piątek, 1 sierpnia 2014

46 Rozdział i One-Shot : Część 2

- Musisz zdjąć koszulkę, bo inaczej nic nie zrobię z tym twoim ramieniem. - Z wielką przyjemnością zrobiłem to co kazała i po chwili zostałem bez koszulki…


Sakura wzięła nowy wacik, po czym namoczyła go w wodzie utlenionej. Spojrzała na mnie i przysunęła się znacznie bliżej niż przedtem, praktycznie czułem jej oddech na skórze. Wyciągnęła rękę w moją stronę i spojrzała mi prosto w oczy, po czym przyłożyła zimny wacik do mojego ramienia. Na początku okropnie szczypało i bolało, ale później te uczucia zagłuszył delikatny dotyk dziewczyny. Spojrzałem lekko w dół, Sakura trzymała dłoń na moim uszkodzonym ramieniu, była bardzo skupiona i nie wiedziała, że bacznie ją obserwuję. Potrwało to chyba z cztery minuty, kiedy skończyła nie odsunęła ręki, lecz spojrzała na mnie przyglądając się całemu mojemu ciału.
- Czemu świdrujesz mnie wzrokiem? - Spytałem po chwili, mój głos troszkę się załamał.
- Szukam, czy przypadkiem ta jędza nie uszkodziła cię jeszcze bardziej.
- Raczej już niczego nie znajdziesz. - Uśmiechnąłem się.
- Muszę opatrzyć ci jeszcze łuk brwiowy i usta, bo masz je rozcięte.
- Skoro nalegasz. - Sakura zaczęła od łuku brwiowego, gdzie nakleiła malutki plasterek, oczywiście uprzednio oczyściła ranę. Później przeszła do moich ust, przyłożyła nasączony wacik i lekko wytarła zaschniętą krew.
- Przynajmniej usta nie potrzebują opatrunku. - Uśmiechnęła się pogodnie.
- Jeśli tak mówisz to pewnie masz rację, jednak troszkę mnie bolą. - Uśmiechnąłem się zalotnie.
- Jejku jaki ty jesteś upierdliwy, zaraz coś na to zaradzę. - Odpowiedziała.
- Ja wiem co możesz zrobić, żeby przestały boleć.
- Oświeć mnie kochanie. - Zakpiła. Przysunąłem się do niej jeszcze bliżej i musnąłem jej usta, dziewczyna uśmiechnęła się.
- I co? Bolą dalej? - Zaśmiała się.
- Tak. - Tym razem to Sakura przysunęła się do mnie jak najbliżej mogła i lekko wpiła się w moje usta. Widząc, że troszkę się hamuje i martwi, że może zrobić mi krzywdę postanowiłem przejąć pałeczkę. Położyłem Sakurę na oparcie kanapy i przylgnąłem do niej mocniej wpijając się w jej miękkie usta. Przejechałem dłonią po udzie dziewczyny. Wróciłem ręką do góry zostawiając ją na biodrze Sakury. Z pocałunkami zszedłem niżej na jej szyję. Zostawiłem w tym miejscu malinkę i przeniosłem się na jej obojczyk. Znudziłem się i wróciłem do ust lekko przygryzając wargę dziewczyny. Poczułem jak uśmiecha się między pocałunkami. Nasze pocałunki z minuty na minutę stawały się coraz głębsze. Wreszcie dziewczyna zrobiła coś co mnie zszokowało. Oderwała się ode mnie, spojrzała mi w oczy i rozpięła guzik od moich spodni. Zachęcony wróciłem do całowania słodkich ust i lekko podgiąłem jej bluzkę, złapałem ją i jednym zamaszystym ruchem ściągnąłem z Sakury. Moim oczom ukazało się piękne ciało. Przejechałem językiem od klatki piersiowej aż po świetnie umięśniony brzuch. Zacząłem całować ją po zakątkach jej pięknego ciała. Dziewczyna jęknęła z rozkoszy, a ja uśmiechnąłem się zwycięsko. Po chwili wróciłem z pocałunkami do jej miękkich warg. Rozchyliła lekko usta, a ja korzystając z okazji wdarłem się do środka swoim językiem. Nawet nie wiem kiedy znalazłem się na miejscu Sakury. Teraz to ona nade mną górowała, z pocałunkami schodziła coraz niżej i niżej aż znalazła się na skraju mojego brzucha. Mimowolnie mruczałem jak kot w odpowiedzi na jej nieziemski dotyk. Złapałem ją za biodra i powoli zsuwałem spódnicę z brzucha dziewczyny. Widząc, że nie ma nic przeciwko całkiem ją zdjąłem. Podniosłem Sakurę i nie patrząc na zdziwienie dziewczyny zaniosłem ją do jej pokoju. Otworzyłem lekko uchylone drzwi kopniakiem, po czym tak samo je zamknąłem. Powoli położyłem ją na łóżko i wznowiłem pieszczoty. Sakura zaczęła ściągać mi spodnie, więc postanowiłem pomóc. Po chwili zostaliśmy w samej bieliźnie. Spojrzałem w jej piękne oczy, musnąłem ustami wargi dziewczyny i lekko się odsunąłem.
- Jesteś tego pewna? - Spytałem zdyszanym głosem. Moje serce waliło jak szalone, a oddech był tak szybki, że nie mogłem nad nim zapanować. Zacząłem wątpić, czy Sakura mi odpowie, lecz po chwili rozwiała moje wszelkie wątpliwości.
- Tak, jestem tego pewna. - Uśmiechnąłem się widząc jej szczery uśmiech na twarzy. Wznowiłem pocałunki i pieszczoty na nic już więcej nie czekając. Moje ręce wędrowały po jej całym ciele, dziewczyna zarzuciła swoje nogi na moje biodra i zaczęła bawić się moimi włosami, uwielbiam kiedy to robi. Nasze ciała i dusze wypełniała niesamowita rozkosz. Po chwili ruszyliśmy o jeden krok na przód w naszym związku. Kochaliśmy się, nic więcej nas nie obchodziło jak wzajemna obecność i nasza miłość.

***

Obudziłem się jako pierwszy, Sakura miała głowę na moim torsie. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał dziewiątą dwanaście. Nie jest tak późno, przynajmniej troszkę odespałem po ostatnich przeżyciach minionej nocy i wczesnego ranka. Spojrzałem na twarz dziewczyny, była taka spokojna, mimowolnie moja ręka pogładziła jej miękki, ciepły policzek. Podniosłem ostrożnie przygniecioną prawą rękę, na której częściowo leżała i zacząłem bawić się jej włosami. Byłem okropnie szczęśliwy i wniebowzięty, że obok mnie leży kobieta, którą naprawdę kocham. Zauważyłem jak Sakura powoli otwiera oczy, spojrzała na mnie mglistym wzrokiem i od razu się uśmiechnęła.
- Czemu mnie obserwujesz, kiedy śpię? - Spytała po chwili lekko się przeciągając.
- Bo lubię. Zawsze, kiedy na ciebie spojrzę od razu poprawia mi się humor. - Uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Nie uważasz, że to troszkę dziwne? - Powiedziała po dłuższej chwili.
- Dziwne co? - Spytałem patrząc na jej twarz.
- Że tu tak leżymy, razem… kiedyś nawet o tym bym nie pomyślała. - Zaśmiałem się.
- Nie kochanie, to nie jest dziwne. To normalne, że dwoje ludzi, którzy naprawdę się kochają ze sobą współżyją, albo leżą razem w łóżku, ale w jednym przyznam ci rację. Ja też wcześniej bym o tym nie pomyślał, bo kiedy próbowałem cię w sobie rozkochać byłaś zakochana w Sasuke, ale jak widać marzenia się spełniają. - Uśmiechnąłem się nadal głaszcząc jej piękne włosy.
- Jestem twoim marzeniem? - Spytała podnosząc się i przekręcając tak, że leżała na brzuchu i patrzyła prosto w moje oczy.
- Byłaś moim marzeniem, które się spełniło. - Uśmiechnąłem się. Zielonooka spojrzała mi w oczy i musnęła mnie w policzek, a później w usta.
- Może zrobię jakieś śniadanie? - Spytała.
- Nie miałbym nic przeciwko temu.
- Dobrze, pójdę teraz do łazienki, a ty grzecznie poczekasz aż wyjdę, później weźmiesz prysznic, a ja w tym czasie zrobię coś do jedzenia. - Skinąłem głową i pocałowałem swoją dziewczynę. Wyrwała się z moich objęć i patrzyłem jak znika w toalecie. Wyszła po jakichś dziesięciu minutach, a mi w trakcie jej nieobecności coś się przypomniało. Mianowicie przypomniała mi się przepowiednia starej ropuchy, która przepowiedziała mi, że w moim życiu spotkam jakąś wielką ośmiornicę. Zastanawiałem się nad sensem tej wizji.
- Nad czym tak myślisz?
- Jak uważasz, dostaniemy niedługo jakąś misję?
- Szczerze to nie wiem, ale możesz się spodziewać wszystkiego. - Uśmiechnęła się - Idę robić śniadanie i oczekuję, że niedługo do mnie przyjdziesz.
- Przyjdę wcześniej niż myślisz. - Uśmiechnąłem się i ruszyłem do łazienki zgrabnie omijając różowo włosą. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem chłodną wodę, która powoli spływała po moim całym ciele rozluźniając moje wszystkie mięśnie. Wziąłem jakieś mydło w płynie i wmasowałem je w ciało. Spłukałem piankę i niechętnie wyszedłem spod prysznica. Założyłem swoje stare ubrania, bo niestety innych nie posiadałem i wyszedłem z toalety zostawiając po sobie oczywiście porządek. Ruszyłem prosto do drzwi od pokoju i pociągnąłem za klamkę. Wyszedłem na korytarz i od razu skierowałem się na dół idąc prosto do kuchni, gdzie miałem nadzieję spotkać Skurę. Tak jak się spodziewałem zastałem ją grzebiącą po szafkach w poszukiwaniu zapewne zielonej herbaty. Podszedłem do niej bardzo cicho i pocałowałem w szyję. Poczułem jak ciałem dziewczyny wstrząsnął dreszczyk.
- Myślałam, że coś cię tam wciągnęło w tej toalecie.
- Przecież byłem tam bardzo krótko.
- Zdaje ci się kochanie. W piętnaście minut przygotowałam całe śniadanie i postawiłam je już na stół. - Obejrzałem się za siebie. Rzeczywiście na stole stała jakaś ciepła potrawa, z której leciał jeszcze dymek. Po chwili usiedliśmy do stołu i zjedliśmy przepyszne śniadanie, Sakura gotuje bardzo dobrze. Podziękowałem za posiłek i uparłem się, że pozmywam naczynia. Kiedy to zrobiłem poszedłem do salonu gdzie siedziała. Przysiadłem się na kanapę i gdy tylko usiadłem dziewczyna przysunęła się do mnie i wtuliła w mój tors.
- Pracujesz dzisiaj w szpitalu? - Spytałem patrząc w telewizor, gdzie leciała jakaś komedia.
- Niestety muszę być tam na jedenastą.
- Szkoda, ale skoro tak, to przynajmniej cię odprowadzę.
- Właśnie miałam o to spytać.
- Ubiegłem cię. - Zaśmiałem się. Na kanapie spędziliśmy prawie godzinę. Niechętnie wstaliśmy i wyszliśmy z domu. Wziąłem Sakurę za rękę i zaczęliśmy iść w kierunku szpitala. Na naszych twarzach widniał ciągły uśmiech. Kiedy doszliśmy na miejsce przystanąłem i złożyłem całusa na ustach Sakury.
- O której wpaść po ciebie jutro? - Spytałem.
- A co jest jutro? - Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Kochanie, przecież jutro idziemy nad jezioro, zapomniałaś?
- Ojejku przepraszam, wyleciało mi z głowy.
- Nie musisz przepraszać. Wiem, że jesteś zapracowana i może ci się zdarzyć, że coś zapomnisz. To jak, o której wpaść?
- Emmm przyjdź o dziewiątej czterdzieści. Zdążymy dojść na dziesiątą w umówione miejsce?
- Raczej tak, bo to całkiem blisko.
- No dobrze, będę cię jutro wyczekiwać. Do zobaczenia kochanie. - Zdążyłem musnąć wargami jej policzek zanim poszła do tego przeklętego szpitala. Postałem tam chwilę, po czym odwróciłem się i zacząłem zmierzać w kierunku swojego domu. Kiedy tam dotarłem poszedłem do swojej sypialni i natychmiast zmieniłem brudne ubrania zastępując je pomarańczową koszulą i czarnymi spodniami. Umyłem zęby i na odchodne popryskałem się jeszcze perfumami. Wyszedłem z domu i powędrowałem w kierunku dużego czerwonego budynku. Pomyślałem, że pójdę do Tsunade-baachan i spytam, czy wyciągnęła już coś od tej dziewczyny, która mnie zaatakowała. Po drodze spotkałem kilku znajomych, z którymi zamieniłem kilka słów. Nareszcie dotarłem do posiadłości Hokage, wszedłem po schodkach i od razu korytarzem poszedłem pod gabinet. Zapukałem, ale odpowiedziała mi cisza, więc ponowiłem czynność i nareszcie usłyszałem głośny i zdenerwowany głos.
- Wejść! - Wykonałem polecenie i od razu stanąłem na środku.
- Ohayo Tsunade-baa… Tsunade-sama. - Poprawiłem się szybko, żeby nie dostać jakimś krzesłem, albo czymś gorszym. - Chciałem spytać, czy wyciągnęliście już informacje od tej dziewczyny z tą dziwną techniką.
- Nie dostałam jeszcze raportu od Ibikiego Morino. Ma go złożyć dopiero po południu, przyjdź ponownie o jakiejś czternastej to dasz mi czas, żebym to troszkę ogarnęła.
- No dobrze, dziękuję za informację.
- Sakura się tobą zajęła? - Uśmiechnąłem się.
- Jak widać zajęła się mną bardzo dobrze. Już mnie nic nie boli i jestem jak nowo narodzony.
- To dobrze, bo po niedzieli zamierzam przydzielić wam jakąś misję. A teraz odejdź, bo mam dużo papierów do wypełnienia.
- Tak, tak. Przyjdę potem. - Pokłoniłem się i wyszedłem na korytarz, po czym znalazłem się na dworze. Kiedy szedłem do domu potrąciłem jakąś osobę, ponieważ troszkę się zamyśliłem.
- Oj przepraszam.
- Uważaj trochę, młotku.
- Oh Sasuke, gdzie idziesz?
- Do Ino, a ty?
- Idę właśnie do domu, jestem okropnie zmęczony. Dziś nad ranem zaatakowała mnie ta dziewczyna co wcześniej. - Niektóre fragmenty postanowiłem zostawić dla siebie.
- Złapałeś ją, czy dałeś się tak jak ostatnio. - Zrobiłem urażoną minę.
- Dostarczyłem ją do Tsunade-baachan, gdzie oberwała od Sakury i potem została związana, aby grzecznie trafić do sali przesłuchań. Wtedy się nie liczy, bo byłem pod wpływem i mnie zaskoczyła. - Kruczowłosy się zaśmiał.
- Za co oberwała od Sakury?
- Bo kiedy kładłem ją na krzesełko to obudziła się i wbiła mi w nogę kunaia, a ja nie miałem już siły i nie mogłem odeprzeć ataku no i mnie pocałowała. Sakura to zobaczyła i wpadła w dziki szał. - Sasuke zaczął się śmiać. - No i z czego się ryjesz?
- Chciałbym to zobaczyć. Muszę opowiedzieć to Ino.
- Tak, śmiej się śmiej. Czy ty się przypadkiem nie śpieszyłeś?
- O cholera! Miałem być u Ino piętnaście minut temu, sorry młotku, ale musimy pogadać innym razem. Dziewczyna wzywa. - Pożegnaliśmy się i ruszyłem do domu. Kiedy dotarłem do swojego opustoszałego mieszkania poszedłem do sypialni i z szafy wyciągnąłem niewielki plecak, do którego zapakowałem sprzęt ninja. Postanowiłem troszkę się rozluźnić na treningu, przecież i tak nic lepszego do roboty nie mam. Co prawda o czternastej miałem pojawić się u Tsunade-baachan, ale równie dobrze mogę dotrzeć tam troszkę później. Zapakowałem już ostatnią rzecz czyli shurikeny, zarzuciłem plecak przez ramię i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, zawiązałem opaskę na czoło i ruszyłem prosto na pole treningowe numer siedem. Po drodze nie spotkałem nikogo znajomego, więc na miejsce dotarłem w około dziesięć minut. Podszedłem do słupka i jak zwykle postanowiłem zacząć trening od taijutsu. Cisnąłem plecak na ziemię obok kawałka drewna i ruszyłem z treningiem. Kiedy moje ręce i nogi zaczęły piec od zadrapań skończyłem wyżywać się na słupku i przeszedłem do bardziej przyjemnych rzeczy, czyli ninjutsu. Po kolei tworzyłem każdą technikę, którą udało mi się stworzyć. Kiedy przyszła kolej na Futon Kaze no ryu niechcący straciłem kontrolę nad dwoma smokami, które zderzyły się o siebie robiąc głośny huk, a później spory wybuch. Odepchnęło mnie na kilka metrów, gdzie po drodze swoim ciałem rozwaliłem kilka biednych drzewek. Nareszcie wylądowałem na ostatnim, po którym osunąłem się na ziemie ciężko dysząc. Spojrzałem na lewą dłoń, była nieźle rozcięta. W głowie mi się zakręciło i zrobiło niedobrze, po chwili przestraszony wyplułem stróżkę krwi z ust. Po prostu świetnie, jak ja mogłem się tak załatwić? Teraz idiota będzie musiał iść do szpitala, gdzie na pewno spotka swoją wściekłą dziewczynę, która będzie prawić mu kazania z troski o jego beznadziejne życie. Ehh same utrudnienia, muszę wylizać się do jutra, bo inaczej nie będę mógł iść nad jezioro. Podnosiłem się powoli na lekko drżących nogach. Stanąłem i oparłem się o pień solidnego drzewa. Mozolnym krokiem zacząłem iść w kierunku miejsca, które z chęcią omijałbym szerokim łukiem. Po drodze do szpitala wziąłem jeszcze swój plecaczek, który drżącą i poparzoną ręką przerzuciłem przez ramie. Kiedy dotarłem pod te okropne ogrodzenie z wielką niechęcią je ominąłem i zmierzałem do środka piekła. Wszedłem do budynku i od razu poszedłem do recepcjonistki, która była odwrócona do mnie plecami. Ma czarne włosy i dziwnie znajomy strój.
- Przepraszam bardzo, ale czy zastałem może Shizune? - Spytałem drżącym głosem. Dziewczyna natychmiastowo odwróciła się w moją stronę.
- Naruto?! Kto cię tak urządził? Tsunade-sama wie co ci się… - Przerwałem gestykulacje dziewczyny wtrącając jej się w zdanie.
- Shizune jak dobrze, że cię spotkałem. Słuchaj, musisz mnie ukryć przed Sakurą, bo jak mnie zobaczy to na pewno wpadnie w szał. A co do obrażeń to sam się tak załatwiłem, za długo, żeby opowiadać. Powiem jedynie, że cholernie boli mnie w środku i mam rozciętą rękę.
- Chodź szybko, bo ona ma tu teraz dyżur. Możesz mieć zerwane w środku jakieś mięśnie stąd ten okropny ból. - Dziewczyna wyszła zza lady i pociągnęła mnie za zdrową rękę. - Plułeś krwią, albo coś w tym stylu?
- Plunąłem krwią, dasz radę coś z tym dziś zrobić?
- Tak, raczej tak. Zajmie to mi około piętnastu minut, ale ostrzegam, to nie będzie przyjemne. - Dziewczyna otworzyła pokój, do którego szybko mnie wepchnęła. W pomieszczeniu były białe ściany, na wprost od drzwi znajdowało się łóżko, a po prawej od łóżka biurko, przy którym postawione były dwa krzesełka po przeciwnych stronach.
- To twój gabinet?
- Tak, ale czasami dzielę go z Sakurą. Niekiedy musi tu przychodzić opatrywać rannych, kiedy nie mam czasu.
- Aha, rozumiem.
- Dobra, koniec pogaduszek. Kładź się na łóżko i zdejmij tą zakrwawioną koszulkę, bo muszę zacząć teraz jak chcesz szybciej skończyć.
- Okey. - Podszedłem do tego niewygodnego łóżka. Z grymasem bólu ściągnąłem koszulkę i się położyłem. Całe szczęście, że zabrałem ze sobą zapasową. Shizune podeszła do jakiejś szafki, wyjęła coś z niej i przymaszerowała do mnie.
- Przygotuj się, zaczynam. - Dziewczyna wykonała jakieś pieczęcie i jej ręce objęła zielona poświata. Przyłożyła dłoń do mojej klatki piersiowej, a ja poczułem świdrujący ból.
- Masz połamaną kość, a nie zerwane mięśnie. To będzie bolało jeszcze gorzej. - Zamknąłem oczy i myślałem o wszystkim aby tylko nie skupiać się na tym co robi Shizune. Czy ja zawsze muszę się tak urządzić? Kiedy dziewczyna skończyła składać mi kość poczułem wielką ulgę, ale na mojej twarzy zostały ślady wyczerpania w formie potu.
- Odpocznij chwilę, a ja pójdę po wodę utlenioną, bo mi się skończyła. - Skinąłem głową i podniosłem się z łóżka do pozycji siedzącej. Sięgnąłem do plecaka i zacząłem w nim grzebać aż w końcu odnalazłem tam upragnioną rzecz. Założyłem na siebie pomarańczową bluzkę i odłożyłem plecak na miejsce. Kiedy tak siedziałem zobaczyłem jak klamka porusza się w dół, a potem w górę.
- Nareszcie jesteś Shizune. - Mogłem ugryźć się w język, bo w drzwiach nie stanęła czarno oka, ale różowo włosa kunoichi.
- Naruto? Co ty tu robisz? - Spytała wyraźnie zaciekawiona i zdenerwowana.
- Ja…ja.
- Ty?
- Przyszedłem cię odwiedzić! - Wykrzyknąłem byle jaką wymówkę.
- Nie kłam, bo wiem doskonale kiedy to robisz. - Dziewczyna zamknęła drzwi i podeszła w moją stronę, ale nie za blisko.
- Ojej, no dobra, pokażę ci. - Wyciągnąłem do niej lewą rękę, która była nieźle poraniona, dziewczyna otworzyła szerzej oczy i jej twarz wyrażała teraz jeszcze większe zdenerwowanie.
- Co ci się stało? - Cedziła każde słowo.
- Spokojnie, nikt mnie nie zaatakował. Po prostu nudziło mi się troszkę i poszedłem poćwiczyć. No i można powiedzieć, że straciłem kontrolę nad jedną z moich technik. - Sakura patrzyła na mnie tak samo jak wcześniej.
- Ty debilu! Czy ty jesteś mądry i w pełni normalny?! - Krzyknęła i uderzyła mnie w głowę. Świetnie, powróciła dawna Haruno Sakura.
- Auć! A to za co było?
- Kretynie, czy ty w ogóle myślisz?
- Tak, nie wściekaj się, bo nie masz o co.
- Mam za co się wściekać, naraziłeś swoje życie na niebezpieczeństwo jakbyś miał za mało problemów. - Uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Martwisz się o mnie? - To zabrzmiało raczej jak stwierdzenie.
- Tak kretynie, martwię się o ciebie.
- Chodź do mnie.
- Nie.
- No weź… - Wyciągnąłem do niej dłoń.
- Nie. Jestem na ciebie wściekła. Jeszcze chciałeś przede mną to ukryć.
- To nie tak. Po prostu nie chciałem cię martwić. - Dziewczyna chciała już coś odpowiedzieć, ale przeszkodziła jej Shizune, która weszła do pokoju.
- O, Sakura… co tu robisz?
- Przyszłam po leki przeciwbólowe.
- Świetnie się składa, że tu jesteś. Zajmiesz się naszym blondwłosym pacjentem, bo ja jestem wzywana na salę operacyjną. - Przełknąłem ślinę, Shizune robi to specjalnie, żeby mnie ukarać za to, że nie jestem bardziej rozważny.
- Z chęcią się nim zajmę. - Czy mi się zdawało, czy zobaczyłem błysk w oku Sakury?
- To ja was zostawiam, przemyj mu rękę tym i zajmij się leczeniem.
- Okey. - Zielonooka podeszła do Shizune i wzięła od niej buteleczkę z przezroczystym płynem. Podeszła do mnie, kiedy czarno włosa wyszła z pokoju.
- Dawaj łapę. - Pod wpływem jej zimnego tonu głosu machinalnie zrobiłem co kazała. Dotknęła moją dłoń swoją, a po moim całym ciele od razu przeszło przyjemne uczucie.
- No i czego się szczerzysz? - Ja się uśmiecham? Nawet nie zauważyłem.
- Nie wiem, tak jakoś. - Sakura wykonała kilka pieczęci i jej delikatną dłoń objęła zielona powłoka. Była troszkę ciemniejsza niż ta, którą posługiwała się Shizune. Kiedy skończyła odwróciła się ode mnie i szła w stronę drzwi. Szybko poderwałem się z łóżka i złapałem ją za rękę. Odwróciłem dziewczynę w swoją stronę i przyciągnąłem ją bardzo blisko siebie. Zatraciłem się w jej głębokim czułym spojrzeniu.
- Nie gniewaj się na mnie, bo tego nie zniosę. - Powiedziałem prawie szeptem.
- Mogłeś przyjść z tym do mnie.
- Nie chciałem cię martwić. - Broniłem się.
- Następnym razem po prostu do mnie przyjdź, okey? - Oswobodziła się z mojego uścisku i nie czekając na odpowiedź odwróciła się i otworzyła drzwi. Zanim wyszła zdążyłem odpowiedzieć.
- Dobrze.
Wyszedłem ze szpitala i wracałem do domu, kiedy zaczepiła mnie aż za dobrze znana dziewczyna.
- Ohayo przystojniaczku…


******


Ohayo! Witajcie kochani! Mamy nadzieję, że notka się spodobała, mimo tego, że zapewne troszkę Was rozczarowało to, że nie było tam ewidentnego hentaia. Prosimy o przebaczenie, że notka pojawia się dopiero teraz, ale wcześniej nie miałyśmy czasu. Co do bliższej relacji Naruto i Sakury to przepraszamy, ale wolałyśmy napisać to troszkę skromniej. Mamy nadzieję, że zrozumiecie, liczymy na wasze komentarze :D Pod notką dodajemy One-shot’a część II. Pozdrawiamy Patty i Paula :*



***




One-shoot



- Co mówisz? - Podpytuję. 
- Wtedy, kiedy pieprzyłeś barmankę w jej samochodzie. - Odpowiada chłodno...


- Och. - Mówię.
Ktoś jej powiedział? A może widziała? Seks w samochodzie nie był zbyt bezpieczny, bo od początku było wiadomo, że ktoś nas zobaczy. Może dlatego jej zachowanie tak diametralnie się zmieniło? Ale dlaczego? Jest szczęśliwa z tym dupkiem i upiera się, że już nic do mnie nie czuje. Przecież zostawiła mnie dla niego.
- Słuchajcie, mam pomysł. - Odzywam się. - Dom Sakury i mój nie jest wam po drodze. Może się rozdzielimy? Wy odprowadzicie Kibę do domu, a ja zajmę się Sakurą. 
- Jestem dużą dziewczynką, nie trzeba się mną zajmować. Poradzę sobie sama. - Odpowiada.
- Nie wątpię. Czułbym się jednak spokojniejszy gdybym cię odprowadził. - Nalegam.
Słyszę dźwięk telefonu, a zaraz potem widzę jak Sakura nerwowo szamocze się, żeby wyjąć go z torebki. 

- Tak? Wracam do domu... nie, nie musisz przyjeżdżać... Z przyjaciółmi... Tak, też jest z nami... Porozmawiamy o tym jutro... Możesz przestać? Nie lubię jak się tak zachowujesz...Po prostu odprowadza mnie do domu... Nie denerwuj mnie... 

Po tym co słyszę mogę wywnioskować, że rozmawia z tym idiotą. Czy on jest o mnie zazdrosny? Ma jakikolwiek powód? A może Sakura dalej coś do mnie czuje, a ten chuj się boi, że do mnie wróci? Za dużo pytań, a za mało odpowiedzi. Mój pijany mózg bardzo wolno przetwarza informacje. Dodatkowo zaczęła boleć mnie głowa. 
- Nie pozabijacie się jak was zostawimy? - Pyta przejęta Ino. 
- Będę grzeczny. - Unoszę dłonie w obronnym geście. - Obiecuję. 
- W sumie to dobry pomysł, bo chcę go odstawić do domu najszybciej jak się da. Jestem zbyt zmęczony, żeby tak go prowadzać. Piliśmy po równo. Kiedy on się tak załatwił? - Pyta Sasuke.
- Słaba głowa. - Wzruszam ramionami z uśmiechem. 
- Do zobaczenia w takim razie. - Blondynka macha nam na pożegnanie. 
- Do jutra. - Mówi Sakura. 
- To co, idziemy? - Pytam.
Dziewczyna nic nie odpowiada, po prostu bez słowa rusza w stronę domu. Panuje między nami bardzo dziwna, a nawet napięta atmosfera. Przyglądam się jej twarzy. Ma ściągnięte brwi i delikatnie przygryza dolną wargę. Widzę jak toczy ze sobą wewnętrzną walkę, ale cierpliwie czekam na to aż coś powie. Bierze głęboki oddech i przymyka na chwilę oczy, żeby się uspokoić. Widzę, że jest wkurwiona. 
- Użyłeś chociaż gumki? 
Zaskoczony unoszę brew do góry, bo zdecydowanie nie tego się spodziewałem. 
- Użyłem. - Mówię krótko. 
- Było warto? - Dopytuje. 
- Dlaczego pytasz? - Jestem zdezorientowany. 
- Specjalnie ją przeleciałeś na parkingu? W miejscu gdzie każdy może cię zobaczyć? - Robi chwilową pauzę. - Gdzie ja cię kurwa z nią widziałam? Chciałeś mi tym coś udowodnić? - Pyta wkurzona.
- Świat nie kręci się wokół ciebie Sakura. 
- Wcześniej powiedziałeś mi, że wyobrażasz sobie mnie z Naokim. Chciałeś się zemścić? Chciałeś, żebym poczuła się źle? 
- Moment. - Kręcę głową. - Poczułaś się źle? 
Pytam, stając naprzeciwko drzwi razem z Sakurą. Ja już nic z tego nie łapię. Albo jestem tak pijany albo Sakura kłamała i wciąż coś do mnie czuje, bo dlaczego miałoby jej przeszkadzać, że się z kimś przespałem? To nie ma sensu. 
- Jesteś zazdrosna? - Pytam, ryzykując, że zrobię z siebie durnia.
Dziewczyna ciągle unika mojego wzroku. Skanuję jej twarz, bo chcę wiedzieć co czuje i dlaczego się tak zachowuje. Przecież ją kurwa znam. Sakura się odwraca i wsadza klucz w zamek, żeby go otworzyć.
- Jesteś wściekła i zazdrosna. - Potwierdzam zaskoczony. 
Chwytam ją niepewnie za przedramię i wolno przekręcam jej ciało w swoją stronę. Chcę ją widzieć. Teraz może mówić cokolwiek chce, wmawiać mi kolejne kłamstwa, a i tak nie uwierzę. Dostrzegam wiele, czytam z niej jak z otwartej książki. Widziała jak pieprzę się z inną kobietą i to jej przeszkadza, dlatego jest tak wkurwiona. Sakura patrzy na miejsce, w którym znajduje się moja dłoń.
- Możesz puścić moją rękę? - Pyta obojętnie. 
- Po co? Żebyś mogła uciec do domu? 
- Możesz mnie do cholery puścić? Nie chcę, żebyś mnie dotykał. 
Dziewczyna gwałtownie się wyrywa i odwraca w stronę drzwi chcąc wejść do środka. Szybko kładę dłoń zwiniętą w pięść na drewnianej powłoce, dzięki czemu je zatrzaskuję. Stoję tak blisko niej, że wyczuwam jej słodki zapach, za którym tak bardzo tęskniłem. 
- To jest bez sensu. Koniec rozmowy na dzisiaj. - Mówi, przykładając czoło do drzwi. - Jesteś pijany, powinieneś iść już do domu. 
Pochylam głowę w dół, żeby wplątać nos we włosy Sakury. Zaciągam się znajomym zapachem jak jakiś pierdolony narkoman. Delikatnie odgarniam jej włosy, żeby odkryć szyję. Opuszkami palców postanawiam dotknąć chłodnej nogi różowowłosej. Dziewczyna stoi jak słup i zupełnie się nie rusza, kiedy powoli sunę nimi w górę. Nawet nie każe mi przestać.
- Nie jestem pijany. - Szepczę.
Nie mogę się powstrzymać, dlatego przykładam usta do odkrytej szyi i delikatnie muskam nimi jej chłodną skórę. Niechcący zachaczam dłonią o sukienkę, która dzięki temu się podwija i widzę kawałek jędrnego pośladka. Czuję jak ciało Sakury drży i nie wiem, czy jest to spowodowane moim subtelnym dotykiem czy chłodem, oplatającym nowo odkrytą skórę. Nie chcę jej spłoszyć.
- Dlaczego mi to robisz? - Pyta szeptem, ale ja doskonale ją słyszę. 
- Bo chcę Ci pokazać różnicę. - Przesuwam palce w stronę jej brzucha i przyciskam ją bliżej siebie. 
- Jaką różnicę? 
- Między tym co masz z nim... - boleśnie powoli przesuwam opuszki palców w dół aż do momentu, kiedy wkładam dłoń pod jej wilgotne majtki i zachaczam o łechtaczkę, przez co dziewczyna przysuwa się jeszcze bliżej mnie - ... a między tym, co masz ze mną. - Dopowiadam z uśmiechem. 
Zaczynam powoli poruszać dłonią, a z ust Sakury wyrywa się cichutkie jęknięcie spowodowane przyjemnym dotykiem. W pewnym momencie opiera głowę na moim barku i zauważam, że coraz częściej wysuwa biodra w stronę ręki, domagając się większej uwagi. Jej seksowne, ciche jęki i pośladki, które co jakiś czas się o mnie ocierają, sprawiają, że robię się coraz bardziej podniecony i twardy. Nie chcę, żeby doszła pod drzwiami i nie chcę, żeby widział to jakiś sąsiad czy sąsiadka. 
- Może zaprosisz mnie do środka? - Pytam z nadzieją, że nie poprosi, żebym przerwał. 
- Mhm. - Mruczy przymykając oczy. 
Wyjmuję dłoń z jej majtek i przysięgam, że widzę niezadowolenie malujące się na twarzy Sakury. Chwytam dłoń zielonookiej i gwałtownie odwracam drobne ciało w swoją stronę, żeby w końcu ją pocałować. Różowowłosa od razu wplątuje palce w moje włosy, żeby przysunąć mnie jeszcze bliżej siebie. Pragnę jej jak żadnej innej kobiety. Tylko ona potrafi doprowadzić mnie do takiego stanu. Przy niej nie myślę trzeźwo, tylko jej dotyk sprawia, że po moim ciele rozchodzą się przyjemne ciarki, które powodują, że zawsze chcę więcej. Przesuwam dłonie na pośladki dziewczyny, żeby ją podnieść. Sakura oplątuje nogami moją talię.
- O kurwa. - Wzdycham, kiedy się o mnie ociera. Robi mi się gorąco. Przygniatam ją do drzwi i pogłębiam pocałunek wkładając język między jej usta. Wszystko dzieje się tak szybko, że nawet nie pamiętam drogi do pokoju dziewczyny. Mam nadzieję, że nie ma w domu rodziców, bo nie chciałbym się na nich natknąć, kiedy będę wychodził. 


Oczami Sakury
 
Powoli wybudzam się ze snu przez natrętne powiadomienia, które przychodzą kilka razy z rzędu. Po specyficznym dźwięku od razu wiem, że to nie mój telefon. Patrzę w stronę zegarka, który wskazuje godzinę szóstą nad ranem. Powoli odwracam głowę w prawą stronę, modląc się w duchu, że to co się wydarzyło było jedynie moim snem.
- Kurwa. - Wzdycham zamykając oczy. 
To wszystko komplikuje. Kolejne kłamstwa i kolejna zdrada. Kiedy w końcu przestanę być taka niezdecydowana? Swoim zachowaniem krzywdzę dwie wspaniałe osoby. Jestem suką, ale czy żałuję tego co się stało? Absolutnie nie. Tęskniłam za Naruto i uświadomiłam sobie, że moja miłość do niego nie wygasła. Kocham go, zawsze tak było. Zostawienie blondyna to najgorsza decyzja, którą podjęłam w całym moim życiu. Przyglądam się jego spokojnej twarzy i nagiej klatce. Nie mogę się powstrzymać i delikatnie wodzę opuszkami po widocznych mięśniach. Jak mogłam być tak głupia? Uzumaki przekręca się na lewy bok w momencie, kiedy po raz kolejny przychodzi jakieś powiadomienie. Z przyzwyczajenia sięgam dłonią po jego telefon, żeby zobaczyć kto do niego wypisuje o tej nieludzkiej porze. Układam się wygodniej na plecach i odblokowuję telefon. Numer nie jest podpisany, ale i tak wchodzę w wiadomości. W złości zaciskam na moment mocniej oczy i powstrzymuję się od głośnego westchnięcia. 

Do: Naruto
Cieszę się, że masz takie samo zdanie. Mam nadzieję, że to powtórzymy.

Oprócz wiadomości pojawia się zdjęcie barmanki, która leży na łóżku w seksownej, czerwonej bieliźnie. Jedna z jej dłoni jest pod cienkim, przezroczystym materiałem majtek. Ze złością zamykam wiadomości i odrzucam telefon w nogi, który niestety zsuwa się z łóżka i w ten sposób ląduje na podłodze. Zamykam oczy, kiedy zaspany i zdezorientowany Naruto podnosi się do siadu. Udaję, że śpię, bo przecież nie chcę, żeby mnie nakrył na czytaniu jego wiadomości z tą lafiryndą. Zaraz po chwili czuję jak materac delikatnie się ugina. 
- Ja pierdolę. - Słyszę jego cichy, zachrypnięty głos. 
Uzumaki z niezwykłą delikatnością odgarnia palcami włosy, które opadają mi na oczy. Niespokojnie się poruszam i powoli otwieram oczy.
- Dzień dobry. - Posyła mi słodki uśmiech. 
- Hej. - Odpowiadam zaspana. 
- Jak się spało? - Pyta wyraźnie zaciekawiony.
- Zaskakująco dobrze, a jak u ciebie? 
- W końcu się wyspałem. - Odpowiada, podpierając głowę na prawej dłoni. 
Mimowolnie przypominam sobie zdjęcie tej idiotki na jego telefonie i wszystko co z nią robił. Ogarnia mnie złość. Wiem, że nie mam prawa być zła, ale tego nie kontroluję. Moja zazdrość wychodzi poza skalę.
- Wiesz, że... 
- Czyli typowa gadka, tak? - Przerywa mi z uśmiechem. - Wiesz, że to nie powinno się wydarzyć, bla, bla, bla. 
- Bo nie powinno. 
- Ale się wydarzyło. Chciałem tego i ty też tego chciałaś. Czy się mylę? 
- Nie, nie mylisz się. - Wzdycham. 
- Tak myślałem. - Przekręca się na plecy.
Kątem oka widzę, że przeciera dłońmi zaspaną twarz. 
- Co nie zmienia faktu, że dalej chcesz być z tym zakłamanym gnojem, prawda? - Przekręca głowę w moją stronę z bardzo poważnym wyrazem twarzy. 


Oczami Naruto

- Nie jest zakłamany. - Broni go, a we mnie rośnie coraz większa złość.
Prycham z uśmiechem, po czym się odkrywam i wstaję z łóżka, żeby się ubrać. 
- Nie? - Śmieję się bez humoru, zakładając spodnie na bieliznę. 
- Nie jest taki.
- W takim razie jesteś naiwna. - Odwracam się w jej kierunku i naciągam przez głowę koszulkę. - Wczoraj mi się przedstawił jakby w ogóle mnie nie znał. Jest dobrym aktorem skoro się nabrałaś. 
- Nie opowiadałam mu o tobie. - Siada i naciąga na siebie kołdrę, żebym nie widział jej piersi. - Nie wiedział, że miałam chłopaka. 
- Nie wiedział? - Kręcę rozbawiony głową, podchodząc bliżej łóżka. - Myślę, że jednak wiedział, skoro czekał na mnie, żeby powiedzieć mi, że cię obmacywał i się z tobą lizał, kiedy jeszcze ze mną byłaś. 
Mówię prawdę i robi mi się niedobrze na samo wspomnienie. Sakura wydaje się być zszokowana. Kucam, zawiązując sznurówkę drugiego już buta.
- O czym ty mówisz? 
- O wszystkim wiem, od niego. - Prostuję się. - Przyszedł do mnie kilka dni przed naszym zerwaniem i o wszystkim mi opowiedział. Z jebanymi szczegółami. Czekałem aż sama się przyznasz, ale nic takiego nie miało miejsca. A później ze mną zerwałaś. 
Mimowolnie mój mózg przypomina mi niektóre fragmenty tej rozmowy. Szczególnie jeden zapadł mi w pamięć. Ten, w którym opowiadał jak włożył jej rękę do majtek, a ona nawet nie protestowała. Przyznał, że odskoczyła od niego po kilku sekundach, ale to i tak boli. Nigdy nie myślałem, że Sakura mogłaby mnie zdradzić. Patrzę na dziewczynę i zaciskam szczękę, kiedy wzbiera we mnie gniew. Nie chcę tak na nią patrzeć. Nie z gniewem. 
- Naruto. - Dziewczyna przymyka oczy i pociera dłonią czoło.
- Nie. - Przerywam jej. - Nie chcę, żebyś się tłumaczyła, bo na to jest już za późno. Wiesz co? Nawet nie chcę wiedzieć co tobą kierowało, kiedy pozwoliłaś mu... na to wszystko. - W ostatniej chwili się kontroluję, żeby nie być wulgarnym. - Zadzwoń jak zmądrzejesz i w końcu będziesz wiedziała czego chcesz.
Po cichu wychodzę z jej pokoju i modlę się w duchu, żeby rodziców Sakury nie było w domu. Moje modlitwy zostały wysłuchane, bo bez żadnego problemu wychodzę na zewnątrz. Biorę kilka głębszych oddechów, napawając się świeżym powietrzem. Atmosfera zaczynała robić się gorąca. Nienawidzę tego, że kiedy słyszę cokolwiek na temat tego dupka to od razu wszystko sobie przypominam. Moja wyobraźnia działa zbyt dobrze, bo kiedy wyobrażam sobie jego ręce na jej ciele mam ochotę go zabić. Może jestem głupi, może zaślepiony, ale chcę ją mieć przy sobie. Chcę, żeby znowu była moja. Nie chcę żadnej innej. Wyobrażając sobie moją przyszłość widzę tylko Haruno u mojego boku, z nią chcę przeżywać wszystkie dobre jak i złe chwile. To w niej jestem zakochany po uszy i naprawdę próbowałem, z całych sił, ale nie mogę się odkochać. 


***

Wychodzę z prysznica, po czym zawiązuję czarny ręcznik na biodrach. Podchodzę do lustra i zlewu, żeby umyć zęby. Gorąca woda zdecydowanie pomogła mi się odprężyć. Minęło jakieś trzy godziny odkąd jestem w domu. Oczywiście zjadłem jakieś resztki sałatki z kurczakiem z lodówki i zrobiłem trening, bo nie lubię ich omijać. Pierwszy raz czuję się jakoś nieswojo. Poza tym, mam mocnego kaca. Moja głowa napierdala jakby chciała wybuchnąć, a momentami nawet chce mi się wymiotować. Do moich uszu dochodzi przytłumione, natarczywe pukanie do drzwi. Wypluwam pozostałości pasty, wycieram twarz i kieruję się na dół.
- Idę! - Krzywię się na hałas. 
Otwieram drzwi i nie jestem wcale zaskoczony obecnością moich przyjaciół. Wiedziałem, że Kiba i Sasuke prędzej czy później się zjawią. Uwielbiają ploteczki, zwłaszcza na temat mojej osoby.
- Proszę. - Otwieram szeroko drzwi i przepuszczam chłopaków do środka.
- Dlaczego nie odbierasz telefonu? - Pyta Uchiha.
- Myśleliśmy, że coś się stało. - Kiba rozsiada się na kanapie. 
- Nie słyszałem, żeby ktoś do mnie dzwonił. - Odpowiadam.
Od razu zapamiętuję, że muszę później iść na górę i poszukać go w spodniach, w których wczoraj byłem. 
- Opowiadaj, jak było wczoraj? - Sasuke przechodzi od razu do sedna sprawy.
- Mogę się najpierw ubrać? - Pytam z uśmiechem.
- Wpadliśmy tylko na chwilę, później się ubierzesz. - Odpowiada Kiba.
Z głębokim westchnięciem opieram się prawym bokiem ciała o kawałek ściany, który prowadzi do salonu i krzyżuję ramiona na klatce piersiowej. 
- Co dokładnie chcecie wiedzieć? 
- Ty i barmanka, jak to się stało? - Pyta kruczowłosy.
- Było za dużo alkoholu. - Wzruszam ramionami. - Dałem ponieść się chwili i zanim się obejrzałem siedziałem w jej samochodzie. Resztę już znacie.
- Ino mi powiedziała, że Sakura była wkurwiona. 
- Kiedy? - Pytam.
- Jak odprowadzaliśmy Kibę to powiedziała, że Sakura miała ochotę wyciągnąć barmankę z samochodu za włosy.
Uśmiecham się pod nosem, bo to utwierdza mnie w przekonaniu, że nie jestem dla niej obojętny i na sto procent wciąż coś do mnie czuje.
- Czego się szczerzysz? - Pyta Kiba. 
- Bo miałem rację. Może dalej mnie kocha, ale jest pogubiona. 
- To, że się wściekła nie znaczy, że cię kocha. Może się bała, że się czymś zarazisz. - Kiba przewraca oczami.
- A jak wytłumaczysz to, że uprawiała ze mną seks? - Pytam z uśmiechem.
- Mówisz serio? - Sasuke jest zaskoczony.
- Nie kłamałbym w takiej sprawie. Nie planowałem tego.
- Jesteś debilem. - Stwierdza Kiba. - Przecież ma chłopaka. 
- Kiedy mnie z nim zdradziła to też miała chłopaka.
- Nie mówię tego pod tym względem. Chodzi mi jedynie o to, że już powoli zaczynałeś wychodzić z dołka. Nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy. Znowu będziesz cierpiał.
- Jeśli ją kochasz i jej wybaczyłeś to ja na twoim miejscu próbowałbym ją odzyskać. Nie słuchaj Kiby, bo czasami pierdoli głupoty. 
- Oczywiście, że ją kocham, nigdy nie przestałem. Z wybaczeniem było trudniej, ale uświadomiłem sobie, że trochę mogło być w tym też mojej winy. - Przeczesuję dłonią mokre włosy.
- Nigdy nie usprawiedliwiaj zdrady, stary. Takich rzeczy się nie robi. - Odpowiada Kiba.
- Nie usprawiedliwiam jej. Po prostu... jak ludzie się od siebie oddalają, nie ma tej spontaniczności w związku i przychodzi monotonność to czasami tak bywa, że jedna strona się gubi i nie wie co tak naprawdę czuje. Przyszedł czas, że sporo się kłóciliśmy, nawet o jakieś pierdoły. Nawet na seks nie mieliśmy czasu, a takiej bliskości brakuje, zwłaszcza, że wcześniej uprawialiśmy go bardzo często. Może tak miało być. - Wzdycham.
Chciałbym, żeby do mnie wróciła i może Sasuke ma rację. Może powinienem o nią zawalczyć. Chcę dać jej drugą szansę, ale nie wiem, czy ona tego chce. Chłopaki posiedzieli ze mną jeszcze piętnaście minut, a później wyszli w pośpiechu, kiedy Ino wysłała Sasuke wiadomość, że potrzebuje ich pomocy w kwiaciarni. Chciałem z nimi iść, ale oczywiście jestem w ręczniku, a oni nie mieli czasu, żeby na mnie zaczekać. Wybieram czarne, dresowe spodnie, które zakładam i szukam telefonu. Wchodzę do łazienki i przeszukuję kieszonki spodni, ale nic tam nie ma. 
- Kurwa. - Klnę pod nosem.
Nigdzie nie mogę go znaleźć, może przez przypadek mi wypadł po drodze? Słyszę dzwonek do drzwi. Przez chwilę myślę, że mi się tylko wydaje, ale po kilku sekundach wkurzający dźwięk znowu roznosi się po całym domu. Zbiegam ze schodów i otwieram zamek.
- Czegoś zapomnieliście? - Pytam z uśmiechem otwierając drzwi.
Jestem pewny, że za nimi stoją chłopacy, bo przecież wyszli jakieś pięć minut temu i znając Sasuke to najpewniej o czymś zapomniał. Idiota ciągle coś gubi. 
- Hej. - Jestem zaskoczony osobą, która przede mną stoi.
- Cześć. - Uśmiecham się. - Myślałem, że to chłopacy. - Odpowiadam, przeczesując dłonią jeszcze wilgotne włosy. 
Dziewczyna patrzy na mnie od dołu do góry, po czym zatrzymuje wzrok na mojej twarzy.
- Umm, przyszłam nie w porę? - Pyta z delikatnym uśmiechem. 
- Brałem tylko prysznic. - Odpowiadam. - Wchodź. - Przepuszczam Sakurę w drzwiach.
Dziewczyna niepewnie wchodzi do środka i idzie od razu do salonu. 
- Napijesz się czegoś? 
- Nie, dziękuję. - Haruno nerwowo grzebie w torebce. - Wpadłam tylko na chwilę, żeby ci to oddać. - Wyciąga w moją stronę telefon, którego szukałem.
- Zapomniałem go wziąć. Już myślałem, że się zgubił. - Odpowiadam. - Dzięki. - Biorę go z jej dłoni, delikatnie muskając ją opuszkami palców. 
- Na pewno masz tam dużo ważnych rzeczy, źle by było gdyby się zgubił. - Mówi dziwnym tonem głosu.
- Tylko numery i zdjęcia. - Wzruszam ramionami. - Szkoda byłoby stracić te zdjęcia. - Stwierdzam zgodnie z prawdą. Mam tam bardzo dużo jej zdjęć, które znam praktycznie na pamięć. Po zerwaniu wpatrywałem się w nie jak głupi.
- Domyślam się. - Mówi krótko.
- Słuchaj Sakura. - Powoli podchodzę do niej bliżej. - Przepraszam, że tak szybko wyszedłem. Po prostu... - krzyżuję ramiona na klatce piersiowej - ... wkurwia mnie, kiedy go tak bronisz, a tak mało o nim wiesz. 
Różowowłosa stoi przede mną i nerwowo przygryza wargę. Widzę jak od czasu do czasu skanuje moje ciało wzrokiem i wiem, że lubi to co widzi. Niejednokrotnie powtarzała mi jak bardzo uwielbia na mnie patrzeć.
- Nie masz za co przepraszać. To ja powinnam cię przeprosić za wszystko co ci zrobiłam. Żałuję, że dowiedziałeś się w taki sposób, a zwłaszcza tego, że to nie wyszło ode mnie. Żałuję, że zrobiłam ci takie świństwo. Przepraszam Naruto. - Nie mogę się powstrzymać i podchodzę jeszcze bliżej niej. Nawet się nie cofa, nie próbuje uciekać.
- Może jestem kretynem, ale ci wybaczyłem nawet zanim przeprosiłaś. - Unoszę dłoń do góry i odgarniam niesforne pasemko włosów, które wchodzi jej na twarz. Dziewczyna na chwilę przymyka oczy. 
- To co się stało wczoraj... to nie może się powtórzyć, wiesz o tym, prawda? Naoki na to nie zasłużył.
- Mam na ten temat inne zdanie, zasłużył sobie na więcej. 
- Chciałeś się na nim zemścić? - Pyta patrząc prosto w moje oczy.
- Co? Oczywiście, że nie. - Odpowiadam od razu, bo wiem o czym pomyślała. - Nie przespałem się z tobą z zemsty Sakura. Masz chłopaka, którego nie kochasz. Dlaczego nie chcesz się do tego przyznać? 
Kładę dłoń na jej lewy policzek i delikatnie muskam rozgrzaną skórę kciukiem. 
- Proszę cię. - Wzdycha, przymykając oczy.
- Przestań. 
- Dlaczego wszystko komplikujesz? Przecież wiem, że go nie kochasz. - Podchodzę jeszcze bliżej. Dziewczyna patrzy mi prosto w oczy. Jej spojrzenie wiele mówi. Wiem, że chciałaby się do mnie przytulić albo mnie pocałować. Chce być blisko, ale walczy sama ze sobą. Nie rozumiem tylko po co. 
- Dlaczego to robisz? - Pyta cicho.
- Bo wiesz, że powinnaś być ze mną. Z jakiegoś powodu przed tym uciekasz. Wiesz, że cię kocham. - Ciało Sakury sztywnieje, a jej oczy rozszerzają, kiedy słyszy moje ostatnie słowa. 
- Nie udawaj zaskoczonej. - Układam lewą dłoń na jej talii, żeby przysunąć dziewczynę jeszcze bliżej siebie. - Wiesz przecież, że cię kocham. 
- Powinieneś mnie nienawidzić. - Szepcze, opierając swoje czoło o moje. 
- Nie mogę, nie ciebie. Próbowałem, ale naprawdę nie mogę. - Dotykam jej nos swoim. Tak bardzo chcę ją pocałować. 
- Prosiłeś mnie wczoraj, żebym zostawiła cię w spokoju. - Szepcze. 
- Zmieniłem zdanie. - Przesuwam dłonie z jej bioder w kierunku smukłych pleców. 
- Powinieneś się tego trzymać. Zostawię cię w spokoju, tak jak tego chciałeś Naruto. Chcę, żebyś był szczęśliwy. 
- Będę szczęśliwy jak do mnie wrócisz. - Odpowiadam szczerze. 
- Ja... j-ja nie mogę, przepraszam. 
Dziewczyna wyrywa się z moich objęć i zmierza w stronę drzwi. Przez moment walczę ze sobą, żeby za nią nie pobiec. Wiem, że to i tak nie miałoby sensu. Potrzebuje trochę czasu, żeby wszystko poukładać w głowie, znam ją na tyle dobrze, że zdaję sobie sprawę z bałaganu, który tam panuje. Nie zmienia to faktu, że nie zamierzam dać jej spokoju. Chcę, żeby znowu była moja, chcę ją tylko dla siebie. Chcę zdobyć jej serce na nowo, a jeśli trzeba to nawet ją w sobie rozkochać. Wkładam na siebie czystą, czarną koszulkę i buty, po czym wychodzę z domu. Idę oczywiście do kwiaciarni rodziców Ino, może się tam na coś przydam. Nie zajmuje mi to zbyt dużo czasu, bo znajduje się ona bardzo blisko.
- Siema przystojniaczku. Jak głowa? - Pyta z uśmiechem, kiedy zauważa mnie w drzwiach.
- Nie będę kłamał, mam ogromnego kaca. 
- To widać. - Śmieje się. - Cieszy mnie, że dobrze się bawiłeś. 
- Chyba aż za dobrze. - Pocieram nerwowo kark, czekając na jej reakcję.
Ino wychodzi zza lady i podchodzi bliżej mnie. 
- Mówisz o szybkim numerku z barmanką, prawda? - Kiwam głową. - Użyłeś gumki, więc jest spoko. 
- Nie jesteś zła? 
- Za co? Za to, że w końcu się dobrze bawiłeś i widziałam uśmiech na twojej twarzy? Sakura jest moją przyjaciółką, tak samo jak ty jesteś moim przyjacielem. To ona odpierdoliła głupotę, kiedy cię zostawiła. 
- Cieszę się, że masz takie podejście. - Mocno ją przytulam, a Ino jeszcze bardziej wtula się w moją klatkę piersiową. 
- Sasuke ci mówił, prawda? 
- Pytasz o seks z twoją byłą? - Śmieje się.
- Mhm. - Mruczę. 
- Mówił. I co dalej? 
- Była dzisiaj u mnie. 
Blondynka natychmiastowo się ode mnie odsuwa i w skupieniu na mnie patrzy. 
- Co chciała? 
- Oddać mi telefon. Chcę ją odzyskać Ino. Próbowałem ją znienawidzić, ale nie mogę, bo tak bardzo ją kocham. 
- A czy ona tego chce? Nie zrozum mnie źle, bardzo się cieszę, ale masz pewność, że wciąż do ciebie coś czuje? Nie chcę, żebyś znowu przez to przechodził. 
- Wiem, że tak. To, w jaki sposób na mnie patrzy, tak nie patrzy się na kogoś kto jest ci obojętny. Poza tym, uprawialiśmy seks. To coś znaczy, prawda? 
- Wiesz czego nam trzeba? Świeżego umysłu. Co powiesz na kolację? Dzisiaj wieczorem? Wybierzemy się z tymi dwoma przygłupami.
- Kogo nazywasz przygłupem kochanie? 
- Ciebie i Kibę. - Ino się odwraca, żeby odpowiedzieć Sasuke, który wyłania się z zaplecza.
- Świetny pomysł, mi pasuje. - Odpowiadam z uśmiechem. 
- O której wychodzimy i gdzie? - Dopytuje Kiba, niosąc skrzynkę z kwiatkami. 
- Dzisiaj na spokojnie, możemy wyjść do naszej ulubionej restauracji. Pasuje? - Pyta blondynka.
- Oczywiście kochanie. - Sasuke całuje ją w policzek.
- Nie podlizuj się. - Mówi do niego z uśmiechem.
Dostaję wiadomość, więc wyjmuję z kieszeni telefon, żeby ją odczytać. 

Do: Naruto
Nie spodobało Ci się zdjęcie? 

- Jakie zdjęcie? - Mruczę pod nosem.
- Od kogo dostałeś zdjęcie? - Pyta ciekawski Kiba.
- Od barmanki. - Odpowiadam, przewijając wiadomości do góry.
- Tego się nie spodziewałem. - Mówię z uśmiechem, widząc zdjęcie dziewczyny ubranej tylko w bieliznę. Jest seksowne, nawet bardzo. Skłamałbym, gdybym powiedział, że wcale mnie to nie rusza.
- Pokaż! - Krzyczy Kiba i próbuje zajrzeć do mojego telefonu, który sprawnie blokuję.
- To zdjęcie jest dla mnie, nie dla ciebie Kiba.
- To się szanuje przystojniaczku. - Stwierdza z uznaniem Ino. - Nie zachowuj się jak fiut Kiba. Chciałbyś, żeby twoje nagie zdjęcia widział ktoś inny? Domyślam się, że wysłała ci nagie zdjęcie, prawda? 
- W bieliźnie. - Odpowiadam. - Ale to i tak na to samo wychodzi. - Wzruszam ramionami.
Otwieram wiadomości, kiedy jestem pewny, że Kiba stoi w stosownej odległości i nic nie widzi. 

Do: Kumiko 
Zdjęcie jest bardzo seksowne i pobudza moją wyobraźnię. Przepraszam, ale miałem rozładowany telefon. 

Wiadomość zwrotną dostaję bardzo szybko.

Od: Kumiko
Zachowaj tą wyobraźnię na następny raz. Możemy zrobić wszystko o czym marzysz ;)

Blokuję telefon i wkładam go do kieszeni. Jeśli Sakura do mnie wróci może nie być następnego razu. Nawet nie chcę myśleć co teraz robi z tym idiotą. 
- O której się spotykamy? - Pytam.
- Za dwie godziny? Spotkajmy się po prostu na miejscu. Zarezerwuję stolik na moje nazwisko. - Mówi Sasuke.
- Świetnie. Widzę, że masz dwóch osiłków do pomocy, dlatego idę się ogarnąć. - Dopowiadam z uśmiechem, a zaraz potem wychodzę. 

Oczami Sakury

Ciężko wzdycham, odkładając ostatnią kartę pacjenta na dość sporą gromadkę teczek. Ten dzień jest ciężki. Jak Tsunade mówiła, że będę miała dzisiaj tylko kilku pacjentów to na pewno nie spodziewałam się, że będzie aż dwudziestu pięciu. Następnym razem wezmę poprawkę na to co mówi. 
- Proszę! - Krzyczę, kiedy słyszę pukanie. Odwracam się na obrotowym krzesełku w stronę drzwi, przerażona, że to jakiś kolejny pacjent, o którym nie miałam pojęcia. 
- Boże kochany, jak dobrze, że to tylko ty. - Wzdycham z ulgą. 
- Wystarczy Ino. - Śmieje się. - Bogiem to ja jeszcze nie jestem. 
Dziewczyna wchodzi do środka, wita się ze mną całusem w policzek i siada na kozetce.
- Jak się trzymasz? - Pyta z uśmiechem.
- Oczywiście, że ci powiedział. - Przewracam oczami.
- A co myślałaś? Mówi mi o wszystkim. - Wzrusza ramionami. 
- Jest mi źle. - Odpowiadam zgodnie z prawdą. - Co jest ze mną nie tak Ino? Najpierw skrzywdziłam Naruto, a teraz zrobiłam jeszcze gorsze świństwo Naokiemu.
- Po prostu się pogubiłaś dziewczyno. Zastanów się czego ty tak właściwie chcesz. Przespałaś się z Naruto, nie uwierzę, że już go nie kochasz, więc nawet nie próbuj mi tego wpierać. - Grozi mi palcem. 
- Nawet nie zamierzam. - Wzdycham.
- Zerwij z Naokim i wróć do Uzumakiego. To jest proste. - Wzrusza ramionami. 
- Nie mogę. - Mówię krótko. 
- Bo? 
- On z nią pisał, kiedy był ze mną. Gra na dwa fronty, chce się na mnie zemścić Ino.
- Co ty pierdolisz? 
- Sama widziałam. Wysłała mu zdjęcie i pikantne wiadomości, na które jej odpisywał. - Mówię zirytowana.
- Może nie miał internetu i doszły dopiero u ciebie w domu. 
- Nie wciskaj mi bajek Ino. 
- Zdjęcie odebrał dopiero u mnie w kwiaciarni, był zaskoczony. - Wzrusza ramionami. 
- Już sobie wyobrażam jak się ślinił. - Odburkuję.
- Moment. - Marszczy brwi. - Grzebałaś mu w telefonie?! - Krzyczy.
- Ciszej idiotko, bo jeszcze ktoś usłyszy. - Uciszam ją. - Nie grzebałam. Po prostu... z przyzwyczajenia wzięłam jego telefon, żeby sprawdzić kto do niego tak wypisuje. 
- Wkurwiłaś się, prawda? 
- Może trochę. - Kłamię. 
- Ta, jasne. 
- Jest jeszcze coś. - Zaczynam się denerwować.
- Czemu czuję, że to coś niedobrego? 
- Spóźnia mi się okres, boję się, że mogę być w ciąży. - Zamykam oczy, żeby nie widzieć jej miny. 
- Ja pierdolę. - Wzdycha. - Z tym idiotą? Poważnie? Robiłaś już test? 
- Boję się. - Mówię zgodnie z prawdą. 
Blondynka siedzi chwilę w zamyśleniu.
- To też jest powód, prawda? Dlatego nie chcesz go zostawić. 
- Dopóki nie będę pewna to tego nie zrobię, ale muszę sobie z nim wiele wyjaśnić. 
- Naruto ci powiedział, że wiedział o wszystkim od Naokiego? 
- Mhm. - Mruczę.
Zwaliło mnie z nóg, kiedy się o tym dowiedziałam. Nie mam powodu, żeby nie wierzyć Uzumakiemu. Znam go przecież tyle lat, nie okłamałby mnie w takiej sprawie. Takiego zachowania po Naokim się nie spodziewałam i szczerze mówiąc wcale mi się to nie podoba. 

Oczami Naruto

Wchodzę do restauracji ubrany w bardziej elegancki sposób. Tutaj każdy tak przychodzi, bo lokal jest naprawdę szykowny. Postawiłem dzisiaj na bordową koszulę i czarne spodnie. 
- Witam. Mam rezerwację na nazwisko Uchiha. - Mówię do starszej kobiety, która stoi na recepcji. 
- Dobry wieczór. - Otwiera zeszyt, w którym sprawdza stolik. - Kai, zaprowadź Pana do stolika numer dziesięć. - Zwraca się do chłopaka ubranego całego na czarno. 
- Oczywiście. - Odpowiada jej skinięciem głowy.
- Pana znajomi już tam czekają. - Mówi z uśmiechem. 
- W porządku, dziękuję. - Posyłam jej ciepły uśmiech i idę grzecznie za chłopakiem. 
Po kilku sekundach docieramy na miejsce, zajmuję krzesełko i czekam aż kelner sobie pójdzie. 
- Dawno tutaj nie byłem. Od kiedy prowadzają gości do stolików? - Pytam uśmiechnięty. 
- Od jakiś kilku dni. - Odpowiada Ino. - W sumie całkiem fajnie, bo nie rozglądasz się jak idiota po całym lokalu za tabliczką ze swoim nazwiskiem. 
- Wypijemy coś, czy tylko szama i do domu? Ja bym coś dziabnął. - Mówi z uśmiechem Kiba.
- Najlepiej leczyć się tym, czym się zatruło. No nie? - Uśmiecham się . 
- Ja sobie odpuszczam. - Stwierdza Sasuke.
- A ja przeciwnie. Dzisiaj to ty będziesz musiał się mną zająć kochanie. - Ino w uroczy sposób dotyka jego nosa, na co Uchiha się uśmiecha. 
- To są chyba jakieś żarty. - Zwracam na siebie uwagę moich przyjaciół. Obserwuję jak do restauracji wchodzi Sakura ubrana w czerwoną, seksowną sukienkę i czarne szpilki. 
- Mogłam się domyślić, że tutaj przyjdą. - Blondynka uderza się w czoło z otwartej ręki. - Sakura coś wspominała, że idą dzisiaj do jego ulubionej restauracji. 
- Jeśli ci to przeszkadza to możemy zmienić miejsce. - Sasuke wzrusza ramionami. 
- Nie będę przed nimi uciekać całe życie. Nie mam powodu, żeby go unikać. - Mówię twardo. 
- Dobrze, bo naprawdę mam ochotę tutaj zjeść. - Śmieje się Kiba. 
Obserwuję jak ten kretyn łapie ją za rękę i na moje nieszczęście prowadzi dziewczynę w naszą stronę. Sakura chyba wyczuwa mój wzrok, bo nasze spojrzenia się krzyżują. Widzę jak natychmiastowo bladnie. Boi się, że mu powiem, na sto procent. Na twarzy Naokiego widnieje szeroki uśmiech co mnie wkurwia.
- Gdyby wiedział co z nią robiłem nad ranem to na pewno by się tak nie szczerzył. - Burczę pod nosem i słyszę głośny śmiech Ino.
- Zazdrość ci służy, to takie hot jak się tak wkurwiasz. - Szturcha mnie łokciem w bok.
- Powiedz mu. - Podpuszcza mnie Kiba.
- Nie zrobię jej tego. - Odpowiadam, spuszczając wzrok na menu w momencie, kiedy podchodzą do naszego stolika. 
- Ostatnio ciągle na siebie wpadamy. - Słyszę jego irytujący głos. 
- Za często. - Mówię pod nosem. 
- Możesz powtórzyć? - Pyta chłopak.
Unoszę do góry głowę, żeby spojrzeć mu prosto w twarz. 
- Mówię, że miła niespodzianka. - Kłamię.
- Powinniśmy spotykać się częściej. Chciałbym lepiej poznać przyjaciół Sakury. Dużo mi o was mówiła. - Mierzymy się spojrzeniami. 
- Świętujecie coś specjalnego? - Pyta niewinnie Ino.
- Chciałem zrobić jej niespodziankę. - Mówi z uśmiechem. 
- Zrobiłeś, dużą. - Odpowiada Sakura, patrzy w moją stronę. 
- Wy sobie pogadajcie, a ja idę zamówić coś do picia. - Stwierdzam.
Nie wytrzymam tam dłużej, dlatego postanawiam się ulotnić. Wstaję od stołu i idę w stronę długiej lady, za którą stoi wiele drogich, dobrych alkoholi. Podchodzę bliżej i opieram ręce na drewnianej powłoce. 
- Co dla Pana? - Unoszę do góry wzrok, słysząc znajomy głos.
- Nie wiedziałem, że nasze spotkanie będzie tak szybko. - Uśmiecham się. - Co tutaj robisz? 
- Pracuję? - Śmieje się na moje głupie pytanie. - Pensja z klubu jest niewystarczająca, więc sobie dorabiam. - Delikatnie się uśmiecha.
Przyglądam się dokładnie w co jest ubrana. Czarne spodnie i biała dopasowana koszula wyglądają na niej naprawdę dobrze. Nie mogę powstrzymać uśmiechu, kiedy widzę skrawek czerwonego, koronkowego stanika. Zauważyłem, że lubi kusić facetów w ten sposób, a jej biust jest pokaźnych rozmiarów, więc ma się czym chwalić.
- Ładny kolor. - Mówię i bezczelnie patrzę w jej biust.
- Podoba ci się to co widzisz? 
- Bardzo, ten widok przypomina mi o pewnym zdjęciu. - Kobieta nachyla się bliżej mnie. 
- Mogę pokazać ci więcej jeśli chcesz. - Dotyka mojej dłoni. 
- Kusząca propozycja. - Dotykam opuszkami palców jej policzka. - Ale jestem z przyjaciółmi. - Wzdycham.
- Jeśli nie masz planów na wieczór to możemy zaplanować coś razem. - Puszcza mi oczko. 
- Mam twój numer, więc w razie czego będę się odzywał. Przygotujesz dla mnie najlepsze drinki z karty? 
- Przygotuję dla ciebie coś lepszego. - Posyła mi uśmiech. 
- Świetnie, dziękuję. 
Odchodzę od baru, kiedy dziewczyna znika z mojego pola widzenia. Siadam na krzesełku i przez moment próbuję ignorować spojrzenia przyjaciół. 
- Co? - Pytam w końcu, przewracając oczami. 
- Barmanka? Tutaj? - Pyta Ino.
- Stary, wiedziałeś, że tutaj pracuje? - Dopytuje Sasuke. 
- Widać na kilometr jak się do ciebie ślini. A ty nie jesteś wcale lepszy. - Śmieje się Kiba. 
- Nie wiedziałem, że tutaj będzie. Sam byłem zaskoczony. Jest naprawdę seksowna. Byłbym idiotą, gdybym się nie ślinił. - Przyznaję. 
- Przyznam ci rację, sama się ślinię. - Ino patrzy w kierunku barmanki. 
- Ej, to już przesada. - Burczy Sasuke, a ja się z niego śmieję. 
- No, a co w takim razie z Sakurą? - Szepcze Kiba.
- A co ma być? Dalej chcę ją odzyskać, ale nie będę czekał jak grzeczny chłopczyk na to aż do mnie wróci. Też się zabawia ze swoim chłopakiem. - Mimowolnie mój wzrok ucieka w jej stronę. Składa się tak, że siedzi dokładnie naprzeciwko mnie, więc z łatwością widzę twarz dziewczyny.
- Wkurwia mnie, że z nim jest. - Mówię szczerze. 
- Domyślam się. - Stwierdza Ino.
- Zamówiliście już jakieś żarcie? - Pytam. 
- Mhm. Tobie zamówiłam duży kawał mięsa z frytkami. - Stwierdza blondynka. 
- Dziękuję, mówiłem już, że cię kocham? 
- Tylko byś spróbował tego nie mówić. - Śmieje się.
- To nie fair, zna cię lepiej niż własnego chłopaka. - Burczy Sasuke. 
- Lata przyjaźni chłopie. Pogódź się z tym, że przyjaźnię się z nią dłużej. - Śmieję się. 
- Państwa drinki. - Rozmowę przerywa nam młody kelner, który rozstawia dla każdego po dwie szklanki. Patrzę w kierunku barmanki, która nawołuje mnie ruchem wskazującego palca z zadziornym uśmiechem. 
- Przepraszam was na chwilę. - Mówię z uśmiechem, napotykając wzrok Sakury. Przez praktycznie cały czas czuję jej wzrok na sobie.
- Wołałaś? - Pytam podchodząc do Kumiko.
Dziewczyna wychodzi zza lady i chwyta mnie za rękę. 
- Tak się składa, że mam przerwę na papierosa. - Ciągnie mnie za ladę i wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia. 
- Jesteś w pracy. - Śmieję się, kiedy popycha mnie na ścianę. 
- Mniej gadania, więcej całowania. - Mówi zanim przybliża swoje usta do moich. Zaczepiam palcami o guzik koszuli dziewczyny, przez co się rozpina. Układam dłonie na jej biodrach i dosyć mocno je ściskam, kiedy wdziera się do moich ust językiem. Pocałunek jest bardzo chaotyczny i pełen pożądania. To mnie nakręca i nie będę mówił, że jest inaczej. Ściskam jej pośladki i przyciskam ją bliżej siebie. Może nie robi tego specjalnie, ale ociera się o mnie kilka razy przez co muszę trochę zwolnić tempo, bo nie chcę wyjść z pierdolonym namiotem w spodniach. 
- Czekaj. - Mówię, delikatnie odsuwając dziewczynę na bok. 
- Co jest? - Pyta zadyszana. 
- Nakręcasz mnie. - Przyznaję. - Co pomyślą sobie goście jak stąd wyjdę z problemem w spodniach? - Słyszę jej uroczy śmiech.
- Masz rację, przepraszam. - Odsuwa się na bezpieczną odległość. - Wczoraj było tak dobrze, że nie mogę się powstrzymać. 
- To nie jest zbyt dobre miejsce na takie zabawy. Zwłaszcza, że twoja przerwa nie jest na pewno zbyt długa. 
- Mam dokładnie... - dziewczyna sprawdza zegarek - ... sześć minut. 
- Zdecydowanie za mało. - Śmieję się. - Wyjdę pierwszy, a ty chwilę odczekaj. Nie chcę, żebyś miała kłopoty. - Mówię, podchodząc do drzwi. Powoli je uchylam i wychodzę. Kieruję się od razu do stolika. 
- Ani słowa. - Spragniony wypijam prawie całego drinka, kiedy siadam na krzesło. 
- Nikt nie chciał nawet nic mówić. - Odzywa się rozbawiona Ino. 
- Boże, ta kobieta ma temperament. - Stwierdza Kiba. 
Patrzę w stronę lady, skupiając wzrok na barmance. Jej stanik jest dużo bardziej widoczny niż wcześniej. Pokazuję jej palcem na guzik z szerokim uśmiechem, dlatego spuszcza wzrok trochę niżej. Dziewczyna rozbawiona kręci głową i go zapina. Nawet nie jest zawstydzona. Czuję jak w spodniach robi mi się trochę ciaśniej. Ino wyciąga dłoń w moją stronę i z uśmiechem poprawia mi kołnierzyk koszuli. To będzie ciężki wieczór. 

***

Czas mija naprawdę bardzo miło. Nawet nie zwracam uwagi na Sakurę i Naokiego. Staram się nie patrzeć w ich stronę, bo nie chcę bez potrzeby się denerwować. 
- Ale się nażarłam. - Wzdycha blondynka. 
- Zajebiste są te drinki. - Kiba unosi do ust czwartą już szklankę.
Odczuwam, że trochę mnie już zakręciło. Nie jestem jeszcze pijany, ale alkohol wprawił mnie w naprawdę dobry nastrój. Chyba tego potrzebowałem i Ino miała rację z tym całym wyjściem. Mam tylko jeden problem. Odkąd Kumiko zaciągnęła mnie do tego pomieszczenia za ladą, jestem podniecony i nie mogę opanować tej sytuacji. Staram się, ale do mojej głowy napływają niechciane wizje wszystkiego, co mogła ze mną tam robić.
- Ej, dobrze się czujesz? - Pyta Ino.
- Tak, jest okej. - Kłamię z uśmiechem, dopijając ostatniego drinka. 
- Twoja była chyba nie bawi się zbyt dobrze z tym gościem. - Zauważa Sasuke, a ja przewracam oczami.
- Możecie przestać nazywać ją 'moją byłą'? To wasza przyjaciółka, a czasami mam wrażenie, że traktujecie ją jak wroga. Nie podoba mi się to. - Zauważam.
- Okej, masz rację, sory. Po prostu nie trawię tego gościa, mówiłem jej, że to nie jest dobry wybór to jak zwykle mnie nie posłuchała. 
- Ty też nie byłeś jej dobrym wyborem. - Żartuję patrząc na oburmuszonego Sasuke.
- Powinieneś się cieszyć, że nam nie wyszło.
- Ja się cieszę. - Ino wzrusza ramionami, popijając drinka przez czarną słomkę. 
Sasuke unosi dłoń kobiety, przysuwa ją do swoich ust i delikatnie całuje jej wierzch. 
- Kurwa, jaki romantyk. - Prycha Kiba, a ja się śmieję.
- Samotność ci doskwiera? - Pytam, szukając zaczepki. - Gdybyś w końcu zaprosił Hinatę na randkę to może by coś z tego wyszło. 
- Hinata jest niestety zakochana w tobie, idioto. - Prycha.
- To są stare dzieje Kiba. Mówię ci, zapytaj ją o tą randkę. Głowa ci nie odpadnie.
- Zrobię z siebie idiotę.
- Lepiej zrobić z siebie idiotę, niż zmarnować swoją szansę i żyć w nieszczęściu. - Zauważam.
- Tak jak ty? - Odgryza się.
- To był cios poniżej pasa Kiba. - Mówi zaskoczona blondynka, a ja się tylko śmieję. 
- To fakt, jak Sakura odeszła to byłem bardzo nieszczęśliwy. Teraz jest lepiej. - Wzruszam ramionami.
- Sory stary, trochę mnie poniosło. 
- Spokojnie, nie obrażam się za takie rzeczy. Przecież mnie znasz. 
- Gdzie idziesz? - Pyta Sasuke, kiedy wstaję od stołu. 
- Do toalety, mamo. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Pajac. - Wzdycha w odpowiedzi. 
Przechodzę przez całą salę, spoglądając w stronę lady, gdzie pracuje barmanka, ale nigdzie jej nie widzę. Idę korytarzem do miejsca, gdzie są łazienki. Wyjątkowo dzisiaj jest tutaj pusto i cicho. Może to przez fakt, że mamy środek tygodnia i ludziom po pracy nigdzie nie chce się wychodzić. Docieram pod drzwi, ale na chwilę się zatrzymuję i kucam, żeby zawiązać sznurówkę, bo zauważam, że jest rozwiązana. Za plecami słyszę stukot butów, który robi się coraz głośniejszy. Powoli unoszę wzrok do góry, kiedy dostrzegam przed twarzą czarne szpilki i smukłe, seksowne, opalone nogi. Z delikatnym uśmiechem unoszę głowę, tylko po to, żeby zobaczyć jak bardzo jest wkurwiona. 
- Zmieniłeś się. - Ma zaplecione ramiona na klatce piersiowej.
- W jakim sensie?
- Seks z barmanką na zapleczu w miejscu pracy? Odkąd zrobiłeś się taki odważny? 
- Dlaczego myślisz, że się z nią pieprzyłem? 
- Proszę cię, wyszedłeś stamtąd bardzo zadowolony. - Mierzy mnie rozwścieczonym wzrokiem. - Rano mówisz, że mnie kochasz, a potem pieprzysz inną. 
- I to cię boli, prawda? Jesteś zazdrosna Sakura. - Mówię z uśmiechem i kończę wiązać buta.
- Nigdy się tak nie zachowywałeś. Mówisz jedno, a robisz rzeczy, które temu przeczą. 
- Wyluzuj, dobra? Tylko się z nią całowałem. Nie uprawialiśmy seksu. - Odpowiadam, przykładając opuszki palców do jej kostki.
- A chciałeś? - Pyta, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. 
- Chciałem. - Mówię z uśmiechem, świadomy, że moja odpowiedź jeszcze bardziej ją wkurwi. Sunę palcami coraz wyżej po miękkiej i gładkiej nodze, przy czym powoli się podnoszę. Sakura strąca moją dłoń, kiedy jest pod sukienką na wewnętrznej stronie uda. 
- Nie dotykaj mnie. 
- Dlaczego? - Pytam, patrząc na jej usta. 
- Nie będę twoją nagrodą pocieszenia po tym, jak barmanka nie dała ci dupy. - Mówi wściekła. 
- Jaka wulgarna, to jest całkiem podniecające. - Stwierdzam z uśmiechem, robiąc krok w jej stronę. Dziewczyna automatycznie się cofa. 
- Najpierw się z nią zabawiałeś, a teraz oczekujesz ode mnie nie wiadomo czego.
- Wczoraj ci to nie przeszkadzało. - Stwierdzam, podchodząc jeszcze bliżej. Dziewczyna próbuje się cofnąć, ale wpada plecami na ścianę. Patrzy przez chwilę w bok jakby chciała wymyślić plan ucieczki. Układam dłonie na ścianie po obu stronach jej głowy.
- Idiota. - Odburkuje. 
- Mówiłem poważnie, żebyś zadzwoniła jak zmądrzejesz. Chcę z tobą być, ale nie myśl sobie, że będę czekał na ciebie jak grzeczny piesek, wiedząc, że jesteś z tym palantem i robisz z nim rzeczy, o których nawet nie chcę myśleć, bo mnie to wkurwia. 
Przybliżam twarz w jej stronę, dzielą nas dosłownie milimetry. Czuję jej urywany oddech na ustach. Wiem, że chce, żebym ją pocałował. Zbliżam się jakbym miał naprawdę to zrobić, ale gdy dziewczyna rozchyla usta, gotowa do pocałunku i przymyka oczy, gwałtownie odsuwam głowę z uśmiechem na twarzy. Przykładam dłoń do policzka Sakury i kciukiem wodzę po pełnych ustach. 
- Uwielbiam jak twoje ciało drży, kiedy cię dotykam. - Wodzę wzrokiem za ruchami mojego kciuka, powstrzymując się z całych sił, żeby jej nie pocałować. Dziewczyna nawet nie próbuje się wyrwać. Dotykam dolnej wargi Sakury palcem wskazującym i wędruję nim w dół na szyję, a potem zachaczam o materiał sukienki nad dekoltem. Ciągnę go powoli do dołu, odkrywając przy tym delikatnie jej piersi. 
Kurwa, jest bez stanika.
Przełykam ciężej ślinę, kiedy dostrzegam ten mały szczegół. Najchętniej wciągnąłbym ją do tej pieprzonej łazienki.
- Zastanów się, czego chcesz. Moje drzwi są zawsze otwarte. - Mówię z uśmiechem. 
Zabieram dłoń, odsuwam się od niej i wchodzę do łazienki bez słowa. Przez drobną chwilę mam nadzieję, że za mną wejdzie, ale niestety tak się nie dzieje. Załatwiam swoją potrzebę, za którą oczywiście tutaj przyszedłem i staję przed zlewem, żeby dokładnie umyć ręce. 
- Specjalnie z nią tam poszedłeś, prawda? 
W lusterku dostrzegam Sakurę, która stoi za mną.
- Wiesz, że to jest męska toaleta, prawda? - Pytam, wycierając dłonie w kawałek papieru i wyrzucam go do kosza.
- Odpowiedz na moje pytanie. Robisz to po to, żebym była zazdrosna, prawda? - Przybliża się do mnie. 
- Sakura. - Wzdycham. - Nie robię tego, żebyś była zazdrosna. Robię to, bo chcę. Nie jestem gówniarzem, nie bawię się w takie rzeczy.
- Powiedział, że kłamiesz. - Wypala nagle. 
- Czyli z nim rozmawiałaś. - Mówię zaciekawiony. - Wierzysz mu? 
- To jest nieistotne. - Robi krok w moją stronę. - Podoba ci się, prawda? 
- Tak. - Odpowiadam szczerze, a dziewczyna przymyka oczy, słysząc moją odpowiedź. Wiem, że mówi o Kumiko. Przez chwilę widzę zawód w jej oczach, ale nie mogę kłamać. Barmanka jest naprawdę bardzo pociągająca, ale to nie zmienia faktu, że to Sakura jest kobietą, w której jestem zakochany.
- Ale to z ciebie chcę ściągnąć tą sukienkę przez cały wieczór i wkurwia mnie, że założyłaś ją dla niego, a nie dla mnie. 
Sakura odwraca się do mnie plecami i zamierza wyjść, ale ja jej na to nie pozwalam. Gwałtownie łapię ją za prawy nadgarstek i przyciągam do siebie. Dłużej nie wytrzymam. Zaskoczona tym nagłym gestem podpiera się dłońmi o moją klatkę piersiową. Nie czekam na żadne pozwolenie i całuję ją z zaskoczenia. Różowowłosa przez chwilę próbuje się ode mnie oderwać, ale później się poddaje. Pocałunek staje się bardziej zachłanny i dziki, kiedy przejeżdżam językiem po dolnej wardze Sakury, a ona uchyla usta, dając mi dostęp, żeby przedrzeć się do środka. Zjeżdżam dłońmi w dół jej ciała i gwałtownie podnoszę do góry, tylko po to, aby po chwili posadzić ją na wolnej przestrzeni przy zlewie. Dziewczyna wplątuje drobne dłonie w moje włosy i dosyć agresywnie za nie ciąga. Nie mogę się powstrzymać, dlatego podciągam sukienkę w górę, odsłaniając jędrne pośladki. 
- Kurwa. - Mruczę w skórę jej szyi, kiedy kątem oka widzę w lustrze seksowne pośladki. Ma na sobie czerwone, jebane stringi. Podniecenie, o którym praktycznie już zapomniałem znowu mnie ogarnia, tym razem ze zdwojoną siłą. Nie chcę, żeby jakiś inny mężczyzna ją zobaczył, dlatego unoszę jej ciało do góry i przenoszę do kabiny, którą zamykam. Chwytam dłonie zielonookiej w swoje i unoszę je nad głowę Sakury. Słyszę słodkie, ciche jęki. Chcę ją słyszeć głośniej. Przekładam w jedną rękę jej dłonie i mocniej zaciskam, żeby nie była w stanie ich wyrwać. Zsuwam jedno ramiączko od sukienki w dół, żeby mieć dostęp do piersi. Z zaczepnym uśmiechem zniżam głowę i biorę do ust sutek, który zaczynam delikatnie ssać i przygryzać. Sakura zadziera głowę w górę, eksponując dzięki temu szyję, dlatego nie mogę się powstrzymać i przechodzę w to miejsce z ustami. Dziewczyna bardzo szybko oddycha, z resztą ja też. Podciągam sukienkę bardziej do góry i wkładam dłoń pod mokre majtki.
- Ja pierdolę. - Klnie.
Dziewczyna osuwa się na nogach, kiedy dotykam palcami łechtaczki, dlatego puszczam jej dłonie i obejmuję ją za plecy, bo przecież nie chcę, żeby się przewróciła. 
- Jesteś taka mokra. - Mruczę w jej skórę pod uchem. Sakura wydaje z siebie głośniejszy jęk, kiedy postanawiam włożyć w nią dwa palce. Boleśnie powoli poruszam dłonią. Różowowłosa opiera głowę o moje ramię, dotykając ustami wrażliwej szyi, przez co po plecach przebiega przyjemny dreszczyk. Kobieta coraz bardziej napiera na moją dłoń. Zasłaniam jej usta, kiedy słyszę, że ktoś wchodzi do toalety, przecież nikt nie musi wiedzieć co tutaj robimy, prawda? 
- Nie kupuję tej całej twojej dobrej aury. - Słyszę głos Sasuke. 
- Aury? - Prycha chłopak.
Sakura słysząc głos drugiej osoby podnosi głowę z przerażeniem, a ja się tylko uśmiecham. 
- Może powinien usłyszeć jak dobrze się bawimy? - Szepczę do jej ucha, odkrywając usta dziewczyny. Słyszę urywany oddech i widzę szybko unoszącą się klatkę piersiową. Kręci tylko głową z przerażeniem w oczach.
- Mnie nie oszukasz gościu. Możesz dalej bawić się w szczerość z Sakurą, ale ja tego nie kupuję. - Stwierdza mój przyjaciel. 
- Widzisz? - Całuję jej szyję. - Nawet on go nie lubi. - Mówię z uśmiechem.
- Niczego nie udaję. - Broni się chłopak Sakury.
- Jasne. Naruto o wszystkim mi powiedział.
- Kłamie. - Mówi niewzruszony.
- Jeśli sądzisz, że uwierzę tobie, a nie kumplowi to się mylisz. - Słyszę jak zatrzaskują się drzwi. 
Odsuwam się od zdezorientowanej dziewczyny i wychodzę z kabiny. Podchodzę do zlewu, przy którym stoi Naoki. Bezczelnie się uśmiecha. Z satysfakcją na twarzy myję dłonie. 
- Szybko o niej zapomniałeś. - Zaczyna. 
- O kim mówisz? 
- O Sakurze. - Odpowiada. 
Wycieram dłonie w papierowy ręcznik, który wrzucam do kosza. 
- Masz mylne informacje kolego. - Akcentuję ostatnie słowo. 
- Przecież widzę, że lecisz na barmankę. Swoją drogą niezła laska. - Prycham na jego słowa.
- Interesuje mnie tylko Sakura. - Odpowiadam.
- Jest ze mną, pogódź się z tym, że ci ją odbiłem.
- Jesteś pewien? - Pytam z uśmiechem. - Skąd masz pewność, że cię nie zdradziła? Już raz to zrobiła, kiedy była ze mną. Może zrobiła to drugi raz?
Uśmieszek z jego twarzy automatycznie znika, a to napawa mnie satysfakcją. Nie zamierzam więcej z nim dyskutować, więc zmierzam w stronę drzwi. 
- Jest w ciąży, ze mną. - Mówi z dumą.
Czuję jakbym dostał z liścia prosto w twarz. Moja dłoń zatrzymuje się na klamce, a ciało na chwilę sztywnieje. Powoli wszystko zaczyna układać się w całość. Dlatego nie chce z nim zerwać. Jest w ciąży. To powód, który ją przy nim trzyma. Moje serce krwawi, będzie miała dziecko z innym. Przymykam oczy, żeby się opanować. Duże pomieszczenie robi się ciasne, brakuje mi tchu i nie mogę oddychać. Duszę się. Naciskam na klamkę i wychodzę. Kieruję się w stronę stolika, nie chcę tutaj być. Muszę wyjść. 
- Naruto? - Pyta przerażona Ino. - Dobrze się czujesz? - Wstaje od stolika i dotyka mojego ramienia. 
- Muszę stąd wyjść. - Odpowiadam.
- Jesteś blady. Co się stało? - Pyta zmartwiona, dotykając mojej twarzy. 
- Muszę wyjść. - Powtarzam. - Zajmiecie się rachunkiem? Oddam wam jutro. 
- Jasne stary, powiedz tylko co się stało, bo Ino zaraz nam zejdzie. - Mówi Kiba. 
- Sakura... ona j-jest... - załamuje mi się głos - ... ona jest w ciąży. 
Wychodzę z restauracji nim zdążą cokolwiek powiedzieć. Nie chcę ich słuchać. Nie chcę nikogo słuchać. Chcę być sam. 

***
 Drogi do domu nie pamiętam, bo byłem zbyt zagubiony we własnych myślach. Jedyne co pamiętam to zakup jakiejś taniej whisky, którą teraz sączę. Jestem pijany? Nie wiem, może. Tak śmiesznie kręci mi się w głowie. Ocieram mokry policzek. To łzy? Patrzę na dłoń. To są chyba jakieś jaja. Ja? Płakałem? Przez nią? Nie warto. Próbuję podnieść się z podłogi, na której siedzę, ale niebezpiecznie zataczam się do tyłu.
- Ja pisrdolę. - Śmieję się. - I po co było tyle pić frajerze? 
W końcu udaje mi się wstać i z zadowoleniem rozpinam pasek od spodni I koszulę. Jest mi gorąco. Bardzo gorąco. Odstawiam butelkę whisky, żeby nic nie wylać i kładę się na kanapę. Oczy robią się jakieś takie ciężkie. Na chwilę je zamknę. Ciemność wydaje się dziwnie miła. 

***
Otwieram oczy, kiedy słyszę głośne i natarczywe pukanie. Na mojej twarzy pojawia się grymas, kiedy za szybko wstaję i kręci mi się w głowie. Odruchowo dotykam czoła.
- Ja pierdolę. - Sapię, próbując chociaż trochę do siebie dojść. Po co mi to kurwa było? Sprawdzam zegarek na dłoni. Dochodzi jebana trzecia nad ranem. Znowu słyszę walenie w drzwi, więc powoli wstaję z kanapy i idę w stronę korytarza. Patrzę mimowolnie w lustro. Wyglądam jak po ciężkiej nocy. Rozpięta koszula, wyjęta ze spodni, rozpięty pasek i włosy w kompletnym nieładzie. Otwieram drzwi, opierając o nie głowę. 
- Jest trzecia nad ranem. - Jęczę, mrużąc oczy. Próbuję przyzwyczaić je do delikatnego światła. 
- Przepraszam, spałeś? Obudziłam cię? 
Unoszę zamglony wzrok i przecieram dłonią twarz, kiedy widzę Sakurę. Wydaje mi się? Na pewno. Umysł płata mi figle.
- Co ty tutaj robisz? - Pytam unosząc na nią spojrzenie. 
- Piłeś. - Stwierdza. 
- Trochę. - Wzruszam ramionami. 
- Możemy pogadać? Jesteś na tyle trzeźwy?  
- A twój facet? Nie będzie zadowolony, że przychodzisz do mnie o tej porze. - Dziewczyna jest zniecierpliwiona. - Jeszcze pomyśli, że się ze mną pieprzysz. - Mówię z uśmiechem. 
- Niech myśli co chce. Możesz o nim na chwilę zapomnieć? - Wzdycha niezadowolona. 
- Tak jak ty to zrobiłaś, kiedy się ze mną pieprzyłaś? - Pytam trochę ostro. 
- W porządku, zasłużyłam. - Odpowiada. - Możemy pogadać? W środku? Jest zimno. 
Dopiero zauważam, że ma na sobie tylko sukienkę, którą miała w restauracji. Besztam się w myślach za to, że jak totalny kretyn pozwalam jej marznąć. Przecież jest w ciąży. 
W ciąży.
Niestety nie ze mną. 
- Przepraszam. - Mówię i odsuwam się, żeby mogła wejść do środka. 
Przymykam oczy, kiedy czuję jej słodki zapach. Dziewczyna mnie mija i od razu kieruje się do salonu. Siada na fotelu.
- Czyli to będzie dłuższa rozmowa? - Wzdycham, kiedy kręci mi się w głowie przy siadaniu na kanapę. 
- Pomóc Ci jakoś? - Pyta z przejęciem. 
- Gratuluję, na pewno się cieszysz. - Ignoruję jej pytanie, patrząc prosto w zielone oczy.
- Przestań, to nie tak. - Mówi. 
- To nie tak, że pieprzyłaś się z nim bez gumki i zaszłaś w ciążę? - Wyrzucam, przecierając twarz. 
- Nie jestem w ciąży. - Wzdycha. 
- Kłamał? - Pytam zaskoczony.
- Nie. Tak. - Gubi się. - Nie do końca. Myślałam, że jestem w ciąży. - Tłumaczy. - Ale nie jestem. - Zapewnia.
- Dlaczego tutaj jesteś? - Przechodzę do sedna.
- Bo z nim zerwałam. - Mówi, podchodząc do mnie. Kuca naprzeciwko mnie i układa dłonie na moich kolanach. - Jest debilem, a ja nie byłam od niego lepsza, kiedy cię zostawiłam.
- To fakt. - Przyznaję jej rację. 
Chwytam dłonie dziewczyny i zmuszam ją do wstania. Przesuwam palcami po zgrabnej talii i przyciągam różowowłosą na swoje kolana. Czuję drobne palce we włosach. Przymykam oczy na ten przyjemny dotyk. Chyba wciąż jestem pijany.
- Przepraszam, że doprowadziłam cię do takiego stanu. - Szepcze.
- Załamałem się, kiedy mi powiedział, że jesteś w ciąży. - Przyznaję. Mój język za bardzo się rozwiązuje pod wpływem jej kojącej obecności. 
- Wiem. Chciałam za tobą wybiec. Wytłumaczyć ci wszystko, ale wyszedłeś, a Naoki nie chciał mnie wypuścić.
- Chwila. - Otwieram oczy. - Dowiedział się, że byłaś ze mną? 
- Wszystko mu powiedziałam. Nawet o tym co wydarzyło się wczoraj. Chciałam się odgryźć.
-Wspaniale. - Mruczę z uznaniem. 
- Dalej chcesz mnie z powrotem? Bo ja ciebie chcę. Powiedziałeś, żebym zadzwoniła, kiedy zmądrzeję i będę wiedziała, czego chcę. Chcę tylko ciebie i przysięgam, że już nigdy nie zrobię ci takiego świństwa.
- To ostatnia szansa Sakura. Kocham cię i chcę z tobą być, ale jeśli to ma się udać to musimy być ze sobą szczerzy. Nie chcę kłamstw i tajemnic. Ostatnim razem źle się skończyło. - Przypominam.
Przesuwam dłonie na dół jej pleców. 
- Zrobię dla ciebie wszystko. Dla nas zrobię wszystko. - Przysuwa czoło do mojego. - Kocham cię Naruto.
Słysząc te słowa nie mogę się powstrzymać i składam na jej ustach długi pocałunek. Chcę, żeby wszystko się udało. Chcę, żebyśmy byli szczęśliwi.

8 komentarzy:

  1. Notka jest świetna i nie przeszkadza mi, że nie opisałyście dokładniej zbliżenia między Sakurą, a Naruto. Nawet myślę, iż zostało to bardzo dobrze napisane. Notka jak zawsze bardzo mi się podobała :D Nie mogę doczekać się następnej.

    Co do One-Shota... Po prostu genialny! Zakończenie było cudne. Mam wielką nadzieję, że będziecie dalej pisać takie świetne One-Shoty, bo w waszym wykonaniu są nie do opisana. Tak, więc czekam na kolejny i mam nadzieję, że ukarze się w najbliższym czasie. Życzę weny.
    Pozdrawiam Juki

    OdpowiedzUsuń
  2. nie bede sie rozpisywac nocia swietna a One-Shoty genialny zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka jak zawsze dobrze napisana i jak zwykle nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału a co do One-Shota to też dobrze napisany.

    Chciałbym także zaprosić na nowy rozdział http://pieczecprzeznaczenia.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wtajcie:)
    Rozdział i one Shot są świetne:D:D

    pozdrawiam i czekam na next
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń
  5. notka zajebista świetnie napisana muszę przyznać umiecie pisać


    co do One-Shota to też świetna robota nie mogę się doczekać następnego rozdziału i też One-Shota pozdrawiam i zycze weny dużo wen czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc co do notki jest zajebista i myślę, że na pewno nie raz nas jeszcze zaskoczycie :D
    Filler wspaniały cieszę się, że Sakura wybrała Naruto i wszystko się dobrze skończyło!!!
    Pozdrawiam i życzę weny
    MaX

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest genialny jak zawsze... Szkoda że nie było opisane zbliżenia Naruto i Sakury, ale nie jestem zły z tego powodu.

    Co do one-shot... po prostu jest super. Podobało mi się zakończenie jego.
    Mam nadzieję że jeszcze będą się pojawiać takie świetne one-shoty.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka świetna jak zawsze :) tylko jak to chłopak podpisuje się pod seba o zbliżeniu narusaku xD.
    Co do one-shota to tez oczywiście zajebisty ;) i może teraz jakiś dramat napiszesz to znaczy np: na końcu się bohaterowie zabiją czy jeden z bohaterów nie wiem coś w tym rodzaju xd

    Pozdro i życzę weny

    OdpowiedzUsuń