-
Tak. Po drugie, Tsunade-sama zaczęła szukać zastępcy na swoje
stanowisko i ponoć ma trzech kandydatów.
-
Kto to jest? - Dopytuję...
- No
właśnie, w tym jest problem. Nikomu nie chce powiedzieć o kim
myśli. - Wtrąca mój ojciec.
- Po
trzecie, wyremontowali Akademię i szukają dobrych nauczycieli. -
Kobieta się uśmiecha. - A, no i czwarta sprawa, ale tym razem nie
za wesoła. Ten szczur Kabuto grozi, że zniszczy Konoche, ale ile w
tym prawdy? Nikt nie wie.
-
Zapomniałaś dodać, że przejął komórki Orochimaru. - Wtrąca
Sakura wchodząc do salonu. Ma na sobie krótkie spodenki i koszulkę
na ramiączka odkrywającą kawałek jej brzucha. Jej włosy są
mokre, więc wnioskuję, że dopiero co się kąpała. Ona naprawdę
jest piękna i marnuje się, bo nie chce mieć chłopaka. Cóż za
pech. Przyglądam się jeszcze raz Sakurze, zdecydowanie mogę
stwierdzić, że jest seksowna.
- Oh
córeczko, widzę, że idziesz spać?
-
Tak, przyszłam tylko po wodę. - Uśmiecha się do Mebuki i znika w
kuchni.
- Jak
rano jutro wstajesz? O szóstej? - Pyta kobieta.
-
Nie, tym razem wzięłam zmianę o ósmej! - Krzyczy z kuchni.
-
Zdecydowanie ta dziewczyna za dużo pracuje. - Szepcze mój ojciec.
- Nic
na to kochanie nie poradzę. Wiesz jaka jest zawzięta.
-
Racja, jestem zawzięta, ale robię coś co daje mi satysfakcję. -
Różowo włosa wchodzi do salonu z butelką wody. Uśmiecha się do
naszych rodziców i pokazuje im język.
- Ale
my...
-
Tak, wiem. Martwicie się i tak dalej, ale zrozumcie, ludzie sami się
nie uratują. A ja kocham im pomagać. - Wcina się w zdanie Mebuki.
- A
właśnie, co z tą dziewczyną? - Pyta Minato.
- Z
tą co przyszła na oddział dwa dni temu? - Pyta Mebuki.
-
Tak. Słyszałem, że miała małe szanse na przeżycie.
-
Pozwólcie, że wam odpowiem. Dziewczyna czuje się doskonale.
Musiałam tylko użyć całkiem innej techniki, ale się udało.
Czasem ryzyko popłaca. - Uśmiecha się.
-
Cieszę się, że mam tak zdolną córkę. - Mówi Mebuki. Mimo
wszystko tęskniłem za tymi wszystkimi rozmowami. Nie włączam się
do dyskusji, bo lubię ich słuchać.
- Bez
przesady mamo. - Upija łyk chłodnego picia. Kiedy zakręca butelkę
spogląda na moją dziewczynę. - Trafisz potem do mojego pokoju?
Przygotowałam ci już łóżko. - Uśmiecha się.
-
Tak, jasne. A jak nie to przecież Nauto mi pokaże. - Odzywa się
Ayako.
-
Spoko. W takim razie dobranoc wszystkim. - Mówi Sakura. Podchodzi do
Mebuki i cmoka ją w policzek. To słodkie, że ciągle to robi.
Jestem mile zaskoczony, kiedy widzę, że podchodzi do mojego ojca i
żegna się z nim w ten sam sposób.
-
Kochanie, masz wory pod oczami. Weź sobie wolne. - Mówi zmartwiona
kobieta. Sakura przewraca oczami.
-
Spokojnie mamo. Wezmę wolne dopiero wtedy, kiedy uznam, że jestem
naprawdę zmęczona. - Mówi i wychodzi z salonu.
- Co
z nią jest? - Pytam w końcu, kiedy upewniam się, że już mnie nie
usłyszy.
-
Ahh, sami nie wiemy. - Mówi mój ojciec i wzdychają oboje.
-
Jedynymi osobami, które mogą coś wiedzieć są Ino i Saki. -
Dodaje Mebuki.
-
Ayako, przejdziesz się ze mną jutro do klubu? - Pytam dziewczyny.
-
Dopiero wróciłeś, a już chcesz tam iść? - Dopytuje piwnooka.
-
Tak, muszę sprawdzić co się tam dzieje i pogadać z kumplem.
- Nie
no dobra, jak chcesz. - Zaczyna bawić się moimi włosami.
-
Będziecie mieli coś przeciwko jeśli pójdziemy do mnie? - Pytam.
-
Nie, ale śpicie oddzielnie. - Ostrzega mój ojciec.
-
Jasna sprawa. - Mówię i wstaję. Chwytam za dłoń dziewczynę i
ciągnę ją do korytarza, gdzie zaraz wchodzimy na schody. Kiedy
znajdujemy się na górze prowadzę ją prosto do swojego pokoju.
Zapalam światło i przymykam za sobą drzwi. Zanim jednak to robię
zauważam, że drzwi Sakury są uchylone. Widzę, że siedzi na łóżku
i wtula się w poduszkę. W jednej ręce trzyma telefon i coś na nim
robi. Jej zachowanie mnie niepokoi.
- To
co robimy? - Pyta stojąca przy mnie Ayako. Odwracam się do niej
przodem. Nie zdążam nic powiedzieć, bo dziewczyna zatyka mi usta
namiętnym pocałunkiem. Korzysta z okazji, że moje usta są przez
chwilę rozchylone i wdziera się do nich językiem. Powoli
przemieszcza dłonie z mojego torsu na szyję, a z niej na głowę,
gdzie bawi się moimi włosami. Kładę ręce na talię dziewczyny i
powoli zmierzam z nią na kanapę. Ayako odwraca się ze mną i lekko
popycha mnie na kanapę. Z uśmiechem na ustach siada na moich
kolanach i zaczyna całować każdy zakątek mojej odsłoniętej
skóry. Kątem oka przez szczelinę zauważam, że Sakura wstaje z
kanapy i ze zmartwioną miną zamyka drzwi od swojego pokoju. Coś ją
gryzie. Staram się nie zwracać na to większej uwagi. Chwytam Ayako
za biodra i powoli kładę ją na kanapę. Zaczynam muskać wargami
jej rozgrzaną szyję. Co rusz schodzę coraz niżej. Docieram do
zagłębienia jej biustu. Kiedy się nudzę powracam do słodkich ust
brązowo włosej. Usadawiam dłoń na jej ramieniu i powoli przesuwam
ją wzdłuż linii ciała piwnookiej.
-
Naruto! - Słyszymy głos mojego ojca. Z wielką niechęcią
przerywam pocałunek.
- Co
jest?! - Krzyczę patrząc na Ayako.
-
Wychodzę teraz do Tsuande-sama, przekazać jej, że wracasz już do
drużyny siódmej?! - Zawieszam się przez chwilę i czuję jak moje
kąciki ust lekko wznoszą się ku górze.
-
Będę wdzięczny! - Odpowiadam twierdząco.
-
Wiedziałem! Chciałem się tylko upewnić! - Słyszę śmiech mojego
ojca. Czuję na sobie dotyk brązowo włosej.
-
Chodź, lepiej odprowadzę cię do pokoju obok. - Uśmiecham się.
Oczami
Sakury;
Leżę
sobie przy zgaszonym świetle od dobrej godziny. Nie mogę zasnąć
ani przestać myśleć. Jak ja bym chciała się totalnie wyłączyć.
Jakieś kilka minut temu musiałam zamknąć drzwi, bo nie mogłam
wytrzymać oglądając ten niemiły dla mnie obrazek. Mimo tego, że
jestem zamknięta w czterech ścianach, nadal słyszę to, czego nie
powinnam. Przy tych odgłosach moje serce przyspiesza i czuję się
taka bezradna. Ta cała sytuacja powoli zatruwa moje życie. Mam
dziwne myśli i nie mogę skupić się na niczym.
-
Znasz jakieś miejsce, gdzie nikt nam już nie przeszkodzi? - Słyszę
ich szepty. Znajdują się za drzwiami.
-
Hmm, w sumie jedno takie mam.
- No
to na co my czekamy? Naruto, pragnę cię jak nigdy dotąd. - Jestem
przestraszona. Jeśli on mówi o miejscu, o którym myślę, to chyba
się załamię.
-
Skarbie, ja też cię pragnę, ale nie możemy tego zrobić pod tym
dachem. - Śmieje się.
- To
gdzie chcesz mnie jutro zabrać?
-
Skoro o tym mówimy to...mam swój własny dom.
-
Żartujesz?!
-
Ciszej! - Karci ją chłopak.
-
Przepraszam. Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?
-
Zapomniałem. Chciałbym ci pokazać też pomieszczenie, które jest
tam dla mnie najważniejsze. - Teraz naprawdę tracę resztki mojej
wiary. Tym jednym zdaniem moje myśli stają się jedynie głupim
złudzeniem. Naruto już nic do mnie nie czuje. Skoro zdecydował
się, że powie jej o domu i jego tajemnym pomieszczeniu to naprawdę
musi mu na niej ogromnie zależeć. Haruno Sakura zostaje pokonana, a
jej dusza i serce roztrzaskane są na miliony kawałeczków. Równie
dobrze mogłabym się zabić, bo i tak dla siebie już nie istnieje.
Wiem, że ponownie się nie zakocham, będę skazana na samotność i
okropne cierpienie. Jestem załamana, nic innego mi nie pozostaje jak
strzelić sobie w łeb. Przecieram dłońmi twarz, jestem cholernie
zła, ale na kogo? Na niego? A może na siebie?
- No
to jesteśmy umówieni na wieczór kotku.
-
Dobranoc królewno. - Pamiętam jak zwracał się tak tylko do mnie.
Cholera! Muszę zerwać z przeszłością, teraz jest ona nic nie
warta. Słyszę jak drzwi od mojego pokoju się otwierają. Szybko
zamykam oczy, żeby nie było, że jeszcze nie śpię. Słyszę jak
dziewczyna wchodzi do pokoju i powoli posuwa się na przód. Do moich
uszu dociera odgłos odkrywanej kołdry, a zaraz potem skrzeczenie
łóżka. Po chwili nic już nie słyszę, oprócz jej oddechu.
Domyślam się, że teraz jest bardzo podekscytowana. Próbuję się
wyciszyć i po kilku nieudanych próbach, nareszcie mi się to udaje.
***
Wybudzam
się właśnie z błogiego snu. Mimo moich ostatnich przeżyć
całkiem nieźle spałam. Otwieram zaspane oczy i spoglądam na
zegarek stojący na komodzie. Wskazuje godzinę siódmą dziesięć.
Nie wiem dlaczego, ale nie muszę nastawiać budzika, żeby się
obudzić, po prostu robię to samoczynnie. Spoglądam w bok i widzę
śpiącą Ayako. Powoli podnoszę się z łóżka, przecieram dłońmi
twarz i staję na podłogę. Od razu ścielę swoje łóżko, kiedy z
tym kończę podchodzę do szafy i wyjmuję z niej jeansowe szorty
oraz krótką białą koszulkę z głębokim wcięciem. Oczywiście
nie zapominam również o bieliźnie. Kiedy mam już wszystko w dłoni
udaję się do toalety i biorę szybki, orzeźwiający prysznic.
Ubieram się i podchodzę do umywalki, przy której myję zęby. Na
odchodne poprawiam włosy, pryskam się perfumami i wychodzę z
toalety. Powoli i cicho zmierzam do drzwi i opuszczam swój pokój.
Zanim zdążam podnieść wzrok w górę zderzam się z kimś w
wyniku czego opieram się głową o tors tej osoby.
-
Hej, nic ci nie jest? - Cholera! Jak poparzona odskakuję nieco w tył
i zadzieram lekko głowę w górę.
- Hej
Naruto. Nie, nic mi nie jest. Przepraszam, że na ciebie wpadłam. -
Próbuję się uśmiechnąć, ale chyba nie wychodzi wnioskując po
jego minie.
-
Sakura, co się z tobą dzieje? - Pyta tym swoim opiekuńczym głosem.
Dlaczego udajesz, że się martwisz? Przez to jest mi jeszcze
trudniej.
-
Nic. - Odpowiadam krótko.
- Jak
to nic? Rzucasz się w wir pracy. Dosłownie.
- Po
prostu...zresztą, nieważne. Nie przejmuj się mną, masz dużo
lepszych spraw na głowie. - Uśmiecham się i mijam chłopaka.
- To
nie prawda, zawsze znajdę dla ciebie czas. - Mówi za mną.
-
Nieważne Naruto, naprawdę. - Odpowiadam. - Zajmij się
przyjemniejszymi sprawami, mam na myśli twoją dziewczynę, a
mnie... po prostu zostaw w spokoju. - Mówię i szybko schodzę na
dół. Czuję ten dobrze znajomy zapach, który ciągnie mnie do
jadalni.
-
Witaj kochanie. Zrobiłam ci śniadanie. - Wita mnie w progu z
patelnią w dłoni mama.
-
Naleśniki. - Mówię krótko z uśmiechem. - Zawsze wiesz jak
poprawić mi humor.
- W
końcu od tego masz matkę co nie? - Obejmuję ją i siadam do stołu.
Powoli pochłaniam całe śniadanie. Patrzę na zegarek, siódma
trzydzieści dziewięć. Słyszę dzwonek do drzwi i od razu zrywam
się z miejsca.
-
Otworzę, to pewnie po mnie. - Idę do korytarza i natychmiastowo
otwieram drzwi. Uśmiecham się na widok blondynki.
-
Ino, jak dobrze, że jesteś.
- Aż
tak źle kochana? - Pyta z wyraźną troską malowaną na twarzy.
-
Bardzo. - Przypominam sobie wczorajszy dzień i od razu do moich oczu
napływają łzy.
-
Hej, kochana. Nie płacz tu tylko, bo tego to ja już nie wytrzymam i
obie będziemy ryczeć jak bobry. - Mimowolnie się uśmiecham. Nagle
Ino przenosi wzrok za mnie. Powolutku się odwracam i dostrzegam
naszą szczęśliwą parę trzymającą się za rączki.
- O,
hej mała. - Mówi entuzjastycznie Naruto.
- Hej
przystojniaczku. Witaj Ayako.
-
Miło cię widzieć Ino. - Odpowiada dziewczyna. Spogląda na mnie i
szeroko się uśmiecha. - Ciebie też Sakura. - Wysilam się tylko na
sztuczny uśmiech.
-
Wybaczcie, ale już pójdziemy. Mamy jeszcze zajść po Saki. -
Ratuje mnie z opresji przyjaciółka. Chwyta za dłoń i ciągnie w
swoją stronę.
- Do
zobaczenia mamo! - Zdążam krzyknąć. Dziewczyna zamyka mi drzwi
przed nosem i zaciąga jak najdalej od domu.
- No
to słucham.
-
Mogę opowiedzieć przy Saki? Nie wiem, czy dam radę zrobić to dwa
razy. - Wzdycham.
-
Spoczko i tak już do niej dochodzimy.
- Że
co? - Pytam zdezorientowana.
-
Spójrz przed siebie. - Zauważam rozpromienioną i machającą do
mnie Saki.
- Jak
wczoraj od ciebie wracałam to zajrzałam do niej i przedstawiłam
całą sytuację. Powiedziała, że będzie tu na nas czekać. -
Podchodzimy do różowo włosej dziewczyny, a ona od razu rzuca mi
się na szyję.
-
Zabiję gnoja. - Mówi na samo dzień dobry, a ja się uśmiecham.
- Bez
przesady, każdy może się zakochać nie? - Mówię.
-
Tak, ale on miał być tylko i wyłącznie z tobą. - Mówi Saki.
- Nie
wszystko układa się po naszej myśli. - Zaczynamy iść w stronę
szpitala.
- No?
Czekam na relacje. - Odzywa się Ino.
-
Ugh. Wczoraj wieczorem było jeszcze gorzej.
-
Wiemy, dlatego robimy sobie mały trójkącik na kilka dni. Już się
cieszę. - Tryska energią Saki.
-
Emm, przepraszam, że co? - Pytam zdezorientowana.
-
Przychodzimy do ciebie na nocki, ale zmartwię cię, bo dopiero
jutro. - Oznajmia Ino. - A teraz gadaj.
-
Dziewczyny, odechciało mi się żyć. - Stwierdzam. - On powiedział
jej o swoich najważniejszych sekretach, które zdradził tylko mnie.
- Ty
nasz biedaczku. - Obie odzywają się w tym samym czasie.
- A
najgorsze jest to, że...on... chyba chce się z nią dziś... -
przełykam ślinę - przespać.
- Że
co?! - Obie wykrzykują w tym samym czasie.
- Oj
nie! Nie pozwolimy na to. - Mówi stanowczo Saki.
-
Musimy coś wykombinować. - Potwierdza Ino.
- Nic
nie da się zrobić. Naruto naprawdę ją kocha, a ja nie chcę się
wtrącać.
-
Kochana, ty pierwsza byłaś jego i pozostaniesz na wieki. Już my
się o to postaramy. Ty jedyne co musisz zrobić to użyć swojego
nowego kobiecego seksapilu. - Mówi Ino.
-
Tak, wszystkie wiemy, że każdy chciałby cię mieć. - Mruga do
mnie Saki.
-
Tylko nie ten, który naprawdę mnie interesuje. - Wzdycham.
-
Rozkochaj go w sobie na nowo. Przypomnij mu, dlaczego zakochał się
akurat w tobie. - Radzi mi Ino.
-
Żeby to było takie proste.
- To
jest proste! - Krzyczy Saki.
-
Naprawdę, nie wiem co ja bym bez was zrobiła dziewczyny. -
Uśmiecham się do nich.
Oczami
Naruto;
- To
co, wchodzimy? - Pytam dla upewnienia przed klubem.
-
Jasne lisku. Prowadź. - Otwieram wielkie drzwi i wchodzę do środka
trzymając za dłoń Ayako. Jak zawsze przy wejściu wita mnie
znajoma twarz.
-
Naruto? To naprawdę ty! - Krzyczy i przybija mi piątkę.
-
Tak, siema Arata. - Uśmiecham się. - Jak tam klub?
-
Fenomenalnie stary! Mamy dużo więcej klientów. To dzięki Sakurze,
przyciąga do klubu więcej mężczyzn niż jestem w stanie policzyć.
- Jestem zaskoczony tym, co mi powiedział. Spogląda na moją
dziewczynę i na mnie. - A to kto?
-
Moja dziewczyna Ayako.
-
Miło Panią poznać. - Wita się.
-
Pana też. - Brązowo włosa uśmiech się przyjaźnie.
- A
kogo to moje piękne oczy widzą?! - Słyszę głos tego skurczybyka.
Odwracam się i na schodach widzę Taro.
- Mój
nowy wspólnik! - Uśmiecham się szeroko. Powoli idziemy w jego
kierunku.
-
Wow, ostatnio jak tu wchodziłeś widziałem cię z inną pięknością.
- Mówi, a ja się uśmiecham.
-
Tak, poznaj moją dziewczynę Ayako. Ayako to Taro, mój przyjaciel.
-
Miło poznać. - Mówi brązowo włosa.
-
Mnie również. - Odpowiada brązowooki.
- Jak
tam leci? - Pytam.
-
Uhuhu dużo by opowiadać. Przez ciebie musiałem pocieszać biedną
Sakurę. - Posyłam mu groźne spojrzenie, ale on chyba nic z tego
sobie nie robi.
- Nie
patrz tak głupku. Całe szczęście, że udało nam się odbudować
nasze relacje. - Wzdycha.
-
Czekaj, to ty jesteś tym jednym z dwóch, który ją zranił? -
Zabiera głos moja dziewczyna.
- Tak
i bardzo żałuję. - Przyznaje się Taro. Swoją drogą to bardzo
dziwne. - Tak Naruto. Ta cwana bestia podrasowała mój charakterek.
Nie dziw się, przecież wiesz, że ta dziewczyna to anioł. - Śmieje
się. - Ahh i to jeszcze jaki piękny anioł. Widziałeś ją?
-
Yhym.
- I
co? Jeszcze bardziej wypiękniała, prawda?
-
Tak, masz rację. - Odpowiadam beznamiętnie. Do czego on dąży?
-
Czekajcie, bo się pogubiłam. Dalej mówicie o Sakurze?
-
Tak. - Odpowiada mój przyjaciel. - O cholercia. Nie powiedziałeś
jej? - No pięknie! Wiem, dlaczego on to robi. No dobrze, należy mi
się.
- Nie
powiedziałeś o czym? - Pyta nieco zdenerwowana Ayako.
- O
tym, że oni ze sobą byli. - Cholera! To teraz będzie totalnie
przechlapane. Musiałeś Taro? Wielkie dzięki stary. Piwnooka
chichocze.
-
Czekaj, że niby Naruto i Sakura?
- No
tak. Przecież nie są rodzeństwem, wolno im było. - Mówi
spokojnie Taro.
-
Taa, zapomniałem ci powiedzieć. - Drapię się w tył głowy i
posyłam chłopakowi zabójcze spojrzenie, a on się tylko głupkowato
uśmiecha.
- Nie
no spokojnie. Tylko trochę się zdziwiłam.
- Ale
to było dawno. - Tłumaczę się mimo wszystko.
-
Naruto, przecież mówię, że wszystko gra. - Odpowiada.
-
Okey, nie denerwuj się. - Mówię spokojnie i chcę ją pocałować,
ale nadstawia mi tylko policzek. Jest wściekła, wiem to.
-
Naruto, możemy pogadać w cztery oczy? - Pyta z uśmiechem Taro.
- Ta,
chodźmy gdzieś. Kochanie, zaczekasz tu? - Zwracam się do
dziewczyny.
-
Tak, jasne. Posiedzę przy barze. - Piwnooka odchodzi ode mnie i
zostajemy sami.
-
Chodź do twojego gabinetu. - Mówi Taro. Powoli za nim idę, kiedy
jesteśmy w korytarzu zabieram głos.
-
Musiałeś to zrobić stary? Wiesz co ja teraz będę miał? -
Chłopak idzie przede mną. Śmieje się.
-
Domyślam się, ale przyznaj, że sam jesteś sobie winny głąbie.
Nawet nie wiesz jak ona cierpiała, przykro było na nią patrzeć. -
Kręci głową z dezaprobatą.
-
Tak, przyznaję. Ale nadal uważam, że mogłeś ukarać mnie w inny
sposób. Przecież teraz w domu będzie panowała dziwna atmosfera. -
Mówię, kiedy stajemy. Ostatnie zdanie ignoruję. Otwieram drzwi i
wchodzimy do środka. Nic się tu nie zmieniło od mojej poprzedniej
wizyty. Wchodzę głębiej i siadam za biurkiem.
- Tak
lekko odbiegając od tematu. Sakura jest milion razy ładniejsza,
mądrzejsza i seksowniejsza od tej twojej, jak tam jej? Ah! Ayako. -
Uśmiecha się złośliwie. Przez niego i na moich ustach pojawia się
lekki uśmiech. - Dziwne imię. - Mruczy pod nosem.
-
Ważne, że ją kocham. - Mówię spokojnie.
- Oh
serio? Stary, naprawdę mi to powiedziałeś? A no nie wiem... nie
wydaje ci się, że próbujesz to sobie wmówić?
-
Pogięło cię? Taro, co ty próbujesz mi wcisnąć? - Pytam
podejrzliwie mrużąc na niego oczy.
-
Stary, po prostu nie wiem, ba! Nawet tego nie pojmuję jak można
odkochać się w takiej lasce jak Sakura. Ona jest ideałem kobiety,
nie dość, że bardzo gorąca to jeszcze mądrzejsza od połowy
ludzi na tej ziemi. Takiej to tylko ze świecą szukać.
-
Skoro tak twierdzisz to dlaczego z nią nie jesteś? - Pytam
poważnie. Taro zaczyna działać mi na nerwy.
-
Chłopie, myślisz, że nie próbowałem? Wybacz stary za szczerość,
ale chciałem skorzystać z okazji jak cię nie było, ale się nie
udało. Sakura jest za bardzo wpatrzona w ciebie.
- Jak
to, jest wpatrzona we mnie? - Pytam z nieukrywaną
ciekawością. Nasza rozmowa staje się coraz to bardziej
interesująca.
-
Powiedziałem jest? Sorka, była. Teraz nie wiem jak z nią jest. -
Mówi niewzruszony.
- Nie
umawiała się z nikim pod moją nieobecność? - Pytam zdziwiony.
-
Szczerze to nie. Zważając na tą cudowną kobietę każdy chłopak
chciałby z nią być, ale ona niestety wszystkich odrzucała. Stary,
widziałeś jak ona kwitnie? Jeszcze te jej cudowne ciało.
-
Hej, zważaj na słowa. Co jak co, ale to moja rodzina. A zresztą
czemu ty ją tak zachwalasz? O co ci chodzi Taro? Bądź szczery.
- No
dobrze, skoro mam być szczery to powiem ci co myślę. Zostawiłeś
tą biedną dziewczynę na pastwę losu. Najpierw ją w sobie
rozkochałeś, potem mi ją odbiłeś, a na koniec po czułych
słówkach i tak dalej zostawiłeś ją jak jakąś starą
bezużyteczną zabawkę. Stary coś ty zrobił? Zmarnowałeś jej
tylko życie, wątpię, że po tych wszystkich przeżyciach zechce
się jeszcze z kimś związać.
- Po
pierwsze, to nie ja z nią zerwałem. No dobrze, może o tym
wspomniałem, ale to ona powiedziała, że ze mną zrywa. To Sakura
podjęła taką, a nie inną decyzję. Po drugie, dlaczego cholera,
ma niby nie chcieć się z kimś związać? Odbiło ci Taro?
- A
pomyślałeś o tym, że ona może wciąż cię kocha? - Chyba Taro
otworzył mi oczy. Może tego nie zauważyłem? Może ona wcale nie
przestała mnie kochać i dlatego tak dziwnie się zachowuje? Tak czy
tak muszę z nią porozmawiać. Musimy wyjaśnić sobie parę spraw.
Wydaje mi się, że z mojej strony już wszystko skończone, ale nie
jestem pewny co z Sakurą.
- Ale
ja...ja już jej nie kocham Taro. Zakochałem się w Ayako i nic tego
nie zmieni. Gdybym miał wybrać między przeszłością, a
teraźniejszością, zdecydowanie wybrałbym to drugie.
- Tak
ci się tylko wydaje Naruto. Poczekaj aż poznasz nową, ulepszoną
wersję Haruno Sakury. - Chłopak z uśmiechem wstaje z fotela i
odwraca się zmierzając w kierunku drzwi.
-
Czekaj! Co masz na myśli? - Pytam, kiedy brązowooki chwyta za
klamkę. Odwraca się w moją stronę, a ja dostrzegam ten jego
chytry uśmieszek.
-
Niedługo sam się przekonasz. Sakura nie tylko wydoroślała, ale
też zmieniła nastawienie do życia. Po twojej minie mogę
wywnioskować, że dziewczyny nie powiedziały ci o wszystkim. -
Śmieje się.
- To
znaczy? - Taro bardzo mnie zainteresował.
-
Okey, nie powinienem, ale ci powiem. Pewnie Ino nie powstrzymała się
i powiedziała ci o chłopaku zajączku, zgadłem? - Kiwam twierdząco
głową. - Wyobraź sobie, że Sakura umówiła się z tym
chłopakiem, ale nie tylko z nim.
- O
czym mówisz?
-
Chłopie, Haruno Sakura nie jest teraz typem dziewczyny, która
przywiązuje się do facetów, ona...jakby to powiedzieć...ma ich na
pęczki. Wybiera sobie rozrywkę na dzień, a później, kiedy jej
się znudzi po prostu to rzuca.
- Nie
wierzę ci. - Mówię poważnie.
-
Naruto, to ty się do tego przyczyniłeś. Zraniłeś ją i to
okropnie, ale twój powrót do wioski musiał nią nieźle wstrząsnąć
i troszkę sprowadzić na ziemię. Dobra, ja spadam stary, trzymaj
się. - Śmieje się i wychodzi z gabinetu. Moja samotność nie trwa
zbyt długo, ponieważ do pokoju wparowuje Ayako. Nie mogę nic
wyczytać z jej twarzy. Dziewczyna podchodzi w moją stronę i siada
na fotelu.
- Czy
muszę jeszcze o czymś wiedzieć? - Pyta podpierając brodę o dłoń.
- To
znaczy? - Pytam wymijająco.
-
Cholera Naruto! Przecież ja wczoraj zostawiłam was sam na sam. Bóg
jeden wie co tam się działo.
-
Ayako, nie przesadzasz zbytnio? Powiedziałem ci, że to było dawno.
To był nic nie znaczący szczenięcy wyskok. Nic już nie czuję do
Sakury.
- Mam
nadzieję, ale czy ona jest tego samego zdania?
- Co
sugerujesz?
-
Może ona nie wie, że jej nie kochasz? Może będzie chciała cię
odzyskać. To cholera sugeruję!
-
Kochanie, uspokój się. Jeśli tak ci na tym zależy to powiem ci
jedną ważną rzecz. To nie ja z nią zerwałem, tylko ona ze mną.
To musi chyba coś znaczyć co?
- Nie
chcę cię widzieć z nią sam na sam. Nie godzę się na to.
-
Skarbie. - Śmieję się. - Nie lubię czuć się skrępowany. To
mnie dusi wiesz? Potrzebuję powietrza. - Mówię i wstaję z fotela.
Kieruję się do drzwi i po chwili nimi wychodzę.
Oczami
Sakury;
-
Żartujecie sobie ze mnie? - Pytam zaskoczona. Siedzimy z
dziewczynami w moim gabinecie.
-
Nie, no coś ty. - Uśmiecha się szatańsko Saki.
-
Musieliśmy coś wymyślić. Jakąś bajeczkę, którą łatwo by
łyknął. Co jak co, ale Naruto jest tym samym głupkiem co zawsze.
- Śmieje się Ino. - Kochanym, ale głupkiem.
-
Dokładnie. - Potwierdza Saki.
- Ale
żeby wciągać w to Taro? Odbiło wam wszystkim do reszty. - Mówię
zażenowana. Przecież oni wykreowali mnie na najzimniejszą
dziewczynę świata.
-
Słuchaj kochana. Taro wie co robi i w pewnym stopniu to on
zaaranżował. Pewnie teraz karmi go różnymi historyjkami z twojego
''bujnego'' życia. - Wtrąca Saki.
-
Dokładnie. Chciałabym zobaczyć minę Ayako, kiedy dowiaduje się,
że chodziłaś z naszym blondynkiem. - Mówi Ino.
- Że
co?! Zwariowałyście? Teraz to ona nawet nie pozwoli mi się do
niego zbliżyć! Wielkie dzięki.
-
Kochana, przecież nasz Naruto dusi się, kiedy jest na smyczy. -
Śmieją się szatańsko, kiedy Saki to mówi.
-
Jakoś nigdy mi tego nie mówił. - Wspominam.
-
Sakura przestań się srać. Jedyne co ty musisz odwalić to
kokietowanie go i na nowo rozkochanie w sobie. - Mówi Ino.
-
Cholera! Ja nawet nie wiem jak się za to zabrać! - Mówię
podniesionym głosem nieco sfrustrowana.
-
Okey, bądź naturalna. Najlepiej wychodzi ci to wszystko jak
zachowujesz się normalnie. - Radzi Saki.
- Co
masz na myśli? - Pytam.
-
Chodzi o to, że jesteś seksowna nawet bez bajerowania chłopaka. Po
prostu jesteś tym typem człowieka. - Uśmiecha się Ino.
-
Tylko, że teraz jak już wspomniałam, Ayako nie pozwoli mi się
zbliżyć do Naruto. Ona nas nawet samych nie zostawi, więc jak mam
to do cholery zrobić?
-
Widać, że pierwszy raz chcesz odbić komuś chłopaka. - Wzdycha
Ino.
-
Taa, trzeba ją nakierować, bo co kobiecina sama zrobi? - Kpi sobie
Saki.
-
Dzięki, nie ma to jak wyrozumiałość.
-
Większą częścią zajmiemy się my. - Mówi Saki.
-
Mówiąc my, masz na myśli kogo? - Pytam. Dziewczyny się śmieją.
- No
tak, bo my...tak jakby...jak się dowiedziałam, że wrócił Naruto
to zwołałam posiedzenie. - Zaczyna Ino. - No i jakby to
powiedzieć...Do naszego planu włączył się też Sasuke.
-
Pięknie, nie sądzicie, że to jest dziwne? Dlaczego próbujecie mi
pomóc, a jednocześnie chcecie pozbawić Naruto jego miłości?
- Bo
nie chcemy, żeby był z tą całą Ayako. Ona się dziwnie
zachowuje, a po drugie, nie możemy ścierpieć twojego widoku.
Sakura, jesteś cieniem samej siebie. Prawie nie śpisz, nie jesz i
się zapracowujesz. Poza tym, Naruto od samego początku miał być
twój. - Wtrąca Saki.
- No
dobrze. Skoro już się tak zorganizowaliście to spróbuję, ale
jeśli on nic do mnie nie czuje to darujcie sobie okey?
- Z
wielką przykrością to mówię, ale się zgadzamy. - Mówi Ino.
-
Yhym. - Mruczy Saki.
-
Naprawdę nie wiem, czy to coś zadziała, ale skoro się tak
uparliście to nie mam innego wyjścia. Tylko...co jeśli on naprawdę
ją kocha, a nas znienawidzi?
- Nic
z tych rzeczy! Pozytywne myślenie różowa! Pozytywne! - Krzyczy
Saki.
Oczami
Naruto;
Siedzę
sobie przy barze. Przewietrzyłem się, ale nie mam ochoty wracać do
swojego biura, bo jest tam Ayako. Zapewne będzie robiła mi wyrzuty.
Cholera, aż się boję co będzie w domu. Spuszczam głowę w dół
i zakładam na nią dłonie. Nagle czuję czyjąś dłoń na swoim
barku. Nie muszę domyślać się kto to.
-
Ochłonęłaś? - Pytam nie podnosząc głowy.
-
Tak, przepraszam Naruto. Nie chciałam, żeby tak to wszystko wyszło.
Po prostu...boję się, że cię stracę. - Podnoszę głowę i
odwracam się w jej stronę. Kładę dłonie na biodra dziewczyny i
przysuwam piwnooką jak najbliżej siebie.
- Nie
stracisz, mówię ci to milion razy na dzień. Kocham cię Ayako. -
Uśmiecham się do niej szeroko.
- Ja
ciebie też Naruto. - Nachyla się nade mną i muska wargami moje
rozgrzane usta. Przerywam pocałunek.
-
Idziemy do mnie? - Pytam z uśmiechem.
- Do
ciebie, czy rodziców? - Odpowiada pytaniem na pytanie.
- Do
mnie. - Widzę jej zadziorne spojrzenie.
-
Jasne, że tak. Prowadź lisku. - Uśmiecham się i chwytam ją za
dłoń. Powolnym krokiem zmierzamy do drzwi.
Oczami
Taro;
Cholera,
jest naprawdę źle. Miałem iść do domu, ale coś mnie tchnęło i
schowałem się w ciemnym kącie. Co poradzę na to, że chcę pomóc
Sakurze? Cholera, jeśli Naruto prześpi się z tą dziewczyną to
popełni największy błąd swojego życia. Widzę jak wychodzą z
klubu i kiedy upewniam się, że już ich nie ma krzyczę do Araty.
- Hej
stary, mam prośbę. - Mówię szybko zbliżając się do drzwi.
- Co
jest?
-
Zajmij się klubem, dobra? Wychodzę na jakieś dwie, góra trzy
godziny. Zrobisz to dla mnie? - Staję naprzeciw drzwi, które
uchylam.
-
Spoko, ale biorę więcej za godzinę. - Myślę chwilę, chyba ta
sprawa jest tyle warta.
- No
dobra ty harpio, niech ci będzie. - Uśmiecham się i wychodzę z
klubu. Jeśli nie będę szybki to najgorsze się stanie. Biegiem
pędzę do posiadłości Uchiha. Z tego co wiem Sasuke powinien być
w domu. Przedzieram się przez tłumy ludzi. Swoją drogą coś ich
tu dużo. Docieram na obrzeża wioski i dostrzegam blondyna z tą
całą Ayako. Szybko skręcam w boczną alejkę i pędzę wprost
przed siebie, jeszcze kawałeczek i będę na miejscu. Z oddali widzę
już wejście do dzielnicy. Przyspieszam i za niecałe pięć minut
jestem na posiadłości Uchiha. Przypominam sobie, gdzie mieszka
kruczowłosy i naprawdę pędzę do niego jak najszybciej potrafię.
Kiedy jestem na miejscu przeskakuję na werandę i szybko pukam do
drzwi. Jestem cały zgrzany i dyszę jakbym przebiegł jakiś
maraton. Nikt do mnie nie wychodzi, ale ponawiam swoją próbę.
Kiedy nikt nie wychodzi schodzę z werandy i zaglądam w okna. Po
chwili słyszę otwieranie drzwi.
-
Sasuke?! - Krzyczę zdyszany.
-
Tak, co tu robisz Taro? - Pyta.
-
Mamy problem. Naruto idzie z tą panienką do swojego domu.
- No
i co w związku z tym? - Pyta.
-
Debilu, on będzie z nią sam na sam. Wiesz do czego może dojść,
widziałem ją i jest naprawdę chętna. - Ostrzegam.
-
Cholera, było mówić wcześniej! - Sasuke w biegu zakłada buty i
zamyka dom.
-
Przecież mówię cały czas.
-
Dobra, nie ma czasu na spory, muszę coś szybko wymyślić. - Oboje
biegniemy, bo chcemy jak najszybciej znaleźć się pod domem
blondyna.
Oczami
Naruto;
-
Więc mówisz, że tam spędziłeś większość swojego czasu? -
Pyta dziewczyna wychodząc z tajemnej piwnicy.
-
Tak. Tam nauczyłem się wielu rzeczy o moim klanie. - Uśmiecham się
i wkładam płytkę na swoje miejsce.
- Mam
rozumieć, że nikomu o tym ani słowa? - Pyta i całuje mnie w
policzek,
-
Byłbym wdzięczny.
- Tak
poza tym, naprawdę ten dom jest przepiękny. - Ekscytuje się.
-
Dziękuję, sam go remontowałem. - Śmieję się.
- No
to chyba mam zdolnego chłopaka. - Uśmiecha się i zbliża bardzo
blisko. Kładzie dłonie na mój tors i odpina pierwszy guzik od
mojej koszuli. Staje na palce i zaczyna pocałunek. Chwytam ją za
biodra i podnoszę. Piwnooka oplata nogi wokół mojej talii. Powoli
zmierzam do salonu nie przerywając pocałunku. Mijam hol i docieram
na miejsce. Powoli odkładam dziewczynę na kanapę. Zaczynam całować
ją po szyi i nagle do moich uszu dociera dźwięk dzwonka.
- Nie
otwieraj. - Mruczy dziewczyna. Robię o co prosi i powracam z
pocałunkami na jej usta. Po chwili znów słyszę denerwujący
dzwonek.
-
Znudzi się i pójdzie sobie. - Mówi po raz kolejny. Układam dłoń
na jej biodrze i powoli schodzę nią coraz to niżej.
-
Naruto, otwieraj! Wiem, że tam jesteś młotku! - Słyszę jakiś
znany głos. Po wyzwisku domyślam się kto to jest. Przerywam
pocałunek.
-
Kochanie wybacz, ale muszę otworzyć. - Mówię zniechęcony.
-
Spoko, przyzwyczaiłam się już. - Powoli wstaję i odchodzę od
dziewczyny. Przemierzam hol i po chwili staję naprzeciw drzwi, które
po chwili otwieram. Na powitanie Sasuke popycha mnie za ramiona.
- Ty
młotku, jak mogłeś się nie przywitać? - Pyta z wyrzutem, a ja
się uśmiecham.
-
Ciebie też miło widzieć.
-
Miałeś zniknąć, pokonać Akatsuki i wrócić. Ile ci to zajęło?
Cienki jesteś Naruto.
- To
nie moja wina, że się tak guzdrali. Gdyby to ode mnie zależało
wróciłbym dużo wcześniej. - Bronię się.
- Tak
i mógłbyś oszczędzić Sakurze cierpienia. - Wzdycha.
-
Sama ze mną zerwała, to ona podjęła tą decyzję. Zresztą czemu
każdy dziś w kółko mówi mi o Sakurze? Ludzie, dajcie na luz. -
Mówię zdenerwowany.
-
Wyluzuj stary, po prostu szkoda mi jej wiesz? Chodzi jak cień
własnej siebie.
- O
czym ty mówisz? Słyszałem coś innego.
-
Taro ci powiedział? Cholerny gnojek. - Wzdycha. - Właśnie o to mi
chodzi, że Sakura jest cieniem wcześniejszej siebie. Ale nie o tym
chciałem. - Uśmiecha się szatańsko. - Dziś wszyscy idziemy do
klubu i nie ma, że boli. Dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu,
więc dziś jest najlepsza pora.
- Ale
chodzi o to, że dziś jestem trochę zajęty. Możemy pójść
jutro? - Pytam drapiąc się w tył głowy. Chłopak się śmieje.
-
Aha, rozumiem. Czyli kumple stali się nic nie warci? Spoko. - Widzę
na twarzy kruczowłosego ten jego grymas. - W takim razie nic tu po
mnie, nara. - Mówi i odwraca się na pięcie. Namyślam się.
Cholera, Ayako będzie zła, ale to mój przyjaciel.
-
Czekaj! - Sasuke odwraca się w moją stronę. - Pójdę z tobą, ale
zabierzmy dziewczyny. Nie zostawię Ayako samej.
- Kto
to taki? - Pyta zdziwiony. No przecież, nic mu o niej nie mówiłem.
-
Moja dziewczyna. To jak, bierzemy dziewczyny?
- Ta,
jasne. Czyli za dwadzieścia minut u ciebie w klubie. - Uśmiecha
się.
-
Spoko. - Chłopak po chwili znika mi z widoku. Opieram głowę o
framugę drzwi. Cholera, co ja teraz powiem piwnookiej? Uderzam
dłonią o ścianę i wchodzę z powrotem do domu. Powoli wracam do
salonu, gdzie dostrzegam swoją dziewczynę. Siedzi na kanapie i
wpatruje się za okno.
- Kto
to był? - Pyta wyraźnie zainteresowana.
- Mój
przyjaciel Sasuke. - Odpowiadam.
- To
ten, o którym mi tak opowiadałeś? Jak dobrze pamiętam Sakura była
w nim zakochana?
-
Tak.
-
Jest wolny? - O co jej chodzi?
-
Nie. Dlaczego pytasz?
-
Myślałam, że może zabierze się za Sakurę. - Uśmiecha się.
- Nie
kombinuj, dobrze? To chłopak Ino i oni bardzo się kochają. Nie
utrudniaj im życia. - Wzdycham i siadam obok dziewczyny.
-
Okey okey. - Odwraca głowę w moją stronę, widzę zadziorny
uśmiech na jej twarzy
- Co
jest? - Pytam.
- To
co...wracamy do naszych zajęć? - Pyta uwodzicielsko.
-
Ayako, wrócimy do tego kiedy indziej. - Mówię z rezygnacją. - Za
niecałe piętnaście minut mamy być w klubie. - Wzdycham.
-
Dlaczego zawsze coś ci wyskakuje? Naruto dorośnij w końcu, chcesz
być ze mną, czy nie? - Pyta zdenerwowana.
-
Tak, ale zrozum. Dopiero co wróciłem, muszę przywitać się z
przyjaciółmi tak jak należy.
- To
jest naprawdę irytujące.
-
Wynagrodzę ci to później. Obiecuję. - Mówię i muskam wargami
jej rozgrzany policzek.
- W
ostateczności się zgadzam. - Uśmiecha się.
Oczami
Sakury;
- I
przybiegłeś tu tylko po to, żeby nam to oznajmić? Taro, myślałam,
że coś się dzieje! - Krzyczę na chłopaka.
-
Przestań Sakura, ciesz się, że do niczego między nimi nie doszło.
- Mówi Saki.
- I
nie dojdzie. - Mówi zdyszany chłopak.
- Co
masz na myśli? - Pytam.
-
Sasuke się już wszystkim zajął i im przerwał. Jak już mówiłem,
wszyscy idziemy do klubu. Sakura. - Patrzy na mnie. - Proszę, zrób
się na bóstwo jeszcze bardziej jak jesteś teraz. - Mruga do mnie.
- Ah,
mój kochany Sasek. Jak zawsze na czas i z pełną główką
pomysłów. - Mówi rozmarzona Ino. Nie mogę wytrzymać spojrzenia
brązowookiego.
-
Taro, przestań się na mnie gapić.
- Ale
ja nie mogę. To twoja wina, że w tym stroju Pani doktor wyglądasz
tak seksownie. - Śmieje się.
-
Znajdź sobie dziewczynę co? - Mówię.
-
Szukam kochanie. - Mruga w moją stronę. Śmieję się.
-
Idziemy do domku, teraz w tej chwili i ubieramy cię jak najlepiej. -
Oznajmia Saki.
-
Chyba chciałaś powiedzieć nas. Nie zapominaj, że my też musimy
jakoś wyglądać. No, ale fakt faktem, Sakura musi wyglądać
olśniewająco. - Odzywa się Ino.
- Na
co wy jeszcze czekacie? Ruszać się! - Rozkazuje Taro.
-
Już, już. - Mówią jednocześnie dziewczyny. Cholera, w co one
mnie wrobiły?
Oczami
Naruto;
-
Kochanie, jesteś gotowa?! - Krzyczę z dołu. Dotarliśmy do mojego
rodzinnego domu, gdzie się szykujemy. Wprawdzie, gdzie szykuje się
Ayako.
- Już
prawie! - Słyszę. Jestem ubrany w czarne spodnie i czerwoną,
dopasowaną koszulę. Po chwili słyszę odgłos stukania butów o
schody. Spoglądam w górę i widzę Ayako ubraną w spódniczkę i
białą bluzeczkę. Na nogach ma oczywiście buty na obcasie.
- Jak
zawsze wyglądasz pięknie. - Uśmiecham się i kiedy dziewczyna
schodzi całuję ją w policzek. Słyszę odgłos otwieranych drzwi,
więc machinalnie odwracam się w tył.
-
Przez was nie zdążyłam odwiesić fartucha. - Słyszę głos Sakury
za drzwiami, które po chwili się otwierają. W progu staje Sakura,
Saki i Ino. Wszystkie trzy zatrzymują na mnie wzrok i uśmiechają
się szeroko. Ich spojrzenie wędruje w górę i w dół aż ponownie
zatrzymuje się na mojej twarzy.
-
Miło cię widzieć Saki. - Mówię po chwili.
- Nie
wierzę, że to mówię, ale mi również debilu. - Odpowiada moja
przyjaciółka.
- Nie
przywitasz się? - Pytam zdziwiony.
-
Zaraz. - Wszystkie trzy nadal się mi przyglądają.
- Coś
jest nie tak? Czemu się na mnie patrzycie?
- Bo
wyglądasz bardzo seksownie. - Mówią we trzy i po chwili wybuchają
śmiechem. Czy one się jakoś zsynchronizowały, czy jak?
-
Brakowało mi ciebie dupku! - Krzyczy Saki i wiesza się mi na szyję.
Odwzajemniam ten uścisk. Dziewczyna daje mi milion buziaków w
policzek.
- Nie
bardziej jak mi ciebie. - Mówię i tym razem to ja ją całuję.
-
Było mi przykro, że się ze mną nie pożegnałeś. - Odzywa się
ponownie, kiedy oswobadza się z uścisku.
-
Tak, wybacz mi, ale nie miałem zbyt dużo czasu. - Spoglądam na
Ayako, która jest chyba lekko poddenerwowana. - Saki, poznaj moją
dziewczynę Ayako.
-
Ahh, to ty? Witaj, jestem Saki. - Uśmiecha się słodko i wyciąga w
jej kierunku dłoń, którą chwyta moja dziewczyna.
-
Miło cię poznać. - Odzywa się Ayako.
-
Sakura, natychmiast na górę. - Rozkazuje różowo włosa.
- Nie
dość, że mnie tak wyciągnęłyście to jeszcze chcecie mnie zabić
tym tempem.
- Oj
Sakura, nie przesadzaj. To był tylko nadzwyczajnie szybki sprint. -
Śmieje się lekko zdyszana Ino.
-
Tak, to twoja wina, że ślęcząc w szpitalu wykorzystujesz więcej
energii niż powinnaś. - Mówi Saki.
-
Idziecie do klubu? - Pytam.
-
Tak. Sasek nam powiedział, że chcesz się spotkać, a poza tym... -
Blondynka uśmiecha się szatańsko. - Sakurcia ma randkę.
-
Musisz wszystkim rozpowiadać? - Pyta wyraźnie zażenowana.
- Oj
sory. - Rzuca szybko blondynka. Czyli jej nocne życie już się
zaczyna? Tak to teraz wygląda? Saki i Ino biorą za dłonie Sakurę
i prowadzą ją na górę. Zgrabnie nas omijają.
-
Wybaczcie, ale musimy doprowadzić się do porządku, a w
szczególności Panią doktor. - Uśmiecha się Saki. Po chwili
znikają nam z pola widzenia.
-
Huh, dziwne to było. - Mówię bardziej do siebie.
- To
znaczy? Dziwne, że Sakura idzie na randkę? - Pyta podejrzliwie
Ayako.
- Nic
z tych rzeczy. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - Mówię.
- Tak
to wygląda Naruto. - Odpowiada.
- Ale
nie jest jak myślisz. Możemy już iść? - Pytam i wyciągam w jej
kierunku dłoń, którą z wahaniem chwyta. Podchodzimy do drzwi,
którymi wychodzimy. Zmierzamy prosto do klubu. Jest godzina
osiemnasta, więc powoli się ściemnia. Na dworze jak zawsze
spacerują tłumy ludzi. Przez całą drogę aż do klubu żadne z
nas się nie odezwało. Chwytam za klamkę i otwieram potężne
drzwi. Z początku oślepia mnie błysk światełek, ale po chwili
mój wzrok się przyzwyczaja. Przyciągam jeszcze bliżej siebie
Ayako, bo widzę ten tłum na parkiecie. Powoli zmierzamy do baru.
Przeciskamy się przez dobrze bawiących się ludzi. Nareszcie
dochodzimy do baru, gdzie siadamy.
-
Chcesz coś? - Przekrzykuję muzykę.
-
Drinka. - Odpowiada beznamiętnie brązowo włosa.
-
Poproszę dwa drinki. - Krzyczę do nowego barmana, którego nie
znam.
- Już
się robi szefie. - Odpowiada uśmiechając się.
-
Skąd wiesz, że jestem twoim szefem? - Pytam zaskoczony.
-
Taro mi powiedział i mniej więcej Pana mi opisał. - Uśmiecha się.
-
Rozumiem. - Mówię.
-
Dużo tu ich przyjdzie? - Pyta po chwili moja dziewczyna.
-
Kogo masz na myśli? - Odpowiadam pytaniem na pytanie.
-
Twoich przyjaciół. - Krzywi się lekko.
-
Trochę ich będzie. - Odpowiadam.
- Mam
wrażenie, że mnie nie lubią. - Słyszę po chwili.
-
Skąd wzięła ci się ta głupota? - Pytam.
- Bo
traktują mnie tak, jakby mnie tu nie było. - Odpowiada zgryźliwie.
-
Proszę, Pana zamówienie. - Zwraca się do mnie barman i podaje
drinki.
-
Dzięki. - Zwracam się teraz do dziewczyny. - Wydaje ci się tylko.
-
Raczej nie. - Bierze łyk drinka. Robię to samo. Czuję szarpnięcie
za ramię, więc odwracam się w tył.
-
Siema stary! - Krzyczy brązowo włosy chłopak, obok niego stoi
granatowo włosa dziewczyna.
-
Kiba, Hinata! Stęskniłem się za wami. - Mówię po kolei się
witając.
-
Fajnie cię widzieć Naruto. - Uśmiecha się dziewczyna.
-
Poznajcie moją dziewczynę Ayako. - Zwracam się do nich.
-
Hej, miło poznać. - Mówi.
- Nam
również. Ja jestem Kiba, a to moja dziewczyna Hinata. - Uśmiecha
się szeroko.
-
Huhu, więc nareszcie jesteście razem? - Dopytuję, aby się
upewnić.
-
Tak. Zaczęliśmy po twojej ucieczce. - Mówi chłopak.
-
Taa, mówię to po raz setny, ale dużo mnie ominęło.
-
Tylko i wyłącznie twoja wina. - Śmieje się Hinata.
- A
co to za zbiorowisko?! - Z niedalekiej oddali krzyczy brązowo włosa
dziewczyna. Na sam ich widok cieszy mi się morda.
- Ten
Ten, Neji! - Krzyczę.
-
Siema samolubie. - Wita się ze mną Hyuuga.
-
Tylko nie samolubie. - Protestuję.
- Oh,
prawda w oczy kole? - Słyszę kolejny głos.
- Nie
Shikamaru. - Odzywam się po chwili.
-
Trochę ich dużo. - Mówi moja dziewczyna.
-
Masz rację, ale to jeszcze nie wszyscy. - Odpowiadam.
-
Wszystkich się nie spodziewaj. Choji, Sai i Lee są zajęci, więc
nie przyjdą. - Mówi Temari.
-
Spotkam się z nimi innym razem. - Uśmiecham się.
-
Nooo, to gdzie siadamy? - Pyta Kiba.
-
Trochę nas tu dużo, a jeszcze kilku przybędzie. - Mówi Ten Ten.
-
Taa, jeszcze Ino, Sasuke, Saki, Taro i Sakura. - Dodaje Hinata.
- Z
tego co wiem, Sakura będzie miała towarzystwo. - Mówię.
- Tak
i zaraz przyjdzie przystojniaczku. - Mówi podchodząca w naszą
stronę Ino. Ciągnie za sobą Sasuke, Saki i Taro.
- To
co z tą miejscówką? - Dopytuje Kiba.
-
Chodźcie, załatwiłem nam jeden, największy stolik. - Odzywa się
Taro.
-
Gościu, dawno cię nie widziałem. Musimy pogadać. - Mówi Kiba do
mojego wspólnika.
-
Spoko, tylko najpierw usiądźmy. - Uśmiecha się...
******
Witajcie Kochani! Oto dziś wstawiamy Wam nowy rozdział One-Shota :) Co o nim sądzicie? Robi się hmm... nudny? Czy raczej nadal Was ciekawi? No cóż, dziś troszkę krócej się rozpisujemy, bo musimy szybko spadać hah :D Jak zawsze ciekawią nas Wasze opinie. Ohh, życzymy Wam udanego i bezdeszczowego weekendu ;) Pozdrawiamy i do następnego! Patty i Paula.
Dziewczyny nie wiem jak Wy to robicie ale wasze notki są mega zajebiste. Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńJak wy potraficie tak "rozwinąć" rozdział dziewczyny?! Posiadacie do pisania smykałkę jak mało kto. ;)
OdpowiedzUsuńCo do samego One-Shota. Nadal jest ciekawy,ale wydaje się za długi jak na One-Shota. :D
Ciekawe z kim przyjdzie Sakura i jak dalej się to potoczy. ;)
Oczywiście czekam na next.
P.S.
Mam pytanko; czy kiedykolwiek wam brakowało weny? Jeżeli tak to jak sobie z tym poradziłyście? ( Bo ja nadal nie potrafię nic napisać ;c )
Pozdrawiam.
Hmm, przede wszystkim dziękujemy za komentarz ;) Odpowiadając na Twoje pytanie, czy kiedykolwiek brakowało nam weny? Odpowiadając szczerze przyznamy się, że zdarzały się takie sytuacje, ale szybko to przechodziło :) Dlaczego? A dlatego, że dosłownie we wszystkim można ujrzeć cień inspiracji. W filmach, książkach, opowieściach, a nawet ze swojego codziennego życia, bądź życia osób otaczających Cię ;) Właśnie w ten sposób czerpiemy nowe pomysły, kiedy brakuje nam weny najczęściej oglądamy jakiś film bądź czytamy książki. Mamy nadzieję, że trochę Ci pomogłyśmy :) Pozdrawiamy serdecznie.
UsuńA ja jeszcze dodam, że pomysły na notki przychodzą nawet podczas słuchania muzyki :D
UsuńHmmm,dzięki dziewczyny!
UsuńMoże poczytam jakąś książkę bo ostatnio nie mam czasu na nic. :/
Mam nadzieję,że wena mi wróci. ;D
Dobry rozdzial :D One shot wcale nie nudzi jest zarąbisty ^^ faktycznie moze nazwa nie pasuje do dlugiego opowiadania...ale to nie znaczy zeby go nie kontynuowac :) Piszcie go dalej dziewczyny :*
OdpowiedzUsuńNowy
świetne one shot wogulę nie jest nudnę już się nie mogę do czekać next pozdrawiam i zycze weny
OdpowiedzUsuńciekawi, ciekawi i nie możemy się doczekać (a może tylko ja) dalszych relacji NaruSaku, jakiś dreszczyk emocji? coś niespodziewanego? czekamy!
OdpowiedzUsuńKiedy notka?
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się next??
OdpowiedzUsuńświetne świetne aż barak mi słów żeby to opisać czekam na next pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńWow ale sie porobilo hehhe Coś czuje że Ayako popłynie wsiną w dall haha Nie ma szans bidulka z Ino i Saki i z tym ich planem. Naruto wpadl jak śliwka w kompot hehe Więc Ayako pani już podziękujemy :D:D
Pozdrawiam i czekam na next
Ukyo
Yoo! Haaaa! Głupia Ayako! Chciała sie kochać z Naruto. Jezus, dzięki Taro, Sasuke. Uratowaliście mój telefon z e spotkaniem z ścianą. *hihihihihi* XDD Ohhh, jak Sakurcia wyjdzie, to jestem tego prawie że pewna, że temu głąbowi Naruto, szczena opadnie.:D Ahhh... mmmm, romarzyłam sie. XD jak zwykle. Dobra. Co do noci, nie mam żadnych zastrzezeń: ). Kiedy notka,kochane? Nie żeby coś, ale jestem tak starsznie zniecierpliwiona pojawieniem się one-shoota, że to aż robi sie męczące xd. Utłukę was, jak mi napiszecie w następnej części one-shoota, że Naru i ta cała Ayako, się kochali! Serioo,utłuka na kwaśne jabłko *buhahahahahaha, trzyma patelnie w ręce* no nic, pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy tej niesamowitej jednopartówki ^^. Jeśli to nie jest problem, proszę o termin następnej noci:* Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuń