-
Dziękuję, chyba muszę częściej to robić. - Odpowiedziałem. Po
chwili wpatrywania się w siebie powróciliśmy do konsumowania
naszej kolacji…
Po
skończonym posiłku napiliśmy się wina i zaczęliśmy rozmawiać o
starych czasach, kiedy byliśmy jeszcze małymi dziećmi i
uczęszczaliśmy do akademii.
-
Przyznasz kochanie, że byłeś trochę wkurzający i rozrabiałeś,
żeby zwrócić na siebie uwagę. - Sakura powiedziała między
śmiechem.
-
Tak, przyznaję to, ale jedyna osoba, której bardzo chciałem
zwrócić na siebie uwagę siedzi obok mnie. - Uśmiechnąłem się,
ująłem w dłoń rękę dziewczyny i musnąłem ją wargami. Sakura
spojrzała na mnie czule i przysunęła się do mnie wtulając się w
mój tors. Od razu przytuliłem się do dziewczyny. Napawaliśmy się
swoją obecnością i dotykiem, od pewnego czasu nie mieliśmy dla
siebie czasu, więc to była dobra okazja, aby wszystko nadrobić.
Oczami
Konosuke;
Wyszedłem
z domu, aby troszkę się przewietrzyć, od niedawna zaprzestałem
pić. Cholera, że też nie udało mi się zdobyć i zaliczyć tej
małej różowo włosej. Strasznie się wkurzyłem i topiłem swoje
smutki w alkoholu, ale bez przesady, nie jestem alkoholikiem. Muszę
nadal kombinować jakby tu zbliżyć się do tej suczki. Ona jest
taka piękna, nie zakochałem się, ale zwariowałem dlatego, że
chcę odbić ją temu debilowi, z którym chodziła moja siostra.
Przechodziłem właśnie obok parku i usłyszałem jakiś śmiech.
Brzmi bardzo znajomo, już go gdzieś słyszałem. Poszedłem za
głosem, który rozchodził się po całym parku. Doszedłem do
lasku, do którego od razu wszedłem nawet się nie zastanawiając.
Odgłosy stawały się coraz głośniejsze, ukryłem się pomiędzy
krzakami, bo zauważyłem dwie postacie siedzące na kocu obok
rzeczki. Całe szczęście, że na środku pali się jedna świeczka,
przyjrzałem się bliżej. W świetle świecy ujrzałem piękne
różowe włosy, a potem wyłoniła się ta nieziemska, nieskazitelna
twarzyczka. To Sakura! Od razu ją rozpoznałem. Dziewczyna
przysunęła się do chłopaka, w świetle, które dawała świeca
dobrze wiedziałem kto tam siedzi. Sakura wtuliła się do tego
przeklętego Naruto. Co ona w nim widzi?! Przecież jestem dużo
przystojniejszy, już dawno powinna być moja! Co się ze mną do
cholery dzieje? Straciłem swój wdzięk? Raczej nie, to nie to.
Konosuke debilu, co ty pieprzysz, z tobą jest wszystko w porządku.
-
Cieszcie się póki możecie. - Wypowiedziałem te słowa mało
słyszalnym szeptem uśmiechając się łobuzersko. Sakura, jeszcze
będziesz moja, przysięgam, że cię zdobędę. Nie możesz wiecznie
się przede mną wzbraniać. Od jutra zacznę swoją misję, najpierw
się zaprzyjaźnię, a potem wykorzystam nawet najdrobniejszy błąd
tego debila i zbliżę się do ciebie jeszcze bardziej. Postanowione,
jutro idę na zakupy i wrócę do swojej dawnej światłości. Żadna
dziewczyna nie zdoła się przede mną obronić, będzie błagać o
moje pieszczoty. Powoli odchodziłem od tamtego miejsca, nie chciałem
znowu się złościć.
Oczami
Naruto;
Po
chwili lekko odsunąłem się od dziewczyny, na co ona była troszkę
zdziwiona. Teraz, albo nigdy, później mogę się nie odważyć.
Uśmiechnąłem się zadziornie i wsunąłem rękę do kieszeni, z
której wyjąłem mały pakunek. Sakura była zmieszana co trochę
mnie rozbawiło.
-
Chcę coś ci dać. - Wyciągnąłem rękę przed siebie. - No weź,
to dla ciebie. - Po chwili wahania różowo włosa wzięła
zawiniątko z mojej dłoni. Rozpakowała je i pod papierowym
przykryciem ujrzała pudełeczko. Spojrzała na mnie. - No otwórz
wreszcie. - Uśmiechnąłem się zachęcająco, na co ona oblała się
lekkim rumieńcem.
Oczami
Sakury;
Troszkę
wahałam się otworzyć to piękne granatowe pudełeczko, lecz po
chwili pociągnęłam za górną stronę wieczka i moim oczom ukazał
się piękny naszyjnik. Spojrzałam na Naruto, na jego twarzy widniał
seksowny półuśmieszek.
-
Z jakiej to okazji? - Spytałam po chwili, wiem, to pytanie było
idiotyczne, no ale cóż, nie mogłam wymyślić nic innego.
-
Kochanie, nie mogę dać ci prezentu bez żadnej okazji? Po prostu
jako twój chłopak mam prawo obdarowywać cię różnymi drobnymi
prezentami.
-
Nie powiedziałabym, że to drobny prezent, ale dziękuję. Jest
prześliczny. - Wyjęłam złoty naszyjnik, na którym uwieszone było
złote serduszko poobklejane brylancikami. Kurde, przecież to
musiało tyle kosztować! Głupio się czuję, ja dla niego nic nie
mam.
-
Cieszę się, że ci się podoba. Cały dzień spędziłem na
szukaniu dla ciebie odpowiedniego prezentu. - Usłyszałam ciepły i
rozradowany głos blondyna.
-
Głupio mi, ja dla ciebie nic nie mam. - Wypaliłam.
-
Kochanie, wystarczy mi twoja obecność i fakt, że mnie kochasz.
-
Ale…
-
Bez żadnego ale. Założyć ci go? - Spytał wcinając mi się w
zdanie, a ja skinęłam głową jak ostatnia idiotka. Wziął ode
mnie naszyjnik i rozpiął go.
-
Odwróć się i weź włosy. - Powiedział uwodzicielskim głosem.
Zrobiłam co kazał i powoli odwróciłam się unosząc do góry
swoje włosy. Na szyi poczułam jego ciepły oddech, a po chwili
zimny naszyjnik. Usłyszałam dźwięk zapięcia i spuściłam włosy.
Wyczułam dłoń blondyna na szyi, odgarniał moje niesforne włosy.
Po chwili poczułam coś ciepłego na obojczyku, przekręciłam lekko
głowę, Naruto mnie pocałował, a moim ciałem wstrząsnął
dreszcz. Odwróciłam się do niego i ujęłam jego twarz w swoje
ręce.
-
Kocham cię, Naruto. - Wyszeptałam i spojrzałam prosto w jego
piękne błękitne oczy.
-
Ja też cię kocham. - Odpowiedział, ujął moje dłonie swoimi i
zdjął je ze swojej twarzy, by po chwili wpić się w moje usta.
Jego pocałunek był słodki i czuły, zatraciłam się w tej chwili.
Nagle znalazłam się na plecach, a Naruto wisiał nade mną,
schodził z pocałunkami coraz niżej, aż jego wargi znalazły się
na mojej szyi, a potem na ramieniu, gdzie zostawił malinkę
uśmiechając się zadziornie. Po chwili znudził się i wrócił do
moich ust, gdzie nasze języki walczyły o dominację. Wplotłam ręce
w jego włosy, uwielbiałam to robić. Przy nim czułam się kochana
i bezpieczna, jak mogłam być taka głupia i go olewać? Popełniłam
najgłupszy błąd swojego życia, już dawno mogłam go do siebie
dopuścić, ale nie, bo musiałam zakochać się, a raczej zauroczyć
w Sasuke. Na szczęście to już przeszłość i obok siebie mam
swoją prawdziwą miłość. Nasz pocałunek z minuty na minutę
stawał się coraz żywszy i gorętszy. Po chwili chłopak wsunął
rękę pod moją lekko podwiniętą koszulkę, a pod jego dotykiem
wstrząsnął mną przyjemny dreszczyk. Naruto uśmiechnął się
zwycięsko. Drugą ręką blondyn zaczął zjeżdżać po moim boku
aż do prawego uda. Nagle na mojej ręce poczułam kropelkę wody,
oderwałam się od Naruto i spojrzałam w niebo. Pięknie, zaczęło
kropić, odwróciłam się w stronę chłopaka i pocałowałam go
ponownie, lecz tym razem to on lekko się ode mnie odsunął,
spojrzał mi w oczy i się odezwał.
