piątek, 20 marca 2015

One-Shot cz. IX

Wyczerpana biorę w dłoń swoją piżamkę i idę do toalety troszkę się ogarnąć...

Oczami Naruto;
Wyczerpany wracam do domu. Kto by pomyślał, że taki budynek można wyremontować od A do Z w trzy dni. Stwierdzam, że jestem z siebie bardzo dumny. Jeszcze jakieś siedem minut i będę w cieplutkim domku. Chyba się rozchorowałem, bo okropnie boli mnie gardło i mam nieprzyjemny kaszel. Mijam ostatnią uliczkę, wyłaniam się za rogiem i idę cały czas prosto. Nim minęło trzy minuty dotarłem na swoją posiadłość. Wchodzę na werandę i wkładam klucz do zamka. Otwieram drzwi i wchodzę do środka. Zdejmuję kurtkę i odkładam narzędzia pod szafeczkę na buty. Wkładam klucz do zamka i zamykam drzwi. Przeczesuję włosy prawą dłonią i ziewając idę do kuchni. Nalewam sobie wody do szklanki, wyciągam leki i łykam tabletkę. Myję po sobie ubrudzone szkło i wlekę się na schody. Powoli mknę nimi na górę, w trakcie zdążam kilka razy się zakasłać. Idę korytarzem do swojego pokoju i znów męczy mnie kaszel. Otwieram drzwi i podchodzę do szafki. Wyciągam z niej luźne spodenki i idę do toalety. Po odprężającej kąpieli przygotowuję się do spania. Myję zęby i wychodzę z łazienki. Podchodzę do szafki i wyciągam z niej małą butelkę wody, myślę, że będzie mi dziś potrzebna. Czuję jak moim ciałem wstrząsają leciutkie dreszcze. Świetnie, chyba mam gorączkę. Biorę gruby, mięciutki koc z szafy i zmierzam do łóżka. Wpełzam pod kołdrę i nakrywam się po uszy. To samo robię z kocem. Znowu kaszlę, jak tak dalej pójdzie to obudzę Sakurę. Mimo grubego nakrycia nadal rzuca moim ciałem. Dotykam dłonią czoła. Jest bardzo gorące. Ponownie kaszlę, ale teraz muszę usiąść, bo rwie mnie w klatce piersiowej. Kiedy przechodzi z powrotem się kładę. Tym razem zakrywam się po same oczy. Dostrzegam ciemną sylwetkę przy drzwiach. Zbliża się do mnie. Kiedy jest blisko przykuca i po chwili czuję dotyk na czole.
- Sakura? - Pytam.
- Tak, to ja. - Jej głos jest czuły.
- Obudziłem cię co? - Śmieję się.
- Tak, ale to nic. Mogłeś zrobić to, kiedy tylko wróciłeś do domu. Masz wysoką gorączkę i okropny kaszel. - Po chwili dziewczyna zapala lampkę, która stoi na mojej szafce nocnej. Powoli podnoszę się do pozycji siedzącej i opieram o oparcie łóżka. Strasznie bolą mnie wszystkie mięśnie. Zielonooka siada obok. Patrzy na mnie bardzo opiekuńczo, tego wzroku już dawno nie widziałem. Uśmiecham się.
- Nie chciałem cię budzić i niepokoić. - Sakura przykłada wierzchnią część dłoni do mojej twarzy, a później na moje czoło. Zamykam oczy, kiedy mnie dotyka.
- Macie tu jakiś termometr?
- Powinien być w mojej toalecie razem ze wszystkimi lekami.
- Zaraz wrócę. - Dziewczyna wstaje i znika mi z oczu za drzwiami. Słyszę otwieranie drzwiczek od szafek.
- Znalazłam. - Mówi wchodząc do pokoju z termometrem i jakimiś lekami.
- Sakura, doceniam to, że chcesz się mną zaopiekować, ale jak ty jutro zamierzasz wstać do pracy? - Dziewczyna mi się przygląda.
- Nie zamierzam. Biorę urlop, żeby się tobą zająć. Porozmawiam o tym jutro z Tsunade-sama. - Ogromnie dziwię się jej postawą w stosunku do mnie.
- Jesteś pewna, że wolisz siedzieć ze mną niż w szpitalu?
- Jestem pewna na sto procent. - Podchodzi do mnie i siada obok tak jak wcześniej. Włącza termometr i podaje mi go do dłoni. W trakcie tego wszystkiego bacznie się sobie przyglądamy. Po chwili po pokoju rozchodzi się pisk. Wyjmuję z ust termometr i daję go Sakurze.
- Nic dziwnego, że się tak trzęsiesz. Masz wysoką gorączkę, trzydzieści dziewięć i siedem stopni. Zaraz podam ci leki. - Odkłada termometr na szafkę i wyciąga z pudełka blaszkę tabletek. Podaje mi jedną z nich. Nalewa wody do szklanki. Podaje mi wszystko, a ja od razu to łykam.
- Pomoże?
- Mam nadzieję. Jeśli nie, to później coś na to poradzimy. - Uśmiecha się.
- Zamierzasz siedzieć tu całą noc? - Pytam zdziwiony.
- Mhm. - Uśmiecham się i przesuwam jak najbliżej ściany. - Co robisz? - Pyta zdezorientowana dziewczyna.
- Chyba nie sądzisz, że będziesz całą noc siedziała. Skoro uparłaś się ze mną zostać to położysz się obok mnie.
- Zwariowałeś?
- Nie. Sakura, przecież ja nie gryzę. - Uśmiecham się krzywo. - Zresztą jest mi zimno to trochę mnie ogrzejesz.
- Ugh, jak ja z tobą wytrzymuję?
- Nie wiem. Na to pytanie odpowiedz sobie sama. - Dziewczyna powoli i niechętnie wchodzi do mnie pod kołdrę. Przekręca głowę w moją stronę i się we mnie wpatruje.
- Ile już dni minęło od wyjazdu naszych rodziców?
- Hmm, będzie już chyba jakiś tydzień. - Uśmiecham się.
- Wydaje mi się, że troszkę więcej.
- Możliwe. Mam nadzieję, że przynajmniej oni dobrze się bawią. - Śmieję się.
- A ty niby źle się bawisz? - Pyta z uśmiechem.
- Czasami tak. - Wwiercam w nią swoje spojrzenie.
- To znaczy?
- Dobrze bawię się w twoim towarzystwie, ale kiedy widzę cię z Taro to już tak miło nie jest.
- Naruto, musimy teraz o tym rozmawiać? Jeszcze nie podjęłam decyzji. - Przecieram dłońmi twarz.
- Nie musimy. - Wzdycham. - Tooo co u Ino?
- Nic ciekawego. - Uśmiecha się. - Poza tym, że jest bardzo szczęśliwa z Sasuke.
- Zakochała się w nim.
- Tak i to bardzo.
- Zazdroszczę mu.
- Czego?
- Tego, że jest w normalnym związku.
- Wydawało mi się, że ostatnio też w takim byłam. - Wzdycha patrząc przed siebie.
- Pozory mylą co?
- Czasem.
- Wiesz co? Chyba mi nie przechodzi. - Zaczynam kasłać.
- Właśnie widzę. Cały czas się trzęsiesz. - Sakura kładzie dłoń na moje czoło.
- Pewnie nic nie spadło, prawda? Okropnie mi zimno. - Uśmiecham się krzywo.
- Zaraz podam ci termometr. - Zielonooka sięga dłonią na szafkę nocną. Po chwili podaje mi włączone urządzenie, które wkładam do ust.
- Teraz się nie odzywaj, bo źle zmierzy. - Kiwam głową i czekam. Mija minuta ciszy, a ja czuję się jeszcze gorzej niż przedtem. Mam większe drgawki, co zapewne oznacza, że mam jeszcze większą gorączkę niż przedtem. Nagle słyszę te cholerne pikanie. Wyjmuję z ust termometr i podaję go Sakurze. Ta z kolei, kiedy tylko na niego patrzy ma zmartwioną minę.
- Co jest? - Pytam i znów kaszlę.
- Trzydzieści dziewięć stopni. Gdzieś ty się tak załatwił?
- Nie wiem, zima jest to co się dziwisz?
- Zaraz wrócę. - Dziewczyna wychodzi z łóżka, a mi od razu robi się chłodniej. Zamykam oczy i staram się powstrzymać drgawki, ale robię to na darmo. Słyszę lecącą wodę w kranie. Po chwili czuję coś zimnego na czole, otwieram oczy i widzę siedzącą obok mnie Sakurę, pochyla się nade mną.
- Zimne okłady? - Pytam uśmiechnięty.
- Tak, może to ci pomoże skoro leki nie działają.
- Zimno mi. Cholernie mi zimno. - Dziewczyna kręci z dezaprobatą głową i powoli wchodzi do mnie pod kołdrę. - Od razu lepiej. Tylkooo, mogłabyś mnie jeszcze przytulić. - Mówię z uśmiechem.
- Nie przesadzasz? - Pyta ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki.
- Nie zrobisz wyjątku dla chorego?
- Jakoś dla nikogo nie robię takich wyjątków.
- Ale ja to co innego. Czy ty się mnie boisz Sakura? - Pytam z podejrzeniem.
- Nie.
- W takim razie udowodnij, że się mylę, bo jakoś nie jesteś przekonująca. - Mówię i ziewam. - Jestem śpiący.
- Widać. - Dziewczyna wyciąga dłoń w stronę lampki i po chwili ją gasi. Za jakiś czas czuję ciepłą dłoń Sakury na swoim brzuchu. Uśmiecham się, czego na pewno ona nie widzi.
- Co tak słabo? - Pytam rozweselony.
- Wiesz, że nie wyglądasz na chorego? - Czuję jej sarkazm.
- Muszę cię zmartwić księżniczko, bo chory jestem.
- Upierdliwy i podstępny też jesteś.
- Obejmiesz mnie wreszcie? - Pytam.
- Któregoś dnia cię zabiję.
- Mogę sam się zabić jeśli chcesz. Wystarczy jedno twoje słowo i przestanę łykać prochy.
- Naruto nie przeginaj, bo moja cierpliwość powoli się kończy.
- Okey, okey. Przytul mnie wreszcie, bo zaczyna robić mi się jeszcze zimniej. - Kłamię trochę, ale daje to efekty. Dłoń Sakury zaczyna posuwać się jeszcze dalej, aż objmuje mnie całego. Czuję jej ciepłe ciało przy mnie. Uśmiecham się, to takie fajne uczucie mieć ją przy sobie.
- Spróbuj nie zasnąć dobra?
- Dlaczego? - Pytam.
- Bo muszę zbić ci gorączkę.
- Nie mam co robić to pewnie zasnę.
- Więc pogadajmy. - Mówi.
- O czym?
- No nie wiem. - Zapada chwila ciszy.
- Lubisz mnie? - Pytam.
- Co to za pytanie? Wymyśl coś innego.
- Lubisz mnie czy nie?
- Nie odpuścisz co? - Pyta.
- Nie. To lubisz czy nie?
- Lubię.
- Jak bardzo?
- Nie wiem. - Odpowiada, a ja się uśmiecham.
- Ja cię kocham. Nawet bardzo. - Mówię. Ha, chyba zaczynam majaczyć. Przynajmniej mną już nie trzęsie.
- Wiem, ale nie musisz mi o tym w kółko przypominać.
- Ale ja lubię. - Śmieję się.
- Chcesz się nadal wyprowadzić? - Zmienia szybko temat.
- Tak, nawet już skończyłem remont.
- Naprawdę chcesz opuścić ten dom? Swojego tatę, no i...zostawić mnie tu samą? - Unoszę się lekko i powoli nachylam się nad zielonooką.
- Nie chcę cię zostawić, ale chyba nie będę miał innego wyboru. - Dzięki temu, że jestem blisko widzę jej twarz i te piękne oczy.
- Dlaczego?
- Bo jeśli zdecydujesz się jednak na Taro to...ja tego nie wytrzymam.
- A co jeśli nie wybiorę żadnego z was?
- Wtedy też się wyprowadzę. Nie zniosę tego, że widząc ciebie codziennie nie będę mógł cię pocałować czy przytulić. Powtórzę się, ale jestem w tobie szaleńczo zakochany. - Przejeżdżam kciukiem po jej policzku i nachylam się jeszcze bardziej. Po chwili muskam wargami jej słodkie usta. Dziewczyna spogląda w moje oczy.
- Chyba nie będziesz mógł się wyprowadzić. - Mówi po chwili.
- Tak? A to niby dlaczego? - Pytam z uśmiechem.
- Bo...ja nie chcę, żebyś to zrobił. - Pierwszy raz nie wiem co mam jej odpowiedzieć, dlatego ciągle na nią patrzę. - Chcę, żebyś tu został z twoim tatą, moją mamą i... ze mną.
- Sakura, jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to proszę, żebyś zrobiła to wprost. Widzisz, mogę źle kontaktować, bo... - Nie zdążam dokończyć swojego monologu, ponieważ różowo włosa chwyta mnie za kark i zatyka moje usta słodkim pocałunkiem. Uśmiecham się na co ona odpowiada tym samym. Zdejmuję z czoła ten głupi okład i zrzucam go na podłogę. Powoli kładę dłoń na biodrze Sakury. Przesuwam ją coraz niżej. Uwielbiam tą jej piżamkę. Krótkie spodenki i koszulka na ramiączka do pępka. Dłonią pieszczę dolną partię ciała dziewczyny. Sakura przesuwając ręce wzdłuż mojej klatki piersiowej dociera do mojego karku, gdzie zaplata dłonie. Nasz pocałunek staje się czuły, a zarazem namiętny. Niechętnie odrywam się od dziewczyny.
- Czy to znaczy, że...jednak się zdecydowałaś? - Pytam zdyszany.
- A jak sądzisz?
- Wydaje mi się, że tak, ale wolę się upewnić. - Dziewczyna przewraca oczami, ale zaraz na jej usta wkrada się nikły uśmiech.
- Tak głupku, wybrałam ciebie. - Mam nadzieję, że sobie tego wszystkiego nie uroiłem.
- Czy podjęłaś tą decyzję ze względu na to, że mam się wyprowadzić? - Pytam dla upewnienia.
- Nie. Dużo nad tym dziś myślałam i doszłam do wniosku, że jednak coś do ciebie czuję. To coś zupełnie innego niż to uczucie, którym darzyłam Taro, a nawet Sasuke.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Mówię uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Domyślam się.
- Tylkooo...co powiemy rodzicom?
- Nic im nie powiemy. Wolę zachować to przed nimi w tajemnicy.
- Tak, masz rację księżniczko.
- Błagam, nie nazywaj mnie tak.
- Jak sobie życzysz. - Uśmiecham się. Dziewczyna przykłada dłoń do mojego czoła i po chwili się uśmiecha.
- Ktoś tu już nie ma gorączki.
- Tak? Nie zauważyłem. Czuję się tak samo jak przedtem.
- Bo twój organizm jest wyczerpany i potrzebuje snu. Tak więc dobranoc Panu. - Sakura powoli wstaje z łóżka, ale zatrzymuję ją siłą.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Do swojego pokoju.
- Nie zostaniesz ze mną?
- Po co? Przecież nie masz już gorączki.
- A co jeśli coś mi się stanie w nocy? Zostań ze mną, proszę. - Sakura spogląda na mnie z uśmiechem.
- No dobrze. - Zielonooka układa się wygodnie, a ja szczelnie okrywam ją kołdrą. W nocy potrafi być naprawdę zimno. Zanim się kładę całuję ją w usta.
- Śpij, a mną się nie przejmuj dobrze?
- Spróbuję. - Uśmiecha się.
- Jeśli będziesz nade mną czuwała to się nie wyśpisz.
- Wiem, ale to mi nie przeszkadza.
- Ale mi przeszkadza. Nie chcę, żebyś jutro chodziła zmarnowana przeze mnie. Poprosiłem, żebyś ze mną została na wszelki wypadek.
- Okey. Dobranoc.
- Śpij dobrze. - Uśmiecham się i kładę. Po ciemku szukam jej ręki, kiedy ją dotykam splatam ze sobą nasze palce. Teraz z uśmiechem na twarzy mogę spokojnie zasnąć. Robię to po kilku minutach.

***

Powoli otwieram oczy, w pokoju jest dość ciemno. Nigdzie nie widzę Sakury, czyżby to wszystko co wczoraj się wydarzyło mi się śniło? Siadam i od razu zaczyna dusić mnie kaszel. Nieźle się załatwiłem. Patrzę na zegarek, który stoi na szafce nocnej. Wskazówki pokazują wpół do jedenastej. Przecieram dłońmi twarz. Jak ja nienawidzę tyle spać. Powoli spuszczam nogi na podłogę i wstaję. Od razu kręci mi się w głowie, zamykam oczy i przechodzi. Zmierzam do łazienki i po chwili myję zęby. Kiedy kończę opłukuję jeszcze swoją twarz, wycieram się i wychodzę z toalety. Idę prosto na korytarz. Kiedy się na nim znajduję zaglądam do pokoju zielonookiej, nigdzie jej nie widzę. Zmierzam na schody i powoli z nich schodzę. Kiedy jestem na półpiętrze słyszę jakieś głosy. Podchodzę bliżej i w drzwiach w salonie widzę Sakurę i Taro. Siadam na ostatni schodek i przysłuchuję się ich rozmowie.
- Proszę, powiedz, że się już zastanowiłaś. - Dziewczyna wzdycha, a ja czuję, że zaraz wysadzi mi serce.
- Można tak powiedzieć. - Przykładam dłoń do czoła. Jest strasznie gorące.
- Więc? Powiedz, że do mnie wrócisz kochanie. - Taro chwyta w dłonie twarz zielonookiej. - Nie wiem, czy dam radę bez ciebie żyć.
- Taro, ja... - Nie daje Sakurze dokończyć, bo zatyka jej usta pocałunkiem. Kłuje mnie serce, powoli zaczynam wstawać. Kiedy mam już sobie odejść widzę jak Sakura odpycha chłopaka.
- Nie rób tego więcej. - Ostrzega go.
- Dlaczego?
- Bo ja... - Przerywam jej monolog. Zaczynam kaszleć, więc odwracają się w moją stronę. Uśmiecham się, bo trochę mi głupio.
- Przepraszam, że wam przerywam, ale chcę tylko napić się wody.
- Naruto, dlaczego wstałeś? Przecież bym za chwilę do ciebie przyszła. - Dziewczyna powoli podchodzi w moim kierunku i kiedy do mnie dociera kładzie dłonie na moich policzkach. Patrzę prosto w jej zmartwione oczy. Przesuwa jedną rękę na moje czoło i spogląda na mnie. - Znowu masz gorączkę.
- Coś tak czułem. - Uśmiecham się i chwytam za jej dłonie. Powoli spuszczam je w dół.
- Porozmawiajcie sobie, a ja skoczę do kuchni. Przyda mi się krótka wędrówka, mój organizm i tak jest już wystarczająco osłabiony. - Mijam Sakurę i podchodzę do Taro, klepię go po ramieniu i przechodzę dalej. Kiedy znajduje się w kuchni nalewam sobie wody i opieram się o blat plecami. Stąd także słychać ich rozmowę.
- A tamtemu co? - Głos chłopaka wydaje się być szeptem.
- Jest chory. - Chwila przerwy. - Taro, z nami koniec. Nie chcę do ciebie wrócić. - Słyszę zielonooką. Chyba wczorajszy dzień nie był jednak snem.
- Dlaczego nie chcesz do mnie wrócić, skoro mnie kochasz?
- Właśnie...chodzi o to, że cię nie kocham. - Wzdycha.
- Jak to...nie kochasz?
- Po prostu. Chyba zakochałam się w kimś innym. - Wyznaje. Z uśmiechem upijam kolejny łyk schłodzonej wody.
- Jak mogłaś z dnia na dzień zakochać się w kimś innym? Ściemniasz, prawda? Chcesz się mnie pozbyć. - Śmieje się.
- Wcale nie chcę cię spławić. Mówię prawdę, jak widzisz zakochać można się łatwo.
- Sakura, ja jeszcze nie skończyłem. Mam zamiar o ciebie walczyć. Trzymaj się. - Po chwili słyszę otwieranie i zamykanie drzwi. Mija kilka sekund i w progu do kuchni widzę różowo włosą. Powoli zbliża się w moim kierunku. Patrzę cały czas na nią, a ona na mnie. Kiedy jest wystarczająco blisko odzywa się.
- No to...jeden problem mam już z głowy. - Uśmiecha się, a ja popijam wodę.
- Mam rozumieć, że masz ich więcej? - Pytam i moje kąciki ust mimowolnie się unoszą.
- O tak. - Śmieje się. - Mam jeszcze jeden problem. - Staje naprzeciw mnie.
- Naprawdę?
- Tak i to...całkiem uciążliwy. - Podchodzi jeszcze bliżej i leciutko staje na palcach. Patrzy mi prosto w oczy i odstawia moją szklankę na szafkę. Uśmiecham się i po chwili Sakura obdarza mnie pocałunkiem. Kładzie dłonie na mój odkryty tors i powoli przesuwa je w górę. Zatrzymuje się dopiero na karku, gdzie krzyżuje swoje ręce. Ja zaś usadawiam dłonie na biodrach Sakury. Czuję się bardzo zmęczony i mimo tego, że tak bardzo jej pragnę powoli przerywam nasz pocałunek. Dziewczyna patrzy na mnie i po chwili się we mnie wtula.
- Mógłbym z tobą tak całe swoje życie. - Uśmiecham się i słyszę jak zielonooka prycha.
- Już to widzę.
- Naprawdę. - Sakura odsuwa się ode mnie i staje naprzeciw, bardzo blisko.
- Dlaczego wstałeś? - Pyta z troską.
- Po pierwsze, nie zastałem cię u siebie w pokoju, a po drugie, okropnie chciało mi się pić.
- Wyszłam tylko na chwilę, żeby otworzyć drzwi, a ty już za mną schodzisz. - Uśmiecha się. Faktycznie, przecież ona nadal ma na sobie piżamkę, którą tak uwielbiam.
- Miałem się zawrócić na górę, ale usłyszałem twój głos i zszedłem, a później...zobaczyłem cię z Taro i nie wiedziałem co mam o tym myśleć. - Przecieram twarz dłońmi.
- Hej. - Sakura kładzie dłoń na moim policzku. - Przecież go odepchnęłam. Zaskoczył mnie tym pocałunkiem. - Patrzę na nią przez krótką chwilę. Chwytam jej dłoń i muskam ją wargami.
- Wiem, ale poczułem wielką zazdrość i nie wiedziałem co mam z sobą zrobić.
- Wyjaśnię ci coś, żeby na przyszłość to było jasne. - Wzdycha. - Od tej pory, należę tylko i wyłącznie do ciebie Naruto. - Moje usta wyginają się w szerokim uśmiechu.
- Zrobiłaś ze mnie najszczęśliwszego faceta na tym świecie.
- Nie przesadzaj.
- Wcale nie przesadzam. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. - Całuję ją w usta.
- Wracajmy na górę, co? - Pyta.
- Pewnie. Z tobą pójdę wszędzie. - Uśmiecham się.
- Na razie mój kochany to musisz iść do łóżka się wygrzać. To ci pomoże.
- A co z tobą?
- Przyjdę do ciebie jak tylko wezmę wszystkie leki, które musisz połknąć. Mówię też o tych, które ci przepisałam.
- Tak, wiem. No dobrze, w takim razie czekam na ciebie z niecierpliwością. - Uśmiecham się i mijam Sakurę. Kiedy jestem za nią czuję lekkie szarpnięcie za rękę. Odwracam się i od razu moje wargi spotykają się z jej słodkimi ustami. - A to za co?
- To nie mogę już pocałować swojego chłopaka od tak? - Pyta z udawaną kpiną.
- Oczywiście, że możesz. Jest to nawet bardzo mile widziane. - Puszczam jej oczko i wychodzę z kuchni. Z uśmiechem na ustach wracam na górę i kiedy tylko wchodzę do swojego pokoju kładę się do łóżka. Warto starać się o względy ukochanej dziewczyny. Nie zawsze, ale najczęściej przynosi to oczekiwane efekty. Asuka-san miał rację. Muszę podziękować mu za jego małą pomoc. Kiedy już prawie zasypiam z wyczerpania i nudy do pokoju wchodzi Sakura. Nie było jej chyba z godzinę. W rękach trzyma tacę, a na niej dwa talerze jakiegoś jedzenia, wodę oraz tabletki, które wsadziła do jakiegoś plastikowego kieliszka. Uśmiecham się.
- Co ty tak długo robiłaś?
- Przygotowałam tabletki, które masz połknąć, ale najpierw musisz zjeść porządne śniadanie. Jeden talerz jest dla ciebie, a drugi dla mnie. - Podchodzi bliżej i siada obok mnie na łóżko.
- Uważaj, bo jeszcze mnie przyzwyczaisz.
- Nawet by mi to pasowało. - Uśmiecha się i podaje mi jeden z talerzy.
- Heh. Usiądziesz obok mnie?
- Jasne. - Dziewczyna odkłada na szafkę nocną tacę i wchodzi do mnie pod kołdrę. Po chwili zaczynamy jeść nasze późne śniadanie.
- Dziękuję, było naprawdę smaczne. - Mówię, kiedy odkładam pusty talerz.
- Cieszę się. A teraz mój drogi, tabletki proszę połknąć. - Uśmiecha się.
- Już już. - Biorę w dłoń garść prochów i naraz wszystko łykam. Odstawiam szklankę lekko nachylając się nad dziewczyną, która właśnie kończy jeść. Wracam na swoje miejsce i opieram się o oparcie łóżka. Patrzę przed siebie.
- O czym myślisz? - Pyta po chwili odstawiając talerz.
- O niczym, po prostu się zapatrzyłem. - Uśmiecham się odwracając głowę w jej stronę.
- Pójdę zmyć naczynia. - Kiedy zielonooka wstaje łapię ją za dłoń, a wtedy się odwraca.
- Zostań ze mną, zrobimy to później, razem. - Proponuję.
- Jesteś upierdliwy.
- Wiem, ale wiem też, że ze mną zostaniesz. - Uśmiecham się zadziornie.
- Huh? Skąd ta pewność?
- Nie wiem. To co, zostaniesz ze mną? - Dziewczyna chwilę rozmyśla.
- Niech ci będzie, ale później zmywasz ze mną, żeby nie było.
- Z tobą mogę robić dosłownie wszystko kochanie. - Dziewczyna kręci z dezaprobatą głową i siada obok mnie.
- Co tak daleko? Boisz się mnie?
- Naruto, wyjaśnijmy coś sobie. - Wzdycha. - Ja się ciebie nie boję i nigdy nie będę.
- To raczej dobrze co?
- Tak mi się wydaje.
- Ale teraz tak na poważnie, nie odsuwaj się tak ode mnie, bo dziwnie się czuję.
- To znaczy?
- Tak jakbyś mnie unikała.
- Serio?
- Serio.
- Wybacz. To taka nowa sytuacja.
- Co masz na myśli?
- Ehm, ten...nasz związek.
- Sakura, wiesz, że ja cię do niczego nie zmuszam? - Pytam, choć ciężko przechodzi mi to przez gardło.
- Nie o to chodzi. - Zaprzecza szybko.
- Więc o co?
- Mamy za sobą burzliwą historię.
- Wiem, ale powinniśmy o niej zapomnieć, przynajmniej na jakiś czas. - Uśmiecham się. - Musimy się z tym wszystkim oswoić.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Naruto to nie tak, że ja cię nie kocham, ale sam przyznaj, że to wszystko jest dziwne. - Uśmiecham się szeroko.
- Powiedziałaś to. - Oznajmiam wesoło.
- Co takiego? - Dziewczyna jest zdezorientowana.
- Pierwszy raz przyznałaś, że mnie kochasz. Zupełnie niechcący, ale jednak.
- Przecież wiem co powiedziałam głupku. - Śmieje się.
- Czyli to było zamierzone?
- Tak jakby. - Przysuwam się do Sakury i muskam wargami jej ciepły policzek, potem zaś obdarowuję całusami odkryte ramie dziewczyny. - Widzę, że już lepiej się czujesz. - Stwierdza.
- Tak jakby. - Uśmiecham się. Widząc, że sprawiam jej przyjemność lekko muskam wargami zagłębienie szyi Sakury.
- Naruto, denerwujesz mnie. - Słyszę szept wydobywający się z ust zielonookiej.
- Doprawdy? - Uśmiecham się.

Oczami Sakury;
Cholera, on doprowadza mnie do granic mojej wytrzymałości. Zamykam oczy, kiedy ponownie składa pocałunek na mojej szyi. Myślę, że to pomoże mi opanować moje emocje, jednak niestety jestem w błędzie. Kiedy Naruto mnie całuje odczuwam przyjemne dreszcze. Nie wytrzymuję i powoli przekręcam się w jego stronę. Kiedy moja głowa znajduje się prawie na lewym ramieniu patrzymy na siebie bardzo głęboko. Przysuwam się bliżej niego i składam pocałunek na jego słodkich ustach. Chłopak uśmiecha się niegrzecznie. Znowu widzę ten jego seksowny półuśmieszek. Przesuwa kciukiem po moim policzku i nim się orientuję tkwię z nim w czułym pocałunku. Blondyn podnosi się, a ja razem z nim. Chwyta mnie za biodra i siada opierając się o ścianę. Patrzymy na siebie krótką chwilę. Siadam okrakiem na jego kolana, a on przesuwa dłonie na dolną partię mojego ciała. Znowu nasze usta się łączą. Kładę ręce na jego torsie i powoli przesuwam je do góry. Kiedy moje dłonie znajdują się na jego szyi oplatam ją nimi. Nasz pocałunek z czułego przeradza się w pełen namiętności. Naruto odrywa się od moich ust i zaczyna muskać wargami moją szyję. Odchylam lekko głowę w tył pod wpływem tego przyjemnego uczucia. Niespodziewanie schodzi coraz niżej i dociera do mojego ramienia. Ręką odsuwa zawadzające mu ramiączko od koszulki i mojego stanika. Tak bardzo go pragnę, nie wiem czym jest to spowodowane, ale te uczucie jest silne, zbyt silne. Czuję, że jeśli za chwilę czegoś nie zrobię to wybuchnę. Zatapiam się w jego szyję, gdzie delikatnie muskam wargami jego rozgrzaną skórę. Słyszę pomruk zadowolenia, więc się uśmiecham. To miłe, wiedzieć, że na kogoś tak wpływa moja obecność. Naruto przechodzi teraz z pocałunkami na moje drugie ramię i zsuwa z niego oba ramiączka. Nie wytrzymuję tej presji. Chwytam go za policzek, przesuwam jego twarz w moją stronę i zatapiam się w jego stworzone do całowania usta. Chłopak przesuwa dłonie w górę i chowa je pod moją bluzką. Teraz czuję bardzo wyraźnie jego dotyk na mojej rozgrzanej skórze. Powoli zadziera moją koszulkę w górę, ale widzę, że się waha. Mój zdrowy rozsądek chyba totalnie sobie wyparował. Widząc, że nie wnoszę żadnego sprzeciwu jednym ruchem ściąga ze mnie bluzeczkę. Schodzi z pocałunkami coraz niżej i zatrzymuje się dopiero na zagłębieniu mojego biustu. To rozkoszne i miłe uczucie. Niespodziewanie Naruto chwyta mnie za biodra i ostrożnie kładzie na łóżko. Chichoczę, kiedy moje ciało styka się z chłodną pościelą.
- Z czego się śmiejesz? - Pyta z uśmiechem. Wzruszam ramionami. Naruto całuje mnie w usta, po czym zjeżdża coraz niżej aż do mojego brzucha. Opuszkami palców zahacza o moje dość przykrótkie spodenki. Niczego w życiu nie jestem pewna, ale jedna rzecz jest wyjątkiem. W tej chwili najbardziej na świecie pragnę jego bliskości. Jego całego. Nie widząc mojego sprzeciwu chłopak pozbawia mnie kolejnej części mojej garderoby.

Oczami Naruto;
Kiedy zrzucam na podłogę spodenki Sakury wracam na górę i zatapiam się w jej słodkie usta. Przejeżdżam dłonią wzdłuż linii ciała dziewczyny. Niespodziewanie Sakura oplata mnie nogami w pasie i powoli z uśmiechem zdejmuje moje spodnie. Nim się oglądam leżą już na ziemi. Obdarowuję pocałunkami jej szyję, a dłońmi wodzę po całym ciele dziewczyny. Kiedy mam posunąć się dalej słyszę szmery dochodzące z dołu. Przerywam pieszczoty, którymi karmiłem Sakurę i skupiony unoszę głowę i wpatruję się w zielonooką. Nic nie słyszę, więc uśmiecham się szeroko i kiedy mam już wracać do zatopienia się w jej słodkich ustach słyszę głosy.
- Naruto?! Sakura?! Jesteście tu?! - Patrzymy na siebie wystraszeni. Co do cholery robi tu mój ojciec?!
- Sakura, kochanie?! - Słyszymy ponownie tym razem Mebuki.
- Co oni tu do cholery robią?! - Pyta zdenerwowana Sakura. Szybko odsuwam się od dziewczyny i w ekspresowym tempie podaję jej ubrania. Słyszę, że ktoś wchodzi na górę.
- Skarbie pospiesz się, bo oni za chwilę tu będą. - Mówię zdenerwowany i nieco wystraszony. Zakładam swoje spodnie i z powrotem wchodzę pod kołdrę. Zielonooka ubiera ostatnią część garderoby czyli bluzkę i dołącza do mnie. Mimo wszystko uśmiecham się do niej i szybko muskam wargami jej słodkie usta. Teraz to ona się uśmiecha. Biorę pilot i włączam coś w telewizji, tak dla pozoru. Coraz wyraźniej słychać ich kroki i otwieranie drzwi. Zapewne od pokoju różowo włosej. Nie mogę powstrzymać kaszlu i po chwili widzimy jak moje drzwi powoli się uchylają. Zatykam dłonią usta i ponownie kaszlę. Do pokoju wchodzą nasi uśmiechnięci rodzice. W tym samym czasie spoglądamy na nich. Ich miny rzedną.
- C-co wy tu robicie? - Pyta Mebuki.
- Razem? - Dopowiada mój ojciec. Spoglądamy na siebie z Sakurą.
- No, bo... - Zielonooka nie wie co ma powiedzieć.
- No, bo jestem chory, a Sakura się mną opiekuje. Wolała ze mną siedzieć niż potem słuchać, że źle się mną opiekowała w czasie choroby. - Uśmiecham się.
- Tak. Właśnie to miałam powiedzieć tylko jak zwykle mi przerwałeś... – zawiesza się na chwilę - głąbie.
- Przyjechaliśmy i już słyszymy jakieś wyzwiska z waszych ust. Czy nie potraficie się dogadać? - Odzywa się mój ojciec. Oh tato, żebyś ty wiedział jak świetnie potrafimy się dogadać. Uśmiecham się w duchu.
- Nie. Cieszę się, że wróciliście. Przynajmniej Sakura nie będzie musiała się mną już zajmować. To była udręka i dla mnie i dla niej.
- Taaakkk. A właśnie, dlaczego już przyjechaliście? Powinno was nie być jeszcze przez jakieś dobre dwa dni. - Mówi moja dziewczyna.
- Stęskniliśmy się za wami i nie chcieliśmy świętować bez was Bożego Narodzenia. Jakimi byśmy byli rodzicami? - Pyta uśmiechnięta Mebuki.
- Oh, to fajnie. Tylko, że... mamo, Święta były trzy dni temu. - Wzdycha Sakura.
- Naprawdę? - Pytam zdziwiony.
- Tak głąbie. Byliśmy tak zajęci, że nawet się nie zorientowaliśmy. Czy wy czasem patrzycie w kalendarz? - Prycha różowo włosa.
- Tylko nie głąbie! - Protestuję.
- Uspokójcie się! - Krzyczy mój ojciec. - Chyba cała nasza czwórka zapomniała o Świętach. - Wzdycha zażenowany.
- Tak, ale jak można zapomnieć o tak ważnym dniu? - Mówi zdezorientowana Mebuki.
- Jak widać nawet najlepszym się zdarza. - Mówię i kaszlę.
- Ehhh. - Wzdycha blondyn. - Chodź kochanie, musimy się rozpakować.
- No dobrze. - Kobieta patrzy na swoją córkę. - Kochanie, a ty nie idziesz?
- Gdzie?
- No nie wiem, do swojego pokoju na przykład? Nie chcę, żebyście się pozabijali.
- Tak, tak. Zaraz pójdę tylko muszę dać temu idiocie leki. - Uśmiecha się sztucznie.
- No dobrze. - Nasi rodzice wychodzą z pokoju i od razu oboje ciężko wzdychamy.
- Mało brakowało. - Szepcze Sakura nadal patrząc na drzwi.
- Tak. - Przyznaję i odwracam wzrok na nią. Po chwili ona robi to samo. - Kochanie, ale nie musiałaś aż tak udawać.
- Dbałam o pozory. - Uśmiecha się.
- Tak, ale poczułem się dziwnie.
- Nie narzekaj, tak zachowywaliśmy się przed ich wyjazdem.
- Tak czy tak nie było to zbyt miłe. - Udaję urażonego.
- Naruto, nie przesadzaj. Powinieneś wiedzieć, że wcale tak o tobie nie myślę. - Kładzie dłoń na mój policzek. Chwytam za nią i przyciągam dziewczynę w swoją stronę. Z uśmiechem całuję ją w usta.
- Naruto, przestań. - Mówi chichocząc.
- Nie. - Obejmuję ją w pasie i zaczynam łaskotać.
- Haha. No weź! Przestań! Haha. - Rozkazuje. Zamiast przestać, dodatkowo całuję ją w szyję.
- Dzieciaki! - Krzyczy mój ojciec. Machinalnie odsuwam się od Sakury. Za chwilę w drzwiach pojawia się blondyn z uśmiechem na twarzy. - Zapomniałem powiedzieć, żebyście zeszli na dół za jakieś pięć minut.
- Okey, nie ma sprawy. - Mówię i kaszlę. Ojciec uśmiecha się i zamyka za sobą drzwi.
- Naruto, czy ty zwariowałeś? - Pyta z wyrzutem.
- Na twoim punkcie. - Uśmiecham się.
- Już to mówiłeś.
- Wiem, ale lubię się powtarzać.
- Chyba tylko jeśli rozmawiasz ze mną.
- Tak, masz rację. - Puszczam jej oczko i dostaję poduszką w głowę.
- Hej! Za co to? - Pytam śmiejąc się.
- Za chęć do życia. Chodź lepiej na dół.
- Pójdę, ale ty zejdź pierwsza. Dziwnie to by wyglądało gdybyśmy pokazali się tam razem. - Mówię ciszej.
- Masz rację. - Dziewczyna powoli wstaje z łóżka.
- Do zobaczenia na dole misiu. - Puszczam jej oczko, kiedy stoi przy drzwiach.
- Pa. - Przesyła mi całusa i wychodzi z pokoju. Dopiero teraz dociera do mnie, że ciągle jestem uśmiechnięty. Czochram dłonią włosy i wstaję z łóżka. Podchodzę do szafy i biorę z niej czarne spodnie z paskiem oraz czerwoną, dopasowaną koszulę. Idę do toalety, biorę szybki prysznic i wychodzę z pokoju totalnie orzeźwiony. Kiedy jestem na korytarzu od razu schodzę po schodach na dół. Znajduję się obok wieszaków na kurtki i idę w kierunku salonu skąd dochodzą różne głosy. Wchodzę i po swojej lewej stronie widzę siedzącą na fotelu różowo włosą. Obok niej na kanapie znajdują się nasi rodzice. Specjalnie idę na koniec salonu i siadam na fotelu przy oknie. Naprzeciw mnie znajduje się uśmiechnięta Sakura.
- Więc mówicie, że było warto jechać. - Stwierdza zielonooka.
- Tak, zdecydowanie córeńko. A co działo się u was pod naszą nieobecność?
- Uhh, dużo się wydarzyło. - Odpowiadam za Sakurę.
- Co masz na myśli? - Pyta mój ojciec.
- Powiesz im, czy ja mam to zrobić? - Różowo włosa pyta oschle.
- Nie, dziękuję. Sam im powiem kochana dziewczyno. - Staram się uśmiechać wrednie.
- Co masz nam powiedzieć? - Pyta Mebuki.
- Jestem chory. - Oznajmiam.
- Przecież już to wiemy. - Śmieje się blondyn. - Naruto synku, czy ty coś piłeś?
- Nie tato. Źle mnie zrozumiałeś. Jestem śmiertelnie chory. - Mówię poważnie. - A poza tym złapała mnie jeszcze grypa. - Uśmiecham się, a mój ojciec o mało co nie dostaje zawału.
- J-jak to jesteś śmiertelnie chory? - Głos mu się załamuje.
- Debilu! Nawet nie potrafisz nic spokojnie wytłumaczyć. - Obrywa mi się od pięknej istoty siedzącej naprzeciw mnie. - Chodzi o to, że Naruto jest śmiertelnie chory, ale to jest uleczalne. Zażywa specjalne leki, które doprowadzą go do porządku w rok.
- Tak czy tak to jest okropna wiadomość. - Odzywa się milcząca dotychczas Mebuki.
- Grunt to to, że nie zdechnie, jeśli będzie brał leki. - Mówi zmęczona Sakura.
- Tylko nie zdechnie! - Krzyczę i dodaję. - Jednak ja to mam farta w tym głupim życiu. - Uśmiecham się szeroko do zielonookiej.
- Co masz na myśli? - Z trudnością pyta ojciec.
- Nooo to, że da się mnie uleczyć no iiii... jeszcze jedna niespodzianka.
- Co znowu? - Odzywa się Mebuki.
- Niedawno odkupiłem część akcji baru, który należy do staruszka. Opowiadałem ci o nim tato.
- Że co zrobiłeś? A jak on cię oszuka? Co wtedy zrobisz? - Zasypuje mnie pytaniami.
- Tato, trochę wiary w ludzi. Kiedyś ją miałeś, pamiętasz? - Odpowiadam posępnie. - Nie martw się, nic takiego się nie stanie. Odkupiłem sześćdziesiąt pięć procent akcji, więc tak jakby można rzec, że jestem właścicielem.
- Przepraszam synu, po prostu się martwię. Nie znasz jeszcze tak dobrze życia. - Wzdycha.
- Tato, jestem już duży i sam potrafię o sobie decydować.
- Tak, wiem. Czas za szybko leci. - Uśmiecha się nieśmiało.
- Niestety. - Wzdycha Mebuki. - Nim się obejrzymy nasze dzieci wyfruną z domu.
- Na chwilę obecną to ja muszę teraz wyfrunąć z domu. - Uśmiecham się.
- Dokąd? - Pyta Sakura.
- Do klubu. Skończyła mi się taryfa ulgowa i muszę zasuwać do pracy. - Uśmiecham się.
- Przecież jesteś chory. - Mówi Mebuki.
- Jak widać twoja córka doskonale się mną zajęła. Z przykrością muszę stwierdzić, że na medycynie zna się bardzo dobrze. - Uśmiecham się krzywo dla pozorów.
- Naruto, błagam nie zaczynaj. - Karci mnie ojciec.
- Przecież nic nie robię. - Uśmiecham się i wstaję z fotela.
- Na którą wrócisz do domu? - Odzywa się mama zielonookiej.
- Hmm, ciężko stwierdzić. - Uśmiecham się. - Nie czekajcie na mnie, bo mogę wrócić bardzo późno.
- No dobrze. - Odpowiada kobieta. Przemieszczam się w stronę korytarza i kiedy na niego wychodzę cofam się z powrotem do salonu. Patrzę na różowo włosą.
- Sakura, zapomniałem ci przekazać, że czeka na ciebie Ino. - To drobne kłamstwo, ale muszę spędzić z nią trochę czasu poza domem, bo inaczej wybuchnę.
- Dopiero teraz mi o tym mówisz idioto? - Pyta z udawanym oburzeniem.
- Nie czepiaj się! - Krzyczę i wychodzę z salonu z uśmiechem. Ta sytuacja mnie bawi. Szczerze mówiąc nie potrafię być dla niej wredny, nawet udając wcale mi to nie wychodzi. Zakładam swój płaszcz.
- Do zobaczenia! - Krzyczę wychodząc z domu. Schodzę z werandy i chowam się za krzakami przy płocie. Chcę poczekać na Sakurę, bez niej nigdzie się nie ruszę.

Oczami Sakury;
- Wybaczcie mi, pójdę się ubrać i przejdę się do Ino. - Mówię.
- No trudno, skoro przyjaciółka cię potrzebuje to chyba coś ważnego. - Odpowiada moja mama.
- Nie będzie wam to przeszkadzać? Dopiero co wróciliście.
- Ależ skąd! Skoro Naruto wyszedł to ty tym bardziej możesz iść. - Mówi Minato z uśmiechem.
- No dobrze. W takim razie dziękuję. - Odpowiadam i wychodzę z salonu. Wchodzę na schody i kieruję się do swojego pokoju. Podchodzę do szafy i wyciągam z niej ubrania. Wchodzę do toalety i biorę orzeźwiający prysznic. Kiedy jestem już odświeżona ubieram się i w ekspresowym tempie schodzę na dół. Zarzucam na siebie kurteczkę i wychodzę z domu.
- Do potem! - Krzyczę na odchodne. Schodzę z werandy i się rozglądam, nigdzie nie mogę znaleźć blondyna. Idę dalej i niespodziewanie ktoś chwyta mnie za dłoń i wciąga w jakieś krzaki. Opieram dłonie na torsie chłopaka.
- Chcesz, żebym dostała zawału?! - Pytam lekko uderzając go w bark.
- Oh, przepraszam. - Uśmiecha się seksownie.
- Nie chciałem cię wystraszyć. - Przysuwa się i składa całusa na moich ustach. - Brakowało mi ciebie. Strasznie się guzdrałaś.
- Żartujesz? Naruto, to była dosłownie chwila, kiedy nie byliśmy razem. - Uśmiecham się kpiąco.
- Co mogę na to poradzić, że aż tak bardzo cię kocham? - Mówi poważnie.
- Nie wiem, ale nie przesadzajmy. Wystarczy ci moja sama obecność. Musi wystarczyć, tak samo jak mi wystarcza twoja. - Uśmiecham się i muskam wargami jego policzek.
- Okey. - Odpowiada uśmiechając się. - Pójdziesz ze mną?
- Gdzie?
- Do klubu. Nie chcę iść sam. Będzie mi się nudziło.
- A ty tam idziesz dla rozrywki, czy do pracy? - Pytam poważnie.
- Do pracy, ale twoje towarzystwo mi nie przeszkodzi kochanie. - Uśmiecha się. Zastanawiam się krótką chwilę patrząc na niego. W sumie nie mam nic takiego ważnego do roboty. Uśmiecham się.
- Hmmm, no dobrze. Pójdę z tobą. - Chłopak całuje mnie w policzek.
- Wiedziałem, że się zgodzisz. To co, idziemy?
- Prowadź. - Uśmiecham się i odsuwam od Naruto. Chłopak chwyta mnie za dłoń i powoli wychodzimy z krzaków. Powoli zabieram rękę, a blondyn patrzy na mnie smętnym wzrokiem.
- To jest denerwujące. - Mówi.
- Tak, wiem. Mi też to nie odpowiada, ale trzeba dbać o pozory. - Wzdycha i zaczyna iść w kierunku klubu. Ja ruszam zaraz za nim.
- Naruto, jesteś zły? - Równam się z nim. Chłopak patrzy na mnie.
- Na ciebie? Nie, dlaczego tak sądzisz? - Jego kąciki ust lekko unoszą się w górę.
- Bo jesteś jakiś małomówny i odszedłeś bez słowa.
- Nie jestem zły na ciebie. Ta sytuacja jest okropnie frustrująca. - Wzdycha.
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo. - Mówię pod nosem.
- Sakura, wiążąc się z tobą wiedziałem na co się piszę. - Uśmiecha się słodko i patrzy na mnie. - Kocham cię i tylko to się teraz dla mnie liczy.
- A ja kocham ciebie i nie zamierzam się tak łatwo poddać. - Odpowiadam całkiem poważnie. To on mnie tego nauczył, żeby nigdy się nie poddawać niezależnie od okoliczności.
- Dobrze, że w końcu się do tego przyznajesz. - Uśmiecha się bezczelnie.
- Dobrze, że tak łatwo ze mnie nie zrezygnowałeś.
- Dla ciebie jestem w stanie znieść wszystko Sakura. - Zatyka mnie, ale nadal na siebie patrzymy. Kątem oka dostrzegam, że jesteśmy tuż tuż przy klubie. Uśmiecham się do Naruto.
- Dasz jakąś nazwę klubowi? - Pytam, a chłopak się zastanawia.
- Tak. Nawet długo się nad tym zastanawiałem. - Uśmiecha się. - Będzie nazywał się Kurama. - Widzę jego śnieżnobiałe ząbki i na usta wkrada mi się uśmieszek.
- Dlaczego akurat Kurama? - Pytam.
- Podoba mi się ta nazwa, no i to imię demona, który jest ze mną odkąd pamiętam.
- Konsultowałeś to z nim? - Może to głupie, ale on zawsze mówi mu co zamierza, nawet jeśli Kyuubi go olewa.
- Tak, ale nie był zachwycony. Zresztą na razie nie mam czego oczekiwać, on nadal nienawidzi ludzi. - Jego wyraz twarzy diametralnie się zmienia. Jest trochę przybity.
- Jestem pewna, że zmieni zdanie, dzięki tobie. - Uśmiecham się.
- Serio? - Pyta dla upewnienia.
- Tak. Kto ma go przekonać jak nie ty?
- Mam taką nadzieję. - Wzdycha. - No cóż, jesteśmy pod klubem ślicznotko. W nim też musimy udawać? - Pyta, a ja się chwilę zastanawiam.
- Wiesz co? Chrzanić to. - Uśmiecham się, zbliżam i całuję go w usta.
- Jesteś pewna?
- Tak.

- No dobrze. - Wyciąga w moją stronę dłoń, którą bez zastanowienia chwytam. Nasze palce splatają się ze sobą. Naruto otwiera drzwi i powoli wchodzimy do środka. Jak zawsze jest ciemno i jedyne oświetlenie w tym miejscu to błyskające kolorowe lampy. W wejściu wita nas sporych rozmiarów mężczyzna. Kiedy tylko widzi mojego chłopaka od razu się uśmiecha...


******


Witajcie Kochani. No cóż, pojawiła się kolejna część długiego One-Shota :D Prosimy, nie pytajcie, bo nie mamy bladego pojęcia, kiedy się skończy, ponieważ nasze głowy eksplodują coraz to lepszymi i nowszymi pomysłami. Przynajmniej tak nam się wydaje ;)  Nie nudzi Was już? A może One-Shot stał się hmmm... dziwny, zakręcony i zupełnie niespójny? Zostaje nam poczekać na Wasze opinie, kochani czytelnicy, choć na pewno dużo to ich nie będzie, patrząc na ostatnie statystyki. Wybaczcie, że notki pojawiają się tylko w Piątki, ale sami rozumiecie...nauka :/ To ona jest wszystkiemu winna :) Chcemy też podzielić się z wami informacją o tym, że mamy mnóstwo pomysłów na nowe One-Shoty i nie możemy doczekać się ich zrealizowania. Ahh, ta nasza bójna wyobraźnia haha ;) Ojej, ale się rozpisałyśmy? Pewnie nikomu nie zechce się czytać :) No cóż, żeby nie przedłużać, życzymy Wam miłego i udanego weekendu, bo w końcu mamy Piątek nie?! :D Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie Patty i Paula.

14 komentarzy:

  1. Notka świetna
    Ten One- shot jest najlepszy !!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. one shot bardzo mi się podoba.. ciekawa fabuła i zarys postaci a poza tym możecie mi powiedzieć w jakim programie robiłyście szablon? jeżeli w gimpie to mg znać wymiary bo jak ja coś rb to zawsze wychodzi za duże lel :) pozdro 600 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm nagłówek robiłyśmy w gimpie :D Szerokość 1200, a wysokość 1000.

      Usuń
  3. Ten one shot jest świetny, ciekawą fabuł wymyśliłaś ;3 pozrdro czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest jak zwykle na wysokim poziomie zajebistości! (Tak musiałem) ;D
    Chociaż coś tak czułem,że rodzice Naruto i Sakury wrócą wcześniej,ale nadal notka jest cudowna.
    Pozdrawiam.
    P.S.
    U mnie jest nowy rozdział hihi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przyznać, że wasze notki nie przestają mnie nudzić. Z przykrością muszę to stwierdzić, ale z nierpliwością czekam na kolejne części one-shota bardziej niż na nowe rozdziały głównego opowiadania. Zapewne wielu innych czytelników mnie teraz znienawidzi, ale taka jest niestety moja natura i nic na to nie poradzę. Zapewne w kolejnej części pojawi się Katsumi i zacznie szantażować Naruto, że powie o wszystkim rodzicom chłopaka. Zapewne pojawi się też Taro który znienawidzi za to Naruto. Prawdopodobnie pojawią się też Ino z Sasuke, by pomóc naszym zakochańcom. Z niecierpliwością czekam na kolejną część
    Pozdrawiam Kuraj

    OdpowiedzUsuń
  6. http://narusakumaniacy.blogspot.com/ zapraszam na mojego bloga :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne opowiadanko :) Wasze opo są naprawdę bardzo ciekawe i wciągajace :) Mam nadzieję że nigdy nie skończycie pisać tego bloga :P Przepraszam za spóźniony komentarz ale niestety byłam chora i nie miałam na nic siły...
    Pozdrawiam Miyuu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyny! Ale wy jesteście spolegliwe ;) można u was liczyć na to że notka mnie wciągnie i będę czuła się spełniona czytając ją. Aczkolwiek czuję pewien niedosyt który zaspokoji tylko kolejny rozdział One-Shota.
    Ten One-Shot jest moją predylekcją polubiłam go w stu procentach :D
    Ja już z niecierpliwienia myślę co może być dalej powtarzając to sobie jak mantrę i zaraz w to wierząc XD
    Rozczarowanie miało nastąpić bo nie było tak jak tego oczekiwałam ale go nie było z czego znów jestem zadowolona.
    Jeśli chodzi o rozdział to jestem ciekawa czy powiedzą to rodzicom XD Ale były by jaja.
    No nie będę się rozpisywać dużo aczkolwiek mam tu dużo do napisania/powiedzenia
    Pozdrawiam ! Ahoj :D

    OdpowiedzUsuń
  9. ONE-SHOT ŚWIETNE ŚWIETNE tak mnie wciągnęło ze już chciał bym next wy umiecie pisać bardzo wciągające opowiadania robicie i ONE-SHOT bawiło mnie jak naruto i sakura musieli udawać przed rodzicami ze się nie lubią bardzo ciekaw mnie co będzie next pozdrawiam i życzę weny dużo weny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. No i znów ostatnia ;-;
    No ale mniejsza ONE-SHOT SUPER I WGL chyba nie mam do czego się przyczepić i po raz kolejny tak mnei wciągnęło, że mam wrażenie że notki są strasznie krótkie jak wy to robicie xD
    Hmm...to tak dużo się teraz wydarzyło, nie ukrywam. I akurat ich rodzice musieli wejść w tym momencie xD Rozwalają mnie rozmowy Naruto i Sakury przy ich rodziców, są genialne xDD Mogliby im powiedzieć, ciekawa jestem ich min xD Dobra, to na temat treści, a wizualnie no to błędów raczej nie ma chyba, że takie malutkie, których moje oko już nie dostrzega. Notka jak zwykle długa co oczywiśćie mi i reszcie fanom się podoba xD
    Dobra to pozdrawiam i weny życzę :*
    /Yuuki
    PS.Następna notka to będzie główne opowiadanie czy one-shot?

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy notka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze dzisiaj się pojawi. Przepraszamy, że jeszcze jej nie ma, ale nie jesteśmy w domu i nie mamy przy sobie laptopa. Obiecujemy, że jak wrócimy do domu to dodamy rozdział.

      Usuń
    2. Spoko Dziewczyny. Nic sie nie stało dla mnie notka moze pojawic sie jutro. ;))

      Usuń