piątek, 21 listopada 2014

58 Rozdział

- Czego tu chcesz? - Spytała moja dziewczyna. Wyszedłem na korytarz i w drzwiach ujrzałem Hisę.
- Mam ci coś bardzo ciekawego do powiedzenia różowa...


W moim sercu zrodził się ogromny niepokój.
- Powiedz o co ci chodzi i won stąd. - Odezwała się Sakura.
- Chodzi o to, że wczoraj twój chłopiec o mało co nie przeleciał mnie w schowku na szczotki. - Uśmiechnęła się triumfalnie. Poczułem się jak największy bydlak, a moje serce zaczęło okropnie boleć. Nie chciałem nawet widzieć jaką minę ma moja dziewczyna. - Niby cię tak kocha i tak dalej, a jak tylko nadarzyła się okazja to rzucił się na mnie jak wygłodniały lew. Nawet nie wiesz...
- Czy mogłabyś się zamknąć? - Spytała Sakura łamiącym się głosem. Odwróciła się w moją stronę, widziałem jej piękne oczy, które zrobiły się szkliste. Jednym mocnym ruchem dłoni trzasnęła drzwi przed nosem Hisy. Skrzyżowała ręce na piersi i odchrząknęła. - Naruto, czy to, co ta suka powiedziała to prawda? - Spytała, a ja milczałem. Nie miałem odwagi się odezwać, zawiodłem jej zaufanie. - Do cholery! Naruto, odpowiedz mi, czy to prawda?! - Po jej policzku spłynęła jedna samotna łza.
- Tak. - Powiedziałem cicho. Sakura patrzyła na mnie pustym wzrokiem, z jej oczu poleciało więcej łez.
- Jak mogłeś? Jak mogłeś mi to zrobić draniu! Zabawiałeś się z nią po kątach, a później przylazłeś do mnie! Cholera! Jaka ja byłam głupia, przecież ty wczoraj od niej wróciłeś. Najpierw się z nią spotkałeś, a później zaciągnąłeś mnie do łóżka. - Nie mogłem już tego wytrzymać. Niekontrolowanie z moich oczu zaczęły cieknąć łzy. Przecież ona mnie nienawidzi i nigdy w życiu mi nie wybaczy. Podszedłem do niej bliżej.
- Kochanie, pozwól mi wszystko wytłumaczyć. - Powiedziałem załamanym głosem. Nagle poczułem cholerne pieczenie prawego policzka. Dostałem w zęby, jednak ten ból był mniejszy w porównaniu do tego, który czułem w środku. Dziewczyna odsunęła się ode mnie.
- Nie nazywaj mnie tak i nie zbliżaj się do mnie! Między nami już wszystko skończone, nie chcę cię znać, rozumiesz? Jesteś cholernym draniem, wykorzystałeś mnie i okropnie skrzywdziłeś. - Sakura pociągnęła klamkę i wyszła na zewnątrz z wielkim hukiem zostawiając mnie samego w pokoju. Nawet nie dała mi się wytłumaczyć. Po moich policzkach stoczyło się kilka łez. Oparłem się plecami o zimną ścianę i opuściłem po niej na podłogę, oparłem łokcie na swoich kolanach i przejechałem dłońmi po głowie. Teraz kiedy moje marzenie się spełniło ponownie zostałem sam, straciłem miłość swojego życia. Moje serce wręcz krwawiło od środka, roztrzaskało się na milion kawałeczków. Przecież ja nie mogę bez niej żyć, co ja teraz zrobię? Jak ją odzyskam skoro nie chce mnie nawet wysłuchać? Siedziałem tu samotny z dwadzieścia minut, moje oczy na pewno były przekrwione i spuchnięte od słonych łez. Nim zdążyłem się podnieść oberwałem drzwiami. Podniosłem wzrok i ujrzałem Ino. Na jej twarzy widniało rozczarowanie, smutek, wściekłość i odrobina troski. Nim zdążyła mi się przyjrzeć schowałem twarz w dłoniach. Zamknęła drzwi i odezwała się najbardziej szorstko jak tylko potrafiła.
- Co ty narobiłeś do kurwy nędzy? Wiesz jak Sakura przez ciebie cierpi palancie? Sasuke siedzi z nią w pokoju i ją pociesza. Co ty do cholery sobie myślisz?! Nie możesz łamać serca tak świetnej dziewczynie jak Sakura, ona na to nie zasłużyła. Co się z tobą dzieje? - Podniosłem na nią wzrok. Ujrzałem zdziwienie na jej twarzy, gdy dokładnie mnie zobaczyła.
- To nie tak. To nie tak jak wszyscy myślicie. Proszę Ino, odejdź jeśli chcesz mnie jeszcze bardziej zranić i skrzywdzić. Już wystarczająco nasłuchałem się z ust dziewczyny, którą naprawdę kocham. - Powiedziałem okaleczonym tonem głosu. Brzmiał jak u człowieka, który ma dość życia i nie chce mu się dalej żyć.
- Więc jak? No proszę, wytłumacz się. Dlaczego zabawiałeś się z tą panienką, a później jakby nigdy nic kochałeś się z Sakurą? - Spojrzałem na nią zimno. - Tak, ona nam o wszystkim powiedziała.
- Cholera! To nie tak. - Rozpłakałem się. Widząc mój stan blondynka przykucnęła i objęła mnie z całej siły. - Ja... nie chciałem jej zdradzić ani nic z tych rzeczy. Po prostu myślałem, że ona jest w tym pieprzonym kantorku, oszukała mnie, rozumiesz? Oszukała i spieprzyła mi życie. Sakura nigdy mi nie wybaczy. Ja nie chciałem, naprawdę nie chciałem. - Powtarzałem te słowa jak mantrę.
- Opowiesz mi jak to było i jak do tego doszło? - Spytała łagodnym głosem. Skinąłem głową i zacząłem opowiadać.

Retrospekcja;
Dziewczyna jak mniemam została w samej bieliźnie, było ciemno i nic nie widziałem. Kobieta zdecydowanym ruchem zdjęła moje spodnie. Przejechała językiem po mojej klatce piersiowej, aż dotarła do cienkiej linii, którą tworzyły moje bokserki. Jednak w całej tej sytuacji coś nie dawało mi spokoju. Mimo tego kontynuowałem naszą małą grę wstępną. Złapałem dziewczynę za biodra i rzuciłem na ścianę naprzeciw nas. Nagle w pokoju zrobiło się jasno, otworzyłem oczy i doznałem wielkiego szoku. Jak oparzony odskoczyłem od dziewczyny.
- Co do cholery?! - Spytałem.
- Jak to co? Nie podoba ci się? - Dziewczyna ruszyła w moją stronę i zaczęła obcałowywać mój tors. Złapałem ją za ramiona i rzuciłem na stare łóżko, które zapewne było do wyrzucenia.
- Co ty odpierdalasz?! - Spytałem ponownie, czułem się jak kretyn, jak mogłem pomylić Sakurę z Hisą? Jestem skończonym idiotą!
- Chciałam się z tobą przespać, a niby co? Prawie mi się udało. - Uśmiechnęła się triumfalnie.
- Ty jesteś jakaś popieprzona! Chcesz rozwalić mi związek. - Zacząłem się ubierać. - Nie zbliżaj się do mnie, nie odzywaj i nie nękaj, nie chcę cię znać!

Oczami Naruto;
- Od razu od niej odskoczyłem i wychodząc powiedziałem, żeby więcej się do mnie nie zbliżała, bo nie chcę jej znać. Teraz wszystko się spieprzyło i Sakura nawet nie chciała mnie wysłuchać. Ino, ja umrę, albo sobie coś zrobię, jeśli ona do mnie nie wróci. - Powiedziałem całkiem szczery. Do oczu cisnęły mi się nowe, gorzkie łzy.
- Cii, uspokój się. Nawet tak nie myśl, rozumiesz? Nie możesz tak myśleć. Postaram się wyjaśnić wszystko Sakurze, ale proszę cię, nie płacz już, bo serce mi pęka przystojniaczku. - Zaśmiała się wypowiadając ostatnie słowo.
- Moje życie właśnie dziś straciło sens, nie mam już po co żyć. Mała, mam do ciebie prośbę, zostaw mnie samego. Chciałbym być sam. - Wydusiłem.
- No dobrze, ale pamiętaj, że o siódmej trzydzieści masz przyjść do holu. Wiem, że to dla ciebie teraz nieważne i chciałbyś wrócić do wioski, ale trzeba wykonać tą misję do końca. Powiem Sakurze co zaszło między tobą, a tą dziwką, ale niczego nie obiecuję. - Uśmiechnęła się i wyszła zostawiając mnie samego tak jak prosiłem. Z trudem podniosłem się z podłogi. Poszedłem do łazienki, wyjąłem z szafki ochraniacz Konohy, miałem już wyjść, ale na dnie ujrzałem również różowy ochraniacz. Wziąłem go do ręki i przycisnąłem do serca. Wyszedłem z toalety i ruszyłem korytarzem do drzwi. Wyszedłem chowając ochraniacze do spodni, zamknąłem za sobą i ruszyłem w kierunku holu. Zszedłem i kierowałem się do białej kanapy, gdzie usiadłem. Oparłem łokcie na kolanach i ukryłem twarz w dłoniach. Bałem się ponownego spotkania z Sakurą, jak ona zareaguje na mój widok? Na pewno nie odezwie się do mnie ani słowem. Pewnie teraz nienawidzi mnie z całego serca i brzydzi się mną. Zresztą wcale bym się nie zdziwił, ja sam czuję do siebie obrzydzenie. Siedziałem tak sobie i rozmyślałem przez piętnaście minutek. Poczułem jak ktoś smyra mnie po włosach. Podniosłem wzrok, to była Ino, za nią stał Sasuke i patrząca prosto przed siebie Sakura. Jej twarz wyrażała więcej niż miliony słów, cierpiała. Cierpiała i to przeze mnie, a ja obiecywałem, że nigdy jej nie zranię. Jej oczy były napuchnięte od płaczu i szkliste. Podniosłem się z kanapy i krzywo uśmiechnąłem do blondynki.
- Chodźmy już. - Powiedział Sasuke. Sakura przelotnie na mnie spojrzała. Ujrzałem w jej oczach ogromny ból i zawód. Ruszyliśmy do miejsca, gdzie wczoraj szpiegowaliśmy tego przeklętego Akirę. Stanęliśmy tam i mieliśmy czekać na Taichiego.
- Sasuke chodź ze mną na chwilę. - Nagle odezwała się Ino. Pociągnęła kruczowłosego na bok. Wiedziałem, że daje mi czas na to abym mógł porozmawiać z Sakurą, która stała z pięć metrów ode mnie i patrzyła gdzieś w dal.
- Czy...czy możemy porozmawiać? - Spytałem zbolałym głosem.
- Chyba już wszystko mi powiedziałeś. - Powiedziała oschle. Zacząłem powolutku podchodzić, ale kiedy to zrobiłem dziewczyna uniosła dłoń w geście obronnym. Drugą przetarła swoją twarz. - Proszę, nie zbliżaj się do mnie.
- Proszę, wysłuchaj mnie. Ja nie wiedziałem, że ona... - Zacząłem, ale mi przerwała.
- Tak, wiem. Ino mi o wszystkim powiedziała.
- Wierzysz mi? Przecież nie mógłbym cię skrzywdzić, a tym bardziej nie chciałbym cię stracić, jesteś dla mnie najważniejsza. - Powiedziałem.
- Nic więcej nie mów, bo to staje się jeszcze trudniejsze.
- O czym ty mówisz? - Spytałem.
- Naruto, ja.. ja muszę to wszystko przemyśleć. Potrzebuję przerwy, rozumiesz? To dla mnie ciężkie, ale...nie chcę być już z tobą. - Te słowa odbiły się echem w mojej duszy. Rozbiły moje serce na drobne kawałki.
- Czy możesz dać mi jeszcze jedną szansę? - Spytałem pełen nadziei.
- Nie. Przynajmniej nie teraz. Powiem wprost, nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek do ciebie wrócę. Wiem, że zrobiłeś to nieumyślnie, ale skrzywdziłeś mnie. Skrzywdziłeś mnie cholernie. Na chwilę obecną, nie jestem w stanie ci zaufać. - To powiedziawszy odwróciła się do mnie plecami. Moje szczęśliwe życie skończyło się właśnie w tym momencie. Straciłem ją, straciłem miłość swojego życia. Ten ból, ten ból rozrywający całą moją duszę był nie do zniesienia. Chciałem zniknąć, tak po prostu. Chciałem już nic nie czuć. Nie czuć tej miłości, która teraz wydawała się taka trująca, wręcz zabijała mnie od środka, wyżerając kawałek po kawałeczku moje człowieczeństwo. Tak, jeśli przeżyję na tej misji stanę się zimnym draniem, tylko to już mi pozostanie. Jeśli Sakura do mnie nie wróci to właśnie tak zrobię.
- Gotowi? Gdzie Sasuke i Ino? - Spytał podchodzący do nas chłopak. Wskazałem dłonią na drzewo, które stało za moimi plecami.
- Czy coś się stało? - Spytał mnie.
- Nie. Nic co może wpłynąć na misję. - Powiedziałem patrząc na Sakurę, która stała naprzeciw mnie. Patrzyliśmy na siebie, ale zaraz dziewczyna odwróciła wzrok na Taichiego. Kruczowłosy i blondynka podeszli do nas.
- To co, zaczynamy? Najpierw damy mu wybór, albo zrzeknie się tronu, albo zostanie zaatakowany, pojmany i wrzucony do więzienia na dożywocie za czyny, których się dopuścił. - Rzekł Taichi.
- Zaczynamy, ale zrobimy to po cichu. Przeniosę nas do środka budynku. Chyba wiem, gdzie się teraz znajduje ten palant. - Powiedziałem, moje oczy były zimne.
- A jak zamierzasz nas tam przenieść? - Spytał chłopak.
- Zaraz zobaczysz. - Stworzyłem trzy klony, każdy z nich podszedł do moich towarzyszy. Ja mimo wszystko podszedłem do Sakury. Złapałem jej ciepłe ramię i w żółtym błysku zniknęliśmy pojawiając się na półpiętrze schodów. Od razu odsunąłem się od różowo włosej i wszedłem wyżej na schody. Moje klony zniknęły zaraz po tym jak przeniosły moich przyjaciół.
- Ale super! - Prawie wykrzyknął.
- Ciszej. - Skarciłem go. Usłyszeliśmy jakieś pojękiwania dochodzące z pokoju.
- No nie, znowu? - Spytała rozczarowana Ino. Jako, że nie miałem już dziewczyny, poszedłem pierwszy, a zaraz za mną moi towarzysze. Wparowałem do pokoju i ujrzałem uroczy widoczek. Aiko leżała pod Akirą i pozbawiona była już całej górnej garderoby. Oczywiście byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Wyciągnąłem ochraniacz z kieszeni i założyłem na swoje czoło, drugi rzuciłem Sakurze. Klasnąłem w ręce i wtedy cała uwaga skupiła się na mnie. Aiko miała taką minę, że na moich ustach od razu pojawił się szeroki uśmiech.
- Brawo! - Powiedziałem. Widziałem odkryty biust dziewczyny, wziąłem jakąś szmatę z kanapy i jej ją rzuciłem. - Masz, zakryj się czymś.
- Czego tu szukacie i jak się tu dostaliście?! - Krzyknął Akira.
- Hmmm, zastanówmy się. Jestem tym jak ty to powiedziałeś „chłopaczkiem”, czy jakoś tak, dobrze mówię? Ehh, mniejsza z tym. Jestem chłopaczkiem z klanu Uzumaki. Chciałeś mnie? Masz mnie na wyciągnięcie ręki łajdaku! - Moi towarzysze stali i nie wiedzieli co się ze mną dzieje. W sumie słusznie, kiedy jestem rozgniewany nie da się mnie pohamować. Aiko patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- A ty co? Pieprzysz się z każdym moim wrogiem, czy to tylko przypadek, hm? - Spytałem prosto na nią patrząc. - No odpowiedz! Podobno byłaś we mnie tak zakochana. - Zaśmiałem się wrednie. - Żal mi ciebie dziewczyno. Dam ci wybór, możesz się stąd zmywać i o mnie zapomnieć, albo zostać i walczyć lub iść do więzienia. Co wybierasz? - Spytałem. Dziewczyna wzięła swoje ubrania i przykryła się prześcieradłem. Doszła w moją stronę. - Widzisz? Wiedziałem, że podejmiesz dobrą decyzję. - Uśmiechnąłem się sztucznie.
- Co cię napadło? - Spytała płacząc.
- Co mnie napadło? Ta misja doszczętnie spieprzyła mi życie! To mnie napadło, a teraz zmykaj. - Pomachałem jej na pożegnanie i uśmiechałem się jak debil. Dziewczyna ominęła mnie i wybiegła z pokoju. Spojrzałem na przyjaciół, byli kompletnie zdezorientowani. Jakby dostali ogromną patelnią w łeb i stracili orientację.
- Ah tak. To ty jesteś tym szczeniakiem? Wyśmienicie, sam się ciebie pozbędę. - Rzekł pewny siebie.
- Uważaj, bo możesz się rozczarować bufonie. - Uśmiechałem się do niego jak debil, szkoda, że nie wiem co myślą sobie teraz moi przyjaciele. - Taichi, chodź tu do mnie. Powiedz Panu jaką masz dla niego propozycję.
- Ekhem, masz dwa wyjścia, poddasz się dobrowolnie, albo będziesz do tego zmuszony. Wioska chce, żebyś zrzekł się tronu. - Akira stał chwilę spokojnie, ale zaraz wybuchł gromkim śmiechem.
- Chyba zwariowałeś chłopczyku. W mózgu ci się... - Nie dałem mu dokończyć, bo z całej siły uderzyłem go w jego przebrzydłą gębę. Oparł się dopiero na ścianie wycierając stróżkę krwi z ust.
- Zła decyzja głąbie. - Powiedziałem. - Mam do was prośbę. - Odwróciłem się do przyjaciół ze słodkim uśmieszkiem. - Nie mieszajcie się między niego, a mnie. Nie chcę was przez przypadek skrzywdzić, a mam z nim porachunki, które muszę wyrównać. Przecież ten cholerny drań wybił prawie cały mój klan. Dacie radę?
- Naruto przerażasz mnie, co się z tobą do cholery dzieje?! - Krzyknęła na mnie Ino. Dopiero teraz trochę się otrząsnąłem, muszę uspokoić trochę blondynkę.
- Przepraszam, nie chciałem was wystraszyć. Nic się ze mną nie dzieje, zachowuję się normalnie, tak jak zawsze. - Moi przyjaciele nie znają takiego Naruto, mam nadzieję, że nie ujrzą jeszcze gorszej wersji mnie. Muszę się trochę opanować, zanim zrobię coś głupiego.
- Proszę was o jedno, nie mieszajcie się, chyba, że poproszę o pomoc. Chciałbym załatwić to jeden na jednego.
- Dobra, ale jeśli zobaczę, że coś idzie nie tak to od razu się wtrącę. - Powiedział Sasuke. Zobaczyłem, że po policzku Sakury spływa jedna samotna łza. Mam nadzieję, że kiedyś ją odzyskam, bo bez niej czuję się jak puste naczynie.
- Ty gnoju! Nie masz ze mną szans. - Mężczyzna podszedł do okna, które otworzył na oścież. - Straż! Do mnie! - Nie wiadomo jak pojawił się obok mnie, uderzył mnie tak mocno, że przebiłem się przez ścianę. Za sobą usłyszałem urywany krzyk dwóch pań.
- Naruto!!
Jakby jeszcze tego było mało, ponownie zobaczyłem go przed sobą i w jakiś dziwny sposób znalazłem się na dworze. Spadałem tworząc przed sobą długą, czerwoną linię. Po chwili rozbiłem się o ziemię z wielkim hukiem. W dziurze ujrzałem swoich przyjaciół i zapłakane dziewczyny. Szczególnie jedna z nich zrobiła na mnie największe wrażenie, które dodało mi siły aby wstać. Na chwiejnych nogach podniosłem się do góry. Otarłem dłonią krew i rozejrzałem się dookoła mnie. Nigdzie go nie widziałem. Zamknąłem oczy i skupiłem się na otaczającej mnie naturze. Znalazłem! Znajdował się za mną w jakichś krzaczorach. Wyczułem jak rusza, kiedy znajdował się blisko mnie odwróciłem się i uderzyłem go z całej siły w twarz. Wszedłem w tryb sage, więc odrzuciło go na potężne drzewo, które złamał swym cielskiem.
- Hmm, muszę przyznać, że niezły jesteś. Nie wiem, używasz jakiejś błyskawicy, czy czegoś na tą szybkość i siłę? - Spytałem. Całe szczęście, że jeszcze jakoś racjonalnie myślę i oznaczyłem go swoją pieczęcią Hiraishin no jutsu.
- Nie, po prostu jestem silny i szybki. Też byś taki chciał być, co? - Spytał plując krwią.
- Niee. To dla mnie banał. - Zaśmiałem się. - Mam coś lepszego. - Wykonałem pieczęcie i znalazłem się tuż za tym bydlakiem, wziąłem go z zaskoczenia i kopnąłem w plecy.
- Co do cholery! - Zdążył krzyknąć, kiedy odwrócił się w moją stronę.
- Witaj w moim świecie. - Uśmiechnąłem się zwycięsko. Spojrzałem w górę, moi przyjaciele toczyli zażarty bój z jego zgrają. Rozproszyłem się podczas walki ponownie myśląc o Sakurze, nie potrzebne było dziś to cholerne przedstawienie i nasze zerwanie. Dostałem mocną piąchę w brzuch aż się zgiąłem w pół, nie zdążyłem się wyprostować, a zostałem przygnieciony do drzewa. Akira dusił mnie i powoli brakło mi tchu. Nie mogłem nic zrobić, rzeczywiście miał krzepę w łapach. No cóż, czy tak będzie wyglądał mój koniec? Olśniło mnie, ostatkiem sił rzuciłem kunaia za plecami Akiry. Wysiliłem się i po chwili znalazłem się za jego plecami okropnie dysząc i desperacko łapiąc tlen.
- Nie tylko ty znasz jakieś sztuczki chłoptasiu. - Powiedział powoli odwracając się w moją stronę. No dobrze, miałem mięśnie i kaloryfer na klacie, ale ten koleś był dwa razy większy ode mnie. Nawet nie wiem, czy zna jakieś ciekawe jutsu.
- Yūdokuna kemuri. - No i stało się najgorsze, facet wypluł z siebie jakiś ohydny dym, który mnie dusił. Nie wiem na czym polegał, ale był nieprzyjemny. Stworzyłem dwa klony i na mojej dłoni pojawił się Rasenshuriken, którym rzuciłem w smugę dymu. Rozproszyłem go i w końcu mogłem zobaczyć tego palanta.
- O proszę, nie tylko ja mam jakieś zaskakujące techniki. - Zaśmiał się.
- Poczekaj aż zobaczysz resztę, a może i nie zobaczysz? - Uśmiechnąłem się. Mężczyzna ruszył w moją stronę, zakręciło mi się w głowie i straciłem równowagę, palant wykorzystał to i jednym kopniakiem tak jak piłkę wybił mnie na pobliski murek. Skręciłem się z bólu, ale wstałem mimo to. Nie mogłem się poddać, przynajmniej nie teraz. Jeśli mam tu zginąć to tylko z nim. Wykonałem pieczęcie i obok mnie pojawiły się dwa majestatyczne smoki, którym rozkazałem natarcie na Akirę. Nie mogę wykorzystać swojej całej mocy, bo mogliby zginąć moi przyjaciele. Wolę sam umrzeć.
- Futon Kaze no ryu! - Jeden z nich zdołał go zranić, ale on tylko syknął z bólu, nie załamał się ani na chwilę. Mocny jest. Nie mam pojęcia jak go załatwić, pierwszy raz w życiu. Mężczyzna uśmiechnął się wrednie. Zaczął iść w moim kierunku, powoli chód zmieniał się w bieg aż w końcu straciłem go z oczu. Ponownie zakręciło mi się w głowie i nie mogłem się ruszyć. Niespodziewanie obok mnie pojawił się ten idiota przygwożdżając mnie do ziemi. Kopnął mnie w brzuch, a ja wypuściłem stróżkę krwi z ust. Kiedy zdążyłem wziąć wdech ponownie dostałem, ale tym razem w klatkę piersiową. Usłyszałem jakieś chrupnięcie, a zaraz po tym okropny ból. Wystraszyłem się, bo nie mogłem złapać oddechu przy czym był płytki i nierównomierny. Zaraz ponownie zostałem uderzony w brzuch, ten cios wbił mnie w ziemię. Po chwili oberwałem w twarz, gdzie z rozciętej wargi poleciała mi krew. Ostatkami sił przeniosłem się tam, gdzie zostawiłem ostatnią pieczęć, czyli na półpiętro. Kiedy tam dotarłem upadłem na schody trzymając się za klatkę piersiową, wyczułem, że jest jakichś nieregularnych kształtów. Usłyszałem hałas dobiegający z góry. Po chwili zza ściany wyłoniła się różowo włosa dziewczyna walcząca z zamaskowanym mężczyzną.
- Shaaannaroo! - Krzyknęła i jednym ciosem położyła mężczyznę. Piękna i brutalnie silna. Zanim spojrzała w moim kierunku zdołałem się podnieść na lekko uginających się nogach. Oparłem się o balustradę schodów. Nareszcie mnie dostrzegła, uśmiechnąłem się nieznacznie, nie wiem czemu, ale na jej ustach pojawił się dziwny grymas, a zaraz po tym jej oczy zrobiły się jakby szkliste. Może mi się wydawało. Usłyszałem, że ktoś sapie i desperacko wciąga powietrze do płuc. A nie, przepraszam, to ja. Dziewczyna ruszyła w moim kierunku, powstrzymałem ją unosząc dłoń do góry.
- Eee, za-pomniałaś? Nie chcesz że-że, cholera! żebym się d-do ciebie zbli-zbliżał. - Wydawało mi się, że mówię głośno, ale mój głos brzmiał bardzo słabo.
- Idioto, chcesz zginąć?! Masz połamane żebra, które wbijają ci się w płuca! - Krzyknęła i zaczęła do mnie podchodzić.
- Mo-może to i le-lepiej je-jeśli zginę? Je-jestem chyba ostatni z mojego k-klanu. - Uśmiechnąłem się. - T-trzymaj s-się! - Powiedziałem i zniknąłem w żółtym błysku. Ponownie pojawiłem się za plecami Akiry tym razem z rasenganem w ręku. Trafiłem go w plecy. Dysząc podniósł się z ziemi. Wykonałem cztery pieczęcie, tak, nareszcie przyszła pora, żeby znowu jej użyć. Mam nadzieję, że powali go tak jak innych.
- Futon Uzumaku Uzu! - Nabrałem resztki powietrza do płuc i wyplułem je na zewnątrz, przede mną pojawił się mały wirek, który za chwilę przerodził się w spore tornado, nie spuszczało się z nieba, ale wirowało w dzikim szale. Z jego wnętrza wyłoniło się dwa smoki z czerwonymi oczami. Tak, to znacznie lepsza technika od Kaze no ryu. W sumie to ostatnia forma tej techniki, bynajmniej tak powiedział mi Erosennin. Jednak nie jest to bezpieczne jutsu, jedna pomyłka i mnie również może wciągnąć do środka, zużywa także dużo mojej chakry, więc jest ryzykowna. Kiedy kogoś zassie do środka to nie skończy póki nie poszatkuje jego komórek, działa na prawie tej samej zasadzie co Rasenshuriken, ale jest znacznie skuteczniejsza. Po tej technice trzeba dobić przeciwnika, ale ja już chyba nie dam rady, nawet nie wiem, czy ujrzę jak te doskonałe jutsu wciągnie go do środka, a później wypluje. Z braku tlenu padłem na trawę i to jeszcze na brzuch. Wyobraźcie sobie jak teraz musiało być mi ciężko. Ha, może jeszcze to zobaczę. Ogromny wir coraz to bardziej zbliżał się do Akiry, tak naprawdę nie miał już drogi ucieczki, za bardzo go to przyciąga, żeby dał radę uciec. No i nareszcie, to prawie koniec. Wciągnęło go, usłyszałem jego okropny krzyk. A dlaczego mówię, że to prawie koniec? Ano dlatego, że nie zdołam go dobić, a ten sukinsyn może się jeszcze uratować. Wprawdzie nie będzie mógł się ruszać, ale przypadki chodzą po ludziach. Odkałsnąłem krwią, wyplułem ją przed siebie. Ujrzałem jak moi przyjaciele do mnie biegną, krzyczeli coś. Chyba o tym, żebym nie zamykał oczu, ale ja nie mogę wytrzymać. Moje powieki są tak ciężkie, tak cholernie ciężkie. Poczułem szarpnięcie, zostałem odwrócony na plecy, Ino płakała ślęcząc nade mną, Sasuke skrzywił się i miał smutną minę. Sakura zaś, ehh szkoda gadać. Ona to już w ogóle miała nietęgą minę i na dodatek płakała. Uśmiechnąłem się, mogę się domyślić, że nie był to piękny uśmiech, a dlaczego? Dlatego, że w ustach miałem pełno krwi.
- Nie zamykaj oczu idioto! Słyszysz? Nawet się nie waż! - Krzyknął Sasuke. Uniosłem trochę głowę. O nie, wiedzę krew, wszędzie krew. Moja koszulka cała nią przesiąkła. No nic, w sumie i tak już nic nie czuję, dla mnie wszystko jedno. Wskazałem dłonią na leżącego Akirę, haha jak to śmiesznie wygląda, leży sobie pod drzewkiem. Kruczowłosy chyba zrozumiał moją aluzję, kiwnął mi głową i podszedł do niego. Przekręciłem w tamtą stronę głowę, Uchiha wykonał pieczęcie i na ręku pojawiło mu się chidori. Pchnął przeciwnika, jedyne co zobaczyłem to krew tryskająca mu z ust. Tak, jakoś dużo tu tej krwi. Sakura klęknęła po mojej prawej stronie. Dwie ważne kobiety w moim życiu były na wyciągnięcie ręki, brakowało Saki. Żałuję, że nie mogę się z nią pożegnać. Wyciągnąłem dłonie w kierunku dziewczyn. Pogłaskałem je po policzku, one jednak nie przestały mnie leczyć, były skupione, nawet bardzo. Ups, coraz ciężej mi oddychać. Poczułem jak moje dłonie swobodnie opadają na ziemię. To jest mój koniec, może nawet się cieszę? Myślę, że na to zasługuję, popełniłem w życiu zbyt wiele złych rzeczy. Wydaje mi się, że moje serce przestało już bić. No cóż, dołączę w końcu do rodziców...

Oczami Sasuke;
Dobiłem drania tak jak prosił Naruto. On jest silny, da radę, na pewno przeżyje. Przecież ma po co żyć, musi odzyskać Sakurę. Wyjąłem dłoń z ciepłego jeszcze ciała Akiry. W tym momencie usłyszałem przeraźliwy krzyk dziewczyn.
- Idioto! Nie umieraj! Nie zostawiaj mnie przystojniaczku! - Krzyczała Ino. Odwróciłem się i natychmiast pobiegłem w stronę dziewczyn. Cholera! Ja chyba mięknę, coraz bardziej lubię tego kretyna, on nie może zginąć. Sakura zachowała zimną krew. Wykonała jakieś pieczęcie i wsadziła rękę w ciało chwilowo martwego chłopaka. Zaczęła coś robić, ale nie jestem pewny co.
- J-jego klatka piersiowa została po części naprawiona, ale muszę zrobić mu masaż serca, bo przestało bić. - Na chwilę głos się jej załamał. Patrzyłem na to z osłupieniem, kompletnie nie wiedziałem co się dzieje. Nie chcę patrzeć jak mój najlepszy kumpel umiera.
- Cholera! - Krzyknęła różowo włosa. Spojrzała na jego zakrwawioną twarz. Nawet jego włosy były czerwone. Ino niezgrabnie zaczęła wycierać krew z jego ust.
- Zrób to Sakura! Nieważne co jest teraz między wami, jeśli tego nie zrobisz to on umrze, wiesz o tym. Jego serce za długo nie bije, tu nie pomoże tylko masaż, przecież o tym wiesz. - Sakura spojrzała na blondynkę, a później na Naruto. Zbliżyła się do niego i wykonała oddychanie usta usta. Powtórzyła to kilka razy, dopiero za którymś blondyn złapał oddech powracając przy tym do żywych. Sakura powoli wyjęła dłoń z jego środka, otarła pot z czoła i uśmiechnęła się do nas.
- Udało się. Udało nam się. - Powiedziała.
- Tak, masz rację. Szkoda tylko, że nie możemy bardziej mu pomóc, będzie okropnie cierpiał. Jego kości klatki piersiowej muszą się same zrosnąć. Kochanie, dasz radę go jakoś wziąć do hotelu? - Spytała mnie dziewczyna. Nie byłem optymistycznie na to nastawiony, no ale cóż.
- Tak, tylko od razu mówię, że nie biorę go na ręce, po prostu zaciągnę go włokiem. Która z was zabandażuje mu tą poharataną klatkę? - Spytałem, żadna nie pałała zapałem.
- Sakura to zrobi, ja pomogę Taichiemu. Trzeba tu jakoś...hmm... ogarnąć. Wynieść zwłoki i tak dalej. - Wykręciła się moją dziewczyna.
- No dobra, jak mus to mus. - Odburknęła zielono oka.
- Dołączę do ciebie, kiedy zostawię go w pokoju. - Powiedziałem.
- Dobrze, będę czekać skarbie. - Ino wstała, obdarzyła mnie uśmiechem i całusem na odchodne. Westchnąłem i powoli zacząłem podnosić mojego przyjaciela z ziemi. Kiedy to zrobiłem ruszyliśmy z Sakurą do hotelu. Dziesięć minut zleciało nam w totalnej ciszy, kiedy weszliśmy do holu ludzie zaczęli spoglądać na nas jak na jakichś morderców, albo i gorzej. Od razu podleciał do nas ochroniarz.
- Przepraszam bardzo, ale co mu się stało?
- Ucierpiał w walce przeciw waszemu tyranowi. - Mężczyzna chciał już coś wyciągnąć z kieszeni. - Spokojnie kolego. Nie napadliśmy na waszą wioskę, zostaliśmy wynajęci przez tutejszą ludność i wykonaliśmy swoją misję. Odtąd jesteście wolni, ten drań Akira zginął z rąk naszego przyjaciela. A teraz prosiłbym Pana o odsunięcie się, muszę go położyć, bo jakby z pozoru nie wyglądał to w tej pozycji okropnie cierpi. Ma poharatane żebra i nadal ciężko mu oddychać, a przed chwilą prawie go straciliśmy. - Powiedziawszy to ominąłem faceta i ruszyłem na górę. Sakura otworzyła mi drzwi do pomieszczenia, wszedłem od razu i położyłem go na sypialnie, gdzie będzie mu najwygodniej. Spojrzałem na przyjaciółkę.
- Jak się czujesz? - Spytałem.
- Umm, całkiem dobrze, dziękuję. - Odpowiedziała patrząc na Naruto.
- Wiem, że to nie moja sprawa i tak dalej, ale wybaczysz mu? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. - Powiedziałem, spojrzała na mnie i po chwili się odezwała.
- Nie jestem w stanie mu wybaczyć, nie dlatego, że nie chcę, bo chcę bardzo, ale nie potrafię. Wiem, że nie zranił mnie umyślnie, ale to okropnie boli. Zamiast mi powiedzieć o tej sytuacji to... Zresztą sam wiesz. Nie jestem w stanie zaufać mu ponownie w tych sprawach i nie wiem, czy kiedykolwiek będę potrafiła. To koniec i wątpię, żebyśmy ponownie byli razem. Mam już tego serdecznie dosyć, wiesz? Niech najpierw sam upora się z kobietami, które poznał na tym cholernym treningu, a mi dupy niech nie zawraca. Nie chcę dalej przez niego cierpieć. - Mówiła całkiem spokojnie.
- No dobrze, to twoja decyzja, nie będę się mieszał i nie będę niczego ci narzucał. Mam tylko prośbę, zajmij się tym kretynem i spróbuj nie zadawać mu aż takiego bólu fizycznego, dziś dużo się już nacierpiał. Spróbuj założyć mu bandaż delikatnie. Później możesz przenieść rzeczy do mnie i do Ino, a ja wprowadzę się do tego głąba. Pewnie jeszcze z dzień tu posiedzimy. - Powiedziałem.
- Dobrze, dziękuję Sasuke. - Uśmiechnęła się krzywo.
- Nie ma za co, przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć. Pójdę do Ino, bo się wścieknie. - Puściłem jej oczko i wyszedłem.

Oczami Sakury;
Spojrzałam na blondyna, nie był świadomy, ale na jego twarzy widniał grymas bólu. Podeszłam do niego i usiadłam na skrawku łóżka. Uniosłam dłoń i lekko pogłaskałam go po zakrwawionym policzku. Przeżyłam z nim cudowne chwile, ale na tym koniec. Nie chcę użalać się nad sobą, ale obiecywał, że nigdy mnie nie skrzywdzi. Kłamał, po prostu kłamał. Nawet nie zauważyłam jak po policzku popłynęła mi jedna samotna łza, która rozbiła się o jego usta. Zawiódł mnie tak bardzo, że naprawdę nie wiadomo jakbym się starała to nie potrafię mu zaufać. Tak, powtarzam się, ale to tak okropnie boli. Oderwałam dłoń od jego policzka i poszłam do toalety. Poszperałam w szafce i znalazłam szeroki, długi bandaż. Wzięłam gąbkę i miseczkę, w którą nalałam czystej wody. Wróciłam do sypialni, zostawiłam to wszystko na szafeczce. Wzięłam do ręki nożyczki i rozcięłam materiał jego koszulki. Wyjęłam ją spod jego ciężkiego ciała, było trudno, ale jakoś się udało. Wycisnęłam gąbkę i powoli zaczęłam wycierać krew z jego skóry. Kiedy to zrobiłam przyszedł czas na bandaż, ale bez jego współpracy mi się to nie uda. Odstawiłam wszystkie rzeczy, które miałam w ręku na półkę obok. Z wahaniem wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Położyłam ją na rozgrzany bark. Zacisnęłam na nim dłoń i lekko potrząsnęłam jego ciałem.
- Naruto? - Wołałam cicho. Nie dostałam żadnego odzewu. No cóż, chyba muszę zrobić to brutalniej. Potrząsnęłam mocniej jego barkiem i głośniej powiedziałam.
- Naruto?! - Chłopak skrzywił się z bólu i powoli otworzył swoje cudowne oczy, w których też byłam okropnie zakochana.
- Cholera, jak boli. Wo-wolałem b-być martwy. - Zaśmiał się. - T-to było le-lepsze uczucie.
- Nie wygaduj głupot. - Skarciłam go ostro.
- Mogłyście mnie n-nie ratować. Byłbym w końcu sz-szczęśliwy z m-moimi r-rodzicami. - Chłopak syknął. - Jed-jednak mi-mimo wszystko dz-dziękuję.
- Ratowałyśmy tylko przyjaciela. - Powiedziałam, nawet nie wiem, czy boli go nasze rozstanie tak cholernie jak mnie.
- Ah, no tak. - Wyszeptał. - Dla-dlaczego tu jesteś? Z-znaczy obok m-mnie. - Z sykiem powoli podnosił się do pozycji siedzącej. Trochę mu pomogłam i usiadłam obok niego.
- Muszę cię zabandażować. - Powiedziałam.
- To chyba nie j-jest mi po-potrzebne. - Skrzywił się i złapał za klatkę. - Czy to ma tak cholernie boleć? - Spytał, jego głos się załamał. Odchrząknął i spojrzał prosto w moje oczy.
- To dopiero początek, gorzej będzie jak twoje kości zaczną się zrastać, a w twoim przypadku nastąpi to szybko. - Byłam totalnie szczera.
- Aha. Do-dobrze wiedzieć.
- Muszę prosić cię, żebyś usiadł i się nie opierał. Zrobię to szybko i pójdę pomóc Ino i Sasuke. - Powiedziałam nie wyrażając żadnych uczuć.
- Niech ci bę-będzie. - Uśmiechnął się krzywo i powoli usiadł, przyciągnął jedną nogę przed brzuch, oparł na niej łokieć i wplótł rękę w swoje włosy. Wzięłam bandaż i zaczęłam swoją robotę. Przysiadłam się jeszcze bliżej niego. Najgorsze było uczucie, kiedy musiałam prawie się do niego przytulać i przełożyć bandaż na drugą stronę. Chłopak bacznie mi się przyglądał. Zdjął dłoń z głowy i zwyczajnie oparł ją o kolano. Naruto patrzył na moją twarz. Starałam się nie okazywać żadnych uczuć i prawie się udało, gdyby nie zaczął bawić się moimi włosami. Moje ciało na sekundę zesztywniało, ale zaraz ogarnęłam się i wróciłam do przerwanej czynności. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Kiedy skończyłam trochę się zdenerwowałam. Koniec bandaża znalazł się z tyłu jego pleców. Odetchnęłam i wzięłam się w garść. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego, chłopak siedział niewzruszony, patrzył się na wprost drzwi. Dopiero teraz zorientowałam się, że zostawił moje włosy w spokoju, jego oddech był ciężki i płytki. Czasami zaciskał zęby, spojrzałam na niego, usiadłam bardziej na kolanach i tak jakby objęłam go w pasie. Musiałam położyć brodę na jego ramieniu. Zrobiło mi się gorąco, drżącymi rękoma zaczęłam wiązać bandaż.
- Nie de-denerwuj się. P-przecież nic ci nie zrobię. - Nagle się odezwał. Starałam się zachować spokój, po kilku sekundach powolutku zaczęłam się od niego odsuwać. Usiadłam naprzeciw niego, cały czas siedział w tej samej pozycji patrząc prosto przed siebie. Dotknął swoich ust.
- Umm, czy mo-mogłabyś zrobić coś z mo-moją dolną wargą? - Spytał drżącym głosem, nadal nie patrzył mi w oczy. Miał pusty wzrok. - Wy-wydaje mi się, że jest w opłakanym stanie. - Wyciągnęłam rękę w stronę miski, zamoczyłam wacik i wycisnęłam go.
- Pokaż. - Chłopak odwrócił twarz w moją stronę, lekko rozchylił usta. Dotknęłam palcem jego ciepłych warg, rzeczywiście dolna część była całkowicie rozwalona. Przełożyłam wacik w drugą rękę. - Boli? - Spytałam.
- Nie tak bardzo. - Powoli wypowiadał każde słowo, sprawiało mu to wielką trudność. Przyłożyłam wacik do jego dolnej wargi, Naruto cicho syknął. Starałam się nie zwracać na to uwagi, więc mimo wszystko kontynuowałam. Jedyne co mogłam zrobić to oczyścić to z krwi. Blondyn obdarzył mnie swoim spojrzeniem. Wrzuciłam wacik do brudnej wody, kiedy miałam wstać niespodziewanie złapał mnie za dłoń i przyciągnął tym samym bliżej siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy, wyciągnął dłoń w moją stronę i przejechał kciukiem po moim policzku. Nie mogłam niczego wyczytać z jego twarzy. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jestem coraz bliżej niego, a może to on był bliżej mnie? Nim się zorientowałam poczułam jego ciepłe wargi na moich, pocałował mnie, a ja głupia oddałam jego czułe pocałunki. Zjechał dłonią na moje biodro, dopiero teraz się opamiętałam, odsunęłam go ostrożnie za tors uważając, żeby nie zrobić mu krzywdy.
- Naruto, proszę, nie rób tego więcej. Między nami jest już wszystko skończone, ja...ja naprawdę nie jestem na razie w stanie ci wybaczyć ani zaufać. - Chłopak patrzył na mnie zmęczonym wzrokiem, wstałam, wzięłam miskę i wyszłam z sypialni zamykając za sobą drzwi. Z moich oczu popłynęło kilka łez, będę cierpiała, ale długo to nie potrwa. Wszystko pochowałam na swoje miejsce, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju kierując się do tymczasowego mieszkania Ino i Sasuke.

Oczami Naruto;
Siedziałem na łóżku myśląc o tym, co się właściwie przed chwilą wydarzyło. Dopiero teraz dotarło do mnie, że Sakura ciągle mówiła całkiem poważnie. Po co mnie ratowały? Wolałbym dalej dryfować po niebie. Ja wszystko widziałem. Widziałem, bo oddzieliłem się od ciała i spoglądałem na wszystko z góry. Widziałem rozpacz Ino i Sakury, widziałem co zrobiła, aby mnie uratować. Wcale nie musiała, ale jednak to zrobiła. Ehh, muszę znaleźć nową dziewczynę, jakoś zapomnę o Sakurze, chociaż na treningu mi się to nie udało, a teraz mam przez to same problemy. Ojeju, ale mnie klatka piersiowa cholernie boli, pieprzony Akira. Ciekawe, czy brał jakieś dopalacze, sam chciałbym spróbować. Haha, żartuję. Powolutku, ale to naprawdę powoli kładłem się na łóżko. Muszę zasnąć i zregenerować się do jutra, bo chcę stąd jak najszybciej uciec. Zamknąłem oczy i coś tu było nie tak. Znalazłem się w ciemnym, wilgotnym pomieszczeniu...



******


Ohayo! Witajcie kochani! Zgodnie z obietnicą wstawiamy kolejną notkę :) Cieszymy się, że pod ostatnim rozdziałem pojawiło się aż dwanaście komentarzy, za które bardzo serdecznie dziękujemy, bo miło się je czytało :D Doceniamy Wasz wysiłek włożony w te komentarze ;) Tak, wiemy, że nie jesteście zadowoleni z obrotu takiej sytuacji, ale przecież jej nie zdradził co nie? A to przecież najważniejsze :D Zresztą te opowiadanie byłoby nudne tak jak wcześniej pisałyśmy, gdyby wszystko było pięknie i kolorowo haha :D No więc prosimy o kolejne dziesięć komentarzy, bo one naprawdę nakręcają nas do pisania ;) Serdecznie pozdrawiamy oraz dziękujemy, że z nami jesteście! Patty i Paula :)

21 komentarzy:

  1. O kurde .. No nieźle ... szkoda ale ja się jej nie dziwie ... Licze na to tylko, że kiedyś znowu beda razem :)
    Pozdrawiam i czekam na next z niecierpliwoscią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież to blog NS co nie? Jak mogą nie być razem? Pozdrawiamy gorąco :*

      Usuń
  2. Notka po prostu cud, miód i orzeszki :D Szkoda, że Sakura mu nie wybaczyła, ale się jej nie dziwię. Notka naprawdę świetna i bardzo mnie cieszy, iż próbujecie trochę namieszać, bo będzie na pewno bardziej ciekawie. No nie mogę doczekać się następnej, więc czekam na szybki next. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę ogromu weny.
    Wasza wierna czytelniczka Juki

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka świetna i do tego dużo żółtego błysku :D cudownie czekam na next ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu dużo gadać notka jest zajebista i mam nadzieję że następna pojawi się w sobotę lub niedzielę

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW zajebista notka dawano mnie tak nie ciekawiło co będzie w następnej notce ;P. Mam nadzieje ze to rozstanie nie będzie długie i naruto z nikim się nie zwiąże. Mam taki jeden pomysł co mogło by sie teraz stać oczywiście to wasze opowiadanie ale napisze :P a wiec ( Naruto i Sakura ostania noc spędzili w łóżku robiąc tam rożne sprawy xd a z tego mogą wyjść konsekwencje chyba nie muszę pisać jakie i te konsekwencje można by wykorzystać do połączenia narusaku :D) oczywiście to tylko moje sugestie ale fajnie by było już o tym przeczytać ;)
    Pozdrawiam i życie DUŻOOOOOO weny

    OdpowiedzUsuń
  6. no cóż zerwali >...< ciekawe czy zanim do siebie wrócą będą z kimś byle tylko sakura nie była z konosuke bo sie załamie :D weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. powiem jedno jeżeli teraz naruto bedzie sie starał o sakure ona bedzie w kołko powtarzać" to twoja wina bo mnie zdradziłeś" to jest to temat w przynajmniej 90% stosowany przez autora bloga zawsze wine ma facet chciałbym chociaz raz przeczytać że facet ma wreście dośc donsania sie dziewczyny i potem to ona sie o niego stara i nie pisze tego bo jestem facetem ale dlatego że mase blogów czytałem kiedy cała wina spadała na faceta ,weny i do następnej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no coś w tym jest... zresztą zawsze przynajmniej w moim przypadku to ona okazuje się nie warta zaufania i rani... ale autorki bloga to Kobiety i mają inny światopogląd... a i wydaje mi się, że Sakura będzie z Konsuke :D
      Nowy

      Usuń
    2. Ej no! Chłopaki! My nie jesteśmy po żadnej stronie ;) Kto powiedział, że Naruciak będzie jej w dupe właził za przeproszeniem? Zobaczycie w następnych rozdziałach co dla was przyszykowałyśmy ;) Trzymajcie się :*

      Usuń
  8. nocia zajebista moze bedzie szczesliwy bez Sakury choc ja i tak mam nadzieje ze wroca do siebie
    zycze weny Angela

    OdpowiedzUsuń
  9. no i tak ma być :D Naruto ma zaostać zimnym draniem :) niech ciągle trenuje, chodzi na imprezy, odetnie się od znajomych xD a może niech dojdzie do ANBU? podoba mi się to, że w końcu nie jest kolorowo... opowieść nabrała ciekawego obrotu i mam nadzieje że po 2 rozdziałach się nie pogodzą -.- Weny !!!
    Nowy

    OdpowiedzUsuń
  10. zajebista nota nic dodać nic ująć

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudna nocia.. :) z niecierpliwością czekam na kolejną :)

    OdpowiedzUsuń
  12. (myśle że) sakura zauważy w przyszłych notkach naruto i inną laska i bedzie albo zazdrosna albo bedzie ona o niego walczyć przynajmniej taka jest moja wizja

    OdpowiedzUsuń
  13. nie wiem co napisać... większość już było napisane.

    Mam tylko nadzieję że Sakura nie będzie taka głupia i nie zacznie kręcić z konosuke... bo to by było najgorszą rzeczą.

    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam i życzę weny.

    Saba20

    OdpowiedzUsuń
  14. po pierwsze NOTKA ŚWIETNA ŚWIETNA ŚWIETNA bardzo fajnie się ją czytało pod notatką 57 nie było mojego komentarza bo do mnie nie było w domu przesz 3 dni już nie mogę się do czekać next jestem ciękawy co będzie dalej z naruto i sakurą już nie mogę się do czekać nowego rozdziału pozdrawiam i życzę weny dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  15. em kiexy nastepna nota jest juz tyle komentarzy a tu nic ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawimy ją jeszcze dzisiaj :D Wiemy, że jest bardzo dużo komentarzy, ale nie o to chodzi, już dawno byśmy ją wstawiły, ale nie miałyśmy czasu. Zaraz ją dodamy, bo oczywiście mamy parę notek przygotowanych do przodu :D. Pozdrawiamy Paula i Patty.

      Usuń
  16. O nie tylko nie to! Oni do siebie pasuja! Niech wroca do siebie, a Naruto wara od innych.
    Super rozdzial, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń