niedziela, 7 września 2014

52 Rozdział

- To tak jak ja, ale szukam chłopaka. Słuchaj Naruto. Bardzo mi się podobasz, nigdy jeszcze nie spotkałam takiego chłopaka jak ty…


Dziewczyna zaczęła się niebezpiecznie zbliżać, była już bardzo blisko mnie, złapałem ją za ramiona i delikatnie odsunąłem od siebie.
- Aiko, nic z tego. Nie rzucę dla ciebie dziewczyny, którą kocham odkąd pamiętam. Jesteś fajną dziewczyną, ale ze mną nic nie wskórasz. Bezpiecznej podróży życzę i żegnaj. - Pocałowałem ją szybko w policzek i ominąłem. Kontynuowałem swoją wędrówkę do Sakury, kiedy do niej podszedłem ponownie wtuliłem się w jej plecy oplatając talię dziewczyny swoimi rękoma. Wyciągnąłem głowę i złożyłem całusa na jej szyi.
- Cieszę się, że ją spławiłeś. Zachowałeś się przy tym jak dżentelmen. - Usłyszałem jej cichy, miły dla moich uszu głos.
- A więc widziałaś, wszystko? - Szepnąłem do jej ucha.
- Od początku do końca, ale mogłeś odsunąć ją od siebie dużo wcześniej kotku.
- Dużo wcześniej nie była aż tak blisko.
- Nie ładnie to tak szeptać w towarzystwie. - Usłyszałem głos Sasuke.
- Nie ładnie się tak obściskiwać w towarzystwie. - Odgryzłem się, bo zanim Sasuke się odezwał całował się z Ino.
- Jemy kolację? Już dziewiętnasta. - Wolała wtrącić Sakura.
- Tak, w zupełności się z nią zgadzam. - Potwierdziła Ino.
- Jak reszta zgłodnieje to sobie sami zrobią. Przyniosę kiełbaski, ziemniaczki i chleb. - Zaproponowałem i zaraz mnie nie było. W namiocie przeszperałem wszystkie kąty. Z plecaka wyjąłem cztery duże ziemniaczki, które zawinąłem w folię aluminiową, cztery kiełbaski i osiem kromek chleba. Wziąłem to wszystko w mniejszą torebeczkę i wyszedłem z namiotu. Kiedy szedłem w kierunku ogniska zauważyłem, że moi przyjaciele, wśród których była moja dziewczyna siedzieli na trawce i skubali patyki na kiełbaski. Uśmiechnąłem się, bo Sakura obok siebie miała już jeden gotowy patyk. Podszedłem do niej i chwyciłem kijek.
- Ja to zrobię, a ty smaż już sobie kiełbaskę. Mogłabyś porozkładać ziemniaczki?
- Jasne. - Uśmiechnęła się i wstała nadziewając jedzenie na patyk. Wzięła ode mnie reklamówkę i powoli człapała się bliżej ogniska. Podniosłem z ziemi kijek i zacząłem skubać go kunaiem. Kiedy skończyłem rzuciłem kiełbaski Ino. Wstałem z ziemi i podszedłem do Sakury stając obok niej.
- Podobał ci się pobyt tutaj? - Spytałem wpatrując się w wesoło skaczące płomienie ogniska.
- Hmm. Było całkiem… dobrze. - Uśmiechnęła się pod nosem.
- Całkiem dobrze, a nie świetnie?
- Tak, to z powodu pewnych incydentów, które mnie denerwowały.
- Aha. - Wolałem dalej nie drążyć tego tematu, bo wiedziałem o co chodzi i jak mogłoby to się skończyć.
- Czego dowiedziałeś się od Shikamaru? - Spoważnieliśmy oboje. Odetchnąłem.
- Wtedy jak opowiadał o moim klanie to powiedział coś dla mnie niezrozumiałego i dającego odrobinę nadziei, chociaż wiedziałem, że to coś jest niemożliwe.
- Co to było?
- Myślałem… nie, miałem nadzieję, że moja mama jednak przeżyła, ale się pomyliłem i już. - Poczułem coś ciepłego na ręce. Spojrzałem w dół, Sakura splotła swoją dłoń z moją.
- Przykro mi.
- To nic, przywykłem już do samotności, więc to dla mnie normalka. - Uśmiechnąłem się.
- Nie jesteś sam, masz dużo przyjaciół, no i mnie w pakiecie. - Zaśmiała się.
- No tak, racja. Jak mogłem o tym zapomnieć?
- Właśnie nie wiem. - Udała urażoną. Nie wiem ile tak staliśmy, ale chyba sporo czasu nam umknęło.
- Podnoś już, bo ci się spali! - Powiedziałem.
- A no, faktycznie. - Uśmiechnęła się i położyła ciepłą kiełbaskę na chleb. Ja zrobiłem to samo po około trzech minutach. Wygrzebałem ciepłe ziemniaczki i odwinąłem je. Jeden z nich podałem Sakurze. Razem usiedliśmy pod drzewkiem opierając się o jego pień. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie.
- Uwielbiam ziemniaki z ogniska. - Powiedziała Sakura.
- Ja też, to z tego wszystkiego jest chyba najsmaczniejsze. - Uśmiechnąłem się i wziąłem kęs ziemniaka.
- Co będziesz robił po powrocie do wioski? Oczywiście po wykonanej misji. - Spytała Sakura.
- Hmmm, no nie wiem. Może będę spotykał się z dziewczyną. Zobaczę jeszcze, czy będzie miała czas. A ty?
- To samo. - Uśmiechnęła się. - Ale w przeciwieństwie do ciebie mam zamiar spotykać się z pewnym chłopakiem, który cholernie mi się podoba, jednak nie wiem, czy znajdzie dla mnie czas i poczeka jak będzie trzeba.
- Wiesz, zawsze możesz się go o to spytać. - Puściłem jej oczko.
- No dobrze. Czy jak będzie trzeba zaczekasz na mnie jeśli przedłuży mi się w szpitalu?
- Za tobą wskoczyłbym w ogień i dałbym się zabić jeśli byłoby trzeba. Poczekanie na ciebie godzinkę, albo dwie, to dla mnie żaden problem skarbie. - Uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Więc to już mamy ustalone. - Musnęła mnie wargami w policzek.
- Dobra. Jedzmy, bo nam ostygnie. - Zabraliśmy się za jeszcze ciepłe jedzenie. Po skończonym posiłku wziąłem papierowy talerzyk od Sakury i wyrzuciłem je do stojącego nieopodal kosza. Po tej czynności wróciłem do swojej ukochanej. Na dworze zapadała już ciemność, a na niebie po kolei ukazywały się piękne gwiazdki. Usiadłem obok niej i wziąłem ją za rękę.
- A tak pro po, rozmawiałaś z Hinatą? - Spytałem łobuzersko się uśmiechając. Sakura szturchnęła mnie palcem w żebra.
- Nie i jak zechce to sama do mnie przyjdzie. - Po krótkiej ciszy dodała. - A ty rozmawiałeś z Kibą?
- Najpierw to mnie molestujesz, a potem pytasz z ciekawości? Nie ładnie Sakurcia, oj nie ładnie. - Pokręciłem głową z dezaprobatą.
- Oj weź przestań, żartowałam tylko. Wcale mnie ciekawość nie zżera, tak tylko pytam, ale jak nie chcesz to nie musisz mi nic mówić. - Odwróciła głowę w drugą stronę, a ja nie mogłem wytrzymać ze śmiechu, jednak jakoś to przetrwałem.
- Nie rozmawiałem z nim, bo nie było kiedy. A tak na marginesie to chyba już udowodniłem, że wolę ci coś powiedzieć, a nie zatajać to przed tobą hm? - Pocałowałem ją w czubek głowy.
- Tak, wiem.
- Więc?
- Co więc?
- Dostanę buziaka na zgodę? - Zrobiłem maślane oczka.
- Nie nacałowałeś się dziś wystarczająco? - Spytała lekko unosząc brew do góry.
- Wiesz co kochanie? Ja ciebie nie mam nigdy dosyć, tak naprawdę gdybym mógł, to nie opuszczałbym cię na krok, ale niestety tak się nie da.
- Tak, tak, a w myślach: Kiedy ona się w końcu ode mnie odczepi?
- Skoro tak myślisz to nie mamy o czym rozmawiać. - Udałem obrażonego, odsunąłem się dalej i odwróciłem głowę w drugą stronę.
- Żartowałam przecież. - Postanowiłem być twardy i się nie odwróciłem.
- No weź, mam cię błagać? - Nic nie odpowiedziałem.
- Przemyśl to dobrze, bo jeśli się teraz do mnie nie odwrócisz to niechcący mogę zranić twoją męską dumę. - Że co? O czym ona mówi, nawet jeśliby chciała to się nie odwrócę. Po około minucie poczułem coś ciepłego co otaczało moją klatkę piersiową. To było takie miłe i pociągające. Jej drobne z pozoru dłonie przesunęły się jeszcze wyżej pieszcząc teraz skrawek mojego nagiego torsu. Masz ci los, chcąc czy nie chcąc musiałem się do niej odwrócić. Kiedy to zrobiłem złapałem jej dłonie i je pocałowałem. Spojrzałem Sakurze prosto w oczy trzymając jej dłonie na moim sercu.
- Czemu zawsze musisz wiedzieć jak mnie podejść? - W pewnym momencie głos mi się załamał, a serce waliło jak opętane.
- Sama nie wiem jak to robię. - Uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- Czujesz co ze mną robisz? Kobieto, przez ciebie serce mi zaraz wyskoczy z klatki piersiowej, choć bije tylko dla ciebie. - Dziewczyna była oszołomiona tym co wyznałem. Zauważyłem, że jej piękne jak szmaragdy oczy zrobiły się szkliste.
- Nie mów tak, bo dziwnie się czuję. - Zaśmiała się nerwowo. Usłyszałem jej głos, który nie brzmiał tak potężnie jak zazwyczaj. Był cichy.
- Okey. - Uśmiechnąłem się i położyłem dłoń na jej policzku. Przejechałem po nim palcem, aż dotarłem do słodkich ust stworzonych do całowania. Nie mogłem się powstrzymać i złożyłem na jej boskich wargach namiętny pocałunek. Nie trwało to długo, jednak zdążyłem zatracić się w tej chwili.
- Naruto, co cię ostatnio opętało? - Spytała po dłuższej chwili.
- To znaczy? - Bawiłem się jej kosmykiem włosów.
- Chodzi mi o to, że jak to ująć… ostatnio wyznajesz mi miłość na milion sposobów i nie wiem co mam o tym myśleć. - Spojrzała mi w oczy. - Ukrywasz coś przede mną? - Zastygłem, w prawdzie ukrywałem, że chcę ją śledzić, ale przecież tego jej nie powiem.
- Nic nie ukrywam, po prostu mocno cię kocham i chcę, żebyś o tym wiedziała i zawsze pamiętała. Nie ważne co przyniesie nam przyszłość. Pamiętaj, że mocno cię kocham i nigdy nie przestanę. - Uśmiechnąłem się.
- Przerażasz mnie. Co się dzieje?
- Mówiłem przecież, że nic. - Zaśmiałem się. - Jakoś na tej wycieczce zebrało mi się na czułości i wyznania.
- Okey. W takim razie pamiętaj, że ja też cię kocham. Nieważne co by się stało.
- Teraz to ty mnie przerażasz kochanie. - Uśmiechnęła się czuło.
- Przepraszam, nie chciałam. - Przysunąłem się jeszcze bardziej i ją pocałowałem.
- Idziemy zaraz spać? - Spytałem, kiedy się odsuwałem. Dziewczyna ziewnęła.
- Tak, jakoś się późno zrobiło. - Zerknęła na zegarek. - Matko jak ten czas leci, już grubo po dwudziestej pierwszej.
- W takim razie mam pomysł. - Uśmiechnąłem się zadziornie. - Idź już do namiotu i przygotuj się do spania, a ja przejdę się na chwilę do Kiby. - Wskazałem głową szatyna siedzącego samotnie na plaży.
- Okey, sama bym do niego poszła, ale okropnie chce mi się spać. Nie złość się jeśli na ciebie nie poczekam, bo coś czuję, że mogę szybko zasnąć.
- Dobrze, w takim razie jakby co to życzę ci dobrej nocy kotku. - Uśmiechnąłem się, musnąłem wargami jej czoło, a później usta. Podniosłem się i ruszyłem w kierunku przyjaciela. Kiedy do niego podszedłem nawet mnie nie zauważył. Jego wzrok wbity był w głębię jeziora.
- Ekhem. - Zero reakcji.
- Ekhem! - Tym razem chłopak się odwrócił.
- Chcesz coś? - Spytał prawie bezgłośnie.
- Co się z tobą dzieje chłopie? Siedzisz tu cały dzień i to sam.
- Nie będę kłamał, mam doła.
- Mogę usiąść, czy będzie ci to przeszkadzało?
- Rób co chcesz i tak mało mnie obchodzi. - Usiadłem obok niego i wlepiłem wzrok w piękne niebo. Bezchmurne niebo. Na jego tle widniało miliony, nie, miliardy pięknie świecących gwiazd. Spuściłem wzrok w dół i spojrzałem na przybitego przyjaciela.
- No dobra, gadaj o co chodzi.
- Nie, bo będziesz się nabijał.
- Nie będę, obiecuję. - Chłopak pokręcił głową. - Musisz się komuś zwierzyć, jak nie mi, to komu?
- Jak ci nie powiem to nie dasz mi spokoju, prawda? - Zaśmiał się.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - Uśmiechnąłem się.
- Hinata dała mi kosza. Zarzuciła mi, że jakbym naprawdę ją kochał to nie latałbym za tamtymi laskami. - Przetrawiłem świeżo podane informacje i po chwili się odezwałem.
- A czy ci nie mówiłem, żebyś tego nie robił? Głupi jesteś, czy jak?
- No i widzisz? Nabijasz się!
- Nieprawda. Słuchaj, chcesz odpuścić?
- Czyś ty zgłupiał?! Za żadne skarby świata! Dlatego dziś siedzę tu sam i rozmyślam jak zdobyć jej serce.
- Okey. Daj jej jakieś kwiatki, zaproś gdzieś. Odzyskaj zaufanie, bądź dla niej oparciem i tak dalej.
- Od kiedy to ty się stałeś takim specem od spraw sercowych?
- Nie stałem się żadnym specem. Powiedziałem ci tylko, żebyś się jakoś postarał.
- A myślisz, że ja tego nie wiem?
- Nie o to chodzi. Zresztą, rób co chcesz. - Zamilkłem.
- Jak układa ci się z Sakurcią? - Zagadał po dłuższej chwili ciszy.
- Hmm, chyba mogę powiedzieć, że świetnie.
- Cieszę się, że chociaż wy jesteście szczęśliwi, ale wam zazdroszczę.
- Nie bój się, Hinata na pewno zmięknie. - Puściłem mu oczko.
- Ta, nie wątpię. Jak tu można nie ulec takiemu przystojniakowi jak ja? - Zaśmiałem się.
- Dobra, widzę, że humor ci powrócił to wracam do swojej księżniczki. - Wstałem i już odchodziłem, kiedy zastopowały mnie jeszcze słowa szatyna.
- Tylko jej nie skrzywdź debilu.
- Nie mam takiego zamiaru. - Odpowiedziałem po chwili i ruszyłem do namiotu, który dzieliłem z Sakurą. Kiedy doszedłem do ogniska zostało już tylko kilkoro moich przyjaciół. Dokładniej Saki, Sai, Shikamaru i Hinata. Reszta poszła już pewnie spać. Pożegnałem się z nimi i poszedłem w stronę mojego namiotu. Otworzyłem go i ujrzałem przykrytą po szyję zielonooką. Była tak wyczerpana, że zasnęła. Wszedłem do środka i od razu za sobą zamknąłem, zdjąłem spodnie, koszulę i wpełzłem pod ciepłą kołderkę, którą dzieliłem z Sakurą. Odwróciłem się na bok, żeby widzieć jej twarz, była taka spokojna, kiedy spała. To ona nadawała sens mojemu życiu.
- Śpij dobrze, mój aniele. - Wyszeptałem i pogrążyłem się w ciemności.

***

Obudziły mnie piski dochodzące z zewnątrz. Szybko się poderwałem i wyskoczyłem z namiotu. W pierwszej chwili oślepiły mnie promienie słoneczne, więc mimowolnie zamknąłem oczy. Szybko spróbowałem ponownie je otworzyć. Zapomniałem dodać, że w pośpiechu założyłem czarne spodenki za kolana i białą koszulę, której nie zapiąłem. Lekko zdenerwowany rozejrzałem się we wszystkich kierunkach. Po niecałej minucie moje ciało lekko się odprężyło. Napotkałem wzrokiem swoich przyjaciół, którzy bawili się w wodzie. Odbijali sobie piłkę plażową. Poczochrałem swoje włosy, to był chyba mój odruch ze zdenerwowania. Oderwałem rękę od głowy, czułem się obserwowany. Obejrzałem się, choć mogłem tego nie robić. Osobą, która mnie obserwowała okazała się być Aiko. Szybko odwróciłem wzrok i na domiar złego przyglądała mi się jeszcze Sakura. Czy ja muszę mieć takiego pecha? Uśmiechnąłem się do swojej dziewczyny, ale nie dostałem tego samego w zamian. Zielonooka przeniosła teraz wzrok na Aiko. Jej mina nie wyrażała żadnych uczuć. Postanowiłem się odwrócić i zobaczyć, dlaczego różowo włosa tak dziwnie się zachowuje. Obie dziewczyny pożerały się wzrokiem. Bez jakiegokolwiek wahania ruszyłem w kierunku mojej ukochanej. Po około minucie dotarłem do wody, wszedłem do niej i zmierzałem do zielonookiej. Kiedy do niej dotarłem nadal zapatrzona była w Aiko, chwyciłem za jej podbródek i odwróciłem w swoją stronę. Zapatrzyłem się w jej piękne zielone oczy. Na moich ustach mimo wszystko gościł szeroki uśmiech, zawsze tak mam, kiedy ona jest w pobliżu. Sakura przyglądała mi się w milczeniu z tą samą miną co dwie minuty temu. Jej wzrok błądził po całym moim ciele, nagle troszkę się ode mnie odsunęła. Objechała mnie od góry do dołu i przygryzła dolną wargę.
- Wiem co sobie teraz myślisz. - Powiedziałem zbyt pewny siebie.
- Tak? Niby co? - Odezwała się słodkim głosem. Nareszcie na jej twarzy zagościł nikły uśmieszek.
- Że jestem mega przystojny w tej rozpiętej koszuli. - Uśmiechnąłem się uwodzicielsko. Chciałem ją trochę rozweselić, dlatego zacząłem wygadywać głupoty.
- Oj kochanie, ktoś tu ma wysoką samoocenę. - Zaśmiała się.
- Mów co chcesz i tak wiem swoje. - Puściłem jej oczko.
- Po części zgadłeś, ale najważniejsze o czym myślę to to, że… - Zbliżała się do mnie bardzo niebezpiecznie. Położyła dłonie na moim torsie i przesuwała je w górę do szyi. Uniosła się na palcach i jej usta znalazły się przy moim uchu. Musnęła wargami mój policzek. Natychmiastowo zrobiło mi się cholernie gorąco. Ja chyba już nigdy nie pozbędę się tych napadów gorąca w jej obecności. – …to to, że założyłeś spodnie na lewą stronę. - Dziewczyna wybuchła śmiechem, odsunęła się troszkę i patrzyła na mnie nadal się śmiejąc.
- Ha Ha Ha, bardzo śmieszne. - Udałem urażonego.
- Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać. - Powoli przestawała się śmiać.
- Ubrałem się byle jak, bo usłyszałem jakieś hałasy i myślałem, że coś się stało.
- Ojej, mój kochany bohater. - Powiedziała uśmiechając się.
- Czyli, że co. Chcesz mi powiedzieć, że już cię nie kręcę? - Spytałem.
- Czekaj, niech ci się przyjrzę. - Uśmiechnęła się zalotnie. - Emm, z tą klatą na wierzchu i zmierzwionymi włosami wyglądasz cholernie seksownie i zachęcająco.
- Dobrze wiedzieć. - Uśmiechnąłem się łobuzersko. - Ty też wyglądasz przepięknie w tym stroju kąpielowym. - Złapałem ją za boki i jednym stanowczym ruchem przyciągnąłem do siebie. Spojrzałem Sakurze w oczy i przejechałem palcem po jej policzkach.
- Jesteś taka piękna. - Rzekłem i pocałowałem ją bardzo namiętnie. Niestety nie zdążyłem się rozkręcić, bo ktoś mi przerwał.
- Ekhem! Nie chciałabym przeszkadzać, ale wołają was na śniadanie przystojniaczku. - Odwróciłem się w stronę swojej ukochanej przyjaciółki.
- Hej mała. Zaraz przyjdziemy. - Uśmiechnąłem się.
- Słuchaj, nie wiem dlaczego, ale wszyscy ukarali się na powrót do domu o dwunastej.
- Tak w sumie wcale się im nie dziwię. Ja też mam już dość tego wypadu. - Powiedziała Sakura patrząc w kierunku pakującej się Aiko. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Więc chyba nie mamy innego wyboru. Tak w ogóle, która to godzina już jest? - Spytałem.
- Emm... - Ino spojrzała na zegarek. - Właśnie dochodzi dziesiąta.
- Okey. No to już chodźmy, bo chyba nie będziemy tu tak stali. - Powiedziałem.
- Jasne, że nie. Idź przodem, a my będziemy tuż za tobą. - Uśmiechnęła się Ino.
- A nie mogę iść ze swoją dziewczyną?
- Nie, idziesz przodem i żadnej dyskusji. Ja muszę zamienić słówko z Sakurą.
- No dobra. - Powiedziałem i ruszyłem przed siebie. Kiedy dotarliśmy na brzeg każdy z nas otrzymał miskę ciepłej, pysznej zupki. Najedliśmy się, a później rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Tak czas upłynął nam aż do dwunastej. Równo o tej godzinie poszliśmy składać nasze namioty. Kiedy już się z tym uporaliśmy dochodziła trzynasta. Zapakowaliśmy wszystkie swoje rzeczy i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Kiedy odchodziłem spojrzałem do tyłu i napotkałem szkliste oczy Aiko. Czyżby płakała z mojego powodu? Szkoda mi jej, ale co ja mogę na to poradzić? Uśmiechnąłem się do niej i puściłem oczko. Twarz dziewczyny troszkę się rozweseliła. Pomachałem jej, a ona zrobiła to samo, z uśmiechem na twarzy odwróciłem się z powrotem do swoich przyjaciół. Spojrzałem w prawą stronę, obok mnie szła uśmiechnięta od ucha do ucha Sakura.
- Czemu się cieszysz? - Spytałem.
- Bo kiedy jesteś taki życzliwy i miły to jeszcze bardziej mi się podobasz i utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś ideałem. - Nie wiem dlaczego, ale troszkę zrobiło mi się głupio.
- Nie przesadzaj. - Uśmiechnąłem się. - Wcale nie jestem taki idealny jakby mogło się wydawać.
- Ajć jaki skromny! - Zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek. Zarzuciłem swoją rękę na jej ramiona i szliśmy objęci. Oczywiście nie pozwoliłem nic targać swojej dziewczynie, dlatego miała puste dłonie. Około czternastej byliśmy już pod bramą wioski. Weszliśmy do naszej ukochanej Konohy i na wszystkich twarzach zagościł szeroki uśmiech.
- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. - Powiedziała Ten Ten, a my wszyscy przytaknęliśmy.
- No cóż, chyba trzeba powiadomić Tsunade-baachan o naszym powrocie. - Odezwałem się.
- Chyba masz rację. - Rzekł Neji.
- Ja się tym zajmę. - Burknął Sasuke.
- Właśnie miałem to powiedzieć, ale mnie uprzedziłeś. - Powiedziałem.
- I tak nie mam co robić to się tym zajmę.
- No dobra, skoro nalegasz. - Uśmiechnąłem się.
- Dziękuję za zaproszenie, było bardzo miło. - Odezwała się Saki.
- Przecież należysz do naszej paczki, więc jak mogliśmy cię nie zaprosić? - Powiedziałem, a dziewczyna się uśmiechnęła.
- No dobrze, ja się już będę żegnała. Do zobaczenia później. - Powiedziała. Odpowiedzieliśmy jej i poszła w stronę swojego domu. Reszta szybko udała się w ślad za Saki. Po chwili zostaliśmy tylko ja, Sakura, Ino i Sasuke.
- Na pewno chcesz iść? Jak nie, to ja pójdę. - Odezwałem się do Uchihy.
- Tak, mam sprawę do Hokage, więc to nie będzie problem.
- Kochanie, mogę iść z tobą?
- Jak sobie życzysz skarbie. - Pierwszy raz usłyszałem takie słowa wypowiedziane przez Sasuke. Trochę mną to wstrząsnęło.
- My się już zbieramy. Do zobaczenia jutro pod bramą. - Powiedział kruczowłosy i oddalił się wraz ze swoją dziewczyną. Zostaliśmy już tylko we dwoje, a ja pierwszy raz nie wiedziałem co mam powiedzieć. Pożegnać się z nią i iść do domu? Czy spytać, czy pójdzie ze mną.
- Masz jakieś plany na dziś? - Przełamałem się. Tak naprawdę bałem się odmowy z jej strony.
- Wiesz… Chyba nie, a dlaczego pytasz?
- Chciałabyś pójść ze mną do mojego domu? Na pewno sam będę się nudził. - Uśmiechnąłem się niepewnie.
- W sumie czemu nie. - Uśmiechnęła się
- To świetnie! Co chciałabyś robić?
- No nie wiem. Po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu.
- Nie nudzę cię jeszcze? - Spytałem niepewnie.
- Skądże! Czemu tak pomyślałeś?
- Sam nie wiem. Jesteś ze mną już tyle dni non stop. Nie zdziwiłbym się gdybyś nagle chciała pobyć sama.
- A czy ja cię nie nudzę?
- Ty? Nigdy w życiu kochanie. - Uśmiechnąłem się.
- No widzisz. Więc masz odpowiedź na swoje głupie pytanie. - Uśmiechnęła się i wtuliła we mnie. Puściłem wszystko na ziemię i objąłem ją w pasie.
- To co, możemy iść? - Spytała.
- Tak.
Odsunąłem się od niej i podniosłem torbę z ziemi. Przełożyłem ją do lewej dłoni, a prawą złapałem za rękę Sakury. Spojrzała na nasze dłonie i zacisnęła swoją z moją. Podniosła wzrok na mnie i obdarzyła mnie szczerym uśmiechem. Bez żadnego słowa ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Po drodze mijaliśmy dzieci, starszych ludzi i naszych znajomych. Brakowało mi tego klimatu. Tu było tak spokojnie, że nie chciało się stąd odejść. Dotarliśmy do mojego mieszkanka. Otworzyłem drzwi i przodem wpuściłem Sakurę. Rzuciłem w kąt torby i podszedłem do niej z tyłu. Złapałem ją za biodra, odgarnąłem dłonią włosy i zacząłem całować ją w szyję. Pod wpływem mojego dotyku jej ciałem na chwilę zawładnął mam nadzieję, że przyjemny dreszczyk. Po chwili odwróciła się w moją stronę i położyła dłonie na moją szyję. Pocałowałem ją. Za niecałą minutę wykorzystałem okazję, że na chwilę rozwarła usta i zanim się obejrzała nasze języki toczyły zawziętą walkę. Podszedłem kawałek i przywarłem różowo włosą do ściany. Oparłem prawą dłoń o chłodny fragment domu. Nie mogłem się powstrzymać i zanim się obejrzałem zmierzaliśmy w kierunku salonu. Kiedy tam dotarliśmy powoli położyłem dziewczynę na kanapie. Przejechałem dłonią po jej cudownym ciele. Oplotła nogi wokół mojej tali uprzednio ściągając w jakiś sposób buty. Wplotła dłonie w moje włosy, a ja mruknąłem jak kot. Wyczułem, że uśmiecha się między pocałunkami. Powoli podginałem jej bluzkę do góry i wtedy usłyszałem nieszczęsny dzwonek do drzwi. Sakura lekko się ode mnie odsunęła. Spojrzałem na nią.
- Ktokolwiek to jest, zaraz sobie pójdzie. - Wydyszałem i wróciłem do obdarowywania jej ust moimi pocałunkami. Tylko kiedy wróciłem do poprzedniej czynności ponownie usłyszeliśmy dzwonek.
- Jest tu kto?! - Odezwał się tajemniczy głos. Spojrzałem na Sakurę, a ona na mnie. Oboje byliśmy zdziwieni, bo nie rozpoznaliśmy po głosie kto to mógłby być. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenie, podniosłem się z kanapy i troszkę się ogarnąłem. Jeszcze raz spojrzałem na różowo włosą i ruszyłem w stronę drzwi. Kiedy pod nimi stanąłem wziąłem głęboki wdech i położyłem dłoń na klamkę. Teraz nie ma odwrotu, pociągnąłem za nią zamaszystym ruchem. Zdębiałem jak tylko zobaczyłem kto stoi za drzwiami.
- T-to ty? - Tylko tyle zdołałem wydusić.
- Nie spodziewałeś się mnie, prawda?...


******


Ohayo! Witajcie kochani! Przykro nam z tego powodu, że prawie nikt (poza pięcioma osobami, które zawsze komentują) nie komentuje naszych wypocin. Skąd mamy wiedzieć co Wam się podoba, a co nie w naszych rozdziałach. Jakoś na początku było więcej komentarzy, ale niestety to drastycznie spadło :( Rozumiemy, że jest szkoła i w ogóle, ale skoro my mamy czas na napisanie notki to Wy tym bardziej znaleźlibyście minutę na napisanie jakiegokolwiek komentarza :) Wasze opinie są dla nas naprawdę bardzo ważne i napędzają nas do dalszego pisania :) Wiemy, że niektórzy z Was chodzą już do szkoły średniej ( Tak jak i my :) ) i że teraz jest dużo więcej lekcji, ale moglibyście znaleźć odrobinkę tego czasu. No to tyle, mamy nadzieję, że rozdział się spodobał, a tymczasem musimy zmykać. Pozdrawiamy Patty i Paula :)

13 komentarzy:

  1. co tutaj komentować wasze notki są jak zawsze świetne.

    OdpowiedzUsuń
  2. nocia zajebista i sorry ze nie pisalam wczesniej kom. ale nie bylo mine w domu a na kom trudno sipisze kom

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka świetna czekam na next z niecierpliwością :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka po prostu genialna a jako, że pytałyście co się najbardziej czytelnikom podoba to na pewno jedno partówki ale z jakąś tematyką i weną i najlepiej jeśli teki filler ma 2 lub nawet 3 części :D
    Notek nie róbcie zbyt często bo jak kochają to poczekają 1 na tydzień może 2 najwięcej i kilka tych jedno partówek, które mają odejść od historii i to nie musi być idealne NaruSaku mogą być nawet rodzeństwem wszystko można przekombinować i z takich mieszanek zawsze coś wychodzi :D
    Pozdrawiam i życzę weny
    MaX

    OdpowiedzUsuń
  5. No no rozdział spoko ;) ciekawe kto to w tych drzwiach stał...noo nic trzeba poczekać :c mi tam podoba się wszystko co piszecie, ale wolałbym żeby jednopartówki nie były robione kosztem zwyczajnych nktek i na siłe. No i dowiedziałem się, że jesteście z mojego wieku^^ ciekawie :Dhmm Cóż moge Wam życzyć, chyba wytrwałości nie przejmujcie sie liczbą komentarzy przyjdą z czasem :) pozdro
    Nowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha spokojnie :) One-shoty nie będą robione kosztem zwykłego rozdziału, jeżeli będą się ukazywały to możecie być przygotowani, że będziemy je wstawiać razem ze zwykłą notką :D Obiecujemy, że kiedy będziemy tworzyły one-shoty to będą one przemyślane i nie wstawiane na siłę :D Pozdrawiamy Patty i Paula :D

      Usuń
  6. Notka świetna jak zawsze, ciekawi mnie kto stał w drzwiach, że Naruto się tak zdziwił. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Czekam z niecierpliwością na jakiegoś One-shota w waszym wydaniu :D W waszych notkach podoba mi się wszystko i nic w nich nie trzeba zmieniać. Życzę dużo weny.
    Pozdrawiam Juki

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest świetny jak zawsze już nie mogę doczekać się nextu.
    Jak zwykle ktoś musiał przeszkodzić Naruto i Sakurze heh... chodź bardzo ciekawi mnie kto przyszedł do Naruto.

    Pozdrawiam i życze weny.

    Saba20

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest bardzo świetny już nie mogę się do czekać nastepnęgo ciekawi mnie kto stoi w dzwiach

    i jeszcze jedno mam taki mały pomysł czy byscie mogli napisać jak naruto spotyka się z rodzicami sakury jeśli chcecie to jest tylko podpowieć to odważ zależy

    pozdrawiam czekam na next zycze dużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie miałyśmy napisać kilka notek później o spotkaniu Naruto z rodzicami Sakury :D Więc na pewno to będzie. Może po misji, jeszcze zobaczymy gdzie to zamieścimy :D Pozdrawiamy Paula i Patty

      Usuń
  9. Witajcie:)
    Rozdział jest super;p Ciekawi mnie kto im przerwał w tak ekscytującym momencie pod koniec rozdziału.

    pozdrawiam i czekam na next
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń