-
Dobra, teraz jak się najadłem mogę wam co nieco powiedzieć co
wydarzyło się na trzyletnim treningu. Również o tym, dlaczego
Jiraya chce mnie zabrać na specjalny trening. Ma to związek z
jednym wydarzeniem, które do teraz mnie prześladuje…
-
Co chcesz przez to powiedzieć Naruto? - Spytała Sakura patrząc na
mnie z niewyobrażalną ciekawością.
-
Chcę powiedzieć, że podzielę się z wami jedną z wielu moich
głęboko skrywanych tajemnic i chciałbym, żeby to zostało między
nami. Opowiem wam to ze względu na to, że czuję jak się od siebie
oddalamy i nie jest między nami tak, jak kiedyś i poza tym nie chcę
okłamywać bliskich mi osób. - Usiadłem na łóżko i przybrałem
poważny wyraz twarzy. Ino rozsiadła się obok mnie i założyła
nogę na nogę, Sakura zrobiła to samo, ale usiadła na parapet
okna, a Sasuke na łóżko.
-
Jedną z wielu skrywanych tajemnic? Co masz na myśli kochanie? - Tym
razem spytała moja dziewczyna z lekkim podenerwowaniem. Uśmiechnąłem
się lekko.
-
Na wyjawienie innych przyjdzie jeszcze czas, a tym razem chcę
opowiedzieć wam o tym trudnym dla mnie zdarzeniu. Mogę zacząć? -
Spytałem patrząc po kolei wszystkim prosto w oczy. Wszyscy umilkli
i znaczącym ruchem głowy wskazali, abym zaczynał.
-
Zacznę od początku. - Westchnąłem głęboko. - Kiedy minął rok
mojego treningu erosennin zaprowadził mnie do malutkiej wioski
znajdującej się niedaleko kraju herbaty. Gdy dotarliśmy na miejsce
powiedział mi, żebym zajął jakiś hotel, bo się tu zatrzymamy, a
on poszedł zbierać te swoje ,, informacje ‘’. Czekałem na
niego dość długo, więc postanowiłem, że pójdę spać, a jutro
z nim porozmawiam, bo w podróży do tej wioski powiedział mi coś,
co mnie zaciekawiło. Jak zwykle wrócił bardzo późno, jak się
obudziłem od razu zacząłem go budzić. Oczywiście nakrzyczał na
mnie za to, ale ja miałem to gdzieś. Kiedy się uspokoił zapytałem
go o to, co chciał mi wczoraj powiedzieć mówiąc; ,, Naruto musisz
stać się silniejszy niż dotychczas i ja ci w tym pomogę, jak
tylko dotrzemy do wioski Taka‘’. Wtedy powiedział mi, że to
prawda i nauczy mnie nowej bardzo silnej techniki. Miałem co do tego
wątpliwości, bo zawsze tak mówił, a wychodziło na to, że
trenowałem sam. Kiedy się ubraliśmy zabrał mnie na śniadanie, a
potem poszliśmy do małego lasku.
Perspektywa
z tamtego czasu;
-
Od dzisiaj będzie to twoje pole treningowe. Będziesz tu przychodził
dopóki nie nauczysz się nowej techniki.
-
Erosennin, teraz chyba możesz powiedzieć czego chcesz mnie nauczyć!
- Wykrzyknąłem.
-
Tak, teraz już mogę, a więc te jutsu to Futon Kingyoso.
-
Fajnie brzmi, ale na czym polega?
-
Naruto, zanim ci o niej coś powiem muszę cię ostrzec. Tylko dwóm
osobom udało się ją opanować, ale nie ukończyli jej do końca,
bo młodo zginęli. Ta technika ciągnie za sobą bardzo wielkie
konsekwencje, a mianowicie może uszkodzić poważnie twoje ciało.
Nikt nie wie, co może spowodować użytkownikowi, gdy zostanie
ukończona. Co więcej, nikt nie wie, co może wyrządzić
pobliskiemu otoczeniu.
Byłem
pod bardzo wielkim wrażeniem.
-
Kim byli ci dwaj wojownicy?
-
To Shodai hokage i Yondaime hokage.
-
Niemożliwe! Pierwszy i czwarty?! Ty chcesz nauczyć mnie techniki,
której oni sami nie mogli ukończyć?
-
Tak, bo w ciebie wierzę, ale nie będzie ona ukończona bez dwóch
ważnych rzeczy, na razie mogę zdradzić ci tylko jedną z nich, a
na drugą przyjdzie jeszcze czas. Otóż nie ukończysz jej jeśli
nie dodasz do niej swojej natury chakry, a mianowicie elementu
wiatru.
-
Yosh! To teraz powiedz mi, na czym ona polega.
-
Wokół własnej dłoni tworzysz z chakry coś co bardzo przypomina
lwa, ale to nie jest proste i są do tego potrzebne pieczęcie, które
ci potem zaprezentuje. Jeśli chcesz utworzyć postać lwa na ręce
musisz skupić chakrę na swojej dłoni, po czym dodajesz do niej
element wiatru. Kiedy technika jest gotowa podbiegasz do przeciwnika
i dotykasz go w miejsce, gdzie chcesz, żeby się rozprzestrzeniła.
Gdy to zrobisz, jutsu aktywuje się i dość głęboko tak jakby
gryzie przeciwnika. No, trochę się rozgadałem, zrozumiałeś
chociaż to, o czym mówiłem?
-
Tak, ale mam pytanie, czy ty też potrafisz to jutsu?
-
Nie, niestety mnie nie udało się go opanować, znam jedynie
pieczęcie i jeden jedyny raz widziałem tą niesamowitą technikę.
- Widać było, że mój mistrz trochę się zasmucił, ale zaraz
pokazał mi pieczęcie. Nie były trudne i uciążliwe, bo składały
się tylko z trzech znaków. Pierwszego dnia mojego treningu
nauczyłem się tylko gromadzić wokół dłoni chakrę, ale nie
przypominała ona lwa. Jednak nie poddawałem się i ćwiczyłem, aż
padłem z wycieńczenia. Drugiego dnia udało utworzyć mi się ogon
i tylne kończyny, byłem pod wrażeniem, że musiałem tylko mocno
sobie to wyobrazić, chociaż nie było łatwo, męczyłem się z tym
do nocy. Erosennin powiedział mi, że utworzenie tej techniki
pierwszemu zajęło aż pięć lat, a czwartemu dwa lata. Na pewno
szybko nie opanuję tej techniki. W końcu postanowiłem pójść do
hotelu, jak zwykle w pokoju nikogo nie zastałem. Wykonałem
wieczorne czynności, po czym poszedłem spać. Wstałem o szóstej
nad ranem, bo nie mogłem spać i postanowiłem, że jak tylko zjem
śniadanie pójdę trenować. Gdy dotarłem na pole treningowe
zacząłem od razu ćwiczyć. Po południu widziałem rezultaty.
Wokół dłoni pojawiły się już; ogon, tylne kończyny i przednie.
Niestety kolejne dni przysparzały mi problemów, bo nie byłem w
stanie uzyskać pełnego kształtu. Minął tydzień, a ja wciąż
nie mogłem utworzyć głowy. Mijały kolejne dni i nic, postanowiłem
chwilę odpocząć i usiadłem pod drzewem, myślałem nad słowami
erosennina i nagle wpadłem na pomysł. Podniosłem się z ziemi,
ustałem na środku polany i zamknąłem oczy. Pomyślałem nad moją
chakrą i o obrazie wielkiego, potężnego lwa. Ku mojemu zaskoczeniu
na ręce utworzyło mi się piękne, potężne zwierze. Było koloru
niebieskiego, czyli takiego jak moja chakra. Minęły cztery tygodnie
i udało mi się opanować perfekcyjnie to, żebym mógł utrzymać
zwierze dużo dłużej, jednak kiedy uderzałem w pień drzewa lew
robił malutkie zadrapania. Kiedy minął miesiąc i jeden tydzień
udało mi się i kiedy moja dłoń zderzała się z drzewem robiła
głębokie dziury . Na szczęście nie wyrządzała mi krzywdy, lecz
teraz czeka mnie najtrudniejszy etap, to znaczy dorzucić do tej
techniki element wiatru. Niestety udało mi się to dopiero po dwóch
miesiącach, a erosennin był zachwycony. Przyszedł dzień na
sprawdzenie czego się nauczyłem. Nie używałem jeszcze tej
techniki z dodaniem natury wiatru, ponieważ byłem pewny, że mi się
udało. Nie pomyliłem się. Kiedy dookoła mnie zawirowała chakra
na moim ręku pojawił się majestatyczny lew koloru srebrnego, a
jego oczy świeciły się na złoto. Wokół niego roztaczała się
niebieska chakra. Lew miał na sobie pomarańczową zbroję. Był
strasznie ciężki. Budził u ludzi przerażenie. Kiedy uderzyłem w
drzewo fala uderzenia była tak wielka, że nie dość, iż
uszkodziła całą moją rękę łącznie z barkiem i pocięła całe
moje ciało, to jeszcze zrobiła wielką, głęboką ranę na klatce
piersiowej erosennina. Szybko podbiegłem do mężczyzny i zacząłem
do niego mówić. Odzyskał przytomność po jakiejś minucie.
Natychmiast zaprowadziłem go do pobliskiego szpitala. Powiedzieli mi
tam, że staruszek miał bardzo duże szczęście, że nie wykrwawił
się na śmierć. Opatrzyli mnie i ostrzegli, żebym nie używał tej
techniki, bo strasznie niszczy moje ciało i mogę nawet nie przeżyć.
Byłem załamany, po co w ogóle uczyłem się tej techniki, skoro
nie mogę jej używać? Po tych wydarzeniach wylądowaliśmy na
tydzień do szpitala.
Perspektywa
teraźniejsza ( szpital ) ;
Kiedy
skończyłem opowiadać im o treningu mojej jednej z wielu nowych
technik totalnie ich zamurowało. Postanowiłem odezwać się
pierwszy.
-
To by było na tyle jeśli chodzi o te wydarzenia i dlaczego Jiraya
chce mnie zabrać na górę Myoboku. - Jako pierwsza zabrała głos
Sakura.
-
Co to jest za góra?
-
Stamtąd pochodzą żaby, które przywołuję i tam podobno mam stać
się yymm jak on to powiedział, mędrcem. - Odpowiedziałem drapiąc
się w tył głowy.
-
A na ile tam idziesz? - Spytała opierając się o mój tors
Yamanaka.
-
Dokładnie nie wiem, ale wyruszam za dwa tygodnie.
-
Wiesz, że będę za tobą strasznie tęsknić?
-
Domyślam się. - Uśmiechnąłem się pod nosem. - Ja za tobą
również.
-
Ehhh, więc mamy tylko tydzień. - Stwierdziła smutnym głosem
Yamanaka.
-
Tak, ale obiecuję, że będę o tobie myślał cały czas. -
Powiedziałem.
-
To może jak wyjdziecie ze szpitala zrobimy jakąś imprezkę? -
Szybko wtrąciła Sakura.
-
Nie mam nic przeciwko, ale tym razem zrobimy ją u mnie. -
Powiedziałem.
-
Ja też nie mam nic przeciwko. - Wtrącił Sasuke.
-
Siedzimy już tu pięć dni, moglibyśmy jakoś szybciej wyjść?
Przecież nic nam już nie jest, prawda Sasuke? - Wyjrzałem do
przyjaciela.
-
W sumie masz rację młotku, tylko jak się stąd wydostaniemy to nie
mam pojęcia. - Kruczowłosy spojrzał na Sakurę.
-
No chyba, żebyś porozmawiała z hokage o naszym wcześniejszym
wyjściu ze szpitala kotku. - Wysłał jej szelmowski uśmiech.
-
Sama nie wiem. - Podeszła do łóżka Sasuke.
-
No chyba, że ładnie poprosisz. - Uśmiechnęła się zadziornie.
Kruczowłosy złapał ją za nadgarstek i lekko do siebie
przyciągnął, po czym pocałował. Jak zwykle nie mogłem na to
patrzeć, więc odwróciłem wzrok na Ino. Dziewczyna natychmiastowo
spojrzała na mnie, ale w jej oczach widziałem jakby lekką
zazdrość? Nie, chyba mi się zdawało. Uśmiechnęła się do mnie
i pocałowała w policzek. Nagle odezwał się Sasuke.
-
Czy to było wystarczająco ładnie?
-
Na razie tak. - Odezwała się zadziornie różowo włosa.
-
Sakura, chodźmy do Tsunade-sama, żeby tego nie przedłużać. - Ino
odetchnęła głęboko. - Coś mi się wydaje, że to nie będzie
łatwa rozmowa. - Dodała i wzdrygnęła się.
-
Masz rację. - Przytaknęła różowo włosa. Pożegnały się z nami
i opuściły nasz pokój. Zapadła niezręczna cisza, którą
postanowiłem przerwać. Musiałem zadać pytanie Sasuke, które
strasznie mnie nurtowało.
-
Mogę o coś spytać Sasuke?
-
Niech pomyślę… dobrze, ale ty będziesz musiał odpowiedzieć mi
potem na moje.
-
Kiedy wróciłeś do wioski? Jeszcze mi tego nie powiedziałeś i
najważniejsze, ummm od kiedy Sakura i ty… jesteście razem?
-
Wiedziałem, że prędzej czy później zadasz to pytanie. - Zamyślił
się. - Do wioski wróciłem jakieś dwa lata temu, a z Sakurą
chodzę pełne cztery miesiące. - Założył ręce za głowę i
lekko uśmiechnął się na te słowa.
-
Rozumiem. - Są już razem cztery miesiące. Muszą się naprawdę
kochać.
-Teraz
moja kolej. - Westchnął i spojrzał na mnie bardzo poważnie. -
Naruto, kiedy Jiraya zadał ci pytanie w związku z tą dziewczyną,
czy ją dalej kochasz i takie tam, to mówił on o Sakurze? Ostrzegam
cię, nie oddam jej tak łatwo. - Cholera! Co ja teraz mu powiem?!
Spokojnie, przecież nazywam się Uzumaki Naruto! Jestem najbardziej
nieprzewidywalnym ninja.
-
Wiedziałem, jednak podsłuchiwałeś moją rozmowę. - Zrobił
zawstydzoną minę. - Dobrze więc, aby zaspokoić twoją ciekawość
odpowiem ci, że to nie Sakura. Już dwa lata temu wybiłem ją sobie
z głowy, bo i tak mojej miłości by nie odwzajemniła. - Musiałem
skłamać, bo to nie była prawda, dalej kochałem Sakurę z całego
serca, zrobiłbym dla niej wszystko, niestety ona była moim
marzeniem, które nigdy się nie spełni. Będę musiał jak
najszybciej się odkochać, bo inaczej długo tak nie pociągnę.
-
Trochę mnie uspokoiłeś, ale skoro nie o nią, to o kogo chodziło?
-
Na razie to nieważne, dowiesz się w odpowiednim czasie. -
Uśmiechnąłem się przebiegle.
-
Dobra, mniejsza o to młotku. - Zdjął ręce zza głowy i położył
się. - Jestem zmęczony, obudzisz mnie, kiedy przyjdą dziewczyny?
-
Okey. - Odpowiedziałem i zapatrzyłem się w okno. Rozmyślałem nad
tym, czy może nie zerwać z Ino, ale doszedłem do wniosku, że za
bardzo mi się podoba, żeby się z nią rozstać. W sumie byłem
chyba w niej zauroczony, bo kiedy nie było jej przy mnie to o niej
myślałem, może nie tak jak o Sakurze, ale jednak. Postanowiłem,
że zobaczę co zrobię, kiedy wrócę z treningu, na który zabiera
mnie erosennin. Mam nadzieję, że niedługo przejdzie mi moje
głębokie uczucie do różowo włosej piękności. Za jakąś
godzinę usłyszałem pukanie do drzwi.
-
Mogę wejść? - Spytał tajemniczy głos. Drzwi powoli się
otwierały, a w ich progu stanął dobrze zbudowany mężczyzna.
******
Ohayo!
Witajcie Kochani! No i pojawiła się nowa notka :D Teraz, kiedy
jesteśmy po egzaminach postaramy się jak najczęściej wstawiać
notki :D Prosimy o szczere komentarze, pozdrawiamy Patty i Paula :)
notatka zarobiasta co tu dużo gadac nie da się opisać słowamik pozdrawiam i zycze weny i czekam na next
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zgadzam się z przedmówcą notka cudna co tu dużo gadać :-) Hmmm jestem ciekawa jakie tajemnice skrywa jeszcze Naruto. Technika no po prostu... cudowna. Jak zwykle z niecierpliwością czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Juki