Podsumowując
moje życie: Nazywam się Naruto Uzumaki, jestem miliarderem i
mieszkam w gigantycznej willi. Wiodę monotonne życie. Codziennie
wstaję do nudnej pracy. Jestem szefem fabryki, która wytwarza
najbardziej luksusowe samochody na całym świecie, w pracy spędzam
niewiele czasu. Po stresujących trzech godzinach w firmie wracam do
domu. Nie ma dnia, w ciągu którego nie pokłóciłbym się z moją
żoną. Ożeniłem się w wieku dziewiętnastu lat. Kocham swoją
wybrankę, chociaż jest czasami irytująca i zawsze ma powody do
kłótni. Kłócimy się o najdrobniejsze rzeczy. Moja żona patrzy
na biedniejszych ludzi z góry, to zdecydowanie jest jej wadą, ale i
tak ją kocham. Ma włosy czarne jak węgiel i oczy jak błękit
nieba. Miłości się nie wybiera, sama przychodzi, czasami w
najbardziej nieoczekiwanych momentach. Jest nieprzewidywalna, nigdy
nie wiesz, co dla ciebie szykuje.
-
Kochanie, czy coś się stało? - Wyrwał mnie z zamyślenia jej
głos.
- Hm?
Nie nic, po prostu się zamyśliłem. - Odparłem grzebiąc w
sałatce. Siedzieliśmy w ogromnej jadalni, w której stał olbrzymi
stół. Wszystkie meble są bardzo eleganckie. Trochę ten dom jest
przytłaczający, niby taki duży, a czuję się w nim jak w
więzieniu. Tak naprawdę nie mam wielu przyjaciół. Moje całe
życie poświęciłem pracy, bo żona pochodzi z dobrego domu, więc
chciałem jej zapewnić wszystko to, co miała kiedyś póki za mnie
nie wyszła.
- No,
więc co dziś robimy? Gdzie mnie zabierasz? Wziąłeś dzień
wolnego, więc mamy dziś go dla siebie.
-
Przepraszam, zapomniałem, że nie idę do pracy. Nie zastanawiałem
się gdzie mogę cię zabrać. - Odparłem całkiem szczery.
-
Hmmm… Już wiem! - Wykrzyknęła.
-
Słucham.
-
Pójdziemy na zakupy. - Uśmiechnęła się szeroko. Miałem już
tego dość. Co tydzień chodzimy na zakupy w te samo miejsce.
-
Kimiko, proszę cię, tylko nie zakupy. Chodzimy na nie co sobota.
-
Kotku, nie przesadzaj.
-
Okey, zgodzę się, ale pod jednym warunkiem.
-
Dobrze, słucham. - Powiedziała zaciekawiona.
-
Pójdziemy teraz do innej galerii niż zawsze.
-
Zgoda. - Odpowiedziała.
-
Arata! - Po chwili do mojej żony podszedł nasz kamerdyner.
-
Słucham Panią. - Uśmiechnął się szeroko.
-
Powiedz służbie, że może już to sprzątnąć. - Pokazała na
stół pełny jedzenia.
-
Dobrze, co mam zrobić z jedzeniem?
-
Oczywiście wyrzuci… - Nie dałem jej skończyć.
-
Oczywiście popakować i zawieźć dla potrzebujących. - Spojrzałem
na Kimiko, miała złą minę. Może dlatego, że nie lubi gdy jej
przerywam. Wstałem od stołu i zacząłem iść w jej kierunku.
Siedziała na drugim końcu stołu, więc trochę mi to zajęło.
Kiedy do niej dotarłem odsunąłem jej krzesło.
-
Dziękuję, uwielbiam kiedy to robisz. - Cmoknęła mnie w policzek i
poszła po swój żakiecik. Ja w tym czasie wyszedłem z domu i
otworzyłem drzwi od strony pasażera mojego nowego, czerwonego
Ferrari. Gdy weszła do samochodu zamknąłem drzwi i przeszedłem na
miejsce kierowcy. Droga minęła nam w ciszy. Postanowiłem, iż
pojadę do nowej galerii w centrum miasta. Kiedy wyszliśmy z
samochodu, weszliśmy na ruchome schody. Kimiko rozglądała się po
galerii z zachwytem, nie powiedziałem jej, ale byłem już tutaj
kilka razy z moim najlepszym przyjacielem Sasuke. Mimo to, nadal jej
rozmiar robił na mnie wrażenie.
-
Tutaj jest pięknie.
-
Masz rację. - Przyznałem.
- Ja
idę się porozglądać po damskich sklepach, a ty rób co chcesz. -
Czyli nie spędzimy razem czasu. Mogłem się tego spodziewać.
Zawsze tak jest. Kimiko to typ osoby, która nie lubi pokazywać
uczuć do drugiego człowieka. Czasami jak ma dobry humor to do mnie
przyjdzie i wtedy robimy coś razem, ale ona zazwyczaj ma złe
samopoczucie.
-
Świetnie kochanie, baw się dobrze. - Minęła mnie bez słowa. -
Nie ma za co, wydaj ile chcesz. - Szepnąłem do siebie. Pierwszy w
oko wpadł mi sklep damsko-męski, w którym były różne fajne
rzeczy, takie jak koszule - które bardzo lubię nosić - jeansy i
różne inne ubrania. Wszedłem do środka i minąłem pewną
dziewczynę, której bluzka spadła na ziemię. Schyliłem się, żeby
ją podnieść. Kiedy wstałem i spojrzałem na tą kobietę nie
wiedziałem co mam jej powiedzieć. Zabrakło mi słów. Pochłonęły
mnie dogłębnie jej oczy niczym szmaragd. Piękna figura, cera,
usta. Mógłbym wymieniać w nieskończoność. Podałem jej bluzkę.
-
Bardzo Panu dziękuję. - Usłyszałem jej piękny głos. Przyznam
szczerze, że nigdy nie widziałem piękniejszej kobiety. Oczywiście
moja żona była bardzo ładna, nie przeczę, ale ta dziewczyna jest
ładniejsza.
- Nie
ma za co, lubię pomagać kobietom w potrzebie. - Uśmiechnęła się
promiennie. Na ten widok moje usta same wydęły się w szerokim
uśmiechu.
- No
nie wiem, nie wiem. Czy Pan przypadkiem mnie nie podrywa?
-
Nawet bym nie śmiał, taka piękna kobieta na pewno ma już swoją
drugą połowę. - Uśmiechnąłem się. - Tak przy okazji nazywam
się Uzumaki Naruto.
-
Odnośnie drugiej połówki to jeszcze jej nie znalazłam, ale
dziękuję za komplement. - Uśmiechnęła się słodko. - Jestem
Haruno Sakura. Miło poznać. - Wziąłem jej delikatną dłoń w
moje silne ręce, podniosłem na wysokość swoich ust, schyliłem
się lekko i złożyłem pocałunek na dłoni Haruno. Po chwili się
wyprostowałem. Dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona. - Mi też
miło poznać Panią Haruno. - Uśmiechnąłem się i puściłem jej
dłoń.
-
Pani Haruno to moja matka, wystarczy Sakura. - Uśmiechnęła się.
-
Kochanie, gdzie jesteś?! - Dobiegł mnie głos mojej żony. Że też
musiała przerwać w takim momencie. To było trochę dziwne, że
mnie szukała, zawsze chodziła sama, a jak coś chciała to dzwoniła
na mój telefon. Doszła do mnie i złapała za moją rękę. Teraz
mogłem porównać moją żonę z nowo poznaną kobietą. Kimiko
ubierała się bardzo elegancko, tak jak przystało na miliarderkę,
Sakura zaś była jej przeciwieństwem. Miała na sobie czarne
skórzane spodnie i białą bluzkę, która odsłaniała jej lewe
ramię, na środku znajdywał się napis Brooklyn 79.
-
Kimiko, już skończyłaś robić swoje zakupy? - Spytałem.
-
Tak, wracamy do domu?
-
Miło było cię poznać. - Powiedziałem do Sakury ignorując
pytanie mojej żony.
- Mi
też było miło. - Uśmiechnęła się i poszła w drugą stronę.
Patrzyłem jak odchodzi, spojrzałem na Kimiko dopiero wtedy, gdy
Sakura zniknęła mi z pola widzenia.
- Kto
to był? Widziałam jak bezczelnie robiła do ciebie maślane oczy.
Mam nadzieję, że już nigdy się nie spotkacie. Widać, że nie ma
za grosz stylu. Kto ją ubiera? - Wyłączyłem się i nie słuchałem
dalej paplaniny mojej żony. Idąc do samochodu wspominałem piękny
uśmiech Sakury. Jej idealną cerę, cudowne jak szmaragd oczy, usta
stworzone do całowania. Nie mogłem skupić się na niczym innym.
Kiedy dotarliśmy do domu była godzina trzynasta. Kimiko poszła do
ogrodu, bo przyszły jej przyjaciółki Aika i Kanako, ja zaś
wszedłem po schodach na górę na korytarz, który prowadzi do
sypialni. Te pomieszczenie jest moją samotnią, kiedy przychodzą do
niej przyjaciółki zaszywam się tu, albo dzwonię do Sasuke i z nim
wychodzę. Nie mówiłem Kimiko o tym, że jej domniemane
przyjaciółeczki się do mnie podwalają. Poszedłem do łazienki.
Zdjąłem koszulę, spodnie, bokserki i wszedłem pod prysznic.
Odkręciłem ciepłą wodę. Moje wszystkie mięśnie zaczęły się
rozluźniać. Wycisnąłem na dłoń żel pod prysznic, po czym
rozprowadziłem go po całym ciele. Spłukałem się i wziąłem
szampon do włosów. Umyłem je i wyszedłem spod prysznica. W
łazience miałem czyste spodnie, ale jak zwykle musiałem zapomnieć
o koszuli. Nałożyłem to co miałem i wszedłem do sypialni.
Przeczesałem włosy prawą ręką i podszedłem do szafy. Mam czarne
spodnie, więc wygrzebałem białą koszulę. Założyłem ją i
poczułem ręce na moim brzuchu. Odwróciłem się.
- Nie
zapinaj, lepiej wyglądasz bez koszuli, więc może ją zdejmiesz?
-
Kimiko znowu się napiłaś. Może lepiej się prześpij. Co ty na
to? - Spytałem z troską. Dopiero kiedy moja żona się napije
zaczyna się do mnie lepić.
-
Przestań, nie udawaj mojego ojca, bo nim nie jesteś. Może spędzimy
cały dzień w łóżku robiąc inną czynność niż spanie? Co ty
na to? - Jej ręce wędrowały po moim całym ciele zatrzymując się
na moim torsie.
-
Kimiko przestań. - Odwróciłem się od niej i podszedłem do
szafeczki obok łóżka. - Prześpij się lepiej, jadę do fabryki,
bo mam umówione spotkanie. Szukamy z Sasuke dla mnie sekretarki, on
już ma Ino. Nie wiem, czy pamiętasz, ale to jego dziewczyna. Ty nie
chciałaś być moją sekretarką, więc szukam jakiejś odpowiedniej
osoby. Przepraszam, że nie spędzimy dzisiaj razem dnia, ale
zadzwoniła do mnie Ino, że lepiej by było gdybym dzisiaj
przyjechał do fabryki. - Zapiąłem guziki zostawiając trzy od góry
nie zapięte. Wziąłem kluczyki od samochodu
- Do
zobaczenia później.
-
Masz racje, jedź sobie. Nie potrzebuję cię. Pierdolony drań. -
Usłyszałem jak na mnie klnie i wyszedłem z sypialni.
***
Dojechałem
na miejsce i wszedłem do gabinetu. Mój znajdował się obok Sasuke.
Uchicha jest moim wspólnikiem i przyjacielem. Byliśmy oddzieleni
szybą, więc widzieliśmy siebie nawzajem. Kiedy chcieliśmy
prywatności wystarczyło zasunąć żaluzje. Rozsiadłem się na
fotel i odwróciłem w stronę ogromnego okna. Podziwiałem widoki.
Usłyszałem, że ktoś wchodzi.
-
Znowu pokłóciłeś się z żoną? - Zapytał mężczyzna.
Odwróciłem się w jego stronę.
-
Cześć Sasuke. Tak jakby, bo ona mówiła, a ja słuchałem.
Powiedziała, że jestem pierdolonym draniem.
- To
naprawdę się wkurzyła. Nigdy nie słyszałem, żeby przeklinała.
O co poszło?
- Daj
spokój, z dnia na dzień jest coraz gorzej. Nie mogę już z nią
wytrzymać. Ciągle przesiaduje z tymi swoimi koleżaneczkami i pije.
Dzisiaj przyszła do mnie pijana, kiedy się wybierałem do biura i
chciała, żebym został. Powiedziałem, że mam umówione spotkanie,
no ale jak zwykle chciała, żebym się jej podporządkował. Nie
dałem za wygraną i wyszedłem.
- No
właśnie, spotkanie. - Zajrzał w notes - Przyjdą trzy dziewczyny.
Pierwsza na godzinę czternastą trzydzieści, drugą masz o
piętnastej, no i trzecia to przyjaciółka Ino, która przyjdzie o
piętnastej trzydzieści. Pasuje ci? Czy mam przełożyć?
-
Nie, nie musisz nic przekładać. - Spojrzałem na zegarek. - No to
mam jeszcze piętnaście minut do pierwszego spotkania.
- Ta
jej przyjaciółka to niezła dziewczyna. Nie mów tego Ino. -
Uśmiechnął się.
-
Czego ma nie mówić Ino? Obgadujecie mnie? Przyznać się bez bicia.
- Weszła Yamanaka. Usiadła obok Uchichy.
-
Wcale nie, mała. Sasuke mówił tylko, że twoja znajoma przyjdzie
na spotkanie. - Ino to moja przyjaciółka ze szkoły, tak samo jak
Sasuke. Moja żona jej nie lubi, ale mam to gdzieś i nadal się z
nią przyjaźnię.
-
Dobra, dobra ja tam swoje wiem. No właśnie, te wszystkie dziewczyny
co przyjdą możesz spławić, bo tylko różowa się na to nadaje.
-
Różowa? - Zapytałem zdziwiony.
- No
tak, moja przyjaciółka. Nie lubi jak tak do niej mówię.
- Nie
dziwię się jej. - Odparłem.
-
Niezła dziewczyna, mówię ci. - Powiedział Sasuke. - Szkoda, że
jesteś już zajęty.
-
Kocham swoją żonę. Czasami jest irytująca, ale sobie z tym radzę.
- Jak
tam sobie chcesz, Sasuke zwijamy się, Pan Uzumaki musi się
przygotować. Na razie szefuńciu. - Uśmiechnęła się zadziornie.
-
Narka mała. - Odpowiedziałem. Siedziałem sam w gabinecie, po kilku
minutach usłyszałem pukanie do drzwi.
-
Proszę! - Krzyknąłem.
-
Dzień dobry. - W drzwiach ukazała się skąpo ubrana blondynka.
-
Witam Panią. Proszę usiąść.
-
Żebym wiedziała, że szefostwo to sami mężczyźni, a do tego
przystojni to przyszłabym tu wcześniej. To jak, posada sekretarki
nadal wolna? - Usiadła na fotel stojący przede mną.
-
Imię, nazwisko, jakie ma Pani wykształcenie? Pracowała Pani już w
tym zawodzie?
-
Mamiko Nakamura. Skończyłam liceum. W tym zawodzie jeszcze nie
próbowałam swoich sił. - Wstała i podeszła do mnie od tyłu.
Położyła ręce na moich ramionach. Nie wiedziałem jak się
zachować. Pierwszy raz spotkałem się z takim czymś. Dziewczyna
gwałtownie odwróciła mnie na fotelu przodem do siebie. Usiadła mi
na kolana i wplotła ręce w moje włosy.
- Co
Pani ro… - Nie dokończyłem, bo mnie pocałowała. Nie oddawałem
pocałunku, wstałem i odstawiłem ją na ziemię.
- Nie
udawaj, że mnie nie pragniesz, widzę to w twoich oczach. - Zaczęła
ściągać bluzkę, która i tak mało zasłaniała.
- To
co, dostanę tą pracę? - Spytała podchodząc do mnie jakby nigdy
nic się nie wydarzyło.
-
Wyjdzie Pani sama, czy mam wezwać ochronę.
-
Znam drogę. Mogliśmy się zabawić, ale jak nie chcesz to nie będę
nalegać, twoja strata.
- Do
widzenia. - Powiedziałem podnosząc głos. Kiedy wyszła usiadłem
na fotel. Jak można być tak bezmyślnym i głupim? Myślała, że
zdobędzie pracę przez łóżko? Mam nadzieję, iż dwie następne
kobiety będą w miarę normalne. Do następnego spotkania zostało
kilka minut. Czas zleciał bardzo szybko. Tym razem przyszła do mnie
starsza kobiecina, która nie umiała nawet włączyć drukarki, ani
posługiwać się komputerem. Powiedziałem, że jest mi potrzebny
ktoś, kto się na tym zna. Ona oczywiście zaczęła głosić
kazanie, że chodzi mi o młodą kobietę, którą będę mógł
uwieść i zdradzać z nią żonę. To wszystko mnie trochę
zmęczyło. Chciałem już iść powiedzieć Sasuke, żeby przełożył
ostatnie spotkanie na następny dzień, ale usłyszałem jej głos.
Siedziałem odwrócony w stronę okna. Z tego piętra było widać
całe miasto.
-
Dzień dobry, przyszłam na spotkanie o pracę. Dobrze trafiłam? -
Spytała. Odwróciłem się powoli w jej stronę i widziałem
zaskoczenie jakie pojawiło się w oczach dziewczyny. Kiedy na nią
spojrzałem od razu poprawił mi się humor.
-
Trafiłaś bardzo dobrze, siadaj. - Dziewczyna usiadła przede mną.
-
Nigdy bym się nie spodziewała, że to twoja firma.
- To
nie do końca prawda, bo ona nie jest tylko moja. Sasuke jest moim
wspólnikiem. - Uśmiechnąłem się.
- To
jak, zaczynamy rozmowę o pracę? - Spytała.
-
Przykro mi, ale ta posada jest już zajęta.
-
Widzę, że się spóźniłam.
-
Tak, niestety. Posada jest zajęta przez niejaką Haruno Sakurę,
znasz ją? - Zapytałem z uśmiechem.
-
Bardzo dobrze ją znam. Teraz wiem kogo mam prześladować do końca
życia. Dzięki za info. - Powiedziała z uśmiechem. - A tak
naprawdę bardzo ci dziękuję za pracę, postaram się jak najlepiej
ją wykonywać.
-
Możesz zacząć od dzisiaj jak chcesz.
-
Naprawdę? Przecież nawet nie wiesz, czy nadaję się do tej pracy.
-
Wystarczą mi zapewnienia Ino, o tym, że jesteś stworzona do tej
pracy. Podziękuj jej, a nie mi. - Uśmiechnąłem się. - Czekaj
chwilę. - Podniosłem telefon i wykręciłem numer. - Ino, możesz
tu przyjść? Tak, już wybrałem. Chodź to zobaczysz. Nie, to nie
ta pierwsza. Tak, wiem, że widzieliście. I tak wiem, że jej o tym
nie powiesz. Wiem to, bo sama mówiłaś, że cię nie lubi i z tobą
nie gada. Nie przesadzaj. Pogadamy o tym później. Dobra, chodź tu
i mnie nie denerwuj. Czekam.
-
Wiedziałam! Ha! Ino Yamanaka zawsze ma rację. Witaj kochaniutka,
dawno żeśmy się nie widziały. - Powiedziała zadowolona Ino
wbiegając do pomieszczenia jakby się paliło.
- Nie
miałyśmy okazji, żeby się spotkać, dzięki, że umówiłaś mnie
na spotkanie. - Uśmiechnęła się do blondynki, podeszła do niej i
ją przytuliła.
-
Ino, oprowadzisz Sakurę i pokażesz jej miejsce pracy? - Spytałem.
- Z
przyjemnością. Kochany, mam dla ciebie złą wiadomość.
- Co
się dzieje? - Spytałem zaniepokojony.
-
Twoja żona dzwoniła i była wściekła. - Odpowiedziała.
- Co
chciała? - Spytałem zmęczonym głosem.
- Nie
mówiła, powiedziała tylko, żebyś do niej oddzwonił.
-
Wybaczcie, ale pojadę do domu, mam już na dzisiaj wystarczająco
wrażeń. - Powiedziałem zastanawiając się o co może chodzić
mojej żonie.
- Nie
ma sprawy, rozumiem. Powiem Sasuke, że pojechałeś.
- Do
zobaczenia jutro Sakura. - Uśmiechnąłem się.
- Do
zobaczenia. - Odpowiedziała. Wychodziłem z gabinetu, kiedy
zatrzymał mnie jej głos.
- Nie
powiedziałeś, o której mam przyjść jutro do pracy.
- No
tak, przepraszam. Mam dużo spraw na głowie i zapomniałem. Hmmm
pracę będziesz zaczynać o dziewiątej rano. - Uśmiechnąłem się
i wyszedłem. Zszedłem na parking i wsiadłem do samochodu. Nasze
biuro stało niedaleko mojego domu, więc dotarcie do niego zajęło
mi piętnaście minut. Zaparkowałem przed wielką willą i wszedłem
do środka.
-
Kochanie, już jestem! - Krzyknąłem. Wszedłem do salonu i
spostrzegłem, że Kimiko siedzi na kanapie i czyta książkę. - Ino
mówiła, że dzwoniłaś do biura, o co chodziło?
- Co
dzisiaj robiłeś? - Spytała podejrzliwie.
-
Mówiłem ci przecież, że mam umówione spotkanie, na którym
wybiorę sekretarkę.
-
Naprawdę? To tak to się teraz nazywa?
- O
co ci chodzi? Powiedz prosto z mostu, a nie owijasz w bawełnę.
-
Aika na moją prośbę ciebie śledziła i zobaczyła jak jakaś obca
baba siedzi ci na kolanach i się z tobą całuje! I ty to nazywasz
spotkaniem o pracę! Nie do wiary! Za kogo ja wyszłam. Zdradziłeś
mnie?
-
Uważaj co mówisz! Kazałaś mnie śledzić? Czy ci do reszty
odbiło?! Nie zdradziłem cię ani razu! Ta baba się na mnie
rzuciła. Żeby twój mizerny szpieg został do końca, to by
zobaczył, że ją wyrzuciłem z gabinetu. Ale ty jak zwykle się do
mnie czepiasz i nie dajesz się wytłumaczyć! - Wybuchnąłem, ten
cały gniew co się we mnie zbierał w końcu znalazł wyjście.
Czasami się zastanawiam, czy nie lepiej by było, żebym się z nią
rozwiódł, mimo to, że ją bardzo kocham. Ona tego widocznie nie
odwzajemnia skoro szuka powodów do kłótni. Dałem jej wszystko, a
ona mi się tak odpłaca.
-
Tak?! Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę? Jak ty nawet nie
chcesz już spędzać ze mną czasu. Tak jak dzisiaj!
-
Jeżeli mi nie wierzysz to zapytaj Sasuke albo Ino, a to, że
musiałem wtedy iść to nie moja wina. Zresztą, przychodzisz do
mnie zawsze jak wypijesz najpierw ze swoimi koleżaneczkami.
-
Wcale, że nie. Nie odwracaj kota ogonem. - Próbowała się bronić.
Złapałem się prawą ręką za szyję. Roześmiałem się i
pokręciłem głową z rezygnacją.
- To
nie ma sensu, idę na górę. - Odwróciłem się i poszedłem do
sypialni. Zdjąłem koszulę i spodnie. Założyłem krótkie szorty
i położyłem się na łóżko bez koszulki, bo jest gorąco.
Włączyłem telewizor. Przeglądałem wszystkie kanały w
poszukiwaniu ciekawego filmu. Nagle przypomniał mi się słodki
uśmiech Sakury. Myślałem o niej non stop. Nabrałem ochoty na
spotkanie z nią, ale nie miałem jej numeru telefonu. Postanowiłem
sobie, że jutro go od niej wezmę. No, więc cały wieczór
spędziłem samotnie oglądając żałosne komedie. Minęła godzina
dwudziesta trzecia trzydzieści i usłyszałem jak po schodach idzie
Kimiko. Weszła do pokoju i od razu poszła do łazienki. Po
dwudziestu minutach wyszła z toalety i wgramoliła się do łóżka
obok mnie.
-
Naruto?
-
Słucham? - Odpowiedziałem trochę oschle.
-
Przepraszam. Nie powinnam była na ciebie krzyczeć, a już na pewno
nie powinnam była mówić tych wszystkich rzeczy.
-
Dobrze, że chociaż się do tego przyznajesz. - Zauważyłem jak
Kimiko się podnosi i siada na mój brzuch.
- Co
robisz? - Spytałem.
-
Nic. - Jeździła dłońmi po moim nagim torsie. Przygryzła wargę.
Schyliła się i namiętnie mnie pocałowała. Chwyciłem ją za
biodra i podniosłem się do pozycji siedzącej. Całowałem ją
bardzo namiętnie. Wsunąłem rękę pod jej piżamę. Znudziła mi
się ta pozycja, więc delikatnie położyłem Kimiko na plecy.
Uśmiechnąłem się zwycięsko. Wzięła w swoje dłonie moją twarz
i popatrzyła się na mnie.
-
Kocham cię Naruto. - Powiedziała te trzy słowa, a ja pierwszy raz
nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Miałem mały mętlik w głowie.
Nie rozumiałem tego, ale gdy zobaczyłem jej smutny wyraz twarzy
zapewne spowodowany moim milczeniem wziąłem się w garść i jej
odpowiedziałem.
- Ja
ciebie też Kimiko. - Uśmiechnęła się i mnie pocałowała.
***
Obudziłem
się o ósmej rano. Do pracy mam na dziewiątą, więc jeszcze trochę
czasu mi zostało. Kimiko leżała na moim torsie. Przez parę minut
na nią patrzyłem, potem zaczęła się budzić. Pocałowałem ją w
usta.
-
Witaj kochanie. Wyspałaś się? - Spytałem z uśmiechem.
- W
twoich objęciach zawsze się wysypiam. Co będziemy dzisiaj robić?
-
Muszę iść do pracy na dziewiątą. Ale obiecuję, że potem będę
cały twój. - Uśmiechnąłem się.
- To
może zaprosimy na wieczór Sasuke wraz z jego dziewczyną. Jak jej
tam. Inaka, Inuka, nie, czekaj, coś na I.
-
Ino, kochanie. Nazywa się Ino i jest moją przyjaciółką. Byłoby
świetnie, żebyś się z nią dogadała, a co najważniejsze
zapamiętała w końcu jej imię. Bardzo mi na tym zależy.
-
Dobrze, postaram się, ale niczego nie obiecuję. - Pocałowałem ją
w usta.
-
Muszę iść.
-
Jeszcze chwila. Zjemy razem śniadanie, czy zjesz w pracy?
-
Chciałbym zjeść z tobą, ale mam dużo papierkowej roboty.
-
Trudno, leć już, bo się spóźnisz. - Powiedziała z uśmiechem.
Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy z ubraniami. Wyciągnąłem
z niej czarne spodnie, bokserki i czarną koszulę. Poszedłem pod
prysznic, kiedy skończyłem się myć ubrałem się w czyste
ubrania. W koszuli zostawiłem rozpięte trzy guziki, tak jak robię
to zawsze. Nie lubię jak coś ciśnie mnie pod szyją. Wyszedłem z
łazienki, Kimiko nie było już w pokoju. Zszedłem na dół i
zobaczyłem, że siedzi przy stole w jadalni i je śniadanie.
Spojrzałem na zegarek spoczywający na mojej prawej ręce. Cholera!
Jest już ósma czterdzieści pięć. Założyłem buty.
- Do
zobaczenia później! - Krzyknąłem.
- Na
razie kochanie. - Odpowiedziała Kimiko. Wyszedłem z domu i wsiadłem
do samochodu. W fabryce byłem punktualnie o dziewiątej.
-
Cześć wszystkim. - Powiedziałem.
-
Cześć. - Odpowiedzieli jeden po drugim.
-
Naruto, musimy pogadać. - Stwierdził Sasuke z poważną miną.
-
Dobrze, o co chodzi Sasuke? - Ino i Sakura były pochłonięte pracą
na komputerach, więc nie zwracały na nas uwagi.
-
Chodźmy do ciebie.
-
Dobrze. - Wszedłem do gabinetu. Sasuke zamknął drzwi. Usiadłem za
biurko. - Siadaj. - Wskazałem fotel naprzeciwko mnie. - O co chodzi?
- Spytałem zaciekawiony.
- Był
tutaj dzisiaj ojciec Kimiko.
-
Czego chciał? Wiem, że za mną nie przepada, ale sam pożyczył mi
te pieniądze. Ja go o to nie prosiłem.
- No
właśnie z tym mamy problem. - Powiedział z poważną miną.
- Z
czym? Z tym, że za mną nie przepada?
- Nie
młotku. Z tym, że przyszedł i domaga się zwrotu całej sumy.
-
Co?! Skąd ja mu teraz wytrzasnę okrągły milion skoro nasza firma
ostatnio nie przynosi znacznych zysków! Cholera! Gdyby nie
konkurencja bylibyśmy na pierwszym miejscu.
-
Powiedział, że o wszystkim powie swojej córce jeżeli nie zwrócimy
mu całej sumy do następnego Poniedziałku.
-
Kimiko mnie zabije jeżeli się o tym dowie. Obiecałem, że nie będę
robił żadnych interesów z jej ojcem, a mimo to, pożyczyłem od
niego te cholerne pieniądze! Co dzisiaj mamy? Ile zostało nam
czasu?
-
Dzisiaj jest Wtorek. W jakim ty świecie żyjesz.
-
Ostatnio jestem zapracowany. Nie pociągnę tak dłużej. Czasami mam
ochotę to wszystko sprzedać i wyjechać do mojej rodziny. Do
Konohy. Nie mów mi, że ty z Ino też nie macie na to ochoty, bo ci
nie uwierzę.
-
Masz rację. Stęskniłem się za wioską, Itachim i rodzicami.
Zachciało nam się robić karierę. - Uśmiechnął się
nieznacznie.
-
Mówię poważnie z tym, że chciałbym tam wrócić, ale Kimiko się
na to nie zgodzi.
- No
właśnie, tak z innej beczki, co od ciebie wczoraj chciała? - Mój
przyjaciel zapytał wyraźnie zaciekawiony.
-
Zarzuciła mi, że ją zdradzam.
-
Niby czemu?
-
Kazała mnie szpiegować jednej ze swoich koleżaneczek, no i tamta
zobaczyła mnie z tą wczorajszą babą.
- Ou
i co? Wytłumaczyłeś jej o co chodziło?
-
Powiedziałem jej, ale ona nadal chciała szukać jakiegoś tematu do
sprzeczki, więc poszedłem na górę, żeby nie było gorzej.
Później wszystko sobie najwyraźniej poukładała i mnie
przeprosiła. W nocy była taką dziewczyną, w której się
zakochałem: czułą, delikatną i słodką. Mówię ci Sasuke, od
naszego ślubu wszystko się skomplikowało. Wczoraj w nocy było
cudownie, myślę, że może to dla nas nowy początek. Może teraz
wszystko się poukłada i będzie inaczej.
-
Chciałbym w to wierzyć. Naprawdę stary, życzę ci, żeby było
wszystko jak najlepiej. Wiesz jakie jest moje zdanie na jej temat.
Ona się nigdy nie zmieni.
-
Może jednak się zmieni? Nawet kazała zaprosić ciebie i Ino na
kolację.
-
Hmmm mogę wziąć z nami Sakurę? Wiesz, miała dzisiaj ze mną i
Ino spędzić czas. Dowiedziałem się dopiero teraz od Ino, że
nasza Haruno też pochodzi z Konohy.
- To
świetnie! Zaraz ją sam zaproszę. - Uśmiechnąłem się.
- Nie
martw się, coś wymyślimy z pieniędzmi. - Próbował mnie
pocieszyć.
- Mam
nadzieję Sasuke.
-
Okey to ja idę. Muszę wziąć się za papiery. Tobie też bym to
radził, bo nie wyjdziemy stąd do nocy. - Powiedział i wyszedł.
Zapatrzyłem się w martwy punkt na ścianie i rozmyślałem w jaki
sposób uzbieram tak szybko milion. Moje rozmyślania przerwało
pukanie do drzwi.
-
Proszę! - Krzyknąłem.
-
Przyniosłam ci papiery i kawę. Widziałam, że jesteś zajęty,
więc postanowiłam, że ci przyniosę. - Uśmiechnęła się i
weszła do środka. Położyła papiery na biurko i podała mi kubek
z kawą.
-
Dzięki, jesteś cudowna. - Powiedziałem całkiem szczery.
-
Tylko się nie przyzwyczajaj. - Uśmiechnęła się.
-
Sakura, masz jakieś plany na wieczór?
-
Tak, idę do Ino i Sasuke.
- No
to zmiana planu. Zamiast do nich idziesz do mnie. - Uśmiechnąłem
się.
- Hmm
jak to do ciebie?
-
Zapraszam ciebie, Ino i Sasuke dzisiaj na kolacje, oczywiście u mnie
w domu. Przekaż im, żeby byli u mnie na dziewiętnastą
trzydzieści. Trochę mi tu zejdzie.
- Jak
chcesz, to z tobą posiedzę i ci pomogę.
-
Dzięki, byłoby mi bardzo miło. - Uśmiechnąłem się.
-
Okey, to o której z powrotem tu przyjść?
-
Przyjdź o siedemnastej.
- No,
więc co będziemy robić?
-
Kiedy?
-
Naruto, jesteś przemęczony, nie kontaktujesz. Wyspałeś się w
ogóle? - Spytała z troską. - No, więc ponowie moje pytanie. Co
będziemy robić o siedemnastej?
-
Przepraszam, ostatnio zwalają się na mnie same problemy. Musimy
uporządkować wszystkie papiery. Mamy lekki bałagan w dokumentach,
a w Czwartek mamy mieć inspekcję.
-
Martwię się o twoje zdrowie. Naprawdę musisz odpocząć. Dobra,
wracam do pracy. - Sakura wyszła, a ja zostałem sam. Wypiłem kawę
i wziąłem się ostro do pracy.
Oczami
Ino;
Siedziałam
przy biurku udając, że pracuję na laptopie, a tak naprawdę grałam
w The Sims 4 . Ta gra jest bardzo wciągająca. Naprawdę. Próbowałam
przestać grać, ale najwyraźniej się uzależniłam. W razie czego
Sasuke powinien się cieszyć, że uzależniłam się od gry, a nie
od jakiegoś świństwa na przykład papierosów. Usłyszałam kroki,
więc szybko zamknęłam komputer.
-
Ino, co się tak boisz? - Spytała moja przyjaciółka przysuwając
sobie fotel i siadając obok mnie.
-
Sakura, wystraszyłaś mnie, myślałam, że to Sasuke albo Naruto. -
Otworzyłam ponownie laptopa. Na moje szczęście gra się nie
wyłączyła.
-
Serio? - Sakura spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem i uniosła
jedną brew do góry.
- No
co? Ta gra jest fajna.
-
Mhm.
- No
tak, patrz, pokażę ci. Przedstawiam ci Ino, Sasuke i mojego
słodkiego, małego brzdąca Naokiego. - Sakura zaczęła się śmiać.
- To nie jest zabawne, kiedyś ożenię się z Sasuke i będę miała
takiego słodkiego synka. Chcesz to tobie też założę rodzinę.
- Nie
dziękuję. Wróćmy do rzeczywistości, wyłącz tą grę, bo jak
wpadnie Naruto albo Sasuke to wtedy cię ochrzanią.
-
Okey, okey. Czekaj, jeszcze tylko zmienię brudną pieluszkę
Naokiego, bo mi się dziecko na śmierć zapłacze. - Zapisałam grę
i ją wyłączyłam.
-
Ino, powiedz mi, ile czasu minęło od ślubu Naruto? Opowiedz mi coś
o nim. - Spojrzałam się jej prosto w oczy.
-
Czyżbyś się w nim zabujała? - Spytałam z uśmieszkiem.
-
Nie, no co ty. Przecież on ma żonę, którą na pewno kocha. -
Wiedziałam, że Sakura zmyśla. Nie umie dziewczyna kłamać. Muszę
sobie dopisać do mojego notesika: ,, Nauczyć różową kłamać, bo
jest w tym cienka jak ja w udawaniu, że lubię żonę Naruto.’’
-
Powiedz mi prawdę i tak nikomu nie powiem. Zresztą od początku
próbuję wymyślić jak się pozbyć Kimiko z życia mojego
kochanego przystojniaczka. - A ty byś mi to ułatwiła kochana
Sakurciu, gdyby mi pomogła pozbyć się Kimiko to wyszłoby to jej
na plus.
- No
dobra, zapomniałam ci powiedzieć, że spotkałam się z nim jeszcze
przed rozmową o pracę.
-
Serio!? Gdzie? Opowiadaj.
- Był
w nowej galerii razem z żoną.
-
Gadałaś z nim?
-
Tak, oglądałam w sklepie ubrania i niechcący spadła mi na podłogę
bluzka, którą oglądałam, a on ją podniósł i mi podał.
- I
co było dalej?
- On
jest prawdziwym dżentelmenem. Myślałam, że ten typ faceta wymarł,
a jednak się myliłam, kiedy się ze mną witał pocałował mnie w
rękę. Chwilę pogadaliśmy, a później przyszła jego żona.
-
Kimiko. - Wtrąciłam
- Co
Kimiko?
-
Kimiko. Jego żona nazywa się Kimiko.
- No
właśnie, elegancka kobieta i bardzo ładna.
-
Ładna? Weź, bo zaraz rzygnę. Ta fretka miałaby być ładna? Ma
mordę jak krzyżówka konia z fretką. Nie patrz się tak na mnie.
Nigdy nie przyglądałaś się jej mordzie z bliska?
-
Ino, czy ty aby nie przesadzasz?
-
Nie, po prostu jej nie cierpię. Jakby to powiedziała moja mama, ona
jest chwastem na polance pełnej pięknych, kolorowych kwiatów,
który trzeba jak najszybciej wyrwać, żeby się nie rozmnożył.
Wyobrażasz sobie małego bachora na podobieństwo mamuśki? Okropne!
-
Ino, przerażasz mnie. Co ona ci zrobiła, że aż tak jej nie
cierpisz? Powiedz mi co, to może wtedy uda mi się nie popełnić
takiego samego głupstwa jak jej.
-
Urodziła się i weszła w życie Naruto. - Stwierdziłam.
- I
tylko dlatego? Powinnaś się cieszyć, że znalazł kobietę swojego
życia.
-
Raczej marudę swojego życia. - Zakpiłam. - Na początku związku
byli bardzo szczęśliwi. Naruto czuł, że znalazł tą jedyną,
więc się oświadczył. A po ślubie zaczęło się piekło. Ciągle
się z nim kłóci. Mówię ci, chłopina ma przesrane. Pytałaś ile
jest po ślubie, prawda? - Sakura kiwnęła głową, żeby mi nie
przerywać. - Półtora roku temu Naruto wziął ślub z tą jędzą.
-
Zauważyłam, że jest strasznie zmęczony. Ma jakieś kłopoty?
-
Sasuke mi mówił, że wczoraj się z nim pokłóciła o to, że niby
ją zdradza, a dowiedziała się tego od przyjaciółki, której
kazała go śledzić. No i do tego dochodzą lekkie problemy w pracy.
- I
co, naprawdę ją zdradza?
- No
co ty! On poza nią świata nie widzi. Wczoraj była tu jedna taka
dziewucha co przyszła na rozmowę o pracę sekretarki. Naruto jej
się spodobał i się na niego rzuciła. Tak na marginesie to wcale
się nie dziwię, bo jest cholernie przystojny. - Uśmiechnęłam
się. - No i co ja mówiłam? Pogubiłam się. A! No tak i w tym
momencie przylazł szpieg wielkiej damulki. Sasuke powiedział, że
wieczorem się pogodzili. Ja tu się rozgadałam, a ty mi nie
odpowiedziałaś na moje pytanie.
-
Jakie pytanie?
- Na
takie, czy świnki potrafią latać. Sakura, proszę cię. Wiesz na
jakie pytanie. Podoba ci się, prawda? - Moja przyjaciółka zwlekała
z odpowiedzią.
-
Masz rację, podoba mi się. Tylko mam ogromny problem. On jest już
zajęty.
-
Zajęty nie zajęty co to za różnica.
-
Ino, nie jestem typem człowieka, który włazi z buciorami w czyjeś
życie.
- Czy
ja ci każe wchodzić do niego z buciorami? Wejdź bez buciorów.
-
Ino, czasami łatwo cię zrozumieć, a czasami jak coś powiesz to
głowię się nad tym przez dwa dni. Możesz mi powiedzieć o co ci
chodzi? Czy mama nie mówiła ci, że trzeba wysławiać się
bardziej precyzyjnie?
- O
to dziewczyno, żebyś rozkochała go w sobie, a mojej mamuśki w to
nie mieszaj.
- Nie
będę niczyją kochanką. Wybij to sobie z głowy. Jeszcze mnie nie
porąbało, żeby rozbijać cudzy związek.
- Nie
każę ci być jego kochanką, ani włazić do jego łóżka.
Wystarczy, że się w tobie zakocha i wiedźma odleci na miotle do
swojej chatki dając mu rozwód. No i wtedy będzie mogła rzucać
czary na kogo innego, a ty zostaniesz żoną przystojnego blondyna o
błękitnych oczach. - Uśmiechnęłam się.
-
Wow, widzę, że zaplanowałaś moje życie od deski do deski.
- A
tak na serio czuję, że coś się zbliża.
- Co
się zbliża?
-
Zobacz na windę, ktoś tu jedzie. - Zamilkłam kiedy zobaczyłam kto
z niej wysiada. - Ona tu nigdy nie przyjeżdża. - Powiedziałam
szeptem do Sakury.
-
Witaj Ino, mogłabyś zawiadomić mojego męża, że przyszłam? -
Zapytała swoim przesłodzonym głosikiem.
-
Witaj Kimiko. Przystojniaczek jest zajęty. Może mu coś przekazać?
Zresztą siedzi tu jego sekretarka Sakura, więc mów do niej.
Aktualnie jestem zajęta. - Otworzyłam laptopa, potarłam ręce i
włączyłam moją kochaną rodzinkę. Przez Sakurę nie zdążyłam
dorobić sobie córeczki. Postanowiłam grać i podsłuchiwać.
-
Witam Panią, przekazać coś Naruto?
- Czy
my się przypadkiem nie znamy? - Spytała podejrzliwie wiedźma.
-
Spotkałyśmy się w galerii. - Odpowiedziała Sakura.
- Ach
tak, teraz pamiętam. To dziwne, że jesteś z moim mężem po
imieniu.
-
Wiesz Kimiko, jesteśmy z jednej wioski. Może jakbyś się bardziej
zainteresowała to przystojniaczek by ci coś o niej opowiedział. -
Postanowiłam się odezwać siorbiąc gorącą kawę. Wiedziałam, że
to ją wkurzy, więc mój dzień był najszczęśliwszym w moim
życiu.
-
Ino, nie przyszłam się kłócić. Mówił ci Naruto, żebyście do
nas wieczorem przyszli? - Spytała z udawaną życzliwością.
-
Oczywiście, dodaj jeszcze dodatkowe nakrycie. Sakura przychodzi z
nami. Widzę, że w końcu nauczyłaś się mojego imienia na pamięć.
- Mina jej zrzedła.
-
Dobrze, zawiadomię o tym służbę.
-
Przekazać coś Naruto? - Spytała ponownie Sakura.
-
Nie, skoro jest zajęty to nie będę mu przeszkadzać. Do zobaczenia
wieczorem. - Zatrzęsła włosami i weszła do windy zarzucając dupą
jak rasowa dziwka.
-
Mówiłam, że coś nadchodzi? Mówiłam. Wiedziałam, że ono tu
przyjdzie.
- Oj
Ino, Ino. Graj sobie dalej.
-
Mówię ci, z nią jest coś nie tak. Bardzo nie tak.
Oczami
Naruto;
Miałem
już dość wypełniania tych papierków. Na szczęście zostało mi
podpisać jeden dokument. Jeszcze chwila i będę miał spokój.
Nareszcie skończyłem! Pójdę do dziewczyn i w spokoju wypiję
kawę. Wziąłem opróżniony kubek i wyszedłem z gabinetu.
Zobaczyłem, że Sasuke skończył pierwszy papierkową robotę.
-
Widzę, że mnie prześcignąłeś. - Powiedziałem podsuwając fotel
do biurka dziewczyn.
-
Daj, naleję ci kawę. - Ino wzięła mój kubek. - Masz szczęście,
że przed chwilą zrobiłam w dzbanek, więc jest ciepła. - Nalała
kawę i podała mi kubek. Usiadła na swoje miejsce.
-
Dzięki, mała.
- Nie
ma sprawy.
-
Naruto, na pewno poradzisz sobie sam z uporządkowaniem dokumentów?
- Spytał Sasuke.
-
Naruto nie zostaje sam. Pomogę mu z tym. - Odezwała się Sakura.
Uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła mój uśmiech
swoim.
- No
to świetnie! - Wykrzyknęła Ino. - No, Sasuke dochodzi siedemnasta,
więc się zmywamy. Powodzenia. - Powiedziała podnosząc swoją
torebkę i ciągnąc Sasuke za rękę do windy.
-
Widzimy się później. - Zdążył krzyknąć zanim winda się
zamknęła.
-
Biedny chłopak, jak on z nią wytrzymuje. - Powiedziała Sakura, a
ja wybuchnąłem śmiechem.
-
Jakoś musi skoro ją kocha. - Odpowiedziałem.
- A
właśnie Naruto, była tu twoja żona. - Spojrzałem na nią
zdziwiony.
- Na
pewno? Może to nie była ona. Wiesz, nigdy tu nie przychodzi,
dlatego się pytam.
- Ino
powiedziała, że jesteś zajęty i czy ma coś ci przekazać, a ona
odpowiedziała, że nie będzie ci przeszkadzać.
-
Pewnie przyszła zobaczyć moją nową sekretarkę. - Wymsknęło mi
się.
- Jak
to zobaczyć? - Spytała zaciekawiona. Oparła łokcie na blat biurka
i podparła dłońmi głowę. Wyglądała seksownie. Siedziałem
naprzeciwko niej.
-
Moja żona jest specyficzną osobą. - Uśmiechnąłem się,
odetchnąłem i kontynuowałem. - Jest o mnie bardzo zazdrosna,
myśli, że zdradzę ją z każdą dziewczyną, na którą spojrzę.
-
Porozmawiaj z nią o tym.
-
Mówiłem jej już wiele razy, że tylko ona się dla mnie liczy, ale
to wcale nie pomaga. Sakura, zapomniałem wziąć od ciebie numer
telefonu. - Uśmiechnąłem się nieznacznie. - Podasz mi go?
-
Tak, oczywiście. Czekaj, zapiszę ci go. - Zapisała numer i podała
mi kartkę.
-
Dzięki. To co, zabieramy się za porządkowanie dokumentów? -
Zapytałem.
-
Lepiej teraz, to szybciej skończymy.
-
Masz rację. - Uśmiechnąłem się. Odstawiłem pusty kubek na
biurko, wstałem i otworzyłem drzwi do mojego gabinetu
przepuszczając pierwszą Sakurę.
- Już
przygotowałem dokumenty, które musimy poukładać. - Pokazałem
dziewczynie cztery stosy papierków.
-
Uwiniemy się z tym w godzinę.
- No
nie wiem, mi samemu zawsze schodziło mniej więcej cztery godziny. -
Uśmiechnąłem się.
-
Czemu Sasuke ci nie pomagał? - Spytała.
-
Wolałem sam to robić. Wtedy siedziałem w ciszy i spokoju, a
później wieczorem wracałem do domu. - To była okrutna prawda, ale
wolałem siedzieć w pracy niż wracać do domu. Moja żona zawsze
znajdywała powody do kłótni, więc wolałem mieć święty spokój
i posiedzieć sam.
-
Skoro mówisz, że zajmowało ci to cztery godziny, to mogę ci
obiecać, że skończymy w dwie. - Uśmiechnęła się szeroko.
-
Trzymam cię za słowo. - Usiedliśmy obok siebie przy biurku i
wzięliśmy się do pracy. Prawie wcale się do siebie nie
odzywaliśmy, bo musieliśmy się skupić, żeby niczego nie
poplątać. Czas w towarzystwie Sakury minął bardzo szybko. Czasami
zerkałem na nią ukradkiem i podziwiałem jej urodę. Sakura jest
śliczna, a do tego miła i pomocna. Jest piękna wewnątrz, tak jak
i na zewnątrz.
-
Widzisz? Miałam rację, nawet nie minęły dwie godziny. Jest
dopiero… - Spojrzała na zegarek. - osiemnasta czterdzieści.
-
Muszę częściej brać cię do pomocy. - Uśmiechnąłem się
zadziornie. Czyżbym próbował z nią flirtować?
- Z
Przyjemnością się zgodzę. - Powiedziała czarująco. Zapatrzyłem
się w jej piękne oczy.
- To
co, może podwiozę cię do domu, a przyjdziesz do mnie z Sasuke i
Ino. Co ty na to?
- To
jest dobry pomysł. - Uśmiechnęła się.
-
Chodźmy. - Wstałem od biurka i otworzyłem drzwi przepuszczając w
nich pierwszą Sakurę, zamknąłem je i weszliśmy do windy.
-
Naruto? - Odezwała się po chwili ciszy.
-
Hmm?
-
Mogę zadać ci prywatne pytanie?
-
Jasne.
-
Jesteś szczęśliwy ze swoją żoną? - Nie spodziewałem się
takiego pytania, ale dobrze, że takowe padło. Musiałem się chwilę
zastanowić nad odpowiedzią.
-
Niegdyś byłem bardzo szczęśliwy. - Uśmiechnąłem się lekko.
- A
teraz?
- Hmm
teraz? Można powiedzieć, że tak i nie. Widzisz, ostatnio nie
układa mi się z Kimiko tak jak powinno, ale staram się to jakoś
naprawić. - Winda się otworzyła i poszliśmy do mojego samochodu.
Otworzyłem Sakurze drzwi, kiedy wsiadła, zamknąłem je i sam
wsiadłem na miejsce kierowcy. Wytłumaczyła mi dokładnie gdzie mam
jechać i nastąpiła cisza. Postanowiłem ją przerwać.
-
Sakura?
-
Tak?
-
Mogę zadać ci pytanie?
-
Oczywiście, że tak. Ty na moje odpowiedziałeś. - Zauważyłem jej
seksowny uśmiech.
-
Masz chłopaka?
-
Miałam, parę dni temu zerwaliśmy. Znaczy ja z nim zerwałam.
-
Mogę spytać dlaczego?
-
Przyłapałam go z inną dziewczyną. Koleżanka mówiła mi już
wcześniej, że mnie zdradza, ale nie mogłam w to uwierzyć.
- Nie
wiem jak można zdradzić tak piękną kobietę jak ty. -
Uśmiechnąłem się.
-
Hah, dzięki.
-
Dojechaliśmy na miejsce.
- Do
zobaczenia później Naruto. - Uśmiechnęła się i wyszła z
samochodu. Postałem chwilę patrząc jak odchodzi, po czym zapaliłem
Ferrari i ruszyłem w kierunku domu. Na miejsce dotarłem o godzinie
dziewiętnastej. Wszedłem do domu, zauważyłem, że w jadalni
wszystko jest już przygotowane. Spotkałem naszego kamerdynera.
-
Arata, gdzie moja żona?
-
Podejrzewam, że na górze.
-
Okey, dzięki. - Wszedłem po schodach na górę kierując się w
stronę sypialni. Otworzyłem drzwi. Usłyszałem szum wody. Kimiko
zapewne bierze prysznic. Wszedłem do sypialni i zamknąłem drzwi.
Byłem bardzo zmęczony. Położyłem się na łóżko, czekałem aż
Kimiko wyjdzie z toalety, ale przysnąłem. Obudziło mnie głaskanie
po włosach. Otworzyłem oczy i ujrzałem moją żonę, która
siedziała obok mnie na łóżku.
-
Jesteś zmęczony?
-
Trochę. - Powiedziałem sennym głosem.
- Do
kolacji mamy jeszcze piętnaście minut, więc możesz się
zdrzemnąć. Obudzę cię.
-
Dziękuję.
- Nie
ma za co. Zdrzemnij się. - Zamknąłem oczy i zasnąłem. Mój sen
był trochę dziwny. Śniła mi się Sakura, nawet więcej. Całowałem
się z nią. Obudziło mnie lekkie szarpanie za ramię.
-
Nareszcie, myślałam, że cię nie dobudzę. Wołałam cię kilka
razy, ale się nie budziłeś. Naruto, musisz wziąć sobie urlop.
- To
tymczasowe, ostatnio mamy kilka problemów w firmie, dlatego jestem
troszkę zmęczony. Goście już przyszli?
-
Tak, idź do nich, ja niedługo dojdę.
-
Dobrze. - Zszedłem z łóżka. Chciałem pocałować Kimiko w usta,
ale ona nadstawiła mi policzek. Wydało mi się to dziwne. Wyszedłem
z sypialni i zszedłem po schodach na dół. W jadalni czekał na
mnie Sasuke wraz z Ino i Sakurą.
-
Witam w moich skromnych progach. - Odezwałem się i trzy pary oczu
zwróciły wzrok na mnie.
-
Naruto, ciężko mi to mówić, ale wyglądasz fatalnie. Może
weźmiesz sobie jutro wolne?
-
Ino, mówiłam mu to samo, ale nie chce mnie posłuchać. - Odezwała
się Kimiko zza moich pleców.
-
Mówiłem już, że to tymczasowe. - Wysiliłem się na prawie
uśmiech. - Może siądziemy do stołu? - Zapytałem zmieniając
temat.
- To
dobry pomysł. Arata!
-
Słucham Panią?
-
Możesz podać już jedzenie.
-
Oczywiście. - Usiedliśmy przy stole. Ino siedziała po prawej
stronie Sasuke, a Sakura z lewej. Ja usiałem na swoim stałym
miejscu. Moja żona zasiadła naprzeciw mnie. Kamerdyner podał
jedzenie i zaczęliśmy jeść. Było trochę niezręcznie, nie
wiedziałem, czy ten wieczór zakończy się klapą, a może nie
będzie aż tak źle?
-
Naruto, zapomniałam ci powiedzieć. Dzwoniła twoja matka.
-
Mówiła co chciała? - Dawno nie odzywałem się do rodziców.
Zrobiło mi się trochę przykro z tego powodu.
-
Nie, powiedziała, żebyś oddzwonił. - Spojrzałem na zegarek. Nie
jest jeszcze późno, więc teraz do niej zadzwonię.
-
Przepraszam na chwilę. - Powiedziałem i wstałem od stołu. Udałem
się do mojego gabinetu, a zarazem biblioteczki. Dom był ogromny,
więc kiedy go stawiałem postanowiłem, że zrobię sobie jakieś
miejsce pracy. Dotarłem na miejsce podniosłem telefon i wybrałem
numer. Czekałem bardzo krótko zanim usłyszałem głos.
-
Słucham? - Odezwała się kobieta. Nie wiedziałem co mam
powiedzieć, było mi wstyd, że dzwonię do rodziców dopiero
pierwszy raz od pięciu miesięcy.
-
Cześć mamo, to ja, Naruto.
-
Minato, dzwoni nasz kochany synek! Chodź szybko! - Słyszałem
jak tata mówi coś do mamy, o tym, że nareszcie przypomniałem
sobie, że mam rodziców.
-
Przepraszam, że tak długo się nie odzywałem. Naprawdę jest mi z
tego powodu bardzo przykro. Nie będę owijał w bawełnę, mam
kryzys w firmie zarówno jak i w małżeństwie.
-
Spokojnie kochanie, ja wiem, że gdybyś mógł to byś się odezwał.
Gorzej z ojcem. - Słyszę jej śmiech. - Wiesz, że
chciałby mieć wszystko pod kontrolą. Mówiłeś coś o kryzysie w
małżeństwie i firmie. Co się stało kochanie?
-
Ostatnio firma nie przynosi nam takich zysków jak kiedyś, a do tego
ojciec Kimiko żąda zwrotu pieniędzy. Nie ma dnia, żebym nie
pokłócił się z żoną. Chciałbym to wszystko sprzedać i do was
wrócić. Do mojej kochanej wioski, gdzie panuje spokój. Że też
zachciało mi się z niej wyjechać. Ostatnio poznałem dziewczynę,
Sakurę Haruno, która pochodzi z Konohy.
-
Kochanie, nie poddawaj się. Może wszystko się powolutku ułoży,
pamiętaj, że masz rodziców, na których możesz zawsze liczyć.
Pamiętaj, że cię kochamy i nie jesteś sam. Tak z innej beczki to
rodzice Sakurki są naszymi bardzo dobrymi znajomymi. Nie pamiętasz
jak bawiliście się razem w dzieciństwie? To było tak dawno, że
mogłeś o tym zapomnieć. Powiem ci, że trzymaliście się zawsze
razem. Ty, Sasuke, Ino i Sakura. Powiem szczerze, że nie miałabym
nic przeciwko gdybyś przyjechał nas odwiedzić. - Zdziwiłem
się, że nie pamiętam Sakury z dzieciństwa.
-
Wiem mamo. Ja też nie miałbym nic przeciwko odwiedzeniu was, ale
nie mogę. Przynajmniej nie w tej chwili. Czy chciałaś coś
konkretnego, kiedy dzwoniłaś i odebrała Kimiko?
-
Nie, chciałam po prostu porozmawiać z moim synkiem. Minato nie
podżeraj z garnka! Przepraszam kochanie, ale z ojca taki głodomor,
że nie może poczekać aż skończę z tobą rozmawiać.
-
Tęsknie za twoim pysznym jedzeniem. - Powiedziałem
przypominając sobie smak potraw, które robiła mama.
-
Spokojnie kochanie, wierzę, że niedługo ponownie go skosztujesz.
Dobrze, cieszę się, że mogłam z tobą porozmawiać, ale muszę
już kończyć, bo przypali mi się zaraz jedzenie. Trzymaj się
kochanie.
-
Ty też. Pozdrów ode mnie tatę.
Rozłączyłem
się, odłożyłem telefon i usiadłem na skrawek biurka. Naprawdę
chciałem wrócić do wioski. Życie w wielkim mieście nie jest dla
mnie. Tęskniłem za rodzicami, za przyjaciółmi, których tam
zostawiłem, no i za wioską.
-
Naruto? - Spojrzałem w kierunku drzwi.
-
Sakura? Co tu robisz?
-
Twoja żona poprosiła, żebym cię poszukała.
-
Naprawdę? Czemu nie poprosiła Sasuke? Przepraszam za moje pytanie,
ale to rzadkość, żeby zostawiała mnie sam na sam z inną kobietą.
- Sakura się uśmiechnęła i do mnie podeszła.
- W
gruncie rzeczy nie jest taka zła.
-
Każdy ma swoje wady i zalety. Kimiko nie jest ideałem, ale też nie
jest złym człowiekiem.
- Co
tu robiłeś? - Spytała. - Szybko wyszedłeś z jadalni, coś się
stało?
-
Musiałem zadzwonić do rodziców. Głupio się przyznać, ale nie
rozmawiałem z nimi od pięciu miesięcy. Nie miałem czasu, jak nie
firma, to kłopoty z Kimiko. - Uśmiechnąłem się krzywo. Nie wiem
czemu, ale poczułem chęć zwierzenia się Sakurze z tego co leży
mi na sercu. - Chciałbym wrócić do wioski.
- Nie
dziwię się, że nie miałeś czasu. Naruto, jesteś przemęczony. -
Dotknęła mnie za prawy policzek. - Powinieneś odpocząć. Mówisz,
że chciałbyś wrócić do wioski, czemu tego nie zrobisz? - Zabrała
rękę z mojego policzka i słodko się uśmiechnęła. Od czasu
naszego pierwszego spotkania czuję, że łączy nas jakaś silna
więź.
-
Kimiko woli mieszkać w mieście. Moja żona pławi się w luksusie,
nigdy nie zrezygnowałaby z tego wszystkiego, żeby przenieść się
do Konohy odciętej od sklepów handlowych. - Uśmiechnąłem się. -
Teraz wiesz, czemu nie mogę wyjechać.
- Nie
wie co traci. Tam jest pięknie.
-
Masz rację. Ty też tęsknisz? Gdybyś miała okazję wyjechałabyś?
-
Zdecydowanie tak. Wyjechałam z wioski, żeby pomóc rodzicom zarobić
trochę pieniędzy. - Uśmiechnęła się. - Teraz gdy rozkręcili
własny biznes moje fundusze nie są im potrzebne, więc na dobrą
sprawę mogłabym już wrócić.
- Co
cię tu trzyma?
-
Kiedyś nie chciałam zostawić swojego chłopaka, a teraz sama już
nie wiem.
-
Świetnie mi się tu z tobą rozmawia, ale chyba powinniśmy wrócić
do reszty. - Uśmiechnąłem się.
-
Masz rację. - Odwzajemniła mój uśmiech. Wyszliśmy z mojego
gabinetu i poszliśmy od razu do jadalni. Myślałem, że gdy tam
wejdę zastanę grobową ciszę, było jednak wręcz przeciwnie.
Sasuke i Ino dyskutowali o czymś bardzo namiętnie z Kimiko.
- O,
Sakura, widzę, że znalazłaś mojego męża, gdzie byłeś
kochanie? - Haruno usiadła na swoje miejsce, postąpiłem tak samo.
-
Poszedłem zadzwonić do rodziców.
-
Kuschina chciała od ciebie coś ważnego?
-
Nie, po prostu chciała porozmawiać, namawiała mnie, żebyśmy ich
odwiedzili, co ty na to? - Spytałem z cichą nadzieją, że się
zgodzi.
-
Kochanie, porozmawiamy o tym później. A teraz powiedzcie mi, jak
układa się wam współpraca w firmie. - Uśmiechnęła się
szeroko. Sasuke spojrzał się na mnie sygnalizując w ten sposób,
żebym wymyślił jakąś dobrą odpowiedź.
- Tak
jak zawsze, są wzloty i upadki. - Odpowiedziałem wymijająco.
- No
dobrze, wiem, że raz jest dobrze, a raz źle. Pytam się, jak się
układa na obecną chwilę. - Spojrzałem na Sasuke. Nie chciałem
okłamywać Kimiko, nie lubiłem tego robić. Prawie zawsze byłem z
nią całkowicie szczery.
-
Kimiko, pochodzisz z bogatej rodziny? Czy dopiero po małżeństwie
stałaś się miliarderką? - Spytała niewinnie Sakura. Zanotowałem
sobie w głowie, że muszę potem jej za to podziękować.
-
Pochodzę z bogatej rodziny, ale Naruto ma teraz więcej pieniędzy
od mojego ojca. - Uśmiechnęła się, a ja pomyślałem, że
zdecydowanie się myli. Jej ojciec dysponuje teraz większą sumą
niż mogłaby sobie wyobrazić. Na chwilę obecną nie jestem na
razie miliarderem i nie wiem jak powiedzieć to Kimiko. Wieczór
minął nam szybko. Rozmawialiśmy o wszystkim trzymając z daleka
temat o fabryce. Kiedy moja żona zaczęła o niej rozmawiać, ktoś
zawsze zmieniał efektywnie temat. Byłem zdziwiony, iż Ino ani razu
nie pokłóciła się z Kimiko. Będę musiał jej później za to
podziękować.
- Czy
ktoś może mi powiedzieć, która jest godzina? Bo jak zwykle
naładowałam sobie telefon, ale go nie wzięłam. Moja skleroza
przekracza wszystkie możliwe granice. - Powiedziała Ino. Sasuke
wyjął telefon i spojrzał na wyświetlacz.
-
Wpół do dwunastej.
-
Przepraszam przystojniaczku, ale muszę już wracać do domu. Skoro
jutro spotykamy się w firmie to muszę porządnie się wyspać.
- Ja
też będę się zbierała. - Sakura posłała do mnie swój
najsłodszy uśmiech.
- Mam
rozumieć, że Sasuke również. - Uśmiechnąłem się. - Odprowadzę
was do drzwi. - Każdy z moich przyjaciół podszedł do Kimiko i się
z nią pożegnał.
-
Poczekam kochanie na ciebie w sypialni. - Zwróciła się do mnie
moja żona. Kiwnąłem głową i wyszedłem z przyjaciółmi na dwór.
Ustaliśmy przed drzwiami.
-
Dzięki Ino, za to, że nie pożarłaś się z Kimiko ani razu tego
wieczoru, no i wam wszystkim również chcę podziękować, za to, że
unikaliście rozmów na temat fabryki.
- Nie
ma za co. Postanowiłam, że spróbuję być miła, no i się udało.
Tylko się nie przyzwyczajaj, bo nadal jej nie lubię. - Podszedłem
do Ino i dałem jej buziaka w policzek. - Do zobaczenia jutro.
- Nie
wyśpię się przez tą waszą zafajdaną kolację. - Uśmiechnęła
się.
-
Trudno. - Odpowiedziałem i podszedłem do Sakury. - Jeszcze raz za
wszystko dziękuję i do zobaczenia jutro. - Pocałowałem ją w
policzek.
- Do
mnie nawet nie podchodź. - Usłyszałem głos Sasuke.
-
Nawet nie miałem zamiaru. Buziaka ode mnie dostają tylko i
wyłącznie piękne kobiety, a nie taki brzydal jak ty. -
Uśmiechnąłem się zaczepnie. Sasuke podał mi dłoń. Chwyciłem
ją.
- Do
zobaczenia młotku. - Puścił moją rękę.
-
Narka. - Patrzyłem na nich do czasu gdy zniknęli w ciemności.
Wszedłem do domu i powędrowałem od razu do sypialni. Kimiko leżała
już w łóżku. Poszedłem do toalety. Umyłem się, przebrałem w
krótkie spodenki i wyszedłem z łazienki. Położyłem się do
łóżka.
-
Kimiko śpisz? - Zapytałem, ale nie dostałem odpowiedzi. Zacząłem
szukać rozwiązania na moje kłopoty finansowe. Byłem za bardzo
zmęczony, żeby coś wymyślić, więc postanowiłem, że martwić
się o to będę jutro, a teraz położę się spać.
***
Obudziły
mnie natarczywe promienie słońca. Powoli otworzyłem oczy.
Przekręciłem głowę w lewą stronę w celu znalezienia wzrokiem
Kimiko. Nie znalazłem jej. Pewnie zeszła już na śniadanie.
Spojrzałem na zegare, który wskazywał ósmą dziesięć. Nie wiem
po co moja żona wstaje tak wcześnie, przecież nigdzie nie pracuje.
Poszedłem do łazienki. Umyłem się i ubrałem w czarne spodnie i
granatową koszulę. Zszedłem na dół do jadalni, zobaczyłem, że
Kimiko je śniadanie.
-
Dzień dobry kochanie. - Uśmiechnąłem się i do niej podszedłem.
-
Cześć, idziesz do pracy? - Spytała.
-
Tak. - Pocałowałem ją w usta i usiadłem obok.
-
Zjesz w domu?
-
Tak.
-
Dziwne, bardzo dziwne.
- Co
jest dziwnego w tym, że chcę zjeść śniadanie w towarzystwie
mojej kochanej żony?
-
Nic, tylko zazwyczaj jesz w pracy. - Nadziałem na widelec kawałek
jajecznicy i wsadziłem do buzi. Przeżułem i przełknąłem.
-
Tak, bo zazwyczaj się nie wyrabiałem, a dopiero jest ósma
trzydzieści, więc na pewno zdążę.
- O
której dzisiaj wracasz do domu?
-
Późno, gdzieś tak około dwudziestej czwartej. Czemu się pytasz?
- Tak
z ciekawości.
- Do
zobaczenia później. - Wstałem od stołu, pożegnałem się z
Kimiko i wyszedłem z domu. Wsiadłem w samochód i pojechałem do
pracy.
***
Dzień
minął bardzo szybko, nastała noc. Była godzina dwudziesta druga
dziesięć, kiedy wszyscy weszliśmy do windy postanowiłem przerwać
ciszę.
-
Sasuke, myślisz, że to dobry pomysł, iż kończymy wcześniej niż
mieliśmy? Jutro mamy inspekcję.
-
Spokojnie Naruto, wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Prawda
Sasuke? - Spytała Sakura.
-
Pewnie, ja z Ino wszystkiego dopilnujemy. Ty jutro masz wolne. I tak
za dużo bierzesz sobie na głowę. - Odpowiedział. - Sakura, ty też
możesz jutro nie przychodzić. - Dodał.
-
Okey, dzięki. Na pewno skorzystam z tej propozycji. - Otworzyła się
winda, pożegnaliśmy się i każdy wrócił do swojego domu.
Zatrzymałem się przed wielką willą, wysiadłem z samochodu i
wszedłem do środka po cichu, żeby nie obudzić Kimiko. Była
godzina dwudziesta druga trzydzieści, więc moja żona mogła już
spać. Wszedłem po cichu na schody. Usłyszałem dziwne odgłosy
dochodzące z naszej sypialni. Podszedłem do drzwi i lekko je
uchyliłem. Nie mogłem uwierzyć w to, co tam zobaczyłem. Cholera!
Byłem taki głupi. Na łóżku leżała naga Kimiko i ten głupi
Arata. Wszedłem do środka. Wszędzie były porozstawiane świeczki.
-
Świetnie się bawisz!? - Arata i Kimiko odskoczyli od siebie jak
oparzeni. Patrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem. - Mnie
posądzałaś o zdradę, a sama co robisz!? Żebyś miała jasność,
między nami wszystko skończone! Nie mogę uwierzyć! Dałem ci
wszystko! Moją miłość, czas, siebie, a ty mnie tak po prostu
zdradziłaś! Nie chcę cię znać.
-
Naruto! Poczekaj, to nie tak! Ja cię kocham! - Zasłaniała się
kołdrą.
-
Mówiłaś, że to mnie kochasz. - Odezwał się Arata.
-
Zamknij się! - Wrzasnęła. Stałem odwrócony do niej tyłem.
Miałem spuszczoną głowę, a po polikach spływały mi łzy. Nie
chciałem, żeby widziała, że płaczę.
-
Naruto, proszę. Porozmawiajmy. - Powiedziała drżącym głosem.
-
Nie, ja nie mam ci nic do powiedzenia. - Zdobyłem się na to, żeby
mój głos brzmiał normalnie.
-
Proszę, ja cię kocham!
- Ty!
Ty mnie kochasz?! Nie pogrążaj się. - Otarłem łzy i odwróciłem
się do niej przodem. Pokręciłem głową z rezygnacją. - Chcę
rozwodu. Jesteś zwykłą dziwką, która puszcza się na lewo i
prawo. Powtarzam, między nami wszystko skończone. - Wyszedłem z
sypialni i szybko schodziłem po schodach. Słyszałem jak za mną
wybiegła i krzyczała moje imię. Wszedłem do samochodu i
odjechałem. Nie wiedziałem gdzie mam pojechać. Sasuke pewnie śpi
u Ino, a ja nie chcę im przeszkadzać. Odkręciłem muzykę na cały
regulator, żeby spróbować o tym nie myśleć. Nie wiem nawet,
kiedy znalazłem się pod domem Sakury, spojrzałem na zegarek, było
już po dwudziestej trzeciej. Świetnie, jeszcze do tego się
rozpadało. Wyszedłem z samochodu i podszedłem pod drzwi domu
Sakury. Zdobyłem się na odwagę i zapukałem. Słyszałem jej
kroki. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Haruno w
białej bluzce na ramiączka i szarych luźnych spodenkach...
******
Ohayo!
Witajcie Kochani! Dodajemy Wam one-shota. Mamy nadzieję, że się
spodoba. Jest podzielony na części, bo wyszedł bardzo długi :D
Nie wiemy jeszcze kiedy będzie dodana kolejna notka, ale mamy
nadzieję, że niedługo :D Okey, na początku one-shot miał wyjść
z tragicznym końcem, ale nam się odmieniło i będzie z happy endem
:D Obiecujemy, że napiszemy jeszcze coś smutnego, ale nie wiemy
kiedy, bo musimy się przygotować do napisania czegoś takiego :D
Mamy nadzieję, że nasi czytelnicy nas nie opuścili. Pozdrawiamy
Paula i Patty.
zajebiste nie bede nic mowic wiecej zajebiste
OdpowiedzUsuńnotka bardzo mi się spodobała i nie mogę się doczekać jej kolejnej części
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na moim blogu pieczecprzeznaczenia.blog.pl
OdpowiedzUsuńnotka jest na prawde zajebista już nie mogę się do czekać next do dajcię szuopko cześć drugą pozdrawiam i zycze weny dużo weny
OdpowiedzUsuńNotka świetna, bo w Waszym wykonaniu :D Ino udająca, że pracuje, a tak naprawdę grała w simsy mnie rozśmieszyła. Nawiązując do Yamanaki to jej teksty mnie rozwalają :D Czytałam prawie całą notkę z uśmiechem na twarzy. Głupio musiałam wyglądać kiedy się tak szczerzyłam do komputera :D Ta Kimiko jest żałosna, a Sakura słodka *-* Mam nadzieję, że Naruto będzie z Sakurą :D Biedny blondasek musiał przeżyć taką traumę, a tak się starał uratować swoje małżeństwo :( Z niecierpliwością czekam na kolejną część one-shoota, tak jak i na kontynuację głównego opowiadania :D Życzę dużo weny i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWasza oddana czytelniczka Juki
Bardzo fajnie to wymyśliłyście. Z Naruto jaki dżentelmen awww *_* Pozdrawiam i kiedy kolejna część błagam dajcie tak na czwartek :)
OdpowiedzUsuńNie wiemy, czy na czwartek się wyrobimy. Jeszcze musimy dokończyć, bo wyszło nam jej bardzo dużo :D Musicie być cierpliwi, ostatnio mamy dużo nauki. Wakacje niestety się skończyły :( Uwierzcie, że chciałybyśmy siedzieć w domu i pisać dla was notki niż siedzieć na lekcjach :D No cóż postaramy się wstawić jak najszybciej. Pozdrawiamy Paula i Patty.
UsuńŚwietna notka
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga NaruHina w postapokaliptycznym świecie
http://narutokonohaschool.blog.pl/
One shot naprawde świetny! Rly, chyba lepszego jak dotad nie czytalam. Macie naprawdę swietne pomysly.
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepna część bo jestem bardzo ciekawa jak to dalej się potoczy.
Pozdrawiam i życzę masy pomyslow ;)
Ej, kiedy nowy one shot-----> druga część ?
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńCiekawie sie zapowiada:D Biorę sie za kolejne części:D
Pozdrawiam
Ukyo