poniedziałek, 26 stycznia 2015

One-Shot cz. V

Otwieram je z powrotem. Mrugam, żeby obraz się wyostrzył. Już się nie całują, uśmiechają się do siebie tak czule. Oblewają mnie ciepłe poty, a zaraz za tym przychodzi ten cholerny ból głowy...


Nie wytrzymuję i powoli przesuwam się na korytarz do ściany. Niestety trącam obraz, który spada. Następuje dość głośny huk.
- Kto tam jest?! - Krzyczy dziewczyna, a ja nawet nie mam siły odpowiedzieć. Zamykam oczy i powoli zsuwam się po ścianie na płytki w korytarzu. Słyszę kroki. To na pewno oni. Przysuwam nogę pod brzuch i opieram na niej rękę. Dłonią podpieram głowę trzymając się za włosy. Duszę się, ale jakoś usiłuję złapać powietrze. Ten jest gorszy od pozostałych, ból nie do zniesienia. Drugą dłonią łapię się za klatkę piersiową, czuje jakby paliła się od środka.
- Naruto?! Co ci jest?! - Pyta zdenerwowana. Otwieram jedno oko. Dziewczyna szybko podchodzi klękając obok mnie. Za nią stoi Taro. Dyszę i nerwowo staram się wciągnąć choć odrobinkę tlenu do moich przeklętych płuc. Zamykam dłoń na klatce piersiowej, pewnie pogniotłem swoją koszulę. - Naruto, powiedz co cię boli! - Rozkazuje. Jej głos nie jest dla mnie wyraźny, słyszę tylko bicie swojego serca. Próbuję coś wypowiedzieć, ale nie mogę. Otwieram usta, ale zaraz je zamykam. Dotyka mojego czoła. - Jesteś gorący! Naruto, proszę, nie strasz mnie. - No i znów słyszę ten zagłuszony głos. Chyba naprawdę się o mnie martwi. Unoszę zwiniętą dłoń i biję się w tors. Nic nie pomaga, kompletnie nic. Szczelnie zamykam oczy i przesuwam dłonie po moich włosach mocno za nie ciągając. Liczę do dziesięciu. Raz... dwa... trzy... cztery... pięć... nadal nic... sześć... siedem i nagle wszystko odchodzi tak niespodziewanie jak przychodzi. Powoli otwieram jedno oko, do którego dochodzi zaraz drugie. Widzę dwie pary oczu skierowane na moją skromną osobę. Sakura klęczy przede mną, a Taro obok niej. Teraz słyszę wyraźnie jak desperacko wciągam powietrze przy okazji mocno dysząc.
- Nie.. patrzcie.. tak.. na mnie. - Mówię cicho.
- Naruto cholera jasna! Idziesz dziś do szpitala! - Krzyczy zielonooka.
- Stary, co to było? Mało przez ciebie zawału nie dostałem. - Odzywa się Taro, nadal się na mnie gapiąc.
- Sam.. prawie umarłem. - Mówię. Powoli dochodzę do siebie.
- To znów ten twój cholerny atak? - Pyta Sakura.
- Tak.. najgorszy. - Wyznaję, po co mam ją okłamywać?
- Podnoś się. - Rozkazuje.
- Po co? - Pytam powoli sunąc się po ścianie w górę.
- Idziemy do szpitala.
- Nigdzie nie idę. - Mówię bardziej stanowczo.
- Na twoim miejscu wolałbym się przejść. To wyglądało naprawdę groźnie. - Wcina się Taro.
- Jeśli nie chcesz posłuchać mnie, to posłuchaj jego.
- To nie tak, że nie chcę twoich rad Sakura. Po prostu... nie chcę tam iść. Rozumiesz?
- No właśnie nie bardzo. Każdy normalny człowiek chciałby wiedzieć co mu dolega! Ja widzę to w ten sposób.
- Ja nie jestem jak każdy normalny człowiek. Zapomniałaś? - Mówię może zbyt oschle. Podnoszę się i ruszam w głąb korytarza. Jak się spodziewałem Sakura podąża za mną. Podchodzę do wieszaka i zdejmuję z niego mój płaszcz.
- Gdzie ty się wybierasz?
- Idę do Kasumi. Chcę zaprosić ją na te całe święto wioski, nie chcę siedzieć tam sam. - Zapinam guziki płaszcza.
- Naruto, to nie są żarty, przejdź się do Tsunade-sama. Jeśli nie dla siebie, to proszę, żebyś zrobił to dla swojego taty. - Uśmiecham się.
- Sakura, jesteś słodka, kiedy się martwisz. - Zaśmiałem się. Chyba raczej nic złego nie powiedziałem.
- Do zobaczenia na święcie wioski. Bawcie się dobrze. - Spoglądam na Taro i wychodzę z domu. Od razu spotykam zimny wiaterek, który bawi się moimi włosami. Idę tak doskonale znanymi mi uliczkami i zamiast być zmartwiony, czy coś, mam szeroki uśmiech na twarzy. Na dworze jak na zimę przystało jest chłodno i ponuro, lecz jak zawsze wioska tętni życiem. Mijam park i przechodzę w kolejną uliczkę, aby dostać się do pewnego miejsca, o które może nie aż tak po drodze chciałem zahaczyć. Przechodzę obok ostatniego budynku i chwytam za klamkę od drzwi. Popycham je i znajduję się w pomieszczeniu pełnym kwiatów. Za ladą stoi blond włosa dziewczyna, która pochyla się nad jakimiś papierkami.
- Hey mała. Co tam czytasz? - Pytam, niebieskooka podnosi na mnie swój wzrok. Od razu uśmiecha się na mój widok.
- O, przystojniaczek. Po co cię tu przywiało?
- Ojej jakie fantastyczne powitanie. - Udaję zachwyconego. - Mogłabyś lepiej się postarać mała. - Dziewczyna patrzy na mnie z wrednym uśmieszkiem, wychodzi zza lady i zaczyna iść w moim kierunku. Staje naprzeciw mnie i całuje w policzek.
- Lepiej przystojniaczku? - Pyta z uśmieszkiem.
- Tak. - Stoi i bacznie mnie obserwuje.
- Co jest? - Pyta.
- Nic, a co ma być?
- Nie okłamiesz mnie, nawet ten twój uśmieszek niczego nie zakryje. - Odchodzi ode mnie i podchodzi do krzesełek, które po chwili zaczyna ciągnąć w moją stronę. W trakcie tej czynności rozpoczyna swój monolog.
- Ehh, za długo cię znam kochany, żebyś mógł coś przede mną ukryć. - Podchodzę do niej i biorę dwa krzesełka, które stawiam przy ladzie naprzeciw siebie. Siadam na jedno z nich, po czym dziewczyna do mnie dołącza.
- Uhh. - Wzdycham. - Przed chwilą znów miałem ten cholerny atak. - Ino patrzy na mnie opiekuńczym wzrokiem.
- Jak szedłeś do mnie? Na ulicy? - Pyta.
- Nie nie. To się stało w domu, kiedy... - Urywam. Nie jestem pewien, czy chcę o tym mówić komukolwiek.
- W domu kiedy? Dokończ i nie próbuj kłamać, bo będę wiedziała jeśli to zrobisz.
- Nie chcę o tym mówić mała.
- Trudno. Mnie powiesz, bo nie masz wyjścia. - Mówi bardzo pewna siebie.
- Ehh. No, kiedy akurat Sakura i Taro byli razem. - Mówię szybko. Ino ma dziwny wzrok, ale po chwili się odzywa.
- Przepraszam, ale nie rozumiem. Jak to Sakura i Taro razem? Nakryłeś ich na...
- No coś ty! Nie o to mi chodzi. Jeny, jaka ty podejrzliwa jesteś. - Wcinam jej się w zdanie.
- No przepraszam bardzo, ale z twojej powagi właśnie to wywnioskowałam i nic innego do głowy mi nie przyszło.
- A nie przyszło ci również to, że mogli po prostu się całować i to wystarczyło?
- Wybacz, ale nie. Ciężko ci co nie? Chodzi mi o to, że ty ją kochasz, a ona ma chłopaka, który jej się cholernie podoba. - Kładzie rękę na mój bark, żeby dodać mi otuchy.
- Dzięki, że tak to podkreśliłaś. - Śmieję się. - Masz rację, ciężko mi, ale jakoś przetrwam do osiemnastki.
- A co potem? - Pyta wyraźnie zaciekawiona.
- Wyniosę się z domu i spróbuję nie myśleć. - Uśmiecham się.
- A co jeśli nie dasz rady? Co jeśli to miłość jak to mówią na całe życie?
- To wtedy będę miał przesrane. - Śmieję się. - Ino, tak czy siak nie mogę z nią być z prostych powodów. Nasi rodzice się ochajtali, a to nie jest sama przyznasz błahy powód. - Widzę, że nad czymś usilnie myśli.
- Naruto, po głębszym zastanowieniu wydaje mi się, że raczej moglibyście ze sobą być. - Chciałem jej przerwać, ale jak tylko zobaczyła moją minę, uniosła w górę dłoń tym samym nakazując mi milczenie. -- Weź to na zdrowy rozsądek. Przecież ona nie jest twoją siostrą z krwi i kości. Jej matka wyszła tylko za twojego ojca i gdybyś na przykład był z nią wcześniej związany to musiałbyś zerwać, bo wasi rodzice chcieli wziąć ślub? Widzisz tu sens, bo ja nie? - Szczerze mówiąc trochę w tym racji ma, ale co by powiedział na to mój tata? Albo mama Sakury?
- Trochę mi to rozjaśniłaś, ale ona nie zechce ze mną być. Popatrz na to z twojej perspektywy. Taro jest przystojny, ma kasę, jest zabawny, niczego mu nie brakuje. Ma wszystko na co lecą laski, a ja? Jestem ponurakiem i przy Taro wyglądam jak marna kopia. Może kasę mam, ale nic poza tym. - Ino się śmieje.
- Naruto, czy ty jesteś chory na głowę?
- Nie? Dlaczego tak myślisz? - Parsknęła śmiechem, a ja jestem trochę zdezorientowany.
- Przepraszam przystojniaczku. - Powoli się uspokaja. - Ty przy Taro wyglądasz jak marna kopia? Ty? Tak utalentowany Shinobi? Serio? - Uspokoiła się i patrzy prosto w moje oczy.
- Pozwól, że coś ci wyjaśnię, rozjaśnię, czy co tam wolisz. Jeśli ktoś tu jest marną kopią to Taro, nie ty. Czy oglądasz siebie w lusterku? Jak nie, to mogę ci kupić na urodziny. Ty chyba nie widziałeś swojej twarzy, sylwetki, postawy, mięśni, cudownych oczu i tych kochanych włosów, które tak uwielbiam. - Patrzę na nią bardzo zdziwiony. - Jeśli chcesz, to mogę wymieniać twoje zalety godzinami, ale zakładam, że się spieszysz. Na koniec jeszcze dodam, że gdybym była na miejscu Sakury to zdecydowanie rzuciłabym się na ciebie, a nie na Taro. Jesteś cholernie przystojny.
- Czy ty coś brałaś mała? Nie odbieraj tego źle, to miłe co powiedziałaś, ale to raczej nie w twoim guście. Chciałaś mnie tylko pocieszyć, nie?
- Obrażasz mnie kochanie. - Uśmiecha się.
- Okey. W takim razie dziękuję za twoje miłe słowa, a teraz wybacz, ale pójdę po Kasumi. - Całuję ją w policzek.
- Taa, a co do twojej obecnej dziewczyny to błagam, zmień ją. W wiosce jest tyle pięknych kobiet, a ty wybrałeś akurat ją?
- To nie jest moja dziewczyna.
- A wybryki na kanapie o tym idealnie świadczą. - Patrzę na nią. - Tak, przede mną niczego nie ukryjesz. Mówiłam ci to z milion razy.
- To było tylko jednorazowe i o niczym nie świadczyło.
- Okey, na odchodne proszę ponownie, żebyś przeszedł się do szpitala i spróbował zawalczyć o Sakurę. - Mruga do mnie.
- Co do pierwszego to pewnie się przejdę, a co do drugiego to muszę się głęboko nad tym zastanowić.
- Dobra, spadaj, bo muszę się wyszykować. Ahh, została niecała godzina. - Wzdycha.
- Serio tak się zasiedziałem?
- Tak. Spadaj już. - Podnoszę się i odstawiam krzesełko na bok. Podchodzę do Ino.
- Do zobaczenia później.
- Oczywiście przystojniaczku. - Całuje mnie w policzek i pcha w kierunku drzwi. Wychodzę na dwór i idę do Kasumi. Zanim znalazłem się pod drzwiami dziewczyny pół godziny później, dużo rozmyślałem na temat Sakury. Muszę chociaż spróbować, bo inaczej będę żałował. Tylko, że...nie mam pojęcia jak się za to zabrać. No cóż, wszystko zrobię spontanicznie, zresztą tak jak zawsze. Zwijam dłoń w pięść i unoszę rękę. Pukam do drzwi i od razu słyszę jej głos.
- Już idę! - Po chwili w progu drzwi zjawia się fioletowo oka w kuszącej, granatowej sukience.
- Woah, wyglądasz pięknie. - Mówię, a ona się uśmiecha.
- Dziękuję, ty również. - Puszcza do mnie oczko. - Co cię tu sprowadza?
- Chcę zaprosić cię na to całe święto. Pójdziesz ze mną?
- Z chęcią. - Podchodzi do mnie, staje na palcach i składa pocałunek na moich ustach.
- Hej, przeziębisz się. - Mówię, kiedy w końcu puszcza mnie wolno.
- To nic, dla ciebie warto.
- Weź kurtkę i możemy iść.
- Dobrze, poczekaj chwilę. Chyba, że chcesz wejść na sekundę.
- W sumie, czemu nie. - Uśmiecham się.
- To chodź. - Wchodzę do środka zamykając za sobą drzwi. Rozglądam się. Całkiem przyjemny dom. Pomyśleć, że jeszcze nigdy tu nie byłem. Dziewczyna stoi naprzeciw mnie i przygryza dolną wargę. Uśmiecham się.
- Co jest? - Pytam po chwili.
- Mam na coś ochotę.
- To znaczy? - Dziewczyna przysuwa się do mnie coraz bliżej i wpija się w moje usta. Próbuję się odsunąć, ale łapie mnie za kark i przyciąga do siebie. Ku jej uciesze zaczynam oddawać pocałunki. Kiedy to robię Kasumi zjeżdża dłońmi na mój tors i zaczyna odpinać guziki od mojego płaszcza. Przesuwam dłonie coraz niżej i po chwili zaciskam je na pośladkach fioletowo okiej. Unoszę ją w górę, a ona oplata mnie nogami w pasie. Odwracam się i przyciskam ją do ściany. Czuję jak uśmiecha się pomiędzy pocałunkami. Kątem oka zauważam szafeczkę, do której zmierzam. Sadzam na nią Kasumi i rękoma pieszczę jej uda. Odsuwam się od niej.
- Powinniśmy iść. - Mówię zdyszany.
- Tak, ale wolę zostać tu z tobą. - Ponownie wpija się w moje wargi.
- Kasumi, jeśli chcesz, przyjdę do ciebie po tym całym święcie wioski. - Odsuwam się od niej. Patrzy na mnie i w jej wzroku widzę pożądanie.
- Na pewno?
- Tak.
- Okey, to chodź. - Unoszę ją do góry i zsadzam z szafki. Dziewczyna uśmiecha się do mnie kokieteryjnie i zakłada swoją kurtkę. Ja nie zapinam swojego płaszcza, bo zrobiło mi się gorąco. Kasumi podchodzi do mnie i chwyta moją dłoń. Ciągnie mnie do drzwi i po chwili jesteśmy na zewnątrz. Rozglądam się i widzę dużo ludzi zmierzających do centrum wioski. To niedaleko, więc szybko tam dotrzemy. Kiedy tylko Kasumi zamyka drzwi ciągnę ją tam, gdzie zmierzają wszyscy. Po niecałych dziesięciu minutach jesteśmy na miejscu. Jest ciężko gdziekolwiek się dopchać.
- Kasumi, nie przeszkadza ci, że będziemy w towarzystwie moich przyjaciół?
- Szczerze to tak, ale dla ciebie zniosę prawie wszystko.
- Dzięki. - Przysuwam się i całuję ją w policzek. Na zewnątrz, w okolicy głównego placu porozwieszane są różne ozdoby i świeczki. Po chwili dostrzegam ogromny namiot, z którego dobiega muzyka. Podchodzimy bliżej i widzę uniesioną w górę dłoń, za chwilę do moich uszu dobiega jeszcze krzyk.
- Naruto! Tutaj! - Idę w tamtym kierunku mocniej zaciskając dłoń Kasumi. Nie chcę, żeby zgubiła się w tym tłumie. Po chwili widzę twarze swoich przyjaciół. To znaczy Ino, Sasuke, Sakure i Taro. Podchodzimy do nich coraz bliżej, a moje serce tak jak rano zaczyna mocniej i szybciej bić. Po chwili stajemy obok nich.
- Hej. - Mówię.
- Siema. - Odpowiadają prawie chórem.
- Zajęłam z Sasuke nam miejsca, chodźcie za mną póki jeszcze da się gdzieś usiąść. Tsunade-sama będzie przemawiała w namiocie, bo na dworze jest mróz. - Mówi Ino. Zaraz po tym ruszamy za nią. Wchodzimy do ogromnego namiotu, w pierwszej chwili oślepia mnie blask migoczących światełek dyskotekowych. Widać, że Tsunade-baachan bardzo się postarała. Przy stolikach siedzi dużo ludzi, pod ścianami są wieloosobowe kanapy, a na środku stoją stoliki. Ino ciągnie nas w kierunku kanapy, świetnie. Przynajmniej będzie wygodnie. Dochodzimy do naszego celu i kiedy stajemy obok stolika blondynka ponownie próbuje przekrzyczeć muzykę.
- Tu siadamy wszyscy! Zajmijcie miejsca! - Powoli każdy siada tam, gdzie chce. Po chwili siedzimy tak; z mojej prawej Kasumi, z lewej Sakura, Taro, Ino i Sasuke.
Za kruczowłosym zostało jeszcze sporo miejsca.
- Ma przyjść ktoś jeszcze?! - Krzyczę do blondynki i widzę jak kiwa twierdząco głową.
- Kiba, Hinata, Shikamaru, Temari, Neji, Ten-Ten, Sai i ta twoja nowa koleżanka Satomi! - Krzyczy. Ciekawi mnie jak się tu wszyscy zmieszczą, no chyba, że dostawią nam jakieś krzesełka. Chociaż kanapa jest dość spora. Przekręcam głowę w lewą stronę i widzę roześmianą twarz Sakury, śmiała się do Taro, ale za chwilę odwraca wzrok w moją stronę. Z jej ust nie zniknął uśmiech, więc moje kąciki również lekko podnoszą się ku górze. Czuję szarpnięcie za bark, więc muszę się odwrócić. Niechętnie, ale to robię.
- Naruto, ile razy można cię wołać? - Pyta Kasumi.
- Przepraszam. O co chodzi?
- Możemy porozmawiać po tym całym przemówieniu?
- Jasne, tylko najpierw muszę zagadać z Sakurą. Nie obrazisz się?
- Nie lubię jak jesteś z nią sam na sam. Nie podoba mi się to.
- Kasumi, proszę cię. Wiesz, że jej nie znoszę, a poza tym teraz to moja siostra. - Skrzywiam się, żeby zabrzmiało to bardziej realnie. Na ustach dziewczyny pojawia się uśmiech.
- Okey. Tylko masz szybko do mnie wrócić.
- Spoko. - Rozglądam się po pomieszczeniu, wszystkie miejsca są już zajęte, a namiot zostaje zamykany. Po chwili do naszego stolika przysiadają się pozostali. Hinata jak zwykle lekko czerwieni się na mój widok.
- Hej, dawno się nie widzieliśmy! - Przekrzykuję wszystkich.
- Siema Naruto! - Krzyczą do mnie równocześnie. Widzę, że Hinata i Kiba przysuwają się coraz bliżej siebie, a chłopak kładzie rękę na jej szyję. Za sekundę Kiba przysuwa się do niej jeszcze bliżej i całuje ją w policzek, a ona się uśmiecha. Czy mogę wnioskować, że są razem? O Nejim i Ten-Ten oraz Shikamaru i Temari już wiem. Uśmiecham się i ponownie nieumyślnie spoglądam na Sakurę, która patrzy na mnie. Czy ona przez cały czas mnie obserwuje?
- Co jest? - Przysuwam się i szepczę jej do ucha.
- Nic. Po prostu mam cię na oku.
- Zaraz będziesz miała mnie na oku jeszcze bliżej. - Mrugam do niej.
- To znaczy? - Pyta zdezorientowana.
- Zobaczysz. - Naszą krótką rozmowę przerywa nam dźwięk mikrofonu, a zaraz po tym głos naszej czcigodnej hokage. Spoglądamy na nią i czekamy co nastąpi dalej.
- Witam was wszystkich bardzo serdecznie. Nie myślałam, że aż tylu ludzi zjawi się tutaj w tym wyjątkowym dniu. Otóż moi mili państwo spotykamy się, aby uczcić pamięcią oraz szacunkiem naszych wyśmienitych Shinobich, którzy polegli na polu bitwy. Jesteśmy dumni z tego, że tylu ludzi jest gotowych oddać życie za naszą ukochaną wioskę. Szczególnie wspominamy w dzisiejszym dniu Shinobich, którzy stracili życie w walce z lisim demonem Kyuubim. Te Święto obchodzimy co roku i aby dotrzymać naszej tradycji proszę wszystkich o powstanie. - W jednej sekundzie wszyscy podnoszą się do pozycji stojącej i słuchają dalszych instrukcji naszej wspaniałej Hokage. - Teraz proszę, abyśmy uczcili pamięcią wszystkich tych, których już wśród nas nie ma minutą ciszy. - Po chwili nastaje absolutna cisza. Teraz myślę szczególnie o jednej wyjątkowej osobie. O mojej mamie. Ukradkiem spoglądam na Sakurę, jest smutna. Po chwili robię coś głupiego, a może jednak nie? Przysuwam dłoń bliżej zielonookiej i muskam swoimi palcami jej. Podnosi na mnie wzrok i kąciki ust Sakury lekko unoszą się do góry. Prostuję palce i chwytam dłoń dziewczyny mocno ją zaciskając. Patrzę w dół, Sakura również powoli zaciska swoją rękę na mojej i tak samo jak ja spogląda na nią. Po chwili podnosimy wzrok i poważni patrzymy na siebie. Nie mogę oderwać spojrzenia od jej idealnej, delikatnej twarzy oraz pięknych jak szmaragd oczu. Jak zwykle wszystko musi się kiedyś skończyć.
- Dziękuję wam bardzo serdecznie, że pamiętacie o tych, którzy przelali swoją krew, aby nasze dzieci wychowywały się w spokojnej wiosce, bez krwawych wojen, które niszczą rodziny. - Puszczamy nasze dłonie i wbijamy wzrok w scenę. - Teraz kochani mam dla was niespodziankę. Jak pewnie zdążyliście już zauważyć, dzisiejszą noc umili nam zespół, który zaprosiłam. To jest nowość na tym Święcie, więc bawcie się! Jeszcze raz wam wszystkim dziękuję. - Nasza Hokage schodzi ze sceny w towarzystwie gromkich oklasków, nikt nie siada tylko idzie na parkiet. Odwracam się do Sakury i Taro.
- Hej stary, mogę na chwilę porwać twoją dziewczynę? - Pytam z uśmiechem.
- Ta, jasne. - Zwracam twarz do Kasumi.
- Poczekaj na mnie. - Daję jej całusa w policzek, a ona się uśmiecha.
- Chodź ze mną. - Mówię trochę ciszej z uśmiechem na twarzy. W tle zaczęła lecieć już jakaś muzyka. Chwytam ją za dłoń i prowadzę przez tłum, aby zniknąć z pola widzenia naszym przyjaciołom. Kiedy upewniam się, że nas nie widzą staję naprzeciw niej i przysuwam do siebie.
- Naruto, co ty kombinujesz? - Pyta.
- Spokojnie, to tylko taniec. - Uśmiecham się, a tak naprawdę próbuję się zebrać w środku. Jeśli mam jej powiedzieć to tylko dzisiaj. Dziewczyna przysuwa się do mnie i kładzie dłoń na mój bark. Zapomniałem wspomnieć, że jest ubrana w żółtą sukienkę, która idealnie na niej leży. Dłonią zjeżdżam po jej plecach i tam się zatrzymuję. Patrzymy sobie w oczy i zaczynamy tańczyć. Mam takie szczęście, że piosenka jest wolna. Po kilku sekundach zbieram się w sobie i zaczynam rozmowę.
- Sakura, muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - Pyta, a ja zwężam coraz bardziej odległość od nas, żebyśmy lepiej się słyszeli.
- Specjalnie zaciągnąłem cię tu, gdzie nikt nas nie widzi i mam ważny powód, dla którego poprosiłem cię do tańca. - Dziewczyna patrzy na mnie coraz bardziej zdziwiona.
- Naruto, przerażasz mnie. Co jest?
- Chodzi o to, że...Huh, ale tu gorąco. - Śmieję się.
- Mów wreszcie.
- Chodzi o to, że...ja...chyba, kocham cię Sakura. - Zielonooka zatrzymuje się, a ja razem z nią. Patrzy na mnie pustym wzrokiem.
- Naruto, czy ty wiesz co właśnie powiedziałeś? Jesteś debilem czy co? Przecież ty mnie nienawidzisz. Nie żartuj sobie ze mnie. - Mówi po chwili.
- Ehh. - Wzdycham. - Sakura, zdaję sobie sprawę z tego co właśnie powiedziałem i wcale nie żartuję. Powiedziałem, że cię kocham i mówię prawdę. Zakochałem się w tobie. Kochałem się w tobie już w Akademii, a teraz ponownie zakochałem się w tobie teraz. Nie mogę tego ignorować i nie mogłem tego przed tobą zataić. Nie potrafię.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - Mówi po chwili patrzenia na mnie. - A Kasumi? Przecież się z nią spotykasz, no i jeśli chciałeś się z nią przespać to chyba ją kochasz. Mylę się?
- Nie chciałem się z nią przespać. Nie mógłbym, bo ciągle o tobie myślę. Wiem, że to co do ciebie czuję nie może wyjść na światło dzienne, ale musiałem ci to wyznać. Narażam się na odtrącenie, ale kto nie ryzykuje ten tak naprawdę nie żyje. - Śmieję się. - A poza tym to również jest dla mnie okropnie dziwne, ale stało się i już. Nie mam na to żadnego wpływu. - Widać, że Sakura jest mocno zakłopotana, tak samo jak ja.
- Naruto, ja... - Przerywam jej.
- Tak wiem. - Biorę głęboki oddech i wypuszczam powietrze. Uśmiecham się.
- Podoba ci się Taro i z nim jesteś, a mnie nawet nie lubisz. - Wzdycham. - Słuchaj Sakura, nie chodzi mi o to, żebyś go rzuciła czy coś. Po prostu chcę być z tobą szczery, inaczej nie potrafię.
- Na początek coś sobie wyjaśnijmy. Gdybym cię nie lubiła to na pewno bym się o ciebie nie martwiła, ale...ja cię tylko lubię. Rozumiesz? - Zielonooka jest wyraźnie zmieszana. Zabolały mnie jej słowa, ale co mogę zrobić? Raczej nic. Nikt w nikim nie zakochuje się z dnia na dzień. No dobrze, pomijając mój przypadek, bo ja w tym jednym dniu akurat uświadomiłem sobie, że całe życie ją kocham.
- Rozumiem i niczego od ciebie nie oczekuję, naprawdę. Tak jak mówiłem, chcę być z tobą szczery, bo na to zasługujesz. - Śmieję się i chwytam się ręką za kark. Wzdycham i uśmiecham się jak palant.
- Cholera, ty naprawdę jesteś śliczna. - Na twarzy dziewczyny pojawia się jeszcze większe zakłopotanie i zdziwienie. - Wiesz? Jest mi dużo lżej, bo nie muszę kłamać.
- Przepraszam cię Naruto. Pójdę do Taro. - Mój uśmiech powoli zanika z ust, tak samo jak Sakura w tłumie tych wszystkich zadowolonych z życia ludzi. Ona najnormalniej w świecie mnie zbyła. Na środku parkietu zostałem sam, jak palec. Unoszę dłonie i przecieram nimi zmęczoną twarz. Uśmiecham się pod nosem, nawet sam nie wiem dlaczego i ruszam za różowo włosą. Kiedy przeciskam się przez tłum, co jest trudne, dostrzegam swoich przyjaciół. Wzrok zawieszam na Taro, który przybliża się do Sakury i wpija się w jej usta. Zatrzymuję się. Odwracam wzrok widząc, że dziewczyna odwzajemnia pocałunek. Patrzę na Ino i Saki, które mnie obserwują. Zapewne blondynka już wszystko powiedziała tej drugiej. Uśmiecham się do nich słabo, żeby pokazać, że wszystko okey. Ponownie ruszam do stolika i przeciskam się przez Kasumi, aby usiąść na swoje miejsce. Na moje nieszczęście obok całującej się z Taro Sakury. Spoglądam na nią, nadal tkwi w pocałunku. Przekręcam głowę w przód i pochylam się, aby oprzeć głowę w swoich dłoniach. Po chwili czuję jak ktoś bawi się moimi włosami. Przekręcam lekko głowę w prawą stronę i widzę uśmiechającą się Kasumi. Odwzajemniam ten gest i ponownie ukrywam twarz w dłoniach. Spędzam tak chyba minutę i czuję dotyk na swoim ramieniu. Podnoszę się.
- Dobrze się czujesz? - Widzę jej czułe spojrzenie. Szkoda, że nie aż tak czułe jakbym chciał.
- Może być. - Odpowiadam krótko Sakurze i zwracam się do Kasumi.
- Wyjdziesz ze mną na zewnątrz? - Pytam.
- Pewnie. - Uśmiecha się zadziornie. Wstaję i ubieram swój płaszcz, nie zapinam go. Pomagam fioletowookiej i chwytam ją za dłoń splatając nasze palce. Widzę zdziwione spojrzenia przyjaciół.
- Idziecie już? - Krzyczy Ino.
- Nie. Idę się przewietrzyć. - Spoglądam na Sakurę. Patrzy na mnie, ale nie ma już uśmiechu na twarzy tak jak przedtem.
- Nie martw się mała. Zaraz wrócę, nic mi przecież nie będzie, idę z Kasumi. - Dodaję widząc niespokojne spojrzenie Ino. Unoszę nasze dłonie w górę, żeby dać jej to do zrozumienia. Powoli wychodzimy zza stolika i zmierzamy do wyjścia. Kiedy już wychodzimy nasze uszy mogą odpocząć od głośnej muzyki. Ten namiot znajduje się obok parku, więc przechodzimy kilka kroków i siadamy na ławkę. Nadal trzymamy się za ręce, spoglądam w dół i czuję spojrzenie dziewczyny na sobie.
- Naruto, co z tobą? Jesteś jakiś dziwny. - Podnoszę głowę i spoglądam na brązowowłosą.
- Nic mi nie jest. - Próbuję się uśmiechnąć, ale to chyba nie wychodzi.
- Tamta jędza cię wkurzyła?
- Nie do końca. Zmieńmy temat. O czym chciałaś pogadać?
- O nas.
- To znaczy?
- Noo, lubimy się, prawda? Ciągnie nas do siebie i prawie wydarzyło się coś więcej. Chcę ustalić kim dla siebie jesteśmy w chwili obecnej. - Mówi. No i co ja mam teraz jej odpowiedzieć?
- Słuchaj...nie wiem, czy jestem gotów na poważny związek.
- Naruto, a czy on musi być nie wiadomo jak poważny? Chciałabym z tobą spróbować, oczywiście jeżeli ty czujesz to samo do mnie. - Patrzy ciągle w moje oczy.
- Kasumi, nie jestem pewny co do ciebie czuję. Nie chcę robić ci złudnych nadziei.
- Nie możesz przynajmniej chcieć spróbować? Dla mnie to naprawdę ważne. - Uśmiecha się.
- Uhmm. - Wzdycham. - Nie wiem. Naprawdę nie wiem co mam ci odpowiedzieć.
- Zgódź się i będzie po sprawie.
- Nie chcę cię zranić, a nie obiecuję, że będąc z tobą tego nie zrobię. - Mówię szczerze.
- Nie obchodzi mnie to, naprawdę. Kto nie ryzykuje ten nie żyje, co nie? - Śmieszne, sam dziś powiedziałem to samo Sakurze.
- Ahh Kasumi Kasumi. No dobrze, możemy spróbować, ale nic ci nie obiecuję. Nie jestem w stanie przewidzieć, czy to wszystko wypali, ale...
- Oh zamknij się już. - Przerywa mi i wpija się w moje usta. Zaczynam oddawać jej pocałunki. Ten nie był tak zachłanny i żądny, mogę przyrównać go do spokojnego i pełnego czułości ze strony dziewczyny. Po chwili odsuwam się od niej. Mimo wszystko dziwnie jest myśleć o niej jak o swojej dziewczynie. Chciałbym nazywać tak kogoś zupełnie innego, wyjątkowego.
- Wejdziemy do środka? - Pytam łapiąc dłoń Kasumi i splatając swoje palce z jej.
- Yhym. - Uśmiecha się do mnie. Podnoszę się, a dziewczyna robi to samo co ja. Odchodzimy kawałek, ale po chwili Kasumi staje. Odwracam się w jej stronę.
- Co jest? - Pytam.
- Mam do ciebie prośbę.
- Słucham. - Śmieję się.
- Nie bądź smutny, okey? - Patrzę na nią zdziwiony.
- Przecież nie jestem.
- Jesteś. Widać to gołym okiem. Jeśli ta jędza powiedziała ci coś okrutnego to nie przejmuj się tym, bo nie warto.
- No dobrze. - Zastanawiam się chwilę. - Kasumi, proszę, żebyś nie nazywała jej jędzą. Teraz w moim towarzystwie takie zwroty pod jej osobą trochę nie pasują. - Skrzywiam się, a ona się uśmiecha.
- Dobrze. Postaram się obrońco przyrodnich sióstr. - Powoli odwracam się i wzdycham. Ponownie ruszam wraz z Kasumi do wejścia. Wchodzimy do środka i tak jak poprzednio oślepia mnie migoczące światełko. Przyciągam jeszcze bliżej siebie fioletowooką i zaciskam mocniej dłoń. Boję się, że w tym tłumie może mi się zgubić. Przedzieramy się przez parkiet pełen ludzi. Powoli zbliżamy się do naszego stolika, rozglądam się. Może wyszukam tu gdzieś swoich przyjaciół. Przerzucam wzrok z osoby na osobę. Patrzę w lewy róg, na początku nic nie zauważam, ale kiedy wracam w to miejsce widzę kilku przyjaciół. Ino, Sasuke, Kiba, Hinata i Saki tańczą wśród ludzi. Ledwo ich poznałem. Uśmiecham się pod nosem i dalej przedzieram się przez tłum. Mijamy ostatnie osoby i zauważam nasz stolik. Siedzą przy nim Neji, Ten-Ten oraz Sakura i Taro. Czy on nie może opuścić jej chociaż na chwilę? No i czy musi się do niej tak lepić? Na widok ich przytulonych zrobiło mi się smutno, ale to jeszcze jakoś przełknę. Skręcam lekko w lewo i wchodzę za stolik. Zdejmuję płaszcz i siadam na swoje miejsce.
- Nie zdejmujesz płaszcza? - Pytam Kasumi.
- Nie. Jest mi jeszcze chłodno. - Uśmiecha się. Zauważam, że nadal trzymam dłoń brązowowłosej. Unoszę ją trochę i kładę na swoje kolano. Tak jest mi dużo wygodniej. Spoglądam na Sakurę, która patrzy w dół, prawdopodobnie na moją rękę. Po chwili unosi głowę i zerka na mnie. Dalej siedzi wtulona w Taro, to tak strasznie boli widzieć ich razem. Patrzymy na siebie z totalną powagą, którą przerywa głos chłopaka.
- Kochanie, przepraszam, ale muszę skoczyć do toalety. - Uśmiecha się do niej.
- Spoko. Nigdzie się nie wybieram. - Uśmiecha się do niego słodko. Cholerka, ile ja bym dał, żeby uśmiechała się w ten sposób do mnie. Chłopak wstaje i idzie znikając gdzieś w tłumie. Po chwili czuję szarpnięcie.
- Naruto, zaraz wrócę, zobaczyłam tam swoją koleżankę, z którą muszę pogadać. - Patrzę we wskazane miejsce i widzę machającą blondynkę. Śmieję się.
- Okey. Nie musisz się spieszyć, w pełni rozumiem. Siła wyższa.
- Dokładnie skarbie. - Uśmiecha się i przybliża. Po chwili daje mi krótkiego całusa w usta. Całej sytuacji niepostrzeżenie przygląda się Sakura. Kasumi wstaje i wychodzi prosto do swojej koleżanki, przyjaciółki, czy kogoś tam. Odwracam głowę z uśmiechem na twarzy w stronę różowo włosej. Widząc jej mimikę twarzy od razu poważnieję. Biorę się w garść i zagaduję.
- Sakura? - Dziewczyna krzyżuje ręce na klatce piersiowej i patrzy się przed siebie.
- Hmm?
- Zmieniłaś do mnie nastawienie po tym, co ci wyznałem? - Zwraca wzrok w moją stronę.
- Naruto, sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Zaskoczyłeś mnie i to bardzo...Teraz to naprawdę głupia sytuacja i sama nie wiem jak mam się w związku do ciebie zachowywać. Nie chcę cię ranić, ale chyba jednak już to robię. W ogóle nie pomyślałabym nigdy wcześniej o tym, że możesz się we mnie zakochać...To jest naprawdę dziwna sytuacja. - Wzdycham i przysuwam się bliżej dziewczyny.
- Sakura, sam się zdziwiłem, kiedy odkryłem, że się w tobie zakochałem. Dla mnie też jest to dziwne, ale jak już wcześniej mówiłem, nie mam na to wpływu...Przechodząc do innej sprawy, cholera mnie bierze, kiedy widzę cię z Taro, ale nie zmienię twoich uczuć. Poza tym, gdybyś coś do mnie czuła to i tak pewnie byłby to związek niemożliwy. Na chwilę obecną chcę, żebyś była szczęśliwa i tyle. Nawet jeśli muszę oglądać cię z innymi facetami.
- Błagam, nie wygaduj takich głupot, bo czuję się jeszcze gorzej.
- Dla mnie to nie są głupoty. - Przejeżdżam dłonią po włosach.
- Nie mogłeś zatrzymać tego wszystkiego dla siebie? Byłoby mi dużo łatwiej.
- Nie wytrzymałbym. To prędzej czy później rozsadziłoby mnie od środka i mógłbym coś sobie zrobić. - Widząc jej spojrzenie dodaję. - Wcale nie żartuję.
- Spróbuj zakochać się w innej dziewczynie, ale błagam, żeby tą dziewczyną nie była Kasumi. - Uśmiecha się nieśmiało.
- Teraz wydaje się to być niewykonalne. - Śmieję się.
- Przestań.
- Wiesz? Zgodziłem się chodzić z Kasumi, ale nic do niej nie czuję. Nalegała, więc uległem.
- Nie mów mi, że nic do niej nie czujesz, bo musisz coś czuć skoro prawie poszedłeś z nią do łóżka.
- Ehhh, Sakura. Ile razy mam ci tłumaczyć, że nigdzie bym z nią nie poszedł? To się robi nudne, powtarzać to samo w kółko.
- No dobrze, ale tak to wyglądało.
- Tylko wyglądało. Nie idzie się do łóżka z pierwszą lepszą dziewczyną. Przynajmniej ja mam takie zasady.
- Możemy skończyć już ten denerwujący temat?
- Sama zaczęłaś. A poza tym, co cię w nim denerwuje? - Pytam z nutką podejrzenia.
- Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. Po prostu denerwuje mnie ta cała twoja Kasumi.
- A mnie denerwuje ten twój cały Taro, chociaż to mój kumpel. - Odgryzłem się.
- On nie ma podobać się tobie tylko mi.
- Mogę powiedzieć to samo o Kasumi, chociaż jesteśmy w innej sytuacji. Ja cię kocham, a ty mnie nie. - Śmieję się. - Co za ironia, nigdy bym nie pomyślał, że zakocham się bez wzajemności.
- W kim się zakochałeś bez wzajemności stary? - Pyta Taro, który siada właśnie na swoje miejsce. Spojrzeliśmy na niego w tym samym czasie z Sakurą. Po chwili odwraca się w moją stronę i obdarza mnie błagającym i spanikowanym spojrzeniem. Patrzę na nią i mówię do chłopaka.
- W takiej jednej pięknej, wyjątkowej i niespotykanej dziewczynie. Niestety ma chłopaka - przerzucam wzrok na Taro i kończę - i jak już wiesz, nie odwzajemnia moich uczuć. - Śmieję się.
- Nie wiedziałem, że ty możesz się zakochać. - Mówi szczerze z uśmiechem.
- Jak widzisz, z czasem i to dopada najsilniejszych. - W trakcie mówienia przerzucam wzrok na Sakurę, która ciągle obserwuje mnie mętnym spojrzeniem. Ona naprawdę nie wie jak się teraz w stosunku do mnie zachowywać. Może lepiej było trzymać gębę na kłódkę?
- Wiesz co? - Z zamyślenia wyrwa mnie chłopak. Patrzę na niego. - Myślę, że jakbyś się trochę postarał to pewnie by ci uległa. - Śmieję się i wyszczerzam w szerokim uśmiechu.
- Tak myślisz? No chyba niekoniecznie masz rację. Nie jestem już takim amantem co kiedyś. - Przez cały swój pobyt w wiosce bywałem multum razy w klubie, gdzie pracuje Taro.
- Naruto nie żartuj. Nie raz widziałem cię w akcji. Wiesz Sakura, że laski w klubie lepiły się do niego jak muchy ? - Dziewczyna odchrząkuje.
- Nie, nie wiedziałam. Naruto mi się nie zwierzał. - Uśmiecha się. Taro patrzy na nas przenikliwie.
- Dalej się tak nie lubicie?
- Raczej to już daleka przeszłość, prawda Sakura? - Postanawiam się odezwać.
- Prawda. - Odpowiada krótko.
- To dobrze. Wiecie, jesteście teraz tak jakby rodziną, więc lepiej się dogadać. - Śmieje się.
- Taa. Masz rację. - Odpowiadam i przenoszę wzrok na Sakurę.
- Naruto, zdradzisz mi imię tej dziewczyny? - Po chwili chłopak zadaje pytanie. Zielonooka patrzy na mnie z przerażeniem w oczach, chociaż nie wiem dlaczego. Przecież to ja ją kocham, a nie ona mnie. Ja mógłbym ewentualnie dostać w zęby, chociaż wątpię, żeby to było możliwe.
- A co to zmieni? Zresztą, co żeś się jej tak uczepił? - Pytam żartem.
- Nooo interesuje mnie, kto zrobił z mojego odpornego kumpla taką kupę nie powiem czego. - Śmieje się.
- Nie znasz jej stary, więc na nic nie zda ci się jej imię. - Klepię go po barku. - Taro, odprowadź później bezpiecznie Sakurę do domu okey?
- No proste!
- Dzięki. Przepraszam was bardzo, ale podejdę do Kasumi i jej przyjaciółki. - Uśmiecham się.
- A ty nie przejdziesz się z nami? Dom Kasumi jest po drodze z tego co się orientuję, no nie? - Ponownie głos zabiera Taro.
- Tak, nie mylisz się, ale nie wiem, czy wrócę na noc do domu. Może z nią pójdę i obejrzymy coś fajnego.
- Spoko. - Odpowiada krótko z przebiegłym uśmieszkiem.
- Hej hej hej. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - Śmieję się.
- Przecież ja nic nie mówię.
- Ale widzę ten twój uśmieszek. Znam cię nie od dziś Taro. - Podnoszę się i wychodzę zza stolika. Na ramię przerzucam swój płaszcz i jeszcze na chwilę staję naprzeciw chłopaka. - A tak z innej beczki. Zrobiłeś to o co prosiłem?
- Chodzi o szefa?
- Tak.
- Powiedziałem mu. Bardzo się ucieszył i kazał przekazać, że jest ci bardzo wdzięczny za okazaną pomoc i że jest twoim dłużnikiem. - Uśmiecham się.
- Cieszę się, że mogłem mu pomóc. Aha, przekaż staruszkowi, że jeśli potrzebna mu będzie jeszcze jakakolwiek pomoc to wie, gdzie mnie szukać.
- Spoko.
- A teraz wybaczcie, ale się oddalę. - Śmieję się. Patrzę na Sakurę, która bacznie mnie obserwuje zagryzając dolną wargę. Odwracam się i zmierzam do Kasumi, która stoi w towarzystwie pięknej blondynki. Przeciskam się przez tłum i od tyłu zachodzę dziewczynę. Z uśmiechem przykładam palec do ust, kiedy blondynka mnie zauważa. Uśmiecha się do mnie kokieteryjnie. Zbliżam się do fioletowookiej i muskam ustami jej kark obejmując ją w pasie. Dziewczyna odwraca głowę w moją stronę i od razu się uśmiecha.
- Mogę z wami postać?
- Pewnie. - Odpowiada fioletowo oka.
- Oh, gdzie moje maniery. - Uśmiecham się i spoglądam na blondynkę. Podchodzę do niej i wystawiam w jej stronę rękę. - Nazywam się Uzumaki Naruto. - Dziewczyna chwyta moją rękę, a ja schylam się trochę i składam całusa na jej dłoni.
- Oo, nie mówiłaś, że jest dżentelmenem. - Śmieje się blondynka.
- Widocznie zapomniałam wspomnieć.
- Mam na imię Kushina. - Odpowiada z uśmiechem dziewczyna. Na początku moje ciało sztywnieje słysząc te wypowiedziane słowa. Odsuwam się od Kushiny i z powrotem wracam do mojej poprzedniej pozycji.
- Piękne imię. - Mówię.
- Dziękuję.
- Wiążę z nim szczególną więź. - Śmieję się.
- Oh, naprawdę? Jakaś ważna dziewczyna w twoim życiu się tak nazywała? - Pyta zaciekawiona blondynka.
- Zgadłaś. - Uśmiecham się.
- W sumie to nadal dla mnie najbardziej wyjątkowa kobieta na całym świecie. - Śmieję się widząc spojrzenie Kasumi.
- Skarbie, nie mówiłem ci, że tak nazywała się moja mama? - Dziewczynie robi się głupio, ale niepotrzebnie.
- Przepraszam kochanie. Zapomniałam o tym.
- Niepotrzebnie przepraszasz, przecież nic się nie stało. - Odpowiadam rozbawiony.
- No tak, ale głupio być zazdrosnym o zmarłą mamę swojego chłopaka.
- Kasumi, nie powiedziałaś mi też, że w rzeczywistości twój chłopak jest jeszcze przystojniejszy. - Śmieje się blondynka.
- Bo nie musiałam ci tego mówić. - Odpowiada trochę wrednie.
- Ej Kasumi. Spuść z tonu, przecież nic złego nie mówię. - Nie chcę być świadkiem tej idiotycznej kłótni. Robi się gorąco.
- Przepraszam was drogie Panie, ale muszę skoczyć do toalety. - Odsuwam się kawałek od dziewczyny i całuję ją w policzek. Uśmiecham się i mijam Kasumi zmierzając do toalety. Kiedy wreszcie przeciskam się przez tłum ludzi wchodzę przez drzwi do środka. Spotykam tam dwójkę chłopaków, którzy o czymś dyskutują.
- Tak czy tak nie przebijesz mnie koleś. Ta szatynka z fioletowymi oczami, którą wyrwałem jest znacznie ładniejsza. - Podchodzę do pisuaru i zaczynam załatwiać swoją potrzebę fizjologiczną. Nadal przysłuchuję się rozmowie, bo mnie zaniepokoiła.
- Nie prawda! Kushina też jest piękna. Jeszcze piękniejsza od tej twojej Kasumi! - Czy ja się przesłyszałem? Powiedzcie mi, że tak.
- Dzisiaj się przekonam, czy jest tak świetna w łóżku jak całuje. - Śmieje się.
- Sory, że przerywam, ale... - Odchodzę od pisuaru i podchodzę do zlewu, żeby umyć ręce. - Czy ty powiedziałeś Kasumi?
- Tak i co ci do tego koleś? - Patrzę na tego gogusia w lusterku. Urywam kawałek papieru i wycieram nim dłonie. Odwracam się do chłopaka, wrzucam papierek do kosza i krzyżuję ręce na klatce. Jestem bardzo spokojny, nie mogę okazać, że kipię ze złości. Jak ona mogła mnie tak oszukać?
- To mi do tego koleś, że to moja dziewczyna. - Chłopak zaczyna się śmiać, a ja dalej stoję opanowany. Mrużę oczy.
- No nieźle. Widocznie jesteś fajtłapą skoro zdradza cię z innymi. Pogódź się z tym frajerze. - Podchodzę do niego, jestem trochę wyższy.
- Czy ty nazwałeś mnie frajerem? - Pytam opanowany patrząc na niego z góry.
- Tak i co z tego? - Odsuwam się od niego i powoli podginam rękawy do góry.
- Odszczekaj to palancie. - Uśmiecham się.
- Nie frajerze. Widocznie nie spełniasz jej oczekiwań skoro taka foczka cię zdradza. - Śmieje się.
- A ty spełniasz? Spójrz na siebie idioto. Przeglądasz się czasem w lusterku rudzielcu? - Widać, że go sprowokowałem, no i bardzo dobrze. Teraz zacznie się zabawa.
- Czy ty nazwałeś mnie rudzielcem?!
- Tak. Przecież masz taki kolor włosów. - Chłopak podchodzi do mnie szybko i wymierza pierwszy cios. Widzę to wszystko tak jakby w zwolnionym tempie. Unikam jego pięści. Kiedy widzi, że to nie poskutkowało zamachuje się prosto na moją twarz. Chwytam za jego pięść, a on zdziwiony próbuje uderzyć mnie drugą. Zanim druga pięść chłopaka zjawia się przy mojej głowie uderzam go w pysk. Chyba trochę przesadziłem, bo chłopaczyna wylądowała na zlewie. Zdenerwowany podnosi się i ponownie na mnie naciera. Kolejny raz rudzielec dostaje ode mnie w twarz i leci na podłogę. Uderzam go po raz kolejny i chwytam za kołnierz jego kremowej koszuli. Może i jest trochę przystojny, ale rudy, co go widocznie bardzo drażni. Ciągnę go do drzwi, przez które zaraz wychodzę. Rozglądam się i widzę Kasumi. Zbliżam się do niej ciągle ciągnąc za sobą chłopaka. Staję obok niej i dopiero po chwili dziewczyna mnie dostrzega. Spogląda w dół i widzę przerażenie w jej oczach.
- Chciałabyś mi coś powiedzieć? - Pytam na razie jeszcze spokojny.
- Nie. Co to za chłopak? Coś ty mu zrobił? - Pyta udając głupią.
- Ponownie zadaję ci pytanie Kasumi. Czy chciałabyś mi coś powiedzieć? - Powoli tracę cierpliwość.
- Niby co takiego mam ci powiedzieć?
- Może to kurwa, że mnie zdradziłaś! - Krzyczę. No i moja cierpliwość poszła sobie na spacer.
- Co ty pieprzysz Naruto?! - Pyta zbulwersowana. - Jak możesz mnie o to posądzać?!
- On - wskazuje na ledwo przytomnego chłopaka - opowiadał o tobie swojemu kumplowi! Nie chciałem cię przelecieć to szukasz tego u kogoś innego?! Jesteś dziwką, a ja zgodziłem się z Tobą spróbować! - Rzucam jej w twarz. Niespodziewanie dziewczyna bierze zamach i wymierza mi siarczystego plaskacza w policzek. Uśmiecham się.
- Nie mów tak do mnie!
- Prawda boli co? Przyznaj się póki nie straciłem do ciebie resztek szacunku. - Mówię nieco bardziej opanowany.
- Nie muszę się do niczego przyznawać.
- Powiesz mi prawdę? - Zwracam się w stronę Kushiny.
- Nic mu nie mów! - Zakazuje Kasumi.
- On jest w porządku, a ja nie będę dla ciebie kłamać. Ten chłopak mówił prawdę, Kasumi się z nim lizała, jak rzekomo przyszła do mnie. - Kushina okazuje się być w porządku.
- Dziękuję. - Zwracam się do blondynki. Przenoszę wzrok na Kasumi. Teraz się jej brzydzę, czemu nie posłuchałem dziewczyn, kiedy mnie przed nią ostrzegały? Nic do niej nie czuję, ale boli mnie to, że zawiodła moje zaufanie. Patrzę na moją prawie siną dłoń i rzucam chłopaka pod nogi szatynki.
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Dziewczyny miały rację co do ciebie. - Podnoszę z ziemi swój płaszcz i zarzucam go na siebie nie zapinając guzików. Mijam ją bez słowa i zaczynam się pchać w kierunku wyjścia. Trochę to potrwało. Nie mam już ochoty na zabawę, mam zepsuty humor. Wychodzę na świeże powietrze i głęboko oddycham. Ruszam prosto idąc do swojego domu. Mam to szczęście, że nie mieszkam za daleko. Na dworze panuje pustka, nigdzie nie ma ludzi. Wszyscy znajdują się na imprezie. Nawet nie pożegnałem się z przyjaciółmi. Mam szczęście, że jest pełnia, bo chociaż trochę oświetla mi drogę. Pod domem znalazłem się jakieś dziesięć minut po wyjściu. Zatrzymuję się i rozglądam. Chyba tylko my jak na razie ustroiliśmy dom. Przypominam sobie o Kasumi i ponownie humor mi się pogarsza. Czemu byłem taki ślepy i nie posłuchałem Ino, czy nawet Sakury? Chciałem im zrobić na złość i co z tego wyszło? Wchodzę po schodkach na werandę i otwieram drzwi. Wchodzę do pustego domu i zdejmuję swój płaszcz odwieszając go na miejsce. Podchodzę trochę dalej i ze złości uderzam pięścią w ścianę. Musiałem jakoś odreagować.
- Cholera! - Krzyczę z frustracji. Opieram czoło o zimną ścianę.
- Naruto? Co się stało? - Myślałem, że jestem sam, ale się pomyliłem. Przekręcam głowę w prawą stronę i widzę Sakurę w swojej piżamce. Ma skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Ubrana jest w krótkie, różowe spodenki i krótszą bluzeczkę na ramiączka.
- Czemu nie śpisz? - Pytam ignorując jej pytanie.
- Bo mi się nie chce. Dopiero co przed tobą wróciłam. Zdążyłam zrobić sobie gorącą czekoladę i wziąć do ręki książkę. No i kiedy zaczęłam czytać wszedłeś i zacząłeś krzyczeć.
- Przepraszam, że cię wystraszyłem. Myślałem, że jestem sam. - Przekręcam głowę w przód i ponownie opieram się czołem o zimną ścianę. Słyszę kroki, o nie. Proszę, niech tylko mnie nie dotyka. No i stało się, czuję jej ciepłe dłonie na swoim barku. Przekręcam głowę i patrzę na nią.
- Co się stało? - Pyta z troską. Zwlekam trochę z odpowiedzią przeszywając ją spojrzeniem. Wbijam wzrok ponownie w ścianę, wzdycham i zaczynam coś mówić.
- Zerwałem z Kasumi. Myślałem, że moje życie jakoś się ułoży, ale jak taki nieudacznik jak ja może coś osiągnąć? - Śmieję się sam do siebie. - Jestem debilem, jak mogłem uwierzyć jakiejś suce, której prawie wcale nie znam. - Prycham.
- Dlaczego tak o niej mówisz? - Z powrotem patrzę na dziewczynę i staję się bardziej poważniejszy.
- Bo tylko na to zasługuje. Nie dość, że mnie oszukała to jeszcze przylizała się z jakimś gościem.
- Naruto, przykro mi. - Zaczyna głaskać mój bark. Odwracam się przodem opierając plecami o zimną ścianę, w związku z czym dłoń Sakury nie spoczywa już na moim ramieniu.
- Miałyście co do niej rację. Wydaje mi się, że chciałem zrobić wam na złość, a wyszło na to, że czuję się zraniony. - Śmieję się.
- Czemu tak mówisz? Podobno jej nie kochasz. - Patrzę na Sakurę.
- To prawda, ale mimo wszystko czuję się oszukany i zraniony. Nie powinienem tak łatwo obdarzać zaufaniem ludzi. Prędzej czy później źle się to na mnie odbija. - Sakura nic nie mówi tylko przeszywa mnie spojrzeniem. - Czemu zamilkłaś?
- Chyba nie mam nic do powiedzenia.
- Szkoda. - Wzdycham. - Pójdę wziąć prysznic...sądzę, że to mi pomoże po tym zwariowanym dniu.
- Może masz rację. - Przysuwam się do Sakury i muskam wargami jej ciepły policzek, odsuwam się z uśmiechem na ustach, a dziewczyna stoi osłupiała.
- Dobranoc księżniczko. - Mrugam do niej i zaczynam iść w stronę schodów. Powoli zmęczonym krokiem wchodzę po nich na górę. Znajduję się na korytarzu i nie zatrzymując się idę prosto do swojego pokoju, nie zamykam drzwi, bo po co? Lubię obserwować, kiedy Sakura wchodzi do swojej sypialni, widzę ją wtedy po raz ostatni w nocy. Podchodzę do swojej wypchanej ubraniami szafy i znajduję czyste spodnie do spania. Biorę je oraz bokserki w dłoń i idę do toalety. Zanim wchodzę pod prysznic zamykam się. Odkręcam ciepłą wodę, która przyjemnie masuje moje spięte ciało. Kończę mycie i wychodzę owijając się w pasie czarnym, dużym ręcznikiem. Podchodzę do lusterka i przecieram je z pary. Czochram swoje włosy i zaczynam myć zęby. Po skończonej czynności ubieram się i wychodzę z toalety. Rzucam się na łóżko i podkładam dłonie pod głowę. Zaczynam sobie myśleć. O wszystkim i o niczym.

Oczami Sakury;

Dopijam ostatni łyk, jeszcze ciepłej gorącej czekolady i doczytuję ostatnią stronę fantastycznej książki. Odstawiam kubek na bok i pogrążam się w czytaniu ostatniego skrawka. Kiedy to robię czuję pewien niedosyt, który zaspokoję dopiero z drugą częścią książki w ręce. Odkładam ją na bok i biorę kubek do dłoni. Zmierzam do kuchni, gdzie od razu podchodzę do zlewu. Zmywam brudne naczynie i odkładam je na suszarkę. Opieram się plecami o szafkę. Szkoda mi tego biedaka, ale co ja na to poradzę? Nie moja wina, że się we mnie zakochał. Zresztą, to jest nierealne, co on sobie myśli? Przecież tak, czy siak nie moglibyśmy być razem ze względu na to, że jesteśmy teraz rodziną. Rozśmieszył mnie tym wyznaniem. Nienawidzimy się od kiedy pamiętam, a on mi wyznaje, że się we mnie zakochał. Co to ma w ogóle być? Żart roku normalnie. Szkoda mi go nie tylko ze względu na mnie, ale również dlatego, że ta żmija zawiodła jego zaufanie. Sam jest sobie winien, ostrzegałyśmy go przed nią z dziewczynami, ale jak zwykle nikogo nie posłuchał. Czuję się zakłopotana i skrępowana w jego towarzystwie. Zdecydowanie za dużo dzieje się w tym roku. Nie ogarniam tego. Na szczęście mam Taro, który sprowadza mnie na ziemię i nie daje powodów do zmartwień. Przemieszczam się z kuchni do korytarza, gdzie wchodzę na schodki. Docieram na korytarz znajdujący się na górze i przechodzę mijając kilka pomieszczeń. Staję przed swoim pokojem i uchylam drzwi. Spoglądam do tyłu. Naruto nie zamknął drzwi, nie zamyka ich wcale odkąd tu jestem. Widzę cień chłopaka, leży w łóżku i pewnie smacznie sobie śpi, albo rozmyśla nad Kasumi. Wchodzę do siebie i również nie zamykam swojego pokoju. Idę do łóżka i ustawiam sobie budzik na dziewiątą rano. Układam się wygodnie, ale po wszystkich moich staraniach nie mogę zasnąć. Dręczą mnie wyrzuty sumienia. Może nie powinnam się tak zachowywać. Muszę normalnie rozmawiać z Naruto, przeze mnie może poczuć się jeszcze gorzej. Po kilku minutach męczących myśli zasypiam jak małe dziecko.


******

Ohayo! Witajcie Kochani! Jak pewnie zdążyliście już zauważyć zmieniłyśmy "trochę" wygląd bloga :D Paula męczyła się z tym do 3 w nocy, ale jeśli coś Wam nie odpowiada, to z chęcią posłuchamy Waszych opinii na ten temat :) No cóż mamy nadzieję, że zostawicie po sobie jakiś ślad w formie komentarza, na temat nowego wyglądu i oczywiście na temat kolejnej części One-Shota :D To się porobiło co? Dodamy, że kolejnej notki możecie spodziewać się w Piątek lub Sobotę, ale to zależy od Was i od waszych chęci ;) No cóż życzymy Wam udanych ferii oraz gorąco pozdrawiamy Patty i Paula.

14 komentarzy:

  1. Witajcie:)
    OOO kolejna zmiana waszego bloga;p Powiem wam że nawet mi sie podoba:D Fiolet czy purpura jak wolicie to jeden z moich ulubionych kolorów:D
    Baner też jest fajny:) A tera co do kolejnego rozdziału one shota no w końcu Naruto sie zdecydował na wyznanie swoich uczuć Sakurze ale jak to mowią serce nie sługa;p Pomysł z wykorzystaniem imiana Kushina tez byl ciekawy:D na koniec nie pozostaje mi nic innego jak napisac że weny wam dużo życzę masy nowych pomyslów iudanych ferri;p

    Pozdrawiam
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń
  2. powiem wprost zajebiste!! niech naruto wreszcie pocałuje sakurę bo umrę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super notka. A jeśli chodzi o zmiane bloga to całkiem mi sie podoba. :D
    pozdrawiam i weny życze ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie wygląda nowy blog one shot dobry ale szczerze przyznam że bardzie oczekiwałem na główne opowiadanie weny i czekam na next
    Bartek9

    OdpowiedzUsuń
  5. Boze ... co za tortura.. niech oni bd razem bo nie wytrzymam hahah :)
    Notki super ... już sie nie moge doczekac dalszych części :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny blog i fajny one shot ale moim zdaniem nie trafiony w czasie bo teraz na głównym blog są hmm "komplikacje" i to samo na one shocie to zawiele tego samego moim zdaniem sensowniej byłoby robić oneshoty inne np. głowne opo ma komplikacje wiec ty szybkie narusaku cód miód malina kiedy jest dobrze na głownym opo to na oneshotcie może byc tak jak tu a tak to na głownym blogu nie ma narusaku i w one shocie też troche lipa jak dla mnie ale oczywiście blog cudny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doceniamy Twój komentarz, tylko jedna sprawa nas zastanawia. Przecież w one shocie nie ma żadnych komplikacji. To jest po prostu nieszczęśliwa miłość, to nie jest komplikacja, tak przynajmniej nam się wydaje :D Jeżeli chodzi o główne opowiadanie to poczekajcie cierpliwie do piątku, albo soboty, bo musimy dopracować notkę, żeby była dopięta na ostatni guzik :D

      Usuń
    2. racja komlikacj nie ma, źle to ujełem chodzi o to żeby w one chocie było niejako na odwrót, mocno upraszczajać na jednym jest dobrze na drugim jest źle bo tak to jest kumulacja braku narusaku albo kumulacja narusaku

      Usuń
    3. Spokojnie, już niedługo ;)

      Usuń
  7. w sumie racja fajnie było by zobaczyć dużo narusaku w one shot kiedy na głownym blogu są te komplikacje
    Bartek9

    OdpowiedzUsuń
  8. ONE-SHOT świetne to się po robiło ciekawi mnie co będzie dalej nie jest tak zle ja przeczytałem w kometarzu wszystko ma ręce i nogi czekam na next i też główne opowiadanie co do nowego wystroju blogu to mi się podoba fajnie wygląda pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega mega mega!! Wygląd bloga i wogole notka :) Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się potoczy :) Nie mogę się doczekać :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygląd bardzo mi się podoba. Postarałyście się :D Tylko nie wiem czemu na telefonie nie wyświetla mi się mobilny wygląd, tylko taki jak na komputerze. Ale bardzo możliwe jest, że mój telefon szwankuje. Jak zwykle z resztą XD
    Odnośnie one shotu też jest świetny i bardzo długi co mnie bardzo cieszy, bo miałam co czytać wieczorem.
    Nie spodziewałam się, że Natuto tak szybko zbierze się na odwagę i wyzna Sakurze co czuje. Mam nadzieję, że jakoś Sakura się do niego przekona i może uda im się być razem. Oczywiście, mam nadzieję, ale co wyjdzie zależy od was.
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po prostu WSPANIAŁE!!! Nie wiemy nawet jak to ująć, wkońcu Naruto i Sakura do siebie wracają, niemogłyśmy się tego doczekać :). Niestety nie możemy wejść na nasze konto przez małe kłopoty techniczne więc PRZEPRASZAMY!!!
    Pozdrawiamy Nasu i Itasui.

    OdpowiedzUsuń