- Kiedy się
obudzi? - Pyta Sakura.
- Niedługo. -
Mówi Saki.
- Muszę z nim
porozmawiać. - Wtrąca Konosuke popijając kawę. Wchodzę po chwili
do kuchni.
- No to masz
okazję. - Mówię z uśmiechem...
- Naruto! - Krzyczy Saki, wstaje szybko od stołu i
biegnie w moim kierunku. Po chwili rzuca mi się na szyję. Przytulam
ją bardzo mocno.
- Też się cieszę, że cię widzę. - Mówię z
uśmiechem. Saki przygląda mi się uważnie.
- Nic cię już nie boli?
- Nie kochanie, wszystko już przeszło. - Uśmiecham
się do niej. Saki całuje mnie w policzek i odwzajemnia mój
uśmiech. Widzę, że Sakura wstaje od stołu i powoli się do mnie
zbliża. Patrzę na nią i posyłam jej ciepły uśmiech. Saki z
powrotem siada na krzesło. Sakura zatrzymuje się przede mną, stoi
bardzo blisko i się uśmiecha.
- Hej. - Mówię uśmiechnięty.
- Hej. - Odpowiada.
- Jak się czujesz? - Pyta po chwili.
- Hmmm można powiedzieć, że rewelacyjnie. - Mówię
szczerze. Sakura łapie mnie dłońmi za policzki i patrzy mi w oczy.
Łapię ją za ręce i do siebie przyciągam, żeby się przytuliła.
Kładę głowę na jej prawym ramieniu. Przy niej czuję się
szczęśliwy i zapominam o wszystkich problemach.
- Cieszę się, że ci lepiej. - Szepcze mi do ucha.
Słyszę, że Saki prowadzi zawziętą rozmowę z Konosuke. Odsuwam
się od Sakury i obdarzam jej usta krótkim pocałunkiem.
- Muszę porozmawiać z Konosuke. - Mówię po cichu,
tak, żeby tylko ona to usłyszała. Dziewczyna kiwa mi głową na
znak zgody. Sakura odwraca się w stronę mojej przyjaciółki.
- Saki, może przejdziemy się do Ino, co ty na to?
Bardzo się martwiła o Naruto i prosiła, żeby powiadomić ją
jeżeli coś się zmieni. - Wnioskuję, że Saki powiedziała Sakurze
o tym, że Ino wie o mojej przeszłości. Dobrze, przynajmniej to
mnie ominie i mam nadzieję, że nie będę musiał się przed nią
tłumaczyć. To wszystko zaczyna mnie już przytłaczać. Chciałbym
opuścić wioskę na jakiś czas i w samotności poukładać swoje
myśli. Cholera, jeszcze niedawno byłem szczęśliwy, a teraz? Moje
życie stało się dla mnie piekłem. Jeszcze ten pieprzony Akinori,
co ja mam zrobić? Sam już nie wiem.
- Cholera! Masz rację, zupełnie o tym zapomniałam.
Dobrze, że przynajmniej ty myślisz za nas dwie. - Saki się
zaśmiała. Wstała od stołu i pociągnęła Sakurę za rękę w
stronę drzwi wyjściowych.
- Niedługo koteczku wrócimy! - Krzyknęła Saki z
korytarza. Zaśmiałem się, ta dziewczyna umie mi poprawić chociaż
odrobinę humor w każdym momencie. Patrzę teraz na Konosuke, który
siedzi naprzeciwko mnie. Podchodzę do stołu i siadam na krzesełko.
Zakładam ręce na klatce piersiowej.
- O czym chcesz porozmawiać? - Chłopak nieznacznie się
uśmiecha.
- Słuchaj Naruto, nie będę się tutaj rozgadywał.
Powiem ci to, co mam powiedzieć krótko i na temat. Między nami
różnie bywało, najpierw byliśmy przyjaciółmi, a potem... sam
wiesz jak wyszło. - Uśmiechnął się. - Uważałem, że to
wszystko jest twoją winą, a nie zauważałem tego, że obwiniam o
wszystko złą osobę. Kiedy przybyłem do tej wioski to nie ukrywam,
że chciałem się na tobie zemścić. Próbowałem odbić ci nawet
Sakurę, ale teraz chcę cię za wszystko przeprosić. - W tej chwili
jestem trochę zdziwiony i nie wiem co mam powiedzieć. Wiem, że
między mną, a Konosuke wszystko się popieprzyło przez Akinoriego.
Nawet się nie dziwię, że chciał się na mnie zemścić. Szczerze
mówiąc brakuje mi jego przyjaźni i towarzystwa. Uśmiechnąłem
się do niego.
- Dobrze Konosuke. Przyjmuję twoje przeprosiny, ale nie
ty jeden powinieneś przeprosić. Wiem, że ta cała sytuacja też
jest moją winą, dlatego również chcę cię przeprosić, za to, że
cię odtrąciłem.
- To już nie jest ważne. - Uśmiecha się i wyciąga
dłoń w moim kierunku. Łapię ją z uśmiechem na znak zgody.
- To jak? Przyjaciele? - Pytam.
- Pewnie. - Uśmiecha się.
- Dzięki, że byłeś z dziewczynami.
- Nie ma sprawy. Naruto, zamierzasz zrobić coś w
sprawie Akinoriego? - Wypuszczam głośno powietrze.
- Ahhh, nie wiem. Naprawdę nie wiem,co mam zrobić.
Chyba po raz pierwszy w moim życiu.
- Musimy się go pozbyć.
- Wiem, ale... jest problem, bo nie wiem jak mam to
zrobić. On jest silny, nawet bardzo.
- Ty też jesteś silny, mógłbyś sobie z nim
poradzić.
- Może i tak, ale kiedy jestem w jego pobliżu dzieje
się ze mną coś dziwnego. - Mówię przypominając sobie nasze
spotkania.
- Chodzi ci o to, że nie możesz sprzeciwić się jego
rozkazom? - Dziwię się na jego odpowiedź.
- Skąd wiesz? - Pytam zaskoczony.
- Zauważyłem pieczęć na twoim ciele i zacząłem
szukać wiadomości na ten temat.
- Skąd wiedziałeś, że to pieczęć, a nie tatuaż? -
Pytam zaciekawiony.
- Dla kogoś zwykłego mogłoby się zdawać, że to
tatuaż, ale jak wiesz jestem nadzwyczajny. - Uśmiechnął się.
- No tak. Jesteś bardzo inteligentny i masz ciekawe
zdolności.
- No właśnie, jak mogłeś zapomnieć?
- Nie zapomniałem, po prostu przez twoje ostatnie
zachowanie wypadło mi to z głowy. - Uśmiecham się.
- No tak, muszę pamiętać, że jesteś równie
roztrzepany jak moja siostra.
- Okey, odbiegliśmy od tematu. Czego dowiedziałeś się
na temat tej pieczęci. - Cholernie mnie zaciekawiło co w tej
sprawie ma do powiedzenia Konosuke, bo sam praktycznie nic o niej nie
wiem.
- Niewiele. Wiem, że jest niezwykle rzadka i stosowana
przez niewielką liczbę osób. Często wykorzystują ją po to, aby
jakiś człowiek odwalał za nich brudną robotę. Ten kto ją
nakłada przejmuje tak jakby władzę nad swoją... nazwijmy to
ofiarą. - Wszystko powoli zaczęło mi się rozjaśniać.
- To dlatego nie mogę się mu sprzeciwić. -
Stwierdzam.
- Dokładnie. - Konosuke potwierdza moją teorię.
- Jest jakiś sposób, żeby pozbyć się tego
cholerstwa? - Pytam.
- Są trzy sposoby. Pierwszy, musisz umrzeć. Drugi,
musisz zabić Akinoriego. Trzeci, Akinori musi znaleźć się bardzo
daleko od ciebie.
- Cholera... żaden z tych sposobów nie wydaje się
łatwy.
- Masz rację. Będzie ciężko go zabić, albo
przepędzić z wioski. Twoja śmierć nawet nie wchodzi w grę, więc
wykluczamy pierwszy wariant.
- Powiedz mi, czy jeżeli go zabiję, albo przepędzę
to tatuaż zginie? Nie chcę mieć po nim żadnej pamiątki, a już
na pewno głupiej pieczęci.
- Muszę cię rozczarować. To jest trochę poplątane,
ale postaram się ci wszystko wytłumaczyć jak najlepiej potrafię.
To już trzeci raz, kiedy pojawia się pieczęć, prawda? - Kiwam
twierdząco głową. - Przy pierwszym i drugim razie pieczęć
zniknęła jak Akinoriego nie było w pobliżu. Niestety, tym razem
nawet jeżeli on zginie pieczęć nadal będzie widniała na twojej
skórze. Nie pytaj, bo nie wiem czym jest to spowodowane, ale mam
pewną teorię. - Uśmiecha się.
- Więc się nią podziel. - Odwzajemniam uśmiech. -
Mądralo. - Dodaję zadziornie.
- Wydaje mi się, że ta pieczęć ma pewną wadę. Jest
nią to, że kiedy pojawi się pierwszy, czy drugi raz to masz
jeszcze szansę na to, aby się uwolnić od tego człowieka, który
ją nałożył. Jest to zapewne dla niego straszne nieudogodnienie,
dlatego sądzę, że tacy ludzie trzymają się bardzo blisko swoich
ofiar, po to, aby doprowadzić do tego, aby mieli pełną kontrolę.
- Więc dla mnie nie ma już takiego ratunku, bo mam ją
trzeci raz. Wnioskując z tego co powiedziałeś to nigdy się od
niej nie uwolnię.
- Przykro mi, ale masz rację. - Wypuszczam głośno
powietrze.
- Muszę się przejść, idziesz?
- Pewnie. - Uśmiecha się. Po chwili wstajemy od stołu
i kierujemy się w stronę korytarza. Wychodzimy z domu i idziemy
przed siebie.
- Więc jak? - Pyta po chwili.
- Z czym? - Odpowiadam pytaniem na pytanie.
- Ugh chodzi mi o Akinoriego. Zdecydowałeś już co z
nim zrobisz?
- Nie, szczerze mówiąc to nie wiem co mam zrobić.
Wiem, że ci to mówiłem, ale po prostu... mam pustkę w głowie.
Boję się, że jeżeli stanę z nim do walki to przegram. Tak
naprawdę on zna wszystkie moje techniki, mój styl walki i do tego
ma nade mną kontrolę. To wszystko spisuje mnie na straty. - Mówię
zirytowany, mam już tego wszystkiego dosyć.
- Niekoniecznie. - Konosuke odzywa się po chwili.
- Co masz na myśli? - Pytam z nadzieją.
- Ty również dużo o nim wiesz. Zastanów się Naruto,
spędziłeś z nim tyle czasu, na pewno znasz jego jakieś słabe
strony.
- Może masz rację, ale co mi z tego skoro tego nie
pamiętam?
- Oj Naruto, ty i ta twoja pamięć. - Wzdycha.
- Nie o to chodzi, moja pamięć jest dobra, nawet
bardzo. Tylko, że... po prostu wydaje mi się, że Akinori nigdy nie
mówił mi o swoich słabościach, czy czymś takim.
- Jak to?
- No normalnie. - Mówię zirytowany.
- Więc masz chłopie poważny problem.
- Dzięki za pocieszenie.
- Wychodzi na to, że musimy wypytać Saki.
- Myślisz, że się jej zwierzał? Ja w to wątpię.
- Przecież była jego dziewczyną, nie? - Pyta z
uśmiechem.
- Co z tego? Akinori to taki typ człowieka, który nie
lubi zbytnio o sobie opowiadać drugiej osobie. Weźmy pod uwagę
fakt, że Saki była w nim zakochana na zabój i dla niej nie liczyło
się nic więcej niż sam fakt, że ten idiota jest blisko niej.
Twoja siostra jest bystrą kobietą i gdyby wiedziała coś o nim co
mogłoby mi pomóc to od razu by mi o tym powiedziała.
- Cholera, masz racje.
- Dobrze, myślę, że na dzisiaj moglibyśmy skończyć
temat o Akinorim. Chcę odrobinę normalności, całe szczęście, że
niedługo wyruszamy na misję, będę mógł się oderwać na trochę
od tego wszystkiego. - Mówię podekscytowany.
- Ekhem no właśnie, odnośnie tej misji, na którą
idzie tyle osób. Myślisz, że Hokage mogłaby mnie do niej wcisnąć?
- Zastanawiam się, dlaczego Konosuke chce iść na tą misję? Ten
chłopak nie należy do ludzi, którzy chętnie uczestniczą w takich
wyprawach. Jeszcze raz przetwarzam powoli wszystko co usłyszałem.
Nagle w moim mózgu zapala się żarówka.
- Chcesz chronić Saki. - Mówię z uśmiechem.
- Masz rację, nie chcę, żeby coś jej się stało. -
Mówi poważnie. - Moja siostra jest dla mnie wszystkim. Chcę tylko,
żeby była bezpieczna.
- Rozumiem cię, bo chcę tego samego. Myślę, że
gdybym powiedział Hokage o twoich wspaniałych zdolnościach to na
pewno by się zgodziła.
- Mógłbyś?
- Pewnie. - Posyłam mu ciepły uśmiech.
- Dzięki stary! - Konosuke klepie mnie po lewym
ramieniu.
- Nie ma za co.
Oczami
Saki;
- Dzięki, że przyszłyście. - Mówi Ino. Siedzimy u
niej w pokoju na łóżku. Nasza przyjaciółka ugościła nas
talerzem pysznych kanapek. Szczerze mówiąc jem je razem z Sakurą z
wielką trudnością. Przygotowała tyle, że mogłaby tym nakarmić
około dwudziestu mężczyzn. Podejrzewam, że chce nas utuczyć,
żebyśmy były grube i brzydkie, ale niestety ta próba zakończy
się niepowodzeniem. Po tym jak wyjdziemy od Ino zmierzam prosto na
trening z Haruto, więc podejrzewam, że wszystko spalę. Co do
Sakury to... myślę, że Naruto jej w tym pomoże.
- Saki, co z tobą? Jesteś jakaś nieobecna. - Z
zamyśleń wyrywa mnie głos Sakury.
- Nic, po prostu się zamyśliłam. - Macham lekceważąco
prawą ręką z uśmiechem.
- Mówcie w końcu, co z Naruto? - Pyta poddenerwowana
Ino.
- Ma się już dobrze, zagrożenie minęło. Nawet
przeleżał całą noc w łóżku, dobrze, że nie musiałam za nim
ganiać po całej wiosce. Mówię wam, ostatnim razem prawie
zdechłam, bo nie mogłam złapać powietrza, moja kondycja jest do
bani. - Mówię i kręcę głową.
- Mam nadzieję, że te treningi z Haruto chociaż
trochę pomogą. - Dodaję po chwili.
- Wiesz co Saki? Przebywanie z tobą to czysta
przyjemność i zarazem udręka. Jak to możliwe? - Pyta ze śmiechem
Ino.
- No wiesz co? Jak możesz? - Udaję obrażoną.
- Zdecydowanie bez ciebie byłoby cały czas smutno. -
Stwierdza Sakura. Uśmiecham się do obu dziewczyn.
- Ktoś musi was rozbawiać nawet w najtrudniejszych
chwilach, nie? Po to tu jestem.
- Wszyscy jesteśmy ci za to wdzięczni. - Mówi Ino, a
Sakura kiwa głową na potwierdzenie jej słów.
- Wiecie co? Jeszcze kiedy mieszkałam w swojej wiosce
to nie mogłam znaleźć żadnych przyjaciół, a tu proszę. W
Konosze mam ich całe pęczki. - Uśmiecham się.
- Jakoś trudno mi uwierzyć w to, że z nikim nie
trzymałaś. - Mówi Sakura.
- Szczerze mówiąc to z nikim. To nie tak, że ja
trzymałam się od każdego z daleka. Ludzie w mojej wiosce są
zupełnie inni niż tutaj. Dla nich liczy się kariera i bogactwo.
Moja rodzina zdecydowanie odstawała od reszty, mieszkaliśmy gdzieś
na uboczu w lasku i było nam bardzo dobrze, aż pewnego dnia zjawił
się w drzwiach Naruto. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.
To ja im otworzyłam drzwi i żałuję, bo wyglądałam jak jakiś
upiór. Nieuczesana i w piżamie, okropny widok. - Mówię z
uśmiechem.
- Zawsze mnie ciekawiło, czy zaprzyjaźniliście się
od razu, czy raczej za sobą nie przepadaliście. - Mówi Sakura.
- Hmmm nie mieliśmy takiego problemu. Jakoś od
pierwszego naszego spotkania umieliśmy się dogadać, jakieś małe
sprzeczki były, każdy się czasami o coś kłóci. - Uśmiecham
się.
- Cholera, byłam taka zajęta i zapomniałam wam
przekazać wiadomość od Tsunade. - Mówi Ino.
- O co chodzi? - Pyta Sakura.
- Wyruszamy jutro na misję.
- Tak szybko? - Pytam zdziwiona.
- Też jestem w szoku. - Odpowiada Ino. - Zwłaszcza
dlatego, że ta misja ma być trudna. Tak mówiła Hokage.
- Poradzimy sobie. - Mówię z uśmiechem. Patrzę na
zegarek, dochodzi już jedenasta.
- Sorki dziewczyny, ale ja muszę się już zbierać.
Mam trening z Haruto. - Dziewczyny się uśmiechają.
- No to nie pozwól mu czekać. - Mówi uśmiechnięta
Ino.
- Pędź do niego jak najszybciej. - Dopowiada Sakura.
Przewracam oczami.
- A wy jak zwykle...
- Nie kłam, że cię nie interesuje. - Wcina mi się w
zdanie Ino.
- Widzimy jak robisz do niego maślane oczka. - Odzywa
się Sakura.
- Mam z nim czysto przyjacielskie stosunki, nie myślcie
sobie zbyt wiele.
- Jak sobie chcesz. - Mówi uśmiechnięta Ino.
- Naprawdę, odkąd... odkąd Akinori się zjawił
namieszał mi w głowie. Już sama nie wiem co czuję. - Wypuszczam
głośno powietrze. - Po prostu nie wiem co mam robić. - Mówię i
kręcę głową. - Moje życie jest pogmatwane. - Uśmiecham się.
- Ojej, byłaś w nim aż tak zakochana? - Pyta Sakura.
Kiwam głową z lekkim uśmiechem.
- I to był mój najgorszy błąd. Ahhh porozmawiamy
kiedy indziej, teraz wzywa mnie Haruto. Obiecałam Naruto, że
wyszkolę jego kuzyna najlepiej jak potrafię. - Uśmiecham się i
wstaję z łóżka.
- Do zobaczenia. - Mówię i zmierzam w kierunku drzwi
od pokoju Ino. Schodzę po schodach i po chwili wychodzę z domu.
Kieruję się do szpitala, zawsze zachodzę po Haruto, bo kiedy jest
z pacjentami zupełnie traci poczucie czasu. Docieram na miejsce po
około pięciu minutach. Wchodzę do szpitala i podchodzę do
recepcji. Widzę dziewczynę, która jest odwrócona tyłem.
- Ugh znowu ty. - Mówię z rezygnacją.
- To moja kwestia harpio. - Odzywa się Hana.
- Nie udawaj takiej ofiary.
- Nikogo nie udaję w przeciwieństwie do ciebie. - Mówi
zaczepnie.
- O co ci chodzi? - Pytam zaciekawiona i zdenerwowana.
- Nie udawaj, każdy wie, że chodzisz z Haruto, a w tym
samym czasie zabawiasz się z Naruto. Jeden Uzumaki ci nie wystarcza?
Musisz mieć dwóch? - Zaciskam pięści ze złości.
- Słuchaj wiedźmo, jeszcze raz powiesz jakąś głupotę
to wylecisz zaraz przez to okno. - Wskazałam szybę, która
znajdowała się za mną. - Z nikim się nie zabawiam, Naruto to mój
przyjaciel, więc skończ pieprzyć takie głupoty. - Jestem
niebezpiecznie pochylona w przód, prawie leżę na blacie. Mam Hanę
na wyciągnięcie ręki, ale jej nie uderzę, bo nie warto.
- Saki, już przyszłaś? - Słyszę męski głos,
odwracam się z uśmiechem.
- Widzę, że skończyłeś wcześniej. Nawet nie
musiałam po ciebie iść.
- Staram się. - Mówi z uśmiechem.
- Od kiedy? - Pytam zdziwiona.
- Od wczoraj.
- Więc co się zmieniło?
- W jakim sensie? - Odpowiada pytaniem na pytanie.
Uśmiecham się.
- W sprawie twojej punktualności.
- Ahhh, więc o to ci chodzi. Powiedzmy, że chcę
dobrze wykorzystać czas.
- Mhm, jesteś dzisiaj bardzo tajemniczy panie Uzumaki.
- Śmieję się.
- Czasami potrafię taki być. Idziemy?
- Pewnie. - Mówię z uśmiechem, mam zamiar już sobie
pójść, ale moja duma mi na to nie pozwala. Odwracam się do Hany i
wskazuję palcem na jej czoło między oczami.
- A to co? - Mówię ze zdziwieniem.
- O co ci chodzi? - Pyta trochę przestraszona.
- No to na twoim czole między oczami. Czyżby rosło ci
trzecie oko? - Zastanawiam się chwilę i patrzę na nią spod
przymrużonych powiek. Dziewczyna maca się dłonią po czole, co
wygląda komicznie.
- A nie, to tylko pryszcz. - Mówię z uśmiechem i
wychodzę ze szpitala. Haruto idzie za mną.
- Oj Saki, musiałaś?
- Pierwsza zaczęła. - Odpowiadam. Kierujemy się w
stronę pola treningowego numer siedem. Przejęłam od Naruto to, że
ciągle tam chodzę, nawet nie wiem czemu.
- Czym cię zdenerwowała tym razem? - Pyta z uśmiechem.
Dopiero teraz, kiedy na niego spojrzałam to zauważyłam, że
wygląda zabójczo przystojnie. Ma na sobie ciemną koszulę i
jeansy.
- Mam nadzieję, że w tym plecaczku masz jakąś
koszulkę, bo cholernie szkoda niszczyć tą koszulę. - Mówię
zmieniając temat. Haruto się uśmiecha.
- Nie martw się, jestem zawsze przygotowany.
- To masz tą koszulkę? - Pytam z uśmiechem.
- Mam. Nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie.
- Jakie? - Udaję, że nie wiem o co mu chodzi.
- O co poszło z Haną?
- O głupoty. - Odpowiadam wymijająco.
- Saki? - Wypuszczam głośno powietrze.
- Powiedziała, że zabawiam się z Naruto i
jednocześnie jestem z tobą. - Mówię zażenowana. Haruto się
śmieje.
- To nie jest zabawne. - Karcę go.
- Przepraszam, ale posprzeczałaś się z nią o taką
głupotę?
- To nie jest głupota.
- Czemu tak bardzo obchodzi cię to co powiedziała?
- No bo...
- Bo co?
- Nie podoba mi się to, że tak mówi.
- Ale dlaczego, umiesz mi to wyjaśnić?
- Bo skoro miałabym zabawiać się z Naruto to wychodzi
na to, że czegoś by ci brakowało, a sądzę, że tak nie jest.
Znaczy masz wszystko na swoim miejscu. - Haruto się śmieje.
- Oj Saki, jesteś słodka. Dzięki, że tak myślisz.
- Ja to wiem. Niczego ci nie brakuje. Jesteś
przystojny, miły, zawsze mi pomagasz, troszczysz się o innych i
szanujesz ludzi. Ideał chłopaka. - Mówię uśmiechnięta.
- Skoro jestem taki idealny to powiedz mi, dlaczego
jestem sam? - Uśmiecha się.
- Po prostu nie było dziewczyny w twoim życiu, która
wystarczająco mocno by cię pokochała.
- Hmmm sam nie wiem.
- Uwierz, każda by się w tobie zakochała. - Uśmiecham
się.
- A ty Saki?
- Co ja?
- Zakochałabyś się we mnie? - Pyta z uśmiechem.
Zatkało mnie i nie wiem co mam powiedzieć. Nie sądziłam, że
Haruto zada mi takie pytanie. Cholercia, do czego on zmierza?
- Gdyby nie łączyła nas przyjaźń to może tak by
się stało. - Mówię mu byle co, bo nie mogę niczego innego
wymyślić. Nawet już nie wiem, czy go kocham. Cholera, to wszystko
przez tego pieprzonego Akinoriego. Po cholerę się tu zjawił?
- Powiedz mi, kochasz jeszcze tamtego typa? - Pyta po
chwili ciszy.
- Nie wiem. - Odpowiadam szczerze.
- Długo z nim byłaś?
- Dość długo, żeby dobrze go poznać.
- Czemu się rozstaliście?
- Przez jego kłamstwa, przez to czym się zajmował i
jest jeszcze jeden ważny powód, ale nie chcę o tym mówić. -
Haruto słodko się do mnie uśmiecha.
- Rozumiem, nie musisz mówić.
- Jesteśmy na miejscu. - Uśmiecham się i podchodzę
do drzewa. Zostawiam przy nim białą bluzę. Zostaję w podkoszulce
na ramiączka i jeansowych krótkich spodenkach. Haruto zdejmuje z
siebie koszulę, mój wzrok mimowolnie wędruje w kierunku jego
ciała. Przez nasze ostatnie treningi sylwetka blondyna stała się
bardziej umięśniona. Wychodzę na środek placu. Haruto zakłada
czarną koszulkę i podchodzi do mnie z uśmiechem.
- Zaczynamy? - Pyta.
- Gotowy?
- Bardziej niż zawsze. - Nie wiem czemu, ale zachowanie
Haruto stało się inne. Zauważyłam to dzisiaj, bo jeszcze wczoraj
wydawał się taki jak zawsze.
- Saki, dobrze się czujesz?
- Tak, przepraszam zamyśliłam się.
- To jak, jesteś gotowa?
- Pewnie. - Uśmiecham się. Po chwili widzę jak Haruto
na mnie naciera. Przyjmuję obronną pozycję. Chłopak wyjmuje
kunaia, więc robię to samo. Uzumaki wyprowadza pierwszy cios prawą
ręką, ale kucam i broń, którą trzyma przejeżdża po końcówkach
moich włosów. Podcinam mu nogi, myślałam, że się przewróci,
ale blondyn robi salto do tyłu. Jestem pod wrażeniem. Podbiegam do
niego i próbuję przejechać kunaiem po jego twarzy, chłopak
blokuje go lewą dłonią. Uśmiecha się do mnie. Wyprowadzam szybki
cios lewą ręką zwiniętą w pięść, która trafia prosto w jego
brzuch. Haruto ląduje na drzewie. Szybko się podnosi i ociera
dłonią stróżkę krwi, która popłynęła z jego ust. Kiedy z nim
trenuję prawie wcale się nie powstrzymuję, walczę z nim tak,
jakbym miała przed sobą wroga. Chcę go wyszkolić jak najlepiej
potrafię, dlatego daję z siebie wszystko. Widzę, że blondyn
szybko biegnie w moim kierunku. Kiedy jest bardzo blisko łapię go
za ramiona i skaczę wysoko w górę, przeskakuję go jednym susem.
Jestem za Haruto, przykładam mu kunaia do szyi.
- Już byś nie żył. - Mówię z uśmiechem.
- Może. - Haruto się uśmiecha, po chwili widzę jak
osoba przede mną znika i pozostaje po niej biały dymek. Jestem mile
zaskoczona, że blondyn zna popisowe jutsu swojego kuzyna. Rozglądam
się, ale nigdzie nie widzę Haruto. Po chwili czuję jak drży
ziemia. Spod niej wyskakuje Uzumaki, robię trzy salta w tył i się
od niego oddalam.
- Widzę, że ta walka będzie trwała dość długo. -
Mówię z uśmiechem.
- Trochę się podszkoliłem. - Haruto odwzajemnia mój
uśmiech
- Właśnie widzę.
Oczami
Naruto;
- To jak Tsunade-baachan, dołączysz go do naszej
drużyny? - Pytam z uśmiechem. Hokage siedzi na fotelu i patrzy na
mnie gniewnie. Obok mnie stoi Konosuke.
- Jakie posiadasz zdolności Konosuke? - Hokage ignoruje
moje pytanie.
- Jestem tak samo dobry w leczeniu ludzi jak moja
siostra i posiadam zdolności sensoryczne. - Mój przyjaciel się
uśmiecha.
- Jest cholernie dobrym sensorem. - Dodaję. Hokage
kładzie łokcie na blacie i splata ręce, które kładzie pod brodą.
- Dobrze więc. Minoru Konosuke!
- Hai!
- Dołączysz do drużyny. Naruto, przyda wam się dobry
sensor. Jak już mówiłam, misja ma być trudna, wytłumaczę wam na
czym polega jutro. Macie stać pod bramą o dwunastej. Nie toleruję
spóźnień, przekaż to reszcie. Teraz możecie wyjść, muszę
zabrać się za papierkową robotę. - Mówi znudzona. Nie dziwię
się, bo też nie cierpię siedzieć w papierach. Odwracamy się i
wychodzimy z gabinetu. Znajdujemy się teraz na korytarzu.
- Cholera, nie mogła powiedzieć nam dzisiaj czegoś o
tej misji? Ciekawość mnie teraz zżera. - Mówię z uśmiechem.
- Jak zwykle jesteś niecierpliwy.
- To moja cecha rozpoznawcza. - Śmieję się.
- To co teraz? - Pyta Konosuke.
- Hmmmm może pójdziemy do mnie? Saki i tak pewnie
przyjdzie do mojego domu, przynajmniej będę miał towarzystwo. Nie
lubię siedzieć sam. - Mówię z uśmiechem.
- Okey, więc idziemy do ciebie.
- Super. - Wychodzimy z budynku Hokage i kierujemy się
w stronę mojego domu. Wkładam dłonie do kieszeni od spodni.
Idziemy kilka minut w ciszy.
- O czym myślisz? - Pyta Konosuke.
- Muszę porozmawiać z moim kuzynem i Sasuke. - Mówię
poddenerwowany.
- O czym?
- Oni jedyni nie wiedzą co się ze mną dzieje, muszę
ich uświadomić.
- Ile osób tak naprawdę o tobie wie? - Pyta z
uśmiechem.
- Niewiele i niech tak zostanie. Wiesz ty, Saki, Sakura
i Ino.
- A co z resztą twoich przyjaciół?
- Nic, chcę po prostu, żeby wiedzieli tylko najbliżsi.
Reszta nie musi tego wiedzieć. Was nie traktuję jak przyjaciół,
ale jak rodzinę. W tym tkwi różnica. - Uśmiecham się.
- Okey, skoro tak zdecydowałeś to nie będę namawiał
cię do zmiany tej decyzji.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy. Może porozmawiaj z nimi przed misją,
co ty na to?
- To jest dobry pomysł, lepiej tego nie odwlekać. -
Dochodzimy do domu i wchodzimy do środka, Konosuke od razu idzie do
salonu i włącza telewizor.
- Chcesz coś do picia!? - Krzyczę z kuchni.
- Jeżeli masz coś zimnego to tak! - Podchodzę do
lodówki i wyciągam dwie butelki wody. Idę do salonu, widzę, że
Konosuke siedzi na fotelu. Podchodzę do niego.
- Może być?
- Jasne. - Mówi z uśmiechem i bierze butelkę wody.
Siadam na kanapę, odkręcam butelkę i biorę kilka łyków zimnej
wody. Słyszymy po krótkiej chwili jak ktoś wchodzi do domu, obaj
patrzymy w stronę wejścia do salonu. W pomieszczeniu zjawia się
uśmiechnięta Sakura i Ino, a za nimi wlecze się Sasuke.
- Hej. - Mówi Sakura i do mnie podchodzi, siada mi na
kolana i całuje w usta. - Co dzisiaj robiłeś? - Pyta z uśmiechem.
- Dużo rzeczy, potem ci opowiem. - Odpowiadam.
- Będziesz miał na to duuużo czasu. - Mówi mi na
ucho. Uśmiecham się jak głupi, bo wiem, że to oznacza, że będzie
u mnie nocowała. Widzę jak Sasuke podchodzi do Konosuke i podaje mu
dłoń, po chwili idzie w moim kierunku i robi to samo.
- Cześć młotku. - Mówi zadziornie.
- Dawno się nie widzieliśmy, nie? - Pytam z uśmiechem.
- Ostatnio byłem zapracowany, remontuję dzielnicę
Uchiha. - Mówi z uśmiechem i siada obok mnie i Sakury. Podchodzi do
mnie Ino i daje mi całusa w polik, później siada na kolana Sasuke
i się w niego wtula.
- Gdzie zgubiłyście Saki? - Pytam po chwili.
- Poszła na trening z Haruto, zapomniałeś? - Pyta
Ino.
- Ostatnio mam dużo na głowie, mała. - Uśmiecham
się.
- Jak się czujesz? - Pyta blondynka.
- Bardzo dobrze. Dzięki, że o mnie pamiętasz.
- No wiesz co? - Mówi oburzona. - Miałabym zapomnieć
o takim przystojniaku? - Śmieje się.
- No tak, zapomniałem, że za mną szalejesz. -
Uśmiecham się.
- Jak mogłeś?
- No nie wiem, tak wyszło. - Śmiejemy się.
- Skończcie te swoje głupie zabawy i poszukajcie
lepiej czegoś w telewizji. - Mówi Sasuke.
- Naruto, skorzystaj z okazji, że prawie wszyscy tu są
i powiedz im o misji. - Wtrąca Konosuke.
- Dzięki stary, że mi przypomniałeś.
- Ktoś musi za ciebie myśleć, nie? - Mówi zaczepnie.
- Co z tą misją? - Pyta Sasuke.
- Już mówię. Do naszego zespołu dołączy jeszcze
Konosuke, ze względu na jego sensoryczne zdolności, jest również
medykiem, więc to wyjdzie nam na plus. - Uśmiecham się. - Umie
również całkiem nieźle walczyć. Pod bramą mamy stać o
dwunastej, nic więcej nie wiem poza tym, że ta misja ma być
trudna. Reszty dowiemy się jutro.
- Ciekawi mnie czemu Hokage nic nam jeszcze nie mówiła.
- Wtrąca Sakura.
- Też mnie to zastanawia. - Przytakuje Ino.
- Pewnie jest bardzo zajęta i nie miała czasu. - Mówi
Konosuke.
- Ino, mogłabyś razem z Sasuke powiadomić Hinatę i
Kibę? - Pytam z uśmiechem.
- Pewnie, żaden problem.
- Dzięki.
Oczami
Saki;
Leżę na ziemi i ciężko dyszę. Nie mam już na nic
siły. Haruto przygwoździł mi ręce do ziemi i nade mną wisi z
uśmiechem. Jesteśmy bardzo blisko siebie. Cholera, jak mogłam dać
się złapać? Albo się pogorszyłam, albo Haruto bardzo się
polepszył.
- A teraz gadaj. - Mówię trochę zdenerwowana, bo
Haruto jest zbyt blisko mnie.
- O co ci chodzi? - Pyta z niewinną miną.
- Co zrobiłeś, że jesteś taki dobry?
- Ćwiczyłem.
- Sam?
- Kiedy kończyliśmy nasze treningi to szedłem do
domu. Później jak trochę się ściemniło przychodziłem tutaj sam
i trenowałem. - Uśmiecham się do niego.
- Wiedziałam.
- Skąd?
- Bo nie mogłeś osiągnąć takiej formy tylko poprzez
nasze treningi. Zbyt mało czasu.
- To twoja zasługa.
- Dlaczego? - Pytam bardziej zdenerwowana. Albo mi się
wydaje, albo Haruto jest coraz bliżej mnie.
- Gdyby nie ty to wcale bym nie trenował. - Uśmiecha
się do mnie.
- Nie rozumiem.
- Chciałem spędzać z tobą więcej czasu, niż tylko
w pracy.
- Ekhem długo już tu jesteśmy? Czy mógłbyś mnie
już puścić? - Mówię z uśmiechem.
- Mogę, ale tylko po tym jak mnie wysłuchasz.
- Słucham cię przecież cały czas.
- Nie Saki, kiedy chcę ci coś powiedzieć to zawsze
zmieniasz temat.
- Okey, więc teraz cię słucham, co chcesz powiedzieć?
- Pytam z uśmiechem. Moje serducho bije jak szalone, mam wrażenie,
że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Cholercia, czemu się tak
denerwuję?
- Chcę ci powiedzieć, że... szaleję za tobą Saki. -
Chyba się przesłyszałam, a może nie? Uśmiecham się do niego jak
idiotka.
- Czy mógłbyś powtórzyć? Chyba źle cię
zrozumiałam.
- Nie Saki, dobrze mnie zrozumiałaś. Ale jak chcesz to
mogę to powtórzyć, szaleję za tobą. - Gdyby powiedział to kilka
dni temu skakałabym z radości, a teraz? Sama nie wiem. Cholercia,
nawet nie wiem co mam mu powiedzieć.
- Słuchaj Haruto, to... to nie jest chyba odpowiedni
moment. Ostatnio przeżywam bardzo trudny okres w moim życiu i...
- Wiem Saki. - Przerywa mi. - Nie wiesz, czy nadal
kochasz tego dupka, ale mi to nie przeszkadza. Chcę tylko, żebyś
wiedziała o moich uczuciach do ciebie i chcę, żebyś zastanowiła
się nad swoimi. Jest może choćby mała szansa na to, że coś do
mnie czujesz? - Pyta z uśmiechem. Nie mam zamiaru go okłamywać.
Nie jego, bo na to nie zasługuje.
- Cholera by to wzięła Haruto, nie mogłeś mi
powiedzieć czegoś takiego parę dni temu? Gdybyś to zrobił to
moja odpowiedź brzmiałaby, że jestem w tobie zakochana, ale
teraz... kiedy zjawił się Akinori nie jestem niczego pewna. Nie
wiem jakim uczuciem darzę go, a jakim ciebie. - Haruto się
uśmiecha.
- Więc jednak jestem dla ciebie ważny, gdyby tak nie
było to teraz byłabyś z tym idiotą, ale jest inaczej. - Chłopak
puszcza moją lewą dłoń i gładzi mnie po policzku. - Nawet nie
wiesz, jaką mam ochotę, żeby cię pocałować. - Mówi z
uśmiechem. Moje serce jeszcze bardziej przyśpiesz, kiedy widzę, że
Haruto powoli zbliża swoje usta do moich. Po chwili jednak jego
twarz znajduje się przy moim prawym uchu. Przechodzą mnie ciarki,
kiedy czuję na szyi jego przyśpieszony oddech.
- Mogę to zrobić? - Mówi szeptem. Po chwili unosi
głowę i patrzy mi w oczy. Nic nie mówię. Haruto wpija się w moje
wargi, oddaję jego pocałunek. Czuję się fantastycznie,
chciałabym, aby było tak zawsze. Chłopak luzuje uścisk mojej
prawej dłoni. Po chwili przekręcam się tak, że Haruto znajduje
się pode mną. Siedzę na nim okrakiem. Cholera, jestem
podekscytowana, jakbym dostała coś, co bardzo chcę mieć. Patrzę
mu w oczy, Haruto się uśmiecha. Zupełnie mi odbiło, bo ponawiam
nasz pocałunek. Prawa ręka blondyna powoli wędruje po moim lewym
udzie, dociera nią do mojego biodra i na chwilę się zatrzymuje.
Pod jego dotykiem przechodzą mnie dreszcze. Czuję na sobie czyiś
wzrok, dlatego wstaję z Haruto jak oparzona, odwracam się do niego
plecami i uśmiecham się jak idiotka. Trzymam dłonie splecione na
klatce piersiowej. Oddycham głęboko i spokojnie. Kiedy trochę się
uspokajam to odwracam się powoli w jego stronę. Widzę jego
uśmiech.
- Cholera, nie powinniśmy się całować. - Mówię
trochę zdenerwowana. Boję się, że osobą, która nas podgląda
jest Akinori, nie chcę, żeby zrobił coś Haruto. Blondyn powoli do
mnie podchodzi i łapie mnie za lewą dłoń.
- Jesteśmy parą, zapomniałaś? - Pyta z chytrym
uśmiechem, otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale nie mogę z
siebie nic wydusić. Cholera! W ogóle o tym zapomniałam, Haruto
podszedł mnie podstępem i nawet nie wiem co mam mu odpowiedzieć.
- Tak, ale przypominam ci, że tylko udajemy. - Mówię
szeptem.
- E e. Ja nie udaję, naprawdę chcę być twoim
chłopakiem.
- Haruto... - Spuszczam głowę w dół. - Ja... nie
chcę się na razie z nikim wiązać, mam mętlik w głowie. Zrozum
to. - Haruto chwyta mnie za podbródek i podnosi moją głowę do
góry.
- Dobrze Saki, dam ci trochę czasu. Tylko... proszę,
postaraj się nie spotykać z tym dupkiem. - Patrzę na niego
zdziwiona.
- Dlaczego?
- Bo nienawidzę, kiedy jest w twoim pobliżu, dotyka
cię i...
- I co?
- I całuje. - Zamykam na chwilę oczy.
- Widziałeś?
- Tak, nie spodobało mi się to, ale wiem, że tobie
raczej tak. - Mówi smutny.
- To nie tak. - Jestem zażenowana.
- A jak?
- On... po prostu spędziliśmy razem sporo czasu, mamy
wiele wspólnych wspomnień. Tak naprawdę myślałam, że on umarł,
a teraz kiedy wrócił to... Cholera, sama nie wiem.
- Okey, dam ci na dzisiaj spokój. - Mówi uśmiechnięty.
- Porozmawiamy innym razem. Wracamy? Muszę jeszcze zajść do
kuzyna. - Kiwam głową na znak zgody, Haruto zbiera swoje rzeczy i
moją bluzę. Po chwili idziemy w stronę domu Naruto.
Oczami
Sakury;
Siedzę razem z Ino przy stole w kuchni, bo chłopaki
oglądają jakieś zawody sportowe, które kompletnie nas nie
interesują.
- Boisz się? - Pyta Ino.
- Czego?
- Jeju Sakura, mówię o misji. Tobie to trzeba mówić
wszystko jasno, jak małemu dziecku. - Mówi z uśmiechem.
- Trochę. - Odpowiadam na zadane wcześniej pytanie.
- Ja cholernie się boję, skoro Tsunade mówi, że jest
trudna to na pewno tak jest.
- No nie wiem... Nasza Hokage ma czasami zdolność do
wyolbrzymiania różnych rzeczy. Nie mówię, że zawsze, ale czasami
tak jest.
- Nudzi mi się. - Mówi po chwili.
- Mi też. - Przyznaję.
- Jak Saki wróci to ją podręczymy, co ty na to? -
Pyta z szatańskim uśmiechem.
- No nie wiem, nie powinnyśmy. Zwłaszcza teraz, kiedy
przechodzi ciężki okres.
- E e, właśnie tu się mylisz kochanieńka. Rusz
czasami łepetyną, ahhh ciągle muszę za was myśleć. - Patrzę na
nią jak na idiotkę. - Trzeba jej jakoś pomóc.
- W jaki sposób, pani mądralo? - Pytam zaczepnie.
- No nie wiem.
- No właśnie.
- Już mam! Trzeba ją popchnąć w jakiś sposób w
stronę Haruto, żeby przestała myśleć o tym draniu.
- Nie wiem, czy damy radę. - Mówię zrezygnowana.
- Trzeba jej koniecznie pomóc. - Odzywa się Ino.
- Komu musicie pomóc? - Słyszymy głos Saki, odwracam
się w stronę wejścia do kuchni i szeroko się uśmiecham. Pięknie,
wpadłyśmy jak śliwka w kompot. Patrzę z powrotem na Ino i
przeszywam ją spojrzeniem.
- A takiej jednej mojej sąsiadce. Chwasty na podwórku
jej wyrosły i biedna kobiecina nie może sobie z nimi poradzić. -
Mówi opanowana Ino. Saki idzie do szafki i wyjmuje z niej czystą
szklankę, nalewa do niej wody i opiera się plecami o blat.
- Jak trening? - Pytam.
- Całkiem nieźle. - Mówi wymijająco.
- Saki? - Dopytuje Ino. - Mów.
- Ugh, okey. Mam wam wiele do opowiedzenia, teraz to już
kompletnie się pogubiłam i nie wiem co robić...
******
Ohayo! Witajcie Kochani! Tym razem z notką jesteśmy na czas i zanudzimy Was rozdziałem z głównego opowiadania. Jak widzicie niedługo będzie misja, na której można powiedzieć, że jeden z naszych bohaterów nauczy się czegoś nowego. Mamy nadzieję, że powyższa notka jednak przypadła Wam do gustu :D W tym rozdziale jak zauważyliście było bardzo dużo Saki, można powiedzieć, że Haruto również :) Jak myślicie, czy Saki powinna być z Haruto? A może lepiej, żeby wróciła do bezwzględnego Akinoriego? Podzielcie się z nami Waszymi opiniami na ten temat. Pozdrawiamy Was serdecznie i do następnego :) Paula i Patty.
Notka full wypas. Jak dla mnie Saki moze byc z Haruto, ale nie na dlugo, bo.. bo tak xd uklada sie pieknie i super wogole nwm co mam powiedziec xd no coz bez zbednego gadania zakoncze ten przynuzajacy komentarz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny
Maks
świetna notka , jestem za tym żeby była z akinorim i odwróciła sie od paczki zeby troche dramatu było :P
OdpowiedzUsuńNotka genialna.
OdpowiedzUsuńCo do Saki? Nie umiem wyrazić swojego zdania,z jednej strony genialnie by było gdyby Haruto znalazł w końcu idealną dziewczynę (Saki). Ciekawie również by było gdyby odwróciła się od reszty i wróciła do Akinoriego.
Ogólnie nie chce się wypowiadać.xd
Pozdrawiam i życzę weny!
Nooo dobry rozdział :D Wiem jakdziewczyny mogą pomoc Saki xD niech zamówią jej dobrego psychologa :D Haruto to przecież ciasteczko i w ogóle mrrrrrr sexy :D a ten Akinori jest beee... ale z drugiej strony fajnie, że w opowiadaniu jest jakiś czarny charakter, i oby coś jeszcze namieszał :D może w owianej tajemnicą misji? chyba tylko Wy to wiecie ;(
OdpowiedzUsuńNowy
Nota jak zwykle świetna :3 . Macie fajne pomysły na opowiadanie i zarąbiście że długie piszecie . Też bym tak chciała :3 . Jak mieliście by czas wpadnijcie na mojego bloga http://narusakumaniacy.blogspot.com/ pozdrawiam !!
OdpowiedzUsuńGomen gomen gomen za dłuższą nieobecność od komentowania T.T Notka jak zawsze fantastyczna i mega długa :D Czekam z niecierpliwością na to co wydarzy się w kolejnym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Miyumi - chan :D
Z tych dwóch wariantów to osobiście bym wybrałbym, żeby Saki była z Haruto bo jakoś mi się nie widzi ten drugi wariant. Jestem też bardzo ciekaw co to w końcu za mija jaką zleciła im Tsunade. Chciałbym też zobaczyć jakieś kolejne wątki miłosne odnośnie Naruto i Sakurę i to trochę pikantne
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl
OdpowiedzUsuńpozdrawiaKuraj
Witajcie:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest superancki;p Fajnie by było jakby Saki byla z Haruto
pozsro
Ukyo
Witam.Przeczytalem tego bloga w kilka dni.Powiem ze ten blog jest naprawde super.Smialo moge powiedziec ze jest u mnie w czolowce ulubionych blogow o paringu NS. Z niecierpliwoscia czekam na kolejne notki. Prosze piszcie szybciutko bo zwariuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo cieszy nas to, że zdobywamy nowych czytelników :D Mamy nadzieję, że nie zawiedziemy :) A tymczasem czekajcie na jutrzejszego One-Shota.
UsuńZ niecierpliwoscia wyczekuje kazdej nowej notki :D I mozecie byc pewne ze ja bede stalym czytelnikiem :) Zycze duzo weny na dalsze pisanie i mam nadzieje ze nie zamierzacie przestac pisac bo naprawde swietnie piszecie :)
UsuńSaki i Akinori ? Coś mi się to nie widzi . Według mnie powinna być z Haruto . Chłopak się stara i w ogóle . A tak swoją drogą macie świetnego bloga . Naprawdę fajnie się czyta . Życzę dużo weny i czekam na następny rozdział .
OdpowiedzUsuńNaru Saku czytałem twojego bloga jest spoko, fajną fabułe wymysliłaś.
OdpowiedzUsuńMogłabyś ustawic tak zeby mogli komentowac "anonimowy" mm
Pozdrawiam
Dzięki . Postaram się jeszcze dzisiaj zmienić . Zapraszamy ponownie. Dodałam już nowy rozdział .
Usuń