Kiedy
wyszedłem przebrałem się w swoją piżamę, czyli same spodenki,
bo spałem bez koszulki. Poszedłem do łóżka i zasnąłem głębokim
snem...
Obudziłem
się o szóstej nad ranem, od razu pościeliłem łóżko i poszedłem
pod prysznic. Wykąpałem się, założyłem czyste ubrania i
wyszedłem z łazienki. W każdym pokoju była kuchnia, więc
zrobiłem sobie szybkie śniadanie. Kiedy zjadłem wyszedłem na
korytarz. Bez wahania zapukałem w pierwsze drzwi.
-
Cześć, widzę, że już wstałeś Sasuke.
-
Cześć, jakoś nie mogłem dłużej spać. Wyruszamy już?
-
Tak, dlatego przyszedłem, żeby cię obudzić, ale widzę, że nie
muszę tego robić. - Uśmiechnąłem się. - Mam prośbę, obudź
dziewczyny, a ja pójdę do Saia. Rozmawiasz już z Sakurą, prawda?
-
Tak. - Uśmiechnął się. - Rozmawiam z nią, zaraz je obudzę.
-
Dobra, dzięki. - Poszedłem teraz w kierunku pokoju czarnowłosego.
Dotarłem na miejsce i miałem już zapukać, gdy nagle drzwi się
otworzyły i gdyby w porę nie wyhamował wpadłby na mnie z hukiem.
-
Oh Naruto, wybacz. Myślałem, że już się zbieracie i się
spóźniłem.
-
Nie, właśnie przyszedłem cię obudzić, ale widzę, że nie muszę.
- Uśmiechnąłem się pogodnie.
-
To co, idziemy do reszty, czy będziemy tak tu stać?
-
Tak, jasne. Chodźmy, nie ma powodu tu tak sterczeć. - Powiedziałem
pochmurnie.
-
No dobraa… Naruto, ruszysz się w końcu z miejsca? - Dopiero teraz
zauważyłem, że chłopak nie stoi już naprzeciwko mnie tylko szedł
w kierunku pozostałych, a ja jak głupek nadal stałem w miejscu. Po
chwili jednak ruszyłem zaraz za nim. Wszyscy spotkali się pod
pokojem Sasuke.
-
Hej wszystkim. - Powiedziałem niezbyt zadowolonym głosem. Mój
wzrok zawiesił się na jednej konkretnej osobie, która
odwzajemniała moje spojrzenie. Patrzyłem na nią ze smutkiem, bo
właśnie tak się czułem, byłem przybity i wszystko straciło dla
mnie sens, ale postanowiłem się nie poddawać. Dziewczyna patrzyła
na mnie pustym wzrokiem, po raz któryś nie mogłem nic wyczytać z
jej zachowania. Odwróciłem wzrok i objąłem nim wszystkich po
kolei.
-
To co, ruszamy?
-
Yhy. - Wszyscy zgodnie odpowiedzieli.
-
Musimy jeszcze tylko złożyć wizytę Gaarze i możemy ruszać. -
Ponownie zabrałem głos. - Wzięliście wszystko?
-
Tak. - Znowu odpowiedzieli równocześnie.
-
To chodźmy. - Szliśmy teraz mijając kolejne pokoje hotelowe. Kiedy
dotarliśmy do recepcji oddaliśmy klucze i pożegnaliśmy się.
Wyszliśmy na dwór, gdzie panował jeszcze częściowy mrok. Cała
wioska nie zbudziła się jeszcze ze snu, gdzie nie gdzie można było
dostrzec grupkę shinobi, którzy prawdopodobnie wybierali się na
misję, wcześniej żegnając się z rodziną. Dotarliśmy do
wielkiego budynku, który był posiadłością kage Suny. Weszliśmy
do niego i od razu powędrowaliśmy pod gabinet czerwono włosego.
Zapukałem.
-
Proszę! - Usłyszeliśmy zza drzwi i podążyliśmy za rozkazem. Po
chwili znajdowaliśmy się w środku pomieszczenia.
-
Tak szybko wyruszacie? - Spojrzał na nas.
-
Tak, chcemy szybciej wrócić do domu. - Uśmiechnąłem się.
-
Rozumiem. Zapomniałbym, wczoraj wieczorem dostałem list od waszej
hokage, który jest do ciebie zaadresowany. - Podał mi niewielki
skrawek papieru. Wziąłem go w rękę i zacząłem czytać.
Ohayo
Naruto!
Na
pewno dziwisz się, dlaczego postanowiłam do ciebie napisać.
Niedawno usłyszałam, że w okolicy wioski kwiatów kręci się
jeden z akatsuki, dlatego proszę Cię, żebyś się nie wychylał i
był ostrożny. Mam jednak nadzieję, że misja się powiedzie, bo od
niej zależy los naszej wioski. W tym zwoju, który ci dałam jest
wyjaśnienie,
że my nie zaatakowaliśmy wioski kwiatów i ktoś nas w to wrabia.
Dlatego ta misja jest tak bardzo ważna. Na koniec chcę Ci
powiedzieć, że w drodze powrotnej też zatrzymacie się w Sunie,
żeby zebrać siły.
Powodzenia
Tsunade.
Przeczytałem
do końca list i wziąłem głęboki wdech, teraz już rozumiałem,
dlaczego Tsunade-baachan była taka wściekła. Chodziło o to, że
pomiędzy naszymi wioskami może dojść do wojny. Spojrzałem na
przyjaciół, a oni wyczekiwali co im powiem.
-
Nie możemy zawalić tej misji, od tego zależy, czy będziemy
prowadzić wojnę z wioską kwiatów. - Spojrzałem na nich poważnym
wzrokiem.
-
Ale jaja! - Wykrzyknęła Ino.
-
Tsunade-sama prosiła, abym przenocował was u siebie jeszcze, kiedy
będziecie wracać z tamtych stron. - Odezwał się czerwono włosy.
-
Tak, to też napisała w liście. - Uśmiechnąłem się. - My
będziemy już ruszać. Gaara, jeszcze raz wielkie dzięki za nocleg.
-
Nie ma za co. Lubię pomagać przyjaciołom. - Uśmiechnął się.
-
Okey, do zobaczenia. - Rzuciłem i wyszliśmy z gabinetu. Ruszyliśmy
na dwór i tam los chciał natknąłem się na Ayame, prawie na nią
wpadłem. Co za nieszczęście.
-
Cześć Naruto. - Powiedziała słodkim głosem. - Już ruszacie?
-
Cześć Ayame. Tak, idziemy dalej. - Wszyscy stali z tyłu i gapili
się na tę żenującą scenkę.
-
Dobrze, więc nie będę wam przeszkadzać. - Uśmiechnęła się,
postawiła krok w przód, ale cofnęła z powrotem nogę tam gdzie
stała na początku. Ustała na palce i pocałowała mnie w policzek.
Cholera! Sakura nie zechce teraz ze mną gadać, uzna mnie za
jakiegoś alfonsa.
-
Do zobaczenia Naruto. - Rzuciła słodko i mnie minęła, a ja stałem
wryty w ziemię.
-
Możemy w końcu już ruszać? - Usłyszałem z tyłu głos Sasuke.
-
Tak, idziemy już, będziemy biegli w tej samej formacji co
wcześniej, okey? - Spytałem.
-
Dobra. - Usłyszałem tylko to i ruszyliśmy za bramy wioski piasku.
Biegliśmy
całe południe nie zatrzymując się ani na sekundę. Kiedy nastał
wieczór na dworze dosłownie nie było nic widać. Dzisiejsza noc
jest wyjątkowo ciemna. Zeskoczyłem z drzewa, a w ślad za mną
podążyli moi przyjaciele.
-
Robimy postój, odpocznijcie, bo jutro punkt szósta nad ranem
wyruszamy. Czy jesteście głodni? - Popatrzyłem na każdego z
osobna.
-
Trochę. - Odpowiedzieli.
-
Dobrze, zaraz rozpalę ognisko, a wy coś przygotujecie, dobrze? -
Spojrzałem na dziewczyny, które kiwnęły głowami na znak zgody.
-
Sasuke i Sai przygotujcie miejsce do ogniska, a ja pójdę po coś do
rozpałki. - Rzekłem i ruszyłem do lasu. Co za ironia, ponownie idę
po gałązki. Nie zdziwiłbym się gdyby Sakura tu za mną przyszła.
Niestety zebrałem wszystkie potrzebne rzeczy, a dziewczyny jak nie
było tak nie ma. Postanowiłem wracać do naszego tymczasowego
obozu. Kiedy dotarłem na miejsce od razu podszedłem do wyłożonego
kamieniami koła. Rozłożyłem w środku niego patyki, które
nazbierałem i na koniec podpaliłem to techniką z rodziny Katon.
Usiadłem na ziemi obok palącego się wesoło ogniska i rozłożyłem
przy nim swój śpiwór. Oczywiście nie rozłożyłem go nie wiadomo
jak blisko. Zamyśliłem się naprawdę bardzo głęboko, bo ponownie
nie zauważyłem, kiedy podeszła do mnie Ino z wyciągniętą ręką
w moją stronę.
-
Znowu się zamyśliłeś. Masz, to ci dobrze zrobi. - Podała mi zupę
do ręki.
-
Chcesz wiedzieć o czym myślę? - Spytałem.
-
No pewnie. - Powiedziała entuzjastycznie.
-
Tsunade-baachan w tym liście napisała, że gdzieś tutaj kręci się
jeden z członków akatsuki. - Wyrzuciłem z siebie co mnie dręczyło
przez cały dzień.
-
O w mordę! - Wszyscy spojrzeli w naszą stronę.
-
Powiedz im Naruto. - Powiedziała poważnie. - Jak ty tego nie
zrobisz, to ja to zrobię.
-
Zaraz im powiem, muszę. - Odpowiedziałem smutno.
-
Hej przystojniaczku, zapomniałeś o czymś. - Złapała mnie za
wolną rękę.
-
Hmm? O czym?
-
Nie jesteś sam, masz przyjaciół, no i mnie. - Uśmiechnęła się
tak, że zrobiło mi się ciepło na sercu.
-
Dzięki mała.
-
Ja mówię tylko prawdę. - Wstałem z ziemi ostrożnie odkładając
na bok pyszną zupę przyrządzoną przez dziewczyny. Podszedłem
bliżej do grupki moich przyjaciół, którzy zaciekle o czymś
dyskutowali.
-
Hej, muszę wam o czymś powiedzieć. - Zabrałem głos, a wszystkie
oczy zostały skierowane na moją skromną osobę.
-
O co chodzi? - Spytał Sasuke.
-
W liście od Tsunade była informacja, że gdzieś w tej okolicy jest
któryś z członków akatsuki. - Wyrzuciłem szybko, żeby się nie
rozmyślić i ponownie nie zataić przed nimi jakiejś ważnej
informacji.
-
Naruto… - Usłyszałem słodki głos Sakury.
-
Nic mi nie jest i nic mi nie będzie. Po prostu trochę boję się o
was. - Uśmiechnąłem się do niej czarująco.
-
Nie musisz się o nas bać, my także jesteśmy całkiem mocni. -
Obruszył się Sasuke. Jakby mogło być inaczej, żeby pan Uchiha
pozostawił to bez komentarza.
-
Źle mnie zrozumiałeś, albo ja coś pokręciłem. Nie mówię, że
jesteście słabi, bo jesteście bardzo nieźli, chodzi mi o to, że
kiedy możemy na niego trafić to nie wiem jak będzie wyglądała ta
walka. Boję się, że kyuubi może wyrwać się ze smyczy i wtedy
nie akatsuki zrobi wam krzywdę, tylko ja, a tego bym nie zniósł.
-
Teraz rozumiem. - Odparł kruczowłosy.
-
Mam wam też jeszcze coś do przekazania, ale już nie od
Tsunade-baachan, tylko ode mnie. Jeśli coś by się ze mną działo
obiecajcie mi, że odejdziecie z miejsca walki… - Usłyszałem same
sprzeciwy, ale nie dałem im dojść do słowa. - Proszę, nie
przerywajcie mi, kiedy próbuję wam coś bardzo ważnego przekazać!
Powtórzę jeszcze raz, obiecajcie mi, że mnie zostawicie i wrócicie
do wioski, bądź do końca wykonacie misję. Nasza wioska jest
ważniejsza od nic nieznaczącego nastolatka, jeśli będzie trzeba
nawet oddam życie za nią i za was. - Stałem nad nimi i wpatrywałem
się w nich obrzucając każdego po kolei moim bardzo poważnym
wzrokiem.
-
Ale… - Odezwały się w tym samym czasie obie dziewczyny.
-
Nie ma żadnego ale! Proszę, obiecajcie mi to. Ja naprawdę nie chcę
was skrzywdzić. - Po chwili wahania burknęli coś niezrozumiałego.
Domyślałem się, że zgadzają się z moimi słowami, lecz nie
byłem pewny. Po chwili dodałem. - Nie zależnie od waszej woli ja
już postanowiłem. Jeśli wy ode mnie nie odejdziecie to, gdy
poczuję, że kyuubi wychodzi na zewnątrz to ja ucieknę gdzieś
daleko od was, a uwierzcie, mając nawet trzy ogony z jego chakry
umiem bardzo szybko biegać. Sasuke może co nieco o tym powiedzieć,
bo doświadczył tego na własnej skórze, kiedy próbowałem go
odbić i stoczyliśmy walkę w Dolinie Końca. - Spojrzałem teraz na
niego, a on był w totalnym szoku. W końcu jednak się odezwał.
-
Więc wtedy ta mroczna i potężna chakra należała do lisa?
-
Tak, uwolniła się zaraz po tym jak prawie mnie zabiłeś i
przebiłeś moje ciało chidori.
-
Więc ona nadała ci tej niewyobrażalnej szybkości?
-
Zgadza się. Teraz pozwólcie, że pójdę odpocząć, bo jestem
totalnie padnięty. - Uśmiechnąłem się do nich, spojrzałem na
dziewczyny. Były smutne i miały przeszklone oczy.
-
Hej, nie martwcie się, nic mi nie będzie. - Obydwie na mnie
spojrzały, a ja uśmiechnąłem się jak najlepiej potrafiłem. Po
króciutkiej chwili odwróciłem się i pomaszerowałem do swojego
posłania, wtedy mogłem już przestać udawać twardziela. Mimo
wszystko cholernie się bałem. Położyłem się zdejmując
wcześniej koszulkę i wrzuciłem ją do swojego plecaka. Leżałem
na plecach i obserwowałem bezchmurne niebo, które niedawno troszkę
się rozjaśniło i widać na nim było świecące punkciki, a obok
nich większe światełko przypominające kształtem rogala.
Nasłuchiwałem głosów swoich przyjaciół, siedzieli w kupie tak
jak ich wcześniej zostawiłem. Tak jak myślałem, rozmawiali o mnie
i o moim szalonym i jakże niedorzecznym planie. Nie zwracając już
na nich uwagi postanowiłem, że spróbuję zasnąć. Niestety minęło
półgodziny, a ja nadal nie spałem i to nie przez moich przyjaciół
którzy obok rozmawiali, bo oni już dawno poszli spać. Nie mogłem
zasnąć, bo nadal myślałem nad tym cholernym członkiem akatsuki,
czy on musiał się tu kręcić akurat wtedy, gdy my mieliśmy misję?
Dłużej nie mogłem tak leżeć. Wstałem i poszedłem nie wiadomo
gdzie. Zanim obejrzałem się co robię znalazłem się nad jakimś
źródełkiem wody, do którego wpadał niewielki wodospad.
Zadowolony swoim odkryciem zrzuciłem spodnie i wszedłem do
orzeźwiającej wody. Pomyślałem, że może w ten sposób zdołam
się odprężyć i zmyć z siebie ten cały stres. Nie pomyliłem
się, bo od razu woda przyniosła mi ukojenie i ulgę, chociaż na
chwilę zdołałem zapomnieć o otaczających mnie problemach. Z
jednej strony Sakura, a z drugiej te całe akatsuki i bycie
jinchuriki kyuubiego. To wszystko mnie zbyt bardzo przytłacza. Wyszedłem z wody i wróciłem do naszego
obozu. Kiedy tam dotarłem od razu poszedłem się położyć. Tym
razem, gdy zamknąłem oczy, szybko przeniosłem się do świata
marzeń…
******
Ohayo!
Witajcie Kochani! Naprawdę bardzo, bardzo przepraszamy, że notka
ukazuje się dopiero o tej porze. Jak zwykle mamy nadzieję, że
przypadła Wam do gustu i liczymy na wasze jakże zachęcające
komentarze. Jak myślicie, jak potoczą się dalsze losy naszych
ulubionych bohaterów? Pozdrawiamy Patty i Paula :D
Notka zajebista nie mam sie do niczego doczepic nastepna z nie cierpliwoscia
OdpowiedzUsuńExtra,fajnie że akcja pomiędzy Naruto a Sakurą coraz bardziej się rozkręca.Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest super:D Teraz czekam na jakąś walkę w kolejnych rozdziałach:D
Pozdrawiam i czekam na next
Ukyo
notatka świetna nie ma do czego się przyczepić czekam nie cierpliwie na next pozdrawiam i zycze dużo weny
OdpowiedzUsuńRozdział jest ciekawy... zaczynam być coraz ciekawszy, co wydarzy się w tej wiosce oraz czy będzie jakaś akcjia? Czyli walka z członkiem Akatsuki (ciekawe kim jest), oraz czy Naruto pokaże swoje nowe umiejętności. Zastanawia mnie także czy wydarzy się coś nie tak i będą mieć kłopoty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny oraz czekam z zapartym tchem na next.
Notka świetna, trochę mój komentarz opóźniony no, ale ważne, że napisałam :-) no, więc lecę czytać następny rozdział :-). Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Juki