Zielonooka
w jednej chwili prawie upadła na ziemię, ale złapał ją brunet.
Musiałem się bardzo przyjrzeć, ale właśnie w tej chwili Ino
puściła mi oczko, to był znak, że mogę zaczynać...
Wziąłem głęboki wdech, ostatni raz zerknąłem na
przyjaciela i zniknąłem w żółtym blasku. Znalazłem się w
ogromnym holu, usłyszałem jakieś głosy. Spanikowałem i szybko
ukryłem się w ciemnym kącie pod schodami.
- Jesteś tego pewna? - Spytał męski głos.
- Tak, on naprawdę tu jest. Widziałam go osobiście. -
Odpowiedziała jakaś kobieta.
- Jeśli kłamiesz to wiesz co cię czeka? - Zagroził
mężczyzna. Ich głosy stawały się coraz głośniejsze.
- Tak, doskonale wiem co może mnie czekać. Akira,
przecież wiesz, że nigdy bym cię nie okłamała. Ile to już lat
ze sobą współpracujemy? - Spytała kobieta.
- Ehhh, masz rację. - Zaśmiał się. - Jesteś nie
tylko dobra w łóżku, ale też umiesz szpiegować dla mnie bardzo
dobrze. - Podeszli do mnie dość blisko. Kobieta stała tyłem do
mnie, ale doskonale widziałem gębę tego drania.
- Nie zawstydzaj mnie. - Zaśmiała się.
- Ja? Ciebie? Chyba sobie żartujesz, przecież wiem, że
nie wstydzisz się takich rzeczy kochana. - Akira brutalnie przysunął
do siebie kobietę i wręcz rzucił nią na ścianę. Byłem w szoku,
kiedy zobaczyłem jej uśmiech na twarzy, na pewno gdzieś ją już
widziałem.
- Błagam cię, jesteś aż tak napalony? Nie przy
ludziach, gdzie twój honor? Za drzwiami kręcą się twoje pieski na
posyłki, chyba nie chcesz, żeby zobaczyli cię w akcji. Mylę się?
- Dziewczyna przejechała palcem po jego torsie.
- Nie, masz rację. Ale kiedy tylko wrócisz zdać mi
raport to inaczej porozmawiamy. - Zaśmiał się obrzydliwie. - Nawet
nie wiesz jak na mnie działasz mała suko. - Włożył rękę pod
jej bluzkę. Nie chciałem niczego więcej oglądać w ich wykonaniu,
założyłem pieczęcie w tym zakamarku i zniknąłem pojawiając się
przy Sasuke. Dziewczyny były prawie obok nas. Musiałem mieć dziwną
mimikę twarzy, bo kruczowłosy od razu do mnie zagadał.
- Co tak długo i dlaczego masz taką minę?
- Miałem drobne komplikacje i doznałem wielkiego szoku
i obrzydzenia.
- To może zaczekajmy na dziewczyny.
- Tak, nie chcę opowiadać tego samego dwa razy. -
Spojrzałem przed siebie. Dziewczyny były jakieś dwadzieścia
metrów od nas. Chwilę poczekaliśmy i zaraz się zjawiły.
- I jak? Zdążyłeś? - Spytała Sakura.
- Yhym. - Powiedziałem z uśmiechem. - Ale mam do
ciebie prośbę, jeśli będziesz musiała znowu odwracać czyjąś
uwagę to nie rób tego aż tak hm... profesjonalnie, że to tak
ujmę.
- Tak, ja także mam takie zastrzeżenia Ino. - Przyznał
mi rację Sasuke.
- Oj przestańcie. A swoją drogą co tak długo ci
zajęło? Przecież jesteś szybki jak błyskawica. - Blondynka
skierowała swoje pytanie do mnie.
- Hmm, miałem małe komplikacje. Musiałem się
schować, bo ten drań schodził z góry z jakąś cizią, która
wydawała mi się znajoma. Nie dość, że przynosi mu jakieś
informacje to jeszcze z nim śpi. Rozmawiali o kimś kto niby pojawił
się w wiosce i ble ble ble. - Na twarze dziewczyn wkradło się
obrzydzenie. - Zmieniając temat. Myślę, że możemy już ruszać.
- Tak, dasz radę przenieść nas w tym samym momencie?
- Spytał kruczowłosy.
- Nie próbowałem nigdy w życiu przenieść więcej
niż jednej osoby i wolałbym tego nie robić. Zrobię to pojedynczo,
zaczynając od ciebie Sasuke. Ukryjesz się pod schodami i będziesz
tam na nas czekał.
- Dobra, nie musisz mi mówić, że mam się ukryć
młotku.
- Przestań pieprzyć i złap mnie za ramię. - Sasuke
zrobił co mu kazałem i za chwilę znaleźliśmy się w środku.
Spojrzałem na wprost. Myślałem, że ta dziewucha już polazła,
ale się myliłem. Lizali się tak obrzydliwie, że musiałem
odwrócić wzrok.
- Całkiem niezła ta laska, ale strasznie okropna. -
Wyszeptał Sasuke.
- Taa, dobra lecę po dziewczyny. - Powiedziałem i już
mnie nie było. Napotkałem wzrok oszołomionych dziewczyn.
- Dobra teraz ty mała. - Powiedziałem.
- Ehh, asta la vista bejbe. Jeśli twój chłopak mnie
nie zabije to spotkamy się na miejscu. - Kręcąc głową złapałem
ją za ramie i szybko przeniosłem do Sasuke. Chciała krzyknąć,
ale zatkałem jej w porę usta.
- Nie rób tego. Spójrz tam. - Wskazałem jej palcem
okropny widok. Ino szybko odwróciła wzrok.
- Co to do cholery jest?
- Nie widzisz? Lecę po Sakurę, może i ona się
załapie na przedstawienie. - Zniknąłem w żółtym błysku i
pojawiłem się tuż przed moją dziewczyną. Myślałem, że się
wystraszy, ale stała niewzruszona.
- Twoja kolej skarbie. - Uśmiechnąłem się.
- Tylko się nie rozbij gdzieś po drodze, ja chcę
jeszcze troszkę pożyć. - Uśmiechnęła się i splotła swoją
dłoń z moją. Spojrzałem w dół i mocniej zacisnąłem swoją
rękę na jej.
- Wątpisz we mnie? - Spytałem, ale nie otrzymałem
odpowiedzi, bo razem zniknęliśmy pojawiając się przed Sasuke i
Ino.
- Nie. - Dopiero teraz otrzymałem odpowiedź.
- Co nie? Sakura, co ty pieprzysz? Z Marsa się urwałaś
czy jak? - Spytała szeptem blondynka.
- Ciszej! - Skarciła ją. - Odpowiedziałam tylko na
pytanie swojego chłopaka, które zadał mi przed tym jak mnie
przeniósł.
- Dobra, mniejsza o to. - Burknęła Ino.
- O jeny jeszcze sobie nie polazła? - Spytałem.
- Jak widzisz nie. - Szepnął Sasuke. W tym momencie
Akira przejechał językiem po szyi dziewczyny. Sakura i Ino od razu
odwróciły wzrok z obrzydzeniem. Mówiąc w prost to nie były
piękne, miłosne pocałunki. To była zwykła żądza i popęd
seksualny, który nimi kierował.
- Chcę dostać informacje jeszcze dziś wieczorem.
Dowiedz się w jakim hotelu zatrzymał się ten Uzumaki. - Moje serce
zaczęło szybciej bić, a oczy moich przyjaciół skierowane zostały
na moją skromną osobę. - Możliwe, że zameldował się pod innym
nazwiskiem. Muszę posiąść jeszcze odrobinkę tej cudownej chakry.
Pamiętasz jeszcze jak on wygląda?
- Może i pamiętam, ale nie widziałam go sporo czasu,
więc mógł się zmienić. Czy odpowiesz mi na pytanie? - Spytała
kobieta.
- Zależy, ale mów. - Rzekł Akira.
- Czy to ty stoisz za zrównaniem z ziemią tej długo
żyjącej wioski ee...
- Wioski wiru? - Wtrącił mężczyzna widząc, że
kobieta nie pamięta nazwy.
- Tak, dokładnie tej.
- Hmm, no dobrze, powiem ci, bo darzę cię zaufaniem.
Po części też za tym stoję, ale nie tylko ja. Nie tylko ja
chciałem zdobyć ich moc. Wiesz na czym ona polega?
- Nie, powiesz mi?
- Chodzi o to, że te popaprańce z czerwonymi kudłami
mają duże zasobności chakry, są bardziej wytrzymali, mają
wyjątkowe zdolności do najbardziej niewykonalnych technik
pieczętujących oraz mają ogromną siłę. Kiedyś mój dziadek
porwał taką jedną z Konohy, ale niestety nie udało się jej
sprowadzić do nas. Chcieliśmy przeprowadzić na niej eksperymenty,
ale wszedł nam w drogę niejaki pieprzony Namikaze Minato. - Wypluł
imię mojego ojca jak sączący się jad.
- Teraz już rozumiem. Dobrze, w takim razie spotkamy
się wieczorem, czekaj na mnie. - Kobieta przygryzła płatek jego
ucha i odwróciła się do wyjścia. Na odchodne dostało jej się
jeszcze klapsa w tyłek. Pisnęła i pogroziła mu palcem, po czym
wyszła. Mężczyzna odwrócił się i ruszył do schodów.
Słyszeliśmy jak po nich szedł.
- Co on do cholery od ciebie chce? - Zbulwersowała się
Sakura.
- Nie wiem skarbie, ale tą uprowadzoną dziewczyną
była moja mama. - Powiedziałem.
- Skąd ta pewność młotku?
- Mam takie przeczucie. Co prawda nie wiem jak spotkali
się moi rodzice, ale myślę, że to ona.
- Przypomnij mi jak miała na imię twoja mama. - Rzekła
Ino.
- Kushina. Dlaczego się pytasz?
- Jeśli będę w pobliżu tego drania to przeszperam
jego pamięć. - Spojrzeliśmy na nią jednocześnie. - No co?
Mówiłam przecież, że się nie obijałam przez te trzy lata.
- No dobrze, chodźmy wreszcie za nim. - Powiedziałem i
ruszyłem pierwszy. Powoli wszedłem na schody rozglądając się,
czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Muszę przyznać, że hajs
to koleś ma. Wszystko najwyższej jakości, gdzie nie spojrzałem
tam wszystko się lśniło. Wszedłem trochę dalej i ponownie
usłyszałem jakieś głosy dochodzące z któregoś pokoju. Czemu
mówię, że z któregoś? Otóż dlatego, że pokoi tu jest od
groma.
- Kim była ta dziwka? - Ponownie kobiecy głos.
- Nikim. Nie wpieprzaj się w moje sprawy biznesowe!
Mało jeszcze masz? Nie musisz wszystkiego wiedzieć! - Mówił
podniesionym i szorstkim głosem.
- Jestem twoją narzeczoną i oczekuję od ciebie
szacunku i wierności! - Krzyknęła kobieta.
- Nie przeginaj, bo może się to dla ciebie źle
skończyć...- Przerwał, ale po chwili szorstko dodał. - kochanie.
- Uważaj sobie! Bo inaczej...
- Co?! No co mi zrobisz łajzo?! Nie masz kasy, nie masz
nic! Odebrałem cię od ojca siłą i teraz nie masz żadnych praw!
Masz być posłuszna, masz mnie kochać i masz sprawiać,m żebym
czuł się spełnionym facetem! Do tej pory przymykałem na to oko,
ale masz jeszcze bardziej i lepiej starać się być gospodynią
domową! Rozumiesz?! - Miałem ochotę tam wejść i zabić gnoja.
Jak można taktować tak kobietę? Strasznie się zdenerwowałem co
reszta musiała zauważyć, bo jakby to powiedzieć kipiało ze mnie
mroczną chakrą. Poczułem ciepłą dłoń na moim barku. Odwróciłem
się, to była Sakura. Skinąłem głową, chciałem dać jej znać,
że już wszystko w porządku.
- Mimo wszystko nie masz prawa mnie tak traktować! -
Wykrzyknęła kobieta, usłyszeliśmy tylko jak trzasnęła drzwiami.
Zamurowało nas totalnie i nie mieliśmy pojęcia, gdzie się ukryć.
Kiedy po cichu zaczęliśmy schodzić ze schodów zatrzymał4 nas jej
głos.
- Stać, kim wy jesteście? - Odwróciliśmy się do
niej twarzami. Miała łzy w oczach. - Mniejsza z tym, wy pewnie po
tego drania? Może i dobrze się stanie jak ktoś go w końcu
unicestwi z tego świata. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko. Nie
przeszkadzajcie sobie. - Powiedziała szorstko i tak jakby nigdy nic
przeszła obok nas.
- Czy może mi ktoś powiedzieć co to miało być? -
Spytała Sakura.
- Tak chyba reaguje porwana, zrozpaczona i upokorzona
kobieta. - Powiedziała smutno Ino.
- Chyba masz rację, ale musimy wracać do naszej misji.
- Rzekł Sasuke. Odwróciłem się do przodu i ponownie zacząłem
powoli wchodzić po schodach. Całe szczęście, że po drodze
oznaczałem różne części domu pieczęcią do Hiraishin no jutsu.
Zastanawiam się tylko, czy w razie czego dam radę przenieść ich
wszystkich za jednym razem. Podszedłem prosto pod drzwi pokoju, skąd
przed chwilą wyszła ta kobieta. Były lekko uchylone, więc mogłem
dostrzec Akirę, który siedział na kanapie, oglądał chyba coś w
telewizji. To był najnudniejszy dzień w całym moim życiu,
spędziliśmy pod tymi drzwiami około ośmiu godzin. Jak można
oglądać tyle ten głupi telewizor? Dochodziła godzina dwudziesta
druga i nic szczególnego się nie zdarzyło.
- Mogę coś na was wypróbować? - Spytałem cicho.
- Przecież nie możemy stąd odejść. Musimy go
szpiegować, zapomniałeś? - Wyszeptał Sasuke.
- No to przynajmniej na dziewczynach, a ty na chwilę tu
zostaniesz. - Powiedziałem cicho.
- Dobra, tylko się streszczaj.
- Okey. - Wykonałem odpowiednie pieczęcie i obok mnie
pojawiły się dwa klony.
- Po co ci Kage bunshin no jutsu? - Spytała Ino.
- Zaraz zobaczysz. Muszę coś sprawdzić, bo w razie,
gdyby ktoś tu szedł to nie zdążymy uciec. - Odpowiedziałem na
pytanie blondynki. Moje klony się rozdzieliły, jeden podszedł do
Sakury, a drugi do Ino. Chwyciły je za ręce i po chwili zniknęły.
Nie myślałem, że to się może udać, a jednak. Dosłownie za parę
sekund dziewczyny wróciły na swoje miejsce, a moje klony zniknęły.
- To teraz mam pewność, że w razie czego was
przeniosę naraz. - Uśmiechnąłem się.
- Mogłeś nas ostrzec głupku, prawie zaczęłam się
drzeć! Gdyby nie Sakura to już dawno zjawiłoby się tu wojsko. -
Warknęła na mnie Ino.
- Zapomniałem, że ostatnim razem musiałem zatkać ci
usta. - Zaśmiałem się. Blondynka chciała mi coś odpowiedzieć,
ale przyłożyłem palec do ust i nie powiedziała żadnego słowa.
Usłyszałem jakieś szmery z dołu. Zresztą chyba nie tylko ja, bo
wszyscy odwróciliśmy się w stronę schodów. Ewidentnie ktoś
wchodził do tego wielkiego domu. Nie czekając ani chwili dłużej
ponowiłem swoje popisowe jutsu i obok mnie w kłębach białego dymu
zjawiły się dwa klony. Jeden podszedł do Sasuke, a drugi ponownie
do blondynki. Ja zaś podszedłem do swojej dziewczyny. Usłyszeliśmy
stukanie obcasów i pierwszy krok stawiany na schodek. Nim się
obejrzałem moich przyjaciół już tu nie było, szybko złapałem
Sakurę za rękę i przenieśliśmy się do kąta pod schodami.
- To znowu ta kobieta. - Zauważył Sasuke.
- Będzie miała dla niego na pewno jakieś informacje.
- Skwitowała Sakura.
- Zaraz dowiemy się jakie. - Powiedziałem. Nie
odwoływałem klonów, bo to byłoby bez sensu. Ścisnąłem dłoń
Sakury jeszcze bardziej i teraz znaleźliśmy się na półpiętrze.
Zobaczyłem jak kobieta wchodzi do pokoju zostawiając lekko uchylone
drzwi. Za chwilę dołączyli do nas Sasuke i Ino. Odesłałem moje
klony i powoli podszedłem pod drzwi.
- No nareszcie! Co tak długo? - Spytał wstając z
kanapy Akira. Myślałem, że zdążył w nią wrosnąć, ale jednak
nie.
- Musiałam się przecież czegoś dowiedzieć. Sam mnie
prosiłeś, zapomniałeś? - Kobieta miała na sobie czarną, krótką
sukienkę.
- Nie. To co mi przynosisz? - Spytał podchodząc do
niej bliżej. Teraz miałem jeszcze lepszy widok.
- Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy.
Prawdopodobnie ten chłopak zameldował się w hotelu Kurisutaru.
Dlaczego mówię prawdopodobnie? Już ci tłumaczę. Recepcjonistka
podała mi dokładny rysopis tego chłopaka i to chyba on.
- Jak to chyba?! Musisz mieć stuprocentową pewność!
- Krzyknął.
- No dobrze. W takim razie mam sto procent pewności.
Nie krzycz, bo ja sobie na to nie pozwolę tak jak twoja narzeczona.
Znasz mnie, ja nie pozwolę sobą rządzić. - Między nimi zapadła
cisza. Moi przyjaciele podeszli do mnie jeszcze bliżej. Zauważyłem
jak oczy Sakury robią się większe.
- Co jest kochanie? - Spytałem cicho.
- Skarbie, spójrz na tą dziewczynę. Przypatrz jej się
dobrze. - Zrobiłem jak poradziła, ale nadal nie wiedziałem o co
jej chodzi.
- Znasz ją? - Spytałem.
- Obydwoje ją doskonale znamy. Przecież to jest Aiko.
To ta panienka, która podrywała cię nad jeziorem. - Nie mogłem w
to uwierzyć, przecież wydawała mi się znajoma, ale nie mogłem
jej rozpoznać. Trochę się zmieniła odkąd ostatnio ją widziałem,
ale dlaczego chce dla mnie źle?
- Hmm, to powiedz mi, skąd znasz tego chłopaczka? -
Spytał nagle Akira.
- Czy naprawdę muszę ci mówić? Nie chcę tego
wspominać. - Dziewczyna rozsiadła się na kanapie zostawiając
mężczyznę odwróconego do niej plecami.
- Tak, chcę to wiedzieć. - Odwrócił się do niej
przodem.
- No dobrze. Kiedy wyjechaliśmy nad jezioro, wtedy co
wykonywaliśmy tajną misję od ciebie. Wtedy go poznałam.
- Zakochałaś się w nim, mam rację? - Spytał
groźnie.
- Jeśli mam być szczera to tak. Zakochałam się w nim
na zabój, ale później, kiedy wyjechał to twój piesek na posyłki
powiedział mi, że to chłopak pochodzący z klanu Uzumakich.
- Dlaczego mi o nim powiedziałaś? Mogłaś to zataić.
- Spytał.
- Bo... on mnie upokorzył. Upokorzył mnie jako
kobietę, nie uległ mi, choć mało brakowało, wtedy przeszkodziła
nam jego przeklęta dziewczyna. Jeśli ja nie będę go miała to
żadna inna. Wolę, żeby był martwy, rozumiesz Akira? Czy nie
zrobiłeś tego samego z dziewczynami, które ci się podobały, a
nie mogły być twoje? Wiem, że zabiłeś niejedną z tej wioski,
dlatego pasujemy do siebie jako partnerzy. Ty jesteś bezwzględny i
ja również. - Aiko wstała i przejechała paluchem po jego torsie.
Akira spuścił wzrok na palec wodzący po jego ciele. Kobieta
zjechała dłonią do paska od spodni mężczyzny.
- Tak. Świetnie się złożyło, że ten szczeniak
trafił do naszego królestwa. - Mężczyzna ścisnął dłonią
brodę Aiko i wbił się ustami w jej wargi.
- Gdzie twoja narzeczona? - Spytała.
- Nie martw się, nie przeszkodzi nam. Poszła do swojej
matki, gdzie spędzi noc. Pozwoliłem jej na to tylko i wyłącznie
dlatego, że chcę się z tobą zabawić. - Dziewczyna wskoczyła na
Akirę oplatając go nogami w talii. Mężczyzna rzucił nią na
kanapę i zawisł nad nią cielskiem. Jednym ruchem zerwał z niej
sukienkę, musi mieć krzepę w łapach. Przejechał dłonią od
biustu dziewczyny po pośladki, gdzie zacisnął dłoń. Aiko jęknęła
z bólu, ściągnęła z niego bluzkę i wbiła paznokcie w jego
plecy. Akira przejechał po jej ciele językiem i zatrzymał się
przed linią zrobioną z czarnej, koronkowej bielizny. Uśmiechnął
się okropnie.
- Jednak pamiętałaś co lubię. - W tej chwili wszyscy
odwróciliśmy wzrok z obrzydzeniem, nie mogliśmy na to patrzeć.
- Wiecie co? Będę miała koszmary do końca swojego
życia. - Wyszeptała blondynka.
- Czytasz mi w myślach Ino. - Przytaknęła Sakura.
- Nie wierzę, po prostu nie mogę w to uwierzyć. -
Wyszeptałem bardziej do siebie niż do nich. Byłem w szoku, prawie
ją pocałowałem nad tym jeziorem, byłem o krok od zdradzenia z nią
Sakury. Nie chciałem tego, ale ona jakoś na mnie dziwnie działała.
Wtedy nie myślałem o zielonookiej tylko o tym jak ona mi się
podoba. A teraz co widzę? Ją i tego pieprzonego Akirę.
- I co my niby mamy tu siedzieć całą noc? Ja nie dam
rady ludzie. - Powiedziała Ino.
- Ja też nie wyrobię. Psychika mi się zryje. -
Stwierdziła Sakura.
- Chyba raczej musimy tu zostać. - Powiedział Sasuke.
- Choćby nie wiem jak to nam się nie podoba, to jesteśmy
zobowiązani do wykonania tej nieszczęsnej misji. - Nie odezwałem
się ani słowem. Między nami zapadła długa cisza do godziny w
okolicach dwudziestej czwartej. W tle było słychać tylko jęki i
krzyki tych dwóch osobników. Każdy z nas siedział z podkulonymi
nogami i zatkanymi uszami na ten okres czasu.
- Skończyli już? Błagam powiedzcie, że to nie sen. -
Odezwała się Ino.
- Nie mała, to ci się chyba nie śni. Błagam
zabierzcie mnie już stąd. - Powiedziałem.
- Gadamy z Taichim i atakujemy go jutro. Ja nie
zamierzam drugi raz przeżywać tego gówna. - Rzekł zrezygnowany
Uchiha.
- Jak zwykle jesteś świetna. - Usłyszeliśmy głos za
ścianą. Aiko się zaśmiała.
- Nie przyzwyczajaj się, bo niedługo wyjeżdżam i nie
zobaczysz mnie przez około rok.
- A jeśli poproszę, żebyś została? Nie wytrzymam
bez ciebie, nikt tak na mnie nie działa jak ty. - Powiedział.
Wszyscy ponownie mieliśmy widok na tą parkę. To było dziwne, ale
mieliśmy także widok na ich łóżko.
- Masz jeszcze do dyspozycji swoją narzeczoną.
- To nie to samo. - Mężczyzna podniósł się i zawisł
tak jak go stworzono nad Aiko. Sakura i Ino odwróciły wzrok.
- Byś się jakoś okrył. - Zaśmiała się.
- Nie pierwszy raz widzisz mnie nago, powinnaś się do
tego przyzwyczaić.
- Jak sobie chcesz. - Podniosła się opierając plecami
o oparcie od łóżka. Akira pocałował ją i zrobił to samo co ona
tym razem przykrywając się do połowy.
- Dowiedz się czegoś więcej na temat tego chłopaczka.
Najlepiej jeszcze dzisiaj.
- Powiedziałam ci już wszystko co wiedziałam.
- Ale oczywiście nie dowiedziałaś się, czy jest sam.
Może on ma wsparcie, a wtedy ja będę potrzebował najlepszych
ludzi jakich mam. Wiesz o kogo mi chodzi.
- Czy ty mówisz o TYCH Shinobich? - Spytała kładąc
nacisk na słowo „tych”. - Zaśmiał się okrutnie.
- Tak, mówię dokładnie o nich.
- No dobrze, w takim razie wrócę do tego hotelu
jeszcze dziś.
- Liczę na to, że jutro również mnie odwiedzisz,
moja bezduszna.
- Jeśli będę musiała. - Dziewczyna spojrzała na
Akirę, odkryła się trochę ukazując tym samym swój biust i
wdrapała się do niego na kolana. On objął ją trochę nad
pośladkami. Rzucił ją na łóżko zakrywając swoim cielskiem. W
tej chwili ponownie wszyscy odwróciliśmy wzrok.
- O jeny, długo to jeszcze potrwa? Zaraz puszczę
pawia. - Szepnęła Ino.
- Może już sobie pójdziemy co? Wątpię, żebyśmy
się jeszcze czegoś nowego dziś dowiedzieli. - Powiedziała Sakura.
- Przynajmniej jedno z nas musi tu zostać i nie
dopuścić do tego, żeby ta jędza dotarła do hotelu. -
Powiedziałem z obrzydzeniem. Między nami zaległa cisza.
- No dobrze, ja zostanę, a ty zabierz dziewczyny do
hotelu. - Rzekł Sasuke.
- A jeśli będziesz musiał ją jakoś zatrzymać to co
zrobisz? Ty idź, a ja zostanę. W sumie kiedyś byłem dla niej
ważny, może jakoś ją zatrzymam. - Powiedziałem.
- Masz rację, nie miałbym żadnego tematu, albo
pretekstu do zatrzymania jej.
- No to postanowione. Moje klony przeniosą was do
miejsca, gdzie wbiłem kunaia mojego ojca. Później do was dołączę
i opowiem o wszystkim. Sasuke, jeśli pójdziecie coś zjeść,
zapytajcie Taichiego, czy możemy zacząć atak jutro, bo nie wiem
jak wy, ale ja dłużej nie wytrzymam.
- Okey głąbie. - Powiedział kruczowłosy. Stworzyłem
trzy klony, które podeszły do każdego z moich przyjaciół.
- Naruto, postaraj nie zbliżać się za bardzo do tej
zdziry. - Ostrzegła mnie Sakura. Uśmiechnąłem się do niej.
- Nie martw się. Za wielkie czuję do niej obrzydzenie,
nawet kijkiem bym jej nie dotknął. - Puściłem Sakurze oczko.
Ostatnie co zobaczyłem to piękny uśmiech na jej twarzy. Zostałem
sam i kompletnie nie mam pojęcia co zrobię kiedy Aiko przyjdzie do
tego hotelu. Całe szczęście, że oznaczyłem pieczęcią teren za
krzakami, które rosną przed hotelem.
- Muszę już iść. - Wydyszała dziewczyna między
obrzydliwymi pocałunkami.
- Jeszcze moment. - Mężczyzna odsunął się od
dziewczyny, teraz leżała naga na łóżku, starałem się nie
patrzeć na Aiko. Ilekroć mi się nie udało czułem jakbym zdradzał
Sakurę. Akira przejechał dłonią po jej nagiej skórze,
zatrzymując się na chwilę na biuście, ale później zjechał
niżej. Przysunął się bliżej i zaczął obcałowywać każdy
zakątek jej ciała.
- Proszę, puść mnie, bo inaczej nigdy stąd nie
wyjdę. - Wymruczała.
- Ehh, no dobrze. Ubierz się i możesz iść. -
Powiedział opierając się o oparcie od łóżka.
- Jutro do ciebie wpadnę i przyniosę świeże
informacje. - Mówiła ubierając się.
- Nie liczę na nic innego. Tylko jutro umówimy się w
hotelu, nie chcę ponownie mieć nieprzyjemności z narzeczoną. Mam
nadzieję, że rozumiesz o co mi konkretnie chodzi?
- Tak, przyjdę do ciebie wypoczęta. - Zaśmiała się.
Zdaje mi się, że jutro nie będzie żadnego ponownego spotkania. -
Więc do jutra, mój zimny draniu. - Odeszła od łóżka, ale ten
idiota zatrzymał ją chwytając za jej dłoń.
- Zapomniałaś o czymś. - Pociągnął ją i brutalnie
pocałował. Wyrwała się od niego i ruszyła ku drzwiom, o mało co
i by mnie przyłapała. Szybko przeniosłem się na półpiętro.
Czekałem aż dojdzie do schodów, kiedy to zrobiła przeniosłem się
w ciemny zakamarek. Kiedy zeszła poszła prosto w stronę drzwi
poprawiając swój ubiór. Przeniosłem się do kunaia, który wbiłem
w ziemię, tam, gdzie ostatni raz czekaliśmy z Sasuke na dziewczyny.
Wyjąłem broń, odczyściłem i schowałem z powrotem do swojej
kieszeni. Całe szczęście, że jestem w koszuli, bo inaczej
musiałbym przebrać się w jakieś codzienne ubrania. Ukryłem się
za drzewem i czekałem z pięć minut zanim tu doszła. Do centrum
wioski stąd nie było wcale tak daleko. Może z dziesięć minut
drogi. Kiedy Aiko przeszła obok mnie przeniosłem się za krzaki.
Wyszedłem z nich, a ludzie patrzyli na mnie jak na jakiegoś
potłuczonego. Otrzepałem się i poprawiłem swój strój.
Odliczyłem siedem minut stercząc pod hotelem i wszedłem do środka.
Chciałem, żeby to wyglądało na przypadkowe spotkanie. Wyciągnąłem
jakąś książkę, zobaczyłem, że dziewczyna jest już blisko.
Podniosłem książkę w górę udając, że czytam i ruszyłem w
kierunku drzwi. Kiedy drzwi się otworzyły niby przypadkiem wpadłem
na dziewczynę.
- Um, przepraszam, nie zauważyłem Pani. - Schyliłem
się po książkę, kobieta nie zdążyła zobaczyć kim jestem.
- Nic się nie stało, naprawdę. Czasami też mi się
to zdarza. - Podniosłem książkę i wyprostowałem ciało równając
się z dziewczyną. Jestem od niej o głowę wyższy. Musiała
podnieść lekko głowę do góry, żeby zobaczyć kim jestem.
- Naruto? - Spytała po chwili.
- Aiko, tak? - Udałem zdziwienie.
- Co tu robisz? - Spytała patrząc mi w oczy. Kiedy
tylko na nią patrzyłem czułem obrzydzenie i niechęć.
- Przybyłem tu odpocząć od wspomnień i wioski. -
Uśmiechnąłem się sztucznie.
- Przejdziemy się? - Spytała.
- W sumie czemu nie. I tak miałem spędzić ten wieczór
na czytaniu książki. - Uniosłem w górę tą dziwną książkę.
- No to chodźmy. - Powiedziałem i ruszyłem prosto
przed siebie, a ona zaraz obok mnie.
- Jesteś tu sam, czy z dziewczyną?
- Ja... nie mam już dziewczyny. Zerwaliśmy zaraz po
powrocie do wioski. Wszystko przez tą cholerną wycieczkę, ale cóż
na to poradzić? Stało się i tyle.
- Bardzo mi przykro. - Złapała mnie za rękę, a ja
odruchowo ją odsunąłem.
- Przepraszam. - Uśmiechnąłem się. - A tyyyy, jesteś
tu sama? A tak w ogóle to co tu robisz?
- Ee, ja tu mieszkam.
- Aha. Pięknie tu macie, podobają mi się szczególnie
te budowle z lodu.
- Tak, mi też. Od dzieciństwa mnie zachwycały. -
Stanęliśmy na kładce, która była nad szeroką rzeczką. - A czy
ty jesteś tu z jakimiś kolegami? - Spytała.
- Nie, jestem samiutki jak palec. - Uśmiechnąłem się.
- Pokłóciłem się z przyjaciółmi, kiedy Sakura ze mną zerwała.
Ponoć przystawiałem się do jakiejś laski. - Jej oczy się
powiększyły. - Nie zrobiłem tego oczywiście umyślnie. Zrobiłem
to po pijaku, czego bardzo żałuję, ale czasu nie da się niestety
cofnąć. Dlatego powiedziałem ci, że przybyłem tu odpocząć od
wioski i wszystkiego co mi ją przypomina.
- Kochasz ją jeszcze?
- Tak, ale co to zmieni? Ona nie chce mnie znać. Ten
rozdział jest już zamknięty. - Uśmiechnąłem się sztucznie. -
Teraz jestem wolny jak ptak i szukam dziewczyny, która skutecznie
wybije mi ją z głowy. - Aiko radykalnie się do mnie przysunęła.
- A może... - Położyła dłoń na moją klatkę
piersiową. - a może ja ci w tym pomogę, co? - Spytała jeszcze
bardziej się przysuwając. Przypomnijcie mi, żeby później
wyrzucić tą koszulę od razu do śmieci. - Mogłabym pomóc ci o
niej zapomnieć, przecież wiesz, że coś między nami zaiskrzyło
nad tym jeziorem i gdyby tamta dziewczyna nam nie przerwała pewnie
między nami do czegoś by doszło. - Aiko stanęła na palcach i
ciągle się do mnie przysuwała. Byłem pełen obrzydzenia w
stosunku do jej osoby. Szybko odsunąłem się, opierając plecami o
barierkę.
- Nie. Między nami wtedy nic nie zaiskrzyło, uroiłaś
to sobie i tyle. Wiesz co? Wrócę do hotelu i spędzę tą noc
jednak na czytaniu książki, to lepsze niż przebywanie w twoim
towarzystwie. Mógłbym zrobić coś, czego później bardzo bym
żałował. Do zobaczenia. - Odszedłem zostawiając osłupiałą
dziewczynę samą. Mam nadzieję, że teraz przestanie węszyć i nic
nie znajdzie. Byłem już przy hotelu i miałem do niego wejść, ale
zatrzymał mnie jakiś głos.
- Witaj. Gdzie tak pędzisz? - Odwróciłem wzrok i na
ławce ujrzałem Hisę. Miała krótką, kuszącą sukienkę i nogę
założoną na nogę. Wręcz promieniowała seksapilem, ale mnie na
to nie złapała.
- A jak myślisz? Idę do Sakury. - Odpowiedziałem
chłodno.
- W pokoju jej nie znajdziesz. Widziałam ją w kantorku
na miotły, może tam jej poszukaj.
- Dlaczego mi pomagasz?
- Bo doszłam do wniosku, że siłą cię nie zdobędę.
Leć już, nie daj jej czekać. - Wstała i poszła przede mną.
Chwilę postałem przed hotelem, ale w końcu wszedłem do środka.
Udałem się do tego całego schowku, który znajdował się na
parterze. Kiedy wszedłem do środka napotkałem tylko ciemność.
Zamknąłem za sobą drzwi i kiedy chciałem zapalić światło
zostałem złapany za dłoń i rzucony na ścianę. Za chwilę Sakura
wpiła się w moje usta. To był pocałunek przepełniony rządzą,
ale mi się to podobało. Podniosła nogę, a ja złapałem ją za
udo wjeżdżając coraz to wyżej. Ścisnąłem dłonią jej
pośladek. Zaczęła rozpinać moją koszulę, po czym cisnęła ją
na ziemię. Teraz dobrała się do mojego paska od spodni, który
rozpięła. Nie zostając dłużnym zdjąłem jej obcisłą sukienkę.
Dziewczyna jak mniemam została w samej bieliźnie, było ciemno i
nic nie widziałem. Kobieta zdecydowanym ruchem zdjęła moje
spodnie. Przejechała językiem po mojej klatce piersiowej, aż
dotarła do cienkiej linii, którą tworzyły moje bokserki. Jednak w
całej tej sytuacji coś nie dawało mi spokoju.
Oczami
Sakury;
Siedzieliśmy właśnie wraz z Sasuke i Ino w pokoju,
który dzieliłam z Naruto. Na szczęście Taichi dał się
przekonać, aby jutro zrobić coś z tym Akirą.
- Ile to można zwodzić tą dziwkę? - Spytała po
chwili Ino.
- No, to jest dobre pytanie. - Odpowiedziałam.
- Spokojnie, przecież jej teraz nie zabawia nie wiadomo
gdzie. Uspokójcie się, ten młotek nie jest taki i kocha cię nad
życie Sakura.
- Co do tego to masz rację kochanie, widać to na
kilometr. - Uśmiechnęła się blondynka. - Po pięciu minutach
ciszy usłyszeliśmy dobijanie się do drzwi. Wstałam i przeszłam
korytarzem.
- Naruto? - Spojrzałam na chłopaka, miał potargane
włosy i wyjętą ze spodni koszulę.
- Hej skarbie. - Uśmiechnął się. - Przepraszam, że
tak późno, ale tak jakoś wyszło.
- Dlaczego jesteś w takim stanie? - Spytałam
podejrzliwie. W mojej głowie kłębiło się mnóstwo obrazów.
- Eee, koszulę wyjąłem przed chwilą, bo od razu
idzie do kosza. - Zająkał się.
- Dlaczego? Przecież to nowa koszula.
- Bo nie chcę mieć czegoś, czego ona dotykała. -
Powiedział z obrzydzeniem.
- Jak to dotykała? - Spytałam zdenerwowana.
- No normalnie, wzięła i mnie dotknęła, nie
wyrobiłem z obrzydzenia i się odsunąłem od razu od niej
odchodząc. No i jestem.
- No dobrze. Niech ci będzie. - Naruto zgrabnie mnie
ominął i zdjął koszulę idąc prosto do kosza na śmieci. Ja
wróciłam do salonu, a tam napotkał mnie wzrok przyjaciół.
Wzruszyłam ramionami i usiadłam na kanapę. Za chwilę dołączył
do mnie Naruto. Zarzucił na siebie czarną koszulę.
- No i co? Zaczynamy jutro? - Spytał.
- Tak, już wszystko załatwione. Rano spotykamy się z
Taichim i ruszamy do Akiry. - Powiedział kruczowłosy.
- No to świetnie! - Wykrzyknął entuzjastycznie mój
chłopak.
- My z Sasuke już pójdziemy. Ehh, w końcu trzeba się
wyspać, nie wiadomo co nas może czekać.
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze to Akira nie wyśle do
nas jakichś groźnych shinobich. Kiedy poszliście coś o tym
wspominali.
- No dobra, my się zbieramy. Na razie. - Powiedzieli
wstając i zmierzając do drzwi.
- Czekajcie, odprowadzę was. - Powiedziałam. Kiedy
doszliśmy do drzwi jeszcze raz się pożegnaliśmy. Zamknęłam za
nimi i wróciłam do salonu.
- Naruto, czy coś się stało, o czym powinnam
wiedzieć? - Spojrzał na mnie i wstał równając się ze mną.
- Nie, naprawdę nic się nie stało. Kiedy zaczęła
się do mnie przystawiać od razu odszedłem. Wszystko w porządku. -
Przysunął się jeszcze bliżej i objął mnie w pasie. Przytulił,
a później odsunął i stanowczym ruchem przyciągnął do siebie.
Spojrzał mi prosto w oczy, a ja zrobiłam to samo. Mogę przysiąc,
że ujrzałam w nich smutek, ale może się mylę? Po chwili
patrzenia sobie w oczy pocałował mnie bardzo czule. Staliśmy w
objęciach i nic więcej potrzebne mi do szczęścia nie było. Po
chwili Naruto szedł ze mną w stronę korytarza, gdzie oparł mnie o
zimną ścianę. Nasz pocałunek z czułego przerodził się w
namiętny i gorący. Z minuty na minutę coraz bardziej brakło mi
tchu. Kiedy przerywaliśmy, aby złapać oddech strasznie dyszeliśmy.
Naruto zjechał dłonią po mojej tali aż do bioder, gdzie się
zatrzymał. Gdy mnie dotykał moim ciałem wstrząsał przyjemny
dreszczyk. Dla niego stałam się nad wyraz miłą Sakurą. Tak
naprawdę tylko on mnie dobrze znał, no oprócz moich przyjaciółek.
Wplotłam dłonie w jego gęste włosy. Chłopak ruszył dłonią
dalej dotykając mojego pośladka, gdzie zacisnął dłoń. Bardziej
przygniótł mnie do ściany, co bardzo mi się podobało. Przeniósł
się z pocałunkami na mój obojczyk i szyję. Powoli zaczęliśmy
iść w kierunku sypialni. Kiedy tam dotarliśmy powoli położył
mnie na łóżko. Zawisł nade mną na chwilę się odsuwając. Za
parę sekund z powrotem zatopił się w moich wargach. Wreszcie
położył się na połowie mojego ciała. Zahaczył dłonią o mój
biust, a później zjechał niżej.
Oczami
Naruto;
Nie wiem, czy dobrze robię, ale okropnie pragnąłem
jej bliskości. Jej całej. Zatrzymałem dłoń na udzie Sakury.
Czułem się podle, bo zrobiłem coś czego naprawdę nigdy bym się
nie spodziewał. Powinienem zostawić teraz w spokoju Sakurę, ale
nie mogłem się opamiętać. Wzbudzała we mnie takie uczucia, że
zagłuszały nawet bolące poczucie winy. Sięgnąłem dłonią do
rozporka jej sukienki. Nie miała nic przeciwko, więc go rozpiąłem.
Sakura zaczęła rozpinać moje guziki od koszuli, na ostatnim lekko
się zawahała, ale po chwili namysłu go rozpięła. Powoli
ściągnęła ze mnie koszulę zrzucając ją na podłogę. Zsunąłem
ramiączko od sukienki Sakury, aby potem ściągnąć ją do połowy.
Odsunąłem się troszkę, nie widząc żadnego protestu w jej
pięknych oczach ściągnąłem ją i zrzuciłem tam, gdzie
wylądowała moja koszula. W pokoju był półmrok, dlaczego? To
bardzo proste, otóż była pełnia. Powoli przeszedłem do
obcałowywania jej brzucha, nie zwróciłem uwagi i znalazłem się
nad linią, którą tworzyła bielizna dziewczyny. Wróciłem do tych
kuszących, pełnych ust. Moja ręka zatrzymała się na piersi
dziewczyny, zjechałem niżej i zacisnąłem dłoń na jej pośladku.
Po chwili posunęliśmy się do czegoś więcej, niż pieszczoty i
pocałunki. Powoli ściągnąłem z niej górną część bielizny.
Przesunąłem rękę z powrotem w okolice jej biustu. Po chwili
zostaliśmy „oskubani” z naszej bielizny. Drugi raz w życiu
spędziliśmy ze sobą upojną noc.
***
Obudziłem się z koszmaru sennego. Dosłownie cały się
spociłem. Spojrzałem na zegarek. Za piętnaście siódma.
Spojrzałem w dół. Na moim torsie ujrzałem burzę różowych
włosów. Uśmiechnąłem się, ale po chwili przypomniałem sobie
zdarzenia minionej nocy. Powróciły wyrzuty sumienia. Jeszcze
większe wyrzuty sumienia, które zżerały mnie od środka. Moja
radość w jednej chwili zmieniła się w głęboki smutek. Moja
piękność zaczęła się budzić. Spojrzała w górę i napotkała
mój wzrok. Uśmiechnęła się, a ja mimo wszystko odpowiedziałem
tym samym.
- Hej skarbie. Która godzina? - Spytała.
- Hej, jest za dwanaście siódma. - Odpowiedziałem.
- Trzeba się szykować. O siódmej dwadzieścia
ruszamy. - Powiedziała Sakura.
- Okey, to ja pójdę się ubrać i odświeżyć. -
Podniosłem się, pocałowałem swoją dziewczynę i poszedłem do
toalety. Po wyjściu spod prysznica zarzuciłem na siebie
pomarańczową koszulkę i czarne spodnie. Kiedy ja wyszedłem z
toalety, zmieniła mnie Sakura. Poszedłem do salonu i rozsiadłem
się na kanapie. Po około dziesięciu minutach Sakura wyszła z
toalety, gdy zmierzała do salonu ktoś zapukał do drzwi.
- Otworzę! - Krzyknęła. Usłyszałem otwieranie drzwi
i jej głos.
- Zastałam Naruto?
- Czego tu chcesz? - Spytała moja dziewczyna. Wyszedłem
na korytarz i w drzwiach ujrzałem Hisę.
- Mam ci coś bardzo ciekawego do powiedzenia różowa...
Zielonooka
w jednej chwili prawie upadła na ziemię, ale złapał ją brunet.
Musiałem się bardzo przyjrzeć, ale właśnie w tej chwili Ino
puściła mi oczko, to był znak, że mogę zaczynać...
Wziąłem głęboki wdech, ostatni raz zerknąłem na
przyjaciela i zniknąłem w żółtym blasku. Znalazłem się w
ogromnym holu, usłyszałem jakieś głosy. Spanikowałem i szybko
ukryłem się w ciemnym kącie pod schodami.
- Jesteś tego pewna? - Spytał męski głos.
- Tak, on naprawdę tu jest. Widziałam go osobiście. -
Odpowiedziała jakaś kobieta.
- Jeśli kłamiesz to wiesz co cię czeka? - Zagroził
mężczyzna. Ich głosy stawały się coraz głośniejsze.
- Tak, doskonale wiem co może mnie czekać. Akira,
przecież wiesz, że nigdy bym cię nie okłamała. Ile to już lat
ze sobą współpracujemy? - Spytała kobieta.
- Ehhh, masz rację. - Zaśmiał się. - Jesteś nie
tylko dobra w łóżku, ale też umiesz szpiegować dla mnie bardzo
dobrze. - Podeszli do mnie dość blisko. Kobieta stała tyłem do
mnie, ale doskonale widziałem gębę tego drania.
- Nie zawstydzaj mnie. - Zaśmiała się.
- Ja? Ciebie? Chyba sobie żartujesz, przecież wiem, że
nie wstydzisz się takich rzeczy kochana. - Akira brutalnie przysunął
do siebie kobietę i wręcz rzucił nią na ścianę. Byłem w szoku,
kiedy zobaczyłem jej uśmiech na twarzy, na pewno gdzieś ją już
widziałem.
- Błagam cię, jesteś aż tak napalony? Nie przy
ludziach, gdzie twój honor? Za drzwiami kręcą się twoje pieski na
posyłki, chyba nie chcesz, żeby zobaczyli cię w akcji. Mylę się?
- Dziewczyna przejechała palcem po jego torsie.
- Nie, masz rację. Ale kiedy tylko wrócisz zdać mi
raport to inaczej porozmawiamy. - Zaśmiał się obrzydliwie. - Nawet
nie wiesz jak na mnie działasz mała suko. - Włożył rękę pod
jej bluzkę. Nie chciałem niczego więcej oglądać w ich wykonaniu,
założyłem pieczęcie w tym zakamarku i zniknąłem pojawiając się
przy Sasuke. Dziewczyny były prawie obok nas. Musiałem mieć dziwną
mimikę twarzy, bo kruczowłosy od razu do mnie zagadał.
- Co tak długo i dlaczego masz taką minę?
- Miałem drobne komplikacje i doznałem wielkiego szoku
i obrzydzenia.
- To może zaczekajmy na dziewczyny.
- Tak, nie chcę opowiadać tego samego dwa razy. -
Spojrzałem przed siebie. Dziewczyny były jakieś dwadzieścia
metrów od nas. Chwilę poczekaliśmy i zaraz się zjawiły.
- I jak? Zdążyłeś? - Spytała Sakura.
- Yhym. - Powiedziałem z uśmiechem. - Ale mam do
ciebie prośbę, jeśli będziesz musiała znowu odwracać czyjąś
uwagę to nie rób tego aż tak hm... profesjonalnie, że to tak
ujmę.
- Tak, ja także mam takie zastrzeżenia Ino. - Przyznał
mi rację Sasuke.
- Oj przestańcie. A swoją drogą co tak długo ci
zajęło? Przecież jesteś szybki jak błyskawica. - Blondynka
skierowała swoje pytanie do mnie.
- Hmm, miałem małe komplikacje. Musiałem się
schować, bo ten drań schodził z góry z jakąś cizią, która
wydawała mi się znajoma. Nie dość, że przynosi mu jakieś
informacje to jeszcze z nim śpi. Rozmawiali o kimś kto niby pojawił
się w wiosce i ble ble ble. - Na twarze dziewczyn wkradło się
obrzydzenie. - Zmieniając temat. Myślę, że możemy już ruszać.
- Tak, dasz radę przenieść nas w tym samym momencie?
- Spytał kruczowłosy.
- Nie próbowałem nigdy w życiu przenieść więcej
niż jednej osoby i wolałbym tego nie robić. Zrobię to pojedynczo,
zaczynając od ciebie Sasuke. Ukryjesz się pod schodami i będziesz
tam na nas czekał.
- Dobra, nie musisz mi mówić, że mam się ukryć
młotku.
- Przestań pieprzyć i złap mnie za ramię. - Sasuke
zrobił co mu kazałem i za chwilę znaleźliśmy się w środku.
Spojrzałem na wprost. Myślałem, że ta dziewucha już polazła,
ale się myliłem. Lizali się tak obrzydliwie, że musiałem
odwrócić wzrok.
- Całkiem niezła ta laska, ale strasznie okropna. -
Wyszeptał Sasuke.
- Taa, dobra lecę po dziewczyny. - Powiedziałem i już
mnie nie było. Napotkałem wzrok oszołomionych dziewczyn.
- Dobra teraz ty mała. - Powiedziałem.
- Ehh, asta la vista bejbe. Jeśli twój chłopak mnie
nie zabije to spotkamy się na miejscu. - Kręcąc głową złapałem
ją za ramie i szybko przeniosłem do Sasuke. Chciała krzyknąć,
ale zatkałem jej w porę usta.
- Nie rób tego. Spójrz tam. - Wskazałem jej palcem
okropny widok. Ino szybko odwróciła wzrok.
- Co to do cholery jest?
- Nie widzisz? Lecę po Sakurę, może i ona się
załapie na przedstawienie. - Zniknąłem w żółtym błysku i
pojawiłem się tuż przed moją dziewczyną. Myślałem, że się
wystraszy, ale stała niewzruszona.
- Twoja kolej skarbie. - Uśmiechnąłem się.
- Tylko się nie rozbij gdzieś po drodze, ja chcę
jeszcze troszkę pożyć. - Uśmiechnęła się i splotła swoją
dłoń z moją. Spojrzałem w dół i mocniej zacisnąłem swoją
rękę na jej.
- Wątpisz we mnie? - Spytałem, ale nie otrzymałem
odpowiedzi, bo razem zniknęliśmy pojawiając się przed Sasuke i
Ino.
- Nie. - Dopiero teraz otrzymałem odpowiedź.
- Co nie? Sakura, co ty pieprzysz? Z Marsa się urwałaś
czy jak? - Spytała szeptem blondynka.
- Ciszej! - Skarciła ją. - Odpowiedziałam tylko na
pytanie swojego chłopaka, które zadał mi przed tym jak mnie
przeniósł.
- Dobra, mniejsza o to. - Burknęła Ino.
- O jeny jeszcze sobie nie polazła? - Spytałem.
- Jak widzisz nie. - Szepnął Sasuke. W tym momencie
Akira przejechał językiem po szyi dziewczyny. Sakura i Ino od razu
odwróciły wzrok z obrzydzeniem. Mówiąc w prost to nie były
piękne, miłosne pocałunki. To była zwykła żądza i popęd
seksualny, który nimi kierował.
- Chcę dostać informacje jeszcze dziś wieczorem.
Dowiedz się w jakim hotelu zatrzymał się ten Uzumaki. - Moje serce
zaczęło szybciej bić, a oczy moich przyjaciół skierowane zostały
na moją skromną osobę. - Możliwe, że zameldował się pod innym
nazwiskiem. Muszę posiąść jeszcze odrobinkę tej cudownej chakry.
Pamiętasz jeszcze jak on wygląda?
- Może i pamiętam, ale nie widziałam go sporo czasu,
więc mógł się zmienić. Czy odpowiesz mi na pytanie? - Spytała
kobieta.
- Zależy, ale mów. - Rzekł Akira.
- Czy to ty stoisz za zrównaniem z ziemią tej długo
żyjącej wioski ee...
- Wioski wiru? - Wtrącił mężczyzna widząc, że
kobieta nie pamięta nazwy.
- Tak, dokładnie tej.
- Hmm, no dobrze, powiem ci, bo darzę cię zaufaniem.
Po części też za tym stoję, ale nie tylko ja. Nie tylko ja
chciałem zdobyć ich moc. Wiesz na czym ona polega?
- Nie, powiesz mi?
- Chodzi o to, że te popaprańce z czerwonymi kudłami
mają duże zasobności chakry, są bardziej wytrzymali, mają
wyjątkowe zdolności do najbardziej niewykonalnych technik
pieczętujących oraz mają ogromną siłę. Kiedyś mój dziadek
porwał taką jedną z Konohy, ale niestety nie udało się jej
sprowadzić do nas. Chcieliśmy przeprowadzić na niej eksperymenty,
ale wszedł nam w drogę niejaki pieprzony Namikaze Minato. - Wypluł
imię mojego ojca jak sączący się jad.
- Teraz już rozumiem. Dobrze, w takim razie spotkamy
się wieczorem, czekaj na mnie. - Kobieta przygryzła płatek jego
ucha i odwróciła się do wyjścia. Na odchodne dostało jej się
jeszcze klapsa w tyłek. Pisnęła i pogroziła mu palcem, po czym
wyszła. Mężczyzna odwrócił się i ruszył do schodów.
Słyszeliśmy jak po nich szedł.
- Co on do cholery od ciebie chce? - Zbulwersowała się
Sakura.
- Nie wiem skarbie, ale tą uprowadzoną dziewczyną
była moja mama. - Powiedziałem.
- Skąd ta pewność młotku?
- Mam takie przeczucie. Co prawda nie wiem jak spotkali
się moi rodzice, ale myślę, że to ona.
- Przypomnij mi jak miała na imię twoja mama. - Rzekła
Ino.
- Kushina. Dlaczego się pytasz?
- Jeśli będę w pobliżu tego drania to przeszperam
jego pamięć. - Spojrzeliśmy na nią jednocześnie. - No co?
Mówiłam przecież, że się nie obijałam przez te trzy lata.
- No dobrze, chodźmy wreszcie za nim. - Powiedziałem i
ruszyłem pierwszy. Powoli wszedłem na schody rozglądając się,
czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Muszę przyznać, że hajs
to koleś ma. Wszystko najwyższej jakości, gdzie nie spojrzałem
tam wszystko się lśniło. Wszedłem trochę dalej i ponownie
usłyszałem jakieś głosy dochodzące z któregoś pokoju. Czemu
mówię, że z któregoś? Otóż dlatego, że pokoi tu jest od
groma.
- Kim była ta dziwka? - Ponownie kobiecy głos.
- Nikim. Nie wpieprzaj się w moje sprawy biznesowe!
Mało jeszcze masz? Nie musisz wszystkiego wiedzieć! - Mówił
podniesionym i szorstkim głosem.
- Jestem twoją narzeczoną i oczekuję od ciebie
szacunku i wierności! - Krzyknęła kobieta.
- Nie przeginaj, bo może się to dla ciebie źle
skończyć...- Przerwał, ale po chwili szorstko dodał. - kochanie.
- Uważaj sobie! Bo inaczej...
- Co?! No co mi zrobisz łajzo?! Nie masz kasy, nie masz
nic! Odebrałem cię od ojca siłą i teraz nie masz żadnych praw!
Masz być posłuszna, masz mnie kochać i masz sprawiać,m żebym
czuł się spełnionym facetem! Do tej pory przymykałem na to oko,
ale masz jeszcze bardziej i lepiej starać się być gospodynią
domową! Rozumiesz?! - Miałem ochotę tam wejść i zabić gnoja.
Jak można taktować tak kobietę? Strasznie się zdenerwowałem co
reszta musiała zauważyć, bo jakby to powiedzieć kipiało ze mnie
mroczną chakrą. Poczułem ciepłą dłoń na moim barku. Odwróciłem
się, to była Sakura. Skinąłem głową, chciałem dać jej znać,
że już wszystko w porządku.
- Mimo wszystko nie masz prawa mnie tak traktować! -
Wykrzyknęła kobieta, usłyszeliśmy tylko jak trzasnęła drzwiami.
Zamurowało nas totalnie i nie mieliśmy pojęcia, gdzie się ukryć.
Kiedy po cichu zaczęliśmy schodzić ze schodów zatrzymał4 nas jej
głos.
- Stać, kim wy jesteście? - Odwróciliśmy się do
niej twarzami. Miała łzy w oczach. - Mniejsza z tym, wy pewnie po
tego drania? Może i dobrze się stanie jak ktoś go w końcu
unicestwi z tego świata. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko. Nie
przeszkadzajcie sobie. - Powiedziała szorstko i tak jakby nigdy nic
przeszła obok nas.
- Czy może mi ktoś powiedzieć co to miało być? -
Spytała Sakura.
- Tak chyba reaguje porwana, zrozpaczona i upokorzona
kobieta. - Powiedziała smutno Ino.
- Chyba masz rację, ale musimy wracać do naszej misji.
- Rzekł Sasuke. Odwróciłem się do przodu i ponownie zacząłem
powoli wchodzić po schodach. Całe szczęście, że po drodze
oznaczałem różne części domu pieczęcią do Hiraishin no jutsu.
Zastanawiam się tylko, czy w razie czego dam radę przenieść ich
wszystkich za jednym razem. Podszedłem prosto pod drzwi pokoju, skąd
przed chwilą wyszła ta kobieta. Były lekko uchylone, więc mogłem
dostrzec Akirę, który siedział na kanapie, oglądał chyba coś w
telewizji. To był najnudniejszy dzień w całym moim życiu,
spędziliśmy pod tymi drzwiami około ośmiu godzin. Jak można
oglądać tyle ten głupi telewizor? Dochodziła godzina dwudziesta
druga i nic szczególnego się nie zdarzyło.
- Mogę coś na was wypróbować? - Spytałem cicho.
- Przecież nie możemy stąd odejść. Musimy go
szpiegować, zapomniałeś? - Wyszeptał Sasuke.
- No to przynajmniej na dziewczynach, a ty na chwilę tu
zostaniesz. - Powiedziałem cicho.
- Dobra, tylko się streszczaj.
- Okey. - Wykonałem odpowiednie pieczęcie i obok mnie
pojawiły się dwa klony.
- Po co ci Kage bunshin no jutsu? - Spytała Ino.
- Zaraz zobaczysz. Muszę coś sprawdzić, bo w razie,
gdyby ktoś tu szedł to nie zdążymy uciec. - Odpowiedziałem na
pytanie blondynki. Moje klony się rozdzieliły, jeden podszedł do
Sakury, a drugi do Ino. Chwyciły je za ręce i po chwili zniknęły.
Nie myślałem, że to się może udać, a jednak. Dosłownie za parę
sekund dziewczyny wróciły na swoje miejsce, a moje klony zniknęły.
- To teraz mam pewność, że w razie czego was
przeniosę naraz. - Uśmiechnąłem się.
- Mogłeś nas ostrzec głupku, prawie zaczęłam się
drzeć! Gdyby nie Sakura to już dawno zjawiłoby się tu wojsko. -
Warknęła na mnie Ino.
- Zapomniałem, że ostatnim razem musiałem zatkać ci
usta. - Zaśmiałem się. Blondynka chciała mi coś odpowiedzieć,
ale przyłożyłem palec do ust i nie powiedziała żadnego słowa.
Usłyszałem jakieś szmery z dołu. Zresztą chyba nie tylko ja, bo
wszyscy odwróciliśmy się w stronę schodów. Ewidentnie ktoś
wchodził do tego wielkiego domu. Nie czekając ani chwili dłużej
ponowiłem swoje popisowe jutsu i obok mnie w kłębach białego dymu
zjawiły się dwa klony. Jeden podszedł do Sasuke, a drugi ponownie
do blondynki. Ja zaś podszedłem do swojej dziewczyny. Usłyszeliśmy
stukanie obcasów i pierwszy krok stawiany na schodek. Nim się
obejrzałem moich przyjaciół już tu nie było, szybko złapałem
Sakurę za rękę i przenieśliśmy się do kąta pod schodami.
- To znowu ta kobieta. - Zauważył Sasuke.
- Będzie miała dla niego na pewno jakieś informacje.
- Skwitowała Sakura.
- Zaraz dowiemy się jakie. - Powiedziałem. Nie
odwoływałem klonów, bo to byłoby bez sensu. Ścisnąłem dłoń
Sakury jeszcze bardziej i teraz znaleźliśmy się na półpiętrze.
Zobaczyłem jak kobieta wchodzi do pokoju zostawiając lekko uchylone
drzwi. Za chwilę dołączyli do nas Sasuke i Ino. Odesłałem moje
klony i powoli podszedłem pod drzwi.
- No nareszcie! Co tak długo? - Spytał wstając z
kanapy Akira. Myślałem, że zdążył w nią wrosnąć, ale jednak
nie.
- Musiałam się przecież czegoś dowiedzieć. Sam mnie
prosiłeś, zapomniałeś? - Kobieta miała na sobie czarną, krótką
sukienkę.
- Nie. To co mi przynosisz? - Spytał podchodząc do
niej bliżej. Teraz miałem jeszcze lepszy widok.
- Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy.
Prawdopodobnie ten chłopak zameldował się w hotelu Kurisutaru.
Dlaczego mówię prawdopodobnie? Już ci tłumaczę. Recepcjonistka
podała mi dokładny rysopis tego chłopaka i to chyba on.
- Jak to chyba?! Musisz mieć stuprocentową pewność!
- Krzyknął.
- No dobrze. W takim razie mam sto procent pewności.
Nie krzycz, bo ja sobie na to nie pozwolę tak jak twoja narzeczona.
Znasz mnie, ja nie pozwolę sobą rządzić. - Między nimi zapadła
cisza. Moi przyjaciele podeszli do mnie jeszcze bliżej. Zauważyłem
jak oczy Sakury robią się większe.
- Co jest kochanie? - Spytałem cicho.
- Skarbie, spójrz na tą dziewczynę. Przypatrz jej się
dobrze. - Zrobiłem jak poradziła, ale nadal nie wiedziałem o co
jej chodzi.
- Znasz ją? - Spytałem.
- Obydwoje ją doskonale znamy. Przecież to jest Aiko.
To ta panienka, która podrywała cię nad jeziorem. - Nie mogłem w
to uwierzyć, przecież wydawała mi się znajoma, ale nie mogłem
jej rozpoznać. Trochę się zmieniła odkąd ostatnio ją widziałem,
ale dlaczego chce dla mnie źle?
- Hmm, to powiedz mi, skąd znasz tego chłopaczka? -
Spytał nagle Akira.
- Czy naprawdę muszę ci mówić? Nie chcę tego
wspominać. - Dziewczyna rozsiadła się na kanapie zostawiając
mężczyznę odwróconego do niej plecami.
- Tak, chcę to wiedzieć. - Odwrócił się do niej
przodem.
- No dobrze. Kiedy wyjechaliśmy nad jezioro, wtedy co
wykonywaliśmy tajną misję od ciebie. Wtedy go poznałam.
- Zakochałaś się w nim, mam rację? - Spytał
groźnie.
- Jeśli mam być szczera to tak. Zakochałam się w nim
na zabój, ale później, kiedy wyjechał to twój piesek na posyłki
powiedział mi, że to chłopak pochodzący z klanu Uzumakich.
- Dlaczego mi o nim powiedziałaś? Mogłaś to zataić.
- Spytał.
- Bo... on mnie upokorzył. Upokorzył mnie jako
kobietę, nie uległ mi, choć mało brakowało, wtedy przeszkodziła
nam jego przeklęta dziewczyna. Jeśli ja nie będę go miała to
żadna inna. Wolę, żeby był martwy, rozumiesz Akira? Czy nie
zrobiłeś tego samego z dziewczynami, które ci się podobały, a
nie mogły być twoje? Wiem, że zabiłeś niejedną z tej wioski,
dlatego pasujemy do siebie jako partnerzy. Ty jesteś bezwzględny i
ja również. - Aiko wstała i przejechała paluchem po jego torsie.
Akira spuścił wzrok na palec wodzący po jego ciele. Kobieta
zjechała dłonią do paska od spodni mężczyzny.
- Tak. Świetnie się złożyło, że ten szczeniak
trafił do naszego królestwa. - Mężczyzna ścisnął dłonią
brodę Aiko i wbił się ustami w jej wargi.
- Gdzie twoja narzeczona? - Spytała.
- Nie martw się, nie przeszkodzi nam. Poszła do swojej
matki, gdzie spędzi noc. Pozwoliłem jej na to tylko i wyłącznie
dlatego, że chcę się z tobą zabawić. - Dziewczyna wskoczyła na
Akirę oplatając go nogami w talii. Mężczyzna rzucił nią na
kanapę i zawisł nad nią cielskiem. Jednym ruchem zerwał z niej
sukienkę, musi mieć krzepę w łapach. Przejechał dłonią od
biustu dziewczyny po pośladki, gdzie zacisnął dłoń. Aiko jęknęła
z bólu, ściągnęła z niego bluzkę i wbiła paznokcie w jego
plecy. Akira przejechał po jej ciele językiem i zatrzymał się
przed linią zrobioną z czarnej, koronkowej bielizny. Uśmiechnął
się okropnie.
- Jednak pamiętałaś co lubię. - W tej chwili wszyscy
odwróciliśmy wzrok z obrzydzeniem, nie mogliśmy na to patrzeć.
- Wiecie co? Będę miała koszmary do końca swojego
życia. - Wyszeptała blondynka.
- Czytasz mi w myślach Ino. - Przytaknęła Sakura.
- Nie wierzę, po prostu nie mogę w to uwierzyć. -
Wyszeptałem bardziej do siebie niż do nich. Byłem w szoku, prawie
ją pocałowałem nad tym jeziorem, byłem o krok od zdradzenia z nią
Sakury. Nie chciałem tego, ale ona jakoś na mnie dziwnie działała.
Wtedy nie myślałem o zielonookiej tylko o tym jak ona mi się
podoba. A teraz co widzę? Ją i tego pieprzonego Akirę.
- I co my niby mamy tu siedzieć całą noc? Ja nie dam
rady ludzie. - Powiedziała Ino.
- Ja też nie wyrobię. Psychika mi się zryje. -
Stwierdziła Sakura.
- Chyba raczej musimy tu zostać. - Powiedział Sasuke.
- Choćby nie wiem jak to nam się nie podoba, to jesteśmy
zobowiązani do wykonania tej nieszczęsnej misji. - Nie odezwałem
się ani słowem. Między nami zapadła długa cisza do godziny w
okolicach dwudziestej czwartej. W tle było słychać tylko jęki i
krzyki tych dwóch osobników. Każdy z nas siedział z podkulonymi
nogami i zatkanymi uszami na ten okres czasu.
- Skończyli już? Błagam powiedzcie, że to nie sen. -
Odezwała się Ino.
- Nie mała, to ci się chyba nie śni. Błagam
zabierzcie mnie już stąd. - Powiedziałem.
- Gadamy z Taichim i atakujemy go jutro. Ja nie
zamierzam drugi raz przeżywać tego gówna. - Rzekł zrezygnowany
Uchiha.
- Jak zwykle jesteś świetna. - Usłyszeliśmy głos za
ścianą. Aiko się zaśmiała.
- Nie przyzwyczajaj się, bo niedługo wyjeżdżam i nie
zobaczysz mnie przez około rok.
- A jeśli poproszę, żebyś została? Nie wytrzymam
bez ciebie, nikt tak na mnie nie działa jak ty. - Powiedział.
Wszyscy ponownie mieliśmy widok na tą parkę. To było dziwne, ale
mieliśmy także widok na ich łóżko.
- Masz jeszcze do dyspozycji swoją narzeczoną.
- To nie to samo. - Mężczyzna podniósł się i zawisł
tak jak go stworzono nad Aiko. Sakura i Ino odwróciły wzrok.
- Byś się jakoś okrył. - Zaśmiała się.
- Nie pierwszy raz widzisz mnie nago, powinnaś się do
tego przyzwyczaić.
- Jak sobie chcesz. - Podniosła się opierając plecami
o oparcie od łóżka. Akira pocałował ją i zrobił to samo co ona
tym razem przykrywając się do połowy.
- Dowiedz się czegoś więcej na temat tego chłopaczka.
Najlepiej jeszcze dzisiaj.
- Powiedziałam ci już wszystko co wiedziałam.
- Ale oczywiście nie dowiedziałaś się, czy jest sam.
Może on ma wsparcie, a wtedy ja będę potrzebował najlepszych
ludzi jakich mam. Wiesz o kogo mi chodzi.
- Czy ty mówisz o TYCH Shinobich? - Spytała kładąc
nacisk na słowo „tych”. - Zaśmiał się okrutnie.
- Tak, mówię dokładnie o nich.
- No dobrze, w takim razie wrócę do tego hotelu
jeszcze dziś.
- Liczę na to, że jutro również mnie odwiedzisz,
moja bezduszna.
- Jeśli będę musiała. - Dziewczyna spojrzała na
Akirę, odkryła się trochę ukazując tym samym swój biust i
wdrapała się do niego na kolana. On objął ją trochę nad
pośladkami. Rzucił ją na łóżko zakrywając swoim cielskiem. W
tej chwili ponownie wszyscy odwróciliśmy wzrok.
- O jeny, długo to jeszcze potrwa? Zaraz puszczę
pawia. - Szepnęła Ino.
- Może już sobie pójdziemy co? Wątpię, żebyśmy
się jeszcze czegoś nowego dziś dowiedzieli. - Powiedziała Sakura.
- Przynajmniej jedno z nas musi tu zostać i nie
dopuścić do tego, żeby ta jędza dotarła do hotelu. -
Powiedziałem z obrzydzeniem. Między nami zaległa cisza.
- No dobrze, ja zostanę, a ty zabierz dziewczyny do
hotelu. - Rzekł Sasuke.
- A jeśli będziesz musiał ją jakoś zatrzymać to co
zrobisz? Ty idź, a ja zostanę. W sumie kiedyś byłem dla niej
ważny, może jakoś ją zatrzymam. - Powiedziałem.
- Masz rację, nie miałbym żadnego tematu, albo
pretekstu do zatrzymania jej.
- No to postanowione. Moje klony przeniosą was do
miejsca, gdzie wbiłem kunaia mojego ojca. Później do was dołączę
i opowiem o wszystkim. Sasuke, jeśli pójdziecie coś zjeść,
zapytajcie Taichiego, czy możemy zacząć atak jutro, bo nie wiem
jak wy, ale ja dłużej nie wytrzymam.
- Okey głąbie. - Powiedział kruczowłosy. Stworzyłem
trzy klony, które podeszły do każdego z moich przyjaciół.
- Naruto, postaraj nie zbliżać się za bardzo do tej
zdziry. - Ostrzegła mnie Sakura. Uśmiechnąłem się do niej.
- Nie martw się. Za wielkie czuję do niej obrzydzenie,
nawet kijkiem bym jej nie dotknął. - Puściłem Sakurze oczko.
Ostatnie co zobaczyłem to piękny uśmiech na jej twarzy. Zostałem
sam i kompletnie nie mam pojęcia co zrobię kiedy Aiko przyjdzie do
tego hotelu. Całe szczęście, że oznaczyłem pieczęcią teren za
krzakami, które rosną przed hotelem.
- Muszę już iść. - Wydyszała dziewczyna między
obrzydliwymi pocałunkami.
- Jeszcze moment. - Mężczyzna odsunął się od
dziewczyny, teraz leżała naga na łóżku, starałem się nie
patrzeć na Aiko. Ilekroć mi się nie udało czułem jakbym zdradzał
Sakurę. Akira przejechał dłonią po jej nagiej skórze,
zatrzymując się na chwilę na biuście, ale później zjechał
niżej. Przysunął się bliżej i zaczął obcałowywać każdy
zakątek jej ciała.
- Proszę, puść mnie, bo inaczej nigdy stąd nie
wyjdę. - Wymruczała.
- Ehh, no dobrze. Ubierz się i możesz iść. -
Powiedział opierając się o oparcie od łóżka.
- Jutro do ciebie wpadnę i przyniosę świeże
informacje. - Mówiła ubierając się.
- Nie liczę na nic innego. Tylko jutro umówimy się w
hotelu, nie chcę ponownie mieć nieprzyjemności z narzeczoną. Mam
nadzieję, że rozumiesz o co mi konkretnie chodzi?
- Tak, przyjdę do ciebie wypoczęta. - Zaśmiała się.
Zdaje mi się, że jutro nie będzie żadnego ponownego spotkania. -
Więc do jutra, mój zimny draniu. - Odeszła od łóżka, ale ten
idiota zatrzymał ją chwytając za jej dłoń.
- Zapomniałaś o czymś. - Pociągnął ją i brutalnie
pocałował. Wyrwała się od niego i ruszyła ku drzwiom, o mało co
i by mnie przyłapała. Szybko przeniosłem się na półpiętro.
Czekałem aż dojdzie do schodów, kiedy to zrobiła przeniosłem się
w ciemny zakamarek. Kiedy zeszła poszła prosto w stronę drzwi
poprawiając swój ubiór. Przeniosłem się do kunaia, który wbiłem
w ziemię, tam, gdzie ostatni raz czekaliśmy z Sasuke na dziewczyny.
Wyjąłem broń, odczyściłem i schowałem z powrotem do swojej
kieszeni. Całe szczęście, że jestem w koszuli, bo inaczej
musiałbym przebrać się w jakieś codzienne ubrania. Ukryłem się
za drzewem i czekałem z pięć minut zanim tu doszła. Do centrum
wioski stąd nie było wcale tak daleko. Może z dziesięć minut
drogi. Kiedy Aiko przeszła obok mnie przeniosłem się za krzaki.
Wyszedłem z nich, a ludzie patrzyli na mnie jak na jakiegoś
potłuczonego. Otrzepałem się i poprawiłem swój strój.
Odliczyłem siedem minut stercząc pod hotelem i wszedłem do środka.
Chciałem, żeby to wyglądało na przypadkowe spotkanie. Wyciągnąłem
jakąś książkę, zobaczyłem, że dziewczyna jest już blisko.
Podniosłem książkę w górę udając, że czytam i ruszyłem w
kierunku drzwi. Kiedy drzwi się otworzyły niby przypadkiem wpadłem
na dziewczynę.
- Um, przepraszam, nie zauważyłem Pani. - Schyliłem
się po książkę, kobieta nie zdążyła zobaczyć kim jestem.
- Nic się nie stało, naprawdę. Czasami też mi się
to zdarza. - Podniosłem książkę i wyprostowałem ciało równając
się z dziewczyną. Jestem od niej o głowę wyższy. Musiała
podnieść lekko głowę do góry, żeby zobaczyć kim jestem.
- Naruto? - Spytała po chwili.
- Aiko, tak? - Udałem zdziwienie.
- Co tu robisz? - Spytała patrząc mi w oczy. Kiedy
tylko na nią patrzyłem czułem obrzydzenie i niechęć.
- Przybyłem tu odpocząć od wspomnień i wioski. -
Uśmiechnąłem się sztucznie.
- Przejdziemy się? - Spytała.
- W sumie czemu nie. I tak miałem spędzić ten wieczór
na czytaniu książki. - Uniosłem w górę tą dziwną książkę.
- No to chodźmy. - Powiedziałem i ruszyłem prosto
przed siebie, a ona zaraz obok mnie.
- Jesteś tu sam, czy z dziewczyną?
- Ja... nie mam już dziewczyny. Zerwaliśmy zaraz po
powrocie do wioski. Wszystko przez tą cholerną wycieczkę, ale cóż
na to poradzić? Stało się i tyle.
- Bardzo mi przykro. - Złapała mnie za rękę, a ja
odruchowo ją odsunąłem.
- Przepraszam. - Uśmiechnąłem się. - A tyyyy, jesteś
tu sama? A tak w ogóle to co tu robisz?
- Ee, ja tu mieszkam.
- Aha. Pięknie tu macie, podobają mi się szczególnie
te budowle z lodu.
- Tak, mi też. Od dzieciństwa mnie zachwycały. -
Stanęliśmy na kładce, która była nad szeroką rzeczką. - A czy
ty jesteś tu z jakimiś kolegami? - Spytała.
- Nie, jestem samiutki jak palec. - Uśmiechnąłem się.
- Pokłóciłem się z przyjaciółmi, kiedy Sakura ze mną zerwała.
Ponoć przystawiałem się do jakiejś laski. - Jej oczy się
powiększyły. - Nie zrobiłem tego oczywiście umyślnie. Zrobiłem
to po pijaku, czego bardzo żałuję, ale czasu nie da się niestety
cofnąć. Dlatego powiedziałem ci, że przybyłem tu odpocząć od
wioski i wszystkiego co mi ją przypomina.
- Kochasz ją jeszcze?
- Tak, ale co to zmieni? Ona nie chce mnie znać. Ten
rozdział jest już zamknięty. - Uśmiechnąłem się sztucznie. -
Teraz jestem wolny jak ptak i szukam dziewczyny, która skutecznie
wybije mi ją z głowy. - Aiko radykalnie się do mnie przysunęła.
- A może... - Położyła dłoń na moją klatkę
piersiową. - a może ja ci w tym pomogę, co? - Spytała jeszcze
bardziej się przysuwając. Przypomnijcie mi, żeby później
wyrzucić tą koszulę od razu do śmieci. - Mogłabym pomóc ci o
niej zapomnieć, przecież wiesz, że coś między nami zaiskrzyło
nad tym jeziorem i gdyby tamta dziewczyna nam nie przerwała pewnie
między nami do czegoś by doszło. - Aiko stanęła na palcach i
ciągle się do mnie przysuwała. Byłem pełen obrzydzenia w
stosunku do jej osoby. Szybko odsunąłem się, opierając plecami o
barierkę.
- Nie. Między nami wtedy nic nie zaiskrzyło, uroiłaś
to sobie i tyle. Wiesz co? Wrócę do hotelu i spędzę tą noc
jednak na czytaniu książki, to lepsze niż przebywanie w twoim
towarzystwie. Mógłbym zrobić coś, czego później bardzo bym
żałował. Do zobaczenia. - Odszedłem zostawiając osłupiałą
dziewczynę samą. Mam nadzieję, że teraz przestanie węszyć i nic
nie znajdzie. Byłem już przy hotelu i miałem do niego wejść, ale
zatrzymał mnie jakiś głos.
- Witaj. Gdzie tak pędzisz? - Odwróciłem wzrok i na
ławce ujrzałem Hisę. Miała krótką, kuszącą sukienkę i nogę
założoną na nogę. Wręcz promieniowała seksapilem, ale mnie na
to nie złapała.
- A jak myślisz? Idę do Sakury. - Odpowiedziałem
chłodno.
- W pokoju jej nie znajdziesz. Widziałam ją w kantorku
na miotły, może tam jej poszukaj.
- Dlaczego mi pomagasz?
- Bo doszłam do wniosku, że siłą cię nie zdobędę.
Leć już, nie daj jej czekać. - Wstała i poszła przede mną.
Chwilę postałem przed hotelem, ale w końcu wszedłem do środka.
Udałem się do tego całego schowku, który znajdował się na
parterze. Kiedy wszedłem do środka napotkałem tylko ciemność.
Zamknąłem za sobą drzwi i kiedy chciałem zapalić światło
zostałem złapany za dłoń i rzucony na ścianę. Za chwilę Sakura
wpiła się w moje usta. To był pocałunek przepełniony rządzą,
ale mi się to podobało. Podniosła nogę, a ja złapałem ją za
udo wjeżdżając coraz to wyżej. Ścisnąłem dłonią jej
pośladek. Zaczęła rozpinać moją koszulę, po czym cisnęła ją
na ziemię. Teraz dobrała się do mojego paska od spodni, który
rozpięła. Nie zostając dłużnym zdjąłem jej obcisłą sukienkę.
Dziewczyna jak mniemam została w samej bieliźnie, było ciemno i
nic nie widziałem. Kobieta zdecydowanym ruchem zdjęła moje
spodnie. Przejechała językiem po mojej klatce piersiowej, aż
dotarła do cienkiej linii, którą tworzyły moje bokserki. Jednak w
całej tej sytuacji coś nie dawało mi spokoju.
Oczami
Sakury;
Siedzieliśmy właśnie wraz z Sasuke i Ino w pokoju,
który dzieliłam z Naruto. Na szczęście Taichi dał się
przekonać, aby jutro zrobić coś z tym Akirą.
- Ile to można zwodzić tą dziwkę? - Spytała po
chwili Ino.
- No, to jest dobre pytanie. - Odpowiedziałam.
- Spokojnie, przecież jej teraz nie zabawia nie wiadomo
gdzie. Uspokójcie się, ten młotek nie jest taki i kocha cię nad
życie Sakura.
- Co do tego to masz rację kochanie, widać to na
kilometr. - Uśmiechnęła się blondynka. - Po pięciu minutach
ciszy usłyszeliśmy dobijanie się do drzwi. Wstałam i przeszłam
korytarzem.
- Naruto? - Spojrzałam na chłopaka, miał potargane
włosy i wyjętą ze spodni koszulę.
- Hej skarbie. - Uśmiechnął się. - Przepraszam, że
tak późno, ale tak jakoś wyszło.
- Dlaczego jesteś w takim stanie? - Spytałam
podejrzliwie. W mojej głowie kłębiło się mnóstwo obrazów.
- Eee, koszulę wyjąłem przed chwilą, bo od razu
idzie do kosza. - Zająkał się.
- Dlaczego? Przecież to nowa koszula.
- Bo nie chcę mieć czegoś, czego ona dotykała. -
Powiedział z obrzydzeniem.
- Jak to dotykała? - Spytałam zdenerwowana.
- No normalnie, wzięła i mnie dotknęła, nie
wyrobiłem z obrzydzenia i się odsunąłem od razu od niej
odchodząc. No i jestem.
- No dobrze. Niech ci będzie. - Naruto zgrabnie mnie
ominął i zdjął koszulę idąc prosto do kosza na śmieci. Ja
wróciłam do salonu, a tam napotkał mnie wzrok przyjaciół.
Wzruszyłam ramionami i usiadłam na kanapę. Za chwilę dołączył
do mnie Naruto. Zarzucił na siebie czarną koszulę.
- No i co? Zaczynamy jutro? - Spytał.
- Tak, już wszystko załatwione. Rano spotykamy się z
Taichim i ruszamy do Akiry. - Powiedział kruczowłosy.
- No to świetnie! - Wykrzyknął entuzjastycznie mój
chłopak.
- My z Sasuke już pójdziemy. Ehh, w końcu trzeba się
wyspać, nie wiadomo co nas może czekać.
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze to Akira nie wyśle do
nas jakichś groźnych shinobich. Kiedy poszliście coś o tym
wspominali.
- No dobra, my się zbieramy. Na razie. - Powiedzieli
wstając i zmierzając do drzwi.
- Czekajcie, odprowadzę was. - Powiedziałam. Kiedy
doszliśmy do drzwi jeszcze raz się pożegnaliśmy. Zamknęłam za
nimi i wróciłam do salonu.
- Naruto, czy coś się stało, o czym powinnam
wiedzieć? - Spojrzał na mnie i wstał równając się ze mną.
- Nie, naprawdę nic się nie stało. Kiedy zaczęła
się do mnie przystawiać od razu odszedłem. Wszystko w porządku. -
Przysunął się jeszcze bliżej i objął mnie w pasie. Przytulił,
a później odsunął i stanowczym ruchem przyciągnął do siebie.
Spojrzał mi prosto w oczy, a ja zrobiłam to samo. Mogę przysiąc,
że ujrzałam w nich smutek, ale może się mylę? Po chwili
patrzenia sobie w oczy pocałował mnie bardzo czule. Staliśmy w
objęciach i nic więcej potrzebne mi do szczęścia nie było. Po
chwili Naruto szedł ze mną w stronę korytarza, gdzie oparł mnie o
zimną ścianę. Nasz pocałunek z czułego przerodził się w
namiętny i gorący. Z minuty na minutę coraz bardziej brakło mi
tchu. Kiedy przerywaliśmy, aby złapać oddech strasznie dyszeliśmy.
Naruto zjechał dłonią po mojej tali aż do bioder, gdzie się
zatrzymał. Gdy mnie dotykał moim ciałem wstrząsał przyjemny
dreszczyk. Dla niego stałam się nad wyraz miłą Sakurą. Tak
naprawdę tylko on mnie dobrze znał, no oprócz moich przyjaciółek.
Wplotłam dłonie w jego gęste włosy. Chłopak ruszył dłonią
dalej dotykając mojego pośladka, gdzie zacisnął dłoń. Bardziej
przygniótł mnie do ściany, co bardzo mi się podobało. Przeniósł
się z pocałunkami na mój obojczyk i szyję. Powoli zaczęliśmy
iść w kierunku sypialni. Kiedy tam dotarliśmy powoli położył
mnie na łóżko. Zawisł nade mną na chwilę się odsuwając. Za
parę sekund z powrotem zatopił się w moich wargach. Wreszcie
położył się na połowie mojego ciała. Zahaczył dłonią o mój
biust, a później zjechał niżej.
Oczami
Naruto;
Nie wiem, czy dobrze robię, ale okropnie pragnąłem
jej bliskości. Jej całej. Zatrzymałem dłoń na udzie Sakury.
Czułem się podle, bo zrobiłem coś czego naprawdę nigdy bym się
nie spodziewał. Powinienem zostawić teraz w spokoju Sakurę, ale
nie mogłem się opamiętać. Wzbudzała we mnie takie uczucia, że
zagłuszały nawet bolące poczucie winy. Sięgnąłem dłonią do
rozporka jej sukienki. Nie miała nic przeciwko, więc go rozpiąłem.
Sakura zaczęła rozpinać moje guziki od koszuli, na ostatnim lekko
się zawahała, ale po chwili namysłu go rozpięła. Powoli
ściągnęła ze mnie koszulę zrzucając ją na podłogę. Zsunąłem
ramiączko od sukienki Sakury, aby potem ściągnąć ją do połowy.
Odsunąłem się troszkę, nie widząc żadnego protestu w jej
pięknych oczach ściągnąłem ją i zrzuciłem tam, gdzie
wylądowała moja koszula. W pokoju był półmrok, dlaczego? To
bardzo proste, otóż była pełnia. Powoli przeszedłem do
obcałowywania jej brzucha, nie zwróciłem uwagi i znalazłem się
nad linią, którą tworzyła bielizna dziewczyny. Wróciłem do tych
kuszących, pełnych ust. Moja ręka zatrzymała się na piersi
dziewczyny, zjechałem niżej i zacisnąłem dłoń na jej pośladku.
Po chwili posunęliśmy się do czegoś więcej, niż pieszczoty i
pocałunki. Powoli ściągnąłem z niej górną część bielizny.
Przesunąłem rękę z powrotem w okolice jej biustu. Po chwili
zostaliśmy „oskubani” z naszej bielizny. Drugi raz w życiu
spędziliśmy ze sobą upojną noc.
***
Obudziłem się z koszmaru sennego. Dosłownie cały się
spociłem. Spojrzałem na zegarek. Za piętnaście siódma.
Spojrzałem w dół. Na moim torsie ujrzałem burzę różowych
włosów. Uśmiechnąłem się, ale po chwili przypomniałem sobie
zdarzenia minionej nocy. Powróciły wyrzuty sumienia. Jeszcze
większe wyrzuty sumienia, które zżerały mnie od środka. Moja
radość w jednej chwili zmieniła się w głęboki smutek. Moja
piękność zaczęła się budzić. Spojrzała w górę i napotkała
mój wzrok. Uśmiechnęła się, a ja mimo wszystko odpowiedziałem
tym samym.
- Hej skarbie. Która godzina? - Spytała.
- Hej, jest za dwanaście siódma. - Odpowiedziałem.
- Trzeba się szykować. O siódmej dwadzieścia
ruszamy. - Powiedziała Sakura.
- Okey, to ja pójdę się ubrać i odświeżyć. -
Podniosłem się, pocałowałem swoją dziewczynę i poszedłem do
toalety. Po wyjściu spod prysznica zarzuciłem na siebie
pomarańczową koszulkę i czarne spodnie. Kiedy ja wyszedłem z
toalety, zmieniła mnie Sakura. Poszedłem do salonu i rozsiadłem
się na kanapie. Po około dziesięciu minutach Sakura wyszła z
toalety, gdy zmierzała do salonu ktoś zapukał do drzwi.
- Otworzę! - Krzyknęła. Usłyszałem otwieranie drzwi
i jej głos.
- Zastałam Naruto?
- Czego tu chcesz? - Spytała moja dziewczyna. Wyszedłem
na korytarz i w drzwiach ujrzałem Hisę.
- Mam ci coś bardzo ciekawego do powiedzenia różowa...
******
Ohayo! Witajcie kochani! Tak tak, wiemy, że nas nienawidzicie ;) Jak myślicie, czy Sakurka wybaczy Naruto zdradę? No cóż, tego dowiecie się w naszym kolejnym rozdziale ;) Nie miejcie do nas żalu, ale to opowiadanie byłoby nudne, gdyby wszystko było pięknie i kolorowo :D Liczymy na Wasze komentarze, a teraz mały szantarzyk ;) Jeśli pod tą notką nie pojawi się przynajmniej dziesięć Waszych naprawdę motywujących komentarzy to będziemy musiały zastanowić się, czy wstawimy kolejną notkę niedługo, a wiemy, że ciekawość pewnie Was zżera :* Tak, wiemy, że jesteśmy wredne, ale chcemy poznać wasze opinie, a jeśli pod tym rozdziałem do Piątku po południu ukaże się przynajmniej dziesięć komentarzy to od razu wstawimy Wam nową notkę. Pozdrawiamy naszych wiernych czytelników Patty i Paula :*
Rozdział jest po prostu genialny... troche dowiedzieliśmy się o celu i jego przyjaciółce a także o rodzicach Naruto i jego specjalnej chakrze.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Naruto nie bzyknął się z tą Hisę, bo pewnie to ona była w tym schowku. Boję się jak daleko doszli i jak zaraaguje Sakura na wieść... mam nadzieję że aż tak źle nie będzie (Oby). Czekam na next.
Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.
Saba20
Mega rozdzialik. Same plusy takie jak
OdpowiedzUsuń-długość, i ogólnie zajebiste.
Tylko te wyrzuty sumienia...
Boję się!
Weny życze i proszę, nie strasz tak!
-Patki
świetna notka Hisa jak dziecko przechytrzyła naruto ale w końcu tu mowa o naszym głupim blond włosym bohaterze on musi przynajmniej raz na jakiś czas zrobić coś głupiego ^^ zaczynają sie komplikacje a to zawsze wprowada dużo akcji życze weny i czekam na next
OdpowiedzUsuńOhhh wy okrutnee :D Rozdział MUSI być jutro bo wybuchne z ciekawości tu xD Nie no co tu dużo gadać coraz bardziej nas zaskakujecie swoimi nowymi pomysłami oby tak dalej . Pozdrawiam :>
OdpowiedzUsuńBoże liczę , nie doszło do niczego powaznego i się skapnął , że to nie Sakura ... Boże !! ... tylko nie to ;< Musi mu wybaczyc .. chociaz to bedzie trudne ..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next z niecierpliwością ;p
Jestescie zbyt okrutne ale i tak wiem ze nocia bedzie jutro a co do Naruto i Sakury to musle ze mu wybaczy jednak jakby sie tak nie stalo to sie zalamie ale przezyje
OdpowiedzUsuńPozdro Angela
cud miód malina
OdpowiedzUsuńNotka zajebiście świetna czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem... Jak by kogoś przeleciał w schowku to raczej by Sakury nie tknął, więc jedyne do czego tam doszło to te opisane pocałunki. Jeśli jest inaczej to powinna go rzucić o ściane. W tym hotelu to chłopaczki tylko udawali, tak naprawde bardzo chcieli być na miejscu Akiry(potwierdzone info :p). Ja nie moge się doczekać jakiejś walki, czyli mam nadzieje następnego rozdziału :D aaa pod względem stylistycznym notka nie odbiega od innych, a może troszke lepsza :D na początku byłem przekonany, że w tym schowku Sakura z jakimś lalusiem była, a tu prosze :p tylko szkoda, że opowiadanie kręci się na zdradach Naruto :( jedyna moja uwaga :p WENY!!!
OdpowiedzUsuńBy Nowy :D
Oj naruto w co ty się pakowałeś. Man tylko nadzieję że do niczego nie doszło. czekam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńnotka świetna jak zawsze :) ciekawe co tak naprawdę zaszło między Naruto i Hisą i najważniejsze czy Sakura zniesie to i mu wybaczy. Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
OdpowiedzUsuń