sobota, 11 października 2014

One Shoot: Część 1

Podsumowując moje życie: Nazywam się Naruto Uzumaki, jestem miliarderem i mieszkam w gigantycznej willi. Wiodę monotonne życie. Codziennie wstaję do nudnej pracy. Jestem szefem fabryki, która wytwarza najbardziej luksusowe samochody na całym świecie, w pracy spędzam niewiele czasu. Po stresujących trzech godzinach w firmie wracam do domu. Nie ma dnia, w ciągu którego nie pokłóciłbym się z moją żoną. Ożeniłem się w wieku dziewiętnastu lat. Kocham swoją wybrankę, chociaż jest czasami irytująca i zawsze ma powody do kłótni. Kłócimy się o najdrobniejsze rzeczy. Moja żona patrzy na biedniejszych ludzi z góry, to zdecydowanie jest jej wadą, ale i tak ją kocham. Ma włosy czarne jak węgiel i oczy jak błękit nieba. Miłości się nie wybiera, sama przychodzi, czasami w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Jest nieprzewidywalna, nigdy nie wiesz, co dla ciebie szykuje.
- Kochanie, czy coś się stało? - Wyrwał mnie z zamyślenia jej głos.
- Hm? Nie nic, po prostu się zamyśliłem. - Odparłem grzebiąc w sałatce. Siedzieliśmy w ogromnej jadalni, w której stał olbrzymi stół. Wszystkie meble są bardzo eleganckie. Trochę ten dom jest przytłaczający, niby taki duży, a czuję się w nim jak w więzieniu. Tak naprawdę nie mam wielu przyjaciół. Moje całe życie poświęciłem pracy, bo żona pochodzi z dobrego domu, więc chciałem jej zapewnić wszystko to, co miała kiedyś póki za mnie nie wyszła.
- No, więc co dziś robimy? Gdzie mnie zabierasz? Wziąłeś dzień wolnego, więc mamy dziś go dla siebie.
- Przepraszam, zapomniałem, że nie idę do pracy. Nie zastanawiałem się gdzie mogę cię zabrać. - Odparłem całkiem szczery.
- Hmmm… Już wiem! - Wykrzyknęła.
- Słucham.
- Pójdziemy na zakupy. - Uśmiechnęła się szeroko. Miałem już tego dość. Co tydzień chodzimy na zakupy w te samo miejsce.
- Kimiko, proszę cię, tylko nie zakupy. Chodzimy na nie co sobota.
- Kotku, nie przesadzaj.
- Okey, zgodzę się, ale pod jednym warunkiem.
- Dobrze, słucham. - Powiedziała zaciekawiona.
- Pójdziemy teraz do innej galerii niż zawsze.
- Zgoda. - Odpowiedziała.
- Arata! - Po chwili do mojej żony podszedł nasz kamerdyner.
- Słucham Panią. - Uśmiechnął się szeroko.
- Powiedz służbie, że może już to sprzątnąć. - Pokazała na stół pełny jedzenia.
- Dobrze, co mam zrobić z jedzeniem?
- Oczywiście wyrzuci… - Nie dałem jej skończyć.
- Oczywiście popakować i zawieźć dla potrzebujących. - Spojrzałem na Kimiko, miała złą minę. Może dlatego, że nie lubi gdy jej przerywam. Wstałem od stołu i zacząłem iść w jej kierunku. Siedziała na drugim końcu stołu, więc trochę mi to zajęło. Kiedy do niej dotarłem odsunąłem jej krzesło.
- Dziękuję, uwielbiam kiedy to robisz. - Cmoknęła mnie w policzek i poszła po swój żakiecik. Ja w tym czasie wyszedłem z domu i otworzyłem drzwi od strony pasażera mojego nowego, czerwonego Ferrari. Gdy weszła do samochodu zamknąłem drzwi i przeszedłem na miejsce kierowcy. Droga minęła nam w ciszy. Postanowiłem, iż pojadę do nowej galerii w centrum miasta. Kiedy wyszliśmy z samochodu, weszliśmy na ruchome schody. Kimiko rozglądała się po galerii z zachwytem, nie powiedziałem jej, ale byłem już tutaj kilka razy z moim najlepszym przyjacielem Sasuke. Mimo to, nadal jej rozmiar robił na mnie wrażenie.
- Tutaj jest pięknie.
- Masz rację. - Przyznałem.
- Ja idę się porozglądać po damskich sklepach, a ty rób co chcesz. - Czyli nie spędzimy razem czasu. Mogłem się tego spodziewać. Zawsze tak jest. Kimiko to typ osoby, która nie lubi pokazywać uczuć do drugiego człowieka. Czasami jak ma dobry humor to do mnie przyjdzie i wtedy robimy coś razem, ale ona zazwyczaj ma złe samopoczucie.
- Świetnie kochanie, baw się dobrze. - Minęła mnie bez słowa. - Nie ma za co, wydaj ile chcesz. - Szepnąłem do siebie. Pierwszy w oko wpadł mi sklep damsko-męski, w którym były różne fajne rzeczy, takie jak koszule - które bardzo lubię nosić - jeansy i różne inne ubrania. Wszedłem do środka i minąłem pewną dziewczynę, której bluzka spadła na ziemię. Schyliłem się, żeby ją podnieść. Kiedy wstałem i spojrzałem na tą kobietę nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Zabrakło mi słów. Pochłonęły mnie dogłębnie jej oczy niczym szmaragd. Piękna figura, cera, usta. Mógłbym wymieniać w nieskończoność. Podałem jej bluzkę.
- Bardzo Panu dziękuję. - Usłyszałem jej piękny głos. Przyznam szczerze, że nigdy nie widziałem piękniejszej kobiety. Oczywiście moja żona była bardzo ładna, nie przeczę, ale ta dziewczyna jest ładniejsza.
- Nie ma za co, lubię pomagać kobietom w potrzebie. - Uśmiechnęła się promiennie. Na ten widok moje usta same wydęły się w szerokim uśmiechu.
- No nie wiem, nie wiem. Czy Pan przypadkiem mnie nie podrywa?
- Nawet bym nie śmiał, taka piękna kobieta na pewno ma już swoją drugą połowę. - Uśmiechnąłem się. - Tak przy okazji nazywam się Uzumaki Naruto.
- Odnośnie drugiej połówki to jeszcze jej nie znalazłam, ale dziękuję za komplement. - Uśmiechnęła się słodko. - Jestem Haruno Sakura. Miło poznać. - Wziąłem jej delikatną dłoń w moje silne ręce, podniosłem na wysokość swoich ust, schyliłem się lekko i złożyłem pocałunek na dłoni Haruno. Po chwili się wyprostowałem. Dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona. - Mi też miło poznać Panią Haruno. - Uśmiechnąłem się i puściłem jej dłoń.
- Pani Haruno to moja matka, wystarczy Sakura. - Uśmiechnęła się.
- Kochanie, gdzie jesteś?! - Dobiegł mnie głos mojej żony. Że też musiała przerwać w takim momencie. To było trochę dziwne, że mnie szukała, zawsze chodziła sama, a jak coś chciała to dzwoniła na mój telefon. Doszła do mnie i złapała za moją rękę. Teraz mogłem porównać moją żonę z nowo poznaną kobietą. Kimiko ubierała się bardzo elegancko, tak jak przystało na miliarderkę, Sakura zaś była jej przeciwieństwem. Miała na sobie czarne skórzane spodnie i białą bluzkę, która odsłaniała jej lewe ramię, na środku znajdywał się napis Brooklyn 79.
- Kimiko, już skończyłaś robić swoje zakupy? - Spytałem.
- Tak, wracamy do domu?
- Miło było cię poznać. - Powiedziałem do Sakury ignorując pytanie mojej żony.
- Mi też było miło. - Uśmiechnęła się i poszła w drugą stronę. Patrzyłem jak odchodzi, spojrzałem na Kimiko dopiero wtedy, gdy Sakura zniknęła mi z pola widzenia.
- Kto to był? Widziałam jak bezczelnie robiła do ciebie maślane oczy. Mam nadzieję, że już nigdy się nie spotkacie. Widać, że nie ma za grosz stylu. Kto ją ubiera? - Wyłączyłem się i nie słuchałem dalej paplaniny mojej żony. Idąc do samochodu wspominałem piękny uśmiech Sakury. Jej idealną cerę, cudowne jak szmaragd oczy, usta stworzone do całowania. Nie mogłem skupić się na niczym innym. Kiedy dotarliśmy do domu była godzina trzynasta. Kimiko poszła do ogrodu, bo przyszły jej przyjaciółki Aika i Kanako, ja zaś wszedłem po schodach na górę na korytarz, który prowadzi do sypialni. Te pomieszczenie jest moją samotnią, kiedy przychodzą do niej przyjaciółki zaszywam się tu, albo dzwonię do Sasuke i z nim wychodzę. Nie mówiłem Kimiko o tym, że jej domniemane przyjaciółeczki się do mnie podwalają. Poszedłem do łazienki. Zdjąłem koszulę, spodnie, bokserki i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem ciepłą wodę. Moje wszystkie mięśnie zaczęły się rozluźniać. Wycisnąłem na dłoń żel pod prysznic, po czym rozprowadziłem go po całym ciele. Spłukałem się i wziąłem szampon do włosów. Umyłem je i wyszedłem spod prysznica. W łazience miałem czyste spodnie, ale jak zwykle musiałem zapomnieć o koszuli. Nałożyłem to co miałem i wszedłem do sypialni. Przeczesałem włosy prawą ręką i podszedłem do szafy. Mam czarne spodnie, więc wygrzebałem białą koszulę. Założyłem ją i poczułem ręce na moim brzuchu. Odwróciłem się.
- Nie zapinaj, lepiej wyglądasz bez koszuli, więc może ją zdejmiesz?
- Kimiko znowu się napiłaś. Może lepiej się prześpij. Co ty na to? - Spytałem z troską. Dopiero kiedy moja żona się napije zaczyna się do mnie lepić.
- Przestań, nie udawaj mojego ojca, bo nim nie jesteś. Może spędzimy cały dzień w łóżku robiąc inną czynność niż spanie? Co ty na to? - Jej ręce wędrowały po moim całym ciele zatrzymując się na moim torsie.
- Kimiko przestań. - Odwróciłem się od niej i podszedłem do szafeczki obok łóżka. - Prześpij się lepiej, jadę do fabryki, bo mam umówione spotkanie. Szukamy z Sasuke dla mnie sekretarki, on już ma Ino. Nie wiem, czy pamiętasz, ale to jego dziewczyna. Ty nie chciałaś być moją sekretarką, więc szukam jakiejś odpowiedniej osoby. Przepraszam, że nie spędzimy dzisiaj razem dnia, ale zadzwoniła do mnie Ino, że lepiej by było gdybym dzisiaj przyjechał do fabryki. - Zapiąłem guziki zostawiając trzy od góry nie zapięte. Wziąłem kluczyki od samochodu
- Do zobaczenia później.
- Masz racje, jedź sobie. Nie potrzebuję cię. Pierdolony drań. - Usłyszałem jak na mnie klnie i wyszedłem z sypialni.

***

Dojechałem na miejsce i wszedłem do gabinetu. Mój znajdował się obok Sasuke. Uchicha jest moim wspólnikiem i przyjacielem. Byliśmy oddzieleni szybą, więc widzieliśmy siebie nawzajem. Kiedy chcieliśmy prywatności wystarczyło zasunąć żaluzje. Rozsiadłem się na fotel i odwróciłem w stronę ogromnego okna. Podziwiałem widoki. Usłyszałem, że ktoś wchodzi.
- Znowu pokłóciłeś się z żoną? - Zapytał mężczyzna. Odwróciłem się w jego stronę.
- Cześć Sasuke. Tak jakby, bo ona mówiła, a ja słuchałem. Powiedziała, że jestem pierdolonym draniem.
- To naprawdę się wkurzyła. Nigdy nie słyszałem, żeby przeklinała. O co poszło?
- Daj spokój, z dnia na dzień jest coraz gorzej. Nie mogę już z nią wytrzymać. Ciągle przesiaduje z tymi swoimi koleżaneczkami i pije. Dzisiaj przyszła do mnie pijana, kiedy się wybierałem do biura i chciała, żebym został. Powiedziałem, że mam umówione spotkanie, no ale jak zwykle chciała, żebym się jej podporządkował. Nie dałem za wygraną i wyszedłem.
- No właśnie, spotkanie. - Zajrzał w notes - Przyjdą trzy dziewczyny. Pierwsza na godzinę czternastą trzydzieści, drugą masz o piętnastej, no i trzecia to przyjaciółka Ino, która przyjdzie o piętnastej trzydzieści. Pasuje ci? Czy mam przełożyć?
- Nie, nie musisz nic przekładać. - Spojrzałem na zegarek. - No to mam jeszcze piętnaście minut do pierwszego spotkania.
- Ta jej przyjaciółka to niezła dziewczyna. Nie mów tego Ino. - Uśmiechnął się.
- Czego ma nie mówić Ino? Obgadujecie mnie? Przyznać się bez bicia. - Weszła Yamanaka. Usiadła obok Uchichy.
- Wcale nie, mała. Sasuke mówił tylko, że twoja znajoma przyjdzie na spotkanie. - Ino to moja przyjaciółka ze szkoły, tak samo jak Sasuke. Moja żona jej nie lubi, ale mam to gdzieś i nadal się z nią przyjaźnię.
- Dobra, dobra ja tam swoje wiem. No właśnie, te wszystkie dziewczyny co przyjdą możesz spławić, bo tylko różowa się na to nadaje.
- Różowa? - Zapytałem zdziwiony.
- No tak, moja przyjaciółka. Nie lubi jak tak do niej mówię.
- Nie dziwię się jej. - Odparłem.
- Niezła dziewczyna, mówię ci. - Powiedział Sasuke. - Szkoda, że jesteś już zajęty.
- Kocham swoją żonę. Czasami jest irytująca, ale sobie z tym radzę.
- Jak tam sobie chcesz, Sasuke zwijamy się, Pan Uzumaki musi się przygotować. Na razie szefuńciu. - Uśmiechnęła się zadziornie.
- Narka mała. - Odpowiedziałem. Siedziałem sam w gabinecie, po kilku minutach usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę! - Krzyknąłem.
- Dzień dobry. - W drzwiach ukazała się skąpo ubrana blondynka.
- Witam Panią. Proszę usiąść.
- Żebym wiedziała, że szefostwo to sami mężczyźni, a do tego przystojni to przyszłabym tu wcześniej. To jak, posada sekretarki nadal wolna? - Usiadła na fotel stojący przede mną.
- Imię, nazwisko, jakie ma Pani wykształcenie? Pracowała Pani już w tym zawodzie?
- Mamiko Nakamura. Skończyłam liceum. W tym zawodzie jeszcze nie próbowałam swoich sił. - Wstała i podeszła do mnie od tyłu. Położyła ręce na moich ramionach. Nie wiedziałem jak się zachować. Pierwszy raz spotkałem się z takim czymś. Dziewczyna gwałtownie odwróciła mnie na fotelu przodem do siebie. Usiadła mi na kolana i wplotła ręce w moje włosy.
- Co Pani ro… - Nie dokończyłem, bo mnie pocałowała. Nie oddawałem pocałunku, wstałem i odstawiłem ją na ziemię.
- Nie udawaj, że mnie nie pragniesz, widzę to w twoich oczach. - Zaczęła ściągać bluzkę, która i tak mało zasłaniała.
- To co, dostanę tą pracę? - Spytała podchodząc do mnie jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
- Wyjdzie Pani sama, czy mam wezwać ochronę.
- Znam drogę. Mogliśmy się zabawić, ale jak nie chcesz to nie będę nalegać, twoja strata.
- Do widzenia. - Powiedziałem podnosząc głos. Kiedy wyszła usiadłem na fotel. Jak można być tak bezmyślnym i głupim? Myślała, że zdobędzie pracę przez łóżko? Mam nadzieję, iż dwie następne kobiety będą w miarę normalne. Do następnego spotkania zostało kilka minut. Czas zleciał bardzo szybko. Tym razem przyszła do mnie starsza kobiecina, która nie umiała nawet włączyć drukarki, ani posługiwać się komputerem. Powiedziałem, że jest mi potrzebny ktoś, kto się na tym zna. Ona oczywiście zaczęła głosić kazanie, że chodzi mi o młodą kobietę, którą będę mógł uwieść i zdradzać z nią żonę. To wszystko mnie trochę zmęczyło. Chciałem już iść powiedzieć Sasuke, żeby przełożył ostatnie spotkanie na następny dzień, ale usłyszałem jej głos. Siedziałem odwrócony w stronę okna. Z tego piętra było widać całe miasto.
- Dzień dobry, przyszłam na spotkanie o pracę. Dobrze trafiłam? - Spytała. Odwróciłem się powoli w jej stronę i widziałem zaskoczenie jakie pojawiło się w oczach dziewczyny. Kiedy na nią spojrzałem od razu poprawił mi się humor.
- Trafiłaś bardzo dobrze, siadaj. - Dziewczyna usiadła przede mną.
- Nigdy bym się nie spodziewała, że to twoja firma.
- To nie do końca prawda, bo ona nie jest tylko moja. Sasuke jest moim wspólnikiem. - Uśmiechnąłem się.
- To jak, zaczynamy rozmowę o pracę? - Spytała.
- Przykro mi, ale ta posada jest już zajęta.
- Widzę, że się spóźniłam.
- Tak, niestety. Posada jest zajęta przez niejaką Haruno Sakurę, znasz ją? - Zapytałem z uśmiechem.
- Bardzo dobrze ją znam. Teraz wiem kogo mam prześladować do końca życia. Dzięki za info. - Powiedziała z uśmiechem. - A tak naprawdę bardzo ci dziękuję za pracę, postaram się jak najlepiej ją wykonywać.
- Możesz zacząć od dzisiaj jak chcesz.
- Naprawdę? Przecież nawet nie wiesz, czy nadaję się do tej pracy.
- Wystarczą mi zapewnienia Ino, o tym, że jesteś stworzona do tej pracy. Podziękuj jej, a nie mi. - Uśmiechnąłem się. - Czekaj chwilę. - Podniosłem telefon i wykręciłem numer. - Ino, możesz tu przyjść? Tak, już wybrałem. Chodź to zobaczysz. Nie, to nie ta pierwsza. Tak, wiem, że widzieliście. I tak wiem, że jej o tym nie powiesz. Wiem to, bo sama mówiłaś, że cię nie lubi i z tobą nie gada. Nie przesadzaj. Pogadamy o tym później. Dobra, chodź tu i mnie nie denerwuj. Czekam.
- Wiedziałam! Ha! Ino Yamanaka zawsze ma rację. Witaj kochaniutka, dawno żeśmy się nie widziały. - Powiedziała zadowolona Ino wbiegając do pomieszczenia jakby się paliło.
- Nie miałyśmy okazji, żeby się spotkać, dzięki, że umówiłaś mnie na spotkanie. - Uśmiechnęła się do blondynki, podeszła do niej i ją przytuliła.
- Ino, oprowadzisz Sakurę i pokażesz jej miejsce pracy? - Spytałem.
- Z przyjemnością. Kochany, mam dla ciebie złą wiadomość.
- Co się dzieje? - Spytałem zaniepokojony.
- Twoja żona dzwoniła i była wściekła. - Odpowiedziała.
- Co chciała? - Spytałem zmęczonym głosem.
- Nie mówiła, powiedziała tylko, żebyś do niej oddzwonił.
- Wybaczcie, ale pojadę do domu, mam już na dzisiaj wystarczająco wrażeń. - Powiedziałem zastanawiając się o co może chodzić mojej żonie.
- Nie ma sprawy, rozumiem. Powiem Sasuke, że pojechałeś.
- Do zobaczenia jutro Sakura. - Uśmiechnąłem się.
- Do zobaczenia. - Odpowiedziała. Wychodziłem z gabinetu, kiedy zatrzymał mnie jej głos.
- Nie powiedziałeś, o której mam przyjść jutro do pracy.
- No tak, przepraszam. Mam dużo spraw na głowie i zapomniałem. Hmmm pracę będziesz zaczynać o dziewiątej rano. - Uśmiechnąłem się i wyszedłem. Zszedłem na parking i wsiadłem do samochodu. Nasze biuro stało niedaleko mojego domu, więc dotarcie do niego zajęło mi piętnaście minut. Zaparkowałem przed wielką willą i wszedłem do środka.
- Kochanie, już jestem! - Krzyknąłem. Wszedłem do salonu i spostrzegłem, że Kimiko siedzi na kanapie i czyta książkę. - Ino mówiła, że dzwoniłaś do biura, o co chodziło?
- Co dzisiaj robiłeś? - Spytała podejrzliwie.
- Mówiłem ci przecież, że mam umówione spotkanie, na którym wybiorę sekretarkę.
- Naprawdę? To tak to się teraz nazywa?
- O co ci chodzi? Powiedz prosto z mostu, a nie owijasz w bawełnę.
- Aika na moją prośbę ciebie śledziła i zobaczyła jak jakaś obca baba siedzi ci na kolanach i się z tobą całuje! I ty to nazywasz spotkaniem o pracę! Nie do wiary! Za kogo ja wyszłam. Zdradziłeś mnie?
- Uważaj co mówisz! Kazałaś mnie śledzić? Czy ci do reszty odbiło?! Nie zdradziłem cię ani razu! Ta baba się na mnie rzuciła. Żeby twój mizerny szpieg został do końca, to by zobaczył, że ją wyrzuciłem z gabinetu. Ale ty jak zwykle się do mnie czepiasz i nie dajesz się wytłumaczyć! - Wybuchnąłem, ten cały gniew co się we mnie zbierał w końcu znalazł wyjście. Czasami się zastanawiam, czy nie lepiej by było, żebym się z nią rozwiódł, mimo to, że ją bardzo kocham. Ona tego widocznie nie odwzajemnia skoro szuka powodów do kłótni. Dałem jej wszystko, a ona mi się tak odpłaca.
- Tak?! Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę? Jak ty nawet nie chcesz już spędzać ze mną czasu. Tak jak dzisiaj!
- Jeżeli mi nie wierzysz to zapytaj Sasuke albo Ino, a to, że musiałem wtedy iść to nie moja wina. Zresztą, przychodzisz do mnie zawsze jak wypijesz najpierw ze swoimi koleżaneczkami.
- Wcale, że nie. Nie odwracaj kota ogonem. - Próbowała się bronić. Złapałem się prawą ręką za szyję. Roześmiałem się i pokręciłem głową z rezygnacją.
- To nie ma sensu, idę na górę. - Odwróciłem się i poszedłem do sypialni. Zdjąłem koszulę i spodnie. Założyłem krótkie szorty i położyłem się na łóżko bez koszulki, bo jest gorąco. Włączyłem telewizor. Przeglądałem wszystkie kanały w poszukiwaniu ciekawego filmu. Nagle przypomniał mi się słodki uśmiech Sakury. Myślałem o niej non stop. Nabrałem ochoty na spotkanie z nią, ale nie miałem jej numeru telefonu. Postanowiłem sobie, że jutro go od niej wezmę. No, więc cały wieczór spędziłem samotnie oglądając żałosne komedie. Minęła godzina dwudziesta trzecia trzydzieści i usłyszałem jak po schodach idzie Kimiko. Weszła do pokoju i od razu poszła do łazienki. Po dwudziestu minutach wyszła z toalety i wgramoliła się do łóżka obok mnie.
- Naruto?
- Słucham? - Odpowiedziałem trochę oschle.
- Przepraszam. Nie powinnam była na ciebie krzyczeć, a już na pewno nie powinnam była mówić tych wszystkich rzeczy.
- Dobrze, że chociaż się do tego przyznajesz. - Zauważyłem jak Kimiko się podnosi i siada na mój brzuch.
- Co robisz? - Spytałem.
- Nic. - Jeździła dłońmi po moim nagim torsie. Przygryzła wargę. Schyliła się i namiętnie mnie pocałowała. Chwyciłem ją za biodra i podniosłem się do pozycji siedzącej. Całowałem ją bardzo namiętnie. Wsunąłem rękę pod jej piżamę. Znudziła mi się ta pozycja, więc delikatnie położyłem Kimiko na plecy. Uśmiechnąłem się zwycięsko. Wzięła w swoje dłonie moją twarz i popatrzyła się na mnie.
- Kocham cię Naruto. - Powiedziała te trzy słowa, a ja pierwszy raz nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Miałem mały mętlik w głowie. Nie rozumiałem tego, ale gdy zobaczyłem jej smutny wyraz twarzy zapewne spowodowany moim milczeniem wziąłem się w garść i jej odpowiedziałem.
- Ja ciebie też Kimiko. - Uśmiechnęła się i mnie pocałowała.

***

Obudziłem się o ósmej rano. Do pracy mam na dziewiątą, więc jeszcze trochę czasu mi zostało. Kimiko leżała na moim torsie. Przez parę minut na nią patrzyłem, potem zaczęła się budzić. Pocałowałem ją w usta.
- Witaj kochanie. Wyspałaś się? - Spytałem z uśmiechem.
- W twoich objęciach zawsze się wysypiam. Co będziemy dzisiaj robić?
- Muszę iść do pracy na dziewiątą. Ale obiecuję, że potem będę cały twój. - Uśmiechnąłem się.
- To może zaprosimy na wieczór Sasuke wraz z jego dziewczyną. Jak jej tam. Inaka, Inuka, nie, czekaj, coś na I.
- Ino, kochanie. Nazywa się Ino i jest moją przyjaciółką. Byłoby świetnie, żebyś się z nią dogadała, a co najważniejsze zapamiętała w końcu jej imię. Bardzo mi na tym zależy.
- Dobrze, postaram się, ale niczego nie obiecuję. - Pocałowałem ją w usta.
- Muszę iść.
- Jeszcze chwila. Zjemy razem śniadanie, czy zjesz w pracy?
- Chciałbym zjeść z tobą, ale mam dużo papierkowej roboty.
- Trudno, leć już, bo się spóźnisz. - Powiedziała z uśmiechem. Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy z ubraniami. Wyciągnąłem z niej czarne spodnie, bokserki i czarną koszulę. Poszedłem pod prysznic, kiedy skończyłem się myć ubrałem się w czyste ubrania. W koszuli zostawiłem rozpięte trzy guziki, tak jak robię to zawsze. Nie lubię jak coś ciśnie mnie pod szyją. Wyszedłem z łazienki, Kimiko nie było już w pokoju. Zszedłem na dół i zobaczyłem, że siedzi przy stole w jadalni i je śniadanie. Spojrzałem na zegarek spoczywający na mojej prawej ręce. Cholera! Jest już ósma czterdzieści pięć. Założyłem buty.
- Do zobaczenia później! - Krzyknąłem.
- Na razie kochanie. - Odpowiedziała Kimiko. Wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu. W fabryce byłem punktualnie o dziewiątej.
- Cześć wszystkim. - Powiedziałem.
- Cześć. - Odpowiedzieli jeden po drugim.
- Naruto, musimy pogadać. - Stwierdził Sasuke z poważną miną.
- Dobrze, o co chodzi Sasuke? - Ino i Sakura były pochłonięte pracą na komputerach, więc nie zwracały na nas uwagi.
- Chodźmy do ciebie.
- Dobrze. - Wszedłem do gabinetu. Sasuke zamknął drzwi. Usiadłem za biurko. - Siadaj. - Wskazałem fotel naprzeciwko mnie. - O co chodzi? - Spytałem zaciekawiony.
- Był tutaj dzisiaj ojciec Kimiko.
- Czego chciał? Wiem, że za mną nie przepada, ale sam pożyczył mi te pieniądze. Ja go o to nie prosiłem.
- No właśnie z tym mamy problem. - Powiedział z poważną miną.
- Z czym? Z tym, że za mną nie przepada?
- Nie młotku. Z tym, że przyszedł i domaga się zwrotu całej sumy.
- Co?! Skąd ja mu teraz wytrzasnę okrągły milion skoro nasza firma ostatnio nie przynosi znacznych zysków! Cholera! Gdyby nie konkurencja bylibyśmy na pierwszym miejscu.
- Powiedział, że o wszystkim powie swojej córce jeżeli nie zwrócimy mu całej sumy do następnego Poniedziałku.
- Kimiko mnie zabije jeżeli się o tym dowie. Obiecałem, że nie będę robił żadnych interesów z jej ojcem, a mimo to, pożyczyłem od niego te cholerne pieniądze! Co dzisiaj mamy? Ile zostało nam czasu?
- Dzisiaj jest Wtorek. W jakim ty świecie żyjesz.
- Ostatnio jestem zapracowany. Nie pociągnę tak dłużej. Czasami mam ochotę to wszystko sprzedać i wyjechać do mojej rodziny. Do Konohy. Nie mów mi, że ty z Ino też nie macie na to ochoty, bo ci nie uwierzę.
- Masz rację. Stęskniłem się za wioską, Itachim i rodzicami. Zachciało nam się robić karierę. - Uśmiechnął się nieznacznie.
- Mówię poważnie z tym, że chciałbym tam wrócić, ale Kimiko się na to nie zgodzi.
- No właśnie, tak z innej beczki, co od ciebie wczoraj chciała? - Mój przyjaciel zapytał wyraźnie zaciekawiony.
- Zarzuciła mi, że ją zdradzam.
- Niby czemu?
- Kazała mnie szpiegować jednej ze swoich koleżaneczek, no i tamta zobaczyła mnie z tą wczorajszą babą.
- Ou i co? Wytłumaczyłeś jej o co chodziło?
- Powiedziałem jej, ale ona nadal chciała szukać jakiegoś tematu do sprzeczki, więc poszedłem na górę, żeby nie było gorzej. Później wszystko sobie najwyraźniej poukładała i mnie przeprosiła. W nocy była taką dziewczyną, w której się zakochałem: czułą, delikatną i słodką. Mówię ci Sasuke, od naszego ślubu wszystko się skomplikowało. Wczoraj w nocy było cudownie, myślę, że może to dla nas nowy początek. Może teraz wszystko się poukłada i będzie inaczej.
- Chciałbym w to wierzyć. Naprawdę stary, życzę ci, żeby było wszystko jak najlepiej. Wiesz jakie jest moje zdanie na jej temat. Ona się nigdy nie zmieni.
- Może jednak się zmieni? Nawet kazała zaprosić ciebie i Ino na kolację.
- Hmmm mogę wziąć z nami Sakurę? Wiesz, miała dzisiaj ze mną i Ino spędzić czas. Dowiedziałem się dopiero teraz od Ino, że nasza Haruno też pochodzi z Konohy.
- To świetnie! Zaraz ją sam zaproszę. - Uśmiechnąłem się.
- Nie martw się, coś wymyślimy z pieniędzmi. - Próbował mnie pocieszyć.
- Mam nadzieję Sasuke.
- Okey to ja idę. Muszę wziąć się za papiery. Tobie też bym to radził, bo nie wyjdziemy stąd do nocy. - Powiedział i wyszedł. Zapatrzyłem się w martwy punkt na ścianie i rozmyślałem w jaki sposób uzbieram tak szybko milion. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! - Krzyknąłem.
- Przyniosłam ci papiery i kawę. Widziałam, że jesteś zajęty, więc postanowiłam, że ci przyniosę. - Uśmiechnęła się i weszła do środka. Położyła papiery na biurko i podała mi kubek z kawą.
- Dzięki, jesteś cudowna. - Powiedziałem całkiem szczery.
- Tylko się nie przyzwyczajaj. - Uśmiechnęła się.
- Sakura, masz jakieś plany na wieczór?
- Tak, idę do Ino i Sasuke.
- No to zmiana planu. Zamiast do nich idziesz do mnie. - Uśmiechnąłem się.
- Hmm jak to do ciebie?
- Zapraszam ciebie, Ino i Sasuke dzisiaj na kolacje, oczywiście u mnie w domu. Przekaż im, żeby byli u mnie na dziewiętnastą trzydzieści. Trochę mi tu zejdzie.
- Jak chcesz, to z tobą posiedzę i ci pomogę.
- Dzięki, byłoby mi bardzo miło. - Uśmiechnąłem się.
- Okey, to o której z powrotem tu przyjść?
- Przyjdź o siedemnastej.
- No, więc co będziemy robić?
- Kiedy?
- Naruto, jesteś przemęczony, nie kontaktujesz. Wyspałeś się w ogóle? - Spytała z troską. - No, więc ponowie moje pytanie. Co będziemy robić o siedemnastej?
- Przepraszam, ostatnio zwalają się na mnie same problemy. Musimy uporządkować wszystkie papiery. Mamy lekki bałagan w dokumentach, a w Czwartek mamy mieć inspekcję.
- Martwię się o twoje zdrowie. Naprawdę musisz odpocząć. Dobra, wracam do pracy. - Sakura wyszła, a ja zostałem sam. Wypiłem kawę i wziąłem się ostro do pracy.

Oczami Ino;
Siedziałam przy biurku udając, że pracuję na laptopie, a tak naprawdę grałam w The Sims 4 . Ta gra jest bardzo wciągająca. Naprawdę. Próbowałam przestać grać, ale najwyraźniej się uzależniłam. W razie czego Sasuke powinien się cieszyć, że uzależniłam się od gry, a nie od jakiegoś świństwa na przykład papierosów. Usłyszałam kroki, więc szybko zamknęłam komputer.
- Ino, co się tak boisz? - Spytała moja przyjaciółka przysuwając sobie fotel i siadając obok mnie.
- Sakura, wystraszyłaś mnie, myślałam, że to Sasuke albo Naruto. - Otworzyłam ponownie laptopa. Na moje szczęście gra się nie wyłączyła.
- Serio? - Sakura spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem i uniosła jedną brew do góry.
- No co? Ta gra jest fajna.
- Mhm.
- No tak, patrz, pokażę ci. Przedstawiam ci Ino, Sasuke i mojego słodkiego, małego brzdąca Naokiego. - Sakura zaczęła się śmiać. - To nie jest zabawne, kiedyś ożenię się z Sasuke i będę miała takiego słodkiego synka. Chcesz to tobie też założę rodzinę.
- Nie dziękuję. Wróćmy do rzeczywistości, wyłącz tą grę, bo jak wpadnie Naruto albo Sasuke to wtedy cię ochrzanią.
- Okey, okey. Czekaj, jeszcze tylko zmienię brudną pieluszkę Naokiego, bo mi się dziecko na śmierć zapłacze. - Zapisałam grę i ją wyłączyłam.
- Ino, powiedz mi, ile czasu minęło od ślubu Naruto? Opowiedz mi coś o nim. - Spojrzałam się jej prosto w oczy.
- Czyżbyś się w nim zabujała? - Spytałam z uśmieszkiem.
- Nie, no co ty. Przecież on ma żonę, którą na pewno kocha. - Wiedziałam, że Sakura zmyśla. Nie umie dziewczyna kłamać. Muszę sobie dopisać do mojego notesika: ,, Nauczyć różową kłamać, bo jest w tym cienka jak ja w udawaniu, że lubię żonę Naruto.’’
- Powiedz mi prawdę i tak nikomu nie powiem. Zresztą od początku próbuję wymyślić jak się pozbyć Kimiko z życia mojego kochanego przystojniaczka. - A ty byś mi to ułatwiła kochana Sakurciu, gdyby mi pomogła pozbyć się Kimiko to wyszłoby to jej na plus.
- No dobra, zapomniałam ci powiedzieć, że spotkałam się z nim jeszcze przed rozmową o pracę.
- Serio!? Gdzie? Opowiadaj.
- Był w nowej galerii razem z żoną.
- Gadałaś z nim?
- Tak, oglądałam w sklepie ubrania i niechcący spadła mi na podłogę bluzka, którą oglądałam, a on ją podniósł i mi podał.
- I co było dalej?
- On jest prawdziwym dżentelmenem. Myślałam, że ten typ faceta wymarł, a jednak się myliłam, kiedy się ze mną witał pocałował mnie w rękę. Chwilę pogadaliśmy, a później przyszła jego żona.
- Kimiko. - Wtrąciłam
- Co Kimiko?
- Kimiko. Jego żona nazywa się Kimiko.
- No właśnie, elegancka kobieta i bardzo ładna.
- Ładna? Weź, bo zaraz rzygnę. Ta fretka miałaby być ładna? Ma mordę jak krzyżówka konia z fretką. Nie patrz się tak na mnie. Nigdy nie przyglądałaś się jej mordzie z bliska?
- Ino, czy ty aby nie przesadzasz?
- Nie, po prostu jej nie cierpię. Jakby to powiedziała moja mama, ona jest chwastem na polance pełnej pięknych, kolorowych kwiatów, który trzeba jak najszybciej wyrwać, żeby się nie rozmnożył. Wyobrażasz sobie małego bachora na podobieństwo mamuśki? Okropne!
- Ino, przerażasz mnie. Co ona ci zrobiła, że aż tak jej nie cierpisz? Powiedz mi co, to może wtedy uda mi się nie popełnić takiego samego głupstwa jak jej.
- Urodziła się i weszła w życie Naruto. - Stwierdziłam.
- I tylko dlatego? Powinnaś się cieszyć, że znalazł kobietę swojego życia.
- Raczej marudę swojego życia. - Zakpiłam. - Na początku związku byli bardzo szczęśliwi. Naruto czuł, że znalazł tą jedyną, więc się oświadczył. A po ślubie zaczęło się piekło. Ciągle się z nim kłóci. Mówię ci, chłopina ma przesrane. Pytałaś ile jest po ślubie, prawda? - Sakura kiwnęła głową, żeby mi nie przerywać. - Półtora roku temu Naruto wziął ślub z tą jędzą.
- Zauważyłam, że jest strasznie zmęczony. Ma jakieś kłopoty?
- Sasuke mi mówił, że wczoraj się z nim pokłóciła o to, że niby ją zdradza, a dowiedziała się tego od przyjaciółki, której kazała go śledzić. No i do tego dochodzą lekkie problemy w pracy.
- I co, naprawdę ją zdradza?
- No co ty! On poza nią świata nie widzi. Wczoraj była tu jedna taka dziewucha co przyszła na rozmowę o pracę sekretarki. Naruto jej się spodobał i się na niego rzuciła. Tak na marginesie to wcale się nie dziwię, bo jest cholernie przystojny. - Uśmiechnęłam się. - No i co ja mówiłam? Pogubiłam się. A! No tak i w tym momencie przylazł szpieg wielkiej damulki. Sasuke powiedział, że wieczorem się pogodzili. Ja tu się rozgadałam, a ty mi nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Jakie pytanie?
- Na takie, czy świnki potrafią latać. Sakura, proszę cię. Wiesz na jakie pytanie. Podoba ci się, prawda? - Moja przyjaciółka zwlekała z odpowiedzią.
- Masz rację, podoba mi się. Tylko mam ogromny problem. On jest już zajęty.
- Zajęty nie zajęty co to za różnica.
- Ino, nie jestem typem człowieka, który włazi z buciorami w czyjeś życie.
- Czy ja ci każe wchodzić do niego z buciorami? Wejdź bez buciorów.
- Ino, czasami łatwo cię zrozumieć, a czasami jak coś powiesz to głowię się nad tym przez dwa dni. Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? Czy mama nie mówiła ci, że trzeba wysławiać się bardziej precyzyjnie?
- O to dziewczyno, żebyś rozkochała go w sobie, a mojej mamuśki w to nie mieszaj.
- Nie będę niczyją kochanką. Wybij to sobie z głowy. Jeszcze mnie nie porąbało, żeby rozbijać cudzy związek.
- Nie każę ci być jego kochanką, ani włazić do jego łóżka. Wystarczy, że się w tobie zakocha i wiedźma odleci na miotle do swojej chatki dając mu rozwód. No i wtedy będzie mogła rzucać czary na kogo innego, a ty zostaniesz żoną przystojnego blondyna o błękitnych oczach. - Uśmiechnęłam się.
- Wow, widzę, że zaplanowałaś moje życie od deski do deski.
- A tak na serio czuję, że coś się zbliża.
- Co się zbliża?
- Zobacz na windę, ktoś tu jedzie. - Zamilkłam kiedy zobaczyłam kto z niej wysiada. - Ona tu nigdy nie przyjeżdża. - Powiedziałam szeptem do Sakury.
- Witaj Ino, mogłabyś zawiadomić mojego męża, że przyszłam? - Zapytała swoim przesłodzonym głosikiem.
- Witaj Kimiko. Przystojniaczek jest zajęty. Może mu coś przekazać? Zresztą siedzi tu jego sekretarka Sakura, więc mów do niej. Aktualnie jestem zajęta. - Otworzyłam laptopa, potarłam ręce i włączyłam moją kochaną rodzinkę. Przez Sakurę nie zdążyłam dorobić sobie córeczki. Postanowiłam grać i podsłuchiwać.
- Witam Panią, przekazać coś Naruto?
- Czy my się przypadkiem nie znamy? - Spytała podejrzliwie wiedźma.
- Spotkałyśmy się w galerii. - Odpowiedziała Sakura.
- Ach tak, teraz pamiętam. To dziwne, że jesteś z moim mężem po imieniu.
- Wiesz Kimiko, jesteśmy z jednej wioski. Może jakbyś się bardziej zainteresowała to przystojniaczek by ci coś o niej opowiedział. - Postanowiłam się odezwać siorbiąc gorącą kawę. Wiedziałam, że to ją wkurzy, więc mój dzień był najszczęśliwszym w moim życiu.
- Ino, nie przyszłam się kłócić. Mówił ci Naruto, żebyście do nas wieczorem przyszli? - Spytała z udawaną życzliwością.
- Oczywiście, dodaj jeszcze dodatkowe nakrycie. Sakura przychodzi z nami. Widzę, że w końcu nauczyłaś się mojego imienia na pamięć. - Mina jej zrzedła.
- Dobrze, zawiadomię o tym służbę.
- Przekazać coś Naruto? - Spytała ponownie Sakura.
- Nie, skoro jest zajęty to nie będę mu przeszkadzać. Do zobaczenia wieczorem. - Zatrzęsła włosami i weszła do windy zarzucając dupą jak rasowa dziwka.
- Mówiłam, że coś nadchodzi? Mówiłam. Wiedziałam, że ono tu przyjdzie.
- Oj Ino, Ino. Graj sobie dalej.
- Mówię ci, z nią jest coś nie tak. Bardzo nie tak.

Oczami Naruto;
Miałem już dość wypełniania tych papierków. Na szczęście zostało mi podpisać jeden dokument. Jeszcze chwila i będę miał spokój. Nareszcie skończyłem! Pójdę do dziewczyn i w spokoju wypiję kawę. Wziąłem opróżniony kubek i wyszedłem z gabinetu. Zobaczyłem, że Sasuke skończył pierwszy papierkową robotę.
- Widzę, że mnie prześcignąłeś. - Powiedziałem podsuwając fotel do biurka dziewczyn.
- Daj, naleję ci kawę. - Ino wzięła mój kubek. - Masz szczęście, że przed chwilą zrobiłam w dzbanek, więc jest ciepła. - Nalała kawę i podała mi kubek. Usiadła na swoje miejsce.
- Dzięki, mała.
- Nie ma sprawy.
- Naruto, na pewno poradzisz sobie sam z uporządkowaniem dokumentów? - Spytał Sasuke.
- Naruto nie zostaje sam. Pomogę mu z tym. - Odezwała się Sakura. Uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła mój uśmiech swoim.
- No to świetnie! - Wykrzyknęła Ino. - No, Sasuke dochodzi siedemnasta, więc się zmywamy. Powodzenia. - Powiedziała podnosząc swoją torebkę i ciągnąc Sasuke za rękę do windy.
- Widzimy się później. - Zdążył krzyknąć zanim winda się zamknęła.
- Biedny chłopak, jak on z nią wytrzymuje. - Powiedziała Sakura, a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Jakoś musi skoro ją kocha. - Odpowiedziałem.
- A właśnie Naruto, była tu twoja żona. - Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Na pewno? Może to nie była ona. Wiesz, nigdy tu nie przychodzi, dlatego się pytam.
- Ino powiedziała, że jesteś zajęty i czy ma coś ci przekazać, a ona odpowiedziała, że nie będzie ci przeszkadzać.
- Pewnie przyszła zobaczyć moją nową sekretarkę. - Wymsknęło mi się.
- Jak to zobaczyć? - Spytała zaciekawiona. Oparła łokcie na blat biurka i podparła dłońmi głowę. Wyglądała seksownie. Siedziałem naprzeciwko niej.
- Moja żona jest specyficzną osobą. - Uśmiechnąłem się, odetchnąłem i kontynuowałem. - Jest o mnie bardzo zazdrosna, myśli, że zdradzę ją z każdą dziewczyną, na którą spojrzę.
- Porozmawiaj z nią o tym.
- Mówiłem jej już wiele razy, że tylko ona się dla mnie liczy, ale to wcale nie pomaga. Sakura, zapomniałem wziąć od ciebie numer telefonu. - Uśmiechnąłem się nieznacznie. - Podasz mi go?
- Tak, oczywiście. Czekaj, zapiszę ci go. - Zapisała numer i podała mi kartkę.
- Dzięki. To co, zabieramy się za porządkowanie dokumentów? - Zapytałem.
- Lepiej teraz, to szybciej skończymy.
- Masz rację. - Uśmiechnąłem się. Odstawiłem pusty kubek na biurko, wstałem i otworzyłem drzwi do mojego gabinetu przepuszczając pierwszą Sakurę.
- Już przygotowałem dokumenty, które musimy poukładać. - Pokazałem dziewczynie cztery stosy papierków.
- Uwiniemy się z tym w godzinę.
- No nie wiem, mi samemu zawsze schodziło mniej więcej cztery godziny. - Uśmiechnąłem się.
- Czemu Sasuke ci nie pomagał? - Spytała.
- Wolałem sam to robić. Wtedy siedziałem w ciszy i spokoju, a później wieczorem wracałem do domu. - To była okrutna prawda, ale wolałem siedzieć w pracy niż wracać do domu. Moja żona zawsze znajdywała powody do kłótni, więc wolałem mieć święty spokój i posiedzieć sam.
- Skoro mówisz, że zajmowało ci to cztery godziny, to mogę ci obiecać, że skończymy w dwie. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Trzymam cię za słowo. - Usiedliśmy obok siebie przy biurku i wzięliśmy się do pracy. Prawie wcale się do siebie nie odzywaliśmy, bo musieliśmy się skupić, żeby niczego nie poplątać. Czas w towarzystwie Sakury minął bardzo szybko. Czasami zerkałem na nią ukradkiem i podziwiałem jej urodę. Sakura jest śliczna, a do tego miła i pomocna. Jest piękna wewnątrz, tak jak i na zewnątrz.
- Widzisz? Miałam rację, nawet nie minęły dwie godziny. Jest dopiero… - Spojrzała na zegarek. - osiemnasta czterdzieści.
- Muszę częściej brać cię do pomocy. - Uśmiechnąłem się zadziornie. Czyżbym próbował z nią flirtować?
- Z Przyjemnością się zgodzę. - Powiedziała czarująco. Zapatrzyłem się w jej piękne oczy.
- To co, może podwiozę cię do domu, a przyjdziesz do mnie z Sasuke i Ino. Co ty na to?
- To jest dobry pomysł. - Uśmiechnęła się.
- Chodźmy. - Wstałem od biurka i otworzyłem drzwi przepuszczając w nich pierwszą Sakurę, zamknąłem je i weszliśmy do windy.
- Naruto? - Odezwała się po chwili ciszy.
- Hmm?
- Mogę zadać ci prywatne pytanie?
- Jasne.
- Jesteś szczęśliwy ze swoją żoną? - Nie spodziewałem się takiego pytania, ale dobrze, że takowe padło. Musiałem się chwilę zastanowić nad odpowiedzią.
- Niegdyś byłem bardzo szczęśliwy. - Uśmiechnąłem się lekko.
- A teraz?
- Hmm teraz? Można powiedzieć, że tak i nie. Widzisz, ostatnio nie układa mi się z Kimiko tak jak powinno, ale staram się to jakoś naprawić. - Winda się otworzyła i poszliśmy do mojego samochodu. Otworzyłem Sakurze drzwi, kiedy wsiadła, zamknąłem je i sam wsiadłem na miejsce kierowcy. Wytłumaczyła mi dokładnie gdzie mam jechać i nastąpiła cisza. Postanowiłem ją przerwać.
- Sakura?
- Tak?
- Mogę zadać ci pytanie?
- Oczywiście, że tak. Ty na moje odpowiedziałeś. - Zauważyłem jej seksowny uśmiech.
- Masz chłopaka?
- Miałam, parę dni temu zerwaliśmy. Znaczy ja z nim zerwałam.
- Mogę spytać dlaczego?
- Przyłapałam go z inną dziewczyną. Koleżanka mówiła mi już wcześniej, że mnie zdradza, ale nie mogłam w to uwierzyć.
- Nie wiem jak można zdradzić tak piękną kobietę jak ty. - Uśmiechnąłem się.
- Hah, dzięki.
- Dojechaliśmy na miejsce.
- Do zobaczenia później Naruto. - Uśmiechnęła się i wyszła z samochodu. Postałem chwilę patrząc jak odchodzi, po czym zapaliłem Ferrari i ruszyłem w kierunku domu. Na miejsce dotarłem o godzinie dziewiętnastej. Wszedłem do domu, zauważyłem, że w jadalni wszystko jest już przygotowane. Spotkałem naszego kamerdynera.
- Arata, gdzie moja żona?
- Podejrzewam, że na górze.
- Okey, dzięki. - Wszedłem po schodach na górę kierując się w stronę sypialni. Otworzyłem drzwi. Usłyszałem szum wody. Kimiko zapewne bierze prysznic. Wszedłem do sypialni i zamknąłem drzwi. Byłem bardzo zmęczony. Położyłem się na łóżko, czekałem aż Kimiko wyjdzie z toalety, ale przysnąłem. Obudziło mnie głaskanie po włosach. Otworzyłem oczy i ujrzałem moją żonę, która siedziała obok mnie na łóżku.
- Jesteś zmęczony?
- Trochę. - Powiedziałem sennym głosem.
- Do kolacji mamy jeszcze piętnaście minut, więc możesz się zdrzemnąć. Obudzę cię.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Zdrzemnij się. - Zamknąłem oczy i zasnąłem. Mój sen był trochę dziwny. Śniła mi się Sakura, nawet więcej. Całowałem się z nią. Obudziło mnie lekkie szarpanie za ramię.
- Nareszcie, myślałam, że cię nie dobudzę. Wołałam cię kilka razy, ale się nie budziłeś. Naruto, musisz wziąć sobie urlop.
- To tymczasowe, ostatnio mamy kilka problemów w firmie, dlatego jestem troszkę zmęczony. Goście już przyszli?
- Tak, idź do nich, ja niedługo dojdę.
- Dobrze. - Zszedłem z łóżka. Chciałem pocałować Kimiko w usta, ale ona nadstawiła mi policzek. Wydało mi się to dziwne. Wyszedłem z sypialni i zszedłem po schodach na dół. W jadalni czekał na mnie Sasuke wraz z Ino i Sakurą.
- Witam w moich skromnych progach. - Odezwałem się i trzy pary oczu zwróciły wzrok na mnie.
- Naruto, ciężko mi to mówić, ale wyglądasz fatalnie. Może weźmiesz sobie jutro wolne?
- Ino, mówiłam mu to samo, ale nie chce mnie posłuchać. - Odezwała się Kimiko zza moich pleców.
- Mówiłem już, że to tymczasowe. - Wysiliłem się na prawie uśmiech. - Może siądziemy do stołu? - Zapytałem zmieniając temat.
- To dobry pomysł. Arata!
- Słucham Panią?
- Możesz podać już jedzenie.
- Oczywiście. - Usiedliśmy przy stole. Ino siedziała po prawej stronie Sasuke, a Sakura z lewej. Ja usiałem na swoim stałym miejscu. Moja żona zasiadła naprzeciw mnie. Kamerdyner podał jedzenie i zaczęliśmy jeść. Było trochę niezręcznie, nie wiedziałem, czy ten wieczór zakończy się klapą, a może nie będzie aż tak źle?
- Naruto, zapomniałam ci powiedzieć. Dzwoniła twoja matka.
- Mówiła co chciała? - Dawno nie odzywałem się do rodziców. Zrobiło mi się trochę przykro z tego powodu.
- Nie, powiedziała, żebyś oddzwonił. - Spojrzałem na zegarek. Nie jest jeszcze późno, więc teraz do niej zadzwonię.
- Przepraszam na chwilę. - Powiedziałem i wstałem od stołu. Udałem się do mojego gabinetu, a zarazem biblioteczki. Dom był ogromny, więc kiedy go stawiałem postanowiłem, że zrobię sobie jakieś miejsce pracy. Dotarłem na miejsce podniosłem telefon i wybrałem numer. Czekałem bardzo krótko zanim usłyszałem głos.
- Słucham? - Odezwała się kobieta. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, było mi wstyd, że dzwonię do rodziców dopiero pierwszy raz od pięciu miesięcy.
- Cześć mamo, to ja, Naruto.
- Minato, dzwoni nasz kochany synek! Chodź szybko! - Słyszałem jak tata mówi coś do mamy, o tym, że nareszcie przypomniałem sobie, że mam rodziców.
- Przepraszam, że tak długo się nie odzywałem. Naprawdę jest mi z tego powodu bardzo przykro. Nie będę owijał w bawełnę, mam kryzys w firmie zarówno jak i w małżeństwie.
- Spokojnie kochanie, ja wiem, że gdybyś mógł to byś się odezwał. Gorzej z ojcem. - Słyszę jej śmiech. - Wiesz, że chciałby mieć wszystko pod kontrolą. Mówiłeś coś o kryzysie w małżeństwie i firmie. Co się stało kochanie?
- Ostatnio firma nie przynosi nam takich zysków jak kiedyś, a do tego ojciec Kimiko żąda zwrotu pieniędzy. Nie ma dnia, żebym nie pokłócił się z żoną. Chciałbym to wszystko sprzedać i do was wrócić. Do mojej kochanej wioski, gdzie panuje spokój. Że też zachciało mi się z niej wyjechać. Ostatnio poznałem dziewczynę, Sakurę Haruno, która pochodzi z Konohy.
- Kochanie, nie poddawaj się. Może wszystko się powolutku ułoży, pamiętaj, że masz rodziców, na których możesz zawsze liczyć. Pamiętaj, że cię kochamy i nie jesteś sam. Tak z innej beczki to rodzice Sakurki są naszymi bardzo dobrymi znajomymi. Nie pamiętasz jak bawiliście się razem w dzieciństwie? To było tak dawno, że mogłeś o tym zapomnieć. Powiem ci, że trzymaliście się zawsze razem. Ty, Sasuke, Ino i Sakura. Powiem szczerze, że nie miałabym nic przeciwko gdybyś przyjechał nas odwiedzić. - Zdziwiłem się, że nie pamiętam Sakury z dzieciństwa.
- Wiem mamo. Ja też nie miałbym nic przeciwko odwiedzeniu was, ale nie mogę. Przynajmniej nie w tej chwili. Czy chciałaś coś konkretnego, kiedy dzwoniłaś i odebrała Kimiko?
- Nie, chciałam po prostu porozmawiać z moim synkiem. Minato nie podżeraj z garnka! Przepraszam kochanie, ale z ojca taki głodomor, że nie może poczekać aż skończę z tobą rozmawiać.
- Tęsknie za twoim pysznym jedzeniem. - Powiedziałem przypominając sobie smak potraw, które robiła mama.
- Spokojnie kochanie, wierzę, że niedługo ponownie go skosztujesz. Dobrze, cieszę się, że mogłam z tobą porozmawiać, ale muszę już kończyć, bo przypali mi się zaraz jedzenie. Trzymaj się kochanie.
- Ty też. Pozdrów ode mnie tatę.
Rozłączyłem się, odłożyłem telefon i usiadłem na skrawek biurka. Naprawdę chciałem wrócić do wioski. Życie w wielkim mieście nie jest dla mnie. Tęskniłem za rodzicami, za przyjaciółmi, których tam zostawiłem, no i za wioską.
- Naruto? - Spojrzałem w kierunku drzwi.
- Sakura? Co tu robisz?
- Twoja żona poprosiła, żebym cię poszukała.
- Naprawdę? Czemu nie poprosiła Sasuke? Przepraszam za moje pytanie, ale to rzadkość, żeby zostawiała mnie sam na sam z inną kobietą. - Sakura się uśmiechnęła i do mnie podeszła.
- W gruncie rzeczy nie jest taka zła.
- Każdy ma swoje wady i zalety. Kimiko nie jest ideałem, ale też nie jest złym człowiekiem.
- Co tu robiłeś? - Spytała. - Szybko wyszedłeś z jadalni, coś się stało?
- Musiałem zadzwonić do rodziców. Głupio się przyznać, ale nie rozmawiałem z nimi od pięciu miesięcy. Nie miałem czasu, jak nie firma, to kłopoty z Kimiko. - Uśmiechnąłem się krzywo. Nie wiem czemu, ale poczułem chęć zwierzenia się Sakurze z tego co leży mi na sercu. - Chciałbym wrócić do wioski.
- Nie dziwię się, że nie miałeś czasu. Naruto, jesteś przemęczony. - Dotknęła mnie za prawy policzek. - Powinieneś odpocząć. Mówisz, że chciałbyś wrócić do wioski, czemu tego nie zrobisz? - Zabrała rękę z mojego policzka i słodko się uśmiechnęła. Od czasu naszego pierwszego spotkania czuję, że łączy nas jakaś silna więź.
- Kimiko woli mieszkać w mieście. Moja żona pławi się w luksusie, nigdy nie zrezygnowałaby z tego wszystkiego, żeby przenieść się do Konohy odciętej od sklepów handlowych. - Uśmiechnąłem się. - Teraz wiesz, czemu nie mogę wyjechać.
- Nie wie co traci. Tam jest pięknie.
- Masz rację. Ty też tęsknisz? Gdybyś miała okazję wyjechałabyś?
- Zdecydowanie tak. Wyjechałam z wioski, żeby pomóc rodzicom zarobić trochę pieniędzy. - Uśmiechnęła się. - Teraz gdy rozkręcili własny biznes moje fundusze nie są im potrzebne, więc na dobrą sprawę mogłabym już wrócić.
- Co cię tu trzyma?
- Kiedyś nie chciałam zostawić swojego chłopaka, a teraz sama już nie wiem.
- Świetnie mi się tu z tobą rozmawia, ale chyba powinniśmy wrócić do reszty. - Uśmiechnąłem się.
- Masz rację. - Odwzajemniła mój uśmiech. Wyszliśmy z mojego gabinetu i poszliśmy od razu do jadalni. Myślałem, że gdy tam wejdę zastanę grobową ciszę, było jednak wręcz przeciwnie. Sasuke i Ino dyskutowali o czymś bardzo namiętnie z Kimiko.
- O, Sakura, widzę, że znalazłaś mojego męża, gdzie byłeś kochanie? - Haruno usiadła na swoje miejsce, postąpiłem tak samo.
- Poszedłem zadzwonić do rodziców.
- Kuschina chciała od ciebie coś ważnego?
- Nie, po prostu chciała porozmawiać, namawiała mnie, żebyśmy ich odwiedzili, co ty na to? - Spytałem z cichą nadzieją, że się zgodzi.
- Kochanie, porozmawiamy o tym później. A teraz powiedzcie mi, jak układa się wam współpraca w firmie. - Uśmiechnęła się szeroko. Sasuke spojrzał się na mnie sygnalizując w ten sposób, żebym wymyślił jakąś dobrą odpowiedź.
- Tak jak zawsze, są wzloty i upadki. - Odpowiedziałem wymijająco.
- No dobrze, wiem, że raz jest dobrze, a raz źle. Pytam się, jak się układa na obecną chwilę. - Spojrzałem na Sasuke. Nie chciałem okłamywać Kimiko, nie lubiłem tego robić. Prawie zawsze byłem z nią całkowicie szczery.
- Kimiko, pochodzisz z bogatej rodziny? Czy dopiero po małżeństwie stałaś się miliarderką? - Spytała niewinnie Sakura. Zanotowałem sobie w głowie, że muszę potem jej za to podziękować.
- Pochodzę z bogatej rodziny, ale Naruto ma teraz więcej pieniędzy od mojego ojca. - Uśmiechnęła się, a ja pomyślałem, że zdecydowanie się myli. Jej ojciec dysponuje teraz większą sumą niż mogłaby sobie wyobrazić. Na chwilę obecną nie jestem na razie miliarderem i nie wiem jak powiedzieć to Kimiko. Wieczór minął nam szybko. Rozmawialiśmy o wszystkim trzymając z daleka temat o fabryce. Kiedy moja żona zaczęła o niej rozmawiać, ktoś zawsze zmieniał efektywnie temat. Byłem zdziwiony, iż Ino ani razu nie pokłóciła się z Kimiko. Będę musiał jej później za to podziękować.
- Czy ktoś może mi powiedzieć, która jest godzina? Bo jak zwykle naładowałam sobie telefon, ale go nie wzięłam. Moja skleroza przekracza wszystkie możliwe granice. - Powiedziała Ino. Sasuke wyjął telefon i spojrzał na wyświetlacz.
- Wpół do dwunastej.
- Przepraszam przystojniaczku, ale muszę już wracać do domu. Skoro jutro spotykamy się w firmie to muszę porządnie się wyspać.
- Ja też będę się zbierała. - Sakura posłała do mnie swój najsłodszy uśmiech.
- Mam rozumieć, że Sasuke również. - Uśmiechnąłem się. - Odprowadzę was do drzwi. - Każdy z moich przyjaciół podszedł do Kimiko i się z nią pożegnał.
- Poczekam kochanie na ciebie w sypialni. - Zwróciła się do mnie moja żona. Kiwnąłem głową i wyszedłem z przyjaciółmi na dwór. Ustaliśmy przed drzwiami.
- Dzięki Ino, za to, że nie pożarłaś się z Kimiko ani razu tego wieczoru, no i wam wszystkim również chcę podziękować, za to, że unikaliście rozmów na temat fabryki.
- Nie ma za co. Postanowiłam, że spróbuję być miła, no i się udało. Tylko się nie przyzwyczajaj, bo nadal jej nie lubię. - Podszedłem do Ino i dałem jej buziaka w policzek. - Do zobaczenia jutro.
- Nie wyśpię się przez tą waszą zafajdaną kolację. - Uśmiechnęła się.
- Trudno. - Odpowiedziałem i podszedłem do Sakury. - Jeszcze raz za wszystko dziękuję i do zobaczenia jutro. - Pocałowałem ją w policzek.
- Do mnie nawet nie podchodź. - Usłyszałem głos Sasuke.
- Nawet nie miałem zamiaru. Buziaka ode mnie dostają tylko i wyłącznie piękne kobiety, a nie taki brzydal jak ty. - Uśmiechnąłem się zaczepnie. Sasuke podał mi dłoń. Chwyciłem ją.
- Do zobaczenia młotku. - Puścił moją rękę.
- Narka. - Patrzyłem na nich do czasu gdy zniknęli w ciemności. Wszedłem do domu i powędrowałem od razu do sypialni. Kimiko leżała już w łóżku. Poszedłem do toalety. Umyłem się, przebrałem w krótkie spodenki i wyszedłem z łazienki. Położyłem się do łóżka.
- Kimiko śpisz? - Zapytałem, ale nie dostałem odpowiedzi. Zacząłem szukać rozwiązania na moje kłopoty finansowe. Byłem za bardzo zmęczony, żeby coś wymyślić, więc postanowiłem, że martwić się o to będę jutro, a teraz położę się spać.
***

Obudziły mnie natarczywe promienie słońca. Powoli otworzyłem oczy. Przekręciłem głowę w lewą stronę w celu znalezienia wzrokiem Kimiko. Nie znalazłem jej. Pewnie zeszła już na śniadanie. Spojrzałem na zegare, który wskazywał ósmą dziesięć. Nie wiem po co moja żona wstaje tak wcześnie, przecież nigdzie nie pracuje. Poszedłem do łazienki. Umyłem się i ubrałem w czarne spodnie i granatową koszulę. Zszedłem na dół do jadalni, zobaczyłem, że Kimiko je śniadanie.
- Dzień dobry kochanie. - Uśmiechnąłem się i do niej podszedłem.
- Cześć, idziesz do pracy? - Spytała.
- Tak. - Pocałowałem ją w usta i usiadłem obok.
- Zjesz w domu?
- Tak.
- Dziwne, bardzo dziwne.
- Co jest dziwnego w tym, że chcę zjeść śniadanie w towarzystwie mojej kochanej żony?
- Nic, tylko zazwyczaj jesz w pracy. - Nadziałem na widelec kawałek jajecznicy i wsadziłem do buzi. Przeżułem i przełknąłem.
- Tak, bo zazwyczaj się nie wyrabiałem, a dopiero jest ósma trzydzieści, więc na pewno zdążę.
- O której dzisiaj wracasz do domu?
- Późno, gdzieś tak około dwudziestej czwartej. Czemu się pytasz?
- Tak z ciekawości.
- Do zobaczenia później. - Wstałem od stołu, pożegnałem się z Kimiko i wyszedłem z domu. Wsiadłem w samochód i pojechałem do pracy.

***

Dzień minął bardzo szybko, nastała noc. Była godzina dwudziesta druga dziesięć, kiedy wszyscy weszliśmy do windy postanowiłem przerwać ciszę.
- Sasuke, myślisz, że to dobry pomysł, iż kończymy wcześniej niż mieliśmy? Jutro mamy inspekcję.
- Spokojnie Naruto, wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Prawda Sasuke? - Spytała Sakura.
- Pewnie, ja z Ino wszystkiego dopilnujemy. Ty jutro masz wolne. I tak za dużo bierzesz sobie na głowę. - Odpowiedział. - Sakura, ty też możesz jutro nie przychodzić. - Dodał.
- Okey, dzięki. Na pewno skorzystam z tej propozycji. - Otworzyła się winda, pożegnaliśmy się i każdy wrócił do swojego domu. Zatrzymałem się przed wielką willą, wysiadłem z samochodu i wszedłem do środka po cichu, żeby nie obudzić Kimiko. Była godzina dwudziesta druga trzydzieści, więc moja żona mogła już spać. Wszedłem po cichu na schody. Usłyszałem dziwne odgłosy dochodzące z naszej sypialni. Podszedłem do drzwi i lekko je uchyliłem. Nie mogłem uwierzyć w to, co tam zobaczyłem. Cholera! Byłem taki głupi. Na łóżku leżała naga Kimiko i ten głupi Arata. Wszedłem do środka. Wszędzie były porozstawiane świeczki.
- Świetnie się bawisz!? - Arata i Kimiko odskoczyli od siebie jak oparzeni. Patrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem. - Mnie posądzałaś o zdradę, a sama co robisz!? Żebyś miała jasność, między nami wszystko skończone! Nie mogę uwierzyć! Dałem ci wszystko! Moją miłość, czas, siebie, a ty mnie tak po prostu zdradziłaś! Nie chcę cię znać.
- Naruto! Poczekaj, to nie tak! Ja cię kocham! - Zasłaniała się kołdrą.
- Mówiłaś, że to mnie kochasz. - Odezwał się Arata.
- Zamknij się! - Wrzasnęła. Stałem odwrócony do niej tyłem. Miałem spuszczoną głowę, a po polikach spływały mi łzy. Nie chciałem, żeby widziała, że płaczę.
- Naruto, proszę. Porozmawiajmy. - Powiedziała drżącym głosem.
- Nie, ja nie mam ci nic do powiedzenia. - Zdobyłem się na to, żeby mój głos brzmiał normalnie.
- Proszę, ja cię kocham!
- Ty! Ty mnie kochasz?! Nie pogrążaj się. - Otarłem łzy i odwróciłem się do niej przodem. Pokręciłem głową z rezygnacją. - Chcę rozwodu. Jesteś zwykłą dziwką, która puszcza się na lewo i prawo. Powtarzam, między nami wszystko skończone. - Wyszedłem z sypialni i szybko schodziłem po schodach. Słyszałem jak za mną wybiegła i krzyczała moje imię. Wszedłem do samochodu i odjechałem. Nie wiedziałem gdzie mam pojechać. Sasuke pewnie śpi u Ino, a ja nie chcę im przeszkadzać. Odkręciłem muzykę na cały regulator, żeby spróbować o tym nie myśleć. Nie wiem nawet, kiedy znalazłem się pod domem Sakury, spojrzałem na zegarek, było już po dwudziestej trzeciej. Świetnie, jeszcze do tego się rozpadało. Wyszedłem z samochodu i podszedłem pod drzwi domu Sakury. Zdobyłem się na odwagę i zapukałem. Słyszałem jej kroki. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Haruno w białej bluzce na ramiączka i szarych luźnych spodenkach...



******


Ohayo! Witajcie Kochani! Dodajemy Wam one-shota. Mamy nadzieję, że się spodoba. Jest podzielony na części, bo wyszedł bardzo długi :D Nie wiemy jeszcze kiedy będzie dodana kolejna notka, ale mamy nadzieję, że niedługo :D Okey, na początku one-shot miał wyjść z tragicznym końcem, ale nam się odmieniło i będzie z happy endem :D Obiecujemy, że napiszemy jeszcze coś smutnego, ale nie wiemy kiedy, bo musimy się przygotować do napisania czegoś takiego :D Mamy nadzieję, że nasi czytelnicy nas nie opuścili. Pozdrawiamy Paula i Patty.

11 komentarzy:

  1. zajebiste nie bede nic mowic wiecej zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  2. notka bardzo mi się spodobała i nie mogę się doczekać jej kolejnej części

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowy rozdział na moim blogu pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. notka jest na prawde zajebista już nie mogę się do czekać next do dajcię szuopko cześć drugą pozdrawiam i zycze weny dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Notka świetna, bo w Waszym wykonaniu :D Ino udająca, że pracuje, a tak naprawdę grała w simsy mnie rozśmieszyła. Nawiązując do Yamanaki to jej teksty mnie rozwalają :D Czytałam prawie całą notkę z uśmiechem na twarzy. Głupio musiałam wyglądać kiedy się tak szczerzyłam do komputera :D Ta Kimiko jest żałosna, a Sakura słodka *-* Mam nadzieję, że Naruto będzie z Sakurą :D Biedny blondasek musiał przeżyć taką traumę, a tak się starał uratować swoje małżeństwo :( Z niecierpliwością czekam na kolejną część one-shoota, tak jak i na kontynuację głównego opowiadania :D Życzę dużo weny i serdecznie pozdrawiam.
    Wasza oddana czytelniczka Juki

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajnie to wymyśliłyście. Z Naruto jaki dżentelmen awww *_* Pozdrawiam i kiedy kolejna część błagam dajcie tak na czwartek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiemy, czy na czwartek się wyrobimy. Jeszcze musimy dokończyć, bo wyszło nam jej bardzo dużo :D Musicie być cierpliwi, ostatnio mamy dużo nauki. Wakacje niestety się skończyły :( Uwierzcie, że chciałybyśmy siedzieć w domu i pisać dla was notki niż siedzieć na lekcjach :D No cóż postaramy się wstawić jak najszybciej. Pozdrawiamy Paula i Patty.

      Usuń
  7. Świetna notka

    Zapraszam na bloga NaruHina w postapokaliptycznym świecie
    http://narutokonohaschool.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. One shot naprawde świetny! Rly, chyba lepszego jak dotad nie czytalam. Macie naprawdę swietne pomysly.
    Czekam na nastepna część bo jestem bardzo ciekawa jak to dalej się potoczy.
    Pozdrawiam i życzę masy pomyslow ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej, kiedy nowy one shot-----> druga część ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Witajcie:)
    Ciekawie sie zapowiada:D Biorę sie za kolejne części:D

    Pozdrawiam
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń