sobota, 23 maja 2015

74 Rozdział

- Saki? - Dopytuje Ino. - Mów.
- Ugh, okey. Mam wam wiele do opowiedzenia, teraz to już kompletnie się pogubiłam i nie wiem co robić...


- Chodzi o Haruto. - Stwierdzam. Dziewczyna kiwa głową i siada obok mnie na krześle.
- Co się dzieje? - Pyta Ino.
- Od rana dziwnie się zachowywał, tak jakby ze mną flirtował. Później na treningu wyznał, że za mną szaleje i mnie pocałował. Nie powiem, że mi się nie podobało, bo bym skłamała, ale chodzi o to, że nie wiem co do niego czuję, a nie chcę robić mu fałszywych nadziei. Gdyby powiedział mi to parę dni temu to bez zastanowienia powiedziałabym mu, że jestem w nim zakochana. Teraz, kiedy zjawił się ten dupek... sama nie wiem, po prostu mam co do tego mieszane uczucia. Nawet nie wiem którego z nich kocham, wiem, że z Akinorim nie będę, ale nie mogę być również z mężczyzną, którego nie kocham.
- Słuchaj Saki, wiem, że jest ci trudno, ale skoro Haruto nie jest ci obojętny to może powinnaś się z nim związać. - Mówię.
- On jest dla ciebie odpowiednim facetem i sądzę, że jeżeli jak twierdzisz byłaś w nim zakochana to pojawienie się Akinoriego nie powinno zmienić twoich uczuć. - Dopowiada Ino.
- Tak właściwie to... ja i Haruto... jesteśmy już tak jakby razem.
- Jak to? - Odzywa się Ino.
- Sorki, że wam nie powiedziałam, najwyraźniej zapomniałam. Kiedy zjawił się Akinori to mnie ciągle nachodził, Haruto chciał mi pomóc i powiedział mu, że jestem jego dziewczyną. Więc tak jakby udajemy, że jesteśmy razem.
- Kobieto, wykorzystaj to! Masz obok siebie cudownego faceta, powinnaś z nim spróbować. - Mówi Ino.
- Skoro pokochałaś wcześniej Haruto i masz teraz wątpliwości, którego z nich kochasz, to znaczy, że tak naprawdę nie darzyłaś Akinoriego takim mocnym uczuciem jak przypuszczałaś. - Odzywam się z uśmiechem.
- Może macie rację. - Odpowiada uśmiechnięta.
- Nie kochaniutka, nie może, a na pewno. - Mówi Yamanaka.
- To jak? - Pytam.
- Chyba pomogłyście podjąć mi decyzję. - Uśmiecha się.
- To super. - Odzywa się Ino.
- Skoro tą sprawę mamy za sobą to pogadajmy o czymś innym. Dowiedzieliśmy się, że do naszej misji dołącza twój brat... - Mówię powoli i wyraźnie dwa ostatnie słowa, Saki jest zdziwiona.
- Że do cholery co?! On? Chyba sobie jaja robisz. - Wybucha jak wulkan.
- Przecież się zmienił, więc o co chodzi? - Pyta nasza blond włosa przyjaciółka.
- Chodzi o to, że przez ten cały cholerny czas Konosuke będzie mnie szpiegował i ciągle pilnował. - Mówi zirytowana.
- Może nie będzie aż tak źle. - Odzywam się po chwili. Saki obdarza mnie spojrzeniem.
- Serio? Skoro tak sądzisz to się mylisz, będzie jeszcze gorzej. - Odpowiada.
- Misja jest jutro. - Dopowiada Ino. - Najgorsze jest to, że nic o niej nie wiemy.
- Co ty gadasz?
- Nasza Hokage nie jest zbyt rozmowna w tej kwestii. - Mówię.
- To jest cholernie przerażające, bo nie wiem na co się szykuję. Zamierzam jeszcze pobyć na tym świecie i założyć wspaniałą rodzinkę z Sasusiem, a nawet nie wiem, czy przypadkiem nie piszemy się na cholerną śmierć.
- Bez przesady Ino, nikt nie zamierza ginąć. Uspokój się trochę, bo wystraszysz resztę. - Mówi opanowana Saki.
- Już jej to mówiłam, ale jak zwykle mnie nie słucha. - Odzywam się.
- Dobrze, już dobrze. Postaram się aż tak bardzo nie przejmować.
- Ino, żeby cię jeszcze bardziej uspokoić dodam, że idzie na tą misję osiem osób. Nie skłamię jeżeli stwierdzę, że cholernie silnych ludków, więc nie masz co rozpaczać o śmierci. - Patrzę na Saki.
- Ekhem. - Odzywam się z uśmiechem.
- No dobrze, idzie dziewięć osób. Nawet mój brat się przyda.
- No właśnie. Saki, Konosuke po przemianie to całkiem fajny facet. - Mówię z uśmiechem. Wszystkie się śmiejemy.
- Nie jest już taki dokuczliwy. Da się go lubić. - Dopowiada Ino.
- No dobrze, macie racje. Jednak mam nadzieję, że nie będzie zbyt nachalny. Uwielbia się o mnie troszczyć, ale mnie to denerwuje.
- Przypomniało mi się coś jeszcze odnośnie misji, mamy być pod bramą o dwunastej, Hokage powiedziała, że nie toleruje spóźnień. - Uśmiecham się.
- No tak, więc trzeba być punktualnie. - Mówi Saki. - Co dzieje się z Kirą? Dlaczego nie przychodzi do pracy? Przez to muszę codziennie oglądać Hanę.
- Nie tylko ty, jesteśmy na nią skazane wszystkie trzy. - Dopowiada Ino.
- Z tego co wiem to Kira jest chora. - Odpowiadam na pytania Saki. - Niech zgadnę, Hana znowu cię zdenerwowała? - Pytam z uśmiechem. Saki ciężko wzdycha.
- Ta wiedźma mnie wykończy nerwowo, codziennie mam z nią jakieś sprzeczki. Dzisiaj się czepnęła tego, że niby jestem z Haruto, a zdradzam go z Naruto, bo ciągle do niego chodzę. - Nabrałam ochoty, żeby odwiedzić Hanę i zrobić z nią porządek, po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że lepiej nie tracić czasu na taką żmiję.
- Mam ochotę ją zabić, czy tylko ja tak mam? - Pyta Ino. Odpowiadamy jej uśmiechem. - Tak myślałam, to może skoro wszystkie trzy się zgadzamy to coś z tym zrobimy? No dobrze kara śmierci za jej przewinienia jest zbyt... okrutna. Może wsadzimy ją do paczki i odeślemy pocztą w jakieś odległe, zimne miejsce?
- To byłoby wspaniałe. - Odzywa się Saki.
- Co byłoby wspaniałe? - Mówi wchodzący do kuchni Naruto. Podchodzi do mnie i całuje mnie w policzek. Później idzie do lodówki i wyjmuje zimne napoje, stawia je na blat i odwraca się w naszą stronę z szerokim uśmiechem i skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Opiera się plecami o szafki.
- Nie interesuj się. - Odzywa się zadziornie Saki.
- Oj Saki, nie bądź wredna, po takim ciekawym dniu nie powinnaś się tak denerwować. - Mówi z seksownym uśmieszkiem i puszcza do niej oczko. Mam na twarzy szeroki uśmiech.
- No tak, mogłam się domyślić. To dowód na to, że mężczyźni są jeszcze gorszymi plotkarzami od kobiet. - Nasza przyjaciółka mówi to z uśmiechem.
- Pfffff wcale, że nie. - Broni się Naruto. - Na kilometr widać, że chłopak za tobą szaleje, a ty za nim jeszcze bardziej, normalnie padasz mu do stóp.
- Mhm ciekawe kto komu. - Saki się uśmiecha. - Przestań pieprzyć takie głupoty i lepiej za treningi się weź.
- A co? Źle wyglądam? - Uśmiecha się.
- No tak, zobacz jaki ci tłuszcz z brzucha zwisa. - Saki wstaje i podchodzi do Naruto. Klepie go w brzuch.
- Tu są same mięśnie kochanie. Tłuszczu tu nie zobaczysz. - Naruto łapie Saki za ręce i odwraca ją tak, że dziewczyna stoi plecami w jego kierunku. Blondyn się w nią wtula z uśmiechem.
- No i czego się tak lepisz durniu? Pozwoliłam ci?
- Nie potrzebuję twojego zezwolenia. I tak wiem, że ciągle szukasz okazji, żeby się do mnie poprzytulać. - Naruto patrzy na mnie z uśmiechem i po chwili mówi coś na ucho do Saki. Dziewczyna się śmieje.
- Nie ładnie kochanie tak szeptać w towarzystwie. - Mówię z uśmiechem.
- No właśnie, co to ma być? - Dopowiada Ino.
- Ten idiota mówi, że Sakura może poczuć się o mnie zazdrosna. - Mówi Saki przez śmiech. Patrzę na Naruto.
- Dla jasności, nigdy nie byłam i nigdy nie będę zazdrosna o moje przyjaciółki. Tak poza tym wbij sobie do głowy, że one już mają lepszy materiał na chłopaka. - Mówię zadziornie.
- Doprawdy? Czyli ja nie jestem dobrym materiałem? - Pyta z uśmiechem.
- Tego nie powiedziałam. - Bronię się.
- Jeszcze zobaczymy kochanie. - Mówi zadziornie.
- Co masz na myśli? - Pytam.
- Ja? Nic. - Uśmiecha się.
- Możesz mnie już puścić z łaski swojej? - Pyta Saki, która jest uwięziona w niedźwiedzim uścisku.
- Z łaski swojej nie, bo się stęskniłem.
- Nie było mnie zaledwie parę godzin. Może mam się jeszcze wprowadzić? - Pyta z kpiącym uśmiechem Saki.
- To byłby świetny pomysł, miałbym cię wtedy na co dzień. Sakura też by się mogła wprowadzić, Ino również, ale ona chyba woli bardziej towarzystwo Sasuke. Ale byłoby cudownie, miałbym przy sobie trzy najważniejsze kobiety w moim życiu.
- Bardzo mi przystojniaczku schlebiasz, ale jak jeszcze raz powiesz taką głupotę, że bardziej wolę towarzystwo mojego Sasusia to ci w łeb walnę aż odwróci się o sto osiemdziesiąt stopni. Co do mieszkania z tobą, przeoczyłeś jeden szczególik, mianowicie brakuje mi do pełnoletności jeszcze rok, więc jak na razie muszę mieszkać z rodzicami. Co do Sakurci, niech sama wypowie się na ten temat. - Mówi z zadziornym uśmieszkiem.
- To jak Sakurcia, chciałabyś ze mną mieszkać? - Pyta sam sprawca całego zamieszania.
- Ja... Ekhem no nie wiem, byłoby fajnie, ale co by powiedzieli moi rodzice? - Naruto bardzo mnie zaskoczył tym pytaniem, sądzę, że jeszcze jest za wcześnie na wspólne mieszkanie.
- Tak, więc ja z chęcią bym się do ciebie wprowadziła. - Z niezręcznej sytuacji ratuje nas Saki.
- Naprawdę? - Pyta z nadzieją Naruto. - Wiecie, mieszkam sam i trochę mnie to przytłacza. - Mówi smutny.
- Nie wzbudzaj we mnie litości. Pamiętaj, że umiem wyczuć kiedy kłamiesz, albo próbujesz wzbudzić czyjąś litość. Ze mną ci tak łatwo misiaczku nie pójdzie.
- No dobrze kochanie. To jak, wprowadzasz się? - Pyta z uśmiechem Naruto.
- W sumie za czynsz płacę dużo, ale co wtedy z Konosuke?
- On też może się wprowadzić, mam duże mieszkanie, a kosztami byście nie musieli się przejmować, bo płacę mało.
- Przedyskutujemy to później. - Saki mówi z uśmiechem. - Wiesz... tak niechcący, naprawdę niechcący usłyszałam o czym rozmawiasz z chłopakami. - Mówi z niewinnym uśmieszkiem.
- Doprawdy? Może bym ci uwierzył, że niechcący, gdyby twoich umiejętności nie dało się wyłączyć. I tak cię kocham, nawet jeżeli podsłuchujesz.
- Pffff myślisz, że nie wiem? - Śmieje się. - Ty za mną szalejesz misiaczku. A tak na serio mógłbyś mnie już puścić.
- Nie. Puszczę, kiedy będę chciał.
- I jak chłopcy przyjęli do wiadomości to co im powiedziałeś? - Pyta Saki.
- Bardzo dobrze. W końcu nie muszę im kłamać o moim dziwnym zachowaniu. - Bardzo mnie cieszy, że Naruto powiedział wszystko Sasuke i Haruto, w końcu i tak by się dowiedzieli. Mojemu kochanemu chłopakowi będzie teraz lżej na sercu.
- O jakich umiejętnościach wy mówicie? - Pyta Ino. Kiedy słucham rozmów Saki i Naruto to poprawia mi się humor. Są jak brat z siostrą. Nawet nie wyłapałam z ich rozmowy nic o żadnych umiejętnościach. Dobrze, że Ino tak uważnie słucha.
- Ou, nie powiedziałaś im kochanie? Bardzo brzydko. - Przekomarza się Naruto, Saki przewraca oczami.
- Może zapomniałam, co? Każdemu się zdarza.
- Saki ma taką umiejętność, że może podsłuchać każdą rozmowę w okolicy stu metrów. Fajnie nie? A jak poćwiczy to może znacznie wydłużyć swój zasięg. - Saki się uśmiecha.
- Uwierzcie, to bardzo przydatne. - Mówi nasza przyjaciółka.
- Cholercia, też bym tak chciała. Idzie się tego nauczyć? - Pyta zainteresowana Ino.
- A co? Chcesz podsłuchiwać Sasuke jak będzie rozmawiał z innymi kobietami? - Pyta zadziornie Naruto.
- Przystojniaczku, nie testuj mojej cierpliwości, bo zaraz się skończy. Widzę, że dobry humorek dziś mamy?
- I to jeszcze jak. - Odpowiada blondyn.
- Cieszę się. To jak Saki, idzie się tego nauczyć?
- Sama nie wiem. Uczył mnie ojciec, więc nie wiem, czy to jakaś rodzinna umiejętność, czy może każdy może się jej nauczyć.
- Kochanie, co ty dzisiaj taka cicha? - Pyta mnie z uśmiechem Naruto.
- Można powiedzieć, że jestem trochę zmęczona. - Odpowiadam.
- Może chcesz się położyć? Możesz iść do mojej sypialni jak chcesz.
- Nie, bardzo fajnie mi się tu z wami siedzi, więc chyba spasuję. - Uśmiecham się do niego.
- Naruto debilu! - Krzyczy Saki.
- Kobieto, czego się drzesz? Bębenki mi pękną.
- Zagadałeś mnie spryciarzu i zapomniałam co ci miałam powiedzieć.
- O co ci znowu chodzi? Ahhhh zawsze masz mi coś do powiedzenia.
- Mogę z tobą wcale nie rozmawiać jak chcesz.
- Nie, tego bardziej bym nie zniósł.
- No właśnie, nie wytrzymałbyś nawet sekundy, gdybym się do ciebie nie odzywała.
- Nie przesadzaj i lepiej przejdź do rzeczy, bo znowu zapomnisz to co masz mi powiedzieć. - Uśmiecha się złośliwie.
- Sugerujesz coś?
- Ja? Niby co? - Pyta z uśmieszkiem.
- Czy ty twierdzisz, że mam sklerozę?
- No skąd. Mów co masz do powiedzenia i spadam, bo muszę chłopakom zanieść napoje.
- A więc słuchaj mnie bardzo uważnie. Jutro zbliża się misja, prawda?
- Mhm. - Naruto mruczy.
- To znaczy, że nie będziemy mieć zbytnio czasu dla siebie, prawda?
- Mhm.
- Więc nie mamy czasu na treningi, które powinny zacząć się od dzisiaj, prawda?
- Mhm. Ale... czekaj, czekaj. Jakie treningi? - Pyta Naruto.
- Aktywowała się pieczęć, więc trzeba z tym coś zrobić. Przypominam, że stajesz się od niej bardziej... agresywny? Dziki? Wszystko po kolei. Musisz się wyładować troszkę, a nie chciałabym być w skórze jakiegokolwiek przeciwnika, który musiałby się z tobą zmierzyć w takim stanie. Cholera! Kyuubi!
- Co z nim? - Pytam równocześnie z Naruto. Uśmiechamy się do siebie.
- Stajesz się w czasie walki bardzo podatny na jego propozycje, a twoje oczy stają się czerwone... musimy z tym koniecznie coś zrobić. - Ciężko wzdycha.
- Rozczaruję cię, bo nic z tym nie zrobisz. Gdybym się z nim zaprzyjaźnił, wtedy moglibyśmy normalnie porozmawiać, ale on nawet nie chce mnie słuchać. Od pewnego czasu, kiedy chcę się z nim w jakiś sposób skontaktować to mi wcale nie wychodzi. Chyba nie ma ochoty na rozmowy. - Mówi rozczarowany.
- Trudno... Okey, czyli zajmiemy się samymi treningami. - Stwierdza Saki. - Tobie się chyba śpieszyło, więc może byś mnie puścił? - Pyta z uśmiechem. Naruto całuje Saki w policzek i ją puszcza.
- O fu! Ośliniłeś mnie. - Uśmiecha się i wyciera dłonią policzek. Siada na krzesełko. Naruto z napojami w dłoniach podchodzi do niej i całuje ją w dwa policzki.
- Spróbuj się tylko wytrzeć to dostaniesz milion takich buziaków.
- Idź już stąd misiaczku. - Saki klepie go po tyłku. Naruto wychodzi z uśmiechem.
- Widzisz Sakura? On mi tak zawsze dokucza. Czasami ma takie dni, że zbiera mu się na miłość i mnie ciągle przytula i całuje. Mówię ci, wytrzymać z nim wtedy jest trudno. - Uśmiecham się do niej.
- Powinnaś się cieszyć, że cię tak kocha. - Stwierdzam.
- Jak tu się nie cieszyć? Mimo wszystko go kocham, chociaż nigdy się mnie nie słucha. - Wzdycha.
- Idziemy do chłopaków? A tak poza tym, która już jest godzina? Niedługo pewnie będę musiała iść do domu. Mama prosiła mnie o pomoc, a tak w ogóle muszę się wcześnie położyć, żebym była jak nowo narodzona jutro na misji. - Stwierdza Ino. Patrzę na zegarek.
- Jest już... siedemnasta dwadzieścia.
- Cholera no... muszę iść, a mi się nie chce. Swoją drogą czas mi szybko zleciał w waszym towarzystwie. Zbyt rzadko się ostatnio widujemy.
- Masz zupełną rację Ino. - Mówi Saki.
- Po misji będziemy mieć trochę czasu, spokojnie. Wszystko nadrobimy. - Mówię spokojna.
- Mam nadzieję. - Mówi Ino. - Dobra dziewczyny, ja się z wami żegnam. Idę po swojego fagasa i wychodzę. - Yamanaka się uśmiecha. Podchodzi do Saki i daje jej całusa w policzek.
- Na razie, do jutra. - Mówi Saki.
- Pamiętaj kochana, bierz się za Haruto póki on chce z tobą być. - Uśmiecha się.
- Wiem, wiem. Jeszcze raz dzięki za pomoc w rozwiązaniu moich usterek miłosnych.
- Polecam się na przyszłość. - Ino do mnie podchodzi i żegna się w ten sam sposób. - Na razie różowa. - Mówi zadziornie.
- Tylko nie różowa. - Odpowiadam. Ino wychodzi i zostaję sama z Saki. Po chwili moja przyjaciółka kładzie głowę na stół. Robię to samo.
- Padam ze zmęczenia. - Odzywa się.
- Ja też.
- Nie dziwię się, bo mamy za sobą nieprzespaną noc.
- Ta, cholernie się nie wyspałam. - Mówię zamykając oczy.
- Mam pomysł.
- Jaki? - Pytam.
- Naruto proponował ci swoje łóżko. Chłopcy siedzą w salonie i coś sobie oglądają. Może pójdziemy spać, co ty na to? - Pyta z uśmiechem.
- Muszę stwierdzić, że to świetna propozycja. Idziemy. - Mówię. Po chwili wstajemy od stołu i idziemy objęte w stronę korytarza. Słyszymy głośne rozmowy dochodzące z salonu. Stajemy w wejściu do pomieszczenia i patrzymy na nich. Naruto siedzi na fotelu, a Konosuke razem z Haruto na kanapie.
- Idziemy spać. - Odzywa się Saki.
- Huh? Tak wcześnie? - Pyta Konosuke. Haruto dosłownie pożera Saki wzrokiem. Uśmiecha się. Muszę stwierdzić, że z wyglądu jest bardzo podobny do Naruto. W końcu to Uzumaki nie? Jest bardzo przystojny.
- Tak, właśnie tak wcześnie. Jesteśmy zmęczone. Naruto?
- Tak?
- Skorzystamy z twojego łóżka.
- Okey. - Mówi z uśmiechem.
- Żadne okey. Nie pytałam cię o pozwolenie, mówiąc to miałam na celu powiadomić cię o tym, żeby żaden z was przypadkiem nie domyślił się tam wejść i zakłócać nam drzemkę.
- Jak ja z tobą wytrzymuję? - Mój chłopak pyta Saki z szerokim uśmiechem.
- Tak jak ja z tobą. I tak cię kocham. - Saki posyła mu całusa. - Konosuke, mam do ciebie prośbę, cieszyłabym się gdybyś ją spełnił.
- Słucham. - Mówi niezbyt zadowolony.
- Byłabym ci ogromnie wdzięczna, gdybyś przyniósł tutaj moją torbę z domu. Spakowałam się już na misję, więc mógłbyś ją tutaj przynieść. Po torbę Sakurki też mógłbyś skoczyć. - Saki się uśmiecha. - Wystarczy jak poprosisz jej mamę, ona ci ją wyda.
- Ja przepraszam bardzo, zamierzacie tu spać? Obydwie? - Pyta jej brat. Patrzymy na siebie z uśmiechem.
- Mhm, a ty myślałeś, że po co cię o to proszę? Żeby zająć ci czas? To jak, skoczysz po nie?
- Pewnie. Stary, współczuję ci, z nimi dwoma pod jednym dachem? Porażka. - Mówi Konosuke. Saki zdejmuje lewego buta i w niego rzuca.
- Ej! Słyszałam!
- Auć! - Krzyczy Konosuke.
- Dla mojego misiaczka to czysta przyjemność. - Mówi Saki.
- Prawda kochanie? - Pytam z uśmiechem.
- Pewnie. - Odpowiada Naruto.
- Naruto, zajmujemy twoją sypialnię, więc znajdziesz sobie jakiś pokój zastępczy. - Mówi Saki.
- Nie ma sprawy. Dla moich księżniczek wszystko.
- Hmmm jakiś zbyt miły dzisiaj jesteś. - Stwierdza Saki.
- Nie kochanie. Wdzięczny. Po prostu wdzięczny. - Uśmiecha się. - Może wy też chcecie zanocować? Dom mam duży, pomieścimy się.
- Z chęcią. - Mówi Haruto.
- Nie zostawimy cię z nimi samego stary. Nie ma opcji. - Dopowiada Konosuke.
- Świetnie, więc dobranoc. - Mówi Saki.
- Dobranoc kochani. Nie narozrabiajcie. - Dopowiadam.
- Śpijcie dobrze, królewny. - Odpowiada Naruto. Razem z Saki idziemy po schodach na górę. Wchodzimy do sypialni Naruto i kładziemy się na łóżko pod kołdrę.
- Nie musiałaś w biednego Konosuke rzucać butem.
- Spokojnie, wiele razy ode mnie tak dostał i nic mu się nie stało. Tym razem też przeżyje.
- Widziałam jak Haruto pożerał cię wzrokiem. - Mówię po chwili ciszy.
- Serio?
- Tak.
- No to dobrze, niech chłopina się patrzy do woli.
- Powiesz mu jutro, że z nim spróbujesz tak na poważnie? - Pytam.
- Chyba tak, nie będę go dłużej zwodzić, bo jeszcze mi ta wiedźma go odbije.
- Hana? No coś ty, on jej chyba nie interesuje.
- Ciągle się na niego patrzy. Za każdym razem jak obok niej stoi, albo z nią rozmawia to próbuje go kokietować, ale ja jej to ukrócę. - Mówi poddenerwowana.
- Spokojnie. On się jej tak łatwo nie da.
- Wiesz jacy są mężczyźni. Prędzej czy później by jej uległ, ale, kiedy powiem mu, że chcę z nim być to wtedy będzie już zobowiązany i nie ulegnie pokusie. Kapujesz? - Pyta z uśmieszkiem.
- Kapuje, a teraz dobranoc.
- Do jutra kochana.

Oczami Naruto;
Siedzę i patrzę się na Haruto. Obserwuje go już tak od dłuższej chwili. Mój kuzyn siedzi zapatrzony w okno i nad czymś intensywnie rozmyśla. Konosuke parę minut temu wyszedł z domu i za niedługo wróci.
- Nie martw się, na pewno zdobędziesz jej serce. - Uśmiecham się. Kuzyn na mnie patrzy i się uśmiecha.
- Skąd wiesz, że o niej myślę?
- Widziałem jak się na nią gapiłeś jak tutaj weszła. - Uśmiecham się do niego. - Gdyby nikogo nie było to byś się na nią rzucił.
- Nie przesadzaj.
- Więc jak? - Pytam.
- Sam nie wiem, Saki jest strasznie niezdecydowana. A jak widzę ją z tym typkiem to cholera mnie bierze.
- Haruto, musisz dać jej trochę czasu. Jej ostatni związek był... skomplikowany i Akinori bardzo ją skrzywdził. Może ci nie mówiła, ale była w nim bardzo zakochana. Ten dupek później zaczął oglądać się za innymi dziewczynami i nawet ją zdradzał.
- Nie wiedziałem. - Mówi smutny. - Tylko wiesz... denerwuje mnie już to powoli.
- A ja ci powtarzam, że musisz dać jej czas. Wiesz ile musiałem naganiać się za Sakurą zanim została moją dziewczyną? - Uśmiecham się na to wspomnienie. - Gdybym był tak niecierpliwy jak ty to nigdy bym się z nią nie związał. Wracając do Saki, pamiętaj, że ona go bardzo kochała, teraz, gdy pojawił się w wiosce jej wspomnienia odżyły. Mówiąc prościej, pogubiła się w tym wszystkim.
- Źle się z tym czuję, że byłem takim dupkiem i na nią dzisiaj naciskałem. - Mówi zażenowany.
- Przestań, nie mów tak i się postaraj. Jutro idziemy na misję, więc będziesz miał sporo czasu bez kręcącego się w pobliżu Akinoriego. - Mówię z uśmiechem.
- Spotkałeś się już z nim?
- Nie. - Mówię poważny. - Trochę się dziwię, bo byłem już tyle razy na zewnątrz, a on nawet nie próbował się ze mną skontaktować. - Chwilę się zastanawiam. - On coś kombinuje.
- Jutro idziemy na misję, więc raczej na niej nic ci nie zrobi, prawda?
- Teoretycznie masz rację, ale może... może powinienem opuścić wioskę na jakiś czas. - Mówię poważnie, nie chcę mieszać w moje problemy swoich przyjaciół. Co jeżeli Akinori im coś zrobi?
- Nie Naruto, tego zrobić nie możesz. Pomyśl jakby czuła się Sakura.
- Powiedziałbym jej o co chodzi. Zrozumiałaby.
- Może i tak, ale nie możesz uciekać przed problemami.
- Nie uciekłbym, odciągnąłbym go od reszty, rozumiesz? Boję się, że Akinori może was skrzywdzić.
- Naruto, umiemy się bronić.
- Ale ja nie umiem bronić was przed sobą! Zrozum, że jak Akinori jest blisko to nie mam własnej woli, robię wszystko co on chce. Nie zmienię tego. - Mówię załamany.
- Okey, przepraszam. Ja po prostu nie widzę tego tak jak ty. Pewnie gdybym był tobą też szukałbym rozwiązania problemu w odejściu z wioski. Musisz to dobrze przemyśleć.
- Wiem. - Biorę głęboki wdech i po chwili wypuszczam głośno powietrze z ust. - Muszę się przewietrzyć, idziesz?
- Nie, posiedzę tutaj i poczekam na Konosuke. Miał zahaczyć po drodze o mój dom i wziąć moje rzeczy. - Wstaję z fotela i idę w kierunku drzwi wyjściowych.
- Niedługo wrócę. - Mówię i wychodzę z salonu. Zmierzam na korytarz. Zakładam buty i wychodzę z domu. Jest jeszcze widno i wieje leciutki wiaterek, który bawi się moimi włosami. Idę przed siebie. Dużo dzisiaj myślałem nad tym co powinienem zrobić. Naprawdę boję się tego co mógłbym zrobić moim bliskim. Fajnie, że jutro mamy misję, będę mógł chociaż na trochę wyciszyć swój umysł i nie myśleć o Akinorim. Chociaż z drugiej strony trochę się boję, bo kiedy spotkam przeciwnika nie wiem, czy nie stracę nad sobą kontroli.
- Hey Naruto, dawno się nie widzieliśmy. Muszę stwierdzić, że od naszego ostatniego spotkania wyprzystojniałeś. - Słyszę uwodzicielski głos. Podnoszę wzrok w górę i widzę przed sobą brązowowłosą dziewczynę.
- Cześć, co tam? - Pytam z grzeczności.
- Dużo się u mnie zmieniło. Słyszałam, że u ciebie też. - Podchodzi bliżej. Staje bardzo blisko mnie. Trzyma w jednej dłoni torbę ze sklepu.
- Nie wiem o co ci chodzi Kasumi.
- Mówią, że stałeś się kochankiem Saki. - Powoli się denerwuję.
- Kto ci nagadał takich głupot? - Pytam zdenerwowanym tonem głosu.
- Czy to ważne?
- Kto. - Mówię przez zaciśnięte zęby. Nie pozwolę tej osobie, która rozpowiada taką plotkę niszczyć reputację Saki.
- Spokojnie. - Odzywa się Kasumi i kładzie wolną dłoń na mój tors. Patrzę na jej rękę. Dziewczyna jak na zawołanie cofa dłoń i się uśmiecha.
- Odpowiedz na moje pytanie. - Mówię po chwili.
- Jakaś recepcjonistka ze szpitala powiedziała to mojej znajomej, a ona mi. - Zastanawiam się przez chwilę kto mógłby być tą recepcjonistką, aż nagle wpada mi do głowy jedno imię.
- Hana. - Odzywam się po cichu.
- Huh? Mówiłeś coś? - Pyta zdezorientowana.
- Nie, muszę już iść. Do zobaczenia kiedyś tam. - Mówię szybko i zamierzam już iść, ale dziewczyna łapie mnie dłonią za przegub ręki. Zatrzymuję się.
- Poczekaj. Naruto... wiem, że cię zdradziłam i w ogóle, ale się zmieniłam. Nie zapomniałam o tobie, a ty z tego co mi wiadomo nie masz dziewczyny, więc może... może byśmy do siebie wrócili. - Kręcę głową z uśmiechem i na nią patrzę.
- Oj Kasumi, masz stare informacje.
- Jak to?
- Mam dziewczynę i jest nią Sakura.
- Znowu od ciebie odejdzie przy najbliższej okazji. Rzuć ją w cholerę i do mnie wróć.
- Nie ma takiej możliwości, a teraz byłabyś taka miła? - Patrzę na jej rękę. Dziewczyna mnie puszcza, a ja idę w kierunku szpitala. Mam bardzo blisko, więc dotrę tam szybko. Muszę poważnie sobie porozmawiać z Haną. Po paru minutach jestem już pod szpitalem, wchodzę do środka. Widzę przy recepcji Hanę, która jest odwrócona plecami i szuka czegoś na półkach. Podchodzę w jej kierunku i opieram się dłońmi o blat. Dziewczyna powoli się odwraca.
- Cholera! - Krzyczy i lekko podskakuje. - Wystraszyłeś mnie. Dawno się nie widzieliśmy. - Mówi i podchodzi bliżej lady, opiera się o nią tak, że nasze twarze dzieli kilka centymetrów.
- Musimy bardzo poważnie porozmawiać. - Mówię poważnie.
- Okey, chodź za mną. - Dziewczyna prowadzi mnie pod jakiś gabinet. - Tu nikt nam nie będzie przeszkadzał. - Otwiera drzwi i mnie wpuszcza. Wchodzę do środka, dziewczyna idzie za mną i zamyka drzwi. Pokazuje mi palcem, żebym do niej podszedł. Zbliżam się do niej i staję naprzeciwko. Hana łapie mnie za ramiona i gwałtownie rzuca mną o drzwi. Opieram się o nie plecami. Jestem zdezorientowany. Dziewczyna się uśmiecha.
- Dawno się nie widzieliśmy, musimy nadrobić stracony czas.
- O czym ty mó... - Dziewczyna wpija się w moje usta. Odpycham ją i łapię za jej ramiona. Jestem zdenerwowany. Ona nic sobie z tego nie robi i nadal się uśmiecha.
- Niegrzeczny chłopczyk i taki niedostępny, takich lubię najbardziej.
- Co ty pieprzysz? Przyszedłem ci powiedzieć, żebyś skończyła rozpowiadać cholerne plotki na temat mój i Saki.
- Jakie plotki? - Pyta z uśmiechem. - Takie, że zdradza Haruto z tobą? Nie dziwię się, że chce mieć was dwóch. Jesteście cholernie przystojni.
- Saki jest moją przyjaciółką. Pomagała mi, bo byłem chory, więc skończ pieprzyć takie głupoty.
- A jeżeli nie skończę? - Pyta.
- Lepiej dla ciebie jeżeli przestaniesz wtrącać się w nieswoje sprawy. - Mówię i wychodzę.
- Nie zrezygnuję z ciebie! - Słyszę za sobą krzyk dziewczyny. Wychodzę ze szpitala i kieruję się teraz w stronę mojego domu. Idę na skróty, więc dotarcie do celu zajmuje mi bardzo mało czasu. Jestem już prawie pod domem, ale drogę zastępuje mi jakaś tajemnicza postać w kapturze. Gwałtownie staję i przyjmuję pozycję obronną. Wyjmuje kunaia i kieruję ostrze w stronę przeciwnika.
- Kim do cholery jesteś? - Pytam opanowany. Mam co do tej osoby pewne przeczucie. Po chwili postać zdejmuje kaptur i patrzy na mnie z uśmiechem.
- Widzę, że zrezygnowałeś z katany.
- Akinori. - Mówię po chwili.
- We własnej osobie przyjacielu.
- Nie jestem twoim przyjacielem. - Odpowiadam gniewnie.
- Hmmm wydaje mi się, że mam co do tego inne zdanie.
- Po cholerę tu jesteś? - Pytam.
- Można powiedzieć, że chcę odzyskać dziewczynę i przyjaciela.
- Zostaw Saki w spokoju draniu! - Mówię zdenerwowany.
- Wydaje mi się, że nie mogę tego zrobić. - Odpowiada pewny siebie. Biegnę do niego w bardzo szybkim tempie. Biorę zamach dłonią i już mam go skaleczyć, kiedy nagle Akinori zamyka oczy i wypowiada jakąś formułkę. Słyszę w głowie jego słowa: ,, Stój! Uspokój się.'' Moje ciało jak na rozkaz staje. Mój kunai zatrzymuje się centymetr od jego skóry na policzku.
- Cholera! - Mówię zdenerwowany.
- Ou, wiedzę, że domyśliłeś się już o co w tym wszystkim chodzi. - Mówi zarozumiale.
- Z twoją pieczęcią? Mniej więcej. - Odpowiadam.
- No to musisz wiedzieć, że niedługo sam będziesz chciał przebywać w moim towarzystwie. - Mówi z uśmiechem i znika. Nadal stoję nieruchomo i nie mogę się ruszyć. Ponownie słyszę jego zarozumiały głos w swojej głowie: ,,Idź i baw się dobrze. Dam ci jeszcze trochę czasu, ale niebawem po ciebie przyjdę. Bądź przygotowany.'' Ehem odbił się jego śmiech. Z wściekłości podchodzę do ściany i uderzam dłonią w budynek. Od mojej pięści do góry idzie małe pęknięcie. Przykładam dłonie do ściany i spuszczam głowę w dół. Mój oddech jest przyśpieszony, nie mogę złapać oddechu. Cholera! Jest jeszcze gorzej niż się spodziewałem. Czułem jego potężną moc, której w żaden sposób nie mogłem się przeciwstawić. Biorę głębsze oddechy i próbuję się uspokoić. Idę w stronę domu, patrzę na swoją prawą dłoń, na której znajduje się krew. Zapewne moja. Wchodzę do domu i idę prosto do łazienki. Zamykam drzwi i podchodzę do zlewu, odkręcam wodę i wkładam pod nią dłoń. Cholernie piecze, ale muszę coś z tym zrobić. Obmywam gdzieniegdzie zaschniętą krew. Zakręcam wodę i wycieram rękę ręcznikiem. Wyjmuję z szafki bandaż i staram się jak najładniej zawiązać dłoń, kiedy mi się to udaje wychodzę z łazienki i idę w kierunku salonu. Na kanapie siedzi Konosuke i Haruto.
- Już wróciłeś? - Pyta mój kuzyn.
- Tak, idę spać jeżeli nie macie nic przeciwko. Haruto, pokażesz Konosuke pokój? - Pytam z uśmiechem. Moja zraniona ręka znajduje się za moimi plecami.
- Pewnie. - Uśmiecha się.
- Super, to ja idę. Dobranoc. - Mówię i idę do łazienki. Biorę szybki prysznic i przebieram się w moją piżamkę, czyli krótkie spodenki. Wychodzę z łazienki i idę na górę. Moja sypialnia jest otwarta, nie mogę oprzeć się pokusie i do niej zaglądam. Widzę jak na łóżku śpią dwie różowo włose dziewczyny. Uśmiecham się na ten widok. Przymykam im drzwi i idę do sypialni obok. Wchodzę do pokoju. Kieruję się prosto do łóżka. Wchodzę pod kołdrę i zamykam oczy. Po chwili ze zmęczenia zasypiam.

******


Obudził mnie dzwonek budzika, który ustawiłem na jedenastą. Musiałem sobie trochę odespać. Przeciągam się i wstaję z łóżka. Idę w kierunku drzwi, po chwili wychodzę na korytarz i wchodzę do swojej sypialni. Łóżko jest pościelone, co znaczy, że dziewczyny już wstały. Biorę z szafy ubrania i wchodzę do toalety. Biorę prysznic i ubieram się w czarną bluzkę z rękawami do łokci i w spodnie tego samego koloru. Przymocowuję na prawe udo kieszonkę na broń i wychodzę z toalety i sypialni. Zmierzam na dół. Słyszę głosy dochodzące z kuchni, więc kieruję się do niej. Staję w wejściu. Widzę Saki i Sakurę krzątające się przy kuchni. Przy stole siedzi Haruto i Konosuke z talerzami. Jedzą jakąś potrawę. Na stole stoi dodatkowy talerz z nałożonym jedzeniem.
- Nie stój w drzwiach misiaczku, usiądź do stołu i zjedz. - Odzywa się Saki. Sakura odwraca się w moją stronę z uśmiechem. Podchodzi do mnie i daje mi całusa w usta, po czym wraca do swojego zajęcia. Idę w kierunku stołu i siadam obok Haruto.
- Hey. - Mówi z uśmiechem.
- Siema stary. Długo spałeś. - Odzywa się Konosuke.
- Musiałem odespać. - Odpowiadam.
- Jedz, nie gadaj tyle. Zaraz wychodzimy. - Mówi Sakura. Biorę się za jedzenie. Jest naprawdę pyszne. To ryba z ryżem i jakimś sosem.
- Smakuje? - Pyta Saki.
- Jest naprawdę dobre. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Cieszymy się. - Mówi Saki. Zjadam szybko potrawę. Patrzę na zegarek. Jest już za piętnaście dwunasta.
- Idziemy? - Pyta Sakura, kiedy kończy wycierać ostatni talerz.
- Pora się zbierać. - Odpowiada Konosuke. Wstajemy od stołu i idziemy do korytarza. Czekają tam już plecaki. Ubieram buty i zakładam swój bagaż na plecy, kiedy chcę wziąć też Sakury, dziewczyna mnie ubiega.
- Wziąłbym to. - Mówię z uśmiechem.
- Nie wątpię, ale pamiętaj, że jesteś moim chłopakiem, a nie tragarzem. - Mówi słodko i całuje mnie w policzek. Wychodzimy z domu. Zamykam drzwi na klucz i idziemy w ciszy pod bramę. Docieramy do niej i widzimy Ino, Sasuke, Hinatę i Kibę. Witamy się z nimi i czekamy na Hokage. Po krótkiej chwili Tsunade się przed nami pojawia.
- Witajcie, cieszę się, że mnie posłuchaliście i jesteście punktualnie. - Mówi poważnie.
- Tsunade-sama, możesz nam powiedzieć cokolwiek o tej misji? - Pyta Ino.
- Tak, przepraszam, że wcześniej nie dostarczyłam wam informacji, ale miałam mnóstwo spraw na głowie. - Tłumaczy się.
- Więc na czym ona polega? - Pyta Hinata.
- Macie za zadanie chronić Uzumakiego Naruto. - Mówi, a mnie zatyka. Nie wiem co mam powiedzieć.

- J-jak to? - Pytam...


******


Ohayo! Witajcie Kochani! Wiemy, że jesteśmy wredne, bo wczoraj nie pojawił się rozdział, ale mamy coś na swoje usprawiedliwienie, otóż nie było nas przez cały dzień w domu, a jak wróciłyśmy to od razu poszłyśmy spać, bo nie miałyśmy na nic siły. Było już wtedy chyba po pierwszej, więc byłyśmy naprawdę zmęczone. A teraz co do rozdziału, jak Wam się podobał? Zaczyna się tajemnicza misja związana z Naruto, jak myślicie, o co może chodzić? Zapraszamy na dalsze śledzenie historii oraz na one-shota, który pojawi się w Piątek :D Do następnego Paula i Patty.

8 komentarzy:

  1. Święta notka super się czyta nie mogę się doczekać następnej

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyny Wy to potraficie zaciekawić człowieka w notkach. Szykuje się tajemnicza misja ochrony naruto. Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. No no super notka :D Jara mnie ta tajemnicza misja z Naruto. Kurcze nie mogę się doczekać na next i one shota. Pozdrawiam i życzę weny !

    Zurii

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna boska nota ;3 ciekawa jestem co będzie na misji .czekam na next gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się rozdział,jak zwykle wciągający.
    Misja polega na ochronie Narto? Ciekawie. ;)
    Życzę weny(Której mi troche brakuje >.<) oraz pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholernie wciagajacy rozdzial.Jak zawsze swietnie napisany.Misja polegajaca na ochronie Naruto? Itrygujace juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu.Pisac szybko ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No dziewczyny rozdział na początku rozdział niczego nie zapowiadał a na koniec taka niespodzianka brawo. Dodatkowo w tym rozdziale znowu wszystkie panny lecą na biednego blondyna. współczuje mu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Kuraj

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdziała już się nie mogę do czekać next pozdrawiam i życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń