piątek, 14 listopada 2014

One Shoot : Część 4

- Więc powiesz mi, co musiałaś sobie przemyśleć?
- Sama nie wiem, czy chcę ci to powiedzieć.
- Sakura, proszę cię.
- Naruto... mam już dosyć tej sytuacji. Może... może powinniśmy się rozstać...


- Nie mów głupot. Bez ciebie nie wytrzymałbym ani jednego dnia. Mam pomysł, pozałatwiam wszystkie sprawy jutro, a w niedzielę wyjedziemy do Konohy. Co ty na to? - Spytałem z nadzieją, iż się zgodzi. Popatrzyła na mnie chwilę, uśmiechnęła się.
- Okey, mogę zgodzić się na takie warunki. Zrozum mnie, chcę jak najszybciej wydostać się z tego miasta. - Powiedziała i oparła głowę na moje prawe ramię. Przyciągnąłem ją bliżej i przytuliłem.
- Obiecuję, że jutro wszystko załatwię, powiem prawnikowi, żeby przyśpieszył rozwód. Sprzedam firmę i wyjedziemy razem z Sasuke i Ino.
- Jestem zmęczona, pójdę spać.
- Masz rację, ja też jestem już zmęczony. - Dziewczyna usiadła i się na mnie spojrzała.
- Naruto?
- Tak?
- Czy chciałbyś ze mną dzisiaj spać? - Byłem lekko zdziwiony, no dobra, przyznaję się. Byłem cholernie zdziwiony tym pytaniem. Zacząłem uśmiechać się jak idiota.
- Na pewno chcesz, żebym z tobą spał? - Spytałem dla pewności.
- Naruto, nie proszę cię nie wiadomo o co. Chcę tylko, żebyś ze mną spał. Przecież nie będziemy niczego robić. - Uśmiechnęła się, wstała i poszła do łazienki. Posiedziałem chwilę i poszedłem do drugiej wziąć prysznic i się przebrać. Kiedy skończyłem wyszedłem i powędrowałem do sypialni Sakury. Leżała już w łóżku nakryta po samą szyję kołdrą.
- Czekasz na specjalne zaproszenie? Chodź tu, bo strasznie mi zimno. - Jak zaczarowany podszedłem do niej i władowałem się do łóżka pod kołdrę. Po chwili Sakura się do mnie przysunęła i przytuliła. Teraz byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Mogłem cieszyć się jej obecnością. Było mi bardzo wygodnie i ciepło, zasnąłem bardzo szybko.

***

Obudził mnie dźwięk budzika, wyłączyłem go i spojrzałem na wyświetlacz. Wskazywał jedenastą dwadzieścia. Przypomniałem sobie o spotkaniu i od razu zerwałem się z łóżka. Wziąłem ubrania i poszedłem do toalety. Sakury nie było w sypialni ani w łazience. Pomyślałem, że na pewno jest w kuchni i robi śniadanie. Ustałem naprzeciwko umywalki, spojrzałem na swoje odbicie. Widziałem w sobie ogromną poprawę, worki pod oczami zniknęły i byłem uśmiechnięty.
- Właśnie taki wpływ ma na mnie Sakura. - Powiedziałem do swojego odbicia i uśmiechnąłem się, bo zdałem sobie sprawę z tego, że zachowuję się jak idiota. Kto normalny gada do lustra? Nikt, z jednym wyjątkiem, czyli mnie. Umyłem zęby i wszedłem pod prysznic, oczywiście uprzednio się rozebrałem. Odkręciłem ciepłą wodę, poczułem jak moje wszystkie mięśnie się rozluźniają. Wycisnąłem na dłoń żel i namydliłem nim całe ciało. Spłukałem się ciepłą wodą i umyłem włosy. Wyszedłem spod prysznica, ubrałem się w czarne spodnie i granatową koszulę, trzy guziki od góry zostawiłem rozpięte. Poszedłem do kuchni, nie było tam Sakury. Zauważyłem na stole list i kanapki. Wziąłem go w rękę.

Przepraszam, że wyszłam z domu bez słowa, ale nie chciałam
cię budzić. Ino do mnie zadzwoniła, żebym przyszła wcześniej
do firmy, bo jestem im potrzebna. Naprawdę żałuję, że nie mogłam
z Tobą zostać i pojechać razem na to spotkanie.
Zostawiłam ci kanapki, żebyś zjadł śniadanie.
No i to chyba wszystko, czekam na ciebie w firmie.
Twoja Sakura

Przeczytałem list i zjadłem kanapki. Wyszedłem z domu, pojechałem prosto do firmy. Zajęło mi to bardzo mało czasu. Wszedłem do windy i wcisnąłem odpowiedni numerek z liczbą pięćdziesiąt. Kiedy wyszedłem zauważyłem jakiegoś młodego mężczyznę, który rozmawiał z Sakurą. Oboje się uśmiechali. Zdałem sobie sprawę, że z nią flirtuje, kipiałem z zazdrości. Nie chciałem powiedzieć czegoś, czego potem bym żałował, więc postanowiłem do nich nie podchodzić. Minąłem ich i poszedłem do swojego gabinetu. Byli w nim Sasuke i dwóch innych mężczyzn. Podszedłem do nich i się przywitałem.
- Ohayo. Nazywam się Uzumaki Naruto. Miło panów poznać. - Wysiliłem się na uśmiech.
- Nam też miło pana poznać. Jestem Kenji. - Odezwał się brązowowłosy mężczyzna. Na moje oko miał z czterdzieści lat. Jego cera była lekko brązowa, a oczy zielone. - To jest Bunta, mój najstarszy syn. - Wskazał na czarnowłosego mężczyznę. Oczy miał niebieskie, jego cera była śniada.
- Panowie chcą kupić naszą firmę, zgadza się? - Spytałem.
- Tak, nie myli się Pan. - Odezwał się Bunta.
- Naruto, wszystko już załatwiłem. Mam nadzieję, że cena ci odpowiada. - Sasuke podał mi kartkę i się uśmiechnął. Widniała na niej cena, jeszcze nigdy w swoim życiu nie widziałem takiej sumy, nawet nie mogłem dokładnie przeczytać wszystkich cyferek. Oddałem kartkę i uśmiechnąłem się do kupców.
- Mogę spytać czyja to będzie firma?
- Oczywiście Panie Uzumaki, to normalne, że pyta się Pan kto będzie kierował tak wspaniałą firmą. - Stwierdził Kenji. - Na początek Bunta, a później może wspólnikiem zostanie mój drugi młodszy syn Isao. Na pewno spotkał go pan na korytarzu. - Uśmiechnął się do mnie. Czyli ten goguś co tak flirtuje z Sakurą to jego syn. Wyjrzałem przez szybę, żeby spojrzeć na tą dwójkę. Jak już wspominałem gabinet był oszklony, więc wszystko było widać. Spojrzałem dyskretnie i zobaczyłem, że Sakura uśmiecha się do tego dupka, a on gładzi ją ręką po policzku. Teraz to już naprawdę we mnie się zagotowało. Chciałem wyjść z gabinetu i się na niego rzucić. Byłem zły na Sakurę. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Sasuke. Od pewnego czasu już nie słuchałem ich rozmowy, więc nie wiedziałem o co mu chodzi.
- No, więc załatwione. Zgłoście się panowie do mojej sekretarki Ino po klucze do fabryki. My dzisiaj zbierzemy wszystkie swoje rzeczy i od jutra nas tu nie będzie. - Powiedział Sasuke.
- Dobrze, dziękujemy, że zdecydowali się Państwo sprzedać nam ten obiekt. Pieniądze niebawem przelejemy na wasze konta. Mam rozumieć, że sumą dzielicie się po połowie, tak? - Spytał Kenji.
- Oczywiście. - Sasuke się uśmiechnął. - Naruto?
- Tak?
- Jeżeli chcesz możesz już iść. Tylko podpisz się najpierw na umowie sprzedaży. - Wziąłem w dłoń długopis, schyliłem się nad biurkiem i namazałem swój autograf. Odłożyłem długopis, pożegnałem się z klientami i wyszedłem z mojego gabinetu. Nie, przepraszam. Z mojego dawnego gabinetu. Tak wkurzyłem się na Sakurę, że nawet do niej nie podszedłem. Czemu pozwoliła się mu dotykać? Od razu zszedłem po schodach na dół, żeby nie czekać na windę. Kiedy wyszedłem z budynku usiadłem na ławkę obok firmy. Oparłem się plecami o oparcie i zadarłem głowę do góry. Spoglądałem w piękne, błękitne niebo.

Oczami Sakury;
Zdziwiło mnie trochę zachowanie Naruto, bo nawet do mnie nie podszedł, a z gabinetu wyszedł jakby ktoś go gonił.
- To jak Sakura, umówiłabyś się ze mną na kolację? - Isao stał bardzo blisko mnie i gładził mnie prawą ręką po policzku już od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że Naruto tego nie zauważył, kiedy wychodził.
- Mówiłam ci już przecież, że mam chłopaka. - Odpowiedziałam.
- Chłopaka można zmienić. - Uśmiechnął się i zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Pocałował mnie. Stanęłam jak wryta, ale po paru sekundach go odepchnęłam.
- Co ty do cholery robisz! Do końca cię popieprzyło!? Nie rozumiesz, że nie jestem tobą zainteresowana?
- Dobrze, zmienisz jeszcze zdanie, a tymczasem wychodzę. Powiedz mojemu ojcu, że poszedłem na zewnątrz. - Uśmiechnął się i wyszedł.
- A co ja jestem? Twoja sekretarka? - Powiedziałam do siebie. - Kurczę, i co ja mam teraz zrobić? - Dodałam po cichu. Nie wiem, czy powiedzieć o tym co tu zaszło Naruto. Chciałabym być z nim szczera, ale jeżeli się dowie wpadnie w szał. Może lepiej to przemilczę. Z drugiej strony, on powiedział mi o tym, że całował się z Kimiko, ale to są dwie różne rzeczy. Cholera, sama już nie wiem co mam zrobić. Najlepiej wrócę do pakowania rzeczy.

Oczami Naruto;
Siedziałem na ławce i spoglądałem od kilku minut w niebo. Nagle z budynku wyszedł Isao i do mnie podszedł. Spojrzałem w jego kierunku.
- Więc to ty byłeś właścicielem tej wspaniałej firmy? - Spytał z uśmiechem.
- Tak, a co?
- Nic, tak po prostu zastanawiam się, co cię skłoniło do sprzedania takiej wspaniałej firmy.
- Nie uważasz, że to moja sprawa? - Odgryzłem się.
- Okey, okey. Wyluzuj się trochę. Mam pytanie, czy ta sekretarka, jak jej tam... Sakura zostaje w firmie?
- Czemu pytasz? - Spytałem z ciekawości.
- Stary muszę ci przyznać, że wiedziałeś kogo wybrać na tą posadę. Ta gorąca laska nieźle całuje. Testowałeś już ją w łóżku? - Nie wytrzymałem i walnąłem go z pięści w pysk. Przewrócił się, a ja rzuciłem się na niego i zacząłem okładać pięściami jego twarz. Zobaczyłem krew na swoich rękach i przestałem go bić. To była chwila nieuwagi. Uderzył mnie raz, a porządnie w twarz. Poleciała mi krew, splunąłem ją na ziemię. Wstałem z niego, bo mimo wszystko nie chciałem go zabić. Podniósł się i stanął naprzeciwko mnie.
- Jeszcze raz powiesz tak o Sakurze, to cię zabije! Rozumiesz?! Lepiej zejdź mi z oczu!
- Jak sobie chcesz i tak ona będzie moja. Każda laska mi ulega. Rozumiesz? Każda. - Uśmiechnął się i odszedł. Teraz to dopiero byłem wściekły na całego. Uderzyłem pięścią w ścianę budynku, żeby rozładować trochę swoją złość. Usiadłem na ławkę, zauważyłem, że z nosa też poleciała mi krew. Koszula zakrwawiona, włosy w całkowitym nieładzie, po prostu świetnie. Jeszcze do tego zauważyłem Ino jak wychodzi razem z Sasuke i Sakurą z firmy.
- Naruto! Ja pierdziele, tak to jest zostawić cię na chwilę samego. - Odezwała się Ino. - Co się stało? Dlaczego jesteś cały we krwi? - Spytała Yamanaka.
- Nic się nie stało. Po prostu leci mi krew. Musi być powód? - Odpowiedziałem złośliwie. Nie chciałem być niemiły, ale byłem mocno zdenerwowany. Nie wiedziałem na kogo bardziej, na Sakurę, czy tego idiotę.
- Okey, nie chcesz, to nie mów. - Odparła.
- Ino, przepraszam. Nie chciałem być niemiły.
- Ale byłeś. - Odpowiedziała.
- Wiem, przepraszam. Jestem trochę zdenerwowany. Pobiłem się.
- Okey, nie będę pytała z kim. Sakura, jak dojedziecie do domu to go opatrz. - Powiedziała Ino i spojrzała na mnie z troską. Wstałem z ławki i poszedłem do samochodu, Sakura powędrowała za mną. Całą drogę się do mnie nie odzywała tak, jakby wiedziała, że to z jej powodu jestem zły. Dojechaliśmy do domu i weszliśmy do środka. Usiadłem w salonie na kanapie. Po chwili weszła Sakura z miską wody i wacikami do przemycia ran. Postawiła to wszystko na stolik do kawy i usiadła obok mnie. Zamoczyła wacik.
- Nie ruszaj się, przemyję ci ranę na ustach. - Zbliżyła namoczony wacik do moich warg, a ja syknąłem z bólu. - Przepraszam, postaram się robić to delikatniej. - Wróciła do poprzedniej czynności. Patrzyłem na jej skupioną twarz.
- Naruto? Powiesz mi z kim się biłeś i dlaczego? - Spytała patrząc mi w oczy.
- Czy to ma jakieś znaczenie? - Powiedziałem chłodnym tonem głosu.
- Proszę odpowiedz mi. Biłeś się z Isao, mam rację?
- Tak, uderzyłem go.
- Mogę wiedzieć dlaczego?
- Bo zasłużył.
- Dlaczego zasłużył? Możesz to jakoś rozwinąć, bo nie wiem o co ci chodzi.
- Sakura, sama wiesz czemu. Nie jesteś głupia, więc trochę pomyśl.
- Jesteś o mnie zazdrosny, mam rację, czy się mylę? - Spytała z uśmiechem.
- Całowałaś się z nim i ze sobą flirtowaliście. Nie jestem ślepy, zauważyłem. - Powiedziałem bezuczuciowym głosem.
- Więc o to ci chodzi. Po pierwsze, to on mnie pocałował i poza tym skąd o tym wiesz?
- On mi powiedział.
- A po drugie, skąd przyszło ci do głowy, że taki laluś może mi się podobać? - Spytała ze śmiechem w głosie.
- Nie okłamiesz mnie, wiem, że ci się podobał. Widziałem jak na niego patrzysz i się uśmiechasz. - Podniosłem lekko głos. - I tak, jestem o ciebie cholernie zazdrosny! - Objęła moją twarz rękami.
- Naruto, cieszę się trochę, że jesteś o mnie zazdrosny, bo to dowodzi tego, iż nie jestem ci obojętna, ale to ciebie kocham i z tobą chcę być. Żeby było jasne, to on mnie pocałował, a ja go odepchnęłam. Rozumiesz? - Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w usta. - A teraz zdejmij tą koszulę i przebież się w inne ubrania. - Wstałem i poszedłem do łazienki. Stanąłem przed lustrem, żeby obejrzeć twarz. Miałem sporo rozcięte usta i łuk brwiowy lewego oka. Nawet nie wiedziałem, że tak mocno mnie uderzył. Zdjąłem z siebie ubrania i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem letnią wodę i namydliłem całe ciało żelem. Spłukałem się i umyłem włosy. Wyszedłem spod prysznica i ubrałem się w jeansy i pomarańczową bluzę z kapturem. Przeczesałem dłonią włosy. Wyszedłem z toalety i powędrowałem do korytarza. Zajrzałem do salonu. Sakura siedziała na kanapie i oglądała telewizję. Nadal jestem na nią trochę zły, niby wszystko mi wytłumaczyła, ale byłem wkurzony, bo całowała się z tym palantem.
- Sakura, wychodzę. Muszę się przewietrzyć.
- Tylko szybko wracaj, bo jest już późno. - Wyszedłem z domu, było już ciemno. Nie wiedziałem gdzie mam się podziać, więc padło na to, że pójdę do parku. Znajdował się nieopodal mojego starego domu. Było tak ciemno, że gdyby nie latarnie to nic bym nie widział. Spojrzałem na wyświetlacz zegarka, wskazywał godzinę dwudziestą pierwszą. Mijałem po drodze sporo ludzi jak na tą porę. Skręciłem za krzyżówkami w prawo i dotarłem do parku. Usiadłem na ławce. Położyłem ręce na kolana i spuściłem głowę w dół tak, że patrzyłem prosto na ziemię. Ten spacer dobrze mi zrobił, bo przestała boleć mnie głowa. Oparłem się plecami o oparcie ławki i spojrzałem w niebo. Zauważyłem okrągły księżyc i mnóstwo gwiazd. Przypomniało mi się, że zapomniałem powiedzieć Sakurze, iż dzisiaj po spotkaniu dzwonił do mnie prawnik. Nie jestem już żonaty. Dostałem rozwód. Bardzo się z tego cieszę, bo w końcu mogę normalnie spotykać się z Sakurą. Zrobiło się zimno, więc naciągnąłem kaptur na głowę. Obok mnie na ławkę usiadła kobieta. Spojrzałem na nią i zauważyłem, iż to Kimiko. Zapomniałem, że jeszcze kiedy byliśmy razem wychodziliśmy raz w tygodniu na spacer właśnie do tego parku. Spojrzała na mnie.
- Naruto, nie spodziewałam się, że cię tu zastanę.
- Tak, ja też nie myślałem, że tu jeszcze kiedykolwiek przyjdę. - Uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Co ci się stało? - Złapała mnie za twarz i pogładziła palcem moje usta.
- Emmm pobiłem się. - Odpowiedziałem lekko zażenowany tą sytuacją.
- Przepraszam. - Cofnęła szybko rękę.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnąłem się.
- Mogę cię zapytać z kim się biłeś i dlaczego?
- Z takim jednym dupkiem. Poszło o Sakurę. - Nawet nie wiem dlaczego jej to wszystko powiedziałem.
- Mhm znów ta Sakura. Przepraszam, ale nadal cię kocham i jest mi trochę z tym ciężko, że kochasz kogoś innego. Więc co zrobił, że zasłużył na lanie? - Uśmiechnęła się. I tak już jej dużo powiedziałem. Dlaczego miałbym nie mówić Kimiko nic więcej? Spojrzałem przed siebie.
- Pocałował ją.
- W takim razie dobrze zrobiłeś, że go uderzyłeś. Słuchaj, Naruto chcę cię naprawdę szczerze przeprosić za to, że rozwaliłam nasz związek. Zdaję sobie z tego sprawę, że to przeze mnie się rozpadł i jest mi naprawdę przykro. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.
- Okej, słuchaj. - Patrzyłem jej w oczy. - Jutro wyjeżdżam do Konohy i chyba już nigdy się nie spotkamy, więc ci wybaczam. - Uśmiechnąłem się. Po co mam się na nią złościć? Po prostu nam nie wyszło i tyle. Nie będę się na niej za to mścić.
- A więc wyjeżdżasz. Na stałe? - Posmutniała.
- Mhm. Hej, na pewno znajdziesz kogoś na kim będzie ci zależało. Tylko go nie zdradzaj. - Uśmiechnąłem się. Trochę dziwnie było mi z nią rozmawiać.
- Raczej już nikogo takiego nie znajdę. - Uśmiechnęła się. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał godzinę dwudziestą drugą.
- Lepiej już pójdę, jest już późno.
- Poczekaj jeszcze. Mogę spytać gdzie mieszkasz?
- Z Sakurą.
- No tak, przecież jesteście razem.
- Przepraszam, ale powinienem już iść. - Wstałem z ławki, ona zrobiła to samo i się rozpłakała.
- Kimiko, dlaczego płaczesz?
- Bo... bo cię już nie zobaczę. Przytulisz mnie na pożegnanie?
- Pewnie. - Uśmiechnąłem się i mocno ją przytuliłem. Stałem tak kilka minut i słyszałem jej szlochanie. Odsunąłem się i spojrzałem dziewczynie w oczy.
- Żegnaj Kimiko, może jeszcze kiedyś się spotkamy. Mam do ciebie prośbę, przekaż twojemu ojcu, że pieniądze przeleję mu na konto.
- Jakie pieniądze? - Zapomniałem, że ona o niczym nie wie.
- Pożyczałem od niego kiedyś na rozwinięcie biznesu. Nie mówiłem ci, bo byłaś temu przeciwna, a ja nie chciałem cię martwić.
- Dobra, przekażę mu. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy. Żegnaj Naruto. - Odwróciłem się i poszedłem prosto do domu. Wyjąłem z kieszeni telefon i postanowiłem, że napiszę do Sakury.

22:15, Ja:
Wracam do domu, niedługo będę.
22:16, Sakura:
Okey, nie mogę się doczekać :*

Podłączyłem do telefonu słuchawki i wsadziłem je do uszu. Włączyłem piosenki. Uznałem, że jeżeli będę czegoś słuchał to szybciej minie mi czas. Do domu miałem jakieś dziesięć minut drogi. Po drodze minąłem kilka osób. Jest Sobota, więc myślałem, że ludzi na ulicach będzie znacznie więcej. Kiedy dotarłem do drzwi wyjąłem słuchawki z uszu i schowałem je do kieszeni bluzy. Wszedłem do mieszkania, z salonu dochodziły dźwięki z telewizora. Zdjąłem buty i kaptur. Powędrowałem do salonu i usiadłem obok Sakury na kanapę. Złość na nią już mi przeszła.
- Długo cię nie było. Co robiłeś? - Spytała patrząc w telewizor.
- Spacerowałem. Poszedłem do parku. - Sakura się przysunęła i we mnie wtuliła.
- Nie jesteś już na mnie zły?
- Nie. - Odpowiedziałem.
- Naruto?
- Mhm? - Odsunęła się ode mnie i spojrzała prosto w moje oczy.
- Nie chcę się kłócić, czy coś, ale czemu do jasnej cholery pachniesz damskimi perfumami? - Na moją twarz wkradł się uśmieszek.
- Obściskiwałem się z taką jedną dziewczyną w parku. - Uśmiechnąłem się zadziornie i dostałem po głowie poduszką.
- Au! Za co to? - Pomasowałem się w miejsce, w które zostałem uderzony.
- Z kim byłeś w tym cholernym parku!? Gadaj!
- Dobrze, już dobrze. Nie krzycz, zaraz ci powiem.
- Więc słucham.
- Byłem z Kimiko. - Zobaczyłem, że dziewczyna otwiera usta, żeby coś powiedzieć. Wyprzedziłem ją. - Zanim coś powiesz to mnie posłuchaj. Okey? - Spytałem.
- Mhm.
- Poszedłem do parku i posiedziałem tam chwilę czasu, zauważyłem, że jakaś kobieta siada obok mnie. Później spostrzegłem, że to Kimiko. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Później na pożegnanie ją przytuliłem i się rozeszliśmy do domów. - Uśmiechnąłem się.
- Całowałeś się z nią?
- Nie, nie całowałem się z nią. Sakura, proszę cię. Za kogo ty mnie uważasz?
- Po prostu się pytam. Nie zdziwiłabym się gdybyś chciał się w ten sposób na mnie odegrać za ten dzisiejszy incydent.
- Nie jestem taki. Zmieniając temat, spakowałaś się już?
- Mhm, ciebie też spakowałam. - Uśmiechnęła się.
- Zapomniałem ci rano powiedzieć, że dostałem rozwód i już nie jestem mężem Kimiko.
- To jest świetna wiadomość. - Uśmiechnęła się i cmoknęła mnie w usta.
- Też tak uważam. To co oglądamy? - Sakura się we mnie wtuliła, a ja objąłem ją prawą ręką.
- Co tylko chcesz. Mi to obojętne, ważne, że z tobą. - Odpowiedziała.
- Skoro tak, to pooglądamy jakąś komedię. - Uśmiechnąłem się i zacząłem szukać po wszystkich kanałach jakiegoś fajnego filmu. Po paru minutach coś znalazłem. Tytuł miał dziwny ,,Nauki przedmałżeńskie'', z początku myślałem, że to film dokumentalny, ale przeczytałem, że to komedia. Siedzieliśmy w milczeniu. Sądziłem, że Sakura ogląda film, i dlatego się nie odzywa. Postanowiłem do niej zagadać.
- Podoba ci się film? - Nie dostałem odpowiedzi. - Kochanie? - Nadal cisza. Spojrzałem na nią. Śpi. Mogłem się tego domyślić, wyłączyłem telewizję i ostrożnie wstałem z kanapy tak, żeby jej nie obudzić. Przykryłem ją kocem i poszedłem się przebrać i umyć do łazienki. Kiedy wyszedłem z toalety powędrowałem do salonu. Stanąłem naprzeciwko kanapy. Sakura wyglądała słodko, uśmiechnąłem się na jej widok. Wziąłem ją ostrożnie na ręce i zaniosłem do sypialni. Położyłem Sakurę na łóżko i nakryłem kołdrą. Zastanawiałem się, czy iść do drugiego pokoju, czy zostać tutaj. Wybrałem pierwszą opcję. Nie będę wwalał się do niej do łóżka. To, że pozwoliła mi wczoraj, nie znaczy, że chciałaby, żebym teraz również z nią spał. Kiedy dotarłem do pokoju wgramoliłem się pod kołdrę. Zasnąłem bardzo szybko, bo byłem zmęczony, a poza tym muszę się wyspać, bo jutro wracamy do kochanej Konohy.

Oczami Sakury;
Rano obudził mnie dźwięk budzika, zapomniałam, że ustawiałam go na dziewiątą dwadzieścia jeszcze wtedy, kiedy Naruto był na spacerze. Wyłączyłam go i z powrotem położyłam się na łóżko. Przekręciłam głowę w prawą stronę i spostrzegłam, że Naruto ze mną nie spał. Co tak w ogóle stało się wczoraj? Nie pamiętam, bo najwyraźniej zasnęłam. Blondynek musiał mnie przenieść do sypialni i sam poszedł spać do drugiego pokoju. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Podeszłam do drzwi balkonowych i je otworzyłam, wyszłam na zewnątrz. Dzień zapowiadał się słoneczny. Z uśmiechem na twarzy weszłam z powrotem do sypialni. Pościeliłam łóżko i wyszłam z pokoju. Przez korytarz szłam bardzo cicho, przechodziłam obok sypialni Naruto, drzwi były otworzone, więc weszłam. Łóżko stało po lewej stronie, podeszłam i usiadłam na nie. Blondyn uśmiechał się przez sen, miał włosy w całkowitym nieładzie. Po prostu wyglądał słodko. Pocałowałam go w usta, a on zaczął się przebudzać.
- Hej, czemu nie śpisz? - Powiedział zaspanym głosem. Podniósł się i oparł plecami o ścianę za łóżkiem.
- Kochanie, jest Niedziela. Zapomniałeś, że dzisiaj wyjeżdżamy do Konohy? Kiedy byłeś na spacerze zadzwoniła Ino i spytała, o której wyjeżdżamy. Ona i Sasuke chcą z nami jechać, bo ich samochód się popsuł. Powiedziałam, że gdzieś tak około jedenastej.
- No to świetnie. - Uśmiechnął się. - Która godzina?
- Jest już dziewiąta trzydzieści. Naruto?
- Mhm?
- Czemu ze mną nie spałeś? - Uśmiechnął się.
- Bo nie chciałem ci się ładować do łóżka bez twojego pozwolenia. Mimo pozorów jestem grzecznym chłopcem. - Uśmiechnął się zadziornie.
- Może zjemy śniadanie, co?
- Z chęcią. Co proponujesz?
- No nie wiem, a co byś chciał? - Spytałam z uśmiechem.
- Na razie to chcę buziaka. - Uśmiechnął się zadziornie. Pochyliłam się i cmoknęłam go szybko w usta.
- Wyglądało tak, jakbyś całowała oślizgłą, ohydną żabę. - Zaczęłam się śmiać. - Nie śmiej się, chcę prawdziwego buziaka. - Uśmiechnął się. Pocałowałam go, i kiedy w końcu się od niego uwolniłam wstałam i bez słowa wyszłam z pokoju. Nie wiem dlaczego, ale droczenie się z nim dawało mi niezmierną satysfakcję.

Oczami Naruto;
Już od rana działa na moje nerwy. Jak ona mogła przyjść, dać mi buziaka i sobie pójść? To jest niedopuszczalne, ostatnio się tak ze mną drażni. Wstałem z łóżka i poszedłem do toalety. Wziąłem szybki prysznic. Ubrałem się w pomarańczową bluzę z napisami i jeansowe spodnie. Kiedy wszedłem do kuchni zobaczyłem, że Sakura przygotowała już śniadanie. Usiadłem do stołu.
- Herbata czy kawa? - Spytała.
- Poproszę herbatę. - Odwróciła się z dzbankiem w dłoni i postawiła go na stół. Uśmiechnęła się do mnie. Zauważyłem, że się już przebrała. Miała na sobie biały sweterek i jeansy. Usiadła naprzeciwko mnie.
- Czemu nie jesz?
- Bo się na ciebie zapatrzyłem. - Uśmiechnąłem się.
- Wiesz kochanie, radziłabym się pośpieszyć, bo jest już dziesiąta, a o jedenastej mieliśmy być u Ino i Sasuke.
- Okey. - Odpowiedziałem i zacząłem jeść pyszną jajecznicę. Wypiłem herbatkę i pozmywałem naczynia. W tym czasie Sakura spakowała do końca wszystkie rzeczy. Wyniosłem bagaże i zapakowałem je do samochodu. Dziewczyna zamknęła dom i rozliczyła się z właścicielką, od której wynajmowała mieszkanie. Wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod dom Sasuke. Mężczyzna zapakował Ino i swój bagaż do bagażnika i usiedli z tyłu. Sakura siedziała ze mną z przodu od strony pasażera. Wyruszyliśmy w drogę o planowanej godzinie. W trakcie jazdy rozmawialiśmy i wspominaliśmy stare czasy.
- Naruto? Co zamierzasz zrobić z samochodem? Przecież nie wiedziesz nim do wioski. - Odezwał się Sasuke.
- Masz rację. Sam nie wiem co mam z nim zrobić. Pewnie go sprzedam za marne grosze komuś z miasteczka, z którego będziemy płynąć łodzią. - Nasza wioska znajdowała się daleko od wielkiego miasta. Musieliśmy przepłynąć przez wielkie wody, aby dotrzeć, że tak powiem na drugi ląd. U nas nie było samochodów, czy innych głupot. Tak naprawdę pochodzę z wioski, w której są Shinobi. Nigdy nie mówiłem tego mojej byłej żonie, czy komuś innemu. Moi wszyscy znajomi oraz tata z mamą są Shinobi. Jednak ja, Sasuke, Ino i Sakura wybraliśmy inne życie. Wiem, że moja dziewczyna również, bo ją o to pytałem. Co prawda wyjechaliśmy z wioski w wieku osiemnastu lat, ale do tego wieku szkoliliśmy się w Akademii na Shinobi. Tak naprawdę niewiele pamiętam z tego okresu, tak jakby ktoś częściowo wymazał mi pamięć. Pamiętam tylko to, że odbywaliśmy szkolenie na Shinobi, ale nie pamiętam tego, czego się tam nauczyłem. Czułem się tak, jakby ktoś odebrał mi wspomnienia.
- No i jesteśmy na miejscu. - Powiedziałem z radością. - To co, wysiadamy i idziemy na łódź. - Uśmiechnąłem się.
- Mhm, już nie mogę się doczekać, kiedy dotrzemy do wioski. - Powiedziała Sakura.
- Nie wierzę, zobaczę w końcu mamuśkę i tatuśka! - Wykrzyknęła uradowana Ino.
- Dziewczyny, możecie już iść, a ja z Naruto weźmiemy plecaki z bagażnika. Już nie mogę doczekać się pieszej wędrówki do wioski. - Sasuke uśmiechnął się szatańsko.
- Hmmmm, Sasuke, czy ty coś sugerujesz? - Spytała Ino.
- Nie. No skąd. A tak na poważnie pewnie będziemy robić postoje na noc. Dobrze, że macie mądrych chłopaków, którzy wzięli ze sobą namioty.
- No pewnie, co my byśmy bez was zrobiły. - Powiedziała sarkastycznie Sakura.
- Oj kochanie. Muszę cię rozczarować, bo śpisz z Naruto, a ja z Sakurcią. - Ino uśmiechnęła się triumfalnie i poszła razem z moją dziewczyną na łódź. Ja i Sasuke podeszliśmy do bagażnika. Otworzyłem go. Wzięliśmy walizki i zanieśliśmy je na statek. Tak naprawdę były to plecaczki z ubraniami i jedzeniem na drogę. Wzięliśmy mało rzeczy, bo wiedzieliśmy, że będziemy musieli dotrzeć później na piechotę do wioski.
- Naruto, zostań tu, a ja opchnę samochód i do was wrócę. Chcesz coś z niego zabrać?
- Dzięki. - Uśmiechnąłem się. - To wszystko co jest w samochodzie mnie nie obchodzi.
- Okey, zaraz wracam. - Sasuke poszedł i po kilku minutach wrócił. Weszliśmy na łódź, po czym wypłynęliśmy z portu. Dziewczyny i Uchicha usiedli gdzieś na łodzi i rozmawiali, a ja stałem oparty o barierkę i patrzyłem w wodę. Próbowałem przypomnieć sobie swoją przeszłość, ale ilekroć to robiłem zaczynała piekielnie boleć mnie głowa. Zacząłem zastanawiać się jak moi rodzice zareagują na mój rozwód i na to, że wracam do wioski. Zapewne z tego pierwszego będą niezadowoleni, ale z drugiej strony powinni się cieszyć, bo będą mieć mnie blisko siebie. Oparłem się plecami o barierkę, położyłem na nią ręce i patrzyłem w stronę moich przyjaciół. Mój wzrok spoczął na Sakurze. Od razu na moją twarz wdarł się uśmiech. Dziewczyna zawzięcie rozmawiała z Ino. Płynęliśmy już ze trzy godziny, więc w godzinę powinniśmy dotrzeć w planowane miejsce. Później do wioski dotrzemy na piechotę.
- Czemu do nas nie podejdziesz, tylko tu sam stoisz? - Zapytała Sakura tuląc się do mnie. Objąłem ją.
- Musiałem trochę pomyśleć.
- Pomyśleć nad czym? - Spytała lekko się oddalając. Położyła ręce na moje ramiona i się uśmiechnęła.
- Nie jestem pewny jak rodzice zareagują na mój dość szybki rozwód. - Odpowiedziałem.
- Na pewno cię zrozumieją. Zresztą po tym co zrobiła ci Kimiko miałeś prawo się z nią rozwieść nie pytając nikogo o zdanie. - Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją w usta.
- A to za co? - Spytała z uśmiechem.
- Za to, że jesteś taka mądra. - Odpowiedziałem. Dziewczyna się we mnie wtuliła. Po chwili Sakura ciągnęła mnie za rękę w stronę Ino i Sasuke. Usadowiłem się obok mojej najlepszej przyjaciółki, a różowo włosa usiadła mi na kolana.
- Przystojniaczku ile zostało nam do końca podróży? - Spytała Ino.
- Myślę, że gdzieś godzina i będziemy na miejscu, mała. - Uśmiechnąłem się. Czas minął nam bardzo szybko. Zawdzięczamy to temu, że na statku graliśmy w karty. Nie obyło się od śmiechów i lekkich kłótni. Wyszliśmy z łodzi. Ja i Sasuke wzięliśmy plecaki, tak, że dziewczyny nie musiały nic brać. Powoli zaczynało się ściemniać.
- Sakura czujesz to? - Spytała uśmiechnięta Ino.
- Ty się jeszcze pytasz? Pewnie, że czuję. W końcu wróciliśmy tam, gdzie zawsze powinniśmy być. Czuję się w pełni szczęśliwa. - Objąłem Sakurę w talii i zaczęliśmy iść w stronę wioski. Sasuke złapał Ino za rękę.
- Na szczęście stąd do wioski jest niedaleko. - Powiedziała rozradowana Yamanaka. W tle słyszeliśmy świergot ptaków. Szliśmy dróżką, naokoło nas było mnóstwo drzew i krzaków.
- Masz rację, kiedy jesteśmy już tak blisko to jeszcze bardziej jestem podekscytowana. - Odpowiedziała Sakura. Ja i Sasuke przysłuchiwaliśmy się rozmowie.
- Dziewczyny? - Odezwałem się.
- Tak? - Odpowiedziały równocześnie.
- Naprawdę będziecie spały razem w namiocie? - Spytałem. Wychyliłem się do Sasuke i uśmiechnąłem do niego.
- No właśnie, a jak ktoś się do was wkradnie, albo będzie wam zimno, to co zrobicie? Chyba potrzebujecie ochrony. - Sasuke zrozumiał o co mi chodziło. Dziewczyny spojrzały się na siebie i kiwnęły głowami.
- Dobrze, ja będę spała z tobą, a Sakura z Naruto. Tylko bez żadnych sztuczek. - Powiedziała groźnym tonem głosu Ino. Uśmiechnąłem się do Sasuke. Godzina minęła nam bardzo szybko, znaleźliśmy małą polankę i rozstawiliśmy namioty. Sasuke rozpalił ognisko, upiekliśmy kiełbaski.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę już spać. - Odezwała się Sakura.
- Więc idę z tobą kochanie. - Uśmiechnąłem się do niej zadziornie.
- My też już idziemy, prawda? - Spytała Ino. Sasuke odpowiedział jej uśmiechem. Pożegnaliśmy się i poszliśmy do namiotów. Sakura położyła się obok mnie. Leżała na plecach. Zgiąłem lewy łokieć i oparłem głowę na ręce. Zacząłem na nią patrzeć.
- Naruto, przestań, bo to jest krępujące. - Uśmiechnąłem się. Zbliżyłem do niej głowę i ją pocałowałem. Sakura wplotła dłonie w moje włosy. Prawą rękę oparłem na jej lewym udzie. Na początku całowaliśmy się spokojnie, ale później nasz pocałunek stał się bardziej żywszy i namiętny. W pewnym momencie przewróciła mnie na plecy i się na mnie położyła. Wodziłem dłońmi po całych plecach dziewczyny, rysując na nich niewidzialne wzory. Sakura zadrżała w odpowiedzi na mój dotyk, co mi się bardzo spodobało. Znudziła mi się ta pozycja, więc z nią usiadłem. Zjechałem z pocałunkami na jej obojczyk. Dziewczyna podniosła głowę do góry. Później wróciłem do ust Sakury. Oderwałem się od niej na chwilę i zdjąłem swoją bluzę. Uśmiechnąłem się i z powrotem zacząłem ją całować. Zahaczyłem o bluzkę dziewczyny i nie widząc sprzeciwu ściągnąłem ją. Sakura została w koronkowym staniku i jeansach. Położyłem ją delikatnie na posłanie. Zjechałem dłonią z biodra dziewczyny w dół. Moja ręka zatrzymała się na jej udzie. Zacząłem całować ją po całym ciele. Dziewczyna jęknęła. Sakura doprowadzała mnie do szaleństwa. Nie mogłem skupić się w jej towarzystwie. Nawet nie wie, jak mnie rozpaliła.

Oczami Sakury;
Poczułam jak Naruto zaczyna rozpinać guzik od moich jeansów. Pod jego dotykiem moje ciało drżało. Teraz, albo nigdy. Złapałam go za twarz i lekko odsunęłam, tak, żebym mogła patrzeć w jego oczy.
- Przepraszam, ale nie mogę. - Naruto na mnie spojrzał i się uśmiechnął.
- To ja powinienem przeprosić, za bardzo się rozpędziłem.
- Nie chodzi o to. Ja nigdy... no... bo ja nigdy z nikim się jeszcze nie kochałam. - Wypaliłam i odwróciłam wzrok. Naruto się zaśmiał.
- Dobrze, rozumiem, ale to nie powód do wstydu. - Wziął mnie za podbródek i odwrócił moją głowę w swoją stronę. Pocałował mnie. - To jest dowód na to, że jesteś porządną dziewczyną.
- Nie gniewasz się na mnie? - Spytałam.
- Nie mam za co. - Uśmiechnął się i położył na plecy. Ja się do niego przysunęłam i przytuliłam. Naruto mnie objął.

Oczami Naruto;
Przyznaję się, że za bardzo się rozpędziłem, mogłem sobie dać spokój. Teraz Sakura w mojej obecności może czuć się trochę skrępowana.
- Naruto, mogę cię o coś spytać?
- Pytaj o co chcesz. - Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
- Czy... robiłeś to tylko z Kimiko? - Zaśmiałem się.
- Czemu się śmiejesz?
- Przepraszam, trochę zdziwiło mnie to o co pytasz. Odpowiadając na twoje pytanie, to tak, tylko z nią.
- Miałeś jeszcze inne dziewczyny?
- Nie. Mogę teraz ja cię o coś spytać?
- Pytaj o co chcesz. - Przytoczyła moje słowa i się uśmiechnęła.
- Miałaś tylko jednego chłopaka, czy więcej?
- Tylko jednego.
- Mieszkaliście razem?
- Mhm.
- Kochałaś go?
- Nie wiem, może to było tylko zauroczenie.
- Widział cię nago? - Spytałem, żeby ją trochę rozweselić. Walnęła mnie lekko pięścią w tors i zaczęła się śmiać. - No, więc widział, czy nie? - Ponowiłem pytanie.
- Nie. Jak myślisz, twoi rodzice mnie zaakceptują? - Spytała.
- A dlaczego uważasz, że nie?
- Bo mogą pomyśleć, że to ja rozbiłam twoje małżeństwo. - Sakura jeździła palcem po moim torsie.
- Zapewniam, że oni nie tylko cię polubią, ale pokochają. - Uśmiechnąłem się.
- Ile nam jeszcze zostało, żeby dojść do wioski? Trochę się pogubiłam. - Przyznała.
- Niedługo, tak naprawdę to z pół godziny i będziemy na miejscu. Moglibyśmy iść dalej, ale każdy jest zmęczony, więc lepiej, że rozbiliśmy namioty, bo możemy odpocząć. - Porozmawialiśmy jeszcze trochę i zasnęliśmy.

***

Obudziłem się, bo było mi strasznie duszno. Spojrzałem na godzinę, było po szóstej nad ranem. Sakura nadal spała obok mnie. Zsunąłem ją ostrożnie, żeby się nie obudziła i wyszedłem z namiotu bez koszulki w samych spodniach. Na zewnątrz było ciepło. Postanowiłem poszukać jakiegoś zbiornika z wodą. Oddaliłem się trochę od namiotu i prawdopodobnie usłyszałem dźwięk spadającego wodospadu. Poszedłem kilka kroków przed siebie, przedarłem się przez krzaki i dotarłem na miejsce. Widok był przepiękny. Zdjąłem ubrania i wszedłem do wody. Cały się zanurzyłem. Kiedy zabrakło mi powietrza wynurzyłem się, od razu przejechałem dłonią po włosach, żeby nie opadały mi na oczy. Tego mi było potrzeba, woda była chłodna, więc trochę mnie orzeźwiła. Szczerze mówiąc potrzebowałem tego od wczoraj. Wyszedłem z wody i się ubrałem. Kiedy doszedłem do naszego obozowiska zauważyłem, że pali się ognisko i wszyscy już nie śpią. Śpiwory były całkowicie złożone.
- Cześć przystojniaczku, gdzie cię tak zmoczyło? - Spytała podejrzliwie Ino.
- Hey mała. Musiałem się trochę ochłodzić. - Uśmiechnąłem się do Sakury i do niej podszedłem. Siedziała na jakimś pniu obok ogniska.
- Cześć kochanie. - Uśmiechnąłem się i ją pocałowałem.
- Hey. - Odwzajemniła mój uśmiech.
- Naruto, możemy już ruszyć dalej. Chyba, że chcesz coś zjeść. - Powiedział Sasuke.
- Nie, możemy już iść. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu wrócimy do wioski. - Zebraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy dalej. Szliśmy już bardzo długi czas, wszyscy zauważyliśmy widoczną bramę wioski.
- Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy już tak blisko. - Odezwała się podekscytowana Ino.
- Mnie zaraz rozsadzi od środka ze szczęścia. - Przyznała Sakura.
- Co zrobimy jak wejdziemy przez bramę? - Spytałem.
- Jak to co? - Sasuke odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Rozejdziemy się i każdy pójdzie w swoją stronę? - Zadałem pytanie.
- Tak, a myślałeś, że gdzie pójdziemy? - Spytał Sasuke.
- No nie wiem. Tak się zapytałem. Szczerze mówiąc to się stresuję. Nie wiem co mam powiedzieć, kiedy pójdę do rodziców. - Uśmiechnąłem się. Sakura ścisnęła bardziej moją rękę.
- Spokojnie kochanie. Poradzisz sobie. - Staliśmy teraz przed bramą. Na pierwszy rzut oka nic się w wiosce nie zmieniło. Kiedy weszliśmy do Konohy stało się coś bardzo dziwnego. Wszystkie moje utracone wspomnienia zaczęły powracać tak, jakbym oglądał film. Między innymi takie: Team 7, w którego skład wchodziłem ja, Sasuke i... Sakura! Moja bezgraniczna miłość od młodych lat do różowo włosej. Wszystkie misje, w których razem uczestniczyliśmy. Odejście Sasuke w celu znalezienia mocy i rozpacz jego rodziców. Mój trening z ero- senninem. Powrót Uchichy do wioski. Związek Sakury i Sasuke. Mój powrót z trzyletniego treningu. Moja przyjaźń z Ino, a później nasz wyjazd do wielkiego miasta. Towarzyszył temu okropny ból głowy. Kiedy wszystko wróciło czułem się głupio. Co na to powie Sakura? Przecież ona nadal nie zerwała z Sasuke! Cholera! Wszystko się spieprzyło. Ja i Sakura w tym samym czasie się na siebie spojrzeliśmy. Puściła moją rękę i pobiegła przed siebie.
- Sakura! Poczekaj! Cholera jasna! - Sasuke z Ino się na siebie spojrzeli. - Wam też wszystko wróciło?
- Tak. - Odpowiedział mój przyjaciel.
- Emmm Sasuke? Co z nami teraz będzie, skoro wszystkie nasze wspomnienia wróciły? - Spytała Ino łamiącym się głosem. Uchicha uśmiechnął się do niej i pocałował ją w usta.
- Nic kochanie, kocham cię i tylko to się liczy. Naruto, porozmawiaj z Sakurą, może ona... może ona mnie nie kocha. Myślę, że to wszystko ją przerosło.
- Mam taki zamiar, ale najpierw pójdę do rodziców i spytam się ich co to wszystko ma znaczyć. Czemu Tsunade- baachan wymazała nam niektóre wspomnienia.
- Ino, przepraszam, ale już pójdę. - Pocałował ją i poszedł w kierunku swojej dzielnicy.
- Przystojniaczku wybacz, ale również pójdę do rodziców. Trzymaj się. - Ino pocałowała mnie w policzek, wyminęła i poszła w stronę swojego domu. Nie wiedziałem co teraz zrobię. Zacząłem iść w stronę domu rodziców. Teraz dopiero zrozumiałem, czemu cały czas ciągnęło mnie do Sakury, dlatego, że to ją kochałem i zawsze będę kochał. Kiedy dotarłem pod dom rodziców wszedłem na ganek. Zwinąłem dłoń w pięść i zapukałem. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałem moją matkę. Nie wiedziała co ma powiedzieć, była zaskoczona. Uśmiechnęła się i rzuciła mi na szyję z krzykiem.
- No nie wierzę! Mój kochany synek! Minato! Chodź tu szybko, zobacz kto wrócił! - Po chwili zza drzwi wyłonił się ojciec. Na mój widok szeroko się uśmiechnął i dołączył do naszego uścisku.
- Witaj w domu synu. - Odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Mama ciągle się do mnie tuliła, objąłem ją mocno. - Naruto, przyjechałeś sam, czy z Kimiko? - Spytał po chwili.
- No właśnie, może wejdziemy do domu i wszystko wam wytłumaczę? - Uśmiechnąłem się.
- Pewnie, przecież nie będziemy stać na dworze, wejdźmy do środka. - Przechodziliśmy przez korytarz. Skręciłem w prawo i wszedłem do salonu. W domu nic się nie zmieniło. Te same stare, piękne meble. Ciekawi mnie, jak wygląda mój pokój. W salonie na środku stał duży stół, przy którym mieściło się osiem pięknie zdobionych krzeseł. Po lewej stronie od drzwi znajdowała się duża ciemna kanapa, a naprzeciwko niej telewizor. Po prawej zaś piękna komoda, na której stało między innymi zdjęcie mojej siódmej drużyny.
- Kochanie, może zrobię ci coś do picia, co ty na to? - Spytała mama.
- Z chęcią. - Odpowiedział tata.
- Minato, nie pytałam się ciebie, tylko mojego małego skarba. - Uśmiechnęła się do niego promiennie.
- No pewnie, już wróciłeś, to mnie odstawi na bok. - Uśmiechnął się do mnie.
- Hmmm? Mówiłeś coś, czy mi się przesłyszało? - Spytała mamusia.
- Nie, no skąd. - Tata podniósł ręce w geście obronnym. Nawet nie wiedziałem, że się uśmiecham. Brakowało mi ich i to bardzo.
- To jak, chcesz coś do picia? - Ponowiła pytanie.
- Nie, dziękuję. Chciałbym, żebyś na chwilę usiadła. - Posłałem do niej mój najlepszy uśmiech. Mama usiadła obok taty.
- No, więc czemu nie ma z tobą Kimiko? - Spytał.
- No właśnie. To się może wam nie spodobać.
- Naruto, mów i nie denerwuj matki na stare lata. - Odpowiedziała moja rodzicielka.
- Rozwiodłem się. - Widziałem, że rodzice byli w wielkim szoku. - To nie z mojej winy, tylko z jej. Zdradzała mnie, a ja sobie na to nie pozwolę.
- No dobrze, skoro tak to nie będę udzielał ci porad o życiu. Dorosłeś i sam wiesz co dla ciebie najlepsze. W końcu wychowaliśmy cię na wspaniałego mężczyznę, prawda? - Tata się uśmiechnął.
- Teraz to wy musicie odpowiedzieć mi na kilka pytań. - Powiedziałem poważnym tonem głosu.
- No dobrze, o co chodzi syneczku? - Spytała mama.
- Kiedy jeszcze byłem żonaty poznałem piękną i mądrą dziewczynę. Wspominałem wam o niej. Ma na imię Sakura. Pokochałem ją i kiedy rozwiodłem się z Kimiko - tu trochę skłamałem - związałem się z Sakurą. Już w mieście czułem, że coś jest ze mną nie tak i nie mam wszystkich wspomnień z wioski, ale kiedy przeszliśmy przez tą cholerną bramę wszystko wróciło. Sakura ode mnie uciekła, bo przypomniała sobie, że kocha Sasuke, a mnie lubi jak przyjaciela. Możecie mi odpowiedzieć po co do cholery zabraliście mi wspomnienia?
- Ekhem... Naruto kochanie, to było potrzebne. W wiosce groziło wam ogromne niebezpieczeństwo i musieliśmy wysłać was bardzo daleko stąd. Sam wiesz, że ojciec zapieczętował w tobie demona o dziewięciu ogonach i ściga cię Akatsuki, Sasuke był ścigany przez Orochimaru, Ino śledziła pewna organizacja, która chciała posiąść informacje o jej jutsu, a Sakurę mógł ktoś porwać, aby zażądać wymiany, bo wszyscy wiedzą, że się przyjaźnicie. - Przetworzyłem sobie wszystkie informacje.
- Dobrze, rozumiem wszystko, ale nie wiecie jak się teraz czuję. Miłość mojego życia zostawiła mnie bez słowa i nie wiem, czy między nami wszystko jest w porządku.
- Bardzo nam przykro. Spróbuj z nią porozmawiać, może ona cię kocha. - Powiedziała mama.
- Dobrze, słuchajcie. Zostawię tu swoje rzeczy i pójdę pochodzić po wiosce. Zamierzam tu zostać na stałe, więc na pewno mnie nie wygonicie. - Uśmiechnąłem się.
- Nawet nie mamy zamiaru. - Odpowiedział tata. Wyszedłem na zewnątrz i spojrzałem na wielką górę gdzie wyrzeźbione były twarze wszystkich wspaniałych hokage, w tym mojego taty. Ostatnia, czyli piąta należała do Tsunade-baachan. Uśmiechnąłem się sam do siebie i poszedłem pochodzić po wiosce. Mijałem wiele znajomych twarzy. Wszystkie dziewczyny, które mijałem sympatycznie się do mnie uśmiechały. Dotarłem do parku. Rozejrzałem się i dostrzegłem burzę różowych włosów. Siedziała sama na ławce. Podszedłem do niej po cichu i usiadłem obok niej. Dziewczyna spojrzała się na mnie, ale później przeniosła wzrok przed siebie. Zauważyłem, że ma trochę czerwone oczy, prawdopodobnie od płaczu. Odwróciłem od niej twarz i patrzyłem pustym wzrokiem w dal. Żadne z nas się nie odzywało.
- Dlaczego płakałaś? - Odezwałem się w końcu ściszonym głosem.
- Naruto... przepraszam, że uciekłam bez słowa.
- Nie ma sprawy. Wiem jak się czujesz. Tak naprawdę kochasz Sasuke, a związałaś się ze mną, z twoim przyjacielem. Nie mam ci tego za złe. Nawet czuję się trochę głupio, bo gdybyś wtedy w namiocie nie przerwała to między nami mogło dojść do czegoś więcej, a tego na pewno byś nie chciała wiedząc to, co wiesz teraz.
- Nie, nie rozumiesz. Ja już sama nie wiem, czy kocham jego, czy ciebie. Wtedy, tam w namiocie to było coś cudownego i nigdy nie chciałabym tego cofnąć.
- Spokojnie. Jeżeli polepszy ci to humor to obiecuję, że nie będę cię naciskał. - Uśmiechnąłem się nieznacznie. - Ja spokojnie poczekam na twoją decyzję. Chcę, żebyś sobie wszystko poukładała. Rozmawiałaś już z rodzicami? Wytłumaczyli ci, dlaczego wymazali nam częściowo pamięć? - Spytałem.
- Tak.
- To... ja już pójdę. Kiedy już zdecydujesz wiesz gdzie mnie znaleźć. - Uśmiechnąłem się i wstałem. Poszedłem od razu do domu, kiedy wróciłem wszedłem na górę do swojego starego pokoju. Otworzyłem drzwi, po lewej stronie stało duże czarne łoże. Ściana, na jakiej stało była koloru mocnego czerwonego, tak jak i ta po lewej stronie łóżka. Reszta była szara. Naprzeciwko łóżka były drzwi od łazienki. Po prawej stronie okna stała czarna komoda na ubrania. Wszedłem do pokoju i rozpakowałem rzeczy z plecaka. Spojrzałem na zegarek, było już po piętnastej. Wziąłem z szafki czarne spodenki i poszedłem do łazienki. Zdjąłem ubrania i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem letnią wodę. Po moim ciele przebiegł przyjemny dreszczyk. Moje mięśnie zaczęły się rozluźniać. Umyłem się płynem do mycia ciała, po czym wziąłem szampon i wtarłem go we włosy. Spłukałem się i wyszedłem. Ubrałem się w spodenki. Nie zakładałem bluzki, bo było mi gorąco. Otworzyłem szafkę pod zlewem i wyjąłem z niej pewien naszyjnik. Wiązało się z nim wiele wspomnień, pamiętam dzień, w którym dostałem go od Tsunade. Powiesiłem go na szyję. Przeczesałem ręką włosy, żeby nie wchodziły mi w oczy. Wyszedłem z łazienki i położyłem się na łóżko. Wziąłem jakąś książkę w rękę i zacząłem czytać. Musiałem na trochę przenieść się do innego świata, bez problemów. Kiedy skończyłem czytać była godzina dziewiętnasta.
- Naruto! Kolacja! - Usłyszałem głos mamy i zszedłem na dół. Usiadłem przy stole i czekałem, aż poda mi jedzenie.
- Ubrałbyś się. - Powiedział tata. Uśmiechnąłem się do niego.
- Nie muszę, bo jest mi ciepło.
- Jak tam sobie chcesz. - Kiedy zjadłem poszedłem znowu na górę do swojego pokoju. Jakoś nie miałem ochoty na rozmowy, więc wolałem posiedzieć sam. Położyłem się na łóżko. Spojrzałem w okno. Była pełnia, na niebie znajdowało się mnóstwo gwiazd wraz z pełnym, pięknym księżycem.
- Naruto! - Co znowu? Jeju ciągle coś ode mnie chcą. - Ktoś do ciebie! - Zbiegłem po schodach na dół i podszedłem do drzwi. Mama dała mi buziaka w policzek i poszła do salonu.
- Hej, wejdziesz? - Spytałem. Dziewczyna kiwnęła głową. - Chodźmy do mojego pokoju, tam nie będą nam przeszkadzali. - Uśmiechnąłem się, bo zauważyłem jak spogląda na moje odsłonięte ciało. Przepuściłem ją w drzwiach do mojego pokoju. - Siadaj na łóżko. - Zrobiła co powiedziałem, a ja usiadłem obok niej.
- Dziwne, tyle czasu się znamy, a jeszcze nigdy nie byłam u ciebie w pokoju. - Uśmiechnąłem się.
- No to masz okazję. Więc... co cię do mnie sprowadza? - Spytałem.
- No właśnie, przyszłam, żeby ci powiedzieć, że na razie nie chcę się z nikim spotykać.
- Sakura, proszę cię. Przemyśl to jeszcze. - Złapałem ją za podbródek i przekręciłem jej głowę w moją stronę. Przejechałem dłonią po jej prawym policzku, a ona przymknęła oczy. - Niczego nie czujesz, gdy cię dotykam? - Dziewczyna pokręciła lekko głową. Powoli się do niej przysuwałem. Musiałem ją pocałować, nawet jeśli byłby to ostatni pocałunek jaki złożyłbym na jej ustach, musiałem to zrobić. Pocałowałem ją, na początku nie oddawała mojego pocałunku, ale później położyła ręce na moje ramiona i dała za wygraną. Na początku całowaliśmy się spokojnie, potem pocałunek stał się bardziej żywszy i namiętny. Położyłem ją powoli na łóżko i zjechałem lewą ręką po jej prawym biodrze. Dziewczyna zadrżała, a ja uśmiechnąłem się zwycięsko. Miała na sobie koszulę, a pod nią czarną bluzkę i jeansowe spodenki. Sakura wodziła rękami po moich plecach. Uśmiechnąłem się. Zacząłem rozpinać jej koszulę, po czym ją zdjąłem. Lewą ręką zjechałem na udo Sakury i przyciągnąłem je bliżej siebie. Zacząłem całować ją po szyi schodząc do obojczyków, dziewczyna cicho jęknęła. Przewróciła mnie na plecy i teraz nade mną górowała. Uśmiechnęła się i wróciła do całowania moich ust. Zjechałem swoimi dłoniami z pleców Sakury na jej pośladki.
- Naruto! - Usłyszałem głos mojej mamy, a Sakura wybuchnęła śmiechem, zresztą tak samo jak ja.
- Słucham! - Odkrzyknąłem.
- Idę do sklepu, chcecie coś? - Spojrzałem na dziewczynę, pokiwała przecząco głową.
- Nie! - Odpowiedziałem.
- Więc co, nadal nie chcesz się z nikim spotykać? - Spytałem przewracając ją na plecy. Teraz ja nad nią górowałem.
- Dobrze, wygrałeś. Chyba wpadł mi w oko pewien blond włosy, przystojny mężczyzna.
- Mhm, to świetnie, bo mi podoba się pewna piękna, różowo włosa kobieta. - Uśmiechnąłem się zadziornie i pocałowałem ją jak najlepiej potrafiłem. Od tej pory postanowiłem, że nigdy jej nie stracę.


******


Ohayo! Witajcie Kochani! Trochę długa ta część, prawda? No, ale przynajmniej macie zajęcie :* A więc tak, to już ostatnia część One-Shota i mamy nadzieję, że się Wam podoba tak jak pozostałe części i jej nie zepsułyśmy. Chyba nie popsułyśmy zakończenia, co? Nowy rozdział głównego opowiadania jest już gotowy i zapewniamy, że będzie się w niej baaardzoo dużooo działo :D Lepiej uzbrójcie się w mocne nerwy :D Okey, byłybyśmy bardzo zadowolone, gdyby pod tą notką pojawiło się dużo potrzebnych komentarzy, które napędzają nas do dalszego pisania. Pozdrawiamy Paula i Patty.

11 komentarzy:

  1. Notka super !! Boże już koniec ;< Nie moge sie doczekac na kolejną notke głownego opo !!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. nocia jak zwykle zajebista szkoda ze to koniec no coz zycze weny
    Angela

    OdpowiedzUsuń
  3. MEGA!! Masz talent... Świetnie... Fenomenalnie... Szkoda że ostatni ale mam nadzieje że jeszcze jakąś jednopartówke szczelisz!;3.
    ~Patki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :D Jednopartówek będzie znacznie więcej, nawet mamy już pomysły na następne, lecz na razie chciałybyśmy skupić się na głównym opowiadaniu. Pozdrawiamy Paula i Patty.

      Usuń
  4. ŚWIETNA JEDNOPARTÓWKA mi się podoba wszystko co wstawiacie i mam nadzieje że zrobicie jeszcze takie one shoota zaciekawiłyście mnie że nastepnym rozdziale będzie dużo się działo pozdrawiam i życzę weny dużo weny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Swiietne, co tu duzo mowic. Bijecie wszystkich na glowe swoimi pomyslami.
    Zycze dalszych takich pomyslow i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie tak, że nie czytam :D wiecie co... Z tych czesci one-shota to mogły byście osobne opowiadanie zeobić serio to przemyślcie :) genialny pomysł z utratą wspomnien <3 no cud miód i malina :D oby tak dalej :D Pozdro
    Nowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha no widzisz, a my już myślałyśmy, że nie czytasz, bo zawsze dodawałeś komentarze, a długo ich nie było, więc bardzo się cieszymy, że jest odwrotnie :D Jak na razie to nie mamy czasu na rozwijanie kolejnego opowiadania, ale może gdy te zakończymy to za coś znów się złapiemy :D Pozdrawiamy Paula i Patty.

      Usuń
  7. Jednopartówka bardzo długa ale to ma swój plus bo lubię takie. Nie ukrywam że w pewnym momencie myślałem, że Naruto i Sakura nie będą razem ( chodzi mi o moment odzyskania przez nich wspomnień) ale wszystko dobrze się skończyło. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału pozdrawiam Kuraj
    P.S. Zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. um...kiedy kolejny rozdział :) ?

    OdpowiedzUsuń