sobota, 3 stycznia 2015

One-Shot cz. III

- Chodź, wpadło mi już coś w oko do twojego pokoju, ale jeśli tego nie zechcesz to spoko. - Odwrócił się i zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku. Niechętnie, ale poszłam za nim...


- Skoro masz szarą kanapę i chcesz mieć fioletowe i szare ściany to polecam ten żyrandol. Moim zdaniem będzie pasował tam idealnie. - Uśmiechnął się i zatrzymał przy dużej, pięknej, szarej lampie, która spuszczała się z sufitu. - A, no i jeszcze ten czarny stolik. - Wskazał dłonią obok. Naruto zaskoczył mnie chyba z trzeci raz w życiu. Muszę niechętnie przyznać, że ma gust.
- Przyznam, że te rzeczy strasznie mi się podobają. - Uśmiechnęłam się.
- No widzisz. Jednak coś ci się spodobało.
- Tak. To co, bierzemy? - Spytałam niepewnie.
- Jasne, jeśli tylko ci się podoba to nie ma sprawy. A, no i mam coś jeszcze extra. - Powiedział zadowolony z siebie.
- Co takiego? - Spytałam.
- Widzisz te dwie rzeczy? Tam? - Podszedł do mnie i ponownie nakierował mnie dłonią. Na horyzoncie pojawiły się dwa cudne fioletowe fotele. Uśmiechnęłam się szeroko. - Mam rozumieć, że się podobają? - Spytał.
- Nawet bardzo. - Uśmiechnęłam się.
- No to super. Do tego wszystkiego dorzucimy jeszcze szary puchaty dywanik pod stolik. Pasuje? - On chyba nie przestanie mnie zadziwiać. Jego pomysły w pełni mi się podobały, ale jest jeden problem.
- Nie za dużo tego wszystkiego? - Spytałam.
- A co? Nie podobają ci się moje pomysły? - Spytał z uśmiechem.
- Nie. Nie o to chodzi. Podobają mi się. Nawet bardzo, ale ile ty za to zapłacisz?
- No masz ci los! Mówiłem kilkanaście razy, żebyś się tym nie przejmowała. Jeśli mój staruszek coś chce, to tak ma być. A że jestem dziś wyjątkowo miły to doradzam ci jak mogę.
- No dobrze.
- Więc? - Spytał z uśmiechem.
- Bierzemy wszystkie te rzeczy, o których mówiłeś. Tylko jest jeden problem.
- Jaki? - Spytał zdziwiony.
- Jak my się z tym wszystkim zabierzemy? - Spytałam.
- No cóż, poproszę kierownika, żeby dostarczyli nam to wszystko jeszcze dzisiaj. - Uśmiechnął się.
- Jak to zrobisz? Słyszałam, że on nie jest skory do pomocy.
- Mam swoje sposoby, a zresztą ma u mnie dług. - Powiedział.
- Jak to ma dług? - Spytałam. Powoli zaczynam myśleć, że Naruto to jakaś szycha w tej wiosce.
- Kiedyś uratowałem mu życie, więc ma u mnie dług wdzięczności. - Uśmiechnął się.
- Aha, okey. - Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Poczekaj tu, a ja pójdę do jego gabinetu. - Ten jego pomysł to totalne szaleństwo.
- Jak chcesz tam iść, skoro cię nie wpuszczą? - Spytałam hamując sarkazm. Miał mi już coś odpowiedzieć, ale uniósł w górę dłoń i odszedł zostawiając mnie samą. Zdołał jeszcze krzyknąć.
- Poczekaj! - Zobaczyłam jak przepycha się przez ostatnie kanapy i regały, po czym podchodzi do potężnych drzwi. Za chwilkę podeszła do niego ekspedientka, bacznie obserwowałam blondyna. Rozmawiali, a on się uśmiechał. Uniósł dłoń w górę i poprawił kosmyk włosów spadający niesfornie na jej twarz. Kiedy zabierał dłoń przejechał po jej odkrytym ramieniu. Dziewczyna uśmiechnęła się i wyciągnęła coś prostokątnego z kieszeni. To jest karta, którą przysunęła do drzwi, po czym pociągnęła ją wzdłuż od góry do dołu. Nie do wiary, on tak ją zbajerował, że zrobiła to, o co teoretycznie ją poprosił. Po chwili blondyn znikł za potężnymi drzwiami. Odeszłam kawałek, bo nie widziałam sensu, żeby tu tak sterczeć samotnie. Podeszłam do mebli, które mnie zainteresowały. Są wykonane z jasnego drewna, mają różne wypuklenia, a ich zakończenie jest niesamowite. Ktoś kto to robił musi mieć wielki talent. Przestałam zachwycać się meblami, bo obok zobaczyłam duże drzewko, które świeciło na niebiesko i fioletowo. To chyba najpiękniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam. Poczułam coś ciepłego na ramionach.
- Czy chcesz coś jeszcze z tego sklepu? - Odwróciłam się powoli i natknęłam się na ten błękitny przeszywający wzrok. Pokiwałam przecząco głową. - Tooo, spadamy już, tak?
- Ehem. Mamy dużo roboty z tym moim pokojem. - Powiedziałam krzywiąc się. Naruto nadal się uśmiechał, tym razem trochę inaczej. - Co się tak cieszysz?
- Powoli już się przyzwyczajasz. - Mrugnął do mnie. Nie wytrzymałam i się zaśmiałam.
- E e e. Mamy umowę, pamiętasz? - Spytał z powagą.
- Tak, wybacz, ale nie mogłam wytrzymać. - Obroniłam się.
- No dobra, sprawę z meblami mamy już z głowy. Załatwiłem to i dostarczą nam je po dziewiętnastej. Powinniśmy wyrobić się ze ścianami. - Powiedział chłopak.
- A czy ty wiesz, która godzina? - Spytałam nieco zaczepnie.
- Nie?
- To już ci mówię, piętnasta...- Zerknęłam na zegarek, żeby nie pomylić minut. - ...dziesięć.
- Ehh, to nie tak późno. Nie panikuj, zdążymy. - Uspokajał mnie.
- No dobra, to chodźmy już stąd. - Zaczęliśmy powoli wychodzić ze sklepu.

Oczami Naruto;
W końcu wyszliśmy z tego głupiego sklepu. Trochę nałaziliśmy się w tej galerii. Wraz z Sakurą idziemy właśnie holem omijając grupy ludzi.
- Możesz mi powiedzieć w jaki sposób przedostałeś się przez tamte drzwi? - Spytała nagle różowo włosa. Zaśmiałem się.
- To przez mój urok osobisty. - Spojrzała na mnie kpiąco.
- Najprościej powiedzieć, że ją zbajerowałeś, prawda? - Spytała.
- Hmm, w sumie można tak to nazwać. - Zaśmiałem się.
- Nie masz skrupułów. Wiesz, że będzie rozczarowana i zawiedziona, jeśli jej nie odwiedzisz? - Spytała. Zaśmiałem się w duchu.
- Ej no. Nie przesadzajmy. Zresztą... - Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo rzuciła mi się na szyję fioletowo oka dziewczyna. Ukradkiem spojrzałem na Sakurę. Odwróciła wzrok i nerwowo zaciskała dłonie. Te dziewczyny na serio się nienawidzą.
- Hej, co tu robisz? - Spytałem, kiedy uwolniłem się z jej uścisku.
- Chodziłam po galerii i nagle cię zobaczyłam. Musiałam podejść i się przywitać. - Uśmiechała się kokieteryjnie. - A ty... - Obcięła z góry do dołu Sakurę wzrokiem, ona zaś się uśmiechała. - ...co tu porabiasz? - Dokończyła.
- Pomagam Sakurze. Wybieramy rzeczy do jej pokoju.
- Aha. - Powiedziała krótko.
- Kasumi, wyjdziesz gdzieś ze mną jutro? Tak gdzieś po dziewiętnastej, jesteś zainteresowana? - Postanowiłem dobrze wykorzystać czas.
- Z przyjemnością. - Położyła dłoń na moją klatkę piersiową. Uśmiechnąłem się.
- Naruto, możemy już iść? - Spytała nagle różowo włosa.
- Nie możesz sama sobie stąd iść? Ślepa jesteś? Nie widzisz, że rozmawiamy? - Spytała wrednie Kasumi.
- Nie do ciebie mówiłam jędzo. Nie odzywaj się do mnie, bo kiedy otwierasz tą swoją gębę to mam ochotę uciec jak najdalej od ciebie.
- Czy ty coś sugerujesz różowa?!
- Ja? Ależ skąd. - Uśmiechnęła się zadziornie. Widziałem, że fioletowo oka nie zamierza tak szybko odpuścić, więc chciałem je trochę przystopować.
- Hej, przestańcie, okey? Jesteśmy w miejscu publicznym, a poza tym Sakura ma rację. Tak naprawdę to nam się trochę spieszy, więc wybacz Kasumi. Co do jutra to wpadnę po ciebie po dziewiętnastej, dobrze? - Spytałem.
- Będę na ciebie czekała. - Podeszła do mnie i pocałowała w policzek. Na odchodne obdarzyła mnie uśmiechem i ominęła zahaczając o bark Sakury swoim. Czy dziewczyny muszą być takie zadziorne?
- Ona zachowuje się jak coś w ZOO. Nie wiem dokładnie z czym ją porównać. - Prychnęła różowo włosa. Rozbawiła mnie swoim zachowaniem. - Z czego się znów ryjesz? - Spytała.
- Bo jesteście naprawdę zabawne.
- Nie no, to było takie zabawne, że o mało co moje kichy nie eksplodowały ze śmiechu. Ha Ha. - Odgryzła się. - Możemy już iść?
- Ta, jasne. - Sakura ruszyła przede mną. Z uśmiechem przyklejonym na twarzy szedłem za różowo włosą. Muszę przyznać, że ten dzień jest naprawdę zwariowany. Z jednej strony mój głupi pakt z Sakurą, a z drugiej ten cały niedorzeczny pomysł taty na pogodzenie z dziewczyną poprzez pomaganie jej. Czekają nas naprawdę dziwne dni, no, ale co możemy na to poradzić? To wina naszych rodziców, że się ożenili. W zadumie wyszliśmy z galerii i od razu skierowaliśmy się do naszego domu. Jejku, jak to dziwnie brzmi.
- Wiesz, że nie musisz mi pomagać? - Spytała nagle. Przyspieszyłem trochę i znalazłem się tuż obok niej.
- Wiem, ale może nawet teraz chcę ci pomóc. - Uśmiechnąłem się.
- A to niby dlaczego? - Spytała zdziwiona. Odwróciła wzrok w moją stronę.
- Nie wiem, tak jakoś. Te całe zakupy chyba mnie nakręciły. - Zaśmiałem się.
- Serio?
- Yhym. Zresztą i tak muszę ci pomóc.
- Bo?
- Bo to rozkaz. Zapomniałaś już? - Spytałem.
- A no tak. Twój ojciec.
- Zgadłaś. - Szliśmy właśnie uliczkami Konohy, które prosto prowadzą do naszego domu. Zostało nam niecałe dziesięć minut, aby dojść na miejsce.
- Może wezmę od ciebie jedne wiadro farby? - Spytała nagle.
- Sakura, błagam cię. Kim ja bym był, gdybym kazał ci nieść wiadro farby?
- Nie widzę w tym nic złego.
- Ja wręcz przeciwnie. Straciłbym swoją wartość. - Mrugnąłem do niej.
- Niech ci będzie. - Odpowiedziała. Reszta drogi upłynęła nam w totalnym milczeniu. Nareszcie stanęliśmy przed doskonale znanym mi budynkiem. Puściłem przodem Sakurę, gdy stanęliśmy przed drzwiami odłożyłem na bok farby i zacząłem szperać po kieszonkach szukając klucza. Gdy go znalazłem otworzyłem drzwi i znaleźliśmy się w cieplutkim domu.
- Daj, powieszę to. - Powiedziałem, kiedy Sakura się rozebrała i w dłoni trzymała kurtkę. Z dziwnym spojrzeniem oddała mi ją, a ja odwiesiłem ją na wieszak. Po chwili zrobiłem to samo z moim płaszczem. - Przebierz się w coś starego. Możemy się pobrudzić. - Uśmiechnąłem się.
- Okey. Zaraz wrócę. - Powiedziała dziewczyna. Odprowadziłem ją wzrokiem na górę. Kiedy zniknęła mi z pola widzenia poszedłem do kuchni. Gdy tam dotarłem wziąłem z szafki szklankę i nalałem sobie zimnej wody. To wszystko zajęło mi niecałe pięć minut. Odstawiłem szklankę do zlewu i kawałek odszedłem, ale wróciłem się, żeby ją umyć. Kiedy to zrobiłem wytarłem dłonie i ruszyłem w kierunku schodów, które prowadzą na górę. Po drodze wziąłem ze sobą jeszcze dwie farby, które stały w przejściu. Powoli zacząłem wchodzić po schodach, kiedy został mi już kawałeczek ujrzałem przed sobą jakąś postać. Powędrowałem wzrokiem od odkrytych nóg po samą górę. Sakura miała na sobie białą bluzkę, na której przedzie znajdował się wielki motyl. Bluzka opadała na jedno ramię tym samym odsłaniając drugie. Na nogach miała jeansowe, poprzecierane, krótkie spodenki. Włosy upięła jakąś spinką. Opisując jednym słowem wyglądała bardzo ładnie, choć ciężko mi ją tak opisać.
- Chciałam zejść, żeby ci z tym pomóc. - Wskazała na farbę.
- Em. - Zająknąłem się. - Nie trzeba. - Zacząłem wchodzić po schodkach. - Zaczekaj na mnie chwilę. Muszę się tylko przebrać i będę gotowy. - Wszedłem na górę stając obok niej.
- Okey.
- Nie szkoda ci tych ubrań? - Spytałem.
- Są stare, a poza tym nie mam innych.
- Aha. - Zrobiłem chwilową pauzę. - Jeśli chcesz coś do picia to na dole w kuchni, prawdopodobnie w spiżarni znajdziesz małe buteleczki wody.
- Okey. - Dziewczyna zaczynała schodzić po schodach, ja zaś powoli szedłem w stronę jej pokoju, aby odstawić te nieszczęsne farby. - Naruto? - Zawołała. Nie zawróciłem się.
- Hm?
- Dziękuję. - Ogromnie mnie zdziwiła.
- Za co?
- Za pomoc i za to, że starasz się unikać kłótni. - Zaśmiałem się.
- Nie ma za co. - Ruszyłem do pokoju Sakury. Kiedy tam dotarłem odstawiłem farby i przeszedłem do swojego pokoju.

Oczami Sakury;
Zeszłam właśnie na dół i od razu poszłam do kuchni. Rozejrzałam się dokładnie i znalazłam tą spiżarnię. Podeszłam do niej i otworzyłam drzwiczki. Naruto miał rację, jest tu dużo zgrzewek przeróżnej wody i wina. Odszukałam wzrokiem wody, która była niegazowana. Po chwili namysłu do ręki wzięłam drugą butelkę. Wydaje mi się, że Naruto też zechce, więc uczynię dobry uczynek. Zamknęłam spiżarnię i powolnym krokiem ruszyłam do schodów. Kiedy do nich dotarłam westchnęłam i zaczęłam się wdrapywać. Minęłam ostatni schodek i skierowałam się w stronę mojego pokoju, co cholernie dziwnie brzmi. Tęsknię za swoim domem, w którym mieszkałam z tatą i mamą. Tamto mieszkanie nie jest zbyt duże, ale wiążę z nim wiele wspomnień, tych dobrych, jak i tych złych. Byłam zdezorientowana, kiedy znalazłam się pod drzwiami mojego pokoju. Tak mocno się zamyśliłam, że nie zwróciłam uwagi, kiedy tu dotarłam. Otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Od razu usiadłam na kanapę. Po kilku minutach drzwi ponownie się otworzyły, a w ich progu stanął blondyn. Ubrał się w obcisłą, czarną koszulkę i przetarte jeansowe spodnie. Na jego szyi połyskiwał morskiego koloru naszyjnik, który dostał od Tsunade-sama. Wyglądał całkiem przyzwoicie, chociaż ciężko mi się do tego przyznać.
- Zaczynamy? - Spytał.
- Raczej tak. - Odpowiedziałam.
- Najpierw musimy położyć na to - wskazał kanapę - jakąś folię. - Przysunął się bardziej w moją stronę.
- Szkoda, że jej nie kupiliśmy. - Powiedziałam. Naruto wyciągnął coś zza pleców.
- Znalazłem to u siebie w pokoju. Została mi jedna, kiedy malowałem u siebie ściany.
- Uff, już myślałam, że będziemy musieli kombinować. - Uśmiechnęłam się. Naruto podszedł w moją stronę, a ja wstałam z kanapy. - A właśnie. Pomyślałam, że tobie też się przyda. - Wyciągnęłam w jego kierunku butelkę wody.
- O, dziękuję. - Uśmiechnął się i wziął ode mnie butelkę. Od razu schował ją do kieszonki z tyłu. Zaczął rozpakowywać folię z opakowania. Mamy te szczęście, że kanapa stoi na środku i nie trzeba jej przesuwać. - Kanapa jest nowa, więc chyba może zostać, co? - Spytał nagle.
- Nawet nie myślałam, żeby ją zmieniać. Podoba mi się.
- No to fajnie. - Chłopak ponownie zaczął wyjmować folię z opakowania. - Hej, pomożesz mi? - Skinęłam głową. - Złap za te dwa końce - podał mi je do dłoni - i naciągnij je na drugą stronę. - Zrobiłam to co kazał i po chwili mebel został okryty, żeby się nie zabrudził. - No dobra, zaraz wrócę. Muszę poszukać wałków, pędzli, taśmy i pudełeczek do farby.
- Okey. - Blondyn odwrócił się i wyszedł z pokoju. Bardzo dziwnie jest z nim spokojnie rozmawiać. Bez żadnej kłótni, sprzeczki czy wyzwisk. Minęło trochę czasu zanim Naruto wrócił do pokoju. Przyniósł ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy, które odstawił na ziemię.
- Możemy zaczynać. - Uśmiechnął się patrząc na mnie.
- Tooo, co mam robić? - Spytałam.
- Na początek rozleję farby do dwóch pojemników, ale powiedz mi, od którego koloru chcesz zacząć. - Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Hmm, może fiolet.
- Okey. To teraz kolejne pytanie. - Zaśmiał się ukazując swoje śnieżno białe zęby. - Które ściany mają być fioletowe.
- Skoro stoimy przodem do drzwi to ta i po naszej lewej, gdzie jest okno.
- Spoko. Domyślam się, że kanapa ma stać przy oknie, zgadłem?
- Ehem.
- No dobra, bierzmy się do roboty. - Chłopak podszedł do wiaderka z farbą, otworzył je i rozlał do dwóch miseczek. - Chcesz mieć u góry białe paski, oddzielające sufit od ścian? - Pomyślałam chwilę.
- Tak. To będzie ładniej ze sobą kontrastować. - Blondyn wziął się teraz za wałki, które umocował na długie kijki. Wręczył mi jeden.
- No to zaczynajmy. Którą ścianę bierzesz? Proponuję ci tą przy drzwiach, mniej z nią roboty. - Naruto wziął do dłoni taśmę, po czym zaczął obklejać skrawek ściany na samej górze wzdłuż.
- Może być. Dla mnie bez różnicy.
- No dobra. W takim razie możesz już zaczynać, ja przykleję jeszcze sobie taśmę. - Ścisnęłam mocniej kijek w dłoni i podeszłam do miseczki. Nabrałam na niego farbę i troszkę wycisnęłam, kiedy miałam już zaczynać Naruto mnie powstrzymał. Chwycił za wałek. - Jeśli przyłożysz to teraz do ściany, to raczej nie wypali tak jak sobie to zaplanowaliśmy. - Uśmiechnął się.
- Dlaczego? - Spytałam. Przecież nigdy nic nie malowałam to skąd mam wiedzieć jak powinno się to prawidłowo robić?
- Za dużo farby. - Spojrzał na mnie. Po chwili ciszy powiedział. - Chodź, pokażę ci. - Pociągnął mnie za dłoń i stanął za mną. Poruszał moją ręką i zamoczył wałek w farbie, po czym dokładnie go wycisnął. Spojrzałam na niego, zapatrzyliśmy się na siebie. To było strasznie dziwne. - Nie może być za dużo ani za mało. Rozumiesz? - Spytał nadal patrząc mi prosto w oczy. Byłam w stanie skinąć tylko głową. Kiedy mnie puścił stanęłam przed ścianą i zaczęłam ją malować od góry do dołu. Skończenie tego trochę mi zajęło, ale blondynowi zajmowało więcej czasu. Miał rację mówiąc, że tamta ściana będzie trudniejsza do pomalowania. Pokryłam ostatni skrawek farbą. Odsunęłam się trochę i spojrzałam na swoje dzieło. Przyznam, że jak na pierwszy raz to całkiem nieźle mi poszło. Naruto na chwilę oderwał się od roboty i stanął przy mnie.
- Całkiem fajnie ci to wyszło.
- Dzięki. - Spojrzałam na niego. - Pomóc ci?
- Nie. Zaraz skończę, zostało tylko kilka skrawków pod parapetem. - Spojrzałam w tamtą stronę. Rzeczywiście miał rację, jest całkiem szybki. - Lepiej usiądź i sobie odpocznij.
- Okey. - Odłożyłam wałek na gazetę i usiadłam na kanapę. Wzięłam butelkę wody do dłoni i napiłam się. Przyznam, że to całe malowanie jest całkiem męczące i żmudne. Spojrzałam na blondyna, który gimnastykował się kucając przy parapecie. Malował te części pędzelkiem lub takim małym wałeczkiem z gąbki. Po chwili Naruto podniósł się i odłożył pędzle do miseczki.
- Skończyłem. - Odwrócił się w moją stronę. - I jak ci się podoba? - Stanął obok mnie. Znaczy obok kanapy, zresztą na to samo wyjdzie.
- Te dwie ściany wyszły fajnie, ale o reszcie na razie nie mogę się wypowiedzieć. - Uśmiechnęłam się.
- No tak, przecież reszta jeszcze nie pomalowana. - Zaśmiał się i podrapał w tył głowy. Zawsze tak robił, kiedy czuł się skrępowany, zdezorientowany, albo zawstydzony.
- Bierzemy się za resztę? - Spytałam wstając z kanapy i równając się z chłopakiem. Spojrzał na mnie.
- Tak, mamy mało czasu. Niedługo przyniosą meble. - Naruto podszedł do obu misek i z kijków zdjął wałki. - Trzeba to umyć, poczekasz czy idziesz ze mną?
- Może ci pomogę? - Spytałam.
- Okey, to weź swoją miskę i chodź ze mną. - Miałam zamiar chwycić za sprzęt, ale blondyn uprzedził mnie i z chytrym uśmieszkiem podał mi miskę do dłoni.
- Dzięki. - Nic nie odpowiedział tylko pognał przed siebie, a ja za nim, nawet nie wiedziałam, że w moim pokoju znajduje się łazienka. Kiedy do niej weszłam rozejrzałam się. Wygląda identycznie jak każda w tym domu, czyli na ścianie widnieją ładne płytki, które tworzą jakieś wzory. Na podgrzewanej podłodze również leżą płytki tyle, że jasne. W pomieszczeniu znajduje się wanna oraz kabina prysznicowa co mnie bardzo cieszy. Oprócz tego jak to w toalecie można znaleźć muszlę klozetową oraz umywalkę umieszczoną na szafkach. Skoro o umywalce mowa to właśnie do niej podeszliśmy. Stanęłam obok Naruto, toaleta jest całkiem przestrzenna. Wyrzuciliśmy wszystkie rzeczy do umywalki, po czym blondyn odkręcił kurek z wodą i zaczął przecierać wałki oraz pędzle.
- Mogę o coś spytać? Od razu uprzedzam, że nie musisz odpowiadać. - Zaczął chłopak.
- Skoro jestem dziś dla ciebie miła to wal. - Powiedziałam patrząc na niego w odbiciu lustra. Naruto westchnął przeciągle i nie podnosząc wzroku zabrał głos.
- Masz zamiar przeprowadzić się do rodzinnego domu, kiedy uzyskasz pełnoletność? - Zastanowiłam się chwilę. To naprawdę ciężkie pytanie, nad którym jeszcze nie myślałam.
- Nie wiem. - Westchnęłam. - Nie mam pojęcia co wtedy zrobię. To na pewno będzie trudna decyzja. - Spojrzałam na niebieskookiego. - A tak poza tym to dlaczego o to spytałeś?
- Z czystej ciekawości. - Uśmiechnął się. Po chwili ciszy dodał. - Dobra, wydaje mi się, że możemy wracać do roboty.
- Czekaj. - Zatrzymałam go kładąc dłoń na jego ramię, ale po chwili ją zabrałam. Dziwnie to wyglądało. - Teraz moja kolej. - Zrobiłam chwilową pauzę. - Dlaczego chodzisz za tą całą Kasumi? - Naruto się zaśmiał. Czy ja powiedziałam coś śmiesznego?
- Na początek pozwól, że coś ci wyjaśnię. - Odwrócił się w moją stronę, patrzyliśmy teraz sobie w oczy. - Ja za nią nie chodzę. To ona za mną lata, ale to mi nie przeszkadza. Jest fajna, a na dodatek ładna i może coś z tego wyjdzie, jeszcze sam nie wiem.
- Wiesz, że to wredna franca? - Spytałam, a on się uśmiechnął.
- Kto ją tak nazwał? - Spytał po chwili.
- Emm, tak jakby ja, Ino i Saki. - Naruto zaczął się śmiać.
- Przepraszam, ale tak coś przeczuwałem.
- Dobra, chodź malować te ściany, bo robi się nieprzyjemnie. - Zaproponowałam i ruszyłam przodem do pokoju. Podeszłam do szarej farby, kucnęłam i zaczęłam ją otwierać. Po chwili doszedł do mnie Naruto i rozstawił sprzęt, do którego wlałam farbę.
- Ja biorę tą, gdzie są drzwi od toalety. - Odezwał się chłopak, kiedy kleił tasiemkę na górną część ściany.
- Okey, dla mnie to i tak bez różnicy. - Odburknęłam.
- Całe szczęście, że Taro dał nam farbę szybko schnącą. - Na wspomnienie tego chłopaka moim ciałem wstrząsnął mały dreszczyk. Chyba się zakochałam.
- Nom. - Naruto skończył z taśmą i zeskoczył z krzesełka. Chwycił za wałek i umaczał go w farbie. Zrobiłam to samo co on i po chwili wróciliśmy do męczącego malowania. Skończyliśmy gdzieś około godziny dziewiętnastej. Umyliśmy sprzęt i rozsiedliśmy się na kanapie, żeby trochę odpocząć.
- Naruto, nie chcę być wredna czy coś, ale dlaczego nie macie tu zdjęć twojej mamy? - Widziałam, że zadałam mu ból tym pytaniem, bo zacisnął szczękę. Zwrócił twarz w moją stronę.
- Bo kiedy mama zmarła ojciec kompletnie się załamał. Tak naprawdę utrzymywała go przy życiu tylko myśl o mnie. Przed śmiercią moja mama kazała mu się opiekować mną jak najlepiej będzie potrafił. Oczywiście spełnił jej prośbę, ale nie mógł patrzeć na zdjęcia, bo przypominały mu o niej i o bólu, który towarzyszył mu, kiedy stracił swoją ukochaną żonę.
- Przepraszam, że o to spytałam. Widzę, że ciężko ci o tym mówić. - Powiedziałam po chwili ciszy. Chłopak uśmiechnął się prawie niezauważalnie.
- Nie masz za co, to okrutne życie i tyle. Poza tym może nie wyglądam, ale uwielbiam rozmawiać o mojej mamie. - Naruto zamyślił się i zaraz odezwał. - A jak z twoim tatą? Mebuki lubi o nim wspominać, czy nie bardzo?
- Rzadko o nim rozmawiamy, a ja nadal nie potrafię pogodzić się z jego śmiercią. Mama już to zrobiła z pomocą twojego ojca. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Sakura, jesteś mądra, więc wytłumacz mi jedną rzecz. - Zaczął Naruto, ale mu przerwałam.
- Czekaj, czy ty powiedziałeś, że jestem mądra? - Zapytałam z niedowierzaniem. Na ustach pojawił mi się szatański uśmieszek. Chłopak wyczaił o co mi chodzi i uśmiechnął się.
- Tak. Powiedziałem, że jesteś mądra. Widocznie robię jakieś postępy w stosunku do ciebie. - Wybronił się.
- W takim razie dziękuję, że w końcu to przyznałeś. - Uśmiechałam się dumnie. - Więc dokończ co zacząłeś mówić.
- No to, wytłumacz mi, dlaczego nie potrafimy się dogadać? - Spytał z nadzieją.
- Tego ci nie wytłumaczę, bo sama nie rozumiem, ale mam świadomość jednego. Jeżeli jutro skończy nam się ten cały pakt, to jestem prawie pewna, że zaczniemy skakać sobie do gardeł. Tak już jest i wątpię, żeby to się zmieniło. - Uśmiechnęłam się.
- Ale to zaczyna robić się takie męczące. - Westchnął.
- Nic na to nie poradzisz.
- Ej, chodź ustawimy kanapę, siedzimy tu godzinę, więc ściany powinny być już suche. - Rzekł chłopak.
- Okey. Postawimy ją pod okno na tej fioletowej. - Uśmiechnęłam się.
- Jak sobie życzysz. Wydaje mi się, że to dobry wybór. - Powiedział i zaczął ściągać folię z kanapy. Zwinął ją w większą kulkę i rzucił na podłogę. Złapał za jeden bok rogówki i zaczął nią sunąć po płytkach. Zrobiłam to samo co on i po chwili pchałam ją z drugiej strony. Nareszcie postawiliśmy ją tam, gdzie miała stać. Zmęczeni i pobrudzeni usiedliśmy na podłogę, podpierając się plecami o mebel.
- Wiesz, że dziś nic nie jedliśmy? - Spytałam.
- Oh, serio? - Spytał.
- Tak.
- To może przejdziemy się po robocie do Ichiraku ramen? - Spytał z nadzieją.
- Z chęcią. Jestem tak głodna, że nawet pójdę razem z tobą. - Zaśmiałam się.
- Ta, a ja z tobą. Bez obrazy Sakura.
- Nie no spoko. - Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Oho, to chyba meble. - Blondyn wstał i ruszył prosto do drzwi. Podniosłam się i podążyłam za nim. Zeszłam ze schodów, a Naruto otwierał już drzwi.
- Witam, dom Państwa Namikaze? - Usłyszałam donośny, męski głos.
- Tak, zapraszam. - Naruto wskazał dłonią dom. - Proszę postawić to na korytarzu, a resztą się zajmę.
- Jest Pan pewien? - Spytał mężczyzna wnoszący jeden z fotelów do środka.
- Tak. Poradzę sobie z tym. - Uśmiechnął się sympatycznie.
- No dobrze. Jak Pan sobie życzy. - Po około dziesięciu minutach wszystkie zamówione rzeczy wypełniły cały korytarz. Spojrzałam na Naruto, który rozliczał się z dwoma mężczyznami.
- Podziękujcie ode mnie kierownikowi. - Krzyknął za nimi, kiedy odchodzili. Zamknął drzwi i spojrzał na mnie.
- Jak masz zamiar wnieść to na górę? - Spytałam na co chłopak uśmiechnął się zawadiacko.
- Nie ja, ale oni. - Uformował dłonie w doskonale znane mi pieczęcie. Przecież to jego popisowe jutsu. Po chwili w kłębach białego dymu pojawiło się kilkanaście jego wiernych klonów.
- Mogłam się tego spodziewać. - Zaśmiałam się. Zobaczyłam jak każdy z nich bierze jakiś mebel i powoli niesie go na górę.
- Mam prośbę, poczekaj tu, a oni się wszystkim zajmą. Jak skończą to nas zawołają. Mam pewien pomysł, który właśnie realizują. - Rzekł Naruto.
- No dobrze. - Te całe czekanie nie trwało dłużej niż dwadzieścia minut. Doskonale wiedziałam, kiedy mój pokój opuściły jego klony, bo chłopak stał sobie spokojnie aż nagle zaczął szybciej oddychać i troszkę dyszeć.
- Gotowe. - Odezwał się.
- Oj biedaku. Zmęczyłeś się. - Zaśmiałam się.
- Zaraz przejdzie. - Uśmiechnął się. - Idź przodem. - Ominęłam blondyna i ruszyłam po schodach na górę. Kiedy minęłam korytarz obejrzałam się za siebie szukając wzroku Naruto.
- No wchodź. - Zachęcił, kiedy trzymałam za klamkę drzwi. Pociągnęłam i doznałam wielkiego szoku. On naprawdę zna się na różnych rzeczach, o których mało który facet co nieco wie. Weszłam do pokoju i stanęłam na środku rozglądając się po całym pomieszczeniu. Po mojej prawej od wejścia jest okno, a pod nim kanapa. Obok niej stoi niewielki stoliczek, a pod nim szary, włochaty dywanik. Z sufitu zwisał piękny żyrandol. Pod ścianą ustawione zostały jeszcze dwa fioletowe fotele.
- Chyba będę spędzała tu więcej czasu niż sądziłam. - Powiedziałam po chwili spoglądając na Naruto. Chłopak tak jak ja rozglądał się po pomieszczeniu.
- Całkiem zgrana z nas ekipa. - Uśmiechał się i patrzył na mnie.
- Nie sądziłam, że masz tak dobry gust. - Chwila, czy ja przyznałam to na głos? Cholera, teraz myśli, że mięknę na stare lata.
- Nie jestem co do tego taki pewien, ale dziękuję. - Zapadła między nami krępująca cisza.
- Mamy coś jeszcze do zrobienia? - Spytałam, żeby rozładować trochę atmosferę. Robiło się sztywno.
- Chyba nie. - Przerwał, ale po chwili dodał. - Cholera, przecież zapomnieliśmy o telewizorze. - Złapał się za głowę. - Gdzie chcesz, żeby wisiał? - Dopytał po chwili.
- Ty tak na serio? - Myślałam, że żartuje, ale teraz to sama nie wiem.
- No raczej. Poczekaj, przyniosę uchwyt. - Zanim zdążył dokończyć znikł mi z oczu za drzwiami. Naprawdę myślałam, że on żartuje z tym telewizorem. Nie jestem przyzwyczajona, że tak powiem do takich luksusów. U mnie w domu, jeśli coś się chciało to trzeba było na to ciężko zapracować.

Oczami Naruto;
Właśnie szedłem do korytarza na dół po uchwyt. Kiedy schyliłem się, żeby podnieść go z półki okropnie zakuło mnie serce i zrobiło mi się duszno. To już nie pierwszy raz. Właśnie trzymałem się dłonią za klatkę piersiową, okropnie mnie bolało, a żeby było tego mało, doszedł jeszcze ból głowy tak silny, że powalił mnie z nóg. Z zamkniętymi oczami oparłem się dłońmi na szafce, po czym bezpiecznie usiadłem na nią ciężko dysząc. Powinienem już dawno iść z tym do szpitala, ale niechętnie przyznaję, że się boję. Tak. Nawet Uzumaki Naruto czasami czegoś się boi, choć mało jest takich rzeczy na tym cholernym świecie. Pewnie niedługo zejdę na jakieś nieuleczalne choróbsko. Może to i dobrze? Wreszcie dołączę do mamy i będę mógł ją poznać. Nie pójdę do szpitala, jeśli mam coś w sobie nieuleczalnego to wolę o tym nie wiedzieć. Wziąłem parę głębokich wdechów i powoli zacząłem się uspokajać. Pomału ból stawał się bardziej do zniesienia. Podniosłem się co było bardzo trudne. Odetchnąłem i wziąłem w ręce ten cholerny wieszak. Powoli kierowałem się z powrotem na górę do Sakury. Z każdym ruchem wszystkie objawy zanikały. Dotarłem do pokoju różowo włosej i odłożyłem uchwyt na podłogę powoli schylając się do parteru.
- Kablówka już tu jest, wystarczy podłączyć dekoder. - Wytłumaczyłem dziewczynie.
- Jak to już jest? - Spytała nieco zaskoczona.
- Już wcześniej to przygotowaliśmy. - Wyjmując rzeczy z kartonu uśmiechnąłem się pod nosem.
- Wow. No nieźle. - Wyjąłem wielki uchwyt, nie zauważyłem ostrej blaszki i przejechałem po niej paluchem.
- Cholera! - Krzyknąłem i wstałem trzymając się za kciuk. Spojrzałem na niego, chyba przeciąłem jakąś żyłkę, bo okropnie leci krew.
- Co się stało? - Spytała nieco poddenerwowana Sakura. Natychmiast do mnie podeszła.
- Skaleczyłem się. - Powiedziałem odwracając się w jej stronę.
- Pokaż. - Podeszła do mnie dużo bliżej. Zastanawiając się można powiedzieć, że jest strasznie blisko mnie.
- To nic takiego. Serio. - Spojrzała w moje oczy.
- No pokaż. - Rozkazała. Wyciągnąłem dłoń w jej stronę. Mój palec jest cały zakrwawiony. Dziewczyna złapała moją rękę i spojrzała na ranę.
- I co? - Spytałem patrząc na to co robi.
- Całkiem głęboka i z tego co widzę przeciąłeś naczynko. - Uśmiechnęła się. - Zaraz zatamuję krwawienie. - Wytarła swoją bluzką moją krew i po chwili na jej drugiej dłoni pojawiła się zielona chakra, którą przyłożyła do mojego palca. Za dosłownie kilka sekund krew nie leciała, jednak rozcięcie pozostało.
- Dzięki. - Powiedziałem.
- Nie ma za co. A właśnie. Jak tam z twoją dłonią? - Spytała wskazując na zabandażowaną prawą rękę.
- Trochę boli, ale chyba jest dobrze.
- Później zmienię ci opatrunek. - No dobra. Dziś zaskakujemy siebie nawzajem. Czemu wcześniej nie wpadliśmy na ten pomysł z tym durnym paktem?
- Okey. - Odwróciłem się od dziewczyny i przykucnąłem biorąc w dłonie uchwyt. - Pomożesz mi, co?
- Jasne. Tylko powiedz co mam robić.
- Dobra. To gdzie chcesz mieć telewizor?
- Na przeciw kanapy. - Powiedziała.
- Okey. - Podeszliśmy razem do przeciwnej ściany. Z ojcem domyśliliśmy się, że zechce telewizor naprzeciw okna, więc wcześniej wywierciliśmy potrzebne dziury, których Sakura do tej pory nie zauważyła. Jak widać lubimy być przygotowani na wszystko. - Przyłożę do ściany uchwyt, a ty go potrzymasz dopóki nie wkręcę śrubek. Dobra? - Spojrzałem na dziewczynę.
- Spoko. - Odpowiedziała. Zrobiłem to co przed chwilą postanowiłem i zacząłem wkręcać śrubki. Kiedy wieszak wisiał już na swoim miejscu zawiesiliśmy na nim telewizor i podłączyliśmy kablówkę. Zmęczeni po całym dniu usiedliśmy na kanapę i pierwszy raz odpaliliśmy telewizor. Natrafiliśmy na jakąś komedię.
- Mam pomysł. - Odezwała się.
- Hmm?
- Obejrzyjmy tą komedię razem. Ten film może być niezły. - Spojrzałem na zegarek. Dochodziła godzina dwudziesta druga.
- No okey, ale najpierw się ogarnijmy. Póki co zatrzymam ten film, dobra?
- Yhym. - Odpowiedziała zadowolona.
- W takim razie zaraz wracam. - Ledwo podniosłem się z kanapy, wyszedłem z pokoju Sakury i skierowałem się do swojego. Wziąłem z szafki piżamę, czyli spodenki. Chwilę się zastanowiłem i wychyliłem się za drzwi.
- Będzie ci przeszkadzało jak nie założę koszulki?! - Krzyknąłem do Sakury.
- Nie! Ogarnij się szybko i chodź! - Odpowiedziała. Wziąłem wcześniej wymienioną rzecz i poszedłem się wykąpać. Kiedy wyszedłem spod prysznica umyłem ząbki i poczochrałem swoje włosy. Lubiłem mieć je w artystycznym nieładzie. Na dłoni nie miałem już bandaża, bo niestety musiałem go zdjąć. Tak jak się spodziewałem ręka jest trochę opuchnięta i zaczerwieniona, a rana trochę poszarpana. Wyszedłem z toalety i nie zatrzymując się po drodze wszedłem do pokoju różowo włosej. Dziewczyna siedziała przykryta fioletowym kocykiem na rozłożonej kanapie. Obok niej znajdowała się miseczka z opatrunkami i potrzebnymi rzeczami medycznymi. Spojrzałem na nią zdziwiony, uśmiechała się.
- Po co ci to? - Spytałem.
- Trzeba opatrzyć twoją dłoń, prawda? Przecież samemu trudno robić takie rzeczy, co nie? - Powiedziała naśladując mój głos. Zaśmiała się wspominając moje słowa, które wypowiedziałem rano.
- No tak. Zapomniałem, że sam przecież na to narzekałem. - Ruszyłem się z przejścia i usiadłem obok Sakury. Nie za blisko, bo jak zgaduję oboje lubiliśmy między sobą przestrzeń.
- No, to pokaż tą łapę. - Rozkazała. Wyciągnąłem w jej kierunku swoją dłoń, którą od razu bez zastanowienia chwyciła. Dopiero teraz zauważyłem, że ponownie zaczyna lecieć krew. - No no. Aleś ją rozwalił. - Pokręciła głową dziewczyna biorąc do ręki gazę.
- Mogłaś nie rozkładać kanapy. - Uśmiechnąłem się, żeby odwrócić uwagę ode mnie.
- Pomyślałam, że będzie nam wygodniej. - Powiedziała nie podnosząc na mnie wzroku. Teraz do ręki brała bandaż, którym powoli zaczynała owijać moją prawą dłoń.
- No chyba, że tak. - Odpowiedziałem. Spojrzałem w dół, Sakura wiązała właśnie dwa końce bandaża, żeby mi się nie zsunął. Kiedy skończyła podniosła w górę głowę, w związku z czym prawie zderzyliśmy się czołami. To dziwne uczucie znów powróciło, nie chciałem przestać patrzeć się w jej oczy, a co najważniejsze nie chciałem, żeby puszczała moją rękę. Dzięki temu mieliśmy jakiś bliższy kontakt między sobą. Przez myśl przemknęło mi wiele pytań bez odpowiedzi. Sakura odwróciła wzrok na miskę i puściła moją dłoń.
- Emm. - Odetchnęła. - Poczekaj chwilę, odniosę rzeczy do łazienki i zaraz wrócę. - Pozbierała wszystko i wstała z kanapy. Odprowadziłem ją wzrokiem za drzwi. Uniosłem dłonie i przejechałem nimi po włosach. Co się do cholery dzieje? Usłyszałem hałas zamykanej szafki i w progu drzwi pojawiła się zielonooka. Podeszła do kanapy biorąc po drodze pilot i ułożyła się na niej podając mi go.
- Masz włącz, bo ja nie wiem którym. - Podkuliła nogi do klatki piersiowej i nakryła się kocykiem. Jej włosy są mokre, a ona ubrana jest w podkoszulkę na ramiączka i krótkie, wygodne spodenki. Włączyłem film i zaczęliśmy oglądać go z zaciekawieniem w absolutnej ciszy.

Oczami Sakury;
Film okazał się być naprawdę fajny, nie to co niektóre komedie, które wcale nie są śmieszne. Na pewno wiecie o co mi chodzi, bo zakładam, że nie raz włączyliście sobie komedie, a to okazało się być totalnym dnem. W trakcie filmu zachciało mi się spać, ale byłam tak zafascynowana, że jakoś wytrzymałam do końca.
- To co, idziemy spać, nie? - Spytałam blondyna ziewając i rozciągając się. Niestety nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Spojrzałam na chłopaka. On sobie smacznie spał. No i co ja mam teraz zrobić? Obudzić go czy jednak zostawić? Trochę mi go szkoda, bo strasznie się dziś napracował przeze mnie. Wstałam po cichu i podniosłam jedną część rogówki. Wyjęłam z niej kołdrę i jedną poduszkę. Zamknęłam schowek i podeszłam do Naruto. Mam nadzieję, że ma twardy sen. Powoli z wahaniem uniosłam jego głowę i podłożyłam mu poduszkę. Odsunęłam się kawałek i nakryłam go kołdrą. A co mam teraz zrobić ze sobą? Na pewno nie będę spała z nim w jednym łóżku, co to to nie. Skoro on śpi w moim to ja prześpię się w jego. Skierowałam się do wyjścia i od razu poszłam do jego pokoju. Nie wiem czym sugerował się remontując go, ale mimo tych ciemnych kolorów jest tu bardzo przyjemnie. Wśliznęłam się do jego łóżka i po szyję nakryłam się kołdrą. Bardzo przyjemnie pachnie, jego perfumami pomieszanymi z żelem pod prysznic. Ułożyłam się najwygodniej jak mogłam i po całym męczącym dniu w końcu zasnęłam.

Oczami Naruto;
Znajduję się w dziwnym, ciemnym pomieszczeniu. Rozglądam się i nic nie widzę. Pod stopami czuję coś mokrego. W końcu zauważam głupie światełko w kierunku, którego podążam. Wciąż idę, ale zdaje mi się, że nadal dzieli mnie taka sama odległość co na początku od tego cholernego światełka. Powoli zaczynam się denerwować, bo nie wiem o co chodzi. Po omacku szukam czegoś po ścianach, może coś znajdę? Ściany wydają się być również wilgotne. Odrywam dłoń i nadal czuję coś na palcach. Podnoszę ją na równi z moimi oczami i w końcu coś dostrzegam. Moja dłoń pokryta jest jakimś czerwonym płynem. Patrzę na to z przerażeniem, bo wydaje mi się, że ta maź to...krew. Nieco przestraszony nerwowo macam ścianę. Znajduję jakieś uwypuklenie. Naciskam na to i po chwili w pomieszczeniu staje się jasno. Rozglądam się przerażony. To coś pod moimi stopami to też krew. Na ziemi w kałuży znajdują się ciała moich przyjaciół. Patrzę na swoje ubrania, one również są skąpane we krwi. Czy ja to zrobiłem? Nagle słyszę jęki dochodzące z mojej prawej i lewej strony. Podchodzę najpierw na prawą stronę. Zauważam burzę brązowych włosów. Staję jak wryty.
- Na-naruto...p-proszę po-pomóż mi. - Odzywa się do mnie dziewczyna. Chcę już kucać, ale powstrzymuje mnie drugi głos.
- N-naruto, p-pomóż mi, p-potrzebuję cię. - Moje ciało sztywnieje. Rozpoznaję głos należący do drugiej dziewczyny. To Sakura. Staję przed wyborem, który ciężko mi podjąć. Zanim się orientuję powoli cofam swoje ciało do tyłu. Kasumi patrzy na mnie zdezorientowana.
- C-co t-ty r-robisz? P-przecież mó-mówiłeś, ż-że m-mnie kochasz. K-kłamałeś? - Kasumi szlocha, a ja nadal ze łzami w oczach cofam się tyłem do drugiej dziewczyny. Nagle tracę Kasumi z oczu i coraz głośniej słyszę pojękiwanie Sakury. Odwracam się w jej stronę i widzę burzę różowo-czerwonych włosów. Kucam przy niej i biorę ją na swoje kolana. Widzę jej wykończoną twarz, a w ramionach trzymam na pozór słabe ciało silnej dziewczyny.
- Co się tu stało? - Pytam wystraszony. Dziewczyna patrzy na mnie czułym i przebaczającym wzrokiem. Nie mam pojęcia co jest grane.
- N-nie pamiętasz u-ukochany? - Dziwię się słysząc takie słowa z jej ust. - T-to ty nas z-zaatakowałeś. - Jej słowa odbijają się echem w mojej duszy.
- J-jak to ja? - Jąkam się. Sakura unosi dłoń w kierunku mojej twarzy.
- N-nie płacz kochany. T-to nie twoja w-wina, ż-że on się wyzwolił. - Łapię jej drżącą z bólu dłoń.
- Kto się wyzwolił? - Pytam, choć domyślam się odpowiedzi.
- K-kyuubi. - Odpowiedziała ledwo żywa dziewczyna.
- Sakura, przepraszam cię. Tak bardzo przepraszam. Nie chciałem was skrzywdzić, nie chciałem ciebie skrzywdzić. - Usłyszałem własny głos. Patrzę jak dziewczyna unosi się, aby być na równi z moją twarzą. Pomagam jej i po chwili siedzi obok mnie. Układa dłoń na moim policzku.
- N-nie przepraszaj, t-to nie twoja wina s-skarbie. - Zbliża się do mnie i łączy w jedno nasze wargi. W ten pocałunek wkłada ostatki swoich sił i swoje życie. - P-pamiętaj, że z-zawsze cię k-kochałam. - Mówi, kiedy się odsuwa. Po chwili zamyka oczy i bezwładna osuwa się po moich kolanach w dół.
- S-sakura? - Mój głos się załamuje. - Sakura?! - Krzyczę. Dociera do mnie, że różowo włosa już mnie nie słyszy. Czuję jak po moich policzkach suną łzy. Po chwili słyszę warczenie i szyderczy śmiech.
- Widzisz szczeniaku? Mówiłem, że będziesz cierpiał do końca swoich dni. Nie udało ci się uratować nawet dziewczyny, którą kochałeś całym swoim sercem i duszą. Hahaha jesteś nieudacznikiem Naruto. - Spoglądam za siebie i widzę ogromne czerwone ślepia bestii.
- Kyuubi!!! - Krzyczę. Obraz powoli mi się rozmywa.

Obudziłem się cały zalany potem. Natychmiast usiadłem na łóżko i zacząłem zastanawiać się nad tym podłym snem. Czy byłbym w stanie zabić swoich przyjaciół? No i co miał znaczyć pocałunek z Sakurą? Z osobą, której szczerze nie lubię? Rozglądam się, przecież nie jestem w swoim pokoju. Wychylam się troszkę i patrzę przez drzwi. Moje łóżko jest pościelone, a wczoraj zostawiłem je w...nieładzie. Po chwili widok zasłania mi piękne ciało dziewczyny. Dokładniej umięśniony brzuch odkryty przez krótką bluzkę. Niezauważalnie spoglądam w dół i widzę piękne nogi. Nareszcie podnoszę wzrok na samą górę i widzę zmartwioną twarz Sakury.
- Naruto, co się stało? - Spytała podchodząc w moją stronę. Dziewczyna patrzy na mnie wyczekująco. - Słyszałam jak krzyczysz.
- Aa to. To tylko koszmar senny, nic takiego. - Staram się uśmiechać, ale chyba mi nie wychodzi.
- Naruto, nie oszukuj mnie. Słyszałam jak krzyczałeś Kyuubi. - Powiedziała podchodząc do kanapy, usiadła na niej blisko mnie. - Skoro byliśmy dla siebie wczoraj mili to wydaje mi się, że dziś też możemy jakoś przecierpieć. Jak sądzisz? - Spytała uśmiechając się.
- Yhym, wydaje mi się, że to niezły pomysł. - Powiedziałem szczerze.
- No to jak, powiesz mi? Śniadanie stygnie.
- Zrobiłaś śniadanie? - Spytałem zaskoczony.
- Ehem. Chcę ci się jakoś odwdzięczyć za wczorajszy dzień. Nie zmieniaj tematu tylko powiedz o co chodzi. - Dotknęła mojego barku i położyła na nim dłoń.
- Yhmmm. - Westchnąłem. - Chodzi o to, że przyśnił mi się dość dziwny i nieco straszny sen.
- Opowiesz mi go? Na pewno będzie ci łatwiej. - Skinąłem głową. Dziwnie jest z nią tak gadać, no, ale spróbuję.
- Chodzi o to, że znalazłem się w jakimś pomieszczeniu. Z początku nic nie widziałem, ale kiedy włączyłem światło zobaczyłem na ziemi w kałuży krwi martwe ciała naszych przyjaciół i mieszkańców wioski. Później znalazłem się obok ciebie i powiedziałaś mi co się stało... - Zawahałem się, wolę nie mówić jej o tym co między nami zaszło w tym śnie. Pominę tę część. - Powiedziałaś, że to wszystko moja sprawka, a raczej demona, którego w sobie noszę. - Dziewczyna wsłuchiwała się w moje każde słowo. Kiedy skończyłem zabrała głos.
- Słuchaj. Ja wiem, że nigdy byś nikogo nie skrzywdził. Nawet mnie, choć cały czas się kłócimy i wyzywamy. - Mówiła z uśmiechem na ustach. - Jeśli się martwisz to nie powinieneś, przecież uwiązałeś Kyuubiego.
- Tak, ale może namieszał już w moim życiu i jestem psychopatą, który zabija wszystkich na swojej drodze? - Powiedziałem to co właśnie myślałem.
- Raczej nie. - Odpowiedziała przekonana.
- Jakie to jest popierniczone. - Odezwałem się z uśmiechem na ustach.
- O co ci konkretnie chodzi?
- O nas. - Odpowiedziałem krótko.
- Nie rozumiem.
- No bo popatrz. W jednej chwili skaczemy sobie do gardeł, a w drugiej potrafimy normalnie pogadać. To jest zdrowo popierdzielone. - Powiedziałem rozbawiony.
- No dobrze. Z tym rację ci przyznam. - Zamilkliśmy na chwilę. - Dobra, chodź na śniadanie, a raczej powinnam powiedzieć obiad. - Zaśmiała się.
- Jak to obiad? - Spytałem. Chyba coś mi szwankuje.
- No tak. Patrzyłeś na zegarek? Jest czternasta dziewiętnaście.
- Że co? Na... - Zamilkłem, bo ponownie zakuło mnie serce i zrobiło mi się duszno. Złapałem się za klatkę piersiową. Zacisnąłem zęby i ponownie się odezwałem. Dziewczyna jest w małym szoku, widzę to po jej oczach. - Naprawdę jest już po czternastej?
- Tak. Naruto co ci jest? - Spytała.
- Nic takiego, nie martw się, zaraz przejdzie. - Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie coś miłego, żeby się uspokoić. Powoli ból ustawał. - Hej, powiedz mi lepiej czemu spałem w twoim pokoju. - Uśmiechnąłem się otwierając oczy.
- Nie chciałam cię budzić, więc poszłam do twojego pokoju. Jesteś zły?
- Skądże. Dzięki, że mnie nie obudziłaś. Potem ciężko mi zasnąć. - Zaśmiałem się.
- Spoko. Chodź na dół, nałożę jedzenie.
- Okey. - Zwlokłem się z łóżka i podążyłem za dziewczyną. Idąc korytarzem mimowolnie spojrzałem na jej zgrabny tyłek, a później na piękne nogi. Niejedna dziewczyna mogła pozazdrościć Sakurze takiego ciała. Uśmiechnąłem się pod nosem schodząc po schodach. - Too, co przyrządziłaś?
- Sushi i kilka kulek ryżowych do tego. - Uśmiechnęła się słodko, kiedy zajmowałem miejsce przy stole. Nałożyła mi na talerz i postawiła na stół przede mną.
- Nie wiedziałem, że umiesz gotować. - Wziąłem pałeczki w dłoń i spróbowałem. - O mamuniu! Sakura jesteś niesamowita. To jest przepyszne. - Uśmiechnąłem się, kiedy odwróciła się w moją stronę.

- Dziękuję, cieszę się, że ci smakuje. - Postawiła talerz i zajęła miejsce przede mną...


******


Ohayo! Witajcie kochani! Wstawiamy Wam trzecią część One-Shota i mamy nadzieję, że przypadł Wam do gustu. My same mamy świadomość tego, że nie powala na kolana, bo trochę w nim nudno, no, ale cóż. Opinię  na ten temat zostawiamy Wam nasi drodzy czytelnicy :) Jak zawsze mamy nadzieję, że zostawicie po sobie ślad w formie komentarza, bo cóż, one dają nam motywację do dalszego pisania :D Pozdrawiamy serdecznie Patty i Paula :)

21 komentarzy:

  1. No cóż... Notka standardowo świetna :-)
    W momencie kiedy Naruto był we śnie i trzymał Sakure w objęciach to łzy mi się cisnęły do oczu ;-; Jak Wy to robicie?! ;-;
    Czekam z niecierpliwością na kolejne notki i kolejne momenty NS <3
    Życzę weny i pozdrawiam. czytelniczka c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega rozdział :) Świetnie się czytało :) Heh jak ja uwielbiam jak Kasumi i Sakura się kłócą :P Co do Naruto i Sakury fajnie że są inne relacje między nimi :) Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten One-Shot bedzie NS? Jak tak to ciekawi mnie jak to zrobicie..
    Najlepsze w was jest to,ze wszystkie notki ktore robicie czytam z checia.
    Czekam ze zniecierpliwiony na nexta,a najbardziej na rozdzial ^^
    Notka oczywiscir super!
    Weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. dobry rozdział, co wy chcecie dziewczyny ? :D mam pytanie ile części będzie miał ten one-shot ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo :D Jeszcze same nie wiemy ile nam tego wyjdzie :D Pozdrawiamy Paula i Patty.

      Usuń
  5. Notka super.. Boze mogli by byc tacy cały czas a nie się kłócić :P
    Czekam na szybki next
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. tak jak napisaliście notka przegadana ale wcale nie była słaba, wrecz przeciwnie następuje zmiana relacji naruto i sakury co wszystkich cieszy ^^ tak jak wszystcy już nie moge cie doczekać nowej notki i dlatego przytocze słowa osoby z poprzedniej notki czy w okresie miedzy świątecznym nie miało być wiecej notek ?? weny i czekam na next
    Bartek9

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, w okresie między Świątecznym nie miało pojawiać się więcej notek. Ktoś się po prostu pomylił :D Pozdrawiamy Paula i Patty.

      Usuń
  7. heeej zainspirowałyście mnie do napisania one shota, więc luknijcie i zobaczcie co tm stworzyłam XD a tak wgl to wasz bardzo mi się podoba :) Kurde myślałam, że oni się pocałują jak jej pokazywał ja malować ścianę a tu nic ale iskrzyło, iskrzyło <33 a tak wgl to czekam na szybki next <333 i pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka trochę dal mnie za spokojna ale może być. Widać że pomału zaczynają się zmieniać relacje między Naruto a Sakurą tylko ciekawi mnie kiedy w końcu zdadzą sobie sprawe z własnej miłości
    A i miniejszym nominuje cię do Liebster Avard
    Wszystkie pytania znajdziesz na mojej stronie

    Pozdrawia Kuraj

    OdpowiedzUsuń
  9. Em tak każdy się wam podlizuje dziewczyny xD Zresztą ja powoli uzależniam się od waszego opowiadania :D coraz częściej zaglądam na bloga z nadzieją, że coś wstawiłyście ;) dobrze, że szybko piszecie bo ciekawość by mnie zżarła :D a i mam do was pytanie :D kto pisze notki na tym blogu? Jak wy wogóle dzielicie na nim obowiązki... Mam nadzieje, że odpiszecie :) Co do notki to bardzo mi się podobała ale po skończeniu czytania jej miałem pewien niedosyt, wydawała mi sie jakaś krótsza O.o Co nie zmienia faktu, że mi się podobała ;) mam pewną hipoteze na dalsze losy bochaterów, nooo zobaczymy czy są trafne :) notka jak dla mnie wogóle nie była nudna aczkolwiek sen Naruto do łez mnie nie wzruszył ^^ następna notka to one shot?
    Zgadnijcie kogo to komentarz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby nowy? haha :D Hmm odpowiem najpierw na Twoje pierwsze pytanie. Chyba mogę co nieco zdradzić xD ;) Zazwyczaj wygląda to u nas tak, że najpierw rozmawiamy na temat co może znaleźć się w następnych notkach, a później wspólnymi siłami próbujemy coś spisać, żeby Was zadowolić :) W tej chwili aktualnie podzieliłyśmy się w taki sposób, że ja (Patty) większość czasu poświęcam jednopartówce, a Paula głównemu opowiadaniu co nie oznacza, że nic w nim nie piszę ;) Po prostu niektóre scenki piszę ja, a niektóre Paula. A, że jesteśmy siostrami to lepiej dla nas, bo mamy prawie identyczny styl pisania :D Co do Twojego drugiego pytania to następną notką będzie raczej rozdział z gównego opowiadania :D Pozdrawiamy Patty i Paula :)

      Usuń
    2. Brawo :D i dziękuje za odpowiedz :)
      Nowy

      Usuń
  10. Ten One-Shot świetna mi się podobała najlepiej ten sen już się nie mogę do czekać next pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nowa notka :D ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha jeszcze nie wiemy :D Przecież niedawno była, oczywiście cieszy nas to, że się już niecierpliwicie :D Notka prawdopodobnie ukaże się w środę, albo czwartek :D Pozdrawiamy Paula i Patty.

      Usuń
  12. Hejo, od niedawna zaczęłam czytać waszego bloga i szczerze jest zajebisty. Akcja w ciąga, tak że z niecierpliwością czeka się na następnę części. A one shoty hmm..trzy słowa: cud, miód, malina ^^ Lpeszych one shotów jeszcze nigdy nie czytałam xD
    To weny zycze i kiedy nowa notka?
    /Yuuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajnie czyta się komentarze tego typu, naprawdę :D Co do następnej notki to najprawdopodobniej pojawi się w środę, albo czwartek :D Pozdrawiamy serdecznie Paula i Patty.

      Usuń
  13. Cześć, od nie dawna zaczołem czytać waszego bloga. One shoty bomba wciągają mocno. Nigdy nie czytałem świetnych notek.
    Pozdrawiam i życze weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nigdy nie czytałem świetnych notek"??? XD
      Nowy

      Usuń
  14. Witajcie;)
    3 cz. jest super:D Mam nadzieję że ten ich rozejm zostanie na dluzej;p Jak chcą to potrafia być mili dla siebie hehe Intryguje mnie natomiast co sie dzieje z Naruto te jego nagle ataki bolu, pewnie K ma z tym cos wspólnego;p
    Co do glównego opowiadania rozdzial 64 tez byl ciekawy:d Czekam z niecierpilwoscia na kolejne rozdziały:D Duzo weny wam życzę

    Pozdrawiam
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń