środa, 2 kwietnia 2014

3 Rozdział

W pewnym momencie spostrzegłem, że na pole treningowe zaczęli schodzić się ludzie, a na środku w chmurach białego dymu pojawił się niespóźniony Kakashi. - Emmm o co tu chodzi? - Spytałem zdezorientowany…


- Tsunde-sama kazała nam zwołać wszystkich Chuninów i Juninów - Powiedziała uśmiechając się Sakura. - Są tu nasi przyjaciele, więc musimy się postarać, żeby się przed nimi nie zbłaźnić. - Dodała.
- Ja się na pewno nie zbłaźnię, a co do Naruto to nie mam pewności. - Usłyszałem z nutą drwiny w głosie Sasuke.
- Mów za siebie, w końcu mam zostać najsilniejszym hokage, pamiętacie? Nie cofam nigdy swoich słów, to jest moja droga ninja. - Uśmiechnąłem się i obejrzałem ze wszystkich stron, było tu naprawdę dużo ludzi. Będę mógł pokazać na co mnie stać, już nie mogę się tego doczekać.
- Skoro już wszyscy się tu zebraliśmy to czas zacząć starcie. - Tsunade podeszła do nas i powiedziała donośnym głosem. - Kakashi, proszę wytłumacz zasady. Oddaję ci głos.
- Waszym zadaniem będzie odebranie mi tym razem trzech dzwoneczków. - Uśmiechnął się szyderczo. - Macie walczyć tak, jakbyście chcieli mnie zabić, a wasz czas kończy się jutro rano. Zaczynamy na mój sygnał. Uwaga START! Nie czekając na resztę zacząłem swój złożony atak, który składał się z klonów cienia. Na początek chciałem ujrzeć styl walki Kakashiego i go przeanalizować. Musiałem dokładnie się przyjrzeć, dlatego stworzyłem obok siebie dziesięć moich wiernych kopii, po czym zacząłem zbliżać się do szaro włosego. Moje klony walczyły, a ja ukrywałem się na drzewie i zastanawiałem się, kiedy najlepiej będzie użyć mojej nowej techniki. Mam nadzieję, że publiczności się spodoba. Po krótkim namyśle, kiedy na ziemi został tylko jeden klon postanowiłem się ujawnić, skoczyłem z góry lecąc wprost na mężczyznę, byłem zadowolony, bo atak przyniósł oczekiwane rezultaty i raniłem go w ramię. Po chwili do walki przyłączyła się Skura i jednym ruchem pięści rozwaliła ziemię na kawałeczki, byłem pod wrażeniem. Piękna i brutalna. Sasuke nie będąc dłużnym zaatakował go chidori Eisō, czyli włócznią Tysiąca ptaków. Kiedy kurz opadł zauważyliśmy, że niestety nasz sensei zdołał uniknąć ataku tworząc ziemną tarczę naprzeciwko siebie, jednak to był jego błąd, bo zużył przy tym dużą ilość chakry. Postanowiłem wykorzystać ten moment składając ręce w odpowiednią formację i utworzyłem swoją nową technikę Futon Kaze no ryu, czyli Wiatr Smoka. Ten atak miał na celu dość mocno uszkodzić ciało przeciwnika nacinając wielokrotnie głęboko jego skórę. Chakra zmieniała się w dwa smoki o złocistych oczach. Nawet wtedy, gdy przeleciały pięć centymetrów od wroga uszkadzały poważnie ciało. Po pewnym czasie jeden ze smoków bezbłędnie trafił w mężczyznę raniąc jego wycieńczone ciało. Uśmiechałem się do siebie jak idiota widząc rezultaty. Wszyscy wokół mnie byli pod wrażeniem mojej nowej techniki, nawet Jiraya, bo nigdy jej nie widział. Sakura patrzyła na mnie z podziwem, a Sasuke z zazdrością, że udało mi się ranić Kakashiego, a jemu nie. Różowo włosa kunoichi ponownie uderzyła w ziemię, która pod wpływem wstrząsu zwaliła z nóg szaro włosego. Sasuke korzystając z okazji złapał senseja w genjutsu, lecz ten szybko się z niego wydostał. Nie próżnując stworzyłem klony i podbiegłem do przeciwnika nie tracąc ani minuty jego roztargnienia.
- Odama Rasengan! - Trafiłem Kakashiego w klatkę piersiową, w tym momencie zachłysnął się krwią i poleciał na pobliskie drzewo. Ledwo przytomny zobaczył tylko jak trzymamy dzwoneczki w rękach uśmiechając się zadziornie.
- B-bardzo s-się ro-rozwinęliście. J-jestem z was bar-bardzo dumny. - Zdołał powiedzieć tylko tyle, bo chwilę później zemdlał. Oglądając się naokoło zobaczyłem i usłyszałem jak wszyscy nam wiwatują. W tle było słychać głównie moje imię. W końcu podeszła do nas Tsunade-baachan.
- W tej chwili zabrać Kakashiego do szpitala, bo nam się wykrwawi na śmierć! - Powiedziała ostro. Po chwili spojrzała na nas i odezwała się ponownie.
- Uzumaki Naruto!
- Hai!
- Haruno Sakura!
- Hai!
- Uchiha Sasuke!
- Hai!
- Gratuluję wam wygranej, od tej pory znowu tworzycie zespół z Kakashim. Jako, że Sakura i Sasuke są Chuninami to nie będę ich nagradzać. - Uśmiechnęła się. - Naruto, po twojej walce nie mam już wątpliwości i od dzisiaj jesteś Chuninem! Proszę abyś za godzinę wstawił się u mnie w gabinecie.
- Hai Tsunade-sama i dziękuję!
- Dobrze, możecie się już wszyscy rozejść. - Powiedziała uśmiechając się do tłumu ludzi. Podbiegli do mnie wszyscy moi przyjaciele, odkąd wróciłem widziałem się tylko z Sakurą, Sasuke i Ino. Trochę ciężko było poznać kto jest kim, ale jakoś sobie poradziłem. Wszyscy gratulowali mi mojego awansu, jednak zdziwiła mnie reakcja Ino, która podeszła do mnie i złożyła całusa na moim policzku. Uznałem, że to nic nie znaczy i nie zawracałem sobie tym głowy. Dobrze, że Hinata już nie czerwieni się na mój widok, z drugiej strony nie wiem dlaczego tak zawsze było. Usłyszałem nagle głos niebieskookiej dziewczyny.
- Mam pomysł, z okazji, że Naruto wrócił do wioski i z powodu jego awansu na chunina zrobimy jutro imprezę u mnie w domu, bo rodzice idą na trzydniową misję, co wy na to?!
- Pójdę na tą imprezę, ale pod warunkiem, że wszyscy przyjdziecie. - Szeroko się do nich uśmiechnąłem. Wszyscy się zgodzili, kunoichi ustaliła, że jutro spotykamy się u niej o godzinie siedemnastej. Chwilę porozmawiałem ze swoimi przyjaciółmi, po czym poczułem zmęczenie i postanowiłem pójść do domu. Przed tym się z nimi pożegnałem. Kiedy odszedłem jakieś dwadzieścia metrów od tłumu usłyszałem wołanie.
- Ej, Naruto stój! Słyszysz?! - To był głos różowo włosej. Jak zaczarowany od razu ustałem.
- O co chodzi Sakura? - Spytałem. Po raz pierwszy od swojego powrotu uśmiechnąłem się do niej szczerze.
- Musimy porozmawiać i nie próbuj się wykręcić. - Powiedziała stanowczym tonem.
- Dobrze, ale o co chodzi? Zrobiłem coś nie tak? - Byłem trochę przestraszony, bo nie wiedziałem o czym chce porozmawiać.
- Nie, nic nie zrobiłeś źle, tylko… Trochę dziwnie ostatnio się zachowujesz, jakbyś… nas unikał, a w szczególności mnie i Sasuke.
- Zdaje ci się, a jeżeli cię niechcący uraziłem to przepraszam, ale nie chciałem. - Westchnąłem. - Ehhhh trochę trudno mi się przyzwyczaić, że jestem z powrotem w Konosze. Zmieniło się tu trochę i potrzebuję czasu, żeby się tu z powrotem dopasować. Odnaleźć swoje miejsce, rozumiesz?
- Wcale mnie nie obraziłeś. Naruto, nie musisz szukać swojego miejsca, bo należysz do Konochy i nic tego nie zmieni. - Uśmiechnęła się. - Spotkamy się u Ino, bo nie chcę cię zatrzymywać, przecież musisz się odświeżyć i iść szybko do hokage.
- Cholera, zapomniałem. Na razie Sakura. - Posłałem jej szeroki uśmiech i udałem się do domu.

Oczami Sakury;
Jeszcze przez chwilę patrzyłam na odchodzącego blondyna. Postanowiłam, że tak czy inaczej wyciągnę od niego, dlaczego się tak zachowuje. Po krótkiej chwili poszłam z powrotem do Sasuke. Kiedy obok niego stanęłam uśmiechnął się do mnie, a ja się w niego wtuliłam.
- I co? Powiedział ci coś?
- Nie, nic. Powiedział tylko, że mi się wydaje, że jest jakiś dziwny i musi się przyzwyczaić do tego, że z powrotem jest w wiosce. Niewiele zrozumiałam z tej rozmowy, wiem tylko to, że jest zagubiony.
- To może ja spróbuje z nim pogadać, w końcu będzie musiał coś powiedzieć. - Uśmiechnął się podstępnie.
- O nie, nie, nie. Kochanie, nie znęcaj się nad nim, on dopiero wrócił. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- No dobra, zrobię to tylko dla ciebie kotku. - Złączyliśmy się w pocałunku, Sasuke chciał kontynuować lecz ja przerwałam by coś mu powiedzieć.
- Skoro jutro impreza u Ino to trzeba cię jakoś wystroić przystojniaku. - Na twarzy miałam przebiegły uśmiech.
- Ty i te twoje pomysły. - Powiedział, po czym przytulił mnie i poszliśmy w stronę wioski.

Oczami Naruto;
Wszedłem do domu i powędrowałem do lodówki, bo strasznie zgłodniałem. Zauważyłem, że nic tam nie ma. Przecież nie robiłem jeszcze zakupów, lodówka sama się nie zapełni. Postanowiłem, że pójdę się ogarnąć, później do Tsunade-baachan, a potem wpadnę do Ichiraku ramen. Wszedłem do toalety i zrzuciłem brudne ubrania. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w czarną koszulkę, pomarańczowe spodnie i niebieskie buty. Wychodząc z domu założyłem jeszcze opaskę shinobi. Szedłem ciemnymi uliczkami Konochy i nim się obejrzałem byłem już na miejscu. Wszedłem do środka i spotkałem Shizune.
- Ohayo Naruto, gratuluję ci zdobycia rangi chunina! - Uśmiechnęła się serdecznie.
- Ohayo! Dziękuję Shizune. - Powiedziałem promiennie. Porozmawialiśmy chwilę tak jak jej przedtem obiecałem i poszedłem prosto korytarzem do gabinetu. Zatrzymałem się przed drzwiami, zwinąłem dłoń w pięść, podniosłem ją do góry i zapukałem trzy razy.
- Wejść!
- Ochayo godaime-hokage, chciałaś mnie widzieć. - Ustałem na środku pokoju na baczność.
- Tak, musimy porozmawiać. - Oho, pewnie będę miał kłopoty…


******


Ohayo! Witajcie Kochani! Wiemy, wiemy krótka ta notka :( Ahh i ta walka, naszym zdaniem nie wyszedł nam zbyt dobrze ten rozdział, ale opinię pozostawiamy Wam :D Prosimy o szczere komentarze :) Postaramy się lepiej napisać następną :D Pozdrawiamy Patty i Paula.

PS. Nie wiemy, kiedy wstawimy następną notkę, bo potrzebujemy więcej czasu z racji tego, że zbliżają się egzaminy :(

4 komentarze:

  1. Nie wiem co mam napisać :-). Normalnie notka cudna życzę dalej takiej weny. Walka dobrze napisana. No no naruciak pokazał na co go stać:-) czekam na next. Pozdrawiam Juki

    OdpowiedzUsuń
  2. 3 notka i 3 zajebiste czytanie

    Spólczuje ze musisz się uczyć a nie pisać dla nas notek

    Życzę wielkiej weny

    Tylko nie rob JaK Jane 2 tygodnie prze rwy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, że muszę się uczyć bo jakby było inaczej to notki mogłyby się ukazywać codziennie. Nie będę robiła 2 tygodniowych przerw bo mam te szczęście, że nad niektórymi notkami pomaga mi siostra i potem łączymy nasze pomysły :D Pozdrawiam Patty.

      Usuń
  3. notatka jest fajna trche szkoda ze się musisz uczyć a nie pisać oby tak dalej notatki są świetna pozdrawiam i zycze weny

    OdpowiedzUsuń