-
To tak jak ja, ale szukam chłopaka. Słuchaj Naruto. Bardzo mi się
podobasz, nigdy jeszcze nie spotkałam takiego chłopaka jak ty…
Dziewczyna
zaczęła się niebezpiecznie zbliżać, była już bardzo blisko
mnie, złapałem ją za ramiona i delikatnie odsunąłem od siebie.
-
Aiko, nic z tego. Nie rzucę dla ciebie dziewczyny, którą kocham
odkąd pamiętam. Jesteś fajną dziewczyną, ale ze mną nic nie
wskórasz. Bezpiecznej podróży życzę i żegnaj. - Pocałowałem
ją szybko w policzek i ominąłem. Kontynuowałem swoją wędrówkę
do Sakury, kiedy do niej podszedłem ponownie wtuliłem się w jej
plecy oplatając talię dziewczyny swoimi rękoma. Wyciągnąłem
głowę i złożyłem całusa na jej szyi.
-
Cieszę się, że ją spławiłeś. Zachowałeś się przy tym jak
dżentelmen. - Usłyszałem jej cichy, miły dla moich uszu głos.
- A
więc widziałaś, wszystko? - Szepnąłem do jej ucha.
- Od
początku do końca, ale mogłeś odsunąć ją od siebie dużo
wcześniej kotku.
-
Dużo wcześniej nie była aż tak blisko.
- Nie
ładnie to tak szeptać w towarzystwie. - Usłyszałem głos Sasuke.
- Nie
ładnie się tak obściskiwać w towarzystwie. - Odgryzłem się, bo
zanim Sasuke się odezwał całował się z Ino.
-
Jemy kolację? Już dziewiętnasta. - Wolała wtrącić Sakura.
-
Tak, w zupełności się z nią zgadzam. - Potwierdziła Ino.
- Jak
reszta zgłodnieje to sobie sami zrobią. Przyniosę kiełbaski,
ziemniaczki i chleb. - Zaproponowałem i zaraz mnie nie było. W
namiocie przeszperałem wszystkie kąty. Z plecaka wyjąłem cztery
duże ziemniaczki, które zawinąłem w folię aluminiową, cztery
kiełbaski i osiem kromek chleba. Wziąłem to wszystko w mniejszą
torebeczkę i wyszedłem z namiotu. Kiedy szedłem w kierunku ogniska
zauważyłem, że moi przyjaciele, wśród których była moja
dziewczyna siedzieli na trawce i skubali patyki na kiełbaski.
Uśmiechnąłem się, bo Sakura obok siebie miała już jeden gotowy
patyk. Podszedłem do niej i chwyciłem kijek.
- Ja
to zrobię, a ty smaż już sobie kiełbaskę. Mogłabyś porozkładać
ziemniaczki?
-
Jasne. - Uśmiechnęła się i wstała nadziewając jedzenie na
patyk. Wzięła ode mnie reklamówkę i powoli człapała się bliżej
ogniska. Podniosłem z ziemi kijek i zacząłem skubać go kunaiem.
Kiedy skończyłem rzuciłem kiełbaski Ino. Wstałem z ziemi i
podszedłem do Sakury stając obok niej.
-
Podobał ci się pobyt tutaj? - Spytałem wpatrując się w wesoło
skaczące płomienie ogniska.
-
Hmm. Było całkiem… dobrze. - Uśmiechnęła się pod nosem.
-
Całkiem dobrze, a nie świetnie?
-
Tak, to z powodu pewnych incydentów, które mnie denerwowały.
-
Aha. - Wolałem dalej nie drążyć tego tematu, bo wiedziałem o co
chodzi i jak mogłoby to się skończyć.
-
Czego dowiedziałeś się od Shikamaru? - Spoważnieliśmy oboje.
Odetchnąłem.
-
Wtedy jak opowiadał o moim klanie to powiedział coś dla mnie
niezrozumiałego i dającego odrobinę nadziei, chociaż wiedziałem,
że to coś jest niemożliwe.
- Co
to było?
-
Myślałem… nie, miałem nadzieję, że moja mama jednak przeżyła,
ale się pomyliłem i już. - Poczułem coś ciepłego na ręce.
Spojrzałem w dół, Sakura splotła swoją dłoń z moją.
-
Przykro mi.
- To
nic, przywykłem już do samotności, więc to dla mnie normalka. -
Uśmiechnąłem się.
- Nie
jesteś sam, masz dużo przyjaciół, no i mnie w pakiecie. -
Zaśmiała się.
- No
tak, racja. Jak mogłem o tym zapomnieć?
-
Właśnie nie wiem. - Udała urażoną. Nie wiem ile tak staliśmy,
ale chyba sporo czasu nam umknęło.
-
Podnoś już, bo ci się spali! - Powiedziałem.
- A
no, faktycznie. - Uśmiechnęła się i położyła ciepłą
kiełbaskę na chleb. Ja zrobiłem to samo po około trzech minutach.
Wygrzebałem ciepłe ziemniaczki i odwinąłem je. Jeden z nich
podałem Sakurze. Razem usiedliśmy pod drzewkiem opierając się o
jego pień. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie.
-
Uwielbiam ziemniaki z ogniska. - Powiedziała Sakura.
- Ja
też, to z tego wszystkiego jest chyba najsmaczniejsze. -
Uśmiechnąłem się i wziąłem kęs ziemniaka.
- Co
będziesz robił po powrocie do wioski? Oczywiście po wykonanej
misji. - Spytała Sakura.
-
Hmmm, no nie wiem. Może będę spotykał się z dziewczyną. Zobaczę
jeszcze, czy będzie miała czas. A ty?
- To
samo. - Uśmiechnęła się. - Ale w przeciwieństwie do ciebie mam
zamiar spotykać się z pewnym chłopakiem, który cholernie mi się
podoba, jednak nie wiem, czy znajdzie dla mnie czas i poczeka jak
będzie trzeba.
-
Wiesz, zawsze możesz się go o to spytać. - Puściłem jej oczko.
- No
dobrze. Czy jak będzie trzeba zaczekasz na mnie jeśli przedłuży
mi się w szpitalu?
- Za
tobą wskoczyłbym w ogień i dałbym się zabić jeśli byłoby
trzeba. Poczekanie na ciebie godzinkę, albo dwie, to dla mnie żaden
problem skarbie. - Uśmiechnąłem się łobuzersko.
-
Więc to już mamy ustalone. - Musnęła mnie wargami w policzek.
-
Dobra. Jedzmy, bo nam ostygnie. - Zabraliśmy się za jeszcze ciepłe
jedzenie. Po skończonym posiłku wziąłem papierowy talerzyk od
Sakury i wyrzuciłem je do stojącego nieopodal kosza. Po tej
czynności wróciłem do swojej ukochanej. Na dworze zapadała już
ciemność, a na niebie po kolei ukazywały się piękne gwiazdki.
Usiadłem obok niej i wziąłem ją za rękę.
- A
tak pro po, rozmawiałaś z Hinatą? - Spytałem łobuzersko się
uśmiechając. Sakura szturchnęła mnie palcem w żebra.
- Nie
i jak zechce to sama do mnie przyjdzie. - Po krótkiej ciszy dodała.
- A ty rozmawiałeś z Kibą?
-
Najpierw to mnie molestujesz, a potem pytasz z ciekawości? Nie
ładnie Sakurcia, oj nie ładnie. - Pokręciłem głową z
dezaprobatą.
- Oj
weź przestań, żartowałam tylko. Wcale mnie ciekawość nie zżera,
tak tylko pytam, ale jak nie chcesz to nie musisz mi nic mówić. -
Odwróciła głowę w drugą stronę, a ja nie mogłem wytrzymać ze
śmiechu, jednak jakoś to przetrwałem.
- Nie
rozmawiałem z nim, bo nie było kiedy. A tak na marginesie to chyba
już udowodniłem, że wolę ci coś powiedzieć, a nie zatajać to
przed tobą hm? - Pocałowałem ją w czubek głowy.
-
Tak, wiem.
-
Więc?
- Co
więc?
-
Dostanę buziaka na zgodę? - Zrobiłem maślane oczka.
- Nie
nacałowałeś się dziś wystarczająco? - Spytała lekko unosząc
brew do góry.
-
Wiesz co kochanie? Ja ciebie nie mam nigdy dosyć, tak naprawdę
gdybym mógł, to nie opuszczałbym cię na krok, ale niestety tak
się nie da.
-
Tak, tak, a w myślach: Kiedy ona się w końcu ode mnie odczepi?
-
Skoro tak myślisz to nie mamy o czym rozmawiać. - Udałem
obrażonego, odsunąłem się dalej i odwróciłem głowę w drugą
stronę.
-
Żartowałam przecież. - Postanowiłem być twardy i się nie
odwróciłem.
- No
weź, mam cię błagać? - Nic nie odpowiedziałem.
-
Przemyśl to dobrze, bo jeśli się teraz do mnie nie odwrócisz to
niechcący mogę zranić twoją męską dumę. - Że co? O czym ona
mówi, nawet jeśliby chciała to się nie odwrócę. Po około
minucie poczułem coś ciepłego co otaczało moją klatkę
piersiową. To było takie miłe i pociągające. Jej drobne z pozoru
dłonie przesunęły się jeszcze wyżej pieszcząc teraz skrawek
mojego nagiego torsu. Masz ci los, chcąc czy nie chcąc musiałem
się do niej odwrócić. Kiedy to zrobiłem złapałem jej dłonie i
je pocałowałem. Spojrzałem Sakurze prosto w oczy trzymając jej
dłonie na moim sercu.
-
Czemu zawsze musisz wiedzieć jak mnie podejść? - W pewnym momencie
głos mi się załamał, a serce waliło jak opętane.
-
Sama nie wiem jak to robię. - Uśmiechnęła się uwodzicielsko.
-
Czujesz co ze mną robisz? Kobieto, przez ciebie serce mi zaraz
wyskoczy z klatki piersiowej, choć bije tylko dla ciebie. -
Dziewczyna była oszołomiona tym co wyznałem. Zauważyłem, że jej
piękne jak szmaragdy oczy zrobiły się szkliste.
- Nie
mów tak, bo dziwnie się czuję. - Zaśmiała się nerwowo.
Usłyszałem jej głos, który nie brzmiał tak potężnie jak
zazwyczaj. Był cichy.
-
Okey. - Uśmiechnąłem się i położyłem dłoń na jej policzku.
Przejechałem po nim palcem, aż dotarłem do słodkich ust
stworzonych do całowania. Nie mogłem się powstrzymać i złożyłem
na jej boskich wargach namiętny pocałunek. Nie trwało to długo,
jednak zdążyłem zatracić się w tej chwili.
-
Naruto, co cię ostatnio opętało? - Spytała po dłuższej chwili.
- To
znaczy? - Bawiłem się jej kosmykiem włosów.
-
Chodzi mi o to, że jak to ująć… ostatnio wyznajesz mi miłość
na milion sposobów i nie wiem co mam o tym myśleć. - Spojrzała mi
w oczy. - Ukrywasz coś przede mną? - Zastygłem, w prawdzie
ukrywałem, że chcę ją śledzić, ale przecież tego jej nie
powiem.
- Nic
nie ukrywam, po prostu mocno cię kocham i chcę, żebyś o tym
wiedziała i zawsze pamiętała. Nie ważne co przyniesie nam
przyszłość. Pamiętaj, że mocno cię kocham i nigdy nie
przestanę. - Uśmiechnąłem się.
-
Przerażasz mnie. Co się dzieje?
-
Mówiłem przecież, że nic. - Zaśmiałem się. - Jakoś na tej
wycieczce zebrało mi się na czułości i wyznania.
-
Okey. W takim razie pamiętaj, że ja też cię kocham. Nieważne co
by się stało.
-
Teraz to ty mnie przerażasz kochanie. - Uśmiechnęła się czuło.
-
Przepraszam, nie chciałam. - Przysunąłem się jeszcze bardziej i
ją pocałowałem.
-
Idziemy zaraz spać? - Spytałem, kiedy się odsuwałem. Dziewczyna
ziewnęła.
-
Tak, jakoś się późno zrobiło. - Zerknęła na zegarek. - Matko
jak ten czas leci, już grubo po dwudziestej pierwszej.
- W
takim razie mam pomysł. - Uśmiechnąłem się zadziornie. - Idź
już do namiotu i przygotuj się do spania, a ja przejdę się na
chwilę do Kiby. - Wskazałem głową szatyna siedzącego samotnie na
plaży.
-
Okey, sama bym do niego poszła, ale okropnie chce mi się spać. Nie
złość się jeśli na ciebie nie poczekam, bo coś czuję, że mogę
szybko zasnąć.
-
Dobrze, w takim razie jakby co to życzę ci dobrej nocy kotku. -
Uśmiechnąłem się, musnąłem wargami jej czoło, a później
usta. Podniosłem się i ruszyłem w kierunku przyjaciela. Kiedy do
niego podszedłem nawet mnie nie zauważył. Jego wzrok wbity był w
głębię jeziora.
-
Ekhem. - Zero reakcji.
-
Ekhem! - Tym razem chłopak się odwrócił.
-
Chcesz coś? - Spytał prawie bezgłośnie.
- Co
się z tobą dzieje chłopie? Siedzisz tu cały dzień i to sam.
- Nie
będę kłamał, mam doła.
-
Mogę usiąść, czy będzie ci to przeszkadzało?
- Rób
co chcesz i tak mało mnie obchodzi. - Usiadłem obok niego i
wlepiłem wzrok w piękne niebo. Bezchmurne niebo. Na jego tle
widniało miliony, nie, miliardy pięknie świecących gwiazd.
Spuściłem wzrok w dół i spojrzałem na przybitego przyjaciela.
- No
dobra, gadaj o co chodzi.
-
Nie, bo będziesz się nabijał.
- Nie
będę, obiecuję. - Chłopak pokręcił głową. - Musisz się komuś
zwierzyć, jak nie mi, to komu?
- Jak
ci nie powiem to nie dasz mi spokoju, prawda? - Zaśmiał się.
- Jak
ty mnie dobrze znasz. - Uśmiechnąłem się.
-
Hinata dała mi kosza. Zarzuciła mi, że jakbym naprawdę ją kochał
to nie latałbym za tamtymi laskami. - Przetrawiłem świeżo podane
informacje i po chwili się odezwałem.
- A
czy ci nie mówiłem, żebyś tego nie robił? Głupi jesteś, czy
jak?
- No
i widzisz? Nabijasz się!
-
Nieprawda. Słuchaj, chcesz odpuścić?
-
Czyś ty zgłupiał?! Za żadne skarby świata! Dlatego dziś siedzę
tu sam i rozmyślam jak zdobyć jej serce.
-
Okey. Daj jej jakieś kwiatki, zaproś gdzieś. Odzyskaj zaufanie,
bądź dla niej oparciem i tak dalej.
- Od
kiedy to ty się stałeś takim specem od spraw sercowych?
- Nie
stałem się żadnym specem. Powiedziałem ci tylko, żebyś się
jakoś postarał.
- A
myślisz, że ja tego nie wiem?
- Nie
o to chodzi. Zresztą, rób co chcesz. - Zamilkłem.
- Jak
układa ci się z Sakurcią? - Zagadał po dłuższej chwili ciszy.
-
Hmm, chyba mogę powiedzieć, że świetnie.
-
Cieszę się, że chociaż wy jesteście szczęśliwi, ale wam
zazdroszczę.
- Nie
bój się, Hinata na pewno zmięknie. - Puściłem mu oczko.
- Ta,
nie wątpię. Jak tu można nie ulec takiemu przystojniakowi jak ja?
- Zaśmiałem się.
-
Dobra, widzę, że humor ci powrócił to wracam do swojej
księżniczki. - Wstałem i już odchodziłem, kiedy zastopowały
mnie jeszcze słowa szatyna.
-
Tylko jej nie skrzywdź debilu.
- Nie
mam takiego zamiaru. - Odpowiedziałem po chwili i ruszyłem do
namiotu, który dzieliłem z Sakurą. Kiedy doszedłem do ogniska
zostało już tylko kilkoro moich przyjaciół. Dokładniej Saki,
Sai, Shikamaru i Hinata. Reszta poszła już pewnie spać. Pożegnałem
się z nimi i poszedłem w stronę mojego namiotu. Otworzyłem go i
ujrzałem przykrytą po szyję zielonooką. Była tak wyczerpana, że
zasnęła. Wszedłem do środka i od razu za sobą zamknąłem,
zdjąłem spodnie, koszulę i wpełzłem pod ciepłą kołderkę,
którą dzieliłem z Sakurą. Odwróciłem się na bok, żeby widzieć
jej twarz, była taka spokojna, kiedy spała. To ona nadawała sens
mojemu życiu.
-
Śpij dobrze, mój aniele. - Wyszeptałem i pogrążyłem się w
ciemności.
***
Obudziły
mnie piski dochodzące z zewnątrz. Szybko się poderwałem i
wyskoczyłem z namiotu. W pierwszej chwili oślepiły mnie promienie
słoneczne, więc mimowolnie zamknąłem oczy. Szybko spróbowałem
ponownie je otworzyć. Zapomniałem dodać, że w pośpiechu
założyłem czarne spodenki za kolana i białą koszulę, której
nie zapiąłem. Lekko zdenerwowany rozejrzałem się we wszystkich
kierunkach. Po niecałej minucie moje ciało lekko się odprężyło.
Napotkałem wzrokiem swoich przyjaciół, którzy bawili się w
wodzie. Odbijali sobie piłkę plażową. Poczochrałem swoje włosy,
to był chyba mój odruch ze zdenerwowania. Oderwałem rękę od
głowy, czułem się obserwowany. Obejrzałem się, choć mogłem
tego nie robić. Osobą, która mnie obserwowała okazała się być
Aiko. Szybko odwróciłem wzrok i na domiar złego przyglądała mi
się jeszcze Sakura. Czy ja muszę mieć takiego pecha? Uśmiechnąłem
się do swojej dziewczyny, ale nie dostałem tego samego w zamian.
Zielonooka przeniosła teraz wzrok na Aiko. Jej mina nie wyrażała
żadnych uczuć. Postanowiłem się odwrócić i zobaczyć, dlaczego
różowo włosa tak dziwnie się zachowuje. Obie dziewczyny pożerały
się wzrokiem. Bez jakiegokolwiek wahania ruszyłem w kierunku mojej
ukochanej. Po około minucie dotarłem do wody, wszedłem do niej i
zmierzałem do zielonookiej. Kiedy do niej dotarłem nadal zapatrzona
była w Aiko, chwyciłem za jej podbródek i odwróciłem w swoją
stronę. Zapatrzyłem się w jej piękne zielone oczy. Na moich
ustach mimo wszystko gościł szeroki uśmiech, zawsze tak mam, kiedy
ona jest w pobliżu. Sakura przyglądała mi się w milczeniu z tą
samą miną co dwie minuty temu. Jej wzrok błądził po całym moim
ciele, nagle troszkę się ode mnie odsunęła. Objechała mnie od
góry do dołu i przygryzła dolną wargę.
-
Wiem co sobie teraz myślisz. - Powiedziałem zbyt pewny siebie.
-
Tak? Niby co? - Odezwała się słodkim głosem. Nareszcie na jej
twarzy zagościł nikły uśmieszek.
- Że
jestem mega przystojny w tej rozpiętej koszuli. - Uśmiechnąłem
się uwodzicielsko. Chciałem ją trochę rozweselić, dlatego
zacząłem wygadywać głupoty.
- Oj
kochanie, ktoś tu ma wysoką samoocenę. - Zaśmiała się.
- Mów
co chcesz i tak wiem swoje. - Puściłem jej oczko.
- Po
części zgadłeś, ale najważniejsze o czym myślę to to, że… -
Zbliżała się do mnie bardzo niebezpiecznie. Położyła dłonie na
moim torsie i przesuwała je w górę do szyi. Uniosła się na
palcach i jej usta znalazły się przy moim uchu. Musnęła wargami
mój policzek. Natychmiastowo zrobiło mi się cholernie gorąco. Ja
chyba już nigdy nie pozbędę się tych napadów gorąca w jej
obecności. – …to to, że założyłeś spodnie na lewą stronę.
- Dziewczyna wybuchła śmiechem, odsunęła się troszkę i patrzyła
na mnie nadal się śmiejąc.
- Ha
Ha Ha, bardzo śmieszne. - Udałem urażonego.
-
Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać. - Powoli przestawała
się śmiać.
-
Ubrałem się byle jak, bo usłyszałem jakieś hałasy i myślałem,
że coś się stało.
-
Ojej, mój kochany bohater. - Powiedziała uśmiechając się.
-
Czyli, że co. Chcesz mi powiedzieć, że już cię nie kręcę? -
Spytałem.
-
Czekaj, niech ci się przyjrzę. - Uśmiechnęła się zalotnie. -
Emm, z tą klatą na wierzchu i zmierzwionymi włosami wyglądasz
cholernie seksownie i zachęcająco.
-
Dobrze wiedzieć. - Uśmiechnąłem się łobuzersko. - Ty też
wyglądasz przepięknie w tym stroju kąpielowym. - Złapałem ją za
boki i jednym stanowczym ruchem przyciągnąłem do siebie.
Spojrzałem Sakurze w oczy i przejechałem palcem po jej policzkach.
-
Jesteś taka piękna. - Rzekłem i pocałowałem ją bardzo
namiętnie. Niestety nie zdążyłem się rozkręcić, bo ktoś mi
przerwał.
-
Ekhem! Nie chciałabym przeszkadzać, ale wołają was na śniadanie
przystojniaczku. - Odwróciłem się w stronę swojej ukochanej
przyjaciółki.
- Hej
mała. Zaraz przyjdziemy. - Uśmiechnąłem się.
-
Słuchaj, nie wiem dlaczego, ale wszyscy ukarali się na powrót do
domu o dwunastej.
- Tak
w sumie wcale się im nie dziwię. Ja też mam już dość tego
wypadu. - Powiedziała Sakura patrząc w kierunku pakującej się
Aiko. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-
Więc chyba nie mamy innego wyboru. Tak w ogóle, która to godzina
już jest? - Spytałem.
-
Emm... - Ino spojrzała na zegarek. - Właśnie dochodzi dziesiąta.
-
Okey. No to już chodźmy, bo chyba nie będziemy tu tak stali. -
Powiedziałem.
-
Jasne, że nie. Idź przodem, a my będziemy tuż za tobą. -
Uśmiechnęła się Ino.
- A
nie mogę iść ze swoją dziewczyną?
-
Nie, idziesz przodem i żadnej dyskusji. Ja muszę zamienić słówko
z Sakurą.
- No
dobra. - Powiedziałem i ruszyłem przed siebie. Kiedy dotarliśmy na
brzeg każdy z nas otrzymał miskę ciepłej, pysznej zupki.
Najedliśmy się, a później rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
Tak czas upłynął nam aż do dwunastej. Równo o tej godzinie
poszliśmy składać nasze namioty. Kiedy już się z tym uporaliśmy
dochodziła trzynasta. Zapakowaliśmy wszystkie swoje rzeczy i
ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Kiedy odchodziłem spojrzałem
do tyłu i napotkałem szkliste oczy Aiko. Czyżby płakała z mojego
powodu? Szkoda mi jej, ale co ja mogę na to poradzić? Uśmiechnąłem
się do niej i puściłem oczko. Twarz dziewczyny troszkę się
rozweseliła. Pomachałem jej, a ona zrobiła to samo, z uśmiechem
na twarzy odwróciłem się z powrotem do swoich przyjaciół.
Spojrzałem w prawą stronę, obok mnie szła uśmiechnięta od ucha
do ucha Sakura.
-
Czemu się cieszysz? - Spytałem.
- Bo
kiedy jesteś taki życzliwy i miły to jeszcze bardziej mi się
podobasz i utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś ideałem. - Nie
wiem dlaczego, ale troszkę zrobiło mi się głupio.
- Nie
przesadzaj. - Uśmiechnąłem się. - Wcale nie jestem taki idealny
jakby mogło się wydawać.
- Ajć
jaki skromny! - Zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek.
Zarzuciłem swoją rękę na jej ramiona i szliśmy objęci.
Oczywiście nie pozwoliłem nic targać swojej dziewczynie, dlatego
miała puste dłonie. Około czternastej byliśmy już pod bramą
wioski. Weszliśmy do naszej ukochanej Konohy i na wszystkich
twarzach zagościł szeroki uśmiech.
-
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. - Powiedziała Ten Ten, a my
wszyscy przytaknęliśmy.
- No
cóż, chyba trzeba powiadomić Tsunade-baachan o naszym powrocie. -
Odezwałem się.
-
Chyba masz rację. - Rzekł Neji.
- Ja
się tym zajmę. - Burknął Sasuke.
-
Właśnie miałem to powiedzieć, ale mnie uprzedziłeś. -
Powiedziałem.
- I
tak nie mam co robić to się tym zajmę.
- No
dobra, skoro nalegasz. - Uśmiechnąłem się.
-
Dziękuję za zaproszenie, było bardzo miło. - Odezwała się Saki.
-
Przecież należysz do naszej paczki, więc jak mogliśmy cię nie
zaprosić? - Powiedziałem, a dziewczyna się uśmiechnęła.
- No
dobrze, ja się już będę żegnała. Do zobaczenia później. -
Powiedziała. Odpowiedzieliśmy jej i poszła w stronę swojego domu.
Reszta szybko udała się w ślad za Saki. Po chwili zostaliśmy
tylko ja, Sakura, Ino i Sasuke.
- Na
pewno chcesz iść? Jak nie, to ja pójdę. - Odezwałem się do
Uchihy.
-
Tak, mam sprawę do Hokage, więc to nie będzie problem.
-
Kochanie, mogę iść z tobą?
- Jak
sobie życzysz skarbie. - Pierwszy raz usłyszałem takie słowa
wypowiedziane przez Sasuke. Trochę mną to wstrząsnęło.
- My
się już zbieramy. Do zobaczenia jutro pod bramą. - Powiedział
kruczowłosy i oddalił się wraz ze swoją dziewczyną. Zostaliśmy
już tylko we dwoje, a ja pierwszy raz nie wiedziałem co mam
powiedzieć. Pożegnać się z nią i iść do domu? Czy spytać, czy
pójdzie ze mną.
-
Masz jakieś plany na dziś? - Przełamałem się. Tak naprawdę
bałem się odmowy z jej strony.
-
Wiesz… Chyba nie, a dlaczego pytasz?
-
Chciałabyś pójść ze mną do mojego domu? Na pewno sam będę się
nudził. - Uśmiechnąłem się niepewnie.
- W
sumie czemu nie. - Uśmiechnęła się
- To
świetnie! Co chciałabyś robić?
- No
nie wiem. Po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu.
- Nie
nudzę cię jeszcze? - Spytałem niepewnie.
-
Skądże! Czemu tak pomyślałeś?
- Sam
nie wiem. Jesteś ze mną już tyle dni non stop. Nie zdziwiłbym się
gdybyś nagle chciała pobyć sama.
- A
czy ja cię nie nudzę?
- Ty?
Nigdy w życiu kochanie. - Uśmiechnąłem się.
- No
widzisz. Więc masz odpowiedź na swoje głupie pytanie. -
Uśmiechnęła się i wtuliła we mnie. Puściłem wszystko na ziemię
i objąłem ją w pasie.
- To
co, możemy iść? - Spytała.
-
Tak.
Odsunąłem
się od niej i podniosłem torbę z ziemi. Przełożyłem ją do
lewej dłoni, a prawą złapałem za rękę Sakury. Spojrzała na
nasze dłonie i zacisnęła swoją z moją. Podniosła wzrok na mnie
i obdarzyła mnie szczerym uśmiechem. Bez żadnego słowa ruszyliśmy
w kierunku mojego domu. Po drodze mijaliśmy dzieci, starszych ludzi
i naszych znajomych. Brakowało mi tego klimatu. Tu było tak
spokojnie, że nie chciało się stąd odejść. Dotarliśmy do
mojego mieszkanka. Otworzyłem drzwi i przodem wpuściłem Sakurę.
Rzuciłem w kąt torby i podszedłem do niej z tyłu. Złapałem ją
za biodra, odgarnąłem dłonią włosy i zacząłem całować ją w
szyję. Pod wpływem mojego dotyku jej ciałem na chwilę zawładnął
mam nadzieję, że przyjemny dreszczyk. Po chwili odwróciła się w
moją stronę i położyła dłonie na moją szyję. Pocałowałem
ją. Za niecałą minutę wykorzystałem okazję, że na chwilę
rozwarła usta i zanim się obejrzała nasze języki toczyły
zawziętą walkę. Podszedłem kawałek i przywarłem różowo włosą
do ściany. Oparłem prawą dłoń o chłodny fragment domu. Nie
mogłem się powstrzymać i zanim się obejrzałem zmierzaliśmy w
kierunku salonu. Kiedy tam dotarliśmy powoli położyłem dziewczynę
na kanapie. Przejechałem dłonią po jej cudownym ciele. Oplotła
nogi wokół mojej tali uprzednio ściągając w jakiś sposób buty.
Wplotła dłonie w moje włosy, a ja mruknąłem jak kot. Wyczułem,
że uśmiecha się między pocałunkami. Powoli podginałem jej
bluzkę do góry i wtedy usłyszałem nieszczęsny dzwonek do drzwi.
Sakura lekko się ode mnie odsunęła. Spojrzałem na nią.
-
Ktokolwiek to jest, zaraz sobie pójdzie. - Wydyszałem i wróciłem
do obdarowywania jej ust moimi pocałunkami. Tylko kiedy wróciłem
do poprzedniej czynności ponownie usłyszeliśmy dzwonek.
-
Jest tu kto?! - Odezwał się tajemniczy głos. Spojrzałem na
Sakurę, a ona na mnie. Oboje byliśmy zdziwieni, bo nie
rozpoznaliśmy po głosie kto to mógłby być. Wymieniliśmy
porozumiewawcze spojrzenie, podniosłem się z kanapy i troszkę się
ogarnąłem. Jeszcze raz spojrzałem na różowo włosą i ruszyłem
w stronę drzwi. Kiedy pod nimi stanąłem wziąłem głęboki wdech
i położyłem dłoń na klamkę. Teraz nie ma odwrotu, pociągnąłem
za nią zamaszystym ruchem. Zdębiałem jak tylko zobaczyłem kto
stoi za drzwiami.
-
T-to ty? - Tylko tyle zdołałem wydusić.
- Nie
spodziewałeś się mnie, prawda?...
******
Ohayo!
Witajcie kochani! Przykro nam z tego powodu, że prawie nikt (poza
pięcioma osobami, które zawsze komentują) nie komentuje naszych
wypocin. Skąd mamy wiedzieć co Wam się podoba, a co nie w naszych
rozdziałach. Jakoś na początku było więcej komentarzy, ale
niestety to drastycznie spadło :( Rozumiemy, że jest szkoła i w
ogóle, ale skoro my mamy czas na napisanie notki to Wy tym bardziej
znaleźlibyście minutę na napisanie jakiegokolwiek komentarza :)
Wasze opinie są dla nas naprawdę bardzo ważne i napędzają nas do
dalszego pisania :) Wiemy, że niektórzy z Was chodzą już do
szkoły średniej ( Tak jak i my :) ) i że teraz jest dużo więcej
lekcji, ale moglibyście znaleźć odrobinkę tego czasu. No to tyle,
mamy nadzieję, że rozdział się spodobał, a tymczasem musimy
zmykać. Pozdrawiamy Patty i Paula :)
zajebista nota
OdpowiedzUsuńco tutaj komentować wasze notki są jak zawsze świetne.
OdpowiedzUsuńnocia zajebista i sorry ze nie pisalam wczesniej kom. ale nie bylo mine w domu a na kom trudno sipisze kom
OdpowiedzUsuńNotka świetna czekam na next z niecierpliwością :3
OdpowiedzUsuńNotka po prostu genialna a jako, że pytałyście co się najbardziej czytelnikom podoba to na pewno jedno partówki ale z jakąś tematyką i weną i najlepiej jeśli teki filler ma 2 lub nawet 3 części :D
OdpowiedzUsuńNotek nie róbcie zbyt często bo jak kochają to poczekają 1 na tydzień może 2 najwięcej i kilka tych jedno partówek, które mają odejść od historii i to nie musi być idealne NaruSaku mogą być nawet rodzeństwem wszystko można przekombinować i z takich mieszanek zawsze coś wychodzi :D
Pozdrawiam i życzę weny
MaX
No no rozdział spoko ;) ciekawe kto to w tych drzwiach stał...noo nic trzeba poczekać :c mi tam podoba się wszystko co piszecie, ale wolałbym żeby jednopartówki nie były robione kosztem zwyczajnych nktek i na siłe. No i dowiedziałem się, że jesteście z mojego wieku^^ ciekawie :Dhmm Cóż moge Wam życzyć, chyba wytrwałości nie przejmujcie sie liczbą komentarzy przyjdą z czasem :) pozdro
OdpowiedzUsuńNowy
Haha spokojnie :) One-shoty nie będą robione kosztem zwykłego rozdziału, jeżeli będą się ukazywały to możecie być przygotowani, że będziemy je wstawiać razem ze zwykłą notką :D Obiecujemy, że kiedy będziemy tworzyły one-shoty to będą one przemyślane i nie wstawiane na siłę :D Pozdrawiamy Patty i Paula :D
UsuńNotka świetna jak zawsze, ciekawi mnie kto stał w drzwiach, że Naruto się tak zdziwił. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Czekam z niecierpliwością na jakiegoś One-shota w waszym wydaniu :D W waszych notkach podoba mi się wszystko i nic w nich nie trzeba zmieniać. Życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Juki
Rozdział jest świetny jak zawsze już nie mogę doczekać się nextu.
OdpowiedzUsuńJak zwykle ktoś musiał przeszkodzić Naruto i Sakurze heh... chodź bardzo ciekawi mnie kto przyszedł do Naruto.
Pozdrawiam i życze weny.
Saba20
Rozdział jest bardzo świetny już nie mogę się do czekać nastepnęgo ciekawi mnie kto stoi w dzwiach
OdpowiedzUsuńi jeszcze jedno mam taki mały pomysł czy byscie mogli napisać jak naruto spotyka się z rodzicami sakury jeśli chcecie to jest tylko podpowieć to odważ zależy
pozdrawiam czekam na next zycze dużo weny
Właśnie miałyśmy napisać kilka notek później o spotkaniu Naruto z rodzicami Sakury :D Więc na pewno to będzie. Może po misji, jeszcze zobaczymy gdzie to zamieścimy :D Pozdrawiamy Paula i Patty
UsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest super;p Ciekawi mnie kto im przerwał w tak ekscytującym momencie pod koniec rozdziału.
pozdrawiam i czekam na next
Ukyo
Fajna Notka Oby Tak Dalej
OdpowiedzUsuń