poniedziałek, 1 grudnia 2014

61 Rozdział

Wstrząsnął nią dreszcz, który poczułem. Oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Czy to oznacza, że ze mną spróbujesz?
- Ja...


- W sumie to tak. Spróbuję z tobą. - Dziewczyna rzuciła mi się na szyję mało mnie nie dusząc.
- Jak ja cię kocham! - Krzyknęła.
- Ty też mi się podobasz. - Miałem tu na myśli jej wygląd. - A teraz zmykaj, bo muszę poćwiczyć, później się spotkamy. - Mrugnąłem do niej, na odchodne obdarzyła mnie długim pocałunkiem. I jaki z tego wszystkiego wniosek? Wcale nie muszę być zakochany, wystarczy mi świetna zabawa i dziewczyny.

Oczami Sakury;
Właśnie szłam do pracy w towarzystwie Konosuke. To naprawdę świetny i przystojny chłopak. Tak szczerze mówiąc zgodziłam się, żeby być jego dziewczyną tylko i wyłącznie dlatego, aby Naruto myślał, że już się nim nie interesuję. Konosuke traktuje mnie jak księżniczkę. Zabolało mnie trochę wczorajsze zachowanie Naruto, ale nie dziwię się, w końcu zobaczył mnie z jego największym wrogiem.
- O czym tak myślisz ślicznotko? - Spytał czule.
- O niczym ważnym, naprawdę. - Uśmiechnęłam się.
- No, już jesteśmy na miejscu. Serce mnie boli, kiedy muszę się z tobą rozstać. - Posmutniał.
- Przykro mi, ale muszę iść do pracy, bo inaczej piąta mnie zabije. - Uśmiechnęłam się.
- Tak, wiem. No dobrze, daj buziaka na odchodne. - Odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie bardzo namiętnie. Jeśli mam być szczera to nie wzbudzał u mnie takich uczuć jak Naruto, jego pocałunki zawsze na mnie działały. Wreszcie oderwałam się od Konosuke i jeszcze raz cmoknęłam go w usta. Odeszłam od niego i zmierzałam do drzwi, którymi weszłam do szpitala. Podeszłam do recepcji.
- Ohayo, czy mam dziś jakichś pacjentów? - Spytałam od razu, musiałam się czymś zająć.
- Ohayo Sakura. Na razie nikogo nie ma, ale masz gościa w gabinecie. To twój pomocnik z rozkazu Tsunade-sama. - Odetchnęłam.
- Ojejku kogo znowu przysłała? Poprzedni nie nadawał się do niczego. - Złapałam się za głowę.
- Uwierzy Pani, ja się nadaję. - Usłyszałam za sobą głęboki, męski głos. Machinalnie się odwróciłam i doznałam szoku. Przede mną stał wysoki blondyn o niebieskich oczach. Jest bardzo przystojny.
- T-to Pan? - Tylko tyle zdołałam wybełkotać. Po prostu mnie zatkało.
- We własnej osobie, ale proszę przejdźmy na ty. Jesteśmy w tym samym wieku i głupio się czuję. - Uśmiechnął się słodko. - Mam na imię Haruto.
- Ja jestem Sakura. - Powiedziałam dość spokojnie.
- Będziemy pracowali razem przez jakiś czas, masz być moją hmm, nauczycielką. - Uśmiechnął się. Ma bardzo piękny uśmiech taki podobny do... Nie! Stop! Nie będę nikogo z nim porównywała, nie mogę. To już przeszłość.
- Mam nadzieję, że nasza praca razem się jakoś dobrze ułoży. - Odwzajemniłam jego uśmiech.
- Tooo, od czego zaczniemy..szefowo? - Ten chłopak jest naprawdę świetny. Zaśmiałam się.
- Może opowiedz mi coś o sobie? Chodźmy do mojego gabinetu. - Skinął głową, a ja zaprowadziłam go do mojego królestwa. Chłopak usiadł na krzesełku naprzeciw mnie.
- Przybyłem do tej wioski niedawno. Przeprowadziłem się do swojego wujka, bo nie chciałem już sam mieszkać w wielkim mieście. - Zaśmiał się. - Uczyłem się medycznych jutsu chociaż nie opanowałem najważniejszych z nich. Właściwie po to tu jestem i chciałbym pomagać potrzebującym ludziom. - Przystojny i piękny w środku. Ehh. - A ty? Możesz mi coś o sobie opowiedzieć? Tak w skrócie.
- No dobrze. Mieszkam tu od urodzenia. Na początku nie interesowało mnie medyczne ninjutsu, ale czułam się bezużyteczna i poprosiłam Tsunade-sama o pomoc. Została moją mistrzynią i nauczyła mnie chyba wszystkiego czego mogła. - Uśmiechnęłam się.
- Hmm, ciekawe. Powiadają, że jesteś drugą Tsunade, a może nawet jesteś lepsza. Słuchaj, wiem, że to może dziwna prośba, ale wyszłabyś ze mną dziś do takiego fajnego lokalu? Nie znam tu nikogo, a chciałbym troszkę poświętować moje przybycie tutaj. - Zapytał. Zdziwiła mnie jego prośba.
- To kiedy ty się tu wprowadziłeś?
- Wczoraj. - Zaśmiał się. - Jeśli boisz się wyjść ze mną sam na sam to zaproś kogoś.
- No dobrze, wezmę swoje dwie przyjaciółki. Nie dlatego, że się boję, ale dlatego, że one też potrzebują trochę wolnego. - Uśmiechnęłam się.
- No to świetnie! Jesteśmy umówieni? - Spytał dla upewnienia.
- Tak.
- Spotkamy się przed klubem o ósmej. Kojarzysz miejsce za Ichiraku ramen? Właśnie tam znajduje się ten klub.
- A tak, poszłam tam raz, czy dwa z koleżankami. Wiem gdzie to jest.
- Przepraszam cię najmocniej, ale muszę już iść. Wujek czeka z obiadem, sama wiesz. To mój drugi dzień tutaj i nie chciałbym mu podpaść. - Puścił do mnie oczko i wyszedł. Jejku jaki on jest przystojny i miły i szarmancki i taki uhhh. W sumie później może okazać się dupkiem, nie zamierzam się rozczulać tylko dlatego, że kogoś mi przypomina, kogoś którego imienia nie wymienię. Cholera! Nawet imię ma podobne. Usłyszałam pukanie do drzwi. Zebrałam swoje myśli do kupy.
- Proszę! - Drzwi się otworzyły i doznałam szoku. On do mnie przyszedł? Po tym co zobaczył?
- Hey. Mogę wejść, czy jesteś zajęta? - Spytał trochę chłodno, nie tak jak zawsze się do mnie odnosił.
- N-nie, śmiało. Możesz wejść. - Chłopak dziarskim krokiem wszedł do środka i stanął opierając się o ścianę.
- Pamiętasz jak mówiłem, że będę miał jeszcze do ciebie prośbę? - Spytał wcale na mnie nie patrząc. Dziwnie się czułam, tak jakby mnie olewał.
- Yhym, o co chodzi? - Spytałam z nieukrywaną ciekawością.
- Czy mogłabyś sprawdzić co z moją klatką piersiową? W sumie już prawie wcale nie boli, więc nie wiem, czy kości się już zrosły, czy nie. Hmm no i nie wiem, czy mogę już w pełni sprawnie wykonywać różne czynności. - Uśmiechnął się pod nosem, coś mnie zaniepokoiło i poczułam się strasznie dziwnie.
- Tak, jasne. - Wstałam z fotela. - Emm, usiądź na łóżku. - Wskazałam dłonią te miejsce. Chłopak nie zaszczyciwszy mnie spojrzeniem zrobił to co kazałam. - Zdejmij bluzkę, bo nie dam rady cię przebadać.
- Spoko. - Tym razem spojrzał na mnie, ale przelotnie. Jego wzrok był zimny i inny. Taki nieznany. Chłopak ściągnął z siebie koszulkę. Czy on trochę przypakował? Ma ciało w lepszej formie niż ostatnio. Przygryzłam dolną wargę i podeszłam do niego. Zakładam, że ręce mi się trzęsą, ale za cholerę nie wiem dlaczego. Przyłożyłam dłoń do jego ciepłego torsu. Badanie potrwało jakieś dwie minuty.
- Naruto, twoja klatka piersiowa się zrosła, ale nie jest jeszcze w pełni taka jak dawniej. Musi to trochę potrwać. Jeśli chodzi ci o to, czy możesz normalnie żyć to znaczy chodzić na treningi i takie tam to tak. - Spojrzał na mnie.
- Dobra, dzięki. - Powiedział i zaczął zakładać na siebie koszulkę. Wstał i znaleźliśmy się niebezpiecznie blisko siebie. Chłopak nadal patrzył na mnie tym samym zimnym wzrokiem. Patrząc w jego oczy nie mogłam niczego się doszukać. Jest prawie o głowę ode mnie wyższy. Miał już mnie ominąć, ale się cofnął i dodał chłodno na odchodne.
- Aha, pozdrów swojego chłopaka i do zobaczenia...kiedyś tam. - Miał perfidny uśmiech. Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale już wyszedł. To nie było miłe spotkanie. Usiadłam na fotel i próbowałam skupić się nad papierami, które musiałam wypełnić, ale nie potrafiłam. Przyda mi się ten wypad do klubu. Zaproszę jeszcze Konosuke, przecież to mój chłopak.

Oczami Naruto;
Wyszedłem z gabinetu Sakury i dziarskim krokiem zmierzałem do kawiarni, w której pracowała Kasumi. Po drodze mijałem wiele pięknych dziewcząt. Wszedłem do kawiarni i od razu zmierzałem do lady, za którą stała.
- Hey. Ty i ja. Razem, dziś wieczór . - Uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Ooo kochanie! To gdzie mnie zabierasz? - Mrugnęła do mnie.
- To będzie niespodzianka. Bądź gotowa na dwudziestą. - Przybliżyłem się, musnąłem jej wargi ustami i poszedłem dalej. Wyszedłem na dwór i pokierowałem się do parku, jest godzina siedemnasta, więc mam troszkę czasu. Usiadłem na ławeczkę, od pewnego czasu uwielbiam patrzeć na ćwiczące dziewczyny. Przede mną niespodziewanie pojawiła się Ino wraz z chłopakiem. Podeszli do mnie.
- Hey przystojniaczku! - Krzyknęła i pocałowała mnie w policzek. Kruczowłosy podał mi rękę, którą ścisnąłem.
- Hey, co tu robicie? - Spytałem wyjątkowo miło. Dla nich nie potrafię być chamsko wredny.
- Spacerujemy. - Powiedział krótko Sasuke.
- Tak, wieczorem wychodzimy, pójdziesz z nami? - Spytała Ino.
- Dzięki za zaproszenie, ale mam już plany. - Uśmiechnąłem się chytrze.
- Ach tak? Co będziesz robił jeśli można spytać? - Wdała się ze mną w rozmowę blondynka.
- Można. - Uśmiechnąłem się. - Mam randkę z dziewczyną.
- Z kim? - Spytała z nieciekawą miną. - Bo chyba się domyślam.
- To po co się pytasz, skoro na pewno już to wiesz?
- Kasumi, racja? - Mina dziewczyny wyrażała jak bardzo jej nie znosi. Skinąłem głową. - Ty idioto, możesz mieć lepszą, a wybrałeś tego babsztyla?
- Podoba mi się, jest piękna i to mi wystarczy. - Odpowiedziałem całkiem szczerze.
- Zwariowaliście oboje. Sakura i Konosuke co jest totalnym absurdem i ty z tą lafiryndą. Świat schodzi na psy. - Załamała ręce.
- Już ci mówiłem i się powtórzę mała. Nie szukam żony, szukam kobiety, z którą będę mógł się zabawić i tylko tyle. - Sasuke siedział cicho i nic nie mówił.
- A właśnie, gdzie idziecie? Sami? - Spytałem, tym razem Sasuke udzielił mi odpowiedzi.
- Nie wiemy gdzie, ale wiemy z kim. Z Sakurą, Konosuke, Saki i jakimś Haruto. Nie pytaj kim jest, bo naprawdę nie wiemy. - Nie powiem, że nie, ale zabolało mnie to, że tak jakby zostałem sam. W sumie, mi to nie przeszkadzało, przynajmniej będę miał większe pole do popisu i Ino nie będzie mnie hamować.
- Wiemy, że to dla ciebie trudne. - Powiedziała z troską Ino. Spojrzałem na nią.
- Nie, wcale nie. Było trudne, ale teraz to się zmieniło. Znalazłem na to sposób. - Odpowiedziałem szczerze.
- Naruto, czy ty mówisz o tym, o czym ostatnio rozmawialiśmy? - Spytał Sasuke.
- Mniej więcej tak. - Powiedziałem patrząc na niego. Miał grymas niezadowolenia na twarzy, mogę się domyślać, że Ino też po części wiedziała o co mi konkretnie chodzi, bo też nie była zadowolona.
- Nie podoba mi się to. Jeszcze możesz mieć przez to problemy. - Skwitował Sasuke.
- Może tak, może nie.
- A co będzie jeśli Sakura zechce do ciebie wrócić i dowie się o ilości panienek z jakimi się przespałeś? - Wykrztusiła w końcu moja przyjaciółka.
- Wątpię, żeby to się kiedyś stało. Nie będę jej naciskał ani się starał, bo nie ma już sensu. Wczoraj wyglądała na szczęśliwą z tym dupkiem, a ja nie będę wchodził jej w paradę. A tak przy okazji, nie będę od razu spał ze wszystkimi. Jedna na razie mi wystarczy, nie planuję powtórki. Przynajmniej na razie. - Niechcący się wydałem.
- Słucham?! - Krzyknęła blondynka.
- Ojeju co się tak drzesz? - Uśmiechnąłem się.
- Mamy rozumieć, że już się z kimś przespałeś? - Spytał ze spokojem Sasuke.
- Eee tak jakby.
- Nie ma tak jakby do cholery jasnej! Jest tak, albo nie! - Ponownie na mnie nakrzyczała.
- Tak. Byłem pijany i tak jakoś wyszło. - Wytłumaczyłem się spokojnie. - Zresztą, wcale nie żałuję.
- Kochanie, trzymaj mnie, bo inaczej zaraz go zabiję!
- A tak w ogóle to czemu rozmawiamy o moim życiu intymnym? - Spytałem.
- Bo tak! - Ino powoli dochodziła do siebie. - Myślałam, że jakoś wybiję ci z głowy ten idiotyczny pomysł, ale widzę, że się spóźniłam. - Spuściła głowę w dół.
- Zmieńmy temat. Trzeba byłoby zrobić niedługo jakąś imprezkę. - Powiedziałem.
- Tak, przyda nam się spotkanie z przyjaciółmi. - Skwitował pięknie Sasuke.
- Może w Sobotę u mnie? - Spytałem.
- Świetny pomysł! - Krzyknęła blondynka.
- Powiecie reszcie? Bez wyjątku, każdemu. Jeśli chcą to mogą przyjść z osobami towarzyszącymi, których nie znam. Nie będę miał nic przeciwko.
- Załatwione. - Rzekł kruczowłosy.
- No dobra, spadam się szykować. Niedługo wychodzę.
- Tak, wychodzisz z fantastyczną partnerką w sam raz dla ciebie. - Powiedziała ironicznie Ino, mimo wszystko się uśmiechnąłem. Podszedłem i pocałowałem ją w policzek. Zatrzymałem się obok jej ucha i wyszeptałem.
- Mała, nie złość się tak, bo ci żyłka pęknie. - Usłyszałem zaciskane pięści, parę sekund potem dostałem w ramię. - Auć, to bolało. - Tarłem obolałe miejsce.
- Cholera, mogłam mocniej. - Sasuke zaczął się śmiać. Podałem mu dłoń, którą uścisnął.
- Do zobaczenia gołąbeczki. - Powiedziałem i odszedłem. Zmierzałem w stronę swojego domu. Dotarłem tam na godzinę osiemnastą, od razu poszedłem do swojej sypialni, skąd wziąłem czyste ubrania. Następnie udałem się do toalety, gdzie szybko się wykąpałem. Po wyjściu założyłem na siebie białą koszulę i czarne spodnie z paskiem. Ułożyłem włosy i popryskałem się perfumami. Wyszedłem z toalety i od razu zszedłem na dół. Spojrzałem na zegarek w salonie. Dochodziła dziewiętnasta. Przed wyjściem wypiłem jeszcze zieloną herbatkę. Z domu wybyłem równo o dziewiętnastej piętnaście. Nie spieszyłem się do Kasumi, szedłem wolno. Do mojego celu dotarłem o dziewiętnastej czterdzieści siedem. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Po chwili stanęła w nich brązowo włosa dziewczyna. Ma na sobie filetową koszulkę i jeansową spódniczkę.
- No, no. Postarałaś się, wyglądasz zjawiskowo. - Powiedziałem. Fioletowo oka obdarzyła mnie uśmiechem.
- Dziękuję kochanie, ty też wyglądasz bardzo dobrze. - Wyszła i zamknęła za sobą drzwi. - To co, idziemy?
- Yhym. - Złapałem ją za dłoń i ruszyliśmy. Do klubu dotarliśmy równo o dwudziestej. Weszliśmy do środka i od razu znaleźliśmy się przy barku.
- Hey, podasz nam coś specjalnego kolego? - Spytałem znajomego barmana.
- Oo, Naruto. Miło cię znów widzieć. Zaraz coś wam podam. - Puścił mi oczko.
- I jak ci się podoba? - Zwróciłem się do dziewczyny.
- Jest bardzo fajnie. - Krzyknęła. Nasze głosy zagłuszała muzyka.
- Cieszę się. - Musnąłem jej wargi swoimi. Po chwili dostaliśmy swoje zamówienie. Kasumi otrzymała drinka, a ja mocną podwójną sake, którą od razu wypiłem.
- Proszę jeszcze raz to samo. - Powiedziałem. Dziewczyna siedziała zadowolona popijając kolorowego drinka. Siedzieliśmy tu z pół godziny i już nieźle się upiłem. Nie tak, żeby chodzić nie wiadomo jak, ale trochę wypiłem.
- Kochanie zwolnij trochę. - Powiedziała z troską.
- Okey. Pójdziemy potańczyć? - Spytałem uśmiechnięty.
- Czekałam tylko na to, żebyś w końcu to zaproponował. - Odstawiła drinka, a ja złapałem ją za dłoń. Przechodziliśmy przez ogrom ludzi, więc nie chciałem jej zgubić. Po chwili mój wzrok powędrował w pewien zakątek. Myślałem, że mi się przewidziało, ale nie. Spojrzałem na stolik blisko parkietu. Siedziała przy nim cała zgraja łącznie z Sakurą i tym śmieciem. Zielonooka siedziała mu na kolanach. Specjalnie zaciągnąłem Kasumi bliżej nich. Weszliśmy na parkiet i akurat puścili wolniejszą piosenkę. Przyciągnąłem do siebie dziewczynę i wtuliłem się w nią, ona zrobiła to samo ze mną. Przy tańcu wędrowałem dłońmi po ciele Kasumi, a ona wplotła swoje ręce w moje włosy. Zauważyłem, że Ino coś krzyczy i wskazuje na mnie palcem do Sasuke. Niestety zobaczyła to Sakura i też powędrowała wzrokiem w moją stronę. W tej chwili zacząłem całować Kasumi po szyi i ramionach. Spojrzałem kątem oka na moich przyjaciół, byli pełni zaskoczenia. Sakura po pewnym czasie odwróciła wzrok. Kiedy muzyka przestała grać odsunąłem się i ją pocałowałem. Po chwili ruszyliśmy z powrotem do barku. Zamówiłem dla Kasumi drinka, a dla siebie wziąłem butelkę sake i poszliśmy do stolika po drugiej stronie nich. Usiadłem, a dziewczyna usadowiła się na moich kolanach. Otworzyłem butelkę i nalałem sobie bezbarwnego płynu, który zaraz wypiłem. Chciałem nalać sobie kolejny, ale Kasumi złapała mnie za dłoń i położyła na swoim kolanie, podobało mi się to. Wędrowała powoli moją dłonią coraz wyżej. Spojrzała mi w oczy i pocałowała.

Oczami Sakury;
Siedziałam na kolanach Konosuke, bo nie było odpowiedniej ilości miejsc do siedzenia. Byliśmy wciągnięci rozmową, kiedy ujrzałam ich razem. Widziałam Naruto i Kasumi już na parkiecie, ale kiedy spojrzałam naprzeciw siebie poczułam dziwne ukłucie w sercu. Saki spojrzała w tą samą stronę co ja.
- Ino, powiedz mi, co on odpierdziela? - Powiedziała różowo włosa.
- Nie wiem, ale ostatnio zachowuje się jak nie on. Nie mam na niego w ogóle wpływu teraz. - Odpowiedziała blondynka.
- Mówicie o tym debilu? - Spytał Konosuke wskazując blondyna.
- To nie jest debil. Ma na imię Naruto. - Warknął Sasuke. Jestem bardzo zdziwiona jego zachowaniem.
- Jest debilem, nie widzisz jak liże się z tą panienką? - Spytał.
- No i co z tego? To jego dziewczyna i może z nią robić co mu się żywnie podoba. A zresztą, nie widzisz, że jest pijany? - Spytał Uchiha.
- Walić go. On wcale mnie nie interesuje. - Zbulwersował się Konosuke.
- Kto to? - Włączył się do rozmowy Haruto.
- To nasz przyjaciel. - Odezwali się chórem Ino, Sasuke i Saki. Zaraz po tym wybuchli śmiechem.
- To dlaczego siedzi tam sam, a nie z nami? - Spytał blondyn.
- Bo niektóre towarzystwo mu nie odpowiada. - Rzucił bez zastanowienia kruczowłosy.
- Aha, rozumiem. - Spojrzałam w ich kierunku jeszcze raz. Naruto siedział sam, patrzył w moją stronę. Uśmiechnął się i podniósł kieliszek w górę, aby zaraz wypić płyn w nim zawarty. Nie wyglądał na smutnego. Po chwili podniósł się i szedł w naszą stronę, myślałam, że tu podejdzie, ale nie. Uśmiechnął się bezczelnie, kiedy obok nas przechodził i poszedł dalej do barku.
- Wybaczcie mi, zaraz wrócę. - Powiedziała Saki i ruszyła za nim.

Oczami Naruto;
Siedziałem sobie przy barze, postanowiłem już nie pić, bo urwie mi się film. Nie jestem nie wiadomo jak pijany, ale wolę się wstrzymać. Poczułem ciepłą dłoń na moim ramieniu, odwróciłem się od razu.
- Cześć błaźnie. - Powiedziała dziewczyna.
- Hej różowa. - Uśmiechnąłem się.
- Mogę się na chwilę do ciebie przysiąść? - Spytała.
- Jasne, tylko nie mów Kasumi jak ją spotkasz, bo powie, że baluję z dziewczynami pod jej nieobecność. - Mrugnąłem do niej i się uśmiechnąłem.
- A właśnie, gdzie ona jest?
- Dostała telefon, że musi iść do mamy, bo zachorowała.
- Naruto spytam wprost. Czemu chodzisz z tą lalunią? - Dotknęła dłonią mojego policzka.
- Bo chcę zapomnieć. To proste. - Powiedziałem.
- Może nie zapominaj tylko postaraj się to naprawić. - Rzekła łagodnym głosem.
- Nie, to koniec. Ja nie będę się już starał, bo znowu dostanę kopa w dupę, a tego już nie przeżyję. Wolę zapomnieć dzięki innym dziewczynom. To ponoć pomaga. - Uśmiechnąłem się. - Nie rozmawiajmy już o tym, okey?
- No dobra. Nie będę cię dręczyła.
- Powiedz mi co to za chłopak, który siedzi obok ciebie? - Spytałem z podtekstem.
- Ach przestań! Swatasz mnie z każdym, z którym mnie tylko zobaczysz. - Walnęła mnie w ramię. - To kolega Sakury, który z nią pracuje. Jest spoko i przystojny, ale mnie nie interesuje.
- Więc kto cię interesuje? - Spytałem, wiedziałem, że coś jest na rzeczy.
- Wcale nie powiedziałam, że ktoś mnie interesuje głąbie! - Krzyknęła.
- Och, daj spokój! Mnie możesz powiedzieć. - Powiedziałem łapiąc ją za szyję i przytulając do siebie.
- No dobra, jest taki jeden, ale musisz mnie puścić! - Krzyknęła.
- Okey. - Puściłem ją z niedźwiedziego uścisku. - A teraz gadaj. - Zażądałem.
- Noo, Sai jest całkiem fajny. - Powiedziała po chwili.
- Ooo, kochana! Jaki trafny wybór! - Uśmiechnąłem się.
- Nie nabijaj się. - Rzekła.
- Wcale się nie nabijam.
- Dobra, muszę już iść. - Powiedziała smutno. - Nie chcę zostawiać cię samego.
- Mną się nie przejmuj, naprawdę. Zaraz znajdę sobie jakieś towarzystwo. - Mrugnąłem do niej. - Chodź, odprowadzę cię, bo muszę się przewietrzyć. To mi dobrze zrobi. - Powiedziałem szczerze i się podniosłem. Zarzuciłem dłoń na kark dziewczyny, prawie ją do siebie przytuliłem.
- Nic dziwnego, skoro się tak uchlałeś. - Powiedziała, kiedy szliśmy.
- Ciii, nikomu nie mów. - Pocałowałem ją w czubek głowy.
- Jasne. Powiedz mi, czy już z tobą dobrze po tej cholernej misji.
- Jest świetnie kochana! Już prawie wcale nie boli. - Podeszliśmy do ich stolika.
- W takim razie się cieszę. - Powiedziała. Puściłem ją i odwróciłem się przodem do całej grupki. Puściłem oczko do Ino, która się uśmiechnęła.
- Hey wszystkim. - Powiedziałem chłodno. Usłyszałem jakieś pomruki, ale z powrotem odwróciłem się do Saki i powiedziałem jej na ucho.
- Jeśli nie wrócę za jakieś pięć minut to po mnie wyjdź. - Pocałowałem ją w policzek i to ona teraz znalazła się obok mojego ucha. Musiała ustać na palcach.
- Okey. - Teraz to ona obdarzyła mnie całusem. Kiedy się ode mnie odwróciła wsadziłem dłonie w kieszenie od spodni i ruszyłem na dwór. Nie zaszczyciłem na odchodne nikogo moim spojrzeniem. Gdy znalazłem się na zewnątrz, oparłem ręce na oparcie od ławki. Musiałem przejść za jej tył. Wziąłem kilka głębszych oddechów patrząc w ziemię.
- No i co głąbie? - Myślałem, że będę miał chwilę wytchnienia, ale niestety tak się nie stało.
- Czego chcesz? - Spytałem nie podnosząc wzroku.
- Mówiłem ci, że jeszcze będzie moja? Wygrałem, a ty przegrałeś. Teraz to ja mogę ją przytulać, całować i co najważniejsze mogę się z nią ko...
- Zamknij się, bo ci przywalę! - Krzyknąłem przerywając mu jego monolog. Teraz spojrzałem na niego ze wściekłością.
- Jaki z ciebie huj. Nie potrafił przytrzymać przy sobie takiej suczki, przynajmniej jest teraz ze mną. Powiedz mi, jest dobra w łóżku? - Spytał jakby nigdy nic. Teraz to się wściekłem. Zaśmiałem się chamsko i przeskoczyłem przez ławkę znajdując się obok niego. Z całej siły przywaliłem mu w twarz. Upadł na ziemię i zaczął się śmiać. Otarł krew ze swoich ust i wstał.
- Ostrzegałem cię. - Powiedziałem chłodno.
- Pff, tylko na tyle cię stać? Nie boję się ciebie idioto. No, dalej. Pokaż swoją ciemniejszą stronę. - Wypomniał mi. Próbowałem się opanować.
- Nie chcę sobie psuć wieczoru taką łajzą jak ty. - Chciałem odejść, ale tym razem to on mnie uderzył. Poczułem w ustach metalowy posmak, ale się nie przewróciłem. Wyplułem zakrwawioną ślinę obok siebie.
- Jak się z nią prześpię, na pewno powiem ci jak było. - Powiedział i zaczął odchodzić, ale mu nie pozwoliłem. Popchnąłem go na słupek stojący obok klubu. Odwrócił się w moją stronę. Wziąłem zamach i kopnąłem go, odbił się od ściany. Próbował się ze mną bić, ale mu to nie wyszło. Złapałem go za kark, zgiąłem w pół i kopnąłem z kolanka. Usłyszałem jego jęk, kiedy leciał na ziemię. Mimo wszystko podniósł się i na mnie nacierał. W tej chwili zakręciło mi się w głowie i dostałem po klacie. Jak to cholernie zabolało, złapałem się w to miejsce i ze złości przywaliłem mu w gębę, chyba trochę za mocno. Szedłem na niego trzymając się za swój tors, kątem oka zobaczyłem jak z klubu wychodzą moi wszyscy przyjaciele. Chłopacy biegli do mnie. Zdążyłem złapać go za podkoszulkę i unieść do góry. Chciałem go już walnąć, ale za rękę złapał mnie ten blondyn. Puściłem Konosuke, ale on się podniósł i chciał mnie uderzyć. W porę złapał go Sasuke. Oboje się wyrywaliśmy, ale to było bez sensu.
- Puść mnie. - Powiedziałem do blondyna. Zaufał mi i zrobił to o co go prosiłem. Poprawiłem swoją koszulę i zagiąłem mankiety, żeby nie pobrudzić ich krwią, przecież to biała koszula. Wytarłem z ust cieknącą krew. Dziewczyny podeszły do nas. Sakura oczywiście przyszła do Konosuke oglądając jego mordę, którą nieźle mu obiłem. Ino i Saki podeszły do mnie.
- Nic ci nie jest? - Spytały równocześnie.
- Nie, ale temu idiocie zaraz coś będzie jeśli go nie zabierzecie. - Powiedziałem trochę zbyt ostro.
- Co on znów zrobił? - Spytała Saki. Nie powinienem tego mówić, ale co tam.
- Powinnaś się go spytać, ale pewnie i tak ci nie powie. Pytał, czy Sakura jest dobra w łóżku. - Splunąłem krwią. Patrzyłem na niego z nienawiścią. Staliśmy dość daleko od siebie.
- Że co?! - Wkurzyła się Saki.
- Wybacz, wiem, że to twój brat, ale mam ochotę go zabić. Nienawidzę go.
- Sama bym go teraz posłała na tamten świat! Niech tylko wróci do domu dupek jeden. Jak on w ogóle śmiał?! - Widać, że moja różowo włosa przyjaciółka naprawdę ostro się wkurzyła.
- No to teraz już wszystko rozumiem. - Odezwał się blondyn. Wszyscy na niego spojrzeliśmy. - Przepraszam, przecież jeszcze ci się nie przedstawiłem.
- Wybaczcie chłopcy, pójdziemy do Sakury. - Odezwała się Ino. Jak powiedziała tak zrobiła i wraz z Saki oddaliły się od nas. Ponownie spojrzałem na chłopaka.
- Kim jesteś? - Spytałem.
- Pracuję razem z Sakurą. Mam się od niej uczyć. Niedawno przybyłem do wioski, więc dlatego mnie jeszcze nie znasz.
- Skąd jesteś? - Czemu zadawałem mu te wszystkie pytania? Może dlatego, że wydawał mi się jakiś dziwny.
- Z małej wioski, która przestała już istnieć. Do tej pory mieszkałem z mamą w wiosce Zieleni, ale postanowiłem pomieszkać z wujem, bo słyszałem, że do Konohy wróciła Tsunade-sama, a studiuję medycynę, więc chciałbym uczyć się od najlepszych. Tak właściwie to mieszkałem już tu po przeprowadzce z tej nieistniejącej już wioski, której nawet nie pamiętam, ale później mama chciała przeprowadzić się gdzieś dalej.
- Aha. Jesteś całkiem niezły. Wyczułem to, kiedy złapałeś mnie za rękę. Mogłeś tego nie robić, bo chętnie obiłbym mordę temu palantowi. - Odpowiedziałem.
- Ty jesteś Naruto, prawda? - Spytał.
- Tak. Skąd znasz moje imię? Pewnie już ci o mnie naopowiadali co? - Wytarłem krew z ust.
- Nie, ale Sasuke wspomniał, że się tak nazywasz jak zamknął mordę Konosuke. - Zaśmiał się.
- To dziwne. - Powiedziałem.
- Co jest dziwne?
- To, że stanął w mojej obronie. - Uśmiechnąłem się. - Zazwyczaj tego nie robi.
- No, ale to przecież twój przyjaciel, tak? - Spytał.
- Tak, ale... Jesteśmy troszkę na dziwnych stosunkach. On zawsze patrzy, kiedy może mi dogryźć, a ja kiedy mu. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby stanął w mojej obronie. Chociaż to mnie cieszy. - Uśmiechnąłem się.
- Może to się powoli zmienia. Słuchaj, mogę o coś spytać? Trochę się pogubiłem i nie wiem o co chodzi. - Zaśmiał się nerwowo.
- No dobra, dawaj. - Powiedziałem. W sumie też bym się głupio czuł wchodząc w ludzi i nie wiedząc co się wokół nich dzieje.
- O co chodzi z Konosuke, tobą i Sakurą?
- Wiedziałem, że o to spytasz. - Zaśmiałem się.
- To co odpowiesz? Jeśli nie chcesz to nie musisz.
- Powiem ci, bo też pewnie czułbym się głupio na twoim miejscu. Tego idioty nienawidzę odkąd pamiętam, a Sakura to moja była. Rozstaliśmy się jakieś trzy, czy cztery dni temu. - Widziałem jego zaskoczenie na twarzy.
- Aha. A on teraz próbuje ci dogryźć, mam rację?
- No tak jakby. Kiedy jeszcze byłem z Sakurą to kombinował jak mnie z nią rozdzielić, a teraz pieprzy mi jakieś głupoty. - Odpowiedziałem. Zielonooka opatrywała jego zadrapania.
- Niech zgadnę, nadal ją kochasz. - Skwitował.
- Tak, ale między nami już nic nie będzie. Jestem pijany, więc pewnie łatwo ze mnie wyciągać informacje. - Zaśmiał się.
- Tak jakby.
- Przypomnij mi swoje imię, bo za cholerę nie pamiętam. - Powiedziałem, ten chłopak okazuje się być całkiem spoko gościem.
- Pewnie nie pamiętasz, bo ci jeszcze go nie podałem. - Uśmiechnął się.
- To na co jeszcze czekasz? - Spytałem.
- Okey, mam na imię Haruto.
- A tak, pamiętam, że Ino mi o tobie coś wspominała.
- W takim razie mi miło. - Klepnął mnie po ramieniu.
- Ej, chwila. A nazwisko jakieś masz? - Nie wiem czemu, ale nazwisko zawsze jest dla mnie ważne.
- Ah, no tak. - Zaśmiał się. - Moja pełna godność brzmi Uzumaki Haruto. - Moje oczy się powiększyły i nie mogłem nic powiedzieć. Co do cholery tu się dzieje? Przecież wszyscy zginęli oprócz mnie. Chyba jestem zbyt pijany. Uśmiechnąłem się jak debil.
- Przepraszam, ale czy dobrze usłyszałem? Uzumaki? - Wreszcie się odważyłem.
- No tak. Czy jest coś w tym dziwnego? - Patrzył na mnie jak na kretyna.
- Nie, ale...myślałem, że wszyscy już nie żyją z mojego klanu. - Powiedziałem patrząc prosto przed siebie.
- Jak to... z twojego? - Teraz to on nie mógł się otrząsnąć.
- Domyślam się, że nie przedstawili ci mnie dokładnie. - Pokręcił głową przecząco. - Nazywam się Uzumaki Naruto.
- Ale numer! Serio? Ja myślałem, że tylko ja i moja mama przeżyliśmy. - Entuzjazmował się.
- Serio. Jestem w szoku. - Powiedziałem. Nie mogę w to uwierzyć, to wydaje się takie niemożliwe.
- Hej! To wychodzi na to, że jesteśmy kuzynami! - Powiedział. Powoli wszystko do mnie dochodziło.
- Chyba masz rację. Wiedziałem, że jest coś w tobie dziwnego. - Powiedziałem, a on się dziwnie spojrzał. - Nie bierz tego do siebie, po prostu...wydawałeś się taki...znajomy?
- Muszę się napić. - Stwierdził.
- W takim razie pijemy razem. Nic nikomu na razie nie mów, dobra? Chyba starczy wrażeń jak na jeden dzień. - Powiedziałem idąc z nim w kierunku pozostałych.
- Myślę podobnie jak ty. Najwyżej później się dowiedzą, kiedy sytuacja trochę się uspokoi. - Potwierdził. Zbliżaliśmy się coraz bardziej, musieliśmy obok nich przejść, żeby dostać się do lokalu. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy pozostałych. Stoi tu lampa, więc zauważyłem ślad krwi na swojej nowej, białej koszuli.
- Cholera no! - Krzyknąłem, wszyscy na mnie spojrzeli, łącznie z tym idiotą.
- Naruto? - Odezwała się Ino.
- Uwaliłem swoją nową koszulę przez ciebie pajacu! Haruto, chodź kumplu, napijemy się razem. - Odezwałem się do niego i ruszyliśmy do lokalu. Usiedliśmy przy barze i poprosiliśmy o butelkę, którą po trzydziestu minutach opróżniliśmy.
- Ten twój wuj, to też Uzumaki? - Spytałem trochę wstawiony.
- Nie, on jest ze strony mego ojca. - Powiedział. - Po kim odziedziczyłeś klan?
- Po mojej mamie. Nie pytaj, nawet jej nie poznałem. Wychowałem się sam, bo moi rodzice zginęli w walce.
- Przykro mi, ja na szczęście mam obydwoje rodziców w komplecie. Ojciec chodzi po świecie wykonując misje, więc często nie ma go w domu. Głównie wychowała mnie matka. - Obok nas pojawiła się Sakura. Oparła dłoń na barku mojego kuzyna. Haha jak to zabawnie brzmi.
- Haruto idziesz z nami?
- Nie będziesz miał nic przeciwko? - Zwrócił się do mnie.
- Nie, jeśli chcesz to idź. Ja zaraz też będę wracał, bo rano ma mnie nawiedzić moja dziewczyna. - Powiedziałem klepiąc go po ramieniu.
- Fajnie się z tobą gawędziło. - Przybił mi piątkę. - Musimy to kiedyś powtórzyć kuz...kumplu. - Chciał powiedzieć zakazane słowo na dziś, ale szybko się poprawił. Wstał i ruszył do pozostałych. Sakura jeszcze została.
- Może z nami pójdziesz? Odprowadzimy cię. - Zaproponowała.
- A idzie z wami twój palant? - Spytałem chłodno.
- Nie, już go nie ma. A tak poza tym, to nie jest już jak ty to powiedziałeś „mój palant”. - Zdziwiłem się, co na pewno zauważyła dziewczyna. - Tak, słyszałam co mówiłeś dziewczynom. Kiedy poszedłeś z Haruto to spławiłam go bez świadków, jutro na pewno będzie cierpiał. - Uśmiechnęła się, a ja już wiedziałem, że dała mu niezły wycisk.
- W takim razie się przejdę. Mogę zasnąć pod czyimś płotem. - Zaśmiałem się.
- To wstawaj. - Zrobiłem jak powiedziała, ale na odchodne wziąłem z sobą połówkę sake, które zostało. Dołączyliśmy do reszty, a ja uwiesiłem się na Saki. Po drodze dokończyłem butelkę i teraz byłem kompletnie wstawiony. Zapewne jutro nic nie będę pamiętał.

Oczami Sakury;
- Sakura, odprowadzisz tego głąba? Masz do niego najbliżej. - Spytał Sasuke.
- Tak. Spróbuję go dowlec. - Powiedziałam. Ręka blondyna znalazła się teraz na moim karku. Saki pocałowała go w policzek i poszła do swojego domu. Sasuke i Ino kierowali się w kierunku posiadłości Uchihów. Kiedy poszli odezwałam się do Naruto.
- Dasz radę dojść?
- Ta-tak. - Odpowiedział szybko.
- Czy ty musiałeś się tak uchlać?
- Yhym. - Resztę drogi się nie odzywaliśmy. Wygrzebałam z kieszeni blondyna klucz od domu i otworzyłam drzwi. Wprowadziłam go do środka i zabrałam na górę do jego sypialni.
- Rozbierz się i kładź spać. - Powiedziałam. Ustał przy łóżku i mnie nie posłuchał.
- N-nie dam rady. - Wydusił i zaczął się uśmiechać. Westchnęłam ciężko i podeszłam do niego. Zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli, co było troszkę nie na miejscu.
- Czy ja muszę mieć tak przesrane? Nawet po rozstaniu nie mogę się od ciebie kompletnie uwolnić. - Narzekałam. Zdjęłam z niego koszulę i rzuciłam ją na podłogę obok okna. Teraz wzięłam się za pasek, który odpięłam.
- Tak, wiem. Nienawidzisz mnie. - Uśmiechnął się. Nareszcie uporałam się z jego spodniami.
- To nie tak. Ze spodniami sobie poradzisz. - Powiedziałam. Ściągnął spodnie i rzucił je w kąt. Stanął przede mną. Dotknął mojego policzka.
- Mimo wszystko cieszę się, że nie spałaś z Konosuke. - Uśmiechnął się. Wkurzył mnie i to nieźle.
- Ja to nie ty i dlaczego wtrącasz się w moje sprawy? - Oburzyłam się. Złapałam jego dłoń i spuściłam ją w dół.
- Skąd wiesz, że z kimś spałem?
- Nie jestem głupia. Daruj sobie Naruto. - Spojrzałam w bok, żeby na niego nie patrzeć. Moje podejrzenia się sprawdziły. Nie myślałam, że tak szybko się pocieszy. Przekręcił moją twarz w swoją stronę.
- Boli cię to?
- Nie. Niby dlaczego ma boleć? Przecież już nic do ciebie nie czuję. - Co niby miałam mu powiedzieć? Że jednak trochę to boli? Na pewno nie.
- Bo mnie cholernie bolało, jak całowałaś się z Konosuke. - Powiedział. Nigdy by się do tego nie przyznał, gdyby był trzeźwy, a po pijaku to co innego.
- Nie powinno. - Powiedziałam.
- Tu się nie zgadzamy. - Zaśmiał się. - Właśnie, że powinno, bo wciąż cholernie cię kocham. Tak, wiem, że nic już z tego nie będzie. Powiem szczerze, nie zamierzam cię już tym gnębić, ale jeśli zmieniłabyś zdanie to wiedz, że jestem do twojej dyspozycji. - Ponownie dotknął mojego policzka.
- Przestań. - Powiedziałam.
- Okey. Dzięki za odstawienie do domku, a teraz idę spać, bo muszę się wyspać. - Pocałował mnie w policzek i wślizgnął się do łóżka. Stanęłam z boku i przykryłam go kołdrą, bo sam oczywiście tego nie zrobił. - Może się powtórzę, ale cieszę się, że zerwałaś z tym dupkiem. Nie zasługiwał na ciebie, a ty byś była głupia, gdybyś dłużej z nim chodziła. - Nie odezwałam się już do niego ani słowem. Blondyn szybko zasnął, popatrzyłam jeszcze na niego chwilkę i wyszłam z jego domu...



******



Ohayo! Witajcie kochani! Na wstępie chcemy wyjaśnić Wam jedną sprawę :) Mianowicie, pod ostatnim rozdziałem pojawił się komentarz typu, że postacie w naszym opowiadaniu nie są z charakteru jak w Anime, czy nawet w mandze. Jeśli czytacie tego bloga to na pewno już zauważyliście, że w naszym opowiadaniu postacie mają lekko zmienione charaktery :D Mamy nadzieję, że nikogo nie uraziłyśmy, bo tylko wyjaśniamy różne sprawy :D A co do rozdziałów to zawsze mamy je napisane przynajmniej ze trzy do przodu, więc wszystko dokładnie jest zaplanowane i przemyślane :) A no i przepraszamy, że nie wstawiamy Wam notek tak jak na innych blogach co trzy dni, ale tak jak już Paula odpowiadała na jeden komentarz, musimy poprawić swoje oceny, nie jesteśmy już w gimnazjum, dlatego bardzo nam na nich zależy :) Okey mamy nadzieję, że notka się spodobała i liczymy na Wasze bardzo motywujące nas komentarze. Nie zależnie od tego co myślicie to one dają nam motywację do dalszego pisania. Pozdrawiamy gorąco Patty i Paula :*

 

13 komentarzy:

  1. Boże świetna notka!! odrazu poprawił mi sie humor jak przeczytałem że sakura z nim zerwała normalnie kocham was za to ^^ skoro Sakurcia się ogarneła to niech do naruto też dojdzie że nie powinien odrazu pchać się w nowy związek po świeżym zerwaniu naruto imprezowicz jest git ale naruto imprezowicz singiel bedzie jeszcze lepszy :D świetnie że nie bedzie spał z każdą laska którą spotka weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaram się <3
    jak tam się trzymacie? :)
    Nowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem nieźle, choć nadal wszystko bardzo boli :D

      Usuń
  3. Opisanie całej notki 1 słowem jest Zajebista na serio czekam na next z zniecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam wszystko rozumiem. Nauka i w ogóle to jakas porazka zwlaszcza pod koniec semestru, rowniez jestem tego przykladem :)
    Odnosnie rozdzialu, bardzo mi się podobal. Doobrze, że Sakura i Konosuke nie są razem. Kamien z serca.
    Mam nadzieję że i tak do siebie wroca.
    Czekam na next i pozdrawiam.
    Ps. Wiem ze zadko komentuje ale klawa na tel nie chce mi sie wysuwac kiedy chce cos na necie skomentowac, czy to fb czy blog, ale nadal czytam wasz blog i postaram się czesciej komentowac, a przynajmniej na tyle ile mogę ����

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna nocia!!
    Napraw wkońcu relacje tych idiotów co sobie życie psują!!
    Niech Sakura mu wkońcu powie że go kocha..
    ~Patki

    OdpowiedzUsuń
  6. Notka super .... Jak mnie ten Konsuke wkurzył, dobrze , że Sakura z nim zerwała ... Czekam na szybki next !!
    Narusaku forever haha <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Notka świetna, Sakura zerwała z tym idiotą i okazało się, że Naruciak ma kuzyna, który jest do niego podobny :) Po prostu miód, cud i orzeszki :* Nie mogę doczekać się następnej. Pozdrawiam i życzę dużo weny.
    Wasza wierna czytelniczka Juki

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny... Szkoda że Naruto bardziej nie uszkodził tważy tego pajaca, ale za to cieszy mnie to że Sakura z nim zerwała, a Naruto poznał kuzyna, powiem szczeże że mnie zaskoczyło to.

    Ciekawi mnie również czy naruto wreszcie zmądrzeję i nie będzie bawił się uczuciami dziewczyn a także jak długo będą udawać że między nimi już nic nie będzie.

    Co do całego opowiadania, to powiem że mi bardzo się podoba, nawet to że charaktery bochaterów jest troche zmieniony, to również mi się podoba.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz już nie mogę doczekać się co wydarzy się w następnym rozdziarze.

    Saba20

    OdpowiedzUsuń
  9. nocia zajebista czekam normalnie na next
    Angela

    OdpowiedzUsuń
  10. motka świetna świetna świetna z tym kuzynem to wam wyszło dobre i jak naruto się upił też fajne już nie mogę się do czekać next pozdrawiam i życzę weny dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  11. heeeeeeeej.... Kieedy kolejna fajna notka? Może skomentujecie u mnie?? Papapapa :*

    OdpowiedzUsuń