Zamieram, bo
przed sobą, obok łóżka widzę dziewczynę. Jest strasznie chuda i
zaniedbana. Ma porwane ubrania i tłuste włosy. Przypomina mi kogoś.
W dłoni trzyma broń. Cholera, czy zamierza mnie zabić?
Odwraca się w moją
stronę i od razu już wiem kim jest.
- Aika, co tu robisz? -
Zdobywam się na spokojny i opanowany ton głosu, chociaż jestem
cholernie wystraszona. Dziewczyna się uśmiecha, broń ma opuszczoną
wzdłuż linii ciała.
- Przyszłam do Naruto,
chciałam z nim porozmawiać. - Odpowiada.
- On cię szuka. - Do
moich uszu dociera przeraźliwy śmiech.
- Mnie? Nie żartuj sobie,
nie zależy mu na mnie. - Siada na łóżko. - Za to na tobie bardzo.
- Przeszywa mnie wzrokiem. Po ciele przechodzą mi ciarki.
- Po co ci ta broń? -
Pytam w końcu. Od czasu, kiedy tutaj weszłam nie zrobiłam żadnego
kroku. Aika się uśmiecha.
- Miałam zamiar cię
odwiedzić, ale w domu ciebie nie było. Za to widzę, że się tutaj
wprowadziłaś. Widziałam twoje ubrania. - Wskazuje głową na szafę
z uśmiechem.
- Naruto potrzebował
opieki po wypadku. - Odpowiadam. - Po co mnie szukałaś? - Zmieniam
temat.
- Kupiłam to cacko, żeby
cię zabić. - Moje ciało sztywnieje na te słowa, przełykam ślinę.
- Dlatego właśnie cię
szukałam. - Wstaje z łóżka z uśmiechem, ale po chwili robi się
smutna.
- Chcę cię Sakura zabić,
za to, że mi go zabrałaś. Może wtedy mój ból minie. Nie mogę
bez niego żyć. - Po jej poliku toczy się łza. Wyciera ją dłonią.
- Nie zabrałam ci go. -
Mówię prawdę, bo przecież Naruto zawsze był mój.
- Też tak mówił. -
Uśmiecha się i podnosi broń.
- Co ja mam teraz zrobić?
- Pyta. - Nie lubię cię, dlatego chcę cię zabić, ale z drugiej
strony... coś mnie powstrzymuje.
- Aika, strata chłopaka
to nie jest powód, żeby zabić człowieka i trafić za to za
kratki. Naprawdę tego chcesz? - Próbuję ją przekonać. Staram
się, żeby mój głos nie drżał. Cholernie się boję i
chciałabym, żeby był tutaj Naruto. Aika odwraca się do mnie tyłem
i chwyta się za głowę. Wypuszcza głośno powietrze. Z powrotem
staje do mnie przodem, uśmiecha się. Jej uśmiech jest
przerażający. Do moich uszu dociera dźwięk otwieranych drzwi.
Powoli odwracam głowę do tyłu. W drzwiach widzę zmęczonego
Naruto, który na mój widok się uśmiecha. Jednak, kiedy wchodzi
głębiej i dostrzega Aikę od razu widać w jego oczach panikę i
strach. Stoi w miejscu i się nie rusza. Patrzy na nią z
przerażeniem. Po chwili wraca mu zdrowy rozsądek i zamyka za sobą
drzwi. Staje przede mną, próbuje osłonić mnie swoim ciałem.
- Aika? Co ty tu robisz?
Wiesz, że szukają cię rodzice? Martwią się o ciebie. - Próbuje
nawiązać z nią normalną rozmowę. Dziewczyna stoi z uśmiechem.
- Chciałam porozmawiać,
ale zjawiła się ona. - Pokazuje na mnie pistoletem.
- O czym chciałaś
porozmawiać? Jestem cały twój i cię słucham. Tylko mam pytanie,
po co ci broń? - Naruto jest opanowany i próbuje wyciągnąć z
niej informacje.
- Broń kupiłam, żeby
zabić Sakurę. Chciałam porozmawiać o nas. - Odpowiada z szalonym
uśmiechem. Mimo, że Aika wydaje się szalona, to tak naprawdę nie
jest. Ona wie, co robi. Jest świadoma każdego swojego czynu. Widzę
jak ciało Naruto sztywnieje na pierwsze zdanie.
- Czemu chcesz ją zabić?
- Pyta wciąż spokojny.
- Bo wszystko zniszczyła.
- Możemy porozmawiać w
cztery oczy? Sakura nie musi być świadkiem naszej rozmowy. -
Stwierdza. Aika zastanawia się z uśmiechem.
- Boisz się, że ją
zabiję. - Stwierdza.
- Nie. Mylisz się, bo
wiem, że nie byłabyś zdolna do czegoś takiego. Po prostu nie
chcę, żeby ktoś wtrącał się do naszych spraw. Rozumiesz? -
Usiłuje ją przekonać.
- No dobrze, niech
wyjdzie. - Mówi po chwili. Naruto odwraca się w moją stronę.
Widzę, że jest przerażony. Nie z tego powodu, że się boi o swoje
życie. Po prostu boi się o mnie.
- Wyjdź. - Mówi szeptem.
Jego słowa są przeznaczone tylko dla mnie.
- Ale... - Protestuję.
- Sakura, wyjdź. -
Warczy. Jest wkurzony, dlatego nie zamierzam z nim dyskutować.
Odwracam się w stronę drzwi i po chwili wychodzę. Naruto zostaje z
nią sam. Mimo tego, że kazał mi iść, nie spełniam jego żądania.
Ciekawość bierze nade mną górę i podsłuchuję ich rozmowę. Nie
boję się o niego, bo wiem, że ona go kocha i nie zrobi mu krzywdy.
- Powiedz mi, kochasz ją?
Bardziej niż mnie? - Pyta.
- Aika, posłuchaj...z
Sakurą dzielimy wspólną przeszłość. Po prostu kocham ją od
dawna, rozumiesz?
- A mnie? Kochasz?
- Nie mogę ci tego
powiedzieć. Wiem na pewno, że nie jesteś mi obojętna. Martwiłem
się o ciebie. - Jego ton głosu jest tak czuły, że od razu robi mi
się dziwnie. Może on ją kocha? A do mnie może czuje tylko pociąg
seksualny i jest ze mną z jakiegoś dziwnego i niewytłumaczalnego
powodu?
- Naprawdę się
martwiłeś? - Słysząc po głosie wiem, że jest szczęśliwa.
- Naprawdę, możesz oddać
mi tą broń? - Pyta. Przez chwilę nic nie słychać.
- Chciałam ją tylko
nastraszyć. - Do moich uszu dociera jej płacz.
- Ciii, wiem. Nie płacz,
zapomnijmy o tym. Nie zgłoszę tego, ale musisz wrócić do
rodziców. - Wiem, że ją przytula. Nie mogę dłużej tego słuchać,
więc idę na dół. Kto by pomyślał, że Sakura Haruno może być
taka przygnębiona? Nie powiem nic mamie Naruto, bo nie chcę, żeby
się martwiła. Nie mogę powiedzieć, że Aika przyszła z bronią,
bo chciała mnie zabić. Wchodzę do salonu. Saki i jej mama siedzą
na kanapie. Podchodzę do nich.
- Naruto cię szukał. -
Mówi uśmiechnięta kobieta.
- Wiem, jest na górze. -
Odwzajemniam jej ciepły uśmiech.
- Coś się stało? Jesteś
jakaś smutna. - Pyta moja spostrzegawcza przyjaciółka.
- Nic się nie stało. Po
prostu źle się czuję. - Odpowiadam i siadam przy Saki.
- Wy tu sobie dziewczynki
siedźcie, a ja idę z twoją mamą na zakupy Sakura. - Zwraca się
do mnie z uśmiechem.
- Ostatnio wychodzicie
bardzo często. - Zauważam.
- To nie nasza wina. -
Chichocze. - Mama Ino jest zakupoholiczką, musimy dotrzymać jej
towarzystwa. - Uśmiecha się. Całuje nas w policzki, co jest bardzo
miłe i wychodzi.
- Do potem kochane. -
Zdąża krzyknąć. Czuję dłoń Saki na mojej nodze. Patrzę na
nią.
- No stara, teraz to się
nie wywiniesz. Mów co ci jest.
- Nic, po prostu...
- Nie mów, że wciąż
się spóźnia i to dlatego jesteś taka smutna. - Przerywa mi z
uśmiechem.
- To też. - Odpowiadam
szczerze.
- Jeżeli jesteś w ciąży
to musicie jak najszybciej wziąć ten ślub.
- Saki, ciszej! - Uciszam
ją, nie chcę, żeby każdy w tym domu wiedział, że prawdopodobnie
mogę być w ciąży.
- No co, mówię prawdę.
Nie cieszyłabyś się, gdybyś była w ciąży?
- Nie wiem. Nie chcę mieć
na razie dzieci, nie nadaję się na matkę. Chciałabym najpierw
nacieszyć się Naruto. - Stwierdzam.
- To żaden problem, ale
musisz jak najszybciej się dowiedzieć. A co jest drugim powodem?
- Na górze jest Aika. -
Odpowiadam. Jej mogę powiedzieć, dziwnie bym się czuła, gdybym
tego nie zrobiła. To moja przyjaciółka. Widzę zdziwienie i szok
malowane na twarzy Saki.
- Jak to? Jest z Naruto? -
Pyta zaskoczona.
- Mhm, tobie powiem, ale
nie mów nic Pani Kushinie, bo będzie się martwiła. - Czekam aż
Saki kiwnie głową na potwierdzenie, że nic nie powie. Biorę
głęboki oddech.
- Przyszła tu z bronią.
Podobno szukała mnie w domu, chciała mnie zabić. - Mówię to, co
wiem. Saki jest zszokowana.
- Jesteś pewna? Czy to na
pewno Aika? - Dopytuje.
- Widziałam ją, stała
naprzeciwko mnie z pistoletem. - Odpowiadam.
- Nie mogę w to uwierzyć.
Mimo tego, że czasami zachowywała się jak suka to nie
spodziewałabym się po niej nigdy, że może kogoś zabić. - Mówi
zaskoczona.
- Czasami ludziom
przychodzą różne głupoty do głowy. - Widzę jak Saki w jednym
momencie robi się smutna.
- Cholera, nawet cię nie
zapytałam. Nic ci się nie stało? Nie zrobiła ci nic? - Pyta i
dokładnie mnie ogląda. Posyłam jej uśmiech.
- Nic mi nie jest. -
Odpowiadam. Do naszych uszu dochodzi dźwięk kroków, które
dochodzą ze schodów. Nie mam ochoty jej oglądać, Naruto chyba
też. Może jestem w ciąży? Od tygodnia mam wahania nastrojów i
nie zachowuję się jak ja. Marszczę czoło i robię niezadowoloną
minę.
- Nie chcesz tu być? -
Pyta zauważając mój nastrój.
- Nie bardzo. - Kiwam
głową na potwierdzenie moich słów.
- Idź do Pani Kaho, a
ja... zajmę się Naruto. Niech zrobi ci herbatki, dobrze podziała
na dzidziusia. - Uśmiecha się, a ja uderzam ją lekko w ramie.
- Głupia jesteś, jeszcze
nawet nie wiem, czy jestem w ciąży. - Przypominam coś sobie i
jestem przerażona.
- O co chodzi? - Pyta
Saki.
- Test. - Odpowiadam.
Dziewczyna jest zdziwiona.
- Co test? - Nie rozumie
co do niej mówię.
- Robiłam dzisiaj i
zapomniałam wziąć z łazienki Naruto. - Odpowiadam.
- Nie może go znaleźć.
- Dopowiadam. Panikuję, Uzumaki nie może go znaleźć. Najpierw
sama chcę mieć pewność. Widzę uśmiech na ustach Saki.
- Spokojnie, pójdę i
zobaczę wynik. Powiadomię cię. - Mówi i wstaje z kanapy, robię
to samo.
- Jeżeli nie chcesz się
z nimi spotkać to radziłabym już iść. - Stwierdza i idzie w
kierunku schodów.
- Naruto pewnie odwiezie
ją do domu. - Mówię niezadowolona.
- Czy ty jesteś
zazdrosna? - Posyła mi szatański uśmiech.
- Nie. - Kłamię i idę w
kierunku kuchni, wchodzę do pomieszczenia i siadam przy blacie. Pani
Kaho stoi do mnie tyłem, ale po chwili się odwraca. Uśmiecha się
do mnie.
- Czego potrzebujesz
dziecinko? - Pyta z troską.
- Napiłabym się herbaty.
- Odwzajemniam jej ciepły uśmiech.
- Ciężki dzień?
- Tak jakby. - Wzdycham.
- Pokłóciłaś się z
Naruto? - Pyta.
- Nie, broń Boże. -
Odpowiadam z uśmiechem. Nie czuję się dobrze z tym, że był dla
mnie taki oschły i władczy. Nigdy bym się po nim tego nie
spodziewała. Rozumiem, że chciał mnie wtedy obronić, ale nie w
taki sposób.
- To dobrze. - Podaje mi
herbatę i siada naprzeciwko mnie. - Wyznaczyliście już datę
ślubu? - Uśmiecha się. Ta kobieta jest najmilszą i najbardziej
troskliwą osobą na całym pieprzonym świecie.
- Nie, jeszcze nie. -
Odpowiadam.
- Mój chłopczyk mówił,
że chce wziąć z tobą ślub najszybciej jak to możliwe. - Jestem
naprawdę zdziwiona. Nie spodziewałam się, że Naruto chciałby aż
tak szybko zakuć się w kajdanki małżeństwa.
- Naprawdę? - Nie
dowierzam.
- Jak najbardziej. -
Uśmiecha się. Piję herbatę, czuję jak ciepło przelewa się
przez mój przełyk aż do brzucha. Mogę wyczuć również napięcie,
które wzrasta z każdą sekundą. To stres i zdenerwowanie. Muszę
wiedzieć, czy jestem w ciąży.
- Dziękuję za herbatkę,
wezmę ją ze sobą. - Mówię z uśmiechem i wstaję z kubkiem w
dłoni.
- Nie ma za co dziecinko.
- Wychodzę z kuchni i kieruję się w głąb domu. Na środku salonu
spotykam się z Saki. Jest zaskoczona. Staję naprzeciwko niej.
- I co? - Pytam
zniecierpliwiona. Saki stoi i nic nie mówi.
- No powiedz w końcu. -
Ponaglam ją.
- Sakura... test jest
pozytywny. - Nie docierają do mnie jej słowa.
- Jesteś... w ciąży. -
Dopowiada widząc niezrozumienie na mojej twarzy. Puszczam z dłoni
kubek, który rozbija się o podłogę. Nie... to niemożliwe, nie
mogę być w ciąży. Nie teraz, nie nadaję się na matkę...
Cholera...
- Jesteś... jesteś
pewna? - Wypowiadam te słowa z trudnością.
- Tak, jestem pewna.
Sakura, nie cieszysz się? - Pyta zaskoczona.
- N-nie, nie o to chodzi.
Saki, ja się nie nadaję na matkę. - Mówię i czuję jak po
policzkach ciekną mi łzy. Moja przyjaciółka mnie obejmuje.
Opieram głowę na jej ramieniu i mocno ją przytulam.
- Sakura kochanie,
gwarantuję ci, że będziesz świetną matką. - Po jej głosie mogę
poznać, że się uśmiecha.
- Nie możesz być tego
pewna. Jestem osobą, która uwielbia rozrywkę, nie widzę się w
roli troskliwej matki. - Płaczę i mówię to co myślę.
- Jestem pewna kochanie.
Jesteś również najbardziej wspaniałą i czułą osobą na całym
świecie.
- Co pomyślą sobie o
mnie wasi rodzice? - Pytam zrozpaczona.
- Ciąża przed ślubem
nie jest przecież niczym strasznym w dwudziestym pierwszym wieku. -
Czuję, że przyjaciółka ciągnie mnie za rękę na górę.
Wchodzimy po schodach i idziemy do sypialni Naruto. Otwiera drzwi i
sadza mnie na łóżko. Siadam po turecku i opieram się o zabudowę
plecami, chwytam w dłonie poduszkę i się nią bawię. Ciągam
nosem. Widzę, że Saki siedzi naprzeciwko mnie.
- Może i tak, ale ludzie
będą mówić, że Naruto bierze ze mną ślub ze względu na
dziecko. Zszarpie to waszej rodzinie reputację.
- Od kiedy przejmujesz się
ludźmi? - Pyta z uśmiechem.
- Nie wiem, to wszystko
przez to. - Kładę dłoń na moim brzuchu, rośnie tam mała
istotka. Dziecko.
- Mam wahania nastroju. -
Mówię widząc spojrzenie Saki, która nie załapała o co mi
chodzi.
- Sakura? Dlaczego
płaczesz? - Słyszę głos Naruto. Super, jeszcze tego brakowało.
Nie mam odwagi podnieść na niego wzroku, więc zawieszam go na
moich dłoniach, które nerwowo tarmoszą róg poduszki.
- Ekhem, powinnam was
zostawić. Sakura, powiedz mu. - Czuję jak Saki wstaje z łóżka, a
na jej miejscu siada Naruto. Jest znacznie cięższy, dlatego materac
bardziej się ugina. Czuję jego nieziemski zapach. Nigdy nie mogę
się przez to skupić i myślę wyłącznie o jednym. Taki efekt daje
żel pod prysznic i perfumy, zmieszane z jego własnym zapachem.
- To przeze mnie? - Pyta.
Nie mogę nic z siebie wydobyć.
- Jeżeli tak to
przepraszam. Nie chciałem... Cholera, kiedy ją zobaczyłem z tym
cholernym pistoletem to myślałem tylko i wyłącznie o tym, żebyś
opuściła to pomieszczenie jak najszybciej. Nie chciałem być dla
ciebie taki szorstki. - Co mi jest, że nie mogę na niego spojrzeć? Czy aż tak bardzo martwię się tym jak zareaguje na wiadomość,
że zostanie ojcem? Słyszę jego zrezygnowane westchnięcie.
- Sakura, proszę cię. -
Kładzie zimną dłoń na mój podbródek i podnosi moją głowę do
góry, zmuszając mnie tym samym, żebym na niego patrzyła. Po moich
policzkach toczą się łzy. Naruto ma na ustach leciutki uśmiech.
- To przeze mnie? - Kręcę
przecząco głową. Naruto podsuwa się do mnie bliżej i mnie
obejmuje.
- Chodź tu. - Mówi i
przytula mnie mocniej. Twarz skrywam w zagłębieniu jego szyi.
- Dlaczego jesteś smutna?
- Próbuje innego sposobu, aby wyciągnąć ze mnie chociażby jedno
słowo. Nie mogę dłużej się nie odzywać, zapewne jest to dla
niego katorgą.
- Bo muszę ci coś
powiedzieć i boję się twojej reakcji. - Odsuwa się ode mnie z
przerażeniem.
- O co chodzi?
- Nie zdradziłam cię. -
Mówię spodziewając się tego, że o to mu chodzi. Na jego twarzy
gości ulga spowodowana moimi słowami.
- Więc słucham, o co
chodzi? - Ponawia pytanie. Biorę kilka głębszych wdechów.
- Pamiętasz noc, którą
razem spędziliśmy? Byłeś jeszcze wtedy z Aiką. - Zaczynam.
- Pamiętam doskonale. -
Uśmiecha się.
- No właśnie, nie
zabezpieczyliśmy się. - Kontynuuję.
- Chcesz mi powiedzieć,
że... - Patrzy na mój brzuch.
- Tak Naruto, jestem w
ciąży. - Mówię na jednym tchu, chłopak chwilę nic nie mówi.
Czekam na jego reakcję. Ta cisza mnie denerwuje, cholernie.
- Powiedz coś. - Szepczę.
Na usta Naruto wkrada się uśmiech. Obejmuje mnie mocno, jestem
zaskoczona jego reakcją.
- Będziemy mieli
dziecko?! - Dopytuje.
- Tak. - Odpowiadam.
- To najlepsza wiadomość
jaką mogłem dzisiaj usłyszeć. - Jego uścisk staje się
mocniejszy.
- Cieszysz się? - Pytam.
- Cholernie się cieszę.
Sakura, będziemy mieli dziecko. - Odsuwa się i mnie całuje. Jego
jeden pocałunek wystarcza, żebym zaczęła czuć pełnię
szczęścia. Cieszę się, że będziemy mieć dziecko, naprawdę.
Boję się tylko, że nie sprostam zadaniom przydzielonym matce. Nie
widzę siebie w tej roli. Przebieranie pieluch, wstawanie w nocy...
To nie moja bajka. Jeżeli będę miała przy sobie Naruto... może
jednak się uda.
- Bałaś się, że się
zdenerwuję? - Pyta i na mnie patrzy.
- Nie. Jestem po prostu
rozchwiana emocjonalnie. Najpierw Aika, potem dowiedziałam się, że
jestem w ciąży...
- Pozostaje nam ustalić
datę ślubu, co powiesz za dwa dni? - Jestem zaskoczona jego
pomysłem. Mimo tego się uśmiecham, ja też chcę go mieć na
wyłączność jak najszybciej.
- Zgoda, mówimy twoim
rodzicom? - Pytam.
- Pewnie! Mama i Daiki
będą zachwyceni. - Uśmiecha się. - Nie martw się, poradzimy
sobie.
Dziesięć lat
później...
Oczami Naruto;
- Kochanie! Pośpieszcie
się! - Krzyczę do moich kobiet, to znaczy Saki, Sakury i mamy.
- Chwila, ubieraj tą
choinkę jak już się za to zabrałeś! - Odkrzykuje Saki. Jak
zwykle lubi mnie drażnić.
- Co one tam robią? -
Pytam Konosuke. - Miały nam pomóc. - Narzekam i biorę kolejną
bombkę w dłoń, którą wieszam na choince.
- Nie wiem. Może
plotkują. - Konosuke z uśmiechem bierze w dłonie łańcuch, który
po chwili wiesza na choince.
- Po nich można
spodziewać się wszystkiego. - Stwierdzam z uśmieszkiem.
- Tato, długo mam jeszcze
ich pilnować? Mam iść do cioci Ino. Obiecałem Satomi, że pouczę
ją matematyki. Niedługo ma sprawdzian, który ma zaliczyć, a
kompletnie nic nie rozumie. - Patrzę na wejście do salonu.
Dostrzegam dziesięcioletniego chłopca, który opiera się o ścianę
plecami. Na ustach ma szeroki uśmiech. Ubrany jest w jeansowe
spodnie i zwykłą białą koszulkę. Na nadgarstkach ma czerwone
bransoletki, a na szyi wisiorek w kształcie ostrza katany. Nie wiem
skąd ten wzór, ale mi się podoba.
- Widzę, że uczysz go
podrywać laski od najmłodszych lat. - Mówi Konosuke z zadziornym
uśmiechem.
- Ja nie muszę ich
podrywać wujku, one przychodzą do mnie same. - Odpowiada Minato. Na
jego słowa szeroko się uśmiecham.
- Głupio ci Konosuke?
Dziesięciolatek cię przegadał. - Pytam z uśmiechem mojego brata.
Mój syn nie jest zadufanym w sobie frajerem. Szanuje wszystkich
ludzi - tego, muszę przyznać, nauczył się ode mnie. Jestem z
niego dumny. Uwielbia dogadywać Konosuke, z czego się cieszę, bo
czasami trzeba utrzeć mu nosa. Z charakteru przypomina mnie, a z
wyglądu mogę stwierdzić, że jest mieszany. Ma krótkie blond
włosy, które zawsze są idealnie ułożone i niebieskie oczy. Muszę
przyznać, że są ciemniejsze od moich. Ich kształt jednak
odziedziczył po matce.
- Tato? To jak, mogę iść?
- Jego głos przywraca mnie z powrotem na ziemię.
- Pewnie, tylko wróć
przed dwudziestą drugą. Dobrze? - Uśmiecham się do niego.
- Okey. - Wzdycha i
zamierza już wyjść, ale go zatrzymuję.
- Minato! Jeszcze jedno,
zanieś dziewczynki mamie. - Dopowiadam.
- Nie będzie z tego
zadowolona, bo robi coś z babcią i ciocią Saki. - Ostrzega.
- Wiem. - Uśmiecham się.
- Po prostu je zanieś.
- No dobra, to ty będziesz
miał przesrane. - Wzdycha i wychodzi. Kończymy ubierać choinkę i
siadamy na kanapie w salonie. Konosuke podaje mi drinka w szklance,
którego biorę, a później rozsiada się na fotelu. Upijam łyk
pysznego trunku.
- Tego mi było trzeba. -
Stwierdzam.
- Taaa mi też. - Mówi. Z
Sakurą oprócz syna mamy dwie słodkie córeczki. Są bliźniaczkami.
Mają dwa latka, po mnie odziedziczyły tylko kolor włosów. Ich
reszta to czysta mamusia, kiedy dorosną będą naprawdę piękne.
Uśmiecham się na tą myśl. Czuję ciepłe dłonie, które
zjeżdżają z moich ramion aż do brzucha. Przymykam oczy na to
odprężające uczucie.
- Widzę, że jesteś
spięty. Chyba wiem co poprawiłoby ci nastrój. - Mruczy mi
seksownie do ucha przygryzając jego płatek.
- Uważaj, bo jeszcze
skorzystam. - Uśmiecham się.
- Ekhem, ja tu jestem. -
Odzywa się Konosuke.
- No i? Nic złego nie
robię, próbuję odprężyć męża. - Sakura z uśmiechem siada mi
na kolanach. Obejmuję ją.
- Nie musisz tego robić
na moich oczach. - Konosuke mówi z uśmieszkiem.
- Gdzie Harumi i Haruko? -
Pytam.
- Babcia poszła je
położyć. - Odpowiada z uśmiechem.
- Idę spać. -
Stwierdzam. - Jestem cholernie zmęczony. - Dopowiadam i wstaję na
nogi razem z Sakurą, którą po chwili odstawiam na podłogę.
Całuję ją w usta.
- Gdzie Minato? - Pyta.
- Niedługo powinien być,
poszedł do córki Sasuke. Miał ją uczyć matematyki. - Uśmiecham
się.
- Poczekam na niego. -
Sakura jest bardzo troskliwą matką, która cholernie boi się o
swoje dzieci. Czasami aż za bardzo.
- Jak chcesz. Dobranoc. -
Mówię i ostatni raz ją całuję. Idę na górę do naszej
sypialni. Mieszkamy z moimi rodzicami, bo jest nam tak łatwiej.
Sakura i ja pracujemy, więc mama zajmuje się dziećmi. Wchodzę do
pokoju i zmierzam do łazienki. Biorę szybki prysznic i myję zęby.
Wciągam na siebie szorty i wychodzę z łazienki. Podchodzę do
drzwi, które umieszczone są w naszej sypialni. Prowadzą do pokoju
dziewczynek. Wchodzę do niego i zostaję słodki widok, moje dwie
kruszynki już śpią. Są w jednym łóżeczku. Podchodzę do nich i
delikatnie składam pocałunki na ich główkach. Odsuwam się od
nich i po cichutku kieruję się z powrotem do sypialni. Zastaję w
niej Sakurę, która szuka czegoś w nocnej szafeczce. Podchodzę do
niej i obejmuję ją w pasie. Moja żona odwraca się do mnie i wtula
w moje ciało.
- Wrócił? - Pytam.
- Mhm. - Sakura zaczyna
całować moją szyję. Przez moje ciało przechodzą dreszcze.
- Co robisz? - Mówię z
uśmiechem.
- Odprężam cię. -
Stwierdza między pocałunkami. Czuję jak zasysa moją skórę na
szyi. Jestem pewny, że pojawi się malinka. Zsuwam dłonie wzdłuż
jej ciała i kładę je na biodrach dziewczyny. Sakura wspina się
ustami coraz wyżej. Obsypuje pocałunkami linię mojej szczęki. To
zaczyna się robić coraz bardziej podniecające. Zjeżdżam dłońmi
na jej pupę, którą ściskam. Uśmiecham się, kiedy słyszę ciche
jęknięcie dochodzące z ust Sakury. Dziewczyna kieruje dłonie po
moim brzuchu w górę, dociera na klatkę piersiową, na której
zatrzymuje swoje ciepłe ręce. W końcu wpijam się w jej słodkie
usta. Uwielbiam ją, z nikim innym nie było mi nigdy tak dobrze jak
z nią. Przejeżdżam językiem po dolnej wardze dziewczyny, a ona
rozszerza usta. Dzięki temu wdzieram się do środka. Walczę z jej
językiem o dominację. Czuję jak posuwa swoje ciepłe dłonie po
moim ciele, masuje nimi moje spięte barki. Mruczę pod wpływem tego
cudownego uczucia. Wkładam swoje dłonie pod jej bluzkę. Czuję jej
ciepłe ciało, które się spina na chłód moich rąk. Sakura się
o mnie ociera, co jeszcze bardziej wzbudza we mnie podniecenie.
Chwytam za bluzkę Sakury i w szybkim tempie się jej pozbywam. Stoi
przede mną w czarnym, koronkowym staniku i krótkich jeansowych
spodenkach. Dziewczyna popycha mnie na łóżko z seksownym
uśmieszkiem i siada na mnie okrakiem. Chwyta moje dłonie, które
umiejscawia nad moją głową. Cholernie powoli składa pocałunki na
mojej szyi, przy czym kręci się pupą na moim kroczu. Czuję jak
mój oddech cholernie przyśpiesza. Dłużej nie wytrzymam tych
męczarni. Próbuję oswobodzić ręce, ale mi nie daje.
- Jeżeli zabierzesz ręce
to koniec zabawy. - Uśmiecha się zadziornie.
- Chcę cię dotknąć. -
Mówię prawie szeptem.
- Wiem. - Odpowiada z
uśmiechem. Sakura uwielbia mnie torturować. Przybliża głowę do
mojej szyi i składa na niej pocałunek. Potem wpija się w moje usta
i przygryza moją wargę.
- Jesteś mistrzynią w
uwodzeniu facetów. - Stwierdzam. Słyszę jej słodki chichot.
- Dzięki. - Odpowiada i
puszcza w końcu moje dłonie. Kładę je na jej talii. Sakura wierci
się niespokojnie i ociera się o mnie. Z moich ust wydobywa się
jęknięcie.
- Aż tak jesteś na mnie
napalony? - Pyta z seksownym uśmiechem.
- Jak zawsze. - Odpowiadam
i przewracam ją na plecy, teraz to ja nad nią góruję. Składam
pocałunki na jej szyi. Ręką rozpinam jej guzik w spodniach, które
po chwili ściągam. Sakura dobiera się do moich szortów, kiedy
nagle słyszymy płacz. Moja żona chichocze.
- Może przestanie. -
Uśmiecham się i nasłuchuję. Nastaje cisza, więc z przyjemnością
całuję ją w usta. Po chwili znowu słychać płacz.
- Chyba jednak nie. -
Uśmiecha się do mnie. - Pewnie przyśniło się jej coś złego. -
Stwierdza. Przewracam się na plecy i ciężko oddycham.
- Kto idzie? - Pytam.
- Ty, a ja skorzystam z
okazji, że jestem rozebrana i się wykąpię. - Mówi z uśmiechem.
- Czyli z seksu nici. -
Wzdycham.
- Może jutro. - Pociesza
mnie i całuje w usta. Wchodzi do łazienki, więc zostaję sam. W
sypialni słychać tylko płacz dziecka. Podnoszę się i idę do
pokoju dziewczynek. Zapalam lampkę i podchodzę do łóżeczka.
Widzę zielone oczka, które się we mnie wpatrują. Podnoszę
płaczącą Haruko.
- Cichutko, tatuś już
jest. Ciii już nie płacz złotko. - Tulę do siebie malutką
kruszynkę.
- Obudzisz siostrzyczkę.
- Mówię z uśmiechem. - Cichutko, to tylko zły sen, tatuś jest
przy tobie. - Czuję jak małe rączki obejmują moją szyję.
- Tata. - Słyszę
cichutki, słodki głosik mojej córci.
- Tak, tata. A teraz śpij
kochanie. - Siadam z nią na fotel i mocno obejmuję. Za swoje dzieci
oddałbym życie. Zniszczę każdego gnojka, który się do nich
zbliży. Wiem to na sto procent. Tak właśnie zachowuje się
prawdziwy ojciec.
******
Witajcie Kochani! Notkę dodajemy o dość późnej porze, z tego względu, że nam się nudziło i postanowiłyśmy dokończyć One-Shota :D To już ostatnia część, więc ciekawi nas Wasza opinia, mamy nadzieję, że koniec notki przypadł Wam do gustu. Po prostu miałyśmy taki niespodziewany posmysł na zakończenie :D Czekamy na komentarze i dziękujemy za te pod ostatnią notką, było ich BARDZO DUŻO i jesteśmy za to bezgranicznie wdzięczne, liczymy, że pod tym rozdziałem również pojawi się ich sporo :D Dziękujemy za to, że jesteście. Do następnego! Paula i Patty.
Czekałam na waszą nocie z niecierpliwością :D. I teraz mega jarooommm... Bozie te niezwykłe momenty miłości i tej calutkiej rodzinki uzumaki. Ten one shocik został zakończony z Megaaa klasą. Kawaiiiiii pronarusaku 4Ever!!! <3. Wasz blog był to pierwszy z narusaku jaki przeczytałam, i wasz blog oznaczam #1. Zawsze jego pierwsza czytam co poradzę że tak zajebiście piszecie ;D. Jołek, czekammmmm na one shota kolejnego. Dużo weny życzę ;3
OdpowiedzUsuńCóż nie wiem co napisać . Czuję ze one shot się kończy, Ciekawi mnie czy Aika jest chora psychicznie. Życzę dużo weny oraz czekam na next ! ;)
OdpowiedzUsuńTakże czekałem na notkę z niecierpliwością, rozdział jest świetny, a widzę ze naruto i sakura mają dwie córeczki i syna, czekam na next oraz życzę dużo weny ! ;D
OdpowiedzUsuńamasterasu//
Jestem chłopakiem a tak lubie czytać to wasze Narusaku. Życzę weny, pięknie piszecie dziewczyny!
OdpowiedzUsuńI tak nie poruchasz ! :D
UsuńO Jezu! Hahaha, fajnie, że i chłopakom nasze wypociny przypadają do gustu :*
Usuńno a jak :D
UsuńNotka jak zwykle świetna, jeju jak jak kocham czytać waszego bloga, wtedy czuję się normalnie jak w innym świecie :-)
OdpowiedzUsuńMacie plany na kolejnego one-shota? Czy wolicie skupić się na głównym opowiadaniu, a dopiero później coś nowego stworzyć? Pozdrawiam <3
W prawdzie...One-Shota kolejnego mamy już prawie ukończonego, ale teraz chyba chcemy skupić się na ukończeniu tej historii, która wielkimi krokami dochodzi do końca i zaczęciu nowej, która mamy nadzieję, że również Wam się spodoba ;)Ten następny One-Shot prawdopodobnie ukaże się na tym nowym blogu :D Pozdrawiam...
UsuńA zrobicie po zakończeniu głównego opowiadania,jakieś nowe opo ? ;P
UsuńPewnie, że tak! Już nawet mamy kilka notek napisanych :D Musimy tylko stworzyć nowego bloga i pomyśleć jeszcze nad fabułą :)
UsuńA zrobicie ten sam paring ? ;d
UsuńOczywiście, że paringiem będzie NaruSaku. Innego nie uznajemy :D
Usuńniedawno wstawilyscie notke ale ja nie moge sie doczekac, kiedy teraz notka ?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie w Piątek :D
Usuńto czekam z niecierpliwością
Usuńone-shot swietny jak zawsze ciesze sie ze wszystko dobze sie skonczyło. Pozdrawiam i zycze duzo weny. Gulbiszonka
OdpowiedzUsuńNiesamowite one-shot dawno nie czytałem czegoś równie fajnego już nie wspominając o zakończeniu które jest cudowne jedynie czekać na kolejną serie życzę wam weny oraz ogromu czasu dziewczyny zajebista robota zresztą jak zawsze.
OdpowiedzUsuńWielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )
OdpowiedzUsuń