Kiedy usiadłem
zakryłem twarz dłońmi i głęboko westchnąłem.
-
Witaj Naruto. Ponownie się spotykamy. - Usłyszałem czyjś głos
nad swoją głową. Uniosłem ją powoli ku górze. A niech to!
-
Dlaczego mnie Pani prześladuje? - Wykrztusiłem w końcu.
- Wtedy, gdy spotkałam cię z twoim kolegą w tej całej
kuchni nadal nie przypomniałeś sobie kim jestem? Nawet moje
wyznanie w niczym ci nie pomogło? - Spytała uwodzicielskim tonem
głosu.
- Nie, nie pamiętam Pani. No dobrze, nie chciałem Pani
ranić, ale chyba nie mam innego wyjścia. Nadal jestem oszołomiony
tym wyznaniem i nie potrafiłem trzeźwo przez to myśleć. Nawet
moja dziewczyna nie mogła mnie od tego odciągnąć. Powiem prosto i
jasno, chociaż mogę zranić Pani uczucia. Nie jestem zainteresowany
Pani osobą.
- Oj Naruto, zawsze taki sam. - Rzekła niewzruszona
moimi słowami.
- Czy słyszała Pani co przed chwilą powiedziałem? -
Spytałem troszkę zdenerwowany.
- Tak, ale mimo wszystko nie dopuszczam do siebie tych
myśli, więc są one dla mnie tak naprawdę niczym. - Zauważyła
moje zdziwienie na twarzy, ale dalej kontynuowała. - No dobrze,
skoro mnie nie pamiętasz to powiem ci kim jestem. Nazywam się Hisa.
Aida Hisa. - Przypuszczam, że moje oczy zrobiły się w jednej
chwili większe. Oczywiście znałem taką osobę, ale ona tak nie
wyglądała. Była skromną dziewczyną, którą uratowałem. Kiedy
szedłem na trening uratowałem Hise z rąk bandytów, którzy
chcieli porwać ją dla okupu. Po tej całej akcji odstawiłem
kobietę grzecznie do domu i pożegnałem się.
- Ale ty przecież... - Przerwała mi w trakcie zdania.
- Tak, wyglądałam nieco inaczej, ale postanowiłam
wziąć się w garść. Zrobiłam to dla nas ukochany. - Jej ojciec
wspominał mi, że ona jest troszkę chora psychicznie, ale nie
myślałem, że do takiego stopnia.
- Powiedziałem ci już, że nie jestem tobą
zainteresowany. Mam dziewczynę, którą bardzo kocham i nie
potrzebna mi żadna inna.
- Dziewczynę można zmienić. - Przejechała paznokciem
po moim policzku. Wstałem jak oparzony i chwyciłem za jej dłoń.
- Proszę cię, przestań. Prosiłbym, żebyś się do
mnie nie lepiła tak jak w tej kuchni. - Odezwałem się chłodno.
Ona stała i uśmiechała się jak debilka.
-
Nie mogę spełnić twoich żądań kotku. Na razie musimy skończyć
naszą rozmowę, ale niedługo się odezwę. Do zobaczenia kochany. -
Wyswobodziła swoje ręce z mojego uścisku i poszła w kierunku
centrum miasta. Położyłem dłonie na głowę i zacząłem ciągać
się za włosy. Cholera jasna! Miałem jej tylko powiedzieć, że nic
z tego nie będzie, że mam dziewczynę, a tu się okazało, że ona
ma obsesję na moim punkcie! Teraz definitywnie nie mogę powiedzieć
o tym Sakurze. Za dużo kręci się wokół mnie kobiet, żeby tym
razem to zniosła. Cholera! To wszystko przez ten cholerny trening.
Zrezygnowanym krokiem wszedłem do holu, skierowałem się na schody
i wdrapałem się na piętro. Znów będę musiał okłamać Sakurę,
ale nie chcę jej stracić. Ona może w końcu tego nie wytrzymać.
Dlaczego byłem taki głupi na tym treningu i flirtowałem z każdą
zapoznaną dziewczyną? Dlaczego po prostu nie mogłem poddać się
myślom o Sakurze, która w tamtym czasie wydawała się dla mnie
nieosiągalna. Byłem głupi i tyle, a teraz muszę płacić za swoje
czyny. Nawet nie zorientowałem się, kiedy doszedłem pod drzwi
pokoju. Wszedłem do niego po cichu, żeby w razie czego nie obudzić
zielonookiej. Wślizgnąłem się bezszelestnie do sypialni. Spała
na boku z rękoma pod głową. Była odwrócona w moją stronę.
Powoli wszedłem do łóżka kładąc się naprzeciwko niej.
Wpatrując się w jej spokojną twarz głęboko zasnąłem.
***
Powoli przebudzałem się otwierając swoje oczy. To nie
okazało się takie trudne, bo nie było żadnego słońca, które
mogłoby świecić mi po oczach. Pierwsze co zrobiłem to spojrzałem
na zegarek stojący po mojej prawej stronie na stoliku nocnym. Była
dwudziesta pierwsza dwadzieścia siedem, nadchodzi czas dawania
Sakurze leków. Przekręciłem głowę w lewą stronę, ujrzałem
spokojną twarz różowo włosej dziewczyny. Wyjąłem dłoń spod
mojej głowy i ostrożnym ruchem odgarnąłem niesforny kosmyk włosów
z jej twarzy. Uśmiechnąłem się sam do siebie jak jakiś dureń i
powolutku zacząłem wstawać z łóżka. Kiedy stanąłem na twardą
podłogę, od razu skierowałem się do salonu. Podszedłem do barku
i wyjąłem potrzebne leki. Nalałem pełną szklankę wody i
wróciłem do sypialni. Zostawiłem rzeczy na szafeczce nocnej i
wróciłem do łóżka. Ten dzień okropnie się dłużył, miałem
już go serdecznie dosyć. Jak to dobrze, że już się kończy. Mam
totalny mętlik w głowie, nie wiem jak ja się wykręcę od tej
psychopatki, a na dodatek rozmyślam o tym, czy powinienem powiedzieć
Sakurze o kolejnej lasce, z którą flirtowałem na tym cholernym
treningu, i która zabujała się we mnie na zabój. Ja pierdziele,
jakie ja mam głupie życie. Usłyszałem jęk dochodzący ze strony
łóżka, gdzie leżała moja dziewczyna. Spojrzałem w tym kierunku,
moja piękność powoli zaczęła się budzić z lekkim grymasem na
twarzy. Jej powieki unosiły się do góry, kilkakrotnie zamrugała i
nareszcie otworzyła oczy. Najpierw spojrzała na ścianę za mną
tak jakby mnie nie widziała. Podłożyła ręce pod policzek.
- A gdzie to się moje kochanie zapatrzyło? - Spytałem
czułym głosem z uśmiechem przyklejonym na twarzy.
- Huh? Nie zauważyłam cię, przepraszam. - Nareszcie
obdarzyła mnie swoim cudownym spojrzeniem.
- Czy coś się stało? Wyglądasz na zamyśloną.
- Nie, nic się nie stało, po prostu myślę o Konosze.
Chciałabym już wrócić do domu, jak myślisz ile nam tu zejdzie? -
Spytała.
- Oj kochanie, ledwo wyruszyliśmy, a ci się już do
domu chce? - Zaśmiałem się. - Hmm, no nie wiem. Myślę, że
wystarczy nam trzy, góra cztery dni, a nie tydzień jak spodziewała
się Tsunade-baachan. - Uśmiechnąłem się.
- To dobrze, ale to nadal długo. - Westchnęła. - No
nic, trzeba wykonać zadanie. - Zaśmiałem się. - No i z czego się
śmiejesz?
- Z niczego kochanie. - Puściłem jej oczko. Ujrzałem
piękny uśmiech Sakury. - Twoje leki czas wziąć skarbie.
- A no tak, przecież ja łykam prochy. - Potarła
dłonią twarz.
- Stoją przygotowane po twojej prawej stronie.
- Naprawdę? - Obejrzała się. - A no, faktycznie. Jeju
jaki ty kochany jesteś.
- To drobiazg, zrobiłbym dla ciebie dosłownie
wszystko. - Powiedziałem z powagą, dziewczyna zawiesiła na mnie
swój wzrok. Patrzyłem jej prosto w piękne, szmaragdowe oczka.
Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, kiedy się poruszyłem.
Powolutku zbliżałem się do Sakury, kiedy byłem już bardzo
blisko, podniosłem dłoń i odgarnąłem kosmyk jej włosów z
twarzy. Przejechałem dłonią po policzku dziewczyny i nie tracąc
ani chwili dłużej pocałowałem te kuszące jak diabli usta. W tej
właśnie chwili Sakura położyła ręce na moją klatkę piersiową
i nim się obejrzałem powoli pchała mnie na plecy. Uśmiechnąłem
się między pocałunkiem. Teraz dziewczyna leżała połową swojego
cudownego ciała na mnie. Wodziłem dłońmi po skrawkach jej ciała.
- Mu-szę wziąć le-ki. - Powiedziała między
pocałunkami.
- Ehe za-raz to zro-bisz. - Jeszcze tylko chwilę
całowaliśmy się tak namiętnie, bo Sakura się ode mnie odsunęła.
- Później mój kochany będzie za późno. - Odezwała
się po chwili, kiedy odetchnęła.
- Yhym. - Sięgnęła na szafeczkę i wzięła do ręki
trzy pigułki, które połknęła naraz. Odstawiła szklankę i
położyła się na plecy. Wbiła wzrok w sufit.
- Emm, kochanie. Co to była za kobieta, która
zaczepiła cię, kiedy byłeś na dworze? Wyglądało jakbyś ją
znał. - Cholera i co teraz?! Zacząłem panikować. Poczułem jak
dłonie zaczynają mi się pocić. Wydukałem tylko to co zdołałem.
- Zdaje ci się. - Uśmiechałem się nerwowo. - Pytała
mnie po prostu, czy jestem tutejszy i czy znam jakiś sklep.
Odpowiedziałem, że nie, więc sobie poszła i tyle.
- Aha, rozumiem. - Coś mi się wydaje, że nie łyknęła
tej bajeczki. No, ale na razie może nie będzie dalej ciągnęła
tego tematu.
- No. To co, idziemy spać? - Spytałem uśmiechając
się jak pajac.
- Co? Teraz?
- Jeśli nie chcesz to możemy porobić coś innego.
- Emm, a co konkretniej masz na myśli? - Spytała
błądząc wzrokiem, wiedziałem o co jej chodzi.
- Na pewno nie mam na myśli tego, co ci chodzi teraz po
głowie skarbie. Powiedziałem przecież, że zaczekam ile będzie
trzeba. - Uśmiechnąłem się. - A tak na poważnie to może coś
obejrzymy? Mamy telewizor w sypialni to go
wykorzystajmy. - Gładziłem dłonią jej miękkie
włosy.
- A lecą jakieś fajne filmy? Pewnie nie wiesz. -
Odezwała się po chwili.
- A tu cię zaskoczę, bo czytałem gazetę. Na kanale
ósmym leci jakiś film '' Intruz '', chyba tak się nazywa. -
Uśmiechnąłem się.
- Hmm, brzmi całkiem nieźle. - Chwilę się na nią
patrzyłem. - Na co jeszcze czekasz?
- Na nic, zapatrzyłem się na ciebie. Już włączam. -
Podniosłem się i chwyciłem dłonią pilot, który leżał na półce
po mojej stronie. Kiedy włączyłem telewizor, trafiliśmy akurat na
początek filmu. Odłożyłem pilot i położyłem się blisko
dziewczyny, która od razu wtuliła się w mój tors. To było
okropnie miłe uczucie. Film rzeczywiście okazał się naprawdę
bardzo fajny i poruszający. Nawet ja, taki silny mężczyzna
rozpłakałem się na koniec, kiedy główna bohaterka miała zginąć,
lecz przeżyła. Długo by opowiadać szczegóły tego filmu.
- Ja nie wierzę, nawet ty się rozpłakałeś skarbie.
- Powiedziała Sakura wycierając łzy, które toczyły się jej po
policzku.
- Nie naśmiewaj się ze mnie. Nie moja wina, że jestem
uczuciowy. - Broniłem się.
- Ojej, mój chłopak się dąsa. - Złapała moją
twarz oburącz. - No chodź tu do mnie. - Uniosła się na rękach i
obdarzyła krótkim pocałunkiem.
- Tak się nie robi kochanie. Najpierw mnie całujesz, a
kiedy ja chcę więcej to się odsuwasz. No i jak ja mam z tobą żyć
kobieto? - Spytałem. Sakura się ze mnie śmiała.
- Jesteś niemożliwy. Idę spać, jest już pierwsza w
nocy, a ci się na miłość zebrało. Dałam ci buziaczka na
dobranoc skarbie.
- O cholera! Przecież my będziemy jutro chodzić jak
ciumy. Wiesz o której mamy wstać? - Spytałem ziewając.
- No właśnie, zapomniałam się spytać.
- O szóstej nad ranem. O siódmej mamy iść do
restauracji, gdzie obiad ma nam podać ten chłopak, który nas
wynajął. Ma z nami porozmawiać, tak przynajmniej mówił dzisiaj.
- Ehem, jak to dobrze, że dopiero mi o tym wspomniałeś.
- Zapomniałem, byłem zajęty zupełnie czymś innym.
- No, ja już wiem czym ty byłeś tak zajęty, albo
kim. - Odezwała się złośliwie.
- Czy ty coś sugerujesz? Kogo masz na myśli? -
Spytałem normalnym tonem głosu.
- Tą panienką, która zaczepiła cię pod hotelem.
Myślałeś, że nie widziałam jak robiła do ciebie maślane oczka?
- Spytała z wyrzutem.
- Teraz to przesadziłaś. Jak możesz sądzić, że ja
z nią flirtowałem, albo coś w tym stylu? Pogadamy jak trochę
ochłoniesz.
- Ja mam ochłonąć? Po prostu z tobą normalnie
rozmawiam. Wiem, że coś ukrywasz przede mną i nie mówisz mi całej
prawdy. Znasz tą panienkę co nie? - Teraz nie wytrzymałem.
Wiedziałem, że ranię Sakurę. Słyszałem to w jej głosie.
- Dobrze, chcesz prawdy? Powiem ci. Tak, znam tą
dziewczynę, nazywa się Hisa. Uratowałem ją na tym pieprzonym
trzyletnim treningu. Przez niego mam teraz same problemy. - Usiadłem
na łóżko patrząc prosto na Sakurę. Dziewczyna zrobiła to samo,
ale oparła się o łóżko.
- Mogłeś mi o tym powiedzieć, a nie okłamywać od
samego początku. Jak ja mam ci teraz wierzyć skoro nie mówisz mi
całej prawdy?
- Nie powiedziałem ci, bo się bałem. - Mój głos był
przyciszony.
- Czego się niby bałeś? Oszalałeś, nie wykręcaj
się takimi głupimi wymówkami. To nie przejdzie.
- Bałem się, że tym razem mi nie wybaczysz! Który to
już raz jakaś panienka mnie zaczepia? Zbyt dużo tego było, żebyś
teraz mogła być spokojna. - Zaległa chwilowa cisza.
- Ale wtedy nie miałam ci czego wybaczać, przecież to
nie była twoja wina. Czy ty coś z nią?... Dlaczego mówisz, że
boisz się, że bym ci nie wybaczyła? Naruto, spytam wprost. -
Odetchnęła. - Czy ty mnie zdradziłeś? Nie zdziwiłabym się,
przecież ona jest ładniejsza ode mnie i...
- Czy ty mogłabyś się w końcu zamknąć!? Nie, nie
zdradziłem cię z tą dziewczyną, nawet o tym nie pomyślałem. Jak
możesz sądzić, że jakaś dziewczyna jest ładniejsza od ciebie?
Dla mnie ty jesteś najpiękniejsza na świecie i nigdy, powtarzam
nigdy w życiu bym cię nie zdradził! Za bardzo mi na tobie zależy.
- To ostatnie zdanie wypowiedziałem ciszej. Między nami zapadła
głucha cisza. Oczy Sakury były nienaturalnie większe. Na pewno
była zszokowana tym, że podniosłem na nią głos, przecież nigdy
tego nie zrobiłem. Czy ona mnie się wystraszyła? Czy to możliwe?
Cholera! Jaki ze mnie pieprzony kretyn! - Ehem, przepraszam, że
podniosłem głos, nie chciałem. Nie chciałem cię przestraszyć.
- Nie przestraszyłeś. Po prostu nie wierzę, że
jestem taka głupia. - Powiedziała cicho patrząc w kąt ściany,
unikała mojego wzroku.
- Wcale nie jesteś głupia. Jesteś najmądrzejszą
kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem w swoim pieprzonym życiu. -
Wstałem z łóżka. Wziąłem kocyk i poduszkę w rękę. Teraz
musiała się na mnie spojrzeć.
- Co ty robisz? - Spytała cicho.
- Idę do salonu. Spać. - Nie dałem jej dojść do
głosu. Chciałem dać Sakurze czas na przemyślenie tego
wszystkiego. Lepiej, kiedy nie będzie mnie dzisiaj przy niej. -
Dobranoc kochanie. - Powiedziałem i wyszedłem. Rozłożyłem sobie
swoje posłanie i rzuciłem się na niewygodną kanapę. Długo
minęło zanim zasnąłem, bo nie mogłem znaleźć sobie
odpowiedniej pozycji.
***
Obudził mnie cholerny dzwonek, zerwałem się z kanapy
jak poparzony. To był mój błąd, bo natychmiastowo poczułem
okropny ból moich wszystkich kości. Stanąłem i szybko oparłem
się dłońmi o stoliczek. Bolące kości to koszmar, mogliby
zainwestować w tym hotelu w lepsze kanapy. Usłyszałem za swoimi
plecami chichot. Powoli odwróciłem się w tamtym kierunku.
- Przepraszam, nie powinnam się śmiać, ale to wygląda
komicznie. Po co tu spałeś, a nie w wygodnym łóżku? - Spytała.
- Tak w ogóle to hej. Spałem na kanapie, bo chciałem
ci dać czas do przemyślenia. - Zacząłem się podnosić,
odwróciłem się w kierunku dziewczyny.
- Nie musiałeś, ale że jesteś uparty jak osioł to
masz teraz za swoje. Ja wcale cię nie prosiłam o czas do namysłu.
Wybiegłeś z sypialni jakby cię ktoś pognał i nie dałeś mi
dojść do słowa. Chciałam cię zawołać, ale kiedy się
podniosłam to w głowie mi się zakręciło i nie dałam rady dojść.
- Czułem się jak największy debil, podszedłem do Sakury i
przytuliłem się do niej, była w niemałym szoku, ale wtuliła się
we mnie.
- Przepraszam cię, nie chciałem się z tobą kłócić,
nienawidzę tego. - Powiedziałem po chwili.
- Nie, jeśli ktoś tu ma przeprosić to tylko i
wyłącznie ja. Nie potrzebnie cię zdenerwowałam, po prostu jestem
trochę zazdrosna. - Odsunąłem się i złapałem ją za biodra.
- Naprawdę jesteś zazdrosna? - Spytałem, bo nie
wierzyłem w to co słyszałem.
- Tak, czy to takie dziwne kretynie? - Spojrzała na
mnie zdziwiona.
- Nie, chyba nie, ale mimo wszystko to miłe uczucie.
- Serio? Dla mnie wcale, kiedy widzę cię z jakąś
lalą to mam chęć wydrapać jej oczy. Nie chcę, żeby ktoś mi cię
skradł. - Przejechała dłonią po moim policzku.
- Ja mam tak samo jak ty skarbie. - Zaśmiałem się. -
Ja się nigdzie nie wybieram.
- To dobrze. Emm, nie chcę nam przerywać, ale zaraz
się spóźnimy, a ty masz się jeszcze ubrać.
- Cholera! Zapomniałem o tym.
- No to leć do łazienki i się przebieraj. Zrób się
na dżentelmena skarbie. Musisz do mnie pasować. - Puściła mi
oczko, a ja dopiero zauważyłem, że ma na sobie skromną sukienkę,
która odkrywała jej piękne nogi.
- Wyglądasz pięknie, już pędzę i zaraz wracam. -
Poszedłem szybko do toalety, gdzie założyłem białe spodnie,
białą marynarkę i czarną koszulę. Włosy troszkę nasmarowałem
czymś co nazywa się żelem do włosów. Przyznam się, że widzę
to po raz pierwszy w życiu, ale fajnie układało mi moje bujne
włosy. Na koniec psiknąłem się perfumami i wyszedłem do Sakury.
- No, no. Prawie nie poznałam swojego mężulka. -
Zaśmiała się.
- Żono, zabieram cię na śniadanie. - Uśmiechnąłem
się i podszedłem do niej. Wyciągnąłem dłoń, a ona ją złapała.
Wyszliśmy z pokoju i zapukaliśmy do naszych przyjaciół. Od razu w
drzwiach pojawiła się Ino, tak jak Sakura w sukience, a zaraz do
niej dołączył Sasuke w czarnym garniturze i białej koszuli.
- Gotowi odegrać nasz mały teatr? - Spytałem.
- Jak nie, jak tak przystojniaczku. - Ino puściła do
mnie oczko.
- To prowadźcie. Pójdziemy zaraz za wami. - Odezwał
się Sasuke.
- Trochę się stresuję, że strzelimy jakąś gapę.
No, ale co ma być to będzie. - Złapałem dłoń Sakury. - Idziemy.
- Kiedy doszliśmy holem do restauracji na chwilę się
zatrzymaliśmy, odwróciłem się do Sasuke i Ino. Na ich twarzy
zagościł lekki uśmiech. Skinęli mi głową, a ja odwróciłem się
do Sakury, która się uśmiechnęła. Wziąłem głęboki wdech i
pociągnąłem za sobą zielonooką. Przekroczyliśmy próg sali
uśmiechając się do siebie. Po lewej stronie stał kelner, który
do nas podszedł.
- W czym mogę państwu służyć?
- Chcielibyśmy zjeść śniadanie w cztery osoby. Macie
Państwo wolny stolik? - Spytał szarmancko Sasuke.
- Ależ oczywiście. Proszę za mną. - Zrobiliśmy co
kazał i poszliśmy za nim w kierunku okien. Nieco po prawej stronie
stał duży stolik nakryty białym obrusem. Na środku postawione są
róże w przepięknym flakonie. Jak na dżentelmenów przystało
razem z Sasuke odsunęliśmy dziewczynom krzesełka, po czym odrobinę
je wsunęliśmy. Następnie usiedliśmy naprzeciw siebie.
- No, no. Mogłabym tak z wami codziennie. - Zaśmiała
się Ino patrząc na Sasuke, który uśmiechnął się do niej.
Spojrzałem na Sakurę, patrzyła na wprost siebie, była jakaś
nieobecna i tak jakby troszkę poddenerwowana.
- Kochanie, wszystko w porządku? - Spytałem tak, aby
tylko ona to słyszała. Zresztą moi przyjaciele byli sobą zajęci,
rozmawiali o tym, gdzie jest lepsza obsługa. W Konosze, czy może
raczej w tej wiosce. Wracając do mojej dziewczyny, nadal nie
otrzymałem odpowiedzi. Jej ręce znajdowały się tuż przy ustach,
łokcie miała oparte o stół. Podążyłem za jej wzrokiem. Jak
zwykle mogłem tego nie robić.
- Teraz już wiesz o co mi chodzi? - Spytała szeptem
nie odwracając wzroku.
- Mniej więcej, ale nie rozumiem czemu jesteś
poddenerwowana skarbie.
- Odkąd usiedliśmy, nie, przepraszam. Odkąd tu
weszliśmy ta jędza nie spuszcza z ciebie wzroku, ona dosłownie cię
nim pożera. - Jej oczy zrobiły się jakieś szkliste, nadal twardo
patrzyła na stolik, przy którym siedziała Hisa.
- Wydaje mi się, że już o tym rozmawialiśmy, czy się
mylę? - Spytałem.
- Nie. Przepraszam was, pójdę do toalety. - Chciałem
wstać i pomóc jej, ale zanim zdążyłem Sakura była już w
połowie drogi.
- Co się jej stało? Co zrobiłeś? - Spytała z
wyrzutem Ino.
- Nic jej nie zrobiłem mała. Sasuke, czy mógłbyś ją
wtajemniczyć? - Chłopak spojrzał się na mnie ze zdziwieniem. -
Nie martw się, powiedziałem o tym wszystkim Sakurze. Powiedz Ino
wszystko z najdrobniejszymi szczegółami, a ja pójdę za swoją
dziewczyną. - Kruczowłosy skinął mi głową, a ja wstałem od
stołu. Poszedłem dosłownie w tym samym kierunku co moja
dziewczyna. Szukałem toalety, niekoniecznie męskiej. Nie obchodziło
mnie to, co pomyśli sobie płeć piękna, kiedy ujrzy mnie w
damskiej toalecie. Teraz obchodziła mnie tylko i wyłącznie Sakura.
Wziąłem wdech i wszedłem do tej nieszczęsnej toalety, gdzie
napotkałem trzy panie.
- Co Pan tu robi? Męska toaleta jest zaraz obok. -
Powiedziała całkiem miło brązowo włosa. Przytknąłem palec do
ust, aby dziewczyny były ciszej, bo nigdzie nie widziałem Sakury.
- Przepraszam Panie za to najście, ale nie pomyliłem
toalet. Właściwie szukam pewnej dziewczyny. Jest nieco niższa ode
mnie, ma różowe włosy i cudowne szmaragdowe oczy, ogólnie mówiąc
jest piękna. - Mówiłem szeptem, a na koniec się uśmiechnąłem.
- Czy może piękne Panie ją widziały? Troszkę zaniepokoiłem się
jej stanem, bo wyszła tak nagle. - Kobiety patrzyły na mnie dziwnym
wzrokiem.
- Ojej, ile ja bym dała, żeby mężczyzna też się
tak o mnie troszczył. - Powiedziała jedna z nich malując swoje
usta.
- Tak, masz rację kochana. - Westchnęła brązowo
włosa, która odezwała się do mnie na samym początku. - Ta
dziewczyna weszła do ostatniej kabiny, tam. - Wskazała dłonią.
- Bardzo pięknie Paniom dziękuję. - Podszedłem do
każdej i ucałowałem ich dłonie. Nie ukrywały swojego zdziwienia.
- I do tego dżentelmen, no dajcie spokój. -
Uśmiechnęła się blondynka. Oddałem uśmiech jak najładniej
umiałem. Obszedłem panie i poszedłem do ostatniej kabiny.
Przyłożyłem do niej ucho, rzeczywiście ktoś tam siedział.
Obejrzałem się za siebie, nikogo nie było już w toalecie. Po
cichu wspiąłem się na górę, jeśli Sakura będzie załatwiała
swoje potrzeby fizjologiczne na pewno mi się dostanie, ale muszę
sprawdzić co się z nią dzieje bez względu na wszystko. Powoli
podciągnąłem się na rękach i wyciągnąłem głowę do góry.
Ujrzałem burzę różowych włosów, moja dziewczyna siedziała na
desce od sedesu skrywając twarz w dłoniach. Teraz już byłem
pewny, że mogę włamać się do kabiny bez żadnych konsekwencji
dostania po łbie. Spuściłem się powoli i bezszelestnie z powrotem
na ziemię i poprawiłem troszkę pościągane ubrania. Skupiłem się
i po chwili zebrałem małe ilości naturalnej energii, którą
przetransportowałem do prawej dłoni. Pociągnąłem za klamkę i od
razu drzwi otworzyły się na rozcież, a w nich zobaczyłem lekko
wystraszoną i zdezorientowaną Sakurę. Podszedłem do niej bliżej
i chciałem bardziej się przyjrzeć, ale dostałem pięścią w
bark, lekko, ale jednak.
- Co ty tu robisz? Czemu mi się do kabiny włamałeś?
A co by było gdybyś mnie...
- No to bym zobaczył, zresztą nie pierwszy raz. -
Dziewczyna trochę się zarumieniła, a ja dopiero zorientowałem się
co właśnie powiedziałem. - Emm, cholera! Nie to chciałem
powiedzieć kotku. - Uśmiechnąłem się przepraszająco.
- Dlaczego za mną polazłeś? - Spytała po krótkiej
ciszy.
- Eee, słuchaj moja księżniczko. Chodzi o to, że nie
wiem co sobie właśnie teraz myślisz, a nie chciałbym, żeby moja
ukochana w jakiś sposób przeze mnie cierpiała. - Myślę, że
posłałem jej słodki uśmiech. Ona natomiast patrzyła się na mnie
tak, jakby przenikała mnie wzrokiem.
- Chcesz wiedzieć co czuję, tak?
- Ehem, jak najbardziej.
- No to znowu czuję tę... tę cholerną zazdrość,
która nie daje mi normalnie myśleć, czuję złość i czuję
strach. Zadowolony? - Spytała troszkę oschle. Dajcie mi proszę
siły, aby dalej żyć.
- Strach? Strach przed czym? - Wbiłem swój wzrok w jej
piękne jak szmaragd oczy.
- Ja... boję się, że... mogę cię stracić, a tego
bym nie chciała. Wiem, że już o tym rozmawialiśmy nie raz, ale co
ja na to poradzę, że to ciągle wraca i nie daje mi spokoju? - Nie
patrzyła mi w twarz, patrzyła gdzieś za moje ramię. Spostrzegłem,
że nie miała miłej miny. Postanowiłem, że jednak się odwrócę
i sprawdzę na co się tak zapatrzyła. Nie odwróciłem głowy, ale
kątem oka ujrzałem czerwoną sukienkę za plecami i zawadiacki
uśmieszek na twarzy młodej dystyngowanej damy. To była Hisa, na
pewno zadowolona z faktu, że przez nią coraz częściej kłócimy
się z Sakurą. Złapałem swoją kobietę za biodra i powoli
przyciągałem w swoim kierunku, ona jednak nie patrzyła na mnie.
Zdecydowanym ruchem przyciągnąłem ją jak najbliżej siebie,
stykaliśmy się ciałami. Przejechałem kciukiem po jej policzku, a
kiedy to zrobiłem pocałowałem ją jak najlepiej umiałem. Mimo
tego, że to zrobiłem, Sakura nie oderwała wzroku od Hisy, ale
oddawała wszystkie moje pocałunki. Wkurzyłem się i powoli
przekręciłem ją na swoje miejsce, teraz to ja stałem twarzą do
drzwi. Otworzyłem na chwilę oczy, bo chciałem zamknąć kabinę,
napotkałem zawistne spojrzenie brązowo włosej kobiety, jej oczy
były szkliste, ale co mnie to obchodziło? Zdecydowanym ruchem
zamknąłem kabinę tuż przed jej nosem oczywiście z uśmiechem
przyklejonym na twarzy. Kiedy tylko drzwi się zamknęły Sakura
dosłownie rzuciła mną na drzwiczki. Pierwszy raz się tak
zachowywała i przyznam, że bardzo mi się to podobało. Nasze
pocałunki stawały się coraz to wolniejsze, bo brakło nam tchu.
Różowo włosa była naprawdę zadziorna w tej toalecie. Z chęcią
dopuściłbym się czegoś innego, ale nie chciałem robić tego w
kabinie, to byłoby ohydne. Powolutku odsuwałem się od Sakury.
- Mam...nadzieję...że...nie muszę...cię...więcej
przekonywać. Moja księżniczko. - Powiedziałem troszkę zdyszany.
Dziewczyna skinęła głową, a ja oparłem swoje czoło o jej.
Spędziliśmy trochę czasu w swoich objęciach. W końcu nadszedł
czas, aby wrócić do restauracji, przecież to by dziwnie wyglądało,
gdybyśmy zaszyli się tu na dłużej. Zjechałem dłonią po
ramieniu Sakury aż do jej drobnej z pozoru dłoni. Złączyłem ją
ze swoją i wyciągnąłem dziewczynę z kabiny prosto do drzwi
wejściowych. Wyszliśmy z toalety i podeszliśmy do naszego stolika,
gdzie napotkaliśmy dziwny wzrok naszych przyjaciół. Odsunąłem
Sakurze krzesło, po czym sam usiadłem.
- Sytuacja opanowana? - Spytała Ino.
- Tak mała. - Uśmiechnąłem się zawadiacko.
- No to się cieszę moi milusińscy. A teraz, czy
możemy zamówić już to cholerne danie, zeżreć i wrócić do
pokoju? Naprawdę nie chce mi się siedzieć w towarzystwie takich
bufonów i takich „ah”, „eh” panienek. - Skwitowała całe
towarzystwo Ino, a ja nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, z
trudem wszyscy to robiliśmy. Nawet smutna Sakura.
- Zmartwię cię kochanie. Zanim pójdziemy do pokoju to
musimy odpękać jeszcze misję. Czy zapomniałaś, że nie jesteśmy
tu na wakacjach? - Zapytał prawie się uspokajając Sasuke.
- Nie, nie zapomniałam i okropnie mnie to drażni. -
Rzekła znudzonym głosem.
- No dobra, słuchajcie. Zawołam teraz kelnera, znaczy
się naszego zleceniodawcę i kiedy będziemy zamawiać śniadanie to
możemy w trakcie obgadać kilka spraw. - Zabrałem głos.
- No to do dzieła przystojniaczku. - Uśmiechnąłem
się szeroko do blondynki. Uniosłem w górę dłoń. Całe
szczęście, że po chwili powoli podchodził do nas nasz najemca.
- Witam, w czym mogę Państwu służyć? - Spytał z
uśmiechem, gdy podszedł do naszego stolika.
- Co nam Pan poleca na śniadanie? - Spytał Sasuke.
- Sushi z awokado i z serkiem śmietankowym. To naprawdę
przepyszne i lekkie danie. W sam raz na śniadanie. - Uśmiechnął
się.
- No dobrze, więc prosimy cztery razy to danie oraz
czerwone wino. - Odezwał się kruczowłosy. - Zaczynamy dziś
szpiegować. - Oznajmił cicho.
- Doskonale! Zaraz przyniosę zamówienie. - Uśmiechnął
się Taichi. - Ten morderca znajduje się w najwyższym budynku w
wiosce, łatwo go namierzycie. - Dodał ciszej.
- Dobrze, dziękujemy. - Tym razem to ja zabrałem głos.
Mężczyzna odszedł od naszego stolika i powędrował do kuchni.
- Mam nadzieję, że ta misja pójdzie nam w miarę
szybko. Chciałbym wynieść się stąd jak najdalej. - Powiedziałem,
patrząc na barek stojący przy drzwiach kuchennych.
- Tak, my też. - Powiedzieli chórem. Uśmiechnąłem
się, mimo drobnych kłopotów byłem szczęśliwy, że akurat na tą
misję wysłali mnie z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Dziesięć
minut wystarczyło, aby przynieśli nam pysznie wyglądające danie.
Zanim jednak Taichi odszedł od naszego stolika powiedział jeszcze,
że dwa dni mamy szpiegować tego drania, a trzeciego dnia załatwimy
go na szaro w piątkę. Zjedliśmy sobie pyszne śniadanko w miłej
atmosferze. Śmialiśmy się i zastanawialiśmy co robią nasi
towarzysze z Konochy. Okropnie tęskniliśmy za domem, chociaż nie
mam do kogo wracać to ta wioska była moją rodziną.
- To co, możemy już chyba iść, prawda? - Rzekła
Sakura.
- Tak, możemy już zaczynać naszą operację. -
Odpowiedział Sasuke.
- Chwila, chwila. - Uspokoiłem wstające już
towarzystwo.
- Co jest? - Spytała Ino.
- Najpierw musimy zapłacić za jedzenie. Gdzie wasza
głowa? - Spytałem z zadziornym uśmieszkiem.
- A no faktycznie! Chyba za bardzo jesteśmy
podekscytowani przystojniaczku.
- No właśnie. Dobra, poczekajcie na mnie w holu,
ureguluję rachunek i zaraz do was przyjdę. - Rzekłem.
- Czekaj dam ci kasę za siebie i Ino.
- Sasuke, proszę cię, nie wygłupiaj się. Ja zapłacę.
Idźcie już. - Ponaglałem ich.
- No dobra, następnym razem ja postawię młotku. -
Uśmiechnął się i powoli zmierzał ku drzwiom wraz z dziewczynami.
Westchnąłem i podszedłem do barku, gdzie za ladą stał barman, to
u niego płaciło się za posiłek. Podszedłem i zagadnąłem.
- Ohayo, chcę wyregulować rachunek.
- Ah tak, Pan Bunta? - Spytał.
- Tak, ile płacę?
- Chwileczkę, spojrzę tylko na rachunek. - Spuścił
wzrok na kartkę, którą miał dosłownie pod nosem. - Za wszystko
będzie pięćdziesiąt jenów. - Sięgnąłem po portfel i
wyciągnąłem z niego odpowiednią sumę pieniędzy. Jak na taki
luksusowy hotel to wcale niedrogo. Wyciągnąłem dłoń przed
siebie.
- Proszę. - Powiedziałem.
- Dziękujemy oraz zapraszamy ponownie. - Szatyn
uśmiechnął się szeroko. Pożegnałem się i odwróciłem, żeby
już wyjść, ale wpadłem na kogoś. Spuściłem wzrok w dół. No
niech to! Drugi raz w tym samym dniu? To lekka przesada, naprzeciw
mnie stała Hisa, to jakaś żenada.
- Um przepraszam. - Powiedziałem i zgrabnie ją
wyminąłem, lecz chwyciła mnie za rękę. Szybko się wyrwałem.
- Nie rób tego więcej. - Warknąłem.
- Dlaczego? Dlaczego nam to robisz kochanie? -
Powiedziała smutno.
- Że co? Czy ty masz coś z głową nie po kolei? Nie
nazywaj mnie tak, do tego ma prawo tylko i wyłącznie moja
dziewczyna. A teraz przepraszam, ale się spieszę. - Zostawiłem ją
samą i ruszyłem w kierunku drzwi. Trochę minęło zanim znalazłem
się w holu.
- Co tak długo? - Krzyknął z dala kruczowłosy.
- Miałem drobne komplikacje, ale to już załatwione.
To co, idziemy? - Spytałem.
- Emm, chyba nie myślisz, że pójdziemy w takim
stroju? - Spytała Sakura.
- Jak dla mnie wyglądasz bardzo seksi kochanie. -
Puściłem jej oczko.
- Nie chcę nic mówić przystojniaczku, ale w sukience
trudno jest szpiegować! Tak czy siak, bez gadania ja z Sakurcią
idziemy się przebrać, a wy możecie tu na nas zaczekać,
usadawiając swoje seksiaste dupki na tej oto kanapie. - Ino
uśmiechnęła się triumfalnie wskazując nam dłonią czarną,
skórzaną kanapę po lewej stronie, przy wielkiej fontannie. Tak,
zapomniałem wspomnieć, że na środku w holu znajduje się ogromna
fontanna świecąca na różne kolory. Wraz z Sasuke westchnęliśmy
i powoli zmierzaliśmy ku kanapie.
- Tylko się pospieszcie. - Krzyknął kruczowłosy.
- Dobrze skarbie!
Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie, bo wiadomo ile
dziewczynom schodzi na przebierankach. Obydwoje patrzyliśmy przed
siebie i żaden nie zebrał się na odwagę, żeby zagadać. Mijały
minuty, a dziewczyn jak nie było tak nie ma.
- Ekhem. - Odchrząknął Sasuke. - Yy jak tam sprawy z
tą dziewczyną co odstawiła takie przedstawienie dla ciebie w
kuchni? - Spojrzałem na niego z ledwo zauważalnym uśmieszkiem.
- Mam nadzieję, że w końcu się odczepi po tym co
zobaczyła. - Powiedziałem dość śmiało. Kruczowłosy spojrzał
na mnie pytającym wzrokiem.
- Co masz na myśli?
- Bo oczywiście, kiedy poszedłem za Sakurą to ona
polazła za mną i zobaczyła coś co pewnie dało jej dużo do
myślenia. - Oczy Sasuke o mało co nie wyszły z orbit. - Nie
wyobrażaj sobie nie wiadomo czego, nie kochałem się z Sakurą w
kiblu, to by było okropne. - Dodałem szybko.
- Wcale nie miałem tego na myśli młotku. -
Wytłumaczył się. - A tak pro po, to jak ci się z nią układa? -
Zwrócił wzrok w dal przed siebie.
- Ekhem, przyznam się bez bicia, że troszkę było
ciężko przez tą laskę, ale teraz chyba jest już dobrze.
Przynajmniej tak mi się wydaje. A jak u ciebie i Ino?
- U nas jest wszystko w porządku, nawet świetnie.
Dogadujemy się i rozumiemy bardzo dobrze. Lepszej dziewczyny nie
mogłem sobie wymarzyć. - Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że
uśmiechał się sam do siebie.
- W takim razie bardzo się cieszę. - No i znowu
zapadła między nami cisza. Nawet jeśli Sasuke to mój przyjaciel
to na chwilę obecną tematy nam się chyba wykończyły.
- Powiedz mi, ile to można się przebierać? - Spytał
po chwili.
- Zapamiętaj sobie jedno, kobiet nigdy tak do końca
nie zrozumiesz.
- Wiem to lepiej niż myślisz. - Prychnął.
- No i co tak panowie siedzicie? Wstajemy raz dwa. -
Podniosłem wzrok i ujrzałem nikogo innego jak naszą kochaną Ino.
- My przynajmniej nie przebieramy się godzinę mała.
Ile można na was czekać? - Powiedziałem wstając i równając się
z niższymi ode mnie dziewczynami.
- Tym razem poprę młotka. - Dodał Sasuke stając obok
Ino.
- Ojej, no bo wy tego nie rozumiecie i nie zrozumiecie
nigdy. - Broniła się blondynka.
- No właśnie, nie maltretujcie sobie tym swoich
mądrych móżdżków. - Uśmiechnęła się Sakura.
- Kochanie... a zresztą. Chodźmy już, bo mam dość
tej bezczynności. - Wolałem się zamknąć, bo wdalibyśmy się w
niepotrzebną dyskusję. Wraz z Sasuke złapaliśmy dziewczyny za
dłonie i pociągnęliśmy je w stronę drzwi. Kiedy wyszliśmy na
zewnątrz ruszyliśmy w kierunku największego budynku w mieście. Po
drodze zauważyliśmy, że niektórzy ludzie patrzą się na nas jak
na intruzów. Mijaliśmy małe dzieci, które nie bawiły się tak
jak w naszej wiosce, były poważne i tak jakby smutne.
To było nie do pomyślenia, ten barbarzyńca naprawdę
nie ma serca. Doszliśmy do białego, ogromnego budynku, gdzie
wszędzie można było dostrzec straż. W sumie to nie była jakaś
super wyspecjalizowana straż z jakimiś nadnaturalnymi mocami,
wyglądali na zwykłe marionetki tego okrutnika. Spojrzałem po
przyjaciołach, byli zamyśleni, najprawdopodobniej rozmyślali nad
tym jak dostać się do środka niezauważalnie. Ja mam na to plan,
ale nie wiem, czy będzie skuteczny. Muszę przemyśleć jeszcze
wszystkie za i przeciw.
- Powiecie mi do cholery jak dostaniemy się do środka?
- Zadała cicho pytanie Ino.
- Mógłbym użyć na nich sharingana, ale nie obejmę
wszystkich naraz. To zbyt ryzykowne, a przecież mamy śledzić tego
gościa, a nie go atakować. Cholera! Łatwiej byłoby gdybyśmy od
razu go zaatakowali i zmusili do zrzeczenia się tronu.
- W sumie ja mam pewien pomysł, ale nie wiem, czy to
wypali. - Powiedziała Sakura, w sumie była najinteligentniejsza z
nas wszystkich.
- Powiedz nam o co chodzi skarbie.
- Naruto, czy dałbyś radę przenieść nas Hiraishin
no jutsu do środka?
- Przyznam, że sam o tym myślałem, ale jest jeszcze
problem. Muszę dostać się do środka i wbić gdzieś kunai lub
oznaczyć jakiś skrawek pieczęcią.
- A co jeśli... - Urwała Ino.
- Dokończ kochanie.
- No, a może ja z Sakurą mogłybyśmy odwrócić jakoś
uwagę tych typków co stoją przy drzwiach i Naruto mógłby się
jakoś prześlizgnąć? - Dokończyła swoją wypowiedź blondynka.
- To świetny pomysł, ale co ze strażnikami, którzy
stoją po bokach? - Spytałem.
- Tamtymi to ty się nie martw przystojniaczku. -
Zaśmiała się. - Nie doceniasz nas kochany blondasku. Pozwól, że
ci to wyjaśnię jak najprościej potrafię. Kiedy Sakurcia będzie
bajerowała tamtych dwóch to w tym czasie ja połączę się
umysłowo z tymi po bokach i sprawię, że nie będą widzieli co ty
będziesz robił. Kiedy ty byłeś na tym swoim treningu to ja też
się nie obijałam. - Prychnęła. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Doskonale! To zaczynamy, im szybciej tym lepiej. -
Powiedziałem. Dziewczyny skinęły głowami, poprawiły trochę swój
wygląd i ruszyły do akcji. Patrzyliśmy z Sasuke jak coraz bardziej
się oddalały. Zapomniałem dodać, że Sakura wzięła jeden z
moich kunai, który dyskretnie ma wrzucić do środka. Wyjąłem
jeszcze jeden kunai i wbiłem go obok Sasuke.
- Mam nadzieję, że ten cały plan się uda. -
Powiedział kruczowłosy.
- Nie doceniasz dziewczyn stary. - Uśmiechnąłem się.
- Ci dwaj strażnicy będą tak rozkojarzeni, że nie będą
wiedzieli co się dzieje.
- W sumie masz rację, nie dość, że założyły takie
obcisłe stroje, które podkreślają ich kobiecość w każdym calu
to jeszcze są piękne. - Przyznał mój przyjaciel. Szybko
odburknąłem mu coś i zwróciłem wzrok ku dziewczynom. Właśnie
doszły na miejsce i uśmiechały się do tych facetów. Nie powiem,
że nie byłem zazdrosny, bo skłamię, nawet na takich akcjach nie
mogę się ogarnąć, ale co ja poradzę? Sakura kręciła swój
kosmyk włosów na palcu. Ino, przesunęła palcem jednemu po klatce
piersiowej, a ja widziałem wściekłość w oczach Sasuke.
Zielonooka w jednej chwili prawie upadła na ziemię, ale złapał ją
brunet. Musiałem się bardzo przyjrzeć, ale właśnie w tej chwili
Ino puściła mi oczko, to był znak, że mogę zaczynać...
******
Ohayo! Witajcie nasi kochani czytelnicy :D Jest późno, ale wstawiamy Wam nowy rozdział głównego opowiadania :) Wiemy, że pewnie wolelibyście kolejną część One-Shota, ale trzeba też dokończyć jakoś główne opowiadanie ;) Mamy nadzieję, że rozdział się spodobał i liczymy na Wasze szczere komentarze odnośnie notki ;D Liczymy też na to, że bez względu na to jak potoczyła się manga, będziecie nadal zaglądać na naszego bloga. Pozdrawiamy Was gorąco Patty i Paula ;)
Notka świetna !! Boże Naruto tak szalał na swoim treningu to teraz przychodza do niego te panienki. Sakura i Ino mistrzynie flirtu widzę hahaha :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! i Pozdrawiam
napewno nie przestane czytać tego bloga, wkońcu nadal mamy prawo do pisania/czytania narusaku czyż nie?? mało mnie obchodzi co inni o tym mówią ja nadal jestem i bede fanem tej pary
OdpowiedzUsuńnocia super i to chyba oczywiste ze nie przestane czytac bolga to jest moj ulubiony blog
OdpowiedzUsuńangela
ŚWIETNA NOTKA muszę przyznać ciekawi mnie co będzie dalej już nie mogę się doczekać next dawajcie szybko nowy rozdział pozdrawiam i życzę weny dużo weny to jest mój naj lepszy blok
OdpowiedzUsuńPrzepiękna notka :) Jestem ciekawa co wymyślicie dalej :) Heh zauważyłam że dopiero teraz fani NS się ujawniają z opowiadaniami :P Ale ja źle szukałam xD No nic :P Piękna notka zapraszam w sobotę do mnie na kolejną część :) Jak będziecie chciały ją przeczytać oczywiście :)
OdpowiedzUsuńHej masz racje sama mam zamiar zacząć pisać. Już nawet mam wiele pomysłów ale jak na razie czasu mi brak. Notka jak zwykle świetna i manga niczego nie zmieni nadal uwielbiam narusaku i myśle że już tak zawsze pozostanie. Pozdrawionka :>
UsuńPamiętaj, najtrudniej jest zacząć ;) Też tak na początku miałyśmy, a później jakoś poszło :) Jeśli założysz bloga, to z chęcią na niego zajrzymy :D Pozdrawiamy Patty i Paula.
UsuńMiyumi -chan na pewno będziemy chciały przeczytać Twoją notkę :D Pamiętaj, że czytamy Twojego bloga :D Pozdrawiamy Paula i Patty
UsuńNotka zajebista :* Sakura i Ino mistrzynie uwodzenia mężczyzn haha padłam :D No nie mogę doczekać się już następnej. Właśnie! Coś mi się przypomniało :D Kiedy ukaże się następna część tej pięknej jednopartówki? Wiecie ciekawość mnie już zżera :D No nic, ja dzisiaj tak krótko. Życzę Wam dużo weny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWasza oddana czytelniczka Juki
Niedługo się pojawi ;) Pozdrawiamy Patty i Paula.
UsuńBardzo fajne opowiadania. Oby tak dalej i czekam na kolejne notki ;)
OdpowiedzUsuń