- No to jak?
Kiedy z nią kończysz? - Ponawia pytanie Konosuke.
- Kończy z kim?
- Pyta Aika, która właśnie wchodzi na taras. Super i co ja teraz
jej powiem? Konosuke zawsze umie powiedzieć coś głupiego w
nieodpowiednim momencie...
- Źle zadałaś pytanie.
- Mówi Sasuke.
- To znaczy? - Pyta z
założonymi rękami na klatce piersiowej. Patrzę na nią, a ona na
mnie.
- Powinnaś zapytać z
czym, a nie z kim. - Dopowiada Uchicha z uśmiechem.
- Jak to? - Jest
zdezorientowana.
- Chodziło o siłownie. -
Stwierdza kruczowłosy. Jak zwykle jest opanowany i umie wymyślić
dobre kłamstwo na poczekaniu.
- Naruto dzisiaj prawie
cały dzień ćwiczył na siłowni, dlatego Konosuke spytał, kiedy z
nią kończy, bo przez jego obsesje na punkcie swojej kondycji nie ma
dla nas czasu. Teraz już wiesz o co chodzi. - Uśmiecha się Ino
kończąc swój wywód. Aika siada obok mnie i jakby nigdy nic całuje
mnie w usta na przywitanie. Przecież była na mnie zła.
- Przepraszam za
spóźnienie kochanie. - Uśmiecha się do mnie.
- Nie jesteś na mnie zła?
- Pytam zdziwiony.
- Nie wiem, ale cieszę
się, że cię widzę. - Dopiero teraz zauważam, że jest w
czerwonej, eleganckiej sukience. Jako jedyna odstaje od towarzystwa.
Patrzę na dziewczyny, które się do siebie uśmiechają i o czymś
rozmawiają. Chłopacy również są sobą zajęci, więc postanawiam
wykorzystać ten moment na rozmowę z Aiką.
- Może pójdziemy się
przejść w nasze miejsce? - Pytam z nadzieją, że nie odmówi.
- Z chęcią. - Uśmiecha
się i chwyta mnie za dłoń, wstaję z kanapy. Sakura patrzy na mnie
zirytowana. Nie podoba jej się, że idę gdzieś z Aiką.
- Gdzie idziecie? - Pyta
Saki.
- Porozmawiać. -
Odpowiadam i ciągnę ją za sobą. Schodzimy ze schodków i idziemy
w głąb posesji. Kierujemy się
oświetloną i wysadzaną drzewami dróżką, która prowadzi nas na
mały pomościk. Stajemy na nim i patrzę na nią wyczekująco.
- Powiedz mi, czemu nie
chcesz tego ślubu. - To jest bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Nie powiedziałem tego,
a poza tym jak mam wziąć z tobą ślub, skoro czuję, że mnie
okłamujesz? - To ostatnie zdanie wyszło z moich ust nieproszone.
Aika jest zdziwiona.
- Czemu tak sądzisz? -
Pyta opanowana.
- Odkąd wróciłaś z
Paryża jesteś jakaś dziwna. Inna, nie taka jak wcześniej.
Niedawno w tym miejscu mnie przepraszałaś, za co? - Pytam
przypominając sobie jej słowa. Widzę, że Aika jest zmieszana.
- Naruto, to nie ma sensu.
Jestem normalna, po prostu pojawiła się Sakura i to mnie denerwuje.
W dodatku się z nią przespałeś, dziwisz mi się?
- Przestań to wyciągać
na wierzch. Jeżeli ci to przeszkadza to lepiej będzie jeżeli się
rozstaniemy. - Na twarzy Aiki widnieje zdenerwowanie.
- Nawet o tym nie myśl. -
Rzuca się na mnie i mocno obejmuje.
- Za co mnie przepraszałaś
tamtego wieczoru? - Pytam nadal ciekawy.
- Za to, że cię
zostawiłam i wyjechałam. - Nie wiem, czy kłamie czy mówi prawdę.
- Nie opowiadasz mi nic o
twoim wyjeździe. Jak było? Co robiłaś? Czemu nic nie mówisz? -
Odrywa się ode mnie, ale nadal stoi blisko. Chwyta moją twarz w
dłonie i patrzy mi w oczy.
- Bo nie ma o czym.
- Byłaś w tak pięknym
miejscu i mówisz, że nie ma o czym? - Drążę temat.
- Bo taka jest prawda. -
Nadal broni tego co powiedziała.
- Zaprzyjaźniłaś się z
kimś? Poznałaś kogoś nowego? - Widzę jak przez krótką chwilę
na jej twarzy przebiega uczucie strachu, zdenerwowania, smutku, a
potem staje się opanowana.
- Nie Naruto, nikogo nie
poznałam. Możemy przestać o tym rozmawiać? - Pyta.
- Pewnie, jak chcesz. -
Uśmiecham się. Postanawiam, że dalej nie będę jej wypytywać, bo
to nie ma sensu. Nic mi nie powie, a jeszcze zacznie podejrzewać, że
coś wiem.
- Pocałuj mnie. -
Uśmiecha się. Robię to co mówi. Kiedy ją całuję to nie wzbudza
we mnie pożądania takiego jak Sakura. Wiadomo, że Aika jest
atrakcyjną kobietą i na pewno na mnie jakoś działa, jak na
każdego faceta. Jej ręce wędrują po moich plecach w dół.
Przestaje mnie całować, jej usta znajdują się centymetr od moich
warg. Widzę, że ma zamknięte oczy.
- Dawno nie uprawialiśmy
seksu. - Widzę, że się uśmiecha. Moje ciało sztywnieje na te
słowa. Nie mogę z nią tego zrobić. - Brakuje mi ciebie Naruto,
wyjedźmy gdzieś na kilka dni.
- Nie mogę. Niedługo
zaczynam pracę. - Próbuję wybrnąć z tej sytuacji.
- Trudno, niedługo
staniemy się małżeństwem i będziemy mogli robić to bez żadnych
konsekwencji. Gdyby moi rodzice się dowiedzieli, że nie jestem
dziewicą to nie wiem co by mi zrobili. - Uśmiecha się i jeszcze
raz mnie całuje.
- Wracajmy już, zaraz
podadzą kolację i nam ostygnie. - Uśmiecham się i chwytam ją za
rękę. Ciągnę ją z powrotem na taras. Aika jest rozpromieniona.
Przyjaciele patrzą na mnie zszokowani, a Sakura jest zła i to
widać. Siadamy na kanapę.
- Więc co zrobiłaś w
tej sytuacji? - Słyszę rozmowę dziewczyn.
- Nic, miałam na
szczęście przy sobie Scotta. - Sakura jest uśmiechnięta, kiedy
wspomina jego imię.
- Więc spotkaliście się
przypadkowo, tak? - Pyta Ino. Sakura sączy drinka.
- Mhm. Był moim
bohaterem. - Uśmiecha się.
- Gonił złodzieja? -
Dopytuje Saki.
- Kiedy zobaczył, że
złodziej ucieka z moją torebką to zaczął go gonić. Powalił go
w ciągu minuty, zabrał torebkę i do mnie wrócił. - Uśmiecha
się. - Powiedział, że w nagrodę należy się mu mój numer telefonu.
Był taki uroczy i miał coś w sobie co mnie do niego przyciągało.
Umówiliśmy się na kawę, po jakimś czasie stał się dla mnie
przyjacielem, a później chłopakiem.
- Mieszkaliście razem? -
Pyta Konosuke.
- Mhm. Nawet poszedł za
mną na studia, żeby być blisko mnie. - Widzę jak się uśmiecha.
Nienawidzę, kiedy Sakura opowiada o swoim byłym chłopaku. Denerwuje
mnie nawet fakt, że on tu teraz jest, w wiosce.
- Fajnie, Scott jest
zajęty? - Pyta Saki.
- A co, chcesz mnie
zmienić? - Haruto zadaje żartobliwe pytanie. Wszyscy chichoczą, z
wyjątkiem mnie i Aiki.
- Nie, tak tylko pytam.
Ciebie nie wymieniłabym za żadne skarby. - Całuje go w usta.
- To jak? Jest wolny? -
Saki ponawia pytanie.
- Aktualnie tak. - Sakura
się uśmiecha. - Zaraz wrócę. - Mówi i przechodzi przed nami.
Patrzę jak idzie do środka. Czekam kilka minut.
- Pójdę do łazienki. -
Uśmiecham się do nich i wchodzę do domu. W salonie na kanapie
siedzą nasi rodzice. Widzę rodziców Aiki, więc postanawiam się
przywitać.
- Dobry wieczór Państwu.
- Mówię z uśmiechem.
- Witaj Naruto. -
Odpowiada matka Aiki, a ojciec kiwa mi tylko głową. Idę głębiej
aż znajduję się w korytarzu. Otwieram łazienkę i nie widzę w
niej Sakury, dlatego zmierzam dalej. Gdzie ona może być? Zaglądam
do gabinetu, ale też jej nie znajduję. Postanawiam jeszcze wejść
do małego saloniku, gdzie jest stół bilardowy, rzutki, telewizja i
regał z książkami. Wchodzę do środka, ale jest ciemno. Zapalam
światło. Nikogo nie ma. Podchodzę do stołu bilardowego. Opieram
na nim dłonie. Z tym miejscem związanych jest tyle wspomnień.
Przesiadywaliśmy tutaj godzinami. Uśmiecham się do siebie. Nagle
czuję szarpnięcie, które sprawia, że się odwracam. Przed sobą
widzę wściekłą Sakurę.
- Czemu z nią wyszedłeś?
- Pyta.
- Żeby porozmawiać. -
Odpowiadam.
- Tak? Jakoś mi na to nie
wyglądało, bo wróciła naprawdę zachwycona. - Stwierdza ze
złością.
- Jesteś zazdrosna? -
Pytam z uśmiechem i próbuję ją dotknąć, ale się odsuwa.
Rozumiem, to moja kara. Uśmiech szybko schodzi mi z ust.
- Nie, po prostu
nienawidzę jak jesteś z nią sam. Czemu była taka szczęśliwa? -
Drąży temat.
- Nie wiem. - Odpowiadam.
- Może dlatego, że mnie pocałowała. - Stwierdzam.
- Pocałowała cię, tak?
- Popycha mnie bardziej na stół bilardowy, tak, że się o niego
opieram. Przysuwa się do mnie bliżej, ale mnie nie dotyka.
- Mówiłem już, że tak.
- Ponawiam swoją odpowiedź.
- Było przyjemnie? -
Pyta, a ja nie rozumiem do czego ona zmierza.
- Co? Nie. - Odpowiadam.
Wyciąga w moją stronę dłoń i zaczyna jeździć nią po moim
torsie i brzuchu.
- Nie kłam, jesteś
facetem Naruto. - Stwierdza z seksownym uśmieszkiem. - To jak? Było
przyjemnie?
- Tak. - Odpowiadam
szczerze.
- Przeleciałbyś ją? -
Pyta. Wodzi wzrokiem za ruchami swojej dłoni.
- Tak. - Przyznaję nawet
przed samym sobą.
- Co cię powstrzymało? -
Odpina jeden guzik mojej koszuli. Patrzę na jej skupioną twarz.
- Ty. - Po raz kolejny
mówię prawdę.
- Świetnie. - Uśmiecha
się seksownie. Kładzie prawą dłoń na moich włosach i gwałtownie
pociąga mnie tak, że moja głowa jest bardzo blisko niej. Nasze
usta dzieli dosłownie dwa centymetry. Cholera, co ona ze mną robi?
Moje serce chyba przyśpieszyło i bije dwa razy szybciej. Oddycham
nierównomiernie i przychodzi mi to z trudem. Cholernie chce ją
pocałować. Patrzy mi prosto w oczy z seksownym uśmieszkiem. Jest
bardzo seksowna i pociągająca, zastanawia mnie, dlaczego wybrała
mnie? Taka kobieta jak ona. Czuję jak moje ciało płonie, domagając
się jej dotyku.
- Mam ochotę cię
przelecieć Uzumaki, i chyba tak zrobię. - Mówi prawie szeptem i
wpija się w moje usta. Jej wargi przesiąknięte są alkoholem,
który piła. Powietrze staje się coraz cięższe i z trudem mogę
oddychać. Sakura wędruje po moim ciele swoimi dłońmi ku górze,
zaczyna od brzucha aż do mojej klatki piersiowej. Zatrzymuje je tam,
po czym kieruje się rękami po mojej szyi aż do włosów. Przed tym
zahacza dłońmi o mój kołnierzyk u koszuli. Chcę ją dotknąć,
ale od razu przerywa pocałunek i chwyta moją dłoń.
- Nawet nie próbuj
kochanie. - Odkłada moją dłoń na stół bilardowy. W co ona gra?
- Dlaczego? - Pytam i
słyszę swój przerywany głos.
- Jeżeli mnie dotkniesz
to od razu przerywam naszą zabawę, rozumiesz? - Pyta uwodzicielsko.
- Mhm. - Odmrukuję.
- Pytam, czy rozumiesz. -
Ponawia pytanie.
- Rozumiem, ale powiedz
dlaczego. - Jestem uparty.
- Bo byłeś dzisiaj
bardzo niegrzeczny. - Uśmiecha się seksownie. Ponownie mnie całuje.
Robi to delikatnie i powoli. Jest to boleśnie męczące, że nie
mogę jej dotykać. Czuję jak bawi się dłońmi moimi włosami. Po
chwili zjeżdża nimi w dół, po szyi oraz torsie. Zatrzymuje palce
na guziku. Ku mojemu zdziwieniu przestaje mnie całować.
- Czy tego właśnie
chcesz? - Pyta z seksownym uśmiechem. W jej oczach widać płonące
pożądanie, w moich pewnie też. Jak ona może być taka opanowana i
spokojna?
- Tak. - Odpowiadam.
- Nie możesz mnie
dotykać, rozumiesz?
- Proszę cię, tylko nie
to. - Próbuję błagać, a ona się tylko uśmiecha.
- Nie dam za wygraną.
- W porządku, nie będę
cię dotykał. - Wiem, że przegram tą bitwę, dlatego się na to
zgadzam. Sakura przysuwa usta do moich warg, ale zmienia kierunek i
kładzie je na mojej szyi. Przymykam z rozkoszy oczy, kiedy czuję
jak zaczyna ssać wrażliwą skórę robiąc mi malinkę. Zsuwa się
ustami cholernie powoli na mój odkryty tors. Odsuwa głowę i
rozpina mi kolejny guzik. Wiem, że się ze mną bawi, dlatego robi
wszystko powoli. Moje ciało rozpala pożądanie. Ponownie składa na
moich ustach gorący pocałunek.
- Naruto! - Słyszę głos
Aiki. Sakura powoli się ode mnie odsuwa, widać, że jest
zirytowana. Kładzie dłonie na mój tors i zapina guziki, tak, żeby
nikt nie zobaczył.
- Lepiej, żeby nie
widziała, że nam przeszkodziła. Cholera, a miałam na ciebie taką
ochotę. - Mówi szeptem, żebym tylko ja to usłyszał. Uśmiecha
się do mnie, po czym odwraca w kierunku Aiki. Widzę, że za nią
stoją nasi przyjaciele, a Sasuke po cichu zamyka drzwi, żeby Aika
nie uciekła. Sakura cały czas się uśmiecha i wyciera kciukiem
kąciki ust. Jest zupełnie spokojna, a nawet rozbawiona. Ja za to
zdenerwowany i nie wiem co mam powiedzieć.
- Co to do cholery miało
być?! Myślałam, że idziesz do łazienki, a ty się z nią
obściskujesz!
- Aika, przestań
krzyczeć. - Mówię spokojnie.
- Ty mi mówisz, że mam
przestać krzyczeć po tym co zobaczyłam?! - Pyta. Sakura siada na
fotel, który stoi obok regału z książkami.
- Posłuchaj Naruto i
przestań krzyczeć, chyba, że chcesz, żeby to wszystko usłyszeli
nasi i twoi rodzice. - Mówi spokojnie Sakura.
- Ty się suko nie
odzywaj. - Syczy do niej, a Haruno się uśmiecha.
- Daj jemu spokój, bo to
ja go pocałowałam. - Próbuje mnie bronić.
- Gdyby nie chciał, to by
cię odepchnął, mam rację Naruto? - W jej głosie słychać jad.
Zanim zdążam coś odpowiedzieć to uprzedza mnie Sakura.
- Skąd wiesz, że nie
chciał? - Pyta.
- Nie wyglądało na to. -
Stwierdza wrednie.
- Bo weszłaś i zaczęłaś
krzyczeć, nawet nie dałaś mu na to szansy. - Mówi rozbawiona.
- Przestań wchodzić
między nas. Przespałaś się z nim, za mało? Odczep się od mojego
faceta! - Sakura się śmieje i wstaje z fotela.
- Ja sobie wyjdę, a wy
porozmawiajcie. - Rzuca do mnie i idzie w kierunku drzwi. Aika
obrzuca ją wrednym spojrzeniem, a Konosuke przesuwa się z uśmiechem
i kiwa głową w geście uznania. Sakura wychodzi, a po niej moi
przyjaciele. Zostaję sam na sam z Aiką, która do mnie podchodzi.
- Gdybym nie weszła...
nie przerwałbyś tego, prawda? - Pyta i widzę, że w jej oczach
zbierają się łzy. Chwytam się nerwowo za kark i głęboko
wzdycham. Dopiero teraz jak Sakura wyszła mogę normalnie oddychać
i racjonalnie myśleć.
- Aika, pogubiłem się i
nie wiem co czuję do ciebie, a co do niej. - Jest mi jej szkoda,
dlatego nie mogę teraz z nią zerwać, a poza tym przedtem chciałbym
porozmawiać z rodzicami.
- Myślałam, że mnie
kochasz.
- Ja też tak myślałem,
dopóki Saura nie wróciła. Kiedyś naprawdę byłem w niej
szaleńczo zakochany.
- Przestań, nie mogę
tego słuchać. - Widzę jak po jej policzkach płyną łzy.
- Mam rozumieć, że
chcesz przerwy? - Pyta po chwili ciszy.
- Myślę, że to
najrozsądniejsza opcja. - Mówię.
- Dobrze, skoro tego
chcesz. - Wyciera łzy i się odwraca. Widzę jak wychodzi. Głośno
wzdycham i po chwili też opuszczam to pomieszczenie. Staję przy
ścianie obok salonu, bo widzę, że Aika znajduje się przy swojej
matce. Cofam się odrobinę, żeby mnie nie zauważyli.
- Mamo, możemy już
jechać do domu? - Pyta.
- Coś się stało? - Jej
mama jest przejęta zachowaniem córki.
- Nie, po prostu źle się
czuję. - Kłamie.
- Pożegnałaś się z
Naruto?
- Tak. Możemy już
jechać? - Ponawia pytanie.
- No dobrze. Poczekaj
tylko pożegnam się z Kushiną i Daikim. - Stwierdza.
- Dobrze, poczekam przed
drzwiami. - Mówi. - Dobranoc wszystkim. - Żegna się i zmierza w
stronę drzwi wyjściowych. Stoję niedaleko niej i ją obserwuję.
Ubiera czarną kurteczkę i opiera się o drzwi. W pewnym momencie
nasze spojrzenia się krzyżują. Podchodzę bliżej i staję
naprzeciwko niej. Słyszę za plecami głosy jej rodziców.
- Nie pożegnacie się? -
Pyta ojciec Aiki, dziewczyna niechętnie do mnie podchodzi, żeby nie
wzbudzać żadnych podejrzeń. Przytula się do mnie i całuje w
policzek. Patrzy na mnie smutnym wzrokiem, od tego widoku boli mnie
serce. Nie wiedziałem, że potrafię kogoś tak skrzywdzić.
- Do zobaczenia. - Mówi i
wychodzi, a za nią jej rodzice. Po chwili stania w korytarzu wracam
na taras. Siedzą tam wszyscy oprócz Sakury. Siadam na swoje
miejsce. Odkąd wróciłem każdy na mnie patrzy.
- No co? - Pytam w końcu.
- Nic. - Stwierdza Sasuke.
- No śmiało. - Zachęcam
ich do mówienia.
- Co tam się działo? -
Pyta Saki z uśmieszkiem.
- Sakura się działa. -
Odpowiadam.
- Widzę, że wy sami, w
jednym pomieszczeniu to bardzo niestosowne połączenie. - Stwierdza
Sasuke z zaczepnym uśmieszkiem.
- W jakim sensie
niestosowne? - Podkreślam ostatnie słowo. Nie za bardzo rozumiem o
co mu chodzi.
- W takim, że jak
jesteście sami to rzucacie się na siebie, jakbyście nie widzieli
się całe lata. Nawet nie zważając na to, że dom jest pełen
ludzi, a w tym twoja narzeczona i jej rodzice. - Stwierdza Sasuke.
- Przesadzasz kochanie. -
Mówi Ino.
- Takie jest moje zdanie.
- To wina Sakury. -
Próbuję się wybronić, bo cała wina spadła na mnie.
- No pewnie, najlepiej
zrzucić to na nieobecną osobę, prawda? - Sakura pyta z uśmiechem
wchodząc na taras. - Posuń swój seksowny tyłeczek. - Mówi i
siada obok mnie.
- Widzicie? - Pytam z
uśmiechem i wskazuję na nią palcem. - To ona wszystko zaczęła.
- Ja? - Pyta teatralnie.
- A kto? To nie ja się na
ciebie rzuciłem.
- To nie zmienia faktu, że
tego chciałeś. - Uśmiecha się. Dalsza dyskusja nie ma sensu, bo i
tak wiem, że wygra.
- Nocujecie dzisiaj u
mnie? - Pyta Saki zmieniając temat.
- Ostatnio nocujemy u
ciebie bardzo często. - Uśmiecha się Ino.
- Wiem, ale to nie moja
wina, że z wami czas leci mi szybciej i jest tak fajnie. Poza tym,
nie mogę się nacieszyć tym, że znowu jesteśmy we trzy. - Mówi
Saki.
- Ja nie mogę, wiesz
czemu. - Odzywa się Sakura. Zaintrygowało mnie to, czemu nie może
zostać. Kiedy pytałem ją dzisiaj, czy zostanie to powiedziała mi
tylko, że nie może. Saki wie, więc muszę ją wypytać. Sakura
jest dzisiaj bardzo tajemnicza.
- Ja w sumie bym mogła
zostać, ale nie wzięłam ze sobą ubrań. - Stwierdza Ino.
- Z tym nie ma problemu,
bo dam ci swoje. - Mówi rozradowana Saki.
- No dobrze, skoro mnie aż
tak bardzo chcesz to okey. Przykro mi kochanie, dzisiaj spędzę tę
noc z Saki. - Ino chichocze.
- Sakura kochanie, idziemy
już z tatą do domu. Wracasz z nami? - Na taras wychodzi
uśmiechnięta Pani Haruno. Jest to bardzo miła i urocza osoba.
Sakura na nią patrzy.
- Idę z wami, poczekajcie
na mnie to pożegnam się z rodzicami Naruto. - Odpowiada jej i
wstaje od stołu.
- Do jutra. - Posyła
wszystkim słodki uśmiech, jako, że jej mama tu jest to nawet nie
mogę pocałować Sakury.
- Poczekaj, odprowadzę
cię. - Mówię szybko, na co Sakura się uśmiecha. Wstaję od stołu
i idę za nią. Pani Haruno idzie przed nami. Moi rodzice również
odprowadzają rodziców Sakury. Stoimy już w korytarzu. Nasi rodzice
pochłonięci są rozmową, więc nie zwracają na nas uwagi. My za
to stoimy spory kawałek za nimi. Sakura znajduje się naprzeciwko
mnie i seksownie się uśmiecha.
- Muszę przyznać, że
świetnie się dzisiaj bawiłam. - Stwierdza.
- Tak, można powiedzieć,
że ja też. - Odpowiadam. Zbliża się do mnie bliżej i obejmuje.
- Nawet nie wiesz jak
bardzo chciałabym zostać. - Szepcze mi do ucha.
- To zostań. -
Odpowiadam.
- To propozycja?
- Nazwij to jak chcesz. -
Uśmiecham się.
- Skorzystam innym razem.
- Odsuwa się ode mnie.
- O czym mówiłaś, kiedy
powiedziałaś Saki, że nie możesz zostać? - Sakura się uśmiecha.
- Ciekawość to pierwszy
stopień do piekła, Uzumaki.
- Mam wrażenie, że już
w nim jestem. - Uśmiecham się.
- Spokojnie, jestem
grzeczną dziewczynką, więc nie masz powodów do obaw, że ze
mną tam trafisz. - Odpowiada. Zbliża się do mnie i składa na
moich ustach krótki pocałunek. Widzę jej seksowny uśmieszek.
- Do jutra. - Mówię.
- Do jutra, Uzumaki.
Następnym razem nikt nam nie przerwie. - Stwierdza i zaczyna iść w
kierunku drzwi.
- Kiedy będzie następny
raz? - Pytam nie zważając na obecność rodziców.
- Zależy od sytuacji. -
Odpowiada.
- To znaczy?
- Kiedy mi się spodoba. -
Uśmiecha się i wychodzi. Najchętniej bym za nią pobiegł i
zatopił się w jej pięknych, pełnych ustach. Stoję i sam do
siebie się uśmiecham.
- Sakura ma na ciebie
bardzo dobry wpływ. - Mówi moja mama, która stoi przede mną.
Sakura ma na mnie dobry wpływ? Nie sądzę.
- Tak, to wspaniała
dziewczyna. - Stwierdzam.
- Z Aiką spór zażegnany?
- Pyta mama. Moja twarz przybiera teraz poważny wyraz.
- No właśnie, muszę z
wami jutro poważnie porozmawiać. - Mówię.
- Coś się stało? -
Wtrąca Daiki.
- Tak. Tylko, że to nie
jest odpowiednia pora na poruszanie tego tematu.
- No dobrze. Porozmawiamy
jutro. - Stwierdza mama.
- Idę do reszty. -
Uśmiecham się i idę w kierunku moich przyjaciół. Wychodzę na
taras i siadam na kanapę.
- Ino, skoro zostałyśmy
już tylko dwie, a ty u mnie nocujesz to możemy sobie stąd iść. -
Mówi Saki.
- Masz rację. Jestem
padnięta, a po drugie, chłopcy muszą czasami porozmawiać we
własnym gronie. - Uśmiecha się. Obydwie wstają i żegnają się z
nami po kolei, po czym wychodzą.
- Co wyszło z Aiką? -
Pyta Sasuke.
- Poprosiłem ją o czas.
- Mówię zrezygnowany.
- Czemu z nią od razu nie
zerwałeś? - Odzywa się Haruto.
- To nie takie proste. Nie
widzieliście jak na mnie patrzyła. Skrzywdziłem ją. - Wzdycham.
Jestem już zmęczony tym wszystkim.
- Naruto, nie ma po co
tego przeciągać. - Stwierdza Konosuke.
- Wiem, nie przeciągam
tego. Chcę po prostu najpierw porozmawiać z rodzicami o mojej
decyzji. - Odpowiadam.
- I znowu wyjdzie na to,
że nie dopuszczą cię do głosu. - Sasuke mówi z uśmiechem.
- Tym razem się nie dam.
Jestem zdeterminowany, żeby zdobyć mój cel. - Uśmiecham się.
- Aż tak cię wzięło? -
Pyta ze śmiechem Haruto.
- Tak, tylko to się
ciągnie już szmat czasu. - Odpowiadam w lekkim uśmiechu.
- Czyli nas okłamywałeś,
kiedy mówiłeś, że wybiłeś sobie Sakurę z głowy? - Pyta
Konosuke.
- Nie do końca, bo tak
myślałem, ale kiedy wróciła... sami przyznacie, że w takiej
kobiecie można się z łatwością zakochać. - Uśmiecham się.
- Tak, masz rację.
Zabawna, seksowna, pociągająca, atrakcyjna, słodka i urocza. Ideał
dla mężczyzny. - Stwierdza rozmarzony Konosuke. Patrzę na niego z
uśmiechem.
- Wytrzyj ślinę, bo ci
cieknie. - Śmieję się z niego.
- Sorki, ale te ciało -
wskazuje palcem na siebie z uśmiechem. - jest już zajęte.
- Mam taką nadzieję, bo
Sakury nie oddam za żadne skarby. - Mówię. Czuję jak w kieszeni
wibruje mi telefon, wyjmuję go z kieszeni. Na wyświetlaczu pokazuje
się nieznany numer, marszczę brwi. Odbieram i przykładam słuchawkę
do ucha.
-
Uzumaki Naruto, słucham. - Czekam
na odpowiedź.
-
Słuchaj niemądry dupku, ile razy można ci mówić, żebyś
odczepił się od Aiki? Muszę się z tobą spotkać, żeby przekazać
ci osobiście? Od razu uprzedzam, że takie spotkanie nie będzie dla
ciebie miłe. - Słyszę głos mężczyzny. Wydaje mi się, że go
znam. Już wiem! To ten koleś co do mnie dzwonił wcześniej.
-
Kim jesteś i czego chcesz, przestań pieprzyć głupoty i przejdź
do konkretów. - Stwierdzam
zirytowany.
-
Wiem, że Aika u ciebie była. Widziałem jak z twojego domu
wychodziła niezła laska. Chcesz, żebym się nią zajął? Będę
ją pieprzył aż mi się znudzi. I wiesz co? Na pewno się jej
spodoba. - W moich żyłach krew osiąga temperaturę wrzenia na te
słowa. Jedyna dziewczyna, która stąd wychodziła to Sakura. Patrzę
na chłopaków, którzy są zdezorientowani.
-
Sakurę zostaw w spokoju, bo inaczej cię znajdę i zabiję. Czego
chcesz? - Pytam
ponownie.
-
Już mówiłem, zostaw Aikę, a nic się nie stanie tamtej suce. -
Odpowiada, a ja mam ochotę go
zabić. Nienawidzę jak o kobietach, które nic nie zrobiły mówi
się w taki sposób. A zwłaszcza nie mogę słuchać jak ktoś
obraża Sakurę.
-
Czego chcesz od Aiki? - Pytam.
Słyszę jego śmiech.
-
Nie powiedziała ci, prawda? Po co miałaby to robić?
-
Czego mi nie powiedziała? - Dopytuję zirytowany.
-
Tego, że cię zdradziła. Ze mną, w Paryżu. Pieprzyłem ją całą
noc, a jej było mało. Została również na drugą noc. Nie
chwaliła się? - Pyta, w jego głosie słychać śmiech. Zamurowało
mnie, nie spodziewałem się czegoś takiego. Nie po Aice.
-
Skoro już wiesz, to sobie to przemyśl. Chcę, żebyś wiedział, że
ona jest moja i nie zamierzam się nią dzielić. - Rozłącza się.
- Kto to był i czemu masz
minę jakbyś dowiedział się o wypadku samochodowym, w którym są
ofiary śmiertelne? - Pyta Konosuke. Przyswajam na nowo informacje,
które niedawno dostałem. Odwracam głowę w ich stronę.
- Zdradziła mnie, w
Paryżu. - Tylko tyle udaje mi się powiedzieć. Jestem zszokowany.
- Aika?! - Pyta Haruto.
- Dokładnie. -
Odpowiadam.
- Czemu jesteś taki
załamany skoro zamierzałeś z nią zerwać? - Pyta Sasuke.
- Jestem zaskoczony. Nie
spodziewałem się po niej tego. Poza tym siedziałem tutaj przez ten
pieprzony czas i za nią tęskniłem, kiedy ona się świetnie
bawiła. Codziennie zastanawiałem się, czy jest bezpieczna, czy nic
jej się nie stało, a ona co? Przespała się z jakimś facetem. -
Stwierdzam rozgniewany. Straciłem tyle czasu. Najgorzej denerwuje
mnie fakt, że jak ją zdradziłem to mi to wypominała, a ona? Wcale
nie jest lepsza ode mnie. Ja przynajmniej się przyznałem, a Aika
zgrywała świętą.
- A ty przespałeś się z
Sakurą. - Stwierdza Sasuke.
- Tak, ale w innych
okolicznościach. Byłem pijany, a jak sobie na drugi dzień wszystko
przypomniałem to czułem się naprawdę okropnie. Ja przynajmniej
się przyznałem, a ona nic nie powiedziała. Zgrywa świętą. -
Dodaję z kpiną.
- No dobrze, masz rację.
Co z tym zrobisz? - Pyta Sasuke.
- Jak to co? Z samego rana
do niej jadę i z nią zrywam. Nic mnie już nie obchodzi.
Oczami Saki;
Leżę z Ino w łóżku.
Jesteśmy przebrane w piżamki.
- To się dzisiaj
porobiło. - Mówi uśmiechnięta. - Cholercia, przystojniaczek i
Sakurcia idą na całość. - Stwierdza podekscytowana.
- Jeżeli każdy pocałunek
w ich wykonaniu tak wygląda to za każdym razem musi być bardzo
gorąco. - Chichoczę.
- Nie wiem, czy pamiętasz,
ale oni od zawsze byli bardzo niegrzeczni. - Odzywa się Ino.
- Tak. Łączyła ich
relacja tylko seks i nic więcej. - Stwierdzam.
- Nie do końca, bo Naruto
przecież był w niej zakochany. - Zauważa Ino.
- Taaa, a i tak spotykali
się z kimś innym. - Mówię.
- Masz rację.
- Widziałaś jak Aika się
odpicowała? - Pytam z uśmiechem.
- Tak, jakby szła na
jakiś ślub, albo coś. To miała być zwykła kolacja. - Ino się
śmieje. - Mówiłam od początku, że do nas nie pasuje.
- Ja też, ale kto mnie
słuchał... - Wzdycham.
- Ej! Przypomniało mi się
właśnie. Gdzie Sakura jutro idzie? Kazała mi się ciebie zapytać,
bo nie chciała mówić przy Naruto. O co chodzi? - Pyta.
- Jutro ma spotkanie w
sprawie pracy. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Jejciu! Jak super!
Domyślam się, że będzie Panią Doktor. - Mówi optymistycznie.
- A wiesz co jest
najlepsze? - Pytam nie mogąc doczekać się miny Ino, kiedy jej to
powiem.
- Co? - Pyta zaciekawiona.
- Będzie pracowała w
naszym szpitalu. - Moja przyjaciółka jest zszokowana. Na jej ustach
gości ogromny uśmiech.
- Jak za dawnych czasów,
będziemy spędzać więcej czasu razem. Tęskniłam za tym. Nie
mogłam uwierzyć, że wraca. Na początku myślałam, że robi sobie
żarty, a tu proszę, Sakura Haruno ponownie jest z nami. - Mówi
uśmiechnięta.
- Też za nią tęskniłam.
Oczami Naruto;
Pożegnałem chłopaków i
poszedłem na górę do swojej sypialni. Wykąpałem się, a teraz
leżę w łóżku. Jest dwudziesta trzecia. Biorę z szafki nocnej
telefon. Wybieram numer Sakury. Zadzwonić czy nie zadzwonić? Może
już śpi i ją obudzę. Brakuje mi jej i chciałbym z nią
porozmawiać, chociaż przez chwilę. Klikam połącz i przystawiam
telefon do ucha. Czekam na to aż odbierze.
-
No proszę, któż to do mnie dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiło mi
się niezłe ciacho, więc odebrałam. - Słyszę
jej piękny śmiech i od razu mój nastrój się poprawia.
-
Nie obudziłem cię? - Pytam.
-
Nie, nie mogę zasnąć. Właśnie o tobie myślałam, a tu proszę.
Uzumaki Naruto we własnej osobie do mnie zadzwonił. - Wiem, że się
uśmiecha, bo można wyczuć to w jej głosie.
-
Też o tobie myślałem, tęsknię za tobą. - Uśmiecham
się.
-
Już? Tak szybko? Niedawno od ciebie wyszłam. - Słyszę jej śmiech.
- Słyszę po twoim
głosie, że coś jest nie tak. Chcesz mi o tym opowiedzieć? -
Pyta. Właśnie w takiej
Sakurze się zakochałem. W każdej sytuacji można na niej polegać.
-
Mówiłem ci, że cię kocham?
-
Nie. - Odpowiada.
-
W takim razie teraz to powiem. Kocham cię Sakura. - Mówię
z uśmiechem.
-
Dzięki Bogu! W końcu to powiedziałeś! Stało się coś? Nie
żyjesz, spadł ci sufit na głowę? - Żartuje, a ja mimowolnie się
śmieję.
-
Żyję. - Odpowiadam.
-
Dobra, teraz opowiadaj. O co chodzi?
-
Wspominałem coś o tym, że jakiś koleś do mnie zadzwonił? -
Pytam.
-
Nieee. Przynajmniej nie mi. Czego chciał? - Jest
zaciekawiona i mogę sobie teraz wyobrażać jej skupioną minę.
Chciałbym, żeby tutaj była, mógłbym ją przytulić i nigdzie nie
wypuścić.
-
Chciał, żebym odczepił się od Aiki. - Odpowiadam.
-
Może to jakiś prześladowca. - Stwierdza.
-
Dzisiaj wieczorem dzwonił jeszcze raz. Powiedział mi, że przespał
się z Aiką w Paryżu. - Mówię.
-
Na pewno ciężko to przyjąłeś. Wiesz, w końcu coś cię z nią
łączyło. - Wzdycha.
-
Nie o to chodzi. Najbardziej denerwuje mnie fakt, że moją zdradę
mi wypomina, a sama udaje świętą. Mogę nawet stwierdzić, że
trochę się na niej zawiodłem. Nie spodziewałem się tego po niej.
-
Może to nie jest odpowiedni moment, ale wracając do twojej
zdrady... pamiętasz coś w ogóle? - Pyta. W jej głosie słychać
śmiech.
-
Niewiele, oprócz tego, że wiem, że uprawialiśmy seks. - Uśmiecham
się.
-
Szkoda. - Wzdycha
teatralnie.
-
Pamiętam też, że było świetnie. - Dodaję
z uśmiechem.
-
Mogę powiedzieć nawet więcej, było cudownie. - Słyszę, że
ziewa.
-
Słyszę, że jesteś zmęczona. Połóż się spać. -
Mówię.
-
Dobrze Uzumaki. Pamiętaj, że nie skończyłam się z tobą
zabawiać. - Uśmiecham się na wspomnienie dzisiejszego dnia.
- Wiem, że nie dasz mi
spokoju.
- Masz rację, a wiesz
czemu? - Pyta.
- Oświeć mnie.
- Bo chcę, żebyś o
mnie nie zapomniał. Chcę, żeby twoja pierwsza myśl po
przebudzeniu była o mnie. Chcę również, żebyś zaprzątał sobie
główkę myślami o mnie i o nikim więcej.
- Zabrzmiało to trochę
poetycko, nie uważasz? - Pytam z uśmiechem.
- To nie miało tak
brzmieć. To są moje cele, które chcę osiągnąć.
- Tak? Skąd poznasz,
że już ich nie osiągnęłaś? - Pytam tajemniczo. Sakura się
śmieje.
- Kochanie, ja już
wiem, że osiągnęłam chociażby jeden z moich celów. Wiesz jaki?
- Mówi uwodzicielskim głosem.
- Nie, ale mam
przeczucie, że zaraz mi powiesz.
- Nie zapomniałeś o
mnie. To jest największy cel jaki osiągnęłam. - Wyobrażam sobie
teraz, że Sakura się uśmiecha.
- Tak, muszę przyznać,
że to ci się udało. - Uśmiecham się.
- Jedziesz do niej
jutro? - Pyta znienacka.
- Chyba powinienem. -
Odpowiadam.
- Jeżeli chcesz to
skończyć to tak, powinieneś.
- Więc zrobię to
chyba po rozmowie z rodzicami. - Stwierdzam.
- To jest bardzo dobry
pomysł.
- Mam do ciebie
pytanie. - Mówię po chwili namysłu.
- Wal.
- Gdzie jutro idziesz?
Czemu to taka tajemnica, że wie o tym tylko Saki i Ino?
- To jest
niespodzianka, a niespodzianek się nie wydaje. - Śmieje się.
Słyszę jak ziewa.
- No dobrze, skoro tak
to poczekam aż sama mi powiesz. Idź spać Sakura.
- Tak jest, Proszę
Pana. - Słychać jej słodki chichot.
- Słodkich snów.
- Dobranoc.
- Sakura, jeszcze
jedno. - Mówię z uśmiechem.
- Tak? - Pyta
wyczekująco.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też
debilu, dobranoc. - Słychać w jej głosie śmiech.
- Dobranoc. -
Odpowiadam i się rozłączam.
Odkładam telefon na
szafkę nocną, ale jeszcze przed tym sprawdzam, czy nie mam żadnych
wiadomości. Nakrywam się kołdrą i powoli zasypiam.
***
Czekam zestresowany w
salonie na kanapie na rodziców. Jestem już po śniadaniu. Patrzę
na zegarek, który znajduje się na mojej prawej ręce. Wskazuje
dziesiątą, więc Daiki powinien przyjechać do domu na lunch.
Słyszę kroki z góry.
- Naruto kochanie, co tu
robisz? - Pyta mama. Nachyla się do mnie i składa całusa na moim
policzku. Dosiada się do mnie z uśmiechem.
- Czekam na was. - Mówię.
- Coś się stało? - Pyta
zmartwiona.
- Tak, mam wam coś
ważnego do powiedzenia. - Słyszę głos Daikiego, który robi się
coraz głośniejszy. Wchodzi do salonu z teczką, którą stawia na
podłogę. Podchodzi do nas i siada ciężko na fotel, który jest
naprzeciwko nas.
- Ciężki dzień? - Pytam
z uśmiechem.
- Można tak powiedzieć.
Co robicie? - Dodaje. Na jego ustach widnieje uśmiech.
- Właściwie to Naruto
chciałby z nami porozmawiać. - Mówi moja mama.
- O co chodzi? - Pyta
Daiki. Opieram się wygodnie o oparcie kanapy i biorę głęboki
wdech, po czym wypuszczam powietrze. Jestem trochę bardziej
opanowany.
- Jest mi bardzo przykro,
naprawdę. - Zaczynam. - Wiem, że to nie będzie dobra wiadomość,
ale ja tak dłużej nie mogę. - Zatrzymuję się na chwilę i na
nich patrzę. Są zmartwieni i zaciekawieni tym co zamierzam
powiedzieć.
- Nie mogę już dłużej
być z Aiką. - Wyrzucam z siebie, a oni są zszokowani.
- Jak to nie możesz być
z Aiką? Naruto na miłość Boską, oświadczyłeś się jej! - Moja
mama podnosi głos. Daiki siedzi spokojny i się zastanawia. Tylko z
nim mogę porozmawiać na spokojnie. Moja mama zawsze jest tą, która
wybucha. Taki temperament, co na to poradzę?
- Rozumiem. Nie
pogodziliście się. - Mówi opanowany i spokojny.
- Nie o to chodzi. Niby
się pogodziliśmy, ale ona jest zazdrosna o Sakurę. - Stwierdzam.
Nie dokończam mojego monologu, bo przerywa mi mama.
- A ma powody? - Pyta
zaniepokojona.
- Ma. - Mówię prawdę.
- Coś cię łączy z
Sakurą? - Dopytuje Daiki.
- Łączyło, kiedyś. -
Stwierdzam.
- Jak to? - Pyta mama.
- Sakura była moją
dziewczyną. Muszę się przyznać, że wciąż ją kocham i
uświadomił mi to jej powrót. - Mówię opanowany.
- Super, że dopiero teraz
się o tym dowiaduję! Cholera! Naruto! - Mama wstaje z kanapy i
chodzi tam i z powrotem.
- Jesteś zła? - Pytam.
Mama do mnie podchodzi i siada. Bierze głęboki oddech, żeby się
uspokoić.
- Tak. - Mówi. Nie jest
mi łatwo, bo właśnie się dowiedziałem, że mamie nie zależy na
moich uczuciach ani szczęściu.
- Aż tak cię zawiodłem?
Dlatego, że nie chcę się z nią ożenić? - Zadaje trudne dla mnie
pytanie. Mama się uśmiecha.
- Nie jestem zła na
ciebie kochanie. Jestem zła na siebie. - Stwierdza, a ja jestem
zszokowany. Myślałem, że chodzi o mnie.
- Dlaczego? - Pytam.
- Bo nie zauważyłam, że
jej nie kochasz. Matka powinna wiedzieć takie rzeczy. Czemu nie
powiedziałeś nam wcześniej? - Pyta. - O mało co nie pozbawiliśmy
cię szczęścia. Mogłam się domyślić, że kochasz Sakurę,
sposób w jaki na nią patrzysz... - Mówi z troską.
- Matka ma rację Naruto.
Mogłeś nam powiedzieć.
- Próbowałem, ale wy
wymyśliliście sobie tą kolację i nie daliście mi dojść do
słowa.
- Czy Sakura odwzajemnia
twoje uczucia? - Moja mama zadaje pytanie, na które się uśmiecham.
- Całkowicie. -
Odpowiadam z szerokim uśmiechem.
- Sakura to miła,
sympatyczna, pracowita i fajna dziewczyna. Przyjaźnicie się od
dziecka, nie dziwi mnie twój wybór. - Stwierdza Daiki. Za to kocham
tego człowieka, zawsze bierze do siebie moje poglądy i je szanuje.
- Z mojej strony mogę
powiedzieć, że nie mam nic przeciwko temu związkowi. - Mój ojczym
się uśmiecha i wstaje z fotela. - Idę jeść, jestem głodny jak
wilk. - Na jego ustach widnieje szeroki uśmiech. Nie zamierzam mówić
rodzicom wszystkiego odnośnie mnie, Aiki i Sakury. Daiki idzie w
stronę jadalni.
- Tato. - Zatrzymuję go,
a on się uśmiecha. - Dziękuję.
- Nie ma za co.
Obowiązkiem rodzica jest wspieranie swojego dziecka. - Mówi i
odchodzi.
- Skoro podjąłeś taką
decyzję to nie będę się jej sprzeciwiała. Jesteś dorosły i
wiesz co dla ciebie najlepsze. - Stwierdza mama. Przytulam się do
niej.
- Nie masz nic przeciwko
Sakurze? - Pytam.
- Kocham ją jak własną
córkę. To powinno ci wystarczyć. - Odsuwa się ode mnie. - Myślę,
że teraz masz ważniejszą rzecz do zrobienia, prawda? - Pyta z
uśmiechem.
- Masz rację, muszę
zerwać z Aiką. - Mówię i wstaję.
- Powodzenia. - Słyszę
głos mamy i wychodzę z domu. Postanawiam, że pójdę na piechotę.
To jest niedaleko. Wychodzę z mojej posesji i kieruję się w stronę
mieszkania Aiki. Na ulicach panuje straszny ruch, na chodnikach jest
dużo przechodniów. Nic dziwnego. Pogodę mamy piękną i każdy
wychodzi na spacer. Po kilku minutach docieram na miejsce i dzwonię
dzwonkiem do drzwi. Otwiera je zaskoczona Aika.
- Co tu robisz? - Pyta. -
Chciałeś czasu. - Stwierdza.
- Musimy porozmawiać, już
wiem czego chcę.
- Czemu mam wrażenie, że
decyzja jaką podjąłeś wyklucza mnie z twojego życia? - Pyta.
- Mogę wejść?
- To nie jest najlepszy
pomysł. W domu są rodzice, chodźmy do ogrodu. - Zamyka za sobą
drzwi i ciągnie mnie na ławkę, która stoi niedaleko. Siadamy na
nią.
- Słucham, powiedz co
zdecydowałeś, bo dłużej już nie wytrzymam. - Stwierdza.
- Chcę ci podziękować
za to, że ze mną byłaś, ale na dłuższą metę nasz związek nie
ma sensu.
- Bo kochasz Sakurę,
prawda? - Jej imię wypowiada z jadem, który ukryty jest w słowach.
- To jedna z przyczyn.
Drugą jest to, że nasz związek opierał się na kłamstwach.
- Nie rozumiem o co ci
chodzi. - Mówi.
- Dzwonił do mnie dwa
razy jakiś obcy koleś. Domyślasz się co mi powiedział? - Pytam z
nadzieją, że się przyzna. Aika nie daje po sobie niczego poznać.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Jest zaparta.
- Zdradziłaś mnie z nim
w Paryżu. - Na jej twarzy widać smutek i zaniepokojenie.
- To nie tak. - Broni się.
- Nieważne. Czemu mi nie
powiedziałaś? Dlaczego to ukrywałaś? Myślałaś, że się nie
dowiem? - Pytam.
- Nie wiedziałam jak mam
ci o tym powiedzieć. Bałam się, że cię stracę. To był głupi
błąd. - Stwierdza.
- Mówił, że nie
spędziłaś z nim tylko jednej nocy. To prawda? - Pytam, a ona nic
nie odpowiada. - Myślę, że chociaż teraz zasługuję na
szczerość.
- Czy to ma jakieś
znaczenie skoro ze mną zrywasz?
- Chcę wiedzieć. -
Jestem uparty i nie odpuszczam.
- To prawda, zadowolony? -
Wyrzuca z siebie. Podnosi się z ławki i staje naprzeciwko mnie.
- Bardzo. - Odpowiadam.
- Dlaczego chcesz mnie
zostawić dla tej suki? Po co w ogóle tutaj wracała! Niech ją
szlag trafi! - Krzyczy.
- Twoja złość jest
uzasadniona, ale zważaj na słowa. Nie obrażaj jej w moim
towarzystwie. - Mówię spokojny.
- Obrońca dziwek się
znalazł! Odebrała mi twoją miłość!
- Nie można odebrać
czegoś, co nigdy nie było twoje. - Stwierdzam.
- Udawałeś, że mnie
kochasz? - Pyta ze łzami w oczach.
- Nie udawałem. Wydawało
mi się, że cię pokochałem, ale to nigdy nie była prawda.
- Wynoś się stąd! Nie
pokazuj mi się na oczy, nienawidzę cię! Słyszysz?! Nienawidzę!
Dla mnie możesz zdechnąć! - Krzyczy i biegnie zapłakana do domu.
Wstaję z ławki i idę w stronę bramy. Nie ma sensu za nią biec.
Jak zwykle odwróciła kota ogonem i wyszło na to, że to ja jestem
najgorszy. Wychodzę na chodnik i idę w stronę domu. Nagle czuję
mocne uderzenie z tyłu głowy. Zatrzymuję się i chwytam się
dłonią za to miejsce. Podnoszę rękę na wysokość moich oczu.
Jest cała we krwi, obraz robi się rozmyty. W czaszce czuję
koszmarne pulsowanie. Kręci mi się w głowie, tracę równowagę i
upadam na kolana, a potem brzuchem na zimny chodnik. Widzę czyjeś
buty.
- Mówiłem ci, żebyś
trzymał się od niej z daleka. - Słyszę chichot, który staje się
odległy.
- Słodkich snów. -
Słyszę znajomy głos. To ten mężczyzna. Po chwili czuję ból w
okolicy brzucha i powoli tracę przytomność. Obraz się zamazuje...
zbliża się ciemność... Cholera... Czy tak będzie wyglądała
moja śmierć? Ciemność... Ogarnia mnie i zasypiam...
******
Witajcie Kochani! Powinniście być zadowoleni, bo notka pojawiła się dość szybko :D Co o niej myślicie? Pododba się Wam, a może nie? Prosimy, żebyście podzielili się z nami swoimi odczuciami w komentarzach. Nie bójcie się komentować, albo może nie bądźcie leniwi i w końcu coś napiszcie! :D Bo wiecie, fajnie się czyta Wasze komentarze, napiszcie chociaż dwa słowa, albo jedno. Byleby coś było :D Jak wypada One-Shot jako całość? Przypadł Wam do gustu? Pozdrawiamy Was i do następnego! Paula i Patty.
dziewczyny wy tak piszecie że zawsze nie mogę się doczekać next'u,... Mam nadzieję że następna notka to będzie One shoot..
OdpowiedzUsuńAmasterasu :)
tak sie neie robi teraz mósze znów czekć na next, one-shot swietny jak zwykle zresztą tez mam nadzieje ze nastepna notka to one-shot nie mogr sie doczekać nastepnej czesci. Zycze duzo weny ,
OdpowiedzUsuńGulbiszon
dziewczyny jak coś napiszcie, to po prostu chcieć od razu więcej .. mam Nadzieję że następna notka to też będzie Boski one shot... A tak z innej beczki, oglądałyście podział grup?!??..
OdpowiedzUsuńJestem Nowy,
pozdrawiam Uchodźca z Syrii
Niestety przegapiłyśmy, ale wiemy, że Polska jest znów z Niemcami...Mamy nadzieję, że i tym razem nam się poszczęści :D
UsuńZadając pytanie czy podoba nam się ten one-shoot to tak jakby zapytać się czy słońce świeci tak,tak na miłość boską tak nie zadawajcie takich głupich pytań bo to irytujące.Notka super wrescie naruto z nią zerwał ale niestety potem musiał zostać zaatakowany wiec obudzi się w szpitalu szkoda że nie "wuczuł" obecności tego dupka i go obezwładnił, zawsze jednak pozostaje nadzieje że ktoś to widział i policja sie nim zajmnie ^^ .Zapewne trafi to szpitala w, którym Sakura już bedzie pracować wieć bedzie pod najlepszą opieką.
OdpowiedzUsuńWeny i czekam na next
Ja pierdolne za zawał... Przejełaś się tym gościem co naru załatwił..... Dobrze blondas postąpił zerwał z idiotką.... Ale zastanawia mnie jedna rzecz co się stanie z blondynkiem... Może sakura go odnajdzie oby... :-c
OdpowiedzUsuńZajebiście w końcu akcja się rozkręca mam nadzieje że ten tajemniczy ktoś dostanie należyty wpierdol poza tym ciekawi mnie jak się to potoczy bo kto mówi że będzie w szpitalu a może zostanie porwany? Jedynie czekać na next który pojawi się za niedługo mam nadzieje oby tak dalej dziewczyny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
StevMajster:)
No moje drogi przeszłyście teraz same siebie. Na początku myślałem, że od razu walniecie z grubej rury o zerwaniu Naruto i Aiki a tu tak dość zwinnie się z tego wywinełyście. Potem te tortury Na Uzumakim. Po prostu włosy mi się jeżyły i to w tym przyjemnym kontekście. I na koniec ten zwrot akcji kiedy dzwoni kochanek Aiki. No i w tym momencie było już wiadomo, że będzie ich zerwanie. I tu powiem, że trochę się zawiodłem, bo liczyłem na coś nagłego i wybuchowego względem ich zerwania. Jednak rekompensujecie mi to końcem kiedy Naruto jest zaatakowany. I tu moje pytanie czy to jest koniec, czy będzie kolejna część one-shoota?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj
One-shot swietny caly od pierwszej notki do tej jest swietny ale mam jedno pytanie czemu w takim momecie skończyliscie. Tak wgl powiedzcie co będzie w nastepnym one-shocie chociaż to co z naruto czy ktos go znajdzie? Jak tak to kto ?. Życze duzo weny jeszcze raz mówi one-shot swietyny . Kachol99
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie w Sobotę, albo w Niedzielę :)
Usuńświetna
OdpowiedzUsuńno a jak :D W końcu jak moje dziewczyny coś napiszą, to musisz przeczytać next :)),
UsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńJutro powinien już być. Przepraszamy, że w weekend nie było nic wstawione, ale to nie z naszej winy, naprawdę. Pozdrawiamy.
UsuńKiedy dalsza część???
OdpowiedzUsuń