-
Okey. Dzięki za odstawienie do domku, a teraz idę spać, bo muszę
się wyspać. - Pocałował mnie w policzek i wślizgnął się do
łóżka. Stanęłam z boku i przykryłam go kołdrą, bo sam
oczywiście tego nie zrobił. - Może się powtórzę, ale cieszę
się, że zerwałaś z tym dupkiem. Nie zasługiwał na ciebie, a ty
byś była głupia, gdybyś dłużej z nim chodziła. - Nie odezwałam
się już do niego ani słowem. Blondyn szybko zasnął, popatrzyłam
jeszcze na niego chwilkę i wyszłam z jego domu...
Oczami
Naruto;
Obudziłem się z bólem
głowy. Przetarłem dłońmi twarz, spojrzałem na wyświetlacz
zegarka. Wskazywał dwunastą dwadzieścia. Cholera! Musiałem
wczoraj nieźle zabalować. Próbowałem przeszukać swoją pamięć,
dotarłem jedynie do tego momentu jak odprowadzali mnie do domu i
wypiłem pół butelki sake, a dalej już nic nie pamiętam. Cholera!
A jak zrobiłem coś głupiego? Muszę popytać o to przyjaciół.
Poszedłem do łazienki i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem
chłodną wodę, musiałem się trochę orzeźwić. Kiedy skończyłem
brać prysznic ubrałem się w czarną, obcisłą koszulkę i ciemne
spodenki. Z łazienki poszedłem do kuchni. Zacząłem szukać
tabletek przeciwbólowych, musiały gdzieś być. Przeszukałem całe
szafki i nic nie znalazłem. No trudno, będę musiał zmagać się z
bólem głowy cały dzień, bo nie chce mi się iść do żadnego
sklepu, bądź apteki. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie w salonie
i zakryłem oczy dłońmi, światło też mi przeszkadzało.
Usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Cholera! Nie mam chwili
spokoju. - Zakląłem pod nosem. Zwlokłem się z kanapy i podszedłem
do drzwi. Otworzyłem.
- Cześć kochanie, co ty
taki zmarnowany? - Spytała dziewczyna podnosząc lekko głos.
- Kasumi, mogłabyś pół
tonu niżej? Cholernie boli mnie głowa.
- Dobrze, przepraszam. Co
tam się wczoraj takiego działo, że doprowadziłeś się do takiego
stanu? - Spytała wchodząc do domu. Zamknąłem drzwi i poszedłem
za nią do salonu. Usiedliśmy na kanapę.
- Nic takiego. Po prostu
miałem ochotę się upić, więc to zrobiłem. - Odpowiedziałem
chłodnym tonem głosu. Dziewczyna na mnie spojrzała.
- Nie zdradziłeś mnie,
prawda? - Chwilę się zastanowiłem, tak w sumie to sam nie
wiedziałem, czy ją zdradziłem, bo film mi się urwał. Niewiele
mnie to obchodzi. Uśmiechnąłem się.
- Nie, nie zdradziłem
cię.
- No, ja mam nadzieję. -
Uśmiechnęła się i mnie pocałowała. - To co, może mały
spacerek w piękne wtorkowe popołudnie?
- Okey, czemu nie, może
przyda mi się mały spacer. - Wstałem i ubrałem buty. Razem z
Kasumi wyszliśmy z domu, uprzednio zamknąłem drzwi na klucz.
Złapała mnie za rękę. Spojrzałem na nią, a ona się
uśmiechnęła.
- No co? Niech wiedzą, że
jesteś już zajęty.
- Jak tam sobie chcesz. -
Odpowiedziałem.
- Naruto, co się z tobą
dzieje? Czemu jesteś taki... dziwny? - Spytała, spojrzałem na nią.
- Nie jestem dziwny,
zawsze taki jestem. Jeżeli ci się to nie podoba to trudno, musisz
się z tym jakoś pogodzić.
- Dobrze, spróbuję, ale
muszę przyznać, że czasami mnie przerażasz.
- Nie powinienem, przecież
cię nie zabiję. - Uśmiechnąłem się. Poszliśmy do parku i
usiedliśmy na ławkę. Kasumi się we mnie wtuliła. Objąłem ją
ręką, szczerze mówiąc to trochę się na niej wyżywałem. Nie
powinienem, ale jednak. Czemu akurat na niej? Nie mam pojęcia, wiem
tylko, że wczoraj zdenerwował mnie Konosuke, może powinienem
trochę poćwiczyć, żeby rozładować gniew? Czemu nie. Zauważyłem,
że moja kochana przyjaciółka zmierza w naszym kierunku.
Uśmiechnąłem się szeroko na jej widok.
- Cześć durniu. -
Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. - Myślałam, że
po wczorajszym będziesz zdychał w domu, a nie chodził po wiosce. -
Przysiadła się obok mnie.
- Saki, będę musiał
później z tobą pogadać, bo coś nie daje mi spokoju.
- No dobra, jak chcesz.
Wiesz gdzie mnie znaleźć. - Uśmiechnęła się zalotnie.
- Nie chcę wam
przeszkadzać w rozmowie, ale może kochanie byś nas sobie
przedstawił? - Odezwała się dotąd milcząca Kasumi.
- No tak, przepraszam.
Kasumi, to moja przyjaciółka Saki. - Uśmiechnąłem się.
- Miło poznać. - Kasumi
wyciągnęła rękę w stronę różowo włosej. Po chwili wahania
Saki złapała ją za rękę.
- Ta, mi też... No
dobra, ja będę się zbierać, bo trochę mi się spieszy.
- Gdzie tak pędzisz,
jeżeli mogę spytać? - Uśmiechnąłem się.
- Do szpitala. Muszę
porozmawiać z Sakurą, bo coś ode mnie chciała. To co, spotkamy
się później, tak?
- Pewnie. - Uśmiechnąłem
się zadziornie. - Pozdrów Haruto jak go spotkasz. Słyszałem, że
będzie z nią pracował.
- Mhm, a możesz mi
powiedzieć co obchodzi cię Haruto? - Spytała zaciekawiona.
- Fajny koleś i tyle. -
Powiedziałem wymijająco.
- No dobra, do zobaczenia
później. Może wpadniesz do mnie do domu? Zrobię coś co lubisz.
Tyle razem przeżyliśmy, więc znam cię cholernie dobrze. -
Uśmiechnęła się. Nie mogłem rozgryźć jej zachowania. Była
bardzo dziwna. Na pożegnanie pocałowała mnie bliżej ust. O co jej
do cholery chodzi? Uśmiechnęła się na odchodne i poszła w
kierunku szpitala. Kasumi się ode mnie odsunęła.
- Możesz mi do jasnej
cholery powiedzieć co to było? Zrobię coś co lubisz. - Kasumi
naśladowała głos Saki. Spojrzałem się na nią. Nie ukrywam, że
ta cała zazdrość trochę mnie rozbawiła.
- Nie wiem co masz na
myśli. Sprecyzuj to jaśniej.
- Ona się do ciebie
podwala. - Wybuchnąłem śmiechem. - No i czego się do jasnej
cholery śmiejesz? Powiedziałam coś śmiesznego?
- Przepraszam. -
Uspokoiłem się. - Saki to tylko przyjaciółka.
- Ona chyba myśli coś
innego. Nie pójdziesz do niej. - Spojrzałem się na nią. Teraz
mnie trochę zdenerwowała.
- Kasumi, żeby było
jasne. Żadna dziewczyna, powtarzam żadna, nie będzie mi mówiła z
kim mam się spotykać. Rozumiesz? Wiesz co? Przy tobie się duszę,
potrzebuję więcej wolności. Nienawidzę, kiedy ktoś mnie
kontroluje.
- Dobrze, przepraszam. Po
prostu jestem zazdrosna.
- Więc powtarzam. Nie
masz o kogo być zazdrosna. Teraz wybacz, ale idę potrenować. -
Dziewczyna się do mnie przysunęła i pocałowała.
- Jeszcze raz przepraszam
i mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły.
- Nie jestem, do
zobaczenia. - Zanim poszedłem na pole treningowe numer siedem
zaszedłem do domu i spakowałem sprzęt ninja do plecaczka.
Trenowałem tak już od trzech godzin taijutsu. Spojrzałem na
zegarek, wskazywał siedemnastą trzydzieści. Napiłem się wody i
znów zacząłem trenować. Muszę trochę nadrobić formę. Po mojej
ostatniej walce zauważyłem, że nie jestem dość silny. Od godziny
trenowałem ninjutsu. Nie ukrywam, że byłem już zmęczony. W
pewnym momencie jedna technika wymknęła mi się spod kontroli i nią
oberwałem. Pięknie, po prostu świetnie. Na polu treningowym
rozległ się głośny huk, utworzył się krater, w którym leżał
nie kto inny, niż ja.
- Cholera! - Zakląłem,
było mi ciężko się poruszyć. Spojrzałem na moje ciało,
koszulka była poprzecinana w niektórych miejscach i ciekła z nich
krew. Na brzuchu zauważyłem poważne przecięcie, niestety z nim
będę musiał udać się do szpitala. Ja pierdziele, wyszedłem
tylko na trening, a wrócę z niego jakbym z kimś walczył. Nie wiem
czemu, ale od pewnego czasu, kiedy się zranię mniej boli mnie
ciało. Zauważyłem, że mam tak od powrotu z misji. Podniosłem się
z ziemi i lekko chwiejnym krokiem podszedłem do plecaka. Zarzuciłem
go na plecy. Poczułem jak coś spływa mi z ust. Wytarłem to
miejsce dłonią. Zauważyłem, że to krew. Zacząłem iść w
stronę szpitala, wszystkie osoby, które mijałem dziwnie się na
mnie patrzyły. Nie dziwię się, bo wyglądam jakbym wrócił z
wojny. Doszedłem do szpitala i wszedłem do środka, zauważyłem,
że obok recepcji stoi Saki.
- Saki? Co robisz w białym
fartuchu? - Spytałem. Dziewczyna stała odwrócona tyłem do mnie.
- Bardzo zabawne Naruto,
pracuję w szpitalu razem z Sakurą. A ty, co tu ro... - Dziewczyna
urwała w pół zdania, bo się odwróciła. Uśmiechnąłem się do
niej. - Naruto do cholery jasnej! Co ty zrobiłeś?
- Trenowałem i trochę
się poobijałem.
- Ty to nazywasz trochę?
Choć ze mną zanim Sakura cię zobaczy. Cholera, teraz dzielimy
razem gabinet, bo nie ma wolnych miejsc, więc i tak cię zobaczy.
- Ou to trochę ciężko
macie. Haruto też ma z wami gabinet? - Spytałem z ciekawości. -
Tak, chodź szybko. - Dziewczyna popchnęła mnie w stronę dobrze mi
znanego pomieszczenia, zamknęła za sobą drzwi i brutalnie rzuciła
na łóżko.
- Auć, Saki mogłabyś
delikatniej?
- Sorki, trochę mi się
spieszy. - Uśmiechnęła się słodko. Stanęła naprzeciwko mnie. -
Ściągaj podkoszulkę. - Rozkazała.
- Saki, no wiesz... mam
dziewczynę. - Uśmiechnąłem się zadziornie.
- Zaraz będziesz miał co
innego, ale na twarzy. - Uśmiechnęła się słodko. - Powtórzę
jeszcze raz, ściągaj koszulkę.
- Okey, okey. - Zrobiłem
co kazała i po chwili moja górna część garderoby leżała na
podłodze. Dziewczyna dziwnie mi się przyglądała. - Nie patrz się
tak, bo to mnie krępuje.
- Ciebie? Takiego
niegrzecznego chłopczyka? - Drażniła się ze mną. - Powiedz mi
ile czasu spędzasz teraz na treningach? - Zdziwiło mnie jej
pytanie.
- No... nie wiem
dokładnie. Staram się poświęcić każdą wolną chwilę na
trening, a co? - Spytałem zaciekawiony.
- Nic, po prostu tak się
pytam. Zauważyłam, że jesteś bardziej umięśniony niż ostatnim
razem jak cię widziałam. Może i ja powinnam zacząć ćwiczyć?
Oczywiście, żeby osiągnąć dobrą formę. - Uśmiechnęła się.
- A tak poza tym to nieźle się tym razem załatwiłeś. Nie będę
na ciebie marnować swojej chakry, bo nie warto. Zszyje ci to wielkie
rozcięcie, a reszta się zagoi. Muszę to wszystko przemyć wodą,
bo nie wiem, czy gdzieś jeszcze przypadkiem nie masz żad... -
Przerwała i się odwróciła. Do gabinetu weszła Sakura i Haruto,
którzy o czymś rozmawiali. Saki ciągnęła dalej swój monolog
patrząc na mnie. - ...żadnych rozcięć. - Uśmiechnęła się.
- Okey, jak chcesz. -
Oddałem uśmiech. Sakura i Haruto nie zwrócili na mnie uwagi do tej
chwili, aż się odezwałem. Pewnie mnie nie zauważyli, bo Saki mnie
zasłaniała swoim ciałem.
- Hey, co tam? -
Powiedziałem z uśmiechem.
- Co ci się stało? -
Odezwali się równocześnie.
- Wczoraj za dużo
wypiłem, więc dziś byłem lekko rozkojarzony. - Uśmiechnąłem
się.
- Ten idiota tak się
załatwił na treningu. - Wtrąciła Saki szukając czegoś po
szafkach. Haruto usiadł przy mnie na łóżko, a Sakura na krzesło
obok biurka odwrócona w naszą stronę.
- No tak, mogłem cię
wczoraj trochę przystopować z tym alkoholem. - Uśmiechnął się.
- Wątpię, że dałbyś
radę, stary. - Powiedziałem.
- Czemu tak sądzisz? -
Spytał.
- Bo jest zbyt uparty. -
Odpowiedziała Sakura i nieznacznie się uśmiechnęła. Spojrzałem
w jej kierunku.
- To prawda. - Odwróciłem
wzrok na Saki. - Znalazłaś już to, czego szukałaś? Trochę mi
się spieszy. Może pójdę i wrócę później? - Spytałem.
- Jeszcze nie znalazłam,
a ty siedź i się nie ruszaj. Nie będziesz łaził po wiosce z
rozcięciem prawie na całe brzucho, jeszcze żeby z tego krew nie
leciała. - Do gabinetu weszła Shizune.
- Saki, wzywają cię,
jesteś potrzebna. - Moja przyjaciółka nieznacznie się
uśmiechnęła.
- No trudno, jak mus to
mus. Sakura, mam do ciebie prośbę. Zajmij się nim. Tylko nie
marnuj na takie coś chkry, bo przyda nam się do czegoś innego. -
Powiedziała i wyszła.
- Oczywiście. - Sakura
przeciągnęła to słowo i ustała naprzeciwko mnie. - Cholera,
trzeba to oczyścić. - Podeszła do szafki i wyjęła miseczkę,
nalała do niej wody i wzięła jakieś waciki. Przysunęła sobie
krzesło i usiadła naprzeciwko mnie. Haruto wstał z łóżka i
usiadł przy biurku. Wypełniał jakieś papiery. Sakura przyciągnęła
mały stoliczek i postawiła na nim wszystko co trzymała, wzięła
jeszcze gąbkę.
- Może trochę boleć. -
Ostrzegła.
- Jestem już
przyzwyczajony. - Nieznacznie się przysunąłem.
- Okey, to zaczynam.
- To zaczynaj. -
Powiedziałem zadziornie. Sakura zamoczyła gąbkę i wycisnęła ją.
Zaczęła wycierać moją zaschniętą krew. Ta technika, która mi
nie wyszła była z rodzaju wiatru, więc nieźle pocięło mi ciało.
W niektórych miejscach cholernie piekło, ale wytrzymywałem to i
niczego nie okazywałem na twarzy. Dziewczyna była bardzo skupiona.
- Sakura, skończyłem
zmianę, więc wychodzę. - Różowo włosa trochę się
przestraszyła, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem. Przestała mnie
wycierać i odwróciła się w stronę Haruto.
- Emm nie poczekasz aż
skończę z Naruto? - Spytała z nadzieją.
- Przepraszam, ale
niestety muszę iść. Trzymaj się Uzumaki. - Powiedział zaczepnie.
- Do zobaczenia Haruto,
niedługo na pewno się spotkamy. - Chłopak wyszedł. Teraz zostałem
sam na sam z Sakurą. Obserwowałem jej twarz, była trochę
poddenerwowana. Rozbawiło mnie to. Ponownie zamoczyła gąbkę w
wodzie i ją wycisnęła. Wróciła do przerwanej czynności, czyli
do wycierania mojego ciała.
- Czemu się denerwujesz?
- Spytałem.
- Wcale, że nie.
- To widać. Nie musisz
się obawiać, nie jestem aż taki zły. - Ciągle ją obserwowałem.
- Nie mówię, że jesteś
zły. Po prostu... zmieniłeś się.
- Może i tak, wiele osób
mi to mówiło. Może mi powiesz w jakim sensie się zmieniłem, co?
- Spytałem.
- Musimy o tym rozmawiać?
- Wrzuciła gąbkę do wody i wzięła waciki, którymi zaczęła
wycierać głębsze rany, aby oczyścić je z krwi.
- A czemu nie? - Nastąpiła
chwila ciszy.
- Jesteś jakiś
chłodniejszy, zachowujesz się jak... no nie wiem.
- Jak... - Ciągnąłem.
- Jak nie Naruto, którego
znałam. - Wyrzuciła z siebie.
- Hmm mnie to nie dziwi.
Tamten Naruto dawno umarł. - Odpowiedziałem szczerze. - Okey,
oczyściłam ci rany, teraz zszyję tą najgłębszą. - Powiedziała
przerywając temat. Wzięła igłę i nitkę do zszywania ciała.
Wyprostowałem się, żeby miała łatwiejszy dostęp do mojego
brzucha. Ręce jej się okropnie trzęsły.
- Czemu się śmiejesz? -
Spytała i spojrzała mi w oczy.
- Denerwujesz się w mojej
obecności, a przyznasz, że to trochę dziwne. - Odetchnęła
głęboko.
- Okey, masz rację.
Denerwuję się trochę.
- Więc przestań i rób
swoje. - Wziąłem jej dłonie i położyłem na mój brzuch. -
Widzisz? Czy to było takie trudne? - Pokręciła przecząco głową
i zaczęła mnie zszywać. Nie ukrywam, że bolało. Jak zwykle pod
dotykiem Sakury nie mogłem pohamować przyjemnego dreszczyku.
Cholera, tak mi jej brakuje. Nie będę o tym myślał. Obiecałem
sobie, że będę skrywał się za maską zimnego drania i słowa
dotrzymam.
- Sakura, mam pytanie. Jak
wczoraj trafiłem do domu? Pamiętam, że szedłem z wami, potem
urwał mi się film. - Dziewczyna się spięła.
- Ekhem, musiałam cię
odprowadzić.
- Co było potem? -
Spytałem.
- Zaprowadziłam cię na
górę, pożegnałam się i wyszłam. - Odpowiedziała pośpiesznie.
- Okey, nie pamiętam, czy
ci wczoraj dziękowałem, więc zrobię to na trzeźwo. Dzięki, że
mnie odprowadziłaś. - Uśmiechnąłem się.
- Nie ma za co.
Skończyłam, możesz się ubrać. - Wstała i podeszła do biurka.
Wyciągnąłem z plecaka czerwoną podkoszulkę, na szczęście
miałem drugą. Zawsze biorę na zapas.
- No, więc już pójdę.
- Przysunąłem się do niej i stanąłem za nią. Moje usta znalazły
się obok jej prawego ucha. - Dzięki i do zobaczenia. - Minąłem
dziewczynę i wyszedłem.
Oczami
Sakury;
Kiedy
Naruto wyszedł z wrażenia aż usiadłam na krzesło i głęboko
odetchnęłam. Parę minut temu, gdy poczułam jego oddech na mojej
szyi chciałam go przytulić i pocałować. Nadal go kocham, ale będę
twarda. Wystarczająco mnie zranił. Chociaż muszę przyznać, że
jego zachowanie przyciąga mnie do niego bardziej, gdyby zachowywał
się normalnie jak stary Naruto może byłabym niewzruszona, ale
teraz coś ciągnie mnie do niego mocniej. Kiedy zszywałam jego
ciało i siedziałam obok niego zwróciłam uwagę, że ma bardziej
umięśnione ciało niż wcześniej, to dodało mu seksapilu. Pewnie
ćwiczy po to, aby łapać w swoje łapy więcej panienek. Z jedną
już się przespał co cholernie mnie denerwuje i wpadam w dziki
szał, kiedy sobie o tym przypominam. Muszę o nim zapomnieć jak
najszybciej, na szczęście mam obok siebie przystojnego Haruto. Jest
do niego taki podobny... Stop! Nie będę o nim myślała w ten
sposób. To prawda, że ma podobne rysy twarzy, kolor oczu, a nawet
włosy, ale jest zupełnie innym człowiekiem. Przetarłam twarz. Do
gabinetu weszła uśmiechnięta Saki.
-
Hey Sakura, jak tam? Naruto już poszedł? - Spytała z chytrym
uśmieszkiem.
-
Poszedł już i nie myśl, że nie wiem, że zrobiłaś to
specjalnie. Mogłaś poprosić o to Haruto, czemu akurat ja?
-
Może dlatego, że go kochasz, a on ciebie? Jesteście zbyt uparci.
-
Gdyby mnie kochał nie pocieszyłby się tak szybko i nie przespał z
tamtą panienką. - Wymsknęło mi się.
-
Kochanie, gdyby nie zobaczył, że całujesz się wtedy w restauracji
z moim głupim bratem to do niczego między nim, a tą lafiryndą by
nie doszło i dobrze o tym wiesz. Załamał się i zachowuje się
inaczej. Ukrywa się pod maską nic nieczującego drania. Nie patrz
się tak na mnie, rozgryzłam już kochanego Naruto, w końcu długo
go znam. - Uśmiechnęła się.
-
Może i tak, ale już do niego nie wrócę. Za bardzo mnie
skrzywdził. Życzę mu, żeby uporządkował swoje życie i znalazł
sobie jakąś fajną dziewczynę, oby tylko to nie była ta głupia
Kasumi. - Saki się uśmiechnęła.
-
Czemu jej nie lubisz? - Spytała.
-
Bo się do niego czepiała jeszcze wtedy, kiedy był moim chłopakiem.
-
Widziałam ich dzisiaj razem. Siedzieli na ławce, więc nici z
twoich marzeń. Nawet próbowałam ich skłócić i nie wiem, czy mi
się udało. - Uśmiechnęła się chytrze.
-
Jak to próbowałaś ich skłócić? - Spytałam zaciekawiona.
-
Tak jakby sprawiałam wrażenie, że z nim flirtuję. Nie wiem, czy
mi wyszło, bo nie jestem w tym dobra, ale mam nadzieję, że tak.
-
Dlaczego to robisz? Czemu chcesz, żeby się z nią rozstał?
-
Bo widzisz kochanie, ja też jej nie lubię.
-
Dobrze, może zmienimy temat? Co dzisiaj robisz?
-
Jak tam sobie chcesz. Dzisiaj mam nadzieję, że przyjdzie do mnie
Naruto, a jeżeli nie, to będę musiała spędzić wieczór
samotnie.
-
No i znów on. - Stwierdziłam.
-
Ojej, pytałaś się co robię, więc ci odpowiadam. A ty? Masz
jakieś plany?
-
Raczej nie. Zaraz idę do domu. Tyle wiem. - Uśmiechnęłam się.
-
Sakura? - Saki przyciągnęła sobie krzesło i usiadła naprzeciwko
mnie.
-
Tak? - Spojrzałam na nią.
-
Wydarzyło się coś ciekawego jak odprowadzałaś Naruto do domu?
-
Oprócz tego, że musiałam go rozebrać, bo sam nie dał rady i
wyznał mi miłość to nie. - Uśmiechnęłam się.
-
Sama widzisz, że cię kocha, czemu nie chcesz dać mu kolejnej
szansy?
-
Może i tak. Dla mnie nie ma to już znaczenia. Nie chcę dawać mu
kolejnej szansy, bo się boję. Boję się, że znowu mnie zawiedzie.
Między nami jest już wszystko skończone i kropka, chcę o nim jak
najszybciej zapomnieć. A tak poza tym on może się do mnie
przyzwyczaił i dlatego mówi, że mnie kocha.
-
Jak tam sobie chcesz, ja i tak swoje wiem. - Odetchnęłam.
-
Oj Saki, Saki. - Dziewczyna się uśmiechnęła. Siedziałam w
szpitalu do godziny dwudziestej trzydzieści pięć, kiedy wyszłam z
budynku było już ciemno. Postanowiłam, że pójdę od razu do
domu. Na niebie świecił pełny księżyc, wokół niego można było
dostrzec piękne gwiazdy. Moje włosy lekko unosił ciepły, letni
wiaterek. W drodze do domu mijałam wiele znajomych twarzy. Nagle
obok latarni zauważyłam muskularną postać chłopaka. Mężczyzna
stał oparty plecami o jakiś budynek, miał założone ręce na
klatkę piersiową. Ubrany był w pomarańczową koszulę i ciemne
spodnie. Patrzył w niebo. Podeszłam bliżej. Rozpoznałam go, to
był Naruto. Muszę przyznać, że wyglądał świetnie. Uśmiechał
się, szczerze mówiąc brakowało mi jego uśmiechu. Nie takiego
wymuszonego. Takiego prawdziwego. Skryłam się za budynek, żeby
mnie nie zauważył, jak zwykle musiałam coś trącić. Blondyn
spojrzał się w moją stronę. Podeszła do niego dziewczyna. To
była Kasumi, odwróciła jego twarz w swoją stronę i go
pocałowała, uśmiechnął się zadziornie przez pocałunek. Naruto
złapał ją za biodra, dłońmi zjeżdżał coraz niżej, aż dotarł
do jej tyłka. Lewą ręką złapał za prawe udo dziewczyny i je
podniósł. Ona bawiła się jego włosami. Okey, nie będę udawała,
że mnie to nie ruszyło, bo to nie prawda. Oderwali się od siebie.
-
Idziemy do mnie, czy do ciebie? Gdzie wolisz? - Spytał Naruto.
Wydawał się bardzo pewny siebie, miał nawet lekko zmieniony głos.
Był bardzo uwodzicielski. Kasumi wodziła paluchem po jego klatce
piersiowej.
-
Hmm... może do ciebie?
-
Okey, co będziemy robić? - Dziewczyna się uśmiechnęła. Kasumi
zbliżyła się do jego ucha i coś wyszeptała. Naruto zaczął się
śmiać.
-
No nie wiem. Naprawdę tego chcesz?
-
Mhm. - Uśmiechnęła się uwodzicielsko. Naruto złapał ją za rękę
i pociągnął w stronę swojego domu. Mieszkał bardzo blisko, a
ja... ja miałam dom parę metrów od niego. Odczekałam parę minut
i poszłam do swojego mieszkanka. Byłam wściekła, więc kiedy
wchodziłam trzasnęłam lekko drzwiami. Zdjęłam buty. Bluzę,
którą miałam na sobie odwiesiłam na wieszak. Weszłam do kuchni,
siedziała tam mama. Nalałam sobie ciepłej herbaty, która była w
dzbanku. Oparłam się plecami o blat kuchenny. Mama ciągle się na
mnie patrzyła.
-
No co? - Spytałam. - Czemu mnie obserwujesz?
-
Kochanie, dobrze się czujesz? Czemu jesteś poddenerwowana?
-
Wcale, że nie.
-
Co mówiłam ci na temat okłamywania starej matki? - Westchnęłam
głęboko. - Mnie nie oszukasz, zawsze będę wiedziała, kiedy
będziesz zła, smutna, czy szczęśliwa. A teraz gadaj co ci leży
na sercu.
-
Nic mi nie jest. Naprawdę.
-
No dobrze, nie chcesz to mi nie mów. - Siorbała swoją herbatę.
-
No dobra. Wiesz, że zerwałam z Naruto?
-
Pewnie, trudno byłoby nie zauważyć.
-
No... więc widziałam go dzisiaj z dziewczyną. - Wydusiłam.
-
I poczułaś się zazdrosna, mam rację?
-
Trochę. - Skrzywiłam się.
-
Przejdzie ci, zobaczysz. - Uśmiechnęła się. - Wybacz kochanie,
ale idę już spać. Jestem trochę zmęczona. - Podeszłam do niej i
dałam jej buziaka w policzek na dobranoc.
-
Na razie mamo. Śpij dobrze. - Moja rodzicielka wyszła z kuchni.
Postałam chwilę i też postanowiłam iść spać. Nie będę się
dzisiaj zadręczać tym, co Naruto może robić w tej chwili z tą
lafiryndą.
Oczami
Naruto;
-
To było niesamowite! - Wykrzyknęła dziewczyna. Leżeliśmy na
kanapie w salonie - Musimy to kiedyś powtórzyć. - Kasumi się do
mnie przysunęła i pocałowała w usta. Oddałem jej pocałunek.
Kiedy się z nią całowałem nie czułem niczego, żadnego uczucia.
Jedynie pożądanie.
-
Masz rację, film był bardzo dobry. Jestem zmęczony, może położymy
się spać? - Spytałem, kiedy w końcu się od niej oderwałem.
-
A może się jeszcze pobawimy? Co ty na to? - Zagryzła wargę.
-
Nie mam ochoty. Teraz chce mi się spać, zresztą muszę się
wyspać, bo jutro wstaję bardzo wcześnie. Sasuke chciał, żebyśmy
razem poćwiczyli. - Kiedy dzisiaj wyszedłem ze szpitala spotkałem
mojego przyjaciela. Chciał, żebyśmy jutro poćwiczyli prace
zespołową, miał powiadomić o tym Sakurę i mieli po mnie zajść.
Kasumi się spięła.
-
O co chodzi? - Spytałem.
-
Tam będzie ona, tak? Ta głupia Sakura.
-
Jeżeli jeszcze raz obrazisz ją w moim towarzystwie to za siebie nie
ręczę. - Powiedziałem zdenerwowany.
-
Dobrze, przepraszam. To przez zazdrość.
-
Między mną, a Sakurą już nic nie ma. - Odpowiedziałem.
-
To nie zmienia faktu, że nadal jestem zazdrosna.
-
Więc nie bądź. - Dziewczyna się przysunęła i mnie pocałowała,
spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się.
-
Na dobranoc. - Po chwili wstała i poszła do sypialni spać. Teraz
miałem trochę czasu dla siebie. Prawie cały dzień spędziłem
dzisiaj z Kasumi, nawet nie poszedłem do Saki. Trudno i tak już
wiem co mniej więcej się wczoraj wydarzyło. Kiedy dzisiaj stałem
pod mieszkaniem Kasumi usłyszałem jakiś dźwięk, tak jakby ktoś
się przede mną chował. Zastanawiałem się kto to mógłby być.
Spojrzałem na zegarek, wyświetlacz wskazywał dwudziestą trzecią
trzydzieści. Przetarłem dłońmi twarz. Wstałem z kanapy i
ruszyłem w stronę sypialni. Umyłem się i przebrałem w piżamę
godzinę temu, więc byłem przygotowany do spania. Położyłem się
obok Kasumi. Było mi niewygodnie, nie mogłem sobie znaleźć
odpowiedniej pozycji. Przewalałem się z boku na bok, aż w końcu
zasnąłem.
***
Obudził
mnie cudny zapach, który najprawdopodobniej dochodził z kuchni.
Niechętnie otworzyłem oczy, spojrzałem jak zwykle na zegarek. Była
siódma dwadzieścia. Zszedłem z łóżka i powędrowałem do
łazienki wziąć prysznic, kiedy już to zrobiłem ubrałem luźne
spodnie. Wyszedłem z toalety i poszedłem do kuchni. Na stole
zauważyłem jakieś jedzenie. Kasumi stała przy kuchni w mojej
koszuli, uśmiechnąłem się. Chciałbym, żeby na jej miejscu stała
Sakura. Cholera, ciągle o niej myślę, choć nie powinienem, bo i
tak nie będziemy razem. Powinienem o niej zapomnieć.
-
Coś tu pięknie pachnie. - Dziewczyna odwróciła się w moją
stronę. Uśmiechnęła się.
-
Postanowiłam, że zrobię śniadanie. Chciałam cię jeszcze raz
przeprosić za wczoraj. Ubrałam twoją koszulę, bo niechcący
poplamiłam swoje rzeczy. Nie gniewasz się?
-
Nie mam za co się gniewać, a co do wczorajszego incydentu to już
nie jestem na ciebie zły. - Podszedłem do niej i ją pocałowałem.
- To co, jemy?
-
Pewnie. Siadaj, zaraz nałożę jedzenie.
Oczami
Sakury;
-
Na pewno się z nim umówiłeś? - Spytałam dla pewności.
-
Tak, czemu o to pytasz?
-
Tak sobie. Kakashi-sensei też przyjdzie?
-
Nie. Mamy być tylko ty, ja i Naruto. Nikt więcej.
-
Ino nie chciała przyjść?
-
Chciała, ale nie mogła. Rodzice potrzebowali jej w kwiaciarni.
Sakura, czemu zadajesz tyle pytań? - Spytał w końcu Sasuke.
-
Próbuję się trochę odstresować. - Uśmiechnęłam się. - Ojej,
nie patrz się tak na mnie. Już bardzo dawno nie ćwiczyliśmy jako
zespół, więc trochę jestem podekscytowana i zdenerwowana. -
Szliśmy przez Konohę zmierzając do domu Naruto.
-
Nie masz czym się denerwować. Dzisiaj stoczymy walkę między sobą,
zobaczymy co kto umie. - Uśmiechnął się. - Z chęcią spuszczę
lanie Naruto.
-
Mówiąc o nim to ciekawe, czy już wstał. - Zbliżaliśmy się do
jego domu. Weszliśmy po schodkach i ustaliśmy naprzeciwko drzwi.
Stałam za Sasuke. Chłopak zadzwonił dzwonkiem. Usłyszeliśmy
kroki. Po chwili otworzyły się drzwi.
-
Kasumi. - Powiedziałam. Była ubrana w koszule Naruto. Teraz już
wiem, że ze sobą spali, cholernie mnie to denerwuje, ale co na to
poradzę. Muszę z tym żyć, bo przecież z nim zerwałam.
Uśmiechnęłam się, mam nadzieję, że wyglądałam jakby mnie to
nie obchodziło. - Jest Naruto? - Spytałam słodkim głosem.
Uśmiechnęła się wrednie.
-
Pewnie, kochanie! Twoi koledzy z drużyny!
-
Już idę! - usłyszałam głos Naruto. Po chwili blondyn zjawił się
obok Kasumi, objął ją w pasie i położył głowę na jej
ramieniu. Okey, przyznam się, że nie mogłam na to patrzeć, ale
jakoś to wytrzymałam. Nie mogłam dać mu do zrozumienia, że nadal
go kocham. Jeżeli postanowiłam do niego nie wracać, to słowa
dotrzymam. On pewnie już się we mnie odkochał, więc problem mam z
głowy. Odruchowo spojrzałam na jego brzuch.
-
Jak rana? - Spytałam. Odsunął się od Kasumi i do mnie podszedł.
Zdziwiłam się trochę, ale czekałam na jego dalszy ruch.
-
A jak wygląda? - Spytał przysuwając się bliżej mnie.
Zrozumiałam, że miałam to sprawdzić. Dotknęłam jego brzucha i
próbowałam delikatnie rozciągnąć skórę. Nie dałam rady, więc
wywnioskowałam, że rana się zrosła.
-
Przyjdź jeszcze dzisiaj na zdjęcie szwów. - Uśmiechnął się.
-
Czyli wszystko w porządku? - Spytał.
-
Mhm. Możemy ci dzisiaj skopać dupę i nic nie poczujesz. -
Odpowiedziałam.
-
Jestem ciekawy kto komu skopie dupę. - Uśmiechnął się
zadziornie.
-
Ekhem, kochanie przyniosłam ci koszulkę. - Wtrąciła się do
rozmowy Kasumi. Spojrzałam w jej stronę, miała w ręku
pomarańczowe zawiniątko. Naruto do niej podszedł i cmoknął ją w
usta.
-
Dziękuję. - Uśmiechnął się do niej i założył bluzkę. -
Kasumi, zostajesz tutaj, czy gdzieś idziesz?
-
Pójdę się ubrać i wychodzę. - Odpowiedziała. Naruto rzucił jej
klucze.
-
Zamkniesz? - Spytał ze słodkim uśmieszkiem.
-
Pewnie.
-
Do zobaczenia później Kasumi. - Wyszedł z mieszkania i zamknął
drzwi. - To co? Idziemy?
-
Tak. Gdybyś zebrał dupę wcześniej to już dawno bylibyśmy na
miejscu. - Odpowiedział dotąd milczący Sasuke. Szliśmy przez
Konohę na pole treningowe numer siedem. Wcale się nie odzywałam,
słuchałam o czym rozmawiają chłopacy. Normalnie nie mogłam w to
uwierzyć. Naruto ciągle gadał o tym głupim babsztylu, jaka to ona
jest cudowna i w ogóle. Odkąd wyszliśmy z jego domu zbierała się
we mnie coraz większa złość. Byłam na niego cholernie zła.
Doszliśmy do naszego celu. Teraz byłam szczęśliwa, bo mogłam
moją złość na kimś wyładować, a tym kimś prawdopodobnie miał
być sam Uzumaki Naruto. Rzuciłam swoje rzeczy pod drzewo i wyszłam
na dużą polanę, na której stali już chłopacy.
-
No, więc Sakura. Zmierzysz się teraz z Naruto. - Stwierdził
Sasuke.
-
Wspaniale. - Powiedziałam uradowanym głosem. Naruto dziwnie na mnie
patrzył, ale gówno za przeproszeniem mnie to obchodziło.
-
Ekhem mam bić się z Sakurą?
-
A masz z tym jakiś problem? - Zapytałam.
-
Nie, no nie mam, ale...
-
Ale co? - Spytałam.
-
Już nic. Możemy zaczynać?
-
Okey, stańcie naprzeciwko siebie. - Rozkazał Sasuke. Znaleźliśmy
się na naszych miejscach. - Zaczynajcie! - Blondyn stał i się nie
ruszał, postanowiłam to wykorzystać. Wyjęłam dwa kunaie i
ruszyłam w jego kierunku, on jednak nic sobie z tego nie robił.
Uśmiechał się do mnie bezczelnie. Podbiegłam do niego, chyba nie
wierzył w to, że mogę go uderzyć tak na poważnie. Grubo się
mylił, bo przejechałam kunaiem po jego policzku, gdzie utworzyła
się wąska kreska, z której zaczęła lecieć czerwona krew.
Chłopak rozszerzył oczy ze zdziwienia, a ja się uśmiechnęłam.
Złapał mnie za rękę próbując zablokować mój drugi cios. Udało
mu się. Odskoczyłam od niego na bezpieczną odległość.
-
Było się ruszyć, a nie stać.
-
Dobrze, skoro tak, to nie będę się powstrzymywał. - Odpowiedział.
-
Naruto! Tylko nie używajcie niebezpiecznych technik. To ma być
walka wręcz. - Krzyknął Sasuke. Naruto się uśmiechnął.
Widziałam go tylko przez chwilę, później znikł mi z oczu.
Poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu, złapał moje ręce, żebym
nie mogła się ruszyć. Poczułam jego oddech na moim karku.
-
Cholera! Kiedy ty?
-
Oznaczyłem cię pieczęcią wtedy, gdy zablokowałem twój drugi
atak. - Przerwał mi.
-
Cholera! - Próbowałam się uwolnić, ale nic mi z tego nie
przyszło. Nagle wpadłam na świetny pomysł. Moja prawa ręka była
zgięta, więc mój łokieć stykał się prawie z jego brzuchem.
Przeniosłam chakrę na łokieć i z całej siły walnęłam chłopaka
we wcześniej wspomniane miejsce. Na dodatek przygniotłam mu nogą
jego palce u stóp. Puścił mnie, a ja od niego szybko odskoczyłam.
Złapał się za brzuch i ukucnął.
-
Cholera! Sakura, czy musiałaś tak mocno? Co ci zrobiłem? -
Wydyszał.
-
Nic, po prostu muszę się na kimś rozładować, a że byłeś
pierwszy to ty obrywasz, a nie Sasuke. - Naruto wstał na lekko
chwiejnych nogach. Zapomniałam, że walnęłam go w ranę, zrobiło
mi się go trochę szkoda, bo to naprawdę musiało boleć. Jednak
moja litość potrwała krótką chwilę, bo przypomniałam sobie, że
na zabawy z Kasumi miał siłę. Zaczął do mnie podbiegać.
Wyprowadził pierwsze ciosy, których na szczęście uniknęłam.
Czułam, że nie walczy ze mną na poważnie, bo ani razu mnie nie
uderzył. Ja za to tłukłam go bez litości. Nie wiem jak, ani
kiedy, ale Naruto podłożył mi nogę i się przewróciłam. Złapał
mnie za ręce i przygwoździł je do ziemi nad moją głową. Sam na
mnie usiadł. Uśmiechnął się do mnie. Był bardzo niebezpiecznie
blisko mnie.
-
Już rozładowałaś swój gniew? A teraz powiedz mi na co się tak
zdenerwowałaś, a może na kogo? - Zabrakło mi słów.
-
Możesz ze mnie zejść? Jesteś za gruby. - Uśmiechnęłam się,
żeby wyjść z trudnej sytuacji. Sai mówił, że to pomaga, mnie
najwyraźniej nie.
-
Nie, dopóki mi nie powiesz. - Albo jego głowa była teraz bliżej
mnie, albo mam halucynacje. Sasuke stał bardzo daleko od nas i
wątpię, żeby nas widział, więc niestety on nie mógł mi pomóc.
-
Mam dużo pracy, jestem trochę zestresowana. - Skłamałam.
-
Pracy zawsze miałaś dużo, a zachowywać się tak zaczęłaś odkąd
przyszłaś do mojego mieszkania, więc nie kłam. - Zachowywał się
jak palant, ale to mnie w nim coraz bardziej pociągało i nie wiem
dlaczego.
-
Sugerujesz mi coś? - Zaczęłam bawić się w jego słowną grę.
-
Ja? No nie wiem, może mi powiesz? - Teraz już wiedziałam, że nie
mam halucynacji, a jego głowa znajdowała się bliżej mnie. Teraz
cholernie chciałam go pocałować, chociaż ten ostatni raz. Muszę
sobie go wybić z głowy, dzisiaj jak pójdę do pracy to postaram
się umówić z Haruto. Może coś z tego wyjdzie?
-
Nie mam ci nic do powiedzenia. - Wydusiłam.
-
Umawiasz się z kimś? - To pytanie mnie zdziwiło.
-
A co cię to interesuje?
-
Interesuje mnie i to cholernie dużo. - Odpowiedział.
-
Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-
Masz rację. Jestem teraz z Kasumi i jest mi z nią bardzo dobrze. -
Uśmiechnął się bezczelnie.
-
Wie, że sypiasz też z innymi dziewczynami? - Moje pytanie go
rozbawiło.
-
Skąd ten pomysł? A, więc boli cię to, że przespałem się z
Kasumi. - Stwierdził.
-
Chyba sobie żartujesz. Nic mnie to nie obchodzi. - Skłamałam. -
No, więc odpowiesz na moje pytanie? Kasumi wie, że sypiasz z
innymi?
-
Ona ufa mi bezgranicznie i wie, że jej nie zdradzę.
-
To niech lepiej uważa, bo jak zechcę to... Zresztą nieważne.
-
No proszę, dokończ. - Powiedział z uśmieszkiem. - Bo jak
zechcesz, to co?
-
Bo jak zechcę to ponownie stracisz dla mnie głowę. - Wypaliłam.
-
Czyżby? - Jego głowa była już bardzo blisko mojej. W pewnym
momencie mnie pocałował, a ja głupia się wcale nie broniłam. W
tym momencie nie myślałam o tym, że przespał się z innymi
dziewczynami niż ja. Oczywiście byłam na niego nadal cholernie zła
za to, że po naszym zerwaniu tak szybko się pocieszył, zresztą ja
też nie byłam niewiniątkiem, bo od razu po powrocie do wioski
zgodziłam się być dziewczyną Konosuke. Nawet nie wiem co mi wtedy
odbiło. Naruto puścił moje ręce, od razu jak zawsze wplotłam je
w jego włosy. Dałam ponieść się chwili, za co na pewno będę na
siebie później zła. Uzumaki położył rękę na moje prawe udo. W
naszym pocałunku była wielka namiętność i pasja. Trwał on parę
sekund, a wydawałoby się jakby trwał całą wieczność.
Odzyskałam zdrowy rozsądek, położyłam ręce na klatkę piersiową
chłopaka i powoli go od siebie odsunęłam. Spojrzał mi w oczy.
-
Nie rób tego więcej. - Odepchnęłam go i się podniosłam.
Otrzepałam ubrania. Odwróciłam się od niego i miałam już
odejść, ale złapał mnie za rękę i pociągnął w swoim
kierunku.
-
Przepraszam, nie powinienem tego robić, ale nie mogłem się
powstrzymać.
-
Naruto, między nami wszystko jest skończone i dobrze o tym wiesz.
Już cię nie kocham, więc mógłbyś w końcu dać mi spokój.
-
No i świetnie! Cudownie! Ja też cię już nie kocham. Myślę, że
wszystko zostało już wyjaśnione. Pocałowałem cię, bo miałem na
to ochotę. - Więc jednak kocha Kasumi. Muszę się w końcu zająć
własnym życiem.
-
Hey, co tu się dzieje? Usłyszałem krzyki, więc przybiegłem,
myślałem, że się wam coś dzieje. - Podbiegł do nas zdyszany
Sasuke.
-
Idę do domu. - Stwierdziłam. - Chcecie to ćwiczcie sami, ja na
dzisiaj mam dosyć. Na razie.
-
Sakura! No weź, a co z treningiem? - Dopytywał się sfrustrowany
Sasuke.
-
Nie obchodzi mnie to. - Zaczęłam odchodzić.
-
Sakura do jasnej cholery! Nie zachowuj się jak mały dzieciak! -
Usłyszałam głos Naruto, ale się nie zatrzymałam. Poszłam do
domu, kiedy tam dotarłam przebrałam się w czyste ubrania i
wyszłam. Zmierzałam teraz do szpitala. Nie myślałam, że
kiedykolwiek to powiem, ale w tej sytuacji praca będzie dla mnie
rozluźnieniem. Po kilku minutach byłam już w środku. Poszłam od
razu do gabinetu, zastałam tam Haruto. Wypełniał jakieś papiery.
Usiadłam obok niego.
-
Hey, co tam? - Zagadałam.
-
Hey. - Uśmiechnął się słodko. - Mam dla ciebie dobrą wiadomość.
-
Więc słucham. - Odwzajemniłam jego uśmiech.
-
Dzisiaj pracę kończymy wcześniej. Jest teraz... - spojrzał na
zegarek znajdujący się na jego prawej ręce - … jedenasta
trzydzieści. Tsunade-sama powiedziała, że pracujemy dzisiaj tylko
do czternastej.
-
To świetnie!
-
Sakura, tak sobie pomyślałem. Skoro kończymy wcześniej to może
umówiłabyś się ze mną na obiad? - Spytał.
-
Z miłą chęcią. - Uśmiechnęłam się.
-
Bardzo się cieszę, że przyjęłaś moje zaproszenie. -
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a później wzięliśmy się za
pracę. Na obiad umówiliśmy się na piętnastą dziesięć.
Oczami
Naruto;
Siedziałem
na kanapie w salonie w moim domu. Nie wiem co mi odbiło, że ją
pocałowałem, przez to nie dokończyliśmy naszego treningu. Sakura
myślała, że przespałem się z Kasumi, więc postanowiłem
zostawić ją w tym przekonaniu. Chciałem zobaczyć jej reakcję.
Szczerze mówiąc to nic z niej nie wywnioskowałem. Sasuke
powiedział, że jak Sakura poszła to dalszy trening jest bez sensu,
bo mieliśmy poćwiczyć jako zespół. Pożegnałem się z nim i
wróciłem do domu. Oczywiście dopytywał się mnie co jej zrobiłem,
ale nic mu nie powiedziałem. Jest już czternasta dwadzieścia. Cały
dzień przesiedziałem w fotelu oglądając telewizję. Usłyszałem
dzwonek do drzwi, więc podszedłem do nich i je otworzyłem.
-
Hey, możemy pogadać? - Spytał chłopak...
******
Ohayo! No, więc dodajemy Wam nową notkę, tak jak obiecałyśmy :D Mamy nadzieję, że się spodoba i liczymy na szczere komentarze :D Pozdrawiamy Paula i Patty.
wygląda na to że sakura może być z Haruto szczerze od kąd sie pojawił przeczywałem żę mogą być razem kasumi możliwe że zdradza naruto( może z konosuke) sakura wyraźniej walczy ze swoimi uczuciami naprawde świetna notka pojawiło sie tyle niewiadomych ^^ cholera teraz ja chciałbym już następną notke chwila 2 ^^ naprawde chce wiedzieć jak to sie potoczu wyraźnie cierpliwość nie jest moją mocną stroną :P weny i czekam na next
OdpowiedzUsuńno jak zwykle zajebiste Naruto jak dla mnie stal sie zbyt chlodny ale rozumiem takie macie pomysl bede czekac na dalsze notki i zycze weny
OdpowiedzUsuństrzelam ze do naruto przyszedł albo sasuke albo haruto
OdpowiedzUsuńSuper sie czytalo :) Jaram się <3
OdpowiedzUsuńNowy
super notka myśle ,że to Haruto chce się spytać czy nie ma nic przeciwko , że on wychodzi z Sakurą ... No no widze namiętność miedzy nimi jeszcze się nie wypaliła .. Czekam na next haha :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Notka jest genialna! A ten moment z Sakurą i Naruto na polu treningowym jest po prostu świetny :* Sakurcia jest zazdrosna, bo myśli, że blondynek przespał się z Kasumi :D Saki jest bardzo podstępna :D Obstawiam, że do Naruto przyszedł Haruto, no ewentualnie Sasuke. Czekam z niecierpliwością na Wasz kolejny zajebisty next :D Życzę dużo weny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWasza wierna czytelniczka Juki
świetna notka bardzo podoba mi sie że nawet po rozstaniu sakury i naruto dużo jest momentów narusaku co mało kiedy stosuje autor/autorka i nie zawsze tak dobrze wychodzi jak tu jeśli chodzi o haruto to mam dziwne wrażenie że nie jest do końca tym za kogo sie podaje może to szpieg który ma misje związaną z naruto wkońcu powiedział że jest Uzumaki wiec oznacza to że naruto bedzie chciał z nim przebywać zgodnie z jego planem ciekawe jak to dalej sie potoczy weny i już czekam na następną notke
OdpowiedzUsuńświetna notka bardzo fajnie się czytało wasze rozdziały są bardzo świetne i czyta się fajnie i są bardzo wciągające ciekawe jak wyjdzie z ten obiadu co sakura poszła z haruto pozdrawiam i czekam na next i dużo weny życzę
OdpowiedzUsuństrasznie mieszasz między to dwójką, mam nadzieję, że i tak do siebie wrócą :) życzę weny i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie NaruSaku, więc jak nazwa wskazuje na pewno będą razem :D Pozdrawiamy Paula i Patty
Usuńliczę, że w następnej notce pojawi się jakaś pikantna scena między Sakurą a Haruto, którego polubiłam i oby Naruto im przeszkodził. w końcu on tak się zabawia, a Sakura uważa się za nie świętą, bo spotykała się przez kilka dni z Konosuke. powinna, choć troszeczkę zaszaleć, żeby to Naruto było przykro i był o nią zazdrosny, bo teraz powstaje nam tu opowiadanie typu harem nie? wgl bosko by było gdybyście wykorzystały mój pomysł, bo w końcu on " nic do niej nie czuje", a wiadomo, że oszukuje sam siebie spotykając się z Kurami i innymi na boku. Sakurcia jest piękna, urocza, silna i inteligentna, dlatego to za nią powinni latać faceci, a Naru też niczego sobie, ale błagam skupcie się lekko na Sakurci, bo ona najbardziej cierpi skazana na beznadziejność Konosuke i humorki Naruto :) KoFFam pa <33
OdpowiedzUsuńSpokojnie :D Notka jest już napisana i skupia się na Sakurze, ale nie wiemy, czy uda nam się ją jutro wstawić :( Miejmy nadzieję, że tak :D Pozdrawiamy Paula i Patty.
UsuńNo jak mogłyście skończyć w takim momencie ?! No jak się pytam ! T.T To była piękna notka, czytałam ją i nie zauważyłam kiedy ją skończyłam. Ja już chce nexta :) Życzę Wam weny! Wiadra weny :) I dziękuje za komentarze na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńOMG jak ja sie opuściłem w czytaniu waszej opowieści za co wielie sorry, ale miałem zawirowanie miłosne w moim życiorysie. Już jest wsio okej chyba;p Co do notek są naprawde świetne i emocjonujące, ale sie porobilo. Takich zwrotów akcji się nie spodziewałem;p
Weny Wam zyczę i czekam na next
Pozdrawiem
Ukyo
Zaraz umre z ciekawości xd Kiedy next ? :>
OdpowiedzUsuńWybaczcie nam, ale nie mamy zbytnio czasu ostatnio :( Może jutro uda nam się coś wstawić, ale nie obiecujemy, bo możemy zawieść :/ Sami wiecie jak to teraz wygląda w szkole, poprawianie ocen, przeplatane sprawdziany i kartkówki między wszystkim, ledwo się wyrabiamy. Bardzo przepraszamy Was jeszcze raz i gorąco pozdrawiamy Patty i Paula.
Usuńlel kiedy notka 😘😘😘😘😘😘😘🍧🍧🍧🍧
OdpowiedzUsuńJak można uciąć w takim momencie taką notkę . niewiem czy doczekam sie następnej
OdpowiedzUsuńNotka Zajebista . Mogły byś cie wstawić następną czesć dziś plis
OdpowiedzUsuńPrzepraszamy Was bardzo, bardzo, bardzo, ale dziś nie damy rady nic wstawić, notka pojawi się jutro :) Pozdrawiamy i jeszcze raz bardzo przepraszamy Patty i Paula.
Usuńejj... a mogłybyście rano, albo po południu wstawić, no chyba, że wybieracie się do szkoły, więc po południu mogłybyście tam wstawić oki?
OdpowiedzUsuńWstawimy jak tylko wrócimy do domu. Nie mamy dziś zbyt dużo lekcji, więc notka pojawi się trochę wcześniej niż zazwyczaj ;-) Pozdrawiamy Patty i Paula.
Usuń