poniedziałek, 5 maja 2014

13 Rozdział

Zszedłem na dół i rozsiadłem się w fotelu, spojrzałem na zegarek, była dopiero siedemnasta. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, wstałem i otworzyłem...


- Saki? Co tu robisz? - Spytałem zdziwiony.
- Wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać, musiałam do ciebie przyjść.
- O co chodzi?
- Chcę porozmawiać. Umm, czy mogę wejść? - Spytała trochę nieśmiało.
- Proszę. - Odsunąłem się na bok i wpuściłem dziewczynę do środka. - Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Możesz usiąść, bo muszę z tobą porozmawiać, a przyznam, że trochę mi się spieszy. - Posłuchałem dziewczyny i siedziałem teraz w fotelu.
- Chciałam cię strasznie przeprosić za to co wcześniej robiłam. Przesadziłam całując cię na oczach twojej dziewczyny i w kuchni, bo tam chciałam zrobić to samo, ale nic nie poradzę na to, że dalej strasznie cię kocham Naruto. Podobasz mi się aż do znudzenia i nie mogę przestać o tobie myśleć. - Powiedziała trochę smutna, a mnie totalnie zatkało.
- Saki, niepotrzebnie z tobą chodziłem. Powiedziałem ci, że cię wykorzystałem, żeby zapomnieć o innej dziewczynie, a ty dalej mnie kochasz? Nie powinnaś, znajdziesz jeszcze tego jedynego, zobaczysz. - Zaśmiałem się lekko. Mimo, że z nią zerwałem to Saki nadal była moją najlepszą przyjaciółką i wiedziałem, że mogę powiedzieć jej wszystko, a ona nic nikomu nie powie. - Jeszcze raz strasznie cię przepraszam za to co ci zrobiłem, nie nadaję się nawet na twojego przyjaciela.
- Nieprawda! Nigdy więcej tak nie mów! Ja też muszę ci się do czegoś przyznać. Bo ja też tak jakby cię wykorzystałam, więc jesteśmy kwita, ale nie przewidziałam tego, że się w tobie zakocham. - Powiedziała patrząc mi prosto w oczy, nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.
- Saki, jutro opuszczam na kilka dni wioskę, bo idę na trening, więc chciałbym trochę odpocząć, przepraszam, nie chcę cię wyganiać, moglibyśmy porozmawiać kiedy wrócę?
- Tak, tylko muszę zadać ci ostatnie pytanie.
- Proszę, słucham.
- Czy ty kochasz tą... jak jej tam… Ino? - Westchnąłem głęboko i po krótkiej chwili napięcia odpowiedziałem.
- Ona bardzo mi się podoba, ale nie jestem pewny, czy coś do niej czuję. Ja… chyba jeszcze nie zapomniałem o tamtej dziewczynie. - Zwierzyłem się.
- Rozumiem, nie będę zabierać ci więcej czasu. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Chciałabym, żebyśmy byli nadal przyjaciółmi. Żeby nic między nami się nie zmieniło.
- Jesteśmy przyjaciółmi. Nigdy nie zapomniałem i nie zapomnę co dla mnie zrobiłaś. Do zobaczenia. - Powiedziałem otwierając dziewczynie drzwi. Uśmiechnęła się do mnie i wyszła wędrując w tylko sobie znanym kierunku. Zamknąłem drzwi i poszedłem do salonu, spojrzałem na zegarek, była dopiero siedemnasta trzydzieści. Co ja będę teraz robił? Rozłożyłem się na kanapie, włączyłem telewizor i trafiłem na końcówkę jakiegoś horroru. Godzinę później postanowiłem się przejść po wiosce, nie miałem co robić w domu, więc wyszedłem. Idąc uliczkami Konohy przypomniałem sobie, że nie wiem nawet o której wyruszam wraz z erosenninem. Muszę jakoś go znaleźć. Zacząłem szukać w barach, bo często tam przesiadywał, ale kiedy nie mogłem go tam odnaleźć postanowiłem, że pójdę w kierunku gorących źródeł. Wszedłem do środka i powędrowałem do przyjemnego źródełka. Nie mogłem lepiej trafić, tuż pod ścianą napotkałem erosennina, który podglądał młode dziewczyny. Postanowiłem go trochę nastraszyć, złożyłem ręce w odpowiednią formułkę i zmieniłem się w dziewczynę.
- Nie wstyd panu podglądać dziewczyny?! Ja zaraz ci pokażę ty stary zboczeńcu! - Powiedziałem zdenerwowanym głosem. Jiraya natychmiast odwrócił głowę w moją stronę. Był czerwony jak burak, zapewne przypomniał sobie jak kiedyś oberwał od Tsunade-baachan za podglądanie i o mały włos nie znalazł się na tamtym świecie.
- A-ale to… to nie tak jak pani myśli. T-to pomyłka. J-ja wszystko wytłumaczę. - Usprawiedliwiał się. Podszedłem do niego bliżej, podniosłem rękę, żeby myślał, że chcę go uderzyć, ale nie wytrzymałem i roześmiałem się. Nie mogłem utrzymać techniki na dłużej i powróciłem do swojej formy. Erosenin zrobił się cały blady i po chwili na mnie nawrzeszczał, ale ja nie mogłem nadal przestać się śmiać.
- Nie powiedziałeś mi, o której wyruszamy. - Stwierdziłem.
- Ah, zapomniałem. Idziemy o siódmej nad ranem, więc stój pod bramą o tej godzinie i nie spóźnij się. Od twojej woli zależy ile spędzimy czasu na górze Myoboku. Może to być tydzień, a może kilka dni albo więcej.
- Spokojnie, postaram się i wrócimy szybko. - Uśmiechnąłem się i dodałem. - No to ja już pójdę, bo zrobiło się późno. Do zobaczenia jutro.
- Wyśpij się i wypocznij, bo tylko jak tam dotrzemy bierzemy się za trening. - Kiwnąłem głową na znak zgody i odszedłem, żeby się ubrać i wyjść z gorących źródeł. Szedłem uliczkami mojej ukochanej wioski i pogrążyłem się w swoich myślach. Uznałem, że to dobry pomysł, iż wyruszam na trening, bo będę mógł na spokojnie przemyśleć sobie tę sytuację z dziewczynami. Mam straszny mętlik w głowie, ale tam wszystko sobie dokładnie poukładam. Nagle coś pomknęło mi przed oczami, domyślałem się kto to mógł być, więc tak jak zwykle nie zwracałem uwagi na tego kogoś. W pewnej chwili przed oczami przemknął mi kunai, na szczęście zręcznie go odbiłem. Ustałem, a przede mną pojawiły się trzy postacie.
- Dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział czarno włosy chłopak.
- Nie chcesz się z nami już przyjaźnić? - Spytała smutna dziewczyna, a ich trzeci kolega stał tylko się we mnie wpatrując. Po krótkiej chwili postanowiłem się odezwać.
- Witajcie Konohamaru, Moegi i Udon. To nie tak, że nie chcę się z wami już przyjaźnić. Po prostu ostatnio nie miałem czasu, a jutro znowu wyruszam na trening.
- Co?! Znowu trzy lata cię nie będzie?! - Spytał podenerwowany Konohamaru.
- Nie, wyruszam najdłużej na dwa tygodnie i wracam, ale postaram się wrócić wcześniej. - Uśmiechnąłem się.
- Braciszku Naruto, obiecałeś mi, że czegoś mnie nauczysz. Trzymam cię za słowo. - Powiedział Konohamaru.
- Wiesz, że jak coś obiecam to słowa dotrzymuje, prawda?
- Hai! Nie będziemy cię dłużej zatrzymywać, bo jest już dwudziesta, a ty musisz się przygotować i wyspać.
- Do zobaczenia! - Powiedziałem i odszedłem. Zanim się zorientowałem byłem już pod swoim domem, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Wziąłem zdjęcie drużyny siódmej i usiadłem na kanapę. Przypomniało mi się, że nie spytałem swojego senseia jakie ma dla mnie zadanie, no cóż, to będzie musiało zaczekać dopóki nie wrócę. Spojrzałem na Sakurę. Uwielbiam jej uśmiech, mógłbym patrzeć się na nią całymi dniami. Odstawiłem zdjęcie na miejsce i poszedłem położyć się do łóżka z nadzieją, że zasnę, niestety tylko wierciłem się po łóżku. Nie spałem do godziny dwudziestej trzeciej, więc kiedy obudziłem się o szóstej nad ranem byłem trochę śpiący i niewypoczęty. Wziąłem prysznic i ubrałem się w czarną koszulkę, pomarańczowe spodnie i czarne buty shinobi, na czoło założyłem opaskę wioski liścia. Kiedy wykonałem te poranne czynności była szósta dwadzieścia pięć. Postanowiłem, że zjem śniadanie w Ichiraku ramen, założyłem plecak na ramie i szybko wyszedłem z domu. Kiedy w końcu dotarłem do celu przywitałem się ze staruszkiem i zjadłem dużą porcję ramen z podwójną wołowinką. Zapłaciłem, pożegnałem się i wyszedłem z budki kierując się do głównej bramy wioski. Ku mojemu zdziwieniu był już tam erosennin, Tsunade i Sakura. Nie miałem pojęcia co robi tam też różowo włosa piękność, ale postanowiłem o tym teraz nie myśleć. Kiedy dotarłem na miejsce przywitałem się.
- Ohayo. - Rzuciłem i pokłoniłem się hokage z szacunku.
- Ohayo Naruto, zaraz wyruszycie razem z Jiraiyą, ale przed tym chciałam się pożegnać i życzyć ci powodzenia w treningu. - Kobieta uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- Dziękuję Tsunade-sama. Dam z siebie wszystko i postaram się szybko wrócić. - Uśmiechnąłem się szeroko ukazując rządki zębów.
- Ja też chcę życzyć ci powodzenia. - Odezwała się Sakura, miała bardzo poważny wyraz twarzy.
- Dzięki Sakura. - Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem.
- Dobra młody, czas na nas.
- To którędy na tą górę? - Spytałem, bo naprawdę nie wiedziałem jak tam trafić.
- Nie bez powodu kazałem ci się nie spóźnić. Pokażę ci technikę, którą możesz się tam przenieść, ale dopiero na górze. Przed tym poprosiłem żaby, żeby przywołały nas tam równo o siódmej. Więc mamy jeszcze około dwie minuty.
- Rozumiem. Sakura, mogę cię prosić na chwilę? - Spytałem lekko poddenerwowany.
- Oczywiście. - Dziewczyna podeszła do mnie, po czym dodała. - O co chodzi?
- Mam do ciebie prośbę. Chciałbym, żebyś uważała na siebie w obecności Konosuke i abyś miała oko na Ino, on jest niezłym podrywaczem. Zrobisz to dla mnie? - Dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
- To miło z twojej strony, że się o nas martwisz. Dobrze, obiecuję ci, że w miarę często nie będziemy się z nim spotykać.
- Dziękuję, to dla mnie dużo znaczy. Ja naprawdę się o was mart... - Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo zostałem przeniesiony na górę Myoboku. Świetnie, miałem walnąć Sakurze długą i poruszającą przemowę, no, ale trudno. Następnym razem.
- Ale tu pięknie. - Powiedziałem do erosennina.
- No, masz rację. Dobra, chodźmy do Shimy i Fukasaku, zamieszkamy u nich dopóki nie skończysz treningu, żeby stać się mędrcem.
- Okey, tylko powiedz mi, to są też żaby, tak?
- Dokładnie, chodź Naruto, później ci wszystko wyjaśnię.
- Okey. - Po chwili szliśmy przez tę cudowną krainę, rozglądałem się na wszystkie strony. Zauważyłem, że jest tu dużo posągów. W pewnym momencie Jiraiya się zatrzymał, a ja na niego wpadłem.
- Erosennin! Dlaczego się zatrzymałeś?!
- Bo dotarliśmy na miejsce. - Odpowiedział spokojnym tonem głosu.
- Co? Gdzie?
- Spójrz na lewo to zobaczysz. - Po mojej lewej stał drewniany domek, można powiedzieć, że chatka. Nie była za duża ani za mała. Naokoło chatki znajdowało się dużo kwiatów i tajemnicze źródełko.
- Erosennin co to jest?
- Które?
- To coś, co stoi obok chatki.
- Ah, to jest portal do Konohakagure. Dzięki niemu dostawałem się na górę Myoboku. Po chwili podeszliśmy do domku, erosennin zapukał do drzwi, otworzyła je jakaś starsza ropucha płci żeńskiej.
- Pa zobacz, to chłopiec Jiraiya!
- Zapomniałem ci powiedzieć, że wpadnie do nas zrobić ze swojego ucznia mędrca. - Usłyszałem głos z jakiegoś pomieszczenia.
- Witajcie. - Powiedział erosennin, po czym dodał. - Sam nie zrobię z niego mędrca, ty to zrobisz Fukasaku. - Po chwili przy drzwiach pojawiła się druga starsza ropucha, ale płci męskiej.
- To twój uczeń? - Spytał.
- Tak. - Jiraiya odsunął się trochę i pokazał mnie dwóm ropuchom.
- Podobny do youndaime hokage. - Powiedziała żaba płci żeńskiej.
- Tak, masz rację. - Uśmiechnął się erosennin. - Naruto, przywitaj się z gospodarzami.
- Ohayo, miło mi państwa poznać. Nazywam się Uzumaki Naruto.
- Ja jestem Shima, a to mój mąż Fukasaku. Z tego co słyszałam to zamieszkacie z nami przez jakiś czas. - Uśmiechnęła się. - Dobrze, będziemy mogli lepiej cię poznać Naruto.
- Dziękuję, mam nadzieję, że nie będziemy sprawiać kłopotów.
- Ależ skąd, zapraszam do środka. - Weszliśmy do chatki, była dobrze urządzona, w środku znajdowało się cztery pomieszczenia: kuchnia, salon, toaleta i sypialnia. W kuchni było miejsce na gotowanie potraw oraz stał stół z krzesłami, w salonie zaś znajdowała się kanapa, naprzeciwko której stał stoliczek, było tam całkiem sporo miejsca. Pani ropucha zaprowadziła nas do kuchni i podała ciepły posiłek.
- Mam nadzieję, że będzie wam smakować. - Podała mi miskę z zupą, w której pływało coś białego i czerwonego. Nie zwracając na to uwagi podziękowałem i zacząłem jeść. Kiedy przeżuwałem to danie myślałem, że zaraz puszczę pawia, z trudem to przełknąłem.
- Co to za danie? - Spytałem.
- Nadziewane Dżdżownice w zupie. - Odezwał się pan ropucha.
- Prawda, że wyśmienite Naruto? - Spytał Jiraiya patrząc na mnie i uśmiechając się wrednie.
- Umm przepraszam, gdzie znajdę toaletę?
- Korytarzem prosto, a potem w lewo młodzieńcze.
- Dziękuję. - Szybko wyszedłem z kuchni, bo czułem jak żołądek płata mi figle. Podszedłem do sedesu i natychmiastowo zwróciłem to co zjadłem. Trochę się ogarnąłem i postanowiłem wrócić do kuchni. Usiadłem na krzesełko.
- Dziękuję bardzo za posiłek, ale nie jestem głodny, jadłem tuż przed podróżą, a od tego czasu dużo nie minęło. - Powiedziałem.
- No, skoro nie dasz rady zjeść to trudno. - Uśmiechnęła się pani ropucha.
- Naruto, musimy omówić trening...


******


Ohayo! Witajcie Kochani! Mamy nadzieję, że notka się spodobała postaramy się je wstawiać w Poniedziałki, Środy i Piątki :D Mamy nadzieję, że was nie zanudzamy, górę Myoboku napiszemy w skrócie, bo nie chce nam się tak dokładnie opisywać co tam się działo :D No i zdradzimy, że niedługo nastąpi wasz tak bardzo oczekiwany moment między Sakurą, a Naruto :P Prosimy o zostawianie szczerych komentarzy :D Pozdrawiamy Patty i Paula.


4 komentarze:

  1. W tym rozdziale nie działo się zbyt dużo ale z przyjemnością się ją czytało. Już czekam na next. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka świetna co tu dużo gadać :-) ciekawi mnie jakie zadanie ma Kakashi dla Naruto no i..... oczywiście z niecierpliwością czekam na next :-). Życzę weny.
    Pozdrawiam Juki

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na ten oczekiwany moment przez wszystki ! :3 Notka fajna :D życzę weny i Pozdrawiam ~"Boga"

    OdpowiedzUsuń
  4. notatka fajna z niecierpliwością czekam na next pozdrawiam i życze weny

    OdpowiedzUsuń