piątek, 13 listopada 2015

One-Shot Cz. III

- Zostaw to i chodź z nami do klubu. - Na jej ustach widnieje uśmiech. Zastanawiam się przez chwilę. Skoro Aika bawiła się świetnie w Paryżu, to czemu ja nie mogę zrobić czegoś dla siebie?
- Dobrze, pójdę z wami. - Mówię z uśmiechem...


- Dzięki Kazuma za podwózkę. - Mówi Konosuke, kiedy wysiadamy z mini busika.
- Jestem do Państwa dyspozycji. Zaczekam na parkingu. - Mówi z uśmiechem.
- Nie trzeba, z pewnością będziemy tutaj długo. - Stwierdzam.
- Przykro mi, ale Państwa matka kazała tutaj zostać. Jestem również osobistym ochroniarzem Państwa rodziny. To mój obowiązek. - Uśmiecha się. Dziewczyny stoją już przed klubem. Dołączamy do nich.
- Dobierzcie się w pary to zapłacimy mniej. - Mówi Konosuke.
- Byłeś tu? - Pytam zaskoczony.
- Pewnie. Zapomniałem wam o czymś powiedzieć, dołączy do nas moja przyjaciółka. O, już idzie. Bądźcie dla niej mili.
- Witaj Konosuke. - Podchodzi do niego blondynka z niebieskimi oczami. Jest średniego wzrostu. Całuje Konosuke w policzek.
- To moi przyjaciele. Ino, Sakura, Sasuke i Haruto. - Pokazuje po kolei. - A to moje rodzeństwo Saki i Naruto. - Wskazuje na mnie. Witam się z dziewczyną podając jej dłoń, tak jak zrobiła to reszta. - To jest Risa. - Konosuke się uśmiecha.
- Miło mi was poznać. - Mówi dziewczyna, uśmiechamy się do niej. Każdy staje w kolejkę ze swoją parą. Chwytam się nerwowo dłonią za kark i staję na koniec. Bez słowa podchodzi do mnie Sakura i staje obok. Kątem oka dostrzegam jej piękny uśmiech. Wkładam dłonie do kieszeni i posuwam się do przodu, kiedy kolejna para wchodzi do środka. Sakura robi to samo, jest tak ciasno, że stykamy się ramieniem.
- Jak poszła rozmowa z narzeczoną? - Pyta z uśmieszkiem.
- Źle. - Odpowiadam.
- Nie powiem, że mi przykro, bo bym skłamała. - Stwierdza. - Także cieszę się z tego powodu, Uzumaki. - Uśmiecham się na jej szczere wyznanie.
- Doprawdy, Haruno?
- Jesteście razem? - Naszą słowną grę przerywa nam ochroniarz.
- Tak. - Odpowiada Sakura i chwyta mnie pod prawą rękę. Ochroniarz robi do niej maślane oczka i się szczerzy. Jest to denerwujące. Sakura odpowiada mu uśmiechem.
- W takim razie macie zniżkę na stolik dla vipów, jeżeli jesteście w szerszej grupie płacicie jeszcze taniej.
- Nasza grupa już weszła. - Mówi Sakura.
- W takim razie nie zatrzymuję. - Uśmiecha się do niej i otwiera drzwi. Widzę jak ją obcina. Sakura założyła czerwoną dopasowaną sukienkę, która prawdę mówiąc jest krótka. Zaciskam szczękę, żeby go nie uderzyć, kiedy widzę jak patrzy na jej tyłek.
- Krótszej nie miałaś? - Pytam, kiedy wchodzimy do środka. Słychać przytłumioną muzykę, która odbija się od ścian. Przed drzwiami znajdującymi się naprzeciwko nas stoi ochroniarz. Jeszcze jeden. Super. Sakura się uśmiecha.
- Przecież nie jesteśmy razem, więc nie wiem o co ci chodzi. - Bawi się ze mną.
- Tak, masz rację. Jestem twoim przyjacielem i nie chciałbym, żeby jakiś przypadkowy mężczyzna zaciągnął cię do łóżka. - Mówię nie myśląc nad moimi słowami.
- Chyba masz na myśli to, żeby żaden mnie nie zaciągnął. - Uśmiecha się zwycięsko.
- Chodźmy do reszty. - Wymiguję się od rozmowy i wchodzimy przez drzwi do ogromnej, ciemnej sali. Słychać muzykę, która głośno gra. W klubie jest bardzo dużo ludzi. Migają kolorowe światełka. Ześlizguję prawą dłoń w dół, aby złapać Sakurę za rękę, kiedy mi się to udaje ciągnę ją w stronę stolika, przy którym wszyscy siedzą. Przeciskamy się przez tłum ludzi i widzę wszystkie spojrzenia mężczyzn, którzy patrzą na mnie z zazdrością. Sakura uśmiecha się do mnie seksownie, kiedy się do niej odwracam. Ściskam mocniej jej dłoń i idę do stolika. Dochodzimy do niego i siadamy na brzegu.
- Zamówiłem drinki. - Krzyczy Konosuke i pokazuje na szklankę. Chwytam za nią i podnoszę do ust. Wypijam wszystko duszkiem i odstawiam puste naczynie na stolik.
- Widzę, że się przydało. - Uśmiecha się Sasuke. - Ciężki dzień młotku? - Pyta. Siedzi z mojej prawej strony, a Sakura z lewej.
- Można tak powiedzieć. - Mówię. - Kłótnia z Aiką.
- Masz kolejnego, dobrze ci zrobi. - Podaje mi kolejną szklankę. Tym razem piję powoli delektując się smakiem.
- Co to jest? - Pytam.
- Jakaś nowość. Ma niezłego kopa nie? - Mówi Sasuke. Kiwam mu głową.
- Więc pierwsza wasza poważna kłótnia, co? - Uśmiecha się.
- Miewaliśmy sprzeczki, ale nigdy się nie kłóciliśmy. Dziwnie się zachowuje odkąd wróciła z Paryża. - Wyznaję.
- Porozmawiaj z nią.
- Dzisiaj próbowałem i co z tego wyszło? Zaczęła mówić źle o Sakurze, a ja...
- Nie mogłeś tego słuchać? - Podpowiada z uśmiechem.
- Dokładnie. - Odpowiadam.
- Jesteś pewny, że nic do niej nie czujesz? - Patrzę na Sakurę, która pochłonięta jest rozmową z dziewczynami. Uśmiecha się. Widzę jej piękne oczy.
- Ahhh nie wiem. Cholera nie wiem. Naprawdę.
- Dalej chcesz ślubu z Aiką? - Zastanawiam się chwilę.
- Tak. Dzięki niej przestałem myśleć o Sakurze. - Uśmiecham się. - Pomogła mi wybić się z dołka. Sam wiesz jak się zachowywałem.
- Jakbyś ciągle był zdenerwowany i każdy bał się do ciebie podchodzić. - Wspomina z uśmiechem.
- Dokładnie. - Dopijam kolejną szklankę, a Sasuke podaje mi następną. - Chcesz mnie upić? - Śmieję się.
- Nie, chcę się z tobą napić. Dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy odkąd zacząłeś spotykać się z Aiką. - Stwierdza.
- Masz rację, zaniedbałem was. - Uśmiecham się. - Przepraszam.
- Nie ma sprawy, ważne, że chociaż teraz zgodziłeś się z nami wyjść. - Wtrąca Haruto, uśmiecham się do niego.
- Święta racja. - Stwierdza Konosuke.
- Kochanie, chcę potańczyć. - Mówi Saki.
- Więc chodźmy. - Odpowiada jej i wychodzą na parkiet.
- Ile masz urlopu? - Pyta Sasuke.
- Ojciec dał mi tydzień. - Uśmiecham się.
- To dobrze. Młotku, jeżeli dalej będziesz tak ciężko pracował to w wieku trzydziestu lat zejdziesz z tego świata na zawał. - Mówi z uśmiechem.
- Dzięki. Od kiedy ty się tak mną martwisz? - Pytam.
- To nie troska. Jeżeli umrzesz to kogo będę zadręczał? Nie będę miał swojej ofiary.
- Dzięki. - Dopijam alkohol, który znajduje się w szklance. - Idę do toalety. - Wstaję, kręci mi się trochę w głowie. Cholera, naprawdę to mocne. Przechodzę przed Sakurą, która na mnie patrzy. Idę w stronę toalety przeciskając się przez tłum ludzi. Dochodzę do łazienki i otwieram drzwi. Idę prosto do pisuaru i załatwiam swoją potrzebę, kiedy kończę podchodzę do zlewu i myję dłonie. Cholera, kręci mi się w głowie. Fajne uczucie, którego nie czułem już dawno temu. Przemywam twarz zimną wodą i wychodzę z łazienki. Idę w stronę stolika. Jest strasznie ciasno, wszędzie pełno ludzi. Podchodzę do naszego miejsca. Przy stoliku siedzi tylko Sakura. Siadam na swoje miejsce i przecieram dłońmi twarz.
- Dobrze się czujesz? - Pyta z uśmiechem. Jej ręka znajduje się na moim udzie, co jest cholernie podniecające.
- Tak. Czemu się nie bawisz?
- Nie mam z kim. - Uśmiecha się. Widzę na stole kolejną porcję fajnie działającego płynu. Wypijam go duszkiem.
- Więc chodź. - Mówię z uśmiechem.
- Serio? - Pyta.
- Mhm. To tylko taniec, nie? - Chwytam ją za dłoń i wyciągam na parkiet. W tle leci wolna piosenka, więc Sakura kładzie dłonie na moje ramiona, a ja swoje kieruję na jej biodra. Głowę kładzie na moje ramię. Ruszamy się wolno w rytm muzyki.
- Wiesz jak bardzo jestem spragniona twojego dotyku? - Szepcze mi do ucha, a po moich plecach przebiegają dreszcze. Jak zawsze.
- Proszę cię, przestań. - Błagam ją.
- Powiedziałam ci już, że z ciebie nie zrezygnuję i się nie poddam. Jeżeli coś mówię, to nie na marne. Powinieneś to wiedzieć. - Uśmiecham się.
- Wiem aż zbyt dobrze.
- Więc tą kwestię mamy za sobą. - Odpowiada w moją szyję, a ja przymykam oczy.
- Czemu z nami wyszedłeś? - Pyta.
- Bo miałem na to ochotę.
- Mówili mi, że odkąd zacząłeś chodzić z Aiką to nigdzie z nimi nie wychodziłeś.
- To prawda. - Odpowiadam.
- Aż tak krótko cię trzyma? - Wiem, że się uśmiecha.
- Jest po prostu zazdrosna.
- A dajesz jej powód? - Pyta.
- Jest zazdrosna o ciebie. - Odpowiadam. Chyba alkohol podziałał na moją szczerość.
- Och. Jestem aż tak niedyskretna? - Pyta z rozbawieniem.
- Ktoś jej powiedział, że się kiedyś spotykaliśmy.
- Cóż. Więc ten tajemniczy ktoś wyświadczył mi przysługę, bo się kłócicie.
- Sakura...
- Nie będę udawać, że jest mi przykro. Już ci to mówiłam, prawda?
- Mówiłaś. - Stwierdzam.
- No właśnie. - Uśmiecha się. Muzyka się kończy, a my wracamy do stolika. Patrzę na parkiet i uświadamiam sobie, że nigdy nie tańczyłem z Aiką. Bardzo dziwne. Do stolika wracają nasi przyjaciele.

***

- Wracamy? - Słyszę głos Saki.
- Myślę, że im już wystarczy. - Wtrąca Ino.
- Spójrzcie na nich. Są w gorszym stanie niż my. - Chichocze Sakura.
- Przepraszam bardzo, ale jestem trzeźwy. - Odzywam się z uśmiechem.
- Tak, z waszej czwórki owszem. - Mówi Ino.
- Mama mnie zabije jak zobaczy Konosuke w takim stanie. Ledwo na nogach się trzyma. - Rozpacza Saki.
- Spokojnie, jeżeli chcesz to zostaniemy u ciebie jeszcze na noc, prawda? - Pyta Ino.
- Pewnie. - Mówi Sakura z uśmiechem.
- Dzięki, na was zawsze można liczyć. - Odpowiada moja siostra.
- Naruto, jesteś w miarę trzeźwy to musisz nam pomóc. - Mówi Ino.
- Pewnie, że wam pomogę, którego mam wziąć? - Pytam.
- Konosuke. - Stwierdza Saki. Biorę brata i wieszam jego rękę na mojej szyi.
- Chodź, wracamy do domu. - Mówię do niego i przeciskamy się przez tłum ludzi do wyjścia. Za mną idą moi przyjaciele. Wychodzimy z klubu na świeże powietrze. Od razu dostrzegam nasz samochód, więc idę w jego kierunku. Jestem już na miejscu, więc otwieram drzwi i wciskam do środka Konosuke. Potem pomagam dziewczynom z resztą chłopaków. Przepuszczam je z uśmiechem i wchodzę do środka ostatni.
- Kazuma, musimy odwieść ich do domu. - Uprzedzam.
- Dobrze, Panie Uzumaki. - Jedziemy w stronę domu Sasuke, trwa to krótko, bo klub jest niedaleko naszej dzielnicy. Później odwozimy Haruto, który w przeciwieństwie do Sasuke wymagał odprowadzenia. Ten obowiązek spadł na mnie. Teraz jesteśmy w drodze do naszego domu. Trwa to niecałe cztery minuty, kiedy jesteśmy na miejscu wysiadam z samochodu i czekam aż dziewczyny z niego wyjdą. Biorę Konosuke i po cichutku idziemy do domu. Wszyscy wchodzimy po schodach i kiedy jesteśmy już na górze idziemy odprowadzić Konosuke do jego pokoju. Rzucam go na łóżko i zdejmuję mu buty, a potem nakrywam kołdrą. Orientuję się, że w pokoju nie ma już nikogo, więc również z niego wychodzę zamykając za sobą drzwi. W korytarzu między drzwiami od mojego pokoju i Saki stoi Sakura. Uśmiecha się. Jest oparta bokiem o ścianę. Podchodzę do niej i również się opieram.
- Położyłeś go spać? - Pyta i zagryza wargę. Przeczesuję dłonią włosy.
- Tak. - Uśmiecham się do niej.
- Więc... co teraz będziesz robił? - Podchodzi do mnie. Cholera. Wkłada kciuki za moje jeansy i do siebie przyciąga. Patrzę jej w oczy.
- Miałem iść spać, ale sądzę, że nie jest mi to dane. Prawda, Haruno?
- W rzeczy samej, Uzumaki. - Uśmiecha się i zarzuca dłonie na moje ramiona. Kładę ręce na jej biodra. Stykamy się czołami, a po chwili nasze usta łączą się w słodkim i namiętnym pocałunku. Jest przepełniony pożądaniem. Opieram ją plecami o zimną ścianę. Uśmiecham się. Powoli przesuwam jej dłonie po ścianie ku górze. Łapię je jedną ręką unieruchamiając w ten sposób dziewczynę. Odsuwam od niej głowę i przesuwam wolną dłonią po policzku Sakury.
- Masz takie piękne oczy. - Uśmiecham się i wracam do jej słodkich ust nim zdąża coś powiedzieć. Zostawiam mokre ślady na szyi Sakury, słyszę jej przyśpieszony oddech i ciche pojękiwania. Przez to, że trzymam jej ręce nie może się ruszyć, ani mnie dotknąć, a na pewno tego chce. Przerywam męki Sakury. Zjeżdżam dłońmi po całym ciele dziewczyny aż do bioder. Unoszę ją, a ona oplata mnie w pasie. Otwieram drzwi do mojego pokoju i do niego wchodzę. Idę w kierunku łóżka i stawiam przy nim Sakurę.
- Odwróć się. - Mój głos jest niski, Sakura spełnia moje żądanie.
- Z przyjemnością. - Odpowiada. Uśmiecham się. Chwytam jej włosy jedną ręką i przerzucam je przez ramię Sakury. Składam czuły pocałunek na ramieniu, na którym nie ma już włosów. Przejeżdżam dłonią po jej plecach i chwytam za zamek sukienki. Powoli go odpinam, przesuwając się w dół pleców. Obsypuję pocałunkami kark dziewczyny schodząc ustami do odkrytego ramienia. Sakura odchyla głowę, abym miał lepszy dostęp do szyi. Uśmiecham się.
- Jesteś piękna. - Mruczę. Zsuwam materiał z ramion i po chwili sukienka opada u jej stóp. Odwracam ją powoli w moją stronę. Ma na sobie koronkową bieliznę. Błądzę wzrokiem po jej seksownym ciele.
- To nie w porządku. - Uśmiecha się. - Ja mam na sobie tylko bieliznę, a ty jesteś w ubraniu. - Sakura chwyta dłońmi mój T-shirt i zdecydowanym ruchem go ściąga. Jej wzrok jest pełny pożądania. Seksownie zagryza wargę patrząc na moje ciało. Chwyta dłońmi za klamrę od paska i go rozpina. To samo robi z zamkiem i guzikiem od spodni. Chwytam Sakurę za biodra i przyciągam do siebie.
- Teraz ci się podoba? - Pytam.
- Zdecydowanie. - Odpowiada.
- Co teraz? - Bawię się z nią.
- To co zawsze. - Uśmiecha się.
- Czyli?
- Będziemy się kochać. - Zdejmuję spodnie. Odrzucam je na bok. Pragnę jej. Kładę dłonie na biodra Sakury. Składam na ustach dziewczyny namiętne i pełne pożądania pocałunki. Powoli kładę ją na łóżku. Opieram ciężar swojego ciała na zgiętych łokciach, które są położone po obu stronach jej głowy. Sakura jeździ dłońmi po moich plecach i bawi się moimi włosami. Pod jej dotykiem moje ciało drży. Schodzę z pocałunkami na szyję dziewczyny. Zostawiam mokrą ścieżkę między jej piersiami i z powrotem wargami ląduję na pełnych ustach Sakury. Niespodziewanie Haruno przewraca mnie na plecy i siada na mnie okrakiem. Seksownie się uśmiecha. Kładzie dłonie na moim brzuchu i wędruje nimi na moją klatkę piersiową aż dociera do barków. Siadam i mam ją na kolanach. Jej czoło styka się z moim. Ręce kładę na plecach Sakury. Odpinam powoli jej stanik z uśmiechem. Dziewczyna trzyma dłonie na moich ramionach. Jej oddech jest przyśpieszony, tak samo jak mój. Dłońmi kieruję się na ramiona Sakury, aby ściągnąć ramiączka od stanika. Kiedy już to robię rzucam go na podłogę.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Haruno. - Szepczę z uśmiechem.
- Tak samo jak ty mnie, Uzumaki. - Kładzie się ze mną na łóżku. Pozbywamy się reszty bielizny. Tym razem ja leżę na niej.
- Masz na mnie wielką ochotę. - Uśmiecha się zadziornie.
- Tak samo jak ty na mnie. - Odpowiadam jej uśmiechem. Powoli w nią wchodzę, a ona cicho jęczy. Tak. Niech poczuje, jak bardzo jesteśmy dla siebie stworzeni. Niech żałuje, że nie chciała ze mną być. Przyśpieszam tępo, a ona wypowiada moje imię. W jej głosie słychać miłość? Pożądanie? Tęsknotę za tym, co kiedyś było? Sam nie wiem, ale teraz mnie to nie obchodzi. Czuję jak drapie mnie swoimi paznokciami po plecach.
- Tak bardzo tęskniłam. - Dyszy do mojego ucha.
- Ja też maleńka. - Odpowiadam. Jedyne co słychać to nasze przyśpieszone, urywane oddechy. Czuję, że Sakura jest już blisko. Wykonuję kilka mocnych pchnięć, a ona szczytuje i woła moje imię. Dostaję orgazmu chwilę po niej. Zmęczony powoli wysuwam się z niej i kładę się obok. Układam dłonie pod głowę, a ona się podnosi. Kładzie głowę na moim torsie, a ja mocno ją obejmuję.

Oczami Saki;
- Długo jej nie ma. - Mówi zniecierpliwiona Ino.
- No nie wiem, rozmowa może się przedłużyć, prawda? - Upewniam się.
- Aż tyle? Pół godziny? Powiedziała, że wraca za pięć minut. - Słysząc jej ton głosu wiem, że jest zdenerwowana.
- Przestań, przecież on jej nie zabije. - Uśmiecham się. Ino ma poważną minę. Widząc jej wyraz twarzy jestem zaniepokojona. - Ino?
- No, bo widzisz... on jest pijany, ona trochę też wypiła, a co jeśli oni... no wiesz, nie powinniśmy im przerwać? - Pyta.
- Myślisz, że uprawiają seks? - Wypowiadam słowo, którego ona nie odważyła się powiedzieć. Patrzy na mnie przerażona, a mi chce się śmiać. Z trudem się powstrzymuję.
- Tak właśnie myślę.
- A co w tym złego? Czy nie do tego dążymy? - Pytam zaciekawiona jej reakcją. Leżymy razem w łóżku w piżamkach i jesteśmy przykryte kołdrą.
- No tak. Nie o to mi chodzi, że się rozmyśliłam, albo coś. Chodzi o to, że jesteśmy w waszym domu, gdzie jest wasza matka i ojciec. Co będzie jeżeli wejdą do jego pokoju i ich przyłapią? - Pyta.
- O tej porze? - Patrzę na zegarek. - Jest już trzecia nad ranem kobieto, po co mieliby zachodzić do jego pokoju? - Pytam.
- No nie wiem, może coś usłyszą, albo coś? Naprawdę się martwię, bo to zaszło już tak daleko. Nie chciałabym, żeby nasz plan poszedł w diabły. - Mówi.
- Spokojnie, nic takiego się nie stanie. - Słyszymy skrzypienie drzwi, ten dźwięk przyprawia nas o zawał serca. Chowamy głowy pod kołdrę.
- To zabójca. - Szepcze przerażona Ino. Słyszymy chichot.
- Nie, to tylko Sakura. - Odpowiadam szeptem, po czym wynurzamy się spod kołdry.
- I czego się szczerzysz? To było takie zabawne? - Pyta Ino. Sakura trzyma buty w jednej dłoni. Wygląda... normalnie. Nasza przyjaciółka siada na łóżku i przestaje się śmiać. Na ustach ma piękny uśmiech.
- Zrobiliście to. - Szepczę. Sakura kiwa głową, uśmiecha się. Zagryza wargę i opuszcza głowę na dół. Po chwili znowu na nas patrzy, bierze głęboki oddech i powoli wypuszcza powietrze.
- Było świetnie. - Odpowiada.
- Dopiero teraz czuję, że żyję. - Mówi Ino, która jest już wyluzowana.
- Czemu? - Pyta Sakura.
- Martwiła się o was. - Odpowiadam. Wybuchamy śmiechem. Sakura zaczyna nam wszystko opowiadać.

Oczami Naruto;
Budzi mnie telefon. Szukam go dłonią po szafce aż w końcu go podnoszę. Przecieram dłonią twarz i przejeżdżam nią po włosach.
- Halo? - Odpowiadam zaspanym głosem.
- Wiesz która jest godzina?
- Nie, bo mnie obudziłeś. Oświeć mnie Sasuke.
- Chłopie, jest już dwunasta, a ty jeszcze śpisz. - Odpowiada.
- Cholera, naprawdę? - Dopytuję.
- No raczej. Jeżeli mi nie wierzysz to sprawdź. - Śmieje się. - Jak się trzymasz młotku?
- Wszystko mnie boli. Najbardziej głowa i obawiam się, że nic nie pamiętam. - Odpowiadam.
- Z tego co mówiła mi Ino to byłeś najtrzeźwiejszy z nas wszystkich, więc na pewno coś pamiętasz. Spróbuj sobie przypomnieć, ale najpierw weź jakąś tabletkę, bo będzie ci potrzebna. - Śmieje się.
- Dzięki wiesz? Dzwonisz z jakiegoś konkretnego powodu? - Pytam.
- Nie, chciałem sprawdzić jak się trzymasz.
- Kiepsko. - Odpowiadam.
- Tak jak wszyscy. Dobra stary, muszę kończyć. Na razie.
- Na razie. - Rozłączam się. Kładę telefon na szafkę obok łóżka i powoli wstaję. Mam na sobie tylko szorty. Schodzę powoli na dół i kieruję się do kuchni. Czuję, że jeżeli nie zażyję jakiegokolwiek leku przeciwbólowego to moja głowa pęknie. Wchodzę do kuchni, widzę uśmiechniętą, starszą kobietę. Siadam na stołek.
- Widzę dziecinko, że wczoraj nieźle zaszaleliście. Jednak twój brat wyglądał gorzej od ciebie jak rano tutaj przyszedł. - Uśmiecha się. Stawia przede mną naleśniki i daje mi lek od bólu głowy oraz szklankę wody.
- Dziękuję. - Uśmiecham się i popijam lekarstwo.
- Nie ma za co. Lubię się o was troszczyć. - Zaczynam jeść naleśniki.
- Mama widziała w jakim stanie jest Konosuke? - Pytam między kęsami.
- Na szczęście nie. Wyszła wczesnym rankiem.
- Dokąd?
- Wybrała się z przyjaciółkami na zakupy. - Odpowiada.
- Znowu? - Pytam zaskoczony. Ostatnio wychodzi bardzo często.
- Twoja przyszła teściowa wyciągnęła ją na jakieś zakupy, a twoja biedna matka wzięła ze sobą Panią Yamanakę, Uzumaki i Haruno razem ze sobą.
- To dobrze. A gdzie dziewczyny? - Pytam.
- Zjadły śniadanie i też gdzieś wyszły. - Kończę naleśniki.
- Dziękuję za pyszne śniadanie. - Mówię i wychodzę z kuchni. Kieruje się do swojego pokoju. Idę prosto do łazienki, ściągam z siebie ubrania i wchodzę pod prysznic. Odkręcam ciepłą wodę. Czuję pieczenie na plecach. Biegnę myślami do wczorajszego wieczoru. Powoli sobie wszystko przypominam. Klub, mój taniec z Sakurą, pijany Haruto i Sasuke, których zaprowadziłem do ich domów, pijany Konosuke, rozmowa z Sakurą. Cholera. Całowałem się z nią na korytarzu, a później byliśmy w moim pokoju. Moja twarz wyraża przerażenie.
- Cholera. - Mówię po cichu. Przespałem się z Sakurą. Opieram dłonie o zimne płytki na ścianie. Po moich włosach spływa woda. Cholera jasna. Myję się i wychodzę spod prysznica. Wychodzę z łazienki, na biodrach mam zawinięty ręcznik. Jestem zdenerwowany. Zdradziłem Aikę. Kurwa, co ja teraz zrobię? Wyciągam z szafy jeansy, czarny pasek i granatowy T-shirt z nadrukiem. Kładę to na łóżko i podchodzę do szafki nocnej, na której leży mój telefon. Biorę go do ręki i wybieram numer Sakury. Pojawia się jej zdjęcie. Chcę do niej zadzwonić i z nią porozmawiać, ale rezygnuję. Odkładam telefon i przeczesuję dłonią mokre włosy. Ciężko wzdycham. Czuję jak ktoś przytula mnie od tyłu, gwałtownie się odwracam.
- Aika, co ty tu robisz? - Pytam poddenerwowany.
- Nie cieszysz się na mój widok? - Uśmiecha się.
- Nie no oczywiście, że się cieszę. - Mówię nerwowo i przechodzę szybko na drugi brzeg łóżka. Biorę ubrania w ręce.
- Co się dzieje? - Krzyżuje dłonie na piersiach.
- Nic się nie dzieje. - Mówię szybko. - Poczekaj chwilę, ubiorę się. - Wchodzę do łazienki i się w niej zamykam. Podczas przebierania się przypominam sobie pewną rozmowę.
____________

- Naruto, kochasz Aikę? - Pyta Daiki. Siedzimy w jego gabinecie.
- Wydaje mi się, że tak. - Odpowiadam z uśmiechem.
- To dlaczego do tej pory się jej nie oświadczyłeś? To dobra partia dla ciebie. Razem z matką chcielibyśmy, żebyś poprosił ją o rękę.
- Nie wiem, czy jestem gotowy do takiego zobowiązania. - Mówię zaskoczony.
- Jesteś mądrym, miłym, wykształconym mężczyzną, który ma dobrą pracę. Umiesz o siebie zadbać. Uważam, że jesteś gotowy.
- Musiałbym to przemyśleć.
- Nie ma nad czym myśleć, skoro ją kochasz. Robię z ojcem Aiki poważny interes i możemy na tym wiele zarobić. - Układam sobie wszystko w głowie. Chcą, żebym się z nią ożenił, bo myślą, że mogę z nią w każdej chwili zerwać. A co wtedy by się stało? Ojczym straciłby bardzo wpływowego inwestora, a ja nie mogę na to pozwolić. Tyle dla mnie poświęcili... Nie znajdę już lepszej dziewczyny od Aiki, więc po co czekać?
- No dobrze. Ożenię się z nią. - Uśmiecham się. Daiki klepie mnie po ramieniu.
- Aika jest naprawdę fajną dziewczyną. Odpowiednią dla ciebie.
- Wiem, dlatego cię posłucham.

__________

Stoję w łazience w pełni ubrany. Otwieram drzwi i wychodzę. Na łóżku siedzi moja narzeczona, do której się przysiadam.
- Co tu robisz? - Pytam i na nią patrzę.
- Przyszłam cię przeprosić za swoje zachowanie. - Dotyka mojej dłoni, która jest oparta o łóżko. Odruchowo na nią patrzę. Nie mogę znieść myśli, że mnie dotyka. Brzydzę się tym co zrobiłem.
- Wiem, że zachowałam się nieodpowiednio. - Kontynuuje, patrzę jej w oczy. - Byłam zdenerwowana. - Gładzi palcami moją dłoń. - Jestem o ciebie zazdrosna, a wiedząc, że kiedyś coś cię łączyło z Sakurą... doprowadza mnie to po prostu do szaleństwa. A ty nie jesteś ze mną szczery. - Dopowiada. Wstaję nerwowo z łóżka i przeczesuję włosy dłonią. To mój nawyk, zawsze tak robię, kiedy jestem zdenerwowany. Patrzę na nią.
- Znowu zaczynasz? - Pytam.
- Czemu nie powiedziałeś mi, że idziesz do klubu? - Sztywnieję.
- Mam ci się tłumaczyć? - Wymuszam z siebie dość normalny ton głosu.
- Jestem twoją narzeczoną, nie zapominaj o tym. Z kim tam byłeś? - Pyta.
- Z przyjaciółmi. - Odpowiadam.
- I z nią, prawda?
- Skąd to wiesz, że gdziekolwiek wczoraj byłem? Szpiegujesz mnie? - Zmieniam taktykę.
- Nie, po prostu widziała was Mikoto. Pytam cię, bo chcę się upewnić, czy mnie nie okłamujesz.
- Sakura też tam była, zadowolona? - Wstaje z łóżka i do mnie podchodzi. Wtula się we mnie, a ja nie wiem co mam zrobić. Po krótkiej chwili ją obejmuję. Zżerają mnie wyrzuty sumienia.
- Nie kłóćmy się już, dobrze? Niedługo mamy zostać małżeństwem. - Całuje mnie w szyję, a potem w usta. Nie czuję niczego, kiedy to robi. - Muszę iść. Odprowadzisz mnie na dół? - Pyta i chwyta mnie za dłoń.
- Pewnie. - Wysilam się na uśmiech. Ciągnę ją za rękę. Wychodzimy z mojego pokoju, a potem schodzimy po schodach. Kiedy jesteśmy już na dole otwierają się drzwi, w których widzę Saki, Ino, a później Sakurę. Stają naprzeciwko nas. Haruno patrzy na mnie z seksownym uśmiechem. Moje ciało się spina, a serce wali jak oszalałe. Nie wiem jak mam się zachować. Aika się do mnie przysuwa i obejmuje mnie w pasie. Wiem, że próbuje wzbudzić w Sakurze zazdrość, ale kompletnie jej to nie wychodzi.
- Hej. - Odzywa się Saki, a po niej dziewczyny. Moja siostra stoi pośrodku nich.
- Hej. - Odpowiada Aika.
- G-gdzie byłyście? - Pytam zdenerwowany.
- Na zakupach. - Odpowiada Sakura. Nawet te słowa wypowiada w taki sposób... jakby mnie uwodziła. Uśmiecha się do mnie słodko.
- Musiałyśmy kupić parę rzeczy. - Odzywa się Ino. Zastanawia mnie, czy one wiedzą. Na pewno Sakura im powiedziała.
- Kochanie, zostawisz mnie z dziewczynami? - Szokuje mnie ta prośba. - Chciałabym z nimi porozmawiać. - Aika uśmiecha się do mnie i cmoka w usta. Widzę jak na ustach Sakury pojawia się szeroki uśmiech. Kręci z niedowierzaniem głową. Tak jakby ta cała sytuacja ją bawiła.
- No dobrze, do zobaczenia. - Mówię i idę na górę. Nie mam ochoty na żadne rozmowy, więc kieruję się do mojego pokoju. Zamykam za sobą drzwi i siadam na łóżko. Zdejmuję buty. Opieram plecy o oparcie łóżka i patrzę przed siebie. Pogrążam się w myślach.

Oczami Sakury;
- Mogłybyście mnie zostawić z Sakurą? Chciałabym z nią porozmawiać. - Aika mówi to jak upewnia się, że nie ma tu już Naruto. Dziewczyny patrzą na mnie przerażone, a ja tylko się uśmiecham.
- Idźcie, zaraz do was przyjdę. - Upewniam je, że mogą mnie z nią zostawić. Nie wiem dlaczego przypuszczają, że się jej boję. Idą na górę z dźwiękami niezadowolenia. Uśmiecham się. Po chwili, kiedy dziewczyny znikają przerzucam wzrok na Aikę. Jest śliczna. Naruto ma bardzo dobry gust.
- Możemy iść w jakieś ustronniejsze miejsce? - Pyta.
- Pewnie, chodź za mną. - Odpowiadam. Kieruję się w stronę gabinetu Pana Minoru, bo wiem, że rzadko z niego korzysta. Można nawet powiedzieć, że to pomieszczenie jest bardziej Naruto, bo on spędza tam najwięcej czasu. Wchodzimy do środka, kieruję się od razu w stronę biurka i siadam przy nim na fotel. Wskazuję dłonią na krzesło naprzeciwko mnie. Uśmiecham się, a Aika siada.
- Widzę, że bardzo dobrze się tu czujesz. - Jest zirytowana, a ja potrafię to wyczuć.
- Jak już na pewno wiesz, spędziłam w tym domu bardzo dużo czasu. - Aika jest zdenerwowana.
- Powiem wprost. Zostaw Naruto w spokoju. - Uśmiecham się, wiedziałam, że musiało do tego dojść. Gładzę palcami śliski materiał, z którego jest zrobione biurko. Wodzę wzrokiem za moją dłonią.
- Nie słucham rozkazów innych osób. Dawno z tego wyrosłam. - Uśmiecham się bezczelnie. Aika jest zszokowana moim zachowaniem, widać to po niej.
- Wiem, że się z nim przespałaś. - Przekręcam głowę lekko na lewą stronę i patrzę prosto na Aike.
- Powiedział ci? - Pytam z ciekawości. Moje usta wykrzywione są w prawie niezauważalnym uśmiechu.
- Nie. Wystarczyło, że spojrzałam na jego plecy. - Widzę jak zaciska pięści na fotelu.
- Och. - Udaję skruszoną.
- Na pewno był pijany i nie wiedział co robi. - Próbuje go usprawiedliwić. Z moich ust wydobywa się krótki chichot.
- Nie kochaniutka. Dokładnie wiedział co robi. Jest dorosły, pragnął mnie, a ja jego. - Zaciska usta w wąską linię. - Tylko interesuje mnie, dlaczego nie powiedziałaś mu o tym, że wiesz. - Wstaję z fotela i powoli idę do Aiki. Staję za nią i przejeżdżam palcem po oparciu. Schylam się do jej ucha.
- On się ze mną ożeni, a ty nie masz na to żadnego wpływu. - Ignoruję jej słowa.
- Wiesz? Zawsze byłam uważana za bardzo mądrą osobę. Wydaje mi się, że być może jesteś aż tak bardzo zdesperowana, żeby go nie stracić, albo ty zdradziłaś go pierwsza. - Mówię szeptem do jej ucha, a ona sztywnieje. Właśnie takiej reakcji się spodziewałam. Na wyjeździe studiowałam trochę psychologii.
- Nic nie wiesz. - Odpowiada i zrywa się z fotela. Powoli się prostuję. Aika stoi przede mną.
- Jaka kobieta chciałaby być z mężczyzną, który ją zdradził? - Pytam. - A poza tym Saki mi mówiła, że od powrotu do wioski zachowujesz się bardzo dziwnie.
- Nie wtrącaj się w coś, co nie jest twoją sprawą. - Warczy i wychodzi. Uśmiecham się, bo osiągnęłam mój cel. Aika wie, że Naruto się ze mną przespał i coraz bardziej upewniam się w przekonaniu, że jego narzeczona nie jest święta. Wychodzę z gabinetu, ale przed tym gaszę światło.

Oczami Naruto;
Muszę porozmawiać z Aiką. Co zrobię jeżeli ode mnie odejdzie? Co ja najlepszego zrobiłem? Cholera, z drugiej strony bardzo mi się to podobało. Sakura była moja, mogłem zrobić z nią co tylko mi się podobało. Jak sobie pomyślę, że mogła robić to z innym... że mogła oddać się komuś innemu... na tą myśl robię się wściekły. Słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę. - Mówię i patrzę kto wchodzi. W drzwiach pojawia się oczywiście Sakura. Zamyka za sobą drzwi i siada na łóżko obok mnie. Opiera się plecami o ścianę i na mnie patrzy.
- Nie powinieneś się tak czuć. - Odzywa się.
- Czyli jak twoim zdaniem? - Patrzę na nią.
- Obwiniasz się i masz wyrzuty sumienia.
- Sakura, uprawialiśmy seks, a ja mam narzeczoną. Czy twoim zdaniem to jest w porządku?
- Tak. - Odpowiada z uśmiechem.
- Nic nie rozumiesz. - Wzdycham.
- To nie było nic złego, bo mnie kochasz, tak jak ja ciebie. - Gładzi mnie po policzku, a ja przymykam oczy.
- Nawet jeżeli cię kocham to i tak nie mogę z tobą być. - Odpowiadam.
- Dlaczego? - Ściągam jej dłoń z mojego policzka, całuję ją i kładę na swojej nodze.
- Jeżeli nie wezmę z nią ślubu to... mój ojczym straci fortunę. Oni wszyscy chcą tego małżeństwa.
- Nie żyjemy w średniowieczu. - Sakura siada na mnie okrakiem z uśmiechem. Obejmuje dłońmi moją twarz. - Nikt nie ma prawa nakazać ci z kim masz być.
- Gdybyś wtedy została... wszystko potoczyłoby się inaczej. Byłoby łatwiej. - Sakura wzdycha.
- Narutoooo, proszę cię. Przestań.
- Muszę z nią porozmawiać i się przyznać. - Mówię.
- Ona wie.
- Jak to? - Pytam przerażony.
- Tak jakby zostawiłam ci na plecach pamiątkę. - Chichocze.
- Cholera.
- Nie była tym zbytnio przejęta. - Uśmiecha się i całuje mnie po linii szczęki. Powoli zmierza ku moim ustom. Nie mogę się skoncentrować.
- Jak to? - Udaje mi się wypowiedzieć tylko te słowa.
- Wydaje mi się, że ma coś na sumieniu. Musisz z nią porozmawiać. - Odpowiada między pocałunkami. Nie mam ochoty się teraz tym przejmować, potrzebuję Sakury. Dziewczyna składa na moich wargach delikatny pocałunek. Przysuwam się do niej bliżej, żeby dosięgnąć jej słodkich ust. Bawi się ze mną, bo się odsuwa. Uśmiecha się.
- Nie igraj ze mną.
- Chcesz całusa, to sobie go ukradnij. - Drażni się ze mną. Chwytam jej dłonie za nadgarstki jedną ręką i przekładam je za plecy Sakury. Obejmuję ją ciaśniej i ją całuję. Haruno uchyla usta, więc korzystam z okazji i wdzieram się do ich wnętrza. Nasze języki próbują ze sobą rywalizować. Sakura przygryza moją dolną wargę i ją ciągnie.
- Zwolnij. Jest biały dzień, a zaraz możemy wylądować w łóżku. - Uśmiecha się.
- To twoja wina. - Odpowiadam.
- Moja? - Dopytuje. - Ty jesteś niepohamowany, zawsze ci mało. - Chichocze.
- Ty tak na mnie działasz. - Patrzę prosto w jej oczy.
- Więc bardzo mnie to cieszy, Uzumaki. - Kładzie dłonie na moich ramionach.
- Rozmawiałaś z nią? - Pytam zaciekawiony, Sakura się uśmiecha.
- Kazała mi zostawić cię w spokoju, ale wiesz, że słucham tylko siebie.
- Mówiła coś jeszcze? - Dopytuję.
- Nie. Byłeś bardzo spięty, kiedy mnie rano zobaczyłeś. - Jeździ dłońmi po moich barkach. - Przestraszyłeś się, że jej coś powiem? - Patrzy mi w oczy.
- Trochę. Jesteś nieprzewidywalna, nigdy nie wiem co zrobisz. W sumie to byłaś, bo teraz nie wiem, czy coś się zmieniło.
- Masz rację, to się akurat nie zmieniło. - Całuje mnie delikatnie w szyję.
- Sakura, kazałaś mi się opanować, a jeżeli dłużej będziesz tak robiła to niestety nie dam rady. - Odsuwa usta od mojej szyi.
- Twoja narzeczona jest bardzo ładna.
- Słucham? - Pytam zaskoczony.
- Masz dobry gust co do kobiet. Jest piękna, ale zachowanie ma bardzo dziecinne. - Mówi kpiąco.
- To znaczy? - Jestem zaciekawiony.
- Próbowała wzbudzić we mnie zazdrość, wiesz o tym? - Pyta z uśmiechem. Masuje dłońmi moje spięte ramiona i obserwuje swój każdy ruch.
- Udało się jej? - Patrzy na mnie z uśmiechem.
- Nie rusza mnie takie dziecinne zachowanie. Mogła sobie robić co chciała i tak nie zepsułaby mi humoru.
- Dlaczego?
- Dlatego, że niedawno byliśmy razem w tym łóżku i było naprawdę dobrze. - Łapie mnie za koszulkę i gwałtownie do siebie przysuwa. Nasze usta dzieli kilka centymetrów. Patrzę na nią z wielkim pożądaniem.
- Tylko... chciałabym, żeby cię już nie całowała. - Szepcze.
- Przecież nie jesteś zazdrosna. - Odpowiadam.
- Nie lubię, kiedy ktoś dotyka czegoś, co jest moje. - Uśmiecha się i mnie całuje. Słyszymy pukanie do drzwi.
- To dziewczyny. - Odpowiada widząc zirytowanie na mojej twarzy. Podnosi się ze mnie, ale ja trzymam ją za dłoń i nie może iść. Przejeżdża wzrokiem wzdłuż mojej ręki aż dociera do twarzy.
- Zostań. - Mówię.
- Nie mogę, muszę wrócić do domu. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym z tobą zostać. - Puszczam ją.
- Do zobaczenia. - Odzywam się. Sakura do mnie podchodzi i jeszcze raz mnie całuje.
- Nie lubię jak jesteś w takim nastroju. - Uśmiecha się. - Do zobaczenia. - Mówi i wychodzi. Zostaję sam, pierwszy raz mi to przeszkadza. Nie będę siedział sam w pokoju. Wychodzę z niego i idę na dół. Wchodzę do salonu, nikogo w nim nie ma, więc idę do gabinetu Daikiego. Lubię w nim siedzieć. Wchodzę do środka, widzę przy biurku mojego ojczyma.
- Naruto, jak chcesz to zostań, ja i tak już wychodzę z domu. - Uśmiecha się do mnie i wstaje z fotela. Wchodzę do środka.
- Jak tam w pracy? - Pytam.
- Źle. Dobrze, że mam ojca Aiki, bo sam bym zbankrutował. - Słysząc te słowa już wiem, że mój plan zerwania z Aiką jest spalony.
- Dlaczego tak mówisz? - Dopytuję.
- Gdyby nie jego pieniądze nie mógłbym skończyć projektu. - Odpowiada.
- To po co w ogóle się za niego brałeś?
- W trakcie realizowania architektury, którą budujemy, zabrakło mi pieniędzy na wypłaty dla robotników. Mój przyjaciel ma mi pomóc i pożyczyć pieniądze. - Uśmiecha się. - Spokojnie, oddam mu niedługo. - Klepie mnie po ramieniu i wychodzi. Siadam przy biurku na fotel, opieram łokcie o jego blat i kładę głowę na dłoniach. Super, teraz nie mogę z nią zerwać. Muszę wziąć z nią ślub, bo inaczej Daiki zbankrutuje. Nie mogę mu tego zrobić, opiekował się mną przez te wszystkie lata i nie żądał niczego w zamian. Czas, żebym teraz ja zrobił coś dla niego. Powiem Sakurze, że kocham Aikę. Nieważne, czy mi uwierzy. Wstaję z fotela i idę do salonu, widzę tam Konosuke, Haruto i Sasuke.
- Co tu robicie? - Pytam i siadam na kanapę naprzeciwko nich.
- Żadnego cześć, ani hej? Co z tobą? - Pyta Konosuke, rzucam w niego poduszką, a on łapie ją z uśmiechem.
- Nie wyspałem się. - Odpowiadam.
- To co robiłeś w nocy? - Żartuje Sasuke. Siedzę cicho i się nie odzywam. Jedyne co robię to na nich patrzę.
- Byłeś z dziewczyną, prawda? - Pyta jak zwykle bystry Haruto. Siedzę cicho.
- Twoje milczenie można uznać za potwierdzenie. - Stwierdza Konosuke. Przecieram dłońmi twarz, oni i tak się o tym dowiedzą.
- Przespałem się z Sakurą. - Mówię cicho, ale tak, żeby słyszeli. Widzę, że są zaskoczeni.
- Że co? Z Sakurą? - Upewnia się Sasuke. Kiwam mu głową.
- Zrobiłem najgłupszą rzecz, bo przecież żenię się z Aiką. - Stwierdzam. Niepotrzebnie dawałem Sakurze nadzieję. Chociaż dopiero po dzisiejszej rozmowie z Daikim uświadomiłem sobie, że muszę się ożenić. Jeżeli tego nie zrobię to na pewno ojciec mojej narzeczonej wycofałby się z tego projektu, a mój ojczym straciłby swój majątek, muszę się poświęcić.
- Wiesz co zrobimy? - Pyta Konosuke.
- Co? - Jestem zaciekawiony.
- Pójdziemy na imprezę. - Odpowiada.
- Myślałem, że zaproponujesz coś innego. - Patrzę na niego z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony chciałbym iść z nimi do klubu i się upić, a z drugiej strony Aika by się rozzłościła. Tak poza tym nie wiem, czy mam poruszać z nią temat mojej zdrady. Sakura powiedziała, że ona wie. Co mam zrobić? Cholera, moje życie się trochę pokomplikowało.
- Nie, on ma rację. - Wtrąca Haruto.
- Nie mogę. Aika jest już zdenerwowana, bo dowiedziała się, że byłem wczoraj w klubie.
- To... weźmy ją ze sobą. - Mówi uśmiechnięty Sasuke.
- Oszalałeś? - Pytam. - Myślisz, że z nami pójdzie jeżeli nie będzie miała towarzystwa?
- Weźmiemy dziewczyny. To będzie taki pojednawczy wieczór. - Odpowiada Konosuke.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, zważywszy na to co się wydarzyło między mną, a Sakurą. - Wzdycham.
- Nie musicie razem siedzieć. Żeby Aika czuła się bardziej swobodnie w naszym towarzystwie sądzę, że mogłaby wziąć ze sobą jakąś koleżankę. Co wy na to? - Pyta Sasuke.
- Świetny pomysł. - Zgadza się z nim Haruto.
- To jak? - Pyta Konosuke. Myślę chwilę. Może to nie jest taki zły pomysł?
- No dobra. Niech wam będzie. - Odpowiadam. - Muszę teraz wyjść. Powiadomcie dziewczyny. - Wstaję i wychodzę z domu. Podchodzę do swojego samochodu i do niego wsiadam. Wkładam kluczyki do stacyjki i go odpalam. Wyjeżdżam po chwili na drogę i jadę kilka przecznic dalej. Parkuję samochód przy ogrodzeniu pewnej posesji.
- Dalej pójdę pieszo. - Mówię do siebie po cichu. Biorę kilka głębokich wdechów i wychodzę z samochodu. Brama jest otwarta, więc bez problemów wchodzę na podwórko. Przed sobą widzę wielki, nowoczesny dom. Podchodzę do drzwi i dzwonię dzwonkiem, czekam trochę zanim ktoś mi otwiera.
- Co tu robisz? - Pyta zaskoczona Sakura. Uśmiecha się.
- Muszę z tobą porozmawiać. - Jestem trochę zdenerwowany.
- Wejdziesz? - Mówi seksownym głosem. Nadal się uśmiecha.
- Tak. Nie, może lepiej nie. - Zaczynam się plątać w słowach.
- Dobrze się czujesz?
- Tak. Przyszedłem, żeby ci powiedzieć, że nie mogę z tobą być. Myślałem o tym dużo i podjąłem taką decyzję. - Przechodzę do sedna sprawy.
- Znowu to samo? - Uśmiecha się.
- Mówię poważnie.
- Dlaczego? - Pyta.
- Bo cię nie kocham. - Uśmiecha się.
- Kłamiesz. Gdybyś mnie nie kochał... nie pozwoliłbyś na to, żeby do czegokolwiek między nami doszło. - Zamyka drzwi i staje przede mną.
- Byłem pijany. Kocham Aikę i chciałbym, żebyś zostawiła mnie w spokoju. Miałaś swoją szansę dawno temu. - Mówię to z wielkim bólem serca.
- Dobrze. Skoro tego chcesz, niech tak będzie. - Uśmiecha się. Coś mi nie pasuje, Sakura nigdy by się tak szybko nie poddała. To nie w jej stylu. Zbliża się do mnie i całuje mnie w policzek. Czuję jej piękny zapach. Pachnie sobą. Zapachem żelu pod prysznic i swojego ciała. Odsuwa się z uśmiechem.
- Do zobaczenia. - Mówię i odchodzę w stronę swojego samochodu.
- Do zobaczenia wieczorem przystojniaku. - Krzyczy za mną. Wychodzę za ogrodzenie i dochodzę do mojego samochodu. Wsiadam do niego i opieram się plecami i głową o oparcie. Uderzam pięścią w kierownice. To koniec. Straciłem ją na zawsze. Może jestem głupi, że to robię, ale uważam, że to jest właśnie właściwe. Z jednej strony ojczym, a z drugiej Aika, która czułaby się okropnie, kiedy zerwałbym zaręczyny. Odpalam silnik i jadę w drugie miejsce. Po kilku minutach zajeżdżam pod dom Aiki. Wysiadam z samochodu i idę w kierunku drzwi. Dzwonię i otwiera mi służąca.
- Witam, Panie Uzumaki. Powiadomić Panienkę o Pana przyjeździe? - Pyta.
- Nie, jest u siebie?
- Tak. - Odpowiada służąca i wpuszcza mnie do środka. Idę prosto do jej pokoju. Pukam w drzwi.
- Proszę. - Wchodzę słysząc te słowa. Aika siedzi na kanapie i ogląda telewizję. Uśmiecha się na mój widok.
- Co tu robisz kochanie? - Pyta i do mnie podchodzi, chce mnie pocałować, ale ja chwytam jej ręce i kiwam przecząco głową. - Co jest?
- Musimy poważnie porozmawiać. - Odpowiadam.
- Pewnie trochę to potrwa, więc usiądźmy. - Robię co mówi i siadam obok niej na kanapie.
- Co jest? - Dopytuje.
- Podobno rozmawiałaś z Sakurą. - Stwierdzam.
- Powiedziała ci? - Pyta zirytowana. - Gniewasz się?
- Nie mam za co się gniewać. Co od niej chciałaś? - Jestem ciekawy, czy mi powie, a może będzie udawać, że nic się nie stało? Wzdycha.
- Poprosiłam, żeby zostawiła cię w spokoju. Wiem... - głośno wciąga powietrze i je wypuszcza - wiem, że spędziliście razem noc. - Jest mi wstyd i nie mogę na nią patrzeć. Nie myślałem, że będę się czuł aż tak źle.
- Przepraszam. - Mówię prawie bezgłośnie.
- Hej. - Chwyta mnie za twarz i przekręca ją tak, żebym na nią spojrzał. - To była po części moja wina. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby nie ja to byś tam nie poszedł. Zezłościłam cię i chciałeś się odegrać. Upiłeś się i nie wiedziałeś co robisz. - Jestem zszokowany. Jak ona może traktować to tak... dziwnie. Próbuje mnie usprawiedliwiać?
- Mimo tego co zrobiłem... nadal chcesz ze mną być? - Pytam z nadzieją.
- Kocham cię i tylko to się dla mnie liczy. Wiem, że już nic takiego się nie stanie, więc odpowiedź brzmi tak, nadal chcę z tobą być. Wybaczam ci. - Całuje mnie w usta, a mi spada ciężar z serca. Na szczęście mój ojczym nie zbankrutuje.
- Więc co robimy wieczorem? - Pyta jakby nigdy nic się nie stało.
- Brat zaprosił ciebie i mnie do klubu. Wybierają się tam całą paczką, a oni chcieliby cię lepiej poznać. Możesz wziąć ze sobą Mikoto jeżeli chcesz. - Uśmiecha się.
- No dobrze. To świetny pomysł. Nigdy nie wychodziliśmy do takich miejsc, więc z chęcią pójdę. - Odpowiada. Muszę przyznać, że boję się tego wieczoru.

Oczami Saki;
- Cholera! Dziewczyny zaraz wychodzimy, a my jeszcze niegotowe. - Mówię z uśmiechem.
- Kto jest niegotowy, ten jest. Ja akurat mam już wszystko. - Z toalety wychodzi Sakura. Cholera, wygląda seksownie i wiem, że wystroiła się tak z konkretnego powodu. Ubrała się w czarną, krótką sukienkę bez ramiączek. Wcięcie przy biuście jest dość odważne.
- I jak? - Pyta z uśmiechem widząc, że się nie odzywam. Mogłaby się domyślić, że tak po prostu mnie zatkało.
- Wow, po prostu... wyglądasz bardzo...
- Seksownie, pociągająco i jakbym była facetem sama bym na ciebie poleciała. - Dokańcza za mnie z uśmiechem Ino, która wchodzi w czerwonej sukience. Jest prosta, ale ona wygląda w niej pięknie. Jak zawsze. Ja ubrałam się w czarną obcisłą sukienkę bez ramiączek.
- Wy też wyglądacie ślicznie. - Mówi Sakura z uśmiechem.
- Kiedy ma przyjechać twój... kolega? - Uśmiecha się Ino.
- Za chwilę powinien być. Jedziecie z nami, prawda? O ile wiem Naruto zabiera narzeczoną ze sobą. - Uśmiecha się. Sakura mnie zadziwia, jak ona może być tak spokojna?
- Brałaś jakieś lekcje poprawienia swojej pewności siebie? - Pytam zadziornie. - Twój sposób bycia nieco się zmienił.
- Nauczyłam się, że jak coś chce się mieć to trzeba być cierpliwym i próbować to zdobyć na wszelkie sposoby. - Odpowiada.
- I twój przyjaciel nie ma nic przeciwko? - Interesuje się Ino.
- Nie. - Sakura się uśmiecha. - Bardzo mnie lubi, a poza tym ja mu też kiedyś pomogłam. Z resztą łączyły nas kiedyś bliższe stosunki. - Chichocze.
- Z tego co opowiadałaś to jest bardzo przystojny. - Stwierdzam.
- Masz rację, gdyby nie interesował mnie Naruto to sama bym się za niego wzięła jeszcze raz. - Uśmiecha się. Schodzimy wszystkie na dół, w salonie widzimy chłopaków.
- Pięknie wyglądacie. - Mówi Konosuke.
- Zgadzam się w stu procentach. - Potwierdza Haruto. Dzwoni dzwonek do drzwi, widzę jak do domu wchodzi bardzo przystojny mężczyzna. Jest trochę wyższy od Sakury. Ma piękne ciemne włosy i brązowe oczy. Ubrany jest w jeansy i biały T-shirt z nadrukami.
- Poznajcie mojego przyjaciela. - Chłopak podchodzi do Sakury i całuje ją w policzek. Obejmuje ją w talii.

- Hej, jestem Scott. - Odzywa się i patrzy na nas po kolei. Jego spojrzenie jest pełne seksapilu, a ton głosu... cudowny. 


******


Witajcie Kochani! Na wstępie przepraszamy za dość długą przerwę we wstawianiu rozdziałów, ale niestety nie miałyśmy kiedy. Nie ukrywamy, że bardzo nas ciekawią Wasze opinie na temat tej notki. Pojawił się nasz taki można powiedzieć, że prawdziwy hentai, który mamy nadzieję, że wyszedł dość przyzwoity. Jak wiadomo jeszcze musimy się podszkolić, żeby pisać lepsze, ale myślimy, że ten nie wyszedł jakiś tragiczny, prawda? Co sądzicie o całym rozdziale? Podzielcie się z nami tym w komentarzach, bo naprawdę miło je czytać. Wiemy, że piszemy tak ciągle, ale to prawda :D Do następnego Paula i Patty!

8 komentarzy:

  1. no dziewczyny, Notka wyszła jak zawsze... Mam nadzieję ze następną notka jaka dodajcie okaże się znowu One shot.
    te wasze one shoty"y mnie wkreciły ...A i Polska pokonała Islandię 4:2 ...
    czekam na next dziewczyny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jaka akcja bendzie :D zazdrosny naru uuuuuu. zajebista noc z Sakurcią ^.^ brakowało mi tego. Tylko jarać się 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Nocia niesamowita po prostu cudo. Widze ze nastepny one-shot biedzie równie wciągający jak ten i poprzedni. Czekam z niecierpliwoscia na next.
    Pozdrawiam i zycze weny oraz abyście mialy więcej czasy dla sb. Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  4. One-shot jest genialny... już nie mogę doczekać się następnej części, mam nadzieję że szybko się pojawi. Ciekawi mnie reakcja Naruto na widok kolegi Sakury oraz jaki ma ona plan na zdobycie Naruto.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  5. One-shot swietny co tu wiecej powiedzieć. Cudowny duzonarusaku z czego się ciesze ciekawi mnie jakie zachowanie będzie mial naruto kiedy zobaczy sakure z jej znajomym. Pozdrawiam i dużo weny Kasiek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie zajebiste nie ma co się rozwodzić strasznie mi się spodobał charakter Sakury twarda pewna siebie pociągająca ogólnie zajefajny blog jedynie czekam z niecierpliwością na next i zerwanie zaręczyn między Naruto i tą suką Aiką :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy next?? ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same jeszcze tego do końca nie wiemy. Chodzi o to, że w tym tygodniu i w poprzednim nie miałyśmy czasu, żeby cokolwiek napisać. Facet z angielskiego się rozszalał i jeszcze do tego te prawo jazdy. Obiecujemy, że niedługo to się skończy, bo zostało nam już mało godzin do wyjeżdżenia, a jak to odejdzie to będziemy miały więcej czasu :D Mamy również dla Was kochani wiadomość, ale napiszemy to pod następnym postem. Sami ocenicie, czy jest dobra, a może zła :* Tak poza tym to sprawdzajcie miśki bloga, bo może coś się zmieni i notka zostanie dodana w weekend :D

      Usuń