środa, 7 maja 2014

14 Rozdział

- Dziękuję bardzo za posiłek, ale nie jestem głodny, jadłem tuż przed podróżą, a od tego czasu dużo nie minęło. - Powiedziałem.
- No, skoro nie dasz rady zjeść to trudno. - Uśmiechnęła się pani ropucha.
- Naruto, musimy omówić trening...


- Więc słucham bardzo uważnie. - Powiedziałem.
- Zaczniemy od kontroli naturalnej energii wokół ciebie.
- Co to znaczy? - Spytałem.
- Na świecie istnieje naturalna energia, którą wykorzystuje się w walce. Można ją cały czas zbierać w przeciwieństwie do twojej chakry. Można powiedzieć, że się nie kończy i przynosi ci gigantyczne korzyści.
- Rozumiem, a gdzie będę to ćwiczył?
- Zabierzemy cię zaraz w specjalne miejsce. - Powiedział z chytrym uśmieszkiem erosennin. Nie mogłem doczekać się, kiedy zacznę swój trening, jednak najpierw oni musieli zjeść swoje ohydne danie. Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Po około dziesięciu minutach ciszy odezwał się Fukasaku.
- Dobrze, teraz kiedy się najedliśmy możemy już iść. Chodźcie za mną, w sumie ty Jiraiya znasz już drogę. - Wstaliśmy i kierowaliśmy się za starszą ropuchą. Przechodziliśmy akurat obok wielkiej fontanny i posągów, postanowiłem skorzystać z okazji i się czegoś o nich dowiedzieć.
- Co to jest? - Wskazałem na wymienione obiekty.
- To sadzawka z ropuszym olejem, a te posągi to shinobi zamienieni w żaby.
- J-jak to? - Spytałem zszokowany.
- Trzeba uważać, żeby nie przesadzić z olejem i naturalną energią, bo kiedy zbierze się jej za dużo wtedy mogą wystąpić takie skutki. - Powiedziała starsza ropucha.
- W takim razie ja też mogę zamienić się w posąg żaby? - Trochę się zdenerwowałem, nie chciałem tak skończyć, a z resztą kto by chciał?
- Tak, ale my jesteśmy od tego, żeby do tego nie dopuścić. Nie przejmuj się, z nami nic ci nie grozi, musisz tylko nauczyć się dobrze zbierać naturalną energię i to wszystko. - Tym razem odpowiedział erosennin uśmiechając się do mnie.
- Trochę się uspokoiłem. Daleko jeszcze?
- Nie, prawie jesteśmy na miejscu. - Powiedział mój mistrz. Szliśmy jeszcze z pięć minut. Dotarliśmy na plac, gdzie z pod ziemi wyrastały szpiczaste słupki. Nie wiem co to, ale było strasznie twarde i ostre. Nagle Fukasaku wziął trzy kwadratowe deski całkiem sporych rozmiarów i dał po jednej mi i Jiraiyi, zostawiając jedną dla siebie.
- Po co nam to? - Spytałem zaciekawiony.
- Będziesz na tym siedział. Potrzebujesz tego, aby siedzieć na tej ostrej łodydze i trenować bezruch, to konieczne, aby nauczyć się wyczuwać i gromadzić naturalną energię. Musisz stać się jednością z naturą.
- Heh, to będzie proste. - Zaśmiałem się.
- Nie, uwierz. To nie będzie łatwe. - Tym razem głos zabrał erosennin. Fukasaku szybkim ruchem wdrapał się na szczyt i usiadł na deskę koncentrując się, żeby nie spaść. Po chwili to samo zrobił mój mistrz.
- Naruto! Wchodź na górę i zaczynaj trening! W razie czego Fukasaku cię złapie i się nie zabijesz! - Zrobiłem tak jak kazał i wszedłem na górę siadając na deskę, z której od razu spadłem. Gdyby starsza ropucha nie złapała mnie w porę swoim językiem spadłbym na ostre łodygi, które najprawdopodobniej by mnie przebiły i zabiły na miejscu. Za drugim podejściem udało mi się usiąść na pięć sekund. Trenowałem tak do wieczora i udawało mi się utrzymywać równowagę na nie więcej niż pięć minut. Po tym wyczerpującym dniu strasznie zgłodniałem, kiedy wróciliśmy do chatki, Shima podała nam ciepły posiłek, który składał się z tego samego co w porę obiadową. Ku mojemu zdziwieniu nawet mi posmakowało, może dlatego, że byłem cholernie głodny. Kiedy skończyliśmy jeść pożegnałem się ze wszystkimi i poszedłem do łazienki przygotować się do spania. Gdy wyszedłem od razu położyłem się spać do salonu, gdzie miałem rozłożony śpiwór. Była godzina dwudziesta druga, położyłem się tak wcześnie, gdyż miałem wstać o siódmej nad ranem i musiałem być w pełni wypoczęty. Po trzech dniach mojego intensywnego i wyczerpującego treningu nauczyłem się w końcu równowagi i nie spadałem już na dół. Przez te wszystkie dni mogłem intensywnie pomyśleć nad swoim życiem i wszystko sobie poukładać. Uświadomiłem sobie, że kocham Sakurę. Postanowiłem, że kiedy wrócę do wioski zerwę z Ino, bo nie mogę dłużej jej okłamywać i krzywdzić. Co do mojego treningu to Fukasaku był pod wielkim wrażeniem, że tak szybko zakończyłem ten etap, bo erosenninowi zajął on dużo dłużej niż mnie.
- Dobrze Naruto. Opanowałeś już tę sztukę, więc możemy zająć się dużo trudniejszym zagadnieniem. Otóż, teraz będziesz próbował zgromadzić i utrzymać naturalną energię. Kiedy już to opanujesz będziesz musiał przejść trening pod moim nadzorem. - Powiedział Fukasaku.
- Yoshi! Zaczynajmy!
- Nie tak szybko młodzieńcze, jesteś bardzo niecierpliwy. Musimy przejść do sadzawki, gdzie jest żabi olej, który pomoże ci w treningu. Dzięki niemu będziesz mógł łatwiej zgromadzić naturalną energię i pokaże on ci mniej więcej jak masz zbierać tę siłę, ale nie możesz z nim przesadzić, bo staniesz się posągiem ropuchy. - Dzisiaj mojego mistrza z nami nie było, bo dostał wiadomość od Tsunade-baachan, że na jeden dzień potrzebuje go pilnie w wiosce. Po chwili dotarliśmy do celu, gdzie miałem nauczyć się zbierać naturalną energię.
- Co mam teraz zrobić?
- Usiądź tu. - Wskazał mi obręcz sadzawki, zrobiłem co kazał. - Daj mi teraz rękę. - Zamoczył palec w sadzawce i wtarł olej w moją dłoń. - Muszę powiedzieć ci też o wielkim minusie trybu mędrca. Mianowicie, możesz utrzymać naturalną energię około pięciu minut i żeby ją zebrać musisz zostać w bezruchu. Niestety w walce nie jest to możliwe. Żeby ukończyć senjutsu musimy się z tobą połączyć, aby w czasie walki za ciebie zbierać naturalną energię, ale o tym porozmawiamy później. - Kiedy skończył nacierać mnie olejem uważnie na mnie spojrzał, a ja zerknąłem na swoje odbicie w sadzawce, moja prawa strona ciała była podobizną ropuchy, strasznie się wystraszyłem.
- Aaaaa co jest do cholery?! Ja nie chcę być żabą! Pomocy! - Poczułem na plecach uderzenie, to był Fukasaku.
- Uspokój się Naruto! Musisz postarać się zachować równowagę.
- Równowaga?
- Za mało energii, nie będziesz w stanie jej używać. Za dużo, zaczniesz zmieniać się w żabę. Możesz wrócić do normalnej postaci jeśli nie zaabsorbowałeś jej za dużo, ale jeśli weźmiesz zbyt wiele zostaniesz na zawsze żabą.
- Na zawsze żabą? - Przyznam, że się wystraszyłem.
- Nie martw się, jeśli zaczniesz się przeistaczać w ropuchę będę cię bił dopóki nie powrócisz do swojej normalnej postaci. Dobrze więc, zaczynajmy. Usiadłem na poręczy sadzawki i siedziałem w bezruchu. W pewnym momencie Fukasaku zaczął chlapać mnie olejem, nagle na swojej skórze poczułem silny ból spowodowany uderzeniem.
- Cholera, do rana będę cały fioletowy!
- Przepraszam, musiałem to zrobić, bo zmieniałeś się w żabę. - Po chwili wznowiłem swój trening. Wróciliśmy do chatki dopiero na wieczór, a jutro miałem iść do Wielkiego ropuszego mędrca, bo widział mnie we śnie. Całe ciało miałem poobijane i obolałe. Jak tylko zjadłem kolację przygotowałem się do spania i padłem z wycieńczenia.

***

Gdy obudziłem się o szóstej nad ranem, w chatce był już erosennin i rozmawiał z Fukasaku. Kiedy zauważyli, że już nie śpię szaro włosy mężczyzna zabrał głos.
- Oo witaj Naruto. Wstawaj, ubierz się, zjedz śniadanie i idziemy do Wielkiego ropuszego mędrca.
- Już? Tak szybko?
- Tak, pospiesz się, bo musisz wznowić trening.
- Już, już. - Wygramoliłem się z mojego dotychczasowego posłania i ruszyłem w stronę łazienki. Ogarnąłem się trochę i poszedłem zjeść śniadanie. Po skończonym posiłku od razu udaliśmy się do wielkiej ropuchy. Kiedy weszliśmy do środka świątyni usłyszałem gruby i chrapoczący głos.
- Witajcie, oczekiwałem was.
- Witaj wielki ropuszy mędrcze. - Odezwał się erosennin.
- Miałem sen dotyczący ciebie, dzieciaku. Będziesz walczył z bardzo silnym chłopcem, który ma złe zamiary według ciebie. Spotkasz również wielką ośmiornicę, która pomoże ci w treningu nad demonem. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
- Co to będzie za ośmiornica? Jak mam jej szukać?
- Wszystkiego dowiesz się potem. - Odpowiedział.
- Jiraiya - zwrócił się teraz do mojego mistrza - już pora, abyś dał coś chłopakowi, nie sądzisz?
- Tak, masz rację. - Erosennin złożył ręce w odpowiednią formację, po czym z ust wyszła mu wielka podłużna ropucha.
- Ohyda! - Krzyknąłem.
- Po co mnie wezwałeś Jiraiya?
- Zgodnie z prośbą youndaime oddaję Naruto klucz do pieczęci, który trzyma kyubiego w jego ciele. - Powiedział bardzo poważnie.
- Ale jak to?! Uważam, że to jeszcze za wcześnie. - Powiedziała podłużna ropucha.
- To prośba youndaime hokage! Nie sprzeciwiaj się jego woli!
- Jak chcecie.
- Naruto. - Mój mistrz patrzył teraz na mnie. - Oddaję ci klucz do uwolnienia mocy kyubiego, jeśli zechciałbyś go kontrolować musisz to mieć. Zbierz chakrę w palcach i przyłóż do tego miejsca. - Pokazał mi pusty kwadracik. - Oczywiście nie musisz tego robić jeśli nie chcesz. - Zastanawiałem się nad tym trochę i w końcu się odezwałem.
- Nie, chcę to zrobić, może w końcu uda mi się go opanować i zrobić z jego mocą coś pożytecznego. - Bez chwili wahania podszedłem do ropuchy ze zwojem i przystawiłem swoje palce w odpowiednie miejsce, po czym kawałek odsunąłem się do tyłu.
- Dobrze Naruto, teraz musisz połknąć ropuchę. - Uśmiechnął się Jiraiya.
- Że co?! O nie, w życiu nie wezmę go do ust, a tym bardziej nie połknę!
- Oj nie kapryś Naruto! - Odpowiedział erosennin.
- Otwórz paszczę i mnie wpuść. - Z wielką niechęcią zrobiłem to co kazał.
- Szerzej, bo nie wejdę. - Po chwili żaba zwinęła zwój i wślizgnęła się do mojego żołądka. Strasznie chciało mi się wymiotować, ale się powstrzymałem.
- My już pójdziemy, musimy wznowić trening. - Powiedział Fukasaku.
- Do zobaczenia. - Odpowiedział wielki ropuszy mędrzec. Chwilę później wyszliśmy ze świątyni i wróciliśmy do naszego poprzedniego zajęcia, czyli ulepszania moich umiejętności. Po pięciu dniach intensywnego treningu udało mi się opanować senjutsu, niestety przez kyubiego nie powiodło mi się połączenie z Shimą i Fukasaku. Znalazłem jednak wyjście z tej sytuacji, podczas walki będę robił klony, które zajmą się zbieraniem naturalnej energii za mnie i w odpowiednim momencie będę je po kolei odwoływał. Dziewiątego dnia, kiedy mieliśmy wracać do wioski Jiraiya chciał coś jeszcze wypróbować. Zabrał mnie na plac treningowy i kazał utworzyć mi moją zakazaną technikę Futon Kingyoso. Kiedy na moim ręku pojawił się srebrny lew ze złotymi oczami i pomarańczową zbroją mój mistrz kazał mi nim rzucić. W tym czasie stało się coś niesamowitego, zwierze powiększyło się i przybrało naturalną wielkość, skupiłem się na drzewie stojącym nieopodal, a lew z zawrotną szybkością rozgryzł je na malutkie kawałki, po czym zniknął. Na szczęście tym razem fala uderzeniowa nic nam nie zrobiła. Byłem szczęśliwy, że mogę używać już tej wspaniałej techniki.
- To było ostatnie stadium tego jutsu. Możesz już go bez obaw używać. - Mój mistrz się uśmiechnął.
- Bardzo ci dziękuję erosennin! - Wykrzyknąłem.
- Dobra, chodź pożegnamy się i wrócimy do Konohy. - Przybliżył się do mnie i zaczął iść w kierunku chatki państwa ropuch. Kiedy dotarliśmy na miejsce pożegnaliśmy się oraz podziękowaliśmy za gościnę i trening.
- Jak trafimy teraz do wioski? - Spytałem.
- Przez portal. - Uśmiechnął się. Pociągnął mnie za rękę i weszliśmy w tajemniczą studnię. Po chwili znaleźliśmy się przed główną bramą w Konosze.
- Ohayo! Jak trening Naruto? - Spytał uradowany mężczyzna stojący na warcie.
- Oo Kotetsu! Bardzo dobrze. - Powiedziałem uśmiechnięty od ucha do ucha.
- To świetnie, idźcie złożyć raport, bo jak hokage-sama dowie się, że wróciliście, a jej nie powiadomiliście to wpadnie w szał.
- Okey. Do zobaczenia. - Powiedziałem. Odeszliśmy kawałek i w reszcie odezwał się erosennin.
- Ja pójdę złożyć raport, a ty możesz iść do domu trochę odpocząć.
- Dzięki erosennin! - Powiedziałem i ruszyłem w stronę swojego domu. Kiedy szedłem uliczkami mojej ukochanej wioski uświadomiłem sobie, że jestem głodny i musiałem zajść na ramen. Zjadłem moje ulubione danie, pożegnałem się z właścicielem, zapłaciłem i wyszedłem. Kiedy w końcu ruszyłem do swojego domu spotkałem Sasuke, który szedł w moim kierunku.
- Naruto? Jak poszło na treningu?
- Świetnie, lepiej mi powiedz co u ciebie i dziewczyn. - Uśmiechnąłem się.
- Nie ciekawie, ostatnio kłócę się z Sakurą o tego chłopaka Konosuke. Raz poszedłem do niej i zobaczyłem jak ten chłoptaś ją całował. Gdybym mu nie przerwał posunął by się dalej. Oczywiście oberwał ode mnie w zęby, ale nie wiem, czy chcę dalej być z Sakurą. Nie układa nam się już tak dobrze, ale o tym kiedy indziej, bo się trochę spieszę. Dostałem misję z Ino i właśnie po nią idę.
- Rozumiem, powiedz jej, że kiedy wróci musimy porozmawiać. - Powiedziałem poważnym głosem.
- Mogę spytać o co chodzi?
- Muszę z nią zerwać, nie chcę więcej dawać jej nadziei. Po prostu ona mi się tylko podoba i nic więcej.
- Aha, pogadamy jak wrócę, na razie.
- Do zobaczenia. - Kruczowłosy w szybkim tempie się ode mnie oddalił, a ja ruszyłem do swojego domu. Kiedy dotarłem na miejsce rzuciłem torbę w kąt i pierwsze co zrobiłem to poszedłem do toalety wziąć prysznic. Skończyłem się myć, wytarłem ciało ręcznikiem i ubrałem się w pomarańczową koszulkę, czarne spodnie i czarne buty shinobi. Na czoło założyłem opaskę ze znakiem mojej ukochanej wioski. Nie zdążyłem zejść na dół, a już ktoś dobijał się do mojego mieszkania. Poszedłem do korytarza i otworzyłem drzwi...


******


Mamy nadzieję, że notka się spodobała :D Tak jak mówiłyśmy postaramy się wstawiać je w Poniedziałek, Środę i Piątek :) Niektóre zdania zostały zaczerpnięte z anime :D Jak myślicie, kto stoi w drzwiach i po co? Tego dowiecie się w Piątek :D Pozdrawiamy Patty i Paula.


2 komentarze:

  1. notatka świetna ciekawa fajnie to wam wychodzi pisanie pozdrawiam i czekam niecierpliwie na next pozdrawiam i życze weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka podobała mi się... ale jak przeczytałem że Konosuke całował się z Sakuro, po prostu się wkurzyłem... ciekawi mnie czy Sakura odwzajemniała pocałunek, mam nadzieję że nie... bo bym się zdziwił i wkurzył że zdradziła swojego chłopaka (sasuke) od tak, mam nadzieję że to się wyjaśni. A co do misji, Sasuke i Ino razem? może będą razem. A kto przyszedł do Naruto, mam nadzieje że może Sakura i Naruto będzie chciał wyjaśnić sprawę z tym konosuke i ich pocałunkiem. Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń