piątek, 6 marca 2015

One-Shot cz. VIII

- Idę pooddychać świeżym powietrzem i...trochę popracować. - Wysilam się na uśmiech.
- Dobrze się czujesz?
- Tak.
- Wziąłeś leki?
- Rano...


- Jakie leki? - Pyta zaintrygowany Taro.
- Bez nich prawdopodobnie bym kopnął w kalendarz. - Uśmiecham się.
- Co ty gadasz? - Chłopak nie dowierza.
- Nie mówiłem ci, że jestem chory?
- Nie.
- No to widocznie zapomniałem w związku z wczorajszymi wydarzeniami. - Mówię oschle, ale zaraz dodaję. - Wybaczcie, ale idę robić swoje. Coś mi się wydaje, że mam długą noc przed sobą.
- Wrócisz na noc do domu? Myślę, że musimy porozmawiać.
- Nie wiem. Jeśli nie zasnę gdzieś tam, to pewnie wrócę. Sakura, wydaje mi się, że już wszystko dosadnie mi wytłumaczyłaś i teraz już wszystko rozumiem.
- Mam inne odczucia.
- Nic na to nie poradzę. Trzymajcie się. - Mówię i wychodzę z salonu, po drodze biorę jeszcze skrzynkę z narzędziami. Kieruję się na górę i wchodzę do toalety. Przebieram się i szybko wychodzę z domu. Idę ciemną i mroźną nocą do Świątyni, która niedługo stanie się moim nowym miejscem zamieszkania. Niedługo nie będzie Świątynią tylko moim domem. Skręcam w dróżkę prowadzącą na obrzeża wioski i po chwili kieruję się cały czas prosto. Nie widzę już nikogo, o tak późnej porze ludzie nie zapuszczają się w te tereny. Dla mnie to trochę takie ułatwienie, bo nikt nie będzie mnie widział. Skręcam w ostatnią dróżkę i po pięciu minutach jestem u celu. Wchodzę do środka naprawionego z zewnątrz już budynku. Tak jak zawsze zapalam wszystkie pochodnie. Tworzę kilka klonów, które mają zająć się doprowadzeniem tu światła, a sam udaję się do kuchni. Mam w planie wyremontować dziś większość domu. Jutro uporam się z resztą. Stwarzam jeszcze kilka klonów, które rozdzielają się po całej górze. Każdemu przypada jedno pomieszczenie. Jeśli dobrze pójdzie, górę będę miał już z głowy. Mam nadzieję, że moje wierne kopie zrobią wszystko tak, jak sobie wymarzyłem. No cóż, jutro się przekonamy.

Oczami Ino;
Siedzę właśnie wtulona w Sasuke. Znajdujemy się w jego domu i oglądamy film.
- Kochanie? - Pyta nagle chłopak.
- Hmm?
- Co myślisz o Naruto i Sakurze?
- To znaczy? - Podnoszę się trochę i patrzę mu w oczy.
- No bo...zauważyłem, że zachowują się inaczej. Chodzi mi o to, że zachowują się inaczej w stosunku do siebie. Naruto jak zawsze jest głąbem, ale Sakura jest trochę zmieszana w jego towarzystwie. - Mój chłopak jest okropnie bystry przez co będę miała kłopoty.
- Ehmm, zauważyłeś to?
- Chyba tylko debil by tego nie zauważył. - Śmieje się.
- Jeśli ci powiem zachowasz to dla siebie?
- Pewnie. Nie jestem paplą, sama o tym doskonale wiesz. - Uśmiecha się złośliwie, za co dostaje ode mnie z pięści w bark. - Przestań, przecież to było rzeczą normalną. Jesteśmy parą i jak dobrze mi wiadomo kochamy się. Nie popełniliśmy żadnej zbrodni. - Uśmiecha się słodko.
- Wiem, ale dziwnie rozmawiać mi na ten temat.
- No dobrze. Powiedz lepiej o co chodzi z tamtą dwójką.
- Ojejku, Naruto mnie zabije. - Wzdycham.
- Czy on ją jakoś upokorzył, albo coś? - Pyta bardzo poważny. Wybucham śmiechem, ale po chwili się opanowuję.
- Nie kochanie, nie o to chodzi. Ehmm...Nasz blondasek się zakochał. - Wzdycham.
- Nie mów...serio? - Kiwam twierdząco głową. - Ale jaja, czy on się zakochał w Sakurze?
- Skąd wiedziałeś?
- Bo teraz wszystko stało się jasne. To, że dziwnie się zachowują.
- Taaa, Naruto wyznał to Sakurze, ale ona nie odwzajemnia jego uczuć. - Wzdycham patrząc na swojego chłopaka. - To dla niego bardzo ciężki okres, a jeszcze na dodatek ta przeklęta choroba.
- Masz rację. - Patrzę na niego i na język wysuwa mi się jedno pytanie, które chciałam mu zadać kilka razy, ale jakoś się powstrzymywałam.
- A właśnie. Zawsze chciałam o to spytać. Dlaczego taki chłopak jak ty zwrócił uwagę na taką szarą, nic nie znaczącą dziewczynę jak ja? - Patrzy na mnie zdziwiony. Po chwili na jego usta wkrada się mały uśmieszek.
- Po pierwsze, nie jesteś nic nie znaczącą, szarą dziewczyną. Jesteś wyjątkowa Ino. Chcę, żebyś o tym pamiętała przez całe życie. - Patrzę na niego z niedowierzaniem. Nie myślałam, że stać go na takie słowa, ale jak widać myliłam się.
- Po drugie, jak mógłbym nie zwrócić na ciebie uwagi? Odkąd pamiętam podkochiwałaś się we mnie. Wiedziałem o tym, ale wcześniej nic dla mnie to nie znaczyło. Opuściłem wioskę, potem znów wróciłem i wszystko się zmieniło. Zechciałem być taki jak wy. Wesoły, potrafiący cieszyć się z życia. Widziałem wszystkie te piękne dziewczyny: Sakurę, Ten-Ten, Hinatę, Saki i mogłem je mieć, ale nadal czegoś mi w nich brakowało. - Śmieje się. - Potem od razu po powrocie zobaczyłem ciebie i coś we mnie pękło. Stałaś się jeszcze piękniejsza od czasu, kiedy widziałem cię po raz ostatni. Nie chodzi mi tu tylko o wygląd zewnętrzny. W pierwszej chwili pomyślałem, że to tylko fascynacja twoją osobą, ale później zrozumiałem, że się w tobie zakochałem. Nie stało się to od razu. To we mnie tkwiło przez te wszystkie lata. A teraz? Jestem w tobie szaleńczo zakochany i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
- W-wiesz co? - Głos mi się załamuje, czuję, że mam szkliste oczy. - N-nie myślałam, że kiedyś usłyszę coś podobnego od ciebie.
- Ludzie zaskakują huh? - Mówi głębokim głosem. Na jego twarzy znajduje się seksowny półuśmieszek.
- Yhym. - Tylko tyle jestem w stanie wybełkotać. Wtulam się do niego bardzo mocno, a kiedy w końcu się odlepiam spoglądam na niego w milczeniu. Zbliżam się i całuję Sasuke. Sunę do góry dłońmi, przesuwając nimi po torsie chłopaka. Wplatam palce w jego włosy i bawię się nimi. Kruczowłosy uśmiecha się podczas naszego namiętnego pocałunku. Chwyta za moje biodra i usadawia sobie mnie na kolanach. Powoli, lecz stanowczo zaczynam odpinać guziki u jego koszuli. Odrywa się ode mnie i spogląda. Słyszę jego przyspieszony oddech i czuję pod dłońmi jego szybko bijące serce.
- Jesteś tego pewna?
- Już raz byłam, a teraz jestem jeszcze pewniejsza. - Uśmiecham się na co on robi to samo. Tym razem to on zaczyna nasz pocałunek. Odpinam jego koszulę i pod dłońmi czuję już ciepłe ciało chłopaka. Powoli zdejmuję ją i zrzucam obok kanapy. Sasuke zahacza o moją koszulkę, pod którą wkłada dłoń. Drugą jeździ po moim udzie. Szybkim ruchem ściąga ze mnie moją górną część garderoby. Chwyta mnie mocniej i powoli niesie mnie przez pokój. Zanim się orientuję wchodzimy już po schodach na górę. Trafiamy do jego pokoju, gdzie powoli odkłada mnie na duże, zimne łóżko. Na szczęście przykrywa mnie swoim ciałem i robi mi się znacznie cieplej. Chłopak wargami przejeżdża teraz wzdłuż mojego ciała. Dochodzi do moich spodni. Cofa się ponad nie i obdarowuje pocałunkami mój brzuch. Czuję przyjemne dreszcze, które rozchodzą się po całym moim ciele. Zanim się orientuję zostaję w samej bieliźnie, nie będąc dłużną przewracam chłopaka na plecy i to ja teraz nad nim góruję. Z uśmiechem na ustach przejeżdżam językiem po jego torsie i brzuchu, gdzie się zatrzymuję. Odpinam jego pasek i ściągam spodnie. Oboje zostajemy w samej bieliźnie. Przegarniam włosy z mojej twarzy i wracam do ustchłopaka. Sasuke gładzi moje plecy, szybko się nudzi i zjeżdżając po moim biodrze jego dłoń wędruje do mojej nogi, a później stamtąd na pośladki, gdzie zaciska rękę.
- Kocham cię. - Mówię odsuwając się od niego. Wpatruje się we mnie, uśmiecha bezczelnie, a zarazem słodko.
- Ja też cię kocham Ino. Nie zapominaj o tym skarbie. - Chłopak powraca do obdarowywania mnie swoimi czułymi, a zarazem namiętnymi pocałunkami.

Oczami Naruto;
Wydaje mi się, że skończyłem już na dziś swoją robotę. Odkładam narzędzia z zadowoleniem, bo zrobiłem już kuchnię i urządziłem tak jak chciałem. Został mi jeszcze salon, toaleta, gabinet oraz salka wystawowa, w której znajdują się różne stroje. Na szczęście kuchnię urządzałem już przy normalnym świetle. Jak się okazało moje klony wykazały się inteligencją i po niecałych dwóch godzinach mój dom rozbłysł elektrycznością. Wszędzie powkręcałem jak na razie żarówki. Jutro muszę kupić jakieś żyrandole czy coś. Powoli kieruję się przez wielki hol, gdzie docieram do całkiem sporych schodów. Wchodzę po nich i docieram na górę. Jestem zachwycony i nie dowierzam własnym oczom. Korytarz został odnowiony perfekcyjnie. Idąc zaglądam do kolejnych pomieszczeń i aż zapiera mi dech. Nie wiedziałem, że mogę tu wszystko tak perfekcyjnie, a zarazem pięknie odbudować. Dochodzę do ostatniego pokoju, który ma być moją sypialnią. Jest z wielkim łożem, więc ten pokój musi należeć do właściciela. Otwieram drzwi i uderza mnie piękno pomieszczenia. Wszystko zostało bardzo dobrze odnowione, ściany pomalowane na mocny fiolet, naprzeciw stoi wielkie łoże przygotowane do spania. Obok po lewej i prawej stronie umieszczone są szafeczki nocne. Pod oknem po prawej stoi wielka szafa, a po lewej drzwi do toalety. Kieruję się w tą stronę i otwieram kolejne pomieszczenie. Przypomina toaletę z mojego pokoju, ale jest o wiele ładniejsza. Wychodzę ze swojej sypialni i schodzę na dół bardzo szczęśliwy. Siadam na podłogę w holu i przygotowuje się na to całe zmęczenie, które zaraz mnie ogarnie. Wdycham głęboko powietrze i odwołuję swoje klony. Nie myliłem się. Uderza mnie ogromne zmęczenie i ból wszystkich mięśni. Szybko oddycham i dyszę. Zamykam oczy i staram się wyrównać oddech. Po kilku minutach mi się to udaje, więc wstaję na nogi. Biorę w dłoń narzędzia i wychodzę na dwór zamykając za sobą drzwi na klucz. Zmierzam do domu ciemną nocą, praktycznie jest już grubo po pierwszej w nocy. Po dziesięciu minutach nareszcie wychodzę na główną drogę. Lampy na szczęście się palą. Przechodzę obok kwiaciarni Ino i wchodzę do parku. Po dziewięciu minutach znajduję się jakieś dziesięć metrów od domu. Pokonuję tę odległość i wchodzę na naszą posesję. Idę na werandę i po cichu otwieram drzwi od domu. Kiedy znajduję się w środku, zamykam na klucz, odstawiam narzędzia na szafeczkę i odwieszam kurtkę. Zmęczony wlekę się do salonu. Kiedy wchodzę przecieram dłońmi swoją twarz i kiedy odsłaniam oczy widzę patrzącą na mnie dziewczynę. Siedzi na fotelu naprzeciw mnie.
- Czemu nie śpisz? - Pytam. Chwytam się za kark i go rozmasowuję.
- Czekałam na ciebie.
- Dlaczego? Jutro będziesz zmęczona.
- Nie obchodzi mnie to. Chcę ci coś wyjaśnić, bo idiotycznie się czuję. - Zielonooka wstaje i powoli do mnie podchodzi.
- Sakura, nie musisz mi już niczego wyjaśniać. Uhm. - Wzdycham. - Widziałem cię dziś z Taro i wszystko jest już jasne. Przynajmniej dla mnie. - Dziewczyna znajduje się naprzeciw, jakiś metr ode mnie.
- Wiem, że to widziałeś i przykro mi, że znów cię zraniłam. - Zapada chwila milczenia. - Co do ostatniej nocy...to... nie wyszło tak jak sądzisz. Nie chciałam, żebyś czuł się jak nagroda pocieszenia. - Uśmiecham się krzywo.
- A jak mam to odbierać? Przykro mi, ale tak to wyglądało.
- Ale wcale tak nie było. - Zaprzecza szybko.
- W takim razie jak? Hmm? - Podchodzę bliżej niej. Nasze ciała dzielą nic nie znaczące centymetry. - Wyjaśnij mi, bo już się pogubiłem. - Sakura zadziera głowę w górę i patrzy prosto w moje oczy.
- Chodzi o to, że...sama nie wiem co czuję. Niby nic do ciebie nie mam, a jednak...coś mnie w tobie pociąga. To mnie przeraża, bo nie mam pojęcia co to jest. Uświadomiłam to sobie wczoraj.
- A może jednak coś do mnie czujesz? - Bardziej stwierdzam niż pytam. Zbliżam się i wpijam w jej słodkie usta. Po chwili jednak zostaję powstrzymany lekkim odepchnięciem. Sakura trzyma dłonie na moim torsie.
- Naruto, proszę. Nie komplikuj tego jeszcze bardziej. Będziesz przeze mnie cierpiał jeszcze mocniej. - Szepcze.
- Nic mnie to nie obchodzi. Kocham cię, pamiętaj o tym. - Mówię. Obdarzam pocałunkiem jej policzek, odwracam się i wychodzę z salonu. Szybko wchodzę po schodach na górę i idę do swojego pokoju. Zamykam za sobą drzwi i staję na chwilę. Myślę co miałem zrobić i nagle mi się przypomina. Skleroza nie boli tak czy inaczej. Podchodzę do szafy i wyciągam z niej czyste spodenki oraz bokserki. Wchodzę do toalety i biorę orzeźwiającą kąpiel. Kiedy kończę ubieram się i myję zęby. Gaszę światło i wychodzę do swojej sypialni. Tam, na łóżku zastaję siedzącą Sakurę. Uśmiecham się.
- Co tu robisz? Powinnaś już spać, nie wyśpisz się do pracy.
- Nie idę jutro, bo mam wolne, a z tobą muszę pogadać.
- Sakura, przecież już rozmawialiśmy. - Wzdycham.
- Nie można tego nazwać rozmową. Sam przyznaj.
- Fakt. - Przysuwam się i siadam obok dziewczyny. Tak jak ona patrzę przed siebie. Panuje nieprzyjemna cisza, dlatego postanawiam odezwać się pierwszy.
- Sakura, jeśli jesteś z powrotem z Taro to mi nic do tego i nie musisz się tłumaczyć. Nie mogę zmienić twoich uczuć, choć bardzo mnie to boli. - Wzdycham.
- Jeszcze nie wiem, czy z nim będę kretynie, dlatego nie zakładaj czegoś z góry. Nie dałam mu jasnej odpowiedzi.
- Czy to znaczy, że...
- Nie. Sama nie wiem. - Wcina mi się w zdanie. - Muszę się z tym wszystkim oswoić.
- Przyznaj, że choć trochę ci się podobam. - Uśmiecham się pod nosem, nadal zerkam przed siebie.
- Nie przeginaj.
- Okey. Prędzej czy później sama się do tego przyznasz.
- Możesz mi wyjaśnić, gdzie tak znikasz całymi dniami? - Zmienia szybko temat.
- W sumie niedługo nie będzie to tajemnicą, więc chyba mogę ci powiedzieć. - Patrzę teraz na nią. - Remontuję dom. - Dziewczyna odwraca się w moją stronę.
- Jaki dom?
- Ten, w którym niedługo zamieszkam.
- Możesz powtórzyć?
- Niedługo się wyprowadzam Sakura. - Mówię poważnie.
- Zwariowałeś?
- Na twoim punkcie.
- Czyli to przeze mnie?
- W pewnym sensie.
- To znaczy?
- Po większej części przez naszych rodziców. Wybacz, ale nie widzi mi się, żeby spędzać z nimi większość mojego czasu.
- Upadłeś na głowę?
- Jakoś w ostatnim czasie nie. - Uśmiecham się.
- Jesteś idiotą. - Stwierdza i zwraca wzrok z powrotem przed siebie.
- Wiem. Najbardziej żałuję, że nie będę się z tobą tak często spotykał. Nie wiem jak ja wytrzymam bez twojej obecności. - Uśmiecham się.
- Więc się nie wyprowadzaj.
- Nie mogę tu zostać. Wymień mi chociaż jeden dobry powód, a jeszcze nad tym pomyślę.
- Nie jesteś pełnoletni, a twój tata będzie cierpiał, bo go zostawisz. - Śmieję się.
- Będzie tak zajęty twoją mamą, że nie zauważy, że mnie nie ma. A co do mojej pełnoletności to zbliża się ona wielkimi krokami.
- Zabierzesz mnie tam jutro?
- Dlaczego chcesz ze mną iść?
- Chcę zobaczyć, gdzie zamieszkasz.
- Okey, ale nie będzie to przeszkadzało twojemu chłopakowi?
- Jeszcze mu nie wybaczyłam, więc nie jest moim chłopakiem.
- Jeszcze. - Powtarzam.
- O której mam wstać?
- Idę tam o ósmej rano.
- Dobrze. W takim razie do zobaczenia za niecałe sześć godzin. - Dziewczyna wstaje i zaczyna iść w stronę drzwi. Jak zawsze patrzę na jej zgrabny tyłeczek.
- Śpij dobrze księżniczko. - Uśmiecham się i widzę jak Sakura opuszcza mój pokój. Nastawiam budzik i kładę się wygodnie do łóżka. Z uśmiechem na ustach zasypiam.

***

Drastycznie wybudzam się z błogiego snu. Zrywam się i szybko wyłączam cholerny budzik. Kiedy to robię siadam na łóżko, przeciągam się i leniwie ziewam. Powoli stawiam nogi na podłogę i kieruję się do szafy. Wyciągam z niej czarną, dopasowaną koszulkę i jeansy. Biorę wszystko w ręce i idę ogarnąć się do toalety. Kiedy z niej wychodzę jestem rześki i świeżo narodzony po przyjemnym prysznicu. Czochram jeszcze swoje włosy i wychodzę z pokoju. Kieruję się korytarzem do schodów, po których schodzę. Po dole rozchodzi się kilka przyjemnych zapachów. Idę do kuchni i kiedy docieram do drzwi widzę Sakurę stojącą przed zlewem. Stół jest nakryty, a na środku stoi zaparzona kawa. Uśmiecham się pod nosem.
- O której wstałaś księżniczko? - Dziewczyna odwraca się w moją stronę. Widzę jej nikły uśmiech.
- Równo o siódmej w przeciwieństwie do ciebie.
- Ja ci nie kazałem wstawać równo o siódmej.
- Wiem, ale chciałam zrobić śniadanie.
- To co upichciłaś?
- Tamagoyaki z ryżem, a do tego smażony węgorz.
- Oj Sakura, uważaj, bo jeszcze mnie przyzwyczaisz. - Dziewczyna się śmieje.
- Tu - wskazuje głową - na blacie stoi nałożone jedzenie, weź sobie. - Podchodzę do dziewczyny i biorę dwa talerze. Jeden kładę tam, gdzie siedzę ja, a drugi stawiam naprzeciw mnie.
- Skończ te zmywanie, jak wrócimy to wstawimy naczynia do zmywarki.
- Chwilka, musiałam umyć deskę. - Dziewczyna zakręca kran, wyciera dłonie i idzie w moją stronę. Ciągle mam uśmiech na twarzy. Sakura siada naprzeciw mnie i zaczyna konsumować danie. Podnosi na mnie wzrok i przełyka kęs.
- Jedz, a nie te zęby suszysz.
- Już, już. - Zaczynam pochłaniać wyśmienite śniadanie, które przygotowała Sakura. Po skończonym posiłku ubieramy się i wychodzimy z domu. Idziemy właśnie obok parku.
- Daleko to? - Pyta. Odkąd wyszliśmy żadne z nas się nie odzywa.
- Jakieś piętnaście minut drogi stąd.
- I ty chcesz tak daleko zamieszkać? - Pyta zdziwiona.
- Yhym. Kiedy zobaczysz to miejsce sama mnie zrozumiesz.
- Wątpię.
- Zobaczymy. - Uśmiecham się. Skręcamy w ostatnią uliczkę, z której przechodzimy na dróżkę prowadzącą na obrzeża wioski.
- Poznaję te miejsce.
- Tak? - Pytam zdziwiony.
- Przecież tędy idzie się na drugi koniec dzielnicy Uchiha.
- No popatrz. Tyle razy tędy przechodziłem i nie zauważyłem. - Uśmiecham się. Słowo daję, że nie zwróciłem na to uwagi.
- Bo jesteś roztropny ładnie to ujmując.
- Dzięki. - Skręcamy w ostatnią dróżkę i po trzech minutach dochodzimy na miejsce.
- To tutaj?
- Yhym. - Odpowiadam, kiedy wchodzimy na posesję. - To będzie mój nowy dom.
- Przecież to...przypomina jakiś dworek czy coś. - Dziewczyna się rozgląda.
- Może i tak, ale najważniejsze co tu jest. Gdyby nie było tu tak cennych dla mnie rzeczy to pewnie znalazłbym swoje miejsce gdzie indziej.
- Co masz na myśli? - Dziewczyna patrzy na mnie.
- Muszę ci pokazać. Za dużo tego, żeby wymieniać. - Uśmiecham się. Wchodzimy na werandę. Podchodzę do drzwi, które otwieram. Zapalam światło w środku i pierwszą wpuszczam dziewczynę. Powoli wchodzimy do środka. Zamykam za sobą drzwi na klucz, żeby nikt się tu nie dostał, kiedy zejdziemy na dół.
- I jak? - Sakura odwraca się w moją stronę.
- Sam to wszystko robiłeś? Mam na myśli te gablotki.
- Wczoraj trochę nad tym posiedziałem.
- Muszę przyznać, że na samym wejściu robi wrażenie. - Zdejmuję kurtkę, którą zawieszam na wieszak. Po chwili różowo włosa robi to samo co ja.
- Chodź, pokażę ci górę. - Przysuwam swoją rękę do dziewczyny i chwytam jej dłoń. Splatam swoje palce z jej i ciągnę Sakurę do schodów. Wchodzimy po nich, a zielonooka rozgląda się na wszystkie strony. Docieramy na górę i idziemy korytarzem. Kierujemy się na sam koniec, otwieram ostatnie drzwi i zapalam światło. Wyciągam Sakurę na sam środek.
- Jejku jak tu jest pięknie. Sama bym zamieszkała w takim domu.
- Więc zamieszkaj ze mną. - Uśmiecham się, kiedy dziewczyna na mnie patrzy.
- Naruto, chyba ci odbiło.
- Nie. Zamieszkaj ze mną. - Podchodzę coraz bliżej zielonookiej.
- Przestań, co ci do tej główki przyszło?
- Nic, po prostu może... - Wzdycham. - Co poczułaś, kiedy cię pocałowałem? - Widząc spojrzenie dziewczyny dodaję. - Wtedy, kiedy zerwałaś z Taro. Co poczułaś, kiedy to zrobiłem?
- Nic.
- Kłamiesz. - Śmieję się.
- Dlaczego miałabym kłamać?
- Bo nie chcesz się przyznać.
- Niby do czego? - Pyta z udawaną kpiną.
- Do tego, że coś do mnie czujesz.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo gdybyś nic nie czuła to nie oddałabyś mojego pocałunku.
- Tylko po tym to wywnioskowałeś? - Śmieje się. - Wychodzę. - Sakura zaczyna mnie mijać, kiedy to robi łapię ją za rękę i pociągam w moją stronę.
- Możemy to łatwo sprawdzić. - Uśmiecham się, kiedy nasze ciała się stykają.
- Zwariowałeś? Puść mnie. - Sakura zaczyna się szarpać, ale przysuwam ją do siebie jeszcze bliżej. Po chwili obdarzam pocałunkiem te cudowne wargi. Z początku ciągle się wyrywa, ale w końcu mi ulega. Nie chciała się do tego przyznać, ale moja teoria się sprawdza. Powoli rozluźniam mój uścisk. Kładę dłonie na jej biodrach, a ona na mojej szyi. Uśmiecham się. Korzystam z okazji, że jej wargi są rozchylone i wdzieram się do środka językiem. Zielonooka nie będąc dłużną robi to samo. Powoli zaczynam iść w kierunku ściany, do której lekko przyciskam Sakurę. Zjeżdżam dłońmi do jej nóg, za które unoszę ją w górę. Różowo włosa oplata je wokół mojej tali. Przerywam nasz pocałunek.
- Mówiłem, że coś do mnie masz. - Mówię zdyszany z zadziornym uśmiechem na twarzy. Widzę jej nikły uśmieszek. Wracam do całowania słodkich warg Sakury. W trakcie naszego namiętnego pocałunku powoli zmierzam w stronę łóżka. Kiedy tam docieram nie przerywając pocałunku kładę na nie dziewczynę i za chwilę do niej dołączam. Zjeżdżam jedną dłonią po jej biodrze aż do nogi. Wracając niechcący podwijam bluzkę Sakury. Wkładam pod nią dłoń i zaczynam pieścić swoim dotykiem jej ciepłe, rozgrzane ciało. Nie chcę posunąć się za daleko, więc przerywam pocałunek.
- Teraz się nie wymigasz. - Mówię zdyszany.
- To znaczy? - Pyta patrząc w moje oczy.
- Co czujesz, kiedy cię całuję? To jak z twoim obecnym chłopakiem, czy może coś lepszego? 
- To jest w ogóle coś innego.
- Rozwiniesz?
- No bo... kiedy Taro mnie całował to... nie czułam tych wszystkich emocji co z tobą.
- Jakich emocji? - Pytam, kiedy muskam wargami jej szyję.
- Przestań. - Słyszę jej szept.
- Dlaczego? - Przenoszę się na odkryte ramie dziewczyny.
- Bo nie mogę się skupić. - Przestaję i z uśmieszkiem patrzę na dziewczynę.
- To co czujesz? - Pytam ponownie.
- Hmm...takie dziwne ciepło w środku i...
- I? - Uśmiecham się.
- Tak jakby ciągle było mi mało twojej bliskości. - Mój uśmiech staje się jeszcze większy.
- Zakochałaś się we mnie księżniczko.
- Mhm i po czym to wywnioskowałeś? - Pyta z ciekawością.
- Po tym, że ja czuję prawie to samo co ty.
- Jak to prawie?
- Tę jedną jedyną rzecz zostawię tylko sobie. - Mrugam do niej. - To będzie moja tajemnica.
- To jest jakieś niedorzeczne. - Mówi ukrywając twarz w dłoniach.
- Co masz na myśli?
- Jak ja mogłam się w tobie zakochać? Wytłumacz mi to.
- Podobno kto się lubi ten się czubi. - Uśmiecham się.
- Ale ty jesteś głupi. - Mówi z uśmiechem i odrywa dłonie od twarzy.
- Wiem, ale innego wytłumaczenia ci nie znajdę.
- No i co teraz?
- To zależy od ciebie księżniczko. Najlepiej, żebyś poukładała sobie wszystko w tej mądrej główce i jutro dała mi znać.
- Co mam sobie poukładać?
- Utwierdź się w przekonaniu, czy mnie kochasz, a najważniejsze to zdecyduj, czy chcesz być ze mną czy z Taro.
- Pokażesz mi resztę domu? - Szybko zmienia temat.
- Yhym. Chcę pokazać ci coś co jest dla mnie bardzo ważne. - Uśmiecham się i staję na podłogę. Wystawiam rękę w stronę dziewczyny, a ona mnie za nią chwyta. Pomagam jej wygramolić się z łóżka i zaciskam mocniej dłoń, w której trzymam rękę Sakury. Wychodzimy z sypialni i kierujemy się korytarzem do schodów. Schodzimy na dół i idziemy holem do sali treningowej. Odliczam kafelki i po chwili staję. Puszczam dłoń Sakury i przykucam, żeby odkryć jeden z nich. Kiedy to robię zapalam światło i odstawiam na bok wyciągnięty kafelek. Staję naprzeciw zielonookiej.
- Co tam jest?
- Zaraz zobaczysz. - Uśmiecham się i ponownie łapię dłoń dziewczyny. Powoli schodzimy po krętych schodkach. Docieramy na dół, gdzie idziemy korytarzem. Na końcu otwieram drzwi i zapalam światło w ogromnym pomieszczeniu. Staję z różowo włosą przy ścianie.
- O cholera, co to jest? - Pyta wyraźnie zafascynowana.
- To tajne pomieszczenie mojego wymarłego klanu.
- Ktoś tu mieszkał, czy to budynek, w którym się spotykali?
- To była Świątynia, w której mieli różne narady, trenowali tu swoje dzieci i tak dalej. To prawie na takiej samej zasadzie co Świątynia klanu Uchiha.
- I ty chcesz tu zamieszkać?
- Yhym. Trochę czasu mi zajmie przeczytanie reszty książek. - Uśmiecham się.
- Jak to reszty? - Pyta zdziwiona.
- Większą część już przeczytałem.
- To od kiedy ty tu przychodzisz?
- Znalazłem to trzy tygodnie przed tym jak wyruszyłem na trening z Jiraiyą.
- I nikomu się tym nie pochwaliłeś?
- Wolałem zatrzymać to dla siebie. - Uśmiecham się i zaczynam bawić się jej włosami.
- A co z tą przeróżną bronią? Jest do użytku, czy raczej służy jako wystawa? - Pyta przechodząc do jednej z moich ulubionych katan. Podążam za nią z uśmiechem.
- Zdecydowanie jest do użytku. - Dziewczyna odwraca głowę w moją stronę.
- Czy mam rozumieć, że potrafisz się nimi posługiwać? - Mówi trochę ironicznie. Odchrząkuję i podchodzę bliżej. Otwieram szkło i ostrożnie wyjmuję katanę z gablotki.
- Tym - wskazuję - potrafię posługiwać się najlepiej.
- Kpisz sobie? - Pyta patrząc na mnie zdziwiona.
- Nie, dlaczego?
- Serio potrafisz się tym wszystkim posługiwać?
- Tak, ale kataną najlepiej. To jedna z moich ulubionych. - Podsuwam się i chowam broń do gablotki. Staję z powrotem za dziewczyną, która z zaciekawieniem podziwia te wszystkie rzeczy. Nie mogę się oprzeć i kładę dłoń na ramie Sakury, po czym przejeżdżam dłonią aż na sam dół. Chwytam jej rękę i powoli przysuwam się bliżej niej. Zaczynam delikatnie muskać jej szyję i odsłonięte ramię.
- Naruto, przestań. - Bardziej szepcze niż mówi stanowczo. Uśmiecham się i wyciągając trochę dalej głowę udaje mi się obdarzyć całusem jej rozgrzany policzek. Niespodziewanie Sakura chwyta mnie za kark i odwraca się w moją stronę wpijając się w moje usta. Uśmiecham się między jej słodkimi pieszczotami. Przerywam nasz pocałunek po kilkunastu sekundach.
- Wracamy do domu? - Pytam.
- Nie masz tu jeszcze czegoś robić?
- W sumie mam, ale mogę cię odprowadzić, a później tu wrócić. - Widząc jej spojrzenie dodaję. - Nie chcę, żebyś chodziła tutaj sama.
- Umiem o siebie zadbać.
- Nie wątpię księżniczko, ale i tak się martwię. - Muskam wargami jej policzek.
- No dobrze. Tylko nie chcę iść do domu.
- W takim razie gdzie?
- Do Ino.
- Spoko. Chodź księżniczko. - Mrugam do niej.
- Przestań. - Mówi, kiedy wychodzimy z pokoju.
- Z czym? - Pytam, gdy wchodzimy na schody.
- Z nazywaniem mnie księżniczką. To takie...tanie.
- Tanie? - Śmieję się. - Dla mnie jesteś księżniczką.
- Nie da się z tobą normalnie pogadać. - Wzdycha, kiedy wychodzimy na salę treningową. Biorę dość spory kafelek i wkładam go na swoje miejsce.
- Da się. - Uśmiecham się i ciągnę dziewczynę do wyjścia.
- No właśnie, że nie. Kiedy próbuję z tobą porozmawiać to ty...sprawiasz, że zapominam o tym co chciałam powiedzieć albo zawracasz głowę czymś innym.
- Masz na myśli moje pocałunki? - Uśmiecham się. Wchodzimy do holu.
- To chyba dobry przykład. - Mówi zażenowana. Sięgam po jej kurtkę i podaję ją dziewczynie. Kiedy Sakura bierze ją ode mnie wyciągam dłoń ponownie i zakładam swoją.
- Wybacz, że nie mam na to wpływu jak się przy mnie czujesz. - Uśmiecham się i dostaję z pięści w bark. Wyjątkowo lekko.
- Masz dziś szczęście kochany. Nie chce mi się używać na ciebie więcej siły. - Mówi znudzona.
- A może po prostu nie chcesz uderzyć mnie mocniej. - Bardziej stwierdzam niż pytam. W odpowiedzi dostaję tylko jakiś pomruk. Otwieram drzwi i pierwszą przepuszczam dziewczynę. Wychodzę zaraz za nią i zamykam swój nowy domek na klucz. Schodzimy z werandy i zmierzamy do dróżki. Kiedy na nią wchodzimy idziemy cały czas prosto, aż do rozwidlenia. Skręcamy na ścieżkę, która prowadzi do głównej drogi.
- Powiedz mi, co ty robisz za interesy z tym całym szefem Taro? - Pyta po dłuższej chwili ciszy. - Słyszałam, że mówił do ciebie szefie, ale nie całkiem rozumiem.
- Sakura, jesteś bardzo mądra. Połącz to sobie w całość. - Na moich ustach pojawia się nikły uśmieszek.
- Odkupiłeś klub? Wspominałeś coś o tym u Saki. - Patrzy na mnie. - Jeśli tak...tooo za co? - Śmieję się.
- Nie odkupiłem, wszedłem w spółkę. Odkupiłem większość akcji, a zrobiłem to za własne oszczędzone pieniądze. Zresztą wydaje mi się, że już ci o nich wspominałem.
- Tak, ale...czy ty oszalałeś? Kiedy masz zamiar zajmować się klubem skoro mamy różne misje i jak dobrze pamiętam w przyszłości chcesz zostać hokage? Na ten tytuł trzeba ciężko pracować.
- Na razie zajmuje się nim Asuka-san i jak mniemam potrwa to jeszcze kilka ładnych lat. Co do tego, że chcę być hokage to się nie mylisz. Zamierzam z całych sił do tego dążyć.
- Okey, ale kiedy Asuka-san nie będzie w stanie zajmować się już klubem? Co zrobisz? - Zastanawiam się chwilę.
- Pewnie wejdę z kimś w spółkę, albo dostanę kogoś w zastępstwie. - Zapada chwila milczenia, którą przerywam. - Po co chcesz iść do Ino?
- Miałam się z nią dziś spotkać.
- Aha, rozumiem. - Uśmiecham się. - Babskie sprawy, o których nie chcesz mówić.
- Coś w tym stylu. - Śmieje się.
- Zastanowiłaś się już? - Pytam.
- To znaczy?
- Yhm. - Wzdycham. - Wiesz już, czy chcesz być z Taro, a może...ze mną?
- Naruto, nie mam pojęcia. To jest dla mnie trudne i takie...nowe.
- Rozumiem cię. - Uśmiecham się mimo wszystko. - Tak jak mówiłem, poczekam cierpliwie na twoją decyzję.
- Dzięki, że nie naciskasz.
- Dzięki, że się zastanowisz. - Odpowiadam krótko. Nim się orientujemy stoimy pod kwiaciarnią Ino. Zauważam blondynkę i macham jej z uśmiechem, w zamian dostaję przesłanego buziaka. Uśmiecham się i zwracam wzrok z powrotem na Sakurę.
- O której będziesz wracała do domu?
- Nie wiem. Nie musisz po mnie zachodzić ani na mnie czekać. Poradzę sobie.
- No dobrze. W takim razie do zobaczenia księżniczko. - Uśmiecham się. Zbliżam twarz w stronę dziewczyny i muskam wargami jej rozgrzany policzek. Kiedy się odsuwam od razu mijam Sakurę i z powrotem, tym razem samotnie wracam, żeby remontować swój nowy dom.

Oczami Sakury;
Wzdycham i powoli kieruję się do drzwi. Popycham je lekko i po chwili znajduję się w środku kwiaciarni.
- Ojj, widzę, że coś się wydarzyło. - Mówi blondynka na samym wejściu.
- Niby skąd to wiesz? - Pytam zdejmując kurtkę.
- Widzę to po waszych minach. - Spogląda na mnie z podejrzliwym uśmieszkiem, a zaraz po tym dodaje. - Po twojej i naszego kochanego blondynka.
- Czy ty musisz zawsze wszystko wiedzieć? Dosłownie wszystko. - Wzdycham i siadam na krzesełko.
- A co ci zawsze powtarzam? Yamanaka Ino...
- Wie wszystko. Tak, tak. Milion razy mi to już mówiłaś. - Wcinam jej się w zdanie.
- No to opowiadaj. - Przysuwa do mnie krzesełko i siada naprzeciw zakładając nogę na nogę.
- A o czym ja mam ci opowiadać?
- Jejku. Czy ja zawsze muszę wszystko od was siłą wyciągać? Wiem, że coś między wami zaszło, bo przystojniaczek był wyjątkowo...szczęśliwy, a zarazem smutny.
- Ehmm. - Wzdycham. - Bo to wszystko jest takie...dziwne i popieprzone.
- Masz na myśli to, że Naruto się w tobie zakochał? Wydaje mi się, że to nie jest popieprzone. - Śmieje się.
- Dla mnie jest i to bardzo. - Zastanawiam się chwilę. - Ino, jaa...ja się boję. - Śmieje się.
- Czego? Przecież to nie jest straszne kochana.
- Boję się, że mogę cierpieć. Nie chciałabym tego.
- Sakura, czy ja mam rozumieć, że ty się w nim zakochałaś? - Pyta podejrzliwie. Zastanawiam się i po chwili lekko się krzywię.
- Może. - Mówię, ale zaraz dodaję. - Ehh, sama nie wiem.
- Wybacz kochana, ale wytłumacz mi w jaki sposób do cholery można nie wiedzieć, czy się w kimś zakochało? Zaczynacie mnie powoli drażnić. - Wzdycha.
- Bo myślałam, że czuję coś do Taro i w sumie nadal tak jest, ale...nie wierzę, że to mówię. - Biorę głęboki wdech. Czas się przyznać przed samą sobą. - Naruto cholernie mnie pociąga. - Na ustach blondynki pojawia się szczery uśmiech i widzę, jak błyszczą jej oczy.
- I czujesz, że przy nim ciężko ci się opanować? Czujesz się onieśmielona w jego towarzystwie? Masz dziwne myśli, które cię przerażają? - Patrzę na nią z niedowierzaniem. Przyznam, że mnie zatkało.
- Tak, ale...
- Skąd o tym wiem? - Pyta z uśmieszkiem, a ja kiwam głową potwierdzająco. - To proste. Mam tak samo w towarzystwie Sasuke.
- Czyli to znaczy, że...
- Prawdopodobnie zakochałaś się w przystojniaczku. - Dziewczyna cicho klaszcze dłońmi.
- Co ja mam teraz zrobić? - Pytam bardziej siebie niż jej.
- To proste. Pójdziesz do domu, rzucisz się mu na szyję i powiesz, że chcesz mieć z nim gromadkę słodkich dzieci.
- Ino, czy ty się dobrze czujesz? Słoneczko za dużo przygrzało?
- A gdzie tam! Sakura, widzę, że to z tobą jest coś nie tak. - Śmieje się. - Gdzie ty w zimę widzisz słoneczko? O tę porę roku chowa się gdzieś za chmurkami, a jedyne co dostajemy to mróz i śnieg.
- Ty jednak jesteś zdrowo rąbnięta. - Stwierdzam z uśmiechem.
- Wiem, ale za to mnie kochacie.
- Tak, tego wyprzeć się nie da.
- No widzisz. Jestem dlatego jedyna i wyjątkowa w swoim rodzaju. - Puszcza do mnie oczko, a ja wybucham śmiechem.
- A jak ci się układa z Panem Uchihą? - Widząc jej spojrzenie i uśmiech poznaję już odpowiedź na to pytanie.
- Cudownie. Sakura, siedzę zakochana w nim po uszy. - Wzdycha.
- Nie wiedziałam, że możesz aż tak stracić dla kogoś głowę.
- Widzisz co ta miłość robi z ludźmi?! - Krzyczy. - Żartuję, to najpiękniejsze uczucie jakie może istnieć na tym chorym świecie.
- Chyba wiem o co ci chodzi.
- Nie kochana. Ty na sto procent wiesz o co mi chodzi. - Kwituje.
- Nie jestem pewna Ino.
- Zobaczysz, że mam rację. Zresztą, sama już o tym wiesz tylko nie chcesz w to jeszcze uwierzyć.
- Bo to jest nierealne. Jak mogłam zakochać się w tym denerwującym chłopaku?
- Słuchaj, serce nie sługa kochana. Musiał coś zrobić, że urósł w twoich oczach i zaczęłaś darzyć go jakimś uczuciem.
- Chyba kilka chwil takich miał. - Wzdycham ciężko.
- I pewnie już wiesz dokładnie jakie.
- Mniej więcej. - Zapada chwila ciszy.
- No? Powiesz w końcu? - Pyta blondynka.
- Co ja mam ci znowu mówić? - Pytam.
- Chciałabym wiedzieć czym ci tak zaimponował, że zaczęłaś postrzegać go inaczej. - Mruga do mnie.
- Uhhh. - Wzdycham. - Pierwszą rzeczą było chyba to jak mówił o swojej mamie. Ma do niej tak ogromny szacunek. - Chwila przerwy. - Drugą to raczej to, jak wytrzymał ze mną dzień bez kłótni i pomógł mi bezinteresownie wyremontować mój pokój. Trzecią rzeczą była również bezinteresowna pomoc staruszkowi, który miał kłopoty z klubem. To było takie...słodkie i bardzo... - Brakuje mi słowa.
- Ludzkie? Rzetelne? Hojne? - Dyktuje moja przyjaciółka. Patrzę na nią z nikłym uśmieszkiem.
- Tak, chyba tak.
- Takiego to ze świecą szukać kochana. - Puszcza mi oczko.
- Zasiedziałam się u ciebie. Znowu. - Wzdycham.
- Tak, masz rację. - Zaczyna się śmiać. - Jakoś w twoim towarzystwie czas leci dużo szybciej.
- Która to godzina? - Ino patrzy na swój zegarek.
- Dwudziesta pierwsza cztery. - Wzdycha.
- Nie masz się dziś spotkać z Sasuke? - Pytam z czystej ciekawości.
- Tak, ale dopiero później. Moich rodziców nie ma w domu, więc tym razem to on wpadnie do mnie.
- Często się widujecie?
- Codziennie. - Uśmiecha się. - Sasuke nie wytrzyma jeśli nie spotka się ze mną chociaż raz dziennie. Potrafi przyjść do mnie nawet w czasie pracy. To jest takie słodkie.
- Ciszę się, że układa się wam bardzo dobrze.
- Nie chowasz do mnie urazy?
- Za co? Oszalałaś? - Pytam delikatnie.
- No wiesz, dałam ci powody. Nie powiedziałam, że się w nim zakochałam no i wiedząc, że go kochasz przyjęłam jego propozycję.
- Ino, ja nie mogłabym być na ciebie zła. A tak poza tym to nie twoja wina, że zakochałaś się w tym samym chłopaku co ja. Zresztą, było minęło, a ja z Sasuke wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Nie żyj przeszłością tylko teraźniejszością i pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Ty jesteś najlepszą przyjaciółką na tym całym cholernym świecie. - W jej oczach widzę łzy. Dziewczyna szybko wstaje z krzesełka i przysuwa się do mnie zamykając mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Przestań, bo i ja się rozkleję. - Mówię hamując moje wzruszenie.
- Zrobisz coś dla mnie? - Odzywa się blondynka.
- Zależy co.
- Daj szansę Naruto. On zasługuje na bycie szczęśliwym.
- Ino, nie mogę ci tego obiecać, nie wiem co zrobię. Stoję przed trudnym wyborem.
- Tak, wiem. Musisz wybrać pomiędzy Taro, a Naruto. Przyznam, że gdybym była na twoim miejscu też byłoby mi ciężko, ale bez wahania wybrałabym przystojniaczka.
- Dlaczego? - Odsuwam się od Ino i patrzę na nią przeszywającym wzrokiem.
- Ojejku. Sakura, nie patrz tak na mnie, bo czuję się dziwnie. - Blondynka z powrotem siada na swoje miejsce.
- Wybacz. Dlaczego wybrałabyś Naruto?
- Jak wiesz byliśmy razem, dawno, ale jednak.
- No i co zdążyłaś wywnioskować?
- Kiedy byłam jego dziewczyną on starał się jak tylko mógł, żeby mnie uszczęśliwić. Z ręką na sercu mówię, że to idealny typ faceta. Dlatego proszę cię, spróbuj dać mu szansę. - Uśmiecha się prawie niewidocznie.
- Cholera, jakie moje życie jest pogmatwane. - Wzdycham. - No dobra, ja się już będę zbierała.
- Już? Tak szybko? - Pyta wstając razem ze mną z krzesełek.
- Ino, już jest późno. Zanim dowlokę się do domu to będzie dwudziesta druga.
- No dobrze. Odprowadzić cię kawałek?
- No co ty. - Uśmiecham się zakładając na siebie kurtkę. - Lepiej czekaj na swojego chłopaka.
- Okey, ale nadal uważam, że nie powinnaś sama chodzić. - Dziewczyna przysuwa się i ściska mnie na pożegnanie.
- Do jutra krejzolko. - Uśmiecham się.
- Do jutra kochana, mam nadzieję, że przekażesz mi dobre wieści.
- To się okaże. - Odwracam się i wychodzę z kwiaciarni. Od razu stykam się z chłodnym wiaterkiem i lekkim przymrozkiem. Skręcam w lewo i kieruję się do domu. Zapewne blondyn już wrócił, ale nie mam co do tego pewności. Skręcam w ciemną boczną uliczkę, która jest skrótem. Idę cały czas prosto, jednak po chwili coś mnie niepokoi. Nie zwalniam, idę tym samym tempem. Niepostrzeżenie rozglądam się, ale nie mogę nic zobaczyć. Dopiero, kiedy skupiam się na chakrze jestem w stanie stwierdzić, że ktoś mnie obserwuje. Dla pozoru idę dalej, może się ujawni? Po pięciu minutach nadal nic takiego się nie dzieje. Zwalniam aż w końcu staję w miejscu.
- Może się pokażesz?! Chętnie się przywitam! - Słyszę szmery dochodzące z dachów przydrożnych domków.
- Więc jednak udało ci się mnie namierzyć? - Odzywa się męski głos. Po chwili przede mną staje dość wysoki i nieźle zbudowany mężczyzna. Jest może ze dwa lata starszy ode mnie. Na jego plecach spoczywa katana, a ubrany jest w czarne szaty.
- Kim jesteś? - Pytam.
- Ważne jest to, kim ty jesteś. - Uśmiecha się wstrętnie. - Razem ze swoimi przyjaciółmi zabiłaś mojego brata i dwóch kuzynów! - Krzyczy. Staram się zachować trzeźwy umysł.
- Jestem ciekawa skąd ty to możesz wiedzieć. - Mówię spokojnie.
- Widziałem jak odchodzicie suko! Rozbiliście moją rodzinę, zabiliście ludzi, którzy jako jedyni się o mnie troszczyli! - Krzyczy niebezpiecznie się zbliżając.
- Wybacz, ale jeśli nawet zginęli z naszej ręki to nie była nasza wina. Nidy nie atakujemy pierwsi. Staramy się rozwiązywać problemy w inny sposób. - Mówię opanowana.
- Tak czy tak, zapłacisz za to ty! - Chłopak wyjmuje katanę i robi nią na mnie zamach. W ostatniej chwili mijam cios robiąc salta w tył.
- Uwierz, nie chcesz tego zaczynać. - Ostrzegam.
- A co ty mi możesz takiego zrobić? Wyglądasz na słabeusza. - Prycha.
- Obyś się nie zdziwił. - Mówię pewnie. Chłopak naciera na mnie i wyprowadza ciosy kataną, którą omijam szerokim łukiem. Swoją drogą doskonale się nią posługuje, tyle, że na mnie to nie działa. Szkoliła mnie wybitna Sanninka, którą jak słyszę od ludzi przerosłam. Chłopak zamachuje się i katana znajduje się przy moim prawym biodrze. Wykorzystuję ten moment i z całej siły dłonią uderzam w grzbiet broni.
- Shannarooo! - W wyniku zetknięcia mojej dłoni naładowanej chakrą z grzbietem katany przełamuje się ona na pół. Korzystam z okazji i uderzam mojego przeciwnika w słaby punkt. Kiedy to robię widzę jak chłopak ląduje na ziemię. Otrzepuję swoje ubranie i biorę go za dłonie. Jest dość ciężki. Wychodzę z zaciemnionej uliczki i z powrotem wracam na główną drogę. Idę, a raczej człapię się poboczem. Całe szczęście, że więzienie znajduje się niedaleko. Szkoda, że o tej porze nie ma nikogo na dworze. Dziarsko stawiam kolejne kroki, unoszę głowę w górę i rozglądam się. Stoję pod bramą więzienia. Widzę dwóch strażników.
- Witam! Pomożecie mi? - Krzyczę. Od razu do mnie podbiegają. Mija chwila nim biorą ode mnie tego chłopaka.
- Kim on jest? - Pyta wyższy mężczyzna.
- Nie wiem, zaatakował mnie, kiedy wracałam do domu. Nie mogłam zostawić go na mrozie, więc przyniosłam go do was.
- W takim razie zostanie on jutro przesłuchany.
- Mogę już iść? - Pytam
- Tak, oczywiście. Masz na imię Sakura, prawda? - Pyta niższy.
- Tak, zgadza się.
- Przekażemy w razie czego Tsunade-sama, że to ty go tu przyniosłaś.
- Dobrze. Życzę miłej nocy. - Mówię i odchodzę. W czasie drogi trochę odpoczywam. Przechodzę przez park i po około pięciu minutach stoję już pod domem. Widzę, że nigdzie w środku nie palą się światła, czyżby blondyn jeszcze nie wrócił? Wchodzę na werandę i za moment znajduję się we wnętrzu budynku. Odwieszam swoją kurtkę na wieszaczek i idę do salonu, gdzie nikogo nie zastaję. Powoli kieruję się na górę, kiedy już się tam znajduję zaglądam do sypialni Naruto. Rozglądam się i zapalam światło, nikogo nie ma. Wzdycham i wchodzę do swojego pokoju. Wyczerpana biorę w dłoń swoją piżamkę i idę do toalety troszkę się ogarnąć...



******


Witajcie Kochani! Chcemy Was bardzo przeprosić, że notka pojawia się dopiero w tych godzinach, ale mamy coś na swoją obronę :) Dopiero teraz wróciłyśmy okropnie wyczerpane do domu. Jak tylko przyszłyśmy ze szkoły to od razu musiałyśmy jechać pomóc starszej siostrze w przeprowadzce, a że ma dwójkę dzieci to trochę gratów się nazbierało :/ Tak czy inaczej jutro odpoczynku też nie będzie :( No cóż, nie zadręczamy Was już naszymi historyjkami, przejdźmy do nowego rozdziału One-Shota. Czy się Wam podobał? Jak zawsze mamy wielką nadzieję, że tak, ale pewne być nie możemy :) Nie mamy pojęcia co możecie myśleć o takim zwrocie akcji. Może Wam się spodobało, a być może wcale i wyszło fatalnie. No cóż, pozdrawiamy Was serdecznie i do następnego :D Patty i Paula. 

15 komentarzy:

  1. :3. Piękne . Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  2. OCZYWIŚCIE, ŻE SIĘ PODOBAŁO <3 CUDOWNE TO BYŁO JEST I BĘDZIE <3
    No, ale wracając notka długa, ciekawa, wciągająca (no nie ma co, postarałyście się, jak zawsze) xD Sakura wreszcie uświadomila sobie, że kocha Naruto, lepiej póżno niż wcale xD Teraz to Taro może spadać na bambus (y) No a tak ogólnie to chyba teraz wolę tego one-shot'a od głównego opowiadania *oczywiście ono też jest równie zajebiste jak one shot, ale jednak jakoś teraz bardziej to opowiadania przypadło mi do gustu xD *
    No to chyba na tyle. Zgaduje, że następny wpis ukaże sie za tydzień w piątek i pewnie będzie to główne opowiadanie *choć mógłby być one shot*
    No nic pozdrawiam i weny zyczę ;*
    Yuuki

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny notka super. Podobała mi się bardzo, jest długa jak zawsze i zniecierpliwoscią czekam na next. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna notka :) Zawsze z niecierpliwością czekam na Waszą przecudowną notkę :) Oby tak dalej! :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDOWNE !!! uzależniłam się od tego one-shota :D Umiecie w piękny sposób opisać uczucia i myśli bohaterów. Bravo :)
    Ale mam pytanie
    Czy wstawiacie notki co tydzień i tylko w piątki ?
    Bo ja się zatęsknię za kolejną notka hihi c;
    Pozdrawiam i życzę wiele zabawy i cierpliwości w robieniu kolejnej notki. PS. Yuuki pisała że woli one-shota od głównego opowiadania.
    Ja również od kąd w rozdziałach są parą już inaczej jest to pisane. I podzielam jej zdanie że one-shot jest cudny XD To chyba tyle :)
    Bajos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie to tak, notki będą pojawiały się co tydzień i tylko w Piątki. Wybaczcie, ale dobre wyniki w nauce same się nie osiągną, więc trzeba się trochę przyłożyć, a co za tym idzie mamy mniej czasu na pisanie :D Mamy takie małe pytanko, mówiąc, że główne opowiadanie jest teraz inaczej pisane to co macie konkretnego na myśli? Stało się gorsze? Czy może nudne, niespójne? Źle pisane? No cóż, liczymy na odpowiedź :D Pozdrawiamy.

      Usuń
    2. Pozwolę się wtrącić xD Mi np bardziej chodzi o to, że one shot po prostu zaczął mnie bardziej wciągać. Główne opowiadania też jest spoko, ten wątek z Akinorim i wgl, ale tak jak napisała Bajos to odkąd są razem hmm jakby to powiedzieć opowiadanie nie stało się nudne, ale takie ujęłabym, że monotonne. Oczywiście z waszą genialną wyobraźnią to uważam, że w mgnieniu oka to zmienicie ;) Ale jednak wątek "zakazanej miłości" * no w sumie przez to, że są przybranym rodzeństwem to można ją nazwać zakazaną*, ale wracając zakazana miłość bardziej do mnie przemawia niż miłość bez praktycznie żadnych przeszkód.
      Pozdrawiam
      Yuuki ;*

      Usuń
  6. Cudowne ONE-SHOT jestem ciekawy jaką decyzje podejmie sakura dla mnie wszystkie rozdziały są fajne czy to opowiadanie główne czy po boczne już nie mogę się doczekać next pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  7. Znów Yuuki mówi tym samym głosem co ja. Są dobrą parą ale brakowało mi w tym takiego cichego głosu że zaczyna się to monotonne. Zwłaszcza że przeczytałam całego bloga w 1 dzień jak już pisałam (nieźle się wkręciłam bo notki na maxa długie XD ) Oczywiście to wasz blog więc to wasza sprawa co piszecie. A ja źle zinterpretowałam swoje myśli. Nie chodzi mi o to żeby krytykować. Ale po to jest słowo "komentarz aby tego używać ja tak zrobiłam mając nadzieje że nikogo nie uraziłam. Nie jest gorszy ale słowo monotonny jest celnie trafione. Główne opowiadanie jest tak jak by ograniczone.
    Trochę się już rozpisałam ale na tym poprzestanę poczekam cierpliwie na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wasze komentarze są dla nas bardzo drogocenne, za równo te pozytywne jak i negatywne. Z resztą zawsze o tym wspominamy i podkreślamy, ale niektórzy nie biorą tego pod uwagę :( Za nic się nie obrażamy, ani nikt nas nie uraził swoimi komentarzami, bo po to istnieje ta funkcja, żeby w dobry sposób z niej skorzystać :) No cóż, to chyba wszystko :D Pozdrawiamy.

      Usuń
  8. Świetne !! Chce więcej tego one-shota !!!
    Licze , że tego nie skończycie tak szybko jak poprzednie ... Bo wczesniej czułam jak by tamte historie były za szybko skończone i czułam niedosyt...
    A ta seria jest fenomenalna po prostu !!
    Już się nie moge doczekac co się wydarzy dalej !!
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowa notka dziewczyny?

    OdpowiedzUsuń
  10. Witajcie:)
    Rozdział jest superancki:D Chociaż przyznam sie wam że teraz bardziej mnie interesuje co sie wydarzy w głównym opowiadaniu ;p

    Pozdrawiam
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń
  11. No super. ;D
    Mam nadzieję,że jak najszybciej Naruto będzie z Sakurą. ;3
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń