- Hej joł jestem
Killer B. Jestem gościem, który dzieciaki ma w dupie. - Zjawia się
przed nami umięśniony mężczyzna w okularach z tatuażem na lewym
policzku, który przedstawia rogi.
- Ten dziwny
rymujący mięśniak w okularach przeciwsłonecznych nie jest
normalny. Mam rację? - Mówię po cichu do moich przyjaciół. Obok
mężczyzny pojawia się Raikage...
- B przestań się wygłupiać i zachowuj się
normalnie. Nikt nie musi słuchać twoich tekstów. - Upomina go
głowa wioski.
- Okey okey, spoko luzik. - Odpowiada mu.
- Ekhem. - Raikage patrzy na nas. - Przedstawiam wam
mojego brata, który pomoże ci Naruto ujarzmić Kyuubiego.
- Możemy poznać się na statku, dlatego czas uciekać
z tego... - Killer B przystawia palec do ust i myśli. - ...kwiatku.
- Dziewczyny parsknęły cichutko śmiechem.
- Serio? - Pyta po cichu Ino.
- Serio powiedział kwiatku? - Dopytuje Saki zakrywając
usta.
- Czysto i wyraźnie. - Odpowiada Sakura, która
powstrzymuje śmiech.
- Jeszcze nigdy w moim życiu nie widziałam takiego
dziwnego człowieka. - Wtrąca Hinata. Chłopaki patrzą na niego ze
zdziwieniem. Kiba nachyla się do mojego ucha.
- Jeżeli kiedykolwiek powiedziałem ci, że jesteś
głąbem to przepraszam. Mamy tutaj prawdziwy przykład debilizmu. -
Stwierdza z uśmiechem. Patrzę na niego z kpiną.
- Jeżeli to wszystko Raikage-sama to pozwolisz, że już
wyruszymy. Im szybciej tym lepiej. - Mówi Sasuke. Nie wiem jak mam
odzywać się do tego dziwnie rapującego gościa.
- Masz rację, B zbieraj się. Życzę wam powodzenia. -
Mówi i odchodzi zostawiając nas tym samym z jego bratem.
- Ze mną na pewno się nie zgubicie, zobaczycie, że
mnie polubicie. Idziemy na statek, więc chodźcie za mną. - Robimy
co każe i powoli za nim zmierzamy. Przede mną idzie Sasuke, Kiba i
Haruto. Za mną Ino, Saki, Hinata i Sakura. Konosuke idzie przy mnie
i się głupio uśmiecha.
- Czego się szczerzysz? - Pytam.
- Bo mam dobry humor, a co? Zabronione?
- Wyduś to z siebie, przecież znam cię bardzo dobrze
i wiem, że jakiś powód jest. - Mówię z uśmiechem.
- Bo widzisz, Saki jest z Haruto i bardzo mnie ciekawi
co na to powie Akinori. Wyobrażam sobie jak obydwoje giną
tragiczną, powolną i bardzo brutalną śmiercią. Mówiąc o nim,
kontaktował się z tobą?
- Nie i szczerze mówiąc mam go głęboko gdzieś. Nie
zamierzam się przejmować tą szumowiną. - Odpowiadam szczerze.
- Ou, widzę, że zmieniłeś podejście. - Konosuke
klepie mnie po plecach. - Bardzo dobrze stary.
- Doszedłem do wniosku, że nie mam po co się nim
przejmować. Jeżeli dogadam się z tym gościem... - wskazuję na
mój brzuch - ...będę naprawdę silny, a wtedy...
- Wtedy co?
- Wtedy go zabiję.
- Widzę, że już wybrałeś opcję. - Uśmiecha się.
- Długo nad tym myślałeś?
- Szczerze mówiąc cały czas, dlatego od kilku dni
jestem... dziwny. - Przyznaję.
- Trafne określenie. - Uśmiecha się.
- Dosyć gadania o mnie. Kiedy znajdziesz sobie
dziewczynę? - Pytam zadziornie.
- Nie muszę szukać, sama się do mnie zgłosi. -
Uśmiecha się zwycięsko. Patrze na niego z kpiną.
- Serio?
- Nie, tylko żartowałem. - Uśmiecha się. - Nie wiem,
czy jestem gotowy na związek. Jestem wolny jak ptak i mi się to
podoba.
- Prędzej czy później twoja wolność ci się znudzi.
- Uśmiecham się. - Kiedy znajdziesz kobietę swojego życia to
twoja wolność nie będzie miała dla ciebie najmniejszego
znaczenia.
- Widzę, że ci się w główce poprzewracało odkąd
jesteś z Sakurą. - Uśmiecha się zaczepnie.
- Nieprawda. - Bronię się. Patrzę przed siebie i
widzę wielki statek. Jego burta jest z drewna o kolorze mahoniu.
Maszty mają soczysty czerwony kolor, niczym krew. Na dziobie statku
umiejscowiona jest podobizna demona, który został zapieczętowany w
Killerze B.
- Robi wrażenie. - Odzywa się Konosuke.
- Muszę przyznać ci rację. - Mówię oczarowany
pięknem statku. Moi przyjaciele powoli wchodzą na pokład. Ja staję
na chwilę przed statkiem i na niego patrzę. Muszę przyznać, że
chyba nigdy w życiu nie widziałem tak pięknej rzeczy.
- Więc już nie ma odwrotu. - Mówię do siebie po
cichu z uśmiechem. Dziarskim krokiem wchodzę na pokład i zmierzam
prosto do Sakury. Dziewczyna jest odwrócona i patrzy na wodę.
Wykorzystuję to i wtulam się w jej plecy.
- W końcu przyszedłeś. - Słyszę w jej głosie
uśmiech.
- Stęskniłem się. - Wzdycham.
- No tak, zapomniałam, że nie widzieliśmy się całe
wieki. - Zaśmiała się.
- Kochanie, bez ciebie czas mi się dłuży. - Składam
pocałunek na jej ciepłym policzku. Sakura powoli się do mnie
odwraca i łapie mnie za twarz. Uśmiecha się słodko.
- Wiesz jak bardzo cię kocham?
- Domyślam się, że tak mocno jak ja ciebie. -
Uśmiecham się. Sakura składa na moich ustach czuły pocałunek.
Oddaję się całkowicie tej przyjemności. Z ręki puszczam torbę i
delikatnie kładę dłonie na biodra dziewczyny. Czuję jak uśmiecha
się przez pocałunek. Sakura przenosi swoje dłonie na moje ramiona
i bawi się moimi włosami. Unoszę ją do góry i sadzam na
barierce. Stoję między jej nogami. Sakura przygryza moją wargę,
tym razem ja się śmieję. Różowo włosa trochę się ode mnie
odsuwa.
- Co jest? - Pytam.
- Wiesz ile mniej więcej będziemy poza wioską? -
Pyta.
- Nie, trzeba by było spytać tego dziwnego gościa, a
ja nie wiem jak mam z nim rozmawiać. - Uśmiecham się.
- Masz rację. To... może powinieneś z nim porozmawiać
i się trochę zapoznać skoro ma cię trenować. - Sugeruje.
- Może. - Odpowiadam.
Oczami
Saki;
Stoję na pokładzie i podziwiam widoki, szczerze mówiąc
jestem pierwszy raz na statku i mi się to podoba. Opieram się
dłońmi o barierkę. Ciekawe co robi ojciec. Uśmiecham się
wspominając jego osobę. Pewnie siedzi w fotelu przed telewizorem i
nic leń nie robi. Widzę kątem oka jak podchodzi do mnie Haruto.
Staje obok i opiera dłonie na barierkę. Uśmiecha się.
- Cześć. - Patrzy na mnie.
- Cześć. - Odpowiadam mu z uśmiechem.
- Co tam? - Zagaduje.
- Haruto, o co ci chodzi? Dziwnie się zachowujesz. -
Mówię patrząc na niego.
- O nic. Po prostu chcę spędzić z tobą trochę
czasu.
- To miłe. - Uśmiecham się.
- Słuchaj... wiem, może jestem trochę nachalny, ale
chcę, żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham. - Podchodzę do
niego bliżej i zarzucam ręce na jego szyję. Cholercia, trochę mi
głupio, bo jesteśmy razem, a ja go jakby... unikam. Dzisiaj nie
dałam mu się pocałować ani razu. Kto mnie zrozumie, skoro ja sama
nie potrafię tego zrobić?
- A ja chcę, żebyś wiedział, że bardzo to doceniam.
- Zbliżam się do niego jeszcze bliżej i składam na jego
nieziemskich ustach pocałunek. Chłopak z wahaniem na początku
zaczyna go oddawać. Powolutku i delikatnie łapie mnie w pasie,
jakby bał się, że mu ucieknę. Nawet nie zdaje sobie sprawy z
tego, że ja wcale tego nie chcę. W jego objęciach jest mi
przyjemnie i czuję się naprawdę dobrze.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że ze mną
jesteś. - Przerywa pocałunek i patrzy mi w oczy.
- Nie pogniewasz się na mnie jeżeli cię teraz
opuszczę? - Pytam z niewinnym uśmieszkiem.
- Jasne, że nie. - Całuję go szybko w usta i idę do
Ino oraz Sakury, które siedzą na ławeczce.
- Oj Saki, jesteś z Haruto tak krótko, a już przed
nim uciekasz? - Yamanaka się uśmiecha i wskazuje mi miejsce obok
siebie. - Siadaj. - Robię to z ciężkim westchnięciem.
- Jest aż tak źle? - Krzywi się żartobliwie Sakura.
- Nie, po prostu jest dziwnie. - Odpowiadam zgodnie z
prawdą.
- W jakim sensie? - Dopytuje Ino.
- Haruto ciągle mi powtarza jak bardzo mnie kocha.
- I to cię denerwuje? - Pyta Sakura.
- Nie, po prostu nie mogę odpowiedzieć mu tymi samymi
słowami. - Wzdycham.
- Dlaczego? - Odzywa się Ino.
- Nadal coś czujesz do tamtego? - Pyta Sakura.
- Chyba tak, ale nie jestem pewna co. - Odpowiadam.
- Saki, masz przy sobie wspaniałego faceta. Wykorzystaj
to! Przestań zadręczać myśli tym draniem. Myśl tylko i wyłącznie
o Haruto. - Mówi Ino.
- Taaa, żeby to było takie proste.
- Jest proste. - Odzywa się Sakura.
- Spróbuję. - Mówię.
- Tak na marginesie, co Naruto robi z tym typkiem? -
Pyta Ino patrząc na Killera B.
- Integruje się. - Odpowiada Sakura patrząc na nich
przenikliwie. Po chwili wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
- Nie wiem, czy z nim da się zintegrować. - Mówię po
chwili.
- Widziałyście? Kiba nie odstępuje Hinatki na krok, a
Haruto znalazł sobie przyjaciela. - Odzywa się Ino. - Niedługo
Sasuke mnie dla niego żuci, zobaczycie. - Wzdycha.
- Bez przesady. Twój Sasuke nie ma żadnych szans u
mojego braciszka. Wiesz, on woli dziewczyny. - Uśmiecham się.
- Za ile dotrzemy na miejsce? - Pyta Sakura. - Już mi
się znudziło.
- Haruto rozmawiał z Killerem B jakieś pół godziny
temu, więc jakoś zaraz powinniśmy dotrzeć na ląd. - Uśmiecham
się.
- Całe szczęście, już mi tyłek zdrętwiał od tego
siedzenia. - Mówi Ino.
- To trochę pochodź. - Proponuje Sakura.
- Z chęcią, ale mi się nie chce.
- Dziewczyny, zobaczcie. - Mówi Haruno z wlepionym
wzrokiem przed siebie.
- Co to? - Pyta Ino.
- Kolce? - Dopowiadam.
- I drzewa. - Mówi Konosuke, który do nas podchodzi.
- To jest ziomeczki moje królestwo. - Mówi Killer B.
Widzę, że dobijamy do brzegu.
- To jest w ogóle wyspa? - Pyta Kiba.
- A na co ci to debilu wygląda? - Zadaje pytanie
Naruto.
- Tak właściwie to nie do końca wyspa. - Odpowiada
Sasuke z sharinganem. Wszyscy na niego patrzymy.
- Masz rację chłopcze. - Mówi mężczyzna, który
znikąd się pojawił. Co to? Dom czarodzieja, czy jak?
- Kim jesteś? - Pyta Konosuke. Nie mogę nigdzie
znaleźć wzrokiem Killera B. Pewnie się gdzieś ulotnił.
- Nazywam się Motoi i stacjonuję na tej wyspie. Miło
mi was poznać. - Mówi mężczyzna z ciemnymi sterczącymi włosami.
W oczy rzuca się ciemny plaster, który ma przyklejony na nosie.
Jego ubranie niczym nie różni się od shinobi z Kumogakure, oprócz
białego szalika, który jest przewiązany na około jego szyi.
- Więc co to tak naprawdę jest? - Pyta Hinata
wskazując na wyspę.
- To moi drodzy Genbu, żółw o gigantycznym rozmiarze.
Dzięki temu, że jest zwierzęciem i nieustannie się przemieszcza
stanowi bardzo dobrą kryjówkę.
- Nigdy w życiu nie spotkałem się z czymś takim. -
Mówi podniecony Kiba. Motoi się uśmiecha.
- Więc teraz masz okazję. - Odzywa się mężczyzna.
- Możemy już iść? Jestem zmęczony. - Marudzi
Naruto. Patrzę na niego z uśmiechem, a on po jakimś czasie
przerzuca na mnie swój wzrok. Widzę jak jego usta wyginają się w
coraz większym uśmiechu. Patrzymy sobie w oczy.
- Wybij to sobie z głowy kochanie. - Mówi po cichutku,
czego nie słychać, ale można wyczytać z ruchu warg. Jednak
skapnął się, że chodzi mi o trening. Kręcę przecząco głową.
- Ty, ja, my. Trening. - Szepczę tak samo jak on. Z
uśmiechem obserwuję jak mina mu rzednie.
- Pewnie. Pokarzę wam gdzie zamieszkacie. Który z was
to Naruto? - Pyta Motoi.
- Ja. - Odzywa się pewnie Uzumaki.
- Killer B kazał ci przekazać, że za trzy godziny
rozpocznie się wasz pierwszy etap przejścia.
- Jakiego znowu przejścia? Naruto się gdzieś wybiera?
- Pyta Ino.
- Nie głupiutki człowieczku, tak to się nazywa. -
Odpowiada jej Sakura.
- Wszystkiego Naruto dowiesz się na miejscu. Chodźmy.
- Mówi Motoi. Robimy co karze i za nim idziemy. Wszyscy idą przede
mną, a ja wlekę się na samiutkim szarym koniuszku, bo zachciało
mi się podziwiać widoki. Swoim wyglądem przypomina zwykłą wyspę.
Pełno tu roślinności i wszelkiej maści robactwa, którego tak na
marginesie nienawidzę. W głowie kłębi mi się pytanie, w jaki do
cholery sposób na tym żółwiu to wszystko rośnie? Bardzo to
wszystko ciekawe.
- Hej, wszystko w porządku? - Pyta Haruto, który do
mnie podchodzi.
- Pewnie, że tak. - Uśmiecham się. - Podziwiam
widoki.
- Popodziwiajmy je razem. - Posyła mi zadziorny
uśmiech.
- Bardzo kusząca propozycja. - Splatam razem nasze
dłonie.
- Więc? Masz czas? - Pyta z uśmieszkiem.
- Niestety dzisiaj nie, bo umówiłam się już z
Naruto. - Haruto wydaje pomruk niezadowolenia. - Nie bądź zły.
- Nie jestem zły, tylko...
- Tylko co? - Pytam i na niego patrzę.
- Szkoda, że nie spędzimy razem wieczoru.
- Mogę odwołać jeżeli chcesz.
- Nie, no co ty. Jak nie dzisiaj to jutro.
- Dobrze, jutro jestem z tobą. - Uśmiecham się.
- Mam nadzieję. - Stajemy przed budynkiem, który jest
podobizną demona, którego ma w sobie Killer B. Wchodzimy za Motoim
do środka.
- Całe pierwsze piętro jest do waszej dyspozycji. W
pokojach znajdują się łazienki. Stołówka jest na tym
piętrze, wystarczy korytarzem iść prosto, na końcu znajdują się
duże drzwi. Tam będziecie jeść. Do zobaczenia. - Mówi i
odchodzi. Zostajemy sami.
- Ci ludzie są dziwni. - Stwierdza mój brat.
- Sam jesteś dziwny idioto. Każdy jest inny, więc nie
wiem o co ci chodzi. - Odpowiadam.
- No tak, zapomniałem, że przy tobie nie można na
kogoś powiedzieć złego słowa, siostruniu. - Puszcza do mnie
oczko, a ja się uśmiecham.
- Idę do pokoju. - Mówię i wybieram pierwsze lepsze
drzwi, po czym wchodzę do pomieszczenia. Pokój jest w formie
kwadratu. Na przeciwko drzwi znajduje się okno, a po lewej stronie
stoi pojedyncze łóżko. Po prawej widzę drzwi do których
podchodzę. Otwieram je i wchodzę do środka. Okazuje się, że to
łazienka. Stoi tu zlew, prysznic i kibel. W sumie więcej do
szczęścia nie potrzeba. Wychodzę z łazienki i podchodzę do
łóżka. Rzucam na nie walizkę. Z uśmiechem wychodzę na korytarz.
Cholera, do którego pokoju wszedł Naruto? Stoję na środku
korytarza i gapię się na drzwi jak idiotka. Słyszę cichutki
śmiech, więc odwracam się do tyłu.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać
misiaczku. - Naruto stoi oparty o ścianę i zadziornie się
uśmiecha. Podchodzę do niego.
- No, lecimy. - Mówię i ciągnę go za dłoń.
Wychodzimy z budynku, od razu zauważam polankę, więc zmierzam w
tym kierunku.
- Saki, musisz mnie jeszcze dzisiaj mordować tym
treningiem? Za dwie godziny mam następny, będę zmęczony. -
Marudzi.
- Nie, musisz potrenować ciało i dobrze o tym wiesz. -
Uśmiecham się.
- Czuję się świetnie, więc raczej nie jest mi to
potrzebne.
- Hmmm tak myślisz? - Pytam.
- Tak. Możemy sobie darować?
- Zobaczmy. Jeszcze niedawno, żeby opanować swój
gniew musiałeś zadać sobie ból. To jest samokontrola? Naruto, nie
panujesz nad sobą. - Mówię zgodnie z prawdą.
- Zauważyłaś. - Stwierdza.
- Znam cię bardzo dobrze, wiedziałam, że zdenerwują
cię słowa Raikage, więc patrzyłam na twoją reakcję, aby ocenić,
czy treningi są potrzebne. Stwierdzam, że nawet bardzo.
- Bez przesady. - Mówi z uśmiechem.
- Ty mi tutaj nie wymyślaj. Ja tu jestem szefową i ja
rządzę.
- No tak... zapomniałem, że nie mogę o sobie
decydować. - Drażni się.
- No właśnie! Takie podejście lubię! - Uśmiecham
się. Dochodzimy na miejsce. Stajemy pod drzewkami.
- Co będziemy robić? - Pyta.
- A co zawsze robimy? Ćwiczymy twoje ciało, żeby
pieczęć była mniej dokuczliwa. Ciało silniejsze równa się
słabsza pieczęć. Kapiszi?
- Okey, może i masz rację. Tylko...
- Co znowu? - Pytam.
- Zastanawiam się, skąd o tym wszystkim wiesz.
- Konosuke sprawdzał wiadomości o tej pieczęci, a
później przekazał mi jak mogę ci chociaż troszeczkę pomóc.
Widzisz? Co ty byś beze mnie zrobił?
- No właśnie nie wiem. Umarłbym na tym świecie.
- Ściągaj bluzkę i nie gadaj. - Poganiam go.
- No wiesz co? Tak od razu? - Śmieje się.
- Misiu, nie denerwuj mnie i rób co mówię. Chyba, że
chcesz ją przepocić, a później taką śmierdzącą na siebie
założyć. - Blondynek przekonuje się do moich racji i po chwili
zostaje w samych spodenkach.
- Od czego zaczynamy? - Pyta.
- Na początek od stu pompek. - Uśmiecham się.
- Żartujesz sobie ze mnie. Po takiej długiej przerwie
aż tyle?
- A co? Chciałeś pięć? - Drażnię się z nim. - No,
skoro nie dasz rady to możesz zrobić dziesięć. - Wchodzę z
butami na jego męskie ego i próbuję je skopać.
- Dam radę, nie powiedziałem, że nie. - Próbuje się
bronić.
- To po co narzekasz? Gorzej niż baba. Oj misiu nie
poznaję cię.
- Możemy zacząć? - Wymiguje się od naszej słownej
gry.
- Okey, więc jedziesz kochanie.
Oczami
Sakury;
Stoję pod drzwiami Ino i waham się zapukać. Od prawie
dwóch godzin szukam Naruto i nie mogę go znaleźć. Ciekawi mnie
gdzie się podział. Zwijam dłoń w pięść i po chwili trzy razy
pukam w drzwi. Czekam aż ktoś mi otworzy. Po nie więcej niż
minucie moje życzenie się spełnia i otwiera Ino.
- Sakura? Nie jesteś z Naruto? - Pyta z uśmiechem.
- No właśnie nie i nie wiem gdzie jest. - Wzdycham.
- Wiesz co? Mam pomysł. Przejdźmy się na spacer, co
ty na to?
- Z chęcią, i tak nie mam co robić. - Odpowiadam z
uśmiechem.
- To super. Kochanie! Idę z Sakurą na spacer! Niedługo
wrócę! - Krzyczy do Sasuke i zamyka drzwi.
- Będzie z tobą spał? - Pytam z uśmiechem.
Wychodzimy na zewnątrz.
- No co ty! Na takim małym łóżku? - Śmieje się.
- W sumie to racja.
- Widziałaś Saki? - Pyta Ino.
- Nie, a co?
- Może Naruto jest z nią.
- Być może.
- Co ci jest kochanie?
- To znaczy? - Pytam.
- Jesteś jakaś dziwna.
- Podejrzewam, że Naruto chce zabić Akinoriego. -
Odpowiadam.
- Nie, Naruto nie byłby do tego zdolny. - Mówi Ino i
na mnie patrzy.
- A jednak.
- Czemu tak sądzisz?
- Dzisiaj podsłuchałam skrawki rozmowy Naruto i
Konosuke.
- To niemożliwe.
- On jest zdesperowany, zrobi co w jego mocy, aby
uwolnić się od tego typka.
- Ale na miłość Boską nie w taki sposób. Rozumiem,
że on zasługuje na śmierć, ale to nie o to chodzi. Dawny Naruto
starał się nawracać takie osoby.
- To już nie jest dawny Naruto. Nie wiem co by się
musiało stać, żeby odzyskał swoje dawne poglądy. - Wzdycham.
Słyszę różne dźwięki dochodzące z polanki przed nami.
- Słyszysz? - Pyta Ino.
- Mhm.
- Chyba znaleźliśmy naszą zgubę. - Uśmiecha się.
Jesteśmy coraz bliżej.
- Dawaj! Szybciej! Tylko na tyle cię stać leniuchu
zapyziały i śmierdzący? - Słyszymy krzyki Saki.
- Śmierdzący jestem, ale na pewno nie jestem leniem. -
Odpowiada Naruto. Jesteśmy już bardzo blisko nich. Zauważam ich
pod drzewami. Naruto robi pompki, a Saki siedzi mu na plecach i
leniwie ziewa.
- O cholercia, to nagrać trzeba i do telewizji podać
jako znęcanie się nad ludźmi. - Mówi Ino śmiejąc się.
- Nie kochana. To jest trening. - Odpowiada Saki.
- Mój biedny blondynek. - Posyłam mu współczujące
spojrzenie, a on się do mnie uśmiecha.
- Też cię kocham. - Sapie.
- No, jeszcze dwie i na dzisiaj masz spokój. - Wtrąca
Saki.
- Od ilu już tu siedzicie? - Pyta Ino.
- Gdzieś tak od dwóch godzin. - Mówi uśmiechnięta
Saki. - Brawo! Wytrzymałeś. - Schodzi z Naruto i staje obok niego.
- Zmęczył mnie ten trening. - Uzumaki leży na ziemi i głośno
sapie.
- Ciebie zmęczył? A co ja mam powiedzieć o sobie? -
Pyta z wyrzutem.
- Robię to dla twojego dobra misiu. - Uśmiecha się do
niego.
- Wiem, wybaczcie Panie, ale idę się umyć, a potem do
Killera B. - Naruto mijając mnie cmoknął moje usta.
- Po co to wszystko? - Pyta Ino.
- Po to, żeby za każdym razem jak się zdenerwuje nie
kaleczył siebie. To jest bezmyślne, a ćwiczenia wzmocnią jego
ciało. - Saki się uśmiecha.
- Mądrze. - Stwierdzam.
- Wiem, bo ja jestem mądra. - Wszystkie się śmiejemy.
Oczami
Naruto;
Zanim doszedłem do pokoju i się umyłem trochę mi
zeszło. Teraz stoję wraz z Motoim przed budynkiem i czekamy na
Killera B.
- Długo jeszcze? - Pytam.
- Nie, już idzie. - Pokazuje głową kierunek, w który
mam się patrzeć.
- Joł ziomeczki. Chodźcie. - Robimy co każe i za nim
idziemy. Przechodzimy przez jakieś krzaki. Naprzeciwko siebie widzę
wielki głaz z napisem ,,Patrz sercem i sumieniem, a nie
rozumem.”
- Co to? - Pytam.
- Miejsce twojego treningu. - Odpowiada Motoi.
- Co oznacza napis? - Dopytuję.
- Dowiesz się tego w swoim czasie. - Killer B odpowiada
pierwszy raz normalnie bez żadnych żałosnych tekstów.
- Więc? Co mam zrobić? - Dopytuję.
- Zmierzyć się ze swoim najgorszym utrapieniem. -
Odpowiada Motoi.
- Wdrapuj się na głaz. - Dopowiada Killer B. Robię co
mówi i po chwili na nim siedzę po turecku.
- Co teraz? - Pytam.
- Zamknij oczy i o niczym nie myśl. - Odpowiada Motoi.
- Co powinno się stać?
- Każdy przeżywa wszystkie etapy inaczej. Nie wiemy co
cię czeka. Zamknij oczy ziomek i o niczym nie myśl. - Mówi Killer
B. Robię co każe. Wyłączam swoje myślenie.
Po chwili otwieram oczy. Znajduję się na tej samej
polance, ale oprócz mnie nikogo tu nie ma.
- Ej! To nie działa! - Krzyczę i zeskakuję z
głazu. - Słyszycie!? - Pytam. Zamierzam już odejść, ale
gwałtownie się zatrzymuję, bo słyszę hałas. Odwracam się w
stronę głazu. Zza niego wychodzi ciemna postać. Po chwili się
wyostrza i mogę zobaczyć kim jest.
- Ty? - Pytam gniewnie.
- A myślałeś, że kto? Twoja dziewczyna? - Pyta z
kpiną. - Saki? Może Ino? Albo twoi przyjaciele?
- Co z nimi zrobiłeś?! - Zaciskam szczękę. -
Gadaj draniu!
- Spokojnie, po co od razu te krzyki? Dołącz do
mnie, a im nic się nie stanie. - Uśmiecha się bezczelnie.
- Nigdy. - Odpowiadam stanowczo.
- Więc twoi przyjaciele zginą. - Odpowiada z
uśmiechem.
- Jedyną osobą, która zginie będziesz ty Akinori.
- Mówię pewnie. Po chwili się na niego rzucam. Moja prawa pięść
trafia w jego lewy policzek. Chłopak wypluwa krew z uśmiechem.
- O tak, pokaż mi prawdziwego siebie Naruto. Nie
kryj się za maską grzecznego chłopczyka. - Jego słowa działają
na mnie jak napędzający motorek. Uderzam go jeszcze raz, a on nawet
się nie broni. Wyprowadzam cios za ciosem, które precyzyjnie
trafiają w cel. Po chwili Akinori leży na ziemi, a ja przygniatam
go swoim ciałem. Moje pięści naprzemiennie spotykają się z jego
twarzą. Wszędzie jest dużo krwi. Zabiję go i się uwolnię. Na
zawsze.
- Dawaj! Jeszcze! Mocniej! Bądź brutalny, tak jak
zawsze! - Krzyczy. Moja lewa ręka zatrzymuje się w górze. Do głowy
przychodzą mi pewne słowa ,,Patrz sercem i sumieniem, a nie
rozumem.” Przypominam sobie czasy akademii. Pamiętam, że byłem
porządnym dzieciakiem, który w ludziach starał się dostrzec
chociaż odrobinkę dobra. Zawsze próbowałem dawać drugą szansę.
Przecież ludzie się zmieniają, sam jestem tego przykładem. Jak
mogłem posunąć się do czegoś takiego? To nie jestem ja.
Prawdziwy Naruto starałby się rozwiązać problem lepszą metodą
niż śmierć sprawcy jego nieszczęść. Akinori wyrywa się spode
mnie i biegnie w stronę przepaści. Spada w nią, widzę, że trzyma
się dwoma rękoma, aby nie spaść.
- No co? Już? Skończyłeś? Tylko na tyle cię stać
mięczaku? Zrzuć mnie! Na co czekasz!? - Woła śmiejąc mi się w
twarz. Podchodzę do niego i łapię go za dłonie.
- Błąd, powinieneś powiedzieć, że aż na tyle
mnie stać, abym ci przebaczył. - Mówię dumny ze swojej decyzji.
- Co ty bredzisz? Zabiję wszystkich twoich
przyjaciół, a dziewczynę na końcu. Będziesz patrzył jak zdycha!
- Krzyczy i się wierzga.
- Nie zrobisz niczego, czego ci nie pozwolę. - Mówię
pewny. - Słyszałeś moje słowa? Przebaczam ci. Słucham swojego
serca i sumienia.
- To się tak nie skończy. - Wciągam go na górę.
Widzę jak jego obraz powoli się rozmywa.
- Skończy się tak, jak ja zechcę. - Uśmiecham
się. Obraz Akinoriego zupełnie znika i zostaję sam. Po chwili coś
mnie wyciąga z tego świata i widzę ciemność.
Próbuję otworzyć oczy, co mi się udaje. Patrzę
przed siebie z uśmiechem. Widzę Killera B i Motoiego.
- Gratulujemy ukończenia pierwszego poziomu ziom. -
Mówi Killer B.
- Co było w twoim przypadku? - Pyta Motoi.
- Spotkanie ze starym znajomym. - Uśmiecham się. -
Kiedy etap drugi? - Pytam.
- Dzisiaj za późno dzieciaku. Jutro zaczniemy. - Mówi
Killer B. Dopiero zauważam, że jest ciemno.
- Musisz odpocząć. - Odzywa się Motoi.
- No dobrze. To... mogę iść tak? - Pytam.
- Tak. Do jutra. - Mówi Motoi.
- Siema ziomek. - Każdy idzie w swoim kierunku. Ja jak
najszybciej kieruję się w stronę swojego pokoju. Po kilku minutach
do niego docieram. Od razu biorę z torby szorty i idę pod prysznic.
Odkręcam ciepłą wodę. Czuję jak moje ciało się odpręża. Myję
się i wychodzę. Zakładam szorty i myję zęby. Po tych
czynnościach wychodzę z toalety. Widzę, że na łóżku siedzi
Sakura.
- Co tu robisz o tak późnej porze kochanie? - Pytam i
siadam obok niej.
- Musimy porozmawiać. - Mówi poważna.
- O co chodzi? - Patrzę jej w oczy.
- Nie możesz go zabić. - Mówi prosto z mostu.
Uśmiecham się.
- Kochanie, skąd wiesz, że kogokolwiek chcę zabić?
- Niechcący usłyszałam twoją rozmowę z Konosuke.
Dziewczyny też są takiego zdania co ja. Nie powinieneś go zabijać.
- Oj kochanie. Nie zamierzam. Przemyślałem wszystko
dokładnie i wiem, że nie jestem mordercą. Przypomniałem sobie
prawdziwego Naruto. - Uśmiecham się.
- Ufff więc się cieszę. - Mówi z uśmiechem. - Jak
twój trening?
- Zakończył się sukcesem. Jutro drugi etap. -
Odpowiadam.
- Okey, jest już późno, dlatego już pójdę. Musisz
się wyspać. - Wstaje z łóżka, ale ja łapię ją za dłoń i
siada prosto na moje kolana. Nasze głowy są bardzo blisko siebie.
Patrzymy sobie prosto w oczy. Słyszę jej przyśpieszony oddech.
Czuję jak moja krew buzuje, jest to spowodowane bliskością Sakury.
Pragnę jej. Nasze usta są coraz bliżej siebie.
- Muszę iść. - Mówi cicho.
- Zostań... - Szepczę. Pokonuję ostatnie centymetry,
które nas dzielą i ją całuję. Sakura kładzie dłonie na moje
ramiona i jak zwykle bawi się moimi włosami. Czuję jej słodkie
usta, które doprowadzają mnie do szaleństwa. Dziewczyna siada na
mnie okrakiem, dzięki temu mam do niej łatwiejszy dostęp. Moje
dłonie spoczywają na jej biodrach. Powolutku wędruję nimi w górę
i dobieram się do pierwszego guziczka od koszuli, którą ma na
sobie. Zostaje on odpięty, więc biorę się za następne, kiedy już
rozpinam je wszystkie zrzucam koszulę na podłogę. Zaraz po tym
podwijam bluzkę Sakury lekko ku górze i wkładam pod nią dłonie.
Wodzę nimi po całych plecach dziewczyny. Chcę zdjąć całkowicie
bluzkę Sakury, ale dziewczyna powstrzymuje mnie dłonią, którą
kładzie na moim torsie. Przerywamy nasz pocałunek. Oboje dyszymy.
Uśmiecham się do niej.
- Przepraszam, ale dzisiaj nie. - Mówi trochę
speszona.
- Kocham cię. - Uśmiecham się i cmokam ją szybko w
usta.
- Ja ciebie też, ale teraz muszę iść.
- Okey. - Wstaję razem z nią z łóżka. Sakura bierze
swoją koszulę i zarzuca ją na siebie. Odprowadzam ją do drzwi.
Dziewczyna odwraca się do mnie i mocno mnie przytula, oczywiście
odwzajemniam ten gest.
- Kochanie, wszystko w porządku? - Pytam.
- Tak. - Mówi pewnie, więc dalej nie drążę, pewnie
się za mną stęskniła. Uśmiecham się i całuję ją w czoło,
nosek, a potem w usta.
- Dobranoc księżniczko. - Mówię czule i otwieram jej
drzwi. Sakura uśmiecha się do mnie słodko.
- Dobranoc kochanie. - Wychodzi z mojego pokoju, a ja
patrzę dokąd idzie. Zauważam, że ma pokój obok mnie. Wracam do
środka i idę prosto do łóżka. Nakrywam się kołdrą i szybko
zasypiam ze zmęczenia.
***
Siedzę w stołówce z przyjaciółmi i jemy śniadanie.
Sakura siedzi z mojej prawej, Saki i Haruto z lewej. Obok Haruno
znajduje się Ino oraz Sasuke. Naprzeciwko nas siedzą Konosuke, Kiba
i Hinata. Wszyscy jemy to samo, czyli jajecznicę. W stołówce są
kucharki, więc nie musimy sami gotować.
- Co robiłeś wczoraj na treningu stary? - Pyta ciekawy
Konosuke.
- Dzisiaj będziemy ci towarzyszyć. - Dopowiada Sasuke.
- W razie wyrwania się Kyuubiego. - Mówi Kiba.
- Może dacie mu opowiedzieć? Byłem pierwszy. -
Dopomina się Konosuke. Uśmiecham się pod nosem.
- Już ci mówię. Co robiłem? Siedziałem na wielkim
kamieniu, zamknąłem oczy i przeniosłem się gdzieś indziej.
Miejsce zostało takie samo, ale nie było przy mnie Killera B i
Motoiego. Za to pojawił się ktoś inny.
- Kto? - Pyta zaciekawiony Konosuke.
- Akinori. - Odpowiadam.
- O cholera! I co było dalej? Zabiłeś gnoja? -
Dopytuje brat Saki.
- Prawie go zabiłem, ale w porę się otrząsnąłem i
tego nie zrobiłem. Akinori zaczął biec w głąb tej polany i spadł
ze skarpy, gdybym go zostawił umarłby, ale mu pomogłem. Wciągnąłem
go, a on zaczął się rozmywać. - Opowiadam dumny ze swojego czynu.
- Nie wiem czy postąpiłbym tak samo. - Mówi Sasuke.
- Ty to co innego, pamiętaj, że ja zawsze dawałem
ludziom drugą szansę i stroniłem od zabijania. Taki byłem i
powinienem być. W końcu się odnalazłem po tak długim czasie. -
Jestem dzisiaj naprawdę bardzo szczęśliwy. W końcu mogę
zdefiniować siebie i nie bać się o to, że zrobię coś wbrew mego
sumienia.
- Jestem z ciebie dumna kochanie. - Mówi Sakura z
uśmiechem i łapie mnie za dłoń.
- Ja również misiaczku. - Puszcza do mnie oczko Saki.
- No właśnie... dzisiaj raczej mnie nigdzie nie
weźmiesz co? Po wczorajszym mam dosyć. - Uśmiecham się z nadzieją
na jej łaskawą dla mnie odpowiedź.
- No nie wiem... wiesz, znęcanie się nad tobą daje mi
zbyt wielką satysfakcję, więc sama nie wiem. - Chwilę myśli. -
Okey misiaczku. Dam ci dzisiaj pełnoprawny odpoczynek, ale jutrooo,
oj jutro będzie się działo. - Uśmiecha się.
- Ja nie wiem, ja się z tobą wykończę. - Marudzę.
- Nie pyskuj, skończ śniadanko misiaczku, bo ci
ostygnie. - Mówi zaczepnie. Wiem, że ma ochotę na drażnienie się
ze mną, ale dzisiaj jej to nie wyjdzie. Uśmiecham się w duchu.
- Dobrze mamusiu. - Mówię i konsumuję śniadanie. Po
kilku minutach kończę jeść, więc wstaję od stołu. Reszta robi
to samo.
- Więc? Gdzie teraz? - Pytam, bo Sasuke jest bardziej
poinformowany ode mnie.
- Mamy czekać przed budynkiem. - Odpowiada posiadacz
sharingana. Po kilku minutach wychodzimy z naszego tymczasowego lokum
i stajemy w grupce.
- Ciekawe co dzisiaj mnie czeka. - Wzdycham.
- Dowiesz się jak przyjdzie Motoi. - Odpowiada Sasuke.
- A Killer B? - Dopytuję.
- Czeka na ciebie już na miejscu. - Mówi mężczyzna,
który się przed nami zjawia.
- Trudno będzie? - Pytam.
- Nie wiem, znowu zależy od osoby. - Odpowiada Motoi.
- Mamy iść z wami? - Pyta Sasuke.
- Tak, będziecie go pilnować. Tymczasem chodźcie na
etap drugi...
******
Ohayo! Witajcie Kochani! Wstawiamy Wam dzisiaj tak długo wyczekiwaną notkę, mamy nadzieję, że Was nie rozczarowała. Pomysł na trening Naruto jest nasz, tak więc można śmiało stwierdzić, że wykazałyśmy się oryginalnością, nie? :D Mamy nadzieję również na to, że to nie będzie ostatnia notka jaką tu wstawiamy i w ogóle w naszym całym życiu, bo wiecie jak to bywa z samolotami czasami :D No, więc wylatujemy i nie wiemy, kiedy wstawimy kolejny rozdział. A teraz odnośnie notki, jakie macie wrażenia po jej przeczytaniu? Podobała się? A może jednak nie? Jeżeli nie to prosimy napisać, co się w niej nie podobało. Dawno nie pisałyśmy z braku czasu, dlatego mogłyśmy wyjść trochę z wprawy :D Do następnego Paula i Patty.
kochanie notka wyszła znakomicie, udanego wyjazdu do Barcelony. <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNIE ŚWIETNIE I TYLE MOGĘ NA PISAĆ BRAK MI SŁÓW
OdpowiedzUsuńRozdział tylko świetny!!! Troszeczkę zapomniałyście pisania, ale zdarza się no. Kolejnym razem będzie lepiej. Zarąbisty pomysł z tą wyspą!! . Eii dzisiaj dziewczyny będzie jakiś one shot??!! :3 TAMTEN BYŁ MIODZIO LODZIO!!!!. NIE MOGE SIE DOCZEKAĆ tej sceny narusaku :3 ale się stęskniłam :'c. Pozdro dziewczynki życzę wenyyyy dużo <3
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial,fakt troszeczke wyszlyscie z wprawy,ale nadal trzymacie bardzo dobry poziom ;) udanego wyjazdu zycze,zycze weny oraz oczywiscie prosze byscie szybciutko wstawialy kolejne notki <3
OdpowiedzUsuńWkońcu nocia ^^ no masakra myślałem, że zabrakło Wam weny czy też pomysłu na dalszą historie tego opowiadania :c nie straszcie mnie tak więcej :c odrzucmy te złe myśli i skupmy się na tych dobry... mianowicie na notce. Czytało się przjemnie, choć bez zaskoczenia ponieważ w mandze pierwsza próba Naruto była podobna. No jestem ciekaw wyglądu następnych prób i czekam na next :)
OdpowiedzUsuńMiłej wycieczki *>*
Nowy
kiedy notka??
OdpowiedzUsuńPodczepiam się pod to pytanie, kiedy następna notka??
UsuńKiedy nocia :c
OdpowiedzUsuńKiedy nocia :c
OdpowiedzUsuńNotkę chce!!! Notkę!!!
OdpowiedzUsuńO matko, ile tu komentarzy z prośbą o nową notkę :D Już się tłumaczymy, dlaczego jeszcze jej nie ma. Odkąd wróciłyśmy do Polski, a było to kilka dni temu to dopiero teraz miałyśmy czas wejść na bloga i sprawdzić co się tu dzieje :D Co do kolejnej notki to niedługo powinna się pojawić, nie miałyśmy czasu się nawet zabrać za jej napisanie, bo ciągle wypadają nam jakieś sprawdziany w szkole, a kończymy lekcje po piątej, więc niestety mamy mało czasu na odrobienie lekcji i na nauczenie się materiału. Teraz będzie weekend, więc powinnyśmy coś napisać. Najmocniej przepraszamy :D Pozdrawiamy serdecznie.
UsuńA już myślałem ze opuścilyscie bloga na zawsze.
OdpowiedzUsuńogladałyscie mecz dziewczyny??
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak! Fajnie, że udało im się zremisować w ostatnich minutach :)
UsuńDziewczyny tęsknię! ;-;😢😭
OdpowiedzUsuńHaha już niedługo :D Tą notkę będzie troszeczke trudniej napisać, więc musicie się uzbroić w cierpliwość :*
Usuńszkoda ze Milik i Rybus nie zagrają z Irlandią.
OdpowiedzUsuńWygraliśmy!!! :D
UsuńDZIEWCZYNY JEDZIEMY NA EURO!!!!! 2-1
UsuńKiedy nocia??
OdpowiedzUsuń