-
Wiem, że ani ty, ani ja, nie chcemy przerywać tej fantastycznej
chwili, ale jeśli zostaniemy to zmokniemy i na sto procent oprzemy
się w szpitalu. - Uśmiechnął się ukazując rząd swoich
śnieżnobiałych ząbków.
-
Tak, masz rację.
-
Dokończymy innym razem. - Naruto musnął mnie w policzek. Oboje
lekko dyszeliśmy. Chłopak podniósł się i pomógł mi wstać.
Pozbierał wszystko do koszyka i spojrzał na mnie.
-
Nie chcę się z tobą już rozstawać.
-
Ja z tobą też nie, kochanie. Spędzimy jeszcze dużo czasu razem w
Piątek, przecież idziemy nad jezioro. - Uśmiechnęłam się i
przysunęłam w jego stronę. Złapałam go za dłoń i splotłam
palce z jego, by po chwili przyciągnąć go do siebie i wtulić się
w niego.
-
Odprowadzisz mnie do domu? - Mruknęłam.
-
Pewnie! Chyba nie myślałaś, że puszczę cię samą. - Chłopak
gładził moje włosy. Odsunęliśmy się od siebie i zaczęliśmy
iść w stronę parku. Kiedy wyszliśmy z lasku od razu
pokierowaliśmy się drogą prowadzącą do mojego domu. Kiedy
dotarliśmy do celu zaczęło coraz mocniej padać, ustaliśmy na
ganku.
-
Jak ty teraz wrócisz do siebie? Rozchorujesz się, a zaczyna coraz
mocniej padać. - Uśmiechnął się zadziornie.
-
Mam jeszcze Hiraishin no jutsu.
-
No tak, zapomniałam, że nauczyłeś się techniki youndaime hokage.
- Szturchnęłam go w bok.
-
Muszę ci o czymś powiedzieć, miałem zrobić to po powrocie z tej
durnej misji, ale jakoś wypadło mi to z głowy.
-
O co chodzi?
-
Pamiętasz jak straciłem kontrolę nad Kyuubim?
-
Tak, bardzo się wtedy przestraszyłam, ale dobrze, że udało ci się
nad nim zapanować. - Blondyn spoważniał.
-
No właśnie, chodzi o to, że ja go nie powstrzymałem… zrobił to
mój ojciec. - Wiedziałam o kogo mu chodzi, ale postanowiłam udać
głupią.
-
Ojciec? Jak to?
-
Tak, ojciec, jest nim Namikaze Minato. Zanim umarł zapieczętował
we mnie trochę swojej chakry na wypadek, gdyby pieczęć osłabła i
w ten sposób mogłem się z nim zobaczyć.
-
Nie do wiary! Younadime Hokage jest twoim ojcem. To niesamowite.
-
Tak, z początku myślałem, że źle go zrozumiałem, ale to nie
ważne. Kochanie, ja już będę leciał. Do zobaczenia. - Naruto
przysunął się do mnie i musnął moje wargi swoimi, odsunął się,
wykonał pieczęci i po chwili zniknął w pomarańczowym błysku.
Zdążyłam zobaczyć jeszcze jego cudowny uśmiech. Weszłam do domu
i od razu udałam się do swojego pokoju. Byłam okropnie zmęczona.
Oczami
Naruto;
Dotarłem
do domu cały i suchy dzięki boskiej technice mojego ojca. Odłożyłem
koszyk do kuchni i spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę
dwudziestą trzecią dwadzieścia siedem. Nie zdawałem sobie sprawy
z tego, że tyle czasu spędziłem z Sakurą, w sumie, kiedy z nią
jestem czas leci mi jakoś szybciej. Otworzyłem koszyk i zacząłem
wyciągać z niego te wszystkie rzeczy, pozmywałem od razu naczynia.
Wytarłem dłonie i pokierowałem się do korytarza, aby zamknąć
dom. Przetarłem twarz dłońmi i powlekłem się na górę do mojej
sypialni. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej swoją piżamkę
i czystą bieliznę. Odwróciłem się i wyszedłem z pokoju idąc
prosto do toalety. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem chłodną
wodę. Musiałem się troszkę ostudzić po spotkaniu z Sakurą.
Gdyby nie zaczął padać ten deszcz mógłbym posunąć się do
czegoś więcej niż pieszczoty, a tego na razie bym nie chciał.
Strumień chłodnej wody muskając moje ciało dawał mi ogromną
przyjemność. Moje naprężone mięśnie mogły się rozluźnić.
Kiedy już się umyłem założyłem spodenki i wyszedłem z toalety.
Poszedłem prosto do mojego łóżka i zasnąłem. Obudziłem się w
środku nocy i nie mogłem zasnąć, spojrzałem na zegarek. Była
druga nad ranem. Usiadłem na łóżku i spuściłem nogi, nie mogę
spać to chociaż sobie pochodzę. Wstałem i zarzuciłem na siebie
jakąś koszulkę. Zszedłem na dół i wyszedłem z domu, krótki
spacer mi nie zaszkodzi, przeciwnie, wpłynie na mnie świetnie.
Zawsze, kiedy nie mogę spać spaceruję po opustoszałej wiosce.
Usiadłem na jednej z ławek, obok sklepu spożywczego, który był
już zamknięty. Spojrzałem w niebo, jest takie czyste, więc widać
na nim piękne gwizdy świecące w akompaniamencie z księżycem. Nie
byłem pewny, ale coś zaszeleściło w krzakach, postanowiłem tego
nie sprawdzać, może to jakiś zagubiony zwierzak? Niestety drugi
raz usłyszałem szelest za plecami i poczułem jak ktoś łapie mnie
za szyję. Od razu odskoczyłem i moim oczom ukazała się piękna
dziewczyna. Chwila, ja ją skądś znam, już wiem! To ta, która
została wynajęta, żeby mnie zabić! Stała za ławką opierając
się o nią rękoma, na twarzy gościł jej szeroki uśmiech.
-
Oh, widzę, że nie cieszysz się z mojej wizyty chłopczyku. -
Zakpiła z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. Spojrzałem na nią
od góry do dołu, nie była w nic specjalnego uzbrojona, jedyne co
zauważyłem to kunaie i nóż przypięty do prawej nogi.
Uśmiechnąłem się drwiąco.
-
Widzę, że panienka nie za bardzo przygotowała się na zabicie
jinchuuriki.
-
Nie martw się chłoptasiu, poradzę sobie bez broni, wystarczy mi
tylko to, co mam.
-
Skąd taka pewność siebie?
-
Nie jednego już zabiłam, z tobą nie będzie wyjątku.
-
Oczywiście uprzedzono cię na kogo polujesz?
-
Jasne, że tak. Jesteś z klanu Uzumaki, więc to mi wystarcza.
Zapłacą mi za ciebie niezłą sumkę.
-
A co ma do rzeczy to, że jestem z klanu Uzumaki?
-
Jak to co? Wybito cały twój klan, no, prawie cały. Jak widać
kilku z was zostało. Plany się zmieniły i mam cię lekko
pokiereszować, żeby zabrać cię do ludzi, którzy mnie wynajęli.
Podobno masz niesamowitą chakrę i ona bardzo im się przyda. Tak
jak chakra twojego przyjaciela Akinoriego. - Dziewczyna oblizała
wargi. Chwila, czy ja się nie przesłyszałem? Akinoriego? Nie, na
pewno nie, bo on nie żyje. - Ostatnim razem się nad tym nie
zastanawiałam, ale teraz, kiedy o tym myślę to twoja chakra
smakowała inaczej niż te, które wysysałam do tej pory. - Chyba
muszę popytać ludzi o mój klan, nawet nie wiem dlaczego do cholery
jestem ścigany!
-
Kto cię wynajął? - Pytałem nadal spokojnym głosem.
-
Ktoś, kto bardzo chce mieć twoją śliczną mordkę przy sobie. -
Zamyśliła się na chwilę. - No, chyba muszę podnieść im stawkę,
bo przecież masz w sobie Kyuubiego. - Uśmiechnęła się zadziornie
i przystąpiła do ataku. Cholera jasna, przecież ja nie mam żadnej
broni! Wyszedłem z domu tylko na spacer, nie przewidywałem, że
zostanę zaatakowany. W moją stronę poleciały dwa kunaie, które
zgrabnie ominąłem, jednego złapałem w dłoń.
-
Przyznaję, niezły jesteś, ale i tak sobie ze mną nie poradzisz.
-
Ojej, jaka wysoka samoocena. Widzę, że Panienka ma ogromne ego. -
Dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo i zniknęła w kłębach
dymu zrobionego z dymiących kulek. Zacisnąłem mocniej w dłoni
złapanego kunaia i rozejrzałem się na wszystkie strony, nie mogłem
odnaleźć jej wzrokiem, a więc zamknąłem oczy, bo nie były mi
potrzebne. Tego triku nauczył mnie erosennin, wsłuchałem się w
otaczającą mnie przestrzeń i skupiłem na wszystkich nawet
najcichszych dźwiękach. Słyszałem każdy jej ruch, jednak ona nie
zdawała sobie z tego sprawy, dym rozprzestrzeniał się w moją
stronę. Kiedy byłem pod zasłoną dziewczyna szybko ruszyła w moją
stronę, chciała dźgnąć mnie kunaiem, ale złapałem jej rękę i
wykręciłem tak, że stała teraz odwrócona do mnie plecami.
-
Zdaje mi się, czy miałaś mnie szybko załatwić? - Zadrwiłem.
-
Masz rację kochaniutki. - Dziewczyna oswobodziła swoją prawą rękę
i złapała za nóż, który miała przy nodze. Nie zdążyłem
odskoczyć na czas i dźgnęła mnie w lewe ramie. Odskoczyłem od
niej i szybko wyrwałem nóż z mięśnia. Chyba teraz zaczęła
walczyć na poważnie. Dziewczyna szybko wykonała jakieś pieczęcie,
prawdopodobnie z rodziny Suiton. Po chwili w moim kierunku leciał
duży wodny smok, przed którym nie miałem gdzie się ukryć. Trafił
mnie w klatkę piersiową i odleciałem na kilka metrów lądując w
gorących źródłach. Szybko podniosłem się i popatrzyłem przed
siebie, dziewczyny już tam nie było. Nagle poczułem ostry ból w
okolicach kręgosłupa i ponownie odleciałem w przód.
-
Mnie szukałeś? - Usłyszałem szyderczy głos. Podniosłem się na
kolana i wyplułem stróżkę krwi. Stanąłem na lekko drżących
nogach i odwróciłem się przodem do mojej przeciwniczki.
Uśmiechnąłem się krzywo i zrobiłem dwa klony, które ustawiły
się po przeciwnych stronach. Na moich rękach pojawiły się dwa
rasengany, przecież któryś musi trafić, prawda? Na szczęście
dziewczyna nie wiedziała, że posyłam do niej dwa klony, sam
uciekłem na drzewo, gdzie wcześniej rzuciłem Kunai Latającego
Boga Piorunów. Tak jak przypuszczałem jeden rasengan trafił ją w
prawe ramie. Dziewczyna przez jednego klona została oznaczona, więc
mogłem znaleźć się za jej plecami. Gdy to zrobiłem kopnąłem ją
w plecy i to ona teraz wylądowała w gorącej wodzie. Odwróciła
się do mnie.
-
Ty smarkaczu! Zapłacisz mi za to!
-
Czekam. - To jedno słowo tak ją rozwścieczyło, że ruszyła na
mnie z okropnym gardłowym okrzykiem. W trakcie ponownie wykonała
jakieś pieczęcie i pod moimi nogami ukazały się ostre, zbite
kawałki ziemi. Uskoczyłem, jednak one się ciągle wydłużały.
Znam tą technikę, walczyłem kiedyś z chłopakiem, który ją
używał. Niestety wtedy dość mocno oberwałem. Odskoczyłem w bok
i spadłem na ziemię. Szybko wykonałem pieczęcie z rodziny Katon.
-
Gōkakyū no Jutsu! - W stronę dziewczyny pognała kula ognia, przed
którą jak się spodziewałem zrobiła unik w bok. Bardzo szybko
znalazłem się za nią i ponownie kopnąłem ją, ale w bok. Wypluła
stróżkę krwi i z hukiem opadła na ziemię. Stanąłem nad nią,
nie mogła się ruszać.
-
Wybacz, ale muszę cię jakoś unieruchomić, żebyś mi się nie
wierzgała i nie próbowała mnie zabić. - Uśmiechnąłem się
szyderczo i uderzyłem w czuły punkt, żeby dziewczyna straciła
przytomność. Byłem totalnie wyczerpany i bolało mnie ramie.
Cholera, czy ja po każdej walce muszę odnieść jakieś obrażenia?
Ehh, pochyliłem się nad dziewczyną i wziąłem na ręce
przerzucając przez ramie. Wydawała się taka ciężka, po prostu
opadałem z sił. Po chwili zorientowałem się, że nie wiem gdzie
teraz z nią pójdę. Spojrzałem na zegarek, który zawsze nosiłem
na ręku, dochodziła szósta nad ranem. Niemożliwe! Jak ten czas
szybko leci, zanim dojdę na miejsce Tsunade-baachan powinna być już
w swoim gabinecie. Powolnym krokiem ruszyłem do biura Hokage.
Dziewczyna zaczynała się przebudzać, więc troszkę
przyspieszyłem. Po chwili ujrzałem wejście do upragnionego
budynku, wszedłem i prosto korytarzem poszedłem pod gabinet. Kiedy
już się tam znalazłem bez pukania wparowałem do pokoju.
- Do
jasnej cholery! - Kobieta otworzyła usta i zaraz ponownie je
zamknęła, przyjrzała mi się lepiej i chciała coś powiedzieć,
ale ubiegła ją stojąca w koncie różowo włosa kunoichi. No
pięknie. - Co ci się stało i co to za dziewucha na twoich plecach?
-
Ohayo Tsunade-sama. - Spojrzałem na swoją dziewczynę. - Cześć
kochanie. - Uśmiechnąłem się krzywo. - To ta dziewczyna wcześniej
mnie zaatakowała i dzisiaj, kiedy sobie spacerowałem o drugiej w
nocy ponowiła atak. Przyszedłem, bo nie wiem co mam z nią zrobić,
a ona już się przebudza. - Sakura patrzyła raz na mnie raz na
mojego wroga.
-
Połóż ją na tym krzesełku. - Tsunade-baachan wskazała na
krzesełko postawione w lewym kącie jej gabinetu. Zrobiłem co
kazała i kiedy się schyliłem poczułem ból w prawej nodze.
Spojrzałem w dół i ujrzałem kunaia, a na nim zaciśniętą dłoń
dziewczyny. Obudziła się, po prostu świetnie! Nie miałem już
siły i nie mogłem uciec, dziewczyna nie zważając na otoczenie
przysunęła się do mnie szybko i wpiła się w moje usta. Jeszcze
tego brakowało, przecież tam stoi Sakura! Pod wpływem jej jutsu
upadłem na ziemię, a ona poleciała na mnie. Spojrzałem w stronę
mojej dziewczyny, zrobiła się cała czerwona. Nie wiele myśląc
ruszyła w moją stronę patrząc ciągle na wroga.
-
Zostaw mojego chłopaka w spokoju! - Uderzyła dziewczynę tak, że
przeturlała się po pokoju i dotarła aż pod nogi Tsunade. Kobieta
zgrabnie podniosła ją z ziemi i obezwładniła.
-
Sakura, idź obejrzeć Naruto i wylecz jego obrażenia po tej
żenującej walce, a ja zajmę się tą dziewuchą.
-
Hai! - Moja dziewczyna podała mi rękę nawet na mnie nie patrząc.
Chwyciłem jej dłoń i zostałem pociągnięty w kierunku drzwi.
Cholera, czemu jest na mnie zła, skoro ja nic nie zrobiłem?
Wyszliśmy na korytarz i mimo bólu nogi i ramienia przywarłem do
Sakury popychając ją na ścianę. Spojrzałem w jej piękne oczy i
mimowolnie się uśmiechnąłem.
-
Dlaczego jesteś na mnie zła, skoro nic złego nie zrobiłem? -
Dziewczyna raczyła obdarzyć mnie pięknym spojrzeniem.
-
Pocałowała cię.
- No
i co z tego? Przecież ja tego nie chciałem, a zresztą widziałaś,
że mnie dźgnęła w nogę, a potem się na mnie rzuciła i nie
mogłem się nawet obronić.
- No
tak, ale… - Nie dałem jej dokończyć, bo pocałowałem ją w jej
miękkie usta. Z początku nie oddawała pocałunków, ale z czasem
się to zmieniło. Wplotła palce w moje włosy, a ja mimowolnie
mruknąłem w odpowiedzi na jej dotyk. Budziła we mnie najskrytsze
pragnienia. Moja ręka powędrowała po całej tali dziewczyny aż
dotarła do jej pośladka, tam ją zatrzymałem. Uśmiechnąłem się
i oderwałem od dziewczyny.
-
Mówiłem ci, że dla mnie liczysz się tylko i wyłącznie ty. -
Wydyszałem i puściłem Sakurę. Dziewczyna spojrzała na mnie
chłodno, ale zaraz się uśmiechnęła.
-
Idziemy do mnie, czy do ciebie?
- Do
ciebie, bo jest bliżej, a ja już dłużej nie wytrzymam. Nie dość,
że wcale nie spałem to jeszcze jestem wykończony. - Przeczesałem
dłonią włosy, spojrzałem na dziewczynę. Zagryzała dolną wargę,
uśmiechnąłem się łobuzersko.
-
Dlaczego zagryzasz wargę? - Uniosłem jedną brew do góry.
- Bo
mimo, że bardzo mi cię szkoda, że zostałeś poturbowany, to
wyglądasz cholernie przystojnie taki poobdzierany i potłuczony. -
Zaśmiałem się.
-
Bardzo miło mi to słyszeć, że nawet taki poturbowany ci się
podobam, ale to trochę dziwne, nie sądzisz?
-
Nawet bardzo dziwne. - Odparła zaraz po mnie. - To co, idziemy?
-
Tak, prowadź kochanie. - Po chwili wyszliśmy na zewnątrz i
ruszyliśmy w kierunku domu mojej dziewczyny. Było kilka minut po
szóstej, dlatego na ulicy nie było zbyt wiele ludzi, którzy jak
zakładam bacznie by mnie obserwowali. Dotarliśmy pod mieszkanie
Sakury. Zatrzymaliśmy się pod drzwiami i dziewczyna próbowała
otworzyć drzwi, ale nie mogła. Odwróciła się w moją stronę.
-
Zapomniałam, że rodzice znowu pojechali do ciotki. - Podniosła
wycieraczkę i wzięła do ręki kluczyk. Otworzyła drzwi i
weszliśmy do domu. Sakura pociągnęła mnie do salonu.
-
Usiądź, nie ruszaj się i poczekaj na mnie, zaraz wrócę. -
Skinąłem głową i usiadłem na kanapę. Po pięciu minutach w
progu do pokoju pojawiła się zielono oka z apteczką i wodą
utlenioną w ręku. Przysiadła się do mnie i otworzyła sprzęt
trzymany na kolanach. Przysunęła się do mnie i pocałowała lekko
w policzek.
-
Będzie troszkę bolało.
-
Ehh, już kilka razy mi to samo mówiłaś. Postaram się nie rzucać.
- Zażartowałem. Sakura namoczyła wacik i przyłożyła mi go do
nogi, tam, gdzie dźgnęła mnie ta dziewczyna. Zapiekło
niemiłosiernie i przed oczami zobaczyłem mroczki, ale po chwili ból
zmalał i spostrzegłem, że różowo włosa leczy głęboką ranę.
Kiedy zostało mniej głębsze rozcięcie zrobiła opatrunek.
Spojrzała na mnie.
-
Musisz zdjąć koszulkę, bo inaczej nic nie zrobię z tym twoim
ramieniem. - Z wielką przyjemnością zrobiłem to co kazała i po
chwili zostałem bez koszulki…
******
Ohayo!
Witajcie Kochani! Wybaczcie, że notka tak późno, ale się nie
wyrobiłyśmy wcześniej :) Jak widzicie szału nie ma i trochę
krótka, ale wiecie jak to wakacje, rodzina się czasami zjedzie i
nie ma czasem za wiele czasu :) Jednak mamy nadzieję, że się
spodobała i liczymy na Wasze drogie nam komentarze. One-shot część
II ukaże się w Piątek. Pozdrawiamy Patty i Paula :*
Nie podoba mi sie ten cały Konosuke egoistyczny i podły człowiek ;/ może by go tak trochę uspokoić ;p .To jest słodkie , że Sakura jest tak zazdrosna o te dziewczynę co zaatakowała Naruto :) Tsunade zrobi z nią porządek :D
OdpowiedzUsuńNotka Bardzo fajna i ciekawa czekam niecierpliwością na kolejne części :D :*
Pozdrawiam i życzę weny :)
Ta przerwa w pisaniu chyba naprawdę Wam się opłaciła. Notka jest zajebista. Mam nadzieję, że macie o wiele więcej takich świetnych pomysłów na notki. Przejdę do rzeczy, a więc Sakura i Naruto są słodcy. Na miejscu tej dziewczyny, którą Naruto przyniósł do Tsunade bym się bała :D Ciekawe co się wydarzy w następnym rozdziale, Naruto bez koszulki to sama pokusa :P Nie mogę doczekać się następnej z resztą jak zawsze. Życzę Wam dużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Juki
notka zajebista fajnię się czyta umiecię na prawdę pisać i mam dużą nadzieje że macię pełno pomysłów BO TEN BLOK JEST NA PRAWDĘ ZAJEBISTY czytałem dużo bloków ale tamte był nie do pracowanę A TU JEST WSZYSTKO NA 100 PROCENT pozdrawiam i zycze dużo weny czekam na next
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńNocia jest super:D Ciekawi mnie kto wynają ta zołze co poluje na Naruto. No i co wymysli ten psychol Konosuke żeby namieszać miedzy Sakurą i Naruto.
Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdzialy
ukyo
Wasze notki jak zawsze są fenomenalne. Nie mogę się doczekać kolejnej pozdrawiam Kuraj.
OdpowiedzUsuńP.S Zapraszam na mojego bloga http://pieczecprzeznaczenia.blog.pl/
Z przyjemnością odwiedzimy twojego bloga :D Pozdrawiamy Patty i Paula.
UsuńJak ja nie lubię tego Konosuke :( . A tak pozatym notka po prostu supcio,ciekawe kto wynająŀ tą babke.Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny... Coraz bardziej nienawidze tego Konosuke, mam nadzieję że jego plan dotycząca Naruto i Sakury.
OdpowiedzUsuńCieszę się że ta cała babka, która zatakowała Naruto, została schwytana, tylko dalej mnie ciekawi, kto ją wynajął?
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.
Notka świetna, ehh ten cholerny deszcz xD
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co planuje Konosuke ale lepiej dla niego żeby nic nie planował bo umrze śmiercią tragiczną :D
Sakura widzę już na poważnie zakochana w Naru i bardzo mnie to cieszy :)
Czekam na next notke i 2 część One-Shoot'a :)
No co tu mówić notka genialna nigdy nie myślałbym, że tak się to potoczy :D
OdpowiedzUsuńNotka wspaniała brak słów do opisania!! :D
Pozdrawiam i życzę weny
MaX