Sakura
odwróciła się do mnie przodem.
-
Teraz to ja muszę ci o czymś powiedzieć, słuchaj uważnie, bo to
naprawdę bardzo ważne…
-
Czekaj… Co? Jeśli chodzi o tą dziewczynę to mogę ją spławi…
-
Nie, nie chodzi o tą dziewczynę. Ugh, czy ty możesz chociaż raz
spokojnie mnie wysłuchać? - Odsunąłem się trochę, żeby lepiej
ją widzieć i skrzyżowałem ręce na klacie.
-
Okey, już cię słucham. Tylko nie mów, że chcesz ze mną zerwać,
bo się utopię. - Widząc jej pytające spojrzenie dodałem. -
Naprawdę. Jeśli powiesz mi, że ze mną zrywasz to się utopię, bo
jakoś nie widzę życia bez ciebie. - Wzruszyłem ramionami. Z jej
twarzy można było odczytać dużo emocji.
-
Zerwanie to nie jest powód, żeby popełnić samobójstwo kretynie.
- Spojrzała mi w oczy. - Nie chcę z tobą zerwać, chcę tylko
porozmawiać i powiedzieć ci o bardzo ważnej rzeczy. - Odetchnąłem
z ulgą.
-
No dobrze, w takim razie uważnie cię słucham. - Uśmiechnąłem
się.
-
Chodzi o to, że… chcę się spotkać z Konosuke.
-
Czekaj, że co?! Chcesz spotkać się z tym debilem? Zapomniałaś,
że namieszał ci w życiu i na dodatek się do ciebie przystawia? -
Troszkę się zdenerwowałem.
-
Nie, nie zapomniałam, ale muszę z nim porozmawiać, bo nie jest w
najlepszej formie i chcę wiedzieć, czy to przeze mnie.
-
Jak to przez ciebie?
-
On się chyba we mnie zakochał z tego co mówiła Saki.
-
Mogę cię zapewnić, że ten burak wcale tak źle nie wygląda,
wręcz przeciwnie, jest w świetnej formie. - Zadrwiłem.
-
Widziałeś go?
-
Tak, spotkałem się z nim, kiedy rozmawiałem z Saki. Zrobił z
siebie totalnego klauna. - Zaśmiałem się.
-
To nic i tak muszę z nim porozmawiać, niezależnie od tego, czy się
sprzeciwiasz. Podjęłam już decyzję.
-
Skoro tak, to pójdę z tobą. - Stwierdziłem stanowczym tonem
głosu.
-
O nie kochaniutki, jeśli pójdę, to tylko sama.
-
Nie zgadzam się!
-
Tu nie ma niczego do dyskutowania, pójdę sama i już. Tak
zdecydowałam i chciałam cię jedynie zawiadomić.
Nie
dała mi nic powiedzieć, bo wyminęła mnie i szła w kierunku plaży
zostawiając mnie zupełnie samego. Ze złości walnąłem pięścią
o powierzchnię wody i rzuciłem się na nią na plecy. Dryfowałem
sobie w tej pozycji oglądając piękne chmurki. Robiłem to, żeby
chociaż troszeczkę się uspokoić. Czy ona do reszty zwariowała?
Jeśli do niego pójdzie to poda siebie jemu na tacy. Jeszcze pewnie
jest na mnie zła, ale co ja poradzę, że jestem tak cholernie
zazdrosny? Chciałem ustać na ziemi, ale nie wyczułem żadnego
gruntu, więc niespodziewanie poszedłem pod wodę i troszkę się
jej opiłem. Spazmatycznie machałem rękoma i po krótkiej chwili
zdołałem się wynurzyć, desperacko wdychając powietrze i kaszląc
na przemian. Spojrzałem w dal, strasznie daleko odpłynąłem. Ledwo
widziałem twarze swoich przyjaciół. Miałem już zacząć
podpływać do brzegu, kiedy coś pociągnęło mnie za nogę w dół.
Rozejrzałem się dookoła i niczego nie zauważyłem. Nie zdążyłem
zaczerpnąć powietrza i coś znowu mnie pociągnęło. Tym razem w
końcu zobaczyłem co to, był to wielki dziwny rak, który szczypał
mnie ogromnymi szczypcami. Kopnąłem go i zdążyłem się wyłonić,
byłem bliżej brzegu niż wcześniej, ale nadal nie czułem gruntu
pod nogami. Widziałem Sakurę, która rozglądała się we
wszystkich kierunkach. Nagle nasze spojrzenia się spotkały i
zdenerwowana twarz dziewczyny przybrała właśnie teraz inny wyraz,
jednak nie zdążyłem go zobaczyć, bo znowu to coś wciągnęło
mnie pod wodę. Szarpałem się, ale nic to nie dało, poczułem
tylko jak piecze mnie noga. Uderzyłem go dłońmi i wolną nogą, na
szczęście udało mi się wydostać. Do brzegu podpływałem jak
najszybciej mogłem, kiedy tam dotarłem szedłem w stronę Sakury,
która miała niezbyt ciekawą minę.
-
Coś mnie ciągnęło za nogę. - Odezwałem się, kiedy tylko się
zbliżyłem.
-
Właśnie widzę. - Dziewczyna spojrzała na moją dolną kończynę,
a ja powędrowałem za jej wzrokiem. Miałem poszarpaną skórę w
kształcie okręgu. Odwróciłem wzrok z powrotem na jej twarz.
-
Chyba znowu będziesz musiała mnie uleczyć.
-
Chyba masz rację. - Odpowiedziała po chwili.
-
Siadaj. - Poklepała wolne miejsce obok siebie na kocyku. Po chwili
znalazłem się obok niej.
-
Gniewasz się na mnie? - Spytałem, kiedy zaczęła ten mały zabieg.
Chwilę milczała.
-
Nie. Stwierdziłam, że nie mam za co, ale jedna rzecz mnie niepokoi.
- Spojrzałem na nią, a ona na mnie.
-
Jaka rzecz? - Nie musiałem, ale spytałem.
-
Czy ty mi nie ufasz?
-
Skądże! Ufam ci bezgranicznie, ale Konosuke nie.
-
Umiem się sama obronić, on jest zwykłym cywilem, a ja kunoichi, co
on może mi zrobić?
-
Tak dokładnie to on nie jest zwykłym cywilem, Saki też nie. Ojciec
uczył ich w domu, bo mają jakieś specjalne zdolności, których
jeszcze niestety nie odkryłem. - Skłamałem, dobrze wiem jakie są
ich specjalności, ale wolę na razie milczeć.
-
Tak czy siak, nic mi nie zrobi, więc przestań się bać. - Odsunęła
rękę od mojej rannej nogi, na której śladu rany już nie było.
Uśmiechnąłem się i usiadłem naprzeciw niej.
-
No dobrze, skoro aż tak chcesz się z nim spotkać to z bólem serca
stwierdzam, że raczej nie przekonam cię do zmiany decyzji.
-
Wiedziałam, że zrozumiesz. - Uśmiechnęła się słodko i rzuciła
mi się na szyję. Odwzajemniłem ten uścisk i po chwili się
odsunąłem.
-
Nie wiesz która to już godzina skarbie? - Spytałem.
-
Za piętnaście ósma.
-
Chcę już do namiotu. - Uśmiechnąłem się zadziornie.
-
To idź, nie wchodzę do niego wcześniej niż po dwudziestej
drugiej. - Sakura jednak zrozumiała o co mi chodziło.
-
Boisz się mnie? - Spytałem szeptem przy jej uchu.
-
A-a niby czego mam się bać? - Głos lekko jej się załamał.
-
No nie wiem, może tego, że dasz się ponieść w moim towarzystwie?
Tak jak ja, daję się ponieść w twoim. - Musnąłem wargami jej
prawy policzek.
-
N-nie, zapomnij o tym. - Uśmiechnąłem się i musnąłem jej drugi
policzek.
-
Dlaczego się opierasz? Przecież jest nam tak dobrze ze sobą. -
Zatrzymałem twarz naprzeciw jej. Dzielił nas dosłownie centymetr.
-
Naruto, proszę przestań. - Z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
Wykorzystałem okazję i wpiłem się wargami w jej ciepłe, słodkie
usta. Nie przeszkadzało mi to, że garstka ludzi gapi się na nas,
obchodziło mnie tylko to, że mam ją przy sobie, najważniejszą
kobietę w moim życiu.
-
Poszukamy reszty? Zaraz ósma, a wypadałoby coś zjeść zanim
pójdziemy spać.
-
Okey, ja idę szukać dziewczyn, bo zniknęły mi z pola widzenia. -
Powiedziała Sakura.
-
Obiecuję, że zaraz do ciebie wrócę. - Puściłem jej oczko
wstając na równe nogi. Od kogo by tu zacząć? Pójdę najpierw
poszukać Sasuke, a Kibę, Shikamaru i Saia zostawię sobie na
koniec. Cholera, będę musiał podejść do tych nieznajomych
dziewczyn. Pomogłem wstać Sakurze i rozdzieliliśmy się, ja
poszedłem w głąb lasu, gdzie ostatnio widziałem Ino z Uchihą.
Przemierzyłem chyba cały las i ani śladu, postanowiłem zawrócić
i wtedy się na nich natknąłem. Nie byli sami, obok szli Neji i Ten
Ten. Byłem za ich plecami, więc krzyknąłem.
-
Hej! Gdzie wy łazicie, że znaleźć was nie można?
-
Podziwialiśmy widoki. - Odwrócił się w moją stronę Neji.
-
Ta, właśnie widzę. - Uśmiechnąłem się. - Mniejsza o to, musimy
coś zjeść, bo jak się domyślam od rana nikt nic nie jadł.
-
Masz rację przystojniaczku. - Blondynka objechała mnie wzrokiem od
góry do dołu. - Kto ci tak te piękne włoski zmierzwił? Wyglądasz
jak ulizany elf. - Uśmiechnęła się łobuzersko. Przybrałem ten
sam uśmiech i po chwili się odezwałem, ale najpierw przejechałem
dłonią po włosach.
-
A tobie kto tak pięknie od stanika ramiączko wyrwał? - Neji i Ten
Ten zachichotali, a ja się zbliżyłem.
-
Samo się wyrwało. - Uśmiechnąłem się, ale nie chciałem już
nic uszczypliwego powiedzieć, więc ugryzłem się w język.
-
Mniejsza o to, zmierzajcie sobie powolutku w kierunku naszego
oboziku, a ja zawołam pozostałych chłopaczków.
-
No to powodzenia życzę. - Burknął Sasuke.
-
Wiem, przyda mi się. Przecież idę na żeś podchodząc do tych
panienek. - Uśmiechnąłem się i zgrabnie ominąłem swoich
towarzyszy. Wyłoniłem się z lasu i spojrzałem w stronę tamtych
dziewczyn, moi koledzy nadal tam byli. Odetchnąłem głęboko i
ruszyłem w tamtym kierunku, kiedy minąłem dziewczynę, która od
samego początku się mi przyglądała, stanąłem jeden kocyk dalej
naprzeciw Kiby. Oczywiście chłopak mnie nawet nie zauważył.
-
Ekhem, nie chcę ci przeszkadzać Kiba, ale was wołają. - Teraz
zwróciłem na siebie uwagę nie tylko chłopaka, ale też
pozostałych czterech dziewczyn.
-
O! Naruto! Poznaj dziewczyny, od mojej prawej: Fumi, Hana, Harumi no
i siedząca obok ciebie Aiko. - Kiedy Kiba wymieniał ich imiona
każda się do mnie uśmiechnęła i pomachała oprócz Aiko, bo ona
tylko się uśmiechnęła i znowu pożerała mnie wzrokiem. Rany,
czemu ja?
-
Miło mi was poznać. Kiba, Shikamaru i Sai przyszedłem po was i
muszę szybko wracać do Sakury, bo obiecałem jej, że spędzimy
razem trochę czasu, sami rozumiecie. - Uśmiechnąłem się
łobuzersko. Aiko troszkę zrzedła mina, ale w sumie o to mi
chodziło, niech wie, że mam dziewczynę, na której naprawdę mi
zależy.
-
No dobra, skoro tak, to lecimy i tak spotkamy się jeszcze jutro. -
Powiedział Kiba i wyciągnął w moją stronę rękę. Chwyciłem ją
i pomogłem kumplowi wstać.
-
Tylko tam za bardzo nie zmęcz Sakurki, bo nie będzie się jutro do
życia nadawała. - Matko, jaki on ma niewyparzony język! Zrobiło
mi się trochę głupio.
-
Bez obaw Kiba. Ja już pójdę, pośpieszcie się i nie każcie nam
na siebie długo czekać. Do zobaczenia drogie panie. - Uśmiechnąłem
się szelmowsko i odszedłem. Minąłem Hinatę, do której ciepło
się uśmiechnąłem i dotarłem do mojej piękności, która
badawczo mi się przyglądała. Stanąłem naprzeciw niej i
spojrzałem jej w oczy.
-
Dlaczego tak mi się przyglądasz kochanie? - Spytałem po chwili.
-
Huh? A nie nic, tak tylko. - Widziałem, że posmutniała, więc
zacząłem dalej drążyć.
-
Widzę, że coś jest nie tak. Powiedz o co ci chodzi, wiesz
przecież, że mnie możesz wszystko powiedzieć. - Dłonią
dotknąłem jej ciepłego policzka. Sakura na chwilę złapała moją
dłoń swoją.
-
Chodzi o to, że mam głupie obawy. - Westchnęła.
-
Jakie? - Spytałem zaciekawiony.
-
Boję się… boję się, że jak tylko poznasz jakąś nową
dziewczynę to się w niej zakochasz, a mnie zostawisz. - Odwróciła
głowę w bok, byleby tylko nie patrzeć na mnie. Sytuacja mnie
troszkę rozbawiła.
-
Kochanie, spójrz na mnie. - Uśmiechnąłem się. Sakura niechętnie
zrobiła to o co ją poprosiłem, a jej piękne oczy były teraz
szkliste.
-
To zabawne, ale ja mogę powiedzieć to samo. Jak tylko zobaczyłem
cię z tym chłopakiem to byłem taki wściekły i zazdrosny, że
najchętniej wywiózłbym cię na jakąś bezludną wyspę, żeby
mieć cię tylko dla siebie. To chyba znaczy, że naprawdę się
kochamy, ale tak nie może być. - Uśmiechnąłem się.
-
Co masz na myśli? - Spytała troszkę wystraszona.
-
Chodzi mi o to, że nie możemy zamykać się na nowe znajomości
tylko dlatego, że któreś z nas jest zazdrosne. Jeśli się
kochamy, to powinniśmy mieć do siebie bezgraniczne zaufanie,
przynajmniej tak mi się wydaje, że w miłości o to chodzi. -
Podrapałem się w tył głowy.
-
Jesteś kretynem, ale zaskakująco mądrym. - Uśmiechnęła się
słodko i wtuliła się we mnie. Było mi tak przyjemnie, położyłem
ręce na jej tali i objąłem ją jak najmocniej umiałem. Staliśmy
tak dłuższą chwilkę, usłyszeliśmy czyiś głos.
-
Ej, gołąbeczki, wynajmijcie sobie jakiś pokój, albo idźcie do
namiotu. - Powoli odwróciłem się do tyłu.
-
Kiba, idź stąd i nie przeszkadzaj. - Warknąłem.
-
Już się tak nie dąsaj. Jedzenie stygnie, przyszedłem was właśnie
o tym zawiadomić. Już sobie idę skoro nie chcecie mojej obecności.
- Chłopak zaczął odchodzić w kierunku rozpalonego ogniska.
-
Kiba, zaczekaj! - Szatyn odwrócił się do mnie.
-
Muszę z tobą pogadać. Kochanie, idź jeść. Ja zaraz przyjdę. -
Tym razem zwróciłem się do swojej dziewczyny jednocześnie
puszczając jej oczko.
-
Okey, tylko zaraz masz przyjść. - Puściła mnie i zgrabnie
ominęła.
-
Co chcesz? - Spytał Kiba, kiedy Sakura dochodziła do Ino.
-
Jeśli będziesz zarywał do dwóch dziewczyn naraz, to raczej na
dobre ci to nie wyjdzie. - Uśmiechnąłem się z widoczną litością.
-
O co ci chodzi?
-
Kiba głąbie! Zdecyduj się, albo Hinata, albo ta, jak jej tam…
EEE
-
Harumi i kto teraz jest głąbem? Takiego prostego imienia nie
potrafisz zapamiętać? - Burknął.
-
Nie muszę zapamiętywać tych imion, bo wcale mi się nie przydadzą,
ale ja nie o tym. Zdecyduj się, bo jeśli będziesz zarywał do tej
Harumi to stracisz Hinatę, a od pewnego czasu zauważyłem z Sakurą,
że jakoś inaczej na ciebie patrzy.
-
Nie wiadomo jakbym się starał, to Hinata mnie nie zauważa. A
zresztą, co ty mi tak ostatnio trujesz? - Podszedłem do niego i
zacząłem iść w kierunku pozostałych, chłopak po chwili poszedł
za mną.
-
Nie wiem, tak jakoś mnie naszło. - Uśmiechnąłem się. - Ale na
serio, przemyśl sobie dobrze co czujesz do Hinaty i nie wykręcaj
takich numerów, bo żal na ciebie patrzeć chłopie. - Zostawiłem
go troszkę przyśpieszając. Nareszcie dotarłem do ogniska,
rozejrzałem się i po chwili napotkałem wzrokiem swoją ukochaną.
Stała po przeciwnej stronie wraz z Ino i Saki głośno się śmiejąc.
Obok mnie stała Ten Ten razem z Hinatą. Zwróciłem się do nich
przodem i zadałem pytanie.
-
Dlaczego stoicie tak tu same? - Obie w tym samym czasie obdarzyły
mnie swoim spojrzeniem.
-
O hej, właśnie miałyśmy iść do dziewczyn. - Odezwała się
szatynka.
-
No właśnie, dopiero przyszłyśmy. - O dziwo usłyszałem całkiem
normalny głos granatowo włosej.
-
Ah to rozumiem. Wybaczcie panie, ale pójdę do Sasuke. -
Uśmiechnąłem się przyjaźnie i ruszyłem prosto do swojego
najlepszego przyjaciela. Stał po mojej prawej stronie od ogniska.
Patrzył nieprzeniknionym wzrokiem w płomienie, które radośnie
tańczyły niczym żywe duszki nad rozgrzanym ogniskiem. Nawet nie
zauważył jak podszedłem.
-
Sasuke? - Zero reakcji.
-
Sasuke?! - Kruczowłosy tym razem oderwał wzrok i spojrzał prosto
na mnie.
-
Czego się wydzierasz kretynie? Bębenki mi popękają. - Powiedział
nadzwyczaj normalnie, bez jakiejkolwiek kpiny i sarkazmu w głosie.
-
No przepraszam bardzo, wołałem cię za pierwszym razem normalnie,
to już nie moja wina, że głuchy jesteś.
-
Chcesz coś konkretnie, czy przyszedłeś, bo nie masz towarzystwa? -
Jego głos był odrobinę rozbawiony.
-
Jedno i drugie. - Zaśmiałem się.
-
No to powiesz o co chodzi, czy będziesz mnie tak zwodził?
-
Sakura chce iść do Konosuke, mam ją śledzić, czy raczej nie? Nie
wiem, czy nie naruszę jej prywatności, a wykłócać się z nią
bym nie chciał. - Twarz Sasuke momentalnie się zmieniła. Wyrażała
lekką złość, na jego czole pojawiła się jedna ściągnięta
kreska.
-
Nie podoba mi się to. - Powiedział po chwili.
-
To znaczy co? To, że chcę ją śledzi…
-
Nie idioto! Nie podoba mi się to, że ona chce do niego iść.
Słyszałem różne plotki od jego domniemanych kumpli.
-
Jakie plotki?
-
Ostatnio zwierzał się swojemu kumplowi, że nie może zdobyć
jednej laski i że niedawno widział ją z innym. Poprzysiągł
sobie, że tak czy siak ją zdobędzie, wykorzysta i zostawi jak
szmatę. Chyba możesz się domyślić o kogo chodzi, wydaje mi się,
że posiadasz ułamek inteligencji. - Zdenerwowałem się i nadal nie
wiedziałem co mam dokładnie zrobić.
-
Skąd masz takie informacje?
-
Siedziałem w barze i wyobraź sobie, że ten dupek wybrał miejsce
za moimi plecami, dlatego wszystko dobrze słyszałem. - Uśmiechnął
się chytrze.
-
Dalej nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Mam ją śledzić, czy
raczej nie, jak sądzisz?
-
Moim zdaniem nie powinieneś, bo jak cię wykryje i zobaczy, to
nieźle się wścieknie i zarzuci, że nie masz do niej zaufania.
Jednakże możesz poprosić o pomoc Ino, niech umówią się w jakimś
publicznym miejscu i wtedy moja piękna mogłaby się ukryć i
obserwować. - Spojrzał w kierunku blondynki i uśmiechnął się do
niej zawadiacko, na co dziewczyna posłała mu całusa i mrugnęła.
-
Jak tak o tym pomyślę, to może być całkiem niezły pomysł.
-
No, to Sakurę masz załatwioną. Czy coś jeszcze cię dręczy? -
Spytał po chwili.
-
Nie, ale widzę, że ciebie na pewno. Co jest?
-
Wydaje ci się.
-
Nie, powiedz co ci jest, bo będę cię dręczył.
-
Ty nigdy nie dajesz za wygraną. - Spojrzał na mnie. - No dobra,
skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to ci powiem. Ostatnio dostałem
list od Itachiego.
-
Co? Czekaj, pogubiłem się troszkę. Dobrze słyszałem? Napisał do
ciebie ten Uchiha Itachi?
-
Czy ja mówię w jakimś innym języku? Tak, napisał do mnie mój
starszy brat.
-
Nie powiedziałeś mi, że się pogodziliście, wiec mi się nie
dziw.
-
No tak. W sumie nie pogodziliśmy się tak do końca. Wiem dlaczego
wybił cały klan, ale nadal nie mogę mu tego w pełni wybaczyć.
Mógł załatwić tę sprawę zupełnie inaczej.
-
No dobra, mniejsza o to, co napisał ci w tym liście?
-
On chce się spotkać, ale ja nie wiem, czy jestem już gotowy. Jeśli
się zdecyduje to i tak będzie mi strasznie ciężko.
-
Jeśli mogę ci coś doradzić to chętnie to zrobię, ale i tak
pewnie zrobisz co zechcesz. Radzę ci jednak się z nim spotkać,
może ma coś ważnego do powiedzenia.
-
Tak, muszę jeszcze to na spokojnie przemyśleć. - Spojrzał w bok.
- Idą do nas dziewczyny. - Spojrzałem w tym samym kierunku.
Rzeczywiście szły do nas Sakura, Ino i Saki.
-
Jakby kobiety nie zadbały to mężczyźni z głodu by pomarli. -
Uśmiechnęła się blondynka podając nam bułki z ciepłymi
kiełbaskami w środku.
-
Ooo, kochane jesteście. - Uśmiechnąłem się. - No i co, jak się
bawisz Saki?
-
Świetnie, naprawdę dziękuję za zaproszenie. - Ujrzałem piękny,
ciepły, wdzięczny uśmiech Saki. Szczerze mówiąc dawno go nie
widziałem. Ostatnim razem, kiedy widziałem moją przyjaciółkę,
jeszcze przed tym jak wróciłem do Konochy to Saki była bardzo
smutna.
-
Nie ma za co, przecież należysz do grona przyjaciół. - Puściłem
jej oczko. Zapomniałem dodać, że kiedy moja różowo włosa
przyjaciółka się uśmiecha ma cudne dołeczki.
-
Zjemy i pewnie pójdziemy spać, bo mam dla was niespodziankę na
jutro. - Powiedziałem.
-
Co za niespodziankę kochanie?
-
Załatwiłem na jutro dwuosobowe kajaki. Będziemy pływać po tym
cudownym jeziorze. - Na twarzach przyjaciół dostrzegłem uśmiech.
-
To super! Przynajmniej nie będziemy się nudzić. - Entuzjazmowała
się Saki.
-
Tak, musimy powiedzieć jeszcze o tym reszcie. Ciekawe czy im też
ten pomysł się spodoba.
-
Na pewno, przecież to lepsze od siedzenia na plaży. Trochę ruchu
nie zaszkodzi. - Wtrąciła Ino.
-
Pewnie w Niedziele rano wrócimy już do domu, bo niektórzy mają
misję do wykonania. - Spojrzałem na Sasuke, Ino i Sakurę.
-
Taa, nie chce mi się nawet o tym myśleć. - Stwierdził Sasuke.
-
Słuchajcie wszyscy! - Odezwałem się po chwili, a wszystkie oczy
skierowane były na moją skromną osobę.
-
Załatwiłem na jutro kajaki, więc radzę iść wam spać, żebyście
nie zaspali i wstali o ósmej rano.
-
Pogięło cię? Mamy wstać o ósmej? - Jak zwykle musiał wtrącić
swoje trzy grosze Kiba.
-
Kiba, zamknij się i lepiej się nie odzywaj. To jest bardzo dobry
pomysł. - Warknęła na biednego chłopaka Ino.
-
Też tak uważam, to lepsze od ciągłego siedzenia na plaży. -
Wtrącił Neji.
-
To co, postanowione? - Wolałem się upewnić.
-
Tak. - Usłyszałem jedno po drugim i wszyscy wrócili do swoich
dotychczasowych zajęć. Kiba spojrzał w moją stronę i po chwili
ruszył powoli zmierzając do mnie. Zaraz za nim dołączył do nas
Sai i Shikamaru.
-
Chcecie coś? - Spytałem.
-
Nie, tak tylko przyszliśmy. - Widziałem, że Kiba chce coś dodać,
bo nerwowo zagryzał usta.
-
Wiecie, że te laski, które poznaliśmy dzisiaj też nocują na tej
plaży? - Kątem oka zauważyłem jak Sakura i Ino zaciskają pięści
i nerwowo przygryzają wargi. Postanowiłem troszkę rozluźnić
atmosferę.
-
Kiba, a co nas to obchodzi? Jak chcecie to lećcie do nich, ale żeby
później nie było, że cię nie ostrzegałem. Wiesz o czym mówię.
-
Ta, możesz mi w końcu nie truć w kółko o tym samym?
-
Mogę, ale pamiętaj co ci mówiłem.
-
Spoko.
-
Słyszałem, że w Poniedziałek ruszacie na misję. - Stwierdził
Shikamaru. Nie było to pytanie, ale i tak odpowiedziałem.
-
Zgadza się, ale cholernie nie chce nam się na nią iść.
-
Przecież ta misja może być ważna, szczególnie dla ciebie Naruto.
- Odezwał się Sai.
-
Tak, a to dlaczego? - Wtrącił szatyn.
-
Bo chodzi o tą babkę co dostała rozkaz, żeby go porwać ze
względu na jego specjalną chakrę. - Wyjaśnił Shikamaru.
Rozmawiali tak, jakby mnie tu wcale nie było. Sakura wodziła
wzrokiem to w jedną, to w drugą stronę.
-
On ma specjalną chakrę? Chyba kpisz. - Rzekł Kiba.
-
Widzę, że nie czytałeś książek o klanach. - Powiedział
Shikamaru.
-
Nie, bo co?
-
No właśnie, to upierdliwe, ale za karę musiałem do nich zajrzeć
i dowiedziałem się wtedy, że prawie nieistniejący już klan
Uzumaki ma specjalną chakrę.
-
Jak to prawie nieistniejący? - Tym razem to ja spytałem.
-
No tak, niektórzy, ale to garstka ludzi. Po tym jak zniszczono Kraj
Wiru pouciekali i pochowali się w różnych wioskach. Pisało tam,
że tylko kilkoro przeżyło, w tym któryś z twoich rodziców.
-
Teraz rozumiem o czym mówiła Tsunade-baachan. - Odwróciłem się i
podszedłem trochę do przodu, ale Sakura zatrzymała mnie kładąc
swoją delikatną dłoń na moim ramieniu.
-
Naruto, gdzie idziesz? - Odwróciłem wzrok na nią.
-
Przejść się. - Uśmiechnąłem się.
-
Iść z tobą?
-
Nie, chciałbym trochę pobyć sam.
-
No dobrze, tylko jak za półgodziny nie wrócisz to pójdę cię
szukać. - Rzekła zmartwionym głosem.
-
Okey. - Musnąłem wargami jej policzek i odszedłem zostawiając ich
samych…
******
Ohayo!
Witajcie kochani po tygodniowej przerwie, jak się domyślamy, na
pewno chcecie znać powód naszej nieobecności. Przez tydzień nie
ukazywały się notki, ponieważ nie było nas w domu i nie miałyśmy
ze sobą komputera, więc nie miałyśmy jak Was o tym powiadomić.
Jak zawsze mamy nadzieję, że rozdział się spodobał i liczymy na
szczere komentarze :D Pozdrawiamy Patty i Paula.
Notka świetna, nie dziwie się, że nie było was w domu, przecież są wakacje :D Dobrze, że Sakura i Naruto nie pokłócili się o Konosuke :D Jestem fanką Kiby i Hinaty, więc mam nadzieję, że będą razem :D Czekam z niecierpliwością na next. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Juki
Notka extra,mam nadzieję że Konosuke w końcu da spokój Sakurze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę.
No i pysznie ^^ Świetna notka tylko czekać na spotkanie Sakury z tym całym lalusiem Konsuke -,- Aaa i jeszcze sprawa tego całego "potwora z głębin" jest niepokojąca wkońcu mają pływać kajakami... No nic trzeba czekać na następny rozdział :D Weny życze :)
OdpowiedzUsuńNowy
Rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńCieszę się że Naruto i Sakura wszystko między sobą wyjaśnili i nie pokłócili się. Mam nadzieję że Naruto pogada z Ino i wyjaśni jej sprawę spotkania Sakury z Konosuke i mu pomoże. Także mam nadzieję że Sakura pożądnie da do zrozumienia Konosuke żeby dał jej spokój i że nic co zrobi nie zmieni jej zdania co do niego.
Także mam nadzieję że Kiba nic głupiego nie zrobi, i weźmie się za Hinate.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.
Rozdział jak zwykle ciekawy. Naruto i Sakura szczerze ze sobą rozmawiają tak zresztą powinno być chyba w każdym związku. Co prawda Sakura jasno dała do zrozumienia Naruto aby nie wtrącął się do sprawy z Konosuke to jednak mam nadzieję, że chłopak wymyśli jakiś chytry plan by w razie czego pomóc swojej ukochanej w razie potrzeby
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Kuraj
notka fajna ciekawe kto przeżył z rodziców naruto pozdrawiam i zycze weny dużo weny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, i zdecydowanie długo przeze mnie wyczekiwany. Ta moja niecierpliwość >.< Kiba robi się irytujący i dziwię się, że jeszcze nikt mu porządnie nie przygadał. Oby tylko w razie czego Ino dała radę pomóc Sakurze.
OdpowiedzUsuńHmm..być może żywy rodzic Naruto, ciekawie, ciekawie :D
Czekam na next i pozdrawiam. ;)
Jesy.