-
W takim razie, dlaczego nie możesz się do tego przyznać? - Pytam,
a on się zatrzymuje. Powoli odwraca się w moją stronę z
uwodzicielskim uśmiechem. Stoi i się patrzy, lecz po chwili rusza z
powrotem w moim kierunku. Summa summarum wracamy do tej samej pozycji
co przedtem..
-
Myślałem, że już sama się domyśliłaś, ale chyba cię
przeceniłem.
-
Ciężko cię odczytać Naruto. Zresztą, co mnie to obchodzi. Tak
czy tak twoje wyznanie nic między nami nie zmieni.
-
Jesteś tego pewna Sakura?
-
Tak. - Mówię twardo.
- A
co jeśli ci powiem, że... wciąż cię kocham, ale boję się
konsekwencji? Nie tylko ty cierpiałaś z powodu naszego zerwania
księżniczko. - Tak długo czekałam na to cholerne słowo kocham
cię. Czy tak trudno było powiedzieć je na samym początku?
- To
nic nie zmienia Naruto. - Mówię z bólem serca.
-
Dlaczego? Bo czujesz coś do Akiego? Naprawdę mam w to wierzyć? -
Dopytuje.
-
Tak. - Chłopak kręci głową.
- E
e, nie wierzę ci. To, że mu się oddałaś nic tak naprawdę nie
znaczy. Może zrobiłaś to z rozpaczy? Szukałaś sposobu, żeby się
ode mnie uwolnić, co Sakura?
-
Mylisz się. - Coraz bardziej czuję jego napierające ciało. Moje
serce bije jak oszalałe, a ja powoli zaczynam się już w tym
wszystkim gubić.
- Czy
czujesz to samo co ze mną, kiedy on cię całuje? Kiedy on cię
przytula? Kiedy on cię dotyka? - Pyta i chwyta moją dłoń. Po
chwili ją puszcza i pnie się w górę dotykając mojej skóry.
-
Naruto, przestań. - Mój głos zaczyna się przełamywać, a to zły
znak. Bardzo zły znak.
-
Chcesz poczuć co naprawdę do ciebie czuję? - Chłopak nachyla się
i na nic nie czekając wpija się w moje usta. Jak zawsze głupia
Sakura zapomina o swojej twardej postawie i oddaje się zupełnie tej
chwili. Przysuwam się do blondyna jeszcze bardziej i zarzucam ręce
na jego kark. Dłońmi bawię się jego włosami. Nasz pocałunek
jest bardzo czuły. Naruto wlewa w niego wszystkie swoje uczucia.
Korzysta z okazji, kiedy moje usta są lekko rozwarte i plądruje ich
wnętrze swoim językiem. Po chwili robię to samo co on. Blondyn
kładzie dłoń na moje biodro i przemieszcza ją powoli w dół.
Zatrzymuje ją dopiero na mojej pupie. Drugą dłonią bawi się
moimi włosami.
-
Widzisz? Nie ładnie kłamać Sakura. - Mówi z zadziornym
uśmieszkiem, kiedy się ode mnie odsuwa.
-
Kłamać w czym Naruto? - Udaję głupią.
-
Gdybyś mnie nie kochała, na pewno byś się odsunęła i nie
pozwoliła na pocałunek.
- Tak
sądzisz?
-
Definitywnie.
-
Ehe.
-
Sakura, skończmy tą beznadziejną grę okey? - Mówi swoim słodkim
głosem.
-
Szkoda, że przejrzałeś na oczy dopiero teraz, kiedy jestem z Akim.
- Wzdycham.
-
Może potrzebowałem porządnego kopniaka w dupę?
- A
tym kopniakiem było co? - Dopytuję.
-
Spałaś z nim. - Widzę jak w jego oczach wzbiera się ogromny
gniew. Zaczynam się śmiać.
-
Czemu się śmiejesz? - Pyta zdezorientowany.
- Bo
to wszystko nie wypali Naruto. My... - wskazuję na siebie i na
niego. - ...nie mamy prawa bytu. To się nie uda i tyle. Nie chcę
cierpieć jeszcze bardziej, dlatego wyluzuj i zapomnij o mnie na
dobre. Nie wierzę, że to powiem, ale nie zrywaj z Ayako i kochaj ją
dalej. - Mówię i powoli go mijam. Odwracam się na chwilę i widzę,
że chłopak stoi w tej samej pozycji co przedtem. Czuję, że za
chwilę się rozpłaczę, ale staram się zachować twardą postawę.
Idę dalej i wychodzę z korytarza przechodząc w kolejną
zaciemnioną szczelinę. Opieram się o zimną ścianę i zaczynam
szlochać. Chyba nie udało mi się być twardą. Moja samotność
nie trwa jednak zbyt długo. Wycieram łzy, kiedy widzę naprzeciw
mnie chłopaka.
- Nie
poszło tak jak tego chciałaś? - Pyta czule. Uśmiecham się.
-
Wszystko poszło dobrze. - Odpowiadam.
- To
dlaczego płaczesz? Myślałem, że chciałaś...
- Nie
Aki. Z początku był taki plan, ale później dokładnie wszystko
sobie przeanalizowałam i doszłam do wniosku, że to wszystko jest
bez sensu. - Przerywam chłopakowi. Czarnowłosy podchodzi do mnie i
przytula.
- U
mnie poszło raczej dobrze.
-
Cieszę się. - Uśmiecham się.
- Ale
jeszcze nie skończyliśmy kochanie. - Śmieję się słysząc jego
słowa.
-
Tak, masz rację.
- No
to księżniczko, wchodzisz tam z podniesionym czołem i do końca
naszej randki masz się bawić zajebiście. - Chłopak posyła mi
ciepły uśmiech.
-
Dobrze szefie. - Wycieram ostatnie kropelki moich łez i chwytam
wyciągniętą w moim kierunku dłoń Akiego. Czarnowłosy ciągnie
mnie w stronę przyjaciół. Dostrzegam siedzącego przy stole
blondyna. Na jego kolanach siedzi Ayako, a on sączy jakiegoś
drinka. Razem z Akim podchodzimy do naszej wcześniejszej miejscówki.
On siada i ciągnie mnie w dół sadzając moją skromną osobę na
jego kolanach. Usadawiam się wygodnie i obejmuje go. Opieram swoją
głowę o jego i przyglądam się Naruto, który właśnie na mnie
patrzy. Jego wzrok jest strasznie pusty i naprawdę nie wiem co mam o
tym sądzić. Jedną dłonią obejmuje w pasie Ayako, a drugą popija
drinka. Mam wrażenie, że jest gotów zabić Akiego.
- Co
was tak długo nie było? - Pyta Ino.
- Aaa
mieliśmy taką jedną potrzebę. - Śmieje się czarnowłosy.
-
Okey, nie pytamy dalej. - Uśmiecha się Saki.
- No
i słusznie. - Odpowiada jej mój towarzysz.
- To
co, pijemy chłopcy? - Pyta Taro.
-
Jasne. - Odpowiada jeden przez drugiego.
-
Naruto, chyba nie będziesz mieszał co? I tak wypiłeś już jedno
piwo i teraz drinka. To nie będzie dobre połączenie. - Upomina go
Ayako. Chłopak obrzuca ją lodowatym spojrzeniem i wypija sake
zapijając to swoim drinkiem.
- Nic
mi nie będzie. - Nareszcie jej odpowiada.
-
Jeszcze trzy takie kieliszki i się uchlasz. Zobaczysz. - Mówi
dziewczyna.
-
Trudno. Przynajmniej się odstresuję. - Wzdryga ramionami.
- Jak
tam sobie uważasz, ale ja ciągnąć cię włokiem do domu nie
zamierzam.
- To
zostawisz mnie tutaj. Mój klub i mogę robić sobie w nim to, co mi
się żywnie podoba.
-
Spuść powietrze okey?
-
Dobrze, przepraszam. - Całuje ją w policzek.
-
Sakura, idziesz jutro do pracy? Spotkamy się tam skarbie? - Pyta
Aki.
-
Nie, jutro mam wolne, ale przecież możesz do mnie wpaść. -
Uśmiecham się do niego.
-
Akurat jutro kończę wcześniej, więc na pewno skorzystam z
zaproszenia. - Chłopak muska wargami moje usta. Czuję się
obserwowana. Wtulam się w chłopaka jeszcze bardziej i wodzę palcem
po jego policzku. Uśmiechamy się do siebie. Cholera, niech ten
dzień w końcu się skończy.
-
Powiedzcie mi, bo już się szczerze pogubiłam. - Wzdycha Ino. - Czy
Tsunade-sama naprawdę chce zrezygnować z posady naszego Hokage?
-
Tak. Ostatnio nawet mi o tym wspomniała. - Odpowiadam.
- O
nie, a jak wybierze jakiegoś przychlasta? - Stresuje się Saki.
-
Cholera, wolałbym, żeby została Hokage do tej pory aż naprawdę
nie będzie w stanie rządzić. - Dodaje Sasuke.
-
Tak, ale spójrzcie na to z drugiej strony. - Wzdycham. - Może
myśli, że nie jest już w stanie chronić wioski i że może lepiej
oddać władzę komuś zdolniejszemu i młodszemu, kto będzie gotów
oddać za nią dosłownie wszystko? - Mówię.
- W
sumie masz rację, ale ta nieświadomość jest przytłaczająca. -
Wtrąca Taro.
-
Dokładnie. Jedna zła decyzja może doprowadzić do katastrofy. -
Uświadamia Saki.
-
Zapewniam was, że ta kobieta ma głowę na karku. - Uśmiecham się.
- Dokładnie wie co robi. - Dopowiadam.
***
-
Cholera Naruto! Mówiłam ci już dwie godziny temu, że już
wystarczy, ale nie chciałeś słuchać. - Ayako krzyczy na podpitego
chłopaka. Wracamy właśnie do domu całą naszą czwórką. Blondyn
idzie na przedzie lekko się kiwając.
-
Uspokój się Ayako. Nie mam ochoty się z tobą użerać. -
Odpowiada jej oschle.
-
Porozmawiamy jutro. Zobaczymy co wtedy będziesz miał mi do
powiedzenia.
-
Żebyś się w końcu odpierdoliła. - Mówi pod nosem.
-
Huh? Coś mówiłeś? - Pyta. Chyba jednak tego nie słyszała.
-
Nie. Wydawało ci się. - Odpowiada. Czuję jak Aki mocniej zaciska
wokół mnie swoje ręce. Spoglądam w bok i teraz rozumiem dlaczego.
Uśmiecham się. Staję lekko na palcach i muskam wargami jego usta,
a on obdarza mnie uśmiechem.
-
Dzięki. - Szepcze mi do ucha.
- Nie
ma za co kochanie. - Odpieram teatralnie.
-
Proszę was, nie róbcie tego publicznie. - Mówi blondyn. Dopiero
zauważam, że stoimy pod domem.
-
Publiczne okazywanie uczuć jest nawet spoko. - Uśmiecha się Aki.
- Tak
myślisz? - Pyta blondyn. W jego oczach dostrzegam zazdrość i chęć
bójki.
-
Oboje tak myślimy. - Odpowiadam patrząc na blondyna. - I śmiem
twierdzić, że ty z Ayako robicie to samo, więc proszę Naruto, nie
upominaj nas. - Uśmiecham się do niego sztucznie.
-
Okey, spoko. Róbcie co chcecie. - Prycha i wchodzi po schodkach. Za
nim leci brązowo włosa.
-
Aki, wybacz, ale muszę już iść, bo oni nawet domu nie otworzą. -
Śmieję się.
-
Tak, wydaje mi się, że nie są w stanie. - Śmieje się. - Swoją
drogą, fajnie się dziś bawiłem. - Chłopak całuje mnie w
policzek.
- Ja
również.
-
Cieszę się. - Robi chwilową pauzę. - Hmm, Sakura?
- Hm?
-
Widziałaś, że tam stoi? - Pyta.
-
Jasne. Zauważyłam ją, bo mocniej mnie przytuliłeś. - Odpowiadam
wesoło.
-
Huh. Dobra jesteś. - Śmieje się. - Do zobaczenia.
- Pa
Aki. - Uśmiecham się i całuję go w usta. Odwracam się i wchodzę
na werandę. Kręcę głową z dezaprobatą widząc, że te dwa
przygłupy nie potrafią otworzyć drzwi od domu.
-
Sunąć się. - Mówię i pcham się w środek pomiędzy nich.
Wkładam klucz w zamek i otwieram drzwi. - Proszę bardzo. -
Uśmiecham się i odsuwam w tył. Pierwsza do domu wchodzi Ayako.
-
Wybaczcie, ale idę prosto do łóżka. Nie mam ochoty na pogawędki.
- Dziewczyna od razu wchodzi na schody i pędzi na górę. Po chwili
znika nam z oczu.
-
Wow, szybka jest. - Mówię. Spoglądam na blondyna, który mnie
obserwuje i zaczynam iść. Kiedy mam minąć próg drogę zastawia
mi chłopak stając w drzwiach. Niechcący opieram się na jego
klatce piersiowej dłońmi.
- A
ty, gdzie się wybierasz? - Pyta patrząc na mnie z góry.
-
Naruto, proszę cię. Nie mam już siły. - Odpowiadam.
- Ja
też, ale musimy coś sobie wyjaśnić raz, a porządnie. - Uśmiecha
się seksownie.
-
Chłopie, twoja dziewczyna poszła już spać, radzę zrobić ci to
samo. - Blondyn przesuwa się z wejścia i wpuszcza mnie do środka.
Słyszę jak zamyka za nami drzwi. Chcę wejść na schody, ale
zatrzymuje mnie jednym szarpnięciem. W efekcie po raz kolejny na
niego wpadam jak jakaś głupia. Czuję jak chłopak obejmuje mnie w
talii. Zadzieram lekko głowę, ale nie odsuwam się. Po prostu nie
chcę tego robić.
-
Sakura, tam, w klubie...kolejny raz dałaś mi do zrozumienia, że
wciąż mnie kochasz, ale mimo wszystko sądzisz, że nie możemy być
razem. - Wzdycha. - Ale rzecz w tym, że ja też cię kocham i raczej
nie poradzę sobie bez ciebie. - Śmieje się. Na razie nie mam siły
się wtrącić. - Wiem, jestem dupkiem, draniem, tchórzem, ale nic
na to nie poradzę, że Ayako pomogła mi ukoić ból po tobie. Jakoś
tak wyszło i nie naprawię tego, ale na litość boską uwierz
mi...nie spałem z nią ani razu.
-
Naruto...tu nie chodzi o to, czy ty z nią spałeś czy nie. Czy ty
głupku chcesz powtórki z rozrywki? Chcesz cierpieć pakując się
ze mną w związek? Człowieku, przecież ty jesteś związany z
Ayako, pomyśl o niej czasem. - Całuję go w policzek i szybko
mijam. Wchodzę po schodach na górę i pakuję się do swojego
pokoju. Z przyzwyczajenia próbuję zamknąć drzwi, ale dociera do
mnie, że wcale ich nie mam. Ugh! Podchodzę do łóżka i widzę na
nim dwie dziewczyny. Jak one się tu...a zresztą nieważne.
Podchodzę do swojej komódki, biorę czystą piżamkę i idę do
toalety. Biorę prysznic, ubieram się i myję ząbki. Kremuję twarz
i wychodzę z toalety. Będąc obok mojego łóżka nie mogę się
oprzeć i wyglądam trochę do pokoju Naruto. Dostrzegam śpiącego
już chyba blondyna. Spokojna, że dotarł na górę podchodzę do
łóżka i pakuję się w środek, który dziewczyny zostawiły
specjalnie dla mnie...
***
Powoli
wybudzam się z błogiego snu. Przecieram oczy i rozglądam się po
pokoju, w którym jak się okazuje jestem sama. Spoglądam na
zegarek, który wskazuje godzinę dziewiątą pięć. Zaniepokojona
wstaję z łóżka i wychodzę na korytarz. Wchodzę na schody i po
chwili znajduję się na dole. Słyszę głosy dochodzące z kuchni,
więc powolutku kieruję się w tamtą stronę. Gdy dochodzę do
mojego celu dostrzegam dziewczyny i naszą domową parkę. Naruto
siedzi na blacie i oplata rękoma odwróconą do niego tyłem Ayako.
Ledwo znoszę ten widok, ale postanawiam wejść do pomieszczenia.
- Hej
wszystkim. - Uśmiecham się.
-
Siemka.
-
Hej.
-
Witaj śpiąca królewno. - Słyszę wszystkie głosy po kolei.
Powoli podchodzę w kierunku blondyna, bo oczywiście obok niego
znajduje się lodówka. Czuję na sobie jego wzrok, nie muszę się
odwracać, żeby zobaczyć jak pożera mnie wzrokiem. Otwieram
lodówkę i wyciągam z niej małą butelkę wody. Otwieram ją i od
razu upijam łyka. Sunę się i siadam przy stole obok dziewczyn.
- Jak
wy tak szybko do domu dotarłyście wczoraj? - Pytam.
- No
helloł? Przecież wyszłyśmy przed wami. - Mówi Saki.
-
Właśnie, musieliście odciągać Naruto od alkoholu, pamiętasz? -
Pyta blondynka.
- Ej,
tylko nie odciągać. Po prostu mam gorsze dni. - Uśmiecha się.
- A
co ty baba? - Pyta Ino.
-
Nie, ale ostatnio moje dni są straszliwie napięte.
-
Ohh, biedaczku. - Szydzi Saki.
-
Dostałam dzisiaj list. - Odzywa się nagle Ayako.
-
Jaki list? - Dziwi się Naruto.
- Od
mojego ojca. - Wzdycha, a blondyn klnie pod nosem.
- Co
jest? - Pyta Saki.
-
Myślałem, że mamy więcej czasu. - Chłopak na nią patrzy.
-
Wybacz skarbie, wiesz, że to nie ode mnie zależy. - Saki jest
totalnie ignorowana.
- To
kiedy powrót? - Pyta blondyn.
-
Powrót gdzie?! - Krzyczy Ino i Saki. W końcu je dostrzegają.
- Do
wioski Ayako. - Tłumaczy chłopak.
-
Czekaj, czekaj. - Wysila się Saki. - Chcesz mi powiedzieć, że z
nią wracasz? - Moje serce pęka kolejny raz. Blondyn spogląda na
mnie smutnym wzrokiem.
- Tak
Saki. Wracam razem z Ayako. - Obawiałam się tego najbardziej na
świecie. Czy on nie mógłby po prostu przy mnie zostać?
-
Dlaczego Naruto? - Pyta blondynka.
- Bo
tu nic mnie nie trzyma dziewczyny. Mam dość tego życia i wracam do
poprzedniego. - Uśmiecha się krzywo.
-
Przecież tu jest twoje poprzednie życie głupku. - Protestuje Saki.
-
Tak, ale chodzi mi bardziej o życie z Ayako. Przecież wiecie, że
kocham was nad życie. Wszystkie trzy. - Chłopak spogląda na nas po
kolei, lecz na mnie zawiesza swój wzrok. - Ale nie mogę tu zostać
i nie chcę tego robić.
- Jak
tam sobie chcesz. - Mówią obie dziewczyny i wychodzą z kuchni.
-
Tylko mi nie mów, że się obraziły jak małe dziewczynki. - Prycha
Ayako.
- One
po prostu muszą to przetrawić. Jeśli ich nie znasz to proszę,
żebyś się nie wypowiadała okey? - Mówię wrednie i wychodzę.
-
Sakura! - Krzyczy za mną Naruto. Zatrzymuję się i odwracam w jego
stronę, widzę jego smętny wyraz twarzy. Powoli chłopak idzie w
moim kierunku.
- Co
chcesz? - Pytam, kiedy znajduje się naprzeciw mnie.
-
Tylko jedno twoje słowo i zostanę. - Mówi z nadzieją.
-
Naruto...
-
Proszę cię Sakura, przemyśl to. Zostanę jeśli będziesz tego
chciała. Wiesz, że cię kocham.
-
Ja...nie mogę Naruto. Chociaż tak bardzo cię kocham nie mogę tego
zrobić. Nie mogę cię zatrzymać. - Mówię z bólem serca. Czuję
jak do moich oczu napływają świeże łzy.
-
Dlaczego? Dlaczego jesteś tak uparta? - Pyta. Widzę ból malowany
na jego twarzy.
- Już
ci to tłumaczyłam. Nie chcę ponownie przeżywać tego co
wcześniej. Może, kiedy przyjechałeś chciałam cię odzyskać, ale
teraz? Teraz wszystko dokładnie przemyślałam i nie chcę się w to
bawić po raz drugi. - Zbliżam się do niego, staję na palcach i
bardzo czule muskam wargami jego rozgrzany policzek. Kątem oka
dostrzegam nabuzowaną Ayako. Uśmiecham się do niego i wychodzę z
kuchni ocierając dłońmi twarz. Próbuję dotrzeć do dziewczyn.
Kiedy jestem na górze zaczynam mocno szlochać. Sądzę, że
dziewczyny to słyszą, bo biegiem wychodzą z mojego pokoju.
-
Spokojnie kochana. - Mówi Ino.
-
Wszystko będzie dobrze. - Stwierdza Saki ze łzami w oczach. Obie
bardzo mocno mnie przytulają...
***
-
Przecież on nawet nie pożegna się ze swoim ojcem. - Mówię już
spokojna.
- To
jego rzecz. Nie wiem jak można być takim debilem, naprawdę. -
Wzdycha Ino.
-
Najgorsze jest to, że coś go tu trzyma, tylko ten głąb nie zdaje
sobie z tego sprawy. Jaki on jest uhhh! - Dodaje Saki, a ja
odchrząkuje. Przecież nic im nie powiedziałam i nie wyjaśniłam.
-
Dziewczyny...
-
Hmm? - Odpowiadają równocześnie.
- Bo
ja wam czegoś nie powiedziałam. - Zaczynam.
- O
czym ty mówisz? - Pyta Ino.
-
Naruto wczoraj wyznał mi, że mnie kocha i zrobił to ponownie
dzisiaj. - Przerywam.
-
Co?! - Krzyczy Saki.
- O
czym ty do cholery mówisz? - Pyta blondynka.
-
Wczoraj, kiedy wyszłam z Akim, Naruto nas zatrzymał i chyba
podsłuchał naszą rozmowę. - Tłumaczę.
-
Jaką rozmowę? - Pyta zdezorientowana Saki.
-
Ugh, mogłam powiedzieć wam wszystko na samym początku. Aki wczoraj
coś zasugerował.
-
Tylko mi nie mów, że...
-
Kochałaś się z nim?! - Pyta rozwścieczona Ino.
-
Nie! Broń Boże nie, ale Naruto chyba tak to zrozumiał. W sumie
chodziło nam o to, żeby to tak brzmiało. - Mówię.
-
Zwolnij, bo się pogubiłam. - Krzywi się Ino.
- Ja
nie chodzę z Akim. My tylko udajemy. - Wyznaję.
- Że
co? I nic nam o tym nie powiedziałaś? - Wtrąca Saki.
- Z
tego wszystkiego zapomniałam. - Bronię się.
- No
dobrze, ale po co wam to, bo nie rozumiem. - Mówi Ino.
-
Chodziło o to, żeby to wszystko widziała i słyszała dziewczyna,
którą Aki bardzo kocha. Ona nie jest co do niego pewna, a ja
chciałam wzbudzić w niej zazdrość co udało mi się również u
Naruto. - Wzdycham.
- To
powiedz mi, dlaczego on do cholery jasnej wyjeżdża? - Pyta Saki.
- Bo
nie chcę z nim być.
-
Teraz to się naprawdę pogubiłam. Przecież ty chciałaś do niego
wrócić dziewczyno! Co z tobą? - Mówi blondynka.
- Ja
też nie rozumiem. - Przytakuje Saki.
-
Przemyślałam wszystko i uznałam, że to nie ma prawa bytu. Znów
będziemy mieli spięcia z rodzicami i oni nam na to nie pozwolą.
- Ale
przecież...
Oczami
Naruto;
-
Jesteś gotowy skarbie? - Słyszę głos Ayako.
- Tak
jakby. - Uśmiecham się stojąc przy wyjściu.
- Oh
daj spokój. Wrócisz tu później i wyjaśnisz ojcu, dlaczego
wróciłeś do mojej wioski. - Dziewczyna całuje mnie w policzek.
Słyszę kroki i po chwili moim oczom ukazują się dziewczyny.
Zawieszam wzrok szczególnie na jednej z nich.
-
Mimo wszystko nadal cię kochamy. - Uśmiecha się Ino.
-
Tak, jedna mocniej drugie mniej. - Śmieje się Saki.
- I
nie mogłybyśmy się z tobą nie pożegnać. - Widzę zniewalający
uśmiech Sakury, która zaraz dodaje. - Odwiedź nas czasem.
-
Odwiedzę. - Mówię twardo choć wcale tak się nie czuję. Nie
zmuszę Sakury, żeby ze mną była.
-
Kochanie, wyjdę już na zewnątrz, a ty pożegnaj się z
przyjaciółkami. - Uśmiecha się do mnie brązowo włosa
dziewczyna. Nie żegnając się z moimi przyjaciółkami wychodzi na
zewnątrz i zamyka za sobą drzwi. Jako pierwsza podchodzi do mnie
Ino.
- Do
zobaczenia przystojniaczku. - Uśmiecha się do mnie. - Będzie mi
cię cholernie brakować. - Zbliżam się do niej jeszcze bardziej i
obejmuje jak najmocniej potrafię. Kiedy się odsuwam, muskam wargami
jej policzek.
-
Pożegnaj ode mnie Sasuke.
-
Spoko. - Dziewczyna odchodzi i na jej miejsce wchodzi Saki.
- Ino
powiedziała już chyba wszystko. - śmieje się i mnie przytula.
-
Wiem. - Uśmiecham się i całuję ją w policzek. - Powiedz Taro,
żeby dopilnował interesu.
-
Okey. - Mówi i się odsuwa. Patrzę wyczekująco na Sakurę, która
mozolnym krokiem do mnie podchodzi. Uśmiecha się krzywo i wtula się
we mnie.
- Nie
zrób sobie krzywdy. Nie chcę usłyszeć, że się połamałeś,
albo zabiłeś. - Śmieje się w mój tors.
-
Spoko księżniczko. - Szepczę jej do ucha. Ledwo powstrzymuję łzy.
-
Hah, a miałeś się nami opiekować. - Wspomina.
-
Sakura, tylko jedno twoje słowo, a zostanę. - Szepczę jej w szyję.
Wolę jej o tym przypomnieć, ale nie chcę się narzucać.
-
Naruto, idź razem z Ayako i cieszcie się sobą, a o mnie spróbuj
zapomnieć. - Czuję jej oddech na swojej szyi, a po chwili jej usta
stykające się z moją skórą. Nie wytrzymuję i muskam wargami jej
słodkie usta.
- Do
zobaczenia dziewczyny. - Mówię i odsuwam się od Sakury. Powoli
biorę swój plecak i wychodzę z domu na dwór, gdzie czeka na mnie
Ayako.
- No
nareszcie. Co tak długo?
-
Musiałem się z nimi pożegnać. Pewnie nie prędko je odwiedzę...
Trzy
tygodnie później...
Oczami
Sakury;
-
Czemu aż tyle wam to zajęło? - Pytam, kiedy siedzimy w kuchni.
- Oh,
Sakura. Żebyś ty widziała co się tam działo. - Wzdycha moja
mama.
-
Właśnie, nie widzisz, że jestem cały poobijany? - Pyta blondyn.
-
Widzę, widzę. Później się tobą zajmę Minato. - Uśmiecham się
szeroko.
-
Dziękuję Panienko, ale należycie się już mną zajęto. - Śmieje
się. Wiem, że tak naprawdę próbuje pocieszyć i mnie i siebie.
-
Czyli odeszli trzy tygodnie temu? - Zadaje to pytanie moja matka.
-
Zgadza się. - Mój głos się załamuje i w oczach zbierają mi się
łzy. Cholera!
-
Sakura, spokojnie. - Mówi z uśmiechem Minato.
-
Jestem spokojna tylko... - Przerywam i na nich spoglądam.
-
Wiemy, że ci nie przeszło córciu. - Wzdycha moja rodzicielka.
- To
nie tak. - Próbuję się tłumaczyć, ale powstrzymuję się, bo
widzę uniesioną w górę dłoń mojej mamy.
- Nie
pochwalamy tego, ale w sumie to nie twoja wina. - Mówi moja mama.
-
Może lepiej, że odszedł? - Mówi Minato patrząc w okno.
- Jak
możesz tak mówić? - Zadaję pytanie.
- Nie
mogę. To mój syn, ale chyba taka prawda. - Wzdycha.
-
Gdybyście wtedy nie zabronili nam być razem nic z tych rzeczy by
się nie wydarzyło. Ty nie straciłbyś syna i żyli byśmy
szczęśliwie. - Mówię i wychodzę z kuchni. Umówiłam się z
dziewczynami, dlatego muszę szybko się przebrać. Kiedy docieram do
swojego pokoju od razu chwytam ubrania w dłoń i idę do toalety.
Przebieram się i wychodzę z pokoju. Schodzę na dół i wychodzę z
domu bez żadnego pożegnania. Zmierzam do parku, gdzie mamy się
spotkać. Na dworze jest jeszcze jasno. Przecież dopiero wpół do
dziewiętnastej. Po drodze mijam dużo znajomych twarzy i bawiące
się dzieci. Nim docieram do celu zostaję zatrzymana przez chłopaka.
- Hej
Sakura. - Wita się ze mną czarnowłosy.
- Hej
Aki. - Uśmiecham się.
- Oh,
poznaj Kimiko. To moja dziewczyna. - Wciąż się uśmiechając
podaję dziewczynie dłoń.
-
Cześć, jestem Sakura.
- Nie
chodziłaś wcześniej przypadkiem z Akim? - Pyta. Śmieję się.
- Nie
wytłumaczyłeś jej jeszcze? - Dopytuję.
-
Jakoś nie było czasu. - Śmieje się.
- Ale
o co chodzi? - Pyta sama zainteresowana.
- Nie
byliśmy parą. - Uśmiecham się. - Po prostu pomagaliśmy sobie
wzajemnie. - Tłumaczę.
- Tak
było. - Odzywa się chłopak.
- Nie
rozumiem. - Tym razem to Kimiko się uśmiecha.
-
Wytłumaczy ci później. - Mrugam do niej. - Wybaczcie, ale umówiłam
się z dziewczynami. Porozmawiamy kiedy indziej.
-
Spoko. - Odpowiada Aki.
-
Miło było cię poznać. - Te słowa kieruję do blondynki.
-
Ciebie również. - Uśmiecha się.
- Do
zobaczenia. - Mówię i odchodzę. Po chwili znajduję się w parku w
umówionym miejscu. Po paru nic nie znaczących minutkach dostrzegam
swoje przyjaciółki.
- Co
tak wolno? - Pytam.
-
Wybacz, coś nas zatrzymało. - Odpowiada Ino. Obie chichoczą.
- To
co robimy? - Pytam.
-
Posiedzimy i pogadamy, bo chyba tego nam trzeba. - Saki się śmieje.
Wszystkie trzy podchodzimy do ławeczki, na którą siadamy.
- Jak
się trzymasz? - Pyta blondynka.
-
Świetnie. - Tryskam energią.
- Nie
kantuj. - Przejrzała mnie Saki.
- No
dobra. Okropnie. - Wyznaję.
- I
tak wiedziałyśmy. - Mówi blondynka.
-
Zrobiłaś cholerną głupotę Sakura. - Wtrąca moja różowo włosa
przyjaciółka.
- No
nie wiem, czy taką głupotę. - Mówię i wzdycham.
-
Nikt mądry nie rezygnuje z miłości. - Dopowiada Saki.
- I
tak nie zrozumiecie. - Mówię.
- Ej,
bo my z Saki musimy do toalety. Poczekasz na nas? - Pyta blondynka z
uśmiechem.
- No
dobra, ale nie mogłyście tego załatwić wcześniej?
- W
sumie tak, ale niedawno nam się zachciało. - Usprawiedliwia się
Saki.
-
Okey, tylko szybko.
-
Spoko luzik Sakurcia. - Uśmiecha się Ino. Obie podnoszą się z
ławki i idą w stronę toalet. Wstaję, bo chcę podejść do
mostka. Spuszczam głowę w dół, wydawało mi sie, że mój
łańcuszek się odpiął, ale jednak nie. Zanim zdążam ją
podnieść wpadam na kogoś i od razu się odsuwam.
-
Przepraszam bardzo. - Mówię i podnoszę głowę. Chyba za szybko.
- Nic
się nie stało. - Widzę cudowny uśmiech i słyszę pociągający
głos.
-
Ty...Dlaczego... - Przerywam, bo zasycha mi w gardle i nie wiem co
powinnam zrobić.
-
Wydaje mi się, że powinienem być jednak tutaj. Z tobą. - Śmieje
się. Widzę jak do mnie podchodzi i czuję jak moje serce bije coraz
szybciej i mocniej. Chłopak zbliża się i wtula we mnie bardzo
mocno. Nie mogę się oprzeć i oplatam dłońmi jego kark mocniej
wtulając się w jego tors.
- Co
z Ayako? - Pytam cicho.
-
Pozbyłem się jej. - Śmieje się. - Nie wyszło nam po prostu. Nie
chciałem być z kimś, kogo nie kocham. - Chłopak wzdycha i całuje
mnie w głowę, a później w szyję. Na koniec wpija się w moje
usta. - Brakowało mi ciebie księżniczko.
- Mi
ciebie też, ale...
- Nie
ma żadnego ale. Teraz nie dam sobą manipulować i ostrzegam, że
nie odsuniesz mnie od siebie tak łatwo. Za bardzo mi na tobie
zależy, żeby sobie tak po prostu odpuścić.
-
Tylko, że... - Moje usta zostają zamknięte kolejnym słodkim
pocałunkiem.
-
Sakura, kocham cię. - Słyszę jego słodki głos.
- Ja
ciebie też. - Uśmiecham się szeroko. Te słowa wychodzą ze mnie
same.
-
Uhh, w końcu to powiedziałaś. - Śmiejemy się.
-
Naruto, muszę ci coś wyjaśnić.
-
Chodzi o Akiego? - Pyta z uśmiechem.
-
Yhym.
- Te
dwie trzebiotki już mi wszystko powiedziały. Wiem, że nic cię z
nim nie łączyło i nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.
-
Jesteś pewny, że chcesz pakować się w to samo dwa razy?
-
Nigdy w życiu nie byłem niczego pewniejszy. - Wtulam się w niego
bardzo mocno.
-
Cieszę się. - Muskam wargami jego policzek.
-
Uhh, teraz trzeba by było zameldować się w domu co? - Uśmiecha
się.
-
Tak, chyba masz rację. - Zastanawiam się sekundę. - Czekaj, czyli
te dwie podstępne lisice wiedziały, że tu jesteś? - Pytam.
-
Myślisz, że po co cię tu zaciągnęły? Zrobiły to na moją
prośbę.
-
Później inaczej sobie z nimi porozmawiam.
-
Najpierw to czeka nas kolejna rozmowa z rodzicami. Tym razem nie
zamierzam odpuścić i zrezygnować. - Uśmiecha się i chwyta za
moją dłoń.
-
Boję się Naruto. - Wyznaję.
-
Spokojnie kochanie. Mamy siebie. - Chłopak unosi moją dłoń, którą
całuje.
-
Idziemy? - Pytam niepewnie.
-
Idziemy. - Odpowiada pewnie. Szkoda, że ja tak nie mogę.
***
Powoli
zbliżamy się do domu. Między nami panuje cisza.
- Co
powiedziała Ayako na wasze zerwanie? - Pytam ciekawa.
-
Dużo wcześniej coś podejrzewała. - Uśmiecha się.
- To
znaczy?
-
Domyślała się, że jeszcze coś do ciebie czuję już po wizycie w
szpitalu i raczej się nie pomyliła hm? - Śmieję się.
-
Tak, raczej się nie pomyliła.
- No
właśnie. Doskonale oboje wiemy co tam robiliśmy. - Uśmiecha się
słodko.
-
Przyjęła to znośnie? - Pytam.
- Nie
bardzo. - Chłopak się krzywi. - Powiedziała, że mimo wszystko
nadal mnie kocha, ale nie jest w stanie mnie zatrzymać. No i
dosadnie wytłumaczyła, że mam się wynosić. - Stajemy naprzeciwko
naszej posiadłości.
-
Wchodzimy? - Pytam.
-
Jasne. - Uśmiecha się i zbliża. Po chwili całuje mnie, żeby
dodać mi odwagi. Chwyta moją dłoń, którą mocno zaciska. Powoli
ciągnie mnie w kierunku domu. Wchodzimy na werandę i bez
zastanowienia blondyn otwiera drzwi. W korytarzu dostrzegamy moją
mamę, która w dłoni trzyma wazonik z kwiatami. Odwraca się w
naszą stronę i spogląda na nasze splecione dłonie.
-
Cholera, mam deja vu. - Mówi niespokojnie.
-
Witaj Mebuki. - Odpowiada blondyn. Minato prawdopodobnie słysząc
moją rodzicielkę zjawia się właśnie w korytarzu i tak jak ona
spogląda na nasze dłonie.
-
Serio? Dopiero co wróciłeś i znowu się związaliście? - Pyta
nieco zdenerwowany.
- Tak
jakoś wyszło. - Mówi mój chłopak.
-
Oszaleliście? Znowu? - Unosi się moja mama.
-
Możemy porozmawiać na spokojnie? - Pyta. Ja tylko chowam się za
jego ramieniem, wolę się nie odzywać.
-
Tłumaczyliśmy wam już to chyba co? - Mówi Minato.
-
Nie, wy tylko się wydzieraliście. - Zabieram głos. Pod gniewnym
spojrzeniem Minato znowu chowam się za ramieniem Naruto, jak mała
dziewczynka.
-
Możemy porozmawiać na spokojnie? - Zadaje ponownie pytanie Naruto.
-
Chodźcie do salonu. - Odpowiada moja rodzicielka. Powoli zmierzamy
do salonu i siadamy na podwójnej kanapie. Razem z Naruto znajdujemy
się bardzo blisko siebie.
- Na
początek. Nie ważne co powiecie i co zrobicie, nie uda wam się nas
rozdzielić. Raz to zrobiliście i wyszła z tego sielanka. Nie
zamierzamy wam ustąpić i posłuchacie co mamy do powiedzenia. -
Zaczyna mój chłopak.
-
Naruto, my też już wam to tłumaczyliśmy. - Stwierdza moja matka.
- Nie
obchodzą nas żadni ludzie. Zrozumcie to w końcu, że ja i Naruto
nie jesteśmy rodzeństwem. - Podkreślam ostatnie trzy słowa.
-
Tak, i w tej sytuacji jak najbardziej wolno nam się ze sobą wiązać.
Czy gdybyśmy byli parą przed waszym ślubem, wzięlibyście go? -
Zadaje pytanie Naruto.
- To
w ogóle inna sytuacja, nie mieszaj tego. - Prycha moja mama.
- To
nie jest inna sytuacja. To jest to samo Mebuki, zrozumcie to w końcu.
Nawet jeślibyśmy byli parą przed waszym ślubem to jestem pewien,
że tak czy tak byście się pobrali. Kochacie się i na pewno nie
zrezygnowalibyście z tego. - Tłumaczy blondyn.
-
Kochanie, niechętnie to przyznaję, ale on ma rację. - Wzdycha
Minato.
-
Cieszę się, że to zrozumiałeś tato.
- Ale
to nie znaczy, że musimy to zaakceptować. - Stwierdza mama.
- Nie
możesz tego pojąć co? Mamy cierpieć tylko i wyłącznie z tego
powodu, bo ludzie zaczną gadać? Niech gadają cholera! Co nas to
będzie obchodziło? My nie robimy nic złego mamo. Podkreślam, nie
robimy nic złego.
- Nie
przywyknę do tego zbyt szybko. Nie dla mnie takie rzeczy. - Moja
mama wychodzi z salonu, a zaraz za nią Minato.
-
Przepraszam was, ale Mebuki ma rację. To będzie dziwne, ale nic na
to nie zaradzimy. Tak czy tak zrobicie co uważacie za słuszne, bo
przecież jesteście dorośli, a my za was decydować nie możemy. -
Widzę cudowny uśmiech starszego blondyna, który po chwili
wychodzi.
-
Uhh, myślałem, że będzie ciężej. - Wzdycha Naruto.
- Coś
za łatwo poszło. - Stwierdzam.
-
Może już dawno wiedzieli, że mamy rację.
- Tak
myślisz? - Pytam.
-
Raczej tak. - Uśmiecha się.
-
Chodźmy na górę. - Proponuję.
- A
są już drzwi? - Pyta zadziornie.
-
Jasne. - Odpowiadam z uśmiechem...
Rok
później...
-
A-ale jesteś tego pewna Tsunade-sama? - Pyta mój chłopak.
-
Uzumaki Naruto, czy ja niewyraźnie mówię? - Odzywa się nieco
podirytowana.
- Nie
wolałabyś na to stanowisko kogoś starszego? - Blondyn próbuje się
upewnić.
-
Twój ojciec również miał dwadzieścia parę lat, kiedy został
Hokage, a wiosce potrzebna świeża krew, która ma masę nowych
pomysłów i potrafi jednać ze sobą ludzi. Słuchaj, miałam na oku
Kakashiego, Minato i ciebie. Wątpiłam w to, że twój ojciec zechce
powrócić na to stanowisko i rozmawiałam z Hatake, który
stwierdził, że nadajesz się bardziej od niego. - Wyjaśnia.
-
Czyli to nieodwołalna decyzja? - Tym razem pytanie zadaję ja.
- Tak
Sakura. Pamiętasz co mówiłam ci w szpitalu któregoś pięknego
dnia?
- Coś
chyba kojarzę. - Odpowiadam.
-
Mówiąc, że chcę osoby, która będzie potrafiła wspierać
następnego Hokage miałam na myśli ciebie Sakura. Wiedziałam od
dawna, że coś między wami jest i miałam nadzieję, że ta Ayako
wyniesie się stąd jak najszybciej. Już wtedy podjęłam tą
decyzję. - Wzdycha kobieta.
-
Moje szczęście nie zna granic Tsunade-baachan! - Krzyczy blondyn.
-
Naruto! Ty głąbie, ile razy mówiłam, żebyś tak do mnie nie
mówił?! - Kobieta uderza o biurko pięścią i wstaje z krzesełka.
Podchodzi do Naruto i uderza go w głowę.
- A
teraz wynosić się!
-
H-hai! - Odmeldowujemy się, a ja wyciągam z biura za koszulkę
swojego chłopaka. Kiedy jesteśmy za drzwiami odzywam się do niego.
- Co
ci odwaliło kretynie? Tsunade-sama robi z ciebie swojego następcę,
a ty się tak do niej zwracasz?
-
Wyluzuj skarbie. - Uśmiecha się i całuje mnie w usta.
- Nie
podlizuj się. - Odpowiadam.
-
Specjalnie to powiedziałem. Lubię patrzeć jak się złości.
-
Ugh. Wredny jesteś. - Mówię i ruszam do wyjścia. Po chwili
orientuję się, że chłopak idzie za mną.
-
Swoją drogą, dlaczego mam nikomu nie mówić? - Pyta
podekscytowany.
- Ohh
kochanie. - Wzdycham. - Może Tsunade-sama nie chce na razie nikomu
mówić o tym co zdecydowała, nie sądzisz?
-
Może i masz rację, ale my musimy to dziś uczcić. - Śmieje się.
- Nie codziennie zostaje się poinformowanym, że zostanie się
Hokage. - Zatrzymuję się i odwracam w jego stronę co skutkuje, że
chłopak na mnie wpada, ale się nie odsuwa. Uśmiecham się
zadziornie i wodzę palcem po jego ustach.
-
Ahh, masz rację lisku. Jeszcze ci nie pogratulowałam. - Staję
lekko na palcach i wpijam się w jego usta. Czuję jak się uśmiecha.
-
Wracamy do domu, przebieramy się i wychodzimy skarbie. - Mówi
odrywając się ode mnie.
-
Doprawdy? - Pytam zdziwiona.
-
Tak. Zaplanowałem już coś na dzisiaj. - Uśmiecha się.
- W
takim razie już chodźmy. - Mówię. Naruto chwyta mnie za rękę i
wychodzimy z budynku. Powoli kierujemy się w stronę domu. Po drodze
rozmawiamy o różnych głupotach. Naruto ciągle ekscytuje się tym,
że zostanie następnym Hokage. W sumie wcale się nie dziwię,
przecież to jego najważniejsze marzenie. Spoglądam na niego i
widzę cudowny uśmiech, który sprawia, że robi mi się ciepło na
sercu.
-
Zapraszam do środka księżniczko. - Zdaję sobie sprawę z tego, że
jesteśmy pod domem. Wchodzę do środka i od razu zdejmuję buty.
- Co
od was chciała Tsunade-sama? - Pyta niespodziewanie moja mama.
Uśmiecham się.
- Im
możemy powiedzieć? - Pytam swojego chłopaka.
-
Chyba taki wyjątek możemy zrobić co? - Uśmiecha się do mnie.
- Co
powiedzieć? - Z salonu wyłania się Minato.
-
Tsunade-baachan chce mnie jako swojego następce. - Mówi. Widzę jak
nasi rodzice szeroko się uśmiechają.
-
Gratuluję synu! - Starszy blondyn podchodzi do niego i mocno ściska.
Zaraz za nim idzie moja mama, która robi to samo.
-
Szczerze mówiąc spodziewałam się tego. - Mówi do niego moja mama.
- Ja
tak samo. - Wtrącam.
-
Wybaczcie nam, ale musimy lecieć, bo wychodzimy. - Odzywa się mój
lisek.
- Oh,
no tak. Domyślam się, że chcecie to jakoś uczcić. - Uśmiecha
się Minato.
-
Tak. - Mówi Naruto.
- No
to lećcie. - Odpowiada moja mama. Uśmiecham się i czuję jak
Naruto ciągnie mnie za rękę na górę. Nim się orientuję idziemy
korytarzem.
-
Tylko pamiętaj, pospiesz się. - Uśmiecha się do mnie zadziornie i
całuje w usta.
-
Okey, zaraz będę gotowa. - Wchodzę do pokoju. Idę do szafki i
wyciągam z niej ubrania. Kiedy to robię idę do toalety, bo muszę
szybko się ogarnąć.
Oczami
Naruto;
Wychodzę
właśnie z toalety w pełni odświeżony. Cholernie się stresuję,
bo nie wiem jak Sakura zareaguje na tą całą niespodziankę. W
sumie planowałem ją od dawna, może to i lepiej, że jest to w ten
dzień? Okropnie cieszę się z tego, że zostanę następnym Hokage.
Przecież marzyłem o tym od kiedy pamiętam. Zerkam na zdjęcie
stojące na biurku, na którym pozuje moja mama wraz z ojcem.
Uśmiecham się i wychodzę z pokoju. Idę prosto i siadam na kanapę
w sypialni Sakury. Zakładam ręce za głowę i staram się odprężyć.
Po upłynięciu pięciu minut widzę moją piękną dziewczynę. Ma
na sobie krótkie spodenki i bluzeczkę na ramiączka.
-
Idziemy? - Pytam.
-
Jasne. - Uśmiecha się do mnie.
- Weź
ze sobą może jakąś bluzę, bo może być ci później zimno. -
Uprzedzam.
-
Spoko, mam jakąś na dole. - Wstaję i chwytam dłoń różowo
włosej. Powoli schodzimy na dół. Docieramy na korytarz, a ja
podaję Sakurze bluzę. Biorę również jakąś dla siebie.
- Do
zobaczenia! - Krzyczymy w tym samym czasie. Spoglądamy na siebie i
na nasze usta wkrada się uśmieszek.
- Pa!
- Słyszymy Mebuki.
- Nie
wracajcie zbyt późno! - Tym razem odzywa się mój tata. Spoglądam
na zegarek. Jest już prawie dwudziesta. Otwieram drzwi i puszczam
przodem zielonooką. Kiedy się z nią równam, chwytam jej dłoń i
zaczynamy iść do celu.
-
Powiesz mi w końcu, gdzie mnie zabierasz? - Pyta po dłuższej
chwili ciszy.
- To
ma być niespodzianka.
-
Ostatnio jesteś jakiś tajemniczy. - Mówi patrząc przed siebie.
- To
źle?
- Tak
i nie. Zależy jak na to spojrzeć.
- No
dobrze, ale nie lubisz, kiedy taki jestem? - Ponawiam pytanie z
uśmiechem.
-
Czasem lubię czasem nie. Patrząc na ten twój uśmieszek to sądzę,
że to coś dobrego, ale pewna nie jestem. Nie potrafię stwierdzić,
kiedy odbije ci coś naprawdę głupiego. - Wzdycha, a ja się
śmieję.
-
Skarbie, zapewniam cię, że to coś zupełnie pozytywnego. Jesteśmy
prawie na miejscu.
- Mam
taką nadzieję mój lisku.
-
Lubię jak tak do mnie mówisz.
- Bo?
- Bo
czuję wtedy, że akceptujesz mnie całego razem z moim przyjacielem.
-
Twój przyjaciel jest czasem bardzo słodki, więc nie mam powodów
go nie lubić skarbie. - Śmieje się.
-
Dobrze, że tak sądzisz, ale on nie lubi być nazywanym słodkim. -
Uśmiecham się.
-
Zapewniam cię, że ja mogę tak go nazywać. - Chichocze.
-
Huh? Skąd ta pewność? - Pytam.
- Oh
kochanie, to nasza słodka tajemnica. Dałam słowo, że nic ci nie
powiem.
-
Niech zgadnę. Rozmawiał z tobą, tylko kiedy? - Pytam z udawanym
zdziwieniem.
- I
to nie raz! - Śmieje się.
- Że
co proszę?
- No
dobrze, może mnie nie zabije. - Wzdycha. - Kilka razy przejął nad
tobą kontrolę jak spałeś, żeby ze mną pogawędzić.
- A
to drań. Tylko, że rozczaruję was, bo zrobił to za moją zgodą.
- Śmieję się.
- Jak
to?
- No
tak. Poczułem, że chce z tobą porozmawiać, więc mu na to
pozwoliłem. Zresztą, chciałem, żebyście poznali się prawie
osobiście.
-
Jest bardzo miły odkąd się z tobą zaprzyjaźnił.
-
Wiem. - Dochodzimy prawie do celu. Jesteśmy w parku, więc to tuż
tuż. Ciągnę dziewczynę w stronę krzewów i drzew.
-
Skarbie, gdzie idziemy?
-
Musimy przejść przez te krzewy. - Uśmiecham się i odchylam dłońmi
gałęzie, aby dziewczyna mogła spokojnie przejść. Kiedy jest już
na drugiej stronie podążam za nią.
- To,
gdzie dalej? - Pyta. Ponownie chwytam ją za dłoń i prowadzę w
głąb drzew. W pewnym momencie wchodzę za nią i zakrywam dłońmi
jej oczy.
-
Niestety muszę to zrobić. - Mówię.
-
Wcale nie musisz.
- No
dobrze, ale chcę. - Śmieję się. Powoli prowadzę dziewczynę,
uważając, żeby nic sobie nie zrobiła.
-
Teraz podnieś nogę, bo jest tu kawałek gałęzi. - Mówię, gdy
jesteśmy prawie u celu.
-
Daleko jeszcze? - Pyta trochę podirytowana.
-
Nie. Jesteśmy właśnie na miejscu. - Powoli zabieram dłonie z oczu
Sakury i modlę się, żeby jej się spodobało. Znajdujemy się nad
małą rzeczką, gdzie obok rozłożyłem kocyk i zrobiłem mini
piknik.
-
Jejku, jak tu cudownie. - Dziewczyna powoli odwraca się w moją
stronę. - Jesteś słodki Naruto. - Dostaję długiego całusa w
usta i aż się uśmiecham.
- To
co, siadamy? - Pytam dalej zestresowany, choć może w moim głosie
tego nie słychać.
-
Jasne. - Znów ciągnę Sakurę za dłoń. Siadamy na kocyk bardzo
blisko siebie. Sięgam za siebie i z koszyka wyciągam dwie lampki do
wina i wino oczywiście. Jedne naczynie podaję dziewczynie po czym
wypełniam je czerwonym płynem.
- Za
nas kochanie. - Uśmiecham się wypowiadając te słowa.
- Za
nas skarbie. - Upijamy wino i odstawiamy na bok lampki. Drugi raz
sięgam za siebie i podaję dziewczynie przygotowaną na talerzu
potrawę, czyli ryż i rybę.
-
Jejku, dobrze się przygotowałeś, kiedy to zrobiłeś? - Pyta
biorąc pierwszy kęs.
- Tak
naprawdę to planowałem to od dawna, tylko tak jakoś wyszło, że
dzisiejszy dzień jest szczególniejszy od innych. - Śmieję się.
-
Chodzi ci o tę propozycję?
- Tak
i nie tylko. - Wzdycham.
- O
co jeszcze? - Uśmiecham się nerwowo. Albo teraz, albo nigdy.
- Jak
wiesz skarbie, jesteśmy po dość burzliwym związku, a ja wciąż
nie widzę życia poza tobą.
- Co
próbujesz powiedzieć? - Pyta zdezorientowana...
******
Wiatjcie Kochani po tak dłuuugiej przerwie. Już znudziło nam się wypoczywanie, więc postanowiłyśmy coś w końcu napisać ;) Jak widzicie zbliżamy się do końca tego cholernie dłuuugiego One-Shota, choć wcale się tak nie powinien nazywać, ale cóż :D Totalnie nie mamy pojęcia jak nam to wyszło, ale mamy nadzieję, że się wypowiecie na ten temat. Uhhh, żebyśmy chociaż nie wyszły z wprawy, bo się załamiemy...No, ale liczymy na pozytywne, jak i negatywne komentarze, które oczywiście mogą się zdarzyć ;) Jesteśmy przygotowane na wszystko. No cóż, nie przeciągając pozdrawiamy i życzymy udanych wakacji. Do następnego! Patty i Paula.
Yaaaaaay!! W końcu! Trochę mnie denerwowała Sakura, ale na końcu woah! odmieniło się <3 Mój kochany Naruto, chociaż lubiłam jak całował ją tak z nienacka xdrozdział świetny i szkoda że to już prawie koniec. Szykują się oświadczyyyny ? Piszcie szybko laski i odpoczywajcie jak najwięcej :*
OdpowiedzUsuńNie pamiętam czy komentowałem czy nie ale wiem, że wczoraj przeczytałem rozdział. XD
OdpowiedzUsuńCo na początek? Super, że Sakura i Naruto w końcu są razem (NARESZCIE!)
Czyżby Naruto miał się oświadczyć Sakurze? Na to wygląda.
Szkoda ale jednocześnie się cieszę, że ten dość dłuuugi one-shot się kończy.
Życzę weny i pozdrawiam!
Komentowanie przez telefon jest strasznie upierdliwe... Więc się nie rozpisuje :( Notka bardzo dobra fajny zwrot akcji z tym chwilowym odejściem naruto :) pozdrowienia z polskich tatr :D rysy czekają :
OdpowiedzUsuńNowy
Fajnie, wakacje w górach :) Również pozdrawiamy i życzymy udanej wycieczki :D
UsuńUdanej! :D
UsuńP.S. Też lubię góry XDD
W końcu jednak udało się Naruto przekonać do siebie Sakure, już myślałem że nie prędko to się wydarzy... tym bardziej udało im się przekonać rodziców do ich zwiazku.
OdpowiedzUsuńA teraz prawdopodobnie szykują się oświadczyny hehe. Szkoda że zbliżamy się do końca tego one-shota.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next
Jak mogłaś urwać w takim momencie ty...(niewiem jak cię nazwać xD, mam!)...brukselko ^0^
OdpowiedzUsuńTylko nie brukselko xd
UsuńSwietny one-shot dlaczego w takim momecie przerwałyscie, teraz znów będe czekac z niecierpliwością. Pozdrawiam i życze weny
OdpowiedzUsuńKachol99
kiedy notka?
OdpowiedzUsuńWybaczcie, ale nie dałyśmy rady wstawić nowego rozdziału, bo miałyśmy dużo obowiązków :/ W tym momencie panuje u nas remont, więc trzeba co nieco pomóc. Jak dokończymy rozdziały to na pewno coś wstawimy. Pozdrawiamy.
UsuńBoski rozdział :3 !!!! Macie dar od boga takiego pisanie :D
OdpowiedzUsuńNo Naruto nareszcie pozbył się zazdrosnej panienki. Szkoda tylko, że nie opisałyście sceny jak nasz blondas roztaje się z Ayako to musiała być bardzo zabawna scena. Z niecierpliwością czekam na kolejną część one- shoota.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj
Kiedy nocia :3 ?!!
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie w tym tygodniu :)
UsuńHa! Naruto i Sakura!! Fanfary!! Heh sorki za dłuższą nieobecność ale miałam zastój w czytaniu i komentowaniu :P Jak mogłyście przerwać w takim momencie nooooo ;P Czekam na next :D
OdpowiedzUsuń