Otwieram
je z powrotem. Mrugam, żeby obraz się wyostrzył. Już się nie
całują, uśmiechają się do siebie tak czule. Oblewają mnie
ciepłe poty, a zaraz za tym przychodzi ten cholerny ból głowy...
Nie
wytrzymuję i powoli przesuwam się na korytarz do ściany. Niestety
trącam obraz, który spada. Następuje dość głośny huk.
- Kto
tam jest?! - Krzyczy dziewczyna, a ja nawet nie mam siły
odpowiedzieć. Zamykam oczy i powoli zsuwam się po ścianie na
płytki w korytarzu. Słyszę kroki. To na pewno oni. Przysuwam nogę
pod brzuch i opieram na niej rękę. Dłonią podpieram głowę
trzymając się za włosy. Duszę się, ale jakoś usiłuję złapać
powietrze. Ten jest gorszy od pozostałych, ból nie do zniesienia.
Drugą dłonią łapię się za klatkę piersiową, czuje jakby
paliła się od środka.
-
Naruto?! Co ci jest?! - Pyta zdenerwowana. Otwieram jedno oko.
Dziewczyna szybko podchodzi klękając obok mnie. Za nią stoi Taro.
Dyszę i nerwowo staram się wciągnąć choć odrobinkę tlenu do
moich przeklętych płuc. Zamykam dłoń na klatce piersiowej, pewnie
pogniotłem swoją koszulę. - Naruto, powiedz co cię boli! -
Rozkazuje. Jej głos nie jest dla mnie wyraźny, słyszę tylko bicie
swojego serca. Próbuję coś wypowiedzieć, ale nie mogę. Otwieram
usta, ale zaraz je zamykam. Dotyka mojego czoła. - Jesteś gorący!
Naruto, proszę, nie strasz mnie. - No i znów słyszę ten
zagłuszony głos. Chyba naprawdę się o mnie martwi. Unoszę
zwiniętą dłoń i biję się w tors. Nic nie pomaga, kompletnie
nic. Szczelnie zamykam oczy i przesuwam dłonie po moich włosach
mocno za nie ciągając. Liczę do dziesięciu. Raz... dwa... trzy...
cztery... pięć... nadal nic... sześć... siedem i nagle wszystko
odchodzi tak niespodziewanie jak przychodzi. Powoli otwieram jedno
oko, do którego dochodzi zaraz drugie. Widzę dwie pary oczu
skierowane na moją skromną osobę. Sakura klęczy przede mną, a
Taro obok niej. Teraz słyszę wyraźnie jak desperacko wciągam
powietrze przy okazji mocno dysząc.
-
Nie.. patrzcie.. tak.. na mnie. - Mówię cicho.
-
Naruto cholera jasna! Idziesz dziś do szpitala! - Krzyczy
zielonooka.
-
Stary, co to było? Mało przez ciebie zawału nie dostałem. -
Odzywa się Taro, nadal się na mnie gapiąc.
-
Sam.. prawie umarłem. - Mówię. Powoli dochodzę do siebie.
- To
znów ten twój cholerny atak? - Pyta Sakura.
-
Tak.. najgorszy. - Wyznaję, po co mam ją okłamywać?
-
Podnoś się. - Rozkazuje.
- Po
co? - Pytam powoli sunąc się po ścianie w górę.
-
Idziemy do szpitala.
-
Nigdzie nie idę. - Mówię bardziej stanowczo.
- Na
twoim miejscu wolałbym się przejść. To wyglądało naprawdę
groźnie. - Wcina się Taro.
-
Jeśli nie chcesz posłuchać mnie, to posłuchaj jego.
- To
nie tak, że nie chcę twoich rad Sakura. Po prostu... nie chcę tam
iść. Rozumiesz?
- No
właśnie nie bardzo. Każdy normalny człowiek chciałby wiedzieć
co mu dolega! Ja widzę to w ten sposób.
- Ja
nie jestem jak każdy normalny człowiek. Zapomniałaś? - Mówię
może zbyt oschle. Podnoszę się i ruszam w głąb korytarza. Jak się spodziewałem
Sakura podąża za mną. Podchodzę do wieszaka i zdejmuję z niego
mój płaszcz.
-
Gdzie ty się wybierasz?
- Idę
do Kasumi. Chcę zaprosić ją na te całe święto wioski, nie chcę
siedzieć tam sam. - Zapinam guziki płaszcza.
-
Naruto, to nie są żarty, przejdź się do Tsunade-sama. Jeśli nie
dla siebie, to proszę, żebyś zrobił to dla swojego taty. -
Uśmiecham się.
-
Sakura, jesteś słodka, kiedy się martwisz. - Zaśmiałem się.
Chyba raczej nic złego nie powiedziałem.
- Do
zobaczenia na święcie wioski. Bawcie się dobrze. - Spoglądam na
Taro i wychodzę z domu. Od razu spotykam zimny wiaterek, który bawi
się moimi włosami. Idę tak doskonale znanymi mi uliczkami i
zamiast być zmartwiony, czy coś, mam szeroki uśmiech na twarzy. Na
dworze jak na zimę przystało jest chłodno i ponuro, lecz jak
zawsze wioska tętni życiem. Mijam park i przechodzę w kolejną
uliczkę, aby dostać się do pewnego miejsca, o które może nie aż
tak po drodze chciałem zahaczyć. Przechodzę obok ostatniego
budynku i chwytam za klamkę od drzwi. Popycham je i znajduję się w
pomieszczeniu pełnym kwiatów. Za ladą stoi blond włosa
dziewczyna, która pochyla się nad jakimiś papierkami.
- Hey
mała. Co tam czytasz? - Pytam, niebieskooka podnosi na mnie swój
wzrok. Od razu uśmiecha się na mój widok.
- O,
przystojniaczek. Po co cię tu przywiało?
-
Ojej jakie fantastyczne powitanie. - Udaję zachwyconego. - Mogłabyś
lepiej się postarać mała. - Dziewczyna patrzy na mnie z wrednym
uśmieszkiem, wychodzi zza lady i zaczyna iść w moim kierunku.
Staje naprzeciw mnie i całuje w policzek.
-
Lepiej przystojniaczku? - Pyta z uśmieszkiem.
-
Tak. - Stoi i bacznie mnie obserwuje.
- Co
jest? - Pyta.
-
Nic, a co ma być?
- Nie
okłamiesz mnie, nawet ten twój uśmieszek niczego nie zakryje. -
Odchodzi ode mnie i podchodzi do krzesełek, które po chwili zaczyna
ciągnąć w moją stronę. W trakcie tej czynności rozpoczyna swój
monolog.
-
Ehh, za długo cię znam kochany, żebyś mógł coś przede mną
ukryć. - Podchodzę do niej i biorę dwa krzesełka, które stawiam
przy ladzie naprzeciw siebie. Siadam na jedno z nich, po czym
dziewczyna do mnie dołącza.
-
Uhh. - Wzdycham. - Przed chwilą znów miałem ten cholerny atak. -
Ino patrzy na mnie opiekuńczym wzrokiem.
- Jak
szedłeś do mnie? Na ulicy? - Pyta.
- Nie
nie. To się stało w domu, kiedy... - Urywam. Nie jestem pewien, czy
chcę o tym mówić komukolwiek.
- W
domu kiedy? Dokończ i nie próbuj kłamać, bo będę wiedziała
jeśli to zrobisz.
- Nie
chcę o tym mówić mała.
-
Trudno. Mnie powiesz, bo nie masz wyjścia. - Mówi bardzo pewna
siebie.
-
Ehh. No, kiedy akurat Sakura i Taro byli razem. - Mówię szybko. Ino ma
dziwny wzrok, ale po chwili się odzywa.
-
Przepraszam, ale nie rozumiem. Jak to Sakura i Taro razem? Nakryłeś ich
na...
- No
coś ty! Nie o to mi chodzi. Jeny, jaka ty podejrzliwa jesteś. -
Wcinam jej się w zdanie.
- No
przepraszam bardzo, ale z twojej powagi właśnie to wywnioskowałam
i nic innego do głowy mi nie przyszło.
- A
nie przyszło ci również to, że mogli po prostu się całować i
to wystarczyło?
-
Wybacz, ale nie. Ciężko ci co nie? Chodzi mi o to, że ty ją
kochasz, a ona ma chłopaka, który jej się cholernie podoba. -
Kładzie rękę na mój bark, żeby dodać mi otuchy.
-
Dzięki, że tak to podkreśliłaś. - Śmieję się. - Masz rację,
ciężko mi, ale jakoś przetrwam do osiemnastki.
- A
co potem? - Pyta wyraźnie zaciekawiona.
-
Wyniosę się z domu i spróbuję nie myśleć. - Uśmiecham się.
- A
co jeśli nie dasz rady? Co jeśli to miłość jak to mówią na
całe życie?
- To
wtedy będę miał przesrane. - Śmieję się. - Ino, tak czy siak nie
mogę z nią być z prostych powodów. Nasi rodzice się ochajtali, a
to nie jest sama przyznasz błahy powód. - Widzę, że nad czymś
usilnie myśli.
-
Naruto, po głębszym zastanowieniu wydaje mi się, że raczej
moglibyście ze sobą być. - Chciałem jej przerwać, ale jak tylko
zobaczyła moją minę, uniosła w górę dłoń tym samym nakazując
mi milczenie. -- Weź to na zdrowy rozsądek. Przecież ona nie jest
twoją siostrą z krwi i kości. Jej matka wyszła tylko za twojego ojca i gdybyś na przykład był z nią wcześniej związany
to musiałbyś zerwać, bo wasi rodzice chcieli wziąć ślub?
Widzisz tu sens, bo ja nie? - Szczerze mówiąc trochę w tym racji
ma, ale co by powiedział na to mój tata? Albo mama Sakury?
-
Trochę mi to rozjaśniłaś, ale ona nie zechce ze mną być.
Popatrz na to z twojej perspektywy. Taro jest przystojny, ma kasę,
jest zabawny, niczego mu nie brakuje. Ma wszystko na co lecą laski,
a ja? Jestem ponurakiem i przy Taro wyglądam jak marna kopia. Może
kasę mam, ale nic poza tym. - Ino się śmieje.
-
Naruto, czy ty jesteś chory na głowę?
-
Nie? Dlaczego tak myślisz? - Parsknęła śmiechem, a ja jestem
trochę zdezorientowany.
-
Przepraszam przystojniaczku. - Powoli się uspokaja. - Ty przy Taro
wyglądasz jak marna kopia? Ty? Tak utalentowany Shinobi? Serio? -
Uspokoiła się i patrzy prosto w moje oczy.
-
Pozwól, że coś ci wyjaśnię, rozjaśnię, czy co tam wolisz.
Jeśli ktoś tu jest marną kopią to Taro, nie ty. Czy oglądasz
siebie w lusterku? Jak nie, to mogę ci kupić na urodziny. Ty
chyba nie widziałeś swojej twarzy, sylwetki, postawy, mięśni,
cudownych oczu i tych kochanych włosów, które tak uwielbiam. -
Patrzę na nią bardzo zdziwiony. - Jeśli chcesz, to mogę wymieniać
twoje zalety godzinami, ale zakładam, że się spieszysz. Na koniec
jeszcze dodam, że gdybym była na miejscu Sakury to zdecydowanie
rzuciłabym się na ciebie, a nie na Taro. Jesteś cholernie
przystojny.
- Czy
ty coś brałaś mała? Nie odbieraj tego źle, to miłe co
powiedziałaś, ale to raczej nie w twoim guście. Chciałaś mnie
tylko pocieszyć, nie?
-
Obrażasz mnie kochanie. - Uśmiecha się.
-
Okey. W takim razie dziękuję za twoje miłe słowa, a teraz wybacz,
ale pójdę po Kasumi. - Całuję ją w policzek.
-
Taa, a co do twojej obecnej dziewczyny to błagam, zmień ją. W
wiosce jest tyle pięknych kobiet, a ty wybrałeś akurat ją?
- To
nie jest moja dziewczyna.
- A
wybryki na kanapie o tym idealnie świadczą. - Patrzę na nią. -
Tak, przede mną niczego nie ukryjesz. Mówiłam ci to z milion razy.
- To
było tylko jednorazowe i o niczym nie świadczyło.
-
Okey, na odchodne proszę ponownie, żebyś przeszedł się do
szpitala i spróbował zawalczyć o Sakurę. - Mruga do mnie.
- Co
do pierwszego to pewnie się przejdę, a co do drugiego to muszę się
głęboko nad tym zastanowić.
-
Dobra, spadaj, bo muszę się wyszykować. Ahh, została niecała
godzina. - Wzdycha.
-
Serio tak się zasiedziałem?
-
Tak. Spadaj już. - Podnoszę się i odstawiam krzesełko na bok.
Podchodzę do Ino.
- Do
zobaczenia później.
-
Oczywiście przystojniaczku. - Całuje mnie w policzek i pcha w
kierunku drzwi. Wychodzę na dwór i idę do Kasumi. Zanim znalazłem
się pod drzwiami dziewczyny pół godziny później, dużo
rozmyślałem na temat Sakury. Muszę chociaż spróbować, bo
inaczej będę żałował. Tylko, że...nie mam pojęcia jak się za
to zabrać. No cóż, wszystko zrobię spontanicznie, zresztą tak
jak zawsze. Zwijam dłoń w pięść i unoszę rękę. Pukam do drzwi
i od razu słyszę jej głos.
- Już
idę! - Po chwili w progu drzwi zjawia się fioletowo oka w kuszącej,
granatowej sukience.
-
Woah, wyglądasz pięknie. - Mówię, a ona się uśmiecha.
-
Dziękuję, ty również. - Puszcza do mnie oczko. - Co cię tu
sprowadza?
-
Chcę zaprosić cię na to całe święto. Pójdziesz ze mną?
- Z
chęcią. - Podchodzi do mnie, staje na palcach i składa pocałunek
na moich ustach.
-
Hej, przeziębisz się. - Mówię, kiedy w końcu puszcza mnie wolno.
- To
nic, dla ciebie warto.
- Weź
kurtkę i możemy iść.
-
Dobrze, poczekaj chwilę. Chyba, że chcesz wejść na sekundę.
- W
sumie, czemu nie. - Uśmiecham się.
- To
chodź. - Wchodzę do środka zamykając za sobą drzwi. Rozglądam
się. Całkiem przyjemny dom. Pomyśleć, że jeszcze nigdy tu nie
byłem. Dziewczyna stoi naprzeciw mnie i przygryza dolną wargę.
Uśmiecham się.
- Co
jest? - Pytam po chwili.
- Mam
na coś ochotę.
- To
znaczy? - Dziewczyna przysuwa się do mnie coraz bliżej i wpija się
w moje usta. Próbuję się odsunąć, ale łapie mnie za kark i
przyciąga do siebie. Ku jej uciesze zaczynam oddawać pocałunki.
Kiedy to robię Kasumi zjeżdża dłońmi na mój tors i zaczyna
odpinać guziki od mojego płaszcza. Przesuwam dłonie coraz niżej i
po chwili zaciskam je na pośladkach fioletowo okiej. Unoszę ją w
górę, a ona oplata mnie nogami w pasie. Odwracam się i przyciskam
ją do ściany. Czuję jak uśmiecha się pomiędzy pocałunkami.
Kątem oka zauważam szafeczkę, do której zmierzam. Sadzam na nią
Kasumi i rękoma pieszczę jej uda. Odsuwam się od niej.
-
Powinniśmy iść. - Mówię zdyszany.
-
Tak, ale wolę zostać tu z tobą. - Ponownie wpija się w moje
wargi.
-
Kasumi, jeśli chcesz, przyjdę do ciebie po tym całym święcie
wioski. - Odsuwam się od niej. Patrzy na mnie i w jej wzroku widzę
pożądanie.
- Na
pewno?
-
Tak.
-
Okey, to chodź. - Unoszę ją do góry i zsadzam z szafki.
Dziewczyna uśmiecha się do mnie kokieteryjnie i zakłada swoją
kurtkę. Ja nie zapinam swojego płaszcza, bo zrobiło mi się
gorąco. Kasumi podchodzi do mnie i chwyta moją dłoń. Ciągnie
mnie do drzwi i po chwili jesteśmy na zewnątrz. Rozglądam się i
widzę dużo ludzi zmierzających do centrum wioski. To niedaleko,
więc szybko tam dotrzemy. Kiedy tylko Kasumi zamyka drzwi ciągnę
ją tam, gdzie zmierzają wszyscy. Po niecałych dziesięciu minutach
jesteśmy na miejscu. Jest ciężko gdziekolwiek się dopchać.
-
Kasumi, nie przeszkadza ci, że będziemy w towarzystwie moich
przyjaciół?
-
Szczerze to tak, ale dla ciebie zniosę prawie wszystko.
-
Dzięki. - Przysuwam się i całuję ją w policzek. Na zewnątrz, w
okolicy głównego placu porozwieszane są różne ozdoby i świeczki.
Po chwili dostrzegam ogromny namiot, z którego dobiega muzyka.
Podchodzimy bliżej i widzę uniesioną w górę dłoń, za chwilę
do moich uszu dobiega jeszcze krzyk.
-
Naruto! Tutaj! - Idę w tamtym kierunku mocniej zaciskając dłoń
Kasumi. Nie chcę, żeby zgubiła się w tym tłumie. Po chwili widzę
twarze swoich przyjaciół. To znaczy Ino, Sasuke, Sakure i Taro.
Podchodzimy do nich coraz bliżej, a moje serce tak jak rano zaczyna
mocniej i szybciej bić. Po chwili stajemy obok nich.
-
Hej. - Mówię.
-
Siema. - Odpowiadają prawie chórem.
-
Zajęłam z Sasuke nam miejsca, chodźcie za mną póki jeszcze da
się gdzieś usiąść. Tsunade-sama będzie przemawiała w namiocie,
bo na dworze jest mróz. - Mówi Ino. Zaraz po tym ruszamy za nią.
Wchodzimy do ogromnego namiotu, w pierwszej chwili oślepia mnie
blask migoczących światełek dyskotekowych. Widać, że
Tsunade-baachan bardzo się postarała. Przy stolikach siedzi dużo
ludzi, pod ścianami są wieloosobowe kanapy, a na środku stoją
stoliki. Ino ciągnie nas w kierunku kanapy, świetnie. Przynajmniej
będzie wygodnie. Dochodzimy do naszego celu i kiedy stajemy obok
stolika blondynka ponownie próbuje przekrzyczeć muzykę.
- Tu
siadamy wszyscy! Zajmijcie miejsca! - Powoli każdy siada tam, gdzie
chce. Po chwili siedzimy tak; z mojej prawej Kasumi, z lewej Sakura,
Taro, Ino i Sasuke.
Za
kruczowłosym zostało jeszcze sporo miejsca.
- Ma
przyjść ktoś jeszcze?! - Krzyczę do blondynki i widzę jak kiwa
twierdząco głową.
-
Kiba, Hinata, Shikamaru, Temari, Neji, Ten-Ten, Sai i ta twoja nowa
koleżanka Satomi! - Krzyczy. Ciekawi mnie jak się tu wszyscy
zmieszczą, no chyba, że dostawią nam jakieś krzesełka. Chociaż
kanapa jest dość spora. Przekręcam głowę w lewą stronę i widzę
roześmianą twarz Sakury, śmiała się do Taro, ale za chwilę
odwraca wzrok w moją stronę. Z jej ust nie zniknął uśmiech, więc
moje kąciki również lekko podnoszą się ku górze. Czuję
szarpnięcie za bark, więc muszę się odwrócić. Niechętnie, ale
to robię.
-
Naruto, ile razy można cię wołać? - Pyta Kasumi.
-
Przepraszam. O co chodzi?
-
Możemy porozmawiać po tym całym przemówieniu?
-
Jasne, tylko najpierw muszę zagadać z Sakurą. Nie obrazisz się?
- Nie
lubię jak jesteś z nią sam na sam. Nie podoba mi się to.
-
Kasumi, proszę cię. Wiesz, że jej nie znoszę, a poza tym teraz to
moja siostra. - Skrzywiam się, żeby zabrzmiało to bardziej
realnie. Na ustach dziewczyny pojawia się uśmiech.
-
Okey. Tylko masz szybko do mnie wrócić.
-
Spoko. - Rozglądam się po pomieszczeniu, wszystkie miejsca są już
zajęte, a namiot zostaje zamykany. Po chwili do naszego stolika
przysiadają się pozostali. Hinata jak zwykle lekko czerwieni się
na mój widok.
-
Hej, dawno się nie widzieliśmy! - Przekrzykuję wszystkich.
-
Siema Naruto! - Krzyczą do mnie równocześnie. Widzę, że Hinata i
Kiba przysuwają się coraz bliżej siebie, a chłopak kładzie rękę
na jej szyję. Za sekundę Kiba przysuwa się do niej jeszcze bliżej
i całuje ją w policzek, a ona się uśmiecha. Czy mogę wnioskować,
że są razem? O Nejim i Ten-Ten oraz Shikamaru i Temari już wiem.
Uśmiecham się i ponownie nieumyślnie spoglądam na Sakurę, która
patrzy na mnie. Czy ona przez cały czas mnie obserwuje?
- Co
jest? - Przysuwam się i szepczę jej do ucha.
-
Nic. Po prostu mam cię na oku.
-
Zaraz będziesz miała mnie na oku jeszcze bliżej. -
Mrugam do niej.
- To
znaczy? - Pyta zdezorientowana.
-
Zobaczysz. - Naszą krótką rozmowę przerywa nam dźwięk
mikrofonu, a zaraz po tym głos naszej czcigodnej hokage. Spoglądamy
na nią i czekamy co nastąpi dalej.
-
Witam was wszystkich bardzo serdecznie. Nie myślałam, że aż tylu
ludzi zjawi się tutaj w tym wyjątkowym dniu. Otóż moi mili
państwo spotykamy się, aby uczcić pamięcią oraz szacunkiem
naszych wyśmienitych Shinobich, którzy polegli na polu bitwy.
Jesteśmy dumni z tego, że tylu ludzi jest gotowych oddać życie za
naszą ukochaną wioskę. Szczególnie wspominamy w dzisiejszym dniu
Shinobich, którzy stracili życie w walce z lisim demonem Kyuubim.
Te Święto obchodzimy co roku i aby dotrzymać naszej tradycji proszę
wszystkich o powstanie. - W jednej sekundzie wszyscy podnoszą się
do pozycji stojącej i słuchają dalszych instrukcji naszej
wspaniałej Hokage. - Teraz proszę, abyśmy uczcili pamięcią
wszystkich tych, których już wśród nas nie ma minutą ciszy. - Po
chwili nastaje absolutna cisza. Teraz myślę szczególnie o jednej
wyjątkowej osobie. O mojej mamie. Ukradkiem spoglądam na Sakurę,
jest smutna. Po chwili robię coś głupiego, a może jednak nie?
Przysuwam dłoń bliżej zielonookiej i muskam swoimi palcami jej.
Podnosi na mnie wzrok i kąciki ust Sakury lekko unoszą się do
góry. Prostuję palce i chwytam dłoń dziewczyny mocno ją
zaciskając. Patrzę w dół, Sakura również powoli zaciska swoją
rękę na mojej i tak samo jak ja spogląda na nią. Po chwili
podnosimy wzrok i poważni patrzymy na siebie. Nie mogę oderwać
spojrzenia od jej idealnej, delikatnej twarzy oraz pięknych jak
szmaragd oczu. Jak zwykle wszystko musi się kiedyś skończyć.
-
Dziękuję wam bardzo serdecznie, że pamiętacie o tych, którzy
przelali swoją krew, aby nasze dzieci wychowywały się w spokojnej
wiosce, bez krwawych wojen, które niszczą rodziny. - Puszczamy
nasze dłonie i wbijamy wzrok w scenę. - Teraz kochani mam dla was
niespodziankę. Jak pewnie zdążyliście już zauważyć, dzisiejszą
noc umili nam zespół, który zaprosiłam. To jest nowość na tym
Święcie, więc bawcie się! Jeszcze raz wam wszystkim dziękuję. -
Nasza Hokage schodzi ze sceny w towarzystwie gromkich oklasków, nikt
nie siada tylko idzie na parkiet. Odwracam się do Sakury i Taro.
- Hej
stary, mogę na chwilę porwać twoją dziewczynę? - Pytam z
uśmiechem.
- Ta,
jasne. - Zwracam twarz do Kasumi.
-
Poczekaj na mnie. - Daję jej całusa w policzek, a ona się
uśmiecha.
-
Chodź ze mną. - Mówię trochę ciszej z uśmiechem na
twarzy. W tle zaczęła lecieć już jakaś muzyka. Chwytam ją za
dłoń i prowadzę przez tłum, aby zniknąć z pola widzenia naszym
przyjaciołom. Kiedy upewniam się, że nas nie widzą staję
naprzeciw niej i przysuwam do siebie.
-
Naruto, co ty kombinujesz? - Pyta.
-
Spokojnie, to tylko taniec. - Uśmiecham się, a tak naprawdę
próbuję się zebrać w środku. Jeśli mam jej powiedzieć to tylko
dzisiaj. Dziewczyna przysuwa się do mnie i kładzie dłoń na mój
bark. Zapomniałem wspomnieć, że jest ubrana w żółtą sukienkę,
która idealnie na niej leży. Dłonią zjeżdżam po jej plecach i
tam się zatrzymuję. Patrzymy sobie w oczy i zaczynamy tańczyć.
Mam takie szczęście, że piosenka jest wolna. Po kilku sekundach
zbieram się w sobie i zaczynam rozmowę.
-
Sakura, muszę ci coś powiedzieć.
- Co
takiego? - Pyta, a ja zwężam coraz bardziej odległość od nas,
żebyśmy lepiej się słyszeli.
-
Specjalnie zaciągnąłem cię tu, gdzie nikt nas nie widzi i mam
ważny powód, dla którego poprosiłem cię do tańca. - Dziewczyna
patrzy na mnie coraz bardziej zdziwiona.
-
Naruto, przerażasz mnie. Co jest?
-
Chodzi o to, że...Huh, ale tu gorąco. - Śmieję się.
- Mów
wreszcie.
-
Chodzi o to, że...ja...chyba, kocham cię Sakura. - Zielonooka
zatrzymuje się, a ja razem z nią. Patrzy na mnie pustym wzrokiem.
-
Naruto, czy ty wiesz co właśnie powiedziałeś? Jesteś debilem czy
co? Przecież ty mnie nienawidzisz. Nie żartuj sobie ze mnie. - Mówi
po chwili.
-
Ehh. - Wzdycham. - Sakura, zdaję sobie sprawę z tego co właśnie
powiedziałem i wcale nie żartuję. Powiedziałem, że cię kocham i
mówię prawdę. Zakochałem się w tobie. Kochałem się w tobie już
w Akademii, a teraz ponownie zakochałem się w tobie teraz. Nie mogę
tego ignorować i nie mogłem tego przed tobą zataić. Nie potrafię.
- Nie
wiem co mam ci powiedzieć. - Mówi po chwili patrzenia na mnie. - A
Kasumi? Przecież się z nią spotykasz, no i jeśli chciałeś się
z nią przespać to chyba ją kochasz. Mylę się?
- Nie
chciałem się z nią przespać. Nie mógłbym, bo ciągle o tobie
myślę. Wiem, że to co do ciebie czuję nie może wyjść na
światło dzienne, ale musiałem ci to wyznać. Narażam się na
odtrącenie, ale kto nie ryzykuje ten tak naprawdę nie żyje. -
Śmieję się. - A poza tym to również jest dla mnie okropnie
dziwne, ale stało się i już. Nie mam na to żadnego wpływu. -
Widać, że Sakura jest mocno zakłopotana, tak samo jak ja.
-
Naruto, ja... - Przerywam jej.
- Tak
wiem. - Biorę głęboki oddech i wypuszczam powietrze. Uśmiecham
się.
-
Podoba ci się Taro i z nim jesteś, a mnie nawet nie lubisz. -
Wzdycham. - Słuchaj Sakura, nie chodzi mi o to, żebyś go rzuciła
czy coś. Po prostu chcę być z tobą szczery, inaczej nie potrafię.
- Na
początek coś sobie wyjaśnijmy. Gdybym cię nie lubiła to na pewno
bym się o ciebie nie martwiła, ale...ja cię tylko lubię.
Rozumiesz? - Zielonooka jest wyraźnie zmieszana. Zabolały mnie jej
słowa, ale co mogę zrobić? Raczej nic. Nikt w nikim nie zakochuje
się z dnia na dzień. No dobrze, pomijając mój przypadek, bo ja w
tym jednym dniu akurat uświadomiłem sobie, że całe życie ją
kocham.
-
Rozumiem i niczego od ciebie nie oczekuję, naprawdę. Tak jak
mówiłem, chcę być z tobą szczery, bo na to zasługujesz. -
Śmieję się i chwytam się ręką za kark. Wzdycham i uśmiecham
się jak palant.
-
Cholera, ty naprawdę jesteś śliczna. - Na twarzy dziewczyny
pojawia się jeszcze większe zakłopotanie i zdziwienie. - Wiesz? Jest mi dużo lżej, bo nie muszę kłamać.
-
Przepraszam cię Naruto. Pójdę do Taro. - Mój uśmiech powoli
zanika z ust, tak samo jak Sakura w tłumie tych wszystkich
zadowolonych z życia ludzi. Ona najnormalniej w świecie mnie zbyła.
Na środku parkietu zostałem sam, jak palec. Unoszę dłonie i
przecieram nimi zmęczoną twarz. Uśmiecham się pod nosem, nawet
sam nie wiem dlaczego i ruszam za różowo włosą. Kiedy przeciskam
się przez tłum, co jest trudne, dostrzegam swoich przyjaciół.
Wzrok zawieszam na Taro, który przybliża się do Sakury i wpija się
w jej usta. Zatrzymuję się. Odwracam wzrok widząc, że dziewczyna
odwzajemnia pocałunek. Patrzę na Ino i Saki, które mnie obserwują.
Zapewne blondynka już wszystko powiedziała tej drugiej. Uśmiecham
się do nich słabo, żeby pokazać, że wszystko okey. Ponownie
ruszam do stolika i przeciskam się przez Kasumi, aby usiąść na
swoje miejsce. Na moje nieszczęście obok całującej się z Taro
Sakury. Spoglądam na nią, nadal tkwi w pocałunku. Przekręcam
głowę w przód i pochylam się, aby oprzeć głowę w swoich
dłoniach. Po chwili czuję jak ktoś bawi się moimi włosami.
Przekręcam lekko głowę w prawą stronę i widzę uśmiechającą
się Kasumi. Odwzajemniam ten gest i ponownie ukrywam twarz w
dłoniach. Spędzam tak chyba minutę i czuję dotyk na swoim
ramieniu. Podnoszę się.
-
Dobrze się czujesz? - Widzę jej czułe spojrzenie. Szkoda, że nie
aż tak czułe jakbym chciał.
-
Może być. - Odpowiadam krótko Sakurze i zwracam się do Kasumi.
-
Wyjdziesz ze mną na zewnątrz? - Pytam.
-
Pewnie. - Uśmiecha się zadziornie. Wstaję i ubieram swój płaszcz,
nie zapinam go. Pomagam fioletowookiej i chwytam ją za dłoń
splatając nasze palce. Widzę zdziwione spojrzenia przyjaciół.
-
Idziecie już? - Krzyczy Ino.
-
Nie. Idę się przewietrzyć. - Spoglądam na Sakurę. Patrzy na
mnie, ale nie ma już uśmiechu na twarzy tak jak przedtem.
- Nie
martw się mała. Zaraz wrócę, nic mi przecież nie będzie, idę z
Kasumi. - Dodaję widząc niespokojne spojrzenie Ino. Unoszę nasze
dłonie w górę, żeby dać jej to do zrozumienia. Powoli wychodzimy
zza stolika i zmierzamy do wyjścia. Kiedy już wychodzimy nasze uszy
mogą odpocząć od głośnej muzyki. Ten namiot znajduje się obok
parku, więc przechodzimy kilka kroków i siadamy na ławkę. Nadal
trzymamy się za ręce, spoglądam w dół i czuję spojrzenie
dziewczyny na sobie.
-
Naruto, co z tobą? Jesteś jakiś dziwny. - Podnoszę głowę i
spoglądam na brązowowłosą.
- Nic
mi nie jest. - Próbuję się uśmiechnąć, ale to chyba nie
wychodzi.
-
Tamta jędza cię wkurzyła?
- Nie
do końca. Zmieńmy temat. O czym chciałaś pogadać?
- O
nas.
- To
znaczy?
-
Noo, lubimy się, prawda? Ciągnie nas do siebie i prawie wydarzyło się coś więcej. Chcę ustalić kim dla siebie jesteśmy w
chwili obecnej. - Mówi. No i co ja mam teraz jej odpowiedzieć?
-
Słuchaj...nie wiem, czy jestem gotów na poważny związek.
-
Naruto, a czy on musi być nie wiadomo jak poważny? Chciałabym z
tobą spróbować, oczywiście jeżeli ty czujesz to samo do mnie. -
Patrzy ciągle w moje oczy.
-
Kasumi, nie jestem pewny co do ciebie czuję. Nie chcę robić ci
złudnych nadziei.
- Nie
możesz przynajmniej chcieć spróbować? Dla mnie to naprawdę
ważne. - Uśmiecha się.
-
Uhmm. - Wzdycham. - Nie wiem. Naprawdę nie wiem co mam ci
odpowiedzieć.
-
Zgódź się i będzie po sprawie.
- Nie
chcę cię zranić, a nie obiecuję, że będąc z tobą tego nie
zrobię. - Mówię szczerze.
- Nie
obchodzi mnie to, naprawdę. Kto nie ryzykuje ten nie żyje, co nie?
- Śmieszne, sam dziś powiedziałem to samo Sakurze.
- Ahh
Kasumi Kasumi. No dobrze, możemy spróbować, ale nic ci nie
obiecuję. Nie jestem w stanie przewidzieć, czy to wszystko wypali,
ale...
- Oh
zamknij się już. - Przerywa mi i wpija się w moje usta. Zaczynam
oddawać jej pocałunki. Ten nie był tak zachłanny i żądny, mogę
przyrównać go do spokojnego i pełnego czułości ze strony
dziewczyny. Po chwili odsuwam się od niej. Mimo wszystko dziwnie
jest myśleć o niej jak o swojej dziewczynie. Chciałbym nazywać
tak kogoś zupełnie innego, wyjątkowego.
-
Wejdziemy do środka? - Pytam łapiąc dłoń Kasumi i splatając
swoje palce z jej.
-
Yhym. - Uśmiecha się do mnie. Podnoszę się, a dziewczyna robi to
samo co ja. Odchodzimy kawałek, ale po chwili Kasumi staje. Odwracam
się w jej stronę.
- Co
jest? - Pytam.
- Mam
do ciebie prośbę.
-
Słucham. - Śmieję się.
- Nie
bądź smutny, okey? - Patrzę na nią zdziwiony.
-
Przecież nie jestem.
-
Jesteś. Widać to gołym okiem. Jeśli ta jędza powiedziała ci coś
okrutnego to nie przejmuj się tym, bo nie warto.
- No
dobrze. - Zastanawiam się chwilę. - Kasumi, proszę, żebyś nie
nazywała jej jędzą. Teraz w moim towarzystwie takie zwroty pod jej
osobą trochę nie pasują. - Skrzywiam się, a ona się uśmiecha.
-
Dobrze. Postaram się obrońco przyrodnich sióstr. - Powoli odwracam
się i wzdycham. Ponownie ruszam wraz z Kasumi do wejścia. Wchodzimy
do środka i tak jak poprzednio oślepia mnie migoczące światełko.
Przyciągam jeszcze bliżej siebie fioletowooką i zaciskam mocniej
dłoń. Boję się, że w tym tłumie może mi się zgubić.
Przedzieramy się przez parkiet pełen ludzi. Powoli zbliżamy się
do naszego stolika, rozglądam się. Może wyszukam tu gdzieś swoich
przyjaciół. Przerzucam wzrok z osoby na osobę. Patrzę w lewy róg,
na początku nic nie zauważam, ale kiedy wracam w to miejsce widzę
kilku przyjaciół. Ino, Sasuke, Kiba, Hinata i Saki tańczą wśród
ludzi. Ledwo ich poznałem. Uśmiecham się pod nosem i dalej
przedzieram się przez tłum. Mijamy ostatnie osoby i zauważam nasz
stolik. Siedzą przy nim Neji, Ten-Ten oraz Sakura i Taro. Czy on nie
może opuścić jej chociaż na chwilę? No i czy musi się do niej
tak lepić? Na widok ich przytulonych zrobiło mi się smutno, ale to
jeszcze jakoś przełknę. Skręcam lekko w lewo i wchodzę za
stolik. Zdejmuję płaszcz i siadam na swoje miejsce.
- Nie
zdejmujesz płaszcza? - Pytam Kasumi.
-
Nie. Jest mi jeszcze chłodno. - Uśmiecha się. Zauważam, że nadal
trzymam dłoń brązowowłosej. Unoszę ją trochę i kładę na
swoje kolano. Tak jest mi dużo wygodniej. Spoglądam na Sakurę,
która patrzy w dół, prawdopodobnie na moją rękę. Po chwili
unosi głowę i zerka na mnie. Dalej siedzi wtulona w Taro, to tak
strasznie boli widzieć ich razem. Patrzymy na siebie z totalną
powagą, którą przerywa głos chłopaka.
-
Kochanie, przepraszam, ale muszę skoczyć do toalety. - Uśmiecha
się do niej.
-
Spoko. Nigdzie się nie wybieram. - Uśmiecha się do niego słodko.
Cholerka, ile ja bym dał, żeby uśmiechała się w ten sposób do
mnie. Chłopak wstaje i idzie znikając gdzieś w tłumie. Po chwili
czuję szarpnięcie.
-
Naruto, zaraz wrócę, zobaczyłam tam swoją koleżankę, z którą
muszę pogadać. - Patrzę we wskazane miejsce i widzę machającą
blondynkę. Śmieję się.
-
Okey. Nie musisz się spieszyć, w pełni rozumiem. Siła wyższa.
-
Dokładnie skarbie. - Uśmiecha się i przybliża. Po chwili daje mi
krótkiego całusa w usta. Całej sytuacji niepostrzeżenie przygląda
się Sakura. Kasumi wstaje i wychodzi prosto do swojej koleżanki,
przyjaciółki, czy kogoś tam. Odwracam głowę z uśmiechem na
twarzy w stronę różowo włosej. Widząc jej mimikę twarzy od razu
poważnieję. Biorę się w garść i zagaduję.
-
Sakura? - Dziewczyna krzyżuje ręce na klatce piersiowej i patrzy
się przed siebie.
-
Hmm?
-
Zmieniłaś do mnie nastawienie po tym, co ci wyznałem? - Zwraca
wzrok w moją stronę.
-
Naruto, sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Zaskoczyłeś
mnie i to bardzo...Teraz to naprawdę głupia sytuacja i sama nie
wiem jak mam się w związku do ciebie zachowywać. Nie chcę cię
ranić, ale chyba jednak już to robię. W ogóle nie pomyślałabym
nigdy wcześniej o tym, że możesz się we mnie zakochać...To jest
naprawdę dziwna sytuacja. - Wzdycham i przysuwam się bliżej
dziewczyny.
-
Sakura, sam się zdziwiłem, kiedy odkryłem, że się w tobie
zakochałem. Dla mnie też jest to dziwne, ale jak już wcześniej
mówiłem, nie mam na to wpływu...Przechodząc do innej sprawy,
cholera mnie bierze, kiedy widzę cię z Taro, ale nie zmienię
twoich uczuć. Poza tym, gdybyś coś do mnie czuła to i tak pewnie
byłby to związek niemożliwy. Na chwilę obecną chcę, żebyś
była szczęśliwa i tyle. Nawet jeśli muszę oglądać
cię z innymi facetami.
-
Błagam, nie wygaduj takich głupot, bo czuję się jeszcze gorzej.
- Dla
mnie to nie są głupoty. - Przejeżdżam dłonią po włosach.
- Nie
mogłeś zatrzymać tego wszystkiego dla siebie? Byłoby mi dużo
łatwiej.
- Nie
wytrzymałbym. To prędzej czy później rozsadziłoby mnie od środka
i mógłbym coś sobie zrobić. - Widząc jej spojrzenie dodaję. -
Wcale nie żartuję.
-
Spróbuj zakochać się w innej dziewczynie, ale błagam, żeby tą
dziewczyną nie była Kasumi. - Uśmiecha się nieśmiało.
-
Teraz wydaje się to być niewykonalne. - Śmieję się.
-
Przestań.
-
Wiesz? Zgodziłem się chodzić z Kasumi, ale nic do niej nie czuję.
Nalegała, więc uległem.
- Nie
mów mi, że nic do niej nie czujesz, bo musisz coś czuć skoro
prawie poszedłeś z nią do łóżka.
-
Ehhh, Sakura. Ile razy mam ci tłumaczyć, że nigdzie bym z nią nie
poszedł? To się robi nudne, powtarzać to samo w kółko.
- No
dobrze, ale tak to wyglądało.
-
Tylko wyglądało. Nie idzie się do łóżka z pierwszą lepszą
dziewczyną. Przynajmniej ja mam takie zasady.
-
Możemy skończyć już ten denerwujący temat?
-
Sama zaczęłaś. A poza tym, co cię w nim denerwuje? - Pytam z
nutką podejrzenia.
- Nie
wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. Po prostu denerwuje mnie ta cała
twoja Kasumi.
- A
mnie denerwuje ten twój cały Taro, chociaż to mój kumpel. -
Odgryzłem się.
- On
nie ma podobać się tobie tylko mi.
-
Mogę powiedzieć to samo o Kasumi, chociaż jesteśmy w innej
sytuacji. Ja cię kocham, a ty mnie nie. - Śmieję się. - Co za
ironia, nigdy bym nie pomyślał, że zakocham się bez wzajemności.
- W
kim się zakochałeś bez wzajemności stary? - Pyta Taro, który
siada właśnie na swoje miejsce. Spojrzeliśmy na niego w tym samym
czasie z Sakurą. Po chwili odwraca się w moją stronę i obdarza
mnie błagającym i spanikowanym spojrzeniem. Patrzę na nią i mówię
do chłopaka.
- W
takiej jednej pięknej, wyjątkowej i niespotykanej dziewczynie.
Niestety ma chłopaka - przerzucam wzrok na Taro i kończę - i jak
już wiesz, nie odwzajemnia moich uczuć. - Śmieję się.
- Nie
wiedziałem, że ty możesz się zakochać. - Mówi szczerze z
uśmiechem.
- Jak
widzisz, z czasem i to dopada najsilniejszych. - W trakcie mówienia
przerzucam wzrok na Sakurę, która ciągle obserwuje mnie mętnym
spojrzeniem. Ona naprawdę nie wie jak się teraz w stosunku do mnie
zachowywać. Może lepiej było trzymać gębę na kłódkę?
-
Wiesz co? - Z zamyślenia wyrwa mnie chłopak. Patrzę na niego. -
Myślę, że jakbyś się trochę postarał to pewnie by ci uległa. - Śmieję się i wyszczerzam w szerokim
uśmiechu.
- Tak
myślisz? No chyba niekoniecznie masz rację. Nie jestem już takim
amantem co kiedyś. - Przez cały swój pobyt w wiosce bywałem
multum razy w klubie, gdzie pracuje Taro.
-
Naruto nie żartuj. Nie raz widziałem cię w akcji. Wiesz Sakura, że laski w klubie lepiły się do niego jak muchy ? - Dziewczyna odchrząkuje.
-
Nie, nie wiedziałam. Naruto mi się nie zwierzał. - Uśmiecha się.
Taro patrzy na nas przenikliwie.
-
Dalej się tak nie lubicie?
-
Raczej to już daleka przeszłość, prawda Sakura? - Postanawiam się
odezwać.
-
Prawda. - Odpowiada krótko.
- To
dobrze. Wiecie, jesteście teraz tak jakby rodziną, więc lepiej się
dogadać. - Śmieje się.
-
Taa. Masz rację. - Odpowiadam i przenoszę wzrok na Sakurę.
-
Naruto, zdradzisz mi imię tej dziewczyny? - Po chwili chłopak
zadaje pytanie. Zielonooka patrzy na mnie z przerażeniem w oczach,
chociaż nie wiem dlaczego. Przecież to ja ją kocham, a nie ona
mnie. Ja mógłbym ewentualnie dostać w zęby, chociaż wątpię,
żeby to było możliwe.
- A
co to zmieni? Zresztą, co żeś się jej tak uczepił? - Pytam
żartem.
-
Nooo interesuje mnie, kto zrobił z mojego odpornego kumpla taką
kupę nie powiem czego. - Śmieje się.
- Nie
znasz jej stary, więc na nic nie zda ci się jej imię. - Klepię go
po barku. - Taro, odprowadź później bezpiecznie Sakurę do domu
okey?
- No
proste!
-
Dzięki. Przepraszam was bardzo, ale podejdę do Kasumi i jej
przyjaciółki. - Uśmiecham się.
- A
ty nie przejdziesz się z nami? Dom Kasumi jest po drodze z tego co
się orientuję, no nie? - Ponownie głos zabiera Taro.
-
Tak, nie mylisz się, ale nie wiem, czy wrócę na noc do domu. Może
z nią pójdę i obejrzymy coś fajnego.
-
Spoko. - Odpowiada krótko z przebiegłym uśmieszkiem.
- Hej
hej hej. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - Śmieję się.
-
Przecież ja nic nie mówię.
- Ale
widzę ten twój uśmieszek. Znam cię nie od dziś Taro. - Podnoszę
się i wychodzę zza stolika. Na ramię przerzucam swój płaszcz i
jeszcze na chwilę staję naprzeciw chłopaka. - A tak z innej
beczki. Zrobiłeś to o co prosiłem?
-
Chodzi o szefa?
-
Tak.
-
Powiedziałem mu. Bardzo się ucieszył i kazał przekazać, że jest
ci bardzo wdzięczny za okazaną pomoc i że jest twoim dłużnikiem.
- Uśmiecham się.
-
Cieszę się, że mogłem mu pomóc. Aha, przekaż staruszkowi, że
jeśli potrzebna mu będzie jeszcze jakakolwiek pomoc to wie, gdzie
mnie szukać.
-
Spoko.
- A
teraz wybaczcie, ale się oddalę. - Śmieję się. Patrzę na
Sakurę, która bacznie mnie obserwuje zagryzając dolną wargę.
Odwracam się i zmierzam do Kasumi, która stoi w towarzystwie
pięknej blondynki. Przeciskam się przez tłum i od tyłu zachodzę
dziewczynę. Z uśmiechem przykładam palec do ust, kiedy blondynka
mnie zauważa. Uśmiecha się do mnie kokieteryjnie. Zbliżam się do
fioletowookiej i muskam ustami jej kark obejmując ją w pasie.
Dziewczyna odwraca głowę w moją stronę i od razu się uśmiecha.
-
Mogę z wami postać?
-
Pewnie. - Odpowiada fioletowo oka.
- Oh,
gdzie moje maniery. - Uśmiecham się i spoglądam na blondynkę.
Podchodzę do niej i wystawiam w jej stronę rękę. - Nazywam się
Uzumaki Naruto. - Dziewczyna chwyta moją rękę, a ja schylam się
trochę i składam całusa na jej dłoni.
- Oo,
nie mówiłaś, że jest dżentelmenem. - Śmieje się blondynka.
-
Widocznie zapomniałam wspomnieć.
- Mam
na imię Kushina. - Odpowiada z uśmiechem dziewczyna. Na początku
moje ciało sztywnieje słysząc te wypowiedziane słowa. Odsuwam się
od Kushiny i z powrotem wracam do mojej poprzedniej pozycji.
-
Piękne imię. - Mówię.
-
Dziękuję.
-
Wiążę z nim szczególną więź. - Śmieję się.
- Oh,
naprawdę? Jakaś ważna dziewczyna w twoim życiu się tak nazywała?
- Pyta zaciekawiona blondynka.
-
Zgadłaś. - Uśmiecham się.
- W
sumie to nadal dla mnie najbardziej wyjątkowa kobieta na całym
świecie. - Śmieję się widząc spojrzenie Kasumi.
-
Skarbie, nie mówiłem ci, że tak nazywała się moja mama? -
Dziewczynie robi się głupio, ale niepotrzebnie.
-
Przepraszam kochanie. Zapomniałam o tym.
-
Niepotrzebnie przepraszasz, przecież nic się nie stało. -
Odpowiadam rozbawiony.
- No
tak, ale głupio być zazdrosnym o zmarłą mamę swojego chłopaka.
-
Kasumi, nie powiedziałaś mi też, że w rzeczywistości twój
chłopak jest jeszcze przystojniejszy. - Śmieje się blondynka.
- Bo
nie musiałam ci tego mówić. - Odpowiada trochę wrednie.
- Ej
Kasumi. Spuść z tonu, przecież nic złego nie mówię. - Nie chcę
być świadkiem tej idiotycznej kłótni. Robi się gorąco.
-
Przepraszam was drogie Panie, ale muszę skoczyć do toalety. -
Odsuwam się kawałek od dziewczyny i całuję ją w policzek.
Uśmiecham się i mijam Kasumi zmierzając do toalety. Kiedy wreszcie
przeciskam się przez tłum ludzi wchodzę przez drzwi do środka.
Spotykam tam dwójkę chłopaków, którzy o czymś dyskutują.
- Tak
czy tak nie przebijesz mnie koleś. Ta szatynka z fioletowymi oczami,
którą wyrwałem jest znacznie ładniejsza. - Podchodzę do pisuaru
i zaczynam załatwiać swoją potrzebę fizjologiczną. Nadal
przysłuchuję się rozmowie, bo mnie zaniepokoiła.
- Nie
prawda! Kushina też jest piękna. Jeszcze piękniejsza od tej twojej
Kasumi! - Czy ja się przesłyszałem? Powiedzcie mi, że tak.
-
Dzisiaj się przekonam, czy jest tak świetna w łóżku jak całuje.
- Śmieje się.
-
Sory, że przerywam, ale... - Odchodzę od pisuaru i podchodzę do
zlewu, żeby umyć ręce. - Czy ty powiedziałeś Kasumi?
- Tak
i co ci do tego koleś? - Patrzę na tego gogusia w lusterku. Urywam
kawałek papieru i wycieram nim dłonie. Odwracam się do chłopaka,
wrzucam papierek do kosza i krzyżuję ręce na klatce. Jestem bardzo
spokojny, nie mogę okazać, że kipię ze złości. Jak ona mogła
mnie tak oszukać?
- To
mi do tego koleś, że to moja dziewczyna. - Chłopak zaczyna się
śmiać, a ja dalej stoję opanowany. Mrużę oczy.
- No
nieźle. Widocznie jesteś fajtłapą skoro zdradza cię z innymi.
Pogódź się z tym frajerze. - Podchodzę do niego, jestem trochę
wyższy.
- Czy
ty nazwałeś mnie frajerem? - Pytam opanowany patrząc na niego z
góry.
- Tak
i co z tego? - Odsuwam się od niego i powoli podginam rękawy do
góry.
-
Odszczekaj to palancie. - Uśmiecham się.
- Nie
frajerze. Widocznie nie spełniasz jej oczekiwań skoro taka
foczka cię zdradza. - Śmieje się.
- A
ty spełniasz? Spójrz na siebie idioto. Przeglądasz się czasem w
lusterku rudzielcu? - Widać, że go sprowokowałem, no i bardzo
dobrze. Teraz zacznie się zabawa.
- Czy
ty nazwałeś mnie rudzielcem?!
-
Tak. Przecież masz taki kolor włosów. - Chłopak podchodzi do mnie
szybko i wymierza pierwszy cios. Widzę to wszystko tak jakby w
zwolnionym tempie. Unikam jego pięści. Kiedy widzi, że to nie
poskutkowało zamachuje się prosto na moją twarz. Chwytam za jego
pięść, a on zdziwiony próbuje uderzyć mnie drugą. Zanim druga
pięść chłopaka zjawia się przy mojej głowie uderzam go w pysk.
Chyba trochę przesadziłem, bo chłopaczyna wylądowała na zlewie.
Zdenerwowany podnosi się i ponownie na mnie naciera. Kolejny raz
rudzielec dostaje ode mnie w twarz i leci na podłogę. Uderzam go po
raz kolejny i chwytam za kołnierz jego kremowej koszuli. Może i
jest trochę przystojny, ale rudy, co go widocznie bardzo drażni.
Ciągnę go do drzwi, przez które zaraz wychodzę. Rozglądam się i
widzę Kasumi. Zbliżam się do niej ciągle ciągnąc za sobą
chłopaka. Staję obok niej i dopiero po chwili dziewczyna mnie
dostrzega. Spogląda w dół i widzę przerażenie w jej oczach.
-
Chciałabyś mi coś powiedzieć? - Pytam na razie jeszcze spokojny.
-
Nie. Co to za chłopak? Coś ty mu zrobił? - Pyta udając głupią.
-
Ponownie zadaję ci pytanie Kasumi. Czy chciałabyś mi coś
powiedzieć? - Powoli tracę cierpliwość.
-
Niby co takiego mam ci powiedzieć?
-
Może to kurwa, że mnie zdradziłaś! - Krzyczę. No i moja
cierpliwość poszła sobie na spacer.
- Co
ty pieprzysz Naruto?! - Pyta zbulwersowana. - Jak możesz mnie o to
posądzać?!
- On
- wskazuje na ledwo przytomnego chłopaka - opowiadał o tobie
swojemu kumplowi! Nie chciałem cię przelecieć to szukasz tego u
kogoś innego?! Jesteś dziwką, a ja zgodziłem się z Tobą spróbować! - Rzucam jej w twarz. Niespodziewanie dziewczyna bierze
zamach i wymierza mi siarczystego plaskacza w policzek. Uśmiecham
się.
- Nie
mów tak do mnie!
-
Prawda boli co? Przyznaj się póki nie straciłem do ciebie resztek
szacunku. - Mówię nieco bardziej opanowany.
- Nie
muszę się do niczego przyznawać.
-
Powiesz mi prawdę? - Zwracam się w stronę Kushiny.
- Nic
mu nie mów! - Zakazuje Kasumi.
- On
jest w porządku, a ja nie będę dla ciebie kłamać. Ten chłopak
mówił prawdę, Kasumi się z nim lizała, jak rzekomo przyszła do
mnie. - Kushina okazuje się być w porządku.
-
Dziękuję. - Zwracam się do blondynki. Przenoszę wzrok na Kasumi.
Teraz się jej brzydzę, czemu nie posłuchałem dziewczyn, kiedy
mnie przed nią ostrzegały? Nic do niej nie czuję, ale boli mnie
to, że zawiodła moje zaufanie. Patrzę na moją prawie siną dłoń
i rzucam chłopaka pod nogi szatynki.
- Nie
chcę mieć z tobą nic wspólnego. Dziewczyny miały rację co do
ciebie. - Podnoszę z ziemi swój płaszcz i zarzucam go na siebie
nie zapinając guzików. Mijam ją bez słowa i zaczynam się pchać
w kierunku wyjścia. Trochę to potrwało. Nie mam już ochoty na
zabawę, mam zepsuty humor. Wychodzę na świeże powietrze i głęboko
oddycham. Ruszam prosto idąc do swojego domu. Mam to szczęście, że
nie mieszkam za daleko. Na dworze panuje pustka, nigdzie nie ma
ludzi. Wszyscy znajdują się na imprezie. Nawet nie pożegnałem się
z przyjaciółmi. Mam szczęście, że jest pełnia, bo chociaż
trochę oświetla mi drogę. Pod domem znalazłem się jakieś
dziesięć minut po wyjściu. Zatrzymuję się i rozglądam. Chyba
tylko my jak na razie ustroiliśmy dom. Przypominam sobie o Kasumi i
ponownie humor mi się pogarsza. Czemu byłem taki ślepy i nie
posłuchałem Ino, czy nawet Sakury? Chciałem im zrobić na złość
i co z tego wyszło? Wchodzę po schodkach na werandę i otwieram
drzwi. Wchodzę do pustego domu i zdejmuję swój płaszcz
odwieszając go na miejsce. Podchodzę trochę dalej i ze złości
uderzam pięścią w ścianę. Musiałem jakoś odreagować.
-
Cholera! - Krzyczę z frustracji. Opieram czoło o zimną ścianę.
-
Naruto? Co się stało? - Myślałem, że jestem sam, ale się
pomyliłem. Przekręcam głowę w prawą stronę i widzę Sakurę w
swojej piżamce. Ma skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Ubrana
jest w krótkie, różowe spodenki i krótszą bluzeczkę na
ramiączka.
-
Czemu nie śpisz? - Pytam ignorując jej pytanie.
- Bo
mi się nie chce. Dopiero co przed tobą wróciłam. Zdążyłam
zrobić sobie gorącą czekoladę i wziąć do ręki książkę. No i
kiedy zaczęłam czytać wszedłeś i zacząłeś krzyczeć.
-
Przepraszam, że cię wystraszyłem. Myślałem, że jestem sam. -
Przekręcam głowę w przód i ponownie opieram się czołem o zimną
ścianę. Słyszę kroki, o nie. Proszę, niech tylko mnie nie
dotyka. No i stało się, czuję jej ciepłe dłonie na swoim barku.
Przekręcam głowę i patrzę na nią.
- Co
się stało? - Pyta z troską. Zwlekam trochę z odpowiedzią
przeszywając ją spojrzeniem. Wbijam wzrok ponownie w ścianę,
wzdycham i zaczynam coś mówić.
-
Zerwałem z Kasumi. Myślałem, że moje życie jakoś się ułoży,
ale jak taki nieudacznik jak ja może coś osiągnąć? - Śmieję
się sam do siebie. - Jestem debilem, jak mogłem uwierzyć jakiejś
suce, której prawie wcale nie znam. - Prycham.
-
Dlaczego tak o niej mówisz? - Z powrotem patrzę na dziewczynę i
staję się bardziej poważniejszy.
- Bo
tylko na to zasługuje. Nie dość, że mnie oszukała to jeszcze
przylizała się z jakimś gościem.
-
Naruto, przykro mi. - Zaczyna głaskać mój bark. Odwracam się
przodem opierając plecami o zimną ścianę, w związku z czym dłoń
Sakury nie spoczywa już na moim ramieniu.
-
Miałyście co do niej rację. Wydaje mi się, że chciałem zrobić
wam na złość, a wyszło na to, że czuję się zraniony. - Śmieję
się.
-
Czemu tak mówisz? Podobno jej nie kochasz. - Patrzę na Sakurę.
- To
prawda, ale mimo
wszystko czuję się oszukany i zraniony. Nie powinienem tak łatwo
obdarzać zaufaniem ludzi. Prędzej czy później źle się to na
mnie odbija. - Sakura nic nie mówi tylko przeszywa mnie spojrzeniem.
- Czemu zamilkłaś?
-
Chyba nie mam nic do powiedzenia.
-
Szkoda. - Wzdycham. - Pójdę wziąć prysznic...sądzę, że to mi
pomoże po tym zwariowanym dniu.
-
Może masz rację. - Przysuwam się do Sakury i muskam wargami jej
ciepły policzek, odsuwam się z uśmiechem na ustach, a dziewczyna
stoi osłupiała.
-
Dobranoc księżniczko. - Mrugam do niej i zaczynam iść w stronę
schodów. Powoli zmęczonym krokiem wchodzę po nich na górę.
Znajduję się na korytarzu i nie zatrzymując się idę prosto do
swojego pokoju, nie zamykam drzwi, bo po co? Lubię obserwować,
kiedy Sakura wchodzi do swojej sypialni, widzę ją wtedy po raz
ostatni w nocy. Podchodzę
do swojej wypchanej ubraniami szafy i znajduję czyste spodnie do
spania. Biorę je oraz bokserki w dłoń i idę do toalety. Zanim
wchodzę pod prysznic zamykam się. Odkręcam ciepłą wodę, która
przyjemnie masuje moje spięte ciało. Kończę mycie i wychodzę
owijając się w pasie czarnym, dużym ręcznikiem. Podchodzę do
lusterka i przecieram je z pary. Czochram swoje włosy i zaczynam myć
zęby. Po skończonej czynności ubieram się i wychodzę z toalety.
Rzucam się na łóżko i podkładam dłonie pod głowę. Zaczynam
sobie myśleć. O wszystkim i o niczym.
Oczami
Sakury;
Dopijam
ostatni łyk, jeszcze ciepłej gorącej czekolady i doczytuję
ostatnią stronę fantastycznej książki. Odstawiam kubek na bok i
pogrążam się w czytaniu ostatniego skrawka. Kiedy to robię czuję
pewien niedosyt, który zaspokoję dopiero z drugą częścią
książki w ręce. Odkładam ją na bok i biorę kubek do dłoni.
Zmierzam do kuchni, gdzie od razu podchodzę do zlewu. Zmywam brudne
naczynie i odkładam je na suszarkę. Opieram się plecami o szafkę.
Szkoda mi tego biedaka, ale co ja na to poradzę? Nie moja wina, że
się we mnie zakochał. Zresztą, to jest nierealne, co on sobie
myśli? Przecież tak, czy siak nie moglibyśmy być razem ze względu
na to, że jesteśmy teraz rodziną. Rozśmieszył mnie tym
wyznaniem. Nienawidzimy się od kiedy pamiętam, a on mi wyznaje, że
się we mnie zakochał. Co to ma w ogóle być? Żart roku normalnie.
Szkoda mi go nie tylko ze względu na mnie, ale również dlatego, że
ta żmija zawiodła jego zaufanie. Sam jest sobie winien,
ostrzegałyśmy go przed nią z dziewczynami, ale jak zwykle nikogo
nie posłuchał. Czuję się zakłopotana i skrępowana w jego
towarzystwie. Zdecydowanie za dużo dzieje się w tym roku. Nie
ogarniam tego. Na szczęście mam Taro, który sprowadza mnie na
ziemię i nie daje powodów do zmartwień. Przemieszczam się z
kuchni do korytarza, gdzie wchodzę na schodki. Docieram na korytarz
znajdujący się na górze i przechodzę mijając kilka pomieszczeń.
Staję przed swoim pokojem i uchylam drzwi. Spoglądam do tyłu.
Naruto nie zamknął drzwi, nie zamyka ich wcale odkąd tu jestem.
Widzę cień chłopaka, leży w łóżku i pewnie smacznie sobie śpi,
albo rozmyśla nad Kasumi. Wchodzę do siebie i również nie zamykam
swojego pokoju. Idę do łóżka i ustawiam sobie budzik na dziewiątą
rano. Układam się wygodnie, ale po wszystkich moich staraniach nie
mogę zasnąć. Dręczą mnie wyrzuty sumienia. Może nie powinnam
się tak zachowywać. Muszę normalnie rozmawiać z Naruto, przeze
mnie może poczuć się jeszcze gorzej. Po kilku minutach męczących
myśli zasypiam jak małe dziecko.
******
Ohayo! Witajcie Kochani! Jak pewnie zdążyliście już zauważyć zmieniłyśmy "trochę" wygląd bloga :D Paula męczyła się z tym do 3 w nocy, ale jeśli coś Wam nie odpowiada, to z chęcią posłuchamy Waszych opinii na ten temat :) No cóż mamy nadzieję, że zostawicie po sobie jakiś ślad w formie komentarza, na temat nowego wyglądu i oczywiście na temat kolejnej części One-Shota :D To się porobiło co? Dodamy, że kolejnej notki możecie spodziewać się w Piątek lub Sobotę, ale to zależy od Was i od waszych chęci ;) No cóż życzymy Wam udanych ferii oraz gorąco pozdrawiamy Patty i Paula.
Witajcie:)
OdpowiedzUsuńOOO kolejna zmiana waszego bloga;p Powiem wam że nawet mi sie podoba:D Fiolet czy purpura jak wolicie to jeden z moich ulubionych kolorów:D
Baner też jest fajny:) A tera co do kolejnego rozdziału one shota no w końcu Naruto sie zdecydował na wyznanie swoich uczuć Sakurze ale jak to mowią serce nie sługa;p Pomysł z wykorzystaniem imiana Kushina tez byl ciekawy:D na koniec nie pozostaje mi nic innego jak napisac że weny wam dużo życzę masy nowych pomyslów iudanych ferri;p
Pozdrawiam
Ukyo
powiem wprost zajebiste!! niech naruto wreszcie pocałuje sakurę bo umrę :)
OdpowiedzUsuńSuper notka. A jeśli chodzi o zmiane bloga to całkiem mi sie podoba. :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i weny życze ;D
fajnie wygląda nowy blog one shot dobry ale szczerze przyznam że bardzie oczekiwałem na główne opowiadanie weny i czekam na next
OdpowiedzUsuńBartek9
Boze ... co za tortura.. niech oni bd razem bo nie wytrzymam hahah :)
OdpowiedzUsuńNotki super ... już sie nie moge doczekac dalszych części :)
Pozdrawiam
fajny blog i fajny one shot ale moim zdaniem nie trafiony w czasie bo teraz na głównym blog są hmm "komplikacje" i to samo na one shocie to zawiele tego samego moim zdaniem sensowniej byłoby robić oneshoty inne np. głowne opo ma komplikacje wiec ty szybkie narusaku cód miód malina kiedy jest dobrze na głownym opo to na oneshotcie może byc tak jak tu a tak to na głownym blogu nie ma narusaku i w one shocie też troche lipa jak dla mnie ale oczywiście blog cudny
OdpowiedzUsuńDoceniamy Twój komentarz, tylko jedna sprawa nas zastanawia. Przecież w one shocie nie ma żadnych komplikacji. To jest po prostu nieszczęśliwa miłość, to nie jest komplikacja, tak przynajmniej nam się wydaje :D Jeżeli chodzi o główne opowiadanie to poczekajcie cierpliwie do piątku, albo soboty, bo musimy dopracować notkę, żeby była dopięta na ostatni guzik :D
Usuńracja komlikacj nie ma, źle to ujełem chodzi o to żeby w one chocie było niejako na odwrót, mocno upraszczajać na jednym jest dobrze na drugim jest źle bo tak to jest kumulacja braku narusaku albo kumulacja narusaku
UsuńSpokojnie, już niedługo ;)
Usuńw sumie racja fajnie było by zobaczyć dużo narusaku w one shot kiedy na głownym blogu są te komplikacje
OdpowiedzUsuńBartek9
ONE-SHOT świetne to się po robiło ciekawi mnie co będzie dalej nie jest tak zle ja przeczytałem w kometarzu wszystko ma ręce i nogi czekam na next i też główne opowiadanie co do nowego wystroju blogu to mi się podoba fajnie wygląda pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńMega mega mega!! Wygląd bloga i wogole notka :) Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się potoczy :) Nie mogę się doczekać :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWygląd bardzo mi się podoba. Postarałyście się :D Tylko nie wiem czemu na telefonie nie wyświetla mi się mobilny wygląd, tylko taki jak na komputerze. Ale bardzo możliwe jest, że mój telefon szwankuje. Jak zwykle z resztą XD
OdpowiedzUsuńOdnośnie one shotu też jest świetny i bardzo długi co mnie bardzo cieszy, bo miałam co czytać wieczorem.
Nie spodziewałam się, że Natuto tak szybko zbierze się na odwagę i wyzna Sakurze co czuje. Mam nadzieję, że jakoś Sakura się do niego przekona i może uda im się być razem. Oczywiście, mam nadzieję, ale co wyjdzie zależy od was.
Pozdrawiam i życzę duuużo weny! ;)
Po prostu WSPANIAŁE!!! Nie wiemy nawet jak to ująć, wkońcu Naruto i Sakura do siebie wracają, niemogłyśmy się tego doczekać :). Niestety nie możemy wejść na nasze konto przez małe kłopoty techniczne więc PRZEPRASZAMY!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Nasu i Itasui.