poniedziałek, 14 lipca 2014

42 Rozdział

Wracałem właśnie do domu i byłem bardzo blisko niego, kiedy usłyszałem kroki. Przystanąłem i odgłos ucichł, powoli, ale ostrożnie odwróciłem się za siebie i ją ujrzałem. Stała naprzeciw mnie i uśmiechała się kokieteryjnie…


- Czemu mnie pani śledzi? - Dziewczyna lekko chwiała się na nogach. Była młoda, może o dwa lata starsza, trochę niższa ode mnie. Miała blond włosy i brązowe oczy. No dobra, byłem podpity, ale nie tak jak ona! Wygląda okropnie.
- Co taki przystojniak robi sam w takim miejscu? - Strasznie się jąkała.
- Wracam od dziewczyny, a pani powinna wrócić do domu i się wyspać.
- Od dziewczyny? Rzuć ją w cholerę chłoptasiu, ja dam ci wszystko czego pragniesz. - Dziewczyna niebezpiecznie zbliżała się w moją stronę, a ja odsuwałem się małymi kroczkami do tyłu. Kiedy była blisko mnie zauważyłem, że nie jest brzydka, wręcz przeciwnie, była piękna. Cholera! Na moje nieszczęście zabrakło mi tyłu, ponieważ wpadłem na ścianę. Zanim zdążyłem odepchnąć nieznajomą przyparła mnie do ściany i zaczęła mnie całować. Jej pocałunki były odrażające. Po chwili spróbowałem podnieść rękę, ale z przykrością stwierdziłem, że nie mogę nią ruszać! Cholera, z drugą było to samo! Dziewczyna zaczęła schodzić językiem do mojej szyi i natarczywie muskała ją swoimi wargami.
- Zostaw mnie w spokoju i wypuść! - Wrzasnąłem, niestety z moich płuc wydarł się jedynie szept, który tylko ona mogła usłyszeć.
- Pysznie smakujesz, twoja chakra jest niesamowita, chociaż nie jesteś w moim typie. - Wyszeptała między pocałunkami.
- Ty jesteś…
- Tak, jestem kunoichi, wysłali mnie, żeby cię zabić, jednak najpierw się tobą trochę pobawię. Uwielbiam wysysać chakrę nie odmawiając sobie przyjemności. - Zaśmiała się szyderczo. Nadal nie mogłem się ruszyć z tego cholernego miejsca! Próbowałem wszystkiego i nic. Dziewczyna rozpięła moją koszulę i przejechała paznokciem po moim nagim torsie. Uśmiechnęła się i zaczęła całować moją klatkę piersiową.
- Wojownik, takich lubię najbardziej. Macie taką pyszną chakrę. Oho! Na dodatek masz naturę wiatru! Taka rzadka zdobycz, ale ja mam szczęście. - Dotknęła jeszcze niezagojonej blizny po tym jak Pain przebił mnie grubym prętem.
- Zostaw mnie w spokoju wiedźmo!
- Zaraz z tobą skończę. Nie bój się, umilę ci te ostatnie chwile twojego życia. - Przyczepiła się swoimi okropnymi ustami do zaróżowionej skóry, na której była ta nieszczęsna blizna. Zaczęła ją całować, po chwili przeniosła na mnie wzrok i ujrzała jedynie pogardę z mojej strony. Niezniechęcona z powrotem wpiła się w moje usta. Próbowałem ją ugryźć, cokolwiek, ale powoli opadałem z sił. Usłyszałem czyjeś kroki, wysiliłem się najbardziej jak potrafiłem i krzyknąłem.
- Pomocy! - Zdziwiłem się, bo wcześniej, kiedy próbowałem coś powiedzieć wychodziło mi to tylko szeptem, ale teraz naprawdę wrzasnąłem. Dziewczyna natychmiast zakryła mi usta swoją ręką.
- Bądź cicho jeśli chcesz spędzić ostatnie chwile twojego życia na przyjemności, a nie cierpieniu! - Nieznajoma nadal trzymała swoje łapsko na moich ustach, spojrzała w moje oczy, pokiwała przecząco głową i przyssała się do mojej szyi. Nie opuszczała ręki tylko dlatego, żebym znowu nie mógł krzyknąć. Czułem jak wszystkie siły, które posiadałem opuszczały moje ciało.

Oczami Sasuke;
Szedłem właśnie do domu, kiedy usłyszałem jakiś krzyk.
- Pomocy! - Wystraszył mnie na tyle, że podskoczyłem do góry. Po chwili uświadomiłem sobie do kogo należy ten głos. Przecież to Naruto! Natychmiast zamknąłem oczy i skupiłem się na otaczającej mnie przestrzeni, po około minucie wyczułem dwie osoby w uliczce, którą minąłem. Wyjąłem z kieszeni kunaia i pobiegłem w tamtą stronę, z początku trudno było mi go znaleźć, ale nie poddałem się i moje wysiłki nie poszły na marne. Skręciłem w prawą stronę i wszedłem do ciemnej opustoszałej uliczki. Następnie skręciłem w lewo i zobaczyłem go. Stał przyparty do ściany. Obściskiwał się z jakąś dziewczyną. Chwila, wcale nie, kobieta trzymała ręką jego usta tak, żeby nie mógł krzyczeć, był jakiś sparaliżowany. Podbiegłem do nich, ustałem za dziewczyną i przystawiłem do jej szyi zimne ostrze.
- Zostaw mojego przyjaciela, albo zginiesz marnie.
- Haha, kolejny chłopczyk do zabawy. Poczekaj, skończę z nim i przejdę do ciebie kimkolwiek jesteś.
- Zła odpowiedź. - Uderzyłem dziewczynę w brzuch, poleciała na pobliską ścianę, a Naruto osunął się na ziemię jakby był pijany. Zwróciłem z powrotem wzrok na mojego przeciwnika.
- Ohoho, kogo my tu mamy. Gość z sharinganem, proszę proszę. - Kobieta wypluła krew z ust. - A mogło być tak fajnie. No niestety, muszę już iść, a z tobą Uzumaki jeszcze nie skończyłam. - Uśmiechnęła się, po czym złożyła ręce i odpłynęła w czarnym dymie.
- Naruto, czy mógłbyś mi powiedzieć co to do cholery jasnej było?!
- Nie, wiem jedynie, że przybyła mnie zabić, czy tam wysuszyć. - Powiedział ledwo słyszalnym głosem.
- Co ona ci zrobiła?
- Z tego co mówiła to wyssała mi prawie całe zapasy chakry jakie posiadałem tego wieczoru. - Blondyn nadal siedział oparty o ścianę, a jego głowa była opuszczona w dół. Podszedłem do niego i pomogłem mu wstać podtrzymując go za ramię.
- Chodź, zaprowadzę cię do twojego mieszkania, musisz odpocząć. - Przełożyłem jego rękę za szyję i praktycznie dowlokłem go do domu. Pomogłem mu usiąść na kanapę i ustałem naprzeciw niego.
- Słuchaj, teraz zostawię cię samego, ale jutro, praktycznie dziś, bo prawie dochodzi druga nad ranem, przyjdę do ciebie o ósmej i sprawdzę jak się trzymasz. Pomóc ci w czymś jeszcze?
- Okey dzięki. Możesz już iść, powoli dochodzę do siebie. - Uśmiechnął się krzywo.
- Wiesz, że musimy o tym pogadać z Tsunade?
- Niestety zdaję sobie z tego sprawę. - Pokiwał głową z dezaprobatą.
- Dobra, ja już pójdę, trzymaj się. Spotkamy się o ósmej. - Obdarzyłem go jeszcze raz spojrzeniem i wyszedłem z jego domu. Trochę rozbudzony szedłem teraz do swojej posiadłości, żeby w końcu trochę odpocząć.

Oczami Naruto;
Po wyjściu Sasuke siedziałem na kanapie tak, jak mnie zostawił. Poprawiłem się trochę i oparłem plecami. Uniosłem lekko rękę do góry i przeczesałem dłonią swoje przydługie włosy. Głowa mi pękała i byłem totalnie wyczerpany. Cholera! Na domiar złego ściga mnie jakaś psychopatka! Jak sobie przypomnę o dzisiejszym zdarzeniu to aż mam ciarki na plecach. Ta dziewucha była odrażająca, w niczym, co ja mówię, pod ż a d n y m względem nie przypominała mojej Sakurci. Różowo włosa jest czuła, piękna, miła, sympatyczna i mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Na wspomnienie Sakury na moje usta od razu wdarł się lekki uśmieszek. Przejechałem dłońmi po mojej twarzy i podniosłem się z kanapy. Kiedy stałem zakręciło mi się w głowie, na szczęście stałem obok oparcia kanapy i na chwilę się przytrzymałem. Kiedy mi przeszło padnięty z wyczerpania poczłapałem się na górę. Zahaczyłem o toaletę i wziąłem prysznic, o tak, tego mi było trzeba. Nie ma to jak zimna, orzeźwiająca woda. Kiedy wyszedłem z toalety od razu poszedłem do swojej sypialni, walnąłem się na łóżko i ostatnim obrazem, który miałem w głowie przed zaśnięciem była uśmiechnięta od ucha do ucha m o j a piękna dziewczyna.

***

Obudziłem się o siódmej, bo nie mogłem już spać, Sasuke przyjdzie za jakąś godzinę. Usiadłem na łóżko tak, że nogi opierały się na zimnawej podłodze. Przeciągnąłem się, po czym przeczesałem prawą ręką moje włosy. Siedziałem w takiej pozycji parę dobrych minut zastanawiając się kim do cholery była tamta dziewczyna. Może ktoś wyznaczył pieniądze za moją głowę? Z tego co pamiętam mówiła, że ktoś ją wynajął żeby mnie zabiła. Następnym razem, kiedy ją spotkam, na pewno będę przygotowany. Ciekawe, czy jak powiem Sakurze, że całowała mnie jakaś inna kobieta to będzie na mnie zła. Ustałem na nogi i udałem się do toalety, wziąłem prysznic, potem ubrałem się w białe spodenki i pomarańczową koszulkę ze znakiem mojej kochanej wioski, było cholernie gorąco, a z tego co mi wiadomo misji na razie nie będę miał, więc nie było potrzeby ubierać się w mój strój schinobi. Zszedłem na dół, wszedłem do kuchni i otworzyłem lodówkę. Pierwsze wpadły mi w oczy jajka, więc wpadłem na pomysł, że usmażę sobie jajecznicę. Zjadłem posiłek, pozmywałem, po czym udałem się do salonu. Usiadłem na kanapie, postanowiłem, że poczekam tutaj na Sasuke. Minęło kilka sekund i zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć.
- Cześć Sasuke.
- Nie witaj się ze mną młotku tylko chodź do Tsunade.
- Chciałem być miły, ale z tobą to zawsze nie wychodzi. - Powiedziałem zirytowany. Zamknąłem drzwi i ruszyliśmy do Tsunade-baachan. Po kilku minutach staliśmy już pod jej gabinetem, oczywiście przez całą drogę panowało między nami milczenie. Zapukałem.
- Wejść! - Od razu na rozkaz weszliśmy do pomieszczenia i jak zwykle ustaliśmy na środku.
- Ohayo Tsunade-sama. - Odezwaliśmy się chórem.
- Naruto, Sasuke co was do mnie sprowadza? Przecież nie macie żadnych misji, najpierw musicie wylizać się z obrażeń odniesionych z poprzedniej…
- Przepraszam, że przerywam. Przychodzimy z ważną sprawą, która nie może czekać. Naruto chciałby coś ci opowiedzieć. - Wtrącił Sasuke.
- O co chodzi?
- Dzisiaj w nocy zaatakowała mnie jakaś dziewczyna, może dwa lata starsza ode mnie. Mówiła, że została wynajęta, żeby mnie zabić. - Na twarz Tsunade wdarł się lekki niepokój, złożyła ręce, po czym oparła na nich brodę.
- Unieszkodliwiłeś ją? - Spytała po chwili.
- Niestety nie zdołałem. Kiedy się spotkaliśmy udawała, że jest pijana i zaczęła się do mnie niebezpiecznie zbliżać, więc ja się od niej oddalałem. No i w końcu zabrakło mi tyłu i gruchnąłem o jakąś ścianę, a wtedy ona się do mnie przysunęła i zaczęła mnie całować. Wiem, że to idiotycznie brzmi, ale ona w taki sposób odbierała mi chakrę. - Tsunade-baachan siedziała na swoim fotelu z wybałuszonymi oczami na wierzch. Po chwili odchrząknęła i zabrała głos.
- Słyszałam kiedyś o tej technice, ale się z nią nie spotkałam. Podobno, kiedy się ją stosuje przeciwnik nie tylko traci siły, ale nie może się ruszać. Czy to prawda?
- Tak, kiedy przechodziłem obok tego głąba zauważyłem, że zachowuje się jakby nagle zesztywniał. - Zamiast mnie odpowiedział mój głupi przyjaciel.
- A co ty tam robiłeś? - Spytała zaciekawiona.
- Wracałem do domu i usłyszałem jego głos, więc postanowiłem sprawdzić co się dzieje. Kiedy do nich podszedłem uderzyłem tą dziewczynę, a ona powiedziała, że jeszcze tu wróci.
- Soka. Pozostaje nam być czujnym. Naruto, uważaj na siebie i nie pozwól jej drugi raz się tak zajść.
- Postaram się, chociaż nic nie obiecuję. - Uśmiechnąłem się krzywo.
- Dobrze, możecie już odejść, a ja poczytam trochę o tej technice. - Pokłoniliśmy się i wyszliśmy z gabinetu zostawiając głowę wioski samą. Wyszliśmy na świeże powietrze i od razu wziąłem kilka głębszych oddechów.
- Zastanawia mnie skąd ona znała ciebie. - Wypaliłem patrząc na Sasuke.
- A skąd ja mam to niby wiedzieć? Może zna Itachiego. - Warknął.
- No tak. Zapomniałem o nim. - Akurat w tym momencie przyszło mi do głowy pytanie, które zapomniałem mu zadać od powrotu do wioski. - Sasuke, czy mogę cię o coś spytać? To dotyczy twojego brata. - Chłopak zmarszczył brwi.
- Pewnie chcesz spytać o to, co konkretnie zrobiłem w sprawie swojej zemsty?
- Tak, nie powiem, że mnie to nie obchodzi, bo bym skłamał.
- No dobra, w takim razie ci powiem. Kiedy już namierzyłem Itachiego i dotarłem do niego to powiedział mi coś, co zmieniło mój pogląd o trzysta sześćdziesiąt stopni. Powiedział mi, że musiał wybić cały klan, bo nie miał innego wyjścia. Chodziło o to, że planowali zamach stanu i próbowali przejąć kontrolę nad całą wioską, a z tego nic dobrego by nie wynikło. Resztę opowiem ci później, bo teraz troszkę się spieszę do Ino. Umówiliśmy się na oglądanie filmów. - Uśmiechnął się.
- Okey, leć już do niej i powiedz, że ją pozdrawiam.
- Nie ma sprawy. Na razie. - Pożegnaliśmy się i kruczowłosy zniknął mi z pola widzenia skręcając w inną uliczkę. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę ósmą trzydzieści. Sakura pewnie jest jeszcze w szpitalu, więc pójdę ją odwiedzić. Zrobię jej małą niespodziankę, w sumie mieliśmy się spotkać później, ale muszę ją zobaczyć, bo nie wytrzymam. Ruszyłem z miejsca i podążałem w kierunku wielkiego białego budynku, czyli do szpitala w Konosze. Jak zwykle o tę porę na ulicy co rusz widziałem jakichś shinobi, którzy wyruszali na misje. Mijałem również starsze albo młodsze ode mnie o kilka lat panie, które obdarzały mnie zwyczajnym, miłym uśmiechem. W drodze przypomniało mi się, że muszę pogadać z pasażerem w mojej duszy, bo od czasu, gdy wyrwał się spod mojej kontroli jeszcze z nim nie rozmawiałem. Minąłem ostatni sklep, który mieścił w sobie ozdobne maski, podobne do tych anbu i doszedłem do swojego celu. Przed moimi oczami pojawił się wielki biały budynek, nie lubiłem do niego wchodzić, już miałem to zrobić, gdy w drzwiach zauważyłem wychodzącą Sakurę. Szybko schowałem się za siatkę, która odgradzała szpital i czekałem aż moja dziewczyna za nią wyjdzie. Oparłem prawą nogę o ogrodzenie i skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej wyczekując mojej zdobyczy. Dziewczyna wyszła za ogrodzenie, przeszła obok i nawet mnie nie zauważyła. Kocim ruchem złapałem ją za rękę i pociągnąłem w moją stronę lekko przygniatając ją na siatkę. Sakura nie zdążyła nawet krzyknąć, bo zatkałem jej usta pocałunkiem. Trzymałem nadal rękę dziewczyny nad jej głową, z początku próbowała się wyrywać, ale kiedy na mnie spojrzała totalnie pozwoliła porwać się chwili. Odsunąłem się od niej i puściłem jej dłoń, ustałem naprzeciw z zawadiackim uśmiechem.
- Naruto, to było miłe, ale nigdy więcej tego nie rób! Mogłam cię zabić! - Krzyknęła.
- Okey, zapamiętam i przepraszam. Chciałem się tylko z tobą zobaczyć, bo tak jakby… usychałem z tęsknoty do ciebie. - Dziewczyna popatrzyła na mnie z politowaniem. - Aha i muszę ci jeszcze coś powiedzieć, nie za bardzo miłego. - Oczy Sakury nagle zrobiły się okrągłe, a na jej twarzy zobaczyłem zaciekawienie.
- O co chodzi? - Chciała coś dopowiedzieć, ale jej przerwałem.
- Wczoraj jak wracałem od ciebie zostałem zaatakowany.
- Że co?! Nic ci się nie stało? - Sakura podeszła do mnie i zaczęła oglądać mnie ze wszystkich stron. Złapałem ją za ręce i pociągnąłem w moją stronę, przytuliłem się do niej.
- Nie, nic mi nie jest, ale gdyby Sasuke nie przechodził obok mógłbym zginąć na miejscu, a raczej uschnąć z braku chakry. - Zaśmiałem się i dostałem w bok z łokcia.
- Nie śmiej się debilu, bo to wcale śmieszne nie jest. - Dziewczyna wtuliła się we mnie jeszcze bardziej, po czym dodała. - Chwila, jak to uschnąć z braku chakry?
- No i to właśnie nie jest przyjemna część. - Odsunęła się ode mnie i spojrzała prosto w moje oczy. - No, bo widzisz, osoba, która mnie zaatakowała była dziewczyną i jej technika opierała się na całowaniu. - Widziałem jak Sakura robi się czerwona na twarzy, więc szybko kontynuowałem. - Zanim się wściekniesz posłuchaj mnie do końca. - Odetchnąłem głęboko. - Jej technika opierała się na całowaniu i dzięki temu zabierała mi chakrę, w tym jutsu było jeszcze coś dziwnego i paraliżowało mnie od pasa w dół, więc nie mogłem się ruszać. Powiedziała, że przyszła po mnie, bo ktoś zlecił jej, żeby mnie zabiła. - Sakura trochę przygasła na twarzy i w końcu się odezwała.
- Po głębszym zastanowieniu nie mogę być na ciebie zła, bo ty nie chciałeś się z nią całować, prawda? Czy jednak się mylę, co Naruto?
- Ale kochanie, przecież już ci mówiłem, że dla mnie liczysz się tylko ty i nikt więcej, prawda? Jak możesz wątpić w moje słowa? - Udałem obrażonego.
- Wcale nie wątpię, tak tylko pytam. - Sakura złapała mnie dłonią za prawy policzek i patrzyła prosto w moje oczy.
- Mogłeś zginąć. - Powiedziała zmartwiona.
- Ale przeżyłem. - Uśmiechnąłem się. - Cieszy mnie, że się o mnie martwisz, ale przejdźmy do przyjemniejszych rzeczy. - Uśmiechnąłem się łobuzersko. - Skończyłaś pracę, czy masz jeszcze dyżur?
- Skończyłam i jestem cała twoja. - Na jej twarzy pojawił się piękny uśmiech.
- Może pójdziemy na ramen? Dawno go nie jadłem. No, chyba, że wolisz gdzieś indziej.
- Szczerze mówiąc sama zjadłabym ramen. Mnie to odpowiada.
- No to świetnie! Tylko ostrzegam, ja płacę. - Wziąłem dziewczynę za rękę i ruszyliśmy w kierunku budki Ichiraku ramen. Po drodze śmialiśmy się i rozmawialiśmy na różne tematy. Dotarliśmy do naszego celu, weszliśmy i zajęliśmy miejsca obok siebie. Starszy mężczyzna stał odwrócony plecami do nas, ale kiedy usłyszał, że ktoś zajmuje miejsca natychmiast się odwrócił.
- Ohayo Naruto! Już myślałem, że zapomniałeś o ramen, bo tak dawno cię nie było.
- Ohayo staruszku, byłem na misji, a potem jakoś nie miałem czasu, żeby tu zajrzeć.
- No, to co zamawiacie? - Spojrzałem na Sakurę.
- Poproszę dwie duże miski ramen.
- Okey, dziś ty i twoja… dziewczyna zjecie na koszt firmy! - Powiedział i zniknął za kotarą, nawet nie zdążyłem mu podziękować. Rzuciłem okiem na Sakurę, była troszkę przygnębiona.
- Co się dzieje kochanie? - Mój głos był pełen troski.
- Chodzi o to, że dziś rano zmarł nam pacjent, który został przyniesiony przez jakichś ludzi. Był z innej wioski, ale w końcu to też człowiek, prawda?
- Tak, ale to twój zawód i musisz przywyknąć, że czasami dla kogoś nie ma już ratunku. Wiem, że trudno się z tym pogodzić, ale takie już jest to życie. - Wziąłem ją za rękę. Przysunąłem do swoich ust i musnąłem ją wargami. Po chwili przysunąłem się do niej i złożyłem całusa na jej ciepłych, miękkich ustach. Zauważyłem, że na jej twarz wkrada się szczery uśmiech.
- Dzięki. - Szepnęła i po chwili zza kotary wyłonił się staruszek z dwoma miskami.
- Oto wasze ramen, życzę smacznego! - Mężczyzna postawił salaterki naprzeciw nas.
- Dziękujemy. Itadakimas! - Krzyknąłem i oboje wzięliśmy się za jedzenie. Kiedy skończyliśmy posiłek, jeszcze raz podziękowaliśmy i wyszliśmy z budki. Wziąłem Sakurę za rękę.
- To gdzie teraz? - Spytała splatając swoje palce z moimi.
- No nie wiem, a gdzie byś chciała?
- Przejdźmy się do parku, lubię tam siedzieć.
- No to idziemy do parku. - Uśmiechnąłem się szeroko. - Szliśmy cały czas prosto, mijając kilka sklepów i roześmiane dzieci bawiące się w ninja. Wioska wydawała się taka spokojna, uwielbiam wdychać te świeże powietrze. Spojrzałem na Sakurę, szła rozglądając się to na prawą, to na lewą stronę z szerokim uśmiechem. Mijaliśmy kolejny sklep mięsny i akurat w tym momencie musiała wyjść z niego Kasumi, cholera! Czy ja zawsze muszę mieć takie szczęście? Fioletowo oka obdarzyła mnie czułym spojrzeniem, po czym przeniosła wzrok na Sakurę i obrzuciła ją pogardą. Spojrzała jeszcze raz na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
- Hej, co tu robisz tak wcześnie?
- Idę do parku z moją dziewczyną, a ty wybrałaś się na zakupy? - Wskazałem na torbę. Podkreśliłem lekko, że różowo włosa to moja dziewczyna, żeby Kasumi w końcu to pojęła.
- Tak. Do zobaczenia kiedyś tam, nie będę ci przeszkadzała. - Uśmiechnęła się chytrze i mijając mnie pociągnęła palcem po moim torsie. Kiedy odeszła dalej zauważyłem, że Sakurcia zaciska wolną pięść, byłem pewny, że zaraz mi się oberwie.
- Jeśli ta jędza nadal będzie cię podrywać, to wydrapię jej oczy. - Powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Kotku, spokojnie. Jedyna kobieta, na której mi zależy stoi przede mną i na żadną inną nigdy nie zwrócę uwagi, bo moje serce zarezerwowane jest tylko i wyłącznie dla ciebie.
- Nawet jakby była najpiękniejsza na całym świecie? - Spytała ironicznie, postanowiłem jednak odpowiedzieć.
- Nawet wtedy. Zresztą, dla mnie najpiękniejsza na świecie jesteś ty. - Pocałowałem ją w policzek.
- Tak, pewnie. Możemy iść w końcu do tego parku? Przydałaby mi się chwila spokoju.
- Oczywiście, jak sobie życzysz. - Uśmiechnąłem się i ruszyliśmy dalej. Kiedy dotarliśmy na miejsce usiedliśmy na ławce obok rzeczki. Dziewczyna opierała się plecami o moje ramię, a ja prawą rękę trzymałem na jej brzuchu. Wtuliliśmy się w siebie i trwaliśmy tak kilka dobrych minut…


******


Ohayo! Witajcie Kochani! Wstawiamy już 42 Rozdział, sporo się ich już nazbierało. Niedługo mamy zamiar napisać jakiegoś one-shota. Mamy nadzieję, że notka się spodobała i liczymy na wasze komentarze. Pozdrawiamy Patty i Paula.

10 komentarzy:

  1. Notka super,fajnie że Sakura nie była zła na Naruto.pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. notatka świetna bardzo fajnie czytało się czekam na next i pozdrawiam i zycze dużo weny bardzo dużo

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka świetna, Sakura i Naruto są słodcy jako para. Mam nadzieję, że złapią tą głupią dziewuchę, która wysysa chakre :D Z niecierpliwością czekam na następną. Życzę weny.
    Pozdrawiam Juki

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka fajna, tylko trochę nie podoba mi się, że na naruto rzucają się wszystkie dziewczyny, które pozna.
    Jak długie planujecie tę opowiadanie napisać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One się na niego nie rzucają :) Tak jak zostało napisane, ta dziewczyna została wynajęta żeby go zabić, on się jej wcale nie podobał :) A co do pisania opowiadania to nie wiemy jak długo to potrwa :D Pozdrawiamy :)

      Usuń
  5. Rozdział jest świetny:D Pozdrawiam i czekam na next:)
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny... zastanawia mnie kto wynajął to dziewczynę by zabiła Naruto oraz kiedy znowu się pojawi?

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudna notka zakochałem się w tym blogu :) mam nadzieję, że szybko go nie zakończycie ;) pozdrawiam i życzę weny!! :D
    MaX

    OdpowiedzUsuń
  8. Nocia zajebista nie moge sie doczekac nastepnej zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  9. Notka mega ,chcę więcej :D ^^
    Mam nadzieje , że ta dziewczyna nie zrobi nic Naruciakowi :)
    Pozdrawiam i weny dużo życzę :*

    OdpowiedzUsuń