poniedziałek, 12 października 2015

One- Shot Cz. I

- Misiaczku pośpiesz się, bo nie zdążymy na kolację! - Krzyczy moja przyrodnia siostra z pokoju, który znajduje się naprzeciwko mojej sypialni. Jestem w łazience.
- Chwilka i będę gotowy! - Odpowiadam. Psikam się na koniec perfumami. Przeglądam się w lustrze. Założyłem białą koszulę, w której dwa guziki od góry zostawiłem odpięte oraz czarne spodnie i sandały w tym samym kolorze. Cholernie się stresuję tym wieczorem, w końcu moje działania będą miały ogromny wpływ na moją przyszłość. Jeszcze nigdy nie stałem przed tak trudnym wyzwaniem. Chociaż ślub mojej matki Kushiny i bogatego ojca Saki również był dla mnie ciężkim wydarzeniem. Pamiętam jakby to było dziś, że się temu sprzeciwiałem. Miałem wrażenie jakby moja matka zdradzała mego zmarłego ojca, ale teraz, kiedy jestem już starszy rozumiem, że zachowywałem się samolubnie. W końcu Daiki nie jest dla mnie złym ojczymem, powiem nawet więcej. Traktuję go jak mojego drugiego ojca.
- Przystojniak z ciebie. - Widzę w lustrze Saki, która się uśmiecha i puszcza do mnie oczko. Odwracam się w jej stronę. Ma na sobie krótką, czarną falbaniastą sukienkę wiązaną na szyi oraz czarne szpilki. Kilkakrotnie mrugam zanim zdążam coś powiedzieć.
- Co? Coś nie tak? Cholerka, czemu nie założyłam tej czerwonej? - Mówi poddenerwowana.
- Nie! Jesteś piękna. - Uśmiecham się do niej. Widać, że odetchnęła z ulgą.
- Na pewno? Bo mogę się przebrać. - Mówi z nadzieją.
- Na pewno. Wyglądasz olśniewająco. - Całuję ją w czubek głowy.
- Gotowy? Przyjdzie mnóstwo gości. - Pyta, kiedy ją obejmuję.
- Poddenerwowany. - Mówię szczery.
- Nie dziwię się. - Prycha. Patrzę jej w oczy.
- Saki... Nie zaczynaj, proszę. - Ostrzegam.
- Ojej, mówię tylko co myślę. Nie musisz się misiaczku denerwować. Po prostu wiesz, że jej nie lubię. - Jest szczera. Cholernie szczera.
- Postaraj się. Dla mnie. - Mówię z uśmiechem.
- No dobrze. Dla ciebie. Idę jeszcze do mojego pokoju, nie lubię takich spotkań. Będą sami biznesmeni, to sztywniacy. - Uśmiecha się.
- Nie zapominaj, że przyjdą nasi przyjaciele.
- No tak, kochana Ino i Sasuke.
- I mój kuzyn, a twój chłopak. - Dopowiadam.
- Dopiero jesteśmy z Haruto w związku od tygodnia, a już szaleję na jego punkcie. - Mówi z szerokim uśmiechem.
- Cieszę się. - Saki pokazuje mi język i wychodzi z łazienki. Przechodzę do swojej sypialni. Jest dość przestronna. Naprzeciwko drzwi od łazienki stoi wielkie nowoczesne łoże. Jest zrobione z bardzo ciemnego drewna, które wpada w czerń, pościel ma kolor mocnego fioletu. W ogóle mój pokój jest urządzony w ciemnych barwach, fioletowo szare ściany i meble w podobnych kolorach. Pod oknem po prawej stronie stoi kanapa, a naprzeciwko na ścianie wisi ogromny telewizor. Wychodzę z sypialni i schodzę potężnymi schodami na dół. Salon jest ogromny, widać go ze schodów. Podchodzę do mojej mamy.
- Hej. - Mówię i daję jej całusa w policzek.
- Cześć syneczku. Jesteś taki przystojny, przypominasz swojego ojca. - Uśmiecha się. W jej oczach widać smutek.
- Ciągle mi to powtarzasz. - Mój uśmiech jest bardziej smutny niż wesoły.
- Bo to prawda.
- Gdzie Daiki? - Pytam rozglądając się.
- Zadzwonił asystent Daikiego. Na chwilę musiał podjechać do firmy. - Uśmiecha się. - Nie denerwuj się kochanie, wszystko wyjdzie dobrze. - Uspokaja mnie.
- Wiem, ale jakoś nie mogę się wyluzować. - Mówię zgodnie z prawdą.
- Witajcie rodzinko! - Krzyczy Konosuke ze schodów. Mój przyrodni brat ma na sobie czerwoną koszulę i czarne spodnie. Podchodzi do mojej rodzicielki i czule ją przytula.
- Jak tam samopoczucie mamciu? - Pyta. - Wszystko w porządeczku?
- Pewnie. Jeżeli można spytać, gdzie się podziewałeś przez cały dzień!?
- Ojej, jak zwykle wybuchowa. - Uśmiecha się. - Byłem na randce. - Mówi tajemniczo.
- Ty? - Pytam zdziwiony.
- Mhm. Chyba się zakochałem. - Uśmiecha się.
- Kim jest ta szczęściara?
- To mamusiu na razie zostawię dla siebie. Dzisiejszy dzień należy do mojego brata. Prawda? - Mówi zaczepnie. Słyszymy pierwszy dzwonek do drzwi.
- Pójdę ich przywitać. - Mówi mama. - Kazuma, ja pójdę! - Krzyczy do naszego kamerdynera.
- Dobrze, proszę Pani. - Odpowiada. Konosuke wchodzi głębiej do salonu i rozsiada się na kanapie. Bierze w dłoń kieliszek z szampanem i powoli go sączy. Chciałbym teraz być na jego miejscu.
- Podawać już szampana, Panie Uzumaki? - Pyta nasz kamerdyner.
- Emmm. - Drapię się z tyłu głowy i szeroko się uśmiecham. - Chyba tak, możesz mi od razu jednego dać.
- Dobrze, zaraz podam. - Uśmiecha się i odchodzi. Widzę jak do salonu wchodzi mama w towarzystwie dwóch par. Hmmm podejrzewam, że to ludzie z firmy mojego ojczyma. Uśmiecham się do nich.
- Witam Państwa serdecznie. - Mówię.
- Kushina, to twój syn, prawda? - Pyta blond włosy wysoki mężczyzna.
- Tak, to mój syn Naruto. - Uśmiecha się. - Naruto, to są pracownicy twojego ojca. - Uśmiecha się serdecznie. Podchodzi do nas kamerdyner z tacką pełną kieliszków z szampanem.
- Panie Uzumaki? - Pyta ciepło.
- Dziękuję. - Biorę w dłoń kieliszek z musującym płynem. Upijam łyk. Hmmm znam ten smak. Bollinger Grande Annee Rosé, mój ulubiony. Goście siedzą już na kanapie i zawzięcie rozmawiają z moją mamą i Konosuke, oni również częstują się szampanem. Siedzę na schodach, nie mam ochoty na to wszystko. Czuję jak ktoś dotyka mnie za ramię, odwracam się z szerokim uśmiechem.
- Misiaczku, nie powinieneś być z nimi? - Pyta siadając obok mnie.
- Może i tak, ale nie mogę się odnaleźć w tym towarzystwie.
- W sumie to ja też. - Uśmiecha się do mnie. Dzwoni dzwonek do drzwi.
- Idziemy otworzyć? - Pytam uśmiechnięty.
- Pewnie. - Wstajemy, a potem odstawiam kieliszek na stolik. Podchodzi do nas Kazuma.
- Możesz wracać do swoich obowiązków. - Uśmiechamy się do niego.
- Dobrze, Panie Uzumaki, Panno Minoru. - Wraca do salonu, a ja i Saki podchodzimy do drzwi. Moja siostra je otwiera.
- Hej! - Krzyczy Ino. Moja przyjaciółka trzyma kruczowłosego pod ramię. Jest ubrana w czarną, obcisłą sukienkę, wygląda ślicznie.
- Nie spóźniliśmy się? - Pyta Sasuke ubrany w granatową koszulę i czarne spodnie.
- Nie, dopiero wszyscy zaczynają się schodzić. - Uśmiecham się do niego.
- Przystojniaczku, głowa do góry. Jest już Aika? - Pyta Ino.
- Nie, jeszcze nie. - Uśmiecham się tęsknie. Nasi przyjaciele wchodzą do środka. Przechodzimy do salonu, po czym wszyscy się witają, stoję z boku i ich obserwuję. Moi przyjaciele po chwili do mnie wracają.
- Mamo, idziemy na chwilę do mnie. - Mówię z uśmiechem.
- Dobrze, tylko nie siedźcie tam zbyt długo. Za jakieś pół godziny wszyscy goście tu będą, więc byłoby dobrze gdybyście w tym czasie tutaj z powrotem zeszli.
- Czekajcie, idę z wami. - Odzywa się pośpiesznie Konosuke. Po chwili wszyscy idziemy na górę, kierujemy się do mojego pokoju. Po minucie opadamy znudzeni na kanapę.
- Mam już dość tych sztywniaków. - Odzywa się Konosuke.
- Daj spokój, ty przynajmniej umiesz z nimi rozmawiać. - Mówię zażenowany.
- Hah wystarczy jak rozwiniesz temat pieniędzy, spraw firmowych i takich innych bzdur. - Uśmiecha się. - Same nudy.
- To wszystko nie było potrzebne. - Mówię bez zastanowienia.
- Wiem jak się czujesz. - Mówi Ino. - Moja rodzina i rodzina Sasuke też wyprawili nam taki bankiet. - Uśmiecha się nieśmiało. Nasi rodzice są bardzo wpływowymi ludźmi w Konosze, więc muszą dbać o swoje relacje z innymi ludźmi. Wpływa to niestety również na ich dzieci, czyli na nas.
- Czasami tęsknię za starymi czasami. - Mówi Saki.
- Taak, świetnie się wtedy bawiliśmy, jak jeszcze żadne z nas nie było w żaden sposób zaangażowane w jakikolwiek związek. - Dopowiada Ino. Oni wspominają to wszystko bardzo dobrze, a ja... nie. To był najgorszy okres w moim życiu.
- Tęsknię za Sakurą. - Na te imię sztywnieję. Zagryzam mocno szczękę.
- Możemy o niej nie rozmawiać? - Pytam ze złością.
- Stary, jeszcze ci nie przeszło? - Odzywa się Konosuke.
- Przeszło, po prostu nie chcę sobie psuć humoru. - Odpowiadam gniewnie. Konosuke podnosi ręce w obronnym geście.
- Dobrze, już dobrze. Nie będziemy o niej rozmawiać. - Mówi.
- Chyba powinniśmy już zejść. - Odzywa się Sasuke ratując całą sytuację.
- Też tak sądzę. - Potwierdza Ino. Wszyscy jakbyśmy byli połączeni wstajemy i jeden po drugim wychodzimy z mojego pokoju. Schodzimy na dół.
- Cholercia, ile ich się tu nazbierało. - Mówi Saki. Goście zapełnili już salon. Podchodzę do drzwi słysząc dzwonek. Otwieram je.
- Kochanie! Stęskniłam się za tobą. - Czarno włosa dziewczyna rzuca mi się na szyję. Oddaję uścisk. Jej oczy są brązowe. Jest średniego wzrostu.
- Ja też się stęskniłem Aika.
- Mam taką nadzieję. - Całuje mnie łagodnie w usta.
- Och, gdzie moje maniery. - Podchodzę do rodziców Aiki. - Witam Państwa. - Idę do mamy mojej dziewczyny i całuję ją w rękę. Z ojcem Aiki wymieniamy się uściskami dłoni. - Zapraszam do salonu. - Uśmiecham się. Ojciec Aiki za mną nie przepada. Odkąd się poznaliśmy zachowuje się z dystansem i jest oschły. Wchodzimy do salonu. Wzrokiem wyłapuję mojego ojczyma, uśmiechamy się do siebie.
- Sądzę, że jesteśmy już w komplecie, więc możemy zasiadać do kolacji. - Mówi Daiki. Wszyscy podchodzimy do ogromnego stołu i siadamy na swoje miejsca. Siedzę z prawego boku mojego ojczyma, moja dziewczyna z mojej lewej strony. Na przeciwko mnie znajduje się Saki, mój kuzyn Haruto i Konosuke. Ino i Sasuke siedzą obok mojej dziewczyny.
- Kazuma, możesz powiedzieć służbie, żeby zaczęła podawać do stołu.
- Dobrze, Panie Minoru. - Widzę jak służba na jedno skinięcie Kazumy podaje posiłek. Chyba do tego nigdy się nie przyzwyczaję, nie lubię być obsługiwany. Młoda, piękna kobieta podaje mi danie. Uśmiecham się do niej, a ona się rumieni i spuszcza wzrok w dół. Chyba jest tu nowa. Pośpiesznie ode mnie odchodzi i podaje jedzenie jednemu z gości. Odszukuję pod stołem dłoń Aiki i mocno ją chwytam. Kładę nasze splecione ręce na moim kolanie. Uśmiecha się do mnie.
- Dawno się nie widzieliśmy. - Mówi mi na ucho.
- Bo wyjechałaś. - Odpowiadam.
- Ale już jestem.
- Tęskniłem. - Mówię.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja za tobą tęskniłam. - Uśmiecha się i całuje mnie w policzek.
- Zapewne tak, jak ja za tobą. - Jemy nasze posiłki w ciszy. Słychać rozmowy naszych gości. Zerkam nerwowo na zegarek, jest już po osiemnastej. Aika zatraciła się w rozmowie z Konosuke. Rozmawiają o jej wyjeździe do Paryża. Mój brat popisuje się Francuskim zadając jej pytanie, a ona na nie odpowiada w tym samym języku. Moje rodzeństwo w szkole uczyło się Francuskiego, a ja jako jedyny wybrałem Hiszpański.
- Przepraszam na chwilę. - Mówię do ojczyma z uśmiechem.
- Naruto, źle się czujesz? Marnie wyglądasz. - Pyta Daiki.
- Nie, wszystko w porządku. Ostatnio nie śpię zbyt dobrze. Idę do toalety.
- Dobrze. - Mówi i powraca do rozmowy.
- Kochanie, za chwilę wrócę. - Szepczę do Aiki i całuję ją w policzek. Obdarza mnie uśmiechem. Wstaję od stołu, po chwili idę do łazienki. Wchodzę do wielkiego pomieszczenia, od razu podchodzę do pisuaru i załatwiam swoją potrzebę. Idę do zlewu i myję ręce. Patrzę w lustro, rzeczywiście jestem troszeczkę zmarnowany.
- Czas na show. - Mówię do siebie po cichu. Wychodzę z toalety i idę prosto do salonu, widzę, że każdy świetnie się bawi. Odszukuję wzrokiem mojej dziewczyny, która stoi w towarzystwie Daikiego i swoich rodziców. Podchodzę do Aiki i obejmuję ją w talii. Mój ojczym posyła mi szeroki uśmiech i stuka w kieliszek zabierając głos.
- Jestem zaszczycony, że zechcieliście nas odwiedzić w ten szczególny wieczór. Jak wiecie, mój syn i Panna Aika spotykają się już ponad półtora roku. Ta niesamowita dziewczyna jest córką mego bliskiego sercu przyjaciela. Mój syn ma coś bardzo ważnego do powiedzenia. - Uśmiecha się do mnie. Czuję, jak cały się trzęsę. Jestem jak galareta.
- Jak zdążyliście już zauważyć kocham Aikę i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jestem wielkim szczęściarzem, że taka dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. - Aika jest zszokowana, bo nie wie co zamierzam zrobić. - Chciałbym ją uszczęśliwiać i o nią dbać. Dlatego proszę Państwa Arato o rękę córki. - Uśmiecham się i klękam na kolano. Wyjmuję z kieszonki pudełeczko z pierścionkiem. Aika patrzy na rodziców, którzy kiwają jej głową na znak zgody.
- Wyjdziesz za mnie? - Zadaję to pytanie z uśmiechem. Po policzku Aiki spływają łzy.
- Tak. - Odpowiada jednym słowem, a mi spada ciężar z serca. Dziewczyna wyciąga do mnie dłoń, a ja zakładam jej piękny platynowy pierścionek. Wysadzany jest diamentami, na środku znajduje się trzy karatowy brylant.
- Akceptujemy waszą wolę i mamy nadzieję, że podjęliście właściwą decyzję. - Mówi Pan Arato. Wstaję na nogi i przytulam moją narzeczoną. Wszyscy biją brawo i wznoszą toasty, ale ja ich nie słucham.
- Wyjdziemy? - Pyta.
- Gdzie?
- Do ogrodu. - Odpowiada patrząc mi w oczy. Biorę ją za dłoń i ciągnę za sobą. Wychodzimy przez główne drzwi. Czuję przyjemny wiaterek na mojej twarzy. Idziemy oświetloną i wysadzaną drzewami dróżką na mały pomościk. Stajemy na nim i opieramy na barierce dłonie.
- Od kiedy to planowałeś? - Pyta.
- Od dwóch tygodni, nie wiedziałem jak to przyjmiesz, ale wolałem zaryzykować. - Patrzę na nią z uśmiechem.
- Nie spodziewałam się tego. Jestem szczęśliwa.
- Lubię cię uszczęśliwiać. - Odpowiadam.
- No, więc co? Od teraz jestem narzeczoną? - Chichocze.
- Mhm. Fajnie brzmi, nie? - Pytam i całuję ją w usta. Dziewczyna mocno mnie obejmuje, jakby bała się, że mnie straci. - Co jest kochanie?
- Nic. - Mówi szeptem. - Cieszę się, że jestem w domu i przepraszam. - Szepcze ledwie słyszalnym tonem głosu.
- Za co? - Chwytam jej brodę i podnoszę do góry. Patrzy mi w oczy.
- Za wszystko.
- To znaczy? - Dopytuję.
- Nic, nie ważne. - Uśmiecha się.
- Hej, o co chodzi?
- O nic, naprawdę. Co robiłeś, kiedy mnie nie było? - Pyta uśmiechnięta. Ignoruję jej dziwne zachowanie i odpowiadam na zadane pytanie.
- Hmmm co robiłem przez ostatni miesiąc? - Zastanawiam się. Wkładam dłonie do kieszeni spodni i odchylam głowę do tyłu. Łapię powietrze i patrzę na nią z uśmiechem.
- Pomagałem ojczymowi, spotykałem się z przyjaciółmi. Cały czas byłem praktycznie zajęty. A ty? Jak ci minął ten czas?
- Było... fajnie. - Uśmiecha się. - Bardzo dużo zwiedzałam. - Odpowiada krótko.
- Nie chcę psuć atmosfery, ale ludzie powoli ewakuują się z naszego domu. - Słyszę za sobą głos Konosuke. - Byłoby dobrze gdybyście wrócili. - Niechętnie się odwracam.
- Już, już. - Mówię. Chwytam dłoń Aiki i idziemy za Konosuke w stronę domu.
- Jeszcze będziemy mieć czas na rozmowę. - Uśmiecha się.
- Co powiesz na jutrzejszy wieczór? - Pytam.
- Czy to randka? - Odpowiada zadziornie.
- Nazwij to jak chcesz. - Droczę się i całuje jej dłoń. Aika chichocze. - O ósmej? Przyjadę po ciebie.
- Z chęcią. - Mówi z uśmiechem. Wchodzimy do domu. W salonie zostało może z dziesięć osób. Widzimy jak ojczym z mamą żegnają kolejną parę. Skłaniamy głowy z uśmiechem do odchodzącej pary.
- Dziękujemy za odwiedziny. - Mówię zanim wychodzą.
- To była czysta przyjemność. Jeszcze raz życzymy wam szczęścia. - Mówi młoda kobieta.
- Dziękujemy. - Odpowiada Aika. Podchodzimy do rodziców. Razem z nimi żegnamy pozostałych gości, kiedy kończymy podchodzą do nas rodzice Aiki.
- Przyjacielu. - Mówi Pan Arato do mojego ojczyma. Ściska go i klepie w plecy. - To był udany wieczór.
- Masz rację. Zdaje się, że niedługo będziemy rodziną. - Mówi Daiki. Uśmiechają się do siebie. Z Aiką zapoznał mnie ojczym. Od początku wiedziałem, że chce, żebyśmy byli razem. Chciałem mu sprawić przyjemność i zaczęliśmy się spotykać. Po czasie się w niej zakochałem. Wiem, że moi rodzice chcą tego ślubu bardziej niż ja.
- Mam taką nadzieję. - Odpowiada z uśmiechem. - Na nas już czas, Aika pożegnaj się i wracamy do domu. - Moja dziewczyna mocno mnie przytula.
- Kocham cię. Będę o tobie dzisiaj śniła. - Szepcze mi do ucha.
- Też cię kocham. - Całuję ją w usta. Aika wyrywa się z moich objęć i podchodzi do mojej matki. Daje jej całusa w policzek i przytula.
- Do zobaczenia Pani Kushino.
- Do zobaczenia kochanie. - Później podchodzi do mojego taty. Potem do siostry i żegna się z nią w ten sam sposób. Saki niechętnie ją przytula, widzę, że się stara. Aika na koniec podchodzi do Konosuke.
- Do zobaczenia. - Mówi Pani Arato. Mam dłonie w kieszeniach i patrzę tęsknie na Aike jak wychodzi. Kiedy zostajemy sami głęboko wzdycham.
- To był ciężki wieczór. Nie lubię takich imprez. - Mówię i drapię się z tyłu głowy.
- Przyzwyczaisz się. - Odzywa się mój ojczym.
- Mam nadzieję. Idę spać, jestem wykończony. - Podchodzę do mamy i daję jej całusa, a potem idę w stronę Saki. Przytulam ją.
- Dobranoc kochanie. - Mówię z uśmiechem i całuję ją w czoło.
- Dobranoc misiaczku, musimy jutro porozmawiać. - Odzywa się poddenerwowana. Mrużę oczy.
- O co chodzi? - Pytam.
- To ci się raczej nie spodoba. - Krzywi się.
- Okej, dzisiaj nie będę cię męczył. Dobranoc. - Mówię mimo wszystko z uśmiechem.
- Ze mną się nie pożegnasz w tak miły sposób? - Żartuje Konosuke.
- Mogę w inny jeżeli chcesz. - Śmieję się.
- Nie, dzięki. Chyba spasuje. - Na jego ustach widnieje szeroki uśmiech. Idę po schodach na górę do swojego pokoju. Od razu kieruję się do łazienki. Zamykam drzwi. Staję przy lusterku i odpinam z ręki zegarek. Kładę go na blat obok zlewu. Wyjmuję portfel i telefon. Podzielają los zegarka i lądują obok niego. Odpinam koszulę i ją zdejmuję. Wrzucam ją do kosza na pranie, to samo robię ze spodniami, skarpetkami i bokserkami. Wchodzę pod prysznic i odkręcam ciepłą wodę. Moje mięśnie od razu się odprężają. Czuję się zrelaksowany. Nabieram na dłoń żel pod prysznic i nacieram go w ciało. Spłukuję się i myję włosy. Kiedy kończę biorę ręcznik i zawiązuję go na biodrach. Podchodzę do zlewu i myję zęby. Płuczę jamę ustną mentolowym płynem i wszystko wypluwam. Wycieram twarz, a potem włosy małym ręczniczkiem. Przeczesuję je dłonią. Wychodzę z toalety i podchodzę do szafy z ubraniami. Wyciągam bokserki i czarne szorty. Ubieram się i wchodzę do łóżka pod cieplutką kołdrę. Zmęczenie bierze nade mną górę i zasypiam.

***

Budzi mnie niezwykła suchość w buzi. Otwieram leniwie oczy i się przeciągam. Patrzę na zegarek, który wskazuje dziewiątą rano. Wstaję zaspany z łóżka i przeczesuję dłonią włosy. Wychodzę z pokoju i kieruję się na dół. Ojczym pewnie jest już w pracy, mi dał tydzień wolnego na całe szczęście. To mój pierwszy dzień urlopu. Uśmiecham się jak dureń i idę do kuchni. Zaglądam do salonu, dostrzegam Kazumę.
- Gdzie moja mama? - Pytam.
- Dzień dobry, Panie Uzumaki. Pańska matka poszła z przyjaciółkami na śniadanie.
- Och Kazuma, Kazuma. Ile razy mam ci mówić, żebyś mówił mi po imieniu? - Pytam z uśmiechem.
- Przepraszam, ale nie wypada. Jest Pan synem Pana Daikiego. - Odpowiada. Daję za wygraną, bo i tak wiem, że moje słowa nic nie wskórają.
- Mówiła kiedy wróci?
- Nie. - Odpowiada.
- No dobrze. Dzięki. - Idę do kuchni. Spotykam tam jak zwykle starszą kobietę, która ma na imię Kaho. Uśmiecha się do mnie z sympatią.
- Dzień dobry Naruto. Wyspałeś się? - Ona jedyna zwraca się do mnie po imieniu.
- Dzień dobry Pani Kaho. Muszę stwierdzić, że wygląda Pani dzisiaj nadzwyczaj olśniewająco. - Uśmiecham się. - Dzisiaj wstałem niezwykle wypoczęty. - Udzielam jej odpowiedzi na zadane pytanie.
- Bardzo dobrze dziecinko, od kilku dni wyglądasz na zmęczonego. - Martwi się.
- To tylko praca. - Uśmiecham się.
- Na co masz ochotę? - Pyta.
- Hmm to co zwykle. - Odpowiadam.
- Naleśniki i sok pomarańczowy?
- Tak, robi Pani naprawdę smaczne naleśniki. - Uśmiecham się. Pani Kaho stawia przede mną talerz z naleśnikami i sok.
- Przygotowałam się. - Uśmiecha się. Pani Kaho jest z nami od samego początku jak się wprowadziliśmy z mamą. Miałem wtedy trzynaście lat. Traktuję ją jak drugą matkę.
- Moje rodzeństwo jadło już śniadanie? - Rozmawiam między kolejnymi kęsami pysznych naleśników z serem.
- Konosuke zjadł z ojcem, a Saki niedawno tu była. Minęliście się prawdę mówiąc. - Uśmiecha się ciepło. - Co będziesz robił? Słyszałam, że w końcu masz wolne.
- Hmmm teraz nie wiem co będę robił, ale wieczorem spotykam się z Aiką.
- To dobrze, dawno się nie widzieliście. Żałuję, że wczoraj nie mogłam z wami być. - Smuci się.
- Ja też. - Mówię. - Niestety musiała się Pani zająć chorym mężem. Co u niego? Już lepiej?
- Tak, dziękuję. - Kończę pić sok. - Ubierz się dziecinko, bo zmarzniesz. - Mówi z troską.
- Miałem tylko się napić, ale jak już wstałem to nie będę się kłaść. Idę się ubrać i może spotkam się z przyjaciółmi.
- Miłego dnia zatem życzę.
- Ja również. - Wychodzę z kuchni. Jestem już przy schodach, ale staję, bo słyszę dzwonek do drzwi. Rozglądam się po salonie. Nigdzie nie widzę Kazumy, więc podchodzę do drzwi. Otwieram je i zamieram. Wpatruję się w piękne, wciągające, szmaragdowe oczy i pełne usta. Na jej twarzy widzę malujące się zaskoczenie. Jest ubrana w obcisłą czarną sukienkę. Ma na sobie szpilki tego samego koloru. Wygląda seksownie, tak jak zawsze. Jestem zdenerwowany. Żadne z nas się nie odzywa. Jedyne co robimy to ciągle się na siebie patrzymy. Żadne z nas nie ma ochoty nic mówić, albo po prostu nie wie co ma powiedzieć. Serce bije mi jak oszalałe. Mam wrażenie, że zamierza wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Z tego szalonego transu wyrywa nas krzyk Saki. Słyszę jak biegnie w naszą stronę.
- Sakura! - Rzuca się jej z uśmiechem na szyję. Sakura również się uśmiecha. Patrzy ciągle na mnie. Przecieram twarz dłońmi i kręcę głową z niedowierzaniem. Chwytam się nerwowo za kark. Powoli się wycofuję i idę na schody. Czemu musiała wrócić? Kto ją do cholery o to prosił?! Nie było jej całe pieprzone trzy lata i było dobrze. Staję na samej górze schodów. Podchodzę do barierki. Opieram o nią ręce. Jestem naprzeciwko drzwi i przyłapuję się na tym, że ją obserwuję. Widzę jej ruchy, które wykonuje z gracją. Wchodzą razem z Saki do środka. Na twarzy Sakury widnieje piękny uśmiech. Idą w kierunku schodów, więc zmierzam do swojej sypialni. Rzucam się od razu na łóżko. Słyszę ich głosy.
- Jak było? Opowiadaj! - Krzyczy Saki.
- Brakowało mi was wszystkich. Nic ciekawego się nie wydarzyło. - Odpowiada Sakura. - Sporo mnie pewnie ominęło co?
- Trochę. Ale to nic, wszystko w skrócie ci opowiem. - Dostrzegam je kątem oka. Wchodzą do pokoju Saki. Moja kapryśna siostrzyczka specjalnie nie zamyka drzwi. Przewracam oczami. Saki nadal ma nadzieję, że się pogodzę z Sakurą. Nie przewiduję tego w najbliższym czasie.
- Jak tam? Jesteś z Haruto? - Pyta.
- Mhm, już tydzień. Przepraszam, że tak rzadko do ciebie dzwoniłyśmy.
- Nie ma sprawy, nie gniewam się.
- Szkoda, że musiałaś wtedy wyjechać. - Mówi smutna Saki.
- Hej, wróciłam. Nie smuć się, nie cofniemy czasu. Moi rodzice byli zbyt opiekuńczy, żeby zostawić mnie w domu. Jak tata mi powiedział, że wracamy do Konohy byłam bardzo szczęśliwa. Opowiadaj co tu się działo. - Gdyby nie chciała wyjeżdżać to by nie wyjechała. Uciekła przede mną i ja dobrze o tym wiem. Wstaję z łóżka, widzę je. Siedzą na kanapie. Idę do szafy i wyciągam z niej granatową koszulę, czarne spodnie z paskiem i skarpetki. Idę do łazienki. Ubieram się. W koszuli zostawiam dwa niezapięte guziki od góry. Podwijam rękawy i zakładam srebrny zegarek na prawą dłoń. Telefon wkładam do tylnej prawej kieszeni, a portfel do lewej. Zapinam na szyi mój naszyjnik od babci Tsunade i jeszcze jeden dodatkowy, który niedawno sobie kupiłem. Na srebrnym łańcuszku wisi znak wioski liścia. Psikam się perfumami i przeczesuję dłonią włosy. Zakładam buty i wychodzę z pokoju. Kiedy przechodzę przez korytarz czuję, że mnie obserwują. Schodzę na dół i w drzwiach dostrzegam moją mamę. Humor od razu mi się poprawia. Podchodzę do niej.
- Mamo. - Ściskam ją i daję jej całusa w policzek.
- Synku. - Uśmiecha się promiennie. - Co będziesz robił przez cały dzień? - Pyta.
- Na razie idę do salonu pooglądać telewizję, a wieczorem zabieram moją narzeczoną na kolację. - Mówię z uśmiechem.
- Świetnie.
- Wiesz kto przyjechał? - Mama posyła mi pytające spojrzenie. - Sakura.
- To fajnie, cieszysz się? To twoja przyjaciółka. - Uśmiecha się.
- Pewnie. - Kłamię. Moi rodzice nigdy nie dowiedzieli się, że się z nią spotykałem. Może nie byliśmy w takim związku jaki bym chciał, ale między nami coś było.
- Dobrze, wpadłam tylko po torebkę. Idę z przyjaciółkami na zakupy.
- Z kim?
- Z mamą Haruto, Ino i Sasuke. Weźmiemy jeszcze mamę Sakury skoro mówisz, że przyjechali. Dawno się z nią nie widzieliśmy. Może zaprosimy wszystkich dzisiaj na kolację.
- Na pewno się ucieszą. - Mówię.
- To może przełożysz kolację z Aiko? - Pyta. Myślę przez chwilę.
- Nie, może ją zaprosimy. - Uśmiecham się.
- Świetny pomysł. Dobrze, lecę już. Trzymaj się synu. - Cmoka do mnie i wychodzi. Uśmiecham się. Idę do salonu i siadam na kanapę.
- Podać coś Panu, Panie Uzumaki? - Pyta służąca, którą widziałem wczoraj. To ona podawała mi posiłek.
- Jesteś tu nowa, prawda? - Zadaję jej pytanie z uśmiechem.
- T-tak Panie Uzumaki.
- Tak myślałem. - Uśmiecham się, a ona się rumieni. To jest słodkie.
- Podać coś, Panie Uzumaki? - Zadaje ponownie to pytanie.
- Poproszę dzisiejszą gazetę i gin z tonikiem. - Uśmiecham się do niej, a na jej policzki wypełzają jeszcze większe rumieńce. Dziewczyna powoli wychodzi z salonu. Patrzę za okno i widzę, że jest ładna pogoda. Po chwili podchodzi do mnie służąca. Podaje mi gin i gazetę.
- Dziękuję. - Mówię z uśmiechem.
- Jeżeli będę jeszcze potrzebna, proszę wołać. - Dziewczyna odchodzi w kierunku kuchni. Biorę łyk ginu i zaczynam czytać gazetę.

Oczami Saki;
- Żeni się? - Mówi zrezygnowana Sakura.
- Mhm. Niestety. - Odpowiadam.
- Ładna jest?
- Nie tak jak ty. - Uśmiecham się.
- Wyprzystojniał od tego czasu, kiedy mnie nie było. - Uśmiecham się do niej.
- A co twoim zdaniem to znaczy? - Ciągnę ją za język.
- Wyrzeźbił ciało i zmienił fryzurę. Jednym słowem wygląda seksownie. - Uśmiecha się.
- Nie chciałabyś z nim być? - Pytam.
- Zaprzepaściłam swoją szansę dawno temu, ale kiedy to zrozumiałam było już za późno.
- Nigdy nie jest za późno. - Odpowiadam.
- On ma narzeczoną.
- Od kiedy Sakura Haruno przejmuje się takimi rzeczami? - Pytam, a ona się uśmiecha.
- Zostawię to bez komentarza. Muszę z nim pogadać, nie zamienił ze mną żadnego słowa. Nadal się na mnie złości?
- Mhm. Musisz go jakoś udobruchać. - Uśmiecham się.
- Idziemy się opalać? - Pyta.
- Pewnie, jestem na to gotowa od rana. Może popływamy?
- Z chęcią. Przyjdzie Ino? - Pyta.
- Ona? Już się nie może doczekać, kiedy cię zobaczy. - Uśmiecham się. - Przyjdzie do nas, a my moja kochana możemy iść się opalać. - Biorę ją za rękę i wyciągam z mojego pokoju. Schodzimy po schodach na dół, widzę, że Naruto siedzi na kanapie w salonie. Spoglądam na Sakurę. Patrzy na niego jakby chciała zanurzyć w nim ząbki. Ona go kocha. Szkoda, że nie uświadomiła sobie tego trzy lata temu. Byli kiedyś w związku, ale niezbyt zobowiązującym. Wychodzimy z salonu i idziemy w stronę basenu, kiedy już tam jesteśmy rozkładamy na leżakach ręczniki i zdejmujemy ubrania. Sakura ma na sobie czarne bikini i ciemne okulary. Ja założyłam różowe bikini. Kładziemy się na leżaki.
- Kazuma, możesz poprosić służbę, żeby przynieśli nam zimne napoje? - Pytam grzecznie.
- Oczywiście, Panno Minoru. - Uśmiecha się i odchodzi.
- Opowiedz mi coś o niej.
- O kim?
- O narzeczonej Naruto. - Mówi z uśmiechem.
- Serio chcesz o niej słuchać? - Pytam zażenowana.
- Trzeba poznać rywalkę, nie? - Pyta ze swoim knującym uśmieszkiem.
- Było tak od razu. - Chichoczemy.

Oczami Naruto;
Wstaję z kanapy i podchodzę do baru. Odstawiam na nim pustą szklankę. Wsadzam ręce do kieszeni i podchodzę do okna. Widzę na leżakach Saki i Sakurę. Przecieram dłońmi twarz. Cholera, jej widok nadal robi na mnie ogromne wrażenie. Odchodzę od okna i zmierzam do frontowych drzwi, wychodzę na zewnątrz. Jest ciepło. Widzę jak idzie do mnie uśmiechnięta Ino.
- Hej przystojniaczku. Jak samopoczucie?
- Bywało lepiej. - Uśmiecham się. - Dziewczyny są przy basenie. Muszę tam iść, więc możemy pójść razem.
- Po co? - Pyta.
- Muszę przekazać wiadomość od mamy. - Wzdycham.
- Okej, chodźmy. - Wkładam dłonie do kieszeni i idę za Ino. Jesteśmy już bardzo blisko dziewczyn, więc Ino przyśpiesza. Zamienia się to w bieg.
- Sakura! - Krzyczy. Sakura ma jedną nogę zgiętą w kolanie, a drugą wyprostowaną. Haruno chwyta jedną ręką za okulary i trochę je ściąga. Kiedy orientuje się kto do niej biegnie szeroko się uśmiecha. Ino zamyka ją w niedźwiedzim uścisku. Słyszę, że moja blond włosa przyjaciółka płacze. Uśmiecham się pod nosem i powoli do nich podchodzę. Chwytam się ręką za kark, czuję, że jako jedyny tutaj nie pasuję. Nie jestem optymistycznie nastawiony do jej powrotu. Z drugiej strony nie mogę zachować się jak cham i muszę się z nią przywitać. Stoję naprzeciwko leżaka Sakury. Ino w końcu ją puszcza.
- Tęskniłam za tobą. - Płacze Ino.
- Nie płacz kochanie. - Sakura ociera jej łzy i do siebie przyciąga. - Nie płacz, bo ja też się rozpłaczę. - Mówi z szerokim uśmiechem.
- Całe trzy lata cię nie widziałam.
- Wiem, teraz jestem z wami. Przestań. - Śmieje się cicho.
- Daj mi chwilę czasu, żeby się uspokoić. - Mówi i się od niej odsuwa. Sakura patrzy na mnie, a ja na nią. Podchodzę do niej, co ją szokuje. Kucam przy niej.
- Nie najlepiej dzisiaj zaczęliśmy, prawda? - Podnoszę lekko kąciki ust wiedząc, że te dwie wariatki teraz obserwują mnie z wielkim bananem na ustach.
- Cześć. - Mówię i całuję ją w policzek.
- Cześć. - Odpowiada prawie szeptem.
- Fajnie, że wróciłaś.
- Dzięki. Naruto, moglibyśmy porozmawiać? - Pyta.
- Kiedy indziej, teraz jadę po narzeczoną. - Uśmiecham się. - Mama zaprasza was dzisiaj na kolację. - Mówię i wstaję.
- Super! Sakura, może zostaniesz u mnie na noc co? Ino, ty też. Proooszę. - Saki robi słodką minkę.
- Z chęcią. - Odpowiada Haruno.
- Więc ja też zostanę. - Mówi już uspokojona Ino.
- Sakura, zadzwoń do rodziców, żeby przywieźli ci rzeczy. Nie będziesz musiała już wracać do domu. - Odzywa się szczęśliwa Saki.
- Miśku, ja już lecę. - Mówię i patrzę na moją siostrę. Ona szybko zrywa się na nogi i rzuca mi się na szyję.
- Jedź powoli i bezpiecznie. Ja już wiem jak lubisz wariować, nie chcę odwiedzać cię na cmentarzu. - Czuję jak się uśmiecha. Saki i ja jesteśmy ze sobą bardzo zżyci, jak prawdziwe rodzeństwo.
- Spokojnie, ostatnio bardzo się o mnie martwisz. - Mówię z uśmiechem.
- Przypominam, że niecały tydzień temu miałeś prawie wypadek.
- Jestem dobrym kierowcą, więc sobie z tym poradziłem.
- To nie zmienia faktów. - Saki całuje mnie w policzek i z powrotem wraca na leżak. Patrzę na Ino, która zdejmuje ubrania i po chwili dołącza do dziewczyn. Idę w stronę domu, wchodzę do salonu i biorę kluczyki od samochodu.
- Wybiera się gdzieś Pan, Panie Uzumaki? - Pyta Kazuma.
- Tak, jakby moja matka wróciła i pytała gdzie jestem to powiedz, że pojechałem po Aikę. - Odpowiadam.
- Dobrze. - Uśmiecham się do niego i wychodzę z domu. Kieruję się w stronę garażu. Zmierzam do Audi R8 i już po chwili w nim siedzę. Odkręcam radio i zapalam silnik, zapinam pas. Zakładam czarne okulary przeciwsłoneczne i wyjeżdżam z garażu. Po niecałej minucie jestem już na drodze. W tej okolicy znajdują się domy samych bogaczów. Do mojej narzeczonej nie mam długiej drogi, mógłbym do niej przyjść, ale ona nie lubi chodzić na piechotę. Po piętnastu minutach stoję przed bramą ogromnej willi. Uchylam okno.
- Pańska godność? - Pyta strażnik. Uśmiecham się do niego.
- Uzumaki Naruto. - Odpowiadam. Brama się otwiera.
- Proszę jechać. - Zamykam okno i wjeżdżam na ogromną posesję. Dróżka do domu wyłożona jest kostką, a wzdłuż niej stoją lampy. Wszystko razem pięknie się komponuje. Przed podjazdem do domu znajduje się dość duże zielone kółko. Znajdują się tam różne kwiaty i wielka fontanna. Staję prawie pod samym wejściem. Gaszę silnik i wychodzę z samochodu. Powolnym krokiem kieruję się do drzwi. Wyciągam dłoń i dzwonię dzwonkiem. Otwiera mi służąca.
- Panienka Arato jest w swoim pokoju. Zawołać ją? - Pyta.
- Nie trzeba, zrobię jej niespodziankę. - Uśmiecham się. Wchodzę do środka. Idę prosto na górę, podchodzę do drzwi od sypialni Aiki. Są uchylone, widzę jak leży na łóżku z laptopem i rozmawia z jakimś mężczyzną. Na uszach ma słuchawki.
- Nie, mówiłam ci, że to był błąd. - Mówi zmartwiona.
- Nie musisz tu przylatywać, mój narzeczony na pewno by sobie tego nie życzył. - Chwila ciszy. - Powiedziałam ci już, że to nie ma żadnego znaczenia. Nie chcę z tobą mieć nic wspólnego. Proszę cię, zapomnij o tym. - Mówi i się rozłącza. Załamana zdejmuje słuchawki i opiera głowę o poduszkę. Zaciekawiła mnie ta rozmowa, była dość dziwna i nietypowa. Przystrajam twarz szerokim uśmiechem i pukam.
- Proszę. - Mówi cicho. Nadal trzyma głowę na poduszce i mnie nie widzi. Podchodzę do niej i siadam na materac. Czuję jak się pode mną ugina. Głaszczę ją po plecach.
- Naruto? Co tu robisz tak wcześnie? - Pyta z uśmiechem i natychmiast siada na łóżko po turecku. Patrzy się na mnie.
- Jeżeli mnie nie chcesz to mogę wrócić do domu. - Żartuję, dziewczyna obdarza mnie szerokim uśmiechem i całuje mnie w usta. Uśmiecham się. Przewraca mnie i leżę na plecach, a ona opiera swoje ciało na moim. Nasze języki przeplatają się w chaotyczny sposób.
- Aż tak cieszysz się na mój widok? - Pytam z uśmiechem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Unosi usta w zadziornym uśmiechu i wpija się w moje wargi. Składa na nich dość krótki pocałunek i kładzie głowę na mojej klatce piersiowej. Zamykam ją w silnym uścisku.
- Dzisiaj nie pójdziemy na kolację. - Mówię.
- Czemu? - Pyta.
- Mama zaprosiła na kolację do domu przyjaciół rodziny, którzy wrócili do wioski.
- Och. - Odpowiada.
- Ale... zapraszam cię dziś wieczór do siebie. - Uśmiecham się.
- W takim razie akceptuję zaproszenie. - Całuje mnie w odsłonięty skrawek klatki piersiowej.

Oczami Saki;
- Musiało być wam bardzo niezręcznie. - Chichocze Sakura.
- Żebyś wiedziała, Sasuke bardzo przeżywał ten wieczór, zjadał go stres. - Wspomina Ino.
- Naruto w przeciwieństwie do Sasuke wcale po sobie nie pokazywał, że był zestresowany. - Mówię uśmiechnięta wspominając wczorajszy wieczór.
- Więc kiedy wasz ślub? - Pyta Sakura.
- Jeszcze nie mamy daty. - Ino się do niej uśmiecha. - Wracając do Naruto to masz zupełną rację kochanieńka.
- Wiem.
- Naruto umie skrywać swoje uczucia. Dzisiaj przywitał się ze mną tylko dlatego, że jest dżentelmenem i nie chciał niewłaściwie się zachować. On dalej mnie nienawidzi. Postaram się to zmienić. - Sakura uśmiecha się łobuzersko.
- Dlaczego wasz związek...
- Tego nie można było nazwać związkiem. - Sakura przerywa Ino z uśmiechem. - Chodziło tylko o zabawę.
- No tak, dlaczego nie mogliście po prostu być razem? - Pyta nasza blond włosa przyjaciółka.
- Pamiętam, że Naruto chciał spróbować, ale ja nie byłam co do tego przekonana. Było mi dobrze tak jak było i nie chciałam niczego zmieniać. Powiedział mi wtedy, że taki związek dla niego na dłuższą metę nie wystarcza. Teraz jak sobie to wszystko przypominam to zdaję sobie sprawę z tego jak głupio postąpiłam.
- Ale teraz wszystko naprawisz. - Mówię uśmiechnięta.
- Postaram się.
- Chyba dosyć nam tego opalania. Na którą godzinę jest kolacja? - Pyta Ino.
- Na szóstą, tak jak zawsze. - Odpowiadam.
- To muszę was zmartwić, bo zostało jakieś pół godziny. - Mówi Yamanaka.
- Musimy się przygotować. - Dopowiada Sakura.
- Więc idziemy do mojego pokoju. Ino, zostawiłaś u mnie sukienki, więc będziesz miała się w co ubrać. - Uśmiecham się i wstajemy z leżaków.
- To dobrze. - Odpowiada Ino. Kierujemy się w stronę domu, po chwili otwieram drzwi i wchodzimy do środka. Napotykamy Kazumę.
- Mama wróciła? - Pytam.
- Tak, rodzice Panienek również już są. - Odpowiada miło. - Panienko Haruno, kazano mi to Panience przekazać. - Podaje Sakurze plecaczek sportowy.
- Świetnie, dziękuję. - Odpowiada z uśmiechem. Wszystkie biegniemy chichocząc po schodach i kierujemy się do mojego pokoju. Otwieram szafę i wyjmuję z niej czystą bieliznę dla siebie i Ino. Rzucam jej koronkowe majtki i biustonosz.
- Dzięki. - Odpowiadam jej uśmiechem. Dalej wyjmuję dla siebie czarną sukienkę z leciutkimi falbaneczkami u dołu, a dla Ino białą sukienkę, która w biodrach przepasana jest czarnym pięciocentymetrowym pasem. Nie ma żadnych ramiączek. Patrzę na to, co wyjmuje Sakura. W dłoni trzyma koronkową bieliznę i czerwoną sukienkę z odkrytymi plecami. Ma spory dekolt, ale nie zbyt duży. Taki w sam raz. Górę ma z koronki. Patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
- To mi się podoba. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Ino? - Pyta naszej przyjaciółki.
- Jest świetna. - Potwierdza moje zdanie.

Oczami Naruto;
Siedzimy już w samochodzie, w tle leci muzyka. Aika trzyma dłoń na moim prawym udzie, prowokuje mnie tym, bo prowadzi ją coraz wyżej z uśmiechem.
- Kochanie...
- Tak? - Pyta niewinnie.
- Mogłabyś mnie nie prowokować?
- Próbuję cię rozluźnić. - Przejeżdża palcem po moim kroczu. Odruchowo wciągam powietrze i łapię ją za dłoń, którą kładę z powrotem na udo.
- Tak lepiej. - Uśmiecham się. - Nie jestem spięty. - Zajeżdżamy na posesję, parkuję samochód przed domem. Gaszę silnik i wychodzę z samochodu. Podchodzę do drzwi od strony pasażera i otwieram je dziewczynie. Podaję jej dłoń, za którą chwyta.
- Jak zwykle szarmancki. - Uśmiecha się i całuje mnie w usta. Z uśmiechem zamykam drzwi. Splatam nasze dłonie i wchodzimy do domu.
- Misiaczek! - Krzyczy Saki.
- Przystojniaczek! - Woła równocześnie Ino. Widzę jak powoli schodzą ze schodów. Wyglądają pięknie. Za nimi zauważam Sakurę. Sztywnieję na jej widok, wygląda seksownie i pięknie. Czuję jak moje serce mocniej i szybciej bije. Ściskam dłoń Aiki. Wymuszam uśmiech.
- Hej, wyglądacie pięknie. - Z trudem wypowiadam te słowa.
- Hej Aika. - Podchodzi do nas Saki i Ino. Sakura stoi za nimi.
- Cześć Saki, Ino. - Zatrzymuje wzrok na Sakurze. - Naruto, przedstawisz mi swoją przyjaciółkę? - Pyta. Odchrząkuję i z trudem wydobywam z siebie słowa.
- T-tak. Ekhem to jest Sakura Haruno. Nasza przyjaciółka. - Różowo włosa podchodzi do Aiki i ciepło się do niej uśmiecha. Wyciąga w jej kierunku dłoń. Aika ją chwyta.
- Miło mi cię poznać, jestem narzeczoną Naruto. - Mówi z uśmiechem.
- Mi również miło.
- Kochani! Niedługo podadzą kolację. - Woła mama i do nas podchodzi.
- Już idziemy. - Odpowiadam.
- Sakura kochanie! Dobrze, że wróciłaś. - Moja mama podchodzi do Haruno i ją przytula.
- Też tak myślę. - Sakura oddaje ciepły uścisk i po chwili obydwie się od siebie odsuwają.
- Witaj Aika. - Moja mama mówi z uśmiechem.
- Miło Panią widzieć. - Odpowiada Aika.
- Chodźcie do stołu. - Idziemy za mamą. Wchodzimy do salonu i siadamy do stołu. Są już wszyscy. Moja dziewczyna siada z samego brzegu, a ja obok niej z prawej strony. Przy moim prawym boku znajduje się Sakura, później Ino i na końcu Saki. Konosuke i Haruto siadają naprzeciwko mnie. Mój brat uśmiecha się do Sakury.
- Muszę ci przyznać, że z brzydkiego kaczątka wyrosłaś na piękną łabędzicę. - Prawi jej komplement, Sakura chichocze.
- Konosuke, to tylko trzy lata. - Odpowiada mu.
- Które zrobiły swoje.
- Fajnie, że z nami jesteś. - Mówi Haruto.
- Dzięki, stęskniłam się za wami. - Odpowiada.
- Kochanie, czemu nie usiadłeś obok mnie? - Saki pyta mojego kuzyna.
- Zagadałem się z Konosuke. - Robi przepraszającą minę.
- Wybaczam. - Saki się z nim drażni.
- Naruto, możemy porozmawiać? - Czuję jej oddech z prawej strony mojej szyi. Po plecach przechodzi mi dreszcz.
- Teraz? - Pytam.
- Mhm. - W końcu i tak musi to nastąpić, więc się zgadzam.
- Okey, poczekaj chwilę.
- Dobrze.
- Kochanie, zaraz wrócę. Idę porozmawiać z Sakurą, dobrze? - Pytam z uśmiechem.
- Nie ma sprawy. - Całuję ją w usta i wstaję. Z grzeczności odsuwam Sakurze krzesełko. Kiedy wychodzi zza stołu prowadzę ją do gabinetu mojego ojczyma. Wpuszczam ją pierwszą i zamykam za nami drzwi. Dziewczyna rozgląda się po całym pomieszczeniu.
- Nic się nie zmieniło. - Uśmiecha się. Przypominam sobie wszystkie chwile jakie razem tu spędziliśmy. Mijam ją i podchodzę do biurka. Opieram się o nie dolną częścią pleców i krzyżuję dłonie na klatce piersiowej.
- O co chodzi? - Sakura przerzuca swoje spojrzenie na mnie i staje niebezpiecznie blisko. Czuję między nami niewidzialną magnetyczność, która nas do siebie przyciąga. To jest takie potężne.
- Dlaczego taki jesteś? Przy nich wszystkich możesz udawać, że wszystko jest w porządku, ale przy mnie nie musisz.
- Jaki według ciebie? - Pytam.
- Jesteś na mnie zły. - Odpowiada.
- Masz rację. - Mówię zgodnie z prawdą.
- To przestań. Powinno ci przejść po tylu latach.
- Kochałem cię. Naprawdę Sakura cię kochałem, ale ty do cholery nawet nie chciałaś dać mi szansy i ode mnie uciekłaś.
- Bałam się, że nie będę dla ciebie zbyt dobra.
- I to cię tłumaczy? - Pytam wściekły. Kręcę głową i spuszczam ją w dół. Po chwili patrze Sakurze w oczy i się uśmiecham. - Nieważne, zapomnij. Ja też to zrobię i możemy być przyjaciółmi. - Mam już dosyć ciągłego denerwowania się na wspomnienie jej osoby. Kiedyś bardzo się lubiliśmy i sądzę, że może tak być nawet teraz. Sakura podchodzi do mnie jeszcze bliżej. Uśmiecha się i przejeżdża opuszkami palców po moich włosach. Potem przesuwa palcami wzdłuż mojej lewej brwi. Przymykam oczy. Pod jej dotykiem na moich plecach przebiegają dreszcze. Uśmiecha się. Kieruje palce przez moją skroń na policzek. Wodzi wzrokiem za swoimi ruchami. Zaciskam dłonie na biurku. Nie potrafię tego przerwać, a może nie chcę. Przesuwa palcem po moich ustach, a potem po skrawku odkrytej klatki piersiowej. Zatrzymuje palec na guziku. Wciąga głośno powietrze.

- Tylko, że ja Naruto nie chcę być twoją... przyjaciółką. - Uśmiecha się seksownie...


******


Ohayo! Witajcie misiaczki! Długo nie było tu żadnego posta, dlatego w między czasie podczas pisania notki głównego opowiadania postanowiłyśmy, że napiszemy Wam jakiegoś One-Shota. Mamy nadzieję, że się podobał i Was nie zawiodłyśmy. Przepraszamy, że to nie rozdział głównego opowiadania, ale nad nim ochh musimy w niego włożyć dużo więcej pracy. Jakie odczucia po przeczytaniu tej części One-Shota? Podobał się Wam, a może odwrotnie? Napiszcie w komentarzach. A i jeszcze jedno Jedziemy do FRANCJI!! Niech polska nadal tak dobrze gra, a nawet i lepiej :) Pozdrawiamy serdecznie Paula i Patty. 

11 komentarzy:

  1. Dziewczyny zauważyłem że są prawie ci sami bohaterowie co w innym opo.
    ile wam zajmuje czasu na napisanie takich długich rozdziałów??
    czekam na next, Kocham Was dziewczyny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie są Ci co w głównym opowiadaniu i dożuceni wymyśleni :) Te wszystkie imiona Japońskie okropnie się ze sobą zlewają :/ Hmm, ile nam zajmuje napisanie rozdziału? Chyba większa część dnia bez szkoły :D Dlatego czasem trudno coś napisać jak w szkole nawał nauki xd :D Ps; My też Was wszystkich Kochamy i dziękujemy, że jesteście <3 :*

      Usuń
    2. Patty Kochanie. Prowadzisz z siostrą fajnego bloga. szkoda ze macie duzo roboty w szkole i macie malo czasu tez dla siebie. no ale szkola najwazniejsza. Czekam na notkę i życzę dużo weny.
      też Cię Kocham kochanie <33

      Usuń
  2. Hej :D Dziewczyny kiedy nowy rozdział ^^ . Zacząłem czytać wasz blog przed wczoraj i już wszystko przeczytałem , strasznie się wkreciłem :D czekam na nexta !! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha naprawdę miło się czyta takie komentarze :) Na nowy rozdział będziecie musieli troszeczkę poczekać ;)

      Usuń
    2. Wiecie jak to jest ^^ Seria Naruto dobiega końca , ciężko jest znaleźć teraz tak świetne opowiadanie i dalej kontynuowane , tez wiem jak ciężko zorganizować sobie czas , sam jestem w liceum i do tego w maturalnej klasie , lecz wierze ze dacie rade :d , razem napewno będziecie wymyślały super rozdziały ( liczy przynajmniej na 200 ) :D , życzę wam dużo weny dziewczyny , Pozdrawiam i przesyłam całusy z pod Warszawy ^^ :D

      Usuń
  3. Hej dziewczyny :D osobiście rozdział ciekawy i trzymający w napięciu. Już nie mogłam doczekać się spotkania narusaku:D. Ahh, ile emocji, boże.
    Hmm, nie gniewamy się za napisanie one shota zamiast notki. Wręcz przeciwnie, bym powiedziała:*.
    Zapowiadają się romanse, wali na kilometr.
    Ta narzeczona Naruto go zdradziła, nie? Od samego początku jej rozmowy przez telefon, wiedziałam, że w Francji nie była wierna Naruto (oczywiscie to tylko moje nędzne przypuszczenia xd.
    Brakuje mi w tym opowiadniu hentai'a jakiegoś. Pojawiło się na tym blogu zaledwie 2-3 razy, ale było bardzo dobre. Nie, żebym was zmuszała, ale bardzo miło by było, jakbyście napisały. Uprzedzając, rozumiem, jeśli nie macie do tego warunków.
    (chodzi mi tu o strach, ze ktos z rodziny wejdzie na komputer, poczyta i jest klapa, albo przypadkowo natknie sie na zeszyt z bloga).
    Alee, wracając! Notka mnie zadowoliła i na tą chwilę czuję się zaspokojona..
    Ale pamiętajcie, że mój głód szybko powraca:D
    Błędów nie wyłapałam, zresztą jak zawsze,hehehee
    No nic, życzę wam weny, dobrych wyników w nauce, udanej podróży i maaaaaaasę czasu:))):*

    Buziaki:*:)

    OdpowiedzUsuń
  4. sztooos !!!
    Jezu chce wiecej, mega mnie zaciekawiłyście.
    Tak czułam , ze ta narzeczona Naruto jesT podejrzana.
    Sakurka szybko do akcji wkroczyła widze, już się nie mogę doczekac dalszych części a zapowiada sie świetnie
    życze weny i Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie dziewczyny.Na wstepie napisze jedno slowo: GENIALNE ! Tylko to mi przychodzi do glowy po przeczytaniu tej notki. Juz na samym poczatku cos czulem ze ta narzeczona Naruciaka podejrzana :P A Sakurcia jak ktos wyzej wspomnial szybko wkroczyla do akcji co mnie cieszy jak rowniez to ze Narutek nie moze sie powstrzymac :D Dobra troche przynudzilem takze nie przynudzam tylko zycze weny i czekam z niecierpliwoscia na next one-shota. Pozdrowienia dziewczeta :)

    PS.Czekam rowniez na jakies hentai NaruSaku :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wowoowowowo piękne tooo sakurka taka ostra :3!!!!! Booozzzie doczekałem się cudownego. One shota!!!! Cudeńko zarąbistości!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. http://the-pain-of-the-soul.blogspot.de/?m=1
    dziewczyny wejdzie i przeczytajcie.

    OdpowiedzUsuń