Wracałem
właśnie do domu i byłem bardzo blisko niego, kiedy usłyszałem
kroki. Przystanąłem i odgłos ucichł, powoli, ale ostrożnie
odwróciłem się za siebie i ją ujrzałem. Stała naprzeciw mnie i
uśmiechała się kokieteryjnie…
-
Czemu mnie pani śledzi? - Dziewczyna lekko chwiała się na nogach.
Była młoda, może o dwa lata starsza, trochę niższa ode mnie.
Miała blond włosy i brązowe oczy. No dobra, byłem podpity, ale
nie tak jak ona! Wygląda okropnie.
- Co
taki przystojniak robi sam w takim miejscu? - Strasznie się jąkała.
-
Wracam od dziewczyny, a pani powinna wrócić do domu i się wyspać.
- Od
dziewczyny? Rzuć ją w cholerę chłoptasiu, ja dam ci wszystko
czego pragniesz. - Dziewczyna niebezpiecznie zbliżała się w moją
stronę, a ja odsuwałem się małymi kroczkami do tyłu. Kiedy była
blisko mnie zauważyłem, że nie jest brzydka, wręcz przeciwnie,
była piękna. Cholera! Na moje nieszczęście zabrakło mi tyłu,
ponieważ wpadłem na ścianę. Zanim zdążyłem odepchnąć
nieznajomą przyparła mnie do ściany i zaczęła mnie całować.
Jej pocałunki były odrażające. Po chwili spróbowałem podnieść
rękę, ale z przykrością stwierdziłem, że nie mogę nią ruszać!
Cholera, z drugą było to samo! Dziewczyna zaczęła schodzić
językiem do mojej szyi i natarczywie muskała ją swoimi wargami.
-
Zostaw mnie w spokoju i wypuść! - Wrzasnąłem, niestety z moich
płuc wydarł się jedynie szept, który tylko ona mogła usłyszeć.
-
Pysznie smakujesz, twoja chakra jest niesamowita, chociaż nie jesteś
w moim typie. - Wyszeptała między pocałunkami.
- Ty
jesteś…
-
Tak, jestem kunoichi, wysłali mnie, żeby cię zabić, jednak
najpierw się tobą trochę pobawię. Uwielbiam wysysać chakrę nie
odmawiając sobie przyjemności. - Zaśmiała się szyderczo. Nadal
nie mogłem się ruszyć z tego cholernego miejsca! Próbowałem
wszystkiego i nic. Dziewczyna rozpięła moją koszulę i przejechała
paznokciem po moim nagim torsie. Uśmiechnęła się i zaczęła
całować moją klatkę piersiową.
-
Wojownik, takich lubię najbardziej. Macie taką pyszną chakrę.
Oho! Na dodatek masz naturę wiatru! Taka rzadka zdobycz, ale ja mam
szczęście. - Dotknęła jeszcze niezagojonej blizny po tym jak Pain
przebił mnie grubym prętem.
-
Zostaw mnie w spokoju wiedźmo!
-
Zaraz z tobą skończę. Nie bój się, umilę ci te ostatnie chwile
twojego życia. - Przyczepiła się swoimi okropnymi ustami do
zaróżowionej skóry, na której była ta nieszczęsna blizna.
Zaczęła ją całować, po chwili przeniosła na mnie wzrok i
ujrzała jedynie pogardę z mojej strony. Niezniechęcona z powrotem
wpiła się w moje usta. Próbowałem ją ugryźć, cokolwiek, ale
powoli opadałem z sił. Usłyszałem czyjeś kroki, wysiliłem się
najbardziej jak potrafiłem i krzyknąłem.
-
Pomocy! - Zdziwiłem się, bo wcześniej, kiedy próbowałem coś
powiedzieć wychodziło mi to tylko szeptem, ale teraz naprawdę
wrzasnąłem. Dziewczyna natychmiast zakryła mi usta swoją ręką.
-
Bądź cicho jeśli chcesz spędzić ostatnie chwile twojego życia
na przyjemności, a nie cierpieniu! - Nieznajoma nadal trzymała
swoje łapsko na moich ustach, spojrzała w moje oczy, pokiwała
przecząco głową i przyssała się do mojej szyi. Nie opuszczała
ręki tylko dlatego, żebym znowu nie mógł krzyknąć. Czułem jak
wszystkie siły, które posiadałem opuszczały moje ciało.
Oczami
Sasuke;
Szedłem
właśnie do domu, kiedy usłyszałem jakiś krzyk.
-
Pomocy! - Wystraszył mnie na tyle, że podskoczyłem do góry. Po
chwili uświadomiłem sobie do kogo należy ten głos. Przecież to
Naruto! Natychmiast zamknąłem oczy i skupiłem się na otaczającej
mnie przestrzeni, po około minucie wyczułem dwie osoby w uliczce,
którą minąłem. Wyjąłem z kieszeni kunaia i pobiegłem w tamtą
stronę, z początku trudno było mi go znaleźć, ale nie poddałem
się i moje wysiłki nie poszły na marne. Skręciłem w prawą
stronę i wszedłem do ciemnej opustoszałej uliczki. Następnie
skręciłem w lewo i zobaczyłem go. Stał przyparty do ściany.
Obściskiwał się z jakąś dziewczyną. Chwila, wcale nie, kobieta
trzymała ręką jego usta tak, żeby nie mógł krzyczeć, był
jakiś sparaliżowany. Podbiegłem do nich, ustałem za dziewczyną i
przystawiłem do jej szyi zimne ostrze.
-
Zostaw mojego przyjaciela, albo zginiesz marnie.
-
Haha, kolejny chłopczyk do zabawy. Poczekaj, skończę z nim i
przejdę do ciebie kimkolwiek jesteś.
- Zła
odpowiedź. - Uderzyłem dziewczynę w brzuch, poleciała na pobliską
ścianę, a Naruto osunął się na ziemię jakby był pijany.
Zwróciłem z powrotem wzrok na mojego przeciwnika.
-
Ohoho, kogo my tu mamy. Gość z sharinganem, proszę proszę. -
Kobieta wypluła krew z ust. - A mogło być tak fajnie. No niestety,
muszę już iść, a z tobą Uzumaki jeszcze nie skończyłam. -
Uśmiechnęła się, po czym złożyła ręce i odpłynęła w
czarnym dymie.
-
Naruto, czy mógłbyś mi powiedzieć co to do cholery jasnej było?!
-
Nie, wiem jedynie, że przybyła mnie zabić, czy tam wysuszyć. -
Powiedział ledwo słyszalnym głosem.
- Co
ona ci zrobiła?
- Z
tego co mówiła to wyssała mi prawie całe zapasy chakry jakie
posiadałem tego wieczoru. - Blondyn nadal siedział oparty o ścianę,
a jego głowa była opuszczona w dół. Podszedłem do niego i
pomogłem mu wstać podtrzymując go za ramię.
-
Chodź, zaprowadzę cię do twojego mieszkania, musisz odpocząć. -
Przełożyłem jego rękę za szyję i praktycznie dowlokłem go do
domu. Pomogłem mu usiąść na kanapę i ustałem naprzeciw niego.
-
Słuchaj, teraz zostawię cię samego, ale jutro, praktycznie dziś,
bo prawie dochodzi druga nad ranem, przyjdę do ciebie o ósmej i
sprawdzę jak się trzymasz. Pomóc ci w czymś jeszcze?
-
Okey dzięki. Możesz już iść, powoli dochodzę do siebie. -
Uśmiechnął się krzywo.
-
Wiesz, że musimy o tym pogadać z Tsunade?
-
Niestety zdaję sobie z tego sprawę. - Pokiwał głową z
dezaprobatą.
-
Dobra, ja już pójdę, trzymaj się. Spotkamy się o ósmej. -
Obdarzyłem go jeszcze raz spojrzeniem i wyszedłem z jego domu.
Trochę rozbudzony szedłem teraz do swojej posiadłości, żeby w
końcu trochę odpocząć.
Oczami
Naruto;
Po
wyjściu Sasuke siedziałem na kanapie tak, jak mnie zostawił.
Poprawiłem się trochę i oparłem plecami. Uniosłem lekko rękę
do góry i przeczesałem dłonią swoje przydługie włosy. Głowa mi
pękała i byłem totalnie wyczerpany. Cholera! Na domiar złego
ściga mnie jakaś psychopatka! Jak sobie przypomnę o dzisiejszym
zdarzeniu to aż mam ciarki na plecach. Ta dziewucha była
odrażająca, w niczym, co ja mówię, pod ż a d n y m względem nie
przypominała mojej Sakurci. Różowo włosa jest czuła, piękna,
miła, sympatyczna i mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Na
wspomnienie Sakury na moje usta od razu wdarł się lekki uśmieszek.
Przejechałem dłońmi po mojej twarzy i podniosłem się z kanapy.
Kiedy stałem zakręciło mi się w głowie, na szczęście stałem
obok oparcia kanapy i na chwilę się przytrzymałem. Kiedy mi
przeszło padnięty z wyczerpania poczłapałem się na górę.
Zahaczyłem o toaletę i wziąłem prysznic, o tak, tego mi było
trzeba. Nie ma to jak zimna, orzeźwiająca woda. Kiedy wyszedłem z
toalety od razu poszedłem do swojej sypialni, walnąłem się na
łóżko i ostatnim obrazem, który miałem w głowie przed
zaśnięciem była uśmiechnięta od ucha do ucha m o j a piękna
dziewczyna.
***
Obudziłem
się o siódmej, bo nie mogłem już spać, Sasuke przyjdzie za jakąś
godzinę. Usiadłem na łóżko tak, że nogi opierały się na
zimnawej podłodze. Przeciągnąłem się, po czym przeczesałem
prawą ręką moje włosy. Siedziałem w takiej pozycji parę dobrych
minut zastanawiając się kim do cholery była tamta dziewczyna. Może
ktoś wyznaczył pieniądze za moją głowę? Z tego co pamiętam
mówiła, że ktoś ją wynajął żeby mnie zabiła. Następnym
razem, kiedy ją spotkam, na pewno będę przygotowany. Ciekawe, czy
jak powiem Sakurze, że całowała mnie jakaś inna kobieta to będzie
na mnie zła. Ustałem na nogi i udałem się do toalety, wziąłem
prysznic, potem ubrałem się w białe spodenki i pomarańczową
koszulkę ze znakiem mojej kochanej wioski, było cholernie gorąco,
a z tego co mi wiadomo misji na razie nie będę miał, więc nie
było potrzeby ubierać się w mój strój schinobi. Zszedłem na
dół, wszedłem do kuchni i otworzyłem lodówkę. Pierwsze wpadły
mi w oczy jajka, więc wpadłem na pomysł, że usmażę sobie
jajecznicę. Zjadłem posiłek, pozmywałem, po czym udałem się do
salonu. Usiadłem na kanapie, postanowiłem, że poczekam tutaj na
Sasuke. Minęło kilka sekund i zadzwonił dzwonek do drzwi.
Poszedłem otworzyć.
-
Cześć Sasuke.
- Nie
witaj się ze mną młotku tylko chodź do Tsunade.
-
Chciałem być miły, ale z tobą to zawsze nie wychodzi. -
Powiedziałem zirytowany. Zamknąłem drzwi i ruszyliśmy do
Tsunade-baachan. Po kilku minutach staliśmy już pod jej gabinetem,
oczywiście przez całą drogę panowało między nami milczenie.
Zapukałem.
-
Wejść! - Od razu na rozkaz weszliśmy do pomieszczenia i jak zwykle
ustaliśmy na środku.
-
Ohayo Tsunade-sama. - Odezwaliśmy się chórem.
-
Naruto, Sasuke co was do mnie sprowadza? Przecież nie macie żadnych
misji, najpierw musicie wylizać się z obrażeń odniesionych z
poprzedniej…
-
Przepraszam, że przerywam. Przychodzimy z ważną sprawą, która
nie może czekać. Naruto chciałby coś ci opowiedzieć. - Wtrącił
Sasuke.
- O
co chodzi?
-
Dzisiaj w nocy zaatakowała mnie jakaś dziewczyna, może dwa lata
starsza ode mnie. Mówiła, że została wynajęta, żeby mnie zabić.
- Na twarz Tsunade wdarł się lekki niepokój, złożyła ręce, po
czym oparła na nich brodę.
-
Unieszkodliwiłeś ją? - Spytała po chwili.
-
Niestety nie zdołałem. Kiedy się spotkaliśmy udawała, że jest
pijana i zaczęła się do mnie niebezpiecznie zbliżać, więc ja
się od niej oddalałem. No i w końcu zabrakło mi tyłu i
gruchnąłem o jakąś ścianę, a wtedy ona się do mnie przysunęła
i zaczęła mnie całować. Wiem, że to idiotycznie brzmi, ale ona w
taki sposób odbierała mi chakrę. - Tsunade-baachan siedziała na
swoim fotelu z wybałuszonymi oczami na wierzch. Po chwili
odchrząknęła i zabrała głos.
-
Słyszałam kiedyś o tej technice, ale się z nią nie spotkałam.
Podobno, kiedy się ją stosuje przeciwnik nie tylko traci siły, ale
nie może się ruszać. Czy to prawda?
-
Tak, kiedy przechodziłem obok tego głąba zauważyłem, że
zachowuje się jakby nagle zesztywniał. - Zamiast mnie odpowiedział
mój głupi przyjaciel.
- A
co ty tam robiłeś? - Spytała zaciekawiona.
-
Wracałem do domu i usłyszałem jego głos, więc postanowiłem
sprawdzić co się dzieje. Kiedy do nich podszedłem uderzyłem tą
dziewczynę, a ona powiedziała, że jeszcze tu wróci.
-
Soka. Pozostaje nam być czujnym. Naruto, uważaj na siebie i nie
pozwól jej drugi raz się tak zajść.
-
Postaram się, chociaż nic nie obiecuję. - Uśmiechnąłem się
krzywo.
-
Dobrze, możecie już odejść, a ja poczytam trochę o tej technice.
- Pokłoniliśmy się i wyszliśmy z gabinetu zostawiając głowę
wioski samą. Wyszliśmy na świeże powietrze i od razu wziąłem
kilka głębszych oddechów.
-
Zastanawia mnie skąd ona znała ciebie. - Wypaliłem patrząc na
Sasuke.
- A
skąd ja mam to niby wiedzieć? Może zna Itachiego. - Warknął.
- No
tak. Zapomniałem o nim. - Akurat w tym momencie przyszło mi do
głowy pytanie, które zapomniałem mu zadać od powrotu do wioski. -
Sasuke, czy mogę cię o coś spytać? To dotyczy twojego brata. -
Chłopak zmarszczył brwi.
-
Pewnie chcesz spytać o to, co konkretnie zrobiłem w sprawie swojej
zemsty?
-
Tak, nie powiem, że mnie to nie obchodzi, bo bym skłamał.
- No
dobra, w takim razie ci powiem. Kiedy już namierzyłem Itachiego i
dotarłem do niego to powiedział mi coś, co zmieniło mój pogląd
o trzysta sześćdziesiąt stopni. Powiedział mi, że musiał wybić
cały klan, bo nie miał innego wyjścia. Chodziło o to, że
planowali zamach stanu i próbowali przejąć kontrolę nad całą
wioską, a z tego nic dobrego by nie wynikło. Resztę opowiem ci
później, bo teraz troszkę się spieszę do Ino. Umówiliśmy się
na oglądanie filmów. - Uśmiechnął się.
-
Okey, leć już do niej i powiedz, że ją pozdrawiam.
- Nie
ma sprawy. Na razie. - Pożegnaliśmy się i kruczowłosy zniknął
mi z pola widzenia skręcając w inną uliczkę. Spojrzałem na
zegarek, który wskazywał godzinę ósmą trzydzieści. Sakura
pewnie jest jeszcze w szpitalu, więc pójdę ją odwiedzić. Zrobię
jej małą niespodziankę, w sumie mieliśmy się spotkać później,
ale muszę ją zobaczyć, bo nie wytrzymam. Ruszyłem z miejsca i
podążałem w kierunku wielkiego białego budynku, czyli do szpitala
w Konosze. Jak zwykle o tę porę na ulicy co rusz widziałem jakichś
shinobi, którzy wyruszali na misje. Mijałem również starsze albo
młodsze ode mnie o kilka lat panie, które obdarzały mnie
zwyczajnym, miłym uśmiechem. W drodze przypomniało mi się, że
muszę pogadać z pasażerem w mojej duszy, bo od czasu, gdy wyrwał
się spod mojej kontroli jeszcze z nim nie rozmawiałem. Minąłem
ostatni sklep, który mieścił w sobie ozdobne maski, podobne do
tych anbu i doszedłem do swojego celu. Przed moimi oczami pojawił
się wielki biały budynek, nie lubiłem do niego wchodzić, już
miałem to zrobić, gdy w drzwiach zauważyłem wychodzącą Sakurę.
Szybko schowałem się za siatkę, która odgradzała szpital i
czekałem aż moja dziewczyna za nią wyjdzie. Oparłem prawą nogę
o ogrodzenie i skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej wyczekując
mojej zdobyczy. Dziewczyna wyszła za ogrodzenie, przeszła obok i
nawet mnie nie zauważyła. Kocim ruchem złapałem ją za rękę i
pociągnąłem w moją stronę lekko przygniatając ją na siatkę.
Sakura nie zdążyła nawet krzyknąć, bo zatkałem jej usta
pocałunkiem. Trzymałem nadal rękę dziewczyny nad jej głową, z
początku próbowała się wyrywać, ale kiedy na mnie spojrzała
totalnie pozwoliła porwać się chwili. Odsunąłem się od niej i
puściłem jej dłoń, ustałem naprzeciw z zawadiackim uśmiechem.
-
Naruto, to było miłe, ale nigdy więcej tego nie rób! Mogłam cię
zabić! - Krzyknęła.
-
Okey, zapamiętam i przepraszam. Chciałem się tylko z tobą
zobaczyć, bo tak jakby… usychałem z tęsknoty do ciebie. -
Dziewczyna popatrzyła na mnie z politowaniem. - Aha i muszę ci
jeszcze coś powiedzieć, nie za bardzo miłego. - Oczy Sakury nagle
zrobiły się okrągłe, a na jej twarzy zobaczyłem zaciekawienie.
- O
co chodzi? - Chciała coś dopowiedzieć, ale jej przerwałem.
-
Wczoraj jak wracałem od ciebie zostałem zaatakowany.
- Że
co?! Nic ci się nie stało? - Sakura podeszła do mnie i zaczęła
oglądać mnie ze wszystkich stron. Złapałem ją za ręce i
pociągnąłem w moją stronę, przytuliłem się do niej.
-
Nie, nic mi nie jest, ale gdyby Sasuke nie przechodził obok mógłbym
zginąć na miejscu, a raczej uschnąć z braku chakry. - Zaśmiałem
się i dostałem w bok z łokcia.
- Nie
śmiej się debilu, bo to wcale śmieszne nie jest. - Dziewczyna
wtuliła się we mnie jeszcze bardziej, po czym dodała. - Chwila,
jak to uschnąć z braku chakry?
- No
i to właśnie nie jest przyjemna część. - Odsunęła się ode
mnie i spojrzała prosto w moje oczy. - No, bo widzisz, osoba, która
mnie zaatakowała była dziewczyną i jej technika opierała się na
całowaniu. - Widziałem jak Sakura robi się czerwona na twarzy,
więc szybko kontynuowałem. - Zanim się wściekniesz posłuchaj
mnie do końca. - Odetchnąłem głęboko. - Jej technika opierała
się na całowaniu i dzięki temu zabierała mi chakrę, w tym jutsu
było jeszcze coś dziwnego i paraliżowało mnie od pasa w dół,
więc nie mogłem się ruszać. Powiedziała, że przyszła po mnie,
bo ktoś zlecił jej, żeby mnie zabiła. - Sakura trochę przygasła
na twarzy i w końcu się odezwała.
- Po
głębszym zastanowieniu nie mogę być na ciebie zła, bo ty nie
chciałeś się z nią całować, prawda? Czy jednak się mylę, co
Naruto?
- Ale
kochanie, przecież już ci mówiłem, że dla mnie liczysz się
tylko ty i nikt więcej, prawda? Jak możesz wątpić w moje słowa?
- Udałem obrażonego.
-
Wcale nie wątpię, tak tylko pytam. - Sakura złapała mnie dłonią
za prawy policzek i patrzyła prosto w moje oczy.
-
Mogłeś zginąć. - Powiedziała zmartwiona.
- Ale
przeżyłem. - Uśmiechnąłem się. - Cieszy mnie, że się o mnie
martwisz, ale przejdźmy do przyjemniejszych rzeczy. - Uśmiechnąłem
się łobuzersko. - Skończyłaś pracę, czy masz jeszcze dyżur?
-
Skończyłam i jestem cała twoja. - Na jej twarzy pojawił się
piękny uśmiech.
-
Może pójdziemy na ramen? Dawno go nie jadłem. No, chyba, że
wolisz gdzieś indziej.
-
Szczerze mówiąc sama zjadłabym ramen. Mnie to odpowiada.
- No
to świetnie! Tylko ostrzegam, ja płacę. - Wziąłem dziewczynę za
rękę i ruszyliśmy w kierunku budki Ichiraku ramen. Po drodze
śmialiśmy się i rozmawialiśmy na różne tematy. Dotarliśmy do
naszego celu, weszliśmy i zajęliśmy miejsca obok siebie. Starszy
mężczyzna stał odwrócony plecami do nas, ale kiedy usłyszał, że
ktoś zajmuje miejsca natychmiast się odwrócił.
-
Ohayo Naruto! Już myślałem, że zapomniałeś o ramen, bo tak
dawno cię nie było.
-
Ohayo staruszku, byłem na misji, a potem jakoś nie miałem czasu,
żeby tu zajrzeć.
- No,
to co zamawiacie? - Spojrzałem na Sakurę.
-
Poproszę dwie duże miski ramen.
-
Okey, dziś ty i twoja… dziewczyna zjecie na koszt firmy! -
Powiedział i zniknął za kotarą, nawet nie zdążyłem mu
podziękować. Rzuciłem okiem na Sakurę, była troszkę
przygnębiona.
- Co
się dzieje kochanie? - Mój głos był pełen troski.
-
Chodzi o to, że dziś rano zmarł nam pacjent, który został
przyniesiony przez jakichś ludzi. Był z innej wioski, ale w końcu
to też człowiek, prawda?
-
Tak, ale to twój zawód i musisz przywyknąć, że czasami dla kogoś
nie ma już ratunku. Wiem, że trudno się z tym pogodzić, ale takie
już jest to życie. - Wziąłem ją za rękę. Przysunąłem do
swoich ust i musnąłem ją wargami. Po chwili przysunąłem się do
niej i złożyłem całusa na jej ciepłych, miękkich ustach.
Zauważyłem, że na jej twarz wkrada się szczery uśmiech.
-
Dzięki. - Szepnęła i po chwili zza kotary wyłonił się staruszek
z dwoma miskami.
- Oto
wasze ramen, życzę smacznego! - Mężczyzna postawił salaterki
naprzeciw nas.
-
Dziękujemy. Itadakimas! - Krzyknąłem i oboje wzięliśmy się za
jedzenie. Kiedy skończyliśmy posiłek, jeszcze raz podziękowaliśmy
i wyszliśmy z budki. Wziąłem Sakurę za rękę.
- To
gdzie teraz? - Spytała splatając swoje palce z moimi.
- No
nie wiem, a gdzie byś chciała?
-
Przejdźmy się do parku, lubię tam siedzieć.
- No
to idziemy do parku. - Uśmiechnąłem się szeroko. - Szliśmy cały
czas prosto, mijając kilka sklepów i roześmiane dzieci bawiące
się w ninja. Wioska wydawała się taka spokojna, uwielbiam wdychać
te świeże powietrze. Spojrzałem na Sakurę, szła rozglądając
się to na prawą, to na lewą stronę z szerokim uśmiechem.
Mijaliśmy kolejny sklep mięsny i akurat w tym momencie musiała
wyjść z niego Kasumi, cholera! Czy ja zawsze muszę mieć takie
szczęście? Fioletowo oka obdarzyła mnie czułym spojrzeniem, po
czym przeniosła wzrok na Sakurę i obrzuciła ją pogardą.
Spojrzała jeszcze raz na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
-
Hej, co tu robisz tak wcześnie?
- Idę
do parku z moją dziewczyną, a ty wybrałaś się na zakupy? -
Wskazałem na torbę. Podkreśliłem lekko, że różowo włosa to
moja dziewczyna, żeby Kasumi w końcu to pojęła.
-
Tak. Do zobaczenia kiedyś tam, nie będę ci przeszkadzała. -
Uśmiechnęła się chytrze i mijając mnie pociągnęła palcem po
moim torsie. Kiedy odeszła dalej zauważyłem, że Sakurcia zaciska
wolną pięść, byłem pewny, że zaraz mi się oberwie.
-
Jeśli ta jędza nadal będzie cię podrywać, to wydrapię jej oczy.
- Powiedziała przez zaciśnięte zęby.
-
Kotku, spokojnie. Jedyna kobieta, na której mi zależy stoi przede
mną i na żadną inną nigdy nie zwrócę uwagi, bo moje serce
zarezerwowane jest tylko i wyłącznie dla ciebie.
-
Nawet jakby była najpiękniejsza na całym świecie? - Spytała
ironicznie, postanowiłem jednak odpowiedzieć.
-
Nawet wtedy. Zresztą, dla mnie najpiękniejsza na świecie jesteś
ty. - Pocałowałem ją w policzek.
-
Tak, pewnie. Możemy iść w końcu do tego parku? Przydałaby mi się
chwila spokoju.
-
Oczywiście, jak sobie życzysz. - Uśmiechnąłem się i ruszyliśmy
dalej. Kiedy dotarliśmy na miejsce usiedliśmy na ławce obok
rzeczki. Dziewczyna opierała się plecami o moje ramię, a ja prawą
rękę trzymałem na jej brzuchu. Wtuliliśmy się w siebie i
trwaliśmy tak kilka dobrych minut…
******
Ohayo!
Witajcie Kochani! Wstawiamy już 42 Rozdział, sporo się ich już
nazbierało. Niedługo mamy zamiar napisać jakiegoś one-shota. Mamy
nadzieję, że notka się spodobała i liczymy na wasze komentarze.
Pozdrawiamy Patty i Paula.
Notka super,fajnie że Sakura nie była zła na Naruto.pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńnotatka świetna bardzo fajnie czytało się czekam na next i pozdrawiam i zycze dużo weny bardzo dużo
OdpowiedzUsuńNotka świetna, Sakura i Naruto są słodcy jako para. Mam nadzieję, że złapią tą głupią dziewuchę, która wysysa chakre :D Z niecierpliwością czekam na następną. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Juki
Notka fajna, tylko trochę nie podoba mi się, że na naruto rzucają się wszystkie dziewczyny, które pozna.
OdpowiedzUsuńJak długie planujecie tę opowiadanie napisać?
One się na niego nie rzucają :) Tak jak zostało napisane, ta dziewczyna została wynajęta żeby go zabić, on się jej wcale nie podobał :) A co do pisania opowiadania to nie wiemy jak długo to potrwa :D Pozdrawiamy :)
UsuńRozdział jest świetny:D Pozdrawiam i czekam na next:)
OdpowiedzUsuńUkyo
Rozdział jest świetny... zastanawia mnie kto wynajął to dziewczynę by zabiła Naruto oraz kiedy znowu się pojawi?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.
Cudna notka zakochałem się w tym blogu :) mam nadzieję, że szybko go nie zakończycie ;) pozdrawiam i życzę weny!! :D
OdpowiedzUsuńMaX
Nocia zajebista nie moge sie doczekac nastepnej zycze weny
OdpowiedzUsuńNotka mega ,chcę więcej :D ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieje , że ta dziewczyna nie zrobi nic Naruciakowi :)
Pozdrawiam i weny dużo życzę :*