-
Więc powiesz mi, co musiałaś sobie przemyśleć?
-
Sama nie wiem, czy chcę ci to powiedzieć.
-
Sakura, proszę cię.
-
Naruto... mam już dosyć tej sytuacji. Może... może powinniśmy
się rozstać...
- Nie
mów głupot. Bez ciebie nie wytrzymałbym ani jednego dnia. Mam
pomysł, pozałatwiam wszystkie sprawy jutro, a w niedzielę
wyjedziemy do Konohy. Co ty na to? - Spytałem z nadzieją, iż się
zgodzi. Popatrzyła na mnie chwilę, uśmiechnęła się.
-
Okey, mogę zgodzić się na takie warunki. Zrozum mnie, chcę jak
najszybciej wydostać się z tego miasta. - Powiedziała i oparła
głowę na moje prawe ramię. Przyciągnąłem ją bliżej i
przytuliłem.
-
Obiecuję, że jutro wszystko załatwię, powiem prawnikowi, żeby
przyśpieszył rozwód. Sprzedam firmę i wyjedziemy razem z Sasuke i
Ino.
-
Jestem zmęczona, pójdę spać.
-
Masz rację, ja też jestem już zmęczony. - Dziewczyna usiadła i
się na mnie spojrzała.
-
Naruto?
-
Tak?
- Czy
chciałbyś ze mną dzisiaj spać? - Byłem lekko zdziwiony, no
dobra, przyznaję się. Byłem cholernie zdziwiony tym pytaniem.
Zacząłem uśmiechać się jak idiota.
- Na
pewno chcesz, żebym z tobą spał? - Spytałem dla pewności.
-
Naruto, nie proszę cię nie wiadomo o co. Chcę tylko, żebyś ze
mną spał. Przecież nie będziemy niczego robić. - Uśmiechnęła
się, wstała i poszła do łazienki. Posiedziałem chwilę i
poszedłem do drugiej wziąć prysznic i się przebrać. Kiedy
skończyłem wyszedłem i powędrowałem do sypialni Sakury. Leżała
już w łóżku nakryta po samą szyję kołdrą.
-
Czekasz na specjalne zaproszenie? Chodź tu, bo strasznie mi zimno. -
Jak zaczarowany podszedłem do niej i władowałem się do łóżka
pod kołdrę. Po chwili Sakura się do mnie przysunęła i
przytuliła. Teraz byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Mogłem cieszyć się jej obecnością. Było mi bardzo wygodnie i
ciepło, zasnąłem bardzo szybko.
***
Obudził
mnie dźwięk budzika, wyłączyłem go i spojrzałem na wyświetlacz.
Wskazywał jedenastą dwadzieścia. Przypomniałem sobie o spotkaniu
i od razu zerwałem się z łóżka. Wziąłem ubrania i poszedłem
do toalety. Sakury nie było w sypialni ani w łazience. Pomyślałem,
że na pewno jest w kuchni i robi śniadanie. Ustałem naprzeciwko
umywalki, spojrzałem na swoje odbicie. Widziałem w sobie ogromną
poprawę, worki pod oczami zniknęły i byłem uśmiechnięty.
-
Właśnie taki wpływ ma na mnie Sakura. - Powiedziałem do swojego
odbicia i uśmiechnąłem się, bo zdałem sobie sprawę z tego, że
zachowuję się jak idiota. Kto normalny gada do lustra? Nikt, z
jednym wyjątkiem, czyli mnie. Umyłem zęby i wszedłem pod
prysznic, oczywiście uprzednio się rozebrałem. Odkręciłem ciepłą
wodę, poczułem jak moje wszystkie mięśnie się rozluźniają.
Wycisnąłem na dłoń żel i namydliłem nim całe ciało. Spłukałem
się ciepłą wodą i umyłem włosy. Wyszedłem spod prysznica,
ubrałem się w czarne spodnie i granatową koszulę, trzy guziki od
góry zostawiłem rozpięte. Poszedłem do kuchni, nie było tam
Sakury. Zauważyłem na stole list i kanapki. Wziąłem go w rękę.
Przepraszam,
że wyszłam z domu bez słowa, ale nie chciałam
cię
budzić. Ino do mnie zadzwoniła, żebym przyszła wcześniej
do
firmy, bo jestem im potrzebna. Naprawdę żałuję, że nie mogłam
z
Tobą zostać i pojechać razem na to spotkanie.
Zostawiłam
ci kanapki, żebyś zjadł śniadanie.
No
i to chyba wszystko, czekam na ciebie w firmie.
Twoja
Sakura
Przeczytałem
list i zjadłem kanapki. Wyszedłem z domu, pojechałem prosto do
firmy. Zajęło mi to bardzo mało czasu. Wszedłem do windy i
wcisnąłem odpowiedni numerek z liczbą pięćdziesiąt. Kiedy
wyszedłem zauważyłem jakiegoś młodego mężczyznę, który
rozmawiał z Sakurą. Oboje się uśmiechali. Zdałem sobie sprawę,
że z nią flirtuje, kipiałem z zazdrości. Nie chciałem powiedzieć
czegoś, czego potem bym żałował, więc postanowiłem do nich nie
podchodzić. Minąłem ich i poszedłem do swojego gabinetu. Byli w
nim Sasuke i dwóch innych mężczyzn. Podszedłem do nich i się
przywitałem.
-
Ohayo. Nazywam się Uzumaki Naruto. Miło panów poznać. - Wysiliłem
się na uśmiech.
- Nam
też miło pana poznać. Jestem Kenji. - Odezwał się brązowowłosy
mężczyzna. Na moje oko miał z czterdzieści lat. Jego cera była
lekko brązowa, a oczy zielone. - To jest Bunta, mój najstarszy syn.
- Wskazał na czarnowłosego mężczyznę. Oczy miał niebieskie,
jego cera była śniada.
-
Panowie chcą kupić naszą firmę, zgadza się? - Spytałem.
-
Tak, nie myli się Pan. - Odezwał się Bunta.
-
Naruto, wszystko już załatwiłem. Mam nadzieję, że cena ci
odpowiada. - Sasuke podał mi kartkę i się uśmiechnął. Widniała
na niej cena, jeszcze nigdy w swoim życiu nie widziałem takiej
sumy, nawet nie mogłem dokładnie przeczytać wszystkich cyferek.
Oddałem kartkę i uśmiechnąłem się do kupców.
-
Mogę spytać czyja to będzie firma?
-
Oczywiście Panie Uzumaki, to normalne, że pyta się Pan kto będzie
kierował tak wspaniałą firmą. - Stwierdził Kenji. - Na początek
Bunta, a później może wspólnikiem zostanie mój drugi młodszy
syn Isao. Na pewno spotkał go pan na korytarzu. - Uśmiechnął się
do mnie. Czyli ten goguś co tak flirtuje z Sakurą to jego syn.
Wyjrzałem przez szybę, żeby spojrzeć na tą dwójkę. Jak już
wspominałem gabinet był oszklony, więc wszystko było widać.
Spojrzałem dyskretnie i zobaczyłem, że Sakura uśmiecha się do
tego dupka, a on gładzi ją ręką po policzku. Teraz to już
naprawdę we mnie się zagotowało. Chciałem wyjść z gabinetu i
się na niego rzucić. Byłem zły na Sakurę. Z rozmyślań wyrwał
mnie głos Sasuke. Od pewnego czasu już nie słuchałem ich rozmowy,
więc nie wiedziałem o co mu chodzi.
- No,
więc załatwione. Zgłoście się panowie do mojej sekretarki Ino po
klucze do fabryki. My dzisiaj zbierzemy wszystkie swoje rzeczy i od
jutra nas tu nie będzie. - Powiedział Sasuke.
-
Dobrze, dziękujemy, że zdecydowali się Państwo sprzedać nam ten
obiekt. Pieniądze niebawem przelejemy na wasze konta. Mam rozumieć,
że sumą dzielicie się po połowie, tak? - Spytał Kenji.
-
Oczywiście. - Sasuke się uśmiechnął. - Naruto?
-
Tak?
-
Jeżeli chcesz możesz już iść. Tylko podpisz się najpierw na
umowie sprzedaży. - Wziąłem w dłoń długopis, schyliłem się
nad biurkiem i namazałem swój autograf. Odłożyłem długopis,
pożegnałem się z klientami i wyszedłem z mojego gabinetu. Nie,
przepraszam. Z mojego dawnego gabinetu. Tak wkurzyłem się na
Sakurę, że nawet do niej nie podszedłem. Czemu pozwoliła się mu
dotykać? Od razu zszedłem po schodach na dół, żeby nie czekać
na windę. Kiedy wyszedłem z budynku usiadłem na ławkę obok
firmy. Oparłem się plecami o oparcie i zadarłem głowę do góry.
Spoglądałem w piękne, błękitne niebo.
Oczami
Sakury;
Zdziwiło
mnie trochę zachowanie Naruto, bo nawet do mnie nie podszedł, a z
gabinetu wyszedł jakby ktoś go gonił.
- To
jak Sakura, umówiłabyś się ze mną na kolację? - Isao stał
bardzo blisko mnie i gładził mnie prawą ręką po policzku już od
dłuższego czasu. Mam nadzieję, że Naruto tego nie zauważył,
kiedy wychodził.
-
Mówiłam ci już przecież, że mam chłopaka. - Odpowiedziałam.
-
Chłopaka można zmienić. - Uśmiechnął się i zrobił coś, czego
się nie spodziewałam. Pocałował mnie. Stanęłam jak wryta, ale
po paru sekundach go odepchnęłam.
- Co
ty do cholery robisz! Do końca cię popieprzyło!? Nie rozumiesz, że
nie jestem tobą zainteresowana?
-
Dobrze, zmienisz jeszcze zdanie, a tymczasem wychodzę. Powiedz
mojemu ojcu, że poszedłem na zewnątrz. - Uśmiechnął się i
wyszedł.
- A
co ja jestem? Twoja sekretarka? - Powiedziałam do siebie. - Kurczę,
i co ja mam teraz zrobić? - Dodałam po cichu. Nie wiem, czy
powiedzieć o tym co tu zaszło Naruto. Chciałabym być z nim
szczera, ale jeżeli się dowie wpadnie w szał. Może lepiej to
przemilczę. Z drugiej strony, on powiedział mi o tym, że całował
się z Kimiko, ale to są dwie różne rzeczy. Cholera, sama już nie
wiem co mam zrobić. Najlepiej wrócę do pakowania rzeczy.
Oczami
Naruto;
Siedziałem
na ławce i spoglądałem od kilku minut w niebo. Nagle z budynku
wyszedł Isao i do mnie podszedł. Spojrzałem w jego kierunku.
-
Więc to ty byłeś właścicielem tej wspaniałej firmy? - Spytał z
uśmiechem.
-
Tak, a co?
-
Nic, tak po prostu zastanawiam się, co cię skłoniło do sprzedania
takiej wspaniałej firmy.
- Nie
uważasz, że to moja sprawa? - Odgryzłem się.
-
Okey, okey. Wyluzuj się trochę. Mam pytanie, czy ta sekretarka, jak
jej tam... Sakura zostaje w firmie?
-
Czemu pytasz? - Spytałem z ciekawości.
-
Stary muszę ci przyznać, że wiedziałeś kogo wybrać na tą
posadę. Ta gorąca laska nieźle całuje. Testowałeś już ją w
łóżku? - Nie wytrzymałem i walnąłem go z pięści w pysk.
Przewrócił się, a ja rzuciłem się na niego i zacząłem okładać
pięściami jego twarz. Zobaczyłem krew na swoich rękach i
przestałem go bić. To była chwila nieuwagi. Uderzył mnie raz, a
porządnie w twarz. Poleciała mi krew, splunąłem ją na ziemię.
Wstałem z niego, bo mimo wszystko nie chciałem go zabić. Podniósł
się i stanął naprzeciwko mnie.
-
Jeszcze raz powiesz tak o Sakurze, to cię zabije! Rozumiesz?! Lepiej
zejdź mi z oczu!
- Jak
sobie chcesz i tak ona będzie moja. Każda laska mi ulega.
Rozumiesz? Każda. - Uśmiechnął się i odszedł. Teraz to dopiero
byłem wściekły na całego. Uderzyłem pięścią w ścianę
budynku, żeby rozładować trochę swoją złość. Usiadłem na
ławkę, zauważyłem, że z nosa też poleciała mi krew. Koszula
zakrwawiona, włosy w całkowitym nieładzie, po prostu świetnie.
Jeszcze do tego zauważyłem Ino jak wychodzi razem z Sasuke i Sakurą
z firmy.
-
Naruto! Ja pierdziele, tak to jest zostawić cię na chwilę samego.
- Odezwała się Ino. - Co się stało? Dlaczego jesteś cały we
krwi? - Spytała Yamanaka.
- Nic
się nie stało. Po prostu leci mi krew. Musi być powód? -
Odpowiedziałem złośliwie. Nie chciałem być niemiły, ale byłem
mocno zdenerwowany. Nie wiedziałem na kogo bardziej, na Sakurę, czy
tego idiotę.
-
Okey, nie chcesz, to nie mów. - Odparła.
-
Ino, przepraszam. Nie chciałem być niemiły.
- Ale
byłeś. - Odpowiedziała.
-
Wiem, przepraszam. Jestem trochę zdenerwowany. Pobiłem się.
-
Okey, nie będę pytała z kim. Sakura, jak dojedziecie do domu to go
opatrz. - Powiedziała Ino i spojrzała na mnie z troską. Wstałem z
ławki i poszedłem do samochodu, Sakura powędrowała za mną. Całą
drogę się do mnie nie odzywała tak, jakby wiedziała, że to z jej
powodu jestem zły. Dojechaliśmy do domu i weszliśmy do środka.
Usiadłem w salonie na kanapie. Po chwili weszła Sakura z miską
wody i wacikami do przemycia ran. Postawiła to wszystko na stolik do
kawy i usiadła obok mnie. Zamoczyła wacik.
- Nie
ruszaj się, przemyję ci ranę na ustach. - Zbliżyła namoczony
wacik do moich warg, a ja syknąłem z bólu. - Przepraszam, postaram
się robić to delikatniej. - Wróciła do poprzedniej czynności.
Patrzyłem na jej skupioną twarz.
-
Naruto? Powiesz mi z kim się biłeś i dlaczego? - Spytała patrząc
mi w oczy.
- Czy
to ma jakieś znaczenie? - Powiedziałem chłodnym tonem głosu.
-
Proszę odpowiedz mi. Biłeś się z Isao, mam rację?
-
Tak, uderzyłem go.
-
Mogę wiedzieć dlaczego?
- Bo
zasłużył.
-
Dlaczego zasłużył? Możesz to jakoś rozwinąć, bo nie wiem o co
ci chodzi.
-
Sakura, sama wiesz czemu. Nie jesteś głupia, więc trochę pomyśl.
-
Jesteś o mnie zazdrosny, mam rację, czy się mylę? - Spytała z
uśmiechem.
-
Całowałaś się z nim i ze sobą flirtowaliście. Nie jestem ślepy,
zauważyłem. - Powiedziałem bezuczuciowym głosem.
-
Więc o to ci chodzi. Po pierwsze, to on mnie pocałował i poza tym
skąd o tym wiesz?
- On
mi powiedział.
- A
po drugie, skąd przyszło ci do głowy, że taki laluś może mi się
podobać? - Spytała ze śmiechem w głosie.
- Nie
okłamiesz mnie, wiem, że ci się podobał. Widziałem jak na niego
patrzysz i się uśmiechasz. - Podniosłem lekko głos. - I tak,
jestem o ciebie cholernie zazdrosny! - Objęła moją twarz rękami.
-
Naruto, cieszę się trochę, że jesteś o mnie zazdrosny, bo to
dowodzi tego, iż nie jestem ci obojętna, ale to ciebie kocham i z
tobą chcę być. Żeby było jasne, to on mnie pocałował, a ja go
odepchnęłam. Rozumiesz? - Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w
usta. - A teraz zdejmij tą koszulę i przebież się w inne ubrania.
- Wstałem i poszedłem do łazienki. Stanąłem przed lustrem, żeby
obejrzeć twarz. Miałem sporo rozcięte usta i łuk brwiowy lewego
oka. Nawet nie wiedziałem, że tak mocno mnie uderzył. Zdjąłem z
siebie ubrania i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem letnią wodę i
namydliłem całe ciało żelem. Spłukałem się i umyłem włosy.
Wyszedłem spod prysznica i ubrałem się w jeansy i pomarańczową
bluzę z kapturem. Przeczesałem dłonią włosy. Wyszedłem z
toalety i powędrowałem do korytarza. Zajrzałem do salonu. Sakura
siedziała na kanapie i oglądała telewizję. Nadal jestem na nią
trochę zły, niby wszystko mi wytłumaczyła, ale byłem wkurzony,
bo całowała się z tym palantem.
-
Sakura, wychodzę. Muszę się przewietrzyć.
-
Tylko szybko wracaj, bo jest już późno. - Wyszedłem z domu, było
już ciemno. Nie wiedziałem gdzie mam się podziać, więc padło na
to, że pójdę do parku. Znajdował się nieopodal mojego starego
domu. Było tak ciemno, że gdyby nie latarnie to nic bym nie
widział. Spojrzałem na wyświetlacz zegarka, wskazywał godzinę
dwudziestą pierwszą. Mijałem po drodze sporo ludzi jak na tą
porę. Skręciłem za krzyżówkami w prawo i dotarłem do parku.
Usiadłem na ławce. Położyłem ręce na kolana i spuściłem głowę
w dół tak, że patrzyłem prosto na ziemię. Ten spacer dobrze mi
zrobił, bo przestała boleć mnie głowa. Oparłem się plecami o
oparcie ławki i spojrzałem w niebo. Zauważyłem okrągły księżyc
i mnóstwo gwiazd. Przypomniało mi się, że zapomniałem powiedzieć
Sakurze, iż dzisiaj po spotkaniu dzwonił do mnie prawnik. Nie
jestem już żonaty. Dostałem rozwód. Bardzo się z tego cieszę,
bo w końcu mogę normalnie spotykać się z Sakurą. Zrobiło się
zimno, więc naciągnąłem kaptur na głowę. Obok mnie na ławkę
usiadła kobieta. Spojrzałem na nią i zauważyłem, iż to Kimiko.
Zapomniałem, że jeszcze kiedy byliśmy razem wychodziliśmy raz w
tygodniu na spacer właśnie do tego parku. Spojrzała na mnie.
-
Naruto, nie spodziewałam się, że cię tu zastanę.
-
Tak, ja też nie myślałem, że tu jeszcze kiedykolwiek przyjdę. -
Uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Co
ci się stało? - Złapała mnie za twarz i pogładziła palcem moje
usta.
-
Emmm pobiłem się. - Odpowiedziałem lekko zażenowany tą sytuacją.
-
Przepraszam. - Cofnęła szybko rękę.
- Nic
się nie stało. - Uśmiechnąłem się.
-
Mogę cię zapytać z kim się biłeś i dlaczego?
- Z
takim jednym dupkiem. Poszło o Sakurę. - Nawet nie wiem dlaczego
jej to wszystko powiedziałem.
- Mhm
znów ta Sakura. Przepraszam, ale nadal cię kocham i jest mi trochę
z tym ciężko, że kochasz kogoś innego. Więc co zrobił, że
zasłużył na lanie? - Uśmiechnęła się. I tak już jej dużo
powiedziałem. Dlaczego miałbym nie mówić Kimiko nic więcej?
Spojrzałem przed siebie.
-
Pocałował ją.
- W
takim razie dobrze zrobiłeś, że go uderzyłeś. Słuchaj, Naruto
chcę cię naprawdę szczerze przeprosić za to, że rozwaliłam nasz
związek. Zdaję sobie z tego sprawę, że to przeze mnie się
rozpadł i jest mi naprawdę przykro. Mam nadzieję, że kiedyś mi
to wybaczysz.
-
Okej, słuchaj. - Patrzyłem jej w oczy. - Jutro wyjeżdżam do
Konohy i chyba już nigdy się nie spotkamy, więc ci wybaczam. -
Uśmiechnąłem się. Po co mam się na nią złościć? Po prostu
nam nie wyszło i tyle. Nie będę się na niej za to mścić.
- A
więc wyjeżdżasz. Na stałe? - Posmutniała.
-
Mhm. Hej, na pewno znajdziesz kogoś na kim będzie ci zależało.
Tylko go nie zdradzaj. - Uśmiechnąłem się. Trochę dziwnie było
mi z nią rozmawiać.
-
Raczej już nikogo takiego nie znajdę. - Uśmiechnęła się.
Spojrzałem na zegarek. Wskazywał godzinę dwudziestą drugą.
-
Lepiej już pójdę, jest już późno.
-
Poczekaj jeszcze. Mogę spytać gdzie mieszkasz?
- Z
Sakurą.
- No
tak, przecież jesteście razem.
-
Przepraszam, ale powinienem już iść. - Wstałem z ławki, ona
zrobiła to samo i się rozpłakała.
-
Kimiko, dlaczego płaczesz?
-
Bo... bo cię już nie zobaczę. Przytulisz mnie na pożegnanie?
-
Pewnie. - Uśmiechnąłem się i mocno ją przytuliłem. Stałem tak
kilka minut i słyszałem jej szlochanie. Odsunąłem się i
spojrzałem dziewczynie w oczy.
-
Żegnaj Kimiko, może jeszcze kiedyś się spotkamy. Mam do ciebie
prośbę, przekaż twojemu ojcu, że pieniądze przeleję mu na
konto.
-
Jakie pieniądze? - Zapomniałem, że ona o niczym nie wie.
-
Pożyczałem od niego kiedyś na rozwinięcie biznesu. Nie mówiłem
ci, bo byłaś temu przeciwna, a ja nie chciałem cię martwić.
-
Dobra, przekażę mu. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś
zobaczymy. Żegnaj Naruto. - Odwróciłem się i poszedłem prosto do
domu. Wyjąłem z kieszeni telefon i postanowiłem, że napiszę do
Sakury.
22:15,
Ja:
Wracam
do domu, niedługo będę.
22:16,
Sakura:
Okey,
nie mogę się doczekać :*
Podłączyłem
do telefonu słuchawki i wsadziłem je do uszu. Włączyłem
piosenki. Uznałem, że jeżeli będę czegoś słuchał to szybciej
minie mi czas. Do domu miałem jakieś dziesięć minut drogi. Po
drodze minąłem kilka osób. Jest Sobota, więc myślałem, że
ludzi na ulicach będzie znacznie więcej. Kiedy dotarłem do drzwi
wyjąłem słuchawki z uszu i schowałem je do kieszeni bluzy.
Wszedłem do mieszkania, z salonu dochodziły dźwięki z telewizora.
Zdjąłem buty i kaptur. Powędrowałem do salonu i usiadłem obok
Sakury na kanapę. Złość na nią już mi przeszła.
-
Długo cię nie było. Co robiłeś? - Spytała patrząc w telewizor.
-
Spacerowałem. Poszedłem do parku. - Sakura się przysunęła i we
mnie wtuliła.
- Nie
jesteś już na mnie zły?
-
Nie. - Odpowiedziałem.
-
Naruto?
-
Mhm? - Odsunęła się ode mnie i spojrzała prosto w moje oczy.
- Nie
chcę się kłócić, czy coś, ale czemu do jasnej cholery pachniesz
damskimi perfumami? - Na moją twarz wkradł się uśmieszek.
-
Obściskiwałem się z taką jedną dziewczyną w parku. -
Uśmiechnąłem się zadziornie i dostałem po głowie poduszką.
- Au!
Za co to? - Pomasowałem się w miejsce, w które zostałem uderzony.
- Z
kim byłeś w tym cholernym parku!? Gadaj!
-
Dobrze, już dobrze. Nie krzycz, zaraz ci powiem.
-
Więc słucham.
-
Byłem z Kimiko. - Zobaczyłem, że dziewczyna otwiera usta, żeby
coś powiedzieć. Wyprzedziłem ją. - Zanim coś powiesz to mnie
posłuchaj. Okey? - Spytałem.
-
Mhm.
-
Poszedłem do parku i posiedziałem tam chwilę czasu, zauważyłem,
że jakaś kobieta siada obok mnie. Później spostrzegłem, że to
Kimiko. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Później na
pożegnanie ją przytuliłem i się rozeszliśmy do domów. -
Uśmiechnąłem się.
-
Całowałeś się z nią?
-
Nie, nie całowałem się z nią. Sakura, proszę cię. Za kogo ty
mnie uważasz?
- Po
prostu się pytam. Nie zdziwiłabym się gdybyś chciał się w ten
sposób na mnie odegrać za ten dzisiejszy incydent.
- Nie
jestem taki. Zmieniając temat, spakowałaś się już?
-
Mhm, ciebie też spakowałam. - Uśmiechnęła się.
-
Zapomniałem ci rano powiedzieć, że dostałem rozwód i już nie
jestem mężem Kimiko.
- To
jest świetna wiadomość. - Uśmiechnęła się i cmoknęła mnie w
usta.
- Też
tak uważam. To co oglądamy? - Sakura się we mnie wtuliła, a ja
objąłem ją prawą ręką.
- Co
tylko chcesz. Mi to obojętne, ważne, że z tobą. - Odpowiedziała.
-
Skoro tak, to pooglądamy jakąś komedię. - Uśmiechnąłem się i
zacząłem szukać po wszystkich kanałach jakiegoś fajnego filmu.
Po paru minutach coś znalazłem. Tytuł miał dziwny ,,Nauki
przedmałżeńskie'', z początku myślałem, że to film
dokumentalny, ale przeczytałem, że to komedia. Siedzieliśmy w
milczeniu. Sądziłem, że Sakura ogląda film, i dlatego się nie
odzywa. Postanowiłem do niej zagadać.
-
Podoba ci się film? - Nie dostałem odpowiedzi. - Kochanie? - Nadal
cisza. Spojrzałem na nią. Śpi. Mogłem się tego domyślić,
wyłączyłem telewizję i ostrożnie wstałem z kanapy tak, żeby
jej nie obudzić. Przykryłem ją kocem i poszedłem się przebrać i
umyć do łazienki. Kiedy wyszedłem z toalety powędrowałem do
salonu. Stanąłem naprzeciwko kanapy. Sakura wyglądała słodko,
uśmiechnąłem się na jej widok. Wziąłem ją ostrożnie na ręce
i zaniosłem do sypialni. Położyłem Sakurę na łóżko i nakryłem
kołdrą. Zastanawiałem się, czy iść do drugiego pokoju, czy
zostać tutaj. Wybrałem pierwszą opcję. Nie będę wwalał się do
niej do łóżka. To, że pozwoliła mi wczoraj, nie znaczy, że
chciałaby, żebym teraz również z nią spał. Kiedy dotarłem do
pokoju wgramoliłem się pod kołdrę. Zasnąłem bardzo szybko, bo
byłem zmęczony, a poza tym muszę się wyspać, bo jutro wracamy do
kochanej Konohy.
Oczami
Sakury;
Rano
obudził mnie dźwięk budzika, zapomniałam, że ustawiałam go na
dziewiątą dwadzieścia jeszcze wtedy, kiedy Naruto był na
spacerze. Wyłączyłam go i z powrotem położyłam się na łóżko.
Przekręciłam głowę w prawą stronę i spostrzegłam, że Naruto
ze mną nie spał. Co tak w ogóle stało się wczoraj? Nie pamiętam,
bo najwyraźniej zasnęłam. Blondynek musiał mnie przenieść do
sypialni i sam poszedł spać do drugiego pokoju. Przeciągnęłam
się i wstałam z łóżka. Podeszłam do drzwi balkonowych i je
otworzyłam, wyszłam na zewnątrz. Dzień zapowiadał się
słoneczny. Z uśmiechem na twarzy weszłam z powrotem do sypialni.
Pościeliłam łóżko i wyszłam z pokoju. Przez korytarz szłam
bardzo cicho, przechodziłam obok sypialni Naruto, drzwi były
otworzone, więc weszłam. Łóżko stało po lewej stronie,
podeszłam i usiadłam na nie. Blondyn uśmiechał się przez sen,
miał włosy w całkowitym nieładzie. Po prostu wyglądał słodko.
Pocałowałam go w usta, a on zaczął się przebudzać.
-
Hej, czemu nie śpisz? - Powiedział zaspanym głosem. Podniósł się
i oparł plecami o ścianę za łóżkiem.
-
Kochanie, jest Niedziela. Zapomniałeś, że dzisiaj wyjeżdżamy do
Konohy? Kiedy byłeś na spacerze zadzwoniła Ino i spytała, o
której wyjeżdżamy. Ona i Sasuke chcą z nami jechać, bo ich
samochód się popsuł. Powiedziałam, że gdzieś tak około
jedenastej.
- No
to świetnie. - Uśmiechnął się. - Która godzina?
-
Jest już dziewiąta trzydzieści. Naruto?
-
Mhm?
-
Czemu ze mną nie spałeś? - Uśmiechnął się.
- Bo
nie chciałem ci się ładować do łóżka bez twojego pozwolenia.
Mimo pozorów jestem grzecznym chłopcem. - Uśmiechnął się
zadziornie.
-
Może zjemy śniadanie, co?
- Z
chęcią. Co proponujesz?
- No
nie wiem, a co byś chciał? - Spytałam z uśmiechem.
- Na
razie to chcę buziaka. - Uśmiechnął się zadziornie. Pochyliłam
się i cmoknęłam go szybko w usta.
-
Wyglądało tak, jakbyś całowała oślizgłą, ohydną żabę. -
Zaczęłam się śmiać. - Nie śmiej się, chcę prawdziwego
buziaka. - Uśmiechnął się. Pocałowałam go, i kiedy w końcu się
od niego uwolniłam wstałam i bez słowa wyszłam z pokoju. Nie wiem
dlaczego, ale droczenie się z nim dawało mi niezmierną
satysfakcję.
Oczami
Naruto;
Już
od rana działa na moje nerwy. Jak ona mogła przyjść, dać mi
buziaka i sobie pójść? To jest niedopuszczalne, ostatnio się tak
ze mną drażni. Wstałem z łóżka i poszedłem do toalety. Wziąłem
szybki prysznic. Ubrałem się w pomarańczową bluzę z napisami i
jeansowe spodnie. Kiedy wszedłem do kuchni zobaczyłem, że Sakura
przygotowała już śniadanie. Usiadłem do stołu.
-
Herbata czy kawa? - Spytała.
-
Poproszę herbatę. - Odwróciła się z dzbankiem w dłoni i
postawiła go na stół. Uśmiechnęła się do mnie. Zauważyłem,
że się już przebrała. Miała na sobie biały sweterek i jeansy.
Usiadła naprzeciwko mnie.
-
Czemu nie jesz?
- Bo
się na ciebie zapatrzyłem. - Uśmiechnąłem się.
-
Wiesz kochanie, radziłabym się pośpieszyć, bo jest już
dziesiąta, a o jedenastej mieliśmy być u Ino i Sasuke.
-
Okey. - Odpowiedziałem i zacząłem jeść pyszną jajecznicę.
Wypiłem herbatkę i pozmywałem naczynia. W tym czasie Sakura
spakowała do końca wszystkie rzeczy. Wyniosłem bagaże i
zapakowałem je do samochodu. Dziewczyna zamknęła dom i rozliczyła
się z właścicielką, od której wynajmowała mieszkanie.
Wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod dom Sasuke. Mężczyzna
zapakował Ino i swój bagaż do bagażnika i usiedli z tyłu. Sakura
siedziała ze mną z przodu od strony pasażera. Wyruszyliśmy w
drogę o planowanej godzinie. W trakcie jazdy rozmawialiśmy i
wspominaliśmy stare czasy.
-
Naruto? Co zamierzasz zrobić z samochodem? Przecież nie wiedziesz
nim do wioski. - Odezwał się Sasuke.
-
Masz rację. Sam nie wiem co mam z nim zrobić. Pewnie go sprzedam za
marne grosze komuś z miasteczka, z którego będziemy płynąć
łodzią. - Nasza wioska znajdowała się daleko od wielkiego miasta.
Musieliśmy przepłynąć przez wielkie wody, aby dotrzeć, że tak
powiem na drugi ląd. U nas nie było samochodów, czy innych głupot.
Tak naprawdę pochodzę z wioski, w której są Shinobi. Nigdy nie
mówiłem tego mojej byłej żonie, czy komuś innemu. Moi wszyscy
znajomi oraz tata z mamą są Shinobi. Jednak ja, Sasuke, Ino i
Sakura wybraliśmy inne życie. Wiem, że moja dziewczyna również,
bo ją o to pytałem. Co prawda wyjechaliśmy z wioski w wieku
osiemnastu lat, ale do tego wieku szkoliliśmy się w Akademii na
Shinobi. Tak naprawdę niewiele pamiętam z tego okresu, tak jakby
ktoś częściowo wymazał mi pamięć. Pamiętam tylko to, że
odbywaliśmy szkolenie na Shinobi, ale nie pamiętam tego, czego się
tam nauczyłem. Czułem się tak, jakby ktoś odebrał mi
wspomnienia.
- No
i jesteśmy na miejscu. - Powiedziałem z radością. - To co,
wysiadamy i idziemy na łódź. - Uśmiechnąłem się.
-
Mhm, już nie mogę się doczekać, kiedy dotrzemy do wioski. -
Powiedziała Sakura.
- Nie
wierzę, zobaczę w końcu mamuśkę i tatuśka! - Wykrzyknęła
uradowana Ino.
-
Dziewczyny, możecie już iść, a ja z Naruto weźmiemy plecaki z
bagażnika. Już nie mogę doczekać się pieszej wędrówki do
wioski. - Sasuke uśmiechnął się szatańsko.
-
Hmmmm, Sasuke, czy ty coś sugerujesz? - Spytała Ino.
-
Nie. No skąd. A tak na poważnie pewnie będziemy robić postoje na
noc. Dobrze, że macie mądrych chłopaków, którzy wzięli ze sobą
namioty.
- No
pewnie, co my byśmy bez was zrobiły. - Powiedziała sarkastycznie
Sakura.
- Oj
kochanie. Muszę cię rozczarować, bo śpisz z Naruto, a ja z
Sakurcią. - Ino uśmiechnęła się triumfalnie i poszła razem z
moją dziewczyną na łódź. Ja i Sasuke podeszliśmy do bagażnika.
Otworzyłem go. Wzięliśmy walizki i zanieśliśmy je na statek. Tak
naprawdę były to plecaczki z ubraniami i jedzeniem na drogę.
Wzięliśmy mało rzeczy, bo wiedzieliśmy, że będziemy musieli
dotrzeć później na piechotę do wioski.
-
Naruto, zostań tu, a ja opchnę samochód i do was wrócę. Chcesz
coś z niego zabrać?
-
Dzięki. - Uśmiechnąłem się. - To wszystko co jest w samochodzie
mnie nie obchodzi.
-
Okey, zaraz wracam. - Sasuke poszedł i po kilku minutach wrócił.
Weszliśmy na łódź, po czym wypłynęliśmy z portu. Dziewczyny i
Uchicha usiedli gdzieś na łodzi i rozmawiali, a ja stałem oparty o
barierkę i patrzyłem w wodę. Próbowałem przypomnieć sobie swoją
przeszłość, ale ilekroć to robiłem zaczynała piekielnie boleć
mnie głowa. Zacząłem zastanawiać się jak moi rodzice zareagują
na mój rozwód i na to, że wracam do wioski. Zapewne z tego
pierwszego będą niezadowoleni, ale z drugiej strony powinni się
cieszyć, bo będą mieć mnie blisko siebie. Oparłem się plecami o
barierkę, położyłem na nią ręce i patrzyłem w stronę moich
przyjaciół. Mój wzrok spoczął na Sakurze. Od razu na moją twarz
wdarł się uśmiech. Dziewczyna zawzięcie rozmawiała z Ino.
Płynęliśmy już ze trzy godziny, więc w godzinę powinniśmy
dotrzeć w planowane miejsce. Później do wioski dotrzemy na
piechotę.
-
Czemu do nas nie podejdziesz, tylko tu sam stoisz? - Zapytała Sakura
tuląc się do mnie. Objąłem ją.
-
Musiałem trochę pomyśleć.
-
Pomyśleć nad czym? - Spytała lekko się oddalając. Położyła
ręce na moje ramiona i się uśmiechnęła.
- Nie
jestem pewny jak rodzice zareagują na mój dość szybki rozwód. -
Odpowiedziałem.
- Na
pewno cię zrozumieją. Zresztą po tym co zrobiła ci Kimiko miałeś
prawo się z nią rozwieść nie pytając nikogo o zdanie. -
Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją w usta.
- A
to za co? - Spytała z uśmiechem.
- Za
to, że jesteś taka mądra. - Odpowiedziałem. Dziewczyna się we
mnie wtuliła. Po chwili Sakura ciągnęła mnie za rękę w stronę
Ino i Sasuke. Usadowiłem się obok mojej najlepszej przyjaciółki,
a różowo włosa usiadła mi na kolana.
-
Przystojniaczku ile zostało nam do końca podróży? - Spytała Ino.
-
Myślę, że gdzieś godzina i będziemy na miejscu, mała. -
Uśmiechnąłem się. Czas minął nam bardzo szybko. Zawdzięczamy
to temu, że na statku graliśmy w karty. Nie obyło się od śmiechów
i lekkich kłótni. Wyszliśmy z łodzi. Ja i Sasuke wzięliśmy
plecaki, tak, że dziewczyny nie musiały nic brać. Powoli zaczynało
się ściemniać.
-
Sakura czujesz to? - Spytała uśmiechnięta Ino.
- Ty
się jeszcze pytasz? Pewnie, że czuję. W końcu wróciliśmy tam,
gdzie zawsze powinniśmy być. Czuję się w pełni szczęśliwa. -
Objąłem Sakurę w talii i zaczęliśmy iść w stronę wioski.
Sasuke złapał Ino za rękę.
- Na
szczęście stąd do wioski jest niedaleko. - Powiedziała
rozradowana Yamanaka. W tle słyszeliśmy świergot ptaków. Szliśmy
dróżką, naokoło nas było mnóstwo drzew i krzaków.
-
Masz rację, kiedy jesteśmy już tak blisko to jeszcze bardziej
jestem podekscytowana. - Odpowiedziała Sakura. Ja i Sasuke
przysłuchiwaliśmy się rozmowie.
-
Dziewczyny? - Odezwałem się.
-
Tak? - Odpowiedziały równocześnie.
-
Naprawdę będziecie spały razem w namiocie? - Spytałem. Wychyliłem
się do Sasuke i uśmiechnąłem do niego.
- No
właśnie, a jak ktoś się do was wkradnie, albo będzie wam zimno,
to co zrobicie? Chyba potrzebujecie ochrony. - Sasuke zrozumiał o co
mi chodziło. Dziewczyny spojrzały się na siebie i kiwnęły
głowami.
-
Dobrze, ja będę spała z tobą, a Sakura z Naruto. Tylko bez
żadnych sztuczek. - Powiedziała groźnym tonem głosu Ino.
Uśmiechnąłem się do Sasuke. Godzina minęła nam bardzo szybko,
znaleźliśmy małą polankę i rozstawiliśmy namioty. Sasuke
rozpalił ognisko, upiekliśmy kiełbaski.
- Nie
wiem jak wy, ale ja idę już spać. - Odezwała się Sakura.
-
Więc idę z tobą kochanie. - Uśmiechnąłem się do niej
zadziornie.
- My
też już idziemy, prawda? - Spytała Ino. Sasuke odpowiedział jej
uśmiechem. Pożegnaliśmy się i poszliśmy do namiotów. Sakura
położyła się obok mnie. Leżała na plecach. Zgiąłem lewy
łokieć i oparłem głowę na ręce. Zacząłem na nią patrzeć.
-
Naruto, przestań, bo to jest krępujące. - Uśmiechnąłem się.
Zbliżyłem do niej głowę i ją pocałowałem. Sakura wplotła
dłonie w moje włosy. Prawą rękę oparłem na jej lewym udzie. Na
początku całowaliśmy się spokojnie, ale później nasz pocałunek
stał się bardziej żywszy i namiętny. W pewnym momencie
przewróciła mnie na plecy i się na mnie położyła. Wodziłem
dłońmi po całych plecach dziewczyny, rysując na nich niewidzialne
wzory. Sakura zadrżała w odpowiedzi na mój dotyk, co mi się
bardzo spodobało. Znudziła mi się ta pozycja, więc z nią
usiadłem. Zjechałem z pocałunkami na jej obojczyk. Dziewczyna
podniosła głowę do góry. Później wróciłem do ust Sakury.
Oderwałem się od niej na chwilę i zdjąłem swoją bluzę.
Uśmiechnąłem się i z powrotem zacząłem ją całować.
Zahaczyłem o bluzkę dziewczyny i nie widząc sprzeciwu ściągnąłem
ją. Sakura została w koronkowym staniku i jeansach. Położyłem ją
delikatnie na posłanie. Zjechałem dłonią z biodra dziewczyny w
dół. Moja ręka zatrzymała się na jej udzie. Zacząłem całować
ją po całym ciele. Dziewczyna jęknęła. Sakura doprowadzała mnie
do szaleństwa. Nie mogłem skupić się w jej towarzystwie. Nawet
nie wie, jak mnie rozpaliła.
Oczami
Sakury;
Poczułam
jak Naruto zaczyna rozpinać guzik od moich jeansów. Pod jego
dotykiem moje ciało drżało. Teraz, albo nigdy. Złapałam go za
twarz i lekko odsunęłam, tak, żebym mogła patrzeć w jego oczy.
-
Przepraszam, ale nie mogę. - Naruto na mnie spojrzał i się
uśmiechnął.
- To
ja powinienem przeprosić, za bardzo się rozpędziłem.
- Nie
chodzi o to. Ja nigdy... no... bo ja nigdy z nikim się jeszcze nie
kochałam. - Wypaliłam i odwróciłam wzrok. Naruto się zaśmiał.
-
Dobrze, rozumiem, ale to nie powód do wstydu. - Wziął mnie za
podbródek i odwrócił moją głowę w swoją stronę. Pocałował
mnie. - To jest dowód na to, że jesteś porządną dziewczyną.
- Nie
gniewasz się na mnie? - Spytałam.
- Nie
mam za co. - Uśmiechnął się i położył na plecy. Ja się do
niego przysunęłam i przytuliłam. Naruto mnie objął.
Oczami
Naruto;
Przyznaję
się, że za bardzo się rozpędziłem, mogłem sobie dać spokój.
Teraz Sakura w mojej obecności może czuć się trochę skrępowana.
-
Naruto, mogę cię o coś spytać?
-
Pytaj o co chcesz. - Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w
czoło.
-
Czy... robiłeś to tylko z Kimiko? - Zaśmiałem się.
-
Czemu się śmiejesz?
-
Przepraszam, trochę zdziwiło mnie to o co pytasz. Odpowiadając na
twoje pytanie, to tak, tylko z nią.
-
Miałeś jeszcze inne dziewczyny?
-
Nie. Mogę teraz ja cię o coś spytać?
-
Pytaj o co chcesz. - Przytoczyła moje słowa i się uśmiechnęła.
-
Miałaś tylko jednego chłopaka, czy więcej?
-
Tylko jednego.
-
Mieszkaliście razem?
-
Mhm.
-
Kochałaś go?
- Nie
wiem, może to było tylko zauroczenie.
-
Widział cię nago? - Spytałem, żeby ją trochę rozweselić.
Walnęła mnie lekko pięścią w tors i zaczęła się śmiać. -
No, więc widział, czy nie? - Ponowiłem pytanie.
-
Nie. Jak myślisz, twoi rodzice mnie zaakceptują? - Spytała.
- A
dlaczego uważasz, że nie?
- Bo
mogą pomyśleć, że to ja rozbiłam twoje małżeństwo. - Sakura
jeździła palcem po moim torsie.
-
Zapewniam, że oni nie tylko cię polubią, ale pokochają. -
Uśmiechnąłem się.
- Ile
nam jeszcze zostało, żeby dojść do wioski? Trochę się
pogubiłam. - Przyznała.
-
Niedługo, tak naprawdę to z pół godziny i będziemy na miejscu.
Moglibyśmy iść dalej, ale każdy jest zmęczony, więc lepiej, że
rozbiliśmy namioty, bo możemy odpocząć. - Porozmawialiśmy
jeszcze trochę i zasnęliśmy.
***
Obudziłem
się, bo było mi strasznie duszno. Spojrzałem na godzinę, było po
szóstej nad ranem. Sakura nadal spała obok mnie. Zsunąłem ją
ostrożnie, żeby się nie obudziła i wyszedłem z namiotu bez
koszulki w samych spodniach. Na zewnątrz było ciepło. Postanowiłem
poszukać jakiegoś zbiornika z wodą. Oddaliłem się trochę od
namiotu i prawdopodobnie usłyszałem dźwięk spadającego
wodospadu. Poszedłem kilka kroków przed siebie, przedarłem się
przez krzaki i dotarłem na miejsce. Widok był przepiękny. Zdjąłem
ubrania i wszedłem do wody. Cały się zanurzyłem. Kiedy zabrakło
mi powietrza wynurzyłem się, od razu przejechałem dłonią po
włosach, żeby nie opadały mi na oczy. Tego mi było potrzeba, woda
była chłodna, więc trochę mnie orzeźwiła. Szczerze mówiąc
potrzebowałem tego od wczoraj. Wyszedłem z wody i się ubrałem.
Kiedy doszedłem do naszego obozowiska zauważyłem, że pali się
ognisko i wszyscy już nie śpią. Śpiwory były całkowicie
złożone.
-
Cześć przystojniaczku, gdzie cię tak zmoczyło? - Spytała
podejrzliwie Ino.
- Hey
mała. Musiałem się trochę ochłodzić. - Uśmiechnąłem się do
Sakury i do niej podszedłem. Siedziała na jakimś pniu obok
ogniska.
-
Cześć kochanie. - Uśmiechnąłem się i ją pocałowałem.
-
Hey. - Odwzajemniła mój uśmiech.
-
Naruto, możemy już ruszyć dalej. Chyba, że chcesz coś zjeść. -
Powiedział Sasuke.
-
Nie, możemy już iść. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu
wrócimy do wioski. - Zebraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy dalej.
Szliśmy już bardzo długi czas, wszyscy zauważyliśmy widoczną
bramę wioski.
- Nie
mogę uwierzyć, że jesteśmy już tak blisko. - Odezwała się
podekscytowana Ino.
-
Mnie zaraz rozsadzi od środka ze szczęścia. - Przyznała Sakura.
- Co
zrobimy jak wejdziemy przez bramę? - Spytałem.
- Jak
to co? - Sasuke odpowiedział pytaniem na pytanie.
-
Rozejdziemy się i każdy pójdzie w swoją stronę? - Zadałem
pytanie.
-
Tak, a myślałeś, że gdzie pójdziemy? - Spytał Sasuke.
- No
nie wiem. Tak się zapytałem. Szczerze mówiąc to się stresuję.
Nie wiem co mam powiedzieć, kiedy pójdę do rodziców. -
Uśmiechnąłem się. Sakura ścisnęła bardziej moją rękę.
-
Spokojnie kochanie. Poradzisz sobie. - Staliśmy teraz przed bramą.
Na pierwszy rzut oka nic się w wiosce nie zmieniło. Kiedy weszliśmy
do Konohy stało się coś bardzo dziwnego. Wszystkie moje utracone
wspomnienia zaczęły powracać tak, jakbym oglądał film. Między
innymi takie: Team 7, w którego skład wchodziłem ja, Sasuke i...
Sakura! Moja bezgraniczna miłość od młodych lat do różowo
włosej. Wszystkie misje, w których razem uczestniczyliśmy.
Odejście Sasuke w celu znalezienia mocy i rozpacz jego rodziców.
Mój trening z ero- senninem. Powrót Uchichy do wioski. Związek
Sakury i Sasuke. Mój powrót z trzyletniego treningu. Moja przyjaźń
z Ino, a później nasz wyjazd do wielkiego miasta. Towarzyszył temu
okropny ból głowy. Kiedy wszystko wróciło czułem się głupio.
Co na to powie Sakura? Przecież ona nadal nie zerwała z Sasuke!
Cholera! Wszystko się spieprzyło. Ja i Sakura w tym samym czasie
się na siebie spojrzeliśmy. Puściła moją rękę i pobiegła
przed siebie.
-
Sakura! Poczekaj! Cholera jasna! - Sasuke z Ino się na siebie
spojrzeli. - Wam też wszystko wróciło?
-
Tak. - Odpowiedział mój przyjaciel.
-
Emmm Sasuke? Co z nami teraz będzie, skoro wszystkie nasze
wspomnienia wróciły? - Spytała Ino łamiącym się głosem.
Uchicha uśmiechnął się do niej i pocałował ją w usta.
- Nic
kochanie, kocham cię i tylko to się liczy. Naruto, porozmawiaj z
Sakurą, może ona... może ona mnie nie kocha. Myślę, że to
wszystko ją przerosło.
- Mam
taki zamiar, ale najpierw pójdę do rodziców i spytam się ich co
to wszystko ma znaczyć. Czemu Tsunade- baachan wymazała nam
niektóre wspomnienia.
-
Ino, przepraszam, ale już pójdę. - Pocałował ją i poszedł w
kierunku swojej dzielnicy.
-
Przystojniaczku wybacz, ale również pójdę do rodziców. Trzymaj
się. - Ino pocałowała mnie w policzek, wyminęła i poszła w
stronę swojego domu. Nie wiedziałem co teraz zrobię. Zacząłem
iść w stronę domu rodziców. Teraz dopiero zrozumiałem, czemu
cały czas ciągnęło mnie do Sakury, dlatego, że to ją kochałem
i zawsze będę kochał. Kiedy dotarłem pod dom rodziców wszedłem
na ganek. Zwinąłem dłoń w pięść i zapukałem. Po chwili drzwi
się otworzyły, a w nich ujrzałem moją matkę. Nie wiedziała co
ma powiedzieć, była zaskoczona. Uśmiechnęła się i rzuciła mi
na szyję z krzykiem.
- No
nie wierzę! Mój kochany synek! Minato! Chodź tu szybko, zobacz kto
wrócił! - Po chwili zza drzwi wyłonił się ojciec. Na mój widok
szeroko się uśmiechnął i dołączył do naszego uścisku.
-
Witaj w domu synu. - Odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
Mama ciągle się do mnie tuliła, objąłem ją mocno. - Naruto,
przyjechałeś sam, czy z Kimiko? - Spytał po chwili.
- No
właśnie, może wejdziemy do domu i wszystko wam wytłumaczę? -
Uśmiechnąłem się.
-
Pewnie, przecież nie będziemy stać na dworze, wejdźmy do środka.
- Przechodziliśmy przez korytarz. Skręciłem w prawo i wszedłem do
salonu. W domu nic się nie zmieniło. Te same stare, piękne meble.
Ciekawi mnie, jak wygląda mój pokój. W salonie na środku stał
duży stół, przy którym mieściło się osiem pięknie zdobionych
krzeseł. Po lewej stronie od drzwi znajdowała się duża ciemna
kanapa, a naprzeciwko niej telewizor. Po prawej zaś piękna komoda,
na której stało między innymi zdjęcie mojej siódmej drużyny.
-
Kochanie, może zrobię ci coś do picia, co ty na to? - Spytała
mama.
- Z
chęcią. - Odpowiedział tata.
-
Minato, nie pytałam się ciebie, tylko mojego małego skarba. -
Uśmiechnęła się do niego promiennie.
- No
pewnie, już wróciłeś, to mnie odstawi na bok. - Uśmiechnął się
do mnie.
-
Hmmm? Mówiłeś coś, czy mi się przesłyszało? - Spytała
mamusia.
-
Nie, no skąd. - Tata podniósł ręce w geście obronnym. Nawet nie
wiedziałem, że się uśmiecham. Brakowało mi ich i to bardzo.
- To
jak, chcesz coś do picia? - Ponowiła pytanie.
-
Nie, dziękuję. Chciałbym, żebyś na chwilę usiadła. - Posłałem
do niej mój najlepszy uśmiech. Mama usiadła obok taty.
- No,
więc czemu nie ma z tobą Kimiko? - Spytał.
- No
właśnie. To się może wam nie spodobać.
-
Naruto, mów i nie denerwuj matki na stare lata. - Odpowiedziała
moja rodzicielka.
-
Rozwiodłem się. - Widziałem, że rodzice byli w wielkim szoku. -
To nie z mojej winy, tylko z jej. Zdradzała mnie, a ja sobie na to
nie pozwolę.
- No
dobrze, skoro tak to nie będę udzielał ci porad o życiu. Dorosłeś
i sam wiesz co dla ciebie najlepsze. W końcu wychowaliśmy cię na
wspaniałego mężczyznę, prawda? - Tata się uśmiechnął.
-
Teraz to wy musicie odpowiedzieć mi na kilka pytań. - Powiedziałem
poważnym tonem głosu.
- No
dobrze, o co chodzi syneczku? - Spytała mama.
-
Kiedy jeszcze byłem żonaty poznałem piękną i mądrą dziewczynę.
Wspominałem wam o niej. Ma na imię Sakura. Pokochałem ją i kiedy
rozwiodłem się z Kimiko - tu trochę skłamałem - związałem się
z Sakurą. Już w mieście czułem, że coś jest ze mną nie tak i
nie mam wszystkich wspomnień z wioski, ale kiedy przeszliśmy przez
tą cholerną bramę wszystko wróciło. Sakura ode mnie uciekła, bo
przypomniała sobie, że kocha Sasuke, a mnie lubi jak przyjaciela.
Możecie mi odpowiedzieć po co do cholery zabraliście mi
wspomnienia?
-
Ekhem... Naruto kochanie, to było potrzebne. W wiosce groziło wam
ogromne niebezpieczeństwo i musieliśmy wysłać was bardzo daleko
stąd. Sam wiesz, że ojciec zapieczętował w tobie demona o
dziewięciu ogonach i ściga cię Akatsuki, Sasuke był ścigany
przez Orochimaru, Ino śledziła pewna organizacja, która chciała
posiąść informacje o jej jutsu, a Sakurę mógł ktoś porwać,
aby zażądać wymiany, bo wszyscy wiedzą, że się przyjaźnicie. -
Przetworzyłem sobie wszystkie informacje.
-
Dobrze, rozumiem wszystko, ale nie wiecie jak się teraz czuję.
Miłość mojego życia zostawiła mnie bez słowa i nie wiem, czy
między nami wszystko jest w porządku.
-
Bardzo nam przykro. Spróbuj z nią porozmawiać, może ona cię
kocha. - Powiedziała mama.
-
Dobrze, słuchajcie. Zostawię tu swoje rzeczy i pójdę pochodzić
po wiosce. Zamierzam tu zostać na stałe, więc na pewno mnie nie
wygonicie. - Uśmiechnąłem się.
-
Nawet nie mamy zamiaru. - Odpowiedział tata. Wyszedłem na zewnątrz
i spojrzałem na wielką górę gdzie wyrzeźbione były twarze
wszystkich wspaniałych hokage, w tym mojego taty. Ostatnia, czyli
piąta należała do Tsunade-baachan. Uśmiechnąłem się sam do
siebie i poszedłem pochodzić po wiosce. Mijałem wiele znajomych
twarzy. Wszystkie dziewczyny, które mijałem sympatycznie się do
mnie uśmiechały. Dotarłem do parku. Rozejrzałem się i
dostrzegłem burzę różowych włosów. Siedziała sama na ławce.
Podszedłem do niej po cichu i usiadłem obok niej. Dziewczyna
spojrzała się na mnie, ale później przeniosła wzrok przed
siebie. Zauważyłem, że ma trochę czerwone oczy, prawdopodobnie od
płaczu. Odwróciłem od niej twarz i patrzyłem pustym wzrokiem w
dal. Żadne z nas się nie odzywało.
-
Dlaczego płakałaś? - Odezwałem się w końcu ściszonym głosem.
-
Naruto... przepraszam, że uciekłam bez słowa.
- Nie
ma sprawy. Wiem jak się czujesz. Tak naprawdę kochasz Sasuke, a
związałaś się ze mną, z twoim przyjacielem. Nie mam ci tego za
złe. Nawet czuję się trochę głupio, bo gdybyś wtedy w namiocie
nie przerwała to między nami mogło dojść do czegoś więcej, a
tego na pewno byś nie chciała wiedząc to, co wiesz teraz.
-
Nie, nie rozumiesz. Ja już sama nie wiem, czy kocham jego, czy
ciebie. Wtedy, tam w namiocie to było coś cudownego i nigdy nie
chciałabym tego cofnąć.
-
Spokojnie. Jeżeli polepszy ci to humor to obiecuję, że nie będę
cię naciskał. - Uśmiechnąłem się nieznacznie. - Ja spokojnie
poczekam na twoją decyzję. Chcę, żebyś sobie wszystko
poukładała. Rozmawiałaś już z rodzicami? Wytłumaczyli ci,
dlaczego wymazali nam częściowo pamięć? - Spytałem.
-
Tak.
-
To... ja już pójdę. Kiedy już zdecydujesz wiesz gdzie mnie
znaleźć. - Uśmiechnąłem się i wstałem. Poszedłem od razu do
domu, kiedy wróciłem wszedłem na górę do swojego starego pokoju.
Otworzyłem drzwi, po lewej stronie stało duże czarne łoże.
Ściana, na jakiej stało była koloru mocnego czerwonego, tak jak i
ta po lewej stronie łóżka. Reszta była szara. Naprzeciwko łóżka
były drzwi od łazienki. Po prawej stronie okna stała czarna komoda
na ubrania. Wszedłem do pokoju i rozpakowałem rzeczy z plecaka.
Spojrzałem na zegarek, było już po piętnastej. Wziąłem z szafki
czarne spodenki i poszedłem do łazienki. Zdjąłem ubrania i
wszedłem pod prysznic. Odkręciłem letnią wodę. Po moim ciele
przebiegł przyjemny dreszczyk. Moje mięśnie zaczęły się
rozluźniać. Umyłem się płynem do mycia ciała, po czym wziąłem
szampon i wtarłem go we włosy. Spłukałem się i wyszedłem.
Ubrałem się w spodenki. Nie zakładałem bluzki, bo było mi
gorąco. Otworzyłem szafkę pod zlewem i wyjąłem z niej pewien
naszyjnik. Wiązało się z nim wiele wspomnień, pamiętam dzień, w
którym dostałem go od Tsunade. Powiesiłem go na szyję.
Przeczesałem ręką włosy, żeby nie wchodziły mi w oczy.
Wyszedłem z łazienki i położyłem się na łóżko. Wziąłem
jakąś książkę w rękę i zacząłem czytać. Musiałem na trochę
przenieść się do innego świata, bez problemów. Kiedy skończyłem
czytać była godzina dziewiętnasta.
-
Naruto! Kolacja! - Usłyszałem głos mamy i zszedłem na dół.
Usiadłem przy stole i czekałem, aż poda mi jedzenie.
-
Ubrałbyś się. - Powiedział tata. Uśmiechnąłem się do niego.
- Nie
muszę, bo jest mi ciepło.
- Jak
tam sobie chcesz. - Kiedy zjadłem poszedłem znowu na górę do
swojego pokoju. Jakoś nie miałem ochoty na rozmowy, więc wolałem
posiedzieć sam. Położyłem się na łóżko. Spojrzałem w okno.
Była pełnia, na niebie znajdowało się mnóstwo gwiazd wraz z
pełnym, pięknym księżycem.
-
Naruto! - Co znowu? Jeju ciągle coś ode mnie chcą. - Ktoś do
ciebie! - Zbiegłem po schodach na dół i podszedłem do drzwi. Mama
dała mi buziaka w policzek i poszła do salonu.
-
Hej, wejdziesz? - Spytałem. Dziewczyna kiwnęła głową. - Chodźmy
do mojego pokoju, tam nie będą nam przeszkadzali. - Uśmiechnąłem
się, bo zauważyłem jak spogląda na moje odsłonięte ciało.
Przepuściłem ją w drzwiach do mojego pokoju. - Siadaj na łóżko.
- Zrobiła co powiedziałem, a ja usiadłem obok niej.
-
Dziwne, tyle czasu się znamy, a jeszcze nigdy nie byłam u ciebie w
pokoju. - Uśmiechnąłem się.
- No
to masz okazję. Więc... co cię do mnie sprowadza? - Spytałem.
- No
właśnie, przyszłam, żeby ci powiedzieć, że na razie nie chcę
się z nikim spotykać.
-
Sakura, proszę cię. Przemyśl to jeszcze. - Złapałem ją za
podbródek i przekręciłem jej głowę w moją stronę. Przejechałem
dłonią po jej prawym policzku, a ona przymknęła oczy. - Niczego
nie czujesz, gdy cię dotykam? - Dziewczyna pokręciła lekko głową.
Powoli się do niej przysuwałem. Musiałem ją pocałować, nawet
jeśli byłby to ostatni pocałunek jaki złożyłbym na jej ustach,
musiałem to zrobić. Pocałowałem ją, na początku nie oddawała
mojego pocałunku, ale później położyła ręce na moje ramiona i
dała za wygraną. Na początku całowaliśmy się spokojnie, potem
pocałunek stał się bardziej żywszy i namiętny. Położyłem ją
powoli na łóżko i zjechałem lewą ręką po jej prawym biodrze.
Dziewczyna zadrżała, a ja uśmiechnąłem się zwycięsko. Miała
na sobie koszulę, a pod nią czarną bluzkę i jeansowe spodenki.
Sakura wodziła rękami po moich plecach. Uśmiechnąłem się.
Zacząłem rozpinać jej koszulę, po czym ją zdjąłem. Lewą ręką
zjechałem na udo Sakury i przyciągnąłem je bliżej siebie.
Zacząłem całować ją po szyi schodząc do obojczyków, dziewczyna
cicho jęknęła. Przewróciła mnie na plecy i teraz nade mną
górowała. Uśmiechnęła się i wróciła do całowania moich ust.
Zjechałem swoimi dłoniami z pleców Sakury na jej pośladki.
-
Naruto! - Usłyszałem głos mojej mamy, a Sakura wybuchnęła
śmiechem, zresztą tak samo jak ja.
-
Słucham! - Odkrzyknąłem.
- Idę
do sklepu, chcecie coś? - Spojrzałem na dziewczynę, pokiwała
przecząco głową.
-
Nie! - Odpowiedziałem.
-
Więc co, nadal nie chcesz się z nikim spotykać? - Spytałem
przewracając ją na plecy. Teraz ja nad nią górowałem.
-
Dobrze, wygrałeś. Chyba wpadł mi w oko pewien blond włosy,
przystojny mężczyzna.
-
Mhm, to świetnie, bo mi podoba się pewna piękna, różowo włosa
kobieta. - Uśmiechnąłem się zadziornie i pocałowałem ją jak
najlepiej potrafiłem. Od tej pory postanowiłem, że nigdy jej nie
stracę.
******
Ohayo!
Witajcie Kochani! Trochę długa ta część, prawda? No, ale
przynajmniej macie zajęcie :* A więc tak, to już ostatnia część
One-Shota i mamy nadzieję, że się Wam podoba tak jak pozostałe
części i jej nie zepsułyśmy. Chyba nie popsułyśmy zakończenia,
co? Nowy rozdział głównego opowiadania jest już gotowy i
zapewniamy, że będzie się w niej baaardzoo dużooo działo :D
Lepiej uzbrójcie się w mocne nerwy :D Okey, byłybyśmy bardzo
zadowolone, gdyby pod tą notką pojawiło się dużo potrzebnych
komentarzy, które napędzają nas do dalszego pisania. Pozdrawiamy
Paula i Patty.
Notka super !! Boże już koniec ;< Nie moge sie doczekac na kolejną notke głownego opo !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nocia jak zwykle zajebista szkoda ze to koniec no coz zycze weny
OdpowiedzUsuńAngela
MEGA!! Masz talent... Świetnie... Fenomenalnie... Szkoda że ostatni ale mam nadzieje że jeszcze jakąś jednopartówke szczelisz!;3.
OdpowiedzUsuń~Patki
Dziękujemy :D Jednopartówek będzie znacznie więcej, nawet mamy już pomysły na następne, lecz na razie chciałybyśmy skupić się na głównym opowiadaniu. Pozdrawiamy Paula i Patty.
UsuńŚWIETNA JEDNOPARTÓWKA mi się podoba wszystko co wstawiacie i mam nadzieje że zrobicie jeszcze takie one shoota zaciekawiłyście mnie że nastepnym rozdziale będzie dużo się działo pozdrawiam i życzę weny dużo weny czekam na next
OdpowiedzUsuńSwiietne, co tu duzo mowic. Bijecie wszystkich na glowe swoimi pomyslami.
OdpowiedzUsuńZycze dalszych takich pomyslow i pozdrawiam ;)
To nie tak, że nie czytam :D wiecie co... Z tych czesci one-shota to mogły byście osobne opowiadanie zeobić serio to przemyślcie :) genialny pomysł z utratą wspomnien <3 no cud miód i malina :D oby tak dalej :D Pozdro
OdpowiedzUsuńNowy
Haha no widzisz, a my już myślałyśmy, że nie czytasz, bo zawsze dodawałeś komentarze, a długo ich nie było, więc bardzo się cieszymy, że jest odwrotnie :D Jak na razie to nie mamy czasu na rozwijanie kolejnego opowiadania, ale może gdy te zakończymy to za coś znów się złapiemy :D Pozdrawiamy Paula i Patty.
UsuńJednopartówka bardzo długa ale to ma swój plus bo lubię takie. Nie ukrywam że w pewnym momencie myślałem, że Naruto i Sakura nie będą razem ( chodzi mi o moment odzyskania przez nich wspomnień) ale wszystko dobrze się skończyło. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału pozdrawiam Kuraj
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl
um...kiedy kolejny rozdział :) ?
OdpowiedzUsuńZaraz wstawiamy :D
Usuń