- Saki? -
Dopytuje Ino. - Mów.
- Ugh, okey. Mam
wam wiele do opowiedzenia, teraz to już kompletnie się pogubiłam i
nie wiem co robić...
- Chodzi o Haruto. - Stwierdzam. Dziewczyna kiwa głową
i siada obok mnie na krześle.
- Co się dzieje? - Pyta Ino.
- Od rana dziwnie się zachowywał, tak jakby ze mną
flirtował. Później na treningu wyznał, że za mną szaleje i mnie
pocałował. Nie powiem, że mi się nie podobało, bo bym skłamała,
ale chodzi o to, że nie wiem co do niego czuję, a nie chcę robić
mu fałszywych nadziei. Gdyby powiedział mi to parę dni temu to bez
zastanowienia powiedziałabym mu, że jestem w nim zakochana. Teraz,
kiedy zjawił się ten dupek... sama nie wiem, po prostu mam co do
tego mieszane uczucia. Nawet nie wiem którego z nich kocham, wiem,
że z Akinorim nie będę, ale nie mogę być również z mężczyzną,
którego nie kocham.
- Słuchaj Saki, wiem, że jest ci trudno, ale skoro
Haruto nie jest ci obojętny to może powinnaś się z nim związać.
- Mówię.
- On jest dla ciebie odpowiednim facetem i sądzę, że
jeżeli jak twierdzisz byłaś w nim zakochana to pojawienie się
Akinoriego nie powinno zmienić twoich uczuć. - Dopowiada Ino.
- Tak właściwie to... ja i Haruto... jesteśmy już
tak jakby razem.
- Jak to? - Odzywa się Ino.
- Sorki, że wam nie powiedziałam, najwyraźniej
zapomniałam. Kiedy zjawił się Akinori to mnie ciągle nachodził,
Haruto chciał mi pomóc i powiedział mu, że jestem jego
dziewczyną. Więc tak jakby udajemy, że jesteśmy razem.
- Kobieto, wykorzystaj to! Masz obok siebie cudownego
faceta, powinnaś z nim spróbować. - Mówi Ino.
- Skoro pokochałaś wcześniej Haruto i masz teraz
wątpliwości, którego z nich kochasz, to znaczy, że tak naprawdę
nie darzyłaś Akinoriego takim mocnym uczuciem jak przypuszczałaś.
- Odzywam się z uśmiechem.
- Może macie rację. - Odpowiada uśmiechnięta.
- Nie kochaniutka, nie może, a na pewno. - Mówi
Yamanaka.
- To jak? - Pytam.
- Chyba pomogłyście podjąć mi decyzję. - Uśmiecha
się.
- To super. - Odzywa się Ino.
- Skoro tą sprawę mamy za sobą to pogadajmy o czymś
innym. Dowiedzieliśmy się, że do naszej misji dołącza twój
brat... - Mówię powoli i wyraźnie dwa ostatnie słowa, Saki jest
zdziwiona.
- Że do cholery co?! On? Chyba sobie jaja robisz. -
Wybucha jak wulkan.
- Przecież się zmienił, więc o co chodzi? - Pyta
nasza blond włosa przyjaciółka.
- Chodzi o to, że przez ten cały cholerny czas
Konosuke będzie mnie szpiegował i ciągle pilnował. - Mówi
zirytowana.
- Może nie będzie aż tak źle. - Odzywam się po
chwili. Saki obdarza mnie spojrzeniem.
- Serio? Skoro tak sądzisz to się mylisz, będzie
jeszcze gorzej. - Odpowiada.
- Misja jest jutro. - Dopowiada Ino. - Najgorsze jest
to, że nic o niej nie wiemy.
- Co ty gadasz?
- Nasza Hokage nie jest zbyt rozmowna w tej kwestii. -
Mówię.
- To jest cholernie przerażające, bo nie wiem na co
się szykuję. Zamierzam jeszcze pobyć na tym świecie i założyć
wspaniałą rodzinkę z Sasusiem, a nawet nie wiem, czy przypadkiem
nie piszemy się na cholerną śmierć.
- Bez przesady Ino, nikt nie zamierza ginąć. Uspokój
się trochę, bo wystraszysz resztę. - Mówi opanowana Saki.
- Już jej to mówiłam, ale jak zwykle mnie nie słucha.
- Odzywam się.
- Dobrze, już dobrze. Postaram się aż tak bardzo nie
przejmować.
- Ino, żeby cię jeszcze bardziej uspokoić dodam, że
idzie na tą misję osiem osób. Nie skłamię jeżeli stwierdzę, że
cholernie silnych ludków, więc nie masz co rozpaczać o śmierci. -
Patrzę na Saki.
- Ekhem. - Odzywam się z uśmiechem.
- No dobrze, idzie dziewięć osób. Nawet mój brat się
przyda.
- No właśnie. Saki, Konosuke po przemianie to całkiem
fajny facet. - Mówię z uśmiechem. Wszystkie się śmiejemy.
- Nie jest już taki dokuczliwy. Da się go lubić. -
Dopowiada Ino.
- No dobrze, macie racje. Jednak mam nadzieję, że nie
będzie zbyt nachalny. Uwielbia się o mnie troszczyć, ale mnie to
denerwuje.
- Przypomniało mi się coś jeszcze odnośnie misji,
mamy być pod bramą o dwunastej, Hokage powiedziała, że nie
toleruje spóźnień. - Uśmiecham się.
- No tak, więc trzeba być punktualnie. - Mówi Saki. -
Co dzieje się z Kirą? Dlaczego nie przychodzi do pracy? Przez to
muszę codziennie oglądać Hanę.
- Nie tylko ty, jesteśmy na nią skazane wszystkie
trzy. - Dopowiada Ino.
- Z tego co wiem to Kira jest chora. - Odpowiadam na
pytania Saki. - Niech zgadnę, Hana znowu cię zdenerwowała? - Pytam
z uśmiechem. Saki ciężko wzdycha.
- Ta wiedźma mnie wykończy nerwowo, codziennie mam z
nią jakieś sprzeczki. Dzisiaj się czepnęła tego, że niby jestem
z Haruto, a zdradzam go z Naruto, bo ciągle do niego chodzę. -
Nabrałam ochoty, żeby odwiedzić Hanę i zrobić z nią porządek,
po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że lepiej nie tracić czasu
na taką żmiję.
- Mam ochotę ją zabić, czy tylko ja tak mam? - Pyta
Ino. Odpowiadamy jej uśmiechem. - Tak myślałam, to może skoro
wszystkie trzy się zgadzamy to coś z tym zrobimy? No dobrze kara
śmierci za jej przewinienia jest zbyt... okrutna. Może wsadzimy ją
do paczki i odeślemy pocztą w jakieś odległe, zimne miejsce?
- To byłoby wspaniałe. - Odzywa się Saki.
- Co byłoby wspaniałe? - Mówi wchodzący do kuchni
Naruto. Podchodzi do mnie i całuje mnie w policzek. Później idzie
do lodówki i wyjmuje zimne napoje, stawia je na blat i odwraca się
w naszą stronę z szerokim uśmiechem i skrzyżowanymi rękami na
klatce piersiowej. Opiera się plecami o szafki.
- Nie interesuj się. - Odzywa się zadziornie Saki.
- Oj Saki, nie bądź wredna, po takim ciekawym dniu nie
powinnaś się tak denerwować. - Mówi z seksownym uśmieszkiem i
puszcza do niej oczko. Mam na twarzy szeroki uśmiech.
- No tak, mogłam się domyślić. To dowód na to, że
mężczyźni są jeszcze gorszymi plotkarzami od kobiet. - Nasza
przyjaciółka mówi to z uśmiechem.
- Pfffff wcale, że nie. - Broni się Naruto. - Na
kilometr widać, że chłopak za tobą szaleje, a ty za nim jeszcze
bardziej, normalnie padasz mu do stóp.
- Mhm ciekawe kto komu. - Saki się uśmiecha. -
Przestań pieprzyć takie głupoty i lepiej za treningi się weź.
- A co? Źle wyglądam? - Uśmiecha się.
- No tak, zobacz jaki ci tłuszcz z brzucha zwisa. -
Saki wstaje i podchodzi do Naruto. Klepie go w brzuch.
- Tu są same mięśnie kochanie. Tłuszczu tu nie
zobaczysz. - Naruto łapie Saki za ręce i odwraca ją tak, że
dziewczyna stoi plecami w jego kierunku. Blondyn się w nią wtula z
uśmiechem.
- No i czego się tak lepisz durniu? Pozwoliłam ci?
- Nie potrzebuję twojego zezwolenia. I tak wiem, że
ciągle szukasz okazji, żeby się do mnie poprzytulać. - Naruto
patrzy na mnie z uśmiechem i po chwili mówi coś na ucho do Saki.
Dziewczyna się śmieje.
- Nie ładnie kochanie tak szeptać w towarzystwie. -
Mówię z uśmiechem.
- No właśnie, co to ma być? - Dopowiada Ino.
- Ten idiota mówi, że Sakura może poczuć się o mnie
zazdrosna. - Mówi Saki przez śmiech. Patrzę na Naruto.
- Dla jasności, nigdy nie byłam i nigdy nie będę
zazdrosna o moje przyjaciółki. Tak poza tym wbij sobie do głowy,
że one już mają lepszy materiał na chłopaka. - Mówię
zadziornie.
- Doprawdy? Czyli ja nie jestem dobrym materiałem? -
Pyta z uśmiechem.
- Tego nie powiedziałam. - Bronię się.
- Jeszcze zobaczymy kochanie. - Mówi zadziornie.
- Co masz na myśli? - Pytam.
- Ja? Nic. - Uśmiecha się.
- Możesz mnie już puścić z łaski swojej? - Pyta
Saki, która jest uwięziona w niedźwiedzim uścisku.
- Z łaski swojej nie, bo się stęskniłem.
- Nie było mnie zaledwie parę godzin. Może mam się
jeszcze wprowadzić? - Pyta z kpiącym uśmiechem Saki.
- To byłby świetny pomysł, miałbym cię wtedy na co
dzień. Sakura też by się mogła wprowadzić, Ino również, ale
ona chyba woli bardziej towarzystwo Sasuke. Ale byłoby cudownie,
miałbym przy sobie trzy najważniejsze kobiety w moim życiu.
- Bardzo mi przystojniaczku schlebiasz, ale jak jeszcze
raz powiesz taką głupotę, że bardziej wolę towarzystwo mojego
Sasusia to ci w łeb walnę aż odwróci się o sto osiemdziesiąt
stopni. Co do mieszkania z tobą, przeoczyłeś jeden szczególik,
mianowicie brakuje mi do pełnoletności jeszcze rok, więc jak na
razie muszę mieszkać z rodzicami. Co do Sakurci, niech sama wypowie
się na ten temat. - Mówi z zadziornym uśmieszkiem.
- To jak Sakurcia, chciałabyś ze mną mieszkać? -
Pyta sam sprawca całego zamieszania.
- Ja... Ekhem no nie wiem, byłoby fajnie, ale co by
powiedzieli moi rodzice? - Naruto bardzo mnie zaskoczył tym
pytaniem, sądzę, że jeszcze jest za wcześnie na wspólne
mieszkanie.
- Tak, więc ja z chęcią bym się do ciebie
wprowadziła. - Z niezręcznej sytuacji ratuje nas Saki.
- Naprawdę? - Pyta z nadzieją Naruto. - Wiecie,
mieszkam sam i trochę mnie to przytłacza. - Mówi smutny.
- Nie wzbudzaj we mnie litości. Pamiętaj, że umiem
wyczuć kiedy kłamiesz, albo próbujesz wzbudzić czyjąś litość.
Ze mną ci tak łatwo misiaczku nie pójdzie.
- No dobrze kochanie. To jak, wprowadzasz się? - Pyta z
uśmiechem Naruto.
- W sumie za czynsz płacę dużo, ale co wtedy z
Konosuke?
- On też może się wprowadzić, mam duże mieszkanie,
a kosztami byście nie musieli się przejmować, bo płacę mało.
- Przedyskutujemy to później. - Saki mówi z
uśmiechem. - Wiesz... tak niechcący, naprawdę niechcący
usłyszałam o czym rozmawiasz z chłopakami. - Mówi z niewinnym
uśmieszkiem.
- Doprawdy? Może bym ci uwierzył, że niechcący,
gdyby twoich umiejętności nie dało się wyłączyć. I tak cię
kocham, nawet jeżeli podsłuchujesz.
- Pffff myślisz, że nie wiem? - Śmieje się. - Ty za
mną szalejesz misiaczku. A tak na serio mógłbyś mnie już puścić.
- Nie. Puszczę, kiedy będę chciał.
- I jak chłopcy przyjęli do wiadomości to co im
powiedziałeś? - Pyta Saki.
- Bardzo dobrze. W końcu nie muszę im kłamać o moim
dziwnym zachowaniu. - Bardzo mnie cieszy, że Naruto powiedział
wszystko Sasuke i Haruto, w końcu i tak by się dowiedzieli. Mojemu
kochanemu chłopakowi będzie teraz lżej na sercu.
- O jakich umiejętnościach wy mówicie? - Pyta Ino.
Kiedy słucham rozmów Saki i Naruto to poprawia mi się humor. Są
jak brat z siostrą. Nawet nie wyłapałam z ich rozmowy nic o
żadnych umiejętnościach. Dobrze, że Ino tak uważnie słucha.
- Ou, nie powiedziałaś im kochanie? Bardzo brzydko. -
Przekomarza się Naruto, Saki przewraca oczami.
- Może zapomniałam, co? Każdemu się zdarza.
- Saki ma taką umiejętność, że może podsłuchać
każdą rozmowę w okolicy stu metrów. Fajnie nie? A jak poćwiczy
to może znacznie wydłużyć swój zasięg. - Saki się uśmiecha.
- Uwierzcie, to bardzo przydatne. - Mówi nasza
przyjaciółka.
- Cholercia, też bym tak chciała. Idzie się tego
nauczyć? - Pyta zainteresowana Ino.
- A co? Chcesz podsłuchiwać Sasuke jak będzie
rozmawiał z innymi kobietami? - Pyta zadziornie Naruto.
- Przystojniaczku, nie testuj mojej cierpliwości, bo
zaraz się skończy. Widzę, że dobry humorek dziś mamy?
- I to jeszcze jak. - Odpowiada blondyn.
- Cieszę się. To jak Saki, idzie się tego nauczyć?
- Sama nie wiem. Uczył mnie ojciec, więc nie wiem, czy
to jakaś rodzinna umiejętność, czy może każdy może się jej
nauczyć.
- Kochanie, co ty dzisiaj taka cicha? - Pyta mnie z
uśmiechem Naruto.
- Można powiedzieć, że jestem trochę zmęczona. -
Odpowiadam.
- Może chcesz się położyć? Możesz iść do mojej
sypialni jak chcesz.
- Nie, bardzo fajnie mi się tu z wami siedzi, więc
chyba spasuję. - Uśmiecham się do niego.
- Naruto debilu! - Krzyczy Saki.
- Kobieto, czego się drzesz? Bębenki mi pękną.
- Zagadałeś mnie spryciarzu i zapomniałam co ci
miałam powiedzieć.
- O co ci znowu chodzi? Ahhhh zawsze masz mi coś do
powiedzenia.
- Mogę z tobą wcale nie rozmawiać jak chcesz.
- Nie, tego bardziej bym nie zniósł.
- No właśnie, nie wytrzymałbyś nawet sekundy, gdybym
się do ciebie nie odzywała.
- Nie przesadzaj i lepiej przejdź do rzeczy, bo znowu
zapomnisz to co masz mi powiedzieć. - Uśmiecha się złośliwie.
- Sugerujesz coś?
- Ja? Niby co? - Pyta z uśmieszkiem.
- Czy ty twierdzisz, że mam sklerozę?
- No skąd. Mów co masz do powiedzenia i spadam, bo
muszę chłopakom zanieść napoje.
- A więc słuchaj mnie bardzo uważnie. Jutro zbliża
się misja, prawda?
- Mhm. - Naruto mruczy.
- To znaczy, że nie będziemy mieć zbytnio czasu dla
siebie, prawda?
- Mhm.
- Więc nie mamy czasu na treningi, które powinny
zacząć się od dzisiaj, prawda?
- Mhm. Ale... czekaj, czekaj. Jakie treningi? - Pyta
Naruto.
- Aktywowała się pieczęć, więc trzeba z tym coś
zrobić. Przypominam, że stajesz się od niej bardziej... agresywny?
Dziki? Wszystko po kolei. Musisz się wyładować troszkę, a nie
chciałabym być w skórze jakiegokolwiek przeciwnika, który
musiałby się z tobą zmierzyć w takim stanie. Cholera! Kyuubi!
- Co z nim? - Pytam równocześnie z Naruto. Uśmiechamy
się do siebie.
- Stajesz się w czasie walki bardzo podatny na jego
propozycje, a twoje oczy stają się czerwone... musimy z tym
koniecznie coś zrobić. - Ciężko wzdycha.
- Rozczaruję cię, bo nic z tym nie zrobisz. Gdybym się
z nim zaprzyjaźnił, wtedy moglibyśmy normalnie porozmawiać, ale
on nawet nie chce mnie słuchać. Od pewnego czasu, kiedy chcę się
z nim w jakiś sposób skontaktować to mi wcale nie wychodzi. Chyba
nie ma ochoty na rozmowy. - Mówi rozczarowany.
- Trudno... Okey, czyli zajmiemy się samymi treningami.
- Stwierdza Saki. - Tobie się chyba śpieszyło, więc może byś
mnie puścił? - Pyta z uśmiechem. Naruto całuje Saki w policzek i
ją puszcza.
- O fu! Ośliniłeś mnie. - Uśmiecha się i wyciera
dłonią policzek. Siada na krzesełko. Naruto z napojami w dłoniach
podchodzi do niej i całuje ją w dwa policzki.
- Spróbuj się tylko wytrzeć to dostaniesz milion
takich buziaków.
- Idź już stąd misiaczku. - Saki klepie go po tyłku.
Naruto wychodzi z uśmiechem.
- Widzisz Sakura? On mi tak zawsze dokucza. Czasami ma
takie dni, że zbiera mu się na miłość i mnie ciągle przytula i
całuje. Mówię ci, wytrzymać z nim wtedy jest trudno. - Uśmiecham
się do niej.
- Powinnaś się cieszyć, że cię tak kocha. -
Stwierdzam.
- Jak tu się nie cieszyć? Mimo wszystko go kocham,
chociaż nigdy się mnie nie słucha. - Wzdycha.
- Idziemy do chłopaków? A tak poza tym, która już
jest godzina? Niedługo pewnie będę musiała iść do domu. Mama
prosiła mnie o pomoc, a tak w ogóle muszę się wcześnie położyć,
żebym była jak nowo narodzona jutro na misji. - Stwierdza Ino.
Patrzę na zegarek.
- Jest już... siedemnasta dwadzieścia.
- Cholera no... muszę iść, a mi się nie chce. Swoją
drogą czas mi szybko zleciał w waszym towarzystwie. Zbyt rzadko się
ostatnio widujemy.
- Masz zupełną rację Ino. - Mówi Saki.
- Po misji będziemy mieć trochę czasu, spokojnie.
Wszystko nadrobimy. - Mówię spokojna.
- Mam nadzieję. - Mówi Ino. - Dobra dziewczyny, ja się
z wami żegnam. Idę po swojego fagasa i wychodzę. - Yamanaka się
uśmiecha. Podchodzi do Saki i daje jej całusa w policzek.
- Na razie, do jutra. - Mówi Saki.
- Pamiętaj kochana, bierz się za Haruto póki on chce
z tobą być. - Uśmiecha się.
- Wiem, wiem. Jeszcze raz dzięki za pomoc w rozwiązaniu
moich usterek miłosnych.
- Polecam się na przyszłość. - Ino do mnie podchodzi
i żegna się w ten sam sposób. - Na razie różowa. - Mówi
zadziornie.
- Tylko nie różowa. - Odpowiadam. Ino wychodzi i
zostaję sama z Saki. Po chwili moja przyjaciółka kładzie głowę
na stół. Robię to samo.
- Padam ze zmęczenia. - Odzywa się.
- Ja też.
- Nie dziwię się, bo mamy za sobą nieprzespaną noc.
- Ta, cholernie się nie wyspałam. - Mówię zamykając
oczy.
- Mam pomysł.
- Jaki? - Pytam.
- Naruto proponował ci swoje łóżko. Chłopcy siedzą
w salonie i coś sobie oglądają. Może pójdziemy spać, co ty na
to? - Pyta z uśmiechem.
- Muszę stwierdzić, że to świetna propozycja.
Idziemy. - Mówię. Po chwili wstajemy od stołu i idziemy objęte w
stronę korytarza. Słyszymy głośne rozmowy dochodzące z salonu.
Stajemy w wejściu do pomieszczenia i patrzymy na nich. Naruto siedzi
na fotelu, a Konosuke razem z Haruto na kanapie.
- Idziemy spać. - Odzywa się Saki.
- Huh? Tak wcześnie? - Pyta Konosuke. Haruto dosłownie
pożera Saki wzrokiem. Uśmiecha się. Muszę stwierdzić, że z
wyglądu jest bardzo podobny do Naruto. W końcu to Uzumaki nie? Jest
bardzo przystojny.
- Tak, właśnie tak wcześnie. Jesteśmy zmęczone.
Naruto?
- Tak?
- Skorzystamy z twojego łóżka.
- Okey. - Mówi z uśmiechem.
- Żadne okey. Nie pytałam cię o pozwolenie, mówiąc
to miałam na celu powiadomić cię o tym, żeby żaden z was
przypadkiem nie domyślił się tam wejść i zakłócać nam
drzemkę.
- Jak ja z tobą wytrzymuję? - Mój chłopak pyta Saki
z szerokim uśmiechem.
- Tak jak ja z tobą. I tak cię kocham. - Saki posyła
mu całusa. - Konosuke, mam do ciebie prośbę, cieszyłabym się
gdybyś ją spełnił.
- Słucham. - Mówi niezbyt zadowolony.
- Byłabym ci ogromnie wdzięczna, gdybyś przyniósł
tutaj moją torbę z domu. Spakowałam się już na misję, więc
mógłbyś ją tutaj przynieść. Po torbę Sakurki też mógłbyś
skoczyć. - Saki się uśmiecha. - Wystarczy jak poprosisz jej mamę,
ona ci ją wyda.
- Ja przepraszam bardzo, zamierzacie tu spać? Obydwie?
- Pyta jej brat. Patrzymy na siebie z uśmiechem.
- Mhm, a ty myślałeś, że po co cię o to proszę?
Żeby zająć ci czas? To jak, skoczysz po nie?
- Pewnie. Stary, współczuję ci, z nimi dwoma pod
jednym dachem? Porażka. - Mówi Konosuke. Saki zdejmuje lewego buta
i w niego rzuca.
- Ej! Słyszałam!
- Auć! - Krzyczy Konosuke.
- Dla mojego misiaczka to czysta przyjemność. - Mówi
Saki.
- Prawda kochanie? - Pytam z uśmiechem.
- Pewnie. - Odpowiada Naruto.
- Naruto, zajmujemy twoją sypialnię, więc znajdziesz
sobie jakiś pokój zastępczy. - Mówi Saki.
- Nie ma sprawy. Dla moich księżniczek wszystko.
- Hmmm jakiś zbyt miły dzisiaj jesteś. - Stwierdza
Saki.
- Nie kochanie. Wdzięczny. Po prostu wdzięczny. -
Uśmiecha się. - Może wy też chcecie zanocować? Dom mam duży,
pomieścimy się.
- Z chęcią. - Mówi Haruto.
- Nie zostawimy cię z nimi samego stary. Nie ma opcji.
- Dopowiada Konosuke.
- Świetnie, więc dobranoc. - Mówi Saki.
- Dobranoc kochani. Nie narozrabiajcie. - Dopowiadam.
- Śpijcie dobrze, królewny. - Odpowiada Naruto. Razem
z Saki idziemy po schodach na górę. Wchodzimy do sypialni Naruto i
kładziemy się na łóżko pod kołdrę.
- Nie musiałaś w biednego Konosuke rzucać butem.
- Spokojnie, wiele razy ode mnie tak dostał i nic mu
się nie stało. Tym razem też przeżyje.
- Widziałam jak Haruto pożerał cię wzrokiem. - Mówię
po chwili ciszy.
- Serio?
- Tak.
- No to dobrze, niech chłopina się patrzy do woli.
- Powiesz mu jutro, że z nim spróbujesz tak na
poważnie? - Pytam.
- Chyba tak, nie będę go dłużej zwodzić, bo jeszcze
mi ta wiedźma go odbije.
- Hana? No coś ty, on jej chyba nie interesuje.
- Ciągle się na niego patrzy. Za każdym razem jak
obok niej stoi, albo z nią rozmawia to próbuje go kokietować, ale
ja jej to ukrócę. - Mówi poddenerwowana.
- Spokojnie. On się jej tak łatwo nie da.
- Wiesz jacy są mężczyźni. Prędzej czy później by
jej uległ, ale, kiedy powiem mu, że chcę z nim być to wtedy
będzie już zobowiązany i nie ulegnie pokusie. Kapujesz? - Pyta z
uśmieszkiem.
- Kapuje, a teraz dobranoc.
- Do jutra kochana.
Oczami Naruto;
Siedzę i patrzę się na Haruto. Obserwuje go już tak
od dłuższej chwili. Mój kuzyn siedzi zapatrzony w okno i nad czymś
intensywnie rozmyśla. Konosuke parę minut temu wyszedł z domu i za
niedługo wróci.
- Nie martw się, na pewno zdobędziesz jej serce. -
Uśmiecham się. Kuzyn na mnie patrzy i się uśmiecha.
- Skąd wiesz, że o niej myślę?
- Widziałem jak się na nią gapiłeś jak tutaj
weszła. - Uśmiecham się do niego. - Gdyby nikogo nie było to byś
się na nią rzucił.
- Nie przesadzaj.
- Więc jak? - Pytam.
- Sam nie wiem, Saki jest strasznie niezdecydowana. A
jak widzę ją z tym typkiem to cholera mnie bierze.
- Haruto, musisz dać jej trochę czasu. Jej ostatni
związek był... skomplikowany i Akinori bardzo ją skrzywdził. Może
ci nie mówiła, ale była w nim bardzo zakochana. Ten dupek później
zaczął oglądać się za innymi dziewczynami i nawet ją zdradzał.
- Nie wiedziałem. - Mówi smutny. - Tylko wiesz...
denerwuje mnie już to powoli.
- A ja ci powtarzam, że musisz dać jej czas. Wiesz ile
musiałem naganiać się za Sakurą zanim została moją dziewczyną?
- Uśmiecham się na to wspomnienie. - Gdybym był tak niecierpliwy
jak ty to nigdy bym się z nią nie związał. Wracając do Saki,
pamiętaj, że ona go bardzo kochała, teraz, gdy pojawił się w
wiosce jej wspomnienia odżyły. Mówiąc prościej, pogubiła się w
tym wszystkim.
- Źle się z tym czuję, że byłem takim dupkiem i na
nią dzisiaj naciskałem. - Mówi zażenowany.
- Przestań, nie mów tak i się postaraj. Jutro idziemy
na misję, więc będziesz miał sporo czasu bez kręcącego się w
pobliżu Akinoriego. - Mówię z uśmiechem.
- Spotkałeś się już z nim?
- Nie. - Mówię poważny. - Trochę się dziwię, bo
byłem już tyle razy na zewnątrz, a on nawet nie próbował się ze
mną skontaktować. - Chwilę się zastanawiam. - On coś kombinuje.
- Jutro idziemy na misję, więc raczej na niej nic ci
nie zrobi, prawda?
- Teoretycznie masz rację, ale może... może
powinienem opuścić wioskę na jakiś czas. - Mówię poważnie, nie
chcę mieszać w moje problemy swoich przyjaciół. Co jeżeli
Akinori im coś zrobi?
- Nie Naruto, tego zrobić nie możesz. Pomyśl jakby
czuła się Sakura.
- Powiedziałbym jej o co chodzi. Zrozumiałaby.
- Może i tak, ale nie możesz uciekać przed
problemami.
- Nie uciekłbym, odciągnąłbym go od reszty,
rozumiesz? Boję się, że Akinori może was skrzywdzić.
- Naruto, umiemy się bronić.
- Ale ja nie umiem bronić was przed sobą! Zrozum, że
jak Akinori jest blisko to nie mam własnej woli, robię wszystko co
on chce. Nie zmienię tego. - Mówię załamany.
- Okey, przepraszam. Ja po prostu nie widzę tego tak
jak ty. Pewnie gdybym był tobą też szukałbym rozwiązania
problemu w odejściu z wioski. Musisz to dobrze przemyśleć.
- Wiem. - Biorę głęboki wdech i po chwili wypuszczam
głośno powietrze z ust. - Muszę się przewietrzyć, idziesz?
- Nie, posiedzę tutaj i poczekam na Konosuke. Miał
zahaczyć po drodze o mój dom i wziąć moje rzeczy. - Wstaję z
fotela i idę w kierunku drzwi wyjściowych.
- Niedługo wrócę. - Mówię i wychodzę z salonu.
Zmierzam na korytarz. Zakładam buty i wychodzę z domu. Jest jeszcze
widno i wieje leciutki wiaterek, który bawi się moimi włosami. Idę
przed siebie. Dużo dzisiaj myślałem nad tym co powinienem zrobić.
Naprawdę boję się tego co mógłbym zrobić moim bliskim. Fajnie,
że jutro mamy misję, będę mógł chociaż na trochę wyciszyć
swój umysł i nie myśleć o Akinorim. Chociaż z drugiej strony
trochę się boję, bo kiedy spotkam przeciwnika nie wiem, czy nie
stracę nad sobą kontroli.
- Hey Naruto, dawno się nie widzieliśmy. Muszę
stwierdzić, że od naszego ostatniego spotkania wyprzystojniałeś.
- Słyszę uwodzicielski głos. Podnoszę wzrok w górę i widzę
przed sobą brązowowłosą dziewczynę.
- Cześć, co tam? - Pytam z grzeczności.
- Dużo się u mnie zmieniło. Słyszałam, że u ciebie
też. - Podchodzi bliżej. Staje bardzo blisko mnie. Trzyma w jednej
dłoni torbę ze sklepu.
- Nie wiem o co ci chodzi Kasumi.
- Mówią, że stałeś się kochankiem Saki. - Powoli
się denerwuję.
- Kto ci nagadał takich głupot? - Pytam zdenerwowanym
tonem głosu.
- Czy to ważne?
- Kto. - Mówię przez zaciśnięte zęby. Nie pozwolę
tej osobie, która rozpowiada taką plotkę niszczyć reputację
Saki.
- Spokojnie. - Odzywa się Kasumi i kładzie wolną dłoń
na mój tors. Patrzę na jej rękę. Dziewczyna jak na zawołanie
cofa dłoń i się uśmiecha.
- Odpowiedz na moje pytanie. - Mówię po chwili.
- Jakaś recepcjonistka ze szpitala powiedziała to
mojej znajomej, a ona mi. - Zastanawiam się przez chwilę kto mógłby
być tą recepcjonistką, aż nagle wpada mi do głowy jedno imię.
- Hana. - Odzywam się po cichu.
- Huh? Mówiłeś coś? - Pyta zdezorientowana.
- Nie, muszę już iść. Do zobaczenia kiedyś tam. -
Mówię szybko i zamierzam już iść, ale dziewczyna łapie mnie
dłonią za przegub ręki. Zatrzymuję się.
- Poczekaj. Naruto... wiem, że cię zdradziłam i w
ogóle, ale się zmieniłam. Nie zapomniałam o tobie, a ty z tego co
mi wiadomo nie masz dziewczyny, więc może... może byśmy do siebie
wrócili. - Kręcę głową z uśmiechem i na nią patrzę.
- Oj Kasumi, masz stare informacje.
- Jak to?
- Mam dziewczynę i jest nią Sakura.
- Znowu od ciebie odejdzie przy najbliższej okazji.
Rzuć ją w cholerę i do mnie wróć.
- Nie ma takiej możliwości, a teraz byłabyś taka
miła? - Patrzę na jej rękę. Dziewczyna mnie puszcza, a ja idę w
kierunku szpitala. Mam bardzo blisko, więc dotrę tam szybko. Muszę
poważnie sobie porozmawiać z Haną. Po paru minutach jestem już
pod szpitalem, wchodzę do środka. Widzę przy recepcji Hanę, która
jest odwrócona plecami i szuka czegoś na półkach. Podchodzę w
jej kierunku i opieram się dłońmi o blat. Dziewczyna powoli się
odwraca.
- Cholera! - Krzyczy i lekko podskakuje. - Wystraszyłeś
mnie. Dawno się nie widzieliśmy. - Mówi i podchodzi bliżej lady,
opiera się o nią tak, że nasze twarze dzieli kilka centymetrów.
- Musimy bardzo poważnie porozmawiać. - Mówię
poważnie.
- Okey, chodź za mną. - Dziewczyna prowadzi mnie pod
jakiś gabinet. - Tu nikt nam nie będzie przeszkadzał. - Otwiera
drzwi i mnie wpuszcza. Wchodzę do środka, dziewczyna idzie za mną
i zamyka drzwi. Pokazuje mi palcem, żebym do niej podszedł. Zbliżam
się do niej i staję naprzeciwko. Hana łapie mnie za ramiona i
gwałtownie rzuca mną o drzwi. Opieram się o nie plecami. Jestem
zdezorientowany. Dziewczyna się uśmiecha.
- Dawno się nie widzieliśmy, musimy nadrobić stracony
czas.
- O czym ty mó... - Dziewczyna wpija się w moje usta.
Odpycham ją i łapię za jej ramiona. Jestem zdenerwowany. Ona nic
sobie z tego nie robi i nadal się uśmiecha.
- Niegrzeczny chłopczyk i taki niedostępny, takich
lubię najbardziej.
- Co ty pieprzysz? Przyszedłem ci powiedzieć, żebyś
skończyła rozpowiadać cholerne plotki na temat mój i Saki.
- Jakie plotki? - Pyta z uśmiechem. - Takie, że
zdradza Haruto z tobą? Nie dziwię się, że chce mieć was dwóch.
Jesteście cholernie przystojni.
- Saki jest moją przyjaciółką. Pomagała mi, bo
byłem chory, więc skończ pieprzyć takie głupoty.
- A jeżeli nie skończę? - Pyta.
- Lepiej dla ciebie jeżeli przestaniesz wtrącać się
w nieswoje sprawy. - Mówię i wychodzę.
- Nie zrezygnuję z ciebie! - Słyszę za sobą krzyk
dziewczyny. Wychodzę ze szpitala i kieruję się teraz w stronę
mojego domu. Idę na skróty, więc dotarcie do celu zajmuje mi
bardzo mało czasu. Jestem już prawie pod domem, ale drogę
zastępuje mi jakaś tajemnicza postać w kapturze. Gwałtownie staję
i przyjmuję pozycję obronną. Wyjmuje kunaia i kieruję ostrze w
stronę przeciwnika.
- Kim do cholery jesteś? - Pytam opanowany. Mam co do
tej osoby pewne przeczucie. Po chwili postać zdejmuje kaptur i
patrzy na mnie z uśmiechem.
- Widzę, że zrezygnowałeś z katany.
- Akinori. - Mówię po chwili.
- We własnej osobie przyjacielu.
- Nie jestem twoim przyjacielem. - Odpowiadam gniewnie.
- Hmmm wydaje mi się, że mam co do tego inne zdanie.
- Po cholerę tu jesteś? - Pytam.
- Można powiedzieć, że chcę odzyskać dziewczynę i
przyjaciela.
- Zostaw Saki w spokoju draniu! - Mówię zdenerwowany.
- Wydaje mi się, że nie mogę tego zrobić. -
Odpowiada pewny siebie. Biegnę do niego w bardzo szybkim tempie.
Biorę zamach dłonią i już mam go skaleczyć, kiedy nagle Akinori
zamyka oczy i wypowiada jakąś formułkę. Słyszę w głowie jego
słowa: ,, Stój! Uspokój się.'' Moje ciało jak na rozkaz staje.
Mój kunai zatrzymuje się centymetr od jego skóry na policzku.
- Cholera! - Mówię zdenerwowany.
- Ou, wiedzę, że domyśliłeś się już o co w tym
wszystkim chodzi. - Mówi zarozumiale.
- Z twoją pieczęcią? Mniej więcej. - Odpowiadam.
- No to musisz wiedzieć, że niedługo sam będziesz
chciał przebywać w moim towarzystwie. - Mówi z uśmiechem i znika.
Nadal stoję nieruchomo i nie mogę się ruszyć. Ponownie słyszę
jego zarozumiały głos w swojej głowie: ,,Idź i baw się dobrze.
Dam ci jeszcze trochę czasu, ale niebawem po ciebie przyjdę. Bądź
przygotowany.'' Ehem odbił się jego śmiech. Z wściekłości
podchodzę do ściany i uderzam dłonią w budynek. Od mojej pięści
do góry idzie małe pęknięcie. Przykładam dłonie do ściany i
spuszczam głowę w dół. Mój oddech jest przyśpieszony, nie mogę
złapać oddechu. Cholera! Jest jeszcze gorzej niż się
spodziewałem. Czułem jego potężną moc, której w żaden sposób
nie mogłem się przeciwstawić. Biorę głębsze oddechy i próbuję
się uspokoić. Idę w stronę domu, patrzę na swoją prawą dłoń,
na której znajduje się krew. Zapewne moja. Wchodzę do domu i idę
prosto do łazienki. Zamykam drzwi i podchodzę do zlewu, odkręcam
wodę i wkładam pod nią dłoń. Cholernie piecze, ale muszę coś z
tym zrobić. Obmywam gdzieniegdzie zaschniętą krew. Zakręcam wodę
i wycieram rękę ręcznikiem. Wyjmuję z szafki bandaż i staram się
jak najładniej zawiązać dłoń, kiedy mi się to udaje wychodzę z
łazienki i idę w kierunku salonu. Na kanapie siedzi Konosuke i
Haruto.
- Już wróciłeś? - Pyta mój kuzyn.
- Tak, idę spać jeżeli nie macie nic przeciwko.
Haruto, pokażesz Konosuke pokój? - Pytam z uśmiechem. Moja
zraniona ręka znajduje się za moimi plecami.
- Pewnie. - Uśmiecha się.
- Super, to ja idę. Dobranoc. - Mówię i idę do
łazienki. Biorę szybki prysznic i przebieram się w moją piżamkę,
czyli krótkie spodenki. Wychodzę z łazienki i idę na górę. Moja
sypialnia jest otwarta, nie mogę oprzeć się pokusie i do niej
zaglądam. Widzę jak na łóżku śpią dwie różowo włose
dziewczyny. Uśmiecham się na ten widok. Przymykam im drzwi i idę
do sypialni obok. Wchodzę do pokoju. Kieruję się prosto do łóżka.
Wchodzę pod kołdrę i zamykam oczy. Po chwili ze zmęczenia
zasypiam.
******
Obudził mnie dzwonek budzika, który ustawiłem na
jedenastą. Musiałem sobie trochę odespać. Przeciągam się i
wstaję z łóżka. Idę w kierunku drzwi, po chwili wychodzę na
korytarz i wchodzę do swojej sypialni. Łóżko jest pościelone, co
znaczy, że dziewczyny już wstały. Biorę z szafy ubrania i wchodzę
do toalety. Biorę prysznic i ubieram się w czarną bluzkę z
rękawami do łokci i w spodnie tego samego koloru. Przymocowuję na
prawe udo kieszonkę na broń i wychodzę z toalety i sypialni.
Zmierzam na dół. Słyszę głosy dochodzące z kuchni, więc
kieruję się do niej. Staję w wejściu. Widzę Saki i Sakurę
krzątające się przy kuchni. Przy stole siedzi Haruto i Konosuke z
talerzami. Jedzą jakąś potrawę. Na stole stoi dodatkowy talerz z
nałożonym jedzeniem.
- Nie stój w drzwiach misiaczku, usiądź do stołu i
zjedz. - Odzywa się Saki. Sakura odwraca się w moją stronę z
uśmiechem. Podchodzi do mnie i daje mi całusa w usta, po czym wraca
do swojego zajęcia. Idę w kierunku stołu i siadam obok Haruto.
- Hey. - Mówi z uśmiechem.
- Siema stary. Długo spałeś. - Odzywa się Konosuke.
- Musiałem odespać. - Odpowiadam.
- Jedz, nie gadaj tyle. Zaraz wychodzimy. - Mówi
Sakura. Biorę się za jedzenie. Jest naprawdę pyszne. To ryba z
ryżem i jakimś sosem.
- Smakuje? - Pyta Saki.
- Jest naprawdę dobre. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Cieszymy się. - Mówi Saki. Zjadam szybko potrawę.
Patrzę na zegarek. Jest już za piętnaście dwunasta.
- Idziemy? - Pyta Sakura, kiedy kończy wycierać
ostatni talerz.
- Pora się zbierać. - Odpowiada Konosuke. Wstajemy od
stołu i idziemy do korytarza. Czekają tam już plecaki. Ubieram
buty i zakładam swój bagaż na plecy, kiedy chcę wziąć też
Sakury, dziewczyna mnie ubiega.
- Wziąłbym to. - Mówię z uśmiechem.
- Nie wątpię, ale pamiętaj, że jesteś moim
chłopakiem, a nie tragarzem. - Mówi słodko i całuje mnie w
policzek. Wychodzimy z domu. Zamykam drzwi na klucz i idziemy w ciszy
pod bramę. Docieramy do niej i widzimy Ino, Sasuke, Hinatę i Kibę.
Witamy się z nimi i czekamy na Hokage. Po krótkiej chwili Tsunade
się przed nami pojawia.
- Witajcie, cieszę się, że mnie posłuchaliście i
jesteście punktualnie. - Mówi poważnie.
- Tsunade-sama, możesz nam powiedzieć cokolwiek o tej
misji? - Pyta Ino.
- Tak, przepraszam, że wcześniej nie dostarczyłam wam
informacji, ale miałam mnóstwo spraw na głowie. - Tłumaczy się.
- Więc na czym ona polega? - Pyta Hinata.
- Macie za zadanie chronić Uzumakiego Naruto. - Mówi,
a mnie zatyka. Nie wiem co mam powiedzieć.
- J-jak to? - Pytam...
******
Ohayo! Witajcie Kochani! Wiemy, że jesteśmy wredne, bo wczoraj nie pojawił się rozdział, ale mamy coś na swoje usprawiedliwienie, otóż nie było nas przez cały dzień w domu, a jak wróciłyśmy to od razu poszłyśmy spać, bo nie miałyśmy na nic siły. Było już wtedy chyba po pierwszej, więc byłyśmy naprawdę zmęczone. A teraz co do rozdziału, jak Wam się podobał? Zaczyna się tajemnicza misja związana z Naruto, jak myślicie, o co może chodzić? Zapraszamy na dalsze śledzenie historii oraz na one-shota, który pojawi się w Piątek :D Do następnego Paula i Patty.
Święta notka super się czyta nie mogę się doczekać następnej
OdpowiedzUsuńDziewczyny Wy to potraficie zaciekawić człowieka w notkach. Szykuje się tajemnicza misja ochrony naruto. Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńNo no super notka :D Jara mnie ta tajemnicza misja z Naruto. Kurcze nie mogę się doczekać na next i one shota. Pozdrawiam i życzę weny !
OdpowiedzUsuńZurii
Kolejna boska nota ;3 ciekawa jestem co będzie na misji .czekam na next gorąco pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodoba mi się rozdział,jak zwykle wciągający.
OdpowiedzUsuńMisja polega na ochronie Narto? Ciekawie. ;)
Życzę weny(Której mi troche brakuje >.<) oraz pozdrawiam!
Cholernie wciagajacy rozdzial.Jak zawsze swietnie napisany.Misja polegajaca na ochronie Naruto? Itrygujace juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu.Pisac szybko ! :D
OdpowiedzUsuńNo dziewczyny rozdział na początku rozdział niczego nie zapowiadał a na koniec taka niespodzianka brawo. Dodatkowo w tym rozdziale znowu wszystkie panny lecą na biednego blondyna. współczuje mu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj
świetny rozdziała już się nie mogę do czekać next pozdrawiam i życzę dużo weny
OdpowiedzUsuń