- Zostaw to i
chodź z nami do klubu. - Na jej ustach widnieje uśmiech.
Zastanawiam się przez chwilę. Skoro Aika bawiła się świetnie w
Paryżu, to czemu ja nie mogę zrobić czegoś dla siebie?
- Dobrze, pójdę
z wami. - Mówię z uśmiechem...
- Dzięki Kazuma za podwózkę. - Mówi Konosuke, kiedy
wysiadamy z mini busika.
- Jestem do Państwa dyspozycji. Zaczekam na parkingu. -
Mówi z uśmiechem.
- Nie trzeba, z pewnością będziemy tutaj długo. -
Stwierdzam.
- Przykro mi, ale Państwa matka kazała tutaj zostać.
Jestem również osobistym ochroniarzem Państwa rodziny. To mój
obowiązek. - Uśmiecha się. Dziewczyny stoją już przed klubem.
Dołączamy do nich.
- Dobierzcie się w pary to zapłacimy mniej. - Mówi
Konosuke.
- Byłeś tu? - Pytam zaskoczony.
- Pewnie. Zapomniałem wam o czymś powiedzieć, dołączy
do nas moja przyjaciółka. O, już idzie. Bądźcie dla niej mili.
- Witaj Konosuke. - Podchodzi do niego blondynka z
niebieskimi oczami. Jest średniego wzrostu. Całuje Konosuke w
policzek.
- To moi przyjaciele. Ino, Sakura, Sasuke i Haruto. -
Pokazuje po kolei. - A to moje rodzeństwo Saki i Naruto. - Wskazuje
na mnie. Witam się z dziewczyną podając jej dłoń, tak jak
zrobiła to reszta. - To jest Risa. - Konosuke się uśmiecha.
- Miło mi was poznać. - Mówi dziewczyna, uśmiechamy
się do niej. Każdy staje w kolejkę ze swoją parą. Chwytam się
nerwowo dłonią za kark i staję na koniec. Bez słowa podchodzi do
mnie Sakura i staje obok. Kątem oka dostrzegam jej piękny uśmiech.
Wkładam dłonie do kieszeni i posuwam się do przodu, kiedy kolejna
para wchodzi do środka. Sakura robi to samo, jest tak ciasno, że
stykamy się ramieniem.
- Jak poszła rozmowa z narzeczoną? - Pyta z
uśmieszkiem.
- Źle. - Odpowiadam.
- Nie powiem, że mi przykro, bo bym skłamała. -
Stwierdza. - Także cieszę się z tego powodu, Uzumaki. -
Uśmiecham się na jej szczere wyznanie.
- Doprawdy, Haruno?
- Jesteście razem? - Naszą słowną grę przerywa nam
ochroniarz.
- Tak. - Odpowiada Sakura i chwyta mnie pod prawą rękę.
Ochroniarz robi do niej maślane oczka i się szczerzy. Jest to
denerwujące. Sakura odpowiada mu uśmiechem.
- W takim razie macie zniżkę na stolik dla vipów,
jeżeli jesteście w szerszej grupie płacicie jeszcze taniej.
- Nasza grupa już weszła. - Mówi Sakura.
- W takim razie nie zatrzymuję. - Uśmiecha się do
niej i otwiera drzwi. Widzę jak ją obcina. Sakura założyła
czerwoną dopasowaną sukienkę, która prawdę mówiąc jest krótka.
Zaciskam szczękę, żeby go nie uderzyć, kiedy widzę jak patrzy na
jej tyłek.
- Krótszej nie miałaś? - Pytam, kiedy wchodzimy do
środka. Słychać przytłumioną muzykę, która odbija się od
ścian. Przed drzwiami znajdującymi się naprzeciwko nas stoi
ochroniarz. Jeszcze jeden. Super. Sakura się uśmiecha.
- Przecież nie jesteśmy razem, więc nie wiem o co ci
chodzi. - Bawi się ze mną.
- Tak, masz rację. Jestem twoim przyjacielem i nie
chciałbym, żeby jakiś przypadkowy mężczyzna zaciągnął cię do
łóżka. - Mówię nie myśląc nad moimi słowami.
- Chyba masz na myśli to, żeby żaden mnie nie
zaciągnął. - Uśmiecha się zwycięsko.
- Chodźmy do reszty. - Wymiguję się od rozmowy i
wchodzimy przez drzwi do ogromnej, ciemnej sali. Słychać muzykę,
która głośno gra. W klubie jest bardzo dużo ludzi. Migają
kolorowe światełka. Ześlizguję prawą dłoń w dół, aby złapać
Sakurę za rękę, kiedy mi się to udaje ciągnę ją w stronę
stolika, przy którym wszyscy siedzą. Przeciskamy się przez tłum
ludzi i widzę wszystkie spojrzenia mężczyzn, którzy patrzą na
mnie z zazdrością. Sakura uśmiecha się do mnie seksownie, kiedy
się do niej odwracam. Ściskam mocniej jej dłoń i idę do stolika.
Dochodzimy do niego i siadamy na brzegu.
- Zamówiłem drinki. - Krzyczy Konosuke i pokazuje na
szklankę. Chwytam za nią i podnoszę do ust. Wypijam wszystko
duszkiem i odstawiam puste naczynie na stolik.
- Widzę, że się przydało. - Uśmiecha się Sasuke. -
Ciężki dzień młotku? - Pyta. Siedzi z mojej prawej strony, a
Sakura z lewej.
- Można tak powiedzieć. - Mówię. - Kłótnia z Aiką.
- Masz kolejnego, dobrze ci zrobi. - Podaje mi kolejną
szklankę. Tym razem piję powoli delektując się smakiem.
- Co to jest? - Pytam.
- Jakaś nowość. Ma niezłego kopa nie? - Mówi
Sasuke. Kiwam mu głową.
- Więc pierwsza wasza poważna kłótnia, co? -
Uśmiecha się.
- Miewaliśmy sprzeczki, ale nigdy się nie kłóciliśmy.
Dziwnie się zachowuje odkąd wróciła z Paryża. - Wyznaję.
- Porozmawiaj z nią.
- Dzisiaj próbowałem i co z tego wyszło? Zaczęła
mówić źle o Sakurze, a ja...
- Nie mogłeś tego słuchać? - Podpowiada z uśmiechem.
- Dokładnie. - Odpowiadam.
- Jesteś pewny, że nic do niej nie czujesz? - Patrzę
na Sakurę, która pochłonięta jest rozmową z dziewczynami.
Uśmiecha się. Widzę jej piękne oczy.
- Ahhh nie wiem. Cholera nie wiem. Naprawdę.
- Dalej chcesz ślubu z Aiką? - Zastanawiam się
chwilę.
- Tak. Dzięki niej przestałem myśleć o Sakurze. -
Uśmiecham się. - Pomogła mi wybić się z dołka. Sam wiesz jak
się zachowywałem.
- Jakbyś ciągle był zdenerwowany i każdy bał się
do ciebie podchodzić. - Wspomina z uśmiechem.
- Dokładnie. - Dopijam kolejną szklankę, a Sasuke
podaje mi następną. - Chcesz mnie upić? - Śmieję się.
- Nie, chcę się z tobą napić. Dawno nigdzie razem
nie wychodziliśmy odkąd zacząłeś spotykać się z Aiką. -
Stwierdza.
- Masz rację, zaniedbałem was. - Uśmiecham się. -
Przepraszam.
- Nie ma sprawy, ważne, że chociaż teraz zgodziłeś
się z nami wyjść. - Wtrąca Haruto, uśmiecham się do niego.
- Święta racja. - Stwierdza Konosuke.
- Kochanie, chcę potańczyć. - Mówi Saki.
- Więc chodźmy. - Odpowiada jej i wychodzą na
parkiet.
- Ile masz urlopu? - Pyta Sasuke.
- Ojciec dał mi tydzień. - Uśmiecham się.
- To dobrze. Młotku, jeżeli dalej będziesz tak ciężko
pracował to w wieku trzydziestu lat zejdziesz z tego świata na
zawał. - Mówi z uśmiechem.
- Dzięki. Od kiedy ty się tak mną martwisz? - Pytam.
- To nie troska. Jeżeli umrzesz to kogo będę
zadręczał? Nie będę miał swojej ofiary.
- Dzięki. - Dopijam alkohol, który znajduje się w
szklance. - Idę do toalety. - Wstaję, kręci mi się trochę w
głowie. Cholera, naprawdę to mocne. Przechodzę przed Sakurą,
która na mnie patrzy. Idę w stronę toalety przeciskając się
przez tłum ludzi. Dochodzę do łazienki i otwieram drzwi. Idę
prosto do pisuaru i załatwiam swoją potrzebę, kiedy kończę
podchodzę do zlewu i myję dłonie. Cholera, kręci mi się w
głowie. Fajne uczucie, którego nie czułem już dawno temu.
Przemywam twarz zimną wodą i wychodzę z łazienki. Idę w stronę
stolika. Jest strasznie ciasno, wszędzie pełno ludzi. Podchodzę do
naszego miejsca. Przy stoliku siedzi tylko Sakura. Siadam na swoje
miejsce i przecieram dłońmi twarz.
- Dobrze się czujesz? - Pyta z uśmiechem. Jej ręka
znajduje się na moim udzie, co jest cholernie podniecające.
- Tak. Czemu się nie bawisz?
- Nie mam z kim. - Uśmiecha się. Widzę na stole
kolejną porcję fajnie działającego płynu. Wypijam go duszkiem.
- Więc chodź. - Mówię z uśmiechem.
- Serio? - Pyta.
- Mhm. To tylko taniec, nie? - Chwytam ją za dłoń i
wyciągam na parkiet. W tle leci wolna piosenka, więc Sakura kładzie
dłonie na moje ramiona, a ja swoje kieruję na jej biodra. Głowę
kładzie na moje ramię. Ruszamy się wolno w rytm muzyki.
- Wiesz jak bardzo jestem spragniona twojego dotyku? -
Szepcze mi do ucha, a po moich plecach przebiegają dreszcze. Jak
zawsze.
- Proszę cię, przestań. - Błagam ją.
- Powiedziałam ci już, że z ciebie nie zrezygnuję i
się nie poddam. Jeżeli coś mówię, to nie na marne. Powinieneś
to wiedzieć. - Uśmiecham się.
- Wiem aż zbyt dobrze.
- Więc tą kwestię mamy za sobą. - Odpowiada w moją
szyję, a ja przymykam oczy.
- Czemu z nami wyszedłeś? - Pyta.
- Bo miałem na to ochotę.
- Mówili mi, że odkąd zacząłeś chodzić z Aiką to
nigdzie z nimi nie wychodziłeś.
- To prawda. - Odpowiadam.
- Aż tak krótko cię trzyma? - Wiem, że się
uśmiecha.
- Jest po prostu zazdrosna.
- A dajesz jej powód? - Pyta.
- Jest zazdrosna o ciebie. - Odpowiadam. Chyba alkohol
podziałał na moją szczerość.
- Och. Jestem aż tak niedyskretna? - Pyta z
rozbawieniem.
- Ktoś jej powiedział, że się kiedyś spotykaliśmy.
- Cóż. Więc ten tajemniczy ktoś wyświadczył mi
przysługę, bo się kłócicie.
- Sakura...
- Nie będę udawać, że jest mi przykro. Już ci to
mówiłam, prawda?
- Mówiłaś. - Stwierdzam.
- No właśnie. - Uśmiecha się. Muzyka się kończy, a
my wracamy do stolika. Patrzę na parkiet i uświadamiam sobie, że
nigdy nie tańczyłem z Aiką. Bardzo dziwne. Do stolika wracają
nasi przyjaciele.
***
- Wracamy? - Słyszę głos Saki.
- Myślę, że im już wystarczy. - Wtrąca Ino.
- Spójrzcie na nich. Są w gorszym stanie niż my. -
Chichocze Sakura.
- Przepraszam bardzo, ale jestem trzeźwy. - Odzywam się
z uśmiechem.
- Tak, z waszej czwórki owszem. - Mówi Ino.
- Mama mnie zabije jak zobaczy Konosuke w takim stanie.
Ledwo na nogach się trzyma. - Rozpacza Saki.
- Spokojnie, jeżeli chcesz to zostaniemy u ciebie
jeszcze na noc, prawda? - Pyta Ino.
- Pewnie. - Mówi Sakura z uśmiechem.
- Dzięki, na was zawsze można liczyć. - Odpowiada
moja siostra.
- Naruto, jesteś w miarę trzeźwy to musisz
nam pomóc. - Mówi Ino.
- Pewnie, że wam pomogę, którego mam wziąć? -
Pytam.
- Konosuke. - Stwierdza Saki. Biorę brata i wieszam
jego rękę na mojej szyi.
- Chodź, wracamy do domu. - Mówię do niego i
przeciskamy się przez tłum ludzi do wyjścia. Za mną idą moi
przyjaciele. Wychodzimy z klubu na świeże powietrze. Od razu
dostrzegam nasz samochód, więc idę w jego kierunku. Jestem już na
miejscu, więc otwieram drzwi i wciskam do środka Konosuke. Potem
pomagam dziewczynom z resztą chłopaków. Przepuszczam je z
uśmiechem i wchodzę do środka ostatni.
- Kazuma, musimy odwieść ich do domu. - Uprzedzam.
- Dobrze, Panie Uzumaki. - Jedziemy w stronę domu
Sasuke, trwa to krótko, bo klub jest niedaleko naszej dzielnicy.
Później odwozimy Haruto, który w przeciwieństwie do Sasuke
wymagał odprowadzenia. Ten obowiązek spadł na mnie. Teraz jesteśmy
w drodze do naszego domu. Trwa to niecałe cztery minuty, kiedy
jesteśmy na miejscu wysiadam z samochodu i czekam aż dziewczyny z
niego wyjdą. Biorę Konosuke i po cichutku idziemy do domu. Wszyscy
wchodzimy po schodach i kiedy jesteśmy już na górze idziemy
odprowadzić Konosuke do jego pokoju. Rzucam go na łóżko i
zdejmuję mu buty, a potem nakrywam kołdrą. Orientuję się, że w
pokoju nie ma już nikogo, więc również z niego wychodzę
zamykając za sobą drzwi. W korytarzu między drzwiami od mojego
pokoju i Saki stoi Sakura. Uśmiecha się. Jest oparta bokiem o
ścianę. Podchodzę do niej i również się opieram.
- Położyłeś go spać? - Pyta i zagryza wargę.
Przeczesuję dłonią włosy.
- Tak. - Uśmiecham się do niej.
- Więc... co teraz będziesz robił? - Podchodzi do
mnie. Cholera. Wkłada kciuki za moje jeansy i do siebie przyciąga.
Patrzę jej w oczy.
- Miałem iść spać, ale sądzę, że nie jest mi to
dane. Prawda, Haruno?
- W rzeczy samej, Uzumaki. - Uśmiecha się i
zarzuca dłonie na moje ramiona. Kładę ręce na jej biodra. Stykamy
się czołami, a po chwili nasze usta łączą się w słodkim i
namiętnym pocałunku. Jest przepełniony pożądaniem. Opieram ją
plecami o zimną ścianę. Uśmiecham się. Powoli przesuwam jej
dłonie po ścianie ku górze. Łapię je jedną ręką
unieruchamiając w ten sposób dziewczynę. Odsuwam od niej głowę i
przesuwam wolną dłonią po policzku Sakury.
- Masz takie piękne oczy. - Uśmiecham się i wracam do
jej słodkich ust nim zdąża coś powiedzieć. Zostawiam mokre ślady
na szyi Sakury, słyszę jej przyśpieszony oddech i ciche
pojękiwania. Przez to, że trzymam jej ręce nie może się ruszyć,
ani mnie dotknąć, a na pewno tego chce. Przerywam męki Sakury.
Zjeżdżam dłońmi po całym ciele dziewczyny aż do bioder. Unoszę
ją, a ona oplata mnie w pasie. Otwieram drzwi do mojego pokoju i
do niego wchodzę. Idę w kierunku łóżka i stawiam przy nim
Sakurę.
- Odwróć się. - Mój głos jest niski, Sakura spełnia
moje żądanie.
- Z przyjemnością. - Odpowiada. Uśmiecham się.
Chwytam jej włosy jedną ręką i przerzucam je przez ramię Sakury.
Składam czuły pocałunek na ramieniu, na którym nie ma już
włosów. Przejeżdżam dłonią po jej plecach i chwytam za zamek
sukienki. Powoli go odpinam, przesuwając się w dół pleców.
Obsypuję pocałunkami kark dziewczyny schodząc ustami do odkrytego
ramienia. Sakura odchyla głowę, abym miał lepszy dostęp do szyi.
Uśmiecham się.
- Jesteś piękna. - Mruczę. Zsuwam materiał z ramion
i po chwili sukienka opada u jej stóp. Odwracam ją powoli w moją
stronę. Ma na sobie koronkową bieliznę. Błądzę wzrokiem po jej
seksownym ciele.
- To nie w porządku. - Uśmiecha się. - Ja mam na
sobie tylko bieliznę, a ty jesteś w ubraniu. - Sakura chwyta dłońmi
mój T-shirt i zdecydowanym ruchem go ściąga. Jej wzrok jest pełny
pożądania. Seksownie zagryza wargę patrząc na moje ciało. Chwyta
dłońmi za klamrę od paska i go rozpina. To samo robi z zamkiem i
guzikiem od spodni. Chwytam Sakurę za biodra i przyciągam do
siebie.
- Teraz ci się podoba? - Pytam.
- Zdecydowanie. - Odpowiada.
- Co teraz? - Bawię się z nią.
- To co zawsze. - Uśmiecha się.
- Czyli?
- Będziemy się kochać. - Zdejmuję spodnie. Odrzucam
je na bok. Pragnę jej. Kładę dłonie na biodra Sakury. Składam na
ustach dziewczyny namiętne i pełne pożądania pocałunki. Powoli
kładę ją na łóżku. Opieram ciężar swojego ciała na zgiętych
łokciach, które są położone po obu stronach jej głowy. Sakura
jeździ dłońmi po moich plecach i bawi się moimi włosami. Pod jej
dotykiem moje ciało drży. Schodzę z pocałunkami na szyję
dziewczyny. Zostawiam mokrą ścieżkę między jej piersiami i z
powrotem wargami ląduję na pełnych ustach Sakury. Niespodziewanie
Haruno przewraca mnie na plecy i siada na mnie okrakiem. Seksownie
się uśmiecha. Kładzie dłonie na moim brzuchu i wędruje nimi na
moją klatkę piersiową aż dociera do barków. Siadam i mam ją na
kolanach. Jej czoło styka się z moim. Ręce kładę na plecach
Sakury. Odpinam powoli jej stanik z uśmiechem. Dziewczyna trzyma
dłonie na moich ramionach. Jej oddech jest przyśpieszony, tak samo
jak mój. Dłońmi kieruję się na ramiona Sakury, aby ściągnąć
ramiączka od stanika. Kiedy już to robię rzucam go na podłogę.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Haruno. -
Szepczę z uśmiechem.
- Tak samo jak ty mnie, Uzumaki. - Kładzie się
ze mną na łóżku. Pozbywamy się reszty bielizny. Tym razem ja
leżę na niej.
- Masz na mnie wielką ochotę. - Uśmiecha się
zadziornie.
- Tak samo jak ty na mnie. - Odpowiadam jej uśmiechem.
Powoli w nią wchodzę, a ona cicho jęczy. Tak. Niech poczuje, jak bardzo
jesteśmy dla siebie stworzeni. Niech żałuje, że nie chciała ze mną
być. Przyśpieszam tępo, a ona wypowiada moje imię. W jej głosie
słychać miłość? Pożądanie? Tęsknotę za tym, co kiedyś było?
Sam nie wiem, ale teraz mnie to nie obchodzi. Czuję jak drapie mnie
swoimi paznokciami po plecach.
- Tak bardzo tęskniłam. - Dyszy do mojego ucha.
- Ja też maleńka. - Odpowiadam. Jedyne co słychać to
nasze przyśpieszone, urywane oddechy. Czuję, że Sakura jest już
blisko. Wykonuję kilka mocnych pchnięć, a ona szczytuje i woła
moje imię. Dostaję orgazmu chwilę po niej. Zmęczony powoli
wysuwam się z niej i kładę się obok. Układam dłonie pod głowę,
a ona się podnosi. Kładzie głowę na moim torsie, a ja mocno ją
obejmuję.
Oczami Saki;
- Długo jej nie ma. - Mówi zniecierpliwiona Ino.
- No nie wiem, rozmowa może się przedłużyć, prawda?
- Upewniam się.
- Aż tyle? Pół godziny? Powiedziała, że wraca za
pięć minut. - Słysząc jej ton głosu wiem, że jest zdenerwowana.
- Przestań, przecież on jej nie zabije. - Uśmiecham
się. Ino ma poważną minę. Widząc jej wyraz twarzy jestem
zaniepokojona. - Ino?
- No, bo widzisz... on jest pijany, ona trochę też
wypiła, a co jeśli oni... no wiesz, nie powinniśmy im przerwać? -
Pyta.
- Myślisz, że uprawiają seks? - Wypowiadam słowo,
którego ona nie odważyła się powiedzieć. Patrzy na mnie
przerażona, a mi chce się śmiać. Z trudem się powstrzymuję.
- Tak właśnie myślę.
- A co w tym złego? Czy nie do tego dążymy? - Pytam
zaciekawiona jej reakcją. Leżymy razem w łóżku w piżamkach i
jesteśmy przykryte kołdrą.
- No tak. Nie o to mi chodzi, że się rozmyśliłam,
albo coś. Chodzi o to, że jesteśmy w waszym domu, gdzie jest wasza
matka i ojciec. Co będzie jeżeli wejdą do jego pokoju i ich
przyłapią? - Pyta.
- O tej porze? - Patrzę na zegarek. - Jest już trzecia
nad ranem kobieto, po co mieliby zachodzić do jego pokoju? - Pytam.
- No nie wiem, może coś usłyszą, albo coś? Naprawdę
się martwię, bo to zaszło już tak daleko. Nie chciałabym, żeby
nasz plan poszedł w diabły. - Mówi.
- Spokojnie, nic takiego się nie stanie. - Słyszymy
skrzypienie drzwi, ten dźwięk przyprawia nas o zawał serca.
Chowamy głowy pod kołdrę.
- To zabójca. - Szepcze przerażona Ino. Słyszymy
chichot.
- Nie, to tylko Sakura. - Odpowiadam szeptem, po czym
wynurzamy się spod kołdry.
- I czego się szczerzysz? To było takie zabawne? -
Pyta Ino. Sakura trzyma buty w jednej dłoni. Wygląda... normalnie.
Nasza przyjaciółka siada na łóżku i przestaje się śmiać. Na
ustach ma piękny uśmiech.
- Zrobiliście to. - Szepczę. Sakura kiwa głową,
uśmiecha się. Zagryza wargę i opuszcza głowę na dół. Po chwili
znowu na nas patrzy, bierze głęboki oddech i powoli wypuszcza
powietrze.
- Było świetnie. - Odpowiada.
- Dopiero teraz czuję, że żyję. - Mówi Ino, która
jest już wyluzowana.
- Czemu? - Pyta Sakura.
- Martwiła się o was. - Odpowiadam. Wybuchamy
śmiechem. Sakura zaczyna nam wszystko opowiadać.
Oczami Naruto;
Budzi mnie telefon. Szukam go dłonią po szafce aż w
końcu go podnoszę. Przecieram dłonią twarz i przejeżdżam nią
po włosach.
- Halo? - Odpowiadam zaspanym głosem.
- Wiesz która jest godzina?
- Nie, bo mnie obudziłeś. Oświeć mnie Sasuke.
- Chłopie, jest już dwunasta, a ty jeszcze śpisz. -
Odpowiada.
- Cholera, naprawdę? - Dopytuję.
- No raczej. Jeżeli mi nie wierzysz to sprawdź. -
Śmieje się. - Jak się trzymasz młotku?
- Wszystko mnie boli. Najbardziej głowa i obawiam się,
że nic nie pamiętam. - Odpowiadam.
- Z tego co mówiła mi Ino to byłeś najtrzeźwiejszy
z nas wszystkich, więc na pewno coś pamiętasz. Spróbuj sobie
przypomnieć, ale najpierw weź jakąś tabletkę, bo będzie ci
potrzebna. - Śmieje się.
- Dzięki wiesz? Dzwonisz z jakiegoś konkretnego
powodu? - Pytam.
- Nie, chciałem sprawdzić jak się trzymasz.
- Kiepsko. - Odpowiadam.
- Tak jak wszyscy. Dobra stary, muszę kończyć. Na
razie.
- Na razie. - Rozłączam się. Kładę telefon na
szafkę obok łóżka i powoli wstaję. Mam na sobie tylko szorty.
Schodzę powoli na dół i kieruję się do kuchni. Czuję, że
jeżeli nie zażyję jakiegokolwiek leku przeciwbólowego to moja
głowa pęknie. Wchodzę do kuchni, widzę uśmiechniętą, starszą
kobietę. Siadam na stołek.
- Widzę dziecinko, że wczoraj nieźle zaszaleliście.
Jednak twój brat wyglądał gorzej od ciebie jak rano tutaj
przyszedł. - Uśmiecha się. Stawia przede mną naleśniki i daje mi
lek od bólu głowy oraz szklankę wody.
- Dziękuję. - Uśmiecham się i popijam lekarstwo.
- Nie ma za co. Lubię się o was troszczyć. - Zaczynam
jeść naleśniki.
- Mama widziała w jakim stanie jest Konosuke? - Pytam
między kęsami.
- Na szczęście nie. Wyszła wczesnym rankiem.
- Dokąd?
- Wybrała się z przyjaciółkami na zakupy. -
Odpowiada.
- Znowu? - Pytam zaskoczony. Ostatnio wychodzi bardzo
często.
- Twoja przyszła teściowa wyciągnęła ją na jakieś
zakupy, a twoja biedna matka wzięła ze sobą Panią Yamanakę,
Uzumaki i Haruno razem ze sobą.
- To dobrze. A gdzie dziewczyny? - Pytam.
- Zjadły śniadanie i też gdzieś wyszły. - Kończę
naleśniki.
- Dziękuję za pyszne śniadanie. - Mówię i wychodzę
z kuchni. Kieruje się do swojego pokoju. Idę prosto do łazienki,
ściągam z siebie ubrania i wchodzę pod prysznic. Odkręcam ciepłą
wodę. Czuję pieczenie na plecach. Biegnę myślami do wczorajszego
wieczoru. Powoli sobie wszystko przypominam. Klub, mój taniec z
Sakurą, pijany Haruto i Sasuke, których zaprowadziłem do ich
domów, pijany Konosuke, rozmowa z Sakurą. Cholera. Całowałem się
z nią na korytarzu, a później byliśmy w moim pokoju. Moja twarz
wyraża przerażenie.
- Cholera. - Mówię po cichu. Przespałem się z
Sakurą. Opieram dłonie o zimne płytki na ścianie. Po moich
włosach spływa woda. Cholera jasna. Myję się i wychodzę spod
prysznica. Wychodzę z łazienki, na biodrach mam zawinięty ręcznik.
Jestem zdenerwowany. Zdradziłem Aikę. Kurwa, co ja teraz zrobię?
Wyciągam z szafy jeansy, czarny pasek i granatowy T-shirt z
nadrukiem. Kładę to na łóżko i podchodzę do szafki nocnej, na
której leży mój telefon. Biorę go do ręki i wybieram numer
Sakury. Pojawia się jej zdjęcie. Chcę do niej zadzwonić i z nią
porozmawiać, ale rezygnuję. Odkładam telefon i przeczesuję dłonią
mokre włosy. Ciężko wzdycham. Czuję jak ktoś przytula mnie od
tyłu, gwałtownie się odwracam.
- Aika, co ty tu robisz? - Pytam poddenerwowany.
- Nie cieszysz się na mój widok? - Uśmiecha się.
- Nie no oczywiście, że się cieszę. - Mówię
nerwowo i przechodzę szybko na drugi brzeg łóżka. Biorę ubrania
w ręce.
- Co się dzieje? - Krzyżuje dłonie na piersiach.
- Nic się nie dzieje. - Mówię szybko. - Poczekaj
chwilę, ubiorę się. - Wchodzę do łazienki i się w niej zamykam.
Podczas przebierania się przypominam sobie pewną rozmowę.
____________
- Naruto, kochasz Aikę? - Pyta Daiki. Siedzimy w jego
gabinecie.
- Wydaje mi się, że tak. - Odpowiadam z uśmiechem.
- To dlaczego do tej pory się jej nie oświadczyłeś?
To dobra partia dla ciebie. Razem z matką chcielibyśmy, żebyś
poprosił ją o rękę.
- Nie wiem, czy jestem gotowy do takiego zobowiązania.
- Mówię zaskoczony.
- Jesteś mądrym, miłym, wykształconym mężczyzną,
który ma dobrą pracę. Umiesz o siebie zadbać. Uważam, że jesteś
gotowy.
- Musiałbym to przemyśleć.
- Nie ma nad czym myśleć, skoro ją kochasz. Robię z
ojcem Aiki poważny interes i możemy na tym wiele zarobić. -
Układam sobie wszystko w głowie. Chcą, żebym się z nią ożenił,
bo myślą, że mogę z nią w każdej chwili zerwać. A co wtedy by
się stało? Ojczym straciłby bardzo wpływowego inwestora, a ja nie
mogę na to pozwolić. Tyle dla mnie poświęcili... Nie znajdę już
lepszej dziewczyny od Aiki, więc po co czekać?
- No dobrze. Ożenię się z nią. - Uśmiecham się.
Daiki klepie mnie po ramieniu.
- Aika jest naprawdę fajną dziewczyną. Odpowiednią
dla ciebie.
- Wiem, dlatego cię posłucham.
__________
Stoję w łazience w pełni ubrany. Otwieram drzwi i
wychodzę. Na łóżku siedzi moja narzeczona, do której się
przysiadam.
- Co tu robisz? - Pytam i na nią patrzę.
- Przyszłam cię przeprosić za swoje zachowanie. -
Dotyka mojej dłoni, która jest oparta o łóżko. Odruchowo na nią
patrzę. Nie mogę znieść myśli, że mnie dotyka. Brzydzę się
tym co zrobiłem.
- Wiem, że zachowałam się nieodpowiednio. -
Kontynuuje, patrzę jej w oczy. - Byłam zdenerwowana. - Gładzi
palcami moją dłoń. - Jestem o ciebie zazdrosna, a wiedząc, że
kiedyś coś cię łączyło z Sakurą... doprowadza mnie to po
prostu do szaleństwa. A ty nie jesteś ze mną szczery. - Dopowiada.
Wstaję nerwowo z łóżka i przeczesuję włosy dłonią. To mój
nawyk, zawsze tak robię, kiedy jestem zdenerwowany. Patrzę na nią.
- Znowu zaczynasz? - Pytam.
- Czemu nie powiedziałeś mi, że idziesz do klubu? -
Sztywnieję.
- Mam ci się tłumaczyć? - Wymuszam z siebie dość
normalny ton głosu.
- Jestem twoją narzeczoną, nie zapominaj o tym. Z kim
tam byłeś? - Pyta.
- Z przyjaciółmi. - Odpowiadam.
- I z nią, prawda?
- Skąd to wiesz, że gdziekolwiek wczoraj byłem?
Szpiegujesz mnie? - Zmieniam taktykę.
- Nie, po prostu widziała was Mikoto. Pytam cię, bo
chcę się upewnić, czy mnie nie okłamujesz.
- Sakura też tam była, zadowolona? - Wstaje z łóżka
i do mnie podchodzi. Wtula się we mnie, a ja nie wiem co mam zrobić.
Po krótkiej chwili ją obejmuję. Zżerają mnie wyrzuty sumienia.
- Nie kłóćmy się już, dobrze? Niedługo mamy zostać
małżeństwem. - Całuje mnie w szyję, a potem w usta. Nie czuję
niczego, kiedy to robi. - Muszę iść. Odprowadzisz mnie na dół? -
Pyta i chwyta mnie za dłoń.
- Pewnie. - Wysilam się na uśmiech. Ciągnę ją za
rękę. Wychodzimy z mojego pokoju, a potem schodzimy po schodach.
Kiedy jesteśmy już na dole otwierają się drzwi, w których widzę
Saki, Ino, a później Sakurę. Stają naprzeciwko nas. Haruno patrzy
na mnie z seksownym uśmiechem. Moje ciało się spina, a serce wali
jak oszalałe. Nie wiem jak mam się zachować. Aika się do mnie
przysuwa i obejmuje mnie w pasie. Wiem, że próbuje wzbudzić w
Sakurze zazdrość, ale kompletnie jej to nie wychodzi.
- Hej. - Odzywa się Saki, a po niej dziewczyny. Moja
siostra stoi pośrodku nich.
- Hej. - Odpowiada Aika.
- G-gdzie byłyście? - Pytam zdenerwowany.
- Na zakupach. - Odpowiada Sakura. Nawet te słowa
wypowiada w taki sposób... jakby mnie uwodziła. Uśmiecha się do
mnie słodko.
- Musiałyśmy kupić parę rzeczy. - Odzywa się Ino.
Zastanawia mnie, czy one wiedzą. Na pewno Sakura im powiedziała.
- Kochanie, zostawisz mnie z dziewczynami? - Szokuje
mnie ta prośba. - Chciałabym z nimi porozmawiać. - Aika uśmiecha
się do mnie i cmoka w usta. Widzę jak na ustach Sakury pojawia się
szeroki uśmiech. Kręci z niedowierzaniem głową. Tak jakby ta cała
sytuacja ją bawiła.
- No dobrze, do zobaczenia. - Mówię i idę na górę.
Nie mam ochoty na żadne rozmowy, więc kieruję się do mojego
pokoju. Zamykam za sobą drzwi i siadam na łóżko. Zdejmuję buty.
Opieram plecy o oparcie łóżka i patrzę przed siebie. Pogrążam
się w myślach.
Oczami Sakury;
- Mogłybyście mnie zostawić z Sakurą? Chciałabym z
nią porozmawiać. - Aika mówi to jak upewnia się, że nie ma tu
już Naruto. Dziewczyny patrzą na mnie przerażone, a ja tylko się
uśmiecham.
- Idźcie, zaraz do was przyjdę. - Upewniam je, że
mogą mnie z nią zostawić. Nie wiem dlaczego przypuszczają, że
się jej boję. Idą na górę z dźwiękami niezadowolenia.
Uśmiecham się. Po chwili, kiedy dziewczyny znikają przerzucam
wzrok na Aikę. Jest śliczna. Naruto ma bardzo dobry gust.
- Możemy iść w jakieś ustronniejsze miejsce? - Pyta.
- Pewnie, chodź za mną. - Odpowiadam. Kieruję się w
stronę gabinetu Pana Minoru, bo wiem, że rzadko z niego korzysta.
Można nawet powiedzieć, że to pomieszczenie jest bardziej Naruto,
bo on spędza tam najwięcej czasu. Wchodzimy do środka, kieruję
się od razu w stronę biurka i siadam przy nim na fotel. Wskazuję
dłonią na krzesło naprzeciwko mnie. Uśmiecham się, a Aika siada.
- Widzę, że bardzo dobrze się tu czujesz. - Jest
zirytowana, a ja potrafię to wyczuć.
- Jak już na pewno wiesz, spędziłam w tym domu bardzo
dużo czasu. - Aika jest zdenerwowana.
- Powiem wprost. Zostaw Naruto w spokoju. - Uśmiecham
się, wiedziałam, że musiało do tego dojść. Gładzę palcami
śliski materiał, z którego jest zrobione biurko. Wodzę wzrokiem
za moją dłonią.
- Nie słucham rozkazów innych osób. Dawno z tego
wyrosłam. - Uśmiecham się bezczelnie. Aika jest zszokowana moim
zachowaniem, widać to po niej.
- Wiem, że się z nim przespałaś. - Przekręcam głowę
lekko na lewą stronę i patrzę prosto na Aike.
- Powiedział ci? - Pytam z ciekawości. Moje usta
wykrzywione są w prawie niezauważalnym uśmiechu.
- Nie. Wystarczyło, że spojrzałam na jego plecy. -
Widzę jak zaciska pięści na fotelu.
- Och. - Udaję skruszoną.
- Na pewno był pijany i nie wiedział co robi. -
Próbuje go usprawiedliwić. Z moich ust wydobywa się krótki
chichot.
- Nie kochaniutka. Dokładnie wiedział co robi. Jest
dorosły, pragnął mnie, a ja jego. - Zaciska usta w wąską linię.
- Tylko interesuje mnie, dlaczego nie powiedziałaś mu o tym, że
wiesz. - Wstaję z fotela i powoli idę do Aiki. Staję za nią i
przejeżdżam palcem po oparciu. Schylam się do jej ucha.
- On się ze mną ożeni, a ty nie masz na to żadnego
wpływu. - Ignoruję jej słowa.
- Wiesz? Zawsze byłam uważana za bardzo mądrą osobę.
Wydaje mi się, że być może jesteś aż tak bardzo zdesperowana,
żeby go nie stracić, albo ty zdradziłaś go pierwsza. - Mówię
szeptem do jej ucha, a ona sztywnieje. Właśnie takiej reakcji się
spodziewałam. Na wyjeździe studiowałam trochę psychologii.
- Nic nie wiesz. - Odpowiada i zrywa się z fotela.
Powoli się prostuję. Aika stoi przede mną.
- Jaka kobieta chciałaby być z mężczyzną, który ją
zdradził? - Pytam. - A poza tym Saki mi mówiła, że od powrotu do
wioski zachowujesz się bardzo dziwnie.
- Nie wtrącaj się w coś, co nie jest twoją sprawą.
- Warczy i wychodzi. Uśmiecham się, bo osiągnęłam mój cel. Aika
wie, że Naruto się ze mną przespał i coraz bardziej upewniam się
w przekonaniu, że jego narzeczona nie jest święta. Wychodzę z
gabinetu, ale przed tym gaszę światło.
Oczami Naruto;
Muszę porozmawiać z Aiką. Co zrobię jeżeli ode mnie
odejdzie? Co ja najlepszego zrobiłem? Cholera, z drugiej strony
bardzo mi się to podobało. Sakura była moja, mogłem zrobić z nią
co tylko mi się podobało. Jak sobie pomyślę, że mogła robić to
z innym... że mogła oddać się komuś innemu... na tą myśl robię
się wściekły. Słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę. - Mówię i patrzę kto wchodzi. W drzwiach
pojawia się oczywiście Sakura. Zamyka za sobą drzwi i siada na
łóżko obok mnie. Opiera się plecami o ścianę i na mnie patrzy.
- Nie powinieneś się tak czuć. - Odzywa się.
- Czyli jak twoim zdaniem? - Patrzę na nią.
- Obwiniasz się i masz wyrzuty sumienia.
- Sakura, uprawialiśmy seks, a ja mam narzeczoną. Czy
twoim zdaniem to jest w porządku?
- Tak. - Odpowiada z uśmiechem.
- Nic nie rozumiesz. - Wzdycham.
- To nie było nic złego, bo mnie kochasz, tak jak ja
ciebie. - Gładzi mnie po policzku, a ja przymykam oczy.
- Nawet jeżeli cię kocham to i tak nie mogę z tobą
być. - Odpowiadam.
- Dlaczego? - Ściągam jej dłoń z mojego policzka,
całuję ją i kładę na swojej nodze.
- Jeżeli nie wezmę z nią ślubu to... mój ojczym
straci fortunę. Oni wszyscy chcą tego małżeństwa.
- Nie żyjemy w średniowieczu. - Sakura siada na mnie
okrakiem z uśmiechem. Obejmuje dłońmi moją twarz. - Nikt nie ma
prawa nakazać ci z kim masz być.
- Gdybyś wtedy została... wszystko potoczyłoby się
inaczej. Byłoby łatwiej. - Sakura wzdycha.
- Narutoooo, proszę cię. Przestań.
- Muszę z nią porozmawiać i się przyznać. - Mówię.
- Ona wie.
- Jak to? - Pytam przerażony.
- Tak jakby zostawiłam ci na plecach pamiątkę. -
Chichocze.
- Cholera.
- Nie była tym zbytnio przejęta. - Uśmiecha się i
całuje mnie po linii szczęki. Powoli zmierza ku moim ustom. Nie
mogę się skoncentrować.
- Jak to? - Udaje mi się wypowiedzieć tylko te słowa.
- Wydaje mi się, że ma coś na sumieniu. Musisz z nią
porozmawiać. - Odpowiada między pocałunkami. Nie mam ochoty się
teraz tym przejmować, potrzebuję Sakury. Dziewczyna składa na
moich wargach delikatny pocałunek. Przysuwam się do niej bliżej,
żeby dosięgnąć jej słodkich ust. Bawi się ze mną, bo się
odsuwa. Uśmiecha się.
- Nie igraj ze mną.
- Chcesz całusa, to sobie go ukradnij. - Drażni się
ze mną. Chwytam jej dłonie za nadgarstki jedną ręką i przekładam
je za plecy Sakury. Obejmuję ją ciaśniej i ją całuję. Haruno
uchyla usta, więc korzystam z okazji i wdzieram się do ich wnętrza.
Nasze języki próbują ze sobą rywalizować. Sakura przygryza moją
dolną wargę i ją ciągnie.
- Zwolnij. Jest biały dzień, a zaraz możemy wylądować
w łóżku. - Uśmiecha się.
- To twoja wina. - Odpowiadam.
- Moja? - Dopytuje. - Ty jesteś niepohamowany, zawsze
ci mało. - Chichocze.
- Ty tak na mnie działasz. - Patrzę prosto w jej oczy.
- Więc bardzo mnie to cieszy, Uzumaki. - Kładzie
dłonie na moich ramionach.
- Rozmawiałaś z nią? - Pytam zaciekawiony, Sakura się
uśmiecha.
- Kazała mi zostawić cię w spokoju, ale wiesz, że
słucham tylko siebie.
- Mówiła coś jeszcze? - Dopytuję.
- Nie. Byłeś bardzo spięty, kiedy mnie rano
zobaczyłeś. - Jeździ dłońmi po moich barkach. - Przestraszyłeś
się, że jej coś powiem? - Patrzy mi w oczy.
- Trochę. Jesteś nieprzewidywalna, nigdy nie wiem co
zrobisz. W sumie to byłaś, bo teraz nie wiem, czy coś się
zmieniło.
- Masz rację, to się akurat nie zmieniło. - Całuje
mnie delikatnie w szyję.
- Sakura, kazałaś mi się opanować, a jeżeli dłużej
będziesz tak robiła to niestety nie dam rady. - Odsuwa usta od
mojej szyi.
- Twoja narzeczona jest bardzo ładna.
- Słucham? - Pytam zaskoczony.
- Masz dobry gust co do kobiet. Jest piękna, ale
zachowanie ma bardzo dziecinne. - Mówi kpiąco.
- To znaczy? - Jestem zaciekawiony.
- Próbowała wzbudzić we mnie zazdrość, wiesz o tym?
- Pyta z uśmiechem. Masuje dłońmi moje spięte ramiona i obserwuje
swój każdy ruch.
- Udało się jej? - Patrzy na mnie z uśmiechem.
- Nie rusza mnie takie dziecinne zachowanie. Mogła
sobie robić co chciała i tak nie zepsułaby mi humoru.
- Dlaczego?
- Dlatego, że niedawno byliśmy razem w tym łóżku i
było naprawdę dobrze. - Łapie mnie za koszulkę i gwałtownie do
siebie przysuwa. Nasze usta dzieli kilka centymetrów. Patrzę na nią
z wielkim pożądaniem.
- Tylko... chciałabym, żeby cię już nie całowała.
- Szepcze.
- Przecież nie jesteś zazdrosna. - Odpowiadam.
- Nie lubię, kiedy ktoś dotyka czegoś, co jest moje.
- Uśmiecha się i mnie całuje. Słyszymy pukanie do drzwi.
- To dziewczyny. - Odpowiada widząc zirytowanie na
mojej twarzy. Podnosi się ze mnie, ale ja trzymam ją za dłoń i
nie może iść. Przejeżdża wzrokiem wzdłuż mojej ręki aż
dociera do twarzy.
- Zostań. - Mówię.
- Nie mogę, muszę wrócić do domu. Nawet nie wiesz
jak bardzo chciałabym z tobą zostać. - Puszczam ją.
- Do zobaczenia. - Odzywam się. Sakura do mnie
podchodzi i jeszcze raz mnie całuje.
- Nie lubię jak jesteś w takim nastroju. - Uśmiecha
się. - Do zobaczenia. - Mówi i wychodzi. Zostaję sam, pierwszy raz
mi to przeszkadza. Nie będę siedział sam w pokoju. Wychodzę z
niego i idę na dół. Wchodzę do salonu, nikogo w nim nie ma, więc
idę do gabinetu Daikiego. Lubię w nim siedzieć. Wchodzę do
środka, widzę przy biurku mojego ojczyma.
- Naruto, jak chcesz to zostań, ja i tak już wychodzę
z domu. - Uśmiecha się do mnie i wstaje z fotela. Wchodzę do
środka.
- Jak tam w pracy? - Pytam.
- Źle. Dobrze, że mam ojca Aiki, bo sam bym
zbankrutował. - Słysząc te słowa już wiem, że mój plan
zerwania z Aiką jest spalony.
- Dlaczego tak mówisz? - Dopytuję.
- Gdyby nie jego pieniądze nie mógłbym skończyć
projektu. - Odpowiada.
- To po co w ogóle się za niego brałeś?
- W trakcie realizowania architektury, którą budujemy,
zabrakło mi pieniędzy na wypłaty dla robotników. Mój przyjaciel
ma mi pomóc i pożyczyć pieniądze. - Uśmiecha się. - Spokojnie,
oddam mu niedługo. - Klepie mnie po ramieniu i wychodzi. Siadam przy
biurku na fotel, opieram łokcie o jego blat i kładę głowę na
dłoniach. Super, teraz nie mogę z nią zerwać. Muszę wziąć z
nią ślub, bo inaczej Daiki zbankrutuje. Nie mogę mu tego zrobić,
opiekował się mną przez te wszystkie lata i nie żądał niczego w
zamian. Czas, żebym teraz ja zrobił coś dla niego. Powiem Sakurze,
że kocham Aikę. Nieważne, czy mi uwierzy. Wstaję z fotela i idę
do salonu, widzę tam Konosuke, Haruto i Sasuke.
- Co tu robicie? - Pytam i siadam na kanapę naprzeciwko
nich.
- Żadnego cześć, ani hej? Co z tobą? - Pyta
Konosuke, rzucam w niego poduszką, a on łapie ją z uśmiechem.
- Nie wyspałem się. - Odpowiadam.
- To co robiłeś w nocy? - Żartuje Sasuke. Siedzę
cicho i się nie odzywam. Jedyne co robię to na nich patrzę.
- Byłeś z dziewczyną, prawda? - Pyta jak zwykle
bystry Haruto. Siedzę cicho.
- Twoje milczenie można uznać za potwierdzenie. -
Stwierdza Konosuke. Przecieram dłońmi twarz, oni i tak się o tym
dowiedzą.
- Przespałem się z Sakurą. - Mówię cicho, ale tak,
żeby słyszeli. Widzę, że są zaskoczeni.
- Że co? Z Sakurą? - Upewnia się Sasuke. Kiwam mu
głową.
- Zrobiłem najgłupszą rzecz, bo przecież żenię się
z Aiką. - Stwierdzam. Niepotrzebnie dawałem Sakurze nadzieję.
Chociaż dopiero po dzisiejszej rozmowie z Daikim uświadomiłem
sobie, że muszę się ożenić. Jeżeli tego nie zrobię to na pewno
ojciec mojej narzeczonej wycofałby się z tego projektu, a mój
ojczym straciłby swój majątek, muszę się poświęcić.
- Wiesz co zrobimy? - Pyta Konosuke.
- Co? - Jestem zaciekawiony.
- Pójdziemy na imprezę. - Odpowiada.
- Myślałem, że zaproponujesz coś innego. - Patrzę
na niego z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony chciałbym iść z
nimi do klubu i się upić, a z drugiej strony Aika by się
rozzłościła. Tak poza tym nie wiem, czy mam poruszać z nią temat
mojej zdrady. Sakura powiedziała, że ona wie. Co mam zrobić?
Cholera, moje życie się trochę pokomplikowało.
- Nie, on ma rację. - Wtrąca Haruto.
- Nie mogę. Aika jest już zdenerwowana, bo dowiedziała
się, że byłem wczoraj w klubie.
- To... weźmy ją ze sobą. - Mówi uśmiechnięty
Sasuke.
- Oszalałeś? - Pytam. - Myślisz, że z nami pójdzie
jeżeli nie będzie miała towarzystwa?
- Weźmiemy dziewczyny. To będzie taki pojednawczy
wieczór. - Odpowiada Konosuke.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, zważywszy na to co
się wydarzyło między mną, a Sakurą. - Wzdycham.
- Nie musicie razem siedzieć. Żeby Aika czuła się
bardziej swobodnie w naszym towarzystwie sądzę, że mogłaby wziąć
ze sobą jakąś koleżankę. Co wy na to? - Pyta Sasuke.
- Świetny pomysł. - Zgadza się z nim Haruto.
- To jak? - Pyta Konosuke. Myślę chwilę. Może to nie
jest taki zły pomysł?
- No dobra. Niech wam będzie. - Odpowiadam. - Muszę
teraz wyjść. Powiadomcie dziewczyny. - Wstaję i wychodzę z domu.
Podchodzę do swojego samochodu i do niego wsiadam. Wkładam kluczyki
do stacyjki i go odpalam. Wyjeżdżam po chwili na drogę i jadę
kilka przecznic dalej. Parkuję samochód przy ogrodzeniu pewnej
posesji.
- Dalej pójdę pieszo. - Mówię do siebie po cichu.
Biorę kilka głębokich wdechów i wychodzę z samochodu. Brama jest
otwarta, więc bez problemów wchodzę na podwórko. Przed sobą
widzę wielki, nowoczesny dom. Podchodzę do drzwi i dzwonię
dzwonkiem, czekam trochę zanim ktoś mi otwiera.
- Co tu robisz? - Pyta zaskoczona Sakura. Uśmiecha się.
- Muszę z tobą porozmawiać. - Jestem trochę
zdenerwowany.
- Wejdziesz? - Mówi seksownym głosem. Nadal się
uśmiecha.
- Tak. Nie, może lepiej nie. - Zaczynam się plątać w
słowach.
- Dobrze się czujesz?
- Tak. Przyszedłem, żeby ci powiedzieć, że nie mogę
z tobą być. Myślałem o tym dużo i podjąłem taką decyzję. -
Przechodzę do sedna sprawy.
- Znowu to samo? - Uśmiecha się.
- Mówię poważnie.
- Dlaczego? - Pyta.
- Bo cię nie kocham. - Uśmiecha się.
- Kłamiesz. Gdybyś mnie nie kochał... nie pozwoliłbyś
na to, żeby do czegokolwiek między nami doszło. - Zamyka drzwi i
staje przede mną.
- Byłem pijany. Kocham Aikę i chciałbym, żebyś
zostawiła mnie w spokoju. Miałaś swoją szansę dawno temu. -
Mówię to z wielkim bólem serca.
- Dobrze. Skoro tego chcesz, niech tak będzie. -
Uśmiecha się. Coś mi nie pasuje, Sakura nigdy by się tak szybko
nie poddała. To nie w jej stylu. Zbliża się do mnie i całuje mnie
w policzek. Czuję jej piękny zapach. Pachnie sobą. Zapachem żelu
pod prysznic i swojego ciała. Odsuwa się z uśmiechem.
- Do zobaczenia. - Mówię i odchodzę w stronę swojego
samochodu.
- Do zobaczenia wieczorem przystojniaku. - Krzyczy za
mną. Wychodzę za ogrodzenie i dochodzę do mojego samochodu.
Wsiadam do niego i opieram się plecami i głową o oparcie. Uderzam
pięścią w kierownice. To koniec. Straciłem ją na zawsze. Może
jestem głupi, że to robię, ale uważam, że to jest właśnie
właściwe. Z jednej strony ojczym, a z drugiej Aika, która czułaby
się okropnie, kiedy zerwałbym zaręczyny. Odpalam silnik i jadę w
drugie miejsce. Po kilku minutach zajeżdżam pod dom Aiki. Wysiadam
z samochodu i idę w kierunku drzwi. Dzwonię i otwiera mi służąca.
- Witam, Panie Uzumaki. Powiadomić Panienkę o Pana
przyjeździe? - Pyta.
- Nie, jest u siebie?
- Tak. - Odpowiada służąca i wpuszcza mnie do środka.
Idę prosto do jej pokoju. Pukam w drzwi.
- Proszę. - Wchodzę słysząc te słowa. Aika siedzi
na kanapie i ogląda telewizję. Uśmiecha się na mój widok.
- Co tu robisz kochanie? - Pyta i do mnie podchodzi,
chce mnie pocałować, ale ja chwytam jej ręce i kiwam przecząco
głową. - Co jest?
- Musimy poważnie porozmawiać. - Odpowiadam.
- Pewnie trochę to potrwa, więc usiądźmy. - Robię
co mówi i siadam obok niej na kanapie.
- Co jest? - Dopytuje.
- Podobno rozmawiałaś z Sakurą. - Stwierdzam.
- Powiedziała ci? - Pyta zirytowana. - Gniewasz się?
- Nie mam za co się gniewać. Co od niej chciałaś? -
Jestem ciekawy, czy mi powie, a może będzie udawać, że nic się
nie stało? Wzdycha.
- Poprosiłam, żeby zostawiła cię w spokoju. Wiem...
- głośno wciąga powietrze i je wypuszcza - wiem, że spędziliście
razem noc. - Jest mi wstyd i nie mogę na nią patrzeć. Nie
myślałem, że będę się czuł aż tak źle.
- Przepraszam. - Mówię prawie bezgłośnie.
- Hej. - Chwyta mnie za twarz i przekręca ją tak,
żebym na nią spojrzał. - To była po części moja wina. Powiedzmy
sobie szczerze, gdyby nie ja to byś tam nie poszedł. Zezłościłam
cię i chciałeś się odegrać. Upiłeś się i nie wiedziałeś co
robisz. - Jestem zszokowany. Jak ona może traktować to tak...
dziwnie. Próbuje mnie usprawiedliwiać?
- Mimo tego co zrobiłem... nadal chcesz ze mną być? -
Pytam z nadzieją.
- Kocham cię i tylko to się dla mnie liczy. Wiem, że
już nic takiego się nie stanie, więc odpowiedź brzmi tak, nadal
chcę z tobą być. Wybaczam ci. - Całuje mnie w usta, a mi spada
ciężar z serca. Na szczęście mój ojczym nie zbankrutuje.
- Więc co robimy wieczorem? - Pyta jakby nigdy nic się
nie stało.
- Brat zaprosił ciebie i mnie do klubu. Wybierają się
tam całą paczką, a oni chcieliby cię lepiej poznać. Możesz
wziąć ze sobą Mikoto jeżeli chcesz. - Uśmiecha się.
- No dobrze. To świetny pomysł. Nigdy nie
wychodziliśmy do takich miejsc, więc z chęcią pójdę. -
Odpowiada. Muszę przyznać, że boję się tego wieczoru.
Oczami Saki;
- Cholera! Dziewczyny zaraz wychodzimy, a my jeszcze
niegotowe. - Mówię z uśmiechem.
- Kto jest niegotowy, ten jest. Ja akurat mam już
wszystko. - Z toalety wychodzi Sakura. Cholera, wygląda seksownie i
wiem, że wystroiła się tak z konkretnego powodu. Ubrała się w
czarną, krótką sukienkę bez ramiączek. Wcięcie przy biuście
jest dość odważne.
- I jak? - Pyta z uśmiechem widząc, że się nie
odzywam. Mogłaby się domyślić, że tak po prostu mnie zatkało.
- Wow, po prostu... wyglądasz bardzo...
- Seksownie, pociągająco i jakbym była facetem sama
bym na ciebie poleciała. - Dokańcza za mnie z uśmiechem Ino, która
wchodzi w czerwonej sukience. Jest prosta, ale ona wygląda w niej
pięknie. Jak zawsze. Ja ubrałam się w czarną obcisłą sukienkę
bez ramiączek.
- Wy też wyglądacie ślicznie. - Mówi Sakura z
uśmiechem.
- Kiedy ma przyjechać twój... kolega? - Uśmiecha się
Ino.
- Za chwilę powinien być. Jedziecie z nami, prawda? O
ile wiem Naruto zabiera narzeczoną ze sobą. - Uśmiecha się.
Sakura mnie zadziwia, jak ona może być tak spokojna?
- Brałaś jakieś lekcje poprawienia swojej pewności
siebie? - Pytam zadziornie. - Twój sposób bycia nieco się zmienił.
- Nauczyłam się, że jak coś chce się mieć to
trzeba być cierpliwym i próbować to zdobyć na wszelkie sposoby. -
Odpowiada.
- I twój przyjaciel nie ma nic przeciwko? - Interesuje
się Ino.
- Nie. - Sakura się uśmiecha. - Bardzo mnie lubi, a
poza tym ja mu też kiedyś pomogłam. Z resztą łączyły nas
kiedyś bliższe stosunki. - Chichocze.
- Z tego co opowiadałaś to jest bardzo przystojny. -
Stwierdzam.
- Masz rację, gdyby nie interesował mnie Naruto to
sama bym się za niego wzięła jeszcze raz. - Uśmiecha się.
Schodzimy wszystkie na dół, w salonie widzimy chłopaków.
- Pięknie wyglądacie. - Mówi Konosuke.
- Zgadzam się w stu procentach. - Potwierdza Haruto.
Dzwoni dzwonek do drzwi, widzę jak do domu wchodzi bardzo przystojny
mężczyzna. Jest trochę wyższy od Sakury. Ma piękne ciemne włosy
i brązowe oczy. Ubrany jest w jeansy i biały T-shirt z nadrukami.
- Poznajcie mojego przyjaciela. - Chłopak podchodzi do
Sakury i całuje ją w policzek. Obejmuje ją w talii.
- Hej, jestem Scott. - Odzywa się i patrzy na nas po
kolei. Jego spojrzenie jest pełne seksapilu, a ton głosu...
cudowny.
******
Witajcie Kochani! Na wstępie przepraszamy za dość długą przerwę we wstawianiu rozdziałów, ale niestety nie miałyśmy kiedy. Nie ukrywamy, że bardzo nas ciekawią Wasze opinie na temat tej notki. Pojawił się nasz taki można powiedzieć, że prawdziwy hentai, który mamy nadzieję, że wyszedł dość przyzwoity. Jak wiadomo jeszcze musimy się podszkolić, żeby pisać lepsze, ale myślimy, że ten nie wyszedł jakiś tragiczny, prawda? Co sądzicie o całym rozdziale? Podzielcie się z nami tym w komentarzach, bo naprawdę miło je czytać. Wiemy, że piszemy tak ciągle, ale to prawda :D Do następnego Paula i Patty!
no dziewczyny, Notka wyszła jak zawsze... Mam nadzieję ze następną notka jaka dodajcie okaże się znowu One shot.
OdpowiedzUsuńte wasze one shoty"y mnie wkreciły ...A i Polska pokonała Islandię 4:2 ...
czekam na next dziewczyny. ^^
Ooo jaka akcja bendzie :D zazdrosny naru uuuuuu. zajebista noc z Sakurcią ^.^ brakowało mi tego. Tylko jarać się 😀
OdpowiedzUsuńNocia niesamowita po prostu cudo. Widze ze nastepny one-shot biedzie równie wciągający jak ten i poprzedni. Czekam z niecierpliwoscia na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny oraz abyście mialy więcej czasy dla sb. Gulbiszonka
One-shot jest genialny... już nie mogę doczekać się następnej części, mam nadzieję że szybko się pojawi. Ciekawi mnie reakcja Naruto na widok kolegi Sakury oraz jaki ma ona plan na zdobycie Naruto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.
One-shot swietny co tu wiecej powiedzieć. Cudowny duzonarusaku z czego się ciesze ciekawi mnie jakie zachowanie będzie mial naruto kiedy zobaczy sakure z jej znajomym. Pozdrawiam i dużo weny Kasiek ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zajebiste nie ma co się rozwodzić strasznie mi się spodobał charakter Sakury twarda pewna siebie pociągająca ogólnie zajefajny blog jedynie czekam z niecierpliwością na next i zerwanie zaręczyn między Naruto i tą suką Aiką :)
OdpowiedzUsuńkiedy next?? ;-;
OdpowiedzUsuńSame jeszcze tego do końca nie wiemy. Chodzi o to, że w tym tygodniu i w poprzednim nie miałyśmy czasu, żeby cokolwiek napisać. Facet z angielskiego się rozszalał i jeszcze do tego te prawo jazdy. Obiecujemy, że niedługo to się skończy, bo zostało nam już mało godzin do wyjeżdżenia, a jak to odejdzie to będziemy miały więcej czasu :D Mamy również dla Was kochani wiadomość, ale napiszemy to pod następnym postem. Sami ocenicie, czy jest dobra, a może zła :* Tak poza tym to sprawdzajcie miśki bloga, bo może coś się zmieni i notka zostanie dodana w weekend :D
Usuń