-
Naruto, miałem powiedzieć ci to na początku, ale dziewczyny
przyszły i nie zdążyłem. - Kruczowłosy ma nietęgą minę...
- Co
jest? - Pytam mimo to uśmiechnięty.
- Idą
po ciebie. - Oznajmia poważnie, a mój uśmiech znika z ust.
-
Kto?
-
Akatsuki. Tsunade-sama powiedziała, że są coraz bliżej. Mogą
zaatakować niespodziewanie.
-
Więc już się szykują? Myślałem, że mam trochę więcej czasu.
- Śmieję się.
-
Więcej czasu na co? - Pyta zdezorientowany.
- Na
opuszczenie Konochy. - Mówię po chwili bardzo poważnie.
-
Co?! Zwariowałeś?!
-
Ciszej! Dziewczyny cię usłyszą. - Uciszam przyjaciela.
-
Naruto, postradałeś rozum? Chcesz sam z nimi walczyć? Oni cię
zabiją.
-
Niewykluczone, ale nie mam zamiaru narażać wioski. Nie dopuszczę
do tego, żeby coś się tu stało. Jeśli zechcą zaatakować,
zrobią to, ale nie tutaj. Nigdy bym sobie nie wybaczył, żeby
przeze mnie zginęło dużo ludzi.
- A
co z nami? Przecież możemy ci pomóc. Pomyśl o przyjaciołach,
myślisz, że chcemy, żebyś zginął? Co z twoim ojcem? Chcesz,
żeby totalnie się załamał, kiedy odejdziesz? I najważniejsze, co
z Sakurą? - Sasuke ma rację, ale ja nie mogę pozwolić, żeby ktoś
niewinny przeze mnie ucierpiał. Nawet jeśli muszę postawić
wszystko na jedną kartę... zrobię to. Nawet jeśli mam zrezygnować na jakiś czas z miłości swojego życia. Nie chcę narażać Sakury.
-
Sasuke. Masz sporo racji. - Uśmiecham się. - Wiem, że nigdy nie
zostawilibyście mnie samego, ale ja tak nie potrafię. Za
prawdopodobnie dwa dni opuszczę Konochę. Tak teraz postanowiłem i nikt,
ani nic mojego zdania nie zmieni. Przed tym puszczę plotkę o tym,
że udałem się w jakieś miejsce. Oni na pewno w to uwierzą i
pójdą za mną. W ten sposób uniknę niepotrzebnych ofiar.
-
Naruto, jeśli myślisz, że ci na to pozwolę to się mylisz. Nie
zamie...
-
Sasuke. - Przerywam mu. - Jeśli komuś coś powiesz, zniknę
wcześniej i już nigdy mnie nie zobaczycie. Odejdę, ale na zawsze.
- Stawiam warunek.
-
Oszalałeś?! Szantażujesz mnie?
-
Tak. To jedyny sposób, żebyś milczał.
-
Ale... - Kruczowłosy milknie, bo do salonu wchodzi Ino i Sakura.
Uśmiecham się sztucznie.
-
Spadamy już kochanie? - Pytam, kiedy zielonooka przysiada się obok
mnie.
-
Yhym. Jestem już trochę zmęczona.
- Nic
dziwnego. Patrz która godzina kochana. - Mówi blondynka z
uśmiechem. Zegarek wskazuje wpół do dwunastej.
-
Spadamy. - Mówię i powoli podnoszę się z kanapy. - Dziękujemy
bardzo za gościnę. - Uśmiecham się do Ino.
- Nie
ma sprawy przystojniaczku. Mam kryć Sakurę, tak? - Upewnia się.
-
Jeśli byłabyś tak miła. - Podchodzę do niej i składam całusa
na jej policzku. Kiedy to robię przytulam się jeszcze do blondynki
-
Pewnie, że będę taka miła. - Śmieje się. Kiedy odsuwam się od
Ino podaję dłoń Sasuke. Ten z wahaniem ją chwyta. Patrzy mi
prosto w oczy z lekkim wyrzutem, ale ja wiem, że prędzej czy
później mnie zrozumie. Będzie musiał. Odsuwam się i przechodzę
do futryny, za którą znajduje się korytarz. Patrzę jak moja
dziewczyna żegna się z przyjaciółmi.
-
Wpadnijcie do nas jutro. Moich rodziców nie powinno być w domu
jeszcze co najmniej jeden dzień.
-
Zobaczymy mała. - Mówię z uśmiechem. Sakura podchodzi do mnie i
chwyta za moją dłoń. Blondynka podnosi się, żeby nas
odprowadzić, ale ją zatrzymuję.
-
Siedź mała. Poradzimy sobie. - Uśmiecham się.
- No
dobra, jak tam sobie chcesz. - Wtula się w kruczowłosego.
- Do
zobaczenia. - Mówię i wychodzę razem z Sakurą na korytarz.
Zakładamy kurtki i opuszczamy dom Ino.
- To
co, idziemy do mojego domu? - Pytam, kiedy schodzimy z werandy.
-
Jasne. - Sakura uśmiecha się i kładzie głowę na moje ramię, tym
samym obejmując mnie w pasie.
-
Hmm, podoba mi się to. - Śmieję się.
- Mi
też. - Idziemy przed siebie, jak dobrze pójdzie dotrzemy na miejsce
za około dziesięć minut. Na dworze nie ma zbyt dużo ludzi,
dlatego możemy iść nieskrępowani. Uwielbiam takie pory, bo nie
musimy udawać, że nie jesteśmy razem. Szkoda, że pewnie niedługo
to się skończy. Nie wiem, czy Sakura wybaczy mi to, że opuszczę
Konochę.
-
Sakura?
-
Hmm?
-
Kochasz mnie?
- Co
to za pytanie głuptasie? - Śmieje się.
-
Odpowiedz. Kochasz mnie?
-
Kocham cię nad życie skarbie. - Uśmiecham się. - A teraz powiedz,
dlaczego o to pytasz. Coś się stało? - Sakura zatrzymuje się i
patrzy mi w oczy.
-
Chcesz mi coś powiedzieć? - Patrzę na nią i ciągle zastanawiam
się, czy powiedzieć co zamierzam zrobić. Dochodzę jednak do
wniosku, że nic na razie jej nie powiem.
-
Nie, skąd. - Uśmiecham się. - Tak tylko pytam. - Zbliżam się i
złączam nasze usta w pocałunku. Delikatnie muskam wargami jej
rozgrzane usta. Przyciągam ją bliżej siebie i kładę dłonie na
tali dziewczyny. Sakura zaś swoje oplata na moim karku. Uśmiecham
się. Ona za chwilę robi to samo. Przerywa nam odgłos oklasków.
-
Brawo! Fantastycznie! - Słyszę znajomy głos i spoglądam w przód.
Nic nie widzę, ale zauważam, że Sakura ma nieciekawą minę. Chcę
się odwrócić jednak ona mnie powstrzymuje. Chwyta dłońmi za moją
twarz i odwraca ją w swoją stronę.
- To
ona. - Mówi ze złością.
-
Kasumi? - Pytam, a Sakura kiwa twierdząco głową. Zbliża się i
tym razem to ona zaczyna pocałunek. Dziwi mnie to, ale poddaję się
tej przyjemności. Na chwilę obecną mało co mnie obchodzi ta
dziewczyna. W tym momencie liczy się dla mnie tylko i wyłącznie
Sakura. Jedną dłoń zostawiam na biodrze zielonookiej, a drugą
obejmuję jej policzek. Mimo wszystko coraz wyraźniej słyszę
kroki, a chwilę potem zostaję odciągnięty w tył. Jestem
zdezorientowany, oglądam się za siebie i dostrzegam Kasumi. Od razu
wyrywam się i staję obok Sakury.
-
Zostaw go w spokoju dziwko! - Krzyczy fioletowo oka.
-
Hej, hej, hej! Zważaj na słowa! - Warczę.
-
Hmm, ja dziwką? Przepraszam, ale ja nie puszczam się z wszystkimi
jak co niektórzy. - Moja dziewczyna perfidnie się uśmiecha. Widzę
jak brązowooka szykuje się do ataku. Zaczyna się zbliżać, a ja
ją zatrzymuję.
- On
jest mój! Rozumiesz różowa suko!? - Widzę rozbawienie na twarzy
Sakury, a zaraz potem dziewczyna wybucha gromkim śmiechem.
- O
ile mi się nie zdaje, a raczej nie, to Naruto jest moim chłopakiem.
- Mówi, kiedy się uspokaja. W milczeniu przysłuchuję się ich
dyskusji. Cieszy mnie, że Sakura mówi o tym otwarcie i wcale się z
tym nie kryje. Znaczy to o tym, jak bardzo musi mnie kochać.
-
Twoim chłopakiem?! Naruto?! Ty chyba sobie kpisz dziewczynko! Jak on
może być twoim chłopakiem, skoro jest twoim bratem idiotko!
- Nie
jesteśmy rodzeństwem i możemy robić co nam się żywnie podoba, a
tobie nic do tego. - Mówię wrednie.
-
Właśnie. Miałaś swoją szansę, ale zmarnowałaś ją w okropny
sposób. Pogódź się z tym franco. - Mówi Sakura.
-
Gówno wiesz, więc się nie odzywaj!
-
Swoją drogą... – Zielonooka przysuwa się do mnie i obejmuje w
pasie. Kładzie jedną dłoń na moim torsie i zaczyna jeździć po
nim palcem. Swój wzrok kieruje prosto w oczy brązowowłosej. - Jaką
to trzeba być idiotką, żeby zrezygnować z takiego chłopaka. Jak
mogłaś go zdradzić? Każda chciałaby być na twoim miejscu w
tamtym czasie.
-
Ahhh tak? Powiedz jej skarbie, gdzie wczoraj byłeś. No proszę. -
Widzę jak mina różowo włosej trochę rzednie, ale wciąż patrzy
na nią z pogardą. - No przyznaj się kochanie. Przecież
spędziliśmy upojną noc. - Kasumi się śmieje.
-
Kasumi, dam ci radę. Idź do specjalisty. - Mówię. Nie chcę się
z nią zgadywać, to nie ma sensu.
- No
przyznaj się! Bądź mężczyzną, a nie dupą!
-
Kochanie, możemy iść? Nie chcę jej więcej oglądać. - Pytam.
Sakura skina mi tylko głową. Zaczynamy iść w stronę mojej
posiadłości.
- Nie
odchodź! Zostań i ze mną porozmawiaj! - Krzyczy fioletowooka,
kiedy stawiamy kilka kroków.
- Nie
mam zamiaru cię oglądać. Jak wspominałem wcześniej, brzydzę się
tobą. - Mówię spokojnie, kiedy mijamy Kasumi.
-
Pożałujesz tego! Zobaczysz! - Droga minęła nam w absolutnej
ciszy, kiedy wchodzimy do domu Sakura wiesza kurtkę i rusza do
salonu. Zamykam dom i również odwieszam swoją kurtkę. Powoli
przechodzę do salonu, gdzie widzę siedzącą na kanapie różowo
włosą dziewczynę. Podchodzę do niej i przykucam naprzeciw. Patrzę
na nią i widzę smutny wzrok.
-
Sakura, co się dzieje? Nie odezwałaś się do mnie przez całą
drogę.
- Nic
się nie dzieje. - Słyszę jej smutny głos. Teraz wiem, że coś na
pewno ją trapi. W końcu mnie oświeca.
-
Myślisz o tym co ona powiedziała?
- To
znaczy? - Spogląda na mnie.
- O
tym, że niby cię z nią zdradziłem.
-
Ehmm, nie będę kłamać. Tak, myślę właśnie o tym.
- Mam
nadzieję, że wiesz, że tego nie zrobiłem? Nie mógłbym. - Sakura
patrzy mi prosto w oczy.
-
Pewnie wiem. - Uśmiecha się lekko.
- Jak
to pewnie? Powinnaś być na sto procent pewna. Sakura, przecież ja
poza tobą świata nie widzę. Straciłem dla ciebie zupełnie głowę.
- Uśmiecham się.
- No
dobrze, wiem na sto procent, że tego nie zrobiłeś. Zadowolony? -
Moje kąciki ust unoszą się w górę. Podsuwam się bliżej i
obdarzam pocałunkiem jej czoło.
-
Zadowolony. - Odpowiadam po chwili.
-
Cieszę się. - Widzę leciutki uśmiech na jej cudownych ustach.
Unoszę się i siadam obok dziewczyny. Wyciągam w jej stronę rękę
i przyciągam do siebie. Od razu Sakura wtula się w mój tors.
-
Wiesz? - Zaczynam. Palcem zataczam kółeczka po jej odkrytym
ramieniu.
- Hm?
- Słyszę tylko jakiś pomruk.
-
Ostatnio dużo myślałem.
-
Tak? I o czym tak rozmyślałeś? - Pyta wyraźnie zainteresowana.
- O
mojej przyszłości i o nas. - Dziewczyna podnosi się w związku z
czym patrzy mi teraz prosto w oczy.
- To
znaczy?
-
Hmm, nie wiem, czy powinienem to mówić. - Śmieję się.
-
Może powinieneś?
-
Chciałbym spędzić z tobą resztę mojego życia Sakura. -
Uśmiecham się. Widzę powagę rysowaną na jej twarzy. Muszę to
wyprostować.
-
Wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi. Nie traktuj tego jako
oświadczyny. Nie chcę cię niepotrzebnie stresować, czy straszyć.
- Śmieję się. - To tylko moja deklaracja.
-
Strasznie dziwna ta twoja deklaracja kochanie. - Odzywa się po
dłuższej chwili patrzenia na mnie. - Czy mam się bać? Kombinujesz
coś Naruto?
- Ja?
No coś ty. - Uśmiecham się sztucznie. Nie wiem co Sakura będzie
chciała zrobić, kiedy opuszczę Konochę tak niespodziewanie.
Podjąłem decyzję. Jutro idę do Tsunade-baachan. Porozmawiam z nią
i zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. Nie
mogę narażać życia swoich przyjaciół. Będzie mi bardzo ciężko,
ale tak musi być.
- Mam
nadzieję. - Jej kąciki ust nieznacznie podnoszą się do góry.
Zbliżam się i wpijam w jej słodkie usta. Nasze pocałunki są
bardzo namiętne. Niespodziewanie Sakura się odsuwa.
- Co
jest? - Pytam trochę zdyszany.
-
N-nic. - Uśmiecham się i unoszę dłoń w górę. Odgarniam kosmyk
włosów z jej nieskazitelnej twarzy. Kiedy opuszczam dłoń gładzę
zewnętrzną stroną dłoni policzek zielonookiej.
-
Możesz mi powiedzieć co zaprząta jeszcze twoją główkę skarbie.
- Dziewczyna chwyta mnie za dłoń i zamyka ją w mocnym uścisku.
- Nie
chcę się dłużej ukrywać. Ja...ja tak nie dam rady. Nie mogę
obchodzić się z tobą tak jak dawniej. To mi już nie wychodzi, nie
ważne jak bardzo się staram, po prostu nie wychodzi. - Uśmiecham
się i całuję ją w policzek.
- W
takim razie, jak tylko jutro wrócimy...powiemy im o nas. Nie
obchodzi mnie co powiedzą. - Widzę uśmiech na jej twarzy. Różowo
włosa zbliża się do mnie i po chwili czuję jej miękkie usta na
moich wargach. Powoli i czule oddaję każdą pieszczotę Sakury.
Powoli chwytam oburącz jej twarz, a ona zaplata dłonie na moim
karku. Przesuwam jedną dłoń dużo niżej. Po chwili czuję, że
znajduje się na jednym biodrze. Delikatnie popycham Sakurę na
kanapę i napieram na nią swoim ciałem, w wyniku czego zupełnie
kładzie się na kanapę. Gładzę z delikatnością talię Sakury i
niechcący zaginam jej koszulkę w górę. Zielonooka trzyma dłonie
na moim torsie i zahaczając palcem odpina górny guziczek od mojej
koszuli. Przenosi dłonie wyżej i kładzie je dopiero na moich
barkach. Niespodziewanie znajduję się teraz pod nią. Uśmiecham
się. Dziewczyna odrywa się na chwilę i odgarnia swoje włosy na
bok, po czym wraca do przerwanej czynności. Zaczyna obdarzać
pocałunkami moją szyję. Zupełnie niechcący odpina kolejny guzik
z mojej koszuli. Niespodziewanie zlatujemy z hukiem na podłogę i
zaczynamy głośno się śmiać.
- To
nie było fajne. - Stękam przygnieciony.
-
Sugerujesz coś kochanie? - Pyta z płomykiem wściekłości w
oczach.
-
Nie. Tylko, że...robiliśmy coś, a to zostało drastycznie
przerwane. - Bronię się.
-
Może i dobrze, że tak się stało. - Uśmiecha się i całuje mnie
w policzek.
- Bo?
- Bo
nie doszło do czegoś więcej. - Mówi, a jej wzrok błądzi po
pokoju. Ucieka ode mnie spojrzeniem.
-
Myślisz, że mogło dojść? - Pytam.
-
Tak. Jeśli moje racjonalne myślenie nie wróciłoby do mnie, to
raczej tak.
-
Hmm, przyda mi się ta informacja. - Uśmiecham się. Za tą uwagę
dostaje mi się w bark.
-
Lepiej zapomnij o tej „informacji” - Po chwili dodaje złośliwie.
- Skarbie.
-
Okey, okey. Tylko mnie nie bij. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego
sprawę, ale to troszkę boli.
-
Wiem, bo ma boleć.
- W
takim razie co robimy? - Pytam.
-
Może coś obejrzymy, albo po prostu pójdziemy spać?
- Mam
dość filmów jak na jeden dzień, ale z chęcią przyjmę
propozycję numer dwa.
- Nie
wyobrażaj sobie zbyt wiele. - Mówi złośliwie.
-
Niczego sobie nie wyobrażam. - Mruczę jeżdżąc palcem po jej
ramieniu. Po chwili całuję te miejsce. - Po prostu...
chcę...położyć się obok ciebie, przytulić i...obudzić się
przy tobie. To chyba nie tak dużo hmm? - Dziewczyna patrzy na mnie z
ogromnym zdziwieniem.
-
Nie, to nie jest dużo. - Mówi prawie szepcąc.
- To
jak? Idziemy spać? - Pytam z przebiegłym uśmieszkiem.
-
Ughh. Potrafisz szybko popsuć chwilę. - Podnosi się z podłogi i
staje nade mną. Szybko robię to samo i równam się z dziewczyną.
-
Tak, masz rację. Hmm, ale wydaje mi się, że za to między innymi
mnie kochasz.
- No
właśnie kochanie. Wydaje ci się. - Mija mnie i idzie w kierunku
holu. Domyślam się, że zmierza na górę, więc ruszam tuż za nią
i widzę jak zielonooka przyspiesza. Robię to samo. Po chwili
dziewczyna ze śmiechem wbiega po schodach na górę. Gonię ją, ale
łapię dopiero w sypialni.
-
Teraz mi nie uciekniesz. - Mówię, kiedy oplatam dłońmi od tyłu
jej smukłe brzucho.
-
Gdybym chciała to byś mnie nie złapał.
-
Ohh, doprawdy? - Pytam składając całusa na jej rozgrzanej szyi.
-
Tak. - Odpowiada niespokojnie się wiercąc. Po chwili drastycznie
odwraca się w moją stronę i cmoka mnie w usta. - Przestań Naruto.
Rozpraszasz mnie i doskonale o tym wiesz. - Uśmiecha się.
- No
dobrze. Idź się ogarnąć do spania, a ja zrobię to po tobie.
-
Cholercia, nawet nie mam żadnych ubrań do spania. - Przygryza
nerwowo dolną wargę.
- W
tamtej szafce - wskazuję palcem na mebel, który znajduje się po
jej prawej stronie. - znajdziesz dużo moich koszulek. Zakładam, że
będą na ciebie troszeczkę przydługie, więc będą w sam raz.
- One
nie będą przydługie, ja się w nich utopię skarbie. - Uśmiecha
się. - Ale to nic. Poczekaj na mnie, zaraz wrócę. - Dziewczyna
podchodzi do mojej szafy i bierze z niej pierwszą lepszą koszulkę.
Kiedy zmierza w kierunku toalety zatrzymuje się otwierając drzwi.
-
Aha, zapomniałam dodać. Nie zasypiaj beze mnie.
-
Jakbym mógł? - Śmieję się, a różowo włosa znika mi z pola
widzenia. Siadam na wielkie łoże i kładę się na nie. Po
niecałych pięciu minutach słyszę wodę obijającą się o spód
prysznica. Uśmiecham się i zamykam oczy. Jestem zmęczony.
Najchętniej poszedłbym już spać, ale zasnę dopiero wtedy, kiedy
Sakura będzie leżała obok mnie. Jestem ciekaw jak się to wszystko
dalej potoczy. Począwszy od dnia jutrzejszego. Denerwuję się przed
tym co jutro będziemy zmuszeni wyznać naszym rodzicom. Nie mam
pojęcia jak oni zareagują na taką wstrząsającą wiadomość.
-
Kochanie! Który ręcznik mogę wziąć?! - Słyszę głos dobiegający
z toalety.
-
Który chcesz! Masz duży wybór! - Uśmiecham się. Bywam tu nawet
często, dlatego w domu panuje ład i porządek.
-
Okey! - Po chwili nie słyszę już wody, a zamykaną kabinę
prysznicową. Nie wiem dokładnie ile czasu mija, ale słyszę kroki,
które po chwili ucichają. Otwieram oczy i przed sobą widzę
zielonooką. Ma na sobie przydługą czarną koszulkę. Podpieram się
na łokciach.
-
Wyglądasz bardzo seksownie muszę stwierdzić. - Uśmiecham się i
obcinam ją wzrokiem.
-
Przestań się na mnie tak gapić, bo się dziwnie czuję. - Mówi i
siada obok mnie.
- Nie
powinnaś czuć się dziwnie. Jesteś piękna. - Muskam ustami jej
rozgrzane wargi.
-
Hmm, widziałam, że szczoteczkę też mi kupiłeś. - Śmieje się.
-
Skoro jesteśmy razem to musiałem zadbać o szczegóły co nie?
-
Głupi jesteś. Idź się lepiej myć ty mój przystojniaku. -
Zostawia pocałunek na moim policzku. Z wielką trudnością wstaję
z łóżka i podchodzę do szafy. Wyciągam z niej czystą bieliznę
i moje spodenki. Wchodzę do toalety i od razu ściągam z siebie
brudne ubrania. Przygotowuję sobie ręcznik i zamykam się w kabinie
prysznicowej. Odkręcam ciepłą wodę i szybko się myję. Prysznic
okazał się wspaniałym pomysłem, bo teraz czuję się odprężony.
Na koniec myję jeszcze zęby i wychodzę z toalety. Podchodzę
bliżej łóżka i widzę, że Sakura ma zamknięte oczy.
-
Śpisz kochanie? - Szepczę na wszelki wypadek. Nie słyszę jej
odpowiedzi. Powoli przechodzę na drugą stronę i wpełzam pod
chłodną kołdrę. Zanim się kładę okrywam szczelnie różowo
włosą. Dziewczyna leży na boku odwrócona w moją stronę. Składam
całusa na jej skroni i odgarniam niesforne kosmyki jej włosów.
Kładę się i w tej chwili zostaję objęty w pasie. Spoglądam na
Sakurę, uśmiecha się.
-
Przepraszam. Jestem taka śpiąca. - Mruczy cicho i ziewa w tym samym
czasie.
-
Spoko. - Całuję ją w czoło. - Dobranoc skarbie. - Dziewczyna
wtula się jeszcze bardziej w mój tors. Teraz mogę spokojnie
zasnąć. To co niesie ze sobą jutrzejszy dzień za bardzo mnie
stresuje, jednak obecność zielonookiej potrafi mnie uspokoić. Przy
niej zapominam o wszystkich złych rzeczach, które mnie dręczą.
***
Powoli
wybudzam się z niespokojnego snu. Kiedy odzyskuję poczucie
rzeczywistości moje powieki uchylają się do góry. Oślepiony
blaskiem słońca natychmiast z powrotem je zamykam. Tym razem staram
się otwierać oczy nieco bezpieczniej. Kiedy mi się udaje widzę
przed sobą ścianę. Odwracam głowę i widzę Sakurę, która leży
na boku, zwrócona w moją stronę twarzą. Moje kąciki ust
mimowolnie unoszą się w górę. Dziewczyna ma podwiniętą dłoń,
która znajduje się pod jej brodą. Wychylam się nieco i spoglądam
na zegarek stojący za nią. Wskazuje on godzinę ósmą czterdzieści
siedem. Postanawiam obudzić zielonooką, bo niedługo musimy być w
domu. W tym celu nachylam się nad nią i muskam wargami jej ciepły
policzek. Odsuwam się i niestety widzę, że moje starania nic nie
dają. Ponawiam czynność, tylko, że tym razem muskam jej miękkie
wargi. Widzę jak różowo włosa kręci się niespokojnie i
przewraca na plecy. Za chwilę otwiera swoje śliczne oczka. Rozgląda
się po pokoju, tak, jakby chciała zorientować się, gdzie właśnie
jest. Odwraca się w moją stronę i nie od razu na jej usta wkrada
się uśmiech. Dzieje się to po jakimś czasie.
-
Dzień dobry kochanie. - Mówię czule.
-
Hej. - Mówi odwracając się w moją stronę. W wyniku tej
czynności, dziewczyna znajduje się bardzo blisko mnie. Stykamy się
ciałami. Wsuwam dłoń pod kołdrę i kładę ją na nodze Sakury.
Powoli przesuwam nią w górę. W trakcie wędrówki lekko zawijam w
górę przydługi na nią T-shirt. Kiedy moja dłoń styka się z jej
odkrytym biodrem, zielonooka lekko się wzdryga. Uśmiecham się, ale
ona próbuje zachować powagę, dalej patrząc mi prosto w oczy.
Zatrzymuję rękę i zjeżdżam nią teraz w stronę jej pleców. W
ten sposób obejmuję ją w pasie i stanowczym ruchem zbliżam
jeszcze bardziej w swoją stronę. Teraz widzę uśmiech na jej
twarzy. Po chwili Sakura wtula się we mnie.
-
Uwielbiam cię. - Słyszę pomruk wychodzący z jej ust.
- Ja
ciebie jeszcze bardziej. - Mówię całując czubek jej głowy.
-
Obudziłeś mnie, bo zaraz trzeba wracać do domu, tak?
-
Masz rację. Uhh, dziś czeka nas trudny dzień.
- Na
pewno chcemy się im przyznać Naruto?
-
Tak. Trzeba to zrobić zanim dowiedzą się od kogoś innego. -
Wzdycham.
-
Masz konkretną osobę na myśli?
-
Obawiam się, że tak.
- O
kim myślisz?
-
Mówię o Kasumi. Widziała nas nie raz, a teraz jest wściekła i
pełna chęci zemsty.
-
Dlaczego tak sądzisz?
- Ona
jest zdolna do wszystkiego, a szczególnie teraz. Nie uwierzyłaś
jej w te podłe kłamstwa i przekonała się na własne oczy, jak
bardzo cię kocham. Teraz na pewno nie odpuści.
- No
dobrze. Ogarniemy się i wracamy. - Wzdycha.
- A
śniadanie? - Pytam.
-
Może poczekać. Im szybciej wszystko wyjaśnimy tym lepiej.
Zresztą...ciąży mi na sumieniu, że okłamuję własną matkę.
-
Tak, mi też nie podoba się to, że zwodzę ojca. - Zielonooka
odsuwa się ode mnie i patrzy mi w oczy.
- To
kto idzie pierwszy do toalety? - Pyta z uśmiechem.
-
Obojętne skarbie. - Delikatnie muskam wargami jej usta.
Oczami
Minato;
- Co
czytasz skarbie? - Słyszę głos Mebuki. Machinalnie odrywam wzrok
od gazety i spoglądam na swoją żonę.
-
Wiadomości z ostatnich kilku tygodni. Piszą, że poszukują
groźnego mordercy. - Mówię i po chwili biorę gryza tosta z
dżemem, który leży przede mną na talerzu. Siedzimy w jadalnio
kuchni i jemy śniadanie.
- Z
naszej wioski?
-
Nie. Po prostu ostrzegają, żeby uważać i nie wychodzić samemu z
domu. - Uśmiecham się. - Nie martw się, ze mną nic ci nie grozi.
-
Masz rację Minato. Nie mam się o co bać, przy tobie czuję się
bezpieczna. - Mebuki chwyta mnie za dłoń.
-
Cieszę się. - Uśmiecham się i ponownie zakrywam twarz gazetą.
Wracam do czytania. Natrafiam na bardzo ciekawy artykuł.
Wielki
sukces, czy może pomyłka?
Wczoraj
wieczorem została przeprowadzona już trzecia edycja programu ''Po
prostu śpiewaj!'', w którym wzięło udział ponad stu obywateli
Kraju Ognia. To była zażarta konkurencja. Nie obyło się bez
wylanych łez czy strachu. Oprócz tego w programie było również
dużo radości i zachwytu.
„-
Zobaczyliśmy niezwykłe show. Nigdy nie spodziewalibyśmy się tego,
że tyle niezwykłych osób pojawi się w tej edycji. Mieliśmy wiele
kłopotów z tym, kto powinien otrzymać tą niezwykłą nagrodę w
formie pieniężnej. Jednak jedna osoba poruszyła nas dogłębnie,
ona ma wybitny talent. Wróżę jej wielką karierę w przyszłości.
Jeszcze nie raz nas zadziwi.'' - Mówił jeden z jurorów Akira. Jak
Państwo myślą? Czy młoda Kushina zajdzie daleko?...
Przez
to jedno imię moje wszystkie wspomnienia wracają do mnie jak
bumerang. Wracają wszystkie, zarówno te szczęśliwe jak i te złe,
o których wolę zapomnieć. Przez moje ciało przeszły dreszcze i
ten znajomy ból. Moje serce ponownie przeżywa katusze. W mojej
pamięci przypomina się jej obraz, ten słodki głosik, piękny
uśmiech, powalające spojrzenie i ten jej wybuchowy charakterek,
który tak bardzo kochałem. Czuję jak w moich oczach wzbierają się
łzy. Zaciskam zęby i udaje mi się je powstrzymać. Widzę
przed oczami nasze pierwsze spotkanie, pierwszą randkę, pierwszy
pocałunek, ślub, a później narodziny Naruto. Jedna z wielu
najszczęśliwszych chwil mojego życia. Później to wszystko
zamienia się w cholerny koszmar. Widzę śmierć swojej pierwszej
żony i czuję moją bezradność. Słyszę słowa, jakie
wypowiedziała tuż przed śmiercią. One ciągle do mnie wracają.
-
Minato, nie zapominaj skarbie. Jesteś miłością mojego życia,
nigdy nie przestanę cię kochać. Proszę, zaopiekuj się naszym
synkiem. Daj mu wszystko, żeby tylko był szczęśliwy i żeby
niczego w życiu mu nie zabrakło. Musisz kochać go za nas dwoje.
Nie pozwól, żeby o mnie nie wiedział. Powiedz mu kim była jego
mama, opowiadaj o mnie bardzo dużo. Nie zapominajcie, kocham was
bardzo mocno i zawsze będę.
Zastanawiam
się do tej pory jak można kochać dwie kobiety w tym samym czasie.
Mimo, że Kushina umarła nadal ją kocham. Wydaje mi się, że z
każdym dniem coraz mocniej. Nie mogę o niej zapomnieć, nie chcę
tego robić. Kocham Mebuki, ale myślę, że mocniejszym uczuciem
wciąż darzę zmarłą żonę. W tak krótkim czasie zdołała
zrobić ze mnie najszczęśliwszego faceta na tej ziemi.
-
Ktoś idzie. - Słyszę głos Mebuki, który sprowadza mnie na
ziemię. Odkładam gazetę i odwracam się w stronę wejścia do
jadalni. Po chwili w progu widzę nasze dzieci, ale coś jest z nimi
nie tak. Uśmiechają się i...trzymają za ręce. Nie kłócą się
ani nic. Patrzą na siebie i dopiero teraz zdają sobie sprawę z
tego, że stoją naprzeciw nas.
-
Cześć wam. - Jako pierwszy odzywa się mój syn.
-
Witajcie, mamo - Sakura spogląda na Mebuki, a zaraz po tym na mnie.
- Minato.
- Czy
coś się stało? - Pyta moja żona.
-
Hmm, chyba tak. - Ponownie odzywa się mój syn.
- To
znaczy? - Pytam, dalej patrzę na ich splecione dłonie. Obawiam się
najgorszego.
-
Musimy wam o czymś powiedzieć. Wątpimy, że wam się to spodoba,
ale warto spróbować. - Mówi Sakura.
-
Powiecie nam w końcu o co wam chodzi do jasnej cholery? Denerwujemy
się przez was. - Wybucha Mebuki.
-
Chodzi o to, że Sakura i ja...Huh, myślałem, że to będzie
łatwiejsze. - Mój syn nerwowo uśmiecha się do różowo włosej.
-
Sakura i ja...Zakochaliśmy się w sobie i tak jakby jesteśmy razem.
- W jednej chwili robi mi się słabo. Uśmiecham się, myślę, że
po prostu się przesłyszałem.
-
Możesz powtórzyć synu? - Pytam słabym głosem.
-
Zakochaliśmy się w sobie tato. Powinieneś pamiętać, że już w
Akademii coś do niej czułem. Po prostu...Jak wyjechaliście na
miesiąc miodowy...moje wszystkie uczucia wróciły. Niestety, ale
nie potrafiłem się przed tym obronić.
- Czy
wy zwariowaliście?! - Krzyczy Mebuki. - Co wy sobie wyobrażacie?!
Sakura powiesz mi coś? Przecież ty jesteś zakochana w kimś innym.
- Nie
mamo. Myślałam, że tak było, ale kiedy Naruto stał się mniej
denerwujący i bardzo pomocny to...wtedy zaczęliśmy normalnie
rozmawiać. Kawałek po kawałku zdobywał moje uznanie i co
najważniejsze moje serce. - Zielonooka uśmiecha się do Naruto.
-
Cholera! - Krzyczę. - Czy wy jesteście niepoważni?! Co sobie
ludzie o nas pomyślą? To jest jakieś chore! - Wstaję i podchodzę
do okna. Opieram się dłońmi o parapet. - Myśleliście chociaż
przez chwilę o konsekwencjach waszego szczeniackiego wyskoku?
- To
nie jest szczeniacki wyskok!
-
Zamilcz Naruto! Błagam cię, zamilcz! To tylko zauroczenie, to
nie jest miłość. Co wy wiecie o miłości?! Nic, dosłownie nic! -
Nasuwa mi się jeszcze tylko jedno bardzo ważne pytanie.
- Czy
wy...spaliście ze sobą? - Pytam prosto z mostu.
-
Tato! Odwaliło ci totalnie?! Nie powinieneś pytać o takie rzeczy,
to nie twoja sprawa!
-
Odpowiedzcie! Musimy to wiedzieć! - Krzyczy Mebuki.
-
Tak! Spaliśmy ze sobą, zadowoleni?! - Sakura wybucha gniewem i
wybiega z jadalni. Czuję okropny niepokój i złość. Moje serce
bije bardzo szybko. Naruto zostaje na swoim miejscu.
-
Macie natychmiast to przerwać. To nie jest prośba, to rozkaz. -
Mówi spokojnym głosem Mebuki. Czuje się jakbym bardzo mocno
oberwał w twarz. Naruto nie wytrzymuje i wybiega za Sakurą.
-
Minato, co my teraz zrobimy? Przecież to jeszcze dzieci, jak mogli
wylądować razem w łóżku? To się w głowie nie mieści.
-
Spokojnie kochanie, wymyślimy coś.
- Oni
nie mogą być razem, co ludzie na to powiedzą? Przecież my teraz
jesteśmy rodziną. To tak jakby popełnili pieprzone kazirodztwo.
- To
nie do końca prawda. - Mówię, kiedy mój umysł bardziej się
otwiera.
- A
jeśli moja córka zaszła w ciążę? Co wtedy? - No nie. Nie w tej
chwili, nie w tym momencie. Nie mogę zostać dziadkiem, a w
szczególności, że to córka mojej żony związała się z moim
synem. Co za potworność.
Oczami
Naruto:
-
Sakura! - Krzyczę, kiedy idę korytarzem. Widzę uchylone drzwi od
jej pokoju. Powoli wchodzę do środka i widzę skuloną zielonooką.
Zamykam za sobą drzwi na klucz, żeby nikt nam nie przeszkodził.
Podchodzę bliżej i siadam obok niej na kanapę. Słyszę jak
szlocha. Dziewczyna od razu wtula się w mój tors. Kładę dłoń na
jej głowę i głaszczę ją po włosach.
-
Ćśś, wszystko będzie dobrze. Nie płacz już skarbie. - Próbuję
ją uspokoić.
-
N-nie Naruto. N-nic nie będzie dobrze. Słyszałam jak moja matka
mówiła, że mamy to skończyć.
- No
i co z tego?
-
Jeśli tu zostaniemy, to naprawdę będzie nasz koniec.
-
Nawet tak nie mów. Wiedzieliśmy, że mogą tak zareagować.
-
Lepiej było siedzieć cicho i potajemnie spotykać się u ciebie w
domu, żeby mieć chwilę tylko dla siebie.
-
Przynajmniej wiemy na czym stoimy. Sakura, powiedz mi...dlaczego
skłamałaś?
- Z
czym?
- Z
tym, że...ze sobą spaliśmy. - Dziewczyna podnosi na mnie swoje
zapłakane spojrzenie. Kciukiem wycieram łzy, które spływają jej
po policzku.
-
Żeby ich zezłościć. Cholera! Oni nie powinni pytać o takie
rzeczy. To nie jest ich sprawa co robimy ze swoim życiem. Nawet
jakbym chciała się z tobą przespać to im nic do tego.
- A
chciałabyś? - Po chwili orientuję się, że mówię to na głos.
Jaki ze mnie palant. Sakura wpatruje się w moje oczy.
-
Naruto, zadajesz beznadziejne pytania, serio. - Jej kąciki ust lekko
wznoszą się ku górze. Przysuwam się jeszcze bliżej niej.
-
Wiesz...możemy z kłamstwa - biorę ją za rękę i splatam ze sobą
nasze dłonie. Patrzę jej głęboko w oczy. - uczynić prawdę.
Jeśli tylko byś chciała. - Obdarowuję całusem jej policzki i po
chwili dobieram się do jej ust. Z początku trochę się wstrzymuje,
ale teraz się poddaje. Unosi się trochę i siada na mnie okrakiem.
Przerzuca włosy na jedną stronę i zaczyna całować mnie z pewną
zachłannością, co bardzo mi się podoba. Odrywam się i przysysam
do jej szyi. Sakura odsuwa się w tył. Schodzę coraz niżej i
zmierzam do zagłębienia jej biustu. Utrudnia mi to koszula, którą
ma na sobie, więc jednym ruchem rozpinam jej wszystkie guziczki,
oczywiście po drodze rwąc ubranie. W pośpiechu zdejmuję swoją
koszulkę, w czym Sakura mi pomaga. Nareszcie moje usta trafiają w
teraz najbardziej pożądane miejsce, czyli na jej usta. Szybko się
nudzę. Unoszę zielonooką w górę i bezpiecznie kładę na kanapę.
Napieram swoim ciałem na jej. Wyznaczam sobie trasę i zaczynam
swoje pocałunki od jej ust. Co razu schodzę coraz niżej, aż
docieram do jej umięśnionego brzucha. Chwytam za jej spodnie i
kiedy chcę je już ściągnąć, do moich uszu dociera natarczywe
pukanie.
-
Otwierajcie! Jeśli w tej chwili tego nie zrobicie wyważymy drzwi! -
To głos Mebuki. Spoglądam na Sakurę z irytacją, w jej spojrzeniu
widzę to samo.
- Czy
zawsze, kiedy mamy to zrobić, coś musi nam przerwać? - Pytam
poważnie.
- Na
mnie nie patrz. Raz się wycofałam, ale teraz nie zamierzałam. -
Mówi pewnie.
-
Czego chcecie?! - Warczę na nich, ale z uśmiechem na ustach.
-
Wiemy co tam robicie i na pewno wam na to nie pozwolimy! - Tym razem
głos zabiera mój ojciec.
-
Doprawdy?! Co wy możecie zrobić?! - Śmiejemy się. - Nie macie na
to wpływu, możemy zrobić to równie dobrze w innym miejscu. -
Odpowiada Sakura.
-
Sakura! Masz szlaban na wszystko! Otwieraj te cholerne drzwi!
-
Mamo, wyrosłam z tego, naprawdę. - Mówi zirytowana. Podnoszę się
i podchodzę do okna.
-
Kochanie, podaj mi jakąś bluzkę. - Patrzy się na swoją porwaną
koszulę. - taka ładna była.
-
Wybacz skarbie. To twoja wina, ty tak na mnie działasz. - Mówię i
rzucam jej ładną bluzeczkę.
-
Otwierajcie te cholerne drzwi!
-
Mebuki, kochanie. Uspokój się. - Odzywa się mój ojciec.
- No
tak, najlepiej zwalić na mnie. To ty się na mnie tak rzucasz i nie
potrafisz opanować. - Mruga do mnie.
-
Masz rację. - Dziewczyna ubiera bluzkę i bierze w dłoń moją
koszulkę, którą zaraz mi rzuca.
-
Masz, ubierz się, bo nie ręczę za siebie. - Uśmiecha się.
- Nie
poznaję swojej dziewczyny.
-
Chodźmy stąd.
-
Przypomniało mi się, że muszę skoczyć do Tsuande-baachan. Masz
chęć odwiedzić Ino? Nie zostawię cię tu samej.
-
Yhym. - Podchodzimy do drzwi i od razu je otwieramy. Na korytarzu
stoją nasi rodzice.
-
Gdzie wy się wybieracie?! - Pyta Mebuki.
- Nie
obraźcie się czy coś, ale jak najdalej od was. - Mówię.
-
Naruto, nie przeginaj! - Karci mnie ojciec.
- No
dobrze, skoro musicie wiedzieć to wam powiem. Ja idę do
Tsunade-baachan, a Sakura do Ino. Nie wierzycie? Możecie iść z
nami, a jak nie to narka. - Mówię i chwytam zielonooką za dłoń.
Szybko schodzimy ze schodów i wychodzimy z domu.
- Nie
jesteśmy trochę, no nie wiem...za wredni dla nich? - Pyta moja
dziewczyna, kiedy jesteśmy sto metrów za domem.
-
Wydaje mi się, że nie. Sami do tego doprowadzili.
- Ale
z drugiej strony...kto by się nie wkurzył? Co byś najpierw zrobił,
gdybyś dowiedział się, że twój syn i przybrana córka się
kochają i na dodatek mówią ci, że ze sobą spali? - Pyta. Teraz,
kiedy trochę ochłonęliśmy nasze mózgi myślą racjonalnie.
- Też
bym się wkurzył i to ostro, ale my przecież ze sobą nie spaliśmy.
- Mówię z uśmiechem.
-
Masz rację, nie spaliśmy ze sobą, ale oni o tym nie wiedzą.
- Bo
ktoś bardzo ładnie skłamał. - Oznajmiam.
-
Byłam zdezorientowana i podminowana. Powiedziałam to w nerwach,
żeby się w końcu odczepili. - Patrzy przed siebie. - A co do
dzisiejszego dnia... - wzdycha. - ...nie chcę się spieszyć, to
wszystko wyszło tak...
-
Spontanicznie. - Dodaję za nią.
-
Tak, spontanicznie. - Wzdycham i umieszczam swój wzrok naprzeciw
siebie.
-
Sakura, już drugi raz to mówisz. Może nie w tych samych słowach,
ale jednak. Proszę, nie zwódź mnie za nos, bo tego nienawidzę. -
Mówię całkiem chłodno.
-
Naruto, co z tobą? - Pyta zdezorientowana.
-
Nic. Po prostu...mam tego wszystkiego dosyć. Z jednej strony
rodzice, a z drugiej ty. To powoli mnie męczy. - Zatrzymujemy się
przy domu Ino.
-
Przecież mówiłeś, że zaczekasz. Że mnie kochasz i nie chodzi ci
o seks. Kłamałeś? O co ci tak naprawdę chodzi Naruto? Nie poznaję
cię. - Z bólem serca patrzę jej prosto w oczy z chłodnym wyrazem
twarzy. Zaciskam zęby.
-
Skąd ta szybka zmiana nastroju hmm? - Kładzie dłoń na moim
policzku. Po chwili unoszę swoją i zaciskam na jej. Powolnym ruchem
spuszczam nasze dłonie w dół.
- Bo
nie chodziło mi o seks. Idź teraz do Ino. Pogadamy, kiedy wrócę.
Czekaj tu na mnie. - Mijam ją i w zawrotnym tempie zmierzam do głowy
wioski. Przed budynkiem znajduję się jakieś dziesięć minut
później. Powoli idę po schodach i wchodzę do długiego korytarza.
Przy biurku w holu siedzi Shizune. Pochyla się nad papierami.
-
Witaj Shizune. Czy piąta jest teraz wolna?
-
Witaj Naruto, miło cię zobaczyć. - Uśmiecha się. - Co do piątej,
to pewnie teraz drzemie nad papierkami. - Chichocze.
-
Czyli mogę ją odwiedzić?
-
Tak, oczywiście.
-
Dziękuję. Trzymaj się Shizune. - Uśmiecham się i idę długim,
wąskim korytarzem. Mijam kilkanaście par drzwi i w końcu docieram
do mojego celu. Unoszę w górę dłoń, jednak trochę się waham.
Myślałem, że to będzie łatwiejsze, ale jak widać w życiu nie
ma dróżek na skróty. Wzdycham i pukam w potężne drzwi.
-
Wejść! - Słyszę rozkazujący głos. Kładę dłoń na klamkę i
pociągam za nią. Powolnym krokiem wchodzę do pomieszczenia i staję
na samym środku. Widzę piątą ślęczącą nad papierkami. Odrywa
się na chwilę i unosi na mnie wzrok.
- Co
cię tu sprowadza Naruto? - Pyta.
-
Witaj Tsunade-sama. Mam do ciebie sprawę niecierpiącą zwłoki. -
Mówię poważnie.
- O
co chodzi? - Kładzie łokcie na biurko, składa dłonie i opiera na
nich brodę.
-
Chcę prosić o pozwolenie na opuszczenie Konochy. - Widzę jej
niespokojne spojrzenie i zdziwienie. Po chwili jednak się odzywa.
-
Czyś ty do reszty postradał rozum Uzumaki?! - Krzyczy wstając i
kładąc dłonie na biurko.
-
Możesz mnie najpierw wysłuchać Tsunade-baachan, a później
dopiero krzyczeć? Bardzo bym o to prosił. - Mówię bardzo
spokojnie. W innych okolicznościach na pewno trzymałbym dystans,
ale nie dziś.
- No
dobrze. - Hokage siada na swój wygodny fotel i z uwagą na mnie
patrzy. - Co do cholery strzeliło ci do łba, żeby opuszczać
Konochę?
- Jak
wiesz, jestem ścigany.
- Tak
i co z tego?
- Nie
chcę, żeby ktoś przeze mnie ucierpiał. Powiem wprost
Tsunade-baachan. Jeśli nie dasz mi pozwolenia na opuszczenie Konochy
to sam ucieknę i nigdy więcej nie wrócę.
-
Śmiesz mnie szczeniaku szantażować?! Wiesz z kim rozmawiasz?! -
Widzę jak kobieta bierze w dłonie krzesło i jednym ruchem wyrzuca
je przez okno, które tłucze się na drobne kawałeczki.
- Nie
chciałem cię urazić. Po prostu...nie będę mógł spokojnie żyć
jeśli ktoś przeze mnie zginie w trakcie ataku. Jesteś mądrą
kobietą Tsunade-sama i wiesz, że prędzej czy później zjawią się
po mnie. Jestem naznaczony i nie ucieknę przed tym, ale mogę w
jakiś sposób obronić wioskę, którą tak kocham.
-
Przemyślałeś to dobrze? - Mówi już bardziej spokojna.
-
Tak. Myślałem nad tym dużo razy i taką podjąłem właśnie
decyzję. Wiem, że jestem w stanie pokonać Akatsuki. Jestem
wystarczająco silny.
- Nie
mogę ci na to pozwolić.
- Nie
zatrzymasz mnie siłą.
- Co
jeśli ci się nie uda? Wtedy ja będę miała ciebie na sumieniu.
Przez tą decyzję możemy zginąć wszyscy. Brakuje im już tylko
dwóch bestii.
-
Wiem o tym. Proszę, pozwól mi odejść. - Kobieta zaplata dłonie
na klatce piersiowej i odwraca się do mnie plecami. Patrzy na
horyzont Konochy, zawsze tak robi, kiedy musi podjąć trudną
decyzję, albo intensywnie nad czymś myśli. Po chwili słyszę jak
wzdycha i odwraca się do mnie.
- To
nie jest dobrym pomysłem Naruto, ale zgodzę się. Masz pozwolenie
na opuszczenie Konochy, ale pod jednym warunkiem.
- O
jakim warunku mówisz? - Pytam z wielką ulgą.
-
Dzień w dzień chcę, abyś wysyłał mi wiadomości co się z tobą
dzieje.
-
Dobrze. Żaden problem. A...Mogę wziąć ze sobą Sakurę?
- Naruto, to dla niej zbyt niebezpieczne. Będzie dodatkowym rozproszeniem.
Biję się z myślami, Tsunade-baachan ma rację. Wiem, że ma.
- Możesz odejść.
Biję się z myślami, Tsunade-baachan ma rację. Wiem, że ma.
- Możesz odejść.
-
Hai! - Odwracam się i zmierzam do drzwi. Ciągnę za klamkę, ale
zatrzymuję się w wyjściu.
-
Tsunade-sama, nie mów nikomu czemu opuściłem wioskę, a
szczególnie Sakurze i mojemu ojcu. Nie chcę, żeby się martwili.
- Oh
Naruto, za dużo ode mnie wymagasz, ale niech ci będzie. Wynocha
zanim się rozmyślę.
- Do
zobaczenia Tsunade-baachan. - Uśmiecham się i wychodzę z gabinetu.
Teraz czeka mnie już tylko konfrontacja z Sakurą. Nie zamierzam
żegnać się z ojcem i Mebuki. Składam dłonie w odpowiednią
formułkę i po chwili z żółtym błyskiem pojawiam się w krzakach
przy domu. Otrzepuję się i wchodzę do domu. Od razu kieruję się
na górę i wędruję do swojego pokoju. Podchodzę do szafy i
wygrzebuję z niej czarny, spory plecak. Wyjmuję trochę ubrań i
pakuję je do niego. Kiedy z tym kończę podchodzę do biurka.
Wyjmuję z szafki swoje oszczędności i chowam do plecaka. Zaglądam
jeszcze do skrzynki z pamiątkami po mamie i wyciągam z niej jej
zdjęcie, które także biorę ze sobą. Kątem oka spoglądam w
prawy róg biurka. Dostrzegam tam pozłacaną ramkę, podchodzę
bliżej. Wpatruję się w zdjęcie drużyny siódmej. Wyciągam dłoń
i przewracam ramkę. Wzdycham i wychodzę z pokoju. Schodzę po
schodach na dół, patrzę w dół. Kiedy widzę czyjeś nogi
podnoszę głowę w górę. Mam przed sobą swojego ojca.
- Co
ty wyrabiasz? - Pyta nagle.
-
Wychodzę z domu, nie widać tato? - Pytam chłodno. Nie chcę, żeby
drążył temat.
-
Gdzie idziesz i dlaczego masz plecak?
- Im
mniej wiesz tym spokojniej śpisz. - Uśmiecham się i podążam do
drzwi. Mój ojciec idzie za mną krok w krok.
-
Stój Naruto! - Chwytam za klamkę i otwieram na wpół drzwi.
- Co
chcesz tato? Mam tego wszystkiego dość, a ty mi jeszcze utrudniasz.
- Kręcę głową z dezaprobatą.
-
Gdzie się wybierasz? Matka nie chciałaby, żebyś się ode mnie
odwracał. - Patrzę na niego lodowato.
-
Mama nie chciałaby też, żebyś o niej zapominał. Trzymaj się i
troszcz o dziewczyny, tato. - Wychodzę i zatrzaskuję drzwi. Szybko
odbiegam od naszej posiadłości. Znajduję się przy parku, jeszcze
kilka kroków i będę na miejscu. W głowie układam sobie wszelkie
możliwe scenariusze, ale wątpię, że to w czymś mi pomoże. W
niedalekiej oddali widzę dom Ino. Oddycham głęboko, czuję jakby
moje serce miałoby zaraz wyskoczyć. Chwytam się za nie, cholera
chyba będę miał atak. Drżącą ręką wyciągam pudełko
tabletek. Wyciągam jedną z nich i szybko połykam. Podchodzę do
drzwi i chwytam za klamkę. Pociągam i wchodzę do tak dobrze
znanego mi pomieszczenia.
-
Ino?! - Wołam i po chwili w progu zjawia się blondynka.
- Co
zrobiłeś Sakurze idioto? Nie chce mi nic powiedzieć.
-
Może po rozmowie ze mną ci wszystko opowie. Słuchaj mała, nie
chcę się z tobą kłócić, szczególnie dzisiaj.
- Po
co ci ta torba? - Wskazuje palcem.
-
Zaraz pogadamy. Gdzie jest Sakura?
- W
moim pokoju.
-
Okey. Zaraz do ciebie wrócę. - Ruszam i mijam lekko poddenerwowaną
Ino. Wchodzę po schodach na górę i czuję jak moje serce
przyspiesza. Wchodzę do pokoju i zauważam zielonooką siedzącą na
łóżku. Opieram się o framugę drzwi i przecieram twarz.
-
Teraz możemy porozmawiać. - Odzywam się w końcu po jakimś
czasie. Dziewczyna podnosi na mnie wzrok.
-
Tak? Powiedz mi co się z tobą dzieje do cholery, bo nic już nie
rozumiem.
-
Sakura, my...chyba będzie lepiej jeśli zerwiemy. - Mówię ostatnie
zdanie na jednym tchu. Dziewczyna wlepia we mnie swój wzrok.
-
Przepraszam, co powiedziałeś? - Odzywa się w końcu.
-
Lepiej będzie jak zerwiemy. - Wzdycham głośnio i przecieram dłońmi
twarz.
-
Pogrywałeś sobie ze mną? O co ci chodziło Naruto? - Mówi z pewną
pogardą w głosie. Widzę, że jej śliczne oczy robią się
szkliste.
-
Nie. Nigdy sobie z tobą nie pogrywałem. Naprawdę cię kocham,
ale...muszę odejść.
-
Dlaczego? - Sakura jest bardzo opanowana.
-
Uhmm. - Wzdycham i zaczynam iść. Zatrzymuję się przy łóżku i
siadam obok dziewczyny. Zawieszam swój wzrok na wprost przed siebie.
- Nie
mogę cię okłamywać. Tobie jednej powiem, w jakim celu opuszczam
wioskę. Jestem celem Akatsuki i nie chcę narażać Konochy. Muszę
zmierzyć się z tym sam.
-
Oszalałeś? Szykujesz dla siebie swój własny grób!
-
Możliwe, ale nie chcę nikogo narażać.
-
Nie, wiesz co? Nie chcę być z samobójcą. Nie chcę przez ciebie
cierpieć Naruto. To ja zrywam z tobą, a nie ty ze mną. - Po jej
policzkach toczą się samotne łzy.
-
Może to i lepiej? Pa skarbie. - Zbliżam się i muskam wargami
jej usta. Chcę pocałować ją ten ostatni raz. Kiedy się odsuwam
wstaję z łóżka i nagle czuję jej dłoń na ręce.
- Czekaj. - Szlocha. Wstaje i mocno się we mnie wtula. Oddaję uścisk i wychodzę szybko nawet się nie oglądając. Schodzę na dół i w progu drzwi spotykam Ino.
- Czekaj. - Szlocha. Wstaje i mocno się we mnie wtula. Oddaję uścisk i wychodzę szybko nawet się nie oglądając. Schodzę na dół i w progu drzwi spotykam Ino.
-
Możesz mi do jasnej anielki...
- Po
moim zniknięciu spytaj o to Sasuke. Powiedz mu, że chciałem, żeby
ci o wszystkim powiedział. Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia Ino. Pa mała. - Przerywam jej wypowiedź. Kiedy kończę ruszam do
przodu, obdarzam pocałunkiem jej policzek i znikam w kłębie
białego dymu. Od razu znajduję się poza bramą wioski. Nie mam
pojęcia ile czasu może zająć mi moja samotna wędrówka. Kiedy
ostatni raz rozmawiałem z Tsunade-baachan powiedziałem jej, żeby
rozwiała na mój temat różne plotki, które sam także będę
rozsiewał. Ciekawe, czy Akatsuki znajdzie mnie tak szybko jak sam
tego chcę...
******
Witajcie Kochani! Na początku chcemy wyjaśnić Wam kilka spraw :) Po pierwsze, nie było tu rozdziału tak długo, dlatego, że nasz komputer odmówił nam posłuszeństwa i niestety, ale się rozpierniczył. Zresztą wspomniałyśmy o tym w jednym komentarzu pod spodem ostatniego rozdziału z głównego opowiadania. Szczerze mówiąc zraniły nas trochę komentarze typu, żebyśmy nie dziwiły się, że statystyki spadają skoro tyle trzeba czekać na notkę. Jak wiecie staramy się wstawiać rozdziały co tydzień, a na ich długość również chyba narzekać nie możecie. Obecnie ten rozdział został skrócony o stronę, dlatego, że chcieliście szybko notkę i nie sprostałyśmy temu, żeby dokończyć tę piętnastą stronę. Naszym skormnym zdaniem rozdział nie wyszedł za dobrze, ponieważ przez ostatnich kilka dni żyłyśmy w stresie, żeby chociaż wstawić go jeszcze w tym tygodniu. Zostawiamy jednak tą opinię Wam, nasi Drodzy czytelnicy (O ile ktoś zechce skomentować ;)) No cóż, przepraszamy Was i do następnego. Pozdrawiamy Patty i Paula.
Rozdział bomba,gdy dowiedziałem się,że Naruto chce powiedzieć Minato i Mebuki,że jest razem z Sakura myślałem jak zareagują,tak samo gdy żegnał się z Sakurą "Jak zareaguje?" - te pytanie ciągle siedziało mi w głowie. :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to się dalej potoczy. c;
Ale one-shot chyb zbliża się ku końcowi. :c
Życzę weny i pozdrawiam!
P.S. - Przepraszam za reklamę. XD
http://narusakukolejnyblog.blogspot.com/?m=1 - Zapraszam!
Dziewczyny notka jest wspaniała, dobrze ją napisałyście. Bardzo ciekawi mnie atak akatsuki na naruto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze dużo weny
Notka jest świetna. Kiedy przeczytałam, że Sakura i Naruto mają powiedzieć rodzicom, że są razem to ciągle ciekawiła mnie ich reakcja i szczerze mówiąc podejrzewałam, że się wściekną. Nigdy nie pomyślałabym, że Sakura skłamie, że spała z Naruto, w sumie to się jej nie dziwie, bo była zdenerwowana. Nie mogę się już doczekać następnej notki :) Co do tego głupiego komentarza pod poprzednią notką to się nie martwcie, zawsze jakiś nie wyrozumiały człowiek się znajdzie. Rozumiem gdyby to była wasza wina, a w tym przypadku posłuszeństwa odmówił komputer :-) Życzę wam dużo weny i serdecznie was pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWasza wierna czytelniczka Juki.
Co tu napsiać? Rozdział naprawdę dobry. Pozazdrościć talentu i pomysłu. A tymi wszystkimi złymi komentarzami się nie przejmujcie. Warto było czekać na tego ona-shoota.
OdpowiedzUsuńspoko komputer rzecz martwa nie macie na to wpływu, notka spoko i to jest pewnego rodzaju problem zawsze kiedy czytam to wczuwam sie w nie a tu trzeba czekać 2 tyg. w dodatku po dzrodze jest główne opowiadanie które "wytrąca z rytmu" i odwrotnie z głównym opowiadaniem może lepszym pomysłem jest 2 notkie pod rząd tego samego?? w każdym razie mimo fajnych notek nie ma ciągłości i jest niedosyt prosze wykombinujcie coś z tym
OdpowiedzUsuńTo będzie niestety wtedy błędne koło.
UsuńDziewczyny zawsze kończą notki w takim momencie,że jest niedosyt. Więc jak by wrzucały np. dwa rozdziały głównego opowiadania z rzędy a później znów dwa One-Shot'a to byśmy się czepiali,że nie ma ciągłości.
Pozdrawiam
od kiedy brak ciągłości to 2 notki tego samego?? -_-
UsuńW końcu jest , dziewczyny postaraliście się jak zwykle ^.^ było warto czekać !!!!! Czekam z niecierpliwością na next
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to się potoczy , może sakura będzie się chciała w ręce akatsuki !!? Naruto .. Mogłeś ją zabrać ze sobą 😞
OdpowiedzUsuńNareszcie doczekałem się kolejnej części waszego one-shota. Osobiście powiem wam, że rozumiem was. mi też nieraz komputer odmawiał posłuszeństwa. Ale wracając do notki to powiem wam, że jak zwykle jest dobrze napisana. Naruto i Sakura ujawnili prawdę rodzicom o swoim związku i jak można było się domyślić nie byli z tego zachwyceni i dodatkowo to ich rozstanie. ech jak zwykle blondyn musi coś dziwnego odwalić. Mam nadzieję że Sakura szybko się pozbiera i ruszy za nim w pogoń i wpakuje mu do tej tępej łepetyny trochę oleju przy okazji ratując go przed Akatsuki. Zastanawia mnie też to chwilowe wystąpienie Katsumi i do czego może ono zmierzać i czy będzie miło to jakiś wpływ na złamane serce Sakury. Cóż jedynie co mi pozostaje to cierpliwie czekać na koleją część która jak mam nadzieję pojawi się w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj
P.S. Zapraszam wkrótce na nowy rozdział na pieczecprzeznaczenia.blog.pl i liczę na szczery komentarz
O cholercia ale sie porobilo;p Normalnie wszystko bylo w tym rodziale. A jest świetny.. Teraz bardzo mnie ciekawi jak to wszystko dalej sie potoczy. Weny Wam życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was
Ukyo
ONE-SHOT ŚWIETNE ŚWIETNE już nie mogę się do czekać next to się porobiło jestem ciekaw co będzie dalej ciekawe co myśli ojciec naruto i ino i sakury matka jak się d wie gdzie zniknął naruto i ile będzie trwała podróż naruto dawaj cię szybko next pozdrawiam i życzę weny dużo weny
OdpowiedzUsuńOne-shot jest wspaniały. Szkoda... bardzo szkoda Sakury. Naruto troszeczkę za szybko opuścił wioskę ale no cóż trzymam za niego kciuki xd. Nie martwcie tak głupimi komentarzami. Niektórzy nie potrafią zrozumieć że komputer nie działa lub nie da się wstawić notki wcześniej :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next i życzę DUŻOoo weny !
Zurii
Na początek, nie przejmujcie się komentarzami. Niektórzy po prostu nie rozumieją, że każdy ma swoje życie i że nie piszecie 24/7 rozdziałów. W końcu komputer to tylko urządzenie, mi też nie raz się rozwalił i musiałam się wstrzymać z pisaniem.
OdpowiedzUsuńA teraz mówiąc o rozdziale.. Świetny, fajna akcja, choć zrobiło mi się przykro, że Naruto zostawił od tak wszystkich. Mam nadzieję, że jakoś to będzie. :)
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny!