niedziela, 3 maja 2015

One-Shot cz. XI

- Naruto, miałem powiedzieć ci to na początku, ale dziewczyny przyszły i nie zdążyłem. - Kruczowłosy ma nietęgą minę...


- Co jest? - Pytam mimo to uśmiechnięty.
- Idą po ciebie. - Oznajmia poważnie, a mój uśmiech znika z ust.
- Kto?
- Akatsuki. Tsunade-sama powiedziała, że są coraz bliżej. Mogą zaatakować niespodziewanie.
- Więc już się szykują? Myślałem, że mam trochę więcej czasu. - Śmieję się.
- Więcej czasu na co? - Pyta zdezorientowany.
- Na opuszczenie Konochy. - Mówię po chwili bardzo poważnie.
- Co?! Zwariowałeś?!
- Ciszej! Dziewczyny cię usłyszą. - Uciszam przyjaciela.
- Naruto, postradałeś rozum? Chcesz sam z nimi walczyć? Oni cię zabiją.
- Niewykluczone, ale nie mam zamiaru narażać wioski. Nie dopuszczę do tego, żeby coś się tu stało. Jeśli zechcą zaatakować, zrobią to, ale nie tutaj. Nigdy bym sobie nie wybaczył, żeby przeze mnie zginęło dużo ludzi.
- A co z nami? Przecież możemy ci pomóc. Pomyśl o przyjaciołach, myślisz, że chcemy, żebyś zginął? Co z twoim ojcem? Chcesz, żeby totalnie się załamał, kiedy odejdziesz? I najważniejsze, co z Sakurą? - Sasuke ma rację, ale ja nie mogę pozwolić, żeby ktoś niewinny przeze mnie ucierpiał. Nawet jeśli muszę postawić wszystko na jedną kartę... zrobię to. Nawet jeśli mam zrezygnować na jakiś czas z miłości swojego życia. Nie chcę narażać Sakury.
- Sasuke. Masz sporo racji. - Uśmiecham się. - Wiem, że nigdy nie zostawilibyście mnie samego, ale ja tak nie potrafię. Za prawdopodobnie dwa dni opuszczę Konochę. Tak teraz postanowiłem i nikt, ani nic mojego zdania nie zmieni. Przed tym puszczę plotkę o tym, że udałem się w jakieś miejsce. Oni na pewno w to uwierzą i pójdą za mną. W ten sposób uniknę niepotrzebnych ofiar.
- Naruto, jeśli myślisz, że ci na to pozwolę to się mylisz. Nie zamie...
- Sasuke. - Przerywam mu. - Jeśli komuś coś powiesz, zniknę wcześniej i już nigdy mnie nie zobaczycie. Odejdę, ale na zawsze. - Stawiam warunek.
- Oszalałeś?! Szantażujesz mnie?
- Tak. To jedyny sposób, żebyś milczał.
- Ale... - Kruczowłosy milknie, bo do salonu wchodzi Ino i Sakura. Uśmiecham się sztucznie.
- Spadamy już kochanie? - Pytam, kiedy zielonooka przysiada się obok mnie.
- Yhym. Jestem już trochę zmęczona.
- Nic dziwnego. Patrz która godzina kochana. - Mówi blondynka z uśmiechem. Zegarek wskazuje wpół do dwunastej.
- Spadamy. - Mówię i powoli podnoszę się z kanapy. - Dziękujemy bardzo za gościnę. - Uśmiecham się do Ino.
- Nie ma sprawy przystojniaczku. Mam kryć Sakurę, tak? - Upewnia się.
- Jeśli byłabyś tak miła. - Podchodzę do niej i składam całusa na jej policzku. Kiedy to robię przytulam się jeszcze do blondynki
- Pewnie, że będę taka miła. - Śmieje się. Kiedy odsuwam się od Ino podaję dłoń Sasuke. Ten z wahaniem ją chwyta. Patrzy mi prosto w oczy z lekkim wyrzutem, ale ja wiem, że prędzej czy później mnie zrozumie. Będzie musiał. Odsuwam się i przechodzę do futryny, za którą znajduje się korytarz. Patrzę jak moja dziewczyna żegna się z przyjaciółmi.
- Wpadnijcie do nas jutro. Moich rodziców nie powinno być w domu jeszcze co najmniej jeden dzień.
- Zobaczymy mała. - Mówię z uśmiechem. Sakura podchodzi do mnie i chwyta za moją dłoń. Blondynka podnosi się, żeby nas odprowadzić, ale ją zatrzymuję.
- Siedź mała. Poradzimy sobie. - Uśmiecham się.
- No dobra, jak tam sobie chcesz. - Wtula się w kruczowłosego.
- Do zobaczenia. - Mówię i wychodzę razem z Sakurą na korytarz. Zakładamy kurtki i opuszczamy dom Ino.
- To co, idziemy do mojego domu? - Pytam, kiedy schodzimy z werandy.
- Jasne. - Sakura uśmiecha się i kładzie głowę na moje ramię, tym samym obejmując mnie w pasie.
- Hmm, podoba mi się to. - Śmieję się.
- Mi też. - Idziemy przed siebie, jak dobrze pójdzie dotrzemy na miejsce za około dziesięć minut. Na dworze nie ma zbyt dużo ludzi, dlatego możemy iść nieskrępowani. Uwielbiam takie pory, bo nie musimy udawać, że nie jesteśmy razem. Szkoda, że pewnie niedługo to się skończy. Nie wiem, czy Sakura wybaczy mi to, że opuszczę Konochę.
- Sakura?
- Hmm?
- Kochasz mnie?
- Co to za pytanie głuptasie? - Śmieje się.
- Odpowiedz. Kochasz mnie?
- Kocham cię nad życie skarbie. - Uśmiecham się. - A teraz powiedz, dlaczego o to pytasz. Coś się stało? - Sakura zatrzymuje się i patrzy mi w oczy.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - Patrzę na nią i ciągle zastanawiam się, czy powiedzieć co zamierzam zrobić. Dochodzę jednak do wniosku, że nic na razie jej nie powiem.
- Nie, skąd. - Uśmiecham się. - Tak tylko pytam. - Zbliżam się i złączam nasze usta w pocałunku. Delikatnie muskam wargami jej rozgrzane usta. Przyciągam ją bliżej siebie i kładę dłonie na tali dziewczyny. Sakura zaś swoje oplata na moim karku. Uśmiecham się. Ona za chwilę robi to samo. Przerywa nam odgłos oklasków.
- Brawo! Fantastycznie! - Słyszę znajomy głos i spoglądam w przód. Nic nie widzę, ale zauważam, że Sakura ma nieciekawą minę. Chcę się odwrócić jednak ona mnie powstrzymuje. Chwyta dłońmi za moją twarz i odwraca ją w swoją stronę.
- To ona. - Mówi ze złością.
- Kasumi? - Pytam, a Sakura kiwa twierdząco głową. Zbliża się i tym razem to ona zaczyna pocałunek. Dziwi mnie to, ale poddaję się tej przyjemności. Na chwilę obecną mało co mnie obchodzi ta dziewczyna. W tym momencie liczy się dla mnie tylko i wyłącznie Sakura. Jedną dłoń zostawiam na biodrze zielonookiej, a drugą obejmuję jej policzek. Mimo wszystko coraz wyraźniej słyszę kroki, a chwilę potem zostaję odciągnięty w tył. Jestem zdezorientowany, oglądam się za siebie i dostrzegam Kasumi. Od razu wyrywam się i staję obok Sakury.
- Zostaw go w spokoju dziwko! - Krzyczy fioletowo oka.
- Hej, hej, hej! Zważaj na słowa! - Warczę.
- Hmm, ja dziwką? Przepraszam, ale ja nie puszczam się z wszystkimi jak co niektórzy. - Moja dziewczyna perfidnie się uśmiecha. Widzę jak brązowooka szykuje się do ataku. Zaczyna się zbliżać, a ja ją zatrzymuję.
- On jest mój! Rozumiesz różowa suko!? - Widzę rozbawienie na twarzy Sakury, a zaraz potem dziewczyna wybucha gromkim śmiechem.
- O ile mi się nie zdaje, a raczej nie, to Naruto jest moim chłopakiem. - Mówi, kiedy się uspokaja. W milczeniu przysłuchuję się ich dyskusji. Cieszy mnie, że Sakura mówi o tym otwarcie i wcale się z tym nie kryje. Znaczy to o tym, jak bardzo musi mnie kochać.
- Twoim chłopakiem?! Naruto?! Ty chyba sobie kpisz dziewczynko! Jak on może być twoim chłopakiem, skoro jest twoim bratem idiotko!
- Nie jesteśmy rodzeństwem i możemy robić co nam się żywnie podoba, a tobie nic do tego. - Mówię wrednie.
- Właśnie. Miałaś swoją szansę, ale zmarnowałaś ją w okropny sposób. Pogódź się z tym franco. - Mówi Sakura.
- Gówno wiesz, więc się nie odzywaj!
- Swoją drogą... – Zielonooka przysuwa się do mnie i obejmuje w pasie. Kładzie jedną dłoń na moim torsie i zaczyna jeździć po nim palcem. Swój wzrok kieruje prosto w oczy brązowowłosej. - Jaką to trzeba być idiotką, żeby zrezygnować z takiego chłopaka. Jak mogłaś go zdradzić? Każda chciałaby być na twoim miejscu w tamtym czasie.
- Ahhh tak? Powiedz jej skarbie, gdzie wczoraj byłeś. No proszę. - Widzę jak mina różowo włosej trochę rzednie, ale wciąż patrzy na nią z pogardą. - No przyznaj się kochanie. Przecież spędziliśmy upojną noc. - Kasumi się śmieje.
- Kasumi, dam ci radę. Idź do specjalisty. - Mówię. Nie chcę się z nią zgadywać, to nie ma sensu.
- No przyznaj się! Bądź mężczyzną, a nie dupą!
- Kochanie, możemy iść? Nie chcę jej więcej oglądać. - Pytam. Sakura skina mi tylko głową. Zaczynamy iść w stronę mojej posiadłości.
- Nie odchodź! Zostań i ze mną porozmawiaj! - Krzyczy fioletowooka, kiedy stawiamy kilka kroków.
- Nie mam zamiaru cię oglądać. Jak wspominałem wcześniej, brzydzę się tobą. - Mówię spokojnie, kiedy mijamy Kasumi.
- Pożałujesz tego! Zobaczysz! - Droga minęła nam w absolutnej ciszy, kiedy wchodzimy do domu Sakura wiesza kurtkę i rusza do salonu. Zamykam dom i również odwieszam swoją kurtkę. Powoli przechodzę do salonu, gdzie widzę siedzącą na kanapie różowo włosą dziewczynę. Podchodzę do niej i przykucam naprzeciw. Patrzę na nią i widzę smutny wzrok.
- Sakura, co się dzieje? Nie odezwałaś się do mnie przez całą drogę.
- Nic się nie dzieje. - Słyszę jej smutny głos. Teraz wiem, że coś na pewno ją trapi. W końcu mnie oświeca.
- Myślisz o tym co ona powiedziała?
- To znaczy? - Spogląda na mnie.
- O tym, że niby cię z nią zdradziłem.
- Ehmm, nie będę kłamać. Tak, myślę właśnie o tym.
- Mam nadzieję, że wiesz, że tego nie zrobiłem? Nie mógłbym. - Sakura patrzy mi prosto w oczy.
- Pewnie wiem. - Uśmiecha się lekko.
- Jak to pewnie? Powinnaś być na sto procent pewna. Sakura, przecież ja poza tobą świata nie widzę. Straciłem dla ciebie zupełnie głowę. - Uśmiecham się.
- No dobrze, wiem na sto procent, że tego nie zrobiłeś. Zadowolony? - Moje kąciki ust unoszą się w górę. Podsuwam się bliżej i obdarzam pocałunkiem jej czoło.
- Zadowolony. - Odpowiadam po chwili.
- Cieszę się. - Widzę leciutki uśmiech na jej cudownych ustach. Unoszę się i siadam obok dziewczyny. Wyciągam w jej stronę rękę i przyciągam do siebie. Od razu Sakura wtula się w mój tors.
- Wiesz? - Zaczynam. Palcem zataczam kółeczka po jej odkrytym ramieniu.
- Hm? - Słyszę tylko jakiś pomruk.
- Ostatnio dużo myślałem.
- Tak? I o czym tak rozmyślałeś? - Pyta wyraźnie zainteresowana.
- O mojej przyszłości i o nas. - Dziewczyna podnosi się w związku z czym patrzy mi teraz prosto w oczy.
- To znaczy?
- Hmm, nie wiem, czy powinienem to mówić. - Śmieję się.
- Może powinieneś?
- Chciałbym spędzić z tobą resztę mojego życia Sakura. - Uśmiecham się. Widzę powagę rysowaną na jej twarzy. Muszę to wyprostować.
- Wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi. Nie traktuj tego jako oświadczyny. Nie chcę cię niepotrzebnie stresować, czy straszyć. - Śmieję się. - To tylko moja deklaracja.
- Strasznie dziwna ta twoja deklaracja kochanie. - Odzywa się po dłuższej chwili patrzenia na mnie. - Czy mam się bać? Kombinujesz coś Naruto?
- Ja? No coś ty. - Uśmiecham się sztucznie. Nie wiem co Sakura będzie chciała zrobić, kiedy opuszczę Konochę tak niespodziewanie. Podjąłem decyzję. Jutro idę do Tsunade-baachan. Porozmawiam z nią i zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. Nie mogę narażać życia swoich przyjaciół. Będzie mi bardzo ciężko, ale tak musi być. 
- Mam nadzieję. - Jej kąciki ust nieznacznie podnoszą się do góry. Zbliżam się i wpijam w jej słodkie usta. Nasze pocałunki są bardzo namiętne. Niespodziewanie Sakura się odsuwa.
- Co jest? - Pytam trochę zdyszany.
- N-nic. - Uśmiecham się i unoszę dłoń w górę. Odgarniam kosmyk włosów z jej nieskazitelnej twarzy. Kiedy opuszczam dłoń gładzę zewnętrzną stroną dłoni policzek zielonookiej.
- Możesz mi powiedzieć co zaprząta jeszcze twoją główkę skarbie. - Dziewczyna chwyta mnie za dłoń i zamyka ją w mocnym uścisku.
- Nie chcę się dłużej ukrywać. Ja...ja tak nie dam rady. Nie mogę obchodzić się z tobą tak jak dawniej. To mi już nie wychodzi, nie ważne jak bardzo się staram, po prostu nie wychodzi. - Uśmiecham się i całuję ją w policzek.
- W takim razie, jak tylko jutro wrócimy...powiemy im o nas. Nie obchodzi mnie co powiedzą. - Widzę uśmiech na jej twarzy. Różowo włosa zbliża się do mnie i po chwili czuję jej miękkie usta na moich wargach. Powoli i czule oddaję każdą pieszczotę Sakury. Powoli chwytam oburącz jej twarz, a ona zaplata dłonie na moim karku. Przesuwam jedną dłoń dużo niżej. Po chwili czuję, że znajduje się na jednym biodrze. Delikatnie popycham Sakurę na kanapę i napieram na nią swoim ciałem, w wyniku czego zupełnie kładzie się na kanapę. Gładzę z delikatnością talię Sakury i niechcący zaginam jej koszulkę w górę. Zielonooka trzyma dłonie na moim torsie i zahaczając palcem odpina górny guziczek od mojej koszuli. Przenosi dłonie wyżej i kładzie je dopiero na moich barkach. Niespodziewanie znajduję się teraz pod nią. Uśmiecham się. Dziewczyna odrywa się na chwilę i odgarnia swoje włosy na bok, po czym wraca do przerwanej czynności. Zaczyna obdarzać pocałunkami moją szyję. Zupełnie niechcący odpina kolejny guzik z mojej koszuli. Niespodziewanie zlatujemy z hukiem na podłogę i zaczynamy głośno się śmiać.
- To nie było fajne. - Stękam przygnieciony.
- Sugerujesz coś kochanie? - Pyta z płomykiem wściekłości w oczach.
- Nie. Tylko, że...robiliśmy coś, a to zostało drastycznie przerwane. - Bronię się.
- Może i dobrze, że tak się stało. - Uśmiecha się i całuje mnie w policzek.
- Bo?
- Bo nie doszło do czegoś więcej. - Mówi, a jej wzrok błądzi po pokoju. Ucieka ode mnie spojrzeniem.
- Myślisz, że mogło dojść? - Pytam.
- Tak. Jeśli moje racjonalne myślenie nie wróciłoby do mnie, to raczej tak.
- Hmm, przyda mi się ta informacja. - Uśmiecham się. Za tą uwagę dostaje mi się w bark.
- Lepiej zapomnij o tej „informacji” - Po chwili dodaje złośliwie. - Skarbie.
- Okey, okey. Tylko mnie nie bij. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale to troszkę boli.
- Wiem, bo ma boleć.
- W takim razie co robimy? - Pytam.
- Może coś obejrzymy, albo po prostu pójdziemy spać?
- Mam dość filmów jak na jeden dzień, ale z chęcią przyjmę propozycję numer dwa.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - Mówi złośliwie.
- Niczego sobie nie wyobrażam. - Mruczę jeżdżąc palcem po jej ramieniu. Po chwili całuję te miejsce. - Po prostu... chcę...położyć się obok ciebie, przytulić i...obudzić się przy tobie. To chyba nie tak dużo hmm? - Dziewczyna patrzy na mnie z ogromnym zdziwieniem.
- Nie, to nie jest dużo. - Mówi prawie szepcąc.
- To jak? Idziemy spać? - Pytam z przebiegłym uśmieszkiem.
- Ughh. Potrafisz szybko popsuć chwilę. - Podnosi się z podłogi i staje nade mną. Szybko robię to samo i równam się z dziewczyną.
- Tak, masz rację. Hmm, ale wydaje mi się, że za to między innymi mnie kochasz.
- No właśnie kochanie. Wydaje ci się. - Mija mnie i idzie w kierunku holu. Domyślam się, że zmierza na górę, więc ruszam tuż za nią i widzę jak zielonooka przyspiesza. Robię to samo. Po chwili dziewczyna ze śmiechem wbiega po schodach na górę. Gonię ją, ale łapię dopiero w sypialni.
- Teraz mi nie uciekniesz. - Mówię, kiedy oplatam dłońmi od tyłu jej smukłe brzucho.
- Gdybym chciała to byś mnie nie złapał.
- Ohh, doprawdy? - Pytam składając całusa na jej rozgrzanej szyi.
- Tak. - Odpowiada niespokojnie się wiercąc. Po chwili drastycznie odwraca się w moją stronę i cmoka mnie w usta. - Przestań Naruto. Rozpraszasz mnie i doskonale o tym wiesz. - Uśmiecha się.
- No dobrze. Idź się ogarnąć do spania, a ja zrobię to po tobie.
- Cholercia, nawet nie mam żadnych ubrań do spania. - Przygryza nerwowo dolną wargę.
- W tamtej szafce - wskazuję palcem na mebel, który znajduje się po jej prawej stronie. - znajdziesz dużo moich koszulek. Zakładam, że będą na ciebie troszeczkę przydługie, więc będą w sam raz.
- One nie będą przydługie, ja się w nich utopię skarbie. - Uśmiecha się. - Ale to nic. Poczekaj na mnie, zaraz wrócę. - Dziewczyna podchodzi do mojej szafy i bierze z niej pierwszą lepszą koszulkę. Kiedy zmierza w kierunku toalety zatrzymuje się otwierając drzwi.
- Aha, zapomniałam dodać. Nie zasypiaj beze mnie.
- Jakbym mógł? - Śmieję się, a różowo włosa znika mi z pola widzenia. Siadam na wielkie łoże i kładę się na nie. Po niecałych pięciu minutach słyszę wodę obijającą się o spód prysznica. Uśmiecham się i zamykam oczy. Jestem zmęczony. Najchętniej poszedłbym już spać, ale zasnę dopiero wtedy, kiedy Sakura będzie leżała obok mnie. Jestem ciekaw jak się to wszystko dalej potoczy. Począwszy od dnia jutrzejszego. Denerwuję się przed tym co jutro będziemy zmuszeni wyznać naszym rodzicom. Nie mam pojęcia jak oni zareagują na taką wstrząsającą wiadomość.
- Kochanie! Który ręcznik mogę wziąć?! - Słyszę głos dobiegający z toalety.
- Który chcesz! Masz duży wybór! - Uśmiecham się. Bywam tu nawet często, dlatego w domu panuje ład i porządek.
- Okey! - Po chwili nie słyszę już wody, a zamykaną kabinę prysznicową. Nie wiem dokładnie ile czasu mija, ale słyszę kroki, które po chwili ucichają. Otwieram oczy i przed sobą widzę zielonooką. Ma na sobie przydługą czarną koszulkę. Podpieram się na łokciach.
- Wyglądasz bardzo seksownie muszę stwierdzić. - Uśmiecham się i obcinam ją wzrokiem.
- Przestań się na mnie tak gapić, bo się dziwnie czuję. - Mówi i siada obok mnie.
- Nie powinnaś czuć się dziwnie. Jesteś piękna. - Muskam ustami jej rozgrzane wargi.
- Hmm, widziałam, że szczoteczkę też mi kupiłeś. - Śmieje się.
- Skoro jesteśmy razem to musiałem zadbać o szczegóły co nie?
- Głupi jesteś. Idź się lepiej myć ty mój przystojniaku. - Zostawia pocałunek na moim policzku. Z wielką trudnością wstaję z łóżka i podchodzę do szafy. Wyciągam z niej czystą bieliznę i moje spodenki. Wchodzę do toalety i od razu ściągam z siebie brudne ubrania. Przygotowuję sobie ręcznik i zamykam się w kabinie prysznicowej. Odkręcam ciepłą wodę i szybko się myję. Prysznic okazał się wspaniałym pomysłem, bo teraz czuję się odprężony. Na koniec myję jeszcze zęby i wychodzę z toalety. Podchodzę bliżej łóżka i widzę, że Sakura ma zamknięte oczy.
- Śpisz kochanie? - Szepczę na wszelki wypadek. Nie słyszę jej odpowiedzi. Powoli przechodzę na drugą stronę i wpełzam pod chłodną kołdrę. Zanim się kładę okrywam szczelnie różowo włosą. Dziewczyna leży na boku odwrócona w moją stronę. Składam całusa na jej skroni i odgarniam niesforne kosmyki jej włosów. Kładę się i w tej chwili zostaję objęty w pasie. Spoglądam na Sakurę, uśmiecha się.
- Przepraszam. Jestem taka śpiąca. - Mruczy cicho i ziewa w tym samym czasie.
- Spoko. - Całuję ją w czoło. - Dobranoc skarbie. - Dziewczyna wtula się jeszcze bardziej w mój tors. Teraz mogę spokojnie zasnąć. To co niesie ze sobą jutrzejszy dzień za bardzo mnie stresuje, jednak obecność zielonookiej potrafi mnie uspokoić. Przy niej zapominam o wszystkich złych rzeczach, które mnie dręczą.

***

Powoli wybudzam się z niespokojnego snu. Kiedy odzyskuję poczucie rzeczywistości moje powieki uchylają się do góry. Oślepiony blaskiem słońca natychmiast z powrotem je zamykam. Tym razem staram się otwierać oczy nieco bezpieczniej. Kiedy mi się udaje widzę przed sobą ścianę. Odwracam głowę i widzę Sakurę, która leży na boku, zwrócona w moją stronę twarzą. Moje kąciki ust mimowolnie unoszą się w górę. Dziewczyna ma podwiniętą dłoń, która znajduje się pod jej brodą. Wychylam się nieco i spoglądam na zegarek stojący za nią. Wskazuje on godzinę ósmą czterdzieści siedem. Postanawiam obudzić zielonooką, bo niedługo musimy być w domu. W tym celu nachylam się nad nią i muskam wargami jej ciepły policzek. Odsuwam się i niestety widzę, że moje starania nic nie dają. Ponawiam czynność, tylko, że tym razem muskam jej miękkie wargi. Widzę jak różowo włosa kręci się niespokojnie i przewraca na plecy. Za chwilę otwiera swoje śliczne oczka. Rozgląda się po pokoju, tak, jakby chciała zorientować się, gdzie właśnie jest. Odwraca się w moją stronę i nie od razu na jej usta wkrada się uśmiech. Dzieje się to po jakimś czasie.
- Dzień dobry kochanie. - Mówię czule.
- Hej. - Mówi odwracając się w moją stronę. W wyniku tej czynności, dziewczyna znajduje się bardzo blisko mnie. Stykamy się ciałami. Wsuwam dłoń pod kołdrę i kładę ją na nodze Sakury. Powoli przesuwam nią w górę. W trakcie wędrówki lekko zawijam w górę przydługi na nią T-shirt. Kiedy moja dłoń styka się z jej odkrytym biodrem, zielonooka lekko się wzdryga. Uśmiecham się, ale ona próbuje zachować powagę, dalej patrząc mi prosto w oczy. Zatrzymuję rękę i zjeżdżam nią teraz w stronę jej pleców. W ten sposób obejmuję ją w pasie i stanowczym ruchem zbliżam jeszcze bardziej w swoją stronę. Teraz widzę uśmiech na jej twarzy. Po chwili Sakura wtula się we mnie.
- Uwielbiam cię. - Słyszę pomruk wychodzący z jej ust.
- Ja ciebie jeszcze bardziej. - Mówię całując czubek jej głowy.
- Obudziłeś mnie, bo zaraz trzeba wracać do domu, tak?
- Masz rację. Uhh, dziś czeka nas trudny dzień.
- Na pewno chcemy się im przyznać Naruto?
- Tak. Trzeba to zrobić zanim dowiedzą się od kogoś innego. - Wzdycham.
- Masz konkretną osobę na myśli?
- Obawiam się, że tak.
- O kim myślisz?
- Mówię o Kasumi. Widziała nas nie raz, a teraz jest wściekła i pełna chęci zemsty.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Ona jest zdolna do wszystkiego, a szczególnie teraz. Nie uwierzyłaś jej w te podłe kłamstwa i przekonała się na własne oczy, jak bardzo cię kocham. Teraz na pewno nie odpuści.
- No dobrze. Ogarniemy się i wracamy. - Wzdycha.
- A śniadanie? - Pytam.
- Może poczekać. Im szybciej wszystko wyjaśnimy tym lepiej. Zresztą...ciąży mi na sumieniu, że okłamuję własną matkę.
- Tak, mi też nie podoba się to, że zwodzę ojca. - Zielonooka odsuwa się ode mnie i patrzy mi w oczy.
- To kto idzie pierwszy do toalety? - Pyta z uśmiechem.
- Obojętne skarbie. - Delikatnie muskam wargami jej usta.

Oczami Minato;
- Co czytasz skarbie? - Słyszę głos Mebuki. Machinalnie odrywam wzrok od gazety i spoglądam na swoją żonę.
- Wiadomości z ostatnich kilku tygodni. Piszą, że poszukują groźnego mordercy. - Mówię i po chwili biorę gryza tosta z dżemem, który leży przede mną na talerzu. Siedzimy w jadalnio kuchni i jemy śniadanie.
- Z naszej wioski?
- Nie. Po prostu ostrzegają, żeby uważać i nie wychodzić samemu z domu. - Uśmiecham się. - Nie martw się, ze mną nic ci nie grozi.
- Masz rację Minato. Nie mam się o co bać, przy tobie czuję się bezpieczna. - Mebuki chwyta mnie za dłoń.
- Cieszę się. - Uśmiecham się i ponownie zakrywam twarz gazetą. Wracam do czytania. Natrafiam na bardzo ciekawy artykuł.

Wielki sukces, czy może pomyłka?
Wczoraj wieczorem została przeprowadzona już trzecia edycja programu ''Po prostu śpiewaj!'', w którym wzięło udział ponad stu obywateli Kraju Ognia. To była zażarta konkurencja. Nie obyło się bez wylanych łez czy strachu. Oprócz tego w programie było również dużo radości i zachwytu.
- Zobaczyliśmy niezwykłe show. Nigdy nie spodziewalibyśmy się tego, że tyle niezwykłych osób pojawi się w tej edycji. Mieliśmy wiele kłopotów z tym, kto powinien otrzymać tą niezwykłą nagrodę w formie pieniężnej. Jednak jedna osoba poruszyła nas dogłębnie, ona ma wybitny talent. Wróżę jej wielką karierę w przyszłości. Jeszcze nie raz nas zadziwi.'' - Mówił jeden z jurorów Akira. Jak Państwo myślą? Czy młoda Kushina zajdzie daleko?...

Przez to jedno imię moje wszystkie wspomnienia wracają do mnie jak bumerang. Wracają wszystkie, zarówno te szczęśliwe jak i te złe, o których wolę zapomnieć. Przez moje ciało przeszły dreszcze i ten znajomy ból. Moje serce ponownie przeżywa katusze. W mojej pamięci przypomina się jej obraz, ten słodki głosik, piękny uśmiech, powalające spojrzenie i ten jej wybuchowy charakterek, który tak bardzo kochałem. Czuję jak w moich oczach wzbierają się łzy. Zaciskam zęby i udaje mi się je powstrzymać. Widzę przed oczami nasze pierwsze spotkanie, pierwszą randkę, pierwszy pocałunek, ślub, a później narodziny Naruto. Jedna z wielu najszczęśliwszych chwil mojego życia. Później to wszystko zamienia się w cholerny koszmar. Widzę śmierć swojej pierwszej żony i czuję moją bezradność. Słyszę słowa, jakie wypowiedziała tuż przed śmiercią. One ciągle do mnie wracają.
- Minato, nie zapominaj skarbie. Jesteś miłością mojego życia, nigdy nie przestanę cię kochać. Proszę, zaopiekuj się naszym synkiem. Daj mu wszystko, żeby tylko był szczęśliwy i żeby niczego w życiu mu nie zabrakło. Musisz kochać go za nas dwoje. Nie pozwól, żeby o mnie nie wiedział. Powiedz mu kim była jego mama, opowiadaj o mnie bardzo dużo. Nie zapominajcie, kocham was bardzo mocno i zawsze będę.
Zastanawiam się do tej pory jak można kochać dwie kobiety w tym samym czasie. Mimo, że Kushina umarła nadal ją kocham. Wydaje mi się, że z każdym dniem coraz mocniej. Nie mogę o niej zapomnieć, nie chcę tego robić. Kocham Mebuki, ale myślę, że mocniejszym uczuciem wciąż darzę zmarłą żonę. W tak krótkim czasie zdołała zrobić ze mnie najszczęśliwszego faceta na tej ziemi.
- Ktoś idzie. - Słyszę głos Mebuki, który sprowadza mnie na ziemię. Odkładam gazetę i odwracam się w stronę wejścia do jadalni. Po chwili w progu widzę nasze dzieci, ale coś jest z nimi nie tak. Uśmiechają się i...trzymają za ręce. Nie kłócą się ani nic. Patrzą na siebie i dopiero teraz zdają sobie sprawę z tego, że stoją naprzeciw nas.
- Cześć wam. - Jako pierwszy odzywa się mój syn.
- Witajcie, mamo - Sakura spogląda na Mebuki, a zaraz po tym na mnie. - Minato.
- Czy coś się stało? - Pyta moja żona.
- Hmm, chyba tak. - Ponownie odzywa się mój syn.
- To znaczy? - Pytam, dalej patrzę na ich splecione dłonie. Obawiam się najgorszego.
- Musimy wam o czymś powiedzieć. Wątpimy, że wam się to spodoba, ale warto spróbować. - Mówi Sakura.
- Powiecie nam w końcu o co wam chodzi do jasnej cholery? Denerwujemy się przez was. - Wybucha Mebuki.
- Chodzi o to, że Sakura i ja...Huh, myślałem, że to będzie łatwiejsze. - Mój syn nerwowo uśmiecha się do różowo włosej.
- Sakura i ja...Zakochaliśmy się w sobie i tak jakby jesteśmy razem. - W jednej chwili robi mi się słabo. Uśmiecham się, myślę, że po prostu się przesłyszałem.
- Możesz powtórzyć synu? - Pytam słabym głosem.
- Zakochaliśmy się w sobie tato. Powinieneś pamiętać, że już w Akademii coś do niej czułem. Po prostu...Jak wyjechaliście na miesiąc miodowy...moje wszystkie uczucia wróciły. Niestety, ale nie potrafiłem się przed tym obronić.
- Czy wy zwariowaliście?! - Krzyczy Mebuki. - Co wy sobie wyobrażacie?! Sakura powiesz mi coś? Przecież ty jesteś zakochana w kimś innym.
- Nie mamo. Myślałam, że tak było, ale kiedy Naruto stał się mniej denerwujący i bardzo pomocny to...wtedy zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Kawałek po kawałku zdobywał moje uznanie i co najważniejsze moje serce. - Zielonooka uśmiecha się do Naruto.
- Cholera! - Krzyczę. - Czy wy jesteście niepoważni?! Co sobie ludzie o nas pomyślą? To jest jakieś chore! - Wstaję i podchodzę do okna. Opieram się dłońmi o parapet. - Myśleliście chociaż przez chwilę o konsekwencjach waszego szczeniackiego wyskoku?
- To nie jest szczeniacki wyskok!
- Zamilcz Naruto! Błagam cię, zamilcz! To tylko zauroczenie, to nie jest miłość. Co wy wiecie o miłości?! Nic, dosłownie nic! - Nasuwa mi się jeszcze tylko jedno bardzo ważne pytanie.
- Czy wy...spaliście ze sobą? - Pytam prosto z mostu.
- Tato! Odwaliło ci totalnie?! Nie powinieneś pytać o takie rzeczy, to nie twoja sprawa!
- Odpowiedzcie! Musimy to wiedzieć! - Krzyczy Mebuki.
- Tak! Spaliśmy ze sobą, zadowoleni?! - Sakura wybucha gniewem i wybiega z jadalni. Czuję okropny niepokój i złość. Moje serce bije bardzo szybko. Naruto zostaje na swoim miejscu.
- Macie natychmiast to przerwać. To nie jest prośba, to rozkaz. - Mówi spokojnym głosem Mebuki. Czuje się jakbym bardzo mocno oberwał w twarz. Naruto nie wytrzymuje i wybiega za Sakurą.
- Minato, co my teraz zrobimy? Przecież to jeszcze dzieci, jak mogli wylądować razem w łóżku? To się w głowie nie mieści.
- Spokojnie kochanie, wymyślimy coś.
- Oni nie mogą być razem, co ludzie na to powiedzą? Przecież my teraz jesteśmy rodziną. To tak jakby popełnili pieprzone kazirodztwo.
- To nie do końca prawda. - Mówię, kiedy mój umysł bardziej się otwiera.
- A jeśli moja córka zaszła w ciążę? Co wtedy? - No nie. Nie w tej chwili, nie w tym momencie. Nie mogę zostać dziadkiem, a w szczególności, że to córka mojej żony związała się z moim synem. Co za potworność.

Oczami Naruto:
- Sakura! - Krzyczę, kiedy idę korytarzem. Widzę uchylone drzwi od jej pokoju. Powoli wchodzę do środka i widzę skuloną zielonooką. Zamykam za sobą drzwi na klucz, żeby nikt nam nie przeszkodził. Podchodzę bliżej i siadam obok niej na kanapę. Słyszę jak szlocha. Dziewczyna od razu wtula się w mój tors. Kładę dłoń na jej głowę i głaszczę ją po włosach.
- Ćśś, wszystko będzie dobrze. Nie płacz już skarbie. - Próbuję ją uspokoić.
- N-nie Naruto. N-nic nie będzie dobrze. Słyszałam jak moja matka mówiła, że mamy to skończyć.
- No i co z tego?
- Jeśli tu zostaniemy, to naprawdę będzie nasz koniec.
- Nawet tak nie mów. Wiedzieliśmy, że mogą tak zareagować.
- Lepiej było siedzieć cicho i potajemnie spotykać się u ciebie w domu, żeby mieć chwilę tylko dla siebie.
- Przynajmniej wiemy na czym stoimy. Sakura, powiedz mi...dlaczego skłamałaś?
- Z czym?
- Z tym, że...ze sobą spaliśmy. - Dziewczyna podnosi na mnie swoje zapłakane spojrzenie. Kciukiem wycieram łzy, które spływają jej po policzku.
- Żeby ich zezłościć. Cholera! Oni nie powinni pytać o takie rzeczy. To nie jest ich sprawa co robimy ze swoim życiem. Nawet jakbym chciała się z tobą przespać to im nic do tego.
- A chciałabyś? - Po chwili orientuję się, że mówię to na głos. Jaki ze mnie palant. Sakura wpatruje się w moje oczy.
- Naruto, zadajesz beznadziejne pytania, serio. - Jej kąciki ust lekko wznoszą się ku górze. Przysuwam się jeszcze bliżej niej.
- Wiesz...możemy z kłamstwa - biorę ją za rękę i splatam ze sobą nasze dłonie. Patrzę jej głęboko w oczy. - uczynić prawdę. Jeśli tylko byś chciała. - Obdarowuję całusem jej policzki i po chwili dobieram się do jej ust. Z początku trochę się wstrzymuje, ale teraz się poddaje. Unosi się trochę i siada na mnie okrakiem. Przerzuca włosy na jedną stronę i zaczyna całować mnie z pewną zachłannością, co bardzo mi się podoba. Odrywam się i przysysam do jej szyi. Sakura odsuwa się w tył. Schodzę coraz niżej i zmierzam do zagłębienia jej biustu. Utrudnia mi to koszula, którą ma na sobie, więc jednym ruchem rozpinam jej wszystkie guziczki, oczywiście po drodze rwąc ubranie. W pośpiechu zdejmuję swoją koszulkę, w czym Sakura mi pomaga. Nareszcie moje usta trafiają w teraz najbardziej pożądane miejsce, czyli na jej usta. Szybko się nudzę. Unoszę zielonooką w górę i bezpiecznie kładę na kanapę. Napieram swoim ciałem na jej. Wyznaczam sobie trasę i zaczynam swoje pocałunki od jej ust. Co razu schodzę coraz niżej, aż docieram do jej umięśnionego brzucha. Chwytam za jej spodnie i kiedy chcę je już ściągnąć, do moich uszu dociera natarczywe pukanie.
- Otwierajcie! Jeśli w tej chwili tego nie zrobicie wyważymy drzwi! - To głos Mebuki. Spoglądam na Sakurę z irytacją, w jej spojrzeniu widzę to samo.
- Czy zawsze, kiedy mamy to zrobić, coś musi nam przerwać? - Pytam poważnie.
- Na mnie nie patrz. Raz się wycofałam, ale teraz nie zamierzałam. - Mówi pewnie.
- Czego chcecie?! - Warczę na nich, ale z uśmiechem na ustach.
- Wiemy co tam robicie i na pewno wam na to nie pozwolimy! - Tym razem głos zabiera mój ojciec.
- Doprawdy?! Co wy możecie zrobić?! - Śmiejemy się. - Nie macie na to wpływu, możemy zrobić to równie dobrze w innym miejscu. - Odpowiada Sakura.
- Sakura! Masz szlaban na wszystko! Otwieraj te cholerne drzwi!
- Mamo, wyrosłam z tego, naprawdę. - Mówi zirytowana. Podnoszę się i podchodzę do okna.
- Kochanie, podaj mi jakąś bluzkę. - Patrzy się na swoją porwaną koszulę. - taka ładna była.
- Wybacz skarbie. To twoja wina, ty tak na mnie działasz. - Mówię i rzucam jej ładną bluzeczkę.
- Otwierajcie te cholerne drzwi!
- Mebuki, kochanie. Uspokój się. - Odzywa się mój ojciec.
- No tak, najlepiej zwalić na mnie. To ty się na mnie tak rzucasz i nie potrafisz opanować. - Mruga do mnie.
- Masz rację. - Dziewczyna ubiera bluzkę i bierze w dłoń moją koszulkę, którą zaraz mi rzuca.
- Masz, ubierz się, bo nie ręczę za siebie. - Uśmiecha się.
- Nie poznaję swojej dziewczyny.
- Chodźmy stąd.
- Przypomniało mi się, że muszę skoczyć do Tsuande-baachan. Masz chęć odwiedzić Ino? Nie zostawię cię tu samej.
- Yhym. - Podchodzimy do drzwi i od razu je otwieramy. Na korytarzu stoją nasi rodzice.
- Gdzie wy się wybieracie?! - Pyta Mebuki.
- Nie obraźcie się czy coś, ale jak najdalej od was. - Mówię.
- Naruto, nie przeginaj! - Karci mnie ojciec.
- No dobrze, skoro musicie wiedzieć to wam powiem. Ja idę do Tsunade-baachan, a Sakura do Ino. Nie wierzycie? Możecie iść z nami, a jak nie to narka. - Mówię i chwytam zielonooką za dłoń. Szybko schodzimy ze schodów i wychodzimy z domu.
- Nie jesteśmy trochę, no nie wiem...za wredni dla nich? - Pyta moja dziewczyna, kiedy jesteśmy sto metrów za domem.
- Wydaje mi się, że nie. Sami do tego doprowadzili.
- Ale z drugiej strony...kto by się nie wkurzył? Co byś najpierw zrobił, gdybyś dowiedział się, że twój syn i przybrana córka się kochają i na dodatek mówią ci, że ze sobą spali? - Pyta. Teraz, kiedy trochę ochłonęliśmy nasze mózgi myślą racjonalnie.
- Też bym się wkurzył i to ostro, ale my przecież ze sobą nie spaliśmy. - Mówię z uśmiechem.
- Masz rację, nie spaliśmy ze sobą, ale oni o tym nie wiedzą.
- Bo ktoś bardzo ładnie skłamał. - Oznajmiam.
- Byłam zdezorientowana i podminowana. Powiedziałam to w nerwach, żeby się w końcu odczepili. - Patrzy przed siebie. - A co do dzisiejszego dnia... - wzdycha. - ...nie chcę się spieszyć, to wszystko wyszło tak...
- Spontanicznie. - Dodaję za nią.
- Tak, spontanicznie. - Wzdycham i umieszczam swój wzrok naprzeciw siebie.
- Sakura, już drugi raz to mówisz. Może nie w tych samych słowach, ale jednak. Proszę, nie zwódź mnie za nos, bo tego nienawidzę. - Mówię całkiem chłodno.
- Naruto, co z tobą? - Pyta zdezorientowana.
- Nic. Po prostu...mam tego wszystkiego dosyć. Z jednej strony rodzice, a z drugiej ty. To powoli mnie męczy. - Zatrzymujemy się przy domu Ino.
- Przecież mówiłeś, że zaczekasz. Że mnie kochasz i nie chodzi ci o seks. Kłamałeś? O co ci tak naprawdę chodzi Naruto? Nie poznaję cię. - Z bólem serca patrzę jej prosto w oczy z chłodnym wyrazem twarzy. Zaciskam zęby.
- Skąd ta szybka zmiana nastroju hmm? - Kładzie dłoń na moim policzku. Po chwili unoszę swoją i zaciskam na jej. Powolnym ruchem spuszczam nasze dłonie w dół.
- Bo nie chodziło mi o seks. Idź teraz do Ino. Pogadamy, kiedy wrócę. Czekaj tu na mnie. - Mijam ją i w zawrotnym tempie zmierzam do głowy wioski. Przed budynkiem znajduję się jakieś dziesięć minut później. Powoli idę po schodach i wchodzę do długiego korytarza. Przy biurku w holu siedzi Shizune. Pochyla się nad papierami.
- Witaj Shizune. Czy piąta jest teraz wolna?
- Witaj Naruto, miło cię zobaczyć. - Uśmiecha się. - Co do piątej, to pewnie teraz drzemie nad papierkami. - Chichocze.
- Czyli mogę ją odwiedzić?
- Tak, oczywiście.
- Dziękuję. Trzymaj się Shizune. - Uśmiecham się i idę długim, wąskim korytarzem. Mijam kilkanaście par drzwi i w końcu docieram do mojego celu. Unoszę w górę dłoń, jednak trochę się waham. Myślałem, że to będzie łatwiejsze, ale jak widać w życiu nie ma dróżek na skróty. Wzdycham i pukam w potężne drzwi.
- Wejść! - Słyszę rozkazujący głos. Kładę dłoń na klamkę i pociągam za nią. Powolnym krokiem wchodzę do pomieszczenia i staję na samym środku. Widzę piątą ślęczącą nad papierkami. Odrywa się na chwilę i unosi na mnie wzrok.
- Co cię tu sprowadza Naruto? - Pyta.
- Witaj Tsunade-sama. Mam do ciebie sprawę niecierpiącą zwłoki. - Mówię poważnie.
- O co chodzi? - Kładzie łokcie na biurko, składa dłonie i opiera na nich brodę.
- Chcę prosić o pozwolenie na opuszczenie Konochy. - Widzę jej niespokojne spojrzenie i zdziwienie. Po chwili jednak się odzywa.
- Czyś ty do reszty postradał rozum Uzumaki?! - Krzyczy wstając i kładąc dłonie na biurko.
- Możesz mnie najpierw wysłuchać Tsunade-baachan, a później dopiero krzyczeć? Bardzo bym o to prosił. - Mówię bardzo spokojnie. W innych okolicznościach na pewno trzymałbym dystans, ale nie dziś.
- No dobrze. - Hokage siada na swój wygodny fotel i z uwagą na mnie patrzy. - Co do cholery strzeliło ci do łba, żeby opuszczać Konochę?
- Jak wiesz, jestem ścigany.
- Tak i co z tego?
- Nie chcę, żeby ktoś przeze mnie ucierpiał. Powiem wprost Tsunade-baachan. Jeśli nie dasz mi pozwolenia na opuszczenie Konochy to sam ucieknę i nigdy więcej nie wrócę.
- Śmiesz mnie szczeniaku szantażować?! Wiesz z kim rozmawiasz?! - Widzę jak kobieta bierze w dłonie krzesło i jednym ruchem wyrzuca je przez okno, które tłucze się na drobne kawałeczki.
- Nie chciałem cię urazić. Po prostu...nie będę mógł spokojnie żyć jeśli ktoś przeze mnie zginie w trakcie ataku. Jesteś mądrą kobietą Tsunade-sama i wiesz, że prędzej czy później zjawią się po mnie. Jestem naznaczony i nie ucieknę przed tym, ale mogę w jakiś sposób obronić wioskę, którą tak kocham.
- Przemyślałeś to dobrze? - Mówi już bardziej spokojna.
- Tak. Myślałem nad tym dużo razy i taką podjąłem właśnie decyzję. Wiem, że jestem w stanie pokonać Akatsuki. Jestem wystarczająco silny.
- Nie mogę ci na to pozwolić.
- Nie zatrzymasz mnie siłą.
- Co jeśli ci się nie uda? Wtedy ja będę miała ciebie na sumieniu. Przez tą decyzję możemy zginąć wszyscy. Brakuje im już tylko dwóch bestii.
- Wiem o tym. Proszę, pozwól mi odejść. - Kobieta zaplata dłonie na klatce piersiowej i odwraca się do mnie plecami. Patrzy na horyzont Konochy, zawsze tak robi, kiedy musi podjąć trudną decyzję, albo intensywnie nad czymś myśli. Po chwili słyszę jak wzdycha i odwraca się do mnie.
- To nie jest dobrym pomysłem Naruto, ale zgodzę się. Masz pozwolenie na opuszczenie Konochy, ale pod jednym warunkiem.
- O jakim warunku mówisz? - Pytam z wielką ulgą.
- Dzień w dzień chcę, abyś wysyłał mi wiadomości co się z tobą dzieje.
- Dobrze. Żaden problem. A...Mogę wziąć ze sobą Sakurę? 
- Naruto, to dla niej zbyt niebezpieczne. Będzie dodatkowym rozproszeniem.
Biję się z myślami, Tsunade-baachan  ma rację. Wiem, że ma.
- Możesz odejść.
- Hai! - Odwracam się i zmierzam do drzwi. Ciągnę za klamkę, ale zatrzymuję się w wyjściu.
- Tsunade-sama, nie mów nikomu czemu opuściłem wioskę, a szczególnie Sakurze i mojemu ojcu. Nie chcę, żeby się martwili.
- Oh Naruto, za dużo ode mnie wymagasz, ale niech ci będzie. Wynocha zanim się rozmyślę.
- Do zobaczenia Tsunade-baachan. - Uśmiecham się i wychodzę z gabinetu. Teraz czeka mnie już tylko konfrontacja z Sakurą. Nie zamierzam żegnać się z ojcem i Mebuki. Składam dłonie w odpowiednią formułkę i po chwili z żółtym błyskiem pojawiam się w krzakach przy domu. Otrzepuję się i wchodzę do domu. Od razu kieruję się na górę i wędruję do swojego pokoju. Podchodzę do szafy i wygrzebuję z niej czarny, spory plecak. Wyjmuję trochę ubrań i pakuję je do niego. Kiedy z tym kończę podchodzę do biurka. Wyjmuję z szafki swoje oszczędności i chowam do plecaka. Zaglądam jeszcze do skrzynki z pamiątkami po mamie i wyciągam z niej jej zdjęcie, które także biorę ze sobą. Kątem oka spoglądam w prawy róg biurka. Dostrzegam tam pozłacaną ramkę, podchodzę bliżej. Wpatruję się w zdjęcie drużyny siódmej. Wyciągam dłoń i przewracam ramkę. Wzdycham i wychodzę z pokoju. Schodzę po schodach na dół, patrzę w dół. Kiedy widzę czyjeś nogi podnoszę głowę w górę. Mam przed sobą swojego ojca.
- Co ty wyrabiasz? - Pyta nagle.
- Wychodzę z domu, nie widać tato? - Pytam chłodno. Nie chcę, żeby drążył temat.
- Gdzie idziesz i dlaczego masz plecak?
- Im mniej wiesz tym spokojniej śpisz. - Uśmiecham się i podążam do drzwi. Mój ojciec idzie za mną krok w krok.
- Stój Naruto! - Chwytam za klamkę i otwieram na wpół drzwi.
- Co chcesz tato? Mam tego wszystkiego dość, a ty mi jeszcze utrudniasz. - Kręcę głową z dezaprobatą.
- Gdzie się wybierasz? Matka nie chciałaby, żebyś się ode mnie odwracał. - Patrzę na niego lodowato.
- Mama nie chciałaby też, żebyś o niej zapominał. Trzymaj się i troszcz o dziewczyny, tato. - Wychodzę i zatrzaskuję drzwi. Szybko odbiegam od naszej posiadłości. Znajduję się przy parku, jeszcze kilka kroków i będę na miejscu. W głowie układam sobie wszelkie możliwe scenariusze, ale wątpię, że to w czymś mi pomoże. W niedalekiej oddali widzę dom Ino. Oddycham głęboko, czuję jakby moje serce miałoby zaraz wyskoczyć. Chwytam się za nie, cholera chyba będę miał atak. Drżącą ręką wyciągam pudełko tabletek. Wyciągam jedną z nich i szybko połykam. Podchodzę do drzwi i chwytam za klamkę. Pociągam i wchodzę do tak dobrze znanego mi pomieszczenia.
- Ino?! - Wołam i po chwili w progu zjawia się blondynka.
- Co zrobiłeś Sakurze idioto? Nie chce mi nic powiedzieć.
- Może po rozmowie ze mną ci wszystko opowie. Słuchaj mała, nie chcę się z tobą kłócić, szczególnie dzisiaj.
- Po co ci ta torba? - Wskazuje palcem.
- Zaraz pogadamy. Gdzie jest Sakura?
- W moim pokoju.
- Okey. Zaraz do ciebie wrócę. - Ruszam i mijam lekko poddenerwowaną Ino. Wchodzę po schodach na górę i czuję jak moje serce przyspiesza. Wchodzę do pokoju i zauważam zielonooką siedzącą na łóżku. Opieram się o framugę drzwi i przecieram twarz.
- Teraz możemy porozmawiać. - Odzywam się w końcu po jakimś czasie. Dziewczyna podnosi na mnie wzrok.
- Tak? Powiedz mi co się z tobą dzieje do cholery, bo nic już nie rozumiem.
- Sakura, my...chyba będzie lepiej jeśli zerwiemy. - Mówię ostatnie zdanie na jednym tchu. Dziewczyna wlepia we mnie swój wzrok.
- Przepraszam, co powiedziałeś? - Odzywa się w końcu.
- Lepiej będzie jak zerwiemy. - Wzdycham głośnio i przecieram dłońmi twarz.
- Pogrywałeś sobie ze mną? O co ci chodziło Naruto? - Mówi z pewną pogardą w głosie. Widzę, że jej śliczne oczy robią się szkliste.
- Nie. Nigdy sobie z tobą nie pogrywałem. Naprawdę cię kocham, ale...muszę odejść.
- Dlaczego? - Sakura jest bardzo opanowana.
- Uhmm. - Wzdycham i zaczynam iść. Zatrzymuję się przy łóżku i siadam obok dziewczyny. Zawieszam swój wzrok na wprost przed siebie.
- Nie mogę cię okłamywać. Tobie jednej powiem, w jakim celu opuszczam wioskę. Jestem celem Akatsuki i nie chcę narażać Konochy. Muszę zmierzyć się z tym sam.
- Oszalałeś? Szykujesz dla siebie swój własny grób!
- Możliwe, ale nie chcę nikogo narażać.
- Nie, wiesz co? Nie chcę być z samobójcą. Nie chcę przez ciebie cierpieć Naruto. To ja zrywam z tobą, a nie ty ze mną. - Po jej policzkach toczą się samotne łzy.
- Może to i lepiej? Pa skarbie. - Zbliżam się i muskam wargami jej usta. Chcę pocałować ją ten ostatni raz. Kiedy się odsuwam wstaję z łóżka i nagle czuję jej dłoń na ręce.
- Czekaj. - Szlocha. Wstaje i mocno się we mnie wtula. Oddaję uścisk i wychodzę szybko nawet się nie oglądając. Schodzę na dół i w progu drzwi spotykam Ino.
- Możesz mi do jasnej anielki...

- Po moim zniknięciu spytaj o to Sasuke. Powiedz mu, że chciałem, żeby ci o wszystkim powiedział. Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia Ino. Pa mała. - Przerywam jej wypowiedź. Kiedy kończę ruszam do przodu, obdarzam pocałunkiem jej policzek i znikam w kłębie białego dymu. Od razu znajduję się poza bramą wioski. Nie mam pojęcia ile czasu może zająć mi moja samotna wędrówka. Kiedy ostatni raz rozmawiałem z Tsunade-baachan powiedziałem jej, żeby rozwiała na mój temat różne plotki, które sam także będę rozsiewał. Ciekawe, czy Akatsuki znajdzie mnie tak szybko jak sam tego chcę...


******


Witajcie Kochani! Na początku chcemy wyjaśnić Wam kilka spraw :) Po pierwsze, nie było tu rozdziału tak długo, dlatego, że nasz komputer odmówił nam posłuszeństwa i niestety, ale się rozpierniczył. Zresztą wspomniałyśmy o tym w jednym komentarzu pod spodem ostatniego rozdziału z głównego opowiadania. Szczerze mówiąc zraniły nas trochę komentarze typu, żebyśmy nie dziwiły się, że statystyki spadają skoro tyle trzeba czekać na notkę. Jak wiecie staramy się wstawiać rozdziały co tydzień, a na ich długość również chyba narzekać nie możecie. Obecnie ten rozdział został skrócony o stronę, dlatego, że chcieliście szybko notkę i nie sprostałyśmy temu, żeby dokończyć tę piętnastą stronę. Naszym skormnym zdaniem rozdział nie wyszedł za dobrze, ponieważ przez ostatnich kilka dni żyłyśmy w stresie, żeby chociaż wstawić go jeszcze w tym tygodniu. Zostawiamy jednak tą opinię Wam, nasi Drodzy czytelnicy (O ile ktoś zechce skomentować ;)) No cóż, przepraszamy Was i do następnego. Pozdrawiamy Patty i Paula.

14 komentarzy:

  1. Rozdział bomba,gdy dowiedziałem się,że Naruto chce powiedzieć Minato i Mebuki,że jest razem z Sakura myślałem jak zareagują,tak samo gdy żegnał się z Sakurą "Jak zareaguje?" - te pytanie ciągle siedziało mi w głowie. :D
    Ciekawe jak to się dalej potoczy. c;
    Ale one-shot chyb zbliża się ku końcowi. :c
    Życzę weny i pozdrawiam!
    P.S. - Przepraszam za reklamę. XD
    http://narusakukolejnyblog.blogspot.com/?m=1 - Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyny notka jest wspaniała, dobrze ją napisałyście. Bardzo ciekawi mnie atak akatsuki na naruto.
    Pozdrawiam i życze dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka jest świetna. Kiedy przeczytałam, że Sakura i Naruto mają powiedzieć rodzicom, że są razem to ciągle ciekawiła mnie ich reakcja i szczerze mówiąc podejrzewałam, że się wściekną. Nigdy nie pomyślałabym, że Sakura skłamie, że spała z Naruto, w sumie to się jej nie dziwie, bo była zdenerwowana. Nie mogę się już doczekać następnej notki :) Co do tego głupiego komentarza pod poprzednią notką to się nie martwcie, zawsze jakiś nie wyrozumiały człowiek się znajdzie. Rozumiem gdyby to była wasza wina, a w tym przypadku posłuszeństwa odmówił komputer :-) Życzę wam dużo weny i serdecznie was pozdrawiam.
    Wasza wierna czytelniczka Juki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu napsiać? Rozdział naprawdę dobry. Pozazdrościć talentu i pomysłu. A tymi wszystkimi złymi komentarzami się nie przejmujcie. Warto było czekać na tego ona-shoota.

    OdpowiedzUsuń
  5. spoko komputer rzecz martwa nie macie na to wpływu, notka spoko i to jest pewnego rodzaju problem zawsze kiedy czytam to wczuwam sie w nie a tu trzeba czekać 2 tyg. w dodatku po dzrodze jest główne opowiadanie które "wytrąca z rytmu" i odwrotnie z głównym opowiadaniem może lepszym pomysłem jest 2 notkie pod rząd tego samego?? w każdym razie mimo fajnych notek nie ma ciągłości i jest niedosyt prosze wykombinujcie coś z tym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będzie niestety wtedy błędne koło.
      Dziewczyny zawsze kończą notki w takim momencie,że jest niedosyt. Więc jak by wrzucały np. dwa rozdziały głównego opowiadania z rzędy a później znów dwa One-Shot'a to byśmy się czepiali,że nie ma ciągłości.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. od kiedy brak ciągłości to 2 notki tego samego?? -_-

      Usuń
  6. W końcu jest , dziewczyny postaraliście się jak zwykle ^.^ było warto czekać !!!!! Czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe jak to się potoczy , może sakura będzie się chciała w ręce akatsuki !!? Naruto .. Mogłeś ją zabrać ze sobą 😞

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie doczekałem się kolejnej części waszego one-shota. Osobiście powiem wam, że rozumiem was. mi też nieraz komputer odmawiał posłuszeństwa. Ale wracając do notki to powiem wam, że jak zwykle jest dobrze napisana. Naruto i Sakura ujawnili prawdę rodzicom o swoim związku i jak można było się domyślić nie byli z tego zachwyceni i dodatkowo to ich rozstanie. ech jak zwykle blondyn musi coś dziwnego odwalić. Mam nadzieję że Sakura szybko się pozbiera i ruszy za nim w pogoń i wpakuje mu do tej tępej łepetyny trochę oleju przy okazji ratując go przed Akatsuki. Zastanawia mnie też to chwilowe wystąpienie Katsumi i do czego może ono zmierzać i czy będzie miło to jakiś wpływ na złamane serce Sakury. Cóż jedynie co mi pozostaje to cierpliwie czekać na koleją część która jak mam nadzieję pojawi się w najbliższym czasie.
    Pozdrawiam Kuraj

    P.S. Zapraszam wkrótce na nowy rozdział na pieczecprzeznaczenia.blog.pl i liczę na szczery komentarz

    OdpowiedzUsuń
  9. O cholercia ale sie porobilo;p Normalnie wszystko bylo w tym rodziale. A jest świetny.. Teraz bardzo mnie ciekawi jak to wszystko dalej sie potoczy. Weny Wam życzę.
    Pozdrawiam Was
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń
  10. ONE-SHOT ŚWIETNE ŚWIETNE już nie mogę się do czekać next to się porobiło jestem ciekaw co będzie dalej ciekawe co myśli ojciec naruto i ino i sakury matka jak się d wie gdzie zniknął naruto i ile będzie trwała podróż naruto dawaj cię szybko next pozdrawiam i życzę weny dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  11. One-shot jest wspaniały. Szkoda... bardzo szkoda Sakury. Naruto troszeczkę za szybko opuścił wioskę ale no cóż trzymam za niego kciuki xd. Nie martwcie tak głupimi komentarzami. Niektórzy nie potrafią zrozumieć że komputer nie działa lub nie da się wstawić notki wcześniej :D
    Czekam z niecierpliwością na next i życzę DUŻOoo weny !

    Zurii

    OdpowiedzUsuń
  12. Na początek, nie przejmujcie się komentarzami. Niektórzy po prostu nie rozumieją, że każdy ma swoje życie i że nie piszecie 24/7 rozdziałów. W końcu komputer to tylko urządzenie, mi też nie raz się rozwalił i musiałam się wstrzymać z pisaniem.
    A teraz mówiąc o rozdziale.. Świetny, fajna akcja, choć zrobiło mi się przykro, że Naruto zostawił od tak wszystkich. Mam nadzieję, że jakoś to będzie. :)
    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń