Zszedłem
na dół i rozsiadłem się w fotelu, spojrzałem na zegarek, była
dopiero siedemnasta. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, wstałem i
otworzyłem...
-
Saki? Co tu robisz? - Spytałem zdziwiony.
-
Wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać, musiałam do ciebie
przyjść.
-
O co chodzi?
-
Chcę porozmawiać. Umm, czy mogę wejść? - Spytała trochę
nieśmiało.
-
Proszę. - Odsunąłem się na bok i wpuściłem dziewczynę do
środka. - Napijesz się czegoś?
-
Nie, dziękuję. Możesz usiąść, bo muszę z tobą porozmawiać, a
przyznam, że trochę mi się spieszy. - Posłuchałem dziewczyny i
siedziałem teraz w fotelu.
-
Chciałam cię strasznie przeprosić za to co wcześniej robiłam.
Przesadziłam całując cię na oczach twojej dziewczyny i w kuchni,
bo tam chciałam zrobić to samo, ale nic nie poradzę na to, że
dalej strasznie cię kocham Naruto. Podobasz mi się aż do znudzenia
i nie mogę przestać o tobie myśleć. - Powiedziała trochę
smutna, a mnie totalnie zatkało.
-
Saki, niepotrzebnie z tobą chodziłem. Powiedziałem ci, że cię
wykorzystałem, żeby zapomnieć o innej dziewczynie, a ty dalej mnie
kochasz? Nie powinnaś, znajdziesz jeszcze tego jedynego, zobaczysz.
- Zaśmiałem się lekko. Mimo, że z nią zerwałem to Saki nadal
była moją najlepszą przyjaciółką i wiedziałem, że mogę
powiedzieć jej wszystko, a ona nic nikomu nie powie. - Jeszcze raz
strasznie cię przepraszam za to co ci zrobiłem, nie nadaję się
nawet na twojego przyjaciela.
-
Nieprawda! Nigdy więcej tak nie mów! Ja też muszę ci się do
czegoś przyznać. Bo ja też tak jakby cię wykorzystałam, więc
jesteśmy kwita, ale nie przewidziałam tego, że się w tobie
zakocham. - Powiedziała patrząc mi prosto w oczy, nie mogłem
uwierzyć w to co słyszę.
-
Saki, jutro opuszczam na kilka dni wioskę, bo idę na trening, więc
chciałbym trochę odpocząć, przepraszam, nie chcę cię wyganiać,
moglibyśmy porozmawiać kiedy wrócę?
-
Tak, tylko muszę zadać ci ostatnie pytanie.
-
Proszę, słucham.
-
Czy ty kochasz tą... jak jej tam… Ino? - Westchnąłem głęboko i
po krótkiej chwili napięcia odpowiedziałem.
-
Ona bardzo mi się podoba, ale nie jestem pewny, czy coś do niej
czuję. Ja… chyba jeszcze nie zapomniałem o tamtej dziewczynie. -
Zwierzyłem się.
-
Rozumiem, nie będę zabierać ci więcej czasu. Jeszcze raz bardzo
przepraszam. Chciałabym, żebyśmy byli nadal przyjaciółmi. Żeby
nic między nami się nie zmieniło.
-
Jesteśmy przyjaciółmi. Nigdy nie zapomniałem i nie zapomnę co
dla mnie zrobiłaś. Do zobaczenia. - Powiedziałem otwierając
dziewczynie drzwi. Uśmiechnęła się do mnie i wyszła wędrując w
tylko sobie znanym kierunku. Zamknąłem drzwi i poszedłem do
salonu, spojrzałem na zegarek, była dopiero siedemnasta
trzydzieści. Co ja będę teraz robił? Rozłożyłem się na
kanapie, włączyłem telewizor i trafiłem na końcówkę jakiegoś
horroru. Godzinę później postanowiłem się przejść po wiosce,
nie miałem co robić w domu, więc wyszedłem. Idąc uliczkami
Konohy przypomniałem sobie, że nie wiem nawet o której wyruszam
wraz z erosenninem. Muszę jakoś go znaleźć. Zacząłem szukać w
barach, bo często tam przesiadywał, ale kiedy nie mogłem go tam
odnaleźć postanowiłem, że pójdę w kierunku gorących źródeł.
Wszedłem do środka i powędrowałem do przyjemnego źródełka. Nie
mogłem lepiej trafić, tuż pod ścianą napotkałem erosennina,
który podglądał młode dziewczyny. Postanowiłem go trochę
nastraszyć, złożyłem ręce w odpowiednią formułkę i zmieniłem
się w dziewczynę.
-
Nie wstyd panu podglądać dziewczyny?! Ja zaraz ci pokażę ty stary
zboczeńcu! - Powiedziałem zdenerwowanym głosem. Jiraya natychmiast
odwrócił głowę w moją stronę. Był czerwony jak burak, zapewne
przypomniał sobie jak kiedyś oberwał od Tsunade-baachan za
podglądanie i o mały włos nie znalazł się na tamtym świecie.
-
A-ale to… to nie tak jak pani myśli. T-to pomyłka. J-ja wszystko
wytłumaczę. - Usprawiedliwiał się. Podszedłem do niego bliżej,
podniosłem rękę, żeby myślał, że chcę go uderzyć, ale nie
wytrzymałem i roześmiałem się. Nie mogłem utrzymać techniki na
dłużej i powróciłem do swojej formy. Erosenin zrobił się cały
blady i po chwili na mnie nawrzeszczał, ale ja nie mogłem nadal
przestać się śmiać.
-
Nie powiedziałeś mi, o której wyruszamy. - Stwierdziłem.
-
Ah, zapomniałem. Idziemy o siódmej nad ranem, więc stój pod bramą
o tej godzinie i nie spóźnij się. Od twojej woli zależy ile
spędzimy czasu na górze Myoboku. Może to być tydzień, a może
kilka dni albo więcej.
-
Spokojnie, postaram się i wrócimy szybko. - Uśmiechnąłem się i
dodałem. - No to ja już pójdę, bo zrobiło się późno. Do
zobaczenia jutro.
-
Wyśpij się i wypocznij, bo tylko jak tam dotrzemy bierzemy się za
trening. - Kiwnąłem głową na znak zgody i odszedłem, żeby się
ubrać i wyjść z gorących źródeł. Szedłem uliczkami mojej
ukochanej wioski i pogrążyłem się w swoich myślach. Uznałem, że
to dobry pomysł, iż wyruszam na trening, bo będę mógł na
spokojnie przemyśleć sobie tę sytuację z dziewczynami. Mam
straszny mętlik w głowie, ale tam wszystko sobie dokładnie
poukładam. Nagle coś pomknęło mi przed oczami, domyślałem się
kto to mógł być, więc tak jak zwykle nie zwracałem uwagi na tego
kogoś. W pewnej chwili przed oczami przemknął mi kunai, na
szczęście zręcznie go odbiłem. Ustałem, a przede mną pojawiły
się trzy postacie.
-
Dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział czarno włosy chłopak.
-
Nie chcesz się z nami już przyjaźnić? - Spytała smutna
dziewczyna, a ich trzeci kolega stał tylko się we mnie wpatrując.
Po krótkiej chwili postanowiłem się odezwać.
-
Witajcie Konohamaru, Moegi i Udon. To nie tak, że nie chcę się z
wami już przyjaźnić. Po prostu ostatnio nie miałem czasu, a jutro
znowu wyruszam na trening.
-
Co?! Znowu trzy lata cię nie będzie?! - Spytał podenerwowany
Konohamaru.
-
Nie, wyruszam najdłużej na dwa tygodnie i wracam, ale postaram się
wrócić wcześniej. - Uśmiechnąłem się.
-
Braciszku Naruto, obiecałeś mi, że czegoś mnie nauczysz. Trzymam
cię za słowo. - Powiedział Konohamaru.
-
Wiesz, że jak coś obiecam to słowa dotrzymuje, prawda?
-
Hai! Nie będziemy cię dłużej zatrzymywać, bo jest już
dwudziesta, a ty musisz się przygotować i wyspać.
-
Do zobaczenia! - Powiedziałem i odszedłem. Zanim się zorientowałem
byłem już pod swoim domem, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Wziąłem zdjęcie drużyny siódmej i usiadłem na kanapę.
Przypomniało mi się, że nie spytałem swojego senseia jakie ma dla
mnie zadanie, no cóż, to będzie musiało zaczekać dopóki nie
wrócę. Spojrzałem na Sakurę. Uwielbiam jej uśmiech, mógłbym
patrzeć się na nią całymi dniami. Odstawiłem zdjęcie na miejsce
i poszedłem położyć się do łóżka z nadzieją, że zasnę,
niestety tylko wierciłem się po łóżku. Nie spałem do godziny
dwudziestej trzeciej, więc kiedy obudziłem się o szóstej nad
ranem byłem trochę śpiący i niewypoczęty. Wziąłem prysznic i
ubrałem się w czarną koszulkę, pomarańczowe spodnie i czarne
buty shinobi, na czoło założyłem opaskę wioski liścia. Kiedy
wykonałem te poranne czynności była szósta dwadzieścia pięć.
Postanowiłem, że zjem śniadanie w Ichiraku ramen, założyłem
plecak na ramie i szybko wyszedłem z domu. Kiedy w końcu dotarłem
do celu przywitałem się ze staruszkiem i zjadłem dużą porcję
ramen z podwójną wołowinką. Zapłaciłem, pożegnałem się i
wyszedłem z budki kierując się do głównej bramy wioski. Ku
mojemu zdziwieniu był już tam erosennin, Tsunade i Sakura. Nie
miałem pojęcia co robi tam też różowo włosa piękność, ale
postanowiłem o tym teraz nie myśleć. Kiedy dotarłem na miejsce
przywitałem się.
-
Ohayo. - Rzuciłem i pokłoniłem się hokage z szacunku.
-
Ohayo Naruto, zaraz wyruszycie razem z Jiraiyą, ale przed tym
chciałam się pożegnać i życzyć ci powodzenia w treningu. -
Kobieta uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
-
Dziękuję Tsunade-sama. Dam z siebie wszystko i postaram się szybko
wrócić. - Uśmiechnąłem się szeroko ukazując rządki zębów.
-
Ja też chcę życzyć ci powodzenia. - Odezwała się Sakura, miała
bardzo poważny wyraz twarzy.
-
Dzięki Sakura. - Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem.
-
Dobra młody, czas na nas.
-
To którędy na tą górę? - Spytałem, bo naprawdę nie wiedziałem
jak tam trafić.
-
Nie bez powodu kazałem ci się nie spóźnić. Pokażę ci technikę,
którą możesz się tam przenieść, ale dopiero na górze. Przed
tym poprosiłem żaby, żeby przywołały nas tam równo o siódmej.
Więc mamy jeszcze około dwie minuty.
-
Rozumiem. Sakura, mogę cię prosić na chwilę? - Spytałem lekko
poddenerwowany.
-
Oczywiście. - Dziewczyna podeszła do mnie, po czym dodała. - O co
chodzi?
-
Mam do ciebie prośbę. Chciałbym, żebyś uważała na siebie w
obecności Konosuke i abyś miała oko na Ino, on jest niezłym
podrywaczem. Zrobisz to dla mnie? - Dziewczyna lekko się
uśmiechnęła.
-
To miło z twojej strony, że się o nas martwisz. Dobrze, obiecuję
ci, że w miarę często nie będziemy się z nim spotykać.
-
Dziękuję, to dla mnie dużo znaczy. Ja naprawdę się o was mart...
- Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo zostałem przeniesiony
na górę Myoboku. Świetnie, miałem walnąć Sakurze długą i
poruszającą przemowę, no, ale trudno. Następnym razem.
-
Ale tu pięknie. - Powiedziałem do erosennina.
-
No, masz rację. Dobra, chodźmy do Shimy i Fukasaku, zamieszkamy u
nich dopóki nie skończysz treningu, żeby stać się mędrcem.
-
Okey, tylko powiedz mi, to są też żaby, tak?
-
Dokładnie, chodź Naruto, później ci wszystko wyjaśnię.
-
Okey. - Po chwili szliśmy przez tę cudowną krainę, rozglądałem
się na wszystkie strony. Zauważyłem, że jest tu dużo posągów.
W pewnym momencie Jiraiya się zatrzymał, a ja na niego wpadłem.
-
Erosennin! Dlaczego się zatrzymałeś?!
-
Bo dotarliśmy na miejsce. - Odpowiedział spokojnym tonem głosu.
-
Co? Gdzie?
-
Spójrz na lewo to zobaczysz. - Po mojej lewej stał drewniany domek,
można powiedzieć, że chatka. Nie była za duża ani za mała.
Naokoło chatki znajdowało się dużo kwiatów i tajemnicze
źródełko.
-
Erosennin co to jest?
-
Które?
-
To coś, co stoi obok chatki.
-
Ah, to jest portal do Konohakagure. Dzięki niemu dostawałem się na
górę Myoboku. Po chwili podeszliśmy do domku, erosennin zapukał
do drzwi, otworzyła je jakaś starsza ropucha płci żeńskiej.
-
Pa zobacz, to chłopiec Jiraiya!
-
Zapomniałem ci powiedzieć, że wpadnie do nas zrobić ze swojego
ucznia mędrca. - Usłyszałem głos z jakiegoś pomieszczenia.
-
Witajcie. - Powiedział erosennin, po czym dodał. - Sam nie zrobię
z niego mędrca, ty to zrobisz Fukasaku. - Po chwili przy drzwiach
pojawiła się druga starsza ropucha, ale płci męskiej.
-
To twój uczeń? - Spytał.
-
Tak. - Jiraiya odsunął się trochę i pokazał mnie dwóm ropuchom.
-
Podobny do youndaime hokage. - Powiedziała żaba płci żeńskiej.
-
Tak, masz rację. - Uśmiechnął się erosennin. - Naruto, przywitaj
się z gospodarzami.
-
Ohayo, miło mi państwa poznać. Nazywam się Uzumaki Naruto.
-
Ja jestem Shima, a to mój mąż Fukasaku. Z tego co słyszałam to
zamieszkacie z nami przez jakiś czas. - Uśmiechnęła się. -
Dobrze, będziemy mogli lepiej cię poznać Naruto.
-
Dziękuję, mam nadzieję, że nie będziemy sprawiać kłopotów.
-
Ależ skąd, zapraszam do środka. - Weszliśmy do chatki, była
dobrze urządzona, w środku znajdowało się cztery pomieszczenia:
kuchnia, salon, toaleta i sypialnia. W kuchni było miejsce na
gotowanie potraw oraz stał stół z krzesłami, w salonie zaś
znajdowała się kanapa, naprzeciwko której stał stoliczek, było
tam całkiem sporo miejsca. Pani ropucha zaprowadziła nas do kuchni
i podała ciepły posiłek.
-
Mam nadzieję, że będzie wam smakować. - Podała mi miskę z zupą,
w której pływało coś białego i czerwonego. Nie zwracając na to
uwagi podziękowałem i zacząłem jeść. Kiedy przeżuwałem to
danie myślałem, że zaraz puszczę pawia, z trudem to przełknąłem.
-
Co to za danie? - Spytałem.
-
Nadziewane Dżdżownice w zupie. - Odezwał się pan ropucha.
-
Prawda, że wyśmienite Naruto? - Spytał Jiraiya patrząc na mnie i
uśmiechając się wrednie.
-
Umm przepraszam, gdzie znajdę toaletę?
-
Korytarzem prosto, a potem w lewo młodzieńcze.
-
Dziękuję. - Szybko wyszedłem z kuchni, bo czułem jak żołądek
płata mi figle. Podszedłem do sedesu i natychmiastowo zwróciłem
to co zjadłem. Trochę się ogarnąłem i postanowiłem wrócić do
kuchni. Usiadłem na krzesełko.
-
Dziękuję bardzo za posiłek, ale nie jestem głodny, jadłem tuż
przed podróżą, a od tego czasu dużo nie minęło. - Powiedziałem.
-
No, skoro nie dasz rady zjeść to trudno. - Uśmiechnęła się pani
ropucha.
-
Naruto, musimy omówić trening...
******
Ohayo!
Witajcie Kochani! Mamy nadzieję, że notka się spodobała postaramy
się je wstawiać w Poniedziałki, Środy i Piątki :D Mamy nadzieję,
że was nie zanudzamy, górę Myoboku napiszemy w skrócie, bo nie
chce nam się tak dokładnie opisywać co tam się działo :D No i
zdradzimy, że niedługo nastąpi wasz tak bardzo oczekiwany moment
między Sakurą, a Naruto :P Prosimy o zostawianie szczerych
komentarzy :D Pozdrawiamy Patty i Paula.
W tym rozdziale nie działo się zbyt dużo ale z przyjemnością się ją czytało. Już czekam na next. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNotka świetna co tu dużo gadać :-) ciekawi mnie jakie zadanie ma Kakashi dla Naruto no i..... oczywiście z niecierpliwością czekam na next :-). Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Juki
czekam na ten oczekiwany moment przez wszystki ! :3 Notka fajna :D życzę weny i Pozdrawiam ~"Boga"
OdpowiedzUsuńnotatka fajna z niecierpliwością czekam na next pozdrawiam i życze weny
OdpowiedzUsuń