W
pewnym momencie spostrzegłem, że na pole treningowe zaczęli
schodzić się ludzie, a na środku w chmurach białego dymu pojawił
się niespóźniony Kakashi. - Emmm o co tu chodzi? - Spytałem
zdezorientowany…
- Tsunde-sama kazała nam zwołać wszystkich Chuninów i Juninów - Powiedziała uśmiechając się Sakura. - Są tu nasi przyjaciele, więc musimy się postarać, żeby się przed nimi nie zbłaźnić. - Dodała.
- Tsunde-sama kazała nam zwołać wszystkich Chuninów i Juninów - Powiedziała uśmiechając się Sakura. - Są tu nasi przyjaciele, więc musimy się postarać, żeby się przed nimi nie zbłaźnić. - Dodała.
-
Ja się na pewno nie zbłaźnię, a co do Naruto to nie mam pewności.
- Usłyszałem z nutą drwiny w głosie Sasuke.
-
Mów za siebie, w końcu mam zostać najsilniejszym hokage,
pamiętacie? Nie cofam nigdy swoich słów, to jest moja droga ninja.
- Uśmiechnąłem się i obejrzałem ze wszystkich stron, było tu
naprawdę dużo ludzi. Będę mógł pokazać na co mnie stać, już
nie mogę się tego doczekać.
-
Skoro już wszyscy się tu zebraliśmy to czas zacząć starcie. -
Tsunade podeszła do nas i powiedziała donośnym głosem. - Kakashi,
proszę wytłumacz zasady. Oddaję ci głos.
-
Waszym zadaniem będzie odebranie mi tym razem trzech dzwoneczków. -
Uśmiechnął się szyderczo. - Macie walczyć tak, jakbyście
chcieli mnie zabić, a wasz czas kończy się jutro rano. Zaczynamy
na mój sygnał. Uwaga START! Nie czekając na resztę zacząłem
swój złożony atak, który składał się z klonów cienia. Na
początek chciałem ujrzeć styl walki Kakashiego i go
przeanalizować. Musiałem dokładnie się przyjrzeć, dlatego
stworzyłem obok siebie dziesięć moich wiernych kopii, po czym
zacząłem zbliżać się do szaro włosego. Moje klony walczyły, a
ja ukrywałem się na drzewie i zastanawiałem się, kiedy najlepiej
będzie użyć mojej nowej techniki. Mam nadzieję, że publiczności
się spodoba. Po krótkim namyśle, kiedy na ziemi został tylko
jeden klon postanowiłem się ujawnić, skoczyłem z góry lecąc
wprost na mężczyznę, byłem zadowolony, bo atak przyniósł
oczekiwane rezultaty i raniłem go w ramię. Po chwili do walki
przyłączyła się Skura i jednym ruchem pięści rozwaliła ziemię
na kawałeczki, byłem pod wrażeniem. Piękna i brutalna. Sasuke nie
będąc dłużnym zaatakował go chidori Eisō, czyli włócznią
Tysiąca ptaków. Kiedy kurz opadł zauważyliśmy, że niestety nasz
sensei zdołał uniknąć ataku tworząc ziemną tarczę naprzeciwko
siebie, jednak to był jego błąd, bo zużył przy tym dużą ilość
chakry. Postanowiłem wykorzystać ten moment składając ręce w
odpowiednią formację i utworzyłem swoją nową technikę Futon
Kaze no ryu, czyli Wiatr Smoka. Ten atak miał na celu dość mocno
uszkodzić ciało przeciwnika nacinając wielokrotnie głęboko jego
skórę. Chakra zmieniała się w dwa smoki o złocistych oczach.
Nawet wtedy, gdy przeleciały pięć centymetrów od wroga uszkadzały
poważnie ciało. Po pewnym czasie jeden ze smoków bezbłędnie
trafił w mężczyznę raniąc jego wycieńczone ciało. Uśmiechałem
się do siebie jak idiota widząc rezultaty. Wszyscy wokół mnie
byli pod wrażeniem mojej nowej techniki, nawet Jiraya, bo nigdy jej
nie widział. Sakura patrzyła na mnie z podziwem, a Sasuke z
zazdrością, że udało mi się ranić Kakashiego, a jemu nie.
Różowo włosa kunoichi ponownie uderzyła w ziemię, która pod
wpływem wstrząsu zwaliła z nóg szaro włosego. Sasuke korzystając
z okazji złapał senseja w genjutsu, lecz ten szybko się z niego
wydostał. Nie próżnując stworzyłem klony i podbiegłem do
przeciwnika nie tracąc ani minuty jego roztargnienia.
-
Odama Rasengan! - Trafiłem Kakashiego w klatkę piersiową, w tym
momencie zachłysnął się krwią i poleciał na pobliskie drzewo.
Ledwo przytomny zobaczył tylko jak trzymamy dzwoneczki w rękach
uśmiechając się zadziornie.
-
B-bardzo s-się ro-rozwinęliście. J-jestem z was bar-bardzo dumny.
- Zdołał powiedzieć tylko tyle, bo chwilę później zemdlał.
Oglądając się naokoło zobaczyłem i usłyszałem jak wszyscy nam
wiwatują. W tle było słychać głównie moje imię. W końcu
podeszła do nas Tsunade-baachan.
-
W tej chwili zabrać Kakashiego do szpitala, bo nam się wykrwawi na
śmierć! - Powiedziała ostro. Po chwili spojrzała na nas i
odezwała się ponownie.
-
Uzumaki Naruto!
-
Hai!
-
Haruno Sakura!
-
Hai!
-
Uchiha Sasuke!
-
Hai!
-
Gratuluję wam wygranej, od tej pory znowu tworzycie zespół z
Kakashim. Jako, że Sakura i Sasuke są Chuninami to nie będę ich
nagradzać. - Uśmiechnęła się. - Naruto, po twojej walce nie mam
już wątpliwości i od dzisiaj jesteś Chuninem! Proszę abyś za
godzinę wstawił się u mnie w gabinecie.
-
Hai Tsunade-sama i dziękuję!
-
Dobrze, możecie się już wszyscy rozejść. - Powiedziała
uśmiechając się do tłumu ludzi. Podbiegli do mnie wszyscy moi
przyjaciele, odkąd wróciłem widziałem się tylko z Sakurą,
Sasuke i Ino. Trochę ciężko było poznać kto jest kim, ale jakoś
sobie poradziłem. Wszyscy gratulowali mi mojego awansu, jednak
zdziwiła mnie reakcja Ino, która podeszła do mnie i złożyła
całusa na moim policzku. Uznałem, że to nic nie znaczy i nie
zawracałem sobie tym głowy. Dobrze, że Hinata już nie czerwieni
się na mój widok, z drugiej strony nie wiem dlaczego tak zawsze
było. Usłyszałem nagle głos niebieskookiej dziewczyny.
-
Mam pomysł, z okazji, że Naruto wrócił do wioski i z powodu jego
awansu na chunina zrobimy jutro imprezę u mnie w domu, bo rodzice
idą na trzydniową misję, co wy na to?!
-
Pójdę na tą imprezę, ale pod warunkiem, że wszyscy przyjdziecie.
- Szeroko się do nich uśmiechnąłem. Wszyscy się zgodzili,
kunoichi ustaliła, że jutro spotykamy się u niej o godzinie
siedemnastej. Chwilę porozmawiałem ze swoimi przyjaciółmi, po
czym poczułem zmęczenie i postanowiłem pójść do domu. Przed tym
się z nimi pożegnałem. Kiedy odszedłem jakieś dwadzieścia
metrów od tłumu usłyszałem wołanie.
-
Ej, Naruto stój! Słyszysz?! - To był głos różowo włosej. Jak
zaczarowany od razu ustałem.
-
O co chodzi Sakura? - Spytałem. Po raz pierwszy od swojego powrotu
uśmiechnąłem się do niej szczerze.
-
Musimy porozmawiać i nie próbuj się wykręcić. - Powiedziała
stanowczym tonem.
-
Dobrze, ale o co chodzi? Zrobiłem coś nie tak? - Byłem trochę
przestraszony, bo nie wiedziałem o czym chce porozmawiać.
-
Nie, nic nie zrobiłeś źle, tylko… Trochę dziwnie ostatnio się
zachowujesz, jakbyś… nas unikał, a w szczególności mnie i
Sasuke.
-
Zdaje ci się, a jeżeli cię niechcący uraziłem to przepraszam,
ale nie chciałem. - Westchnąłem. - Ehhhh trochę trudno mi się
przyzwyczaić, że jestem z powrotem w Konosze. Zmieniło się tu
trochę i potrzebuję czasu, żeby się tu z powrotem dopasować.
Odnaleźć swoje miejsce, rozumiesz?
-
Wcale mnie nie obraziłeś. Naruto, nie musisz szukać swojego
miejsca, bo należysz do Konochy i nic tego nie zmieni. - Uśmiechnęła
się. - Spotkamy się u Ino, bo nie chcę cię zatrzymywać, przecież
musisz się odświeżyć i iść szybko do hokage.
-
Cholera, zapomniałem. Na razie Sakura. - Posłałem jej szeroki
uśmiech i udałem się do domu.
Oczami
Sakury;
Jeszcze
przez chwilę patrzyłam na odchodzącego blondyna. Postanowiłam, że
tak czy inaczej wyciągnę od niego, dlaczego się tak zachowuje. Po
krótkiej chwili poszłam z powrotem do Sasuke. Kiedy obok niego
stanęłam uśmiechnął się do mnie, a ja się w niego wtuliłam.
-
I co? Powiedział ci coś?
-
Nie, nic. Powiedział tylko, że mi się wydaje, że jest jakiś
dziwny i musi się przyzwyczaić do tego, że z powrotem jest w
wiosce. Niewiele zrozumiałam z tej rozmowy, wiem tylko to, że jest
zagubiony.
-
To może ja spróbuje z nim pogadać, w końcu będzie musiał coś
powiedzieć. - Uśmiechnął się podstępnie.
-
O nie, nie, nie. Kochanie, nie znęcaj się nad nim, on dopiero
wrócił. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
-
No dobra, zrobię to tylko dla ciebie kotku. - Złączyliśmy się w
pocałunku, Sasuke chciał kontynuować lecz ja przerwałam by coś
mu powiedzieć.
-
Skoro jutro impreza u Ino to trzeba cię jakoś wystroić
przystojniaku. - Na twarzy miałam przebiegły uśmiech.
-
Ty i te twoje pomysły. - Powiedział, po czym przytulił mnie i
poszliśmy w stronę wioski.
Oczami
Naruto;
Wszedłem
do domu i powędrowałem do lodówki, bo strasznie zgłodniałem.
Zauważyłem, że nic tam nie ma. Przecież nie robiłem jeszcze
zakupów, lodówka sama się nie zapełni. Postanowiłem, że pójdę
się ogarnąć, później do Tsunade-baachan, a potem wpadnę do
Ichiraku ramen. Wszedłem do toalety i zrzuciłem brudne ubrania.
Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w czarną koszulkę,
pomarańczowe spodnie i niebieskie buty. Wychodząc z domu założyłem
jeszcze opaskę shinobi. Szedłem ciemnymi uliczkami Konochy i nim
się obejrzałem byłem już na miejscu. Wszedłem do środka i
spotkałem Shizune.
-
Ohayo Naruto, gratuluję ci zdobycia rangi chunina! - Uśmiechnęła
się serdecznie.
-
Ohayo! Dziękuję Shizune. - Powiedziałem promiennie.
Porozmawialiśmy chwilę tak jak jej przedtem obiecałem i poszedłem
prosto korytarzem do gabinetu. Zatrzymałem się przed drzwiami,
zwinąłem dłoń w pięść, podniosłem ją do góry i zapukałem
trzy razy.
-
Wejść!
-
Ochayo godaime-hokage, chciałaś mnie widzieć. - Ustałem na środku
pokoju na baczność.
-
Tak, musimy porozmawiać. - Oho, pewnie będę miał kłopoty…
******
Ohayo!
Witajcie Kochani! Wiemy, wiemy krótka ta notka :( Ahh i ta walka,
naszym zdaniem nie wyszedł nam zbyt dobrze ten rozdział, ale opinię
pozostawiamy Wam :D Prosimy o szczere komentarze :) Postaramy się
lepiej napisać następną :D Pozdrawiamy Patty i Paula.
PS.
Nie wiemy, kiedy wstawimy następną notkę, bo potrzebujemy więcej
czasu z racji tego, że zbliżają się egzaminy :(
Nie wiem co mam napisać :-). Normalnie notka cudna życzę dalej takiej weny. Walka dobrze napisana. No no naruciak pokazał na co go stać:-) czekam na next. Pozdrawiam Juki
OdpowiedzUsuń3 notka i 3 zajebiste czytanie
OdpowiedzUsuńSpólczuje ze musisz się uczyć a nie pisać dla nas notek
Życzę wielkiej weny
Tylko nie rob JaK Jane 2 tygodnie prze rwy
Też żałuję, że muszę się uczyć bo jakby było inaczej to notki mogłyby się ukazywać codziennie. Nie będę robiła 2 tygodniowych przerw bo mam te szczęście, że nad niektórymi notkami pomaga mi siostra i potem łączymy nasze pomysły :D Pozdrawiam Patty.
Usuńnotatka jest fajna trche szkoda ze się musisz uczyć a nie pisać oby tak dalej notatki są świetna pozdrawiam i zycze weny
OdpowiedzUsuń