piątek, 29 maja 2015

One-Shot cz. XIII

- Tak. Po drugie, Tsunade-sama zaczęła szukać zastępcy na swoje stanowisko i ponoć ma trzech kandydatów.
- Kto to jest? - Dopytuję...


- No właśnie, w tym jest problem. Nikomu nie chce powiedzieć o kim myśli. - Wtrąca mój ojciec.
- Po trzecie, wyremontowali Akademię i szukają dobrych nauczycieli. - Kobieta się uśmiecha. - A, no i czwarta sprawa, ale tym razem nie za wesoła. Ten szczur Kabuto grozi, że zniszczy Konoche, ale ile w tym prawdy? Nikt nie wie.
- Zapomniałaś dodać, że przejął komórki Orochimaru. - Wtrąca Sakura wchodząc do salonu. Ma na sobie krótkie spodenki i koszulkę na ramiączka odkrywającą kawałek jej brzucha. Jej włosy są mokre, więc wnioskuję, że dopiero co się kąpała. Ona naprawdę jest piękna i marnuje się, bo nie chce mieć chłopaka. Cóż za pech. Przyglądam się jeszcze raz Sakurze, zdecydowanie mogę stwierdzić, że jest seksowna.
- Oh córeczko, widzę, że idziesz spać?
- Tak, przyszłam tylko po wodę. - Uśmiecha się do Mebuki i znika w kuchni.
- Jak rano jutro wstajesz? O szóstej? - Pyta kobieta.
- Nie, tym razem wzięłam zmianę o ósmej! - Krzyczy z kuchni.
- Zdecydowanie ta dziewczyna za dużo pracuje. - Szepcze mój ojciec.
- Nic na to kochanie nie poradzę. Wiesz jaka jest zawzięta.
- Racja, jestem zawzięta, ale robię coś co daje mi satysfakcję. - Różowo włosa wchodzi do salonu z butelką wody. Uśmiecha się do naszych rodziców i pokazuje im język.
- Ale my...
- Tak, wiem. Martwicie się i tak dalej, ale zrozumcie, ludzie sami się nie uratują. A ja kocham im pomagać. - Wcina się w zdanie Mebuki.
- A właśnie, co z tą dziewczyną? - Pyta Minato.
- Z tą co przyszła na oddział dwa dni temu? - Pyta Mebuki.
- Tak. Słyszałem, że miała małe szanse na przeżycie.
- Pozwólcie, że wam odpowiem. Dziewczyna czuje się doskonale. Musiałam tylko użyć całkiem innej techniki, ale się udało. Czasem ryzyko popłaca. - Uśmiecha się.
- Cieszę się, że mam tak zdolną córkę. - Mówi Mebuki. Mimo wszystko tęskniłem za tymi wszystkimi rozmowami. Nie włączam się do dyskusji, bo lubię ich słuchać.
- Bez przesady mamo. - Upija łyk chłodnego picia. Kiedy zakręca butelkę spogląda na moją dziewczynę. - Trafisz potem do mojego pokoju? Przygotowałam ci już łóżko. - Uśmiecha się.
- Tak, jasne. A jak nie to przecież Nauto mi pokaże. - Odzywa się Ayako.
- Spoko. W takim razie dobranoc wszystkim. - Mówi Sakura. Podchodzi do Mebuki i cmoka ją w policzek. To słodkie, że ciągle to robi. Jestem mile zaskoczony, kiedy widzę, że podchodzi do mojego ojca i żegna się z nim w ten sam sposób.
- Kochanie, masz wory pod oczami. Weź sobie wolne. - Mówi zmartwiona kobieta. Sakura przewraca oczami.
- Spokojnie mamo. Wezmę wolne dopiero wtedy, kiedy uznam, że jestem naprawdę zmęczona. - Mówi i wychodzi z salonu.
- Co z nią jest? - Pytam w końcu, kiedy upewniam się, że już mnie nie usłyszy.
- Ahh, sami nie wiemy. - Mówi mój ojciec i wzdychają oboje.
- Jedynymi osobami, które mogą coś wiedzieć są Ino i Saki. - Dodaje Mebuki.
- Ayako, przejdziesz się ze mną jutro do klubu? - Pytam dziewczyny.
- Dopiero wróciłeś, a już chcesz tam iść? - Dopytuje piwnooka.
- Tak, muszę sprawdzić co się tam dzieje i pogadać z kumplem.
- Nie no dobra, jak chcesz. - Zaczyna bawić się moimi włosami.
- Będziecie mieli coś przeciwko jeśli pójdziemy do mnie? - Pytam.
- Nie, ale śpicie oddzielnie. - Ostrzega mój ojciec.
- Jasna sprawa. - Mówię i wstaję. Chwytam za dłoń dziewczynę i ciągnę ją do korytarza, gdzie zaraz wchodzimy na schody. Kiedy znajdujemy się na górze prowadzę ją prosto do swojego pokoju. Zapalam światło i przymykam za sobą drzwi. Zanim jednak to robię zauważam, że drzwi Sakury są uchylone. Widzę, że siedzi na łóżku i wtula się w poduszkę. W jednej ręce trzyma telefon i coś na nim robi. Jej zachowanie mnie niepokoi.
- To co robimy? - Pyta stojąca przy mnie Ayako. Odwracam się do niej przodem. Nie zdążam nic powiedzieć, bo dziewczyna zatyka mi usta namiętnym pocałunkiem. Korzysta z okazji, że moje usta są przez chwilę rozchylone i wdziera się do nich językiem. Powoli przemieszcza dłonie z mojego torsu na szyję, a z niej na głowę, gdzie bawi się moimi włosami. Kładę ręce na talię dziewczyny i powoli zmierzam z nią na kanapę. Ayako odwraca się ze mną i lekko popycha mnie na kanapę. Z uśmiechem na ustach siada na moich kolanach i zaczyna całować każdy zakątek mojej odsłoniętej skóry. Kątem oka przez szczelinę zauważam, że Sakura wstaje z kanapy i ze zmartwioną miną zamyka drzwi od swojego pokoju. Coś ją gryzie. Staram się nie zwracać na to większej uwagi. Chwytam Ayako za biodra i powoli kładę ją na kanapę. Zaczynam muskać wargami jej rozgrzaną szyję. Co rusz schodzę coraz niżej. Docieram do zagłębienia jej biustu. Kiedy się nudzę powracam do słodkich ust brązowo włosej. Usadawiam dłoń na jej ramieniu i powoli przesuwam ją wzdłuż linii ciała piwnookiej.
- Naruto! - Słyszymy głos mojego ojca. Z wielką niechęcią przerywam pocałunek.
- Co jest?! - Krzyczę patrząc na Ayako.
- Wychodzę teraz do Tsuande-sama, przekazać jej, że wracasz już do drużyny siódmej?! - Zawieszam się przez chwilę i czuję jak moje kąciki ust lekko wznoszą się ku górze.
- Będę wdzięczny! - Odpowiadam twierdząco.
- Wiedziałem! Chciałem się tylko upewnić! - Słyszę śmiech mojego ojca. Czuję na sobie dotyk brązowo włosej.
- Chodź, lepiej odprowadzę cię do pokoju obok. - Uśmiecham się.

Oczami Sakury;
Leżę sobie przy zgaszonym świetle od dobrej godziny. Nie mogę zasnąć ani przestać myśleć. Jak ja bym chciała się totalnie wyłączyć. Jakieś kilka minut temu musiałam zamknąć drzwi, bo nie mogłam wytrzymać oglądając ten niemiły dla mnie obrazek. Mimo tego, że jestem zamknięta w czterech ścianach, nadal słyszę to, czego nie powinnam. Przy tych odgłosach moje serce przyspiesza i czuję się taka bezradna. Ta cała sytuacja powoli zatruwa moje życie. Mam dziwne myśli i nie mogę skupić się na niczym.
- Znasz jakieś miejsce, gdzie nikt nam już nie przeszkodzi? - Słyszę ich szepty. Znajdują się za drzwiami.
- Hmm, w sumie jedno takie mam.
- No to na co my czekamy? Naruto, pragnę cię jak nigdy dotąd. - Jestem przestraszona. Jeśli on mówi o miejscu, o którym myślę, to chyba się załamię.
- Skarbie, ja też cię pragnę, ale nie możemy tego zrobić pod tym dachem. - Śmieje się.
- To gdzie chcesz mnie jutro zabrać?
- Skoro o tym mówimy to...mam swój własny dom.
- Żartujesz?!
- Ciszej! - Karci ją chłopak.
- Przepraszam. Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?
- Zapomniałem. Chciałbym ci pokazać też pomieszczenie, które jest tam dla mnie najważniejsze. - Teraz naprawdę tracę resztki mojej wiary. Tym jednym zdaniem moje myśli stają się jedynie głupim złudzeniem. Naruto już nic do mnie nie czuje. Skoro zdecydował się, że powie jej o domu i jego tajemnym pomieszczeniu to naprawdę musi mu na niej ogromnie zależeć. Haruno Sakura zostaje pokonana, a jej dusza i serce roztrzaskane są na miliony kawałeczków. Równie dobrze mogłabym się zabić, bo i tak dla siebie już nie istnieje. Wiem, że ponownie się nie zakocham, będę skazana na samotność i okropne cierpienie. Jestem załamana, nic innego mi nie pozostaje jak strzelić sobie w łeb. Przecieram dłońmi twarz, jestem cholernie zła, ale na kogo? Na niego? A może na siebie?
- No to jesteśmy umówieni na wieczór kotku.
- Dobranoc królewno. - Pamiętam jak zwracał się tak tylko do mnie. Cholera! Muszę zerwać z przeszłością, teraz jest ona nic nie warta. Słyszę jak drzwi od mojego pokoju się otwierają. Szybko zamykam oczy, żeby nie było, że jeszcze nie śpię. Słyszę jak dziewczyna wchodzi do pokoju i powoli posuwa się na przód. Do moich uszu dociera odgłos odkrywanej kołdry, a zaraz potem skrzeczenie łóżka. Po chwili nic już nie słyszę, oprócz jej oddechu. Domyślam się, że teraz jest bardzo podekscytowana. Próbuję się wyciszyć i po kilku nieudanych próbach, nareszcie mi się to udaje.

***

Wybudzam się właśnie z błogiego snu. Mimo moich ostatnich przeżyć całkiem nieźle spałam. Otwieram zaspane oczy i spoglądam na zegarek stojący na komodzie. Wskazuje godzinę siódmą dziesięć. Nie wiem dlaczego, ale nie muszę nastawiać budzika, żeby się obudzić, po prostu robię to samoczynnie. Spoglądam w bok i widzę śpiącą Ayako. Powoli podnoszę się z łóżka, przecieram dłońmi twarz i staję na podłogę. Od razu ścielę swoje łóżko, kiedy z tym kończę podchodzę do szafy i wyjmuję z niej jeansowe szorty oraz krótką białą koszulkę z głębokim wcięciem. Oczywiście nie zapominam również o bieliźnie. Kiedy mam już wszystko w dłoni udaję się do toalety i biorę szybki, orzeźwiający prysznic. Ubieram się i podchodzę do umywalki, przy której myję zęby. Na odchodne poprawiam włosy, pryskam się perfumami i wychodzę z toalety. Powoli i cicho zmierzam do drzwi i opuszczam swój pokój. Zanim zdążam podnieść wzrok w górę zderzam się z kimś w wyniku czego opieram się głową o tors tej osoby.
- Hej, nic ci nie jest? - Cholera! Jak poparzona odskakuję nieco w tył i zadzieram lekko głowę w górę.
- Hej Naruto. Nie, nic mi nie jest. Przepraszam, że na ciebie wpadłam. - Próbuję się uśmiechnąć, ale chyba nie wychodzi wnioskując po jego minie.
- Sakura, co się z tobą dzieje? - Pyta tym swoim opiekuńczym głosem. Dlaczego udajesz, że się martwisz? Przez to jest mi jeszcze trudniej.
- Nic. - Odpowiadam krótko.
- Jak to nic? Rzucasz się w wir pracy. Dosłownie.
- Po prostu...zresztą, nieważne. Nie przejmuj się mną, masz dużo lepszych spraw na głowie. - Uśmiecham się i mijam chłopaka.
- To nie prawda, zawsze znajdę dla ciebie czas. - Mówi za mną.
- Nieważne Naruto, naprawdę. - Odpowiadam. - Zajmij się przyjemniejszymi sprawami, mam na myśli twoją dziewczynę, a mnie... po prostu zostaw w spokoju. - Mówię i szybko schodzę na dół. Czuję ten dobrze znajomy zapach, który ciągnie mnie do jadalni.
- Witaj kochanie. Zrobiłam ci śniadanie. - Wita mnie w progu z patelnią w dłoni mama.
- Naleśniki. - Mówię krótko z uśmiechem. - Zawsze wiesz jak poprawić mi humor.
- W końcu od tego masz matkę co nie? - Obejmuję ją i siadam do stołu. Powoli pochłaniam całe śniadanie. Patrzę na zegarek, siódma trzydzieści dziewięć. Słyszę dzwonek do drzwi i od razu zrywam się z miejsca.
- Otworzę, to pewnie po mnie. - Idę do korytarza i natychmiastowo otwieram drzwi. Uśmiecham się na widok blondynki.
- Ino, jak dobrze, że jesteś.
- Aż tak źle kochana? - Pyta z wyraźną troską malowaną na twarzy.
- Bardzo. - Przypominam sobie wczorajszy dzień i od razu do moich oczu napływają łzy.
- Hej, kochana. Nie płacz tu tylko, bo tego to ja już nie wytrzymam i obie będziemy ryczeć jak bobry. - Mimowolnie się uśmiecham. Nagle Ino przenosi wzrok za mnie. Powolutku się odwracam i dostrzegam naszą szczęśliwą parę trzymającą się za rączki.
- O, hej mała. - Mówi entuzjastycznie Naruto.
- Hej przystojniaczku. Witaj Ayako.
- Miło cię widzieć Ino. - Odpowiada dziewczyna. Spogląda na mnie i szeroko się uśmiecha. - Ciebie też Sakura. - Wysilam się tylko na sztuczny uśmiech.
- Wybaczcie, ale już pójdziemy. Mamy jeszcze zajść po Saki. - Ratuje mnie z opresji przyjaciółka. Chwyta za dłoń i ciągnie w swoją stronę.
- Do zobaczenia mamo! - Zdążam krzyknąć. Dziewczyna zamyka mi drzwi przed nosem i zaciąga jak najdalej od domu.
- No to słucham.
- Mogę opowiedzieć przy Saki? Nie wiem, czy dam radę zrobić to dwa razy. - Wzdycham.
- Spoczko i tak już do niej dochodzimy.
- Że co? - Pytam zdezorientowana.
- Spójrz przed siebie. - Zauważam rozpromienioną i machającą do mnie Saki.
- Jak wczoraj od ciebie wracałam to zajrzałam do niej i przedstawiłam całą sytuację. Powiedziała, że będzie tu na nas czekać. - Podchodzimy do różowo włosej dziewczyny, a ona od razu rzuca mi się na szyję.
- Zabiję gnoja. - Mówi na samo dzień dobry, a ja się uśmiecham.
- Bez przesady, każdy może się zakochać nie? - Mówię.
- Tak, ale on miał być tylko i wyłącznie z tobą. - Mówi Saki.
- Nie wszystko układa się po naszej myśli. - Zaczynamy iść w stronę szpitala.
- No? Czekam na relacje. - Odzywa się Ino.
- Ugh. Wczoraj wieczorem było jeszcze gorzej.
- Wiemy, dlatego robimy sobie mały trójkącik na kilka dni. Już się cieszę. - Tryska energią Saki.
- Emm, przepraszam, że co? - Pytam zdezorientowana.
- Przychodzimy do ciebie na nocki, ale zmartwię cię, bo dopiero jutro. - Oznajmia Ino. - A teraz gadaj.
- Dziewczyny, odechciało mi się żyć. - Stwierdzam. - On powiedział jej o swoich najważniejszych sekretach, które zdradził tylko mnie.
- Ty nasz biedaczku. - Obie odzywają się w tym samym czasie.
- A najgorsze jest to, że...on... chyba chce się z nią dziś... - przełykam ślinę - przespać.
- Że co?! - Obie wykrzykują w tym samym czasie.
- Oj nie! Nie pozwolimy na to. - Mówi stanowczo Saki.
- Musimy coś wykombinować. - Potwierdza Ino.
- Nic nie da się zrobić. Naruto naprawdę ją kocha, a ja nie chcę się wtrącać.
- Kochana, ty pierwsza byłaś jego i pozostaniesz na wieki. Już my się o to postaramy. Ty jedyne co musisz zrobić to użyć swojego nowego kobiecego seksapilu. - Mówi Ino.
- Tak, wszystkie wiemy, że każdy chciałby cię mieć. - Mruga do mnie Saki.
- Tylko nie ten, który naprawdę mnie interesuje. - Wzdycham.
- Rozkochaj go w sobie na nowo. Przypomnij mu, dlaczego zakochał się akurat w tobie. - Radzi mi Ino.
- Żeby to było takie proste.
- To jest proste! - Krzyczy Saki.
- Naprawdę, nie wiem co ja bym bez was zrobiła dziewczyny. - Uśmiecham się do nich.

Oczami Naruto;
- To co, wchodzimy? - Pytam dla upewnienia przed klubem.
- Jasne lisku. Prowadź. - Otwieram wielkie drzwi i wchodzę do środka trzymając za dłoń Ayako. Jak zawsze przy wejściu wita mnie znajoma twarz.
- Naruto? To naprawdę ty! - Krzyczy i przybija mi piątkę.
- Tak, siema Arata. - Uśmiecham się. - Jak tam klub?
- Fenomenalnie stary! Mamy dużo więcej klientów. To dzięki Sakurze, przyciąga do klubu więcej mężczyzn niż jestem w stanie policzyć. - Jestem zaskoczony tym, co mi powiedział. Spogląda na moją dziewczynę i na mnie. - A to kto?
- Moja dziewczyna Ayako.
- Miło Panią poznać. - Wita się.
- Pana też. - Brązowo włosa uśmiech się przyjaźnie.
- A kogo to moje piękne oczy widzą?! - Słyszę głos tego skurczybyka. Odwracam się i na schodach widzę Taro.
- Mój nowy wspólnik! - Uśmiecham się szeroko. Powoli idziemy w jego kierunku.
- Wow, ostatnio jak tu wchodziłeś widziałem cię z inną pięknością. - Mówi, a ja się uśmiecham.
- Tak, poznaj moją dziewczynę Ayako. Ayako to Taro, mój przyjaciel.
- Miło poznać. - Mówi brązowo włosa.
- Mnie również. - Odpowiada brązowooki.
- Jak tam leci? - Pytam.
- Uhuhu dużo by opowiadać. Przez ciebie musiałem pocieszać biedną Sakurę. - Posyłam mu groźne spojrzenie, ale on chyba nic z tego sobie nie robi.
- Nie patrz tak głupku. Całe szczęście, że udało nam się odbudować nasze relacje. - Wzdycha.
- Czekaj, to ty jesteś tym jednym z dwóch, który ją zranił? - Zabiera głos moja dziewczyna.
- Tak i bardzo żałuję. - Przyznaje się Taro. Swoją drogą to bardzo dziwne. - Tak Naruto. Ta cwana bestia podrasowała mój charakterek. Nie dziw się, przecież wiesz, że ta dziewczyna to anioł. - Śmieje się. - Ahh i to jeszcze jaki piękny anioł. Widziałeś ją?
- Yhym.
- I co? Jeszcze bardziej wypiękniała, prawda?
- Tak, masz rację. - Odpowiadam beznamiętnie. Do czego on dąży?
- Czekajcie, bo się pogubiłam. Dalej mówicie o Sakurze?
- Tak. - Odpowiada mój przyjaciel. - O cholercia. Nie powiedziałeś jej? - No pięknie! Wiem, dlaczego on to robi. No dobrze, należy mi się.
- Nie powiedziałeś o czym? - Pyta nieco zdenerwowana Ayako.
- O tym, że oni ze sobą byli. - Cholera! To teraz będzie totalnie przechlapane. Musiałeś Taro? Wielkie dzięki stary. Piwnooka chichocze.
- Czekaj, że niby Naruto i Sakura?
- No tak. Przecież nie są rodzeństwem, wolno im było. - Mówi spokojnie Taro.
- Taa, zapomniałem ci powiedzieć. - Drapię się w tył głowy i posyłam chłopakowi zabójcze spojrzenie, a on się tylko głupkowato uśmiecha.
- Nie no spokojnie. Tylko trochę się zdziwiłam.
- Ale to było dawno. - Tłumaczę się mimo wszystko.
- Naruto, przecież mówię, że wszystko gra. - Odpowiada.
- Okey, nie denerwuj się. - Mówię spokojnie i chcę ją pocałować, ale nadstawia mi tylko policzek. Jest wściekła, wiem to.
- Naruto, możemy pogadać w cztery oczy? - Pyta z uśmiechem Taro.
- Ta, chodźmy gdzieś. Kochanie, zaczekasz tu? - Zwracam się do dziewczyny.
- Tak, jasne. Posiedzę przy barze. - Piwnooka odchodzi ode mnie i zostajemy sami.
- Chodź do twojego gabinetu. - Mówi Taro. Powoli za nim idę, kiedy jesteśmy w korytarzu zabieram głos.
- Musiałeś to zrobić stary? Wiesz co ja teraz będę miał? - Chłopak idzie przede mną. Śmieje się.
- Domyślam się, ale przyznaj, że sam jesteś sobie winny głąbie. Nawet nie wiesz jak ona cierpiała, przykro było na nią patrzeć. - Kręci głową z dezaprobatą.
- Tak, przyznaję. Ale nadal uważam, że mogłeś ukarać mnie w inny sposób. Przecież teraz w domu będzie panowała dziwna atmosfera. - Mówię, kiedy stajemy. Ostatnie zdanie ignoruję. Otwieram drzwi i wchodzimy do środka. Nic się tu nie zmieniło od mojej poprzedniej wizyty. Wchodzę głębiej i siadam za biurkiem.
- Tak lekko odbiegając od tematu. Sakura jest milion razy ładniejsza, mądrzejsza i seksowniejsza od tej twojej, jak tam jej? Ah! Ayako. - Uśmiecha się złośliwie. Przez niego i na moich ustach pojawia się lekki uśmiech. - Dziwne imię. - Mruczy pod nosem.
- Ważne, że ją kocham. - Mówię spokojnie.
- Oh serio? Stary, naprawdę mi to powiedziałeś? A no nie wiem... nie wydaje ci się, że próbujesz to sobie wmówić?
- Pogięło cię? Taro, co ty próbujesz mi wcisnąć? - Pytam podejrzliwie mrużąc na niego oczy.
- Stary, po prostu nie wiem, ba! Nawet tego nie pojmuję jak można odkochać się w takiej lasce jak Sakura. Ona jest ideałem kobiety, nie dość, że bardzo gorąca to jeszcze mądrzejsza od połowy ludzi na tej ziemi. Takiej to tylko ze świecą szukać.
- Skoro tak twierdzisz to dlaczego z nią nie jesteś? - Pytam poważnie. Taro zaczyna działać mi na nerwy.
- Chłopie, myślisz, że nie próbowałem? Wybacz stary za szczerość, ale chciałem skorzystać z okazji jak cię nie było, ale się nie udało. Sakura jest za bardzo wpatrzona w ciebie.
- Jak to, jest wpatrzona we mnie? - Pytam z nieukrywaną ciekawością. Nasza rozmowa staje się coraz to bardziej interesująca.
- Powiedziałem jest? Sorka, była. Teraz nie wiem jak z nią jest. - Mówi niewzruszony.
- Nie umawiała się z nikim pod moją nieobecność? - Pytam zdziwiony.
- Szczerze to nie. Zważając na tą cudowną kobietę każdy chłopak chciałby z nią być, ale ona niestety wszystkich odrzucała. Stary, widziałeś jak ona kwitnie? Jeszcze te jej cudowne ciało.
- Hej, zważaj na słowa. Co jak co, ale to moja rodzina. A zresztą czemu ty ją tak zachwalasz? O co ci chodzi Taro? Bądź szczery.
- No dobrze, skoro mam być szczery to powiem ci co myślę. Zostawiłeś tą biedną dziewczynę na pastwę losu. Najpierw ją w sobie rozkochałeś, potem mi ją odbiłeś, a na koniec po czułych słówkach i tak dalej zostawiłeś ją jak jakąś starą bezużyteczną zabawkę. Stary coś ty zrobił? Zmarnowałeś jej tylko życie, wątpię, że po tych wszystkich przeżyciach zechce się jeszcze z kimś związać.
- Po pierwsze, to nie ja z nią zerwałem. No dobrze, może o tym wspomniałem, ale to ona powiedziała, że ze mną zrywa. To Sakura podjęła taką, a nie inną decyzję. Po drugie, dlaczego cholera, ma niby nie chcieć się z kimś związać? Odbiło ci Taro?
- A pomyślałeś o tym, że ona może wciąż cię kocha? - Chyba Taro otworzył mi oczy. Może tego nie zauważyłem? Może ona wcale nie przestała mnie kochać i dlatego tak dziwnie się zachowuje? Tak czy tak muszę z nią porozmawiać. Musimy wyjaśnić sobie parę spraw. Wydaje mi się, że z mojej strony już wszystko skończone, ale nie jestem pewny co z Sakurą.
- Ale ja...ja już jej nie kocham Taro. Zakochałem się w Ayako i nic tego nie zmieni. Gdybym miał wybrać między przeszłością, a teraźniejszością, zdecydowanie wybrałbym to drugie.
- Tak ci się tylko wydaje Naruto. Poczekaj aż poznasz nową, ulepszoną wersję Haruno Sakury. - Chłopak z uśmiechem wstaje z fotela i odwraca się zmierzając w kierunku drzwi.
- Czekaj! Co masz na myśli? - Pytam, kiedy brązowooki chwyta za klamkę. Odwraca się w moją stronę, a ja dostrzegam ten jego chytry uśmieszek.
- Niedługo sam się przekonasz. Sakura nie tylko wydoroślała, ale też zmieniła nastawienie do życia. Po twojej minie mogę wywnioskować, że dziewczyny nie powiedziały ci o wszystkim. - Śmieje się.
- To znaczy? - Taro bardzo mnie zainteresował.
- Okey, nie powinienem, ale ci powiem. Pewnie Ino nie powstrzymała się i powiedziała ci o chłopaku zajączku, zgadłem? - Kiwam twierdząco głową. - Wyobraź sobie, że Sakura umówiła się z tym chłopakiem, ale nie tylko z nim.
- O czym mówisz?
- Chłopie, Haruno Sakura nie jest teraz typem dziewczyny, która przywiązuje się do facetów, ona...jakby to powiedzieć...ma ich na pęczki. Wybiera sobie rozrywkę na dzień, a później, kiedy jej się znudzi po prostu to rzuca.
- Nie wierzę ci. - Mówię poważnie.
- Naruto, to ty się do tego przyczyniłeś. Zraniłeś ją i to okropnie, ale twój powrót do wioski musiał nią nieźle wstrząsnąć i troszkę sprowadzić na ziemię. Dobra, ja spadam stary, trzymaj się. - Śmieje się i wychodzi z gabinetu. Moja samotność nie trwa zbyt długo, ponieważ do pokoju wparowuje Ayako. Nie mogę nic wyczytać z jej twarzy. Dziewczyna podchodzi w moją stronę i siada na fotelu.
- Czy muszę jeszcze o czymś wiedzieć? - Pyta podpierając brodę o dłoń.
- To znaczy? - Pytam wymijająco.
- Cholera Naruto! Przecież ja wczoraj zostawiłam was sam na sam. Bóg jeden wie co tam się działo.
- Ayako, nie przesadzasz zbytnio? Powiedziałem ci, że to było dawno. To był nic nie znaczący szczenięcy wyskok. Nic już nie czuję do Sakury.
- Mam nadzieję, ale czy ona jest tego samego zdania?
- Co sugerujesz?
- Może ona nie wie, że jej nie kochasz? Może będzie chciała cię odzyskać. To cholera sugeruję!
- Kochanie, uspokój się. Jeśli tak ci na tym zależy to powiem ci jedną ważną rzecz. To nie ja z nią zerwałem, tylko ona ze mną. To musi chyba coś znaczyć co?
- Nie chcę cię widzieć z nią sam na sam. Nie godzę się na to.
- Skarbie. - Śmieję się. - Nie lubię czuć się skrępowany. To mnie dusi wiesz? Potrzebuję powietrza. - Mówię i wstaję z fotela. Kieruję się do drzwi i po chwili nimi wychodzę.

Oczami Sakury;
- Żartujecie sobie ze mnie? - Pytam zaskoczona. Siedzimy z dziewczynami w moim gabinecie.
- Nie, no coś ty. - Uśmiecha się szatańsko Saki.
- Musieliśmy coś wymyślić. Jakąś bajeczkę, którą łatwo by łyknął. Co jak co, ale Naruto jest tym samym głupkiem co zawsze. - Śmieje się Ino. - Kochanym, ale głupkiem.
- Dokładnie. - Potwierdza Saki.
- Ale żeby wciągać w to Taro? Odbiło wam wszystkim do reszty. - Mówię zażenowana. Przecież oni wykreowali mnie na najzimniejszą dziewczynę świata.
- Słuchaj kochana. Taro wie co robi i w pewnym stopniu to on zaaranżował. Pewnie teraz karmi go różnymi historyjkami z twojego ''bujnego'' życia. - Wtrąca Saki.
- Dokładnie. Chciałabym zobaczyć minę Ayako, kiedy dowiaduje się, że chodziłaś z naszym blondynkiem. - Mówi Ino.
- Że co?! Zwariowałyście? Teraz to ona nawet nie pozwoli mi się do niego zbliżyć! Wielkie dzięki.
- Kochana, przecież nasz Naruto dusi się, kiedy jest na smyczy. - Śmieją się szatańsko, kiedy Saki to mówi.
- Jakoś nigdy mi tego nie mówił. - Wspominam.
- Sakura przestań się srać. Jedyne co ty musisz odwalić to kokietowanie go i na nowo rozkochanie w sobie. - Mówi Ino.
- Cholera! Ja nawet nie wiem jak się za to zabrać! - Mówię podniesionym głosem nieco sfrustrowana.
- Okey, bądź naturalna. Najlepiej wychodzi ci to wszystko jak zachowujesz się normalnie. - Radzi Saki.
- Co masz na myśli? - Pytam.
- Chodzi o to, że jesteś seksowna nawet bez bajerowania chłopaka. Po prostu jesteś tym typem człowieka. - Uśmiecha się Ino.
- Tylko, że teraz jak już wspomniałam, Ayako nie pozwoli mi się zbliżyć do Naruto. Ona nas nawet samych nie zostawi, więc jak mam to do cholery zrobić?
- Widać, że pierwszy raz chcesz odbić komuś chłopaka. - Wzdycha Ino.
- Taa, trzeba ją nakierować, bo co kobiecina sama zrobi? - Kpi sobie Saki.
- Dzięki, nie ma to jak wyrozumiałość.
- Większą częścią zajmiemy się my. - Mówi Saki.
- Mówiąc my, masz na myśli kogo? - Pytam. Dziewczyny się śmieją.
- No tak, bo my...tak jakby...jak się dowiedziałam, że wrócił Naruto to zwołałam posiedzenie. - Zaczyna Ino. - No i jakby to powiedzieć...Do naszego planu włączył się też Sasuke.
- Pięknie, nie sądzicie, że to jest dziwne? Dlaczego próbujecie mi pomóc, a jednocześnie chcecie pozbawić Naruto jego miłości?
- Bo nie chcemy, żeby był z tą całą Ayako. Ona się dziwnie zachowuje, a po drugie, nie możemy ścierpieć twojego widoku. Sakura, jesteś cieniem samej siebie. Prawie nie śpisz, nie jesz i się zapracowujesz. Poza tym, Naruto od samego początku miał być twój. - Wtrąca Saki.
- No dobrze. Skoro już się tak zorganizowaliście to spróbuję, ale jeśli on nic do mnie nie czuje to darujcie sobie okey?
- Z wielką przykrością to mówię, ale się zgadzamy. - Mówi Ino.
- Yhym. - Mruczy Saki.
- Naprawdę nie wiem, czy to coś zadziała, ale skoro się tak uparliście to nie mam innego wyjścia. Tylko...co jeśli on naprawdę ją kocha, a nas znienawidzi?
- Nic z tych rzeczy! Pozytywne myślenie różowa! Pozytywne! - Krzyczy Saki.

Oczami Naruto;
Siedzę sobie przy barze. Przewietrzyłem się, ale nie mam ochoty wracać do swojego biura, bo jest tam Ayako. Zapewne będzie robiła mi wyrzuty. Cholera, aż się boję co będzie w domu. Spuszczam głowę w dół i zakładam na nią dłonie. Nagle czuję czyjąś dłoń na swoim barku. Nie muszę domyślać się kto to.
- Ochłonęłaś? - Pytam nie podnosząc głowy.
- Tak, przepraszam Naruto. Nie chciałam, żeby tak to wszystko wyszło. Po prostu...boję się, że cię stracę. - Podnoszę głowę i odwracam się w jej stronę. Kładę dłonie na biodra dziewczyny i przysuwam piwnooką jak najbliżej siebie.
- Nie stracisz, mówię ci to milion razy na dzień. Kocham cię Ayako. - Uśmiecham się do niej szeroko.
- Ja ciebie też Naruto. - Nachyla się nade mną i muska wargami moje rozgrzane usta. Przerywam pocałunek.
- Idziemy do mnie? - Pytam z uśmiechem.
- Do ciebie, czy rodziców? - Odpowiada pytaniem na pytanie.
- Do mnie. - Widzę jej zadziorne spojrzenie.
- Jasne, że tak. Prowadź lisku. - Uśmiecham się i chwytam ją za dłoń. Powolnym krokiem zmierzamy do drzwi.

Oczami Taro;
Cholera, jest naprawdę źle. Miałem iść do domu, ale coś mnie tchnęło i schowałem się w ciemnym kącie. Co poradzę na to, że chcę pomóc Sakurze? Cholera, jeśli Naruto prześpi się z tą dziewczyną to popełni największy błąd swojego życia. Widzę jak wychodzą z klubu i kiedy upewniam się, że już ich nie ma krzyczę do Araty.
- Hej stary, mam prośbę. - Mówię szybko zbliżając się do drzwi.
- Co jest?
- Zajmij się klubem, dobra? Wychodzę na jakieś dwie, góra trzy godziny. Zrobisz to dla mnie? - Staję naprzeciw drzwi, które uchylam.
- Spoko, ale biorę więcej za godzinę. - Myślę chwilę, chyba ta sprawa jest tyle warta.
- No dobra ty harpio, niech ci będzie. - Uśmiecham się i wychodzę z klubu. Jeśli nie będę szybki to najgorsze się stanie. Biegiem pędzę do posiadłości Uchiha. Z tego co wiem Sasuke powinien być w domu. Przedzieram się przez tłumy ludzi. Swoją drogą coś ich tu dużo. Docieram na obrzeża wioski i dostrzegam blondyna z tą całą Ayako. Szybko skręcam w boczną alejkę i pędzę wprost przed siebie, jeszcze kawałeczek i będę na miejscu. Z oddali widzę już wejście do dzielnicy. Przyspieszam i za niecałe pięć minut jestem na posiadłości Uchiha. Przypominam sobie, gdzie mieszka kruczowłosy i naprawdę pędzę do niego jak najszybciej potrafię. Kiedy jestem na miejscu przeskakuję na werandę i szybko pukam do drzwi. Jestem cały zgrzany i dyszę jakbym przebiegł jakiś maraton. Nikt do mnie nie wychodzi, ale ponawiam swoją próbę. Kiedy nikt nie wychodzi schodzę z werandy i zaglądam w okna. Po chwili słyszę otwieranie drzwi.
- Sasuke?! - Krzyczę zdyszany.
- Tak, co tu robisz Taro? - Pyta.
- Mamy problem. Naruto idzie z tą panienką do swojego domu.
- No i co w związku z tym? - Pyta.
- Debilu, on będzie z nią sam na sam. Wiesz do czego może dojść, widziałem ją i jest naprawdę chętna. - Ostrzegam.
- Cholera, było mówić wcześniej! - Sasuke w biegu zakłada buty i zamyka dom.
- Przecież mówię cały czas.
- Dobra, nie ma czasu na spory, muszę coś szybko wymyślić. - Oboje biegniemy, bo chcemy jak najszybciej znaleźć się pod domem blondyna.

Oczami Naruto;
- Więc mówisz, że tam spędziłeś większość swojego czasu? - Pyta dziewczyna wychodząc z tajemnej piwnicy.
- Tak. Tam nauczyłem się wielu rzeczy o moim klanie. - Uśmiecham się i wkładam płytkę na swoje miejsce.
- Mam rozumieć, że nikomu o tym ani słowa? - Pyta i całuje mnie w policzek,
- Byłbym wdzięczny.
- Tak poza tym, naprawdę ten dom jest przepiękny. - Ekscytuje się.
- Dziękuję, sam go remontowałem. - Śmieję się.
- No to chyba mam zdolnego chłopaka. - Uśmiecha się i zbliża bardzo blisko. Kładzie dłonie na mój tors i odpina pierwszy guzik od mojej koszuli. Staje na palce i zaczyna pocałunek. Chwytam ją za biodra i podnoszę. Piwnooka oplata nogi wokół mojej talii. Powoli zmierzam do salonu nie przerywając pocałunku. Mijam hol i docieram na miejsce. Powoli odkładam dziewczynę na kanapę. Zaczynam całować ją po szyi i nagle do moich uszu dociera dźwięk dzwonka.
- Nie otwieraj. - Mruczy dziewczyna. Robię o co prosi i powracam z pocałunkami na jej usta. Po chwili znów słyszę denerwujący dzwonek.
- Znudzi się i pójdzie sobie. - Mówi po raz kolejny. Układam dłoń na jej biodrze i powoli schodzę nią coraz to niżej.
- Naruto, otwieraj! Wiem, że tam jesteś młotku! - Słyszę jakiś znany głos. Po wyzwisku domyślam się kto to jest. Przerywam pocałunek.
- Kochanie wybacz, ale muszę otworzyć. - Mówię zniechęcony.
- Spoko, przyzwyczaiłam się już. - Powoli wstaję i odchodzę od dziewczyny. Przemierzam hol i po chwili staję naprzeciw drzwi, które po chwili otwieram. Na powitanie Sasuke popycha mnie za ramiona.
- Ty młotku, jak mogłeś się nie przywitać? - Pyta z wyrzutem, a ja się uśmiecham.
- Ciebie też miło widzieć.
- Miałeś zniknąć, pokonać Akatsuki i wrócić. Ile ci to zajęło? Cienki jesteś Naruto.
- To nie moja wina, że się tak guzdrali. Gdyby to ode mnie zależało wróciłbym dużo wcześniej. - Bronię się.
- Tak i mógłbyś oszczędzić Sakurze cierpienia. - Wzdycha.
- Sama ze mną zerwała, to ona podjęła tą decyzję. Zresztą czemu każdy dziś w kółko mówi mi o Sakurze? Ludzie, dajcie na luz. - Mówię zdenerwowany.
- Wyluzuj stary, po prostu szkoda mi jej wiesz? Chodzi jak cień własnej siebie.
- O czym ty mówisz? Słyszałem coś innego.
- Taro ci powiedział? Cholerny gnojek. - Wzdycha. - Właśnie o to mi chodzi, że Sakura jest cieniem wcześniejszej siebie. Ale nie o tym chciałem. - Uśmiecha się szatańsko. - Dziś wszyscy idziemy do klubu i nie ma, że boli. Dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu, więc dziś jest najlepsza pora.
- Ale chodzi o to, że dziś jestem trochę zajęty. Możemy pójść jutro? - Pytam drapiąc się w tył głowy. Chłopak się śmieje.
- Aha, rozumiem. Czyli kumple stali się nic nie warci? Spoko. - Widzę na twarzy kruczowłosego ten jego grymas. - W takim razie nic tu po mnie, nara. - Mówi i odwraca się na pięcie. Namyślam się. Cholera, Ayako będzie zła, ale to mój przyjaciel.
- Czekaj! - Sasuke odwraca się w moją stronę. - Pójdę z tobą, ale zabierzmy dziewczyny. Nie zostawię Ayako samej.
- Kto to taki? - Pyta zdziwiony. No przecież, nic mu o niej nie mówiłem.
- Moja dziewczyna. To jak, bierzemy dziewczyny?
- Ta, jasne. Czyli za dwadzieścia minut u ciebie w klubie. - Uśmiecha się.
- Spoko. - Chłopak po chwili znika mi z widoku. Opieram głowę o framugę drzwi. Cholera, co ja teraz powiem piwnookiej? Uderzam dłonią o ścianę i wchodzę z powrotem do domu. Powoli wracam do salonu, gdzie dostrzegam swoją dziewczynę. Siedzi na kanapie i wpatruje się za okno.
- Kto to był? - Pyta wyraźnie zainteresowana.
- Mój przyjaciel Sasuke. - Odpowiadam.
- To ten, o którym mi tak opowiadałeś? Jak dobrze pamiętam Sakura była w nim zakochana?
- Tak.
- Jest wolny? - O co jej chodzi?
- Nie. Dlaczego pytasz?
- Myślałam, że może zabierze się za Sakurę. - Uśmiecha się.
- Nie kombinuj, dobrze? To chłopak Ino i oni bardzo się kochają. Nie utrudniaj im życia. - Wzdycham i siadam obok dziewczyny.
- Okey okey. - Odwraca głowę w moją stronę, widzę zadziorny uśmiech na jej twarzy
- Co jest? - Pytam.
- To co...wracamy do naszych zajęć? - Pyta uwodzicielsko.
- Ayako, wrócimy do tego kiedy indziej. - Mówię z rezygnacją. - Za niecałe piętnaście minut mamy być w klubie. - Wzdycham.
- Dlaczego zawsze coś ci wyskakuje? Naruto dorośnij w końcu, chcesz być ze mną, czy nie? - Pyta zdenerwowana.
- Tak, ale zrozum. Dopiero co wróciłem, muszę przywitać się z przyjaciółmi tak jak należy.
- To jest naprawdę irytujące.
- Wynagrodzę ci to później. Obiecuję. - Mówię i muskam wargami jej rozgrzany policzek.
- W ostateczności się zgadzam. - Uśmiecha się.

Oczami Sakury;
- I przybiegłeś tu tylko po to, żeby nam to oznajmić? Taro, myślałam, że coś się dzieje! - Krzyczę na chłopaka.
- Przestań Sakura, ciesz się, że do niczego między nimi nie doszło. - Mówi Saki.
- I nie dojdzie. - Mówi zdyszany chłopak.
- Co masz na myśli? - Pytam.
- Sasuke się już wszystkim zajął i im przerwał. Jak już mówiłem, wszyscy idziemy do klubu. Sakura. - Patrzy na mnie. - Proszę, zrób się na bóstwo jeszcze bardziej jak jesteś teraz. - Mruga do mnie.
- Ah, mój kochany Sasek. Jak zawsze na czas i z pełną główką pomysłów. - Mówi rozmarzona Ino. Nie mogę wytrzymać spojrzenia brązowookiego.
- Taro, przestań się na mnie gapić.
- Ale ja nie mogę. To twoja wina, że w tym stroju Pani doktor wyglądasz tak seksownie. - Śmieje się.
- Znajdź sobie dziewczynę co? - Mówię.
- Szukam kochanie. - Mruga w moją stronę. Śmieję się.
- Idziemy do domku, teraz w tej chwili i ubieramy cię jak najlepiej. - Oznajmia Saki.
- Chyba chciałaś powiedzieć nas. Nie zapominaj, że my też musimy jakoś wyglądać. No, ale fakt faktem, Sakura musi wyglądać olśniewająco. - Odzywa się Ino.
- Na co wy jeszcze czekacie? Ruszać się! - Rozkazuje Taro.
- Już, już. - Mówią jednocześnie dziewczyny. Cholera, w co one mnie wrobiły?

Oczami Naruto;
- Kochanie, jesteś gotowa?! - Krzyczę z dołu. Dotarliśmy do mojego rodzinnego domu, gdzie się szykujemy. Wprawdzie, gdzie szykuje się Ayako.
- Już prawie! - Słyszę. Jestem ubrany w czarne spodnie i czerwoną, dopasowaną koszulę. Po chwili słyszę odgłos stukania butów o schody. Spoglądam w górę i widzę Ayako ubraną w spódniczkę i białą bluzeczkę. Na nogach ma oczywiście buty na obcasie.
- Jak zawsze wyglądasz pięknie. - Uśmiecham się i kiedy dziewczyna schodzi całuję ją w policzek. Słyszę odgłos otwieranych drzwi, więc machinalnie odwracam się w tył.
- Przez was nie zdążyłam odwiesić fartucha. - Słyszę głos Sakury za drzwiami, które po chwili się otwierają. W progu staje Sakura, Saki i Ino. Wszystkie trzy zatrzymują na mnie wzrok i uśmiechają się szeroko. Ich spojrzenie wędruje w górę i w dół aż ponownie zatrzymuje się na mojej twarzy.
- Miło cię widzieć Saki. - Mówię po chwili.
- Nie wierzę, że to mówię, ale mi również debilu. - Odpowiada moja przyjaciółka.
- Nie przywitasz się? - Pytam zdziwiony.
- Zaraz. - Wszystkie trzy nadal się mi przyglądają.
- Coś jest nie tak? Czemu się na mnie patrzycie?
- Bo wyglądasz bardzo seksownie. - Mówią we trzy i po chwili wybuchają śmiechem. Czy one się jakoś zsynchronizowały, czy jak?
- Brakowało mi ciebie dupku! - Krzyczy Saki i wiesza się mi na szyję. Odwzajemniam ten uścisk. Dziewczyna daje mi milion buziaków w policzek.
- Nie bardziej jak mi ciebie. - Mówię i tym razem to ja ją całuję.
- Było mi przykro, że się ze mną nie pożegnałeś. - Odzywa się ponownie, kiedy oswobadza się z uścisku.
- Tak, wybacz mi, ale nie miałem zbyt dużo czasu. - Spoglądam na Ayako, która jest chyba lekko poddenerwowana. - Saki, poznaj moją dziewczynę Ayako.
- Ahh, to ty? Witaj, jestem Saki. - Uśmiecha się słodko i wyciąga w jej kierunku dłoń, którą chwyta moja dziewczyna.
- Miło cię poznać. - Odzywa się Ayako.
- Sakura, natychmiast na górę. - Rozkazuje różowo włosa.
- Nie dość, że mnie tak wyciągnęłyście to jeszcze chcecie mnie zabić tym tempem.
- Oj Sakura, nie przesadzaj. To był tylko nadzwyczajnie szybki sprint. - Śmieje się lekko zdyszana Ino.
- Tak, to twoja wina, że ślęcząc w szpitalu wykorzystujesz więcej energii niż powinnaś. - Mówi Saki.
- Idziecie do klubu? - Pytam.
- Tak. Sasek nam powiedział, że chcesz się spotkać, a poza tym... - Blondynka uśmiecha się szatańsko. - Sakurcia ma randkę.
- Musisz wszystkim rozpowiadać? - Pyta wyraźnie zażenowana.
- Oj sory. - Rzuca szybko blondynka. Czyli jej nocne życie już się zaczyna? Tak to teraz wygląda? Saki i Ino biorą za dłonie Sakurę i prowadzą ją na górę. Zgrabnie nas omijają.
- Wybaczcie, ale musimy doprowadzić się do porządku, a w szczególności Panią doktor. - Uśmiecha się Saki. Po chwili znikają nam z pola widzenia.
- Huh, dziwne to było. - Mówię bardziej do siebie.
- To znaczy? Dziwne, że Sakura idzie na randkę? - Pyta podejrzliwie Ayako.
- Nic z tych rzeczy. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - Mówię.
- Tak to wygląda Naruto. - Odpowiada.
- Ale nie jest jak myślisz. Możemy już iść? - Pytam i wyciągam w jej kierunku dłoń, którą z wahaniem chwyta. Podchodzimy do drzwi, którymi wychodzimy. Zmierzamy prosto do klubu. Jest godzina osiemnasta, więc powoli się ściemnia. Na dworze jak zawsze spacerują tłumy ludzi. Przez całą drogę aż do klubu żadne z nas się nie odezwało. Chwytam za klamkę i otwieram potężne drzwi. Z początku oślepia mnie błysk światełek, ale po chwili mój wzrok się przyzwyczaja. Przyciągam jeszcze bliżej siebie Ayako, bo widzę ten tłum na parkiecie. Powoli zmierzamy do baru. Przeciskamy się przez dobrze bawiących się ludzi. Nareszcie dochodzimy do baru, gdzie siadamy.
- Chcesz coś? - Przekrzykuję muzykę.
- Drinka. - Odpowiada beznamiętnie brązowo włosa.
- Poproszę dwa drinki. - Krzyczę do nowego barmana, którego nie znam.
- Już się robi szefie. - Odpowiada uśmiechając się.
- Skąd wiesz, że jestem twoim szefem? - Pytam zaskoczony.
- Taro mi powiedział i mniej więcej Pana mi opisał. - Uśmiecha się.
- Rozumiem. - Mówię.
- Dużo tu ich przyjdzie? - Pyta po chwili moja dziewczyna.
- Kogo masz na myśli? - Odpowiadam pytaniem na pytanie.
- Twoich przyjaciół. - Krzywi się lekko.
- Trochę ich będzie. - Odpowiadam.
- Mam wrażenie, że mnie nie lubią. - Słyszę po chwili.
- Skąd wzięła ci się ta głupota? - Pytam.
- Bo traktują mnie tak, jakby mnie tu nie było. - Odpowiada zgryźliwie.
- Proszę, Pana zamówienie. - Zwraca się do mnie barman i podaje drinki.
- Dzięki. - Zwracam się teraz do dziewczyny. - Wydaje ci się tylko.
- Raczej nie. - Bierze łyk drinka. Robię to samo. Czuję szarpnięcie za ramię, więc odwracam się w tył.
- Siema stary! - Krzyczy brązowo włosy chłopak, obok niego stoi granatowo włosa dziewczyna.
- Kiba, Hinata! Stęskniłem się za wami. - Mówię po kolei się witając.
- Fajnie cię widzieć Naruto. - Uśmiecha się dziewczyna.
- Poznajcie moją dziewczynę Ayako. - Zwracam się do nich.
- Hej, miło poznać. - Mówi.
- Nam również. Ja jestem Kiba, a to moja dziewczyna Hinata. - Uśmiecha się szeroko.
- Huhu, więc nareszcie jesteście razem? - Dopytuję, aby się upewnić.
- Tak. Zaczęliśmy po twojej ucieczce. - Mówi chłopak.
- Taa, mówię to po raz setny, ale dużo mnie ominęło.
- Tylko i wyłącznie twoja wina. - Śmieje się Hinata.
- A co to za zbiorowisko?! - Z niedalekiej oddali krzyczy brązowo włosa dziewczyna. Na sam ich widok cieszy mi się morda.
- Ten Ten, Neji! - Krzyczę.
- Siema samolubie. - Wita się ze mną Hyuuga.
- Tylko nie samolubie. - Protestuję.
- Oh, prawda w oczy kole? - Słyszę kolejny głos.
- Nie Shikamaru. - Odzywam się po chwili.
- Trochę ich dużo. - Mówi moja dziewczyna.
- Masz rację, ale to jeszcze nie wszyscy. - Odpowiadam.
- Wszystkich się nie spodziewaj. Choji, Sai i Lee są zajęci, więc nie przyjdą. - Mówi Temari.
- Spotkam się z nimi innym razem. - Uśmiecham się.
- Nooo, to gdzie siadamy? - Pyta Kiba.
- Trochę nas tu dużo, a jeszcze kilku przybędzie. - Mówi Ten Ten.
- Taa, jeszcze Ino, Sasuke, Saki, Taro i Sakura. - Dodaje Hinata.
- Z tego co wiem, Sakura będzie miała towarzystwo. - Mówię.
- Tak i zaraz przyjdzie przystojniaczku. - Mówi podchodząca w naszą stronę Ino. Ciągnie za sobą Sasuke, Saki i Taro.
- To co z tą miejscówką? - Dopytuje Kiba.
- Chodźcie, załatwiłem nam jeden, największy stolik. - Odzywa się Taro.
- Gościu, dawno cię nie widziałem. Musimy pogadać. - Mówi Kiba do mojego wspólnika.

- Spoko, tylko najpierw usiądźmy. - Uśmiecha się...


******


Witajcie Kochani! Oto dziś wstawiamy Wam nowy rozdział One-Shota :) Co o nim sądzicie? Robi się hmm... nudny? Czy raczej nadal Was ciekawi? No cóż, dziś troszkę krócej się rozpisujemy, bo musimy szybko spadać hah :D Jak zawsze ciekawią nas Wasze opinie. Ohh, życzymy Wam udanego i bezdeszczowego weekendu ;) Pozdrawiamy i do następnego! Patty i Paula.

13 komentarzy:

  1. Dziewczyny nie wiem jak Wy to robicie ale wasze notki są mega zajebiste. Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wy potraficie tak "rozwinąć" rozdział dziewczyny?! Posiadacie do pisania smykałkę jak mało kto. ;)
    Co do samego One-Shota. Nadal jest ciekawy,ale wydaje się za długi jak na One-Shota. :D
    Ciekawe z kim przyjdzie Sakura i jak dalej się to potoczy. ;)
    Oczywiście czekam na next.
    P.S.
    Mam pytanko; czy kiedykolwiek wam brakowało weny? Jeżeli tak to jak sobie z tym poradziłyście? ( Bo ja nadal nie potrafię nic napisać ;c )
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, przede wszystkim dziękujemy za komentarz ;) Odpowiadając na Twoje pytanie, czy kiedykolwiek brakowało nam weny? Odpowiadając szczerze przyznamy się, że zdarzały się takie sytuacje, ale szybko to przechodziło :) Dlaczego? A dlatego, że dosłownie we wszystkim można ujrzeć cień inspiracji. W filmach, książkach, opowieściach, a nawet ze swojego codziennego życia, bądź życia osób otaczających Cię ;) Właśnie w ten sposób czerpiemy nowe pomysły, kiedy brakuje nam weny najczęściej oglądamy jakiś film bądź czytamy książki. Mamy nadzieję, że trochę Ci pomogłyśmy :) Pozdrawiamy serdecznie.

      Usuń
    2. A ja jeszcze dodam, że pomysły na notki przychodzą nawet podczas słuchania muzyki :D

      Usuń
    3. Hmmm,dzięki dziewczyny!
      Może poczytam jakąś książkę bo ostatnio nie mam czasu na nic. :/
      Mam nadzieję,że wena mi wróci. ;D

      Usuń
  3. Dobry rozdzial :D One shot wcale nie nudzi jest zarąbisty ^^ faktycznie moze nazwa nie pasuje do dlugiego opowiadania...ale to nie znaczy zeby go nie kontynuowac :) Piszcie go dalej dziewczyny :*
    Nowy

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne one shot wogulę nie jest nudnę już się nie mogę do czekać next pozdrawiam i zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawi, ciekawi i nie możemy się doczekać (a może tylko ja) dalszych relacji NaruSaku, jakiś dreszczyk emocji? coś niespodziewanego? czekamy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy pojawi się next??

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne świetne aż barak mi słów żeby to opisać czekam na next pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  8. Witajcie:)
    Wow ale sie porobilo hehhe Coś czuje że Ayako popłynie wsiną w dall haha Nie ma szans bidulka z Ino i Saki i z tym ich planem. Naruto wpadl jak śliwka w kompot hehe Więc Ayako pani już podziękujemy :D:D

    Pozdrawiam i czekam na next
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń
  9. Yoo! Haaaa! Głupia Ayako! Chciała sie kochać z Naruto. Jezus, dzięki Taro, Sasuke. Uratowaliście mój telefon z e spotkaniem z ścianą. *hihihihihi* XDD Ohhh, jak Sakurcia wyjdzie, to jestem tego prawie że pewna, że temu głąbowi Naruto, szczena opadnie.:D Ahhh... mmmm, romarzyłam sie. XD jak zwykle. Dobra. Co do noci, nie mam żadnych zastrzezeń: ). Kiedy notka,kochane? Nie żeby coś, ale jestem tak starsznie zniecierpliwiona pojawieniem się one-shoota, że to aż robi sie męczące xd. Utłukę was, jak mi napiszecie w następnej części one-shoota, że Naru i ta cała Ayako, się kochali! Serioo,utłuka na kwaśne jabłko *buhahahahahaha, trzyma patelnie w ręce* no nic, pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy tej niesamowitej jednopartówki ^^. Jeśli to nie jest problem, proszę o termin następnej noci:* Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń