środa, 6 stycznia 2016

One-Shot Cz. VII

Zamieram, bo przed sobą, obok łóżka widzę dziewczynę. Jest strasznie chuda i zaniedbana. Ma porwane ubrania i tłuste włosy. Przypomina mi kogoś. W dłoni trzyma broń. Cholera, czy zamierza mnie zabić?

Odwraca się w moją stronę i od razu już wiem kim jest.
- Aika, co tu robisz? - Zdobywam się na spokojny i opanowany ton głosu, chociaż jestem cholernie wystraszona. Dziewczyna się uśmiecha, broń ma opuszczoną wzdłuż linii ciała.
- Przyszłam do Naruto, chciałam z nim porozmawiać. - Odpowiada.
- On cię szuka. - Do moich uszu dociera przeraźliwy śmiech.
- Mnie? Nie żartuj sobie, nie zależy mu na mnie. - Siada na łóżko. - Za to na tobie bardzo. - Przeszywa mnie wzrokiem. Po ciele przechodzą mi ciarki.
- Po co ci ta broń? - Pytam w końcu. Od czasu, kiedy tutaj weszłam nie zrobiłam żadnego kroku. Aika się uśmiecha.
- Miałam zamiar cię odwiedzić, ale w domu ciebie nie było. Za to widzę, że się tutaj wprowadziłaś. Widziałam twoje ubrania. - Wskazuje głową na szafę z uśmiechem.
- Naruto potrzebował opieki po wypadku. - Odpowiadam. - Po co mnie szukałaś? - Zmieniam temat.
- Kupiłam to cacko, żeby cię zabić. - Moje ciało sztywnieje na te słowa, przełykam ślinę.
- Dlatego właśnie cię szukałam. - Wstaje z łóżka z uśmiechem, ale po chwili robi się smutna.
- Chcę cię Sakura zabić, za to, że mi go zabrałaś. Może wtedy mój ból minie. Nie mogę bez niego żyć. - Po jej poliku toczy się łza. Wyciera ją dłonią.
- Nie zabrałam ci go. - Mówię prawdę, bo przecież Naruto zawsze był mój.
- Też tak mówił. - Uśmiecha się i podnosi broń.
- Co ja mam teraz zrobić? - Pyta. - Nie lubię cię, dlatego chcę cię zabić, ale z drugiej strony... coś mnie powstrzymuje.
- Aika, strata chłopaka to nie jest powód, żeby zabić człowieka i trafić za to za kratki. Naprawdę tego chcesz? - Próbuję ją przekonać. Staram się, żeby mój głos nie drżał. Cholernie się boję i chciałabym, żeby był tutaj Naruto. Aika odwraca się do mnie tyłem i chwyta się za głowę. Wypuszcza głośno powietrze. Z powrotem staje do mnie przodem, uśmiecha się. Jej uśmiech jest przerażający. Do moich uszu dociera dźwięk otwieranych drzwi. Powoli odwracam głowę do tyłu. W drzwiach widzę zmęczonego Naruto, który na mój widok się uśmiecha. Jednak, kiedy wchodzi głębiej i dostrzega Aikę od razu widać w jego oczach panikę i strach. Stoi w miejscu i się nie rusza. Patrzy na nią z przerażeniem. Po chwili wraca mu zdrowy rozsądek i zamyka za sobą drzwi. Staje przede mną, próbuje osłonić mnie swoim ciałem.
- Aika? Co ty tu robisz? Wiesz, że szukają cię rodzice? Martwią się o ciebie. - Próbuje nawiązać z nią normalną rozmowę. Dziewczyna stoi z uśmiechem.
- Chciałam porozmawiać, ale zjawiła się ona. - Pokazuje na mnie pistoletem.
- O czym chciałaś porozmawiać? Jestem cały twój i cię słucham. Tylko mam pytanie, po co ci broń? - Naruto jest opanowany i próbuje wyciągnąć z niej informacje.
- Broń kupiłam, żeby zabić Sakurę. Chciałam porozmawiać o nas. - Odpowiada z szalonym uśmiechem. Mimo, że Aika wydaje się szalona, to tak naprawdę nie jest. Ona wie, co robi. Jest świadoma każdego swojego czynu. Widzę jak ciało Naruto sztywnieje na pierwsze zdanie.
- Czemu chcesz ją zabić? - Pyta wciąż spokojny.
- Bo wszystko zniszczyła.
- Możemy porozmawiać w cztery oczy? Sakura nie musi być świadkiem naszej rozmowy. - Stwierdza. Aika zastanawia się z uśmiechem.
- Boisz się, że ją zabiję. - Stwierdza.
- Nie. Mylisz się, bo wiem, że nie byłabyś zdolna do czegoś takiego. Po prostu nie chcę, żeby ktoś wtrącał się do naszych spraw. Rozumiesz? - Usiłuje ją przekonać.
- No dobrze, niech wyjdzie. - Mówi po chwili. Naruto odwraca się w moją stronę. Widzę, że jest przerażony. Nie z tego powodu, że się boi o swoje życie. Po prostu boi się o mnie.
- Wyjdź. - Mówi szeptem. Jego słowa są przeznaczone tylko dla mnie.
- Ale... - Protestuję.
- Sakura, wyjdź. - Warczy. Jest wkurzony, dlatego nie zamierzam z nim dyskutować. Odwracam się w stronę drzwi i po chwili wychodzę. Naruto zostaje z nią sam. Mimo tego, że kazał mi iść, nie spełniam jego żądania. Ciekawość bierze nade mną górę i podsłuchuję ich rozmowę. Nie boję się o niego, bo wiem, że ona go kocha i nie zrobi mu krzywdy.
- Powiedz mi, kochasz ją? Bardziej niż mnie? - Pyta.
- Aika, posłuchaj...z Sakurą dzielimy wspólną przeszłość. Po prostu kocham ją od dawna, rozumiesz?
- A mnie? Kochasz?
- Nie mogę ci tego powiedzieć. Wiem na pewno, że nie jesteś mi obojętna. Martwiłem się o ciebie. - Jego ton głosu jest tak czuły, że od razu robi mi się dziwnie. Może on ją kocha? A do mnie może czuje tylko pociąg seksualny i jest ze mną z jakiegoś dziwnego i niewytłumaczalnego powodu?
- Naprawdę się martwiłeś? - Słysząc po głosie wiem, że jest szczęśliwa.
- Naprawdę, możesz oddać mi tą broń? - Pyta. Przez chwilę nic nie słychać.
- Chciałam ją tylko nastraszyć. - Do moich uszu dociera jej płacz.
- Ciii, wiem. Nie płacz, zapomnijmy o tym. Nie zgłoszę tego, ale musisz wrócić do rodziców. - Wiem, że ją przytula. Nie mogę dłużej tego słuchać, więc idę na dół. Kto by pomyślał, że Sakura Haruno może być taka przygnębiona? Nie powiem nic mamie Naruto, bo nie chcę, żeby się martwiła. Nie mogę powiedzieć, że Aika przyszła z bronią, bo chciała mnie zabić. Wchodzę do salonu. Saki i jej mama siedzą na kanapie. Podchodzę do nich.
- Naruto cię szukał. - Mówi uśmiechnięta kobieta.
- Wiem, jest na górze. - Odwzajemniam jej ciepły uśmiech.
- Coś się stało? Jesteś jakaś smutna. - Pyta moja spostrzegawcza przyjaciółka.
- Nic się nie stało. Po prostu źle się czuję. - Odpowiadam i siadam przy Saki.
- Wy tu sobie dziewczynki siedźcie, a ja idę z twoją mamą na zakupy Sakura. - Zwraca się do mnie z uśmiechem.
- Ostatnio wychodzicie bardzo często. - Zauważam.
- To nie nasza wina. - Chichocze. - Mama Ino jest zakupoholiczką, musimy dotrzymać jej towarzystwa. - Uśmiecha się. Całuje nas w policzki, co jest bardzo miłe i wychodzi.
- Do potem kochane. - Zdąża krzyknąć. Czuję dłoń Saki na mojej nodze. Patrzę na nią.
- No stara, teraz to się nie wywiniesz. Mów co ci jest.
- Nic, po prostu...
- Nie mów, że wciąż się spóźnia i to dlatego jesteś taka smutna. - Przerywa mi z uśmiechem.
- To też. - Odpowiadam szczerze.
- Jeżeli jesteś w ciąży to musicie jak najszybciej wziąć ten ślub.
- Saki, ciszej! - Uciszam ją, nie chcę, żeby każdy w tym domu wiedział, że prawdopodobnie mogę być w ciąży.
- No co, mówię prawdę. Nie cieszyłabyś się, gdybyś była w ciąży?
- Nie wiem. Nie chcę mieć na razie dzieci, nie nadaję się na matkę. Chciałabym najpierw nacieszyć się Naruto. - Stwierdzam.
- To żaden problem, ale musisz jak najszybciej się dowiedzieć. A co jest drugim powodem?
- Na górze jest Aika. - Odpowiadam. Jej mogę powiedzieć, dziwnie bym się czuła, gdybym tego nie zrobiła. To moja przyjaciółka. Widzę zdziwienie i szok malowane na twarzy Saki.
- Jak to? Jest z Naruto? - Pyta zaskoczona.
- Mhm, tobie powiem, ale nie mów nic Pani Kushinie, bo będzie się martwiła. - Czekam aż Saki kiwnie głową na potwierdzenie, że nic nie powie. Biorę głęboki oddech.
- Przyszła tu z bronią. Podobno szukała mnie w domu, chciała mnie zabić. - Mówię to, co wiem. Saki jest zszokowana.
- Jesteś pewna? Czy to na pewno Aika? - Dopytuje.
- Widziałam ją, stała naprzeciwko mnie z pistoletem. - Odpowiadam.
- Nie mogę w to uwierzyć. Mimo tego, że czasami zachowywała się jak suka to nie spodziewałabym się po niej nigdy, że może kogoś zabić. - Mówi zaskoczona.
- Czasami ludziom przychodzą różne głupoty do głowy. - Widzę jak Saki w jednym momencie robi się smutna.
- Cholera, nawet cię nie zapytałam. Nic ci się nie stało? Nie zrobiła ci nic? - Pyta i dokładnie mnie ogląda. Posyłam jej uśmiech.
- Nic mi nie jest. - Odpowiadam. Do naszych uszu dochodzi dźwięk kroków, które dochodzą ze schodów. Nie mam ochoty jej oglądać, Naruto chyba też. Może jestem w ciąży? Od tygodnia mam wahania nastrojów i nie zachowuję się jak ja. Marszczę czoło i robię niezadowoloną minę.
- Nie chcesz tu być? - Pyta zauważając mój nastrój.
- Nie bardzo. - Kiwam głową na potwierdzenie moich słów.
- Idź do Pani Kaho, a ja... zajmę się Naruto. Niech zrobi ci herbatki, dobrze podziała na dzidziusia. - Uśmiecha się, a ja uderzam ją lekko w ramie.
- Głupia jesteś, jeszcze nawet nie wiem, czy jestem w ciąży. - Przypominam coś sobie i jestem przerażona.
- O co chodzi? - Pyta Saki.
- Test. - Odpowiadam. Dziewczyna jest zdziwiona.
- Co test? - Nie rozumie co do niej mówię.
- Robiłam dzisiaj i zapomniałam wziąć z łazienki Naruto. - Odpowiadam.
- Nie może go znaleźć. - Dopowiadam. Panikuję, Uzumaki nie może go znaleźć. Najpierw sama chcę mieć pewność. Widzę uśmiech na ustach Saki.
- Spokojnie, pójdę i zobaczę wynik. Powiadomię cię. - Mówi i wstaje z kanapy, robię to samo.
- Jeżeli nie chcesz się z nimi spotkać to radziłabym już iść. - Stwierdza i idzie w kierunku schodów.
- Naruto pewnie odwiezie ją do domu. - Mówię niezadowolona.
- Czy ty jesteś zazdrosna? - Posyła mi szatański uśmiech.
- Nie. - Kłamię i idę w kierunku kuchni, wchodzę do pomieszczenia i siadam przy blacie. Pani Kaho stoi do mnie tyłem, ale po chwili się odwraca. Uśmiecha się do mnie.
- Czego potrzebujesz dziecinko? - Pyta z troską.
- Napiłabym się herbaty. - Odwzajemniam jej ciepły uśmiech.
- Ciężki dzień?
- Tak jakby. - Wzdycham.
- Pokłóciłaś się z Naruto? - Pyta.
- Nie, broń Boże. - Odpowiadam z uśmiechem. Nie czuję się dobrze z tym, że był dla mnie taki oschły i władczy. Nigdy bym się po nim tego nie spodziewała. Rozumiem, że chciał mnie wtedy obronić, ale nie w taki sposób.
- To dobrze. - Podaje mi herbatę i siada naprzeciwko mnie. - Wyznaczyliście już datę ślubu? - Uśmiecha się. Ta kobieta jest najmilszą i najbardziej troskliwą osobą na całym pieprzonym świecie.
- Nie, jeszcze nie. - Odpowiadam.
- Mój chłopczyk mówił, że chce wziąć z tobą ślub najszybciej jak to możliwe. - Jestem naprawdę zdziwiona. Nie spodziewałam się, że Naruto chciałby aż tak szybko zakuć się w kajdanki małżeństwa.
- Naprawdę? - Nie dowierzam.
- Jak najbardziej. - Uśmiecha się. Piję herbatę, czuję jak ciepło przelewa się przez mój przełyk aż do brzucha. Mogę wyczuć również napięcie, które wzrasta z każdą sekundą. To stres i zdenerwowanie. Muszę wiedzieć, czy jestem w ciąży.
- Dziękuję za herbatkę, wezmę ją ze sobą. - Mówię z uśmiechem i wstaję z kubkiem w dłoni.
- Nie ma za co dziecinko. - Wychodzę z kuchni i kieruję się w głąb domu. Na środku salonu spotykam się z Saki. Jest zaskoczona. Staję naprzeciwko niej.
- I co? - Pytam zniecierpliwiona. Saki stoi i nic nie mówi.
- No powiedz w końcu. - Ponaglam ją.
- Sakura... test jest pozytywny. - Nie docierają do mnie jej słowa.
- Jesteś... w ciąży. - Dopowiada widząc niezrozumienie na mojej twarzy. Puszczam z dłoni kubek, który rozbija się o podłogę. Nie... to niemożliwe, nie mogę być w ciąży. Nie teraz, nie nadaję się na matkę... Cholera...
- Jesteś... jesteś pewna? - Wypowiadam te słowa z trudnością.
- Tak, jestem pewna. Sakura, nie cieszysz się? - Pyta zaskoczona.
- N-nie, nie o to chodzi. Saki, ja się nie nadaję na matkę. - Mówię i czuję jak po policzkach ciekną mi łzy. Moja przyjaciółka mnie obejmuje. Opieram głowę na jej ramieniu i mocno ją przytulam.
- Sakura kochanie, gwarantuję ci, że będziesz świetną matką. - Po jej głosie mogę poznać, że się uśmiecha.
- Nie możesz być tego pewna. Jestem osobą, która uwielbia rozrywkę, nie widzę się w roli troskliwej matki. - Płaczę i mówię to co myślę.
- Jestem pewna kochanie. Jesteś również najbardziej wspaniałą i czułą osobą na całym świecie.
- Co pomyślą sobie o mnie wasi rodzice? - Pytam zrozpaczona.
- Ciąża przed ślubem nie jest przecież niczym strasznym w dwudziestym pierwszym wieku. - Czuję, że przyjaciółka ciągnie mnie za rękę na górę. Wchodzimy po schodach i idziemy do sypialni Naruto. Otwiera drzwi i sadza mnie na łóżko. Siadam po turecku i opieram się o zabudowę plecami, chwytam w dłonie poduszkę i się nią bawię. Ciągam nosem. Widzę, że Saki siedzi naprzeciwko mnie.
- Może i tak, ale ludzie będą mówić, że Naruto bierze ze mną ślub ze względu na dziecko. Zszarpie to waszej rodzinie reputację.
- Od kiedy przejmujesz się ludźmi? - Pyta z uśmiechem.
- Nie wiem, to wszystko przez to. - Kładę dłoń na moim brzuchu, rośnie tam mała istotka. Dziecko.
- Mam wahania nastroju. - Mówię widząc spojrzenie Saki, która nie załapała o co mi chodzi.
- Sakura? Dlaczego płaczesz? - Słyszę głos Naruto. Super, jeszcze tego brakowało. Nie mam odwagi podnieść na niego wzroku, więc zawieszam go na moich dłoniach, które nerwowo tarmoszą róg poduszki.
- Ekhem, powinnam was zostawić. Sakura, powiedz mu. - Czuję jak Saki wstaje z łóżka, a na jej miejscu siada Naruto. Jest znacznie cięższy, dlatego materac bardziej się ugina. Czuję jego nieziemski zapach. Nigdy nie mogę się przez to skupić i myślę wyłącznie o jednym. Taki efekt daje żel pod prysznic i perfumy, zmieszane z jego własnym zapachem.
- To przeze mnie? - Pyta. Nie mogę nic z siebie wydobyć.
- Jeżeli tak to przepraszam. Nie chciałem... Cholera, kiedy ją zobaczyłem z tym cholernym pistoletem to myślałem tylko i wyłącznie o tym, żebyś opuściła to pomieszczenie jak najszybciej. Nie chciałem być dla ciebie taki szorstki. - Co mi jest, że nie mogę na niego spojrzeć? Czy aż tak bardzo martwię się tym jak zareaguje na wiadomość, że zostanie ojcem? Słyszę jego zrezygnowane westchnięcie.
- Sakura, proszę cię. - Kładzie zimną dłoń na mój podbródek i podnosi moją głowę do góry, zmuszając mnie tym samym, żebym na niego patrzyła. Po moich policzkach toczą się łzy. Naruto ma na ustach leciutki uśmiech.
- To przeze mnie? - Kręcę przecząco głową. Naruto podsuwa się do mnie bliżej i mnie obejmuje.
- Chodź tu. - Mówi i przytula mnie mocniej. Twarz skrywam w zagłębieniu jego szyi.
- Dlaczego jesteś smutna? - Próbuje innego sposobu, aby wyciągnąć ze mnie chociażby jedno słowo. Nie mogę dłużej się nie odzywać, zapewne jest to dla niego katorgą.
- Bo muszę ci coś powiedzieć i boję się twojej reakcji. - Odsuwa się ode mnie z przerażeniem.
- O co chodzi?
- Nie zdradziłam cię. - Mówię spodziewając się tego, że o to mu chodzi. Na jego twarzy gości ulga spowodowana moimi słowami.
- Więc słucham, o co chodzi? - Ponawia pytanie. Biorę kilka głębszych wdechów.
- Pamiętasz noc, którą razem spędziliśmy? Byłeś jeszcze wtedy z Aiką. - Zaczynam.
- Pamiętam doskonale. - Uśmiecha się.
- No właśnie, nie zabezpieczyliśmy się. - Kontynuuję.
- Chcesz mi powiedzieć, że... - Patrzy na mój brzuch.
- Tak Naruto, jestem w ciąży. - Mówię na jednym tchu, chłopak chwilę nic nie mówi. Czekam na jego reakcję. Ta cisza mnie denerwuje, cholernie.
- Powiedz coś. - Szepczę. Na usta Naruto wkrada się uśmiech. Obejmuje mnie mocno, jestem zaskoczona jego reakcją.
- Będziemy mieli dziecko?! - Dopytuje.
- Tak. - Odpowiadam.
- To najlepsza wiadomość jaką mogłem dzisiaj usłyszeć. - Jego uścisk staje się mocniejszy.
- Cieszysz się? - Pytam.
- Cholernie się cieszę. Sakura, będziemy mieli dziecko. - Odsuwa się i mnie całuje. Jego jeden pocałunek wystarcza, żebym zaczęła czuć pełnię szczęścia. Cieszę się, że będziemy mieć dziecko, naprawdę. Boję się tylko, że nie sprostam zadaniom przydzielonym matce. Nie widzę siebie w tej roli. Przebieranie pieluch, wstawanie w nocy... To nie moja bajka. Jeżeli będę miała przy sobie Naruto... może jednak się uda.
- Bałaś się, że się zdenerwuję? - Pyta i na mnie patrzy.
- Nie. Jestem po prostu rozchwiana emocjonalnie. Najpierw Aika, potem dowiedziałam się, że jestem w ciąży...
- Pozostaje nam ustalić datę ślubu, co powiesz za dwa dni? - Jestem zaskoczona jego pomysłem. Mimo tego się uśmiecham, ja też chcę go mieć na wyłączność jak najszybciej.
- Zgoda, mówimy twoim rodzicom? - Pytam.
- Pewnie! Mama i Daiki będą zachwyceni. - Uśmiecha się. - Nie martw się, poradzimy sobie.

Dziesięć lat później...

Oczami Naruto;
- Kochanie! Pośpieszcie się! - Krzyczę do moich kobiet, to znaczy Saki, Sakury i mamy.
- Chwila, ubieraj tą choinkę jak już się za to zabrałeś! - Odkrzykuje Saki. Jak zwykle lubi mnie drażnić.
- Co one tam robią? - Pytam Konosuke. - Miały nam pomóc. - Narzekam i biorę kolejną bombkę w dłoń, którą wieszam na choince.
- Nie wiem. Może plotkują. - Konosuke z uśmiechem bierze w dłonie łańcuch, który po chwili wiesza na choince.
- Po nich można spodziewać się wszystkiego. - Stwierdzam z uśmieszkiem.
- Tato, długo mam jeszcze ich pilnować? Mam iść do cioci Ino. Obiecałem Satomi, że pouczę ją matematyki. Niedługo ma sprawdzian, który ma zaliczyć, a kompletnie nic nie rozumie. - Patrzę na wejście do salonu. Dostrzegam dziesięcioletniego chłopca, który opiera się o ścianę plecami. Na ustach ma szeroki uśmiech. Ubrany jest w jeansowe spodnie i zwykłą białą koszulkę. Na nadgarstkach ma czerwone bransoletki, a na szyi wisiorek w kształcie ostrza katany. Nie wiem skąd ten wzór, ale mi się podoba.
- Widzę, że uczysz go podrywać laski od najmłodszych lat. - Mówi Konosuke z zadziornym uśmiechem.
- Ja nie muszę ich podrywać wujku, one przychodzą do mnie same. - Odpowiada Minato. Na jego słowa szeroko się uśmiecham.
- Głupio ci Konosuke? Dziesięciolatek cię przegadał. - Pytam z uśmiechem mojego brata. Mój syn nie jest zadufanym w sobie frajerem. Szanuje wszystkich ludzi - tego, muszę przyznać, nauczył się ode mnie. Jestem z niego dumny. Uwielbia dogadywać Konosuke, z czego się cieszę, bo czasami trzeba utrzeć mu nosa. Z charakteru przypomina mnie, a z wyglądu mogę stwierdzić, że jest mieszany. Ma krótkie blond włosy, które zawsze są idealnie ułożone i niebieskie oczy. Muszę przyznać, że są ciemniejsze od moich. Ich kształt jednak odziedziczył po matce.
- Tato? To jak, mogę iść? - Jego głos przywraca mnie z powrotem na ziemię.
- Pewnie, tylko wróć przed dwudziestą drugą. Dobrze? - Uśmiecham się do niego.
- Okey. - Wzdycha i zamierza już wyjść, ale go zatrzymuję.
- Minato! Jeszcze jedno, zanieś dziewczynki mamie. - Dopowiadam.
- Nie będzie z tego zadowolona, bo robi coś z babcią i ciocią Saki. - Ostrzega.
- Wiem. - Uśmiecham się. - Po prostu je zanieś.
- No dobra, to ty będziesz miał przesrane. - Wzdycha i wychodzi. Kończymy ubierać choinkę i siadamy na kanapie w salonie. Konosuke podaje mi drinka w szklance, którego biorę, a później rozsiada się na fotelu. Upijam łyk pysznego trunku.
- Tego mi było trzeba. - Stwierdzam.
- Taaa mi też. - Mówi. Z Sakurą oprócz syna mamy dwie słodkie córeczki. Są bliźniaczkami. Mają dwa latka, po mnie odziedziczyły tylko kolor włosów. Ich reszta to czysta mamusia, kiedy dorosną będą naprawdę piękne. Uśmiecham się na tą myśl. Czuję ciepłe dłonie, które zjeżdżają z moich ramion aż do brzucha. Przymykam oczy na to odprężające uczucie.
- Widzę, że jesteś spięty. Chyba wiem co poprawiłoby ci nastrój. - Mruczy mi seksownie do ucha przygryzając jego płatek.
- Uważaj, bo jeszcze skorzystam. - Uśmiecham się.
- Ekhem, ja tu jestem. - Odzywa się Konosuke.
- No i? Nic złego nie robię, próbuję odprężyć męża. - Sakura z uśmiechem siada mi na kolanach. Obejmuję ją.
- Nie musisz tego robić na moich oczach. - Konosuke mówi z uśmieszkiem.
- Gdzie Harumi i Haruko? - Pytam.
- Babcia poszła je położyć. - Odpowiada z uśmiechem.
- Idę spać. - Stwierdzam. - Jestem cholernie zmęczony. - Dopowiadam i wstaję na nogi razem z Sakurą, którą po chwili odstawiam na podłogę. Całuję ją w usta.
- Gdzie Minato? - Pyta.
- Niedługo powinien być, poszedł do córki Sasuke. Miał ją uczyć matematyki. - Uśmiecham się.
- Poczekam na niego. - Sakura jest bardzo troskliwą matką, która cholernie boi się o swoje dzieci. Czasami aż za bardzo.
- Jak chcesz. Dobranoc. - Mówię i ostatni raz ją całuję. Idę na górę do naszej sypialni. Mieszkamy z moimi rodzicami, bo jest nam tak łatwiej. Sakura i ja pracujemy, więc mama zajmuje się dziećmi. Wchodzę do pokoju i zmierzam do łazienki. Biorę szybki prysznic i myję zęby. Wciągam na siebie szorty i wychodzę z łazienki. Podchodzę do drzwi, które umieszczone są w naszej sypialni. Prowadzą do pokoju dziewczynek. Wchodzę do niego i zostaję słodki widok, moje dwie kruszynki już śpią. Są w jednym łóżeczku. Podchodzę do nich i delikatnie składam pocałunki na ich główkach. Odsuwam się od nich i po cichutku kieruję się z powrotem do sypialni. Zastaję w niej Sakurę, która szuka czegoś w nocnej szafeczce. Podchodzę do niej i obejmuję ją w pasie. Moja żona odwraca się do mnie i wtula w moje ciało.
- Wrócił? - Pytam.
- Mhm. - Sakura zaczyna całować moją szyję. Przez moje ciało przechodzą dreszcze.
- Co robisz? - Mówię z uśmiechem.
- Odprężam cię. - Stwierdza między pocałunkami. Czuję jak zasysa moją skórę na szyi. Jestem pewny, że pojawi się malinka. Zsuwam dłonie wzdłuż jej ciała i kładę je na biodrach dziewczyny. Sakura wspina się ustami coraz wyżej. Obsypuje pocałunkami linię mojej szczęki. To zaczyna się robić coraz bardziej podniecające. Zjeżdżam dłońmi na jej pupę, którą ściskam. Uśmiecham się, kiedy słyszę ciche jęknięcie dochodzące z ust Sakury. Dziewczyna kieruje dłonie po moim brzuchu w górę, dociera na klatkę piersiową, na której zatrzymuje swoje ciepłe ręce. W końcu wpijam się w jej słodkie usta. Uwielbiam ją, z nikim innym nie było mi nigdy tak dobrze jak z nią. Przejeżdżam językiem po dolnej wardze dziewczyny, a ona rozszerza usta. Dzięki temu wdzieram się do środka. Walczę z jej językiem o dominację. Czuję jak posuwa swoje ciepłe dłonie po moim ciele, masuje nimi moje spięte barki. Mruczę pod wpływem tego cudownego uczucia. Wkładam swoje dłonie pod jej bluzkę. Czuję jej ciepłe ciało, które się spina na chłód moich rąk. Sakura się o mnie ociera, co jeszcze bardziej wzbudza we mnie podniecenie. Chwytam za bluzkę Sakury i w szybkim tempie się jej pozbywam. Stoi przede mną w czarnym, koronkowym staniku i krótkich jeansowych spodenkach. Dziewczyna popycha mnie na łóżko z seksownym uśmieszkiem i siada na mnie okrakiem. Chwyta moje dłonie, które umiejscawia nad moją głową. Cholernie powoli składa pocałunki na mojej szyi, przy czym kręci się pupą na moim kroczu. Czuję jak mój oddech cholernie przyśpiesza. Dłużej nie wytrzymam tych męczarni. Próbuję oswobodzić ręce, ale mi nie daje.
- Jeżeli zabierzesz ręce to koniec zabawy. - Uśmiecha się zadziornie.
- Chcę cię dotknąć. - Mówię prawie szeptem.
- Wiem. - Odpowiada z uśmiechem. Sakura uwielbia mnie torturować. Przybliża głowę do mojej szyi i składa na niej pocałunek. Potem wpija się w moje usta i przygryza moją wargę.
- Jesteś mistrzynią w uwodzeniu facetów. - Stwierdzam. Słyszę jej słodki chichot.
- Dzięki. - Odpowiada i puszcza w końcu moje dłonie. Kładę je na jej talii. Sakura wierci się niespokojnie i ociera się o mnie. Z moich ust wydobywa się jęknięcie.
- Aż tak jesteś na mnie napalony? - Pyta z seksownym uśmiechem.
- Jak zawsze. - Odpowiadam i przewracam ją na plecy, teraz to ja nad nią góruję. Składam pocałunki na jej szyi. Ręką rozpinam jej guzik w spodniach, które po chwili ściągam. Sakura dobiera się do moich szortów, kiedy nagle słyszymy płacz. Moja żona chichocze.
- Może przestanie. - Uśmiecham się i nasłuchuję. Nastaje cisza, więc z przyjemnością całuję ją w usta. Po chwili znowu słychać płacz.
- Chyba jednak nie. - Uśmiecha się do mnie. - Pewnie przyśniło się jej coś złego. - Stwierdza. Przewracam się na plecy i ciężko oddycham.
- Kto idzie? - Pytam.
- Ty, a ja skorzystam z okazji, że jestem rozebrana i się wykąpię. - Mówi z uśmiechem.
- Czyli z seksu nici. - Wzdycham.
- Może jutro. - Pociesza mnie i całuje w usta. Wchodzi do łazienki, więc zostaję sam. W sypialni słychać tylko płacz dziecka. Podnoszę się i idę do pokoju dziewczynek. Zapalam lampkę i podchodzę do łóżeczka. Widzę zielone oczka, które się we mnie wpatrują. Podnoszę płaczącą Haruko.
- Cichutko, tatuś już jest. Ciii już nie płacz złotko. - Tulę do siebie malutką kruszynkę.
- Obudzisz siostrzyczkę. - Mówię z uśmiechem. - Cichutko, to tylko zły sen, tatuś jest przy tobie. - Czuję jak małe rączki obejmują moją szyję.
- Tata. - Słyszę cichutki, słodki głosik mojej córci.
- Tak, tata. A teraz śpij kochanie. - Siadam z nią na fotel i mocno obejmuję. Za swoje dzieci oddałbym życie. Zniszczę każdego gnojka, który się do nich zbliży. Wiem to na sto procent. Tak właśnie zachowuje się prawdziwy ojciec. 


******


Witajcie Kochani! Notkę dodajemy o dość późnej porze, z tego względu, że nam się nudziło i postanowiłyśmy dokończyć One-Shota :D To już ostatnia część, więc ciekawi nas Wasza opinia, mamy nadzieję, że koniec notki przypadł Wam do gustu. Po prostu miałyśmy taki niespodziewany posmysł na zakończenie :D Czekamy na komentarze i dziękujemy za te pod ostatnią notką, było ich BARDZO DUŻO i jesteśmy za to bezgranicznie wdzięczne, liczymy, że pod tym rozdziałem również pojawi się ich sporo :D Dziękujemy za to, że jesteście. Do następnego! Paula i Patty. 

19 komentarzy:

  1. Czekałam na waszą nocie z niecierpliwością :D. I teraz mega jarooommm... Bozie te niezwykłe momenty miłości i tej calutkiej rodzinki uzumaki. Ten one shocik został zakończony z Megaaa klasą. Kawaiiiiii pronarusaku 4Ever!!! <3. Wasz blog był to pierwszy z narusaku jaki przeczytałam, i wasz blog oznaczam #1. Zawsze jego pierwsza czytam co poradzę że tak zajebiście piszecie ;D. Jołek, czekammmmm na one shota kolejnego. Dużo weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż nie wiem co napisać . Czuję ze one shot się kończy, Ciekawi mnie czy Aika jest chora psychicznie. Życzę dużo weny oraz czekam na next ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Także czekałem na notkę z niecierpliwością, rozdział jest świetny, a widzę ze naruto i sakura mają dwie córeczki i syna, czekam na next oraz życzę dużo weny ! ;D


    amasterasu//

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem chłopakiem a tak lubie czytać to wasze Narusaku. Życzę weny, pięknie piszecie dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak nie poruchasz ! :D

      Usuń
    2. O Jezu! Hahaha, fajnie, że i chłopakom nasze wypociny przypadają do gustu :*

      Usuń
  5. Notka jak zwykle świetna, jeju jak jak kocham czytać waszego bloga, wtedy czuję się normalnie jak w innym świecie :-)
    Macie plany na kolejnego one-shota? Czy wolicie skupić się na głównym opowiadaniu, a dopiero później coś nowego stworzyć? Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W prawdzie...One-Shota kolejnego mamy już prawie ukończonego, ale teraz chyba chcemy skupić się na ukończeniu tej historii, która wielkimi krokami dochodzi do końca i zaczęciu nowej, która mamy nadzieję, że również Wam się spodoba ;)Ten następny One-Shot prawdopodobnie ukaże się na tym nowym blogu :D Pozdrawiam...

      Usuń
    2. A zrobicie po zakończeniu głównego opowiadania,jakieś nowe opo ? ;P


      Usuń
    3. Pewnie, że tak! Już nawet mamy kilka notek napisanych :D Musimy tylko stworzyć nowego bloga i pomyśleć jeszcze nad fabułą :)

      Usuń
    4. A zrobicie ten sam paring ? ;d

      Usuń
    5. Oczywiście, że paringiem będzie NaruSaku. Innego nie uznajemy :D

      Usuń
  6. niedawno wstawilyscie notke ale ja nie moge sie doczekac, kiedy teraz notka ?

    OdpowiedzUsuń
  7. one-shot swietny jak zawsze ciesze sie ze wszystko dobze sie skonczyło. Pozdrawiam i zycze duzo weny. Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowite one-shot dawno nie czytałem czegoś równie fajnego już nie wspominając o zakończeniu które jest cudowne jedynie czekać na kolejną serie życzę wam weny oraz ogromu czasu dziewczyny zajebista robota zresztą jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )

    OdpowiedzUsuń