środa, 23 grudnia 2015

One-Shot Cz. VI

- Słodkich snów. - Słyszę znajomy głos. To ten mężczyzna. Po chwili czuję ból w okolicy brzucha i powoli tracę przytomność. Obraz się zamazuje... zbliża się ciemność... Cholera... Czy tak będzie wyglądała moja śmierć? Ciemność... Ogarnia mnie i zasypiam...

Wszystko mnie boli. Głowa, całe ciało. Nie czuję nic oprócz tępego bólu. Słyszę ściszone głosy, gdzie ja jestem? Staram się ruszyć ręką, otworzyć oczy, ale nic się nie dzieje. Słowa stają się coraz wyraźniejsze.
- Ma włoskowate pęknięcie czaszki, Panie Minoru. Parametry życiowe są stabilne i dobre.
- Dlaczego się nie budzi?
- Naruto doznał ciężkiego urazu głowy, ale na szczęście nie ma żadnego obrzęku i mózg funkcjonuje normalnie. Proszę dać mu trochę czasu.
- Dzięki Bogu. - Słyszę głos Daikiego. Martwi się o mnie... wzywa mnie ciemność... nie chcę spać... nie mogę... nie. Zapadam w sen, dzięki niemu nie czuję bólu.

Próbuję otworzyć oczy, ale nie mogę. Cholerne uczucie bezsilności.
- Zabiję gnoja. - Słyszę Konosuke, który syczy przez zęby.
- A ja ci w tym pomogę. - Dołącza się głos Haruto.
- Będzie zdychał w prawdziwych męczarniach. - Stwierdza Sasuke.
- Przestańcie. Nie pójdziecie siedzieć za jakiegoś debila. - Rozpoznaję głos Daikiego.
- Złapali go? - Pyta Ino.
- Nie, wciąż szukają. - Mówi bezradny ojczym.
- Jeżeli znajdę go pierwszy to zatłukę skurczysyna. - Dodaje Konosuke.
- Synu przestań, policja się tym zajmie. - Słyszę mamę.
- Mają chociaż świadków? - Pyta Saki.
- Mówią, że nikt tego nie widział. - Czy to... Sakura! Chcę otworzyć oczy, powiedzieć, że nic mi nie jest, ale nie mogę. O nie.. przybliża się ciemność... nie mogę... nie mogę jej zwalczyć. Ponownie odlatuję.

Czuję ciepły dotyk na mojej dłoni. Nie mogę otworzyć oczu, jestem taki bezsilny.
- Naruto, nie odchodź. Wtedy... byłam zła. Nie chcę, żebyś umarł. Powiedziałam to w gniewie. - Słyszę Aikę. Po głosie można rozpoznać, że płacze.
- Proszę cię... otwórz oczy. Wiem, że nie możemy być razem, ale wyzdrowiej. Kocham cię, chcę, żebyś był szczęśliwy. Nawet jeżeli nie będziesz ze mną... chcę, żebyś żył. Muszę wiedzieć, że nic ci nie jest. - Jej słowa słychać coraz bardziej niewyraźnie. Pochłania mnie otchłań ciemności, z którą przegrywam i odpływam.

Czuję ból w głowie, nie mogę się ruszyć. Cholerne ciało nie słucha moich rozkazów. Słyszę ściszone głosy.
- Kochasz go, prawda? - Rozpoznaję mamę.
- Najbardziej na świecie. - Sakura... moja kochana Sakura...
- Nie martw się kochanie, niedługo się obudzi. - Pociesza ją moja rodzicielka.
- Tylko kiedy? Chcę, żeby się obudził teraz. Żeby powiedział mi, że czuje się dobrze i jest wszystko w porządku. - Słyszę, że płacze. Jest dobrze! Sakura! Nie płacz, proszę! Cholera, chcę otworzyć oczy, ale nie mogę. Nie mam na to wpływu.
- Będzie dobrze, zobaczysz. - Obydwie płaczą. Proszę... tylko nie to.
- Była tu? - Pyta Sakura.
- Tak, dwa razy. - Mówi mama.
- Cholera, denerwuje mnie to, że nie mogę ciągle przy nim siedzieć. - Wzdycha.
- Spokojnie dziecinko. Masz obowiązki. Nie możesz ich zaniedbywać. - Odpowiada moja rodzicielka. Czuję, że ktoś trzyma moją dłoń.
- Obudź się kochanie, zrób to dla mnie. - Szepcze Sakura. Chcę ją zobaczyć. Czuję, że ciemność mnie przyciąga. Próbuję z nią walczyć. Walczę... walczę... ostatecznie przegrywam tą walkę i zapadam w sen.

Otwieram oczy. Jestem zachwycony, że tym razem się udało. Dostrzegam, że jestem w czystej sali szpitalnej. Wszędzie panuje cisza. Przez okno wpada trochę słońca. Boli mnie głowa i prawa ręka. Dostrzegam wkłuty w nią wenflon. Odwracam głowę w prawą stronę. Sakura śpi. Siedzi obok mnie i opiera się o łóżko głową i splecionymi rękami. Podnoszę powoli dłoń i gładzę ją po włosach. Dziewczyna się budzi i unosi głowę. Moja dłoń opada swobodnie na łóżko. W jej oczach widać szczęście.
- Hej. - Odzywam się słabym, schrypniętym głosem.
- Naruto. - Mówi pełna ulgi. - Myślałam, że cię stracę. - Gładzi mnie dłonią po włosach i składa delikatny pocałunek w kąciku moich ust.
- Nie poddałbym się tak łatwo. Wróciłem dla ciebie. - Próbuję się uśmiechnąć.
- Tak bardzo cię kocham, gdyby coś ci się stało poważniejszego...
- Spokojnie, jestem cały. - Przerywam jej. - Sakura, mam prośbę. - Mówię z uśmiechem, a ona patrzy na mnie bardzo uważnie.
- O co chodzi? - Pyta.
- Chce mi się pić. - Stwierdzam oblizując spierzchnięte usta. Dziewczyna bierze z szafeczki szklankę z wodą, do której wsadzona jest słomka. Przystawia ją do mojej twarzy. Biorę słomkę w usta i piję chłodną wodę, która gasi moje pragnienie, kiedy kończę Sakura odkłada szklankę na stoliczek. Widzę, że mnie obserwuje.
- Gdzie reszta? - Pytam.
- Wysłałam ich do domu. Siedzą przy tobie cały czas i nie mają czasu na odpoczynek. Stwierdziłam, że ich wygonię. - Chichocze, tak dobrze słyszeć ten dźwięk.
- Dobrze zrobiłaś. Ile byłem nieprzytomny? - Pytam.
- Ponad dwadzieścia cztery godziny. - Stwierdza.
- Co dzisiaj mamy?
- Niedzielę.
- Cholera, jutro kończy się mój urlop. - Rozśmieszam Sakurę.
- Byłeś bliski śmierci, a ty się martwisz, że przepadł ci urlop? Jesteś niesamowity.
- Jak myślisz, Daiki da mi drugi? - Uśmiecham się.
- Po takim wypadku do pracy szybko nie wrócisz. - Stwierdza.
- To dobrze, bo nawet mi się nie chce. - Moja głowa pęka z bólu, a w dodatku jestem słaby. Sakura gładzi palcami moje włosy i patrzy mi w oczy z uśmiechem. Głowę ma lekko przechyloną w lewą stronę.
- Grosik za twoje myśli. - Uśmiecham się do niej.
- Myślę o tym, kiedy wypiszą cię ze szpitala i wtedy będę mogła opiekować się tobą w domu. - Widzę jej zadziorny i seksowny uśmieszek, którego bardzo mi brakowało.
- Raczej ci nie pozwolą. Po takim wypadku prawdopodobnie będę musiał trochę tu zostać. - Mówię trochę poirytowany tą myślą. Sakura się uśmiecha. Co chodzi jej po głowie?
- Jestem pewna, że wyjdziesz stąd szybko o ile będziesz miał dobrą opiekę w domu.
- Masz na myśli pielęgniarkę? - Pytam zaskoczony.
- Nie, mam na myśli siebie. Jestem lekarzem w tym szpitalu. - Powoli układam sobie wszystko w głowie.
- Czyli tą tajemnicą było to, że idziesz na spotkanie o pracę? - Pytam dość szybko łącząc fakty.
- Dokładnie tak. - Uśmiecha się. - Nie powinniśmy zadzwonić do twoich rodziców?
- Powinniśmy, ale najpierw chcę, żebyś mnie pocałowała. - Sakura z uśmiechem się do mnie przysuwa.
- Z przyjemnością. - Składa delikatny pocałunek na moich wargach. Tak jakby się bała, że sprawi mi ból. Brakowało mi tego uczucia, które we mnie wzbudza jej bliskość. Chciałbym ją dotknąć, ale moje ciało jeszcze nie reaguje tak jak trzeba. Jestem cholernie osłabiony. Odsuwa się ode mnie z uśmiechem.
- Bardzo się martwili? - Pytam.
- Cholernie, twoja mama praktycznie cały czas płakała. - Odpowiada i widzę, że w jej pięknych oczach zbierają się łzy.
- Jak się dowiedzieliście? - Jestem tego ciekawy. Przypominam sobie, że kiedy wychodziłem od Aiki to w okolicy jej domu nie było żywej duszy.
- Od Aiki. Pobiegła za tobą.
- Czyli krótko mówiąc powinienem jej podziękować. - Stwierdzam.
- Masz rację, uratowała ci życie.
- Złapali go? - Pytam.
- Tak, dzisiaj. Aika podała policji imię, nazwisko i rysopis. - Odpowiada.
- Mam nadzieję, że chłopcy nie zrobili żadnej głupoty. - Uśmiecham się.
- Na szczęście nie, Pan Daiki ich powstrzymał. Chociaż... byli przy aresztowaniu tego mężczyzny i z tego co słyszałam to trochę go poturbowali.
- Policja nic nie zrobiła? - Pytam zaskoczony.
- Szukali go na własną rękę i znaleźli pierwsi niż policja. Potem jak go pobili to ją wezwali. - Stwierdza. Wiedziałem, że nie dadzą sobie spokoju.
- Zadzwoń do nich. - Mówię z uśmiechem. - Niech się już o mnie nie martwią. - Sakura wyjmuje telefon i wybiera numer.

- Dzień dobry, Pani Kushino. Naruto się obudził. Tak, jestem przy nim. Są z Panią nasi przyjaciele? Tak? No to super. Może im Pani to przekazać? Bez pośpiechu, niech Pani coś zje, zajmę się Naruto. Postaram się, żeby to było jeszcze dzisiaj. Naprawdę? Chce Pani, żebym się wprowadziła na kilka dni. Dobrze zrozumiałam? Nie, naprawdę, to żaden kłopot. Z chęcią się nim zajmę. Do zobaczenia. - Sakura się rozłącza.

- Co mówiła? - Pytam ciekawy.
- Stwierdziła, że lepiej będzie ci w domu pod moją opieką. Zaproponowała, żebym się wprowadziła na kilka dni. - Jestem naprawdę szczęśliwy z tego powodu. Będę miał Sakurę przy sobie codziennie.
- Skoro mama tak mówi to nie masz innego wyboru niż się zgodzić. - Uśmiecham się szeroko.
- Masz rację. Kochanie, pójdę spytać lekarza, czy mogę cię wypisać. Prosiłabym, żebyś unikał gwałtownych ruchów. Może jeszcze tego nie czujesz, ale masz potłuczone żebra. - Mówi i całuje mnie w czoło. Wstaje i podchodzi do drzwi.
- Właśnie czułem, że coś jest nie tak. Trochę boli. - Stwierdzam.
- Jeżeli będziesz się gwałtownie ruszał to będzie bolało jeszcze bardziej. - Mówi i wychodzi. Zostaję sam. Cholera, jak mogłem dać się podejść temu dupkowi? Staram się podnieść i usiąść. Kiedy tylko próbuję ruszyć ciałem to przeszywa mnie bardzo mocny ból w okolicy żeber.
- Cholera. - Mówię cicho. Zaciskam zęby i powoli się podnoszę. Kiedy już siedzę biorę kilka głębokich oddechów. Przypomina mi się, że Sakura będzie u nas spała. Postaram się, żeby nocowała w moim pokoju, przecież będę jej potrzebował przez cały czas, prawda? Uśmiecham się na tą myśl. Widzę jak otwierają się drzwi. Od razu dostrzegam charakterystyczne czerwone włosy. Mama wchodzi do środka, kiedy mnie widzi zaczyna płakać ze szczęścia. Za nią wchodzi Daiki, moje rodzeństwo, kuzyn i przyjaciele. Mama do mnie podchodzi i staje obok łóżka. Nikt się nie odzywa. Słychać szloch mojej mamy.
- Proszę cię, nie płacz. - Mi też zbierają się w oczach łzy na ten widok. Patrzę na dziewczyny. Super, one też płaczą. Są przytulone jedna do drugiej. Chłopcy stoją i na mnie patrzą. Mama się schyla i mnie obejmuje. Na ten gwałtowny ruch syczę z bólu, a mama się odsuwa.
- Przepraszam kochanie. Zapomniałam o żebrach. - Przeprasza. Widzę, że z jej oczu sączy się jeszcze więcej łez. Całuje mnie ostrożnie w czoło.
- Mamo, nie płacz. Wy też beksy jedne. - Patrzę na dziewczyny z uśmiechem.
- To ze szczęścia. - Mówią prawie jednocześnie, a mi chce się śmiać.
- Ze szczęścia powinnyście skakać, a nie ryczeć jak na pogrzebie. - Posyłam im najlepszy uśmiech na jaki mnie stać.
- Nawet nie wiesz co przeżyłyśmy. - Odzywa się Saki.
- Właśnie. Jeżeli chcemy płakać to będziemy, a ty nam nie zabronisz. - Mówi Ino ze spuchniętymi oczami.
- Słyszałem, że skopaliście tego dupka. - Zwracam się do chłopaków. Wszyscy trzej uśmiechają się zwycięsko, a ojciec kręci głową z dezaprobatą.
- Wręcz błagał o litość. - Stwierdza Konosuke.
- Śmieć jeden próbował się wymknąć. - Kpi Sasuke.
- Był cały zarzygany w swojej krwi. - Dodaje Haruto z uśmiechem. Robi mi się niedobrze, nie wiedziałem, że mogą być aż tak brutalni.
- Źle postąpiliście chłopcy. - Zwraca się do nich Daiki.
- Nikt nie będzie bezkarnie znęcał się nad moim bratem. - Stwierdza Konosuke.
- Gdyby trafił tylko do więzienia to nie byłaby wystarczająca kara. - Dodaje Sasuke.
- Dokładnie. Dostał to, co mu się należało. - Mówi Haruto.
- Jak się czujesz? - Daiki do mnie podchodzi i całuje mnie w czoło. Jak prawdziwy ojciec. Uśmiecha się.
- Oprócz tego, że cholernie boli mnie głowa i żebra to jest spoko. Jestem szczęściarzem, że żyję. - Stwierdzam z uśmiechem.
- Gdzie Sakura kochanie? - Pyta mama, która się już prawie uspokoiła.
- Poszła zobaczyć, czy da się mnie wypisać. - Odpowiadam.
- Ta dziewczyna jest złota. Cały czas się tobą opiekuje, poprosiłam ją, żeby wprowadziła się do nas do czasu aż wyzdrowiejesz. - Uśmiecha się ciepło.
- Wiem, mówiła mi. - Odwzajemniam uśmiech. Drzwi się otwierają i wchodzi do sali uśmiechnięta Sakura, dopiero teraz zauważam, że jest w fartuszku. Wygląda w nim bardzo seksownie. Podchodzi do dziewczyn i je obejmuje.
- To jak? - Pytam. - Wychodzę? - Uśmiecham się szeroko.
- Tak, ale najpierw muszą zrobić ci kilka badań. - Stwierdza.
- Długo to potrwa? - Pyta Saki.
- Pewnie gdzieś tak półtorej godziny. - Odpowiada.
- To dobrze, Naruto będzie na badaniach, a my cię porywamy na obiadek. - Mówi Ino.
- Dzięki, ale chyba wolę z nim posiedzieć. - Ino i Saki patrzą na mnie błagalnym wzrokiem. Uśmiecham się.
- Kochanie, idź z dziewczynami. Nie ma sensu, żebyś tutaj siedziała, a poza tym pewnie jesteś głodna. - Dziewczyny uśmiechają się do mnie wdzięcznie.
- Naruto...
- Sakura. - Przerywam jej. - Musisz coś zjeść. - Naciskam. Sakura widząc, że ze mną nie wygra odpuszcza.
- No dobrze. - Uśmiecha się i do mnie podchodzi. Schyla się i całuje mnie w usta. Widzę kątem oka dziewczyny, które powoli idą w naszym kierunku. Odciągają ode mnie Sakurę. Uśmiecham się przez pocałunek. Moja dziewczyna zostaje ode mnie gwałtownie zabrana. Ino i Saki ciągną ją do wyjścia.
- Kocham cię. - Zdąża krzyknąć.
- Ja ciebie też. - Odpowiadam z uśmiechem. Patrzę na moją mamę, która mnie obserwuje.
- Jak mogłam tego nie zauważyć? - Pyta z lekkim uśmieszkiem.
- Czego?
- Tego, że się kochacie. Widać to. - Stwierdza.
- Kocham ją od wielu lat. - Uśmiecham się. - Kiedy wyjechała... złamała mi serce, więc próbowałem się odkochać umawiając się z Aiką, ale kiedy wróciła... zorientowałem się, że moje uczucia do niej się nie zmieniły. - Mówię.
- Przestań zamulać, młotku. - Wtrąca Sasuke.
- Odkąd ty się taki książkowy zrobiłeś? - Kpi Konosuke. - Jakbyś był bohaterem książki o romansach.
- Podmienili cię, czy co? - Pyta Haruto. Przecież muszę grać poukładanego i grzecznego chłopca przy rodzicach.
- Spokojnie, wszystko kontroluję. - Uśmiecham się.
- Naruto, nie chcę cię widzieć w pracy przynajmniej przez kolejny tydzień. - Mówi Daiki.
- To dobrze, bo nawet nie chciało mi się wracać. - Odpowiadam szczery, a ojciec się śmieje.
- Znudziło ci się? - Pyta.
- Nie, po prostu jestem zmęczony. - Uśmiecham się. - Jak widzisz, w obecnym stanie niewiele bym zrobił.
- Masz rację. - Do pokoju wchodzi lekarz i staje naprzeciw mojego łóżka. Bierze w dłoń kartę pacjenta.
- Witam, nazywam się Masaru Moto i jestem Pana lekarzem prowadzącym. - Rozpoznaję jego głos, to on rozmawiał z Daikim.
- Dzień dobry. - Witam się. - Idziemy na badania? - Pytam.
- Tak. Siostro! - Woła, na jego wezwanie pojawia się czarnowłosa dziewczyna.
- Proszę przywieźć wózek dla Pana Uzumakiego. - Mówi miło.

Oczami Saki;
- Słyszałam, że się wprowadzasz. - Mówię z uśmieszkiem. Siedzimy w restauracji naprzeciwko szpitala. Sakura nie chciała iść dalej.
- Jesteś dobrze poinformowana. - Stwierdza z uśmiechem.
- Będziesz miała Naruto do dyspozycji dwadzieścia cztery na dwadzieścia cztery.
- Sugerujesz coś Ino? - Sakura pyta z szerokim uśmiechem.
- Ja? No co ty. - Wszystkie chichoczemy.
- Rodzice nie pozwolą wam spać w jednym pokoju. - Stwierdzam.
- Skąd będą wiedzieli, czy Sakura śpi u niego czy u ciebie? - Pyta Ino z knującym uśmieszkiem.
- W sumie to racja. Kiedy oni pójdą spać to Sakura bez trudu może sobie iść do niego. - Uśmiecham się.
- Nie chcesz mnie już u siebie w pokoju? Znudziłam ci się? - Pyta teatralnie ze smutnym wyrazem twarzy.
- Nie no co ty, ale wiesz... jesteś już legalnie z Naruto. Na pewno chcecie ze sobą spędzać cały czas. - Odpowiadam.
- Jeżeli będę z nim przez cały czas to się mu znudzę. On ma za mną tęsknić i zastanawiać się, kiedy się spotkamy. - Uśmiecha się szatańsko. Ino podnosi widelec i kieruje go na Sakurę z uśmiechem. Przeżuwa jedzenie.
- Bardzo dobre posunięcie kochana, tak trzymaj. Nie można mężczyźnie dawać wszystkiego czego chce, a już na pewno nie można siedzieć mu na ogonie. To jest męczące w związku, że baba łazi ciągle za swoim facetem. - Stwierdza nasza przyjaciółka.
- Albo chłop za babą. - Dopowiadam z uśmiechem.
- Tak. - Sakura się uśmiecha. - Która godzina?
- Jeszcze nie czas. - Odpowiadam z uśmiechem. - Właśnie, miałam ci powiedzieć, że twoja mama spakowała ci ubrania i przywiozła do naszego domu. - Mówię z szerokim uśmieszkiem.
- Twoja mama wie? O was, rzecz jasna. - Pyta Ino.
- Jeszcze jej nie powiedziałam. - Stwierdza smutnie. - Boję się trochę, że udzieli mi moralnego przemówienia, na temat tego, że rozbiłam związek Naruto. - Wzdycha.
- Przestań, nawet tak nie myśl. Naruto kochał cię od dawna, wiadomo oczywiście, że twoja mama nie wiedziała o waszym jakże pikantnym związku. - Mówię, a Sakura chichocze.
- Lepiej, żeby o nim nie wiedziała. - Stwierdza Haruno.
- Tak, ale Saki dążyła do tego, żebyś się nie bała, bo nie masz czego. Przecież cię nie zabiją. - Uzupełnia Ino.
- Ale się zawiodą. - Mówi smutna.
- Bo? - Pyta Yamanaka.
- Bo nie jestem idealną córką, którą dla nich kiedyś byłam. - Stwierdza.
- Sakura, jesteś idealną córką. - Odpowiadam całkowicie szczera. - I skończmy tą głupią rozmowę. - Dodaję z uśmiechem.
- Chyba powoli możemy iść w stronę szpitala. - Mówi Ino, która patrzy na zegarek. Wszystkie trzy podnosimy się z krzesełek i wychodzimy z restauracji. Na dworze jest cieplutko, patrzę na Ino.
- Zdecydowaliście się już na datę? - Pytam z uśmieszkiem.
- Nie było czasu. - Odpowiada.
- Ino, jak to nie było czasu? To wasz ślub, powinniście już mieć wszystko zaplanowane. - Stwierdza Sakura.
- Mamy, naprawdę. Jedyne czego nam brakuje to data. - Uśmiecha się. - To nie zajączek, spokojnie, nie ucieknie. - Dodaje pewnie. Wchodzimy do szpitala i od razu idziemy do pokoju Naruto. Martwiłam się o tego głąba, gdyby mnie zostawił... nie wiem, czy bym to wytrzymała. Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Nawet Konosuke się zmartwił. Traktuje Naruto jak prawdziwego brata, zresztą ja też. Wchodzimy do pokoju, widzę mojego blondynka, który siedzi na łóżku w pełni ubrany.
- Czekaliśmy na was. - Uśmiecha się słodko. Sakura stoi przy nas i na niego patrzy. Widzę jej uśmieszek.
- I jak badania? - Pyta Sakura.
- Nic mi nie będzie, muszę trochę odpocząć w domu. - Mówi. Powoli wstaje z łóżka, widzę jak zaciska szczękę z bólu. Zgrywa twardziela. Uśmiecham się.
- Może byście mu pomogli? - Zaganiam do roboty chłopaków.
- Nie trzeba, poradzę sobie. - Naruto trzyma rękę na brzuchu i idzie w naszą stronę.
- Jedziemy? - Pyta z uśmiechem.
- Pewnie. - Odpowiadam. Nie widzę nigdzie mamy ani taty. - Gdzie rodzice?
- Pojechali do domu. - Mówi Naruto. Widząc mój wzrok szybko dopowiada. - Kazałem im, nie chciałem, żeby tutaj bezsensownie tkwili.
- To bardzo dobrze. Możemy już iść? - Pytam. Wszyscy powoli wychodzimy.

Oczami Sakury;
Jesteśmy już w domu. Siedzimy w salonie na kanapie.
- Naruto kochanie, wiem, że dopiero przyjechałeś i nie chcę cię wyganiać, ale powinieneś odpocząć. - Mówi Pani Kushina. Naruto słodko się uśmiecha.
- Dobrze mamo, położę się.
- Sakura kochanie, zajmiesz się nim, prawda? - Pyta z czułym uśmiechem.
- Pewnie. - Odpowiadam odwzajemniając uśmiech. Pomagam mu wstać i prowadzę go na górę. Wchodzimy po schodach i kiedy jesteśmy już na górze, wchodzimy do jego pokoju. Pomagam mu usiąść na łóżku. Cały czas mnie obserwuje.
- Co? - Pytam w końcu. Staję obok niego przy łóżku.
- Nic. - Odpowiada z uśmieszkiem.
- Czemu się tak na mnie patrzysz?
- Bo jesteś piękna. - Uśmiecha się, ja również.
- Dobra, dobra. - Mówię.
- Usiądź obok mnie. - Robię co mi każe. Wzdycham, kiedy siedzę obok niego.
- Denerwuję cię? - Pyta.
- Nie, denerwuje mnie fakt, że nie mogę cię dotknąć. - Stwierdzam.
- Kto ci zabrania?
- Nie kto, a co. Twój stan mi zabrania. - Odpowiadam.
- Mój stan jest dobry.
- Proszę cię, wystarczy, że się trochę poruszysz i sprawia ci to ból. - Mówię z kpiną w głosie.
- Dla ciebie mogę znosić ból. - Uśmiecha się.
- Nie kochaniutki, nic z tego nie będzie. Nie przekonasz mnie. - Jestem twarda. Naruto podnosi rękę i gładzi mój polik kciukiem.
- Proszę. - Zjeżdża dłonią po mojej szyi... ramieniu... cholera. Nie wytrzymuję i ostrożnie na niego siadam. Chłopak jest zdezorientowany. Mam na niego chęć odkąd nam przerwano. Wpijam się w jego cudowne usta. Wdzieram się językiem do środka i rozpoczynam zaciętą walkę. Naruto się uśmiecha, bo osiągnął swój cel. Kładzie dłonie na moje biodra. Czuję przyjemne uczucie w podbrzuszu. To pożądanie, które mnie pali i sama go nie ugaszę. Do tego jest mi potrzebny Naruto. Chwytam dłońmi za jego koszulkę i delikatnie ją zdejmuję. Kładę ręce na jego rozgrzany tors. Czuję jak jego serce szybko bije, dobrze wiedzieć, że na niego tak działam. Naruto wsadza dłoń pod moją bluzkę. Czuję ciarki spowodowane jego dotykiem, to takie silne i fajne uczucie. Masuję dłońmi jego barki. Naruto całuje mnie po szyi. Jest taki podniecający... Chwyta za skrawki mojej bluzki i chce ją ze mnie ściągnąć. Podnosi powoli dłonie i syczy z bólu. Odsuwam go od siebie z uśmiechem.
- Też bym chciała, ale nie dzisiaj. - Całuję go jeszcze raz w usta.
- Proszę... - Jego głos jest schrypnięty.
- Nie nadajesz się na seks Naruto. Nie ma mowy. Na pewno nie dzisiaj. - Wstaję z niego i próbuję zejść z łóżka, ale chwyta mnie za dłoń.
- Przynajmniej ze mną posiedź. - Mówi.
- Nie wybieram się nigdzie, zaraz wracam. Muszę do łazienki. - Uśmiecham się.

Oczami Naruto;
Cholera, a było tak blisko. Przejeżdżam dłońmi po twarzy i włosach. Jestem zirytowany. Cholerny ból. Tak bardzo potrzebuję Sakury, a ona odmawia. Słyszę jakieś głosy, które dochodzą z korytarza. Próbuję przysłuchać się rozmowie.
- Chcę tylko na chwilę.
- Jest z nim Sakura. - Rozpoznaję Saki.
- Niczego innego się nie spodziewałam. - To... hmm to głos Aiki.
- Po co chcesz tam wejść? - Pyta Ino.
- Chcę go tylko przeprosić. Proszę was, wpuśćcie mnie. - Błaga.
- No dobra, idź. - Mówi Saki. Widzę, jak drzwi do mojego pokoju powoli się otwierają. Do środka wchodzi smutna Aika, kiedy mnie zauważa jej nastrój się poprawia. Na ustach dziewczyny można dostrzec malutki uśmiech.
- Aika? Co tu robisz? - Pytam. Dziewczyna podchodzi do mojego łóżka i kuca przy mnie.
- Chciałam sprawdzić jak się czujesz. - Mówi szeptem.
- Dobrze, dziękuję. - Odpowiadam.
- Naruto... ja... przepraszam. - Wyrzuca z siebie.
- Za co? Uratowałaś mi życie. - Uśmiecham się do niej.
- Tak, ale najpierw cię w to wpakowałam. Ja wiem, że nie powinnam była z nim...
- Spokojnie. Stało się, nic na to nie poradzisz. - Przerywam jej.
- Ja wcale nie życzę ci śmierci. Powiedziałam to w nerwach. - Mówi.
- Wiem. Kiedy ktoś jest zdenerwowany robi różne głupoty. - Stwierdzam.
- Naruto - wzdycha - ugh ja wciąż cię kocham.
- Aika...
- Wiem, ty kochasz Sakurę. - Odpowiada za mnie. - Chciałam po prostu zobaczyć jak się czujesz i nic więcej. Lepiej będzie jeżeli sobie już pójdę. - Mówi i wstaje. Idzie do drzwi.
- Przepraszam. - Zdążam powiedzieć nim wychodzi.
- Ty nie masz za co przepraszać. Po prostu... zakochałam się w nieodpowiednim chłopaku, który niestety nie odwzajemnia moich uczuć. - Stwierdza i wychodzi. Mimo wszystko czuję się przytłoczony. Aika cierpi z mojego powodu i nie jest to przyjemne.

Dwa tygodnie później...
- Naprawdę świetnie się bawiłam. - Słyszę chichot Sakury. Prowadzę samochód, ona siedzi obok mnie na przednim siedzeniu.
- Tak, ja też. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Też chciałabym mieć taki udany ślub i wesele. - Mówi po chwili ciszy.
- Chciałabyś wziąć go ze mną? - Pytam. Te pytanie jest mi potrzebne. Mam przygotowaną niespodziankę i mam nadzieję, że się jej spodoba.
- Kiedyś odpowiedziałabym ci, że nie, bo nie lubię zobowiązań. - Uśmiecha się.
- A teraz? - Pytam.
- Odpowiedziałabym, że tak. - Uśmiecham się do siebie.
- Fajnie, że w końcu się pobrali. - Zmieniam temat, żeby nie rozmawiać o nas.
- Tak, masz rację. Ino go strasznie kocha.
- On ją też. Myślałem kiedyś, że Sasuke to zimny drań bez żadnych uczuć, a tu proszę. Teraz ma żonę. - Uśmiecham się.
- Ludzie się zmieniają. - Mówi.
- Jedziemy do mnie? - Pytam z uśmieszkiem.
- Czy ty chcesz zaciągnąć mnie do łóżka Uzumaki?
- Ja? Nie śmiałbym. Przyzwyczaiłem się przez te dwa tygodnie, że śpisz ze mną i będzie mi smutno, kiedy ciebie nie będzie. - Uśmiecham się, mam nadzieję, że się zgodzi.
- Dobra, ale jutro muszę już wracać.
- Okey, obiecuję, że nie będę cię zatrzymywał. - Puszczam jej oczko.
- Mam nadzieję.
- Rozmawiałaś już z mamą? - Pytam.
- Tak, wczoraj. - Odpowiada.
- To czemu o niczym nie wiem?
- Zapomniałam ci powiedzieć. - Uśmiecha się.
- I jak przyjęła tą wiadomość?
- Bardzo dobrze. Ucieszyła się, że z tobą jestem, bo chyba cię lubi. - Chichocze.
- Chyba? Da się mnie nie lubić? - Pytam.
- Pytasz niewłaściwą osobę. Ja cię kocham, więc nie jestem obiektywna w tej sprawie. - Dłoń Sakury ląduje na moim kolanie.
- Mówiła coś jeszcze? - Staram się nie zwracać uwagi, że jeździ palcem po mojej nodze. Chyba robi to nieświadomie, a może nie?
- Pytała, czy to przeze mnie rozpadł się twój poprzedni związek.
- I?
- Powiedziałam prawdę. - Uśmiecha się.
- Jak to przyjęła?
- Zaczęła mi mówić, że nigdy by się po mnie tego nie spodziewała. Powiedziałam jej, że przed naszym wyjazdem byliśmy razem, chociaż to nie prawda, ale ona tego wiedzieć nie musi. - Uśmiecha się. - Opowiedziałam jej trochę o tym wszystkim i potem już nie była zła. Powiedziała, że nas rozumie.
- O tym wszystkim, czyli o czym? - Pytam z uśmieszkiem.
- O tym, że jak wróciłam do wioski to uczucia wróciły i bla bla bla. - Zajeżdżamy pod dom, wysiadam z samochodu i otwieram Sakurze drzwi. Podaję jej dłoń, którą chwyta i pomagam dziewczynie wyjść.
- Jakiś ty szarmancki. - Uśmiecha się. Zamykam samochód i idziemy do domu.
- Dla takiej kobiety trzeba się starać. - Otwieram drzwi od domu i wpuszczam ją pierwszą. Nikogo nigdzie nie widać, wszyscy pewnie już śpią.
- Dobrze, że twoi rodzice nie mają nic przeciwko temu, żebyśmy razem spali. - Mówi szeptem.
- Aż sam się dziwię. - Odpowiadam. Idziemy na górę do mojego pokoju. Wchodzimy do niego i zamykam od razu drzwi, żeby nikogo nie obudzić. Sakura masuje swój kark, jest zmęczona. Ja też.
- Idę się umyć, rozepniesz? - Pyta z uśmiechem.
- Z przyjemnością. - Podchodzę do niej i staję przodem do jej pleców. Biorę włosy Sakury w jedną rękę i przerzucam je przez ramię dziewczyny. Przejeżdżam dłonią po jej szyi i chwytam zamek od sukienki. Powoli go rozpinam. Całuję jej szyję, żeby chociaż trochę ją rozluźnić. 
- To nie jest dobry pomysł. - Mruczy po chwili.
- Czemu? - Pytam między pocałunkami. Moimi wargami dochodzę do kącików jej ust.
- Bo jestem zmęczona i chce mi się spać, a ty mi tego wszystkiego nie ułatwiasz. - Uśmiecha się.
- Już mnie nic nie boli, więc moglibyśmy...
- Wiem, ale dzisiaj jestem zmęczona i chce mi się spać, jutro muszę wstać wcześnie do pracy. - Mówi niezadowolona.
- Masz rację. - Chwytam ją za dłoń i odwracam w moją stronę. Patrzy na mnie z uśmiechem. Pociągam ją bliżej siebie i przytulam. Sakura wtula się w mój tors.
- To jest miłe. - Mruczy.
- Wiem. Miałaś iść do łazienki. - Uśmiecham się.
- Ale mi na to nie pozwalasz. Całujesz...przytulasz... to mnie rozprasza.
- Jestem rozpraszający?
- Nawet nie wiesz jak.
- Ty też jesteś rozpraszająca. - Mówię z uśmiechem.
- To akurat bardzo dobrze. - Śmieje się. - Idę do łazienki. - Sakura całuje mnie w usta i zamyka się w łazience. Rozpinam koszulę. Podchodzę do szafki nocnej i wyjmuję z niej małe, czarne pudełeczko. Podchodzę z nim do okna i patrzę w niebo. Jest dość widno, dlatego, że księżyc jest w pełni. Wkładam pudełeczko do kieszeni w spodniach. Opieram dłoń na ścianie, a głowę na przedramieniu. Zastanawia mnie, czy mam posunąć się aż tak daleko. Co jeżeli odbierze to źle? Nie chcę jej stracić, ale też nie chcę żyć bez niej. Czuję dłonie na moim brzuchu. Odwracam się do niej przodem. Zagryza wargę i patrzy na mnie z uśmiechem.
- Jesteś bardzo kuszący. - Stwierdza.
- Ty też. - Uśmiecham się.
- Specjalnie to robisz.
- To znaczy? - Pytam z uśmiechem.
- Rozpraszasz mnie. - Uśmiecha się.
- Ja?
- Mhm, przez ciebie się nie wyśpię. - Stwierdza.
- A to dlaczego?
- Bo w tej chwili chcę zaciągnąć cię do łóżka. - Uśmiecha się.
- Przykro mi, ale nie dzisiaj. Zaciągniesz mnie do łóżka, ale spać mała. - Puszczam do niej oczko. Sakura wzdycha.
- No dobra, zgadzam się, bo jestem padnięta. - Sakura zmierza do łóżka, ale ja chwytam ją z wahaniem za dłoń.
- Sakura... - Dziewczyna patrzy na mnie z zainteresowaniem i uśmiechem.
- Czemu się denerwujesz? - Pyta i chwyta mnie dłońmi za twarz.
- Skąd wiesz, że się denerwuję?
- Widać to po tobie. O co chodzi? - Mówi z uśmiechem.
- Nie wiem, czy to odpowiedni moment...
- Naruto, mów. - Rozkazuje.
- No, bo widzisz... chciałbym zrobić to gdzieś indziej, ale ja już nie mogę. - Uśmiecham się i sięgam dłonią do mojej kieszeni.
- Wiem, że to nie będzie zbyt romantyczne z mojej strony, ale biorąc pod uwagę to, że nie jesteśmy zbyt romantyczną parą. - Śmieję się. Sakura patrzy na mnie zdezorientowana i ciekawa.
- To postanowiłem, że zrobię to teraz. - Wyjmuję z kieszeni pudełko i na nie patrzę. Nerwowo wzdycham, serce mi przyśpiesza. Patrzę na Sakurę i otwieram pudełeczko. Widzę na jej twarzy ogromne zdziwienie. Klękam na kolana i biorę głęboki oddech.
- Sakura, wyjdziesz za mnie? - Pytam z nadzieją, kiedy dziewczyna zakrywa dłońmi twarz. Chyba płacze, albo się śmieje.
- Może się wygłupiłem, ale wiedz, że cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. - Uśmiecham się. Sakura klęka przede mną i mnie obejmuje. Czuję na karku coś mokrego, teraz wiem, że płacze.
- Nie wygłupiłeś się kochanie. Pewnie, że za ciebie wyjdę. - Szlocha w moją szyję, uśmiecham się.
- Naprawdę? - Pytam, żeby się upewnić.
- Wątpisz w to? Kocham cię głupku. - Chichocze.
- Spadł mi kamień z serca. - Wzdycham.
- Dlatego się denerwowałeś? Myślałeś, że odmówię? - Pyta i na mnie patrzy. Uśmiecham się.
- Miałem co do tego wątpliwości. Myślałem, że to zbyt szybko. - Dodaję widząc minę Sakury.
- Naruto, znamy się prawie całe życie. - Uśmiecha się.
- No wiem, ale dopiero niedawno się zeszliśmy...
- To nie ma dla mnie znaczenia, a dla ciebie? - Pyta.
- No nie. - Uśmiecham się. - Mogę? - Pokazuję na pierścionek w pudełeczku.
- Pewnie. - Wyciąga w moją stronę dłoń z szerokim uśmiechem. Wyjmuję pierścionek i wkładam go na palec Sakury. Dziewczyna na niego patrzy.
- Jest piękny. - Mówi. - Sam wybierałeś?
- Tak. Potem spytałem mamy, Saki i Ino, czy ci się spodoba. Powiedziały, że na pewno tak, więc go zostawiłem. - Uśmiecham się. - Wyróżniał się spośród wszystkich i od razu pomyślałem, że jest idealny. Jest taki jak ty. Jedyny w swoim rodzaju. - Patrzę na nią z szerokim uśmiechem, Sakura się do mnie przybliża i składa na moich ustach delikatny i czuły pocałunek. Przysuwam ją bliżej siebie, a ona kładzie dłonie na moje ramiona.
- Miałaś iść spać. - Dziewczyna się śmieje.
- Umiesz popsuć chwilę. - Uśmiecham się, lubię ją rozbawiać, bo kocham jej śmiech.
- Czasami mi się zdarza. - Śmieję się i całuję ją jeszcze raz. Wstaję i jej pomagam.
- Spać. - Mówię z uśmiechem. Sakura idzie do łóżka i wchodzi pod kołdrę.
- Zadowolony? - Pyta z uśmieszkiem.
- Mhm.
- Jutro nie dam ci spokoju.
- A to niby dlaczego? - Pytam.
- Bo mamy niedokończone sprawy. - Uśmiecha się seksownie. Podchodzę do łóżka i staję obok niej.
- O ile mi wiadomo, to jutro nie zamierzasz u mnie nocować. - Drażnię się.
- Może zmieniłam zdanie? - Uśmiecha się zadziornie.
- Zobaczymy. - Odpowiadam i wchodzę do toalety. Rozbieram się i idę pod prysznic. Kiedy kończę się myć to ubieram moje spodenki. Przeczesuję dłonią mokre włosy i wychodzę z toalety. Kładę się na łóżko obok śpiącej dziewczyny. Uważam, żeby jej nie obudzić. Sakura się podnosi i kładzie głowę na mój tors, obejmuję ją.
- Dobranoc kochanie. - Mówi cicho.
- Dobranoc. - Odpowiadam. To miłe uczucie, mieć ją obok siebie i nie przejmować się konsekwencjami.

***

Budzi mnie dźwięk telefonu, szybko go podnoszę i odbieram, żeby nie obudzić Sakury. Przedtem patrzę na godzinę. Jest szósta rano, dziwne, że ktoś do mnie dzwoni o tej porze.

- Słucham? - Odzywam się sennym głosem.
- Przepraszam Naruto, że budzę cię o tak wczesnej porze, ale szukam córki.
- Jak to Pani szuka córki. Aiki nie ma w domu? - Pytam trochę poddenerwowany. Wstaję ostrożnie z łóżka i idę do toalety, żeby rozmową nie obudzić Sakury.
- No właśnie nie. - Słyszę, że kobieta płacze. - Dzwonię do każdego z nadzieją, że ją w końcu znajdę, ale jak do tej pory się nie udało. Zdzwoniłam do jej przyjaciółek i nic. Naruto, ja już nie wiem co mam robić. - Po jej głosie słychać, że jest zdesperowana. Chcę pomóc. Przejeżdżam dłonią po włosach, jestem zdenerwowany. Co jeżeli jej się coś stanie?
- Jak mogę Pani pomóc? - Pytam po chwili.
- Nie chcę cię zadręczać, masz własne życie. - Odpowiada.
- Aika była kiedyś dla mnie ważną osobą, nie mogę zignorować faktu, że może jej się coś stać. - Stwierdzam.
- Może mógłbyś pojeździć po wiosce i jej poszukać. Mój mąż zawiadomił policję o zniknięciu, ale nie mamy żadnych wieści. - Mówi. Wiem, że matka Aiki bardzo cierpi.
- Zaraz się ubiorę i pojadę jej poszukać. Kiedy Aika zaginęła? - Pytam.
- Jakieś cztery dni temu. - Odpowiada.
- I dopiero teraz mnie Pani o tym zawiadamia? - Jestem cholernie wściekły. Bardzo nieodpowiedzialnie z ich strony. Powtarzałem tyle razy, że pomogę im zawsze, bez względu na wszystko.
- Przepraszam, ale się rozstaliście i nie wiedziałam, czy to będzie odpowiednie zachowanie z mojej strony. - Broni się.
- Pani mąż jest przyjacielem mojego ojca, a poza tym nie mógłbym zupełnie zapomnieć o Aice. Po prostu się tak nie da. - Mówię.
- Proszę cię Naruto, znajdź ją. - Rozpacza.
- Postaram się, jeżeli będę coś wiedział to zadzwonię. - Stwierdzam.
- Dobrze, czekam na wieści.

- Coś się stało? - Słyszę za plecami głos Sakury. Odwracam się w jej stronę.
- Jesteś zdenerwowany. - Podchodzi do mnie i staje naprzeciwko. Głośno wzdycham i przecieram twarz dłońmi. Sakura zakłada ręce na klatce piersiowej.
- Aika zaginęła. - Mówię.
- Jak to? Kiedy?
- Jakieś cztery dni temu. - Odpowiadam. - Muszę jej poszukać. - Wzdycham.
- Naruto, musisz ją znaleźć. Co będzie jeżeli ona...
- Nie, nawet tak nie myśl. Na pewno żyje. - Przytulam Sakurę. - Odwieźć cię do pracy? - Pytam.
- Nie, wezmę chyba wolne. Posiedzę z Saki i twoją mamą, może Ino przyjdzie. - Stwierdza. Odsuwam się od niej z uśmiechem.
- W porządku. - Całuję ją w usta. - Muszę się ubrać. - Wychodzę z toalety i wyjmuję z szafki jeansy i czarny T-shirt z nadrukami. Sakura kładzie się do łóżka, uśmiecham się na ten widok.
- Idziesz spać? - Pytam.
- Mhm. - Mruczy sennie.
- Chciałbym tak codziennie. - Mówię.
- To znaczy?
- Zasypiać i budzić się przy tobie. Miałbym ciebie cały czas przy sobie.
- Już niedługo kochanie. - Uśmiecha się i zamyka oczy.
- Wiem, na całe szczęście. - Mówię i wchodzę do łazienki. Ubieram się w ekspresowym tempie i wychodzę. Patrzę przelotnie na Sakurę, widzę, że śpi. Opuszczam po cichu mój pokój i schodzę na dół. Nikogo nie ma, więc nie muszę tracić zbędnie czasu na jakiekolwiek tłumaczenia, gdzie jadę i po co. Wychodzę z domu i kieruję się do swojego samochodu. Wsiadam do niego i go odpalam. Wyjeżdżam z posiadłości i rozpoczynam swoje poszukiwania.

Oczami Sakury;
Minęła już chyba godzina odkąd Naruto wyszedł. Właśnie kończę się ubierać i schodzę na dół na śniadanie. Mam nadzieję, że Aika nic sobie nie zrobiła. Naruto czułby się winny, ja chyba zresztą też, bo przecież przeze mnie rozpadł się ich związek. Z drugiej jednak strony powinna zrozumieć i dać sobie spokój. Może chce zwrócić na siebie jego uwagę? Może to wszystko jest udawane? Cholera, żadnych odpowiedzi. Jestem już na dole i wchodzę do salonu, widzę Saki i Panią Kushinę.
- Dzień dobry. - Mówię z uśmiechem.
- Dzień dobry dziecinko, jak się spało? - Saki macha mi ręką na powitanie, siadam obok niej.
- Bardzo dobrze. - Uśmiecham się i przypominam sobie wczorajszy wieczór.
- No? I? - Dopytuje Saki.
- Co? - Pytam zdezorientowana.
- Oświadczył się? - Pyta w końcu, wyciągam przed siebie dużych rozmiarów pierścionek zaręczynowy. Saki piszczy z radości, więcej słów od niej nie oczekuję, bo to mówi samo za siebie.
- Gratuluję kochanie, uważam, że będziesz dobrą żoną. W końcu dołączysz do naszej rodziny, od zawsze traktowałam cię jak córkę. - Uśmiecha się mama mojego narzeczonego.
- Dziękuję, bardzo miło słucha się takich słów. - Odwzajemniam ten ciepły uśmiech, którym mnie obdarzyła.
- Wiedziałaś, prawda? - Pytam Saki.
- O czym? - Udaje niewinną.
- Że zrobi to po ślubie Ino i Sasuke. - Moja przyjaciółka tylko się uśmiecha.
- Chciałam ci powiedzieć, naprawdę. Tylko później pomyślałam sobie, że fajnie będzie jeżeli zrobi ci taką niespodziankę. A tak w ogóle to sorki, że nie powiedziałam ci, że chce się oświadczyć, ale prosił, żebym tego nie robiła. No wiesz, to mój brat, więc wolałam trzymać język za zębami, bo by się na mnie pogniewał, a tego bym nie zniosła. Wiesz przecież jak go kocham. - Saki kończy swój długi monolog, a ja się tylko uśmiecham.
- Wybaczam. Nie spodziewałam się tego. - Mówię prawdę.
- On cię naprawdę kocha. - Wtrąca Pani Kushina.
- Tak, wiem. - Stwierdzam.
- A właśnie, gdzie sam zainteresowany? - Pyta Saki. Biorę głęboki oddech.
- Pojechał szukać Aiki. - Odpowiadam.
- Że co? Po co miałby jej szukać? - Bulwersuje się moja przyjaciółka. Mama Naruto tylko się przysłuchuje z zaciekawieniem.
- Zaginęła cztery dni temu i jej rodzice nie wiedzą co mają zrobić. Poprosili go o pomoc. - Opowiadam.
- Pff ta sucz udaje, na pewno chce wzbudzić zainteresowanie swoją głupią osobą. Ja pierniczę, ta baba działa mi na nerwy. - Saki prawie krzyczy.
- Właśnie zauważyłam... - Mówię.
- No i dobrze! Jezu, jak ja jej nie cierpię. Powinna się leczyć, naprawdę. Ona go nie kocha, to już jest na tle psychicznym. - Tłumaczy mocno gestykulując.
- Saki kochanie, nie możesz tak o niej mówić. Może jednak ona kocha mojego syna? Może się troszeczkę pogubiła w życiu. - Stwierdza Pani Kushina.
- Proszę cię mamo, na takie beznadziejne zachowanie nie ma wytłumaczenia. - Broni swojego zdania. Pani Kushina tylko wzdycha i wraca do konsumowania jedzenia, ja też jem. Na śniadanie podali pyszne tosty.
- Gdzie Konosuke? - Zmieniam temat. Saki się śmieje.
- Biedny braciszek musiał iść do pracy, bo jak wiesz Naruto ma wolne. Aż żal było na niego patrzeć. - Pani Kushina kręci głową z dezaprobatą słysząc słowa córki.
- Oj kochanie, zero współczucia dla brata. - Odpowiada kobieta. Saki kieruje w jej stronę widelec i mruży oczy.
- Mam go dla niego zbyt dużo, jak się pośmieję z niego raz na jakiś czas to świat się nie skończy. Moje życie byłoby nudne gdybym nie miała ofiary do dręczenia. - Uśmiecha się słodko.
- Wiesz? Pasujesz do Sasuke, on też lubi dręczyć pewną osobę. - Dodaję z uśmiechem.
- Proszę cię, Sasuke dręczy Naruto prawie zawsze, a ja umiem się powstrzymać. Nie myśl mamo, że jestem taka wredna. Muszę ci powiedzieć, że twoja córka jest grzeczna jak aniołek. - Pani Kushina się śmieje.
- Skromna też jest. - Dodaję z uśmiechem.
- No właśnie! Widzę, że mnie rozumiesz. Skromność to moje drugie imię. - Mówi Saki. Kończę swój posiłek. Chcę zadzwonić do szpitala, żeby powiedzieć, że dzisiaj nie pracuję, ale niestety przypominam sobie, że telefon zostawiłam na górze w łazience.

- Wybaczcie, ale skoczę po telefon. Muszę zawiadomić szpital, że dzisiaj nie pracuję, bo szefowa dostanie szału. - Mówię z uśmiechem. Wstaję od stołu i idę na górę, kiedy jestem już w korytarzu, zmierzam do pokoju Naruto. Drzwi są uchylone. Dziwne, bo przecież je zamykałam. A może nie? Wchodzę do środka i zamykam za sobą drzwi. Zamieram, bo przed sobą, obok łóżka widzę dziewczynę. Jest strasznie chuda i zaniedbana. Ma porwane ubrania i tłuste włosy. Przypomina mi kogoś. W dłoni trzyma broń. Cholera, czy zamierza mnie zabić?


******


Witajcie Kochani! Na początku należą się Wam wyjaśnienia, dlaczego dopiero teraz wstawiamy notkę. Otóż odpowiedź jest prosta. Przez Weekend i Poniedziałek coś nas złapało, chyba grypa żołądkowa, ale nie o tym chciałyśmy :D Za każdym razem jak brałyśmy w tym czasie komputer do rączek to po minucie go wyłączałyśmy, bo robiło nam się po prostu niedobrze, dlatego notka pojawia się dzisiaj. Mamy nadzieję, że się podoba i nie macie nam tego za złe. Kochani! Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, daltego chcemy Wam życzyć z całych naszych serduszek Wesołych Świąt, dużo prezentów i oczywiście spędźcie je w towarzystwie swojej rodziny, bo mimo wszystko ona jest najważniejsza, prawda? Jeżeli chcecie nam sprawić fajny prezent... po prostu skomentujcie ten rozdział, będzie nam naprawdę miło. Zdradzimy Wam, że jest to przedostatnia część :D Do następnego! Paula i Patty. 

27 komentarzy:

  1. może w ciąży jesteście? !?! :P
    A co do notki to zajebista, a końcówka z tą bronią to wogóle... mam nadzieje znowu ze nastepna notka to bedzie tez One Shot..

    pozdrawiam i życzę weny..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha nic nam o tym nie wiadomo. No, chyba, że jesteśmy wiatropylne i o tym nie wiemy :D

      Usuń
    2. a tak wgl to dziękuję za życzenia świąteczne i wzajemnie.. Kocham was dziewczyny,

      Usuń
  2. Fajna notka a zakończenie zajebiste jedynie czekam z niecierpliwością na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaaaa jaki rozwój akcji. Naru w Szpitalu , i porąbana aika zniknęła... Na dodatek chce zabić sakure.?.. Noo głupia. Ja jej dam zabić sakure chan.....

    OdpowiedzUsuń
  4. O Matko!! Czyzby Aika chciala sie zabic w pokoju Naruto!! Normalnie nue moge sie doczekac nastepnego rozdzialu. No i jeszcze Wesolych, szczeslieych i rodzinnych swiat ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja chce nową notkę!

    amasterasu

    OdpowiedzUsuń
  6. Drogie dziewczyny! wasz blog jest zajebist, . po prostu macie talent do pisania..
    Życzę wam udanych świąt z bliskimi jak i udanego sylwestra !!

    amasterasu20

    OdpowiedzUsuń
  7. One-shot zajebisty jak zawsze nie mozna w takim momecie kończyc notki. Jestem ciekawa czy aika będzie chciała zabic siebie czy sakure u naruto w pokoju i czy może ktos z dołu wbiegnie do pokoju albo naruto z kons wyjdzie. Niecierpliwie czekam na next. Nie moge się doczekac pozdrawiam i duzo weny zycze. Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy next wiem ze sa swieta i chcecie odpoczac na chwile to zrozumiale ale chce wiedziec kiedy bedzie nastepna notka tak jak zawsze czy nie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ciężko nam odpowiedzieć na to pytanie ehhh :/ Tak się składa, że przez ten okres czasu prawie nic nie tknęłyśmy, a jak wiecie w Czwartek jest sylwester, a nieszczęśliwie 1 stycznia kończymy 18 lat, więc 2 robimy naszą 18stkę...Naprawdę ciężko nam powiedzieć, jeśli się wyrobimy to może wstawimy coś po niedzieli, ale nie obiecujemy... :D

      Usuń
    2. nieszkodzi bede czekała z niecierpliwoscia na kolejna notke wiem ze nie zawsze sie ma czasrozumiem jak juz mówiłam czekam z niecierpliwoscią :D

      Usuń
    3. to widzę ze na 18 będzie ostro!

      Usuń
    4. Możliwe, możliwe xD :D

      Usuń
  9. Jakaś spóźniona chyba jestem. Bardzo fajny One-shot. Skąd wy bierzecie tyle pomysłów, co ? ^^ Świetne opisy, w ogóle mistrzostwo. Z niecierpliwoscią czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  10. wszystkiego najlepszego dziewczyny ! ;))


    amasterasu//

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepszego dziewczcyny 100lat i szczesliwego nowego roku . gulbiszonka99

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystkiego Najlepszego udanej 18-nastki oraz nowego roku

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękujemy Wam bardzo Kochani! Normalnie Was uwielbiamy. Szczęśliwego Nowego roku życzymy również! No i dziękujemy bardzo za pamięć! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Witajcie. Widzę, że nie zakończyłyście tak jak się obawiałem i cieszę się z tego powodu, ale koniec tego rozdziału też przyprawia o domysły jak poprzedni. Nie mogę się doczekać kiedy dodacie kolejną część one shoota.
    Pozdrawiam Kuraj

    OdpowiedzUsuń
  15. zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy next ? Czekam z niecierpliwoscia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ty musisz teraz spać ! :))

      Usuń
    2. Notkę postaramy się dokończyć dzisiaj :D Przepraszamy, że dopiero teraz, ale w sobotę robiłyśmy nasze urodziny i nie miałyśmy na to czasu, a jeszcze przed urodzinami był sylwester, więc sami rozumiecie :D

      Usuń
    3. rozumiem że było bardzo ostro w te dni

      Usuń
  17. Spoko rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń