- Poznajcie
mojego przyjaciela. - Chłopak podchodzi do Sakury i całuje ją w
policzek. Obejmuje ją w talii.
- Hej, jestem
Scott. - Odzywa się i patrzy na nas po kolei. Jego spojrzenie jest
pełne seksapilu, a ton głosu... cudowny.
- To jest Konosuke, jego
siostra Saki i jej chłopak Haruto. To moja przyjaciółka Ino i jej
narzeczony Sasuke. - Wskazuje dłonią po kolei.
- Miło mi was poznać. -
Posyła nam słodki uśmiech. Ten facet jest idealny.
- Nam też miło. -
Odpowiadam.
- Skąd jesteś? - Pyta
Ino, która zauważyła jego akcent.
- Z Ameryki. - Uśmiecha
się uroczo.
- Możemy już jechać? -
Pyta Sakura. - Porozmawiacie sobie później.
- No dobrze. - Odpowiadam.
Po chwili wszyscy wychodzimy z domu.
- Mam nadzieję, że
Naruto zajął odpowiedni stolik. - Marudzi Konosuke.
- Zawsze wybiera to, co
najlepsze. - Stwierdza Haruto z uśmiechem.
Oczami Naruto;
Siedzę z dziewczynami w
klubie. Mikoto jest zachwycona, ale Aika chyba niezbyt.
- Kochanie? Dobrze się
czujesz? - Pytam. Moja narzeczona ubrała się w granatową krótką
sukienkę. Ja mam na sobie jeansy i biały T-shirt z nadrukami. Jest
dopasowany do mojego ciała. Standardowo mam wsadzony w spodnie
pasek.
- Tak, muszę się po
prostu trochę przyzwyczaić. Wiesz, że nigdy nie chodzę do takich
miejsc. - Uśmiecha się. Widzę jak w naszym kierunku idą chłopacy.
Siadają naprzeciwko nas z szerokim uśmiechem.
- Hej. - Witają się.
- Hej. - Odpowiadam. Aika
również się wita.
- Gdzie dziewczyny? -
Pytam.
- Zaraz przyjdą. Parkują
samochód. - Mówi uśmiechnięty Sasuke.
- Jak to? Nie przywiózł
was Kazuma? - Odzywam się.
- Nie, przyjechaliśmy ze
Scottem. - Odpowiada Haruto.
- Kto to jest? - Pytam
ciekawy.
- Przyjaciel Sakury. -
Stwierdza Konosuke. Przyjaciel... ciekawe w jakim charakterze. Może
razem byli? Nie powinno mnie to obchodzić. Widzę Saki i Ino, które
idą w naszym kierunku. Za nimi ciągnie się Sakura ze swoim niby
przyjacielem. Trzyma go za rękę i się do niego uśmiecha.
Podchodzą do nas i siadają.
- Cześć. - Mówi
uśmiechnięta Sakura. - Poznajcie mojego przyjaciela Scotta. Jest z
Ameryki.
- Jestem Naruto, a to moja
narzeczona Aika. Przy niej siedzi jej przyjaciółka Mikoto. Miło
cię poznać. - Przedstawiam się ze sztucznym uśmiechem i podaję
mu dłoń, którą chwyta. Nie jest mi wcale do śmiechu.
- Wiele o tobie słyszałem.
- Uśmiecha się. - Mi też miło was poznać. - Słychać po jego
akcencie, że nie jest stąd. Dziewczyny patrzą na niego jak na
Boskiego wojownika.
- Scott, jak się
poznaliście z Sakurą? - Pyta moja siostra. Jest jak zwykle ciekawa
wszystkiego, co wiąże się z Sakurą. Scott się uśmiecha.
- Uczyliśmy się razem.
Studiowaliśmy psychologię. - Dłoń Sakury spoczywa na jego lewym
ramieniu. Chłopak odwraca twarz w jej stronę. Są bardzo blisko
siebie. Zbyt blisko. Zaciskam szczękę. Cholera, jestem o nią
zazdrosny. Czy robi to specjalnie? A może zapomniała o tej cudownej
nocy? Zresztą, czego ja oczekuję? Że będzie próbowała mnie
odzyskać do skutku? Że będzie na mnie czekać i nie zwiąże się
z żadnym chłopakiem? To jest niemożliwe. Sakura to typ kobiety,
która nie umie być sama, musi mieć przy sobie jakiegoś mężczyznę.
- Nie chwaliłaś się
kochana. - Stwierdza Ino.
- Czym? - Pyta z
uśmiechem.
- Że się douczałaś, że
tak to nazwę. - Mówi uśmiechnięta Yamanaka.
- Musiałam mieć jakieś
ciekawe zajęcie. - Odpowiada.
- Czemu akurat
psychologia? - Pyta Sasuke.
- A czemu nie? Psychologia
jest bardzo ciekawa. Psychika człowieka to interesujący temat. -
Patrzy wymownie na Aikę, która prawie krztusi się drinkiem. Moją
uwagę jednak przyciąga dłoń, która spoczywa na udzie Sakury.
Dopijam swojego drinka. To jest cholernie denerwujący widok. Aika
niespodziewanie kładzie dłoń na moim kolanie i pnie się w górę.
Patrzę na nią i widzę jak się uśmiecha. Kręcę głową z
dezaprobatą, tak, żeby tylko ona to zobaczyła. Nie chciałbym
narobić jej wstydu. Widzę jak wypowiada bezgłośnie: ,,rozumiem''.
Wciąż się uśmiecha. Splatam nasze dłonie razem, żeby nie
poczuła się skrępowana, albo coś w tym stylu. Nie mam na razie
ochoty na żadne gierki.
- Długo tu zostajesz
Scott? - Pyta Konosuke.
- Nie, przyjechałem do
rodziny. Mam tu babcię, która zakochała się w tym kraju.
- Fajnie. - Przyznaje
Haruto.
- Też tak sądzę, dzięki
temu mogłem odwiedzić Sakurę. Stęskniłem się za nią. -
Uśmiecha się do niej i na nią patrzy. Widzę, że prawie rozbiera
ją wzrokiem. Gdyby byli sami... wolę nie myśleć co by się stało.
Sakura całuje go w policzek.
- Jesteś słodki. -
Haruno mówi to z szerokim uśmiechem. Odwracam wzrok od tej pięknej
scenki i patrzę na Aikę. Każdy zajął się rozmową.
- Dobrze się czujesz
kochanie? - Pyta. Jej usta są przybliżone do mojego ucha.
- Jest dobrze. -
Odpowiadam.
- Fajnie, że razem
wyszliśmy.
- Też tak sądzę. -
Zerkam kątem oka na nową parkę. Zachowują się jak zakochani i
prawie się całują. Nie wiem, czy dalej to zniosę. Te wszystkie
uczucia, które teraz odczuwam są jak burza. Jak sztorm na morzu,
który nie może się uspokoić. Jak widzę jego dłoń przesuwającą
się coraz wyżej... po prostu to działa na mnie jak zapalnik.
Jeszcze chwila, a wybuchnę.
- Muszę iść do toalety.
- Uśmiecham się do Aiki.
- Poczekam. - Odpowiada.
Wstaję i przeciskam się przez tłum ludzi. Kiedy docieram do
toalety, od razu do niej wchodzę. Panują w niej pustki. Jestem
tylko ja. Staję przed lusterkiem i opieram się dłońmi po obydwu
stronach umywalki. Spuszczam głowę w dół i próbuję się
uspokoić. Oddycham bardzo powoli. Od wyjazdu Sakury trochę się
zmieniłem. Jestem bardziej wybuchowy i łatwo wyprowadzić mnie z
równowagi. Słyszę jak drzwi od łazienki się otwierają, więc
powoli się odwracam. Opieram się o blat, gdzie znajdują się
zlewy. Krzyżuję dłonie na klatce piersiowej i patrzę na osobę,
która weszła.
- Co tu robisz? - Pytam.
Podchodzi do mnie bliżej i staje naprzeciwko mnie. Bardzo blisko.
- Nie wyszedłeś tu
zrobić siusiu. Co tu robisz? - Pyta z uśmiechem.
- Nic nie robię. Stoję
sobie, nie widzisz? - Jestem trochę wredny.
- Jesteś zły? - Uśmiecha
się. - Nie ładnie być agresywnym wobec kobiety.
- Ja? Zły? Niby dlaczego? -
Ignoruję jej ostatnie zdanie.
- No nie wiem, ty mi powiedz. - Sakura patrzy mi w oczy i bezczelnie się uśmiecha.
- Jeszcze niedawno mówiłaś
mi, że nie lubisz dziecinnego zachowania.
- Bo nie lubię. -
Odpowiada z uśmiechem.
- A to w jaki sposób ty
się zachowujesz? Nie jest to dziecinne? - Pytam. Sakura się śmieje.
- Chodzi ci o Scotta?
- Może.
- To tylko przyjaciel. -
Odpowiada.
- Jego ręka, która
znajdowała się na twoim udzie mówiła coś innego. - Stwierdzam.
- Więc mnie obserwujesz?
- Uśmiecha się.
- Nie, ale nie da się
tego nie zauważyć. - Mówię.
- Kiedyś z nim byłam, to
stare nawyki. - Tłumaczy. Super, wiedziałem, że coś ich łączyło.
- Nie musisz mi się
tłumaczyć.
- Odnoszę inne wrażenie.
- Stwierdza.
- Nie jestem zazdrosny. -
Uśmiecham się.
- Ty to powiedziałeś.
- Długo byliście razem?
- Po co te zbędne
pytania? - Kładzie ręce na moich ramionach.
- To czysta ciekawość. -
Odpowiadam.
- Wiesz co? Mam dosyć tej
rozmowy, chyba przejdę do przyjemniejszej części. - Stwierdza z
seksownym uśmiechem.
- To znaczy? - Nim zdążam
coś dodać czuję jej usta na moich. Ta kobieta doprowadza mnie do
szaleństwa. Rozpala mnie do granic możliwości. W towarzystwie
Sakury nie umiem racjonalnie myśleć. Jestem spragniony jej dotyku,
jej ust, wszystkiego co się z nią wiąże. Chwytam ją za biodra i
unoszę. Sadzam dziewczynę na blat. Nasze pocałunki są bardzo
chaotyczne. Dłoń wkładam pod jej sukienkę i kieruję się w górę.
Schodzę z pocałunkami na szyję Sakury.
- Nadal twierdzisz, że
mnie nie kochasz? - Dyszy. Wiem, że się uśmiecha. Chwyta mnie za
głowę i podnosi ją na wysokość swoich oczu. Oboje oddychamy
bardzo szybko.
- Myślę, że to nie jest
odpowiednie miejsce. - Uśmiecha się i zeskakuje na podłogę.
Chwyta mnie za dłoń i ciągnie do kabiny, w której nas zamyka.
Dłonie zarzuca na moje ramiona, a ja swoje ręce kładę na jej
biodra. Stykamy się czołami.
- Zamierzasz uprawiać ze
mną seks w łazience publicznej? - Pytam uśmiechnięty. Droczę się
z nią.
- Seks uprawialiśmy
prawie wszędzie, ale sądzę, że to nie jest odpowiednie miejsce.
Aż tak nisko nie upadłam. Poza tym chyba nie chcesz, żeby ktoś
przyłapał nas na obściskiwaniu się, prawda? - Uśmiecha się. -
Po prostu potrzebuję twojej bliskości, a tutaj mamy jak na razie
jedyne miejsce, w którym możemy być sami. - Zbliża swoje usta do
moich i składa na nich delikatny i czuły pocałunek. Najchętniej
wróciłbym teraz do domu. Schodzę ustami coraz niżej w kierunku
jej szyi. Słyszymy głosy, więc przerywam i patrzę na Sakurę, a
ona na mnie. Całe szczęście, że zaciągnęła mnie do tej kabiny.
Oboje się uśmiechamy. Haruno, żeby zrobić mi na złość całuje
mnie w kąciki ust. Przymykam oczy, to takie przyjemne uczucie. Jej
pocałunki schodzą na mój policzek. Oblizuję spierzchnięte usta.
- Aika, rozmawiałaś już
z Naruto? - Rozpoznaję głos Mikoto. Na imię mojej narzeczonej od
razu sztywnieję, co Sakura z pewnością zauważyła.
- Nie mam odwagi. -
Odpowiada Aika. O co im chodzi? Następuje chwila ciszy z ich strony,
więc postanawiam to wykorzystać.
- Co im powiedziałaś jak
odchodziłaś od stolika? - Pytam szeptem. Sakura nachyla się do
mojego ucha.
- Prawdę, że idę do
toalety. - Przygryza płatek mojego ucha.
- Jesteś niegrzeczna. -
Uśmiecham się do niej.
- Tak samo jak ty.
Obściskujesz się z dziewczyną w toalecie. Wstydź się. - Na jej
twarzy widnieje uśmiech.
- Każdy by tak postąpił,
gdyby cię zobaczył. - Odpowiadam.
- Każdy
nie byłby tobą. - Uśmiecha się i składa całusa na moich ustach.
Opiera się plecami o ściankę kabiny, a ja kładę dłonie po
obydwu stronach jej głowy.
- Powinnaś w końcu to
zrobić. - Słyszę ponownie Mikoto.
- Wiem, ale nie wiem jak
mam mu o tym powiedzieć. - Robię zaciekawioną minę, a Sakura się
ze mnie śmieje.
- Najlepiej porozmawiaj z
nim jak najszybciej. Nie możesz za niego wyjść ukrywając taki
sekret.
- Wiem, ale to jest
trudne. - Stwierdza Aika. Słychać dźwięk otwieranych drzwi, więc
powoli wyglądam zza kabiny. Nikogo nie ma, więc wychodzimy.
- O co mogło im chodzić?
- Pytam. Sakura stoi przede mną.
- Nie wiem, nie mam mocy
czytania w myślach, więc sorry, ale nie pomogę. - Jest chyba
zirytowana. Ciężko mi ją odczytać. Podchodzi do lusterka. Wyciera
kciukiem zmazaną szminkę i maluje usta ponownie. Ciągle ją
obserwuję. Ręce mam w kieszeniach.
- No co? - Pyta i się
odwraca.
- Nic. Lubię na ciebie
patrzeć. - Stwierdzam z uśmiechem.
- Nie przyzwyczajaj się,
bo niedługo bierzesz ślub. - Mówi z zadziornym uśmieszkiem.
Wzdycham.
- Czemu mi to robisz? -
Pytam.
- To znaczy?
- Sprawiasz, że czuję
się jak największy dupek.
- Nie chcę, żebyś się
tak czuł. Musisz w końcu zrozumieć, że jesteś kimś, kogo pragnę
i potrzebuję. Jesteś dla mnie wszystkim Naruto. Nie liczy się nikt
inny. - Pierwszy raz w moim życiu słyszę od niej takie słowa.
Nigdy mi nie mówiła czegoś takiego. To jest bardzo miłe. Patrzę
jej w oczy i się uśmiecham. Sakura do mnie podchodzi. Jej każdy
ruch jest pełen seksapilu i wdzięku.
- Nie spodziewałem się,
że usłyszę z twoich ust takie słowa. Zmieniłaś się. -
Stwierdzam.
- Nie, mylisz się. Jestem
wciąż taka sama, tylko teraz umiem przyznać się do swoich uczuć.
- Przyciągam ją do siebie i mocno przytulam. Wtulam nos w jej
piękne włosy.
- Raz cię straciłam,
drugi raz nie zamierzam popełnić tego samego błędu. Powiedz Aice,
żeby szła do diabła. - Śmieję się.
- A co będzie jeżeli się
z nią ożenię? - Pytam zaciekawiony odpowiedzią.
- Jeżeli nie uda mi się
ciebie zdobyć, w co od razu zaznaczam, że wątpię to wyjadę do
Ameryki i prawdopodobnie zwiążę się ze Scottem. - Moje ciało
reaguje na te słowa błyskawicznie. Zwłaszcza na te, że wyjedzie.
- Mówisz poważnie? -
Pytam, żeby się upewnić. Odsuwam się od niej na tyle, żebym mógł
spojrzeć w jej oczy.
- O którą część ci
chodzi?
- O część, w której
wspominasz coś o wyjeździe.
- Nie wiem. Nie planuję
tego, ale w ostateczności pewnie tak zrobię. Nie mogłabym znieść
widoku ciebie i Aiki. Nie mogłabym poradzić sobie z tym, że cię
dotyka. - Przejeżdża palcem po mojej klatce piersiowej i wodzi
wzrokiem za każdym ruchem swojej dłoni. - Właśnie tak... albo jak
cię całuje. - Składa pocałunki na mojej szyi i kieruje się
ustami po linii szczęki. W tej chwili chciałbym widzieć ją w moim
łóżku. Ma już pocałować mnie w usta, ale tego nie robi. Drażni
mnie to. Cholernie. Odsuwa się ode mnie i siada na blat, krzyżuje
nogi.
- Chyba muszę opuścić
to pomieszczenie jak najszybciej. Robi się bardzo gorąco. - Sakura
się uśmiecha i kręci głową z niedowierzaniem.
- Aż tak? - Pyta z
seksownym uśmieszkiem.
- Co?
- Chcesz się ze mną
przespać. - Odpowiada.
- Prowokujesz mnie.
- Czym?
- Wszystkim co robisz. -
Do łazienki wchodzi mężczyzna, który najpierw patrzy na mnie, a
potem zauważa Sakurę. Uśmiecha się do niej i obcina z góry do
dołu, po czym idzie do kibelka. Unoszę zdziwiony brwi.
- Należy mu się w pysk.
- Mówię to tak, żeby tylko ona to usłyszała. Sakura chichocze.
- Najlepiej by było dla
ciebie, gdybyś mnie zamknął w domu i nigdzie nie wypuszczał.
Prawda? - Pyta.
- Zgadza się. - W
łazience zrobił się ruch. Sakura zeskakuje z blatu, bierze torebkę
i bez słowa wychodzi z łazienki. Stoję na środku i się sam do
siebie uśmiecham. Wychodzę zaraz za nią i przeciskam się przez
parkiet do stolika. Sakura siedzi przy swoim przyjacielu. Akurat
musiała usiąść naprzeciwko mnie i Aiki. Siadam na swoje miejsce.
Uśmiecham się do mojej narzeczonej. Nadal jestem ciekawy o czym
rozmawiała ze swoją przyjaciółką.
- Co tak długo kochanie?
- Pyta z uśmiechem i całuje mnie w usta. Sakura na ten widok się
uśmiecha.
- Spotkałem znajomego. -
Kłamię. Widzę jak Scott szepcze Sakurze coś na ucho, a ona się
uśmiecha.
- Musimy jak najszybciej
porozmawiać. - Stwierdza.
- O czym? - Pytam
zaciekawiony i trochę poddenerwowany. Dziewczyna kładzie dłoń na
mojej nodze i przysuwa się jeszcze bliżej do mojego ucha.
- O dacie ślubu. - Na te
słowa zamieram. Czy chcę tego ślubu? Zdecydowanie nie. Muszę
jutro porozmawiać z mamą i ojczymem.
- Nie musimy się
spieszyć. - Próbuję wybrnąć z tej sytuacji. - Jesteśmy jeszcze
młodzi i w ogóle.
- Masz rację, ale
chciałabym cieszyć się tobą na co dzień. - Uśmiecha się.
Jestem zmieszany, bo nie wiem co jej powiedzieć.
***
Jesteśmy już w moim
samochodzie. Odwożę Aikę do domu. Jest na mnie zła i się nie
odzywa, patrzy przez okno, byleby nie spojrzeć na mnie.
- Dalej będziesz się
złościć? - Pytam przerywając ciszę, patrzy na mnie.
- Mam powód. - Odpowiada
wrogo.
- Och daj spokój! Nie
zachowuj się jak dziecko. - Podnoszę trochę głos, jestem
zdenerwowany jej zachowaniem.
- Powiedz szczerze. Nie
chcesz tego ślubu. - Milczę. - Prawda!?
- Nie powiedziałem tego.
- Stwierdzam fakt.
- Przypominam ci twoje
słowa: ,,Aika, nie musimy się spieszyć. Nie jestem na razie gotowy
na tak poważny krok''. To po co do cholery się oświadczałeś?! -
Pyta sfrustrowana.
- Zaproponowałaś,
żebyśmy wzięli ślub za tydzień. Nie uważasz, że to zbyt
szybko?
- Nie, bo cię kocham i
wiem, że chcę z tobą być.
- Dobrze, nawet mimo tego
nie czuję się z tym dobrze. Nie lubię takich sytuacji. Nawet
normalne pary biorą ślub po roku, a nawet półtora od zaręczyn. -
Próbuję argumentować swój wybór.
- Normalne pary?! A my to
co jesteśmy? Nienormalną parą?!
- Czemu czepiasz się
wszystkiego co powiem? - Zajeżdżam pod jej dom i zatrzymuję
samochód. Gaszę silnik i na nią patrzę.
- Bo mnie denerwujesz! -
Krzyczy na mnie.
- Skoro cię denerwuję to
po co w ogóle ten cholerny ślub?! - Pytam unosząc głos.
- Masz rację, jest
niepotrzebny! Ty wolisz pieprzyć się z Sakurą! - Krzyczy i
wychodzi z samochodu. Widzę jak wbiega do domu i trzaska ze złością
drzwiami. W co ja się wpakowałem? Zapewne gdybym się z nią ożenił
to takie kłótnie mielibyśmy prawie codziennie. Uspokajam się
biorąc kilka głębszych oddechów. Zapalam samochód i wyjeżdżam
z ogromnej posesji na drogę. Jadę do domu w ciszy i skupieniu.
Zajmuje mi to kilka minut, kiedy zajeżdżam pod dom widzę Kazumę,
który na mnie czeka. Gaszę silnik i wychodzę. Posyłam mu uśmiech.
- Co tu jeszcze robisz? -
Pytam.
- Czekam na Pana. -
Odpowiada z uśmiechem.
- Po co?
- Pan Minoru kazał
wstawić samochody do garażu, bo podobno ma padać i boi się, że
coś może się stać. Wokoło jest dużo drzew, więc to
niebezpieczne. - Daję mu kluczyki.
- Dzięki. - Uśmiecham
się do niego.
- To mój obowiązek,
Panie Uzumaki. - Odwzajemnia uśmiech i wsiada do mojego samochodu.
Stoję chwilę na schodkach, które są ładnie oświetlone, a
później idę do domu. Nikogo nie ma, więc kieruję się od razu do
mojej sypialni. Wchodzę do niej i idę do łazienki. Biorę
orzeźwiający prysznic i ubieram się w spodnie od piżamy. Nie
zakładam nigdy koszulki, bo noce są bardzo ciepłe. Wychodzę z
łazienki i kieruję się do wielkiego okna. Ciemność w moim pokoju
rozjaśniają błyskawice, które przecinają niebo co jakiś czas.
Opieram prawą rękę o ścianę i kładę na niej głowę. Czoło
mam oparte o przedramię i patrze za okno. Pada i zrywa się wiatr,
który macha drzewami. Pogoda na dworze odwzajemnia uczucia, które
mną targają. Jestem niespokojny i zdenerwowany. Nie wiem jak
zareaguje mama i Daiki na to co chcę im powiedzieć. Słychać
krople deszczu, które obijają się o szyby. Mimo zachmurzonego
nieba widać na nim gwiazdy i księżyc w pełni. Idę w stronę
łóżka i się na nie kładę, okrywam się kołdrą. Mija niewiele
czasu i zasypiam.
***
Wstałem o dziewiątej,
żeby zdążyć przed tym jak Daiki wyjdzie do pracy. Schodzę po
schodach na dół. Jestem ubrany w jeansy i granatową
koszulkę z nadrukiem New Yorker 63. Obwódki napisu są żółte, a
wypełnienie czarne. Nadruk jest położony w leciutkim ukosie. W
salonie dostrzegam mamę i Daikiego, kończą śniadanie. Podchodzę
do nich.
- Naruto, mam nadzieję,
że masz usprawiedliwienie na to, że prawie wcale cię nie widzę. -
Moja mama już na powitanie ma do mnie jakieś pretensje. Uśmiecham
się do niej i podchodzę, aby dać jej buziaka w policzek na
przywitanie.
- Cześć najwspanialsza
mamusiu pod słońcem.
- Naruto, nie przymilaj
się. Gdzie byłeś wczoraj przez cały dzień i co robiłeś? - Pyta
zdenerwowana. Dobieram w głowie odpowiednie słowa, żeby
przypadkiem nie dostać po głowie. Ta kobieta ma temperament.
- Byłem w klubie z
rodzeństwem i przyjaciółmi. - Uśmiecham się.
- No dobrze, więc
wybaczam. - Siadam przy stole. Daiki i mama na mnie patrzą.
Podchodzi do mnie służąca, która jest nowa. Ta sama co podawała
mi posiłek w dzień zaręczyn. Widzę jak ucieka wzrokiem w innym
kierunku. Czy na wszystkie kobiety tak działam?
- Co Panu podać? - Pyta z
rumieńcem.
- Przekaż, że to co
zawsze. - Odpowiadam, a ona szybko wychodzi.
- Kochanie, o co chodzi? -
Pyta mama.
- O nic. - Stwierdzam.
- Przecież widzimy, że
coś jest nie tak. - Dodaje Daiki. Biorę głęboki wdech.
- Mam wątpliwości. Nie
wiem, czy ślub to dobry pomysł. - Czekam na ich reakcje.
- Pokłóciliście się. -
Stwierdza mama.
- Posłuchaj Naruto, kiedy
z kimś jesteś czasami dochodzi do konfliktów. Mamy wady i zalety,
które każdy partner musi akceptować i być ich świadomy, jednak
czasami dochodzi do kłótni. Jeżeli kogoś kochasz i zdecydowałeś
się na taki krok to nie możesz z byle powodu rezygnować z tej
osoby, rozumiesz? - Daiki próbuje mnie przekonać.
- Kochanie, posłuchaj
Daikiego. Jesteście piękną parą. Może zrobimy kolację, co ty na
to? Zaprosimy wszystkich twoich przyjaciół i Aikę, będziecie
mieli okazję porozmawiać.
- Mama ma świetny pomysł.
Aika pozna bliżej Sakurę i może w końcu Saki się do niej
przekona. - Daiki się uśmiecha. - Dobrze, ja muszę już iść, bo
się spóźnię do pracy.
- Poczekaj, podrzucisz
mnie do mamy Sakury. - Odzywa się moja rodzicielka i razem idą w
kierunku drzwi.
- Do zobaczenia. - Zdążam
usłyszeć zanim wychodzą. Patrzę za nimi zszokowany. Cholera!
Nawet nie dali mi dojść do słowa. Nawet nie zdążyłem
zaprotestować, że kolacja to zły pomysł. W moim kierunku zmierza
służąca z talerzem. Po chwili stawia go przede mną z uśmiechem.
- Jak masz na imię? -
Pytam ją o to ze względu na to, że znam imiona wszystkich w tym
domu, a nie lubię się do kogoś zwracać ,,ej, ty''.
- Nazywam się Kira, Panie
Uzumaki. - Jejciu, jak mnie to irytuje. Nikt nie zwraca się do mnie
po imieniu.
- Wystarczy Naruto. -
Uśmiecham się do niej.
- Nie śmiałabym.
- Dlaczego? - Jestem
ciekawy.
- Ja taka prosta
dziewczyna, a Pan? Mężczyzna z wykształceniem i bardzo dobrym
pochodzeniem. - Na jej policzki wypełza rumieniec.
- Rozumiem. - Kiwam głową.
- Tylko widzisz, nie ma znaczenia z jakiej rodziny pochodzę, ani to,
jakie mam wykształcenie. Traktuję ludzi z szacunkiem i moim zdaniem
każdy jest sobie równy. Nie ważne jaką pozycję zajmuje.
Rozumiesz? - Pytam z uśmiechem.
- Tak, tylko, że...
- Proszę, żebyś nie
nazywała mnie Panem, bo czuję się stary. - Śmieję się, a na jej
ustach widnieje uśmiech. Swoją drogą bardzo ładny.
- No dobrze Panie... to
znaczy Naruto. - Widząc mój wzrok od razu się poprawia.
- No właśnie, o to
chodzi. - Uśmiecham się.
- Jeżeli pozwolisz to
wrócę do swoich obowiązków.
- Oczywiście. - Widzę
jak idzie w stronę kuchni, a ja biorę się za naleśniki. Z ochotą
zjadam wszystkie jakie znajdują się na moim talerzu. Wstaję od
stołu i idę na górę w kierunku pokoju Saki. Pukam i słyszę
zaspany głos. Wchodzę do środka i zamykam drzwi. Mój wzrok od
razu napotyka zaspaną Saki, która leży w łóżku. Sennie klepie
miejsce obok siebie. Podchodzę do niej i siadam na skrawku łóżka,
uśmiecham się do niej.
- Kochanie, jest już
dziesiąta, a ty nadal w łóżku? - Drażnię się z nią.
- Tak, coś ci przeszkadza
misiaczku? Jestem panią własnego losu i wstaję o której mi się
podoba. - Widzę jak na jej ustach widnieje malutki uśmieszek. -
Twoja wizyta ma jakiś konkretny cel? - Przechodzi do sedna sprawy.
- Na kolacji będziemy
mieć gości. - Stwierdzam niechętnie.
- Zaprosiłeś kogoś? -
Pyta zaskoczona.
- Nie ja, a rodzice.
- Kogo?
- Naszych przyjaciół i
Aikę. - Wzdycham.
- Czy coś się między
wami wydarzyło o czym powinnam wiedzieć? - Pyta z szatańskim
uśmieszkiem.
- Pokłóciliśmy się.
- O co?
- Aika nalega na ślub, a
ja nie chcę się śpieszyć. - Stwierdzam.
- Nie chcesz się
śpieszyć, czy wcale nie chcesz tego ślubu, bo kochasz Sakurę? -
Pyta.
- To drugie, ale nic nie
mogę na to poradzić.
- Dlaczego?
- Bo to rodzice chcą tego
ślubu. - Odpowiadam na wszystkie jej pytania.
- Oni nie powinni za
ciebie decydować, bo to ty będziesz z nią żył. - Słychać, że
jest zdenerwowana.
- Spokojnie. - Uspokajam
ją.
- Nie, bo nie mają prawa.
- Sam tak zdecydowałem.
- Głupi jesteś? - Pyta z
wyrzutem.
- Nie, jeżeli nie wezmę
z nią ślubu to Daiki straci mnóstwo pieniędzy.
- Jak to?
- Jego projekt finansuje
ojciec Aiki.
- Co z tego? Ojciec na
pewno nie pozwoliłby na to, żebyś wziął z nią ślub z rozsądku,
czemu jesteś taki uparty?
- Nie jestem. Próbowałem
dzisiaj z nimi porozmawiać, ale oni mnie wcale nie słuchają.
Miałem im powiedzieć, że kocham Sakurę, po prostu nie dali mi
okazji. Nie mogłem nawet dojść do słowa i jeszcze jakby tego było
mało wymyślili sobie głupią kolację, na której na pewno nie
będzie spokojnie. - Wzdycham.
- Bo?
- Aika jest nastawiona na
Sakurę bardzo negatywnie, nawet nie chce mi się myśleć o tym, że
będą siedziały przy tym samym stole.
- Musisz zerwać zaręczyny
jak najszybciej. - Stwierdza po chwili ciszy.
-Wiem o tym.
- To bardzo dobrze, że
jesteś tego świadomy. - Czuję w kieszeni wibracje, więc wyjmuję
z kieszeni telefon. Na wyświetlaczu pojawia się nieznajomy numer.
Odbieram.
- Uzumaki Naruto,
słucham.
- Więc jednak dobrze
się dodzwoniłem. - Słychać męski głos.
- Jeżeli ma Pan mnie
na myśli to tak, dobrze się Pan dodzwonił.
- Skończ z tymi
uprzejmościami. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, żebyś zostawił
Aikę w spokoju. - Jestem zszokowany.
- Słucham? - Pytam
rozbawiony. Wstaję z łóżka i staję przy nim. Saki ma pytające
spojrzenie.
- To co słyszałeś,
ona nie jest dla ciebie. - Odpowiada.
- A może dla ciebie,
co? - Pytam sarkastycznie. Mimo wszystko jak śmie do mnie dzwonić i
mi rozkazywać.
- Żebyś wiedział.
Jesteśmy dla siebie stworzeni.
- Skąd ją znasz?-
Jestem zaciekawiony.
- Z Paryża. - Czuję
się zdezorientowany, marszczę brwi.
- Z Paryża? - Pytam,
aby upewnić się, że dobrze słyszałem.
- Tak, porozmawiaj z
nią. Twoja dziewczynka nie jest taka grzeczna. - Słyszę jego
śmiech, a po chwili się rozłącza.
- Kto to był?
- Nie wiem, jakiś
mężczyzna. - Odpowiadam po chwili.
- Nie przedstawił się?
- Nie.
- Dziwne, czego chciał?
- Dosłownie mówiąc,
żebym odpieprzył się od Aiki. - Saki jest zdezorientowana, mruga
kilka razy oczami i otwiera usta.
- Że co?
- Też się zdziwiłem. -
Odpowiadam szczerze.
- Mówił coś jeszcze?
- Mhm. Stwierdził, że
Aika coś przede mną ukrywa.
- Więc kolacja jest dobrą
okazją, żeby się czegoś dowiedzieć. - Stwierdza optymistycznie.
- Masz rację, muszę z
nią o tym porozmawiać.
- Nie! Znaczy, jeżeli
dowie się, że ktoś do ciebie dzwonił to wymyśli jakąś
bajeczkę. Możesz zadawać jej dyskretne pytania i obserwować jej
reakcję. Rozumiem, że jesteś tylko ciekawy kto to był, prawda? -
Pyta podejrzliwie.
- Tak, chcę po prostu się
dowiedzieć co ona robiła w tym Paryżu. - Stwierdzam. Jestem po
prostu ciekawy i tyle.
- Zmieniając temat to
trzeba powiadomić Konosuke.
- Możesz to zrobić? Ja
chciałbym poćwiczyć. - Uśmiecham się do niej.
- Rozumiem, dbanie o ciało
i w ogóle. - Śmieje się. Całuję ją w czoło i zmierzam ku
drzwiom.
- Na razie. - Mówię
na pożegnanie.
- Do potem. - Odpowiada.
Idę do swojego pokoju i zakładam mój strój sportowy, czyli szarą
bluzkę z kapturem z głębokimi wcięciami pod pachami i czarne
szorty. Kiedy jestem już gotowy to idę korytarzem w prawo. Daiki
zrobił na górze siłownie, więc do niej pójdę. Otwieram drzwi i
wchodzę do środka. Naprzeciwko mnie znajduje się cała ściana,
która jest oszklona, a po całym pomieszczeniu porozstawiane są
sprzęty do ćwiczeń. Po lewej stronie stoi bieżnia, a obok drzwi
radio. Podchodzę do niego i włączam muzykę. Spostrzegam materace,
które leżą po lewej stronie od drzwi. Podchodzę do bieżni.
Wchodzę na nią i uruchamiam, po chwili zaczynam biec.
Oczami Sakury;
Stoję już pod drzwiami
Państwa Minoru. Cieszę się w duchu z tej kolacji, byłoby świetnie
jeżeli Aika przyłapałaby mnie i Naruto na gorącym uczynku. Już
mam przed oczami jej minę. Byłoby śmiesznie, a poza tym może w
końcu odczepiłaby się od Naruto. Wyciągam dłoń i kładę ją na
guziczku od dzwonka. Z szerokim uśmiechem go wciskam i czekam
cierpliwie aż ktoś mi otworzy. Nie wiem, czy dobrze ubrałam się
na tą kolację, ale mniejsza z tym. Mam już trochę dosyć
sukienek, dlatego założyłam krótkie, jeansowe spodenki, które są
poszarpane na końcówkach nogawek, kremową bluzkę na cienkie
ramiączka i i czarne tenisówki. Nie mogę zapomnieć również o
tym, że mam założone czarne okulary przeciwsłoneczne. Słyszę
jak ktoś otwiera drzwi, po chwili widzę uśmiechniętą Saki.
- Och, jak dobrze, że nie
tylko ja nie mam na sobie sukienki. - Stwierdza moja przyjaciółka.
- Widać myślimy
podobnie. - Uśmiecham się do niej. Ma na sobie obcisłe jeansy i
krótką, czarną i trochę luźną bluzkę, która odkrywa jej
pępek. Wygląda świetnie. Wchodzę do środka, a ona zamyka drzwi.
- Możemy iść do mojego
pokoju, do kolacji mamy jeszcze gdzieś tak około godzinę.
- Okey. Ino przyjdzie? -
Pytam. Idziemy na górę.
- Mhm. Emmm a możesz mi
powiedzieć, czy wasi rodzice też będą? Szczerze mówiąc nie
ogarniam tego zbytnio. - Uśmiecham się pod nosem, Saki jak zwykle
nie w temacie.
- Moja mama była dzisiaj
gdzieś z Panią Uzumaki i trochę rozmawiały na ten temat. Wasza
rodzicielka postanowiła wydać niezłą imprezkę. - Uśmiecham się,
a ona chichocze.
- Czyli będą tu wszyscy,
włącznie z rodzicami Aiki. - Wzdycha Saki, wchodzimy do niej do
pokoju i od razu kładziemy się na łóżko. Patrzymy w sufit.
- Spokojnie, moja mama
powiedziała, że my będziemy jeść w ogrodzie, a potem pójdziemy
sobie do sali bilardowej jeżeli zechcemy, a oni zostaną w jadalni i
nie będą nam przeszkadzać. - Opowiadam jej to co przekazała mi
mamuśka.
- Poznasz tych snobów. -
Stwierdza.
- Kogo?
- No nie wiesz? Rodzice
Aiki są snobami jakich mało. - Stwierdza.
- Czemu tak sądzisz? -
Pytam ciekawa.
- Ja to wiem. Wystarczy
popatrzeć na to jak traktują biedniejszych ludzi, albo jacy są
sztywni w towarzystwie.
- To po co twój tata się
z nimi przyjaźni?
- Kiedyś myślałam, że
z powodu tego, że Naruto spotyka się z tą wredną jędzą, ale
później się dowiedziałam, że byli razem w klasie. Tata mówił,
że ojciec Aiki był zupełnie inny dopóki nie poznał jej matki.
- Nigdy o tym nie
rozmawiałyśmy, ale chciałabym wiedzieć. - Zastanawiam się jak
ubrać w słowa to, co chcę przekazać. - Czy Naruto bardzo cierpiał
po moim wyjeździe? - Saki odwraca głowę w moją stronę.
- Bardzo się wtedy
zmienił, więc sądzę, że tak. - Odpowiada.
- W jakim sensie się
zmienił? - Cholernie mnie ciekawi wszystko, co jest z nim związane.
- Stał się bardziej...
agresywny, tak sądzę. - Uśmiecha się.
- Naruto Uzumaki wdawał
się w bójki? - Pytam zszokowana. Był niegrzecznym chłopcem, ale
zawsze umiał trzymać nerwy na wodzy.
- I to jakie. Rodzice
kilka razy musieli odbierać go ze szpitala.
- Jak poznał Aikę?
- Wiem, że mój ojciec
ich sobie przedstawił. Tamta od razu się w nim zakochała, a on
jeszcze wtedy nie wyleczył się z ciebie, więc nie zwracał na nią
uwagi. Później chyba zmienił zdanie, bo zaczął się z nią
spotykać. Niby Aika pochodzi z takiego dobrego domu, a zaciągnęła
Naruto do łóżka po pierwszej randce.
- Nawet mi o tym nie mów.
Kiedy wyobrażam sobie, że ona uprawiała z nim seks to czuję się
źle. - Stwierdzam. Denerwuje mnie fakt, że z nią spał.
- Nie denerwuje cię to,
że go całuje na twoich oczach, żeby zrobić ci na złość? - Pyta
z uśmieszkiem. Zastanawiam się chwilę.
- Nie. - Odpowiadam. Na
moich ustach widnieje uśmiech.
- Serio? Mnie by to
wkurzało.
- Mnie nie, bo wiem, że
on nic do niej nie czuje, a Aika w ten sposób zachowuje się jak
małe dziecko. To, że go pocałuje nic nie zmieni. - Uśmiecham się.
- W sumie to masz rację.
Sakura, a ty z kimś byłaś?
- Ze Scottem. To fajny
facet i gdyby nie Naruto to pewnie bym teraz z nim była. - Na
wszystkie jej pytania odpowiadam szczerze. Ze Scottem było
wspaniale, ale kocham Naruto, więc na dłuższą metę nasz związek
nie miałby sensu.
- Spałaś z nim?
- Tak, przecież wiesz, że lubię seks. Ino nie przyjdzie w
sukience, prawda? - Zadaję pytanie, które z nienacka wpadło mi do
głowy.
- Na szczęście nie.
Mówiłam jej, żeby założyła coś luźnego. Złożyło się tak,
że ona też o tym myślała, tylko nie wiedziała, czy wypada. -
Uśmiecha się.
- Nam wszystko wolno. -
Saki chichocze.
- Masz rację, szczególnie
wolno nam odbijać narzeczonego Aiki, prawda? - Tym razem ja
chichoczę.
- Masz rację. Właśnie,
a mówiąc o Panu Uzumakim to gdzie jest? - Pytam o to w konkretnym
celu. Stęskniłam się za nim i chciałabym go zobaczyć przed tą
całą szopką.
- Był na siłowni, ale
teraz pewnie bierze prysznic. - Odpowiada z uśmieszkiem.
- Cholera. Szkoda, że to
przegapiłam. Z chęcią bym sobie na niego popatrzyła.
- Co jak co, ale Naruto to
przystojny facet, nawet spocony. - Saki się śmieje, ja również.
- Pójdę do niego, zaraz
wrócę. - Podnoszę się z łóżka i idę w stronę drzwi.
- Tylko proszę grzecznie,
bez żadnych prowokacji, bo kolacja zaczyna się za niecałe dziesięć
minut. - Uśmiecha się zadziornie.
- Spokojnie, nie zamierzam
go dzisiaj męczyć. - Posyłam jej uśmiech i wychodzę z jej
sypialni. Podchodzę pod drzwi od pokoju Naruto. Są uchylone, więc
wchodzę do środka i za sobą je zamykam. Nie ma go w pokoju, ale
słyszę dźwięk lanej wody, który dochodzi z łazienki. Ile teraz
bym dała, żeby do niego wejść, ale powiedziałam Saki, że będę
grzeczna. Słowa dotrzymam. Podchodzę do szafki nocnej, na której
stoi zdjęcie w ramce. Biorę je do ręki. Uśmiecham się pod nosem
zaskoczona, że je jeszcze ma. Jest na nim Naruto, który mnie
obejmuje i się uśmiecha, obok siedzi Sasuke z Ino, za nimi Haruto i
Saki, Konosuke znajduje się obok mojego Uzumakiego. Czuję jak silne
ramiona oplątują mnie w talii, przymykam oczy na to cudowne
uczucie.
- To był najlepszy dzień
mojego życia, pamiętasz? - Pyta głębokim i uwodzicielskim głosem.
O nie Uzumaki, nie poddam się twojemu urokowi osobistemu, bo mamy
mało czasu.
- Myślałam, że je
wyrzuciłeś.
- Miałem taki zamiar, ale
nie mogłem, bo to jedyne twoje zdjęcie jakie mam. - Czuję jego
przyśpieszony oddech na mojej szyi. - Pamiętasz co się wtedy
stało? - Ciągnie temat.
- Po raz pierwszy się
kochaliśmy. - Z uśmiechem odwracam się w jego stronę. Zauważam,
że jest ubrany w czarne spodnie i czerwoną koszulę z białymi
mankietami i kołnierzykiem. Rękawy ma podwinięte. Włosy, które
są jeszcze wilgotne ma w nieładzie. Zagryzam wargę, wygląda tak
seksownie i apetycznie. W podbrzuszu czuję przyjemne uczucie
pragnienia. Widzę w jego oczach dziki błysk. On również mnie
chce.
- Wyglądasz cudownie. -
Stwierdza patrząc na mnie z dołu do góry. Swój wzrok zatrzymuje
przez chwilę na moich piersiach.
- Jest Pan zboczeńcem,
Panie Uzumaki. - Mówię z uśmiechem.
- Doprawdy? Raczej nie
zboczeńcem, a facetem, który jest spragniony twojej bliskości. -
Chwyta mnie za dłoń i podnosi ją na wysokość naszego wzroku. Z
ciekawością obserwuję jego każdy ruch. Nie można przeoczyć
seksownego uśmiechu, którym mnie obdarza. Delikatnie przykłada
swoją dłoń do mojej i splata je ze sobą. Wolną ręką gładzi
mnie po policzku. Oczywiście po plecach przechodzą mi ciarki.
Zbliża się w moim kierunku, robi to boleśnie powoli. Nie mogę
tego wytrzymać, więc przejmuję inicjatywę. Szybkim ruchem kładę
dłonie na jego ramionach i go całuję. Wypełnia mnie podniecenie,
a w podbrzuszu czuję przyjemne uczucie. Z chęcią bym go rozebrała.
Naruto powoli przesuwa dłonie w dół mojego ciała co wywołuje u
mnie łaskotki, ale staram się to zbagatelizować. Jego ręce lądują
niżej moich bioder. Przyciąga mnie bliżej siebie. Czuję jak
ostrożnie pcha mnie na ścianę, z którą teraz stykam się
plecami. Jego usta powoli składają czułe pocałunki schodząc na
moją szyję. Z rozkoszy zamykam oczy, słyszę nasze przyśpieszone
oddechy. Naruto zjeżdża prawą dłonią na moje lewe udo i podnosi
je do góry.
- Nie zdążymy na
kolację. - Stwierdzam z uśmiechem.
- Nie dbam o to. - Mówi
między pocałunkami.
- Jeżeli to się będzie
dalej tak toczyć to wylądujemy w łóżku. - Chwytam go za głowę
i podnoszę ją do góry, aby na mnie spojrzał. Widzę jego seksowny
uśmiech.
- Cholera, jesteś taka
gorąca, że nie mogę się opanować. - Składa pocałunek na moich
ustach. Wplątuję ręce w jego włosy. Ciągnę za nie do tyłu, tym
samym odsuwając jego wargi od moich ust. Uśmiecham się.
- Jesteś niegrzeczna, mam
związać ci rączki? - Pyta i chwyta moje dłonie. Sunie nimi po
ścianie do tego momentu jak są na równi z moją głową.
- Jedyną niegrzeczną
osobą w tym pomieszczeniu jesteś ty. - Stwierdzam z uśmiechem.
- Nie sądzę. - Widzę
jego seksowny półuśmieszek.
- Ja nie próbuję
zaciągnąć cię do łóżka.
- Nie moja wina, że mnie
do ciebie ciągnie. - Składa pocałunek na mojej szyi, następnie w
kąciku ust, a później się odsuwa.
- Wypadałoby zejść na
dół.
- Od kiedy jesteś taka
punktualna? - Pyta.
- Nie jestem, po prostu
wiem, że jak tutaj zostaniemy to skończy się seksem, a raczej nie
chciałbyś, żeby przyłapała nas Aika. Z drugiej strony byłoby
zabawnie. - Uśmiecham się.
- Może byłoby zabawnie,
ale tylko dla ciebie.
- Skoro już przy niej
jesteśmy, kiedy z nią zerwiesz? - Pytam. - Wiesz, mam już dosyć
bycia kochanką. - Żartuję, a on się uśmiecha.
- Pogadam z nią dzisiaj,
albo jutro. Dobra?
- Mi pasuje, a teraz
jeżeli pozwolisz. - Patrzę na niego znacząco, a on rozumiejąc o
co mi chodzi puszcza moje ręce.
- Dziękuję. - Odpowiadam
na jego gest. Widzę jak się na mnie patrzy.
- Może zostałabyś
dzisiaj na noc? - Pyta z błyskiem w oku. Nie można dawać facetowi
wszystkiego czego chce.
- Cóż to za niemoralne
propozycje, Panie Uzumaki? - Uśmiecham się.
- To nie jest niemoralna
propozycja. - Na jego ustach widnieje piękny uśmiech. - Po prostu
cię potrzebuję.
- Dzisiaj nie mogę, ale
może jutro... kto wie, może będę wolna. - Drażnię się z nim.
Dzisiaj niestety muszę wrócić do domu, bo obiecałam mamie, że
pomogę jej w robocie papierkowej, a poza tym jutro mam spotkanie w
sprawie pracy, o czym oczywiście nie powiem Naruto, bo to
niespodzianka.
- Czasami trudno cię
odczytać. - Stwierdza.
- To chyba dobrze, nigdy
nie wiesz co zrobię. Dzięki temu życie jest ciekawsze. - Całuję
go w usta i zmierzam do drzwi. Zostaję gwałtownie złapana za rękę
i pociągnięta. Moje dłonie spoczęły na torsie mojego oprawcy.
Podnoszę głowę i widzę jak się uśmiecha.
- Życie jest ciekawsze,
kiedy jesteś obok. Będąc z Aiką wpadłem w rutynę i zapomniałem
jak to jest być z tobą. Dzięki, że mi przypomniałaś.
- To jakieś pożegnanie?
- Pytam z uśmiechem.
- Nie, po prostu chciałem,
żebyś wiedziała.
- Mi też bez ciebie się
nudziło. - Uśmiecham się i całuję go w usta.
- Teraz możesz już iść.
- Mówi i mnie puszcza. Idę w kierunku drzwi i wychodzę z jego
pokoju.
Oczami Naruto;
Siedzę na łóżku i
próbuję się uspokoić. Moje serce dalej bije jak oszalałe, gdyby
nie ta pieprzona kolacja to Sakura teraz by tu ze mną była. Ta
kobieta robi ze mną dziwne rzeczy. Nie wiem w ogóle na co czekam,
powinienem dzisiaj zerwać z Aiką i mieć święty spokój. Głośno
wzdycham, czas na pieprzone przedstawienie. To się nie uda, będzie
z tego wielkie gówno. Każdy się pokłóci i na tym się skończy.
Wstaję i wychodzę z mojego pokoju, słychać już na korytarzu
głosy. Schodzę na dół i idę do salonu. Widzę, że przy stole
siedzą rodzice Sakury, Ino, Haruto i Sasuke.
- Dobry wieczór. - Witam
się z uśmiechem. Podchodzę do mojej mamy.
- Nie ma jeszcze Aiki? -
Pytam i składam pocałunek na jej policzku.
- Nie, mieli jakiś
problem z samochodem. - Odpowiada. No tak, aż tak daleko mają, że
muszą samochodem jechać.
- Gdzie reszta?
- W ogrodzie, idź do
nich. - Mama mi nakazuje, a ja się tylko uśmiecham.
- Miałem taki zamiar. -
Odpowiadam jej i idę w stronę ogrodu, przechodzę przez oszklone
drzwi. Na tarasie jest ustawiony stół, a przy nim stoi duża,
czarna skórzana kanapa. Może pomieścić nawet piętnaście osób,
podobno była robiona na zamówienie. Przyjaciele uśmiechają się
na mój widok, ale ja patrzę tylko na Sakurę, która nawet nie
zwróciła na mnie uwagi, albo udaje, że mnie nie widzi. W dłoni
trzyma szklankę i pije prawdopodobnie drinka. Nogę ma założoną
na drugą nogę i patrzy przed siebie. Obok niej są dwa miejsca
wolne, więc podejrzewam, że mam tam usiąść ja i Aika, bo moi
kochani przyjaciele usiedli tak, że tylko obok Haruno jest tyle
wolnego miejsca.
- Myśleliśmy, że już
nigdy do nas nie zejdziesz. - Stwierdza Sasuke.
- Strasznie się
guzdrałeś. - Dopowiada Konosuke.
- Już jestem, więc nie
musicie tęsknić. - Uśmiecham się i siadam obok Sakury, która
nawet nie raczy na mnie spojrzeć, a jest to cholernie denerwujące.
- Kto w ogóle mówił, że
tęskniliśmy? - Pyta Haruto.
- Proszę się odsunąć
od mojej siostry przynajmniej pięć centymetrów i jej nie
obściskiwać. Siedzisz zdecydowanie zbyt blisko. - Uśmiecham się
do mojego kuzyna.
- Nie będziesz mi
rozkazywać. - Całuje moją siostrę w usta i przysuwa się jeszcze
bliżej. - Zadowolony? - Pyta z uśmieszkiem.
- Raczej nie. - Uśmiecham
się.
- To dobrze. - Odpowiada.
- Będzie Aika? - Pyta
Ino. Widzę, że też postanowiła ubrać się w coś innego niż
sukienka. Założyła czarne, poprzecierane jeansy i białą bluzkę
z flagą Stanów Zjednoczonych, która jest umiejscowiona na samej
górze i ciągnie się w poprzek.
- Prawdopodobnie tak. -
Odpowiadam. Czuję na kolanie dłoń, więc mój wzrok wędruje na
Sakurę. Uśmiecha się, ale na mnie nie patrzy. Spogląda na naszych
przyjaciół. Jej ręka wędruje coraz wyżej, więc kładę na nią
dłoń. Kręci dyskretnie głową ze słodkim uśmiechem. Zabiera
rękę i bierze drinka, którego upija. Robię to samo.
- Kiedy z nią zerwiesz? -
Pyta Konosuke, a ja o mało co nie zachłystuję się drinkiem.
- Słucham? - Jestem
zaskoczony jego pytaniem.
- Och daj spokój młotku.
- Mówi Sasuke.
- Każdy wie, że kochasz
Sakurę, więc nie wiem po co się z tym czaisz. - Stwierdza Ino.
Patrzę na Sakurę, która się uśmiecha, jakby o wszystkim
wiedziała. Czy tylko ja jestem taki głupi, żeby nie wiedzieć, że
oni o wszystkim wiedzą?
- Powiedziałaś im? -
Pytam Haruno z uśmiechem. W końcu na mnie patrzy.
- Nie. Widać kochanie, że
naprawdę jesteś głupiutki. - Uśmiecha się. - Skoro wiedziała
Ino i Saki to myślisz, że nie powiedziałyby reszcie? - Pyta z
seksownym uśmieszkiem.
- No tak. - Stwierdzam. -
Nie powinienem zapominać, że w tej grupce nie da się niczego
ukryć.
- No to jak? Kiedy z nią
kończysz? - Ponawia pytanie Konosuke.
- Kończy z kim? - Pyta
Aika, która właśnie wchodzi na taras. Super i co ja teraz jej
powiem? Konosuke zawsze umie powiedzieć coś głupiego w
nieodpowiednim momencie...
******
Witajcie Kochani! Na wstępie chcemy przeprosić za tak długą zwłokę i nieobecność, ale jak wcześniej pisałyśmy trochę nam się pokomplikowało wszystko :( Zaraz przerwa Świąteczna, więc może będzie więcej czasu do wykorzystania. Jeezzu, czy Wy też macie taki nawał pracy w szkole? To strasznie przytłaczające... Jak podobał wam się rozdział? Liczymy na Wasze opinie, jeśli w ogóle ktoś tu zajrzy po takim czasie xd. Jeśli chodzi o główne opowiadanie to musimy nad nim przysiąść i coś wymyślić, bo niestety, ale zawiesiłyśmy się na tym treningu, a chcemy napisać i wymyślić coś oryginalnego :D Niestety mamy smutną wiadomość (chyba? :D) Główne opowiadanie toczy się ku końcowi, ale jest też jakaś pozytywna strona, tak sądzimy. Otóż już razem z siostrą mamy pomysł na całkiem nową historię i liczymy na to, że wytrwacie z nami dzielnie również z drugim opowiadaniem. Mamy nadzieję, że z końcem tej historii nie skończy się Wasza obecność z nami <3 Podzielcie się z nami Waszymi komentarzami. Do następnego! Paula i Patty.
Boże, zakochałam się w tym opowiadaniu! Kontynuujcie to bez końca xD never ending NaruSaku! Oby kolejne opowiadanko też było o NS <3 w dodatku te gorące sceny, takie mraśne mehehe ^^ xD
OdpowiedzUsuńOłł jea :D naruto zerwię z aiką.Te wasze one shota żądzą ^^. Te de romatiko sceny najjjjjjj :3!!! Czekam na nexik podjarana ja!!
OdpowiedzUsuńgitara!! dziewczyny mam nadzieję ze następną notka to znowu One shott. . czekam Na next. :))
OdpowiedzUsuńOne-shot jak zwykle niesamowity tak też mam w szkole zapierdziel szkoda ze bedzie koniec głównego ale ciekawi mnie wasz nowy pomysły. Mam nadzieje ze nastepna notka to będzie też one-shot nakręciłam się jak zwykle.
OdpowiedzUsuńP.S kocham waszego bloga . Życze dużo weny Gulbiszonka
One-shot jak zwykle zaje***y. Co do szkoly tez mam tak wszystko zawalone wiec to chyba noalne, ze nie macie czasu. Co do glownego opowiadania nie moge sie doczekac jego konca ale rowniez nie moge sie doczekac nowego opowiadania.
OdpowiedzUsuńZycze duzo weny
Ten one shot rządzi tylko jeszcze doczekać się do momentu aż Naruto zerwie zaręczyny z tą całą Aiko która coś ukrywa poza tym chyba każdy ma zapierdziel z szkołą moje kochane technikum funduje mi tyle prac domowych że przez bite dwa tygodnie nic nie napisałem aż krew mnie zalewa ale za niedługo ferie :)))) Życzę wam ogromu weny.
OdpowiedzUsuńNajlepszy blog o NS <3 Mogłabym go czytać bez końca. Nie martwcie się chyba każdy ma zapierdziel w szkole, a w szczególności pod koniec semestru... Eh no życzę powodzenia w szkole i żebyście znalazły czas na pisanie, bo zakończyłyście w tak ciekawym momencie, że nie umie sie doczekać nexta :D
OdpowiedzUsuńTO BYŁO PODŁE MOJE DROGIE. Tak mnie nakręciłyście tym rozdziałem na temat zdrady Aiko i myślałem, że ona i naruto będą o tym rozmawiać i w końcu ona wyzna mu prawdę. A tu taki buc. To naprawdę złośliwe z waszej strony, że muszę czekać na tą rozmowę do kolejnej części one-shota. A tak poza tym to cały rozdział jest bardzo dobrze przygotowany. Chyle głowę przed wami. Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kura