piątek, 30 maja 2014

23 Rozdział

- Jestem pod wrażeniem. - Wydusił.
- Dlaczego?
- Bo w tak krótkim czasie udało ci się stworzyć nową technikę, nad którą musisz jeszcze troszeczkę popracować. Nie myliłem się, że tylko ty możesz przewyższyć youndaime hokage…


- Przestań, bo się rumienię Kakashi-sensei. - Odpowiedziałem żartobliwie, po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra, żeby nie przedłużać, postaraj się teraz w pełni ukończyć tę technikę. - Spojrzał na mnie i powiedział z powagą.
- Hai! - Popatrzyłem jeszcze przez chwilę na mojego mistrza, po czym poszedłem na swoje stałe miejsce, gdzie ćwiczyłem. Minął cały dzień, a ja po ciężkich staraniach nie ukończyłem nadal techniki. Dopiero drugiego, a raczej siódmego dnia treningu nad moją nową techniką udało mi się w pełni posiąść tę technikę, którą nazwałem Rasenshuriken. Kiedy ją tworzyłem wokół rasengana tworzyła się otoczka z elementu wiatru, która kształtem przypominała shurikena. Moje nowe jutsu wydawało charakterystyczny dźwięk, to znaczy tak jakby piszczenie. Mój mistrz nie widział jeszcze tej techniki, ponieważ w ostatnich dniach był troszkę zajęty przez co musiałem trenować z Yamato senchō. Nadszedł dzień, w którym miałem zaprezentować nową technikę Kakashiemu-sensei.
- No, to pokaż czego się nauczyłeś przez ten tydzień. - Uśmiechnął się szaro włosy.
- Dobrze, tylko się trochę odsuń sensei, bo w przeciwnym razie mogę niechcący cię uszkodzić. - Odpowiedziałem przebiegle się uśmiechając.
- Już, już. - Odsunął się kilkanaście kroków. - Zaczynaj, bo nie mogę doczekać się tego co zaraz zobaczę. - Po chwili stworzyłem obok siebie dwa klony, jeden z nich na ręku tworzył mi rasenana, a drugi dodawał do niego element wiatru. Po kilku sekundach na mojej dłoni pojawiła się piszcząca kula, otoczona wiatrową zbroją. Mój mistrz nie dowierzał własnym oczom.
- Rasenshuriken! - Krzyknąłem i wbiłem moje nowe jutsu w ziemię, w której zrobił się gigantycznych rozmiarów krater. W miarę szybko odskoczyłem i na szczęście w niego nie wpadłem.
- Zadziwiasz mnie Naruto. Muszę z niechęcią przyznać, że mnie przewyższyłeś, jesteś zupełnie na innym poziomie. - Zaśmiał się spoglądając to na mnie, to na krater.
- Silniejszy od ciebie? - Zdziwiłem się.
- Tak, to twoje nowe jutsu jest na najwyższym poziomie, czyli prościej mówiąc na pewno osiągnęło poziom rangi S. - Bardzo się zdziwiłem, chociaż po dokładnym przemyśleniu przypomniałem sobie, że mój rasengan bez dodania manipulacji elementem wiatru znajdował się na poziomie rangi A.
- Dobrze, więc teraz możemy zająć się Hiraishin.
- To od czego zaczniemy? - Spytałem.

Oczami Sakury;
Siedziałam w domu i strasznie mi się nudziło. Sasuke poszedł na misję i prędko chyba nie wróci. Ino ma strasznie dużo roboty w sklepie, a Ten Ten całymi dniami trenuje współpracę z Lee, Neim i Gai-senseiem. Całe szczęście, że codziennie chodziłam i przyglądałam się treningowi Naruto, bo inaczej totalnie bym sfiksowała. Byłam ciekawa co teraz robi i czy ukończył już rasenshurikena. Ubrałam się i powędrowałam na dół do drzwi, kiedy je otworzyłam w progu zobaczyłam Konochamaru z ręką podniesioną do góry i zaciśniętą w pięść.
- Ohayo Sakura, właśnie miałem pukać. - Uśmiechnął się serdecznie.
- Ohayo. Co cię do mnie sprowadza Konochamaru? - Spytałam przyjaźnie się uśmiechając.
- Hokage-sama cię wzywa, podobno potrzebują cię w szpitalu. - I nici z moich planów, zasmuciłam się, bo naprawdę chciałam zobaczyć co słychać u Naruto, ale jak mus to mus.
- Dziękuję za wiadomość, zaraz wstawię się u Tsunade-sama. - Zamknęłam drzwi na klucz, ponieważ w domu nie było nikogo. Moi rodzice od dwóch dni byli u cioci, która mieszka w Sunie. Spojrzałam na brązowo włosego chłopaka, który szedł już na ulicę, zatrzymał się nagle, spojrzał w moją stronę i się odezwał.
- Zapomniałem spytać. Wiesz może co tam u braciszka Naruto?
- Tak, trenuje pod okiem Kakashiego-sensei i Yamato senchō na polu treningowym numer siedem. Możesz go odwiedzić jak zechcesz. - Uśmiechnęłam się i powolnym krokiem podchodziłam do chłopaka.
- Gdzie dokładniej ćwiczy, bo mam do niego sprawę.
- Jak zajdziesz na pole treningowe to idź trochę głębiej, a na pewno go znajdziesz.
- Dobrze. Dziękuję Sakura. Do zobaczenia. - Rzucił i szybko ruszył tylko w sobie znanym kierunku. Nie czekając ani chwili dłużej zrobiłam to samo i ruszyłam w kierunku dużego czerwonego budynku. Była piękna pogoda, na dworze jeszcze się nie ściemniło, było około południa. Kiedy dotarłam do celu zapukałam w drzwi i usłyszałam głośny i lekko zdenerwowany głos.
- Wejść! - Oho, chyba nie będzie to miła pogawędka. Weszłam do pokoju i ustałam na środku.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama?
- Tak, Sakura potrzebujemy cię w szpitalu, mamy tam normalnie urwanie głowy. Epidemia jakaś, wszyscy, którzy wracają z misji są ranni. Nie ma wyjątku. Jedni mniej, a drudzy poważniej zranieni. Teraz prawie wszyscy są na jakiejś misji, jak tak dalej pójdzie to nawet w nocy w szpitalu nie będzie odpoczynku. - Skończyła i oparła łokcie o blat biurka, głowę podtrzymywała na rękach.
- Rozumiem, zacznę od zaraz. - Uśmiechnęłam się serdecznie. - Mogę już odejść?
- Tak. - Pokłoniłam się w geście szacunku i miałam już otwierać drzwi, gdy nagle usłyszałam jej słowa.
- Sakura, niektóre przypadki nie będą takie łatwe i nie będą ciekawie wyglądały, proszę tylko, żebyś dała z siebie wszystko.
- Tak Hokage-sama. - Powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Kierowałam się teraz w kierunku Konoszańskiego szpitala. Kiedy tam doszłam w wejściu napotkałam Shizune, która szła z jakimiś papierami.
- Ohayo Sakura. - Uśmiechnęła się.
- Ohayo, gdzie idziesz Shizune? - Spytałam z ciekawości.
- Do Tsunade-sama, mam jej zanieść dokumenty zawierające informacje o shinobi, którzy zostali ranni na misji. Przepraszam, ale ja już pójdę.
- Okey, do zobaczenia później Shizune. - Powiedziałam do odchodzącej dziewczyny. Po chwili ruszyłam w stronę recepcji.
- Ohayo, Tsunade-sama przysłała mnie do pomocy. - Oznajmiłam, kiedy zjawiłam się przed recepcją.
- Ah to ty Sakura, bardzo nam się tu przydasz. - Odetchnęła z ulgą dziewczyna w moim wieku.
- Jest aż tak źle?
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego co tu się dzieje. Minimum tydzień będziesz odwiedzać ten szpital. Jeszcze nigdy nie było tu takiego ruchu, pracujemy od rana do późnej nocy i nie mamy chwili wytchnienia. - Nie pocieszyła mnie moja znajoma.
- Uhu, już się boję. - Odpowiedziałam i zabrałam się do pomocy. Tak jak mówiła recepcjonistka w szpitalu pracowałam do późnej nocy. Padałam z nóg, ponieważ nie miałam ani chwili dla siebie, ciągle musiałam kogoś leczyć. Moja chakra totalnie się wyczerpała i za wiele jej nie miałam. Z ledwo biedą dostałam się do domu, myślałam, że po drodze padnę i już nie wstanę. Zanim weszłam do swojego pokoju zahaczyłam o toaletę, wykąpałam się i przebrałam w swoją pidżamę. Po tych czynnościach poszłam prosto do swojego łóżka, bo jutro musiałam wstać o siódmej rano, a jest już dwudziesta czwarta w nocy. Kiedy tylko przykryłam się swoją cieplutką kołderką od razu zasnęłam.

***

Prawie cały tydzień minął mi w ten sam sposób. Wstawałam o siódmej rano, pracowałam ciężko, a potem wracałam do domu po dwudziestej czwartej i kładłam się spać. Te męczarnie trwały do piątku, ponieważ już w sobotę, czyli od dzisiaj miałam wolne. Postanowiłam to wykorzystać i chciałam sprawdzić co tam u mojego blond włosego przyjaciela. Wstałam o dziewiątej rano, bo mogłam w końcu odespać sobie te zarwane noce. Ubrałam się i poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Kiedy zjadłam śniadanie - czyli kanapkę z serem żółtym - wypiłam jeszcze zieloną herbatę. Te czynności zeszły mi do dziesiątej. Pozmywałam naczynia, założyłam buty i wyszłam z domu. Moim teraźniejszym celem było dojście do pola treningowego numer siedem. Szłam uliczkami Konochy i na swojej drodze napotkałam Ino.
- Hey Sakura. Co tam u ciebie słychać? Dawno nie rozmawiałyśmy. - Uśmiechnęła się promiennie. Dziewczyna układała kwiaty przed swoim sklepem.
- Cześć Ino. Masz rację, że dawno nie rozmawiałyśmy, obie byłyśmy bardzo zapracowane. - Odpowiedziałam.
- Co porabiałaś przez te wszystkie dni? - Spytała prostując się na nogach i patrząc mi prosto w oczy.
- Miałam strasznie dużo roboty w szpitalu. Dopiero dzisiaj Tsunade-sama dała mi wolne. - Odetchnęłam z ulgą.
- Oh, to ci dobrze, moi rodzice wracają dopiero dziś wieczorem i muszę jeszcze pracować w tej kwiaciarni. Jak tylko wrócą to nie zbliżę się do niej na krok. - Uśmiechnęła się. - Masz jakieś wiadomości od Naruto? - Dodała nieśmiało blondynka.
- Niestety, ale nie miałam czasu go odwiedzić przez ten szpital, ale właśnie do niego idę. Jestem ciekawa, czy opanował już swoją nową technikę. - Odpowiedziałam.
- Rozumiem, spotkamy się w poniedziałek i pogadamy? - Trochę posmutniała.
- Oczywiście Ino. - Odpowiedziałam serdecznie się uśmiechając i poklepując ją w ramię.
- Dobra, idę. Nie będę ci przeszkadzać. Aha, a co do spotkania to umówimy się do mnie, bo jeszcze przez pięć dni w domu będę tylko sama. - Odpowiedziałam.
- Okay, do zobaczenia. - Pożegnałyśmy się i ruszyłam w dalszą drogę. Kiedy doszłam na pole treningowe numer siedem zapuściłam się trochę głębiej i ustałam za drzewem. Tam, gdzie zawsze stałam z Saiem. Właśnie, ciekawe co u niego, dawno też się z nim nie widziałam. Rozejrzałam się dokładnie, po czym zauważyłam swojego blond włosego przyjaciela. Stał w miejscu i rozmawiał z Kakashim-sensei. Po chwili nasz mistrz odszedł od niego kawałek i podszedł do Yamato senchō. W pewnym momencie straciłam z oczu blondyna i nie wiedziałam gdzie się podział. Za chwilę na mojej szyi poczułam ciepły oddech. Na początku bałam się trochę odwrócić, ale po chwili usłyszałam ciepły i przyjazny głos.
- Hey Sakura. Co się tak skradasz i nawet się ze mną nie przywitasz? - Spytał tajemniczy głos. Jak zahipnotyzowana powoli się odwróciłam i napotkałam parę wciągających niebieskich tęczówek, które patrzyły prosto w moje oczy. Nasze twarze znajdowały się chyba tylko z trzy centymetry od siebie. Zdecydowanie za blisko siebie. Po chwili przełamałam się i odezwałam trochę zachrypniętym głosem.
- Naruto? Jak ty się tak szybko przy mnie znalazłeś? Obserwowałam cię, a ty nagle znikłeś. - Chłopak uśmiechnął się słodko.
- Znalazłem się tak szybko obok ciebie przez to. - Naruto z drzewa wyciągnął dziwny kunai i pokazał mi go. - Wbiłem go w te drzewo wczoraj rano, bo miałem nadzieję, że mnie odwiedzisz. - Uśmiecha się słodko.
- Ale dalej nie dowiedziałam się jak ty tak szybko… - Powiedziałam już zdecydowanie mocniejszym głosem.
- Kakashi-sensei nauczył mnie techniki czwartego, która nosi nazwę Hiraishin no jutsu. Dzięki temu - wskazał na kunaia - mogłem tak szybko się do ciebie przenieść. Na jego rączce znajduje się pieczęć, którą wcześniej na niego przeniosłem. - Odpowiedział dumnie.
- Rozumiem, jednak ci się udało. - Zrobiłam chwilową pauzę, ale zaraz mi się coś przypomniało. - A co z rasenshurikenem? Opanowałeś go?
- Tak, opanowałem już te dwie techniki, ale została mi jeszcze jedna, której zaraz zacznę się uczyć. - Odpowiedział lekko się ode mnie odsuwając. - Co robiłaś od poniedziałku? - Spytał zaciekawiony.
- Miałam urwanie głowy w szpitalu. - Odpowiedziałam.
- Rozumiem. Nie gniewaj się, ale ja muszę już lecieć. Pogadamy jak skończę ten trening. - Puścił mi oczko, co wydało mi się śmieszne i mimowolnie posłałam do niego jeden z moich najlepszych uśmiechów. - Do zobaczenia Sakura. - Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo mój przyjaciel strasznie szybko zniknął mi z oczu, nawet nie zdążyłam mrugnąć, jedyne co zdążyłam zobaczyć to pomarańczowy błysk. Spojrzałam na pole, na którym ćwiczył i dostrzegłam na nim chłopaka, który pomachał mi ręką, po czym podszedł do naszego mistrza. Ja zaś ruszyłam w drogę powrotną do swojego domu.

Oczami Naruto;
Po spotkaniu z Sakurą poszedłem do Kakashiego-sensei, żeby powiedzieć mu, że jestem już gotów na kolejną technikę. Kiedy do niego szedłem miałem uśmiech na twarzy, bo co rusz przypominałem sobie scenkę z moją przyjaciółką, która strasznie mnie rozbawiła. Stałem bardzo blisko niej, co bardzo mi się podobało. Gdybym chciał mógłbym ją pocałować, nie mówię, że nie chciałem, bo pragnąłem tego najbardziej na świecie, ale nie mogłem tego zrobić. Dlaczego? Bo obiecałem Sakurze, że już jej więcej nie pocałuję.
- Co się tak szczerzysz Naruto? - Spytał Yamato senchō.
- Bo nie mogę się doczekać, kiedy zacznę uczyć się nowej techniki. - Skłamałem.
- No, Kakashi-sensei co to za technika? - Spytałem ciekawy. Mój wzrok skierowany był na jego osobę.
- A więc jak wiesz, posiadasz w sobie Kyuubiego. - Zaczął.
- No tak, a co on ma z tym wspólnego?
- Daj mi dokończyć. Na czym to ja… aha, Kyuubi posiada chakrę natury ognia, a więc powinieneś móc go używać. Dlatego chcę nauczyć cię techniki z rodziny ognia. - Uśmiechnął się.
- Niemożliwe! Mogę mieć dwie natury chakry? - Spytałem nie dowierzając.
- Tak. Technika, którą będę cię uczył to Gōkakyū no Jutsu...


******


Ohayo! Witajcie Kochani! Wybaczcie nam, że notkę wstawiamy dopiero teraz, ale w środę nie miałyśmy czasu. Musiałyśmy poprawić oceny, które nas nie satysfakcjonowały i na szczęście się udało :D Mamy nadzieję, że notka przypadła Wam do gustu i że pozostawicie po sobie ślad w formie komentarza :D Nie ukrywamy, że przydałyby się nam Wasze opinie, bo ostatnio spadły nam wyświetlenia i nie wiemy co mamy o tym myśleć. No cóż, to by było na tyle. Pozdrawiamy Patty i Paula.



6 komentarzy:

  1. Super notka czekam na next :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie czekałem na Hiraishin no jutsu :D piszcie dalej !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak, notka jest świetna ( z resztą jak zwykle, ciągle się powtarzam, ale mniejsza o to :D XD ) Najbardziej podobał mi się moment z Sakurą i Naruto to było takie... słodkie :D Z niecierpliwością czekam na next. Życzę weny.
    Pozdrawiam Juki

    OdpowiedzUsuń
  4. notatka świetna podobała mi się czekam na next z niecierpliwością pozdrawiam i zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział podobał mi się... Naruto ma za sobą już trening rasenshuriken a także technike swojego ojca Hiraishin no jutsu i cieszę się że już potrafi sprawnie z niej kożystać... a teraz Naruto zacznie nauke technik z rodzaju Katon (ognia)? robi się coraz ciekawiej, ciekawi mnie czy Kakashi zamierza nauczyć Naruto kilka technik z rodzaju Katon czy tylko na razie jedno technikę, a silną.
    Bardzo podobała mi się spotkanie Naruto z Sakurą... oby takie sytuacjie zdarzały się częściej i jak by były jeszcze bliższe.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na szybki next.

    OdpowiedzUsuń
  6. FAJNE CZEKAM NA NEXT:D

    OdpowiedzUsuń