-
Idę pooddychać świeżym powietrzem i...trochę popracować. -
Wysilam się na uśmiech.
-
Dobrze się czujesz?
-
Tak.
-
Wziąłeś leki?
-
Rano...
-
Jakie leki? - Pyta zaintrygowany Taro.
- Bez
nich prawdopodobnie bym kopnął w kalendarz. - Uśmiecham się.
- Co
ty gadasz? - Chłopak nie dowierza.
- Nie
mówiłem ci, że jestem chory?
-
Nie.
- No
to widocznie zapomniałem w związku z wczorajszymi wydarzeniami. -
Mówię oschle, ale zaraz dodaję. - Wybaczcie, ale idę robić
swoje. Coś mi się wydaje, że mam długą noc przed sobą.
-
Wrócisz na noc do domu? Myślę, że musimy porozmawiać.
- Nie
wiem. Jeśli nie zasnę gdzieś tam, to pewnie wrócę. Sakura,
wydaje mi się, że już wszystko dosadnie mi wytłumaczyłaś i
teraz już wszystko rozumiem.
- Mam
inne odczucia.
- Nic
na to nie poradzę. Trzymajcie się. - Mówię i wychodzę z salonu,
po drodze biorę jeszcze skrzynkę z narzędziami. Kieruję się na
górę i wchodzę do toalety. Przebieram się i szybko wychodzę z
domu. Idę ciemną i mroźną nocą do Świątyni, która niedługo
stanie się moim nowym miejscem zamieszkania. Niedługo nie będzie
Świątynią tylko moim domem. Skręcam w dróżkę prowadzącą na
obrzeża wioski i po chwili kieruję się cały czas prosto. Nie
widzę już nikogo, o tak późnej porze ludzie nie zapuszczają się
w te tereny. Dla mnie to trochę takie ułatwienie, bo nikt nie
będzie mnie widział. Skręcam w ostatnią dróżkę i po pięciu
minutach jestem u celu. Wchodzę do środka naprawionego z zewnątrz
już budynku. Tak jak zawsze zapalam wszystkie pochodnie. Tworzę
kilka klonów, które mają zająć się doprowadzeniem tu światła,
a sam udaję się do kuchni. Mam w planie wyremontować dziś
większość domu. Jutro uporam się z resztą. Stwarzam jeszcze
kilka klonów, które rozdzielają się po całej górze. Każdemu
przypada jedno pomieszczenie. Jeśli dobrze pójdzie, górę będę
miał już z głowy. Mam nadzieję, że moje wierne kopie zrobią
wszystko tak, jak sobie wymarzyłem. No cóż, jutro się przekonamy.
Oczami
Ino;
Siedzę
właśnie wtulona w Sasuke. Znajdujemy się w jego domu i oglądamy
film.
-
Kochanie? - Pyta nagle chłopak.
-
Hmm?
- Co
myślisz o Naruto i Sakurze?
- To
znaczy? - Podnoszę się trochę i patrzę mu w oczy.
- No
bo...zauważyłem, że zachowują się inaczej. Chodzi mi o to, że
zachowują się inaczej w stosunku do siebie. Naruto jak zawsze jest
głąbem, ale Sakura jest trochę zmieszana w jego towarzystwie. -
Mój chłopak jest okropnie bystry przez co będę miała kłopoty.
-
Ehmm, zauważyłeś to?
-
Chyba tylko debil by tego nie zauważył. - Śmieje się.
-
Jeśli ci powiem zachowasz to dla siebie?
-
Pewnie. Nie jestem paplą, sama o tym doskonale wiesz. - Uśmiecha
się złośliwie, za co dostaje ode mnie z pięści w bark. -
Przestań, przecież to było rzeczą normalną. Jesteśmy parą i
jak dobrze mi wiadomo kochamy się. Nie popełniliśmy żadnej
zbrodni. - Uśmiecha się słodko.
-
Wiem, ale dziwnie rozmawiać mi na ten temat.
- No
dobrze. Powiedz lepiej o co chodzi z tamtą dwójką.
-
Ojejku, Naruto mnie zabije. - Wzdycham.
- Czy
on ją jakoś upokorzył, albo coś? - Pyta bardzo poważny. Wybucham
śmiechem, ale po chwili się opanowuję.
- Nie
kochanie, nie o to chodzi. Ehmm...Nasz blondasek się zakochał. -
Wzdycham.
- Nie
mów...serio? - Kiwam twierdząco głową. - Ale jaja, czy on się
zakochał w Sakurze?
-
Skąd wiedziałeś?
- Bo
teraz wszystko stało się jasne. To, że dziwnie się zachowują.
-
Taaa, Naruto wyznał to Sakurze, ale ona nie odwzajemnia jego uczuć.
- Wzdycham patrząc na swojego chłopaka. - To dla niego bardzo
ciężki okres, a jeszcze na dodatek ta przeklęta choroba.
-
Masz rację. - Patrzę na niego i na język wysuwa mi się jedno
pytanie, które chciałam mu zadać kilka razy, ale jakoś się
powstrzymywałam.
- A
właśnie. Zawsze chciałam o to spytać. Dlaczego taki chłopak jak
ty zwrócił uwagę na taką szarą, nic nie znaczącą dziewczynę
jak ja? - Patrzy na mnie zdziwiony. Po chwili na jego usta wkrada się
mały uśmieszek.
- Po
pierwsze, nie jesteś nic nie znaczącą, szarą dziewczyną. Jesteś
wyjątkowa Ino. Chcę, żebyś o tym pamiętała przez całe życie.
- Patrzę na niego z niedowierzaniem. Nie myślałam, że stać go na
takie słowa, ale jak widać myliłam się.
- Po
drugie, jak mógłbym nie zwrócić na ciebie uwagi? Odkąd pamiętam
podkochiwałaś się we mnie. Wiedziałem o tym, ale wcześniej nic
dla mnie to nie znaczyło. Opuściłem wioskę, potem znów wróciłem
i wszystko się zmieniło. Zechciałem być taki jak wy. Wesoły,
potrafiący cieszyć się z życia. Widziałem wszystkie te piękne
dziewczyny: Sakurę, Ten-Ten, Hinatę, Saki i mogłem je mieć, ale
nadal czegoś mi w nich brakowało. - Śmieje się. - Potem od razu
po powrocie zobaczyłem ciebie i coś we mnie pękło. Stałaś się
jeszcze piękniejsza od czasu, kiedy widziałem cię po raz ostatni.
Nie chodzi mi tu tylko o wygląd zewnętrzny. W pierwszej chwili
pomyślałem, że to tylko fascynacja twoją osobą, ale później
zrozumiałem, że się w tobie zakochałem. Nie stało się to od
razu. To we mnie tkwiło przez te wszystkie lata. A teraz? Jestem w
tobie szaleńczo zakochany i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
-
W-wiesz co? - Głos mi się załamuje, czuję, że mam szkliste oczy.
- N-nie myślałam, że kiedyś usłyszę coś podobnego od ciebie.
-
Ludzie zaskakują huh? - Mówi głębokim głosem. Na jego twarzy
znajduje się seksowny półuśmieszek.
-
Yhym. - Tylko tyle jestem w stanie wybełkotać. Wtulam się do niego
bardzo mocno, a kiedy w końcu się odlepiam spoglądam na niego w
milczeniu. Zbliżam się i całuję Sasuke. Sunę do góry
dłońmi, przesuwając nimi po torsie chłopaka. Wplatam palce w jego
włosy i bawię się nimi. Kruczowłosy uśmiecha się podczas
naszego namiętnego pocałunku. Chwyta za moje biodra i usadawia
sobie mnie na kolanach. Powoli, lecz stanowczo zaczynam odpinać
guziki u jego koszuli. Odrywa się ode mnie i spogląda. Słyszę
jego przyspieszony oddech i czuję pod dłońmi jego szybko bijące
serce.
-
Jesteś tego pewna?
- Już
raz byłam, a teraz jestem jeszcze pewniejsza. - Uśmiecham się na
co on robi to samo. Tym razem to on zaczyna nasz pocałunek. Odpinam
jego koszulę i pod dłońmi czuję już ciepłe ciało chłopaka.
Powoli zdejmuję ją i zrzucam obok kanapy. Sasuke zahacza o moją
koszulkę, pod którą wkłada dłoń. Drugą jeździ po moim udzie.
Szybkim ruchem ściąga ze mnie moją górną część garderoby.
Chwyta mnie mocniej i powoli niesie mnie przez pokój. Zanim się
orientuję wchodzimy już po schodach na górę. Trafiamy do jego
pokoju, gdzie powoli odkłada mnie na duże, zimne łóżko. Na
szczęście przykrywa mnie swoim ciałem i robi mi się znacznie
cieplej. Chłopak wargami przejeżdża teraz wzdłuż mojego ciała.
Dochodzi do moich spodni. Cofa się ponad nie i obdarowuje
pocałunkami mój brzuch. Czuję przyjemne dreszcze, które rozchodzą
się po całym moim ciele. Zanim się orientuję zostaję w samej
bieliźnie, nie będąc dłużną przewracam chłopaka na plecy i to
ja teraz nad nim góruję. Z uśmiechem na ustach przejeżdżam
językiem po jego torsie i brzuchu, gdzie się zatrzymuję. Odpinam
jego pasek i ściągam spodnie. Oboje zostajemy w samej bieliźnie.
Przegarniam włosy z mojej twarzy i wracam do ustchłopaka. Sasuke
gładzi moje plecy, szybko się nudzi i zjeżdżając po moim biodrze
jego dłoń wędruje do mojej nogi, a później stamtąd na pośladki,
gdzie zaciska rękę.
-
Kocham cię. - Mówię odsuwając się od niego. Wpatruje się we
mnie, uśmiecha bezczelnie, a zarazem słodko.
- Ja
też cię kocham Ino. Nie zapominaj o tym skarbie. - Chłopak powraca
do obdarowywania mnie swoimi czułymi, a zarazem namiętnymi
pocałunkami.
Oczami
Naruto;
Wydaje
mi się, że skończyłem już na dziś swoją robotę. Odkładam
narzędzia z zadowoleniem, bo zrobiłem już kuchnię i urządziłem
tak jak chciałem. Został mi jeszcze salon, toaleta, gabinet oraz
salka wystawowa, w której znajdują się różne stroje. Na
szczęście kuchnię urządzałem już przy normalnym świetle. Jak
się okazało moje klony wykazały się inteligencją i po niecałych
dwóch godzinach mój dom rozbłysł elektrycznością. Wszędzie
powkręcałem jak na razie żarówki. Jutro muszę kupić jakieś
żyrandole czy coś. Powoli kieruję się przez wielki hol, gdzie
docieram do całkiem sporych schodów. Wchodzę po nich i docieram na
górę. Jestem zachwycony i nie dowierzam własnym oczom. Korytarz
został odnowiony perfekcyjnie. Idąc zaglądam do kolejnych
pomieszczeń i aż zapiera mi dech. Nie wiedziałem, że mogę tu
wszystko tak perfekcyjnie, a zarazem pięknie odbudować. Dochodzę
do ostatniego pokoju, który ma być moją sypialnią. Jest z wielkim
łożem, więc ten pokój musi należeć do właściciela. Otwieram
drzwi i uderza mnie piękno pomieszczenia. Wszystko zostało bardzo
dobrze odnowione, ściany pomalowane na mocny fiolet, naprzeciw stoi
wielkie łoże przygotowane do spania. Obok po lewej i prawej stronie
umieszczone są szafeczki nocne. Pod oknem po prawej stoi wielka
szafa, a po lewej drzwi do toalety. Kieruję się w tą stronę i
otwieram kolejne pomieszczenie. Przypomina toaletę z mojego pokoju,
ale jest o wiele ładniejsza. Wychodzę ze swojej sypialni i schodzę
na dół bardzo szczęśliwy. Siadam na podłogę w holu i
przygotowuje się na to całe zmęczenie, które zaraz mnie ogarnie.
Wdycham głęboko powietrze i odwołuję swoje klony. Nie myliłem
się. Uderza mnie ogromne zmęczenie i ból wszystkich mięśni.
Szybko oddycham i dyszę. Zamykam oczy i staram się wyrównać
oddech. Po kilku minutach mi się to udaje, więc wstaję na nogi.
Biorę w dłoń narzędzia i wychodzę na dwór zamykając za sobą
drzwi na klucz. Zmierzam do domu ciemną nocą, praktycznie jest już
grubo po pierwszej w nocy. Po dziesięciu minutach nareszcie wychodzę
na główną drogę. Lampy na szczęście się palą. Przechodzę
obok kwiaciarni Ino i wchodzę do parku. Po dziewięciu minutach
znajduję się jakieś dziesięć metrów od domu. Pokonuję tę
odległość i wchodzę na naszą posesję. Idę na werandę i po
cichu otwieram drzwi od domu. Kiedy znajduję się w środku, zamykam
na klucz, odstawiam narzędzia na szafeczkę i odwieszam kurtkę.
Zmęczony wlekę się do salonu. Kiedy wchodzę przecieram dłońmi
swoją twarz i kiedy odsłaniam oczy widzę patrzącą na mnie
dziewczynę. Siedzi na fotelu naprzeciw mnie.
-
Czemu nie śpisz? - Pytam. Chwytam się za kark i go rozmasowuję.
-
Czekałam na ciebie.
-
Dlaczego? Jutro będziesz zmęczona.
- Nie
obchodzi mnie to. Chcę ci coś wyjaśnić, bo idiotycznie się
czuję. - Zielonooka wstaje i powoli do mnie podchodzi.
-
Sakura, nie musisz mi już niczego wyjaśniać. Uhm. - Wzdycham. -
Widziałem cię dziś z Taro i wszystko jest już jasne. Przynajmniej
dla mnie. - Dziewczyna znajduje się naprzeciw, jakiś metr ode mnie.
-
Wiem, że to widziałeś i przykro mi, że znów cię zraniłam. -
Zapada chwila milczenia. - Co do ostatniej nocy...to... nie wyszło
tak jak sądzisz. Nie chciałam, żebyś czuł się jak nagroda
pocieszenia. - Uśmiecham się krzywo.
- A
jak mam to odbierać? Przykro mi, ale tak to wyglądało.
- Ale
wcale tak nie było. - Zaprzecza szybko.
- W
takim razie jak? Hmm? - Podchodzę bliżej niej. Nasze ciała dzielą
nic nie znaczące centymetry. - Wyjaśnij mi, bo już się pogubiłem.
- Sakura zadziera głowę w górę i patrzy prosto w moje oczy.
-
Chodzi o to, że...sama nie wiem co czuję. Niby nic do ciebie nie
mam, a jednak...coś mnie w tobie pociąga. To mnie przeraża, bo nie
mam pojęcia co to jest. Uświadomiłam to sobie wczoraj.
- A
może jednak coś do mnie czujesz? - Bardziej stwierdzam niż pytam.
Zbliżam się i wpijam w jej słodkie usta. Po chwili jednak zostaję
powstrzymany lekkim odepchnięciem. Sakura trzyma dłonie na moim
torsie.
-
Naruto, proszę. Nie komplikuj tego jeszcze bardziej. Będziesz
przeze mnie cierpiał jeszcze mocniej. - Szepcze.
- Nic
mnie to nie obchodzi. Kocham cię, pamiętaj o tym. - Mówię. Obdarzam pocałunkiem jej policzek, odwracam się i
wychodzę z salonu. Szybko wchodzę po schodach na górę i idę do
swojego pokoju. Zamykam za sobą drzwi i staję na chwilę. Myślę
co miałem zrobić i nagle mi się przypomina. Skleroza nie boli tak
czy inaczej. Podchodzę do szafy i wyciągam z niej czyste spodenki
oraz bokserki. Wchodzę do toalety i biorę orzeźwiającą kąpiel.
Kiedy kończę ubieram się i myję zęby. Gaszę światło i
wychodzę do swojej sypialni. Tam, na łóżku zastaję siedzącą
Sakurę. Uśmiecham się.
- Co
tu robisz? Powinnaś już spać, nie wyśpisz się do pracy.
- Nie
idę jutro, bo mam wolne, a z tobą muszę pogadać.
-
Sakura, przecież już rozmawialiśmy. - Wzdycham.
- Nie
można tego nazwać rozmową. Sam przyznaj.
-
Fakt. - Przysuwam się i siadam obok dziewczyny. Tak jak ona patrzę
przed siebie. Panuje nieprzyjemna cisza, dlatego postanawiam odezwać
się pierwszy.
-
Sakura, jeśli jesteś z powrotem z Taro to mi nic do tego i nie
musisz się tłumaczyć. Nie mogę zmienić twoich uczuć, choć
bardzo mnie to boli. - Wzdycham.
-
Jeszcze nie wiem, czy z nim będę kretynie, dlatego nie zakładaj
czegoś z góry. Nie dałam mu jasnej odpowiedzi.
- Czy
to znaczy, że...
-
Nie. Sama nie wiem. - Wcina mi się w zdanie. - Muszę się z tym
wszystkim oswoić.
-
Przyznaj, że choć trochę ci się podobam. - Uśmiecham się pod
nosem, nadal zerkam przed siebie.
- Nie
przeginaj.
-
Okey. Prędzej czy później sama się do tego przyznasz.
-
Możesz mi wyjaśnić, gdzie tak znikasz całymi dniami? - Zmienia
szybko temat.
- W
sumie niedługo nie będzie to tajemnicą, więc chyba mogę ci
powiedzieć. - Patrzę teraz na nią. - Remontuję dom. - Dziewczyna
odwraca się w moją stronę.
-
Jaki dom?
-
Ten, w którym niedługo zamieszkam.
-
Możesz powtórzyć?
-
Niedługo się wyprowadzam Sakura. - Mówię poważnie.
-
Zwariowałeś?
- Na
twoim punkcie.
-
Czyli to przeze mnie?
- W
pewnym sensie.
- To
znaczy?
- Po
większej części przez naszych rodziców. Wybacz, ale nie widzi mi
się, żeby spędzać z nimi większość mojego czasu.
-
Upadłeś na głowę?
-
Jakoś w ostatnim czasie nie. - Uśmiecham się.
-
Jesteś idiotą. - Stwierdza i zwraca wzrok z powrotem przed siebie.
-
Wiem. Najbardziej żałuję, że nie będę się z tobą tak często
spotykał. Nie wiem jak ja wytrzymam bez twojej obecności. -
Uśmiecham się.
-
Więc się nie wyprowadzaj.
- Nie
mogę tu zostać. Wymień mi chociaż jeden dobry powód, a jeszcze
nad tym pomyślę.
- Nie
jesteś pełnoletni, a twój tata będzie cierpiał, bo go zostawisz.
- Śmieję się.
-
Będzie tak zajęty twoją mamą, że nie zauważy, że mnie nie ma.
A co do mojej pełnoletności to zbliża się ona wielkimi krokami.
-
Zabierzesz mnie tam jutro?
-
Dlaczego chcesz ze mną iść?
-
Chcę zobaczyć, gdzie zamieszkasz.
-
Okey, ale nie będzie to przeszkadzało twojemu chłopakowi?
-
Jeszcze mu nie wybaczyłam, więc nie jest moim chłopakiem.
-
Jeszcze. - Powtarzam.
- O
której mam wstać?
- Idę
tam o ósmej rano.
-
Dobrze. W takim razie do zobaczenia za niecałe sześć godzin. -
Dziewczyna wstaje i zaczyna iść w stronę drzwi. Jak zawsze patrzę
na jej zgrabny tyłeczek.
-
Śpij dobrze księżniczko. - Uśmiecham się i widzę jak Sakura
opuszcza mój pokój. Nastawiam budzik i kładę się wygodnie do
łóżka. Z uśmiechem na ustach zasypiam.
***
Drastycznie
wybudzam się z błogiego snu. Zrywam się i szybko wyłączam
cholerny budzik. Kiedy to robię siadam na łóżko, przeciągam się
i leniwie ziewam. Powoli stawiam nogi na podłogę i kieruję się do
szafy. Wyciągam z niej czarną, dopasowaną koszulkę i jeansy.
Biorę wszystko w ręce i idę ogarnąć się do toalety. Kiedy z
niej wychodzę jestem rześki i świeżo narodzony po przyjemnym
prysznicu. Czochram jeszcze swoje włosy i wychodzę z pokoju.
Kieruję się korytarzem do schodów, po których schodzę. Po dole
rozchodzi się kilka przyjemnych zapachów. Idę do kuchni i kiedy
docieram do drzwi widzę Sakurę stojącą przed zlewem. Stół jest
nakryty, a na środku stoi zaparzona kawa. Uśmiecham się pod nosem.
- O
której wstałaś księżniczko? - Dziewczyna odwraca się w moją
stronę. Widzę jej nikły uśmiech.
-
Równo o siódmej w przeciwieństwie do ciebie.
- Ja
ci nie kazałem wstawać równo o siódmej.
-
Wiem, ale chciałam zrobić śniadanie.
- To
co upichciłaś?
-
Tamagoyaki z ryżem, a do tego smażony węgorz.
- Oj
Sakura, uważaj, bo jeszcze mnie przyzwyczaisz. - Dziewczyna się
śmieje.
- Tu
- wskazuje głową - na blacie stoi nałożone jedzenie, weź sobie.
- Podchodzę do dziewczyny i biorę dwa talerze. Jeden kładę tam,
gdzie siedzę ja, a drugi stawiam naprzeciw mnie.
-
Skończ te zmywanie, jak wrócimy to wstawimy naczynia do zmywarki.
-
Chwilka, musiałam umyć deskę. - Dziewczyna zakręca kran, wyciera
dłonie i idzie w moją stronę. Ciągle mam uśmiech na twarzy.
Sakura siada naprzeciw mnie i zaczyna konsumować danie. Podnosi na
mnie wzrok i przełyka kęs.
-
Jedz, a nie te zęby suszysz.
-
Już, już. - Zaczynam pochłaniać wyśmienite śniadanie, które
przygotowała Sakura. Po skończonym posiłku ubieramy się i
wychodzimy z domu. Idziemy właśnie obok parku.
-
Daleko to? - Pyta. Odkąd wyszliśmy żadne z nas się nie odzywa.
-
Jakieś piętnaście minut drogi stąd.
- I
ty chcesz tak daleko zamieszkać? - Pyta zdziwiona.
-
Yhym. Kiedy zobaczysz to miejsce sama mnie zrozumiesz.
-
Wątpię.
-
Zobaczymy. - Uśmiecham się. Skręcamy w ostatnią uliczkę, z
której przechodzimy na dróżkę prowadzącą na obrzeża wioski.
-
Poznaję te miejsce.
-
Tak? - Pytam zdziwiony.
-
Przecież tędy idzie się na drugi koniec dzielnicy Uchiha.
- No
popatrz. Tyle razy tędy przechodziłem i nie zauważyłem. -
Uśmiecham się. Słowo daję, że nie zwróciłem na to uwagi.
- Bo
jesteś roztropny ładnie to ujmując.
-
Dzięki. - Skręcamy w ostatnią dróżkę i po trzech minutach
dochodzimy na miejsce.
- To
tutaj?
-
Yhym. - Odpowiadam, kiedy wchodzimy na posesję. - To będzie mój
nowy dom.
-
Przecież to...przypomina jakiś dworek czy coś. - Dziewczyna się
rozgląda.
-
Może i tak, ale najważniejsze co tu jest. Gdyby nie było tu tak
cennych dla mnie rzeczy to pewnie znalazłbym swoje miejsce gdzie
indziej.
- Co
masz na myśli? - Dziewczyna patrzy na mnie.
-
Muszę ci pokazać. Za dużo tego, żeby wymieniać. - Uśmiecham
się. Wchodzimy na werandę. Podchodzę do drzwi, które otwieram.
Zapalam światło w środku i pierwszą wpuszczam dziewczynę. Powoli
wchodzimy do środka. Zamykam za sobą drzwi na klucz, żeby nikt się
tu nie dostał, kiedy zejdziemy na dół.
- I
jak? - Sakura odwraca się w moją stronę.
- Sam
to wszystko robiłeś? Mam na myśli te gablotki.
-
Wczoraj trochę nad tym posiedziałem.
-
Muszę przyznać, że na samym wejściu robi wrażenie. - Zdejmuję
kurtkę, którą zawieszam na wieszak. Po chwili różowo włosa robi
to samo co ja.
-
Chodź, pokażę ci górę. - Przysuwam swoją rękę do dziewczyny i
chwytam jej dłoń. Splatam swoje palce z jej i ciągnę Sakurę do
schodów. Wchodzimy po nich, a zielonooka rozgląda się na wszystkie
strony. Docieramy na górę i idziemy korytarzem. Kierujemy się na
sam koniec, otwieram ostatnie drzwi i zapalam światło. Wyciągam
Sakurę na sam środek.
-
Jejku jak tu jest pięknie. Sama bym zamieszkała w takim domu.
-
Więc zamieszkaj ze mną. - Uśmiecham się, kiedy dziewczyna na mnie
patrzy.
-
Naruto, chyba ci odbiło.
-
Nie. Zamieszkaj ze mną. - Podchodzę coraz bliżej zielonookiej.
-
Przestań, co ci do tej główki przyszło?
-
Nic, po prostu może... - Wzdycham. - Co poczułaś, kiedy cię
pocałowałem? - Widząc spojrzenie dziewczyny dodaję. - Wtedy,
kiedy zerwałaś z Taro. Co poczułaś, kiedy to zrobiłem?
-
Nic.
-
Kłamiesz. - Śmieję się.
-
Dlaczego miałabym kłamać?
- Bo
nie chcesz się przyznać.
-
Niby do czego? - Pyta z udawaną kpiną.
- Do
tego, że coś do mnie czujesz.
-
Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo
gdybyś nic nie czuła to nie oddałabyś mojego pocałunku.
-
Tylko po tym to wywnioskowałeś? - Śmieje się. - Wychodzę. -
Sakura zaczyna mnie mijać, kiedy to robi łapię ją za rękę i
pociągam w moją stronę.
-
Możemy to łatwo sprawdzić. - Uśmiecham się, kiedy nasze ciała
się stykają.
-
Zwariowałeś? Puść mnie. - Sakura zaczyna się szarpać, ale
przysuwam ją do siebie jeszcze bliżej. Po chwili obdarzam
pocałunkiem te cudowne wargi. Z początku ciągle się wyrywa, ale w
końcu mi ulega. Nie chciała się do tego przyznać, ale moja teoria
się sprawdza. Powoli rozluźniam mój uścisk. Kładę dłonie na
jej biodrach, a ona na mojej szyi. Uśmiecham się. Korzystam z
okazji, że jej wargi są rozchylone i wdzieram się do środka
językiem. Zielonooka nie będąc dłużną robi to samo. Powoli
zaczynam iść w kierunku ściany, do której lekko przyciskam
Sakurę. Zjeżdżam dłońmi do jej nóg, za które unoszę ją w
górę. Różowo włosa oplata je wokół mojej tali. Przerywam nasz
pocałunek.
-
Mówiłem, że coś do mnie masz. - Mówię zdyszany z zadziornym
uśmiechem na twarzy. Widzę jej nikły uśmieszek. Wracam do
całowania słodkich warg Sakury. W trakcie naszego namiętnego
pocałunku powoli zmierzam w stronę łóżka. Kiedy tam docieram nie
przerywając pocałunku kładę na nie dziewczynę i za chwilę do
niej dołączam. Zjeżdżam jedną dłonią po jej biodrze aż do
nogi. Wracając niechcący podwijam bluzkę Sakury. Wkładam pod nią
dłoń i zaczynam pieścić swoim dotykiem jej ciepłe, rozgrzane
ciało. Nie chcę posunąć się za daleko, więc przerywam
pocałunek.
-
Teraz się nie wymigasz. - Mówię zdyszany.
- To
znaczy? - Pyta patrząc w moje oczy.
- Co
czujesz, kiedy cię całuję? To jak z twoim obecnym chłopakiem, czy może coś lepszego?
- To
jest w ogóle coś innego.
-
Rozwiniesz?
- No
bo... kiedy Taro mnie całował to... nie czułam tych wszystkich
emocji co z tobą.
-
Jakich emocji? - Pytam, kiedy muskam wargami jej szyję.
-
Przestań. - Słyszę jej szept.
-
Dlaczego? - Przenoszę się na odkryte ramie dziewczyny.
- Bo
nie mogę się skupić. - Przestaję i z uśmieszkiem patrzę na
dziewczynę.
- To
co czujesz? - Pytam ponownie.
-
Hmm...takie dziwne ciepło w środku i...
- I?
- Uśmiecham się.
- Tak
jakby ciągle było mi mało twojej bliskości. - Mój uśmiech staje
się jeszcze większy.
-
Zakochałaś się we mnie księżniczko.
- Mhm i po czym to wywnioskowałeś? - Pyta z ciekawością.
- Po
tym, że ja czuję prawie to samo co ty.
- Jak
to prawie?
- Tę
jedną jedyną rzecz zostawię tylko sobie. - Mrugam do niej. - To
będzie moja tajemnica.
- To
jest jakieś niedorzeczne. - Mówi ukrywając twarz w dłoniach.
- Co
masz na myśli?
- Jak
ja mogłam się w tobie zakochać? Wytłumacz mi to.
-
Podobno kto się lubi ten się czubi. - Uśmiecham się.
- Ale
ty jesteś głupi. - Mówi z uśmiechem i odrywa dłonie od twarzy.
-
Wiem, ale innego wytłumaczenia ci nie znajdę.
- No
i co teraz?
- To
zależy od ciebie księżniczko. Najlepiej, żebyś poukładała
sobie wszystko w tej mądrej główce i jutro dała mi znać.
- Co
mam sobie poukładać?
-
Utwierdź się w przekonaniu, czy mnie kochasz, a najważniejsze to
zdecyduj, czy chcesz być ze mną czy z Taro.
-
Pokażesz mi resztę domu? - Szybko zmienia temat.
-
Yhym. Chcę pokazać ci coś co jest dla mnie bardzo ważne. -
Uśmiecham się i staję na podłogę. Wystawiam rękę w stronę
dziewczyny, a ona mnie za nią chwyta. Pomagam jej wygramolić się z
łóżka i zaciskam mocniej dłoń, w której trzymam rękę Sakury.
Wychodzimy z sypialni i kierujemy się korytarzem do schodów.
Schodzimy na dół i idziemy holem do sali treningowej. Odliczam
kafelki i po chwili staję. Puszczam dłoń Sakury i przykucam, żeby
odkryć jeden z nich. Kiedy to robię zapalam światło i odstawiam
na bok wyciągnięty kafelek. Staję naprzeciw zielonookiej.
- Co
tam jest?
-
Zaraz zobaczysz. - Uśmiecham się i ponownie łapię dłoń
dziewczyny. Powoli schodzimy po krętych schodkach. Docieramy na dół,
gdzie idziemy korytarzem. Na końcu otwieram drzwi i zapalam światło
w ogromnym pomieszczeniu. Staję z różowo włosą przy ścianie.
- O
cholera, co to jest? - Pyta wyraźnie zafascynowana.
- To
tajne pomieszczenie mojego wymarłego klanu.
-
Ktoś tu mieszkał, czy to budynek, w którym się spotykali?
- To
była Świątynia, w której mieli różne narady, trenowali tu swoje
dzieci i tak dalej. To prawie na takiej samej zasadzie co Świątynia
klanu Uchiha.
- I
ty chcesz tu zamieszkać?
-
Yhym. Trochę czasu mi zajmie przeczytanie reszty książek. -
Uśmiecham się.
- Jak
to reszty? - Pyta zdziwiona.
-
Większą część już przeczytałem.
- To
od kiedy ty tu przychodzisz?
-
Znalazłem to trzy tygodnie przed tym jak wyruszyłem na trening z
Jiraiyą.
- I
nikomu się tym nie pochwaliłeś?
-
Wolałem zatrzymać to dla siebie. - Uśmiecham się i zaczynam bawić
się jej włosami.
- A
co z tą przeróżną bronią? Jest do użytku, czy raczej służy
jako wystawa? - Pyta przechodząc do jednej z moich ulubionych katan.
Podążam za nią z uśmiechem.
-
Zdecydowanie jest do użytku. - Dziewczyna odwraca głowę w moją
stronę.
- Czy
mam rozumieć, że potrafisz się nimi posługiwać? - Mówi trochę
ironicznie. Odchrząkuję i podchodzę bliżej. Otwieram szkło i
ostrożnie wyjmuję katanę z gablotki.
- Tym
- wskazuję - potrafię posługiwać się najlepiej.
-
Kpisz sobie? - Pyta patrząc na mnie zdziwiona.
-
Nie, dlaczego?
-
Serio potrafisz się tym wszystkim posługiwać?
-
Tak, ale kataną najlepiej. To jedna z moich ulubionych. - Podsuwam
się i chowam broń do gablotki. Staję z powrotem za dziewczyną,
która z zaciekawieniem podziwia te wszystkie rzeczy. Nie mogę się
oprzeć i kładę dłoń na ramie Sakury, po czym przejeżdżam
dłonią aż na sam dół. Chwytam jej rękę i powoli przysuwam się
bliżej niej. Zaczynam delikatnie muskać jej szyję i odsłonięte
ramię.
-
Naruto, przestań. - Bardziej szepcze niż mówi stanowczo. Uśmiecham
się i wyciągając trochę dalej głowę udaje mi się obdarzyć
całusem jej rozgrzany policzek. Niespodziewanie Sakura chwyta mnie
za kark i odwraca się w moją stronę wpijając się w moje usta.
Uśmiecham się między jej słodkimi pieszczotami. Przerywam nasz
pocałunek po kilkunastu sekundach.
-
Wracamy do domu? - Pytam.
- Nie
masz tu jeszcze czegoś robić?
- W
sumie mam, ale mogę cię odprowadzić, a później tu wrócić. -
Widząc jej spojrzenie dodaję. - Nie chcę, żebyś chodziła tutaj
sama.
-
Umiem o siebie zadbać.
- Nie
wątpię księżniczko, ale i tak się martwię. - Muskam wargami jej
policzek.
- No
dobrze. Tylko nie chcę iść do domu.
- W
takim razie gdzie?
- Do
Ino.
-
Spoko. Chodź księżniczko. - Mrugam do niej.
-
Przestań. - Mówi, kiedy wychodzimy z pokoju.
- Z
czym? - Pytam, gdy wchodzimy na schody.
- Z
nazywaniem mnie księżniczką. To takie...tanie.
-
Tanie? - Śmieję się. - Dla mnie jesteś księżniczką.
- Nie da się z tobą normalnie pogadać. - Wzdycha, kiedy
wychodzimy na salę treningową. Biorę dość spory kafelek i
wkładam go na swoje miejsce.
- Da
się. - Uśmiecham się i ciągnę dziewczynę do wyjścia.
- No
właśnie, że nie. Kiedy próbuję z tobą porozmawiać to
ty...sprawiasz, że zapominam o tym co chciałam powiedzieć albo
zawracasz głowę czymś innym.
-
Masz na myśli moje pocałunki? - Uśmiecham się. Wchodzimy do holu.
- To
chyba dobry przykład. - Mówi zażenowana. Sięgam po jej kurtkę i
podaję ją dziewczynie. Kiedy Sakura bierze ją ode mnie wyciągam
dłoń ponownie i zakładam swoją.
-
Wybacz, że nie mam na to wpływu jak się przy mnie czujesz. - Uśmiecham
się i dostaję z pięści w bark. Wyjątkowo lekko.
-
Masz dziś szczęście kochany. Nie chce mi się używać na ciebie
więcej siły. - Mówi znudzona.
- A
może po prostu nie chcesz uderzyć mnie mocniej. - Bardziej
stwierdzam niż pytam. W odpowiedzi dostaję tylko jakiś pomruk.
Otwieram drzwi i pierwszą przepuszczam dziewczynę. Wychodzę zaraz
za nią i zamykam swój nowy domek na klucz. Schodzimy z werandy i
zmierzamy do dróżki. Kiedy na nią wchodzimy idziemy cały czas
prosto, aż do rozwidlenia. Skręcamy na ścieżkę, która prowadzi
do głównej drogi.
-
Powiedz mi, co ty robisz za interesy z tym całym szefem Taro? - Pyta
po dłuższej chwili ciszy. - Słyszałam, że mówił do ciebie
szefie, ale nie całkiem rozumiem.
-
Sakura, jesteś bardzo mądra. Połącz to sobie w całość. - Na
moich ustach pojawia się nikły uśmieszek.
-
Odkupiłeś klub? Wspominałeś coś o tym u Saki. - Patrzy na mnie.
- Jeśli tak...tooo za co? - Śmieję się.
- Nie
odkupiłem, wszedłem w spółkę. Odkupiłem większość akcji, a
zrobiłem to za własne oszczędzone pieniądze. Zresztą wydaje mi
się, że już ci o nich wspominałem.
-
Tak, ale...czy ty oszalałeś? Kiedy masz zamiar zajmować się
klubem skoro mamy różne misje i jak dobrze pamiętam w przyszłości
chcesz zostać hokage? Na ten tytuł trzeba ciężko pracować.
- Na
razie zajmuje się nim Asuka-san i jak mniemam potrwa to jeszcze
kilka ładnych lat. Co do tego, że chcę być hokage to się nie
mylisz. Zamierzam z całych sił do tego dążyć.
-
Okey, ale kiedy Asuka-san nie będzie w stanie zajmować się już
klubem? Co zrobisz? - Zastanawiam się chwilę.
-
Pewnie wejdę z kimś w spółkę, albo dostanę kogoś w
zastępstwie. - Zapada chwila milczenia, którą przerywam. - Po co
chcesz iść do Ino?
-
Miałam się z nią dziś spotkać.
-
Aha, rozumiem. - Uśmiecham się. - Babskie sprawy, o których nie
chcesz mówić.
- Coś
w tym stylu. - Śmieje się.
-
Zastanowiłaś się już? - Pytam.
- To
znaczy?
-
Yhm. - Wzdycham. - Wiesz już, czy chcesz być z Taro, a może...ze
mną?
-
Naruto, nie mam pojęcia. To jest dla mnie trudne i takie...nowe.
-
Rozumiem cię. - Uśmiecham się mimo wszystko. - Tak jak mówiłem,
poczekam cierpliwie na twoją decyzję.
-
Dzięki, że nie naciskasz.
-
Dzięki, że się zastanowisz. - Odpowiadam krótko. Nim się
orientujemy stoimy pod kwiaciarnią Ino. Zauważam blondynkę i
macham jej z uśmiechem, w zamian dostaję przesłanego buziaka.
Uśmiecham się i zwracam wzrok z powrotem na Sakurę.
- O
której będziesz wracała do domu?
- Nie
wiem. Nie musisz po mnie zachodzić ani na mnie czekać. Poradzę
sobie.
- No
dobrze. W takim razie do zobaczenia księżniczko. - Uśmiecham się.
Zbliżam twarz w stronę dziewczyny i muskam wargami jej rozgrzany
policzek. Kiedy się odsuwam od razu mijam Sakurę i z powrotem, tym
razem samotnie wracam, żeby remontować swój nowy dom.
Oczami
Sakury;
Wzdycham
i powoli kieruję się do drzwi. Popycham je lekko i po chwili
znajduję się w środku kwiaciarni.
-
Ojj, widzę, że coś się wydarzyło. - Mówi blondynka na samym
wejściu.
-
Niby skąd to wiesz? - Pytam zdejmując kurtkę.
-
Widzę to po waszych minach. - Spogląda na mnie z podejrzliwym
uśmieszkiem, a zaraz po tym dodaje. - Po twojej i naszego kochanego
blondynka.
- Czy
ty musisz zawsze wszystko wiedzieć? Dosłownie wszystko. - Wzdycham
i siadam na krzesełko.
- A
co ci zawsze powtarzam? Yamanaka Ino...
- Wie
wszystko. Tak, tak. Milion razy mi to już mówiłaś. - Wcinam jej
się w zdanie.
- No
to opowiadaj. - Przysuwa do mnie krzesełko i siada naprzeciw
zakładając nogę na nogę.
- A o
czym ja mam ci opowiadać?
-
Jejku. Czy ja zawsze muszę wszystko od was siłą wyciągać? Wiem,
że coś między wami zaszło, bo przystojniaczek był
wyjątkowo...szczęśliwy, a zarazem smutny.
-
Ehmm. - Wzdycham. - Bo to wszystko jest takie...dziwne i popieprzone.
-
Masz na myśli to, że Naruto się w tobie zakochał? Wydaje mi się,
że to nie jest popieprzone. - Śmieje się.
- Dla
mnie jest i to bardzo. - Zastanawiam się chwilę. - Ino, jaa...ja
się boję. - Śmieje się.
-
Czego? Przecież to nie jest straszne kochana.
-
Boję się, że mogę cierpieć. Nie chciałabym tego.
-
Sakura, czy ja mam rozumieć, że ty się w nim zakochałaś? - Pyta
podejrzliwie. Zastanawiam się i po chwili lekko się krzywię.
-
Może. - Mówię, ale zaraz dodaję. - Ehh, sama nie wiem.
-
Wybacz kochana, ale wytłumacz mi w jaki sposób do cholery można
nie wiedzieć, czy się w kimś zakochało? Zaczynacie mnie powoli
drażnić. - Wzdycha.
- Bo
myślałam, że czuję coś do Taro i w sumie nadal tak jest,
ale...nie wierzę, że to mówię. - Biorę głęboki wdech. Czas się
przyznać przed samą sobą. - Naruto cholernie mnie pociąga. - Na
ustach blondynki pojawia się szczery uśmiech i widzę, jak błyszczą
jej oczy.
- I
czujesz, że przy nim ciężko ci się opanować? Czujesz się
onieśmielona w jego towarzystwie? Masz dziwne myśli, które cię
przerażają? - Patrzę na nią z niedowierzaniem. Przyznam, że mnie
zatkało.
-
Tak, ale...
-
Skąd o tym wiem? - Pyta z uśmieszkiem, a ja kiwam głową
potwierdzająco. - To proste. Mam tak samo w towarzystwie Sasuke.
-
Czyli to znaczy, że...
-
Prawdopodobnie zakochałaś się w przystojniaczku. - Dziewczyna
cicho klaszcze dłońmi.
- Co
ja mam teraz zrobić? - Pytam bardziej siebie niż jej.
- To
proste. Pójdziesz do domu, rzucisz się mu na szyję i powiesz, że
chcesz mieć z nim gromadkę słodkich dzieci.
-
Ino, czy ty się dobrze czujesz? Słoneczko za dużo przygrzało?
- A
gdzie tam! Sakura, widzę, że to z tobą jest coś nie tak. - Śmieje
się. - Gdzie ty w zimę widzisz słoneczko? O tę porę roku chowa
się gdzieś za chmurkami, a jedyne co dostajemy to mróz i śnieg.
- Ty
jednak jesteś zdrowo rąbnięta. - Stwierdzam z uśmiechem.
-
Wiem, ale za to mnie kochacie.
-
Tak, tego wyprzeć się nie da.
- No
widzisz. Jestem dlatego jedyna i wyjątkowa w swoim rodzaju. -
Puszcza do mnie oczko, a ja wybucham śmiechem.
- A
jak ci się układa z Panem Uchihą? - Widząc jej spojrzenie i
uśmiech poznaję już odpowiedź na to pytanie.
-
Cudownie. Sakura, siedzę zakochana w nim po uszy. - Wzdycha.
- Nie
wiedziałam, że możesz aż tak stracić dla kogoś głowę.
-
Widzisz co ta miłość robi z ludźmi?! - Krzyczy. - Żartuję, to
najpiękniejsze uczucie jakie może istnieć na tym chorym świecie.
-
Chyba wiem o co ci chodzi.
- Nie
kochana. Ty na sto procent wiesz o co mi chodzi. - Kwituje.
- Nie
jestem pewna Ino.
-
Zobaczysz, że mam rację. Zresztą, sama już o tym wiesz tylko nie
chcesz w to jeszcze uwierzyć.
- Bo
to jest nierealne. Jak mogłam zakochać się w tym denerwującym
chłopaku?
-
Słuchaj, serce nie sługa kochana. Musiał coś zrobić, że urósł
w twoich oczach i zaczęłaś darzyć go jakimś uczuciem.
-
Chyba kilka chwil takich miał. - Wzdycham ciężko.
- I
pewnie już wiesz dokładnie jakie.
-
Mniej więcej. - Zapada chwila ciszy.
- No?
Powiesz w końcu? - Pyta blondynka.
- Co
ja mam ci znowu mówić? - Pytam.
-
Chciałabym wiedzieć czym ci tak zaimponował, że zaczęłaś postrzegać go inaczej. - Mruga do mnie.
-
Uhhh. - Wzdycham. - Pierwszą rzeczą było chyba to jak mówił o
swojej mamie. Ma do niej tak ogromny szacunek. - Chwila przerwy. -
Drugą to raczej to, jak wytrzymał ze mną dzień bez kłótni i
pomógł mi bezinteresownie wyremontować mój pokój. Trzecią
rzeczą była również bezinteresowna pomoc staruszkowi, który miał
kłopoty z klubem. To było takie...słodkie i bardzo... - Brakuje mi
słowa.
-
Ludzkie? Rzetelne? Hojne? - Dyktuje moja przyjaciółka. Patrzę na
nią z nikłym uśmieszkiem.
-
Tak, chyba tak.
-
Takiego to ze świecą szukać kochana. - Puszcza mi oczko.
-
Zasiedziałam się u ciebie. Znowu. - Wzdycham.
-
Tak, masz rację. - Zaczyna się śmiać. - Jakoś w twoim
towarzystwie czas leci dużo szybciej.
-
Która to godzina? - Ino patrzy na swój zegarek.
-
Dwudziesta pierwsza cztery. - Wzdycha.
- Nie
masz się dziś spotkać z Sasuke? - Pytam z czystej ciekawości.
-
Tak, ale dopiero później. Moich rodziców nie ma w domu, więc tym
razem to on wpadnie do mnie.
-
Często się widujecie?
-
Codziennie. - Uśmiecha się. - Sasuke nie wytrzyma jeśli nie spotka
się ze mną chociaż raz dziennie. Potrafi przyjść do mnie nawet w
czasie pracy. To jest takie słodkie.
-
Ciszę się, że układa się wam bardzo dobrze.
- Nie
chowasz do mnie urazy?
- Za
co? Oszalałaś? - Pytam delikatnie.
- No
wiesz, dałam ci powody. Nie powiedziałam, że się w nim zakochałam
no i wiedząc, że go kochasz przyjęłam jego propozycję.
-
Ino, ja nie mogłabym być na ciebie zła. A tak poza tym to nie
twoja wina, że zakochałaś się w tym samym chłopaku co ja.
Zresztą, było minęło, a ja z Sasuke wszystko już sobie
wyjaśniliśmy. Nie żyj przeszłością tylko teraźniejszością i
pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Ty
jesteś najlepszą przyjaciółką na tym całym cholernym świecie.
- W jej oczach widzę łzy. Dziewczyna szybko wstaje z krzesełka i
przysuwa się do mnie zamykając mnie w niedźwiedzim uścisku.
-
Przestań, bo i ja się rozkleję. - Mówię hamując moje
wzruszenie.
-
Zrobisz coś dla mnie? - Odzywa się blondynka.
-
Zależy co.
- Daj
szansę Naruto. On zasługuje na bycie szczęśliwym.
-
Ino, nie mogę ci tego obiecać, nie wiem co zrobię. Stoję przed
trudnym wyborem.
-
Tak, wiem. Musisz wybrać pomiędzy Taro, a Naruto. Przyznam, że
gdybym była na twoim miejscu też byłoby mi ciężko, ale bez
wahania wybrałabym przystojniaczka.
-
Dlaczego? - Odsuwam się od Ino i patrzę na nią przeszywającym
wzrokiem.
-
Ojejku. Sakura, nie patrz tak na mnie, bo czuję się dziwnie. -
Blondynka z powrotem siada na swoje miejsce.
-
Wybacz. Dlaczego wybrałabyś Naruto?
- Jak
wiesz byliśmy razem, dawno, ale jednak.
- No
i co zdążyłaś wywnioskować?
-
Kiedy byłam jego dziewczyną on starał się jak tylko mógł, żeby
mnie uszczęśliwić. Z ręką na sercu mówię, że to idealny typ
faceta. Dlatego proszę cię, spróbuj dać mu szansę. - Uśmiecha
się prawie niewidocznie.
-
Cholera, jakie moje życie jest pogmatwane. - Wzdycham. - No dobra,
ja się już będę zbierała.
-
Już? Tak szybko? - Pyta wstając razem ze mną z krzesełek.
-
Ino, już jest późno. Zanim dowlokę się do domu to będzie
dwudziesta druga.
- No
dobrze. Odprowadzić cię kawałek?
- No
co ty. - Uśmiecham się zakładając na siebie kurtkę. - Lepiej
czekaj na swojego chłopaka.
-
Okey, ale nadal uważam, że nie powinnaś sama chodzić. -
Dziewczyna przysuwa się i ściska mnie na pożegnanie.
- Do
jutra krejzolko. - Uśmiecham się.
- Do
jutra kochana, mam nadzieję, że przekażesz mi dobre wieści.
- To
się okaże. - Odwracam się i wychodzę z kwiaciarni. Od razu stykam
się z chłodnym wiaterkiem i lekkim przymrozkiem. Skręcam w lewo i
kieruję się do domu. Zapewne blondyn już wrócił, ale nie mam co
do tego pewności. Skręcam w ciemną boczną uliczkę, która jest
skrótem. Idę cały czas prosto, jednak po chwili coś mnie
niepokoi. Nie zwalniam, idę tym samym tempem. Niepostrzeżenie
rozglądam się, ale nie mogę nic zobaczyć. Dopiero, kiedy skupiam
się na chakrze jestem w stanie stwierdzić, że ktoś mnie
obserwuje. Dla pozoru idę dalej, może się ujawni? Po pięciu
minutach nadal nic takiego się nie dzieje. Zwalniam aż w końcu
staję w miejscu.
-
Może się pokażesz?! Chętnie się przywitam! - Słyszę szmery
dochodzące z dachów przydrożnych domków.
-
Więc jednak udało ci się mnie namierzyć? - Odzywa się męski
głos. Po chwili przede mną staje dość wysoki i nieźle zbudowany
mężczyzna. Jest może ze dwa lata starszy ode mnie. Na jego plecach
spoczywa katana, a ubrany jest w czarne szaty.
- Kim
jesteś? - Pytam.
-
Ważne jest to, kim ty jesteś. - Uśmiecha się wstrętnie. - Razem
ze swoimi przyjaciółmi zabiłaś mojego brata i dwóch kuzynów! -
Krzyczy. Staram się zachować trzeźwy umysł.
-
Jestem ciekawa skąd ty to możesz wiedzieć. - Mówię spokojnie.
-
Widziałem jak odchodzicie suko! Rozbiliście moją rodzinę,
zabiliście ludzi, którzy jako jedyni się o mnie troszczyli! -
Krzyczy niebezpiecznie się zbliżając.
-
Wybacz, ale jeśli nawet zginęli z naszej ręki to nie była nasza
wina. Nidy nie atakujemy pierwsi. Staramy się rozwiązywać problemy
w inny sposób. - Mówię opanowana.
- Tak
czy tak, zapłacisz za to ty! - Chłopak wyjmuje katanę i robi nią
na mnie zamach. W ostatniej chwili mijam cios robiąc salta w tył.
-
Uwierz, nie chcesz tego zaczynać. - Ostrzegam.
- A
co ty mi możesz takiego zrobić? Wyglądasz na słabeusza. - Prycha.
-
Obyś się nie zdziwił. - Mówię pewnie. Chłopak naciera na mnie i
wyprowadza ciosy kataną, którą omijam szerokim łukiem. Swoją
drogą doskonale się nią posługuje, tyle, że na mnie to nie
działa. Szkoliła mnie wybitna Sanninka, którą jak słyszę od
ludzi przerosłam. Chłopak zamachuje się i katana znajduje się
przy moim prawym biodrze. Wykorzystuję ten moment i z całej siły
dłonią uderzam w grzbiet broni.
-
Shannarooo! - W wyniku zetknięcia mojej dłoni naładowanej chakrą
z grzbietem katany przełamuje się ona na pół. Korzystam z okazji
i uderzam mojego przeciwnika w słaby punkt. Kiedy to robię widzę
jak chłopak ląduje na ziemię. Otrzepuję swoje ubranie i biorę go
za dłonie. Jest dość ciężki. Wychodzę z zaciemnionej uliczki i
z powrotem wracam na główną drogę. Idę, a raczej człapię się
poboczem. Całe szczęście, że więzienie znajduje się niedaleko.
Szkoda, że o tej porze nie ma nikogo na dworze. Dziarsko stawiam
kolejne kroki, unoszę głowę w górę i rozglądam się. Stoję pod
bramą więzienia. Widzę dwóch strażników.
-
Witam! Pomożecie mi? - Krzyczę. Od razu do mnie podbiegają. Mija
chwila nim biorą ode mnie tego chłopaka.
- Kim
on jest? - Pyta wyższy mężczyzna.
- Nie
wiem, zaatakował mnie, kiedy wracałam do domu. Nie mogłam zostawić
go na mrozie, więc przyniosłam go do was.
- W
takim razie zostanie on jutro przesłuchany.
-
Mogę już iść? - Pytam
-
Tak, oczywiście. Masz na imię Sakura, prawda? - Pyta niższy.
-
Tak, zgadza się.
-
Przekażemy w razie czego Tsunade-sama, że to ty go tu przyniosłaś.
-
Dobrze. Życzę miłej nocy. - Mówię i odchodzę. W czasie drogi
trochę odpoczywam. Przechodzę przez park i po około pięciu
minutach stoję już pod domem. Widzę, że nigdzie w środku nie
palą się światła, czyżby blondyn jeszcze nie wrócił? Wchodzę
na werandę i za moment znajduję się we wnętrzu budynku. Odwieszam
swoją kurtkę na wieszaczek i idę do salonu, gdzie nikogo nie
zastaję. Powoli kieruję się na górę, kiedy już się tam
znajduję zaglądam do sypialni Naruto. Rozglądam się i zapalam
światło, nikogo nie ma. Wzdycham i wchodzę do swojego pokoju.
Wyczerpana biorę w dłoń swoją piżamkę i idę do toalety troszkę
się ogarnąć...
******
Witajcie Kochani! Chcemy Was bardzo przeprosić, że notka pojawia się dopiero w tych godzinach, ale mamy coś na swoją obronę :) Dopiero teraz wróciłyśmy okropnie wyczerpane do domu. Jak tylko przyszłyśmy ze szkoły to od razu musiałyśmy jechać pomóc starszej siostrze w przeprowadzce, a że ma dwójkę dzieci to trochę gratów się nazbierało :/ Tak czy inaczej jutro odpoczynku też nie będzie :( No cóż, nie zadręczamy Was już naszymi historyjkami, przejdźmy do nowego rozdziału One-Shota. Czy się Wam podobał? Jak zawsze mamy wielką nadzieję, że tak, ale pewne być nie możemy :) Nie mamy pojęcia co możecie myśleć o takim zwrocie akcji. Może Wam się spodobało, a być może wcale i wyszło fatalnie. No cóż, pozdrawiamy Was serdecznie i do następnego :D Patty i Paula.
:3. Piękne . Kiedy next ?
OdpowiedzUsuńOCZYWIŚCIE, ŻE SIĘ PODOBAŁO <3 CUDOWNE TO BYŁO JEST I BĘDZIE <3
OdpowiedzUsuńNo, ale wracając notka długa, ciekawa, wciągająca (no nie ma co, postarałyście się, jak zawsze) xD Sakura wreszcie uświadomila sobie, że kocha Naruto, lepiej póżno niż wcale xD Teraz to Taro może spadać na bambus (y) No a tak ogólnie to chyba teraz wolę tego one-shot'a od głównego opowiadania *oczywiście ono też jest równie zajebiste jak one shot, ale jednak jakoś teraz bardziej to opowiadania przypadło mi do gustu xD *
No to chyba na tyle. Zgaduje, że następny wpis ukaże sie za tydzień w piątek i pewnie będzie to główne opowiadanie *choć mógłby być one shot*
No nic pozdrawiam i weny zyczę ;*
Yuuki
Dziewczyny notka super. Podobała mi się bardzo, jest długa jak zawsze i zniecierpliwoscią czekam na next. ;D
OdpowiedzUsuńŚwietna notka :) Zawsze z niecierpliwością czekam na Waszą przecudowną notkę :) Oby tak dalej! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCUDOWNE !!! uzależniłam się od tego one-shota :D Umiecie w piękny sposób opisać uczucia i myśli bohaterów. Bravo :)
OdpowiedzUsuńAle mam pytanie
Czy wstawiacie notki co tydzień i tylko w piątki ?
Bo ja się zatęsknię za kolejną notka hihi c;
Pozdrawiam i życzę wiele zabawy i cierpliwości w robieniu kolejnej notki. PS. Yuuki pisała że woli one-shota od głównego opowiadania.
Ja również od kąd w rozdziałach są parą już inaczej jest to pisane. I podzielam jej zdanie że one-shot jest cudny XD To chyba tyle :)
Bajos
Jak na razie to tak, notki będą pojawiały się co tydzień i tylko w Piątki. Wybaczcie, ale dobre wyniki w nauce same się nie osiągną, więc trzeba się trochę przyłożyć, a co za tym idzie mamy mniej czasu na pisanie :D Mamy takie małe pytanko, mówiąc, że główne opowiadanie jest teraz inaczej pisane to co macie konkretnego na myśli? Stało się gorsze? Czy może nudne, niespójne? Źle pisane? No cóż, liczymy na odpowiedź :D Pozdrawiamy.
UsuńPozwolę się wtrącić xD Mi np bardziej chodzi o to, że one shot po prostu zaczął mnie bardziej wciągać. Główne opowiadania też jest spoko, ten wątek z Akinorim i wgl, ale tak jak napisała Bajos to odkąd są razem hmm jakby to powiedzieć opowiadanie nie stało się nudne, ale takie ujęłabym, że monotonne. Oczywiście z waszą genialną wyobraźnią to uważam, że w mgnieniu oka to zmienicie ;) Ale jednak wątek "zakazanej miłości" * no w sumie przez to, że są przybranym rodzeństwem to można ją nazwać zakazaną*, ale wracając zakazana miłość bardziej do mnie przemawia niż miłość bez praktycznie żadnych przeszkód.
UsuńPozdrawiam
Yuuki ;*
Cudowne ONE-SHOT jestem ciekawy jaką decyzje podejmie sakura dla mnie wszystkie rozdziały są fajne czy to opowiadanie główne czy po boczne już nie mogę się doczekać next pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńZnów Yuuki mówi tym samym głosem co ja. Są dobrą parą ale brakowało mi w tym takiego cichego głosu że zaczyna się to monotonne. Zwłaszcza że przeczytałam całego bloga w 1 dzień jak już pisałam (nieźle się wkręciłam bo notki na maxa długie XD ) Oczywiście to wasz blog więc to wasza sprawa co piszecie. A ja źle zinterpretowałam swoje myśli. Nie chodzi mi o to żeby krytykować. Ale po to jest słowo "komentarz aby tego używać ja tak zrobiłam mając nadzieje że nikogo nie uraziłam. Nie jest gorszy ale słowo monotonny jest celnie trafione. Główne opowiadanie jest tak jak by ograniczone.
OdpowiedzUsuńTrochę się już rozpisałam ale na tym poprzestanę poczekam cierpliwie na kolejne rozdziały :)
Wasze komentarze są dla nas bardzo drogocenne, za równo te pozytywne jak i negatywne. Z resztą zawsze o tym wspominamy i podkreślamy, ale niektórzy nie biorą tego pod uwagę :( Za nic się nie obrażamy, ani nikt nas nie uraził swoimi komentarzami, bo po to istnieje ta funkcja, żeby w dobry sposób z niej skorzystać :) No cóż, to chyba wszystko :D Pozdrawiamy.
UsuńŚwietne !! Chce więcej tego one-shota !!!
OdpowiedzUsuńLicze , że tego nie skończycie tak szybko jak poprzednie ... Bo wczesniej czułam jak by tamte historie były za szybko skończone i czułam niedosyt...
A ta seria jest fenomenalna po prostu !!
Już się nie moge doczekac co się wydarzy dalej !!
Pozdrawiam i życzę weny :)
Kiedy nowa notka dziewczyny?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie w Piątek :D
UsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest superancki:D Chociaż przyznam sie wam że teraz bardziej mnie interesuje co sie wydarzy w głównym opowiadaniu ;p
Pozdrawiam
Ukyo
No super. ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że jak najszybciej Naruto będzie z Sakurą. ;3
Pozdrawiam i życzę weny.