-
Misiaczku pośpiesz się, bo nie zdążymy na kolację! - Krzyczy
moja przyrodnia siostra z pokoju, który znajduje się naprzeciwko
mojej sypialni. Jestem w łazience.
-
Chwilka i będę gotowy! - Odpowiadam. Psikam się na koniec
perfumami. Przeglądam się w lustrze. Założyłem białą koszulę,
w której dwa guziki od góry zostawiłem odpięte oraz czarne
spodnie i sandały w tym samym kolorze. Cholernie się stresuję tym
wieczorem, w końcu moje działania będą miały ogromny wpływ na
moją przyszłość. Jeszcze nigdy nie stałem przed tak trudnym
wyzwaniem. Chociaż ślub mojej matki Kushiny i bogatego ojca Saki
również był dla mnie ciężkim wydarzeniem. Pamiętam jakby to
było dziś, że się temu sprzeciwiałem. Miałem wrażenie jakby
moja matka zdradzała mego zmarłego ojca, ale teraz, kiedy jestem
już starszy rozumiem, że zachowywałem się samolubnie. W końcu
Daiki nie jest dla mnie złym ojczymem, powiem nawet więcej.
Traktuję go jak mojego drugiego ojca.
-
Przystojniak z ciebie. - Widzę w lustrze Saki, która się uśmiecha
i puszcza do mnie oczko. Odwracam się w jej stronę. Ma na sobie
krótką, czarną falbaniastą sukienkę wiązaną na szyi oraz
czarne szpilki. Kilkakrotnie mrugam zanim zdążam coś powiedzieć.
- Co?
Coś nie tak? Cholerka, czemu nie założyłam tej czerwonej? - Mówi
poddenerwowana.
-
Nie! Jesteś piękna. - Uśmiecham się do niej. Widać, że
odetchnęła z ulgą.
- Na
pewno? Bo mogę się przebrać. - Mówi z nadzieją.
- Na
pewno. Wyglądasz olśniewająco. - Całuję ją w czubek głowy.
-
Gotowy? Przyjdzie mnóstwo gości. - Pyta, kiedy ją obejmuję.
-
Poddenerwowany. - Mówię szczery.
- Nie
dziwię się. - Prycha. Patrzę jej w oczy.
-
Saki... Nie zaczynaj, proszę. - Ostrzegam.
-
Ojej, mówię tylko co myślę. Nie musisz się misiaczku denerwować.
Po prostu wiesz, że jej nie lubię. - Jest szczera. Cholernie
szczera.
-
Postaraj się. Dla mnie. - Mówię z uśmiechem.
- No
dobrze. Dla ciebie. Idę jeszcze do mojego pokoju, nie lubię takich
spotkań. Będą sami biznesmeni, to sztywniacy. - Uśmiecha się.
- Nie
zapominaj, że przyjdą nasi przyjaciele.
- No
tak, kochana Ino i Sasuke.
- I
mój kuzyn, a twój chłopak. - Dopowiadam.
-
Dopiero jesteśmy z Haruto w związku od tygodnia, a już szaleję na
jego punkcie. - Mówi z szerokim uśmiechem.
-
Cieszę się. - Saki pokazuje mi język i wychodzi z łazienki.
Przechodzę do swojej sypialni. Jest dość przestronna. Naprzeciwko
drzwi od łazienki stoi wielkie nowoczesne łoże. Jest zrobione z
bardzo ciemnego drewna, które wpada w czerń, pościel ma kolor
mocnego fioletu. W ogóle mój pokój jest urządzony w ciemnych
barwach, fioletowo szare ściany i meble w podobnych kolorach. Pod
oknem po prawej stronie stoi kanapa, a naprzeciwko na ścianie wisi
ogromny telewizor. Wychodzę z sypialni i schodzę potężnymi
schodami na dół. Salon jest ogromny, widać go ze schodów.
Podchodzę do mojej mamy.
-
Hej. - Mówię i daję jej całusa w policzek.
-
Cześć syneczku. Jesteś taki przystojny, przypominasz swojego ojca.
- Uśmiecha się. W jej oczach widać smutek.
-
Ciągle mi to powtarzasz. - Mój uśmiech jest bardziej smutny niż
wesoły.
- Bo
to prawda.
-
Gdzie Daiki? - Pytam rozglądając się.
-
Zadzwonił asystent Daikiego. Na chwilę musiał podjechać do firmy.
- Uśmiecha się. - Nie denerwuj się kochanie, wszystko wyjdzie
dobrze. - Uspokaja mnie.
-
Wiem, ale jakoś nie mogę się wyluzować. - Mówię zgodnie z
prawdą.
-
Witajcie rodzinko! - Krzyczy Konosuke ze schodów. Mój przyrodni
brat ma na sobie czerwoną koszulę i czarne spodnie. Podchodzi do
mojej rodzicielki i czule ją przytula.
- Jak
tam samopoczucie mamciu? - Pyta. - Wszystko w porządeczku?
-
Pewnie. Jeżeli można spytać, gdzie się podziewałeś przez cały
dzień!?
-
Ojej, jak zwykle wybuchowa. - Uśmiecha się. - Byłem na randce. -
Mówi tajemniczo.
- Ty?
- Pytam zdziwiony.
-
Mhm. Chyba się zakochałem. - Uśmiecha się.
- Kim
jest ta szczęściara?
- To
mamusiu na razie zostawię dla siebie. Dzisiejszy dzień należy do
mojego brata. Prawda? - Mówi zaczepnie. Słyszymy pierwszy dzwonek
do drzwi.
-
Pójdę ich przywitać. - Mówi mama. - Kazuma, ja pójdę! - Krzyczy
do naszego kamerdynera.
-
Dobrze, proszę Pani. - Odpowiada. Konosuke wchodzi głębiej do
salonu i rozsiada się na kanapie. Bierze w dłoń kieliszek z
szampanem i powoli go sączy. Chciałbym teraz być na jego miejscu.
-
Podawać już szampana, Panie Uzumaki? - Pyta nasz kamerdyner.
-
Emmm. - Drapię się z tyłu głowy i szeroko się uśmiecham. -
Chyba tak, możesz mi od razu jednego dać.
-
Dobrze, zaraz podam. - Uśmiecha się i odchodzi. Widzę jak do
salonu wchodzi mama w towarzystwie dwóch par. Hmmm podejrzewam, że
to ludzie z firmy mojego ojczyma. Uśmiecham się do nich.
-
Witam Państwa serdecznie. - Mówię.
-
Kushina, to twój syn, prawda? - Pyta blond włosy wysoki mężczyzna.
-
Tak, to mój syn Naruto. - Uśmiecha się. - Naruto, to są
pracownicy twojego ojca. - Uśmiecha się serdecznie. Podchodzi do
nas kamerdyner z tacką pełną kieliszków z szampanem.
-
Panie Uzumaki? - Pyta ciepło.
-
Dziękuję. - Biorę w dłoń kieliszek z musującym płynem. Upijam
łyk. Hmmm znam ten smak. Bollinger Grande Annee Rosé,
mój ulubiony. Goście siedzą już na kanapie i zawzięcie
rozmawiają z moją mamą i Konosuke, oni również częstują się
szampanem. Siedzę na schodach, nie mam ochoty na to wszystko. Czuję
jak ktoś dotyka mnie za ramię, odwracam się z szerokim uśmiechem.
-
Misiaczku, nie powinieneś być z nimi? - Pyta siadając obok mnie.
-
Może i tak, ale nie mogę się odnaleźć w tym towarzystwie.
- W
sumie to ja też. - Uśmiecha się do mnie. Dzwoni dzwonek do drzwi.
-
Idziemy otworzyć? - Pytam uśmiechnięty.
-
Pewnie. - Wstajemy, a potem odstawiam kieliszek na stolik. Podchodzi do nas
Kazuma.
-
Możesz wracać do swoich obowiązków. - Uśmiechamy się do niego.
-
Dobrze, Panie Uzumaki, Panno Minoru. - Wraca do salonu, a ja i Saki
podchodzimy do drzwi. Moja siostra je otwiera.
-
Hej! - Krzyczy Ino. Moja przyjaciółka trzyma kruczowłosego pod
ramię. Jest ubrana w czarną, obcisłą sukienkę, wygląda
ślicznie.
- Nie
spóźniliśmy się? - Pyta Sasuke ubrany w granatową koszulę i
czarne spodnie.
-
Nie, dopiero wszyscy zaczynają się schodzić. - Uśmiecham się do
niego.
-
Przystojniaczku, głowa do góry. Jest już Aika? - Pyta Ino.
-
Nie, jeszcze nie. - Uśmiecham się tęsknie. Nasi przyjaciele
wchodzą do środka. Przechodzimy do salonu, po czym wszyscy się
witają, stoję z boku i ich obserwuję. Moi przyjaciele po
chwili do mnie wracają.
-
Mamo, idziemy na chwilę do mnie. - Mówię z uśmiechem.
-
Dobrze, tylko nie siedźcie tam zbyt długo. Za jakieś pół godziny
wszyscy goście tu będą, więc byłoby dobrze gdybyście w tym
czasie tutaj z powrotem zeszli.
-
Czekajcie, idę z wami. - Odzywa się pośpiesznie Konosuke. Po
chwili wszyscy idziemy na górę, kierujemy się do mojego pokoju. Po
minucie opadamy znudzeni na kanapę.
- Mam
już dość tych sztywniaków. - Odzywa się Konosuke.
- Daj
spokój, ty przynajmniej umiesz z nimi rozmawiać. - Mówię
zażenowany.
- Hah
wystarczy jak rozwiniesz temat pieniędzy, spraw firmowych i takich
innych bzdur. - Uśmiecha się. - Same nudy.
- To
wszystko nie było potrzebne. - Mówię bez zastanowienia.
-
Wiem jak się czujesz. - Mówi Ino. - Moja rodzina i rodzina Sasuke
też wyprawili nam taki bankiet. - Uśmiecha się nieśmiało. Nasi
rodzice są bardzo wpływowymi ludźmi w Konosze, więc muszą dbać
o swoje relacje z innymi ludźmi. Wpływa to niestety również na
ich dzieci, czyli na nas.
-
Czasami tęsknię za starymi czasami. - Mówi Saki.
-
Taak, świetnie się wtedy bawiliśmy, jak jeszcze żadne z nas nie
było w żaden sposób zaangażowane w jakikolwiek związek. -
Dopowiada Ino. Oni wspominają to wszystko bardzo dobrze, a ja...
nie. To był najgorszy okres w moim życiu.
-
Tęsknię za Sakurą. - Na te imię sztywnieję. Zagryzam mocno
szczękę.
-
Możemy o niej nie rozmawiać? - Pytam ze złością.
-
Stary, jeszcze ci nie przeszło? - Odzywa się Konosuke.
-
Przeszło, po prostu nie chcę sobie psuć humoru. - Odpowiadam
gniewnie. Konosuke podnosi ręce w obronnym geście.
-
Dobrze, już dobrze. Nie będziemy o niej rozmawiać. - Mówi.
-
Chyba powinniśmy już zejść. - Odzywa się Sasuke ratując całą
sytuację.
- Też
tak sądzę. - Potwierdza Ino. Wszyscy jakbyśmy byli połączeni
wstajemy i jeden po drugim wychodzimy z mojego pokoju. Schodzimy na
dół.
-
Cholercia, ile ich się tu nazbierało. - Mówi Saki. Goście
zapełnili już salon. Podchodzę do drzwi słysząc dzwonek.
Otwieram je.
-
Kochanie! Stęskniłam się za tobą. - Czarno włosa dziewczyna
rzuca mi się na szyję. Oddaję uścisk. Jej oczy są brązowe. Jest
średniego wzrostu.
- Ja
też się stęskniłem Aika.
- Mam
taką nadzieję. - Całuje mnie łagodnie w usta.
-
Och, gdzie moje maniery. - Podchodzę do rodziców Aiki. - Witam
Państwa. - Idę do mamy mojej dziewczyny i całuję ją w rękę. Z
ojcem Aiki wymieniamy się uściskami dłoni. - Zapraszam do salonu.
- Uśmiecham się. Ojciec Aiki za mną nie przepada. Odkąd się
poznaliśmy zachowuje się z dystansem i jest oschły. Wchodzimy do
salonu. Wzrokiem wyłapuję mojego ojczyma, uśmiechamy się do
siebie.
-
Sądzę, że jesteśmy już w komplecie, więc możemy zasiadać do
kolacji. - Mówi Daiki. Wszyscy podchodzimy do ogromnego stołu i
siadamy na swoje miejsca. Siedzę z prawego boku mojego ojczyma, moja
dziewczyna z mojej lewej strony. Na przeciwko mnie znajduje się
Saki, mój kuzyn Haruto i Konosuke. Ino i Sasuke siedzą obok mojej
dziewczyny.
-
Kazuma, możesz powiedzieć służbie, żeby zaczęła podawać do
stołu.
-
Dobrze, Panie Minoru. - Widzę jak służba na jedno skinięcie
Kazumy podaje posiłek. Chyba do tego nigdy się nie przyzwyczaję,
nie lubię być obsługiwany. Młoda, piękna kobieta podaje mi
danie. Uśmiecham się do niej, a ona się rumieni i spuszcza wzrok w
dół. Chyba jest tu nowa. Pośpiesznie ode mnie odchodzi i podaje
jedzenie jednemu z gości. Odszukuję pod stołem dłoń Aiki i mocno
ją chwytam. Kładę nasze splecione ręce na moim kolanie. Uśmiecha
się do mnie.
-
Dawno się nie widzieliśmy. - Mówi mi na ucho.
- Bo
wyjechałaś. - Odpowiadam.
- Ale
już jestem.
-
Tęskniłem. - Mówię.
-
Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja za tobą tęskniłam. - Uśmiecha
się i całuje mnie w policzek.
-
Zapewne tak, jak ja za tobą. - Jemy nasze posiłki w ciszy. Słychać
rozmowy naszych gości. Zerkam nerwowo na zegarek, jest już po
osiemnastej. Aika zatraciła się w rozmowie z Konosuke. Rozmawiają
o jej wyjeździe do Paryża. Mój brat popisuje się Francuskim
zadając jej pytanie, a ona na nie odpowiada w tym samym języku.
Moje rodzeństwo w szkole uczyło się Francuskiego, a ja jako jedyny
wybrałem Hiszpański.
-
Przepraszam na chwilę. - Mówię do ojczyma z uśmiechem.
-
Naruto, źle się czujesz? Marnie wyglądasz. - Pyta Daiki.
-
Nie, wszystko w porządku. Ostatnio nie śpię zbyt dobrze. Idę do
toalety.
-
Dobrze. - Mówi i powraca do rozmowy.
-
Kochanie, za chwilę wrócę. - Szepczę do Aiki i całuję ją w
policzek. Obdarza mnie uśmiechem. Wstaję od stołu, po chwili idę
do łazienki. Wchodzę do wielkiego pomieszczenia, od razu podchodzę
do pisuaru i załatwiam swoją potrzebę. Idę do zlewu i myję ręce.
Patrzę w lustro, rzeczywiście jestem troszeczkę zmarnowany.
-
Czas na show. - Mówię do siebie po cichu. Wychodzę z toalety i idę
prosto do salonu, widzę, że każdy świetnie się bawi. Odszukuję
wzrokiem mojej dziewczyny, która stoi w towarzystwie Daikiego i
swoich rodziców. Podchodzę do Aiki i obejmuję ją w talii. Mój
ojczym posyła mi szeroki uśmiech i stuka w kieliszek zabierając
głos.
-
Jestem zaszczycony, że zechcieliście nas odwiedzić w ten
szczególny wieczór. Jak wiecie, mój syn i Panna Aika spotykają
się już ponad półtora roku. Ta niesamowita dziewczyna jest córką
mego bliskiego sercu przyjaciela. Mój syn ma coś bardzo ważnego do
powiedzenia. - Uśmiecha się do mnie. Czuję, jak cały się trzęsę.
Jestem jak galareta.
- Jak
zdążyliście już zauważyć kocham Aikę i nie wyobrażam sobie
życia bez niej. Jestem wielkim szczęściarzem, że taka dziewczyna
zwróciła na mnie uwagę. - Aika jest zszokowana, bo nie
wie co zamierzam zrobić. - Chciałbym ją uszczęśliwiać i o nią
dbać. Dlatego proszę Państwa Arato o rękę córki. - Uśmiecham
się i klękam na kolano. Wyjmuję z kieszonki pudełeczko z
pierścionkiem. Aika patrzy na rodziców, którzy kiwają jej głową
na znak zgody.
-
Wyjdziesz za mnie? - Zadaję to pytanie z uśmiechem. Po policzku
Aiki spływają łzy.
-
Tak. - Odpowiada jednym słowem, a mi spada ciężar z serca.
Dziewczyna wyciąga do mnie dłoń, a ja zakładam jej piękny
platynowy pierścionek. Wysadzany jest diamentami, na środku
znajduje się trzy karatowy brylant.
-
Akceptujemy waszą wolę i mamy nadzieję, że podjęliście właściwą
decyzję. - Mówi Pan Arato. Wstaję na nogi i przytulam moją
narzeczoną. Wszyscy biją brawo i wznoszą toasty, ale ja ich nie
słucham.
-
Wyjdziemy? - Pyta.
-
Gdzie?
- Do
ogrodu. - Odpowiada patrząc mi w oczy. Biorę ją za dłoń i ciągnę
za sobą. Wychodzimy przez główne drzwi. Czuję przyjemny wiaterek
na mojej twarzy. Idziemy oświetloną i wysadzaną drzewami dróżką
na mały pomościk. Stajemy na nim i opieramy na barierce dłonie.
- Od
kiedy to planowałeś? - Pyta.
- Od
dwóch tygodni, nie wiedziałem jak to przyjmiesz, ale wolałem
zaryzykować. - Patrzę na nią z uśmiechem.
- Nie
spodziewałam się tego. Jestem szczęśliwa.
-
Lubię cię uszczęśliwiać. - Odpowiadam.
- No,
więc co? Od teraz jestem narzeczoną? - Chichocze.
-
Mhm. Fajnie brzmi, nie? - Pytam i całuję ją w usta. Dziewczyna
mocno mnie obejmuje, jakby bała się, że mnie straci. - Co jest
kochanie?
-
Nic. - Mówi szeptem. - Cieszę się, że jestem w domu i
przepraszam. - Szepcze ledwie słyszalnym tonem głosu.
- Za
co? - Chwytam jej brodę i podnoszę do góry. Patrzy mi w oczy.
- Za
wszystko.
- To
znaczy? - Dopytuję.
-
Nic, nie ważne. - Uśmiecha się.
-
Hej, o co chodzi?
- O
nic, naprawdę. Co robiłeś, kiedy mnie nie było? - Pyta
uśmiechnięta. Ignoruję jej dziwne zachowanie i odpowiadam na
zadane pytanie.
-
Hmmm co robiłem przez ostatni miesiąc? - Zastanawiam się. Wkładam
dłonie do kieszeni spodni i odchylam głowę do tyłu. Łapię
powietrze i patrzę na nią z uśmiechem.
-
Pomagałem ojczymowi, spotykałem się z przyjaciółmi. Cały czas
byłem praktycznie zajęty. A ty? Jak ci minął ten czas?
-
Było... fajnie. - Uśmiecha się. - Bardzo dużo zwiedzałam. -
Odpowiada krótko.
- Nie
chcę psuć atmosfery, ale ludzie powoli ewakuują się z naszego
domu. - Słyszę za sobą głos Konosuke. - Byłoby dobrze gdybyście
wrócili. - Niechętnie się odwracam.
-
Już, już. - Mówię. Chwytam dłoń Aiki i idziemy za Konosuke w
stronę domu.
-
Jeszcze będziemy mieć czas na rozmowę. - Uśmiecha się.
- Co
powiesz na jutrzejszy wieczór? - Pytam.
- Czy
to randka? - Odpowiada zadziornie.
-
Nazwij to jak chcesz. - Droczę się i całuje jej dłoń. Aika
chichocze. - O ósmej? Przyjadę po ciebie.
- Z
chęcią. - Mówi z uśmiechem. Wchodzimy do domu. W salonie zostało
może z dziesięć osób. Widzimy jak ojczym z mamą żegnają
kolejną parę. Skłaniamy głowy z uśmiechem do odchodzącej pary.
-
Dziękujemy za odwiedziny. - Mówię zanim wychodzą.
- To
była czysta przyjemność. Jeszcze raz życzymy wam szczęścia. -
Mówi młoda kobieta.
-
Dziękujemy. - Odpowiada Aika. Podchodzimy do rodziców. Razem z nimi
żegnamy pozostałych gości, kiedy kończymy podchodzą do nas
rodzice Aiki.
-
Przyjacielu. - Mówi Pan Arato do mojego ojczyma. Ściska go i klepie
w plecy. - To był udany wieczór.
-
Masz rację. Zdaje się, że niedługo będziemy rodziną. - Mówi
Daiki. Uśmiechają się do siebie. Z Aiką zapoznał mnie ojczym. Od
początku wiedziałem, że chce, żebyśmy byli razem. Chciałem mu
sprawić przyjemność i zaczęliśmy się spotykać. Po czasie się
w niej zakochałem. Wiem, że moi rodzice chcą tego ślubu bardziej
niż ja.
- Mam
taką nadzieję. - Odpowiada z uśmiechem. - Na nas już czas, Aika
pożegnaj się i wracamy do domu. - Moja dziewczyna mocno mnie
przytula.
-
Kocham cię. Będę o tobie dzisiaj śniła. - Szepcze mi do ucha.
- Też
cię kocham. - Całuję ją w usta. Aika wyrywa się z moich objęć
i podchodzi do mojej matki. Daje jej całusa w policzek i przytula.
- Do
zobaczenia Pani Kushino.
- Do
zobaczenia kochanie. - Później podchodzi do mojego taty. Potem do
siostry i żegna się z nią w ten sam sposób. Saki niechętnie ją
przytula, widzę, że się stara. Aika na koniec podchodzi do
Konosuke.
- Do
zobaczenia. - Mówi Pani Arato. Mam dłonie w kieszeniach i patrzę
tęsknie na Aike jak wychodzi. Kiedy zostajemy sami głęboko
wzdycham.
- To
był ciężki wieczór. Nie lubię takich imprez. - Mówię i drapię
się z tyłu głowy.
-
Przyzwyczaisz się. - Odzywa się mój ojczym.
- Mam
nadzieję. Idę spać, jestem wykończony. - Podchodzę do mamy i
daję jej całusa, a potem idę w stronę Saki. Przytulam ją.
-
Dobranoc kochanie. - Mówię z uśmiechem i całuję ją w czoło.
-
Dobranoc misiaczku, musimy jutro porozmawiać. - Odzywa się
poddenerwowana. Mrużę oczy.
- O
co chodzi? - Pytam.
- To
ci się raczej nie spodoba. - Krzywi się.
-
Okej, dzisiaj nie będę cię męczył. Dobranoc. - Mówię mimo
wszystko z uśmiechem.
- Ze
mną się nie pożegnasz w tak miły sposób? - Żartuje Konosuke.
-
Mogę w inny jeżeli chcesz. - Śmieję się.
-
Nie, dzięki. Chyba spasuje. - Na jego ustach widnieje szeroki
uśmiech. Idę po schodach na górę do swojego pokoju. Od razu
kieruję się do łazienki. Zamykam drzwi. Staję przy lusterku i
odpinam z ręki zegarek. Kładę go na blat obok zlewu. Wyjmuję
portfel i telefon. Podzielają los zegarka i lądują obok niego.
Odpinam koszulę i ją zdejmuję. Wrzucam ją do kosza na pranie, to
samo robię ze spodniami, skarpetkami i bokserkami. Wchodzę pod
prysznic i odkręcam ciepłą wodę. Moje mięśnie od razu się
odprężają. Czuję się zrelaksowany. Nabieram na dłoń żel pod
prysznic i nacieram go w ciało. Spłukuję się i myję włosy.
Kiedy kończę biorę ręcznik i zawiązuję go na biodrach.
Podchodzę do zlewu i myję zęby. Płuczę jamę ustną mentolowym
płynem i wszystko wypluwam. Wycieram twarz, a potem włosy małym
ręczniczkiem. Przeczesuję je dłonią. Wychodzę z toalety i
podchodzę do szafy z ubraniami. Wyciągam bokserki i czarne szorty.
Ubieram się i wchodzę do łóżka pod cieplutką kołdrę.
Zmęczenie bierze nade mną górę i zasypiam.
***
Budzi
mnie niezwykła suchość w buzi. Otwieram leniwie oczy i się
przeciągam. Patrzę na zegarek, który wskazuje dziewiątą rano.
Wstaję zaspany z łóżka i przeczesuję dłonią włosy. Wychodzę
z pokoju i kieruję się na dół. Ojczym pewnie jest już w pracy,
mi dał tydzień wolnego na całe szczęście. To mój pierwszy dzień
urlopu. Uśmiecham się jak dureń i idę do kuchni. Zaglądam do
salonu, dostrzegam Kazumę.
-
Gdzie moja mama? - Pytam.
-
Dzień dobry, Panie Uzumaki. Pańska matka poszła z przyjaciółkami
na śniadanie.
- Och
Kazuma, Kazuma. Ile razy mam ci mówić, żebyś mówił mi po
imieniu? - Pytam z uśmiechem.
-
Przepraszam, ale nie wypada. Jest Pan synem Pana Daikiego. -
Odpowiada. Daję za wygraną, bo i tak wiem, że moje słowa nic nie
wskórają.
-
Mówiła kiedy wróci?
-
Nie. - Odpowiada.
- No
dobrze. Dzięki. - Idę do kuchni. Spotykam tam jak zwykle starszą
kobietę, która ma na imię Kaho. Uśmiecha się do mnie z sympatią.
-
Dzień dobry Naruto. Wyspałeś się? - Ona jedyna zwraca się do
mnie po imieniu.
-
Dzień dobry Pani Kaho. Muszę stwierdzić, że wygląda Pani dzisiaj
nadzwyczaj olśniewająco. - Uśmiecham się. - Dzisiaj wstałem
niezwykle wypoczęty. - Udzielam jej odpowiedzi na zadane pytanie.
-
Bardzo dobrze dziecinko, od kilku dni wyglądasz na zmęczonego. -
Martwi się.
- To
tylko praca. - Uśmiecham się.
- Na
co masz ochotę? - Pyta.
- Hmm
to co zwykle. - Odpowiadam.
-
Naleśniki i sok pomarańczowy?
-
Tak, robi Pani naprawdę smaczne naleśniki. - Uśmiecham się. Pani
Kaho stawia przede mną talerz z naleśnikami i sok.
-
Przygotowałam się. - Uśmiecha się. Pani Kaho jest z nami od
samego początku jak się wprowadziliśmy z mamą. Miałem wtedy
trzynaście lat. Traktuję ją jak drugą matkę.
-
Moje rodzeństwo jadło już śniadanie? - Rozmawiam między
kolejnymi kęsami pysznych naleśników z serem.
-
Konosuke zjadł z ojcem, a Saki niedawno tu była. Minęliście się
prawdę mówiąc. - Uśmiecha się ciepło. - Co będziesz robił?
Słyszałam, że w końcu masz wolne.
-
Hmmm teraz nie wiem co będę robił, ale wieczorem spotykam się z
Aiką.
- To
dobrze, dawno się nie widzieliście. Żałuję, że wczoraj nie
mogłam z wami być. - Smuci się.
- Ja
też. - Mówię. - Niestety musiała się Pani zająć chorym mężem.
Co u niego? Już lepiej?
-
Tak, dziękuję. - Kończę pić sok. - Ubierz się dziecinko, bo
zmarzniesz. - Mówi z troską.
-
Miałem tylko się napić, ale jak już wstałem to nie będę się
kłaść. Idę się ubrać i może spotkam się z przyjaciółmi.
-
Miłego dnia zatem życzę.
- Ja
również. - Wychodzę z kuchni. Jestem już przy schodach, ale
staję, bo słyszę dzwonek do drzwi. Rozglądam się po salonie.
Nigdzie nie widzę Kazumy, więc podchodzę do drzwi. Otwieram je i
zamieram. Wpatruję się w piękne, wciągające, szmaragdowe oczy i
pełne usta. Na jej twarzy widzę malujące się zaskoczenie. Jest
ubrana w obcisłą czarną sukienkę. Ma na sobie szpilki tego samego
koloru. Wygląda seksownie, tak jak zawsze. Jestem zdenerwowany.
Żadne z nas się nie odzywa. Jedyne co robimy to ciągle się na
siebie patrzymy. Żadne z nas nie ma ochoty nic mówić, albo po
prostu nie wie co ma powiedzieć. Serce bije mi jak oszalałe. Mam
wrażenie, że zamierza wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Z tego
szalonego transu wyrywa nas krzyk Saki. Słyszę jak biegnie w naszą
stronę.
-
Sakura! - Rzuca się jej z uśmiechem na szyję. Sakura również się
uśmiecha. Patrzy ciągle na mnie. Przecieram twarz dłońmi i kręcę
głową z niedowierzaniem. Chwytam się nerwowo za kark. Powoli się
wycofuję i idę na schody. Czemu musiała wrócić? Kto ją do
cholery o to prosił?! Nie było jej całe pieprzone trzy lata i było
dobrze. Staję na samej górze schodów. Podchodzę do barierki.
Opieram o nią ręce. Jestem naprzeciwko drzwi i przyłapuję się na
tym, że ją obserwuję. Widzę jej ruchy, które wykonuje z gracją.
Wchodzą razem z Saki do środka. Na twarzy Sakury widnieje piękny
uśmiech. Idą w kierunku schodów, więc zmierzam do swojej
sypialni. Rzucam się od razu na łóżko. Słyszę ich głosy.
- Jak
było? Opowiadaj! - Krzyczy Saki.
-
Brakowało mi was wszystkich. Nic ciekawego się nie wydarzyło. -
Odpowiada Sakura. - Sporo mnie pewnie ominęło co?
-
Trochę. Ale to nic, wszystko w skrócie ci opowiem. - Dostrzegam je
kątem oka. Wchodzą do pokoju Saki. Moja kapryśna siostrzyczka
specjalnie nie zamyka drzwi. Przewracam oczami. Saki nadal ma
nadzieję, że się pogodzę z Sakurą. Nie przewiduję tego w
najbliższym czasie.
- Jak
tam? Jesteś z Haruto? - Pyta.
-
Mhm, już tydzień. Przepraszam, że tak rzadko do ciebie
dzwoniłyśmy.
- Nie
ma sprawy, nie gniewam się.
-
Szkoda, że musiałaś wtedy wyjechać. - Mówi smutna Saki.
-
Hej, wróciłam. Nie smuć się, nie cofniemy czasu. Moi rodzice byli
zbyt opiekuńczy, żeby zostawić mnie w domu. Jak tata mi
powiedział, że wracamy do Konohy byłam bardzo szczęśliwa.
Opowiadaj co tu się działo. - Gdyby nie chciała wyjeżdżać to by
nie wyjechała. Uciekła przede mną i ja dobrze o tym wiem. Wstaję
z łóżka, widzę je. Siedzą na kanapie. Idę do szafy i wyciągam
z niej granatową koszulę, czarne spodnie z paskiem i skarpetki. Idę
do łazienki. Ubieram się. W koszuli zostawiam dwa niezapięte
guziki od góry. Podwijam rękawy i zakładam srebrny zegarek na
prawą dłoń. Telefon wkładam do tylnej prawej kieszeni, a portfel
do lewej. Zapinam na szyi mój naszyjnik od babci Tsunade i jeszcze
jeden dodatkowy, który niedawno sobie kupiłem. Na srebrnym
łańcuszku wisi znak wioski liścia. Psikam się perfumami i
przeczesuję dłonią włosy. Zakładam buty i wychodzę z pokoju.
Kiedy przechodzę przez korytarz czuję, że mnie obserwują. Schodzę
na dół i w drzwiach dostrzegam moją mamę. Humor od razu mi się
poprawia. Podchodzę do niej.
-
Mamo. - Ściskam ją i daję jej całusa w policzek.
-
Synku. - Uśmiecha się promiennie. - Co będziesz robił przez cały
dzień? - Pyta.
- Na
razie idę do salonu pooglądać telewizję, a wieczorem zabieram
moją narzeczoną na kolację. - Mówię z uśmiechem.
-
Świetnie.
-
Wiesz kto przyjechał? - Mama posyła mi pytające spojrzenie. -
Sakura.
- To
fajnie, cieszysz się? To twoja przyjaciółka. - Uśmiecha
się.
-
Pewnie. - Kłamię. Moi rodzice nigdy nie dowiedzieli się, że się z
nią spotykałem. Może nie byliśmy w takim związku jaki bym
chciał, ale między nami coś było.
-
Dobrze, wpadłam tylko po torebkę. Idę z przyjaciółkami na
zakupy.
- Z
kim?
- Z
mamą Haruto, Ino i Sasuke. Weźmiemy jeszcze mamę Sakury skoro
mówisz, że przyjechali. Dawno się z nią nie widzieliśmy. Może
zaprosimy wszystkich dzisiaj na kolację.
- Na
pewno się ucieszą. - Mówię.
- To
może przełożysz kolację z Aiko? - Pyta. Myślę przez chwilę.
-
Nie, może ją zaprosimy. - Uśmiecham się.
-
Świetny pomysł. Dobrze, lecę już. Trzymaj się synu. - Cmoka do
mnie i wychodzi. Uśmiecham się. Idę do salonu i siadam na kanapę.
-
Podać coś Panu, Panie Uzumaki? - Pyta służąca, którą widziałem
wczoraj. To ona podawała mi posiłek.
-
Jesteś tu nowa, prawda? - Zadaję jej pytanie z uśmiechem.
-
T-tak Panie Uzumaki.
- Tak
myślałem. - Uśmiecham się, a ona się rumieni. To jest słodkie.
-
Podać coś, Panie Uzumaki? - Zadaje ponownie to pytanie.
-
Poproszę dzisiejszą gazetę i gin z tonikiem. - Uśmiecham się do
niej, a na jej policzki wypełzają jeszcze większe rumieńce.
Dziewczyna powoli wychodzi z salonu. Patrzę za okno i widzę, że
jest ładna pogoda. Po chwili podchodzi do mnie służąca. Podaje mi
gin i gazetę.
-
Dziękuję. - Mówię z uśmiechem.
-
Jeżeli będę jeszcze potrzebna, proszę wołać. - Dziewczyna
odchodzi w kierunku kuchni. Biorę łyk ginu i zaczynam czytać
gazetę.
Oczami
Saki;
-
Żeni się? - Mówi zrezygnowana Sakura.
-
Mhm. Niestety. - Odpowiadam.
-
Ładna jest?
- Nie
tak jak ty. - Uśmiecham się.
-
Wyprzystojniał od tego czasu, kiedy mnie nie było. - Uśmiecham się
do niej.
- A
co twoim zdaniem to znaczy? - Ciągnę ją za język.
-
Wyrzeźbił ciało i zmienił fryzurę. Jednym słowem wygląda
seksownie. - Uśmiecha się.
- Nie
chciałabyś z nim być? - Pytam.
-
Zaprzepaściłam swoją szansę dawno temu, ale kiedy to zrozumiałam
było już za późno.
-
Nigdy nie jest za późno. - Odpowiadam.
- On
ma narzeczoną.
- Od
kiedy Sakura Haruno przejmuje się takimi rzeczami? - Pytam, a ona
się uśmiecha.
-
Zostawię to bez komentarza. Muszę z nim pogadać, nie zamienił ze
mną żadnego słowa. Nadal się na mnie złości?
-
Mhm. Musisz go jakoś udobruchać. - Uśmiecham się.
-
Idziemy się opalać? - Pyta.
-
Pewnie, jestem na to gotowa od rana. Może popływamy?
- Z
chęcią. Przyjdzie Ino? - Pyta.
-
Ona? Już się nie może doczekać, kiedy cię zobaczy. - Uśmiecham
się. - Przyjdzie do nas, a my moja kochana możemy iść się
opalać. - Biorę ją za rękę i wyciągam z mojego pokoju.
Schodzimy po schodach na dół, widzę, że Naruto siedzi na kanapie
w salonie. Spoglądam na Sakurę. Patrzy na niego jakby chciała
zanurzyć w nim ząbki. Ona go kocha. Szkoda, że nie uświadomiła
sobie tego trzy lata temu. Byli kiedyś w związku, ale niezbyt
zobowiązującym. Wychodzimy z salonu i idziemy w stronę basenu,
kiedy już tam jesteśmy rozkładamy na leżakach ręczniki i
zdejmujemy ubrania. Sakura ma na sobie czarne bikini i ciemne
okulary. Ja założyłam różowe bikini. Kładziemy się na leżaki.
-
Kazuma, możesz poprosić służbę, żeby przynieśli nam zimne
napoje? - Pytam grzecznie.
-
Oczywiście, Panno Minoru. - Uśmiecha się i odchodzi.
-
Opowiedz mi coś o niej.
- O
kim?
- O
narzeczonej Naruto. - Mówi z uśmiechem.
-
Serio chcesz o niej słuchać? - Pytam zażenowana.
-
Trzeba poznać rywalkę, nie? - Pyta ze swoim knującym uśmieszkiem.
-
Było tak od razu. - Chichoczemy.
Oczami
Naruto;
Wstaję
z kanapy i podchodzę do baru. Odstawiam na nim pustą szklankę.
Wsadzam ręce do kieszeni i podchodzę do okna. Widzę na leżakach
Saki i Sakurę. Przecieram dłońmi twarz. Cholera, jej widok nadal
robi na mnie ogromne wrażenie. Odchodzę od okna i zmierzam do
frontowych drzwi, wychodzę na zewnątrz. Jest ciepło. Widzę jak
idzie do mnie uśmiechnięta Ino.
- Hej
przystojniaczku. Jak samopoczucie?
-
Bywało lepiej. - Uśmiecham się. - Dziewczyny są przy basenie.
Muszę tam iść, więc możemy pójść razem.
- Po
co? - Pyta.
-
Muszę przekazać wiadomość od mamy. - Wzdycham.
-
Okej, chodźmy. - Wkładam dłonie do kieszeni i idę za Ino.
Jesteśmy już bardzo blisko dziewczyn, więc Ino przyśpiesza.
Zamienia się to w bieg.
-
Sakura! - Krzyczy. Sakura ma jedną nogę zgiętą w kolanie, a drugą
wyprostowaną. Haruno chwyta jedną ręką za okulary i trochę je
ściąga. Kiedy orientuje się kto do niej biegnie szeroko się
uśmiecha. Ino zamyka ją w niedźwiedzim uścisku. Słyszę, że
moja blond włosa przyjaciółka płacze. Uśmiecham się pod nosem i
powoli do nich podchodzę. Chwytam się ręką za kark, czuję, że
jako jedyny tutaj nie pasuję. Nie jestem optymistycznie nastawiony
do jej powrotu. Z drugiej strony nie mogę zachować się jak cham i
muszę się z nią przywitać. Stoję naprzeciwko leżaka Sakury. Ino
w końcu ją puszcza.
-
Tęskniłam za tobą. - Płacze Ino.
- Nie
płacz kochanie. - Sakura ociera jej łzy i do siebie przyciąga. -
Nie płacz, bo ja też się rozpłaczę. - Mówi z szerokim
uśmiechem.
-
Całe trzy lata cię nie widziałam.
-
Wiem, teraz jestem z wami. Przestań. - Śmieje się cicho.
- Daj
mi chwilę czasu, żeby się uspokoić. - Mówi i się od niej
odsuwa. Sakura patrzy na mnie, a ja na nią. Podchodzę do niej, co
ją szokuje. Kucam przy niej.
- Nie
najlepiej dzisiaj zaczęliśmy, prawda? - Podnoszę lekko kąciki ust
wiedząc, że te dwie wariatki teraz obserwują mnie z wielkim
bananem na ustach.
-
Cześć. - Mówię i całuję ją w policzek.
-
Cześć. - Odpowiada prawie szeptem.
-
Fajnie, że wróciłaś.
-
Dzięki. Naruto, moglibyśmy porozmawiać? - Pyta.
-
Kiedy indziej, teraz jadę po narzeczoną. - Uśmiecham się. - Mama
zaprasza was dzisiaj na kolację. - Mówię i wstaję.
-
Super! Sakura, może zostaniesz u mnie na noc co? Ino, ty też.
Proooszę. - Saki robi słodką minkę.
- Z
chęcią. - Odpowiada Haruno.
-
Więc ja też zostanę. - Mówi już uspokojona Ino.
-
Sakura, zadzwoń do rodziców, żeby przywieźli ci rzeczy. Nie
będziesz musiała już wracać do domu. - Odzywa się szczęśliwa
Saki.
-
Miśku, ja już lecę. - Mówię i patrzę na moją siostrę. Ona
szybko zrywa się na nogi i rzuca mi się na szyję.
-
Jedź powoli i bezpiecznie. Ja już wiem jak lubisz wariować, nie
chcę odwiedzać cię na cmentarzu. - Czuję jak się uśmiecha. Saki
i ja jesteśmy ze sobą bardzo zżyci, jak prawdziwe rodzeństwo.
-
Spokojnie, ostatnio bardzo się o mnie martwisz. - Mówię z
uśmiechem.
-
Przypominam, że niecały tydzień temu miałeś prawie wypadek.
-
Jestem dobrym kierowcą, więc sobie z tym poradziłem.
- To
nie zmienia faktów. - Saki całuje mnie w policzek i z powrotem
wraca na leżak. Patrzę na Ino, która zdejmuje ubrania i po chwili
dołącza do dziewczyn. Idę w stronę domu, wchodzę do salonu i
biorę kluczyki od samochodu.
-
Wybiera się gdzieś Pan, Panie Uzumaki? - Pyta Kazuma.
-
Tak, jakby moja matka wróciła i pytała gdzie jestem to powiedz, że
pojechałem po Aikę. - Odpowiadam.
-
Dobrze. - Uśmiecham się do niego i wychodzę z domu. Kieruję się
w stronę garażu. Zmierzam do Audi R8 i już po chwili w nim siedzę.
Odkręcam radio i zapalam silnik, zapinam pas. Zakładam czarne
okulary przeciwsłoneczne i wyjeżdżam z garażu. Po niecałej
minucie jestem już na drodze. W tej okolicy znajdują się domy
samych bogaczów. Do mojej narzeczonej nie mam długiej drogi,
mógłbym do niej przyjść, ale ona nie lubi chodzić na piechotę.
Po piętnastu minutach stoję przed bramą ogromnej willi. Uchylam
okno.
-
Pańska godność? - Pyta strażnik. Uśmiecham się do niego.
-
Uzumaki Naruto. - Odpowiadam. Brama się otwiera.
-
Proszę jechać. - Zamykam okno i wjeżdżam na ogromną posesję.
Dróżka do domu wyłożona jest kostką, a wzdłuż niej stoją
lampy. Wszystko razem pięknie się komponuje. Przed podjazdem do
domu znajduje się dość duże zielone kółko. Znajdują się tam
różne kwiaty i wielka fontanna. Staję prawie pod samym wejściem.
Gaszę silnik i wychodzę z samochodu. Powolnym krokiem kieruję się
do drzwi. Wyciągam dłoń i dzwonię dzwonkiem. Otwiera mi służąca.
-
Panienka Arato jest w swoim pokoju. Zawołać ją? - Pyta.
- Nie
trzeba, zrobię jej niespodziankę. - Uśmiecham się. Wchodzę do
środka. Idę prosto na górę, podchodzę do drzwi od sypialni Aiki.
Są uchylone, widzę jak leży na łóżku z laptopem i rozmawia z
jakimś mężczyzną. Na uszach ma słuchawki.
-
Nie, mówiłam ci, że to był błąd. - Mówi zmartwiona.
- Nie
musisz tu przylatywać, mój narzeczony na pewno by sobie tego nie
życzył. - Chwila ciszy. - Powiedziałam ci już, że to nie ma
żadnego znaczenia. Nie chcę z tobą mieć nic wspólnego. Proszę
cię, zapomnij o tym. - Mówi i się rozłącza. Załamana zdejmuje
słuchawki i opiera głowę o poduszkę. Zaciekawiła mnie ta
rozmowa, była dość dziwna i nietypowa. Przystrajam twarz szerokim
uśmiechem i pukam.
-
Proszę. - Mówi cicho. Nadal trzyma głowę na poduszce i mnie nie
widzi. Podchodzę do niej i siadam na materac. Czuję jak się pode
mną ugina. Głaszczę ją po plecach.
-
Naruto? Co tu robisz tak wcześnie? - Pyta z uśmiechem i natychmiast
siada na łóżko po turecku. Patrzy się na mnie.
-
Jeżeli mnie nie chcesz to mogę wrócić do domu. - Żartuję,
dziewczyna obdarza mnie szerokim uśmiechem i całuje mnie w usta.
Uśmiecham się. Przewraca mnie i leżę na plecach, a ona opiera
swoje ciało na moim. Nasze języki przeplatają się w chaotyczny
sposób.
- Aż
tak cieszysz się na mój widok? - Pytam z uśmiechem.
-
Nawet nie wiesz jak bardzo. - Unosi usta w zadziornym uśmiechu i
wpija się w moje wargi. Składa na nich dość krótki pocałunek i
kładzie głowę na mojej klatce piersiowej. Zamykam ją w silnym
uścisku.
-
Dzisiaj nie pójdziemy na kolację. - Mówię.
-
Czemu? - Pyta.
-
Mama zaprosiła na kolację do domu przyjaciół rodziny, którzy
wrócili do wioski.
-
Och. - Odpowiada.
-
Ale... zapraszam cię dziś wieczór do siebie. - Uśmiecham się.
- W
takim razie akceptuję zaproszenie. - Całuje mnie w odsłonięty
skrawek klatki piersiowej.
Oczami
Saki;
-
Musiało być wam bardzo niezręcznie. - Chichocze Sakura.
-
Żebyś wiedziała, Sasuke bardzo przeżywał ten wieczór, zjadał
go stres. - Wspomina Ino.
-
Naruto w przeciwieństwie do Sasuke wcale po sobie nie pokazywał, że
był zestresowany. - Mówię uśmiechnięta wspominając wczorajszy
wieczór.
-
Więc kiedy wasz ślub? - Pyta Sakura.
-
Jeszcze nie mamy daty. - Ino się do niej uśmiecha. - Wracając do
Naruto to masz zupełną rację kochanieńka.
-
Wiem.
-
Naruto umie skrywać swoje uczucia. Dzisiaj przywitał się ze mną
tylko dlatego, że jest dżentelmenem i nie chciał niewłaściwie
się zachować. On dalej mnie nienawidzi. Postaram się to zmienić.
- Sakura uśmiecha się łobuzersko.
-
Dlaczego wasz związek...
-
Tego nie można było nazwać związkiem. - Sakura przerywa Ino z
uśmiechem. - Chodziło tylko o zabawę.
- No
tak, dlaczego nie mogliście po prostu być razem? - Pyta nasza blond
włosa przyjaciółka.
-
Pamiętam, że Naruto chciał spróbować, ale ja nie byłam co do
tego przekonana. Było mi dobrze tak jak było i nie chciałam
niczego zmieniać. Powiedział mi wtedy, że taki związek dla niego
na dłuższą metę nie wystarcza. Teraz jak sobie to wszystko
przypominam to zdaję sobie sprawę z tego jak głupio postąpiłam.
- Ale
teraz wszystko naprawisz. - Mówię uśmiechnięta.
-
Postaram się.
-
Chyba dosyć nam tego opalania. Na którą godzinę jest kolacja? -
Pyta Ino.
- Na
szóstą, tak jak zawsze. - Odpowiadam.
- To
muszę was zmartwić, bo zostało jakieś pół godziny. - Mówi
Yamanaka.
-
Musimy się przygotować. - Dopowiada Sakura.
-
Więc idziemy do mojego pokoju. Ino, zostawiłaś u mnie sukienki,
więc będziesz miała się w co ubrać. - Uśmiecham się i wstajemy
z leżaków.
- To
dobrze. - Odpowiada Ino. Kierujemy się w stronę domu, po chwili
otwieram drzwi i wchodzimy do środka. Napotykamy Kazumę.
-
Mama wróciła? - Pytam.
-
Tak, rodzice Panienek również już są. - Odpowiada miło. -
Panienko Haruno, kazano mi to Panience przekazać. - Podaje Sakurze
plecaczek sportowy.
-
Świetnie, dziękuję. - Odpowiada z uśmiechem. Wszystkie biegniemy
chichocząc po schodach i kierujemy się do mojego pokoju. Otwieram
szafę i wyjmuję z niej czystą bieliznę dla siebie i Ino. Rzucam
jej koronkowe majtki i biustonosz.
-
Dzięki. - Odpowiadam jej uśmiechem. Dalej wyjmuję dla siebie
czarną sukienkę z leciutkimi falbaneczkami u dołu, a dla Ino białą
sukienkę, która w biodrach przepasana jest czarnym
pięciocentymetrowym pasem. Nie ma żadnych ramiączek. Patrzę na
to, co wyjmuje Sakura. W dłoni trzyma koronkową bieliznę i
czerwoną sukienkę z odkrytymi plecami. Ma spory dekolt, ale nie
zbyt duży. Taki w sam raz. Górę ma z koronki. Patrzy na mnie
pytającym wzrokiem.
- To
mi się podoba. - Odpowiadam z uśmiechem.
-
Ino? - Pyta naszej przyjaciółki.
-
Jest świetna. - Potwierdza moje zdanie.
Oczami
Naruto;
Siedzimy
już w samochodzie, w tle leci muzyka. Aika trzyma dłoń na moim
prawym udzie, prowokuje mnie tym, bo prowadzi ją coraz wyżej z
uśmiechem.
-
Kochanie...
-
Tak? - Pyta niewinnie.
-
Mogłabyś mnie nie prowokować?
-
Próbuję cię rozluźnić. - Przejeżdża palcem po moim kroczu.
Odruchowo wciągam powietrze i łapię ją za dłoń, którą kładę
z powrotem na udo.
- Tak
lepiej. - Uśmiecham się. - Nie jestem spięty. - Zajeżdżamy na
posesję, parkuję samochód przed domem. Gaszę silnik i wychodzę z
samochodu. Podchodzę do drzwi od strony pasażera i otwieram je
dziewczynie. Podaję jej dłoń, za którą chwyta.
- Jak
zwykle szarmancki. - Uśmiecha się i całuje mnie w usta. Z
uśmiechem zamykam drzwi. Splatam nasze dłonie i wchodzimy do domu.
-
Misiaczek! - Krzyczy Saki.
-
Przystojniaczek! - Woła równocześnie Ino. Widzę jak powoli
schodzą ze schodów. Wyglądają pięknie. Za nimi zauważam Sakurę.
Sztywnieję na jej widok, wygląda seksownie i pięknie. Czuję jak
moje serce mocniej i szybciej bije. Ściskam dłoń Aiki.
Wymuszam uśmiech.
-
Hej, wyglądacie pięknie. - Z trudem wypowiadam te słowa.
- Hej
Aika. - Podchodzi do nas Saki i Ino. Sakura stoi za nimi.
-
Cześć Saki, Ino. - Zatrzymuje wzrok na Sakurze. - Naruto,
przedstawisz mi swoją przyjaciółkę? - Pyta. Odchrząkuję i z
trudem wydobywam z siebie słowa.
-
T-tak. Ekhem to jest Sakura Haruno. Nasza przyjaciółka. - Różowo
włosa podchodzi do Aiki i ciepło się do niej uśmiecha. Wyciąga w
jej kierunku dłoń. Aika ją chwyta.
-
Miło mi cię poznać, jestem narzeczoną Naruto. - Mówi z
uśmiechem.
- Mi
również miło.
-
Kochani! Niedługo podadzą kolację. - Woła mama i do nas
podchodzi.
- Już
idziemy. - Odpowiadam.
-
Sakura kochanie! Dobrze, że wróciłaś. - Moja mama podchodzi do
Haruno i ją przytula.
- Też
tak myślę. - Sakura oddaje ciepły uścisk i po chwili obydwie się od
siebie odsuwają.
-
Witaj Aika. - Moja mama mówi z uśmiechem.
-
Miło Panią widzieć. - Odpowiada Aika.
-
Chodźcie do stołu. - Idziemy za mamą. Wchodzimy do salonu i
siadamy do stołu. Są już wszyscy. Moja dziewczyna siada z samego
brzegu, a ja obok niej z prawej strony. Przy moim prawym boku
znajduje się Sakura, później Ino i na końcu Saki. Konosuke i
Haruto siadają naprzeciwko mnie. Mój brat uśmiecha się do Sakury.
-
Muszę ci przyznać, że z brzydkiego kaczątka wyrosłaś na piękną
łabędzicę. - Prawi jej komplement, Sakura chichocze.
-
Konosuke, to tylko trzy lata. - Odpowiada mu.
-
Które zrobiły swoje.
-
Fajnie, że z nami jesteś. - Mówi Haruto.
-
Dzięki, stęskniłam się za wami. - Odpowiada.
-
Kochanie, czemu nie usiadłeś obok mnie? - Saki pyta mojego kuzyna.
-
Zagadałem się z Konosuke. - Robi przepraszającą minę.
-
Wybaczam. - Saki się z nim drażni.
-
Naruto, możemy porozmawiać? - Czuję jej oddech z prawej strony
mojej szyi. Po plecach przechodzi mi dreszcz.
-
Teraz? - Pytam.
-
Mhm. - W końcu i tak musi to nastąpić, więc się zgadzam.
-
Okey, poczekaj chwilę.
-
Dobrze.
-
Kochanie, zaraz wrócę. Idę porozmawiać z Sakurą, dobrze? - Pytam
z uśmiechem.
- Nie
ma sprawy. - Całuję ją w usta i wstaję. Z grzeczności odsuwam
Sakurze krzesełko. Kiedy wychodzi zza stołu prowadzę ją do gabinetu mojego ojczyma. Wpuszczam ją pierwszą i zamykam za nami drzwi.
Dziewczyna rozgląda się po całym pomieszczeniu.
- Nic
się nie zmieniło. - Uśmiecha się. Przypominam sobie wszystkie
chwile jakie razem tu spędziliśmy. Mijam ją i podchodzę do
biurka. Opieram się o nie dolną częścią pleców i krzyżuję
dłonie na klatce piersiowej.
- O
co chodzi? - Sakura przerzuca swoje spojrzenie na mnie i staje
niebezpiecznie blisko. Czuję między nami niewidzialną
magnetyczność, która nas do siebie przyciąga. To jest takie
potężne.
-
Dlaczego taki jesteś? Przy nich wszystkich możesz udawać, że
wszystko jest w porządku, ale przy mnie nie musisz.
-
Jaki według ciebie? - Pytam.
-
Jesteś na mnie zły. - Odpowiada.
-
Masz rację. - Mówię zgodnie z prawdą.
- To
przestań. Powinno ci przejść po tylu latach.
-
Kochałem cię. Naprawdę Sakura cię kochałem, ale ty do cholery
nawet nie chciałaś dać mi szansy i ode mnie uciekłaś.
-
Bałam się, że nie będę dla ciebie zbyt dobra.
- I
to cię tłumaczy? - Pytam wściekły. Kręcę głową i spuszczam ją
w dół. Po chwili patrze Sakurze w oczy i się uśmiecham. -
Nieważne, zapomnij. Ja też to zrobię i możemy być przyjaciółmi.
- Mam już dosyć ciągłego denerwowania się na wspomnienie jej
osoby. Kiedyś bardzo się lubiliśmy i sądzę, że może tak być
nawet teraz. Sakura podchodzi do mnie jeszcze bliżej. Uśmiecha się
i przejeżdża opuszkami palców po moich włosach. Potem przesuwa
palcami wzdłuż mojej lewej brwi. Przymykam oczy. Pod jej dotykiem
na moich plecach przebiegają dreszcze. Uśmiecha się. Kieruje palce
przez moją skroń na policzek. Wodzi wzrokiem za swoimi ruchami.
Zaciskam dłonie na biurku. Nie potrafię tego przerwać, a może nie
chcę. Przesuwa palcem po moich ustach, a potem po skrawku odkrytej
klatki piersiowej. Zatrzymuje palec na guziku. Wciąga głośno
powietrze.
-
Tylko, że ja Naruto nie chcę być twoją... przyjaciółką. -
Uśmiecha się seksownie...
******
Ohayo! Witajcie misiaczki! Długo nie było tu żadnego posta, dlatego w między czasie podczas pisania notki głównego opowiadania postanowiłyśmy, że napiszemy Wam jakiegoś One-Shota. Mamy nadzieję, że się podobał i Was nie zawiodłyśmy. Przepraszamy, że to nie rozdział głównego opowiadania, ale nad nim ochh musimy w niego włożyć dużo więcej pracy. Jakie odczucia po przeczytaniu tej części One-Shota? Podobał się Wam, a może odwrotnie? Napiszcie w komentarzach. A i jeszcze jedno Jedziemy do FRANCJI!! Niech polska nadal tak dobrze gra, a nawet i lepiej :) Pozdrawiamy serdecznie Paula i Patty.
Dziewczyny zauważyłem że są prawie ci sami bohaterowie co w innym opo.
OdpowiedzUsuńile wam zajmuje czasu na napisanie takich długich rozdziałów??
czekam na next, Kocham Was dziewczyny ^^
Bohaterowie są Ci co w głównym opowiadaniu i dożuceni wymyśleni :) Te wszystkie imiona Japońskie okropnie się ze sobą zlewają :/ Hmm, ile nam zajmuje napisanie rozdziału? Chyba większa część dnia bez szkoły :D Dlatego czasem trudno coś napisać jak w szkole nawał nauki xd :D Ps; My też Was wszystkich Kochamy i dziękujemy, że jesteście <3 :*
UsuńPatty Kochanie. Prowadzisz z siostrą fajnego bloga. szkoda ze macie duzo roboty w szkole i macie malo czasu tez dla siebie. no ale szkola najwazniejsza. Czekam na notkę i życzę dużo weny.
Usuńteż Cię Kocham kochanie <33
Hej :D Dziewczyny kiedy nowy rozdział ^^ . Zacząłem czytać wasz blog przed wczoraj i już wszystko przeczytałem , strasznie się wkreciłem :D czekam na nexta !! ;D
OdpowiedzUsuńHaha naprawdę miło się czyta takie komentarze :) Na nowy rozdział będziecie musieli troszeczkę poczekać ;)
UsuńWiecie jak to jest ^^ Seria Naruto dobiega końca , ciężko jest znaleźć teraz tak świetne opowiadanie i dalej kontynuowane , tez wiem jak ciężko zorganizować sobie czas , sam jestem w liceum i do tego w maturalnej klasie , lecz wierze ze dacie rade :d , razem napewno będziecie wymyślały super rozdziały ( liczy przynajmniej na 200 ) :D , życzę wam dużo weny dziewczyny , Pozdrawiam i przesyłam całusy z pod Warszawy ^^ :D
UsuńHej dziewczyny :D osobiście rozdział ciekawy i trzymający w napięciu. Już nie mogłam doczekać się spotkania narusaku:D. Ahh, ile emocji, boże.
OdpowiedzUsuńHmm, nie gniewamy się za napisanie one shota zamiast notki. Wręcz przeciwnie, bym powiedziała:*.
Zapowiadają się romanse, wali na kilometr.
Ta narzeczona Naruto go zdradziła, nie? Od samego początku jej rozmowy przez telefon, wiedziałam, że w Francji nie była wierna Naruto (oczywiscie to tylko moje nędzne przypuszczenia xd.
Brakuje mi w tym opowiadniu hentai'a jakiegoś. Pojawiło się na tym blogu zaledwie 2-3 razy, ale było bardzo dobre. Nie, żebym was zmuszała, ale bardzo miło by było, jakbyście napisały. Uprzedzając, rozumiem, jeśli nie macie do tego warunków.
(chodzi mi tu o strach, ze ktos z rodziny wejdzie na komputer, poczyta i jest klapa, albo przypadkowo natknie sie na zeszyt z bloga).
Alee, wracając! Notka mnie zadowoliła i na tą chwilę czuję się zaspokojona..
Ale pamiętajcie, że mój głód szybko powraca:D
Błędów nie wyłapałam, zresztą jak zawsze,hehehee
No nic, życzę wam weny, dobrych wyników w nauce, udanej podróży i maaaaaaasę czasu:))):*
Buziaki:*:)
sztooos !!!
OdpowiedzUsuńJezu chce wiecej, mega mnie zaciekawiłyście.
Tak czułam , ze ta narzeczona Naruto jesT podejrzana.
Sakurka szybko do akcji wkroczyła widze, już się nie mogę doczekac dalszych części a zapowiada sie świetnie
życze weny i Pozdrawiam :D
Witajcie dziewczyny.Na wstepie napisze jedno slowo: GENIALNE ! Tylko to mi przychodzi do glowy po przeczytaniu tej notki. Juz na samym poczatku cos czulem ze ta narzeczona Naruciaka podejrzana :P A Sakurcia jak ktos wyzej wspomnial szybko wkroczyla do akcji co mnie cieszy jak rowniez to ze Narutek nie moze sie powstrzymac :D Dobra troche przynudzilem takze nie przynudzam tylko zycze weny i czekam z niecierpliwoscia na next one-shota. Pozdrowienia dziewczeta :)
OdpowiedzUsuńPS.Czekam rowniez na jakies hentai NaruSaku :D
Wowoowowowo piękne tooo sakurka taka ostra :3!!!!! Booozzzie doczekałem się cudownego. One shota!!!! Cudeńko zarąbistości!!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://the-pain-of-the-soul.blogspot.de/?m=1
OdpowiedzUsuńdziewczyny wejdzie i przeczytajcie